4120

Szczegóły
Tytuł 4120
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4120 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4120 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4120 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Damien Broderick Pasiaste Dziury T�umaczyli : Zbigniew A. Kr�licki , Andrzej Sawicki Striped Holes Wydanie oryginalne: 1988 Wydanie polskie: 1991 Rozdzia� pierwszy Machina czasu, kt�ra zmaterializowa�a si� na �rodku saloniku w do�� przytulnej kawalerce Sopwitha Hammila, wygl�da�a jak dwumetrowy rozci�ty bochen chleba. Jako do�wiadczony redaktor program�w telewizyjnych, Sopwith bez trudu oszacowa� jej rozmiary (w przeciwie�stwie do tych nieszcz�snych g�upk�w, kt�rzy bior� radzieckie, uzbrojone w bro� nuklearn� satelity szpiegowskie lub przelatuj�ce stada ba�ant�w za ogromne statki-bazy UFO). Powodem tego by� te� fakt, �e machina wpasowa�a si� dok�adnie w sof� b�d�c� cz�ci� wyk�adanego sk�r� kompletu mebli, kt�re Sopwith do�� dok�adnie wymierzy� zwijan�, metalow� cal�wk� zaledwie cztery miesi�ce wcze�niej, w ekskluzywnym sklepie �Dla Miasta i Wsi�. Zar�wno przybysz kieruj�cy machin� czasu, jak i sama machina byli opakowani w impregnowany papier w jaskrawe wzorki, zawini�ty i zaklejony na ko�cach. Ca�y pakunek wygl�da� po prostu jak jeden z tych bochenk�w chleba, kt�re tak cieszy�y Sopwitha w dzieci�stwie, jeszcze zanim supermarkety zmusi�y piekarzy do pakowania wyrob�w w plastikowe woreczki. Sopwith przekona� si� na w�asnej sk�rze, �e mimo wszystkich tych �mierdz�cych, aktywnych chemicznie �rodk�w konserwuj�cych, jakie pakuje si� dzi� do pieczywa, je�li przetrzymacie je d�u�ej ni� czterdzie�ci osiem godzin, wn�trze worka zaczyna si� poci�, zapocz�tkowuj�c ple�nienie. Mo�na skr�ca� �wie�o otwarty woreczek. Mo�na go zaciska� plastikow� opask�. Mo�na go wsadza� do lod�wki i liczy�, �e si� uda. Nast�pnego dnia ufnie wk�ada si� r�k� w �lisk� plastikow� torebk� i stwierdza, �e brudnozielona ple�� ruszy�a i pokry�a ju� po�ow� bochenka. Zanim mia�o si� szans� zje�� wi�cej ni� trzy lub cztery kromki, pakunek zmieni� si� w pulsuj�c� �yciem mas� niestrawnej flory. Zielonkawobia�ej i paskudnie wygl�daj�ce na brzegach. Wstr�tne, ma�e zarodniki, rozsiewaj�ce si� wsz�dzie i bior�ce wszystko w posiadanie. Mo�na opr�ni� lod�wk� i dok�adnie j� umy�. Mo�na wyszorowa� p�ki, przetrze� je g�bk� zwil�on� octem lub cytryn�. W kra�cowej rozpaczy (a Sopwith w podobnych chwilach cz�sto popada� w tak� rozpacz), mo�na pop�dzi� do supermarketu i nakupi� proszk�w oraz aerozoli do spryskiwania i wyka�czania, a ka�dy gwarantuj�cy zabicie podst�pnego grzyba. Rzecz jasna, nigdy si� to nie udaje. To nie karaluchy odziedzicz� �wiat po ludziach, kiedy ci odejd� w niebyt, zabieraj�c ze sob� swoje �rodki czyszcz�ce. Odziedziczy go ple��. Ropiej�ca i gnij�ca, pe�zaj�ca i lepka. Zapami�tajcie moje s�owa. Ten bochen by� jednak inny. Podczas gdy Sopwith w napi�ciu wbija� we� wzrok, wierzcho�ek pakunku otworzy� si� jak zamek b�yskawiczny i jedna kromka chleba unios�a si� w g�r� - tak p�ynnie, �e nie zrobi�by tego lepiej animator telewizyjnej reklam�wki. Kromka by�a chrupi�ca, razowa, o niebia�skim, ciep�ym i zawiesistym zapachu. Na ten widok Sopwithowi Hammilowi pociek�aby z ust �linka, gdyby wcze�niej nie zdr�twia� z przera�enia. Nie wiedzia�, i� by� to obcy wychodz�cy z machiny czasu. Tak jak wszystkich jemu wsp�czesnych, filmy nazywane przez ludzi nie znaj�cych Jedynie S�usznej Terminologii Fantastyczno-Naukowej filmami �s-f� nauczy�y go oczekiwa�, �e obcy wy�aniaj� si� z kosmolot�w. Tak wi�c, w umy�le Sopwitha nie powsta� nawet cie� podejrzenia, �e obiekt, kt�ry tkwi� w jego kosztownej, obitej t�oczon� sk�r� sofie nie by� bochenkiem chleba, lecz po prostu statkiem kosmicznym z innego �wiata. Mimo �e myli� si� co do szczeg��w, Sopwith by� jednak na dobrym tropie. Jednak�e nie zawdzi�cza� tego swej niezwyk�ej i b�yskotliwej inteligencji. Z�o�liwi krytycy jego og�lnokrajowego programu po�wi�conego bie��cym wydarzeniom cz�sto napomykali, �e na inteligencj� Sopwitha na og� nie ma zbyt wielkiego zapotrzebowania. Je�eli jego program mia� najwy�sze wska�niki ogl�dalno�ci ze wszystkich program�w emitowanych w niedzielne wieczory, rzecz nale�a�o przypisa� jego cudownie b��kitnym oczom, muskularnej, sprawnej sylwetce, g�osowi jak g�ste, gor�ce fale magmy tocz�ce si� we wn�trzu ziemi, a przede wszystkim morderczo skutecznym materia�om zbieranym dla niego przez karze�kowat� asystentk� - Mariett� Planck. Przyczyn� tego, �e Sopwith odgad�, i� to nieznane urz�dzenie i jego smakowity cz�onek za�ogi nie s� bochenkiem chleba, by�a typowa, krety�ska pomy�ka obcych. Chleb podzielono na kromki pod�u�nie. My�l�, �e tu powinni�my na chwil� przerwa�. Nie ma sensu opowiada� wam dalej o tym jednym wydarzeniu bez niezb�dnych wyja�nie�. Czy Kopernik m�g�by odkry�, �e Ziemia kr��y wok� S�o�ca, gdyby grunt - je�li mo�na si� tak wyrazi� - nie zosta� uprzednio przygotowany przez Galileusza i jego teleskop?*[ * Najbardziej przewrotny �art autora (przyp. red.)] Czy mo�na sobie wyobrazi�, �e Albert Einstein zrobi�by ten ma�y krok dla cz�owieka, ale pot�ny krok dla ludzko�ci stwierdzaj�c, �e E = mc2, gdyby matematyczne rozwa�ania Henri Poincare�a nie przetar�y mu drogi? Powiadam wam, �e na pewno nie, w obu tych, i w wielu innych podobnych przypadkach. A je�eli nigdy nie s�yszeli�cie o niekt�rych lub wszystkich tych ludziach, to odpr�cie si�, prosz� - w�a�nie dowiedli�cie potrzeby kr�tkiego, lecz bogatego w tre�� wprowadzenia. Na wst�pie musicie si� dowiedzie�, �e jedyn� przyczyn�, dla kt�rej obcy podr�nicy w czasie w og�le zwr�cili uwag� na Sopwitha Hammila by�a chwilowa przerwa w dzia�aniu ich zdumiewaj�co pot�nego, lecz zarozumia�ego Symbiotycznego Komputera. Ta straszliwa machina by�a w rzeczywisto�ci zbiorowym umys�em, na kt�ry sk�ada�o si� 1096 tadkwark�w, najmniejszych, ale najbystrzejszych form �ycia znanych w tej epoce. Jak si� zapewne domy�lacie, organiczna maszyna o takim