4036
Szczegóły |
Tytuł |
4036 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4036 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4036 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4036 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Dlaczego tak trudno by� razem?
Karen Zimsen
Projekt ok�adki
Piotr Jezierski
Zdj�cie na ok�adce
Rcx Intcrstock/East News
Redakcja techniczna
Lidia Lamparska
Korekta
Jadwiga Przeczek
Copyright � Karen Zimsen & Gyldendalske
Boghandcl, Nordisk Forlag A/S, Copenhagen 1986
Copyright � for the Polish edition
by Bertclsmann Media Sp. z o.o.
�wiat Ksi��ki
Warszawa 2003
Sk�ad i �amanie
Plus 2
Druk i oprawa
Finidr, Czechy
ISBN 83-7311-581-1
Nr 3707
Przedmowa do wydania
Polskiego
r spoin� �ycje w �-
~
Si
�
rr , � >
J��e
o , sar'
chodu. Pojawi IndustriaJnychTn f eJemente
dry �ycia ma��e�skiego i rodzinnego. Nie stroni przy
tym od poezji i pewnej dozy subtelnego poczucia humo-
ru, a nawet osobistych zwierze�. Unikaj�c autorytarno-
�ci eksperta i nudnego dydaktyzmu, radzi, jak rozwi�zy-
wa� niezliczone problemy. Nie moralizuje przy tym i ni-
czego nie pot�pia. ��ycie jest takie, jakie jest - m�wi -
i z takim trzeba sobie radzi�".
Podzielam wiar� autorki w ma��e�stwo i nie s�dz�, �e
zaniknie ono jako instytucja. Wr�cz przeciwnie - coraz
wyra�niej jawi si� ono jako spos�b przezwyci�ania wy-
obcowania i samotno�ci jednostki w stechnicyzowanym
�wiecie. Pod warunkiem, �e b�dzie to dobre ma��e�-
stwo, o takie za� walczy Karen Zimsen. Zdaje sobie bo-
wiem spraw� z tego, i� ma��e�stwo nie jest warto�ci� sa-
m� w sobie, a nieudany zwi�zek mo�e by� przyczyn�
wielu tragedii.
Po t� ksi��k� mo�e si�gn�� ka�dy - zar�wno przygoto-
wuj�ce si� do doros�ego �ycia nastolatki, jak i babcie,
kt�re nie potrafi� pogodzi� si� z tym, �e ich dzieci ju�
�wyfrun�y z gniazda". Powinni po ni� si�gn�� ma��on-
kowie, i to nie tylko wtedy, gdy maj� ma��e�skie k�opoty.
Na tle obecnych na polskim rynku licznych, cz�sto
trywialnych i powierzchownych poradnik�w dla ma�-
�e�stw ksi��ka Karen Zimsen wyr�nia si� prostot�
i g��bok� m�dro�ci�.
Andrzej Samson
Przy
m i ni-
lowi -
Wst�p
matce
Karen Zimsen
Gdyby
Gdybym nos miala prostszy
a wlosy ja�niejsze
Gdyby pogoda by�a lepsza
a nastr�j nie taki smutny
Gdyby wszystko dokola bylo inne
t�cznie z lud�mi
Gdyby� sam kochal si� troch� bardziej
a mnie odrobin� cz�ciej
Gdybym ja nie byla mn�
Gdyby� ty nie byt tob�
Gdyby wszystko bylo inaczej
- wtedy wszystko byloby inaczej.
Lola Baidel, z tomiku En sagte raslen
ROZDZIA� l
Dlaczego tak trudno by� razem?
Z wielu powod�w �ycie pod jednym dachem nie jest
�atwe. Wp�yw czynnik�w zewn�trznych i wewn�trz-
nych oraz problemy, jakie mog� z niego wynika�, powo-
duje, i� wsp�lna egzystencja dwojga ludzi jest niezwy-
kle skomplikowana i wymaga wysi�ku obu stron.
Jak ju� powiedzia�am - gdyby�my ma��e�stwo trakto-
wali z podobn� trosk�, z jak� odnosimy si� do pracy, sta-
tystyka rozwod�w z pewno�ci� wygl�da�aby zupe�nie
inaczej. Stworzenie ma��e�stwa, w kt�rym czuliby�my
si� dobrze - zar�wno my, jak i nasze dzieci - wymaga bo-
wiem wiele trudu.
Co jaki� czas r�ne autorytatywne �r�d�a przewiduj�
odchodzenie w przesz�o�� epoki ma��e�stwa. G�osi si�
jego upadek jako instytucji i twierdzi, �e egzystencja
w sztucznie skonstruowanych ramach tak zwanej pod-
stawowej kom�rki spo�ecznej wkr�tce stanie si� prze-
�ytkiem.
