4060
Szczegóły |
Tytuł |
4060 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4060 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4060 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4060 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Krzysztof Kamil Baczy�ski
Sen w granicie
kuty
Wyb�r poezji
3
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
4
Z JUWENILI�W
5
Dalmacja
I. G � r y
Kamienie, kamienie,
daleko,
szeroko,
osio�ki sp�oszone
po drogach si� wlok�
powoli,
powoli,
ci�arem st�oczone,
u szyi,
u szyi
telenta si� dzwonek,
nad przepa�� si� t�ocz�
przestrzeni� sp�oszone,
u szyi,
u szyi
telenta si� dzwonek.
II. Z a t o k i
Od szumi�cych fal zatok
serce mi og�uch�o,
nape�nione przestrzeni�
b��kitem napuch��.
S�owa szare jak ska�y,
niepotrzebne, hucz�ce,
przetapia�y si� w z�oto
w lawie s�o�ca gor�cej.
Krew pokry�a si� pian�
przelewan� z b��kit�w,
przeogromnych, stop�awnych,
niebieskiego sufitu...
szum...
III. N o c n a m o r z u
Morze jest w nocy czarne � b�yszczy czerni� �
atrament Boga rozlany na ziemi�
i l�ni�c� tafl� bezfali�cie skrzep�y;
�wieci w bezruchu aksamitem miodu...
Oczy krewetek bia�e � �zawy fosfor �
6
latarnie denne, �piewaj�ce �wiat�a.
Bia�e ksi�yca ostrze zimnomienne
rozcina smo�� na mieni�ce smugi...
p�y�my
sznury bia�e powietrza p�yn� z palc�w,
budz� ranami bieli cisz� g��bi �
smutek i groby zatopionych krain
p�y�my
w dole spowite noce czarn� krep�,
wkute ksi�yca �wiat�em w czarnobarwie
w ramy faliste kamienistych brzeg�w
7
Lincz
Przera�one noc� oczy okien
za�wieci�y w ulic� plamami,
zakwefione ulice g��bokie
zia�y pustk� � czarnymi ramami.
Rozpostarty nad czelu�ci� ulic
krzyk si� �apie �ciany rozpaczliwie,
do szyb dr��cy, d�wi�cz�cy si� tuli,
rozp�tany w bruku twardej grzywie.
A t�um wci�� r�s�
i krzycza�, wrza�,
pl�ta� si� w gruz
straconych chwil...
t�um w oczach r�s�
nalanych krwi�...
...i cisza zn�w...
...a szyby dr��...
nie!!!
biegn� ju�...
butami w bruk...
ulica dr�y...
wybija takt...
tysi�cem n�g...
tysi�cem krok�w
krzyczy bruk...
serce kamieniem w piersi zamar�o,
strach �lisk� �ap�
�ciska� za gard�o
cienie szarymi
goni� palcami...
...cienie goni�ce
...szumi� po ziemi...
Zapl�ta�y si� ulice prz�dz�
bez wyj�cia...
a kroki stukoc� i p�dz�...
dopadli...
8
T�um si� sk��bi� czarnym w�owiskiem,
r�ce!
gro�� pi�ciami zawarte,
r�ce!
�api� od chciwo�ci �liskie,
r�ce!
szarpi� ubranie rozdarte...
Zn�w latarnie kiwaj� si� w mroku,
gdzie� zamiera cicho echo krok�w,
noc wyla�a w ciszy czarn� rzek�,
szmata ludzka...
na bruku...
skrwawiona...
symbol dwudziestego wieku...
9
Ars poetica
Wiersz jest we mnie z�y, obcy, z�y i nienawistny,
i pali moje noce gorej�cym ogniem,
idzie przeze mnie t�umny, rozkrzyczany sob�
jak poch�d ulicami nios�cy pochodnie.
Wiersz jest z�y, nienawistny, chce rozerwa� form�
(jak to ci�ko zakuwa� wolnego w kajdany),
chocia� wydr� go z g��bi pal�cego wn�trze,
nigdy ca�kiem nie b�d� jego w�adczym panem.
Z krzykiem szarpie si�, m�czy, a� strzeli wo�aniem,
potem stanie si� obcy, przyjaciel niedosz�y,
stanie w progu zamarz�ym, p�on�cy, stworzony,
i p�jdzie w mr�z wieczor�w tam, gdzie inne posz�y.
jesie� 38 r.
10
Chrystus
Przej�� d�ugim p�aczem zapomnianych �cie�ek
przez puste, krwawe wydmy s��w i szorstkich spotka�,
sp�yn�� wykwitem p�atk�w zmiodnia�ych na wiosn�
jak cisza bia�a, g�sta, mi�kk� woni� s�odka.
Przej��... gromnicami drzew odprawi� �wi�ta,
krzy�ami wonnych dni zasadzi� puste drogi,
o �ukach nieba, brudnych przechodniach pami�ta�,
by� przyjacielem smutnych i najcichszym bogiem.
I sia� niepok�j sumie� w oczy � brudne szyby
na po�miewisko i na k�amstwa wiek�w.
Przez drogi cierpkie, dalekie i gorzkie
po co� tu do nas przyszed�, bo�e czy cz�owieku?
I w ko�cu
k�amstwem rozci�li przymkni�te powieki,
p�k� kobalt nieba szorstkim poszumem b�yskawic,
niebo sp�yn�o szybkim w horyzont odbiegiem
kroplami sinymi mleka cisz� zad�awi�.
Zastyg�a wolno krew na zwi�d�ych kartach ksi�gi,
przechodz� bose nogi w pyle, jak co dzie�
i kiedy konasz co dnia na krzy�ach przydro�nych,
min� ci� nieobaczny, zm�czony przechodzie�.
1939
11
Piosenka
Zn�w w�drujemy ciep�ym krajem,
malachitow� ��k� morza.
(Ptaki powrotne umieraj�
w�r�d pomara�czy na rozdro�ach.)
Na fioletowoszarych ��kach
niebo rozpina p�ynno�� arkad.
Pejza� w powieki mi�kko wsi�ka,
zakrzep�a s�l na nagich wargach.
A wieczorami w pr�dach zatok
noc li�e morze s�odk� grzyw�.
Jak mi�kkie gruszki brzmieje lato
wiatrem sparzone jak pokrzyw�.
Przed fontannami per�owymi
noc winogrona gwiazd rozdaje.
Zn�w w�drujemy ciep�� ziemi�,
zn�w w�drujemy ciep�ym krajem.
1938 r.
12
Piosenka ksi�yca
Motto: La lune blanche...
(Verlaine)
W sko�ny st� z matowej czerni
ksi�yc wyla� p�ytk� rzek�
szumi� cisz� w szklany werniks
gwiazdy spad�e niedaleko
w g�stej nocy jak w akwarium
p�yn� d�ugie, �liskie ryby
uliczkami g�stych podw�rz
szyby szorstk� �usk� wybi�
g�adzi zwilg�e srebrem �ciany
p�ynnych �ysk�w mi�kki nat�ok
i na stole roz�lizganym
czarny piesek gryzie �wiat�o.
16. I. 39 r.
13
Podr� w natur�
Motto: Par les soirs bleus d'ete
j'irai dans les sentiers
(Rimbaud)
1
Starym szlakiem powrotnych �ab�dzi
wiosna wr�ci jak balon wzd�ty bia�ym ciep�em
na ramionach drzew ogorza�ych od s�o�ca
skwar po�udnia rozwiesi p�achty nieba skrzep�e
2
Skwarne zwierzy�ce miast
odklejone od st�p opadn� w d� kotlin
zasianych pio�unem g�stym i mi�t�
w ciecz topniej�cy skwar
ob�oki w b��kit przekropli
sp�ynie w wonne pola traw� �wie�o z��t�
jak rzek�...
3
natura � otch�a�
zieleniej�ca na kra�cach b��kitu
wejdziemy w pr�ne powietrze g�rskich strumieni
w puszcz� � �uk morza ucich�y ch�odem w�r�d skwaru
w ciche kopu�y wite na ptakach jak wieniec
w mroczne sklepienie poszumu rozdarte �wistem
ptak�w...
ni�ej...
w bujnym zielonym bambusie trzcina ko�ysze jak szelest
d�ungla zielonym ciep�em owionie d�wi�k br�zu
� cia�o
s�o�ce na bia�ych diunach piasek w poszum zmiele
wiecz�r opadnie w oczy u�miechni�tym bonz�.
A noc wilgotnym cia�em otrze si� w mg�y ziele�
d�ungla paruje w g�r� mokr� mgie�k� potu
14
u�niemy w zapach w�os�w jak w morze � ko�ysem
kiedy mewy przebij� b��kit biel� lotu
1939
15
Hellada
Kolumny mdlej� cieniami,
bluszcz gryzie s�odki jak biel marmur,
b��kitne wzg�rza pe�zaj� po mi�kkim morzu,
cisze spadaj� w d�onie bogactwem za darmo,
w szept mgie� schodz� strumienie w cierpkich b�yskach
no�y.