stopniu z�o�ono�ci i takiej szybko�ci dzia�ania przewa�nie si� nudzi, wi�c cz�� czasu po�wi�conego badaniom w�z��w czasoprzestrzennych wok� Pasiastych Dziur (jeszcze do tego wr�cimy) zu�y�a na obejrzenie wszystkich film�w z serii �Wojny Gwiezdne�, jakie kiedykolwiek nakr�cono, wszystkich dzie� Rogera Cormana, wszystkich horror�w i film�w s-f zrobionych zar�wno w kolorze, jak i czarno-bia�ych, i w og�le wszystkich film�w, jakie mo�na sobie wyobrazi�, nawet miniseriali telewizyjnych w rodzaju �Ptak�w ciernistych krzew�w�. Broni�c p�niej Symbiotycznego Umys�u - wyra�ano przypuszczenie, i� sta�o si� tak dlatego, �e w�a�nie ogl�da� �Ptaki ciernistych krzew�w�, przy czym jego centralny procesor uleg� chwilowemu przeci��eniu i pomyli� Sopwitha Hammila z jego kuzynem czwartego stopnia, Markiem Hamillem, zawadiackim lecz wra�liwym, m�odym bohaterem cyklu �Wojen Gwiezdnych�. Nale�y przyzna�, �e byli do siebie niezwykle podobni. Jednak�e Sopwith nie by� gwiazdorem filmowym. Czu�by si� obra�ony, gdyby por�wnano go z Markiem, i rzeczywi�cie by� obra�ony, gdy tak czyniono, zanim w jego �rodowisku rozesz�o si�, �e tego nie lubi. Uwa�a� si� za osobowo�� mass medi�w, i to osobowo�� nie byle jak�. By� nie tylko osob� uwielbian� przez setki tysi�cy wzdychaj�cych i omdlewaj�cych starszych dam, pa� w �rednim wieku i m�odych kobiet nie potrzebuj�cych b�ogos�awie�stwa Ko�cio�a, by mniej lub bardziej regularnie cieszy� si� towarzystwem m�odych m�czyzn, obiektem zachwytu dojrzewaj�cych dziewcz�t i prawie ca�ej spo�eczno�ci pederast�w. Podziwiano go (a przynajmniej sam tak s�dzi�, a niewielu uwa�a�o za konieczne m�wi� mu, �e jest inaczej) za celne, odwa�ne wywiady, jakie uzyskiwa� od wielkich i prawie wielkich, od kr�l�w zbrodni i wybranych urz�dnik�w pa�stwowych, od Prezydent�w, Premier�w, Papie�y, Potentat�w, Poet�w, i czasami - w sentymentalnych programach �wi�tecznych - od drogich, m�odocianych ofiar polio bawi�cych si� kotkami. Tak si� z�o�y�o, �e zainteresowanie obcego z machiny czasu Sopwithem zosta�o w znacznym stopniu podsycone rozgrzewaj�cym krew koktajlem, jaki tego wieczoru zaserwowano telewidzom. Wiecie, jak si� to robi. Podczas gdy ci �artownisie przygotowuj�cy kampanie reklamowe wal� z grubej rury jakim� bulwersuj�cym wydarzeniem dotycz�cym szykan politycznych, seksualnych nadu�y� w sieroci�cach lub za�ywania narkotyk�w przez gwiazdy mass medi�w z konkurencyjnych kana��w - wy zasadniczo poprzestajecie na jednym lub dwu lekkostrawnych sufletach. Wywo�ujecie u�miech na ich twarzach i radujecie ich serca. Tym razem by� to pi�ciominutowy odstrza� O�Flaherty Gribble�a, cz�owieka renesansu w dziedzinie astrologii. Gribble by� idealnym jeleniem. - Zrobi� pan doktorat z... jakby to okre�li�... technologii kupek... Audytorium zar�a�o ze z�o�liwej uciechy. - A tak, zamkni�ty obieg odchod�w maj�cy na celu oszcz�dno�ci energetyczne... - �ci�le m�wi�c, robocze kupki. - W�a�ciwie nazywamy to ekokultur� opart� na robakach, panie Sopwith. Za grubymi szk�ami okular�w, oczy O�Flahertego b�yszcza�y szcz�ciem. Uwielbia� sw�j wizerunek na ekranie prawie tak samo jak Sopwith Hammil. Sk�onno�� ta nie by�a jednak wywo�ana ch�ci� puszenia si�. Jako prawdziwa, dwudziestowieczna Renesansowa Osobowo��, thaumaturg (do tego tak�e powr�cimy) uwa�a� za sw�j obowi�zek powiadomienie jak najwi�kszej liczby swoich koleg�w o ostatnich odkryciach we wszystkich tych dziedzinach nauk i paranauk, na jakich zdo�a� po�o�y� swoje chciwe �apki. Mia� trzy doktoraty, dwa dyplomy (jeden, o dziwo, z ratownictwa przybrze�nego) i licencjat. - Hmm... Wydaje si�, �e naprawd� siedzi pan w robakach, O�Flaherty. Pa�skim pierwszym bestsellerem by�a praca o roboczych dziurach. Wyja�nijmy sobie jednak - powiedzia� szybko Spowith swoich kwa�nym, g�adkim g�osem, zag�uszaj�c mamrotanie astrologa, kt�ry usi�owa� co� wtr�ci� - czy by�o to o dziurach, kt�rymi robaki poruszaj� si� wewn�trz kupek, czy o dziurach, kt�rymi kupki poruszaj� si� wewn�trz... Audytorium, sk�adaj�ce si� z wyblak�ych matron, g�adko wygolonych, wynaj�tych na ten wiecz�r ksi�gowych, apetycznych dziewcz�t i ich ch�optasi�w, rykn�o rado�nie. - Ani jedno, ani drugie. Chodzi�o o co� zupe�nie innego. To dotyczy�o kosmologii. Z twarz� wykrzywion� udanym przera�eniem Sopwith zwr�ci� si� do czekaj�cej na to kamery. - U�ywa pan robak�w do wyrobu kosmetyk�w? - Szeroko otworzy� oczy na my�l o dalszych implikacjach. Widzowie wychodzili z siebie. - Nie chce pan chyba powiedzie�, �e robicie kosmetyki z robaczego g�... - Chodzi�o o czarne i bia�e dziury w przestrzeni - rykn�� O�Flaherty, z rado�ci� podejmuj�c wyzwanie. - Ale to by�o kilkana�cie lat temu. Wola�bym porozmawia� o... - Zdaje si�, �e jest pan spod znaku Ryb, O�Flaherty. Czy to w�a�nie czyni z pana wszechstronnego geniusza? - Obawiam si�, �e plecie pan bzdury. - Czy�by nie by� pan geniuszem? - Oczywi�cie, �e jestem. Chodzi mi o znaki zodiaku. Ryby i ca�a reszta konstelacji. Czy nie chce pan us�ysze� o moim zdumiewaj�cym odkryciu? - Chwileczk�, O�Flaherty. Znaki zodiaku to bzdury? Jestem wstrz��ni�ty. Jak najbardziej wzi�ty astrolog w kraju mo�e co� takiego powiedzie�? - No c�, to prawda - przynajmniej po�r�d nas, tutaj, w Australii. Ach, tak. Przypuszczam, �e to was zaskoczy�o. Jednak tak si� sk�ada (cho� domy�lam si�, �e trudno wam w to uwierzy�), �e nie ka�dy mieszka w Londynie lub Los Angeles. Czy cho�by w Birmingham w Anglii albo Birmingham w Alabamie. Czasami jakie� wa�ne wydarzenia maj� miejsce w Dar es Salaam i w Melbourne. Na przyk�ad? No, powiedzmy - dzieci z prob�wki. To, oczywi�cie, odnosi si� do Melbourne. W Dar es Salaam robi� mn�stwo dzieci bez naukowej pomocy. Gdyby�cie przypadkiem nie wiedzieli - Dar es Salaam jest najwi�kszym miastem w Tanzanii. To taki kraj w Afryce. W Muzeum Narodowym w Dar es Salaam znajduje si� czaszka Australopithecus boisei, kt�r� uwa�a si� za czaszk� pracz�owieka �yj�cego w w�wozie Olduvai przed oko�o dwoma milionami lat. Istotnie, eksperci Muzeum Narodowego w Dar es