4115
Szczegóły |
Tytuł |
4115 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4115 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4115 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4115 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Promieniotw�rczo�� i rodzina Marii Curie Sk�odowskiej.
LES CURIE ET LA RADIOACTIYITE
Editions Seghers, 1963
OMadka i karta tytu�owa J.
KLECHNIOWSKI
SPIS TRE�CI
Przedmowa do wydania polskiego ....... 7
Wst�p ..................... 9
1. MANIA SK�ODOWSKA ............. 12
2. PIOTR CURIE ................ 23
3. MA��E�STWO PIOTRA CURIE Z MARI�- SK�O-
DOWSK� I ODKRYCIE RADU ......... 32
4. W SZKOLE W SEYRES (1900�1905) ........ 44
5. W RODZINNYM DOMU PA�STWA CURIE .... 50
6. �MIER� PIOTRA CURIE ............ 65
7. TRUDNE ZADANIE ............... 70
8. PIERWSZA WOJNA �WIATOWA ......... 82
9. INSTYTUT RADOWY ............. 88
10. MARIA CURIE I JEJ C�RKI .......... 97
11. IRENA � UCZENNICA MARII CURIE ...... 108
12. IRENA I FRYDERYK JOLIOT-CURIE I ODKRYCIE
SZTUCZNEJ PROMIENIOTW�RCZO�CI ....... 111
13. W DOMU U IRENY I FRYDERYKA JOLIOT-CURIE 121
14. IRENA JOLIOT-CURIE � UCZONA I DZIA�ACZKA
SPO�ECZNA ................. 127
15. �YCIE W S�U�BIE NAUKI ........... 138
i Skorowidz nazwisk .............. 149
Tytu� orygina�u
wywo�ywa�a przede mn� wspomnienia swych lat
dziecinnych. Poprzez jej osob�, poprzez jej �arliwy
patriotyzm uczy�am si� poznawa� dumny nar�d
polski, tak dzielny w ci�kich pr�bach. A gdy
bezmy�lny wypadek zabra� jej cudownego towa-
rzysza �ycia, pokaza�a, �e jest nieodrodn� c�rk�
swego kraju, kontynuuj�c samotnie, z niezwyk��
energi�, wielkie i trudne zadanie podj�te wesp� z
Piotrem Curie.
Jako wyraz podziwu i pe�nej czci mi�o�ci, takiej,
jak� c�rki �ywi� dla swych matek, a jak� ja otaczam
posta� Marii Sk�odowskiej-Curie, w imi� francusko-
polskiej przyja�ni, kt�rej Ona by�a jednym z
najpi�kniejszych symboli, kre�l� dla mych polskich
przyjaci� tych kilka s��w na wst�pie polskiego
wydania mej ksi��ki.
EUGENIA COTTON
WST�P
Odkrycie radu i promieniotw�rczo�ci ��cz� wszy-
scy ludzie na ca�ym �wiecie z nazwiskiem rodziny
Curie. To__ w�a�nie Maria Curie n.
niotw�rczo�ci� odkryte w 1896 przez genrLB,ec-
�uerela nie znane dotychczas zjawisko �wiecenia soli
uranowych, kt�re tak j� uderzy�o, �e zacz�a je
�ledzi� i w innych substancjach.
Potem wsp�lnie ze swym m�em Piotrem Curie
odkry�a dwa nowe pierwiastki, miliony razy bardziej
aktywne od uranu: polon i rad. Dzi�ki tym odkryciom
zbadano prawa rz�dz�ce promieniotw�rczo�ci�.
19 kwietnia 1906 Piotr Curie zgin�� �mierci�
tragiczn�, Maria Curie kontynuowa�a jednak dzielnie
trudn� prac�, podj�t� niegdy� we dwoje. Praca ta
uwie�czona zosta�a pomy�lnym skutkiem: uda�o jej
si� uzyska� czysty rad i okre�li� jego ci�ar
atomowy.
Marii Curie roz-
pocz�a z kolei prac� naukow� w Instytucie Rado-
wym pod kierunkiem matki i og�osi�a wyniki swych
bada� na temat w�asno�ci promieni alfa polonu. W
1926 Irena po�lubi�a Fryderyka Joliot i odt�d para
Joliot-Curie pracowa�a w dziedzinie
promieniotw�rczo�ci z takim samym zami�owaniem i
powodzeniem jak ongi� para Curie-Sk�odowska. Na
kr�tko przed �mierci� (w 1934) Maria Curie
doczeka�a si� wielkiej rado�ci: dzieci jej, kt�re by�y
zarazem jej uczniami, r�wnie� dokona�y wielkiego
odkrycia, ujawniaj�c �wiatu istnienie zjawiska
sztucznej promieniotw�rczo�ci.
W przeci�gu trzydziestu zaledwie lat zosta�y
przyznane cz�onkom rodziny Curie trzy nagrody
Nobla za odkrycia zwi�zane z promieniotw�rczo�ci�.
Pierwsza, w 1903, by�a nagroda w zakresie fizyki,
kt�r� Piotr i Maria Curie dzielili z Henri
Bec�uerelem. W 1911 nagrod� Nobla w dziedzinie
chemii otrzyma�a sama Maria Curie za wyprepa-
rowanie czystego radu. I wreszcie w 1934 Fryderyk i
Irena Joliot-Curie uzyskali z kolei nagrod� Nobla w
dziedzinie chemii za odkrycie zjawiska sztucznego
rozpadu promieniotw�rczego.
Tak wi�c tajemnicze zjawisko, kt�re Piotr i Maria
Curie tylko zaobserwowali, nie maj�c jednak mo�-
no�ci oddzia�ywania na� w jaki� spos�b, ich dzieci
ju� potrafi�y same wywo�a�, otwieraj�c drog� do
bada� nad promieniotw�rczo�ci� i jej praktycznymi
zastosowaniami.
Wiadomo�ci o odkryciach dokonywanych w ciszy
pracowni naukowych na og� nie docieraj� do
szerokiego og�u, odkryciu radu towarzyszy� jednak
wyj�tkowy rozg�os. Zaciekawienie os�b nawet ma�o z
fizyk� obeznanych zosta�o bowiem pobudzone
tajemniczymi w�asno�ciami nowo odkrytego
pierwiastka. Nikt na �wiecie przecie� nie widzia�
dot�d substancji samorzutnie wydzielaj�cej �wiat�o,
ciep�o i energi� elektryczn�, kt�ra by sama przy tym
nie ulega�a jakim� widocznym zmianom.
I oto Piotr i Maria Curie, kt�rzy zamierzali wie��
ciche �ycie rodzinne, stali si� nagle przedmiotem
powszechnego zainteresowania i podziwu.
Mia�am szcz�cie by� �wiadkiem pracy i pry-
watnego �ycia w domowym zaciszu tych dwojga
wielkich uczonych, w okresie kiedy dokonywali
swych cudownych odkry�, a potem z bliska mog�am
r�wnie� obserwowa� zmian� warty, kiedy na niwie
tej samej nauki ma��onk�w Curie zast�pi�a para
Curie-Joliot.
Donios�y wk�ad dw�ch par ma��e�skich, pocho-
dz�cych z jednej rodziny, w dzieje rozwoju jednej i
tej samej ga��zi nauki jest zapewne wyj�tkowym
zdarzeniem w historii ludzko�ci. Wsp�praca ich
by�a tak �cis�a, �e trudno powiedzie�, co jest np.
dzie�em Fryderyka, a co Ireny Joliot-Curie, i nie
spos�b o nich m�wi� oddzielnie.
Powszechne zainteresowanie wzbudzi�a oko�o roku
1900 m�oda Polka Maria Sk�odowska, kt�ra dopiero
niedawno przedzierzgn�a si� w pani� Mari� Curie.
Trzeba pami�ta�, �e w owej epoce bardzo niewiele
kobiet oddawa�o si� pracy naukowej, a na pewno
�adna nie osi�gn�a tak wspania�ych wynik�w jak ta
prawdziwa ksi�niczka nauki. Z tego wzgl�du, jak
r�wnie� dlatego, �e w ci�gu trzydziestu lat od �mierci
jej m�a wok� Marii Curie koncentrowa�y si� we
Francji sprawy promieniotw�rczo�ci, od
przedstawienia Czytelnikowi jej osoby rozpoczniemy
nasz� opowie��.
10
Rozdzia� 7
MANIA SK�ODOWSKA*
Maria Sk�odowska urodzi�a si� 7 listopada 1867
przy ulicy Freta, niedaleko Rynku Starego Miasta, w
najstarszej dzielnicy Warszawy.