Mo�na nic nie m�wi�,
w chmurach si� po�o�y�,
w�drowa�:
w drodze napotkam omdla�� �wi�tyni� Nike,
obejm� mi�kko d�o�mi � przyjacielskim splotem,
w g�ry zm�cone echem � pasterskim pokrzykiem,
p�jdziemy wolno nad groby zgubionych homer�w.
16
,,Stare miasto"
Ksi�yc zadymiony niebem
rozlepia plakaty � ��te plamy ciszy,
pos�uchaj... ulica schodzi w mrocznym �lebie
w rzeki zg�stnia�ych gwiazd,
mo�na us�ysze�:
jak miasto brodzi w neonowym szumie,
ryciny ulic wypuk�e odchodz� w rzeki dom�w,
p�kaj� w �redniowieczne place, obszernie,
patrz!...
rycerze jad� do�em w p�a�obnej czerni...
17
Po�egnanie �a�osnego strzelca
Do widzenia...
noc gwiazdami zaorana,
w piersiach naszych eksploduje pusty wiecz�r,
zbyt jest ci�ko �zy przetapia� w m�sk� szorstko��,
zbyt jest ci�ko gorzkiej prawdy w ustach nie czu�.
Niebo w b�ocie zatopione pije ziemi�
i zwichrzone, granatowe szarpie drzewa,
to zbyt trudno nigdy szcz�cia swego nie mie�
i o szcz�ciu bohaterstwa swego �piewa�.
Tak daleko, droga ci�ka i nabrzmia�a,
od �ez twardych poorana w d�ugie bruzdy,
tak si� idzie, �oskotami szyj�c pr�nie,
po kamieniach mg�� opitych, biel� t�ustych.
Zbyt daleko s� okopy krwi� rozp�k�e,
my�l na drutach krwawi usta nieszcz�liwe
i bezradnie ciemne noce nawo�uj�.
Zbyt jest trudno wr�ci� do was m�odym, �ywym,
zbyt jest trudno...
�atwo zosta� bohaterem...
Jakie szcz�cie, �e nie mo�na tego do�y�,
kiedy pomnik ci wystawi�, bohaterze,
i morderca na nagrobkach kwiaty z�o�y.
18
1939-1942
19
Ballada o wisielcach
I
Ko�yszemy si�, ko�yszemy,
wmurowani w pejza� szubienic.
Wieje �mierci� znu�on�. Jak kruk
kr��y niebo drapie�ne i cicho
dzwoni wiatr o ostrogi n�g.
Nocy inna, nie przyjdziesz, nie przychod�.
Tylko dni obdrapany mur
ko�czy ziemi� wyrwan� krokom.
Zaci�ni�ty wilgoci� sznur �
�alu lament skowyczy nad drog�.
Jak upiory �erujemy na snach,
jak upiory wypijamy �ycie.
Noc� ksi�yc podchodzi� jak znak
i jak oko wisielca z chmur wyciek�.
Ko�yszemy si�, ko�yszemy,
wmurowani w pejza� szubienic,
po�r�d zdarze�, zygzak�w i gwiazd,
z d�ugich r�k wyrzucamy cienie �
p�tle palc�w na martwy sen miast.
Wmurowani w pejza� szubienic.
II
Ci sami
w schod�w dysonans wchodzimy co wiecz�r,
do tych samych mieszka�, gdzie martwa �ar�wka �mi,
budzimy si� jesieni�, zawsze jesieni�,
oczy zawsze � w czarny wyrok drzwi.
Potem w d�ugie ulice, od mg�y
g�stniej�ce w realny op�r.
W nasze g�owy � drzewa jesienne,
s�o�ce spada zachodem jak top�r.
Potem dalej, potem dalej, potem dalej,
w noc bezgwiezdn�, w puste r�ce �apa� oddech,
w korowody zapl�tanych alej,
w gwiazdy czarne i jak niebo � ch�odne.
Potem dalej, potem dalej, potem dalej,
zawik�ani w wodorosty zjaw i cieni,
obudzimy si� ko�ysz�c, zn�w ko�ysz�c,
wmurowani w pejza� szubienic.
IX m. 1940 r.
20
Ballada o poci�gu
I
Na ma�ych, nieznanych stacjach
s� poci�gi martwe i puste,
gdzie cie� dr�nika wypad� z czasu i usn��
w ��tych, dworcowych akacjach.
Czas zatrzymany przeci�gle dyszy.
Te stacje s� w Singapur, pod Warszaw� i w Miami
i prowadz� je zawsze w szarym bezruchu ci sami
maszyni�ci umarli od trwogi i ciszy.
II
Czekam na dworcach samotnych i pustych
licz�c gasn�ce �ar�wki gwiazd.
Chodz� powoli, staj� przed lustrem
obcych, sczernia�ych pejza�y miast.
Jest coraz dalej, m�y sufit echa,
w takcie wagon�w up�ywa las.
Ju� za daleko smutek przejecha�
w noce gwia�dziste, noce bez gwiazd.
Obce pejza�e s� jak poczt�wki,
zwierz�ta wyci�te s� tylko z atlas�w.
Ju� wymin��em jasne i ciemne
widoki wszystkich epok i czas�w.
III
Jad�c przez wieki umar�em ju� tyle lat temu
i fantom twarzy wklei�em w lustra okien.
Mijam tekturowych dr�nik�w, g��bokie
dworce bezruchu w ciszy, kt�rej nie mo�na przem�c.
A ty czekasz, p�aczesz, nie uradzisz
nocy podr�nej, ci�aru ostatniej stacji jawy.
M�j poci�g nadejdzie ze wszystkich stron naraz,
sypi�c zamiast dymu
li�cie czarne i krwawe.
M�j poci�g przywiezie ci�ar wszystkich pejza�y,
m�j poci�g jak smok zawadzi o noc p�kni�t� piersi�
i z miliona okien spojrzy na ciebie moj� twarz�
wyblak�� podr� i �mierci�.
Nie znajd� pie�ni wydumawszy ci� najstraszniej
i najpi�kniej,
21
b�dziesz sta� jak serce mego b�lu samotna i bosa,
gdzie poci�g �lepy uderzy o koniec toru � p�knie
i ze strasznym gwizdem wst�pi w rozdarte niebiosa.
6. X. 40 r.
22
Madryga�
O fauno moja: �agodne zwierz�ta
kontynent�w opas�ych i wysp z majoliki.
Ju� przybywacie, bia�e s�onie smutku
i niepisanych wierszy brz�cz�ce s�owiki.
Karawany wielb��d�w, ko�yszecie pejza�
wszystkich wiek�w przebytych, pustynie umar�e,
przynosicie prorok�w nieznanych. O w�e
mojej trwogi, zwini�te pod gard�em.
Oto jeste�cie, koty samotne na dachach,
w alejach jesionowych ko�ysze was podr�.
Osty waszych skojarze� o b��dz�cych strachach,
kt�re zimowy ksi�yc wrzaskiem dzisiaj podr�.
Lwy kamienne, ziewacie przeci�gle,
lwy samotne sprzed gmach�w miejskich,
lwy prawdziwe, przybywacie ci�gle
i czekacie na mnie przed wej�ciem.
Krokodyle o spojrzeniach ptak�w,
cierpkie wilki, szalone psy,
raki nastroszone z kolorowej laki.
Bani� s�o�ca przyniesie najsilniejszy byk.
Czekam dnia, gdy ostatni przybiegnie zaj�c.
Pod wiatru z�amanym drzewem
czekam w spalonym raju
na ciebie, fauno, i stracon� ew�.
1940 r.
23
Dary deszczu wiosennego
�wiat naprzeciwko zolbrzymia�:
Po snach przewala si� ci�ko dzie� otwarty jaskrawo
i bol� wspomnienia wiek�w przebytych,
zarastaj�ce
urojonym morzem podr�nym i przydro�n� traw�.
Dzi�: kiedy deszcz wiosenny, drzewa sztywne jak karton,
w pokoju:
pies patrzy w zaprzestrze� otwart� �
dalsz� ni� m�j wzrok.
Szczeka � wywo�uje za�wiat ukryty w ja�ni.
Dzie� odpr�ony deszczem urywa si� w oknie
i najwyra�niej
w obcych ulicach s�ysz� sw�j nabrzmia�y krok,
gdy ulatuje szary szersze� szmeru.
Pami�tam, w miastach starych, nie odszukany przez czas,
chodz� d�ugo ulicami � jasnymi kolumnami s�oty,
i na najwy�szej wie�y zegar�w
brzask
znajduje mnie nagle skutego w niebo jak w gotyk.
Pami�tam tw�j u�miech nie odszukany
w �piewnym wyrazie krynolin,
w�r�d srebrnych sygnaturek deszczu
i serce, kt�re boli
wszystkimi domami tych miast opuszczonych.
O norymbergi, awiniony moich w�dr�wek!
okna wasze � oczy powrotu � gasn�.
To ostatnia wie�a z daleka ujrzana
jak o��wek
wypisuje w przestrzeni rachunek czasu.
O wio�nie, o lasce z�amanej wzrokiem
odnosz� ten ci�ar miast prze�ytych
do niesko�czonych alej kasztan�w, do troski mojej,
do mitu.