Salaam nie mieli poj�cia, �e obcy w swych machinach czasu hulaj� tam i z powrotem po ca�ej historii. Gdyby o tym wiedzieli, mogliby jeszcze raz przemy�le� spraw� czaszki australopiteka. Jednak przypadkiem sta�o si� tak, �e Sopwith Hammil i jego go�� nie znajdowali si� w Pary�u czy w Nowym Jorku, nie m�wi�c ju� o Dar es Salaam, lecz w skromnym studio Kana�u 8 w mie�cie Melbourne, w stanie Wiktoria, nale��cym do Wsp�lnoty Australijskiej na planecie Ziemia i �aden z nich nie czu�, �e znajduje si� Tam Ni�ej i wisi do g�ry nogami. Swoim �miesznym, starym, szowinistycznym zwyczajem przyj�li za pewnik, �e ich rodzinne miasto jest p�pkiem Wszech�wiata. �aden z nich nigdy tego otwarcie nie powiedzia�. Jednak obaj tak w�a�nie my�leli. Chc� powiedzie�, �e ja my�l�, �e oni tak my�leli. A wy tak nie my�licie? W ka�dym razie, O�Flaherty Gribble mia� si� w ci�gu kilku nast�pnych godzin przekona� (ku pewnemu swemu niezadowoleniu), �e my�l�c i� znajduj� si� w p�pku Wszech�wiata obaj bezsprzecznie mieli racj�. - Tradycyjna astrologia opiera si� na porach roku p�kuli p�nocnej, kt�re tutaj musimy odwr�ci� - wyja�nia� O�Flaherty. - Ale na pewno nic konstelacje. Podniecony Gribble podskoczy� w fotelu. - Oczywi�cie, �e nie. Jednak ich znaczenie, jak pan widzi, przesuwa si� do przodu o sze�� miesi�cy. Chodzi o symbolik�. Jak�e grudniowe mrozy mog� symbolizowa� wyt�on� prac�, je�li jest czterdzie�ci stopni w cieniu? Sopwith zerkn�� na �ci�g�, kt�r� przygotowa�a mu Mariette Planck. Poczciwa, stara, niezawodna Mariette wy�o�y�a rzecz w trzech tre�ciwych zdaniach. - Tak wi�c enigmatyczna, australijska Ryba, urodzona w lutym, tak jak pan, jest w istocie inteligentn�, krytycznie nastawion� Pann�? - powiedzia� g�adko. - W�a�nie o to chodzi, chocia� pomin�� pan poprzedzanie punkt�w r�wnonocnych, kt�re cofa wszystko o jeden znak. W�a�ciwie jestem Lwem o tw�rczych zdolno�ciach. - Za�apa�em. Tak wi�c tryby astrologii przyda�oby si� naoliwi�. Znowu spojrza� na �ci�gawk�. Jeden z punkt�w Mariette podkre�li�a na czerwono. - Niech nam pan co� powie o zbli�aj�cej si� koniunkcji Kallisto. Powinna ona mie� pot�ny wp�yw na sfer� eteryczn�. Nigdy jeszcze nie widziano, by Gribble tak si� zdenerwowa�. Tak wi�c widok astrologa, kt�ry nagle zblad�, zesztywnia� i przygryz� wargi, by� podw�jnie zaskakuj�cy. - Zbyt wcze�nie, aby o tym m�wi� - rzek� Gribble, a jego g�os, nie wiedzie� czemu, przywodzi� na my�l odg�os pieprzu wcieranego w �wie�y stek. Rozpaczliwie pr�bowa� zmieni� temat rozmowy. - Niech pan s�ucha, mam naprawd� wa�n� wiadomo��... Nozdrza Sopwitha rozszerzy�y si�, chwytaj�c wprawdzie s�aby, ale wyra�ny zapach krwi. Spi�ty, pochyli� si� do przodu. - Czy� jednak astrologowie nie wykpili pa�skich twierdze�, �e wp�yw jednego z satelit�w Jowisza, Kallisto, spowoduje... - Powstanie pasiastych dziur! - wykrzykn�� zduszonym g�osem O�Flaherty. Sopwith zmarszczy� brwi. Zaintrygowana publika wstrzyma�a oddech. - Pasiastych? Nie m�wi pan powa�nie. Pasiaste dziury! - Nie czarne. Nie bia�e. Nawet nie r�owe, jak u Hawkinga. Nie - odkry�em zupe�nie nowy rodzaj anomalii grawitacyjnych. Obliza� wargi, po czym ze wzrastaj�c� szybko�ci� zacz�� wylewa� z siebie potok s��w i symboli, kt�rych zapewne nikt pr�cz niego nie by� w stanie zrozumie�, ale kt�rych wszyscy z lubo�ci� s�uchali. Pasiaste dziury. Dobry Bo�e, pomy�la� Sopwith, spogl�daj�c na zegarek. P�torej minuty do reklam�wki. Niech gada. To� to by�a nauka w formie czarnej magii, nauka jako rozrywka, nauka jako niezwyk�a tajemnica, dziwna i poci�gaj�c� jak staro�ytne runy Druid�w. To by�a czysta magia. Sopwith myli� si�. To by�a czysta nauka. W swoim domowym laboratorium O�Flaherty Gribble sp�dza� d�ugie godziny przed monitorem komputera typu IBM PC podrasowanego kart� Orchid Technology PC Turbo 186. U�ywaj�c jej dodatkowej pami�ci zamiast pami�ci swobodnego dost�pu peceta, m�g� wykorzystywa� RAM p�yty g��wnej jako niezwykle szybki RAM-dysk. Mo�e powinienem wyja�ni�, �e RAM-dysk jest dyskiem wirtualnym, emuluj�cym zwyk�� stacj� dysk�w, lecz dzia�aj�cym niepor�wnanie szybciej na wyj�ciach i wej�ciach, poniewa� wszystkie operacje wykonuje elektronicznie, bez mo�liwo�ci mechanicznego dost�pu, dop�ki jego zawarto�� nie zostanie zrzucona do pami�ci masowej. Jasne? W bezpiecznym schronieniu swojej pracowni Gribble stanowi� zdumiewaj�cy widok. Zrzucaj�c garnitur i wypastowane, sk�rzane buty O�Flaherty wdziewa� si�gaj�c� ziemi b��kitn� szat�, wyszywan� przez jego (�wi�tej pami�ci) matk� z�otymi i purpurowymi ni�mi w urocze pier�cienie planetarne, pentagramy, czasoprzestrzenne diagramy Minkowskiego, ogoniaste komety, przera�aj�ce demony z ba�ni, z�otoskrzyd�e anio�y, wzory matematyczne z cz�sto powtarzaj�cym si� i (kwadratowym pierwiastkiem z minus jeden) oraz dok�adn� map� Jerozolimy w czasie jej rozkwitu i inne detale, zbyt zagadkowe, by je tu wylicza�. Na g�ow� wk�ada� wysok�, sto�kowat� czapk� czarodzieja zwie�czon� weso�ym kutasem. Mimo tego �miesznego stroju (a mo�e w�a�nie dzi�ki niemu) O�Flaherty zg��bi� wiele istotnych i przera�aj�cych Prawd. Na przyk�ad, zaledwie chwil� zaj�o mu odkrycie Prawdziwego Imienia Sopwitha Hammila. Chocia� nie jest tak, �e ka�dy posiada Prawdziwie Imi�, oczywistym jest - mam nadziej� - �e �aden zdrowy na umy�le rodzic nie obdarzy�by swego pierworodnego imieniem �Sopwith�. Dwight - no, mo�e. Troy - cho� trudno w to uwierzy�. Nawet Kermit. (Czy wiecie, �e by� s�awny Kermit Roosevelt? A by�.) Jednak Sopwith - to przekracza granice prawdopodobie�stwa, nawet we Wszech�wiecie zawieraj�cym machiny czasu prowadzone przez krojone pod�u�nie pajdy chleba. Pa�stwo Hammil, na cze�� stryjecznego dziadka - s�awnego greckiego miliardera i magnata naftowego - ochrzcili dziecko imieniem �Xylopod�. W mitologii greckiej Xylopod by� s�awnym kr�lem, kt�ry urodziwszy si� z drewnian� nog� zosta� zasadzony w r�anym ogrodzie, gdzie sta� przez pierwsze dwadzie�cia lat �ycia jako kombinacja palika ogrodowego i stracha na wr�ble. Cz�owiek mniejszego ducha m�g�by