Dzielnica ta, ca�kowicie zburzona w czasie ostatniej
wojny, zosta�a pi�knie odbudowana. Zachowano
dawny uk�ad starych kamieniczek, go��bie zn�w
obj�y w posiadanie gzymsy dom�w i jak niegdy� u
wylotu przecznic id�cych od ulicy Freta ukazuje si�
oczom przechodni�w Wis�a na tle zieleni. Cho�
Mania zaledwie kilka miesi�cy swego �ycia, i to jako
niemowl�, sp�dzi�a przy ulicy Freta, dom, w kt�rym
przysz�a na �wiat i w kt�rym matka jej prowadzi�a
pensj� dla panien, sta� si� plac�wk� naukow�,
po�wi�con� jej pami�ci **. Po narodzinach Marii
ojciec jej,
_
fizyki w girrinj.zjjLmi^jotrzyma� inne sta-
~nowisko, zwi�zane zwinn� dzielnic� miasta, i matka
zrezygnowa�a wtedy z prowadzenia pensji. Pani
Sk�odowskiej nie dopisywa�o zdrowie, postanowi�a
wi�c obecnie ca�y sw�j czas po�wi�ci� rodzinie, na
kt�r� sk�ada�o si� j>i�cioro dzieci; cztery
dziewczy�lo" i je^leliricl^opiec. Kiedy urodzi�a si�
Mania, nJsTarszir~3eJiostra, Zosia, liczy�a 7 lat,
* Wspomnienia zawarte w tym pierwszym rozdziale
czerpi� z tego, co sama zas�ysza�am od Marii Curie oraz
od jej siostry, pani Heleny Sk�odowskiej Szalayowej, jak
r�wnie� z pi�knej ksi��ki Ewy Curie, po�wi�conej jej
matce. Autork� prosi�am o zezwolenie na przytoczenie
kilku ust�p�w jej wzruszaj�cej opowie�ci.
** W domu -tym, przy ul. Freta 16, mie�ci si� obecnie
siedziba Polskiego Towarzystwa Chemicznego (przyp. red.
przek�. poi.).
J�zio � 4, Broni� � 3, Hela � lVz; ma�� sios-
Manig_r Maniusi�. a mat-
_
ka m�wi�a nieraz do niej pieszczotliwie: �moje ty
ma�e Anciupecio".
Starsze rodze�stwo okazywa�o Mani wiele czu�o�ci,
dziecko najbardziej jednak lubi�o pieszczoty matki,
tuli�o si� do niej, nie mog�o tylko zrozumie�, dlaczego
mama nigdy jej nie ca�uje. Znacznie p�niej Maria
dowiedzia�a si� o powodach tej pow�ci�gliwo�ci. Pani
Sk�odowska od czasu urodzenia ostatniego dziecka
chorowa�a na gru�lic�, zachowywa�a wi�c wiele
ostro�no�ci w obawie, by nie zarazi� rodziny. Tu
chyba szuka� nale�y �r�de� l�ku prze�laduj�cego
p�niej Mari� Curie, �eby na t� straszn� chorob� nie
zapad�y r�wnie� jej dzieci. Dlatego te� tak bardzo si�
stara�a zapewni� im co roku jak najd�u�szy pobyt na
wsi.
Pi�cioletnia Mania by�a dzieckiem bladym, o
mi�kkich wij�cych si� blond w�osach i siwych oczach
pod wypuk�ym czo�em. Ch�tnie bawi�a si� z
rodze�stwem, ale najbardziej lubi�a s�ucha� bajek
najstarszej siostry Zosi. Ju� wtedy odznacza�a si�
niepospolit� pami�ci� i wra�liwo�ci� cechuj�c�
wszystkie przedwcze�nie dojrza�e dzieci. Czyta�
nauczy�a si� wcze�niej od Broni, a kiedy spostrzeg�a,
�e jej starsza siostrzyczka bardzo si� z tego powodu
zmartwi�a, rozp�aka�a si� rzewnie, jak gdyby pope�ni�a
co� z�ego.
Kiedy Mania zaczyna ucz�szcza� do szko�y, okazuje
si�, �e jest najm�odsz� dziewczynk� w klasie, a
jednocze�nie najlepsz� uczennic�. Tote� nauczyciele
wywo�uj� j� cz�sto do odpowiedzi w czasie
zdarzaj�cych si� wizytacji carskiego inspektora.
Zgodnie z cich� umow� mi�dzy wyk�adowcami i
m�odzie�� polskie ksi��ki znikaj� natychmiast z
pulpit�w, gdy tylko dzwonek zapowie jego przybycie.
Na lekcjach historii jest dozwolony jedynie j�zyk
rosyjski, a Mania m�wi po rosyjsku bardzo poprawnie,
tote� w czasie wizytacji recytuje bezb��dnie imiona
car�w, nast�pc�w Katarzyny II, oraz tytu�y wszystkich
cz�onk�w carskiej rodziny.
12
13
Po zako�czonej wizytacji prze�yte napi�cie nerwowe
wywo�uje jednak wybuch p�aczu dziewczynki.
W taki to spos�b zetkn�a si� Mania ju� w dzie-
ci�stwie z carskim uciskiem w szkole, a i w domu
dawa�y si� odczu� jego skutki. Profesor Sk�o-dowski
nie zawsze wykazywa� dostateczn� uleg�o�� wobec
swych rosyjskich prze�o�onych, co odbi�o si�
niekorzystnie na jego sytuacji materialnej. Pani
Sk�odowska stara si� temu zaradzi� jak mo�e,
w�asnor�cznie na przyk�ad sporz�dza obuwie dla
swych dzieci. Do domu zakrada si� jednak niedo-
statek, panuje w nim ci�ka atmosfera.
Kiedy Mania sko�czy�a lat siedem, �a�oba zjawi�a
si� po raz pierwszy w rodzinie. W styczniu 1876
Broni� i Zosia zapad�y na tyfus, z kt�rego wysz�a
jedynie Broni�. Wraz z ojcem, J�ziem i Hel�
odprowadza Mania sw� najstarsz� siostr� na miejsce
ostatniego spoczynku. Matka nie mog�a uczestniczy�
w pogrzebie, jest chora i coraz s�absza, cho� stan
sw�j stara si� ukrywa� przed rodzin�. �mier�
wyrwa�a j� najbli�szym, zanim jej najm�odsze
dziecko uko�czy�o jedenasty rok �ycia.
Pozbawiona matki dziewczynka szuka uczucia u
prowadz�cej obecnie dom ojca Broni. Pan Sk�o-
dowski dok�ada wiele stara�, �eby utrzyma� ciep��
atmosfer� rodzinnego ogniska. Prowadzi z dzie�mi
d�ugie rozmowy na pasjonuj�ce Mani� tematy, poza
tym ma w domu do do�wiadcze� z fizyki kilka
przyrz�d�w podniecaj�cych ciekawo�� przysz�ej
uczonej.
Mijaj� lata. Po smutnym dzieci�stwie Mania, ju�
jako podlotek, wchodzi w okres �ycia rozja�niony
przyja�ni� z Kazia, urocz� dziewczynk�, wypiesz-
czon� przez matk�, kt�ra nie sk�pi r�wnie� objaw�w
czu�o�ci osieroconej przyjaci�ce swej c�rki. Obie
dziewczynki s� weso�e, bawi� si� i �miej� tak, jak to
potrafi� tylko czternastolatki. Razem ucz�szczaj� do
rosyjskiego gimnazjum, w kt�rym nauka jest
wprawdzie bardzo interesuj�ca, ale za to jakim
ci�kim pr�bom bywaj� nieraz poddawane ich
patriotyczne uczucia. Pewnego razu dowiaduj� si�,
�e brat jednej z ich kole�anek, zadenuntjowany przed
carsk� policj�, ma nast�pnego dnia o �wicie zawisn��
na szubienicy. Mania i Kazia sp�dzaj� z przyjaci�k�
t� noc pe�n� grozy, kt�ra umacnia w nich jeszcze
bardziej pragnienie wolno�ci ojczyzny.
W wieku 16 lat Mania, podobnie jak jej siostry,
uko�czy�a gimnazjum ze z�otym medalem. Ojciec,
niezmiernie dumny z tego sukcesu, postanowi� jednak,
�e panienka, nim podejmie jak�� decyzj� co do swego
przysz�ego zawodu, sp�dzi rok u krewnych na wsi i
podreperuje nadw�tlone zdrowie. Po pracowicie
sp�dzonych latach gimnazjalnych nast�puje wi�c
czternastomiesi�czny okres weso�ego l beztroskiego
�ycia, kt�ry trudno skojarzy� z osob� przysz�ej
powa�nej pani Curie. W listach do Kazi opisuje
weso�e zabawy, hu�tawk�, k�piele w rzece, �owienie
rak�w przy �wietle pochodni:
By�am kilka dni w Zwoli, zasta�am tam Kotar-
bi�skiego, kt�ry by� tak ucieszny, tyle nam deklamo-
wa�, �piewa�, rwa� agrest, �artowa�, �e gdy wyje�d�a�,
zrobi�y�my wianek z wiciny, rumianku, gwo�dzik�w
itd. i rzuci�y�my mu na bryczk�, wo�aj�c: Wiwat p.