20. IV. 40 r.
24
Piosenka
Up�ywa l�ku bia�y jele�
w motylim pl�sie n�g.
Ko�uje wiatr i dmie jak strzelec
w wyd�ty chmury r�g.
Pie�� dymi czarna. Duszny ksi�yc
obcina bliski klon
i noc o okna struny pr�y,
gdy deszczu szorstki b�k.
To jesie�, Anno, Anno, wybaw
od jawy i od snu.
Odchodz� drzewa, deszcz na szybach
i kr��y echa huk.
O, zostaw szary echa niew�d,
gdy w ukos nieba p�ynie B�g.
To jesie�, Anno, Anno, niebo
p�ka. Napina orion �uk.
To j�czy w nieba wbity pa��k,
z�amany wiatru maszt,
to, Anno, serca trzask jak ga���
pod gwiazd�, kt�r� znasz.
Odp�ywam dzi�, marynarz czasu,
pok�adem spopiela�ych drzew.
Gazele snu na oczy nasu�,
gdy jesie� ziewa � p�owy lew.
O, Anno, wybaw, bia�y jele� �
up�ywa trwoga w pl�sie n�g.
Ko�uje wiatr i dmie jak strzelec
w wyd�ty chmury r�g.
12 wrzesie� 40 r.
25
* * *
A my kawalery b��dne
C. K. Norwid
Czarne cheruby ko�ysz� widnokr�g.
Konno, na koniu przestrzelonym przez wiatr.
Ziemia oddycha ju� wolniej i mokro,
wron� leniwy kracze trakt.
Otom jest rycerz �redniowiecza. Drogi
prowadz� wsz�dzie naraz, a ptaki jak li�cie
oderwane ga��ziom. Bij� o ostrogi
kroki trakt�w, przy drogach p�acz� bia�e wi�nie.
Dni wype�z�y, do zamk�w daleko,
a jelenie z las�w wychodz�c patrz� lasem.
Przystan� nad bezludn� jesionow� rzek�
poi� konia zieleni� i czasem.
Jakie� to drogi wypraw? dzwoni cicho niebo.
Po�r�d li�ci szeleszcz� jak sen o wygnaniu.
Tyle wiek�w min�o od mego pogrzebu,
tylu ludzi umar�o przy ostr�g mych graniu.
Mnie nie wolno umiera�. Nie jestem upiorem,
tylko wspomnieniem o sobie, trwo�liwym zwierzeniem
kr�lewny o zielonym spojrzeniu. Toporem
rozr�buj� ga��zie przez sob� i siebie, a wieniec,
wieniec li�ci jesiennych ko�uje nad czakiem.
Jakie mi g�ry szklane ko� wystuka z podk�w?
Gdy gwiazdy nieostro�nie przemienione w ptaki
za w�osy mnie prowadz� pod melodi� s�odk�.
Jakie t�tni� mira�e? Oto rosn� baszty
zasiane d�oni� t�sknot, �piewniej s�ycha� g�os tw�j.
Oto wie�e ko�ysz� wysmuk�ej ni� maszty.
Ach, nie wr�c� ju� do was. Trakt si� zbli�ni� ostem.
listopad 40 r.
26
Elegie zimowe
I
Umarli bogowie. Ko�cio�y
ziej� jak puste trumny.
�nieg � stratowane anio�y.
Gdzie wracam � nierozumny?
Dyszy kadzid�o. Dok�d
prowadz� ulice puste?
Nie zr�wna echo krokom,
zgorza�e my�li � ustom.
Oto us�ysz� z portyk�w
d�ugie treny procesji �
czarne kolumny mnich�w �
sen, co si� nigdy nie �ni�.
Twarze z trocin i wosku,
�wiece �kaj�ce od gwiazd.
Z jakich czas�w te kuk�y,
do jakich prowadz� miast?
Starcy o oczach z o�owiu,
dziewcz�ta o w�osach z ognia!
wiatr wiotko wami powia�,
gdzie stoj� jak pochodnia.
Gdzie stoj� jak pochodnia
przybity za w�osy do komet,
wiejecie cieni�cie. Jak gromy
zastyg�e w glinianych st�gwiach.
Starcy mistycznych zdarze�
zamarli w pos�gi gromnic,
kobiety w innym wymiarze
zamar�e w p�aski pomnik �
sk�d przychodzicie, dok�d
wiejecie przeze mnie �mierci�?
Jest �lepo. �nieg nagrobki
zarasta koci� sier�ci�.
II
A wi�c odp�ywa pejza�. Drzew przykute psy
�yskaj� k�ami li�ci i k�ad� szorstkie g�owy
27
na niebo z bia�ych kamieni. Od dobrych i od z�ych
odchodz� wilk. Nie wzywa zielone echo d�browy.
Ju� ty nie przyjdziesz. Maszty, okr�ty g�uchych polan
p�yn� do m�rz po�udniowych. A mnie do gwiazd
p�nocnych.
S�ycha� zgniecione trawy jak b�ki u twych kolan.
Brz�cz� mi drogi, szybuj� do konstelacji obcych.
Szybuj� konstelacje, mistyczne zodiaki. Przystaj� �
w�dr�wka moja uchodzi o kiju wspomnie� � �lepa.
Pod mask� nieba � jak bo�ka z zapachu innych krain,
nad s�py wrogich ob�ok�w, nad moj� samotno��, nad przepa��.
III
Bia�e charty na �niegu k�ad� smutne pyski
w�sz�c zgubion� gwiazd�. W zmierzchu id� cienie
zbieg�e od swoich ludzi. Kroki z�e i �liskie �
� stawiam kolumny �wi�ty� zburzonych. Przestrzenie
�agodnie odbarwione szybuj� czy stoj�,
kiedy krokami wieki odmierzam w pokoju.
Wr��cie mi dni dzieci�ce jak tr�b� archanio�a �
zbuduj� wam okr�t, kt�ry przewiezie na �ywy brzeg!
Oto czekacie, pomniki � zdrewniali �wi�ci w ko�cio�ach.
S�yszycie: wo�am przesz�o�ci, zakl�ty w smutek i �nieg.
Nie szuka� trop�w pie�ni, g�uchego czasu nie wo�a�,
gdy tylko gacek echa noc omotuje g��bok�.
Sp�ywaj� widma ptak�w. Nie ma ju� wraca� dok�d.
IV
�egnaj, ksi�niczko jawy. W akwarelowe miasta
p�dzi ko� m�j drewniany p�osz�c ptaki krzew�w,
gdy ty w kamienny pejza� jak bia�y pos�g wrastasz,
gdzie moj� dawn� mask� p�acze nad tob� niebo.
Miasta dzwonk�w miedzianych! W pokojach waszych ulic
gwiazdy p�yn�, gospody, a w szyldzie czerwony kogut,
tam w winny sze�cian kubka jak w cisz� si� zatuli�,
cie� nieprawdziwych ludzi jak totem zawiesi� nad trwog�.
Trzeszczy zbroja, czerwono mury odbija jak rzeka
i p�ynie ze mn� w�r�d wr�bli, w�r�d czarnych lot�w kruk�w.
Z ko�yski siod�a wieczorem wysi�d� i poczekam
na zamek, kt�ry wzd�u� ulic nadejdzie w kolczugach �uk�w.
Zamkowe sale jak echo � sklepienia martwych ch�r�w
obsiada mnie, jak pomnik go��bi obsiada trzepot.
Znu�ony, zastygn� u sklepie�; w strzelnicy rudego muru
tw�j portret sprzed lat zobacz� wprawiony w zimne niebo.
Twe oczy bia�e od marze� zawlok� mnie nad studni�,
28
gdzie skuty w drewniane d�onie p�omie� wody md�awy.
W tym wspomnieniu prawdziwym skocz�... a ��te
po�udnie
s�o�ce uwiesi u szyi. �egnaj, ksi�niczko jawy.
V. O � a n i
Po rdzawych �ladach echa nie wytropi�
�ani z rubinowych �ez.
Kiedy przejdziesz za chmury, tam graniczny kopiec,
gdzie tylko pr�g� smutku jest my�liwski pies.
Po z��k�ych kroplach li�ci nie wywo�am
p�on�cych fregat gwiazd �
tam jak odarty z ja�ni przez wiatr i tam wo�a
martwa jak dzban gliniany � wspomnie� g�az.
W niebie ze szpilek �niegu � nie odszukam �
tam gwiazdy bia�e jak ch��d.
�adne zwierz�ta mityczne nie szemrz� w czarnych bukach,
�aden d�b nie wy�piewa tych nut.
Z nieba czarnej tablicy gwiazdy kredowe zetrzyjcie �
� pejza� i tak zgaszony jak wieczorna wie�,
bo nad �adne jezioro uroje� nie przyjdzie
�ania ubieg�a w trwog�, w zagas�ych komet ogie�,
�ania z rubinowych �ez.
stycze� 1940 r.
29
Pie�� wigilijna
Nam ju� wszystko za blisko, ptakom nieodlotnym.