si� w tych okoliczno�ciach za�ama�. Jednak nie Xylopod. Przy pomocy �wicze� izometrycznych, kt�rych sekret wyjawi� mu przechodz�cy tamt�dy b�g o lekkich sk�onno�ciach sadystycznych i upodobaniu do ma�ych ch�opc�w, rozwin�� sw� t�yzn� fizyczn� tak, �e niebawem przewy�sza� ni� wszystkich pr�cz tych nadnaturalnych heros�w o posturze Heraklesa czy Schwarzeneggera. Nie zaniedba� te� swego intelektualnego rozwoju. Oczarowane jego ujmuj�c� powierzchowno�ci� i beztroskim usposobieniem ka��cym mu bezmy�lnie pogwizdywa� nawet w najzimniejsze attyckie noce i najbardziej deszczowe dni, polne zwierz�ta uczy�y go wszystkiego, co trzeba, w��czaj�c w to ogrom wiedzy, kt�r� Cz�owiek utraci� od czasu, gdy sko�czy� si� nasz Z�oty Wiek. I tak dalej. To by�a przyjemna historia i pani Hammil (dla przyjaci� Pru) nak�oni�a swego ma��onka, aby obdarzy� ich potomka imieniem wywodz�cym si� ze starogreckich wierze�, a tak�e maksymalnie umo�liwiaj�cym oskubanie niesamowicie bogatego, lecz samolubnego i zwariowanego, dalekiego krewniaka. Ostatecznie jednak tamten stary Xylopod po�lubi� t�ust� �piewaczk� operow� i wszystkie jego pieni�dze ulecia�y z akordami coraz wystawniej i gorzej wystawianych oper Wagnera z cyklu o Nibelungach. Rozumiecie teraz, dlaczego m�ody Xylopod przy pierwszej nadarzaj�cej si� okazji zmieni� swe imi� na przezwisko, kt�re sam sobie wybra�. Ten wyb�r pozwoli wam te� oceni�, w jakim stopniu mieli racj� krytycy oceniaj�cy inteligencj� Sopwitha. Wszystko to odkry� O�Flaherty Gribble za pomoc� oblicze� numerologicznych. Kto powiedzia�, �e klasyczne wykszta�cenie nie ma znaczenia w czasach kod�w kreskowych, automatycznych system�w �cigania d�u�nik�w bibliotecznych i elektronicznego transferu kapita��w? W rzeczy samej, t� metod� pos�u�y� si� dokonuj�c swego ostatniego, wstrz�saj�cego odkrycia - Pasiastej Dziury. Rozdzia� drugi Dzi�ki niezwyk�emu zbiegowi okoliczno�ci, w tej samej chwili - tylko 197 lat p�niej - przera�aj�co brzydka kobieta imieniem Hsia Shan-yun by�a o krok od sfa�szowania danych w g��wnym o�rodku informatycznym rejestruj�cym dane osobowe w Strefie Zachodniego Pacyfiku. Dok�adnie w sekund� p�niej Pluskwa-stra�nik chwyci�a j� w swoje �apy. Jak z pewno�ci� zauwa�yli�cie w czasie swojej w�dr�wki przez �ycie, niezale�nie od tego, czy by�o ono d�ugie czy kr�tkie, bogate czy skromne, normy fizycznego pi�kna s� bardzo r�ne w zale�no�ci od miejsca i epoki. Zak�adam wi�c, �e aby wyda� bezstronn� opini� b�dziecie potrzebowali zwi�z�ego podsumowania najgorszych i najobrzydliwszych cech wygl�du Shan-yun, tak jak je widzieli ludzie �yj�cy z ni� w tym samym czasie i miejscu. By�a przera�aj�co wysok� Walkiri�, mierz�ca - od podeszew wibram�w rozmiaru dziesi�� do czubka dziko rozwichrzonej, czarnej grzywy - prawie dwa metry. Spod orientalnych, sko�nych brwi para nefrytowozielonych oczu spogl�da�a w�ciekle na �wiat, kt�rym gardzi�a. Jej pe�nym, dojrza�ym wargom daleko by�o do mi�ego, subtelnego rysunku ust, tak cenionego przez wiod�cych projektant�w mody z ko�ca dwudziestego pierwszego wieku. Nie powiem ju� nic o jej piersiach ani o nag�ych, zwierz�co zwinnych ruchach muskularnego cia�a, ani o tym, �e jej nogi zdawa�y si� si�ga� nieba, a r�ce wydawa�y si� by� stworzone przez ewolucj� do czego� zupe�nie innego ni� t�uczenie w klawisze terminalu przez pi�tna�cie godzin dziennie. Gdybym wylicza� dalej, os�dziliby�cie, �e jestem paskudnym seksist�, czy to wed�ug naszych norm czy jej. Uwierzcie mi. Z Hsia Shan-yun by� kawa� �wini. Jej zacofani rodzice, ostatni na �wiecie wyznawcy Naukowego Konfucjanizmu, ukryli j� w ma�ej, ekranowanej butli podczas Fazy Rekonstrukcji, kiedy to in�ynierowie genetyczni nadawali z geostacjonarnej orbity ca�kowicie modyfikuj�ce cia�o pos�anie do gruczo��w p�ciowych na ca�ej planecie. W wyniku tego, to nieszcz�sne stworzenie wygl�da�o jak koszmarne uosobienie atawistycznej regresji ku kszta�towanej przez dietetyk�w epoce Zwierz�cego Ekspresjonizmu czyli dwudziestemu wiekowi. Oczywi�cie, Shan-yun rekompensowa�a sobie sw�j wyzywaj�co nieprzyzwoity wygl�d przez totaln� negacj� i marzycielstwo. We dnie i w nocy czyta�a zakazane ksi��ki (wszystkie ksi��ki w owym czasie by�y, rzecz jasna, zakazane, ale niekt�re by�y bardziej zakazane ni� inne i tymi w�a�nie karmi�a sw�j zboczony umys�). Ksi��ki, kt�re wyszukiwa�a gdzie si� tylko da�o, dotyczy�y dwudziestego wieku, tego bagna upadku i eksces�w cia�a. Najbardziej lubi�a ksi��ki o joggingu. W g��bi pustych, miejskich kana��w odprowadzaj�cych �cieki, o�wietlaj�c sobie drog� jedynie po�wiat� swego nastawionego na wolne pasmo Komunikatora, �omota�a podeszwami robionych na zam�wienie wibram�w, a� jej nogi nap�cznia�y od nieludzko pot�nych mi�ni. Nast�pnymi na li�cie jej ulubionych tytu��w by�y ksi��ki o podnoszeniu ci�ar�w. Z uniesieniem w sercu, wlepiaj�c wzrok w dwuwymiarowe fotografie Bev Francis i Arnolda Schwarzeneggera robi�a niezliczone przysiady i pompki, wyciska�a i rwa�a, wykonywa�a �wiczenia na mi�nie piersi, grzbietu i bicepsy. Jak dalece wp�yn�o to na jej, i tak ju� atawistycznie zdeformowan� sylwetk� mog� tylko pozostawi� waszej wyobra�ni, poniewa� naprawd� nie chc� si� nad ni� zn�ca�. W jaki spos�b automatyczne Pluskwy dowiedzia�y si� o zamiarach Shan-yun? Podj�a wszelkie �rodki ostro�no�ci. Przez niemal pi�tna�cie miesi�cy opracowywa�a akcj� a� do najdrobniejszych szczeg��w. Ka�dy element operacji przemy�la�a z tuzin razy, pocz�wszy od fazy wst�pnej, kt�r� by�o podj�cie pracy w Pacyficznym Centrum Danych, a� do ostatniego kroku - przemycenia skleconej domowym sposobem Pasiastej Dziury do terminalu. W tym planie nie widzia�a �adnych luk, lecz oczywi�cie by�a w nim luka i to tak wielka, �e mog�a si� przez ni� przecisn�� Pluskwa. Automatyczny glina przyturla� si� do Shan-yun, gdy tylko wesz�a do P�cherzykowatego Banku Pami�ci, do czego mia�a pe�ne prawo jako wyszkolona operatorka terminala. K�cikami swoich sko�nych, p�on�cych, nefrytowych oczu widzia�a, jak si� zbli�a�, ale sz�a