Kotarbi�ski! Wsadzi� ten wianek na g�ow� i zabra�
potem w walizce do Warszawy. W Zwoli jest
nies�ychanie weso�o...*
P�niej Mania uczestniczy w kuligu. �Kulig"...
Kt� we Francji zna t� zabaw�? Nie wystarczy
przecie� powiedzie�, �e to bal, bo jest to raczej w
gwarze karnawa�owym szalona, ba�niowa eskapada.
S� to dwie pary sa�, unosz�cych wieczorem, w�r�d
padaj�cego �niegu, przytulone do siebie, poprzebierane
za krakowianki Mani� Sk�odowsk� i jej trzy kuzynki.
M�odzi kawalerowie w malowniczych strojach
ludowych, z pochodniami w r�kach, towarzysz� im
konno. �wiat�a innych pochodni migaj� w�r�d
�wierk�w i mro�na noc rozbrzmiewa d�wi�kami
muzyki. Oto zbli�aj� si� sanie z czteroosobow�
�ydowsk� kapel�, kt�ra przez
* Ewa Curie, Maria Curie, przek�. Hanny Szyllero-wej,
PWN, Warszawa 1958, str. 44.
14
dwie kolejne doby wycina� b�dzie na strunach upojne
walce, siarczyste krakowiaki i mazury, .a uczestnicy
zabawy ch�ralnie podchwytywa� b�d� refreny.
Tymczasem mali �ydowscy muzykanci tak d�ugo
wygrywa� b�d� w lesie szale�cze tony, a� trzecie,
pi�te, dziesi�te sanie odpowiedz� na ich zew, odnajd�
ich w�r�d nocy. Mimo wyboj�w i zawrotnych zjazd�w
po oblodzonych zboczach nie zadr�y im r�ka ani przy
jednym poci�gni�ciu smyczka i a� do nast�pnego
etapu triumfalnie poprowadz� fantastyczn� nocn�
farandol�.
Rozbawiona gromada zatrzymuje si� przed po-
gr��onym we �nie domem. Stukanie w drzwi, udane
zdziwienie gospodarzy... Ale w kilka chwil p�niej
muzykanci s� ju� usadowieni na lawie i rozpoczyna
si� bal przy �wietle lamp i pochodni, podczas gdy
wcze�niej przygotowane smako�yki w�druj� z kre-
densu na st�. A� nagle na dany znak znikaj� maski,
domownicy, konie, sanie, wszystko. Dom pustoszeje, a
farandoia powi�kszona, przed�u�ona przesuwa si�
lasem w kierunku innego domu, potem jeszcze
innego, zaci�gaj�c za ka�dym razem nowego rekruta.
S�o�ce wstaje i zachodzi, skrzypkom starczy
zaledwie czasu, �eby zaczerpn�� nieco tchu czy
przespa� si�, ale kiedy ostatniego wieczoru korow�d
brz�cz�cych i dzwoni�cych sa� zatrzyma si� przed
najobszerniejszym w okolicy dworem, w kt�rym ma
si� odby� �prawdziwy bal" � muzykanci rozpoczn�
pierwszego krakowiaka zwyci�skim fortissimo,
podczas gdy tancerze ustawi� si� do cudnego
figurowego ta�ca. Wtedy to m�odzieniec odziany w
bia�� haftowan� guni� pospieszy zaprosi� do ta�ca
najlepsz� tanecznic�, siln� szesnastoletni�
dziewczyn�, Mani� Sk�odowsk�, kt�ra w
aksamitnym serdaku, lnianej koszuli z bufiastymi
r�kawami i splecionym z k�os�w wianku zako�czonym
d�ugimi, bajecznie kolorowymi wst��kami, wygl�da
jak prawdziwa g�ralka przybrana w od�wi�tny
str�j...
Ten radosny rok swego �ycia ko�czy Mania w
domu zam�nej za Francuzem by�ej uczennicy
1G
swej matki, hrabiny de Fleury. Dla uczczenia czter-
nastej rocznicy �lubu pa�stwa domu uk�ada �ar-
tobliwy wierszyk:
Ot� przy �wi�tym Ludwiku Spodziewamy
si� pikniku � O ch�opc�w si� wi�c starajcie
Jak najpr�dzej nas swatajcie, By�my za
waszym przyk�adem lecieli I wnet na
�lubnym kobiercu stan�li...*
Mania wraca we wrze�niu 1884 do ojcowskiego
domu, w kt�rym dzi�ki wybitnej kulturze pana
Sk�odowskiego panuje prawdziwie intelektualna
atmosfera. Wieczory cz�sto up�ywaj� na wsp�lnej
lekturze dzie� poet�w, kt�rzy sw� tw�rczo�ci� pod-
sycaj� op�r narodu polskiego przeciw carskiemu
uciskowi. Ojciec czuje si� szcz�liwy w otoczeniu
swych dzieci, uczucie to m�ci jednak troska o ich
przysz�o��, straciwszy bowiem wszystkie oszcz�d-
no�ci w nieudanej transakcji finansowej, nie ma
obecnie �rodk�w dla zapewnienia im wykszta�cenia
odpowiedniego do ich wybitnych zdolno�ci. Dzieci
pocieszaj� go jak mog� i staraj� si� zarobi� na swe
utrzymanie korepetycjami, o kt�re nie jest jednak
�atwo. W kt�rym� ze swych list�w z owego okresu
Mania pisze:
Jedna z dalekich znajomych zwr�ci�a si� do nas o
lekcyje, ale kiedy jej Bro�cia powiedzia�a p� rubla za
godzin�, uciek�a, jakby si� pali�o.**
Lekcje si� w ko�cu znalaz�y, Mani nie zadowala j 3
jednak te pierwsze osi�gni�cia, nurtuj� j� my�li o
niewoli ojczyzny, marzy o dalszej nauce. Tymczasem
ucz�szcza na tajny �Uniwersytet Lataj�cy" i s�ucha
wyk�ad�w wybitnych uczonych, g��wnie z zakresu
nauk przyrodniczych i socjologii, a potrzeb� w�asnej
dzia�alno�ci spo�ecznej zaspo-
* Tam�e, str. 49. **
Tam�e, str.
17
2 Rodzina Curie
kaja udzielaj�c lekcji robotnicom. W wolnych [ chwilach
czyta dzie�a filozoficzne, literatur� pi�kn�. Z zapa�em i
uparcie poszukuje Mania swej drogi. T� najm�odsz�
latoro�l rodziny g��wnie jednak j zaprz�ta troska o
przysz�o�� starszych si�str. ' O brata jest spokojna,
przypuszcza, �e sam sobie poradzi w �yciu, Hela
prawdopodobnie wyjdzie za m��, ale cierpi z powodu
Broni, kt�ra marzy�a o studiach medycznych w Pary�u, a
tymczasem od trzech lat prowadzi gospodarstwo w domu
ojca. My�l ta prze�laduje Mani� niezno�nie, a� pewnego
dnia znajduje rozwi�zanie, zaiste bohaterskie jak na 18-
letni� dziewczyn�. Obejmie posad� prywatnej
nauczycielki i z zarobionych pieni�dzy b�dzie op�aca�
studia siostry w Pary�u, a gdy Broni� ju� b�dzie
lekarzem, ona z kolei umo�liwi Mani nauk� w Sorbonie.
Po d�ugich perswazjach Broni� da�a si� w ko�cu
przekona� do tego pomys�u i oto widzimy Mani� jako
nauczycielk� w pewnej warszawskiej rodzinie. Pocz�tki
s� ci�kie, opisuje je te� z gorycz�.
Zawsze skorzysta�am na tem, przyczyni�o si� to do
mojej znajomo�ci ludzi, dowiedzia�am si�, �e typy
powie�ciowe istniej� naprawd� i �e nie trzeba w�azi� w
k�ko ludzi zdemoralizowanych przez bogactwo.*
Postanawia opu�ci� Warszaw� i wyjecha� na wie�,
gdzie proponuj� jej lepiej p�atn� posad�. Tym razem
znalaz�a si� w mi�ej rodzinie. Pisze do kuzynki:
Ju� miesi�c min��, odk�d przyby�am do pp. �.,
zd��y�am zatem rozpatrze� si� cho� troch� na nowym
miejscu. Dot�d jest mi dobrze. Pp. � s� to bardzo
dobrzy ludzie, ze starsz� ich c�rk� Bro�ci� zawi�za�am
bardzo serdeczny stosunek, kt�ry si� bardzo przyczynia
do uprzyjemnienia mi �ycia. Moja za� uczennica,
Andzia, maj�ca lat blisko 10, jest dobre, poj�tne
dziecko, ale bardzo nieporz�dne
i roztrzepane; trudno jednak ��da� doskona�o�ci.'