Twarze s� za dalekie o odleg�o�� ziemi.
Tak, to jest wieczny post�j, kt�ry brzmi jak odjazd,
dzie� znu�ony po brzegi wyszeptanym: przemie�.
Gesty wi�dn� od �witu w przepe�nione �ycie,
list do Boga, w go��bie zmieniony � odlecia�
w codzienne szklane niebo, stwardnia�e jak granit.
Wieczorem: s�ycha� odlot za szybkich stuleci.
Korowodami chodz� poszeptane ja�nie
przed zwierciad�a st�uczone w obco�� cudzych odbi�.
Przez okna mo�na wyjrze� w noc p�yn�cych ulic
i zobaczy� niezmienno�� odchodz�c� w zbrodni.
Przez szeroki oset pola daleko na prze�aj
wraca si� zn�w w znu�enie i wyblak�o�� luster,
po omacku napotka� wyn�dznia�� ziemi�
i tylko niebo, Bo�e, niesko�czenie puste.
Nigdzie nie jedzie poci�g �niegiem zgas�y � �alem.
Na brygantynach dom�w zamar�ych pos�ucha�:
jak d�wi�czy miasto mniejsze o skrzypienie �niegu,
golgoty gwiazd-objawie� i ziemia jest g�ucha.
Kochanej matce �Krzy�
dn. 23. XII. 1939 r.
30
* * *
Pod nieba d�oniast� palm� nie daj mi chodzi� samotnie,
Agni.
Otw�rz rzeki, a sosny krzykiem z ognia i wiosny
podpal i nagnij.
W jakie zimy prowadzisz, jakich kol�d s�ucha�
�miertelnych?
Otom jest syn wygnany z ziemi niepoznanej,
niewiernej,
Obco mi niebo czarne i bia�e zawieszasz
nad czas samotny;
oceany z kamienia, w kt�re si� przemieniam
jak w lodach okr�t.
Nad dniem ostatnim stawiasz mi d�ugie, woskowe
�wiec rz�dy,
kt�re s� stare drzewa, kiedy w port�w brzegach
r�� argonauckie okr�ty.
Odbierz mi ziemi�, mi�o�� rozumn� oderwij
i porwij
spo�r�d umar�ych rzeczy, gdzie dojrzewa wiecz�r
o woni morwy.
Daj mi konia, o Agni, z ��tych, strasznych p�omieni
i bia�ych,
bo oto spadam � owoc w gr�b ziemi pod sob�
dojrza�y.
3 grudzie� 1940 r.
31
�al
Po�cinano drzewa �wiatowidom,
�ci�to g�owy buntom dzieci�cym,
bo nie przyjd� anio�y z ptasich puch�w, nie przyjd�.
Oto n� szafot�w do chleba. C� wi�cej?
Zatroskane madonny mdlej�;
jakby� podni�s� ziemi upiorn� powiek�,
wi�c �al mi, �al, bo �wiat to �al
za utraconym cz�owiekiem.
II. 41 r.
32
Zwierciad�o
Unosisz to wszystko. Gdzie ponad chmury uniesiesz?
jak abecad�o dzie� narodzin powtarzasz wielokro�.
Na drodze �liskie wikliny, domki szare, jest mokro,
czy to zima, lato, jesie�.
Tyle wiek�w, a nie wyros�e�
ponad spojrzenie ma�e, nie mniejsze ni� p�acz i u�miech.
Nie ten to czas, kiedy� by� do jask�ek pos�em �
to tylko oddech czasu: zbudzisz si�, u�niesz, u�niesz.
Wyjd�, wyjd� pod niebo, wyjd� pod bia�� zamie�,
zanim wr�cisz w gr�b kamiennych miast.
Tam ty:
papierowy �o�nierz,
czekasz na urojony wystrza�
stoj�c w nieustannej ulewie gwiazd.
II. 41 r
33
* * *
Mamie � Krzysztof
Sny dziecinne pachnia�y wanili�.
Jak oderwa� to �ycie od trwogi?
Te dni jak ma�e bo�ki w oliwkowym lesie �
� wyros�y z nich doros�e wilki i ogie�
opali� sosny strzelistych uniesie�.
Takie to dzieje, matko. Boli wiatru kolec
wbity w dwudziest� jesie�, kiedy umiem
ju� najtrudniejsze s�owa. Na p�kni�tym stole
umieraj� kwiaty � suche deski trumien.
Dusi las zdarze� przeros�ych. Nic wi�cej.
Matko,
jeszcze jednym u�miechem sprzed lat dwudziestu
przywr�� mi wzrok dla �wiata
dzieci�cy.
dn. 26 pa�dziernika 40 r.
34
Okr�ty zimowe
Moje okr�ty samotne, �a�osne jak psy zgubione,
ani�cie ptaki, ani ob�oki sp�owia�e.
Na rufach waszych postaci tkane z bia�ych koronek.
Ani�cie gwiazdy, ani zwierz�ta ma�e.
Kto by was dojrza� w czarnych kwadrygach zawiei,
gdzie tylko miasta stoj� uko�ne i dr��,
gdy tak spokojnie wp�ywacie w niebo, co tak si� chwieje
jakby ko�yska wybudowana cichym �zom.
Przez wszystkie zimy p�yniecie ciszej ni� ogie�,
olinowane cienk� rozpacz� nitek paj�czych.
Ani�cie ptaki, ani ob�oki ze sn�w najcie�szych,
bo nieporadnie stoj�c przed p��tnem wyblak�ej drogi,
namalowa�em w g��bi perspektyw p�on�cy, �smy kolor
t�czy.
dn. 16. 11. 41 r
35
Miserere
1
Oto stoimy nad ziemi� tragiczn�.
Pobojowisko dymi odwarem strzaskanych wspomnie�
i sn�w.
Lepkimi krwi� pytaniami
zdejmujemy he�my przyros�e do g��w.
G�owy � czerwone r�e przypniemy he�mom pokole�.
Widz�: czas przeros�y kitami dym�w,
widz� czas: akropol zaros�y puszczami traw.
Rzu� si�, ostatni kainie, na ostatniego abla,
d�aw!
2
Wracaj�c z pogrzebu ostatniego cz�owieka,
jak wyzwanie
rzucam przygar�� powietrzn� � skowronka � w niebo
i ziemi� roni� jak �z� nad wszech�wiatem.
40 r., wiosna
36
�nieg
B�g jest �niegiem, on ziemi� po��czy
z niebem na kszta�t li�ci milcz�cych,
kt�re z drzewa ostatecznych zamilcze�
szczerz� oczy � p�-boskie, p�-wilcze.
Bo tak �wieci� jak on � ciemno�ci�,
tworzy� razem b��dzenie i ko�ci� �
jest nie znane. Tylko ci, co najdalej �
w kr�gach bia�ych jego twarz poznali.
*
Jeste� w �niegu, a �nieg obur�cz
ogarn�wszy � co w nim zobaczysz,
dotykalne spadnie cia�a kul�
i �ywymi oczami zap�acze.
Ty w nim r�ki skinieniem dr���c,
r�owawe cia�a kobiet wywo�asz,
r�g danieli, ptaki jak mosi�dz
szybuj�ce w gotyckich ko�cio�ach.
I pomnik�w zamy�lenie wieczne,
kanonier�w o lawety wspartych,
kt�rych dawno �nieg wch�on�� i przestrze�,
pokolenia id�ce, a martwe;
a gdy urny ziemi zadymi�,
b�d� �niegiem bez legend i imion.
*
Taki w blasku niby, a w ciemno�ci
stoj�c, p�yn�c � nie znasz odleg�o�ci,
bo, co w tobie � za tob� d��y,
co najdalej � to �o�a dr��y,
w g��b spojrzenia, a ziemia w tobie
mrze w kolebce, zaczyna si� w grobie.
Ziemi� pocznij � odpowie ob�okiem,
pocznij �niegiem � ziemi� odpowie.
Wi�c ty w gwie�dzie si� pocznij wysokiej,
przyjd� cz�owiekiem i sznurami owiec,
przejd� morzami jak syn cz�owieczy,
zgi� piorunem i wrzaw� mieczy. �
� Wieczny b�dziesz � czy si� zmienisz w s�owo,
czy w grobowce, czy w zielony owoc.
37
K u l i g
Tobie c� jeszcze? Sa� ptasz�cy trzepot
z miast kamiennych nawet wyfrunie,
bo wios�uj�c ramionami przez niebo
zaczniesz w ciszy, sko�czysz w piorunie.
Mo�e ptaki, nie li�cie,
mo�e sen,
mo�e dzieci puszyste
jak len;
poprzez kr�gi �niegowe pr�
w puklach blasku,
w zam�cie r�k.
To w mamut�w galopie,
w nag�ych �yskach ich k��w,
w lustrach zbudzi� si� przyjdzie czy w grobie,
na ��w gwiazd p�dz�c, mi�y, na gwiazd ��w.
Noce, dnie obok sanny pr�,
j�drne s�o�ca i komet b�k;
to w zdumienia, to w cienie sn�w,
na ��w gwiazd, towarzyszu, na ��w.