Owszem, liczba rozwod�w rzeczywi�cie jest dzi� bardzo
wysoka, jednak wielu rozwodz�cych si� ponownie wst�-
puje w zwi�zki ma��e�skie. Niekt�rzy wykazuj� nawet ty-
le optymizmu, i� czyni� to wielokrotnie. Prawd� jest r�w-
nie�, �e wci�� maleje liczba zawieranych ma��e�stw.
W Danii na przyk�ad w 1990 roku �lubu udzielono trzy-
dziestu jeden tysi�com par, a rozwodu pi�tnastu tysi�com.
Jednocze�nie oblicza si�, �e oko�o dziewi��dziesi�ciu ty-
si�cy os�b pozostaje w zwi�zkach nieformalnych.
Dlaczego tak trudno by� razem?
68 procent pe�noletnich Du�czyk�w �yje w ma��e�-
stwie lub zawrze je w kt�rym� momencie �ycia. Mo�li-
we, �e liczba rozwod�w zacznie male� w zwi�zku z coraz
powszechniejszym wyborem nieformalnych zwi�zk�w,
kt�re mo�na by nazwa� pr�bnymi ma��e�stwami. Taki
wsp�lny test przed podj�ciem ostatecznej decyzji jest
ca�kiem rozs�dnym wyj�ciem i to nie tylko ze wzgl�du
na dzieci (wed�ug statystyki, liczba urodze� w tych
zwi�zkach jest znacznie mniejsza ni� w ma��e�stwach).
Rozstanie dwojga doros�ych os�b zawsze jest bowiem
trudne, cz�sto wr�cz dramatyczne. Jeszcze trudniejsze
staje si� ono dla dzieci, kt�re cz�sto zostaj� uwik�ane
w konflikt uczuciowy wynikaj�cy z konieczno�ci wyboru
pomi�dzy rodzicami.
M�wi�c dalej o ma��e�stwie, b�d� u�ywa�a tego okre-
�lenia zar�wno w odniesieniu do zwi�zk�w formalnych,
jak i nieformalnych, poniewa� problemy, o kt�rych pi-
sz�, s� podobne niezale�nie od form wsp�ycia. W ta-
kim samym stopniu dotycz� te� one ludzi �yj�cych we
wsp�lnotach mieszkaniowych. Wiadomo, �e w r�nego
rodzaju wsp�lnotach �yj� zwykle ludzie m�odzi, kt�rzy
cz�sto po znalezieniu �drugiej po�owy" opuszczaj� je,
by rozpocz�� �ycie w tradycyjnej rodzinie. (Socjologo-
wie pos�uguj� si� terminem �rodzina nuklearna", two-
rz� j� ojciec, matka oraz jedno lub dwoje dzieci).
Rosn�ca liczba rozwod�w i zwi�zane z tym problemy,
a tak�e nieudane zwi�zki, kt�re bardzo cz�sto mamy
okazj� obserwowa�, sprawiaj�, �e perspektywy rodziny
nie przedstawiaj� si� zbyt optymistycznie. Mimo to na-
dal podejmujemy ryzyko ma��e�stwa. Dlaczego? Nikt
i nic nas przecie� do tego nie zmusza. Wydaje si�, �e
ma��e�stwo niesie jednak z sob� pewne warto�ci. Ja-
kie? Statystyka rozwod�w podpowiada przecie�, �e �y-
cie w tradycyjnej rodzinie nie jest �atwe w naszym no-
woczesnym spo�ecze�stwie. Cho�by z tego wzgl�du, �e
mieszkanie, miejsce pracy i szko�a zwykle s� od siebie
oddalone, co utrudnia cz�ste i bliskie kontakty wszyst-
kich cz�onk�w rodziny. Wiemy r�wnie�, �e ma��e�stwo
10
Czy tak trudno by� razem?
ogranicza mo�liwo�ci rozwoju jednostki, a w rodzinie
nieuniknione s� bunty i konflikty pokoleniowe.
Na zadawane m�odym ludziom pytanie, dlaczego po-
stanowili �y� wsp�lnie, s�yszy si� zazwyczaj spontanicz-
n� odpowied�: �Chcemy mieszka� razem, poniewa� si�
kochamy". Motywacja ta nie okre�la jednak wszystkie-
go. Istniej� tak�e mniej romantyczne powody zawiera-
nia ma��e�stw, a jednym z nich jest na przyk�ad poczu-
cie osamotnienia.