* Tam�e, str. 63.
Mam 7 godzin zaj�cia dziennie, 4 z Andzia, 3 z
Bro�ci�. Jest to troch� du�o, ale trudno...*
Du�y, cichy i przyjemny pok�j Mani znajduje si� na
pi�trze. Pa�stwo �. maj� ca�� gromadk� dzieci; trzech
syn�w uczy si� w Warszawie, jeden z nich studiuje na
uniwersytecie. W domu jest 18-letnia Bronka, 10-letnia
Andzia, bardzo zabawny trzyletni Stasio i malutka,
sze�ciomiesi�czna Marychna.
Mania znalaz�a mi�� towarzyszk� w Bro�ci, swej
najstarszej uczennicy. Wraz z ni� udziela lekcji
dzieciom wiejskim i praca ta daje jej du�o zadowolenia.
Ojciec jej uczennic jest agronomem, zawiaduje 200-
hektarow� plantacj� burak�w, kt�re na miejscu
przerabia si� na cukier. W cukrowni mo�na wi�c
po�ycza� ksi��ki naukowe. Ka�d� woln� chwil�
po�wi�ca teraz Mania lekturze, czyta w r�nych
j�zykach wszystko, na co natrafi: od fizyki Daniela i
socjologii Spencera, w j�zyku francuskim, do anatomii i
fizjologii Paul Berta, w j�zyku rosyjskim. Wydawa�oby
si� wi�c, �e posiada korzystne warunki dla przygotowania
wymarzonej przysz�o�ci. Tak jednak nie jest, bo m�oda
dziewczyna przechodzi przez ci�k� pr�b� �yciow�. Na
wakacje przyje�d�a najstarszy brat jej uczennic i zastaje
w rodzicielskim domu urocze dziewcz�, bardzo r�ni�ce
si� od dot�d tu spotykanych panien .Jest przystojny i
mi�y, wi�c m�odzi ludzie przypadaj� sobie do serca i
uk�adaj� plany ma��e�stwa. Napotykaj� jednak na
sprzeciw rodzic�w m�odego cz�owieka, bo przecie�
�nikt si� nie �eni z guwernantk�". Mania czuje si�
bardzo nieszcz�liwa, nie zamierza jednak porzuca�
posady w Szczukach, musi odwa�nie wywi�za� si� z
podj�tych zobowi�za�. Pe�ne goryczy s�owa wychodz�
spod jej pi�ra, kiedy si� dowiaduje, �e rozwia�o si�
r�wnie� planowane ma��e�stwo Heli.
Najgorzej, �e straci�a wiar� w przysz�o��. 10 grudnia
1887 pisze, �e marzy jedynie o w�asnym k�cie, w
kt�rym mog�aby kiedy� mieszka� z ojcem.
* Tam�e, str. 66�67.
18
Nade wszystko bowiem pragnie uzyska� niezale�no�� i
mie� w�asny dom.
Szcz�ciem, gdy nadejdzie chr/ila podsumowania
wynik�w swego pobytu w Szczukach, zn�w zaczyna
dochodzi� do g�osu jej niespo�yta energia i stwierdza,
�e cho� prze�y�a tu chyba najokrut-niejsze chwile
�ycia, jej silna natura zwyci�y�a. Na przysz�o��
postanawia nie da� si� nigdy poni�y� ani przez ludzi,
ani przez wydarzenia.
Po powrocie do Warszawy Mania znajduje prac� w
rodzinie, kt�ra j� szanuje i otacza wzgl�dami, martwi
si� jednak o przysz�o�� brata, siostry Heli i w g��bi
serca skrywa nadziej�, �e Kazimierz �. uzyska w
ko�cu zgod� rodzic�w na ich �lub... Tote� gdy
otrzymuje w marcu 1890 list z Pary�a, w kt�rym
Broni� donosi, �e wychodzi za m�� za swego koleg�
Polaka i �e oboje zapraszaj� j� do siebie, �e od
pa�dziernika b�dzie mog�a rozpocz�� studia na
Sorbonie � Mania zwleka z przyj�ciem zaproszenia i
w ko�cu postanawia sp�dzi� jeszcze jeden rok z
ojcem. Prawdziwa przyczyna tej zw�oki jest inna,
pragnie si� przekona�, czy Kazimierz �. potrafi w
ko�cu podj�� jak�� stanowcz� decyzj�. Kiedy jednak
we wrze�niu 1891 dochodzi wreszcie do spotkania w
Karpatach, ujawnia si� ca�kowity brak charakteru
m�odego cz�owieka i Mania postanawia zerwa� z nim
ostatecznie.
A teraz musi jak naj spiesznie j rozpocz�� nowe
�ycie, zaspokoi� wreszcie pragnienie nauki, kt�re w
pewnej chwili wydawa�o si� ju� nieosi�galnym
marzeniem. Spokojna o ojca, kt�remu opiek� za-
pewni� J�zef i Hela, przygotowuje si� Mania
Sk�odowska do wyjazdu na studia.
Cz�sto si� zdarza, �e gdy spe�ni si� wreszcie d�ugo
upragnione marzenie, trudno jest uwierzy� w jego
prawdziwo��. Tote� Marii Sk�odowskiej wydaje si�, �e
�ni, gdy przest�puje progi Sorbony. Ucz�szcza tu na
wyk�ady matematyki profesora Paul Appella oraz
fizyki � Gabriela Lippmanna i Edmunda Bouty.
Pracuje wiele �arywaj�� noce, bo musi uzupe�ni�
braki swej wiedzy. Siostra i szwa-
gier, Kazimierz D�uski, przyj�li j� nader serdecznie,
w domu :ch nie znajduje jednak potrzebnego do
nauki spokoju, bo go�cinne m�ode ma��e�stwo
cz�sto i weso�o podejmuje u siebie rodak�w. �eby
odseparowa� si� od towarzystwa i zyska� wiece?
wolnego czasu na nauk�, postanawia zamieszka�
sama, w dzielnicy po�o�onej bli�ej uniwersytetu.
Mieszka wi�c kolejno przy ulicy Flatters, przy bul-
warze Port-Royal, przy ulicy des Feuillantines. S� to
zazwyczaj male�kie pokoiki bez wyg�d, na pod-
daszu. Z rzadka rozpala w piecyku ogie�, bo pracuje
g��wnie w bibliotece Sainte-Genevieve. Co gorsza,
�le si� przy tym od�ywia. Nigdy nie nauczy�a si�
gotowa�, najcz�ciej zadowala si� herbat� i
chlebem z mas�em. Czasami wst�puje do mleczarni i
zjada dwa jajka czy te� wypija fili�ank� kakao.
Ale jak pisze jej c�rka Ewa, �ze swoich
czterdziestu rubli na miesi�c urywa od czasu do
czasu drobne sumki na bilet do teatru, na wy-
cieczk� za miasto. Wraca w�wczas do domu ob�a-
dowana kwiatami, kt�re potem rozweselaj� przez
kilka dni jej pokoik. Ukochanie wsi i przyrody
nigdy w niej nie przygasa: w�r�d szarych mur�w
miejskich czatuje na pierwsze li�cie wiosenne,
korzysta z ka�dej wolnej chwili, aby si� wyrwa� do
ogrodu lub lasu."*
Si�y jej podtrzymuje g��wnie rado�� pracy oraz
zadowolenie, jakie czerpie z towarzystwa pozna-
nych na Sorbonie, g�o�nych ju� w�wczas fizyk�w:
Jean Pe*rina, Charles Mauraina oraz Aime Cot-
tona. W roku 1893 zdaje z pierwsz� lokat� licencjat
z fizyki i w roku nast�pnym z drug� � licencjat z
matematyki.
Uzbrojona w te tytu�y zaczyna szuka� pracy,
�eby zarabia� na �ycie i rozpocz�� wreszcie od
dawna wymarzon� prac� naukow�. Wtedy to w�a�-
nie, w tej powa�nej chwili swego �ycia, /wiosn�
1894, spotyka Piotra Curie. Ona nie uko�czy�a
jeszcze w�wczas 27 roku �ycia, on liczy lat 35.
* Tam�e, str. 105.