*
My, czy w gospodzie na dr�g zakr�gu,
czy w ciemno�ci staniemy na koniec?
Prze�egnamy si� drzewem? czy r�k�?
Stan� gwiazdy paruj�c jak konie.
I roz�arz� si� polana w kominie �
b��kitnawe, purpurowe kolumny,
a ten komin � wielki jak niebo,
a te drwa jak p�on�ce trumny �
b�d� z wolna jak r�e z�ote
przekwita�y, rozwija�y p�omienie,
a� si� stan� jak niegdy� � potem,
ludzk� krwi� i ludzkim kamieniem.
*
I w szkielety czarne zapatrzeni
powr�cimy z powrotem do ziemi.
Tylko �nieg, co jest B�g i rzeczy p�ynno��,
co n a d cisz� i nad krew niewinn�,
38
elementy spopiela�o po��czy
z niebem � na kszta�t li�ci milcz�cych.
dn. 8. XII. 41 r.
39
Legenda
I
Srebrny dw�r sta�, a sen nadyma�
puch jego rze�b spokojnych i bia�ych jak zima.
Noc� czerni� szczeliny i uk�ada� z g�az�w
wiele przeobra�onych jak duchy obraz�w,
wiele sn�w, kt�re zwinnie uskrzydlone bieg�y i
tak si� w noc zmienia�y w jelenie �cian ceg�y,
rze�by w bia�e owady, co �wiszcz�c lecia�y,
powietrze w morze, a kolumny w ska�y,
tak przemienia�a noc, a w dzie� o �wicie
ka�dy pielgrzym ogl�da� jakby sen w granicie
kuty. Tak lotny zamek by� jak pi�ra
z lotek ptasich, a mocny jak piorun�w g�ra.
II
A mieszka� w nim nie cz�owiek � ten, kt�rego ba�nie
zw� cesarzem, a �ywe opowie�ci � Bogiem,
i cho� nikt go nie widzia�, ka�dy m�g� wyja�ni�
z mieszka�c�w tej krainy pod zamkiem, �e ogie�
albo skrzyd�o jest jemu podobne, a inni
nazywali go burz� w jakim� grom�w hymnie,
a inni: sn�w doznaniem, inni nieistnieniem
albo kar� i s�dem, albo zapomnieniem.
I ka�dy widzia� Pana, ka�dy na przysi�dze
m�g� g�ow� k�a�� pod top�r jak r�k� na ksi�dze,
i ka�dy widzia� Pana i zna� go nie lepiej
ni� byle gwiazd�, cho� go co dzie� w chlebie
po�ywa� i wykrawa� znak na nim, krzy� albo
p�ksi�yc, albo herby. Nie�wiadom� chwalb�
po�ywa� go i nie zna�, a powiada� wiele,
i tak byli ci wszyscy jakoby chrzciciele,
kt�rzy chrzcz�c w imi� swoje, nazywali rzeczy
imieniem smutnym jak ka�de cz�owiecze.
III
C h � r :
A nie nazw� ja brzegu ni zamku,
a nie nazw� wo�ania, co we mnie,
bo za chmur� jest chmura, a za ni�
szeleszcz�cy rozwija si� wszech�wiat,
40
za nim chmura, a za nim wo�anie,
za nim jeszcze si� warstwa rozwija
i co nazw�, to chmura wymija,
a co wezw�, to jeszcze znaczenie,
kt�re imion ni s�owa nie znaczy,
kt�re jest jak majestat przebacze�.
I nie nazw�. Za chmur� zn�w chmura,
za ni� sen, ni to �piew, ni to pi�ra,
i nie nazw� ja brzegu ni zamku,
nim si� drogi poza mn� nie zamkn�.
IV
A mia� Pan syn�w trzech � jak to bywa
w ba�niach � ka�dy si� cz�owiek nazywa�,
ka�dy imi� to samo nosi�.
I zawo�a� Pan syn�w trzech � jak to bywa
w ba�niach � i rzek�: �Ja nazywa�
ani imion nie b�d� wam g�osi�.
Po�l� was � jak to [w] ba�ni, w legendzie �
w ziemi�, w morza �elazne i wsz�dzie,
gdzie si� kszta�t staje twardy. Na ziemi
ka�dy w imi� si� swoje zamieni".
V
I schodzili powoli, a gwiazdy szumia�y
deszczami krwi zielonej, ulewami chwa�y
i czu� ka�dy, jak w korze, gdy drzewo si� wzniesie,
�e jest sam, cho� jak drzewo w lesie.
I czu� ka�dy poczynanie si� mitu
i �elaza, i z�ota, granitu,
i cho� z zamku, co z pi�r si� zdawa�,
ka�dy czu�, jak si� ziemi� stawa�,
jak mu cie� ro�nie w stopach i wola,
jak wyrasta ro�lin� na polach,
jak mu morze nazywa si� matk�,
jak u�ci�nie powierzchni� g�adk�
i odbije dojrza�ego syna,
dla kt�rego jest cia�a � przyczyna.
I nim si� stali dope�nieniem ruchu,
zapomnieli ust i ojca st�w,
i tak byli trzyg�os ducha,
kt�ry nagi wybiega na ��w.
I tak byli. Tak poszli, poznali,
tak si� w czynie jak w dzbanie ustali,
jakby woda kryszta�owa w dzbanie,
kt�rej dzban jest przez twardo�� � poznaniem.
41
VI
C h � r :
Nie o�wiecisz. Kto wybieg� � nie wraca,
tak nazywa ci� snem albo or�em,
tak piorunem albo i spokojem,
nie pami�ta, kto wybieg� � nie wraca.
Nim o�wiecisz. Nie zrozumie� za s�owem
ukrywanych element�w walnych
i �elaznych bram, i sn�w otwartych
i tak kamie� przeczuwa ci� martwy
i nie nazwie ci�, o ile czuje,
i nie wezwie, je�li ciebie pozna.
Oto cia�o, nad nim noc ko�uje,
noc zamkni�ta na s�owo, noc mro�na.
VII
Jecha� pierwszy syn na koniu
pod jaworem, pod jab�oni�,
s�aby by� i dzieckiem jecha�
przez pomniki miast.
S�a�y gwiazdy noc jak li��.
Gdzie mu by�o puszcz� i��?
tam zwierz�ca we�na w grozie
nosi w krwawych pyskach no�e,
tam pioruny w huku burz,
jakby t�dy s�abo�� ni�s�?
Wi�c nawr�ci� w k��by miast,
gdzie talary bia�ych gwiazd
na �nie ludzkim le��c warcz�
jakby psy.
Wtedy �ni� si� z�e komnaty, pe�ne z�ota
krwawe szaty,
wtedy �ni si� z�ota brz�k,
ostry n� i cierpki l�k.
42
Wspomnienie
Kraju, kraju ujrzany przez zielone szk�o.
Szare osio�ki p�yn� jak �zy zaros�ym dnem wspomnienia.
Te krajobrazy, nim spadn�, wisz� na rz�sach i dr��.
Szare osio�ki p�yn� jak �zy � zaros�ym dnem wspomnienia.
Miniaturowe domki, dalekie o ca�e powietrze,
o tabun dni i ob�ok�w, dalekie o czyj�� �mier�.
P�yn� przeze mnie osio�ki zaros�ym dnem wspomnienia
i rosn� we mnie lata jak czarna, zje�ona sier��.
luty 41 r.
43
�wiat sen
Smutny, jaki smutny cz�owiek u�piony w zdarzeniach,
w zdarzeniach prawdziwych.
Jakby� kre�li� k�ko na piasku, a w d�b�w cienie
jak w rzeczywiste zamki kolorowe powprawia� szyby.
Tak sobie nieroztropnie � niby przypominasz
dzieci�ce twierdze z piasku.
Uwierzy� �atwo: �yjesz tam,
a teraz �nisz tylko
o�lepiaj�cy sen piorun�w, krzywdy i blasku.
Jak�e spokojnie,
cho� up�yn�� dwudziesty rok,
nie wierzy� w rzeki ognia, przez wiatr unoszonych ludzi,
ton�c po brzegi spojrzenia w rzeczywisto��.
Ale ja si� obudz�, ale ja si� obudz�.
luty 41 r.
44
Elegia o genezie
O edenie bez ew i adam�w,
rozpi�ty w czasie zaprzesz�ym.
Na p�on�cych czuprynach cyklon�w
gdzie ponosisz gwiazdy i pie�ni?
Oto senny widnokr�g wyszepcze
zwierz�ta wielkie jak orkan.
Chodz�c ziemi� najstarsz� depcz�
po epokach, po krzemiennych toporkach.
W iluminacji b��kitnych s�ot
nap�ynie ziele� jak ziele� przed gradem
i potocz� si� kule puszyste jak kot,
rzeki zielonoz�otych gad�w.
Dzwoni� ob�oki ptasie, ogromne cienie skrzyde�,
i jak fajki gigant�w wulkany dymi� i gasn�.
Jak w wyj�cych smugach komin�w
rodz� sn�w kolorow� jasno��?
Przez samotno�� zau�k�w s�ysz�
te ok[r]esy dudni�ce jak konie.