dalej. Chocia� by�a ju� bardzo, bardzo dobr� biegaczk�, ucieczka - jak si� okaza�o - by�a niemo�liwa. Kraniki na piersi Pluskwy rzygn�y chmur� paj�czych nici, kt�re opad�y na ni� jak kwa�ny deszcz. - O kurwa! - krzykn�a Hsia Shan-yun, po raz kolejny udowadniaj�c, �e jest zepsutym do szpiku ko�ci, atawistycznym prze�ytkiem. Cieniutkie, sw�dz�ce niteczki spowi�y j� od st�p do g��w, zostawiaj�c wolne jedynie uszy, oczy i nozdrza. Uzyskanie takiego efektu zaj�o Pa�stwowemu Laboratorium Substancji Lepkich dziesi�� lat nieprzerwanych i intensywnych bada�, ale Hsia Shan-yun nie uwa�a�a, by wynik wart by� tego wysi�ku. Zasycza�a w�ciekle. Splun�a. Niewiele wi�cej mog�a zrobi�, poniewa� strz�pki z��czy�y swoje cienkie �apki i zacisn�y si�, zamykaj�c jej cia�o w szczelnym, plastikowym kokonie. Wok� nadmiernie rozwini�tego torsu i piersi Shan-yun pozosta�o nieco miejsca, tak �e mog�a oddycha�, chocia� nie bez trudu. Run�a jak d�uga. Zanim pos�g, w jaki si� zmieni�a, zd��y� upa�� na posadzk� i roztrzaska� si� na kawa�ki, Pluskwa-stra�nik b�yskawicznie wysun�a metalowe macki i przytuli�a go delikatnie do swego twardego korpusu. - Obywatelko Hsia - rzek� melodyjnie automat -: z przykro�ci� jestem zmuszony zatrzyma� pani�, dla pani w�asnego dobra i dobra Republiki. - Mmmmnbbn - wyja�ni�a Shan-yun. - Gmmngb. - Przykro mi z powodu chwilowego ograniczenia pani wolno�ci wypowiedzi - powiedzia� z namaszczeniem blaszany glina - ale prosz� pozwoli� mi zauwa�y�, �e gdy tylko przyb�dziemy do Sz�stego Punktu Medycznego, mo�liwo�� wyra�ania w�asnych uczu� zostanie pani ca�kowicie przywr�cona. I to jak - dorzuci� chichocz�c cicho i obr�ci� si� w miejscu, pospiesznie opuszczaj�c Bank Pami�ci. - Zamierzamy oskar�y� pani� o spisek przeciwko Pa�stwu - doda�, aby pogn�bi� j� ostatecznie. - Zaraz po tym podejmiemy odpowiednie kroki resocjalizacyjne. O rany, tak! Czy ten niepo��dany, mechaniczny szyderca robi� wra�enie na zatrzymanych przest�pcach? A jak my�licie? Shan-yun by�a nieco wytr�cona z r�wnowagi. Nie, to niezupe�nie oddaje jej uczucia. By�a powa�nie zaniepokojona o swoj� przysz�o��. W�a�ciwie by�a absolutnie przera�ona. M�wi�c prosto z mostu, niemal zesra�a si� ze strachu. Pluskwa-stra�nik przetoczy�a si� �wawo przez przedsionek Centrali Danych, przyciskaj�c do siebie usztywniony tors dziewczyny jak wielkie, niezdarnie zawini�te w bety dziecko, cho� ten spos�b noszenia dzieci dawno wyszed� ju� z mody. Kiedy jej g�owa by�a odwr�cona pod odpowiednim k�tem, Shan-yun bez trudu mog�a dostrzec pospiesznie umykaj�cych z drogi ludzi. Szef operator�w, powracaj�cy w�a�nie z lunchu sk�adaj�cego si� z wyhodowanego na torfie szczypiorku i jogurtowych par�wek, poblad� i odwr�ci� si� bez s�owa. - Przyjaciel, psiakrew! - pr�bowa�a wykrzykn�� ze z�o�ci�, lecz uda�o jej si� jedynie wyda� z siebie kolejn� seri� zduszonych, niewyra�nych d�wi�k�w. Znalaz�szy si� na zewn�trz budynku maszyna zjecha�a pochylni� ku przej�ciu, nad kt�rym widnia� napis �TYLKO DLA PERSONELU MEDYCZNEGO�. Za 197 lat ten napis b�dzie mrozi� krew w �y�ach. No, je�li mam by� brutalnie szczery, to teraz te� mrozi. Stra�nik zmieni� si� niezw�ocznie w modu� szybkiego transportu, zapobiegliwie os�aniaj�c Shan tarcz�, by wiatr nie wia� jej w oczy. Ostre, fioletowe �wiat�a tunelu miga�y z osza�amiaj�c� pr�dko�ci�. �o��dek Shan-yun pr�bowa� pozosta� w tyle, ale kr�gos�up na to nie pozwoli�. P� minuty p�niej tym samym zrewan�owa� si� �o��dek kr�gos�upowi. - Mam nadziej�, �e nadal jest pani w jednym kawa�ku, moja droga - powiedzia�a maszyna wprost do ucha Shan, w kt�rym wci�� jeszcze jej szumia�o. - Jeste�my na miejscu. �ycz� mi�ego dnia. Robot zawin�� do aseptycznie bia�ej przystani izby chorych. Nawet za 197 lat rozpoznacie izb� chorych, jak tylko w niej si� znajdziecie. Panuje tam atmosfera tak niepokalanej czysto�ci i s�uszno�ci, �e chce si� rzyga�. Z windy wysz�y dwie ma�py odziane w wykrochmalone, niebieskie fartuchy. Zdrowie psychiczne i przystosowanie spo�eczne tryska�y z nich wszystkimi porami sk�ry. - Obywatelko Hsia! - zakrzykn�a ta z prawej. - Witamy w Sz�stym Punkcie Medycznym. Jej zachowanie stanowi�o mieszanin� zawodowej �yczliwo�ci i stoicyzmu wobec niegodziwo�ci spo�ecznych dewiant�w, kt�rzy ukrywaj� Pasiaste Dziury w �mierdz�cych cz�ciach cia�a. - Delikatnie umie�� obywatelk� na le�ance i wracaj na sw�j posterunek - powiedzia�a ta z lewej. Nadal szczelnie zamkni�ta w swym plastikowym kokonie Shan-yun zosta�a ostro�nie umieszczona na dopasowuj�cym si� do jej kszta�t�w ��ku. Bez s�owa po�egnania, Pluskwa odturla�a si� tam, sk�d przysz�a. Nieprawdopodobnie brzydka kobieta popatrzy�a na medyk�w i pr�bowa�a wycisn�� z siebie Dziur�. Nic z tego. Palce Shan nie chcia�y si� zgi��. Mi�nie brzucha kurczy�y si�, lecz nie by�y w stanie jej poruszy�. Dziura bezcelowo wirowa�a w jej ciele, pozostaj�c ca�kowicie poza kontrol�. - No c�, pani Hsia - odezwa� si� pierwszy ma�piszon - naprawd� narobi�a pani sobie mas� k�opot�w. - Taa. To szczera prawda. Miejmy nadziej�, �e dla pani dobra uda nam si� wyprostowa� pani psyche bez konieczno�ci zredukowania do poziomu ro�liny - doda� drugi. Pod plastikow� sk�r� na czo�o Shan wyst�pi� zimny pot, bardzo podobny do wilgoci skraplaj�cej si� wewn�trz foliowego woreczka z chlebem. By�o to poni�aj�ce i przygn�biaj�ce uczucie. - Pranie m�zgu - rzek�a w zadumie jedna z ma�p. - Je�li co� jest do niczego, trzeba si� tego pozby�. - A jednak to tragedia, Frank. To najwidoczniej bardzo zdolna osoba. Ilu z nas potrafi�oby sple�� Pasiast� Dziur�, nie daj�c si� przy�apa� ju� w fazie poziomych potr�ce�? To wrodzone zdolno�ci, Frank, co by nie powiedzie�. Talent. - Jednak nie wolno nam zapomnie�, �e nadu�ywa�a swoich umiej�tno�ci na szkod� Pa�stwa. - Nigdy nie pope�ni�bym takiego b��du, Frank, ale wygl�da na to, �e ta obywatelka co� takiego zrobi�a. Z powag� i pogard� spojrza� w oczy Shan-yun. Szkli�y si� �zami w�ciek�o�ci i przera�enia. W rzeczy samej, oczy Shan pr�bowa�y wyskoczy� z jej g�owy i wyrwa� pochylonemu nad