21
~W pi�knej ksi��ce, w kt�rej Maria p�niej upa-
mi�tni�a �ycie Piotra Curie, znajdujemy opis ich
pierwszego spotkania:
Po raz pierwszy spotka�am Piotra Curie wiosn� roku
1894 w Pary�u, gdzie od trzech lat by�am studentk�
Sorbony. Uzyska�am w�a�nie licencjat z fizyki i
przygotowywa�am si� do licencjatu matematycznego.
R�wnocze�nie za� zaczyna�am pracowa� w laboratorium
profesora Lippmanna. Jeden ze znajomych Polak�w,
fizyk, kt�ry wysoko ceni� Piotra Curie, zaprosi� nas
kiedy� razem, aby�my sp�dzili wiecz�r z nim i jego
�on�.
Kiedy wesz�am, Piotr Curie sta� we drzwiach
balkonowych. Wydawa� mi si� bardzo m�ody, jak-
kolwiek mia� ju� wtedy lat trzydzie�ci pi��. Uderzy�
mnie wyraz jego jasnych oczu oraz pewien rodzaj
pochylenia wysokiej postaci. Jego spos�b m�wienia,
do�� powolny i pe�en zastanowienia, prostota, u�miech
r�wnocze�nie powa�ny i m�ody � budzi�y zaufanie..,*
* Maria Sk�odowska-Curie, Piotr Curie, przek�. H.
Szalay-Szyllerowej, PWN, Warszawa 1953, str. 40�41.
Rozdzia� 2
PIOTR CURIE
Gdy Piotr Curie by� ju� cenionym fizykiem o po-
wa�nym dorobku naukowym, pozna� Mari� Sk�o-
dowsk�.
Urodzi� si� 15 maja 1859 w Pary�u. Ojciec jego,
doktor Eugeniusz Curie, by� lekarzem, cz�owiekiem
nieprzeci�tnej indywidualno�ci. Szczup�y, wysoki, o
jasnoniebieskich oczach zdradzaj�cych �yw� in-
teligencj�, weso�y i dowcipny, obdarzony by� umy-
s�em oryginalnym. Ju� w m�odo�ci pragn�� po�wi�ci�
si� pracy naukowej, marzenia swego nie m�g� jednak
urzeczywistni�, gdy� nie mia� po temu warunk�w
materialnych, przez ca�e �ycie nie opuszcza�a go
jednak pasja badawcza. Ci�gle przeprowadza� jakie�
eksperymenty z dziedziny biologii, cz�sto udawa� si�
na wie�, penetruj�c okolice Pary�a w poszukiwaniu
okaz�w flory i fauny dla swych do�wiadcze�. Tote�
przeprowadzi� si� z rodzin� poza miasto, skoro tylko
warunki mu na to pozwoli�y. �ona jego, kobieta
niezwyk�ej �agodno�ci, przystosowa�a si� do
skromnych warunk�w, z oddaniem wychowuj�c
ukochanych syn�w, Jakuba i o 3Vz roku m�odszego
Piotra. Obaj ch�opcy zachowali bardzo �ywe
wspomnienia z okresu sp�dzonego w Pary�u. W
czasie Komuny starszy liczy� 15 lat, a m�odszy 12,
pami�tali wi�c doskonale, jak pomagali ojcu na
barykadach opatrywa� rannych komunard�w.
Mieszkaj�c w Fontenay-aux-Roses, a p�niej w
Sceaux ch�opcy korzystaj� z okazji, by robi� d�ugie
wypady w malownicz� dolin� rzeki Chev-reuse,
kt�r� doskonale poznali i pokochali.
Jakub i Piotr Curie r�nili si� bardzo mi�dzy
23
sob�. Starszy brat odznacza� si� usposobieniem
�ywym i czynnym, m�odszy sk�onny, by� raczej do
zadumy. Piotrowi jako m�odemu jeszcze ch�opcu nie
wystarcza�a powierzchowna znajomo�� fakt�w, nad
ka�dym nowym, nie spotykanym jeszcze przeze�
zjawiskiem zatrzymywa� si�, dop�ki go dok�adnie nie
zrozumia�. Usposobienie takie trudno by�o pogodzi� z
normalnym tokiem pracy szkolnej; doktor Curie,
kt�rego uwadze nie usz�y nieprzeci�tne zdolno�ci
syn�w, stworzy� im zatem, zw�aszcza Piotrowi,
warunki bardziej sprzyjaj�ce naturalnemu rozwojowi.
Wzrasta� wi�c m�ody Piotr u boku rozumnego ojca,
czu�ej i oddanej matki oraz brata, kt�ry by� mu
najlepszym towarzyszem, rozwijaj�c sk�onno�� do
obserwacji otaczaj�cych go zjawisk i trawi�c wiele
czasu na rozmy�laniach, kt�re sam nazywa�
�artobliwie mrzonkami.
Pod kierunkiem ojca nauczy� si� wnikliwie obser-
wowa� fakty i prawid�owo je t�umaczy�. Dok�adnie te�
pozna� ro�liny i zwierz�ta z okolic Pary�a. O ka�dej
porze roku wiedzia�, kt�re z nich mo�na spotka� w
lesie i na ��ce, w rzeczkach i sadzawkach. Te ostatnie
zw�aszcza mia�y dla niego zawsze nowy urok, dzi�ki
charakterystycznej ro�linno�ci oraz zamieszkuj�cym je
stworzeniom, jak �aby, trytony, salamandry, wa�ki oraz
inni mieszka�cy wody i powietrza. Nie �a�owa� nigdy
wysi�ku, je�li chodzi�o o zapoznanie si� z przedmiotem,
kt�ry go interesowa�. Nie waha� si� nigdy wzi��
zwierz�tka do r�ki, aby je zbada� z bliska. P�niej po
naszym �lubie, na wsp�lnych przechadzkach, je�li nie
chcia�am wzi�� do r�ki �aby, przekonywa� mnie
m�wi�c: �Sp�jrz tylko, jakie to �adne". Zawsze lubi�
tak�e przynosi� ze spacer�w p�ki dzikiego kwiecia.*
Doktor Curie starannie rozwija� u swych syn�w
zami�owanie do lektury. Obaj ch�opcy ch�tnie
korzystali z bogato zaopatrzonej ojcowskiej biblio-
teki i zdobyli szerok� erudycj� w zakresie historii i
literatury.
'* Tam�e, str. 12�13.
Czterna�cie zaledwie lat liczy� Piotr, kiedy urzek�o
go pi�kno matematyki. Objawi� mu je profesor
niezwyk�y, jakim by� M. A. Bazille, kt�ry interesowa�
si� �ywo rozwojem ch�opca. Piotr Curie wspomina�
go zawsze z wielk� wdzi�czno�ci�. Okaza�o si�, �e
m�ody ucze� ma doskona�� wyobra�ni� przestrzenn�,
kt�ra by�a mu p�niej bardzo przydatna przy pracach
nad krystalografi� i symetri�, oraz umiej�tno��
uog�lniania wynik�w jednej dziedziny wiedzy na
inn�. Zmys� odkrywczy oraz p�odna wyobra�nia �
cechy tak nieodzowne dla ka�dego pracownika nauki
� ujawni�y si� wi�c bardzo wcze�nie u ch�opca,
kt�ry zami�owanie do pracy naukowej odczuwa� jak
jakie� powo�anie. Powo�anie to sta�o si� nawet
�r�d�em jego wewn�trznej rozterki. Zarzuca� sobie
jako s�abo�� poci�g do zwyk�ych rado�ci �ycia, co
znalaz�o zreszt� wyraz w cz�sto p�niej cytowanych
s�owach jego dziennika:
Musimy je��, pi�, spa�, odpoczywa�, kocha� �
przechodzi� obok najcenniejszych dar�w �ycia, ale nie
podda� si� im. Trzeba, aby mimo to wszystko my�li,
kt�rym si� cz�owiek po�wi�ci�, cho� sprzeczne z natur�
ludzk�, zachowa�y przewag� i niewzruszony sw�j bieg
w jego biednej g�owie. Trzeba �ycie uczyni�
marzeniem, a marzenie rzeczywisto�ci�.*
Zachowa�a si� fotografia 19-letniego Piotra Curie,
przedstawiaj�ca zamy�lonego m�odzie�ca o pi�knym
spojrzeniu i twarzy, z kt�rej odczyta� mo�na jego
prawy charakter. Patrz�c na to zdj�cie lepiej
rozumiemy, jak� walk� ze sob� toczy�, jego potrzeb�
samotno�ci, kt�rej szuka� w d�ugich spacerach do
odleg�ych wsi. Sam zreszt� mile wspomina te
w�dr�wki:
O jakie szcz�liwe chwile sp�dzi�em tam, w do-
broczynnej samotno�ci, z dala od tysi�ca niezno�nych
drobiazg�w, kt�re w Pary�u s� dla mnie tortur�. Nie
�a�uj� nocy, przep�dzonych w lasach, ani dni, kt�re mi
up�yn�y samotnie... Gdybym mia�
* Tam�e, str. 19.