Teraz tylko nocami dzwoni
w pomniejszonym spojrzeniu kosmos
ponad nieba spalonym krzy�em,
w kt�rym gwiazdy ju� nawet nie rosn�.
marzec 1941 r.
45
Sur le pont d'Avignon
Ten wiersz jest �y�k� s�oneczn� na �cianie
jak fotografia wszystkich wiosen.
Kantyczki deszczu wam przynios� �
wyblak�e nutki w nieba dzwon
jak wody wiatrem oddychanie.
Ta�cz� panowie niewidzialni
�na mo�cie w Awinion".
Zielone, staro�wieckie granie
jak anemiczne p�czki ciszy.
Odetchnij drzewem, to us�yszysz
jak promie� � napr�ony ton,
jak na najcie�szej wiatru gamie
ta�cz� li�ciaste suknie panien
�na mo�cie w Awinion".
W drzewach, w zielonych okien ramie
przez widma miast � srebrzysty gotyk.
Wiruj� ptaki p�owoz�ote
jak lutnie, co uciek�y z r�k.
W lasach zielonych � bia�e �anie
uchodz� w coraz cichszy taniec.
Ta�cz� panowie, ta�cz� panie
�na mo�cie w Awinion".
szpital, kwiecie� 41 r.
46
Harmonia Beethovena
Najpierw konie �a�obne pi�trzy�y si� do chmur
unosz�c przy�bice miast i gwiazd zielone struny,
zastygaj�c w pomnik uko�ny, w pochylony szturm,
a� krzycza�o zewsz�d, �e run�.
Grzmia� wiatr, a pos�gi mia�y twarze obcych,
coraz wi�cej ich by�o: cezar�w, poet�w, bur�ak�w,
gdy nagle przemienione w p�owow�osych ch�opc�w
sz�y przez noc zamy�lonych ptak�w.
Jeszcze katedry gro�nej fugi,
gdzie z dzwonu s�o�ca zwisa� sznur do ziemi,
jak spok�j d�ugi.
Jeszcze szed� olbrzym przez niebotyczn� drog�,
nad �agodny polot wsi,
nios�c w r�ce ogromnej b��kitny ogie�.
Obudzony: jak�e uwierzysz, �e� �ni�?
16 maj 41 r.
47
Ballada o rzece
Rzeka pachnie jak ryba.
Ryba jest li�ciem deszczu
oderwanym od bia�ej ga��zi szelestu,
od zbuntowanych okr�t�w chmur �
A wyginane rybitwy
z�o�one do wiotkiej modlitwy
ci�gn� niebem b�yszcz�cy jak brzeszczot,
omotuj�cy ciasno sznur.
Rzeka si� w niebie odbija
czy niebo rzek� wymija
tocz�c kuliste chmury na drugi brzeg?
Brzeg odleg�y o bulgot �
� stoisz w s�o�cu wykuta,
wijesz z muszli zielonej
piosnk� na cztery nuty.
Stoisz w �usce i p�oniesz,
w ciszy martwej jak smutek
tylko bieli si� po niej
piosnka na cztery nuty.
Dok�d id�? po p�askim lustrze
czy po niebie g�ow� w d�?
Rozcinaj� si� sny upalne
no�em fali ostro na p�.
Dok�d id�? czy brzeg si� zbli�y�,
czy opad�em w ob�ok wy�ej,
czy w �limaczy, po ustach ci�gn�cy si� mu�?
Stoisz w niebie, na brzegu czy w lustrze?
S�o�ce zewsz�d zapala si� w �usce.
P�yn� w lejach � szklisty wodnik.
Rzeka pachnie jak ryba.
W porcie pr�d si� urywa.
P�yn� wod�, piorunem czy b�yskiem pochodni
� trup o oczach jak ob�ok zastyg�y?
lipiec 41 r.
48
* * *
Spe�nia si� brzemi� kataklicznych nocy
jak niebo odwalanych z ramion ludzi ostatnich.
Pr�no bije wo�nica; batem ju� nie zatnie
wyn�dznia�ych rumak�w oczu.
Ze �cian jaski� schodz� dawne rysunki,
ich kontury bia�e � po nocy b��dz�c � dr��.
Nie s� ju� p�aczem ani dudni�cym buntem,
s� podobne wszystkich epok � post�pu snom.
A przyjaciele moi � to tylko przedmioty,
potrzaskane pos��ki i wazy ozdobne
lub groby powleczone fa�szowanym z�otem
z wszystkich czas�w � jedne drugim � jak r�ce podobne.
Gruzy jak ko�ci rozr�bane dymi�.
Ci�gn� zwi�zane w sup�y pochody dnem dolin �
�� nios� male�kie cienie jak mr�wki bez imion
kamie� pod nowy babilon niewoli.
dn. 13. IX. 41 r.
49
Noc samob�jcza
Ta noc bez po�egnania, noc bez gwiazd, noc bez ruchu.
D�ugo mi wiatr histeryczny t�umaczy� epilog najprostszy,
a� oto �mier� dzisiejsz� ci�ko bij�c uk�u�.
Jestem bezradny jak motyl, motyl nabity na ostrze.
Rzeka: przez okno wida�, stan�a i czeka.
Przez okno wida� miasta nasuni�ty witra�.
Na wierszach �lady krwi. Nie przeczytasz
prze�ytych epopei. Nie zobaczysz ani jednego cz�owieka.
Odp�ywam noc� najstraszniejsz�, a dok�d �
� ju� wszystko jedno.
Oczy zamkn� odwroty w �ycie jak drzwi,
r�ce jak drewno, r�ce jak drewno, r�ce jak drewno.
Ju� spod n�g stoczy� si� �wiat
w�skim strumykiem krwi
i tylko czarne szkielety mebli p�yn�c ode mnie woko�o
stoj�
a jutro rano jak dzi�:
przyjd� na okno ma�e wr�ble
i nie sp�oszone obejrz� �mier� zastyg�� w moim pokoju.
3 pa�dziernik 40 r.
50
Teologia
To ty ciosami piorun�w hucza�e�
w kowad�a zdr�twia�ych �renic,
�e czaszki dla l�ku by�y za ma�e,
a serca za wielkie dla ziemi.
To ty ciska�e� z d�oni jak orkan
kule ogniste na kr�g�y strop,
a w drogi ludzkie sny i ruiny
dymi�ce jak tw�j �wie�y trop.
I zastyga�e� w pogrom�w zgie�k
po�r�d w�dr�wek g�uchych pokole�,
a� osaczony lufami szkie�
stan��e� kropl� wody na stole.
Czym�e ty jeste�, gdy w �wietle przygas�
ogie� zodiak�w sypanych z g�ry,
a natarczywy ci�gle nap�ywasz
w szkie�ka � t�tni�cym j�drem kom�rek?
pa�dziernik [41 r]
51
Jesienny spacer poet�w
Jerzemu K. W.
Drzewa jak rude �by barbarzy�c�w
wnika�y w �y�y ��tych rzek.
Bia�o si� k�ad� popio�em tynku
wtopiony w wod� miasta brzeg.
Szli po dudni�cym mo�cie krok�w
jak po kraw�dzi z kruchego szk�a,
pod zamy�lonym grobem ob�ok�w,
po li�ciach jak po krwawych �zach.
I m�wi� pierwszy: �Oto jest pie��,
kt�ra uderza w firmament powiek".
A drugi m�wi�: �Nie, to jest �mier�,
kt�r� przeczu�em w zielonym s�owie"
pa�dziernik 41 r.
52
Jesie� 41 r.
A kiedy okr�t walczy� � siedzia�em na maszcie,
kiedy ton�� � z okr�tem poszed�em pod wod�.
S�owacki: Testament m�j
Gdy cia�o si� dopali, pozostan� oczy �
gwo�dzie na wieku z hebanowych chmur.
Wyjdzie dzwonnik � zmarszczony jak jesienna ziemia,
d�ugie nogi wisielc�w poci�gnie jak sznur.
I grom si� stoczy z nieba jak jab�ko, a deszcz
jak stado kruk�w b�dzie rzek� szarpa�,
p�knie drzewo zielone � moja smutna harfa.
Jak pies zawyje za mn� wierna pie��.
Wtedy we�cie pomniki i rzu�cie jak kamie�
czas�w martwych w dno nieba, w czarny marmur rzek
i przymarz�e do pracy utnijcie mi rami�
jak ga���, a� wytry�nie z niej ziele� i krew.
�e�my w obj�ciach trup�w spali, to ju� znacie
�mierci profil zastyg�y i ostry jak n�.
�e�my po schodach szli z czarnych cia� braci,
to we�cie szmat� cia�a i rzu�cie razem � w gruz.
A oczy mi wydrzyjcie i potoczcie dalej
jak o�owiane kule � podpalcie nimi wiatr,
by w czaszki nagie gwizda� � i niech tak si� pali,
a� serca wam spopieli � i wyjmie z nich �wiat.
pa�dziernik 1941 r.
53
Dzieci na mrozie
To �nieg tak futrem ciszy os�upienie okry�,
a� zagasi� �lady naprz�d i wstecz.