ni� ma�piszonomi jego �wi�toszkowaty j�zyk, jednak jako organy �le przystosowane przez ewolucj� do tej funkcji musia�y poprzesta� na nabieg�ym krwi� wytrzeszczu. - Powinna pani rozpozna� swoj� chorob� - rzek� Frank. - Nale�a�o �mia�o, na ochotnika zg�osi� si� na leczenie. W��kna kokonu napr�y�y si� i ma�polud z ubolewaniem pokiwa� g�ow�. - Prosz� si� odpr�y�, pani Hsia. Gniew jest szkodliwym i antyspo�ecznym uczuciem. Istniej� pewne podstawy do twierdzenia, i� wszystkie uczucia s� szkodliwe i antyspo�eczne, ale ja nie podzielam tego punktu widzenia. �yj i daj �y� - oto moja dewiza. Pulpit rozb�ysn�� kolorowymi �wiate�kami wska�nik�w i zadzwoni� melodyjnie. Shan pieni�a si� z w�ciek�o�ci. - Ju� za chwil� wy�lemy pani� do Analityka, pani Hsia, i musz� pani� przestrzec, �e �ywienie urazy nie b�dzie dobrze wygl�da�o w zapisie historii choroby. Z kokonu wydoby� si� szereg gwa�townych, st�umionych d�wi�k�w. Winda zadzwoni�a melodyjnie. - No, ju� jest. Nie ma powod�w do obaw, pani Hsia. Naprawd�. Zostanie pani poddana analizie i os�dzona, jak tylko technicy usun� kokon i uwolni� pani� od Pasiastej Dziury, kt�r� sobie pani wsadzi�a. Ma�pa numer dwa energicznie pokiwa�a g�ow� i z aerozolowym pojemnikiem w �apie pochyli�a si� nad Shan-yun. - S�usznie. Prosz� pami�ta� - naszym zadaniem jest wyleczy� pani�. Prysn�� jej sprayem w nozdrza. Pok�j zako�ysa� si� i �upn�� j� w g�ow�. Zachowa�a jeszcze resztki �wiadomo�ci, gdy ma�py wepchn�y ��ko i jej pozbawione czucia cia�o do windy. - Prawd� m�wi�c, Ted - us�ysza�a jeszcze g�os Franka, zanim mrok rozdar� jej umys� na �mieszne, drobne strz�pki - kiedy patrz� na tych zbocze�c�w, to ciarki przechodz� mi po plecach. Rozdzia� trzeci Kluchowata twarz ministra, kt�ra ukaza�a si� na ekranie umieszczonym w rogu pulpitu Sopwitha by�a bia�a jak puder i skropiona oleistymi kropelkami. Sopwith ponownie przeni�s� wzrok na autentyk, siedz�cy w studio po przeciwnej stronie jego biurka. Upiornie rozbiegane oczka tamtego pospiesznie umkn�y w bok. Kamera numer dwa podjecha�a bli�ej. W monitorze to zbli�enie z dw�jki zmieni�o go�cia w odr�twia�� ze zgrozy ofiar�. Cia�o Sopwitha przenika� dreszcz zwierz�cego podniecenia znany wszystkim my�liwym. Audytorium podziela�o to uczucie. Obrzuci� ich szybkim spojrzeniem. Spi�ci i uradowani, siedzieli na niewygodnych, winylowych, wzmocnionych metalowymi rurkami krzese�kach, czekaj�c a� dobije ofiar�. Za czas�w Imperium Rzymskiego wskazuj�c kciukami piach, rykiem domagaliby si� krwi. Wszystkie p�oche my�li pozostawione przez O�Flaherty Gribble�a oraz jego gry i zabawy towarzyskie ulotni�y si� tak ca�kowicie jak strumie� szczyn w radioaktywnym sercu reaktora i Sopwith zamierza� teraz sprawi�, aby do s�uchaczy dotar�o, �e w�a�nie za co� takiego uwa�a ich minister, i �e w�a�nie czym� takim si� stan� w dniu, gdy minister przeforsuje swoj� Ustaw� Uranow�. Cholerni politycy - pomy�la� ze wzgard� Sopwith. Nigdy niczego si� nie naucz�, z wyj�tkiem tych, kt�rzy zasi�gaj� porady u specjalist�w od mass medi�w... ale nawet wtedy odrzucaj� co drugi ich pomys�. Ten tu idiota nie zgodzi� si�, by przed wywiadem przypudrowano mu twarz i podkre�lono rysy szmink�. To niem�skie, powiedzia�, skinieniem r�ki odsy�aj�c charakteryzatork�. Teraz za to p�aci�. Nad kamer� numer dwa zapali�a si� czerwona lampka i sufler Mariette wrzuci� w pole widzenia Sopwitha ma�y stosik wybuchowych informacji. Na monitorze twarz Sopwitha zast�pi�a oblicze ministra. Sopwith dramatycznie zacisn�� szcz�ki. - U�ci�lijmy, panie ministrze. Rozmawiamy o wielonarodowej korporacji, kt�rej reaktor stopi� si� w zesz�ym tygodniu w Pakistanie. Harcourt, rzecznik prasowy korporacji, pr�bowa� zbi� z tropu Sopwitha wtr�caj�c swoje trzy grosze. Nie mia� szans. - To ta sama firma, kt�ra rok temu zrobi�a trustowi pa�skiej �ony prezent z pi�ciu tysi�cy akcji - Sopwith zada� morderczy cios. Siedz�cy w swym przeszklonym orlim gnie�dzie re�yser programu doskonale wiedzia�, co za chwil� nast�pi i skin�� na realizatora d�wi�ku, kt�rego palce przebieg�y po licznych prze��cznikach konsoli z szybko�ci�, jakiej nie powstydzi�by si� pianista-wirtuoz. Mikrofon Harcourta zosta� odci�ty, za� Sopwith podni�s� g�os m�wi�c surowym, inkwizytorskim tonem. Nie�mia�e protesty rzecznika docieraj�ce za po�rednictwem innych mikrofon�w brzmia�y jak ciche mamrotanie. - Prezent, panie ministrze - powiedzia� Sopwith nieco �agodniejszym tonem - uczyniony dok�adnie sze�� miesi�cy przed tak.. zastanawiaj�c�... zmian� pa�skiego stanowiska w sprawie ochrony �wi�tych miejsc Aborygen�w. Kamera numer dwa pozosta�a wymierzona w zaskoczonego polityka, zbli�aj�c si� jak szklanooki Cyklop, by zajrze� mu w nozdrza, sprawdzi� efekty wysi�k�w jego dentysty i policzy� drobiny �upie�u w krzaczastym g�szczu nieco przerzedzonych, ale niew�tpliwie arystokratycznych brwi. Ministra ogarn�a fala niepohamowanej w�ciek�o�ci. Ludzka cierpliwo�� ma swoje granice, nawet je�li czyja� kariera zale�y od zachowania wynios�ej oboj�tno�ci wobec bezpodstawnych bredni takiego plebejskiego �miecia jak Sopwith Hammil. Gdyby kamera numer dwa mog�a w�lizgn�� si� do ucha ministra i odnale�� w jego m�zgu Centrum My�lowe, znalaz�aby je w stanie chwilowego opuszczenia. Zimne, porywiste wiatry wia�y przez jego otwarte drzwi. Na d�ugim, politurowanym stole styg�a herbata i ciastka, a na �licznych, ma�ych koronkowych serwetkach by�o pe�no okruch�w. Lniane serwetki wala�y si� na pod�odze. Krzes�a by�y niedbale poodsuwane od sto�u, a karafka whisky nie zosta�a zamkni�ta. Minister wzi�� sobie wolny dzie�. Wszystkie neurohormony w obu p�kulach m�zgowych zacz�y mu si� pieni� i wrze�, a jego oczy nabieg�y krwi� i zacz�y gwa�townie zmienia� kolor, podobnie jak to dzieje si� z chemikaliami podgrzewanymi w brudnej prob�wce na palniku Bunsena. Z g��bi przewodu pokarmowego wydoby� mu si� przeci�g�y, gulgocz�cy d�wi�k, pod�apuj�c po drodze paskudny zapach �wiadcz�cy o niestrawno�ci i wylatuj�c z jego ust rykiem pe�nym niekontrolowanej furii. - Nie