24
25
czas, pewno nie opar�bym si� ch�ci opowiedzenia
wszystkiego, o czym marzy�em. Chcia�bym tak�e opisa�
moj� rozkoszn� dolin� � pe�n� woni zi�, pi�kny
w�w�z, kt�ry przecinaj� wody Bievre � wilgotny i
ch�odny, jak pa�ac wr�ek o kolumnach z chmielu,
kamieniste wzg�rza, poros�e czerwieni� wrzosu, na
kt�rym tak dobrze by�o spoczywa�. Zawsze b�d� z
wdzi�czno�ci� wspomina� lasy Mi-niere. Ze
wszystkich dot�d widzianych zak�tk�w kraju
najbardziej kocham w�a�nie ten. Tam by�em
najszcz�liwszy. Cz�sto wieczorem w�drowa�em do-
lin� i wraca�em z g�ow� pe�n� nowych my�li...*
Otoczenie nie zawsze wykazywa�o do�� zrozu-
mienia dla tej wra�liwej natury. Jakiemu� mi�osnemu
rozczarowaniu przypisa� chyba nale�y gorzkie my�li,
kt�re jako 22-letni m�odzieniec zawierzy� swemu
dziennikowi:
Kobieta znacznie silniej od nas kocha �ycie dla �ycia
� genialne kobiety s� rzadko�ci�. Tote� je�li pod
wp�ywem umi�owania idea�u chcemy wej�� na drog�
sprzeczn� z natur� i wszystkie my�li po�wi�ci� dzie�u,
kt�re nas oddala od otaczaj�cych ludzi � musimy
walczy� z kobietami, a walka ta prawie zawsze jest
nier�wna, bo chc� nas one pokona� w imi� �ycia i jego
praw.**
Nie przypuszcza� w owym czasie, �e spotka ko-
biet� genialn�, dla kt�rej nauka b�dzie jak i dla
niego potrzeb� �ycia, u kt�rej znajdzie pe�ne zro-
zumienie.
Niecodzienne wykszta�cenie, dostosowane do typu
umys�owo�ci Piotra Curie i jego niezale�nej natury,
nie da�o czeka� na rezultaty: matura w wieku 16 lat,
licencjat w 2 lata p�niej. Ju� w pierwszym roku
studi�w na Sorbonie zwraca na� uwag� profesor
Desains i przyjmuje na asystenta. Maj�c
zabezpieczony skromny byt, mo�e teraz po�wi�ci�
ca�y wolny od obowi�zk�w czas na badania.
Pierwsz� prac� naukow�, kt�ra polega�a na
okre�leniu d�ugo�ci fal cieplnych, wykona� razem z
profesorem Desains. Nast�pnie wesp� z bratem,
pod�wczas asystentem profesora Friedla w Zak�adzie
Mineralogii Sorbony, zaj�� si� krystalografi�. Piotr
Curie powraca� do tej ga��zi nauki w r�nych
okresach swego �ycia. Bardzo go interesowa�y za-
gadnienia budowy i symetrii kryszta��w. M�odzi
ludzie zwr�cili uwag� na zjawisko znane ju� w sta-
ro�ytno�ci, polegaj�ce na tym, �e kryszta�y tur-
malinu, po podgrzaniu w popiele w�gla drzewnego,
przyci�gaj� lekkie cz�stki popio�u, a wi�c staj� si�
na�adowane elektrycznie. Wyja�nienie tego zjawiska,
zwanego piroelektryczno�ci�, zawdzi�cza nauka
lordowi Kelyinowi. Piotr i Jakub Curie wpadli na
pomys�, �e wi��e si� ono ze zmian� obj�to�ci
kryszta��w w wyniku ogrzewania i �e by� mo�e
wyst�pi r�wnie�, gdy si� wywo�a zmian� ich
obj�to�ci innymi ni� temperatura �rodkami, na
przyk�ad przez �ciskanie lub rozci�ganie. Wykonane
do�wiadczenia ca�kowicie potwierdzi�y t� hipotez� i
w ten spos�b bracia stali si� odkrywcami zjawiska
piezoelektryczno�ci. Z niezwyk�� zr�czno�ci�
wykonali r�wnie� do�wiadczenia wykazuj�ce
odwracalno�� tego zjawiska i dowiedli, �e na-
elektryzowanie kryszta��w wywo�uje drobne zmiany
ich obj�to�ci.
Odkrycie to tym bardziej zas�uguje na przypom-
nienie, �e dokonali go ludzie m�odzi, a zak�ada�o ono
przecie� g��bok� znajomo�� zagadnienia symetrii
kryszta��w. Zjawisko piezoelektryczno�ci nie daje si�
bowiem zaobserwowa� na wszystkich kryszta�ach,
wyst�puje tylko w niekt�rych cia�ach, jak na
przyk�ad kwarc, o budowie odznaczaj�cej si�
pewnym szczeg�lnym rodzajem symetrii. Warto
wspomnie�, �e zainteresowanie sprawami symetrii
kryszta��w wzbudzi�y prace Pasteura, kt�ry dowi�d�,
�e zdolno�� skr�caj�ca kryszta��w wi��e si� z
asymetri� ich kszta�tu *.
Piotr Curie powa�nie posun�� naprz�d badania nad
symetri� kryszta��w, a w p�niejszym okresie �ycia
wyprowadzi� bardzo og�lne prawo, zasad�
.*Tam�e, str. 17�18.
** Tam�e, str. 43�44.
* Zob. R. Dubos, Pasteur a nauka wsp�czesna,
WP, Warszawa 1963.
26
27
symetrii, kt�ra w jej ostatecznym, klasycznym uj�ciu
brzmi:
Skoro pewne przyczyny wywo�uj� pewne skutki �
elementy symetrii przyczyn musz� si� odnajdywa� w
wywo�anych skutkach. Je�li pewne skutki wykazuj�
pewn� asymetri� � ta asymetria musi si� odnajdywa�
w przyczynach, z jakich te skutki powsta�y. Zasada ta
nie mo�e by� odwr�cona � przynajmniej praktycznie
� to znaczy, �e wywo�ane skutki mog� by� bardziej
symetryczne ni� przyczyny...*
Paul Langevin zwraca uwag�, �e podobnie jak dwa
prawa termodynamiki �zasada ta przyczynia si� do
ograniczenia ilo�ci zjawisk mog�cych zachodzi� w
przyrodzie, narzucaj�c warunek konieczny dla ich
przebiegu, oszcz�dza wi�c badaczom zb�dnych
wysi�k�w, bo pozwala stwierdzi�, czy dane zjawisko
w og�le mo�e zaj��".
�eby t� zasad� sformu�owa�, musia� Piotr Curie
uprzednio zdefiniowa� symetri� wielu zjawisk
fizycznych. Praca ta ujawni�a jego wielk� erudycj�?
oryginaln� umys�owo�� i wybitne zdolno�ci do
formu�owania uog�lnie�. Jednocze�nie obaj bracia
wykazali wielk� zr�czno�� w pracy do�wiadczalnej,
konstruuj�c za pomoc� kwarcu piezoelektrycznego
przyrz�d do pomiar�w absolutnej warto�ci ma�ych
�adunk�w i s�abych pr�d�w elektrycznych.
W 1882 rozsta� si� Piotr Curie z Sorbon� i obj��
kierownictwo laboratorium w Miejskiej Szkole: Fizyki
i Chemii w Pary�u, gdzie pracowa� przez blisko 22
lata. Pocz�tkowo nowa funkcja absorbowa�a go
bardzo, uczelni� bowiem dopiero niedawno za�o�ono,
musia� wi�c zorganizowa� ca�y dzia� do�wiadczalny.
By� przy tym w owym czasie niewiele starszy od
swych uczni�w, z kt�rymi zreszt� �y� w wielkiej
za�y�o�ci. Paul Langevin wspomina te czasy z
prawdziwym wzruszeniem:
Z rado�ci� powracali�my do laboratorium, gdzie tak
dobrze by�o pracowa� przy nim, bo czuli�my, �e i on
przy nas pracuje � w swym du�ym jasnym
*! Maria Sk�odowska-Curie, Piotr Curie, przek�ad H.