Dzieci skostnia�e r�czki k�ad� na ustach mokrych,
by nie wypad� z nich ognisty miecz.
Bo dzieci s� cierpliwe � przykute do mur�w,
�ci�te mrozem w szk�o bia�e, �ciskaj� kreski ust,
by nie wypad�y z nich czerwone b�ble b�lu,
celne jak grom i ostry n�.
I dzieci s� cierpliwe, lecz gdy tkniesz
przemarz�e, przemienione w szk�o,
to si� rozsypi�, try�nie krew
i drgnie ob�ok�w g�uchy dzwon.
Prysn� filary. Zastygli w ko�cio�ach,
w modlitw� lodowat� wsparci ch�odem cz�,
zobaczcie, jak si� ziemia otwiera pod ko�em
wydartym z ust i miasto tnie � na p�.
Wsparci w brzeg �ycia jak w kieliszk�w brzeg,
�wisn� w g��b ognia zastygli w kamienie
i wtedy b�dzie noc � w ogie�-wst�pienie,
a na to grzmot k� z ognia,
a na to � tylko � �nieg.
dn. 8 listopada 41 r.
54
Magia
Dym uk�ada si� w gryfy, postaci i konie
nad rozlewanym ogniem, a on czesz�c grzywy
��tych p�omieni wo�a: �Przez gwiazdy zielone
zaklinam ci�, demonie, Aharbalu � przyb�d�!"
Wtedy przez pust� ram� portretu wychodzi
duch ogromny szeleszcz�c od niebieskich iskier
i staje u pu�apu jak wstrzymany pocisk
napr�onych ob�ok�w, i unosi wszystkie
rozlane dymy w sobie. Wtedy on zbiela�y,
porywany przez cisz�, trojony przez cienie,
�Aharbalu � zaklina � przez ten dym st�a�y,
Aharbalu � zaklina � przynie� jej wspomnienie!"
Wi�c w suchym blasku iskier ro�nie �uk r�owy
piersi wygi�tych twardo, ust rozwartych koncha,
pod�u�ne li�cie powiek. Wtedy z jego g�owy
odrzuconej w odleg�o�� wyp�ywaj� oczy
jakby �zy, w kt�rych wida� odwr�cony obraz
coraz mniejszy; i p�acze: �O, siostro niedobra!"
a ju� ona jak kamie� � rozpuszcza si� w nocy.
15 pa�dziernik 1941 r.
55
Przypowie��
Matce
Pan B�g u�miechn�� si� i wtedy powsta�a ziemia,
podobna do jab�ka z�otego i do zwierciad�a przemian.
Po niej powoli si� s�cz� zwierz�t dojrza�e krople
wst�puj�c z w�d w powietrza � drgaj�ce srebrem �
stopnie.
A �piew najcichszego z ptak�w zamienia si� w mi�kki
ob�ok
i wtedy powstaj� chmury do ziemi i gwiazd podobne.
Wi�c knieje do m�rz przychodz� i k�ad� w�osy na wod�
i wtedy fale si� barwi� na kolor dojrza�ej jagody.
�wiat�o przenika do ziemi, a ziemia blask przygarnia;
bory wrastaj� w powietrze, powietrze od las�w � czarne.
Zwierz�ta wnikaj� w kor�, a kora porasta �ycie
i niewidzialne, w przestrzeni, wiruje ziemi odbicie.
Wtedy s� wszystkie kolory, ka�dy od innych r�ny,
kt�re s� wszystkie te same pod szklan� kopu�� pr�ni.
I zafrasowa� si� B�g, �e sam swych dzie� nie ogarnie,
wi�c cisza z�o�y�a si� w fa�dy, a �wiat�o sta�o si� czarne
i z ci�kich kowade� g�r ros�y �odygi ogniste,
a gromy w wysi�ku ku�y zmarszczone w gro�nym namy�le,
a� si� wykrzesa� z ku�ni pod niebo od huku bia�e
z chmur i ziemi ulany � cz�owiek ciemny i ma�y.
Teraz u�miechn�� si� B�g i we �nie znu�ony oniemia�,
i do dzi� b��dzi w�r�d grozy cz�owiek ciemny jak ziemia.
dn. 14. XI. 1941 r.
56
Ballada zimowa
Chmura z miedzi uderza,
blaskiem bije w puklerzach,
je�li puklerz � to oczy z o�owiu.
W lasach siwych od b�ysk�w
jak znu�enia ko�ysk�
wraca� rycerz z puszystych �ow�w.
A od �niegu � wraz z koniem �
by� jak chmura jab�oni
huraganem niesiona przez zamie�.
I tak w p�dzie zastygli,
�e na mr�z jak na ig��
wbici � z wolna zmieniali si� w kamie�.
Wtedy knieje srebrzyste
promie� przeci�� ze �wistem,
droga przesz�a w niebiesk� r�wnin�.
Z�ote chleby i r�ce
jak w dzieci�stwa piosence
nios�a matka na witanie z synem.
(Zima 41 r.)
57
Pokolenie
Do palc�w przymarz�y struny
z cienkiego krzyku ro�lin.
Tak si� dorasta do trumny,
jake�my w czasie doro�li.
Stan�y rzeki ognia
�ci�te kr� purpurow�;
po nocach sen jak pochodnia
straszy obci�t� g�ow�.
Czeg� ty jeszcze? W mrozie
�wiat jest jak z trocin sypki.
Oczu st�a�y orzech.
To �nieg, to nie serce tak skrzypi.
Ka�dy � kolumn� jeste�,
na grobie pie�ni w�asnych
zamarz�y. Czeg� ty jeszcze?
To �mier� � to nie w�osy blasku.
To soli kulki z nieba?
Czy �zy w krzemie� twarzy tak wros�y?
Czy ziemia tak b�lem dojrzewa,
jake�my w czasie doro�li?
listopad 1941 r. (Zima 41 r.)
58
Elegia
Mokre ga��zie �wierk�w
przywal� pier� woskow�.
Przechodzili, przechodzili, nie�li
za oknami piosenki wojskowe.
Zegar wgarn�� wspomnienie
i g�r� czasu skamienia�.
Przechodzili za oknem, p�akali;
po grudzie dzwoni�y cienie.
A teraz jak�e uj��
strzaskane sn�w kryszta�ki?
Noc w oczach stygnie � chmur�.
Piorun � w tw�j gromnik z zapa�ki.
Je�li testament � to z li�ci,
a pomnik je�li � z p�omienia.
Szli w dymu smuk�ej pie�ni,
ga��zie mokre nie�li.
15. XI. 41 r. (Zima 41 r.)
59
Bez imienia
Oto jest chwila bez imienia:
drzwi si� wyd�y i zgas�y.
Nie odr�nisz postaci w cieniach,
w huku jak w ogniu jasnym.
Wtedy krzyk kr�tki zza �ciany;
wtedy w pod�og� � ska��
i ciemno�� p�ynie jak z rany,
i w �oskot wozu � cia�o.
Oto jest chwila bez imienia
wypalona w czasie jak w hymnie.
Nitk� krwi jak strun� � za wozem
wypisuje na bruku swe imi�.
listopad, 15. Xl. 41 r. (Zima 41 r.)
60
Drzewa
Drzewa � to chmur zg�szczenia,
pod nimi dzwoni ziemia,
nad nami rw� wezbrane
planety z br�zu lane.
Lasy � smutku zielone
serca � w szmer przemienione,
pod nimi pi�y lament
bia�ymi j�czy k�ami.
Drzewa � bawo�y z�ote
dymi�y rudym potem,
z pomrukiem cia�a k�ad�y
ku ziemi, a� upad�y.
Drwale w �miechu sypali
z�by jak sznur korali.
To pi�� � ciszy przytn�,
to �miechu bia�� brzytw�.
Li�cie jak oczy wydr�
l�ni�ce zielon� krzywd�,
to kor� ciemn� z cia�a,
a� try�nie krew dojrza�a.
A noc� w sen zagi�ci �
� w warcz�cy wir pami�ci �
zobacz� drwale w l�ku,
przykuci nocy r�k�,
id�ce na nich
topory sosen ostre.
22 listopad 41 r.
61
Z szopk�
G�r� bia�e konie przesz�y,
trop dymi�cy w k��bach stan��,
w gwiazdach p�on�c cicho trzeszczy
wigilijne siano.
Spoza g�r czy sponad ziemi
anio� bia�y? kruchy mr�z?
starcy w niebo nachyleni?
Anio� bia�y szopk� ni�s�.
*
Zamkn�� tak � to ironicznie �
w daszek gwiazdom pobielany,
p�omie� wiek�w i cz�owieka
w tekturowe cztery �ciany.
Zamkn�� tak � to z odleg�o�ci �
w dwie figurki � czarn�, bia��,
rozdeptanych epok ko�ci
i spalone ��dz� cia�o.
*
W napr�one kusze burz
anio� bia�y � szopk� ni�s�.
*
A figurki w m�ce gasn�c
coraz s�ab�y, zanika�y
w napowietrzn� gwiazdy jasno��,
tekturowo � popiela�y.