pozwol� na takie insynuacje, ty parszywy szczurku rynsztokowy! Nie b�dzie chyba pochopnym przypuszczenie, �e minister utraci� sporo swego nienagannego zazwyczaj opanowania. - Nie b�d� ofiar� polowania na czarownice! Uni�s� si� nieco w fotelu i prawie waln�� czo�em w ci�ki reflektor �wiec�cy mu wprost w wykrzywion� furi� twarz. - Na Boga, w innych krajach za mniejsze numery odbierano stacjom telewizyjnym licencje! Naprawd� my�lisz, �e mo�esz... Z twarz� pozbawion� wszelkiego wyrazu Sopwith pozwoli�, by obraz pozosta� na monitorze o jedn�, zab�jcza chwil� d�u�ej ni� pozwala�o na to ludzkie poczucie przyzwoito�ci. W ko�cu podni�s� r�k� i wskazuj�cym palcem podrapa� si� w ucho. Re�yser programu zrozumia� sygna� i w��czy� Harcourta. Mikrofon rzecznika o�y� w po�owie wypowiadanego przeze� zdania. Sopwith nie da� mu �adnej szansy wyja�nienia, �e to, co m�wi� o akcjach uranu jest tylko po�ow� prawdy. Zegar wskazywa�, �e do ko�ca programu pozosta�o dwadzie�cia sekund. Jak zwykle, precyzyjnie odmierzy� czas odpalenia �adunku. S�dz�, �e pomy�licie, i� takie doprowadzanie ludzi do tego, by publicznie �ci�gali spodnie jest �atwe. Uwierzcie mi, nie jest. Uwa�acie, �e to �atwe poniewa� przywykli�cie do ogl�dania wcze�niej nagranych program�w. �Sze��dziesi�t minut� oraz wszystkie te wielkie, drapie�ne reporta�e spokojnie czekaj� ca�ymi tygodniami w swych metalowych pude�kach, zanim znajd� si� na antenie, uprzednio wyg�adzone, zmontowane, z pod�o�onym podk�adem muzycznym i przekonsultowane z prawnikami. Sopwith robi� to na zimno i robi� z tego gor�cy towar, a poniewa� program szed� na �ywo nikt nie m�g� cofn�� tego, co posz�o w eter. Zako�czenie audycji by�o majstersztykiem samym w sobie. Gdy z ekran�w p�yn�y nagrane na ta�m� oklaski, muzyka i lista p�ac, re�yser planu - wytrawny mistrz dyplomacji - poprowadzi� s�aniaj�cego si� na nogach i wykrzykuj�cego co� ministra w kierunku wodopoju. Rzecznik prasowy zamierza� pozosta�, potem zmieni� zdanie i szybko pobieg� za nim. Sopwith przeci�gn�� si�. Pod pachami mia� mokro od ci�ko zapracowanego potu, kt�rego wo� miesza�a si� ze s�odkawym zapachem drogiego dezodorantu i wody kolo�skiej. Rozejrza� si� wok�. Widzowie ha�a�liwie opuszczali studio. Nigdzie nie by�o wida� O�Flaherty Gribble�a. Musia� wyj�� wcze�niej, odm�wiwszy drinka. No tak, stukni�ty nie pije. Kiwn�wszy g�ow� szczerz�cemu z�by personelowi, Sopwith poszed� prosto do swojego biura. Ten program by� bardziej napastliwy ni� zwykle. Nie owijaj�c w bawe�n� - by� po prostu ohydny. Maj�c woln� r�k�, Sopwith umia� niemal obedrze� ofiar� ze sk�ry, a potem wskrzesi� j� i szczerz�c z�by jak gwiazdor, kt�rego sama obecno�� czyni wszystkich wok� r�wnie� gwiazdami, wymieni� z ni� u�cisk d�oni po zr�cznym roz�adowaniu napi�cia, przywr�ci� facetowi pewno�� siebie i w jaki� tajemniczy spos�b, wbrew zdrowemu rozs�dkowi wywo�a� wra�enie, �e wy�wiadcza mu przys�ug�. Przy tym wszystkim jego ofiara nie zdawa�a sobie sprawy, �e zosta�a kupiona przez drania, kt�ry zaledwie kilka minut wcze�niej przypieka� jej dup�. No c�, nie zawsze mo�na by� s�odkim koteczkiem - powiedzia� sobie Sopwith, otwieraj�c drzwi swego biura. Od czasu do czasu trzeba p�j�� na ca�o��. Umocni� swoj� reputacj� stra�nika spraw publicznych. Sopwith Hammil, postrach mo�nych, ulubieniec ludu. Krzy�owiec, bon vivant, cz�owiek widywany we w�a�ciwych miejscach, ale bywaj�cy tam wy��cznie z w�asnego wyboru. Sopwithowi kr�ci�o si� w g�owie na my�l o tym, jak jest wspania�y. - Sopwith, by�e� wspania�y! Gwa�townie poderwa� g�ow� s�ysz�c entuzjastyczny g�os Mariette Planck i z niema�ym wysi�kiem zdo�a� u�miechn�� si� do przypominaj�cej gnoma m�odej kobiety. W�a�ciwie wcale nie by�a podobna do gnoma. Mariette by�a po prostu bardzo, ale to bardzo nieatrakcyjna. Wed�ug norm Sopwitha, ukszta�towanych przez buzuj�cy adrenalin�, karmiony kotletami dwudziesty wiek, by�a nieatrakcyjna w dok�adnie taki sam spos�b, jak Hsia Shan-yun by�aby atrakcyjna. Gdyby Sopwith Hammil cho� raz ujrza� Hsia Shan-yun, b�d�ca najbrzydsz� kobiet� stulecia, w kt�rym si� narodzi�a, pad�by na ziemi� powalony atakiem ��dzy i rozpaczy. Nawet ostro id�ce w g�r� gwiazdy mass medi�w z Melborne w Australii nie marz� o zdobyciu takich dziewcz�t jak Hsia Shan-yun, mimo i� zbli�a si� koniec dwudziestego wieku. Biank� Turner - no, powiedzmy, przy du�ej dozie szcz�cia. Tin� Jagger - zak�adaj�c, �e jeste� w najlepszej formie. Madonn�? Kto chce. Hsia Shan-yun, wed�ug wzorc�w zaczerpni�tych z film�w i telewizji, u schy�ku dwudziestego wieku by�aby bezkrytycznie wielbion� bogini� (o ile nie przeszkodzi�aby jej w tym jej szata�ska inteligencja i zadziwiaj�ca niezale�no��). Hsia Shan-yun bezsprzecznie nie by�a dla takich jak Sopwith Hammil. Za� Mariette Planck, patrzy�a na szefa z pe�nym czci uwielbieniem, dok�adnie takim, jakiego oczekuje w�a�ciciel kr�tkow�osego wy��a niemieckiego, zreszt� nadaremnie, bo te przero�ni�te, pi�kne, d�ugouche, durne bydl�ta ca�� uwag� skupiaj� na wygryzaniu dziur w pluszowych kanapach i ukrywaniu w nich puszek po �arciu dla ps�w. Jak ju� stwierdzili�my, Sopwith Hammil by� dzieckiem, swoich czas�w. Istotnie, by� dzieckiem, nawet pomijaj�c czasy. By� karierowiczem i bezwstydnym m�skim szowinist�. Potrafi� do�� dobrze skrywa� t� paskudn� wad� charakteru, kiedy okoliczno�ci zmusza�y go do gaw�dzenia z kole�ankami-spikerkami, astronautkami i kulturystkami takimi jak Bev Francis (Melbourne, Australia), ale w g��bi serca (kt�re w kategorii serc zalicza�o si� do niedojrza�ych, paskudnych szczeniak�w) uwa�a�, �e kobiety nadaj� si� jedynie do trzech rzeczy, wszystkich znajduj�cych si� w niemieckim s�owniku pod liter� K. Jednak�e nie by� zwolennikiem ma��e�stwa. Ustawa o przerywaniu ci��y i pigu�ka uchroni�y Sopwitha przed losem niezliczonych pokole� linoskoczk�w, kuglarzy, aktor�w scenicznych, komik�w filmowych i ca�ej reszty tego bractwa, kt�rego cz�onk�w doprowadzano do o�tarza pod lufami dubelt�wek w wyniku ich w�asnego, nieoczekiwanie owocuj�cego