Szalay-Szyllerowej, PWN, Warszawa 1953, str. 27.
pokoju, pe�nym przyrz�d�w o kszta�tach dla nas tr�ch�
jeszcze tajemniczych, gdzie nie obawiali�my si� cz�sto
wchodzi� i pyta� o rad�, dok�d nas czasem sam wo�a� do
jakich� wyj�tkowo subtelnych do�wiadcze�. Najmilsze
chyba z moich wspomnie� szkolnych s� w�a�nie te,
kiedy � stoj�c przy tablicy � lubi� rozmawia� z nami,
budzi� w nas g��bsze my�li, projektowa� prace, kt�re
kszta�towa�y nasze zami�owanie do wiedzy. Jego
ciekawo�� � �ywa i udzielaj�ca si� � pe�no�� i
pewno�� jego wskaz�wek sprawi�y, i� znakomicie
rozwija� nasze umys�y. *
Piotr Curie r�wnie� z przyjemno�ci� wspomina�
panuj�c� w laboratorium atmosfer� zbli�enia inte-
lektualnego mi�dzy nim i jego uczniami. Gdy tylko
czas pozwoli� mu podj�� z powrotem badania nau-
kowo, zacz�� od ulepszenia powszechnie w labora-
toriach u�ywanego przyrz�du � wagi precyzyjnej.
Ktokolwiek przed wynalezieniem tej wagi dokonywa�
dok�adnych pomiar�w ci�aru, z przykro�ci�
wspomina t� �mudn� prac� i dobrze pami�ta, jakiej
cierpliwo�ci wymaga�a obserwacja amplitudy wa-
ha�'wskaz�wki. Tote� wszyscy pracownicy labora-
tori�w przywitali z ogromn� ulg� skonstruowana
przez Piotra Curie po d�ugich teoretycznych studiach
nad ruchami t�umionymi precyzyjn� wag�
aperiodyczn�, na kt�rej bezpo�rednio odczyta� mo�na
by�o warto�� dokonanych pomiar�w. By�a to
prawdziwa rewolucja w dziejach konstrukcji wag i
metod pos�ugiwania si� nimi.
Wkr�tce potem podj�� Piotr Curie swoje s�ynne
badania z dziedziny magnetyzmu. Ju� Faraday zwr�ci�
uwag�, �e poza rzadko w przyrodzie spotykanymi
cia�ami silnie przyci�ganymi przez magnes, kt�re
nazywamy ferromagnetykami, bo zachowuj� si�
podobnie jak �elazo, wszystkie inne substancje s�
ma�o wra�liwe na dzia�anie pola magnetycznego.
Jedne cia�a, paramagnetyczne, magnetyzuj� si�
podobnie jak �elazo, lecz w s�abszym stopniu, inne,
diamagnetyczne � przeciwnie, ni� namagne-
tyzowa�oby si� �elazo w tym samym polu magne-
* Tam�e, str. 101�102.
28
29
tycznym. Zagadnienia te sta�y si� tematem rozprawy
doktorskiej Piotra Curie, kt�ry tak w niej pisa�:
Na pierwszy rzut oka grupy te s� zupe�nie odr�bne.
G��wnym celem niniejszej pracy by�o zbadanie, czy
istniej� przej�cia pomi�dzy tymi trzema stanami materii
i czy mo�liwe jest przeprowadzenie kolejno jednego
cia�a przez te trzy stany. W tym celu zbada�em
w�a�ciwo�ci znacznej liczby cia� w temperaturach
mo�liwie rozmaitych i w polach magnetycznych o
r�nym nat�eniu. Do�wiadczenia moje nie wykaza�y
�adnego zbli�enia pomi�dzy w�asno�ciami cia�
diamagnetycznych i paramagnetycznych � a wyniki
potwierdzaj� teorie, przypisuj�ce magnetyzm i
diamagnetyzm przyczynom r�nej natury. Natomiast
w�asno�ci cia� ferromagnetycznych i
s�abomagnetycznych pozostaj� z sob� w �cis�ym
zwi�zku. *
Aby zmierzy� wielko�� charakterystyczn� dla
namagnesowania cia�, czyli ich podatno�� magne,-
tyczn�, musia� nieraz Piotr Curie mierzy� si�y bardzo
ma�e, rz�du 1/100 miligrama. Z w�a�ciw� sobie
zr�czno�ci� skonstruowa� w tym celu wag� skr�ce�.
Uproszczony model tego przyrz�du wszed� w
laboratoriach do powszechnego u�ytku i jest jeszcze
obecnie cz�sto u�ywany pod nazw� wagi
magnetycznej Curie i Cheneveau.
Wyniki uzyskane przez Piotra Curie w do�wiad-
czeniach wykonywanych na paramagnetykach wy-
kaza�y wa�n� zale�no��, znan� w nauce jako prawo
Curie. W my�l tego prawa podatno�� magnetyczna
cia� zmienia si� odwrotnie proporcjonalnie do ich
temperatury bezwzgl�dnej. Piotr Curie zwr�ci�
uwag�, �e prawo to przyr�wna� mo�na do prawa
uzale�niaj�cego zmiany pr�no�ci gazu doskona�ego
od temperatury bezwzgl�dnej. Je�li cia�o para-
magnetyczne by�oby odpowiednikiem gazu dosko-
na�ego, to cia�o ferromagnetyczne odpowiada�oby z
kolei cieczy, a jego namagnesowanie zmienia�oby si�
wed�ug prawa podobnego do r�wnania Van der
Waalsa. Wnioski te zosta�y potwierdzone przez wy-
nik prac Piotra Weissa, a Paul Langevin dowi�d�, �e
teoria wyja�nia przewidziany przez Piotra Curie
ca�kowicie odmienny charakter zjawisk parama-
gnetycznych i diamagnetycznych.
Tak mniej wi�cej wygl�daj� w wielkim skr�cie
przedstawione przez Piotra Curie w roku 1895 w
rozprawie doktorskiej wyniki jego pracy nad
magnetyzmem. Ojciec co prawda dawno ju� nalega�,
�eby stara� si� uzyska� tytu� doktorski, dostatecznie
uzasadniony wcze�niejszymi pracami nad
piezoelektryczno�ci� i symetri� cia� krystalicznych.
Ale Piotr Curie uprawia� nauk� jak sztuk� dla sztuki
i na podobie�stwo artyst�w nie troszczy� si� o tytu�y
i zaszczyty. W chwili gdy pozna� Mari�
Sk�odowsk�, nie obroni� jeszcze swej tezy doktor-
skiej.
* Tam�e, str. 34�35.
30
Rozdzia� 3
MA��E�STWO PIOTRA CURIE Z
MARI� SK�ODOWSK� l
ODKRYCIE RADU
Zar�wno Piotr Curie, jak i Maria Sk�odowska byli
jako� dziwnie wzruszeni, kiedy spotkali si� po raz
pierwszy w domu wsp�lnych przyjaci�. Piotr dozna�
jak gdyby przeczucia, �e spotka� kobiet� swych
marze�, w kt�rej istnienie dotychczas w�tpi�, kobiet�
podobnie jak on rozmi�owan� w nauce, kt�ra
jednocze�nie potrafi zi�ci� jego t�sknot� za
osobistym szcz�ciem. W obawie wi�c, �eby nie
przej�� mimo tak cudownego niemal przypadku,
zaledwie w kilka tygodni po pierwszym spotkaniu
poprosi� Mari� o r�k�.
Cho� propozycja ta wcale nie by�a Marii oboj�tna,
wprawi�a j� jednak w prawdziw� rozterk�, I ona
przeczuwa�a, �e �ycie u boku tak wybitnego
cz�owieka mo�e by� pi�kne, s�dzi�a jednak, i� nie ma
prawa wyrazi� zgody na to ma��e�stwo, kt�re zburzy
wszystkie jej dotychczasowe plany. Nigdy nie my�la�a
o tym, �eby zamieszka� na sta�e we Francji; po
zako�czeniu studi�w zamierza�a powr�ci� do Polski,
do ojca, do dzia�alno�ci spo�ecznej w ko�ach
m�odzie�owych. Sw� wiedz� i si�y pragn�a odda�
sprawie wyzwolenia narodu spod carskiego ucisku.
Na razie postanowi�a wi�c sp�dzi� wakacje letnie
1894 roku w Polsce, u ojca.^ Z daleka b�dzie mog�a
lepiej zorientowa� si� we w�asnych uczuciach,
osobi�cie b�dzie jej �atwiej wyja�ni� ojcu, w jakiej si�
znalaz�a sytuacji. Spodziewa�a si� poza tym, �e Piotr
Curie napisze do pana Sk�odowskiego, a w g��bi
duszy �ywi�a zapewne nadziej�, �e szczere i g��bokie
uczucie .m�odego cz�owieka przychylnie do� usposobi
ojca. I nie zawiod�a si�: pan Sk�odowski sam zach�ci�
c�rk�
do podj�cia decyzji, w kt�rej wyniku mia�a osi��� na
sta�e we Francji.