W miejscu pracy bowiem stajemy wobec obcych, cz�-
sto bardzo trudnych warunk�w, kt�re wymuszaj� odgry-
wanie rozmaitych r�l. W gronie rodziny, w przyjaznej at-
mosferze, mo�emy natomiast zrzuci� mask� i by� sob�
(a przynajmniej powinni�my mie� tak� mo�liwo��). Im
ci�sza i bardziej stresuj�ca praca, tym wi�ksza potrze-
ba obecno�ci kogo�, kto pozwoli nam - mimo wszystko -
czu� si� cz�owiekiem, a nie maszyn�. Rodzina daje nam
mo�no�� okazywania uczu� oraz przyjmowania ich. To
tutaj otrzymujemy nagrod� za ci�ki trud. Nie jest
prawd�, �e cz�owiek z �atwo�ci� potrafi �y� sam.
Filozof S�ren Kierkegaard uwa�a�, i� �samotno��
mo�na traktowa� wy��cznie jako kar� dla przest�pc�w".
Izolacja wywo�uje zatem l�k sk�aniaj�cy nas do podej-
mowania wsp�lnego �ycia. We dwoje jest ono znacznie
�atwiejsze ni� w samotno�ci. Troje, czworo czy pi�cioro
- to ju� za du�o, chyba �e w gr� wchodzi w�asne potom-
stwo. Innymi s�owy, w wi�kszo�ci przypadk�w cz�owiek
nie jest samowystarczalny. Aby �by� sob�", potrzebuje-
my partnera. Wi��e si� z tym jednak pewne ryzyko: je�li
sami nie b�dziemy potrafili odnale�� si� inaczej jak
przez drug� osob�, mo�emy si� z ni� scali� w jedno
i nadmiernie od niej uzale�ni�. Wtedy ka�de z osobna
b�dzie si� czu�o zaledwie po�ow� ca�o�ci. Czasami przy-
czynia si� do tego sztywny podzia� r�l ze wzgl�du na
p�e�.
Kr�tkie spojrzenie na histori� mo�e dodatkowo na-
�wietli� t� spraw�. W ksi��ce Naga malpa zoolog De-
smond Morris twierdzi, �e ma��e�stwo monogamiczne
11
Dlaczego tak trudno by� razem'?
powsta�o u samego zarania ludzko�ci, to znaczy wtedy,
gdy nasi przodkowie zostali wyp�dzeni z raju.
Aby przetrwa�, musieli znale�� nowy spos�b na �ycie
- stali si� zbieraczami i �owcami. Konieczno�� sprosta-
nia twardym warunkom �ycia spowodowa�a - wed�ug
Morrisa - wytworzenie nowego wzorca spo�ecznego
opartego na rolach �on" i �ona". Tak powsta�a podsta-
wowa kom�rka spo�eczna - rodzina.
Oczywi�cie mo�na si� spiera�, czy Morris ma racj�,
faktem jednak jest, �e spo�ecze�stwa �owc�w by�y gru-
pami niewielkich rodzin. Przypomina to nasze dzisiej-
sze spo�ecze�stwo - aby prze�y�, r�wnie� musimy trzy-
ma� si� razem, nawet je�li obecnie dotyczy to raczej
aspekt�w psychicznych ni� materialnych. Podobnie jak
kiedy�, tak�e i dzisiaj udajemy si� na polowanie, tyle �e
�owiskiem jest rynek zatrudnienia, �upem za� - praca.
Obecnie jedynie du�e wielopokoleniowe rodziny, kt�re
spotyka si� coraz rzadziej, przypominaj� dawne spo-
�eczne wsp�lnoty.
Funkcje rodziny
W dawnych czasach rodzina pe�ni�a zupe�nie inne
funkcje ni� dzisiaj. Najwa�niejszym jej zadaniem by�o
produkowanie tego, co dla niej niezb�dne, oraz konsu-
mowanie tych�e d�br. Produkowa�o si� zatem g��wnie
dla w�asnych potrzeb i zwykle robiono to wsp�lnie - oj-
ciec, matka, dzieci i dziadkowie - wszystkie pokolenia
bra�y udzia� we wsp�lnym wysi�ku.
Dzisiaj ju� tylko niewielu potrafi zaspokoi� r�ne �y-
ciowe potrzeby poprzez w�asnor�czne ukr�cenie g�owy
kurczakowi czy zabicie �wini. Rzadko te� hodujemy
owce. jeszcze rzadziej sami gr�plujemy i prz�dziemy
we�n�. W�a�ciwie wi�kszo�� tego, co nam potrzebne,
mo�emy kupi� w pobliskim sklepie. Jeszcze sto lat temu
codzienne �ycie i zwi�zane z nim czynno�ci powi�zane
by�y w znacznym stopniu z natur� i zmianami p�r roku.
12
Czy tak trudno by� razem?