szale�stwa. Dwadzie�cia, pi�tna�cie lat wcze�niej, obowi�zkiem gwiazdora filmowego lub telewizyjnego, kt�rego akcje zwy�kowa�y, by�o ma��e�stwo, chyba �e by� on Anglikiem i ostro pcha� si� w g�r� (a jak ka�dy wie, istniej� powa�ne powody zwi�zane z dziedziczno�ci�, dla kt�rych nale�y si� cieszy�, �e te typki powstrzymuj� si� od w��czenia swoich gen�w w obieg). Za dwadzie�cia lub pi�tna�cie lat ka�dy telewizyjny guru i ka�da osoba publiczna bezwzgl�dnie b�dzie musia�a by� �onata, zgodnie z wytycznymi Zjednoczonego Gremium Organizacji Przeciwnik�w Zachodniej Zgnilizny oraz Naukowej Krucjaty w Obronie �ycia Pocz�tego, poniewa� ajatollahowie, mu��owie i pastorzy z ruchu Prawo do �ycia b�d� codzienne rano przy�azili sprawdza� wasz� po�ciel, a je�li znajd� na niej cho�by ma�� plamk�, a wy nie wst�pili�cie jeszcze w zwi�zek ma��e�ski, chocia�by w wiejskim meczecie, zawlok� was na �rodek rynku i wydadz� na powszechn� wzgard�, po czym amputuj� wam i spal� wyst�pna cz�� cia�a. Kobiety w podobnych okoliczno�ciach (rzecz sama w sobie ma�o prawdopodobna, zwa�ywszy jak niewiele z nich b�dzie mog�o zosta� w takich czasach telewizyjnymi guru) b�d� po prostu kamienowane na �mier� i kropka. Nie powinienem wam tego m�wi�. Nie jest dobrze wiedzie�, jaka b�dzie przysz�o��. To os�abia wol�, nie s�dzicie? Wracamy do naszej opowie�ci w nast�puj�cym jej punkcie: W�a�nie w tej chwili Sopwith na sw�j �wi�ski spos�b uwa�a, �e ma wszelkie powody, by pozosta� kawalerem. Je�eli nie da si� z�apa� i pozostanie kawalerem, b�dzie m�g� do woli cieszy� si� zakazanymi owocami tego stanu, co te� dotychczas robi� przy ka�dej nadarzaj�cej si� okazji, kt�re - ze wzgl�du na jego g�os i wygl�d - mimo wysi�k�w Ruchu Wyzwolenia Kobiet ustawicznie mu si� trafia�y. Sopwith nie zadowala� si� zwyk�ym spo�yciem tych owoc�w. Prze�uwa� mi��sz, potem spo�ywa� sk�rk�, a nast�pnie dobiera� si� do j�dra i po�yka� wszystko - ale wypluwa� pestki. Nigdy nie wyplu� pestek Marietty Planck, poniewa� wed�ug bezwstydnych seksistowskich norm Sopwitha Mariette Planck by�a sam� pestk�. Te jej p�ciny! Mog�yby podtrzymywa� solidny budynek banku, cho� jej nogi nie unios�yby go dostatecznie wysoko by zadowoli� inspektor�w budowlanych z Rady Miejskiej. A jej twarz! Jak przero�ni�ta dynia. M�tne, zezowate oczka. W�osy, podw�dzone z obicia jakiej� starej kanapy, wecowanej przez pi��dziesi�t lat rozepchanymi przez spaghetti po�ladkami ca�ej w�oskiej rodziny i w ko�cu wyrzuconej na deszcz, bo rodzinka naby�a �liczny, nowy naro�nik rze�biony w anio�ki, patery pe�ne winogron, Mari� Dziewic� i �wi�t� Weronik� dzier��c� sw� zakrwawion� chust� oraz kariatydy ze stercz�cymi cyckami - prosto ze sklepu Franco Cozzo, kr�la mebli, maj�cego sk�ady w Footersgray i Brunerzwick. Zdaj� sobie spraw� z tego, �e nic wam to nie m�wi, chyba �e mieszkacie w Melbourne (Australia) i ogl�dacie wiele nocnych program�w telewizyjnych, ale �yjmy i dajmy �y�, zgoda? Niekt�rzy z nas nigdy nie mog� zrozumie� tych wszystkich odno�nik�w do Macy�ego lub Marksa i Spencera, ale was to nigdy nie powstrzymuje, prawda? Nie sp�dza wam to snu z powiek, no nie? Ta pier� dziewiczej ciotki - starej panny! Te przygarbione plecy! Z�by jak pie�ki! Ty�ek wielko�ci podjazdu pod dom. Przytrzymuj�c si� t�ustego ty�ka Mariette Planck mogliby�cie si� uchroni� przed p�j�ciem na dno razem z Titanikiem i utrzyma� przez tydzie� w lodowatej, smaganej szkwa�ami, s�onej wodzie. Widzicie sami, �e Sopwith ocenia� warto�� swojej asystentki wed�ug ciasnych, bigoteryjnych kryteri�w. Mariette w swym jednocz�ciowym kostiumie nigdy nie zdoby�aby tytu�u Miss Mleczarzy, cho� mia�a odpowiedni� twarz. Dlaczego wi�c trzyma� j� przy sobie? Poniewa� Sopwith, chocia� nie by� geniuszem, nie by� r�wnie� idiot�. Mariette Planck by�a jego tajn� broni�. Gdyby zobaczono ich razem, na pewno by�by zak�opotany. Inni prezenterzy telewizyjni przemykaj� przez �ycie otoczeni s�odk�, zwiewn� chmurk� d�ugonogich seks-kociak�w maj�cych dyplomy z bibliotekoznawstwa, lecz nie mog� si� r�wna� z Sopwithem, poniewa� Sopwith posiada bezcenny klejnot. Dop�ki Mariette pozostawa�a niewyczerpanym �r�d�em zdumiewaj�cych, b�yskotliwie przygotowanych koncepcji programowych, dop�ty by� na ni� skazany. - Dzi�ki, dziecino - rzek� niech�tnie. Potrzebowa� jej, to prawda, ale wcale nie musia�o mu si� to podoba�. Zerkn�� na le��ce na biurku notatki i si�gn�� po p�aszcz. - Ten kawa�ek o akcjach za�atwi� spraw�. Krasnolud u�miechn�� si� do niego, wzruszaj�co uradowany. - To wszystko nie na wiele by si� zda�o, gdyby� nie wystrzeli� z tym w tak cudownie bezb��dnym momencie, pod koniec programu. Tak te� by�o, wi�c przyj�� to skromnym wzruszeniem ramion. Niestety, ta odrobina uwagi, jak� j� obdarzy�, doda�a jej skrzyde�. Podskoczywszy, z g�uchym pomrukiem wyd�wign�a si� na brzeg jego biurka (poufa�o��, kt�rej nie cierpia�) i zmierzy�a go m�tnymi oczkami. - A jednak, chyba by�e� odrobin� nieuprzejmy. On mo�e zaskar�y� stacj�, wiesz? - Nie ma mowy. Sopwith po�o�y� r�k� na klamce i przez chwil� pozwoli� jej tam zosta�, my�l�c o tym, co powiedzia� przed kamerami. Robi� to, co by�o w scenariuszu Mariette, no nie? o czym ona, do cholery, m�wi? - Chryste. Naprawd� my�lisz, �e b�dzie si� s�dzi�? - Sopwith, nie mia�am zamiaru ci� straszy�. Oczywi�cie, jutro lub pojutrze b�dziemy musieli si� z tego wycofa�, ale wyjedziesz z tym tu� przed jak�� �zaw� historyjk� i nazwiesz to sprostowaniem. - Racja - st�kn�� z ulg�. - Niech dra� przez kilka dni sma�y si� we w�asnym sosie. Mariette powa�nie skin�a g�ow�. - Ta �winia zas�uguje na to. Szkoda, �e nic mo�emy wsadzi� go w prawdziwe g�wno, jakie odkry�am grzebi�c w jego �yciorysie. Sopwith ponownie si� zaniepokoi�. - Hej, dziecino, tylko nie wpakuj mnie do wi�zienia. A� tak bardzo nie zale�y mi na popularno�ci. - Osi�gniesz to - powiedzia�a mu, wyci�gaj�c r�k� i dotykaj�c jego r�kawa. Odsun�� si�. - Za rok nie b�dzie niczego, czego nie m�g�by� powiedzie� publicznie. To brzmia�o dla jego uszu jak fanfary. Wielkod