W ksi��ce po�wi�conej pami�ci Piotra Curie Maria
opisuje rozw�j ich uczu�, kt�ry zwi�zek tych dwojga
ludzi uczyni� jedn� z najpi�kniejszych przyg�d
cz�owieczych. Wspomina, �e pisywa� do niej w ci�gu
lata 1894 niezwykle pi�kne listy:
�aden z nich nie jest d�ugi, poniewa� mia� on zwyczaj
zwi�z�ego wyra�ania my�li. Wszystkie pisane s� z
widocznym zamiarem, aby da� si� pozna� tej, kt�rej
pragn�� za towarzyszk� �ycia � takim, jakim by�
istotnie, z ca�� szczero�ci�. Sama ich forma zawsze
wydawa�a mi si� niezwyk�a. Nikt nie umia� tak opisa�
w paru s�owach stanu swego umys�u, w tak niezmiernie
prosty spos�b okre�li� sytuacji, daj�c obraz uderzaj�co
prawdziwy...
...W swym �yciu wewn�trznym stosowa� Piotr Curie
t� sam� zasad� jasno�ci i zrozumienia, jak w
rozwa�aniu og�lnych zagadnie�. Odczuwa� niezb�dn�
potrzeb� lojalno�ci wobec samego siebie i wobec innych
ludzi. Cierpia� z powodu kompromis�w, narzucanych
przez �ycie, i ogranicza� t� ugodowo�� do minimum...
Po powrocie z wakacji przyja�� nasza stawa�a si�
nam coraz dro�sza. Ka�de z nas rozumia�o, �e nie
znajdzie lepszego towarzysza �ycia. Ma��e�stwo nasze
zosta�o zatem postanowione i nast�pi�o 25 lipca 1895
roku. Zgodnie z naszymi upodobaniami �lub odby� si�
jak najskromniej; �lub by� cywilny, poniewa� Piotr
Curie nie nale�a� do �adnego wyznania i ja te� nie
by�am praktykuj�ca. Krewni m�a przyj�li mnie z
najwi�ksz� serdeczno�ci�, a ojciec m�j i siostra, obecni
na �lubie, byli szcz�liwi, �e poznali rodzin�, do kt�rej
mia�am nale�e�.
...�yli�my �ci�le z��czeni, interesuj�c si� wszystkim
wsp�lnie: prac� teoretyczn�, do�wiadczeniami
laboratoryjnymi, przygotowaniem kurs�w i egzamin�w.
Przez jedena�cie lat wsp�lnego �ycia nie roz��czali�my
si� wcale, nie mieli�my wi�c sposobno�ci do
korespondencji w tym czasie. Dnie wypoczynku i
wakacje po�wi�cali�my spacerom pieszym albo na
rowerze, na wsi � w okolicach Pary�a, nad brzegiem
morza lub w g�rach. Piotr Curie tak~~silnie t�skni� do
pracy, �e z trudem m�g� d�u�ej przebywa� w
miejscowo�ci, gdzie nie mia� odpowiednich do niej
warunk�w. Po kilku dniach zdarza�o mu
3 Rodzina Curie
33
32
si� m�wi�: �Zdaje mi si�, �e ju� od bardzo dawna nic
nie robili�my." Natomiast w czasie wycieczek czu� si�
dobrze i cieszy� si� nimi, jak niegdy� spacerami, kt�re
odbywa� z bratem; rado�� z ogl�dania pi�kna natury
nie przeszkadza�a mu w rozwa�aniach naukowych.
Zwiedzili�my obszary Cevennes i g�ry Owernii,
wybrze�a Francji i niekt�re z jej wielkich las�w.
Te dnie sp�dzone w pi�knych okolicach zostawia�y
nam niezatarte wra�enia, kt�re potem lubili�my
wspomina�. Rado�nie utrwali� nam si� w pami�ci
pewien dzie� pe�en s�o�ca, gdy po d�ugiej i m�cz�cej
je�dzie rowerem pod g�r� wydostali�my si� na �wie��
ziele� ��k Aubrac, rozkoszuj�c si� czystym
powietrzem wy�yn. Inne, na zawsze �ywe
wspomnienie zostawi� nam wiecz�r, gdy zagubieni o
zmroku w w�wozie Truyere, s�uchali�my z zachwytem
ludowej piosenki, zamieraj�cej gdzie� daleko, na z
wolna p�yn�cej �odzi, gdy �le roz�o�ywszy czas, nie
zdo�ali�my przed �witem wr�ci� do domu. Spotkawszy
wozy, kt�rych konie przestraszy�y si� naszych
rower�w, musieli�my skr�ci� w bok i jecha� na prze�aj
przez uprawne pola. Wr�cili�my potem na drog�
wiod�c� poprzez wynios�� r�wnin�, ca�� sk�pan� w
fantastycznych blaskach ksi�yca. Krowy, sp�dzone na
noc w ogrodzenie, podchodzi�y, przygl�daj�c si� nam
powa�nie wielkimi spokojnymi oczyma.
...We wsp�lnym �yciu dane mi by�o pozna� go tak,
jak tego pragn��, i z ka�dym dniem g��biej przenika�
jego my�li. Znalaz�am w nim wszystko, o czym mog�am
marzy� w chwili naszego zwi�zku, a nawet znacznie
wi�cej. Wci�� wzrasta� m�j podziw dla jego zalet � tak
rzadkich i niezwyk�ych, �e wydawa� mi si� czasem
istot� niemal wyj�tkow�. Sprawia�o to jego ca�kowite
oderwanie si� od wszelkiej pr�no�ci i od ma�ostek,
kt�re widziane u siebie i u innych traktujemy
pob�a�liwie, d���c jednocze�nie do idea�u. W tym
zapewne kry�a si� tajemnica jego niewymownego
uroku, kt�remu niepodobna si� by�o oprze�. My�l�ca
twarz i jasne spojrzenie ujmowa�y i poci�ga�y, a
wra�enie to ros�o dzi�ki jego uczynno�ci i s�odyczy
charakteru. M�wi�c czasem, �e nie ma wojowniczego
usposobienia � m�wi� prawd�. Nie mo�na si� by�o z
nim pok��ci�, bo nie unosi� si�. �Nie bardzo umiem
gniewa� si�" � mawia� z u�miechem. Mia� niewielu
przyjaci�, lecz �adnego wroga, nie zdarzy�o' mu si�
bowiem nigdy nikogo urazi�, nawet przez '
nieogl�dno��. Nie mo�na go by�o jednak zawr�ci�
z wytkni�tej linii dzia�ania i dlatego ojciec nazywa� go
�s�odkim uparciuchem". *
Obojga ma��onk�w ��czy�o nie tylko g��bokie
wzajemne uczucie, by� to zarazem zwi�zek dwojga
wybitnych pracownik�w nauki, kt�rzy mieli otwo-
rzy� przed fizyk� bogat� dziedzin� promieniotw�r-
czo�ci.
�eby zrozumie�, jak niezwyk�e by�o ich odkry-
cie, trzeba si� cofn�� do ko�ca XIX wieku, do
chwili, kiedy badania nad wy�adowaniami elek-
trycznymi w gazach rozrzedzonych ujawni�y istnie-
nie wspania�ych zjawisk fluorescencji i nowego
promieniowania � promieni katodowych oraz pro-
mieni Roentgena, zwanych r�wnie� promieniami X,
Fizycy ca�ego �wiata natychmiast rozpocz�li bada-
nia nad tymi nowymi rodzajami* promieniowania i
prace nad fluorescencj� nabra�y wielkiego roz-
machu.
We Francji nad promieniami katodowymi praco-
wa� tJean Perrin, a Henri Bec�uerel bada� zjawiska
fluorescencji na solach uranu, chc�c sprawdzi� wy-
suni�t� przez Henri Poincarego hipotez�, jakoby
zjawiskom fluorescencji mia�a towarzyszy� zawsze
emisja promieni analogicznych do promieni Roent-
gena. Bec�uerel rzeczywi�cie stwierdzi�, �e podw�j-
ny siarczan uranylo-potasowy wysy�a � promienie
przenikaj�ce przez cia�a nieprzezroczyste, takie na
przyk�ad jak cienka folia glinowa lub kartka czar-
nego papieru i �e to promieniowanie dzia�a na
klisz� fotograficzn� podobnie jak promienie X. Na
pierwszy rzut oka zdawa�o to potwierdza� hipotez�
Poincarego. Ale 23 listopada 1896 Bec�uerel, kt�ry
by� �wietnym obserwatorem, zawiadomi� Akademi�
Nauk, �e kawa�ki soli uranowej, przechowywane
przez sze�� miesi�cy w zupe�nej ciemno�ci, w
dalszym ci