�mia� si� anio� p�u�miechem
z ich uporu, a nie grzechu,
�e tak jedni � cho� ich stu.
*
Anio� bia�y szopk� ni�s�.
*
A� na grudzie stop� lekk�
stan�� niby mg�� i ska��
i ko�lawe, g�odem �ci�te
ujrza� w grud� wbite � cia�o,
�eber czarnych �uki, spi�te,
62
poskr�cane rydle r�k,
brzuch jak b�ben �ycia � wzd�ty,
brzuch zsinia�y, brzuch jak t�ok,
i zawr�ci�. W nieba plusk
poczernia�� szopk� ni�s�.
2. XII. 41 r.
63
Kol�da
Anio�owie, anio�owie biali,
na co�cie to tak u ��obka czekali,
po co�cie tak skrzyde�kami trzepocz�c
p�atki �niegu rozsypali czarn� noc�?
*
Czy�cie blaskiem drog� chcieli zmyli�
tym przekl�tym, co krwi� r�ce zbrudzili?
Czy�cie kwiaty, srebrne li�cie posiali
na mogi�ach tych rycerzy ze stali,
na mogi�ach tych rycerzy pochod�w,
co od bata pogin�li i g�odu?
*
Ciemne noce, anio�owie, w naszej ziemi,
ciemne gwiazdy i �nieg ciemny, i mi�o��,
i pod tymi ob�okami ciemnemi
nasze serce w ciemno�� si� zmieni�o.
*
Anio�owie, anio�owie biali,
o! przy�wie�cie blaskiem skrzyde� swoich,
by do Pana trafi� ten zgubiony
i ten, co si� oczu podnie�� boi,
i ten, kt�ry bez nadziei czeka,
i ten rycerz w rozszarpanej zbroi,
by jak cz�owiek szed� do Boga-Cz�owieka,
anio�owie, anio�owie biali.
64
Psalm 4
Bo�e m�j. Ja przed Tob�
o�tarz cia�a rozdarty.
Ja � jednym sumieniem rodzony,
dymi� tysi�cem martwych.
Nie t�omacz mi ptak�w i ro�lin,
ja z nich pocz�ty � rozumiem,
tylko si� krzywdy nauczy�
i ludzi si� uczy� nie umiem.
Ja ju� spokojny. Ze�lij
ulewy g��w obci�tych,
str�� nieba p�ask� d�o�,
Ty ze wszystkiego � �wi�ty.
Ale mi czyny wyt�omacz,
ziemi ziej�cy orkan,
bo nic, �e po kl�sce jej depcz�
jak po krzemiennych toporkach
ludzi, co nigdy nie rosn�c,
o �ciany jaski� miecz ostrz�.
Ale wyt�omacz mi tych,
co niewiedz�cy � u ciemnych w�d
s� spopiela�e krzy�yki czarne
nie odegranych nigdy nut.
31. XII. 41 r.- 1. I. 42 r.
65
�nieg
Ile� dzi� skrzyde� ptasich spad�o i zgas�o,
jakby� sam w anielski ich trzepot si� dosta�?
Rze�bi cisza spokojny gotyk � blanki, miasto
na male�kich wie�ach ost�w.
P�acz, p�acz w rozdwojone wrota sn�w:
po ob�oki zasypany w spok�j.
Jak po szeregach g��w,
po g�owach zasypanych,
po stopniach zamarz�ych powietrza wst�pujesz najwy�ej,
w glori� marmurowych ob�ok�w.
41. r.
66
Cia�o
Czyny kalekie zmienione w rzeczy
rosn� milczeniem pod niebem p�askiem,
kt�re zgaszone jest trupim blaskiem
pod nim stygn�cej sprawy cz�owieczej.
Czyny, spomi�dzy kt�rych nikt jasny,
bo nie�wiadome ze sob� wlok�
ruchy straszliwe martwej pow�oki
w strumieniu �wiat�a mijanej gwiazdy,
z kt�rych najmniejszy ci�gnie za sob�
ziemi� jak krzywdy dojrza�ej owoc.
A w uciszonym nag�ym namys�em
jest jak huczenie rzeki upior�w,
na kt�rej p�yn�c jest, jakby wszystkie
czyny spada�y przeze� toporem.
I milczy w grozie, gdy cia�o z niemi
�lepe za zbrodni� idzie do ziemi.
22. XII. 41 r.
67
Wyroki
Basi D.
Nic gruzy. Dwu�odyg� wyro�niem,
dwug�osem zielonym �wiat�a,
podobni chmurom i so�nie,
kwiatom p�yn�cym na tratwach,
gdy rzeka wilgoci� �liska
jest tonem �wiata � ko�yska.
Nic ciemno��. Przez ni� przep�yniem,
a r�ce na niej � promie�
w b�ogos�awionym czynie,
w �yj�cym gromie,
bo i z krzemienia si� �piewa
wieczno�� rosn�ca � drzewa.
Nic gruzy. Ale uj��
powietrze: tam formy rosn�
z guse� i zakl�� � ko�uj�c �
coraz to bli�sze. Mocno
w r�ce spadaj� � nieznane,
czasem � niedokonane.
I tak si� trzeba im zaprze�
w ziemi� i wiatr, w �wietlisto��,
by deszczem pocisk�w lec�c
opad�y w d�onie � czysto.
A w ich ulewie rosn��
ptakiem, cz�owiekiem i sosn�.
dn. 28. XII. 41 r.
68
Ko�ysanka
Nie b�j si� nocy � ona zamyka
drzewa lec�ce i ptasie tony
w niedostrzegalnych, mrocznych muzykach,
w przestrzeni kute � z�ote demony,
kt�re fosforem sypi�c w�r�d blasku
wznosz� si� bia�e, modre, r�owe,
wznosz� si� w lejach ��tego piasku,
w chmurach rze�bione unosz� g�owy.
Nie b�j si� nocy. Jej puchu strzeg�
krople kosmosu, tabuny zwierz�t;
oczy w ni� otw�rz, wtedy pod d�oni�
uczujesz ptaki i ciche konie,
zrozumiesz kszta�ty, kt�re nie znane
przez ciebie id�c � tob� si� stan�.
Nie b�j si� nocy. To ja ni� wiod�
ten strumie� �ywy przeobra�enia,
duchy �wiec�ce, zwierz�t pochody,
kt�re zaklinam kszta��w imieniem.
U�� wezbrane oczy w ko�ysce,
cia�o na skrzyd�ach jasnych demon�w,
wtedy przep�yniesz we mnie jak listek
opad�y w ciep�y tygrysi pomruk.
21. XII. 41 r.
69
Bia�a magia
Stoj�c przed lustrem ciszy
Barbara z r�kami u w�os�w
nalewa w szklane cia�o
srebrne kropelki g�osu.
I wtedy jak dzban � �wiat�em
zape�nia si� i szkl�ca
przejmuje w siebie gwiazdy
i bia�y py� miesi�ca.
Przez cia�a dr��cy pryzmat
w muzyce bia�ych iskier
�asice si� prze�lizn�
jak snu puszyste listki.
Oszroni� si� w nim nied�wiedzie,
jasne od gwiazd polarnych,
i myszy si� strumie� przewiedzie
p�yn�c lawin� gwarn�.
A� nape�niona mlecznie,
w sen si� powoli zapadnie,
a czas melodyjnie osi�dzie
kaskad� blasku na dnie.
Wi�c ma Barbara srebrne
cia�o. W nim pr�y si� mi�kko
bia�a �asica milczenia
pod niewidzialn� r�k�.
4. I. 42 r., 3 w nocy
70
Rzeczy niepok�j
Basi
Nie wiem nic. Jest woko�o ten rzeczy niepok�j,
kt�ry rzeki przesyca i morza ob�ok�w,
kt�ry jest sam przez siebie, a ja ponad kt�rym
jestem jak smutne dziecko przenosz�ce g�ry.
I nie wiesz nic, i mo�esz r�ce jeszcze
zanurzy� w p�ynno�� rzeczy i rzeczy niepok�j.
Bo jest w tym jak w tworzeniu z marmuru drzew �ywych
(kt�re si� same ciosaj� pod r�k�)
co� jak nieuchwycenie w locie z�otej grzywy,
jak opadanie � smutne i jak ziemia � pi�kne.
Jak ziemia, bo ta w trwodze najdalszej wywo�a
� i w grobach � jak�� smuk�o�� anielsk� ko�cio�a.
Wi�c id�, chocia�by� wiedzia�, �e zmierzasz do grobu,
bo nie w tobie jest trwoga, ale ty przez trwog�.
Bo to nie ��dz� wzrasta, ale zapatrzeniem,
jak wierzby, kt�re rosn�c w wodzie, rosn� � cieniem.
Wtedy ziemia si� skurczy, a� za w�ska stopom
b�dzie chmura � na przek�r arkom i potopom.
Tylko ludzie znad trawy � jak krowy � spojrzenie
zwr�c� w niepok�j rzeczy, w to, co zapatrzenie,
i przez swoj� osobno��, w to, co gromem �ni