Warunki �rodowiskowe by�y bardziej sprzyjaj�ce, a ob-
raz �wiata jednolity i przejrzysty. Regu�y i normy post�-
powania ��czy�y si� z codziennymi zadaniami i ani dzie-
ci, ani doro�li nie mieli k�opot�w ze zrozumieniem przy-
czyn i wynikaj�cych z nich skutk�w. Z regu�y wiadomo
byto tak�e, czym b�d� si� zajmowa�y dzieci, gdy od��cz�
si� od rodzic�w. To, co robili ojciec lub matka, stawa�o
si� automatycznie zaj�ciem ch�opca czy dziewczyny
w ich samodzielnym �yciu.
Zaj�ci narzekaniem na wysokie podatki by� mo�e za-
pominamy niekiedy, �e du�a cz�� ludno�ci w owym cza-
sie �y�a w skrajnej n�dzy. Dzieci ju� we wczesnym dzie-
ci�stwie posy�ane by�y do pracy, jako �e rodzice nie za-
wsze byli w stanie je utrzyma�. Moja mama na przyk�ad
ju� jako siedmioletnie dziecko pracowa�a, wiele kilo-
metr�w poza domem, pilnuj�c cudzych dzieci, i karano
j�, gdy kt�re� z podopiecznych nasiusia�o w majtki. Kil-
ka koron otrzymywanych za t� prac� oddawa�a ojcu.
W domu by�o dziewi�cioro dzieci i mimo �e ojciec by�
rzemie�lnikiem, nie zarabia� wystarczaj�co, by wykar-
mi� wszystkich.
Obecnie nikt wprawdzie w naszym kraju nie g�oduje,
ale coraz wi�cej ludzi cierpi z powodu rozmaitych ner-
wic i z�ego samopoczucia. Wiele os�b nie nad��a za po-
st�pem. Teraz, w ko�cu wieku, kiedy komputeryzacja
ogarnia niemal wszystkie dziedziny �ycia, istnieje nie-
bezpiecze�stwo, �e zostaniemy zniewoleni przez tech-
nologi� i staniemy si� bezmy�lnymi istotami, je�eli
w por� nie zaprotestujemy i nie wyniesiemy swego cz�o-
wiecze�stwa ponad po�piech i dobrobyt.
Drug� funkcj�, jak� pe�ni�a rodzina w wiejskim spo�e-
cze�stwie, by�a konsumpcja wytworzonych przez siebie
produkt�w. Dzisiaj i ona jest coraz cz�ciej przenoszona
poza dom. Zar�wno m��, jak i �ona najcz�ciej spo�ywa-
j� ciep�y posi�ek w miejscu pracy, dzieci natomiast je-
dz� w przedszkolu lub w szkole. W wyniku bada� doty-
cz�cych �ywienia dzieci w szko�ach wysuni�to ��dania,
by posi�ki tam serwowane by�y pe�nowarto�ciowe.
13
Dlaczego tak trudno by� razem?
Wprawdzie b�dzie to mia�o du�e znaczenie dla fizyczne-
go rozwoju dzieci, lecz niestety jeszcze bardziej ograni-
czy szans� na zbieranie si� ca�ej rodziny przy wsp�lnym
obiedzie.
Co zatem pozosta�o z funkcji rodziny, gdy i produkcja
d�br, i ich konsumpcja przesta�y nimi by�? Opiek� nad
dzie�mi przej�li w du�ej mierze pedagodzy w ��obkach,
przedszkolach, szko�ach i �wietlicach. Wsp�ln� spraw�
ma��onk�w pozostaje jednak nadal �ycie seksualne oraz
posiadanie dzieci - to, co cz�sto nazywane jest funkcj�
reprodukcyjn� rodziny, oraz dzielenie zainteresowa�.
Do czego jest nam potrzebne ma��e�stwo?
Nadal pe�ni ono wa�ne funkcje, mianowicie zaspoka-
ja potrzeb� poczucia bezpiecze�stwa i komfortu psy-
chicznego. Moim zdaniem, w�a�nie to sprawia, �e rodzi-
na i panuj�ca w niej atmosfera jest atrakcyjna dla wi�k-
szo�ci ludzi i b�dzie atrakcyjna tak�e w przysz�o�ci. Wy-
niki wielu bada� wskazuj� na to, �e ludzie albo ju� po-
siadaj� rodzin�, albo te� marz� o tym, by j� za�o�y�. Sto-
sunkowo niewiele os�b nie chce zak�ada� rodziny.
Wsp�lnie z drug� osob� mamy bowiem mo�liwo�� za-
spokojenia potrzeby czu�o�ci, ciep�a, troskliwo�ci i po-
czucia bezpiecze�stwa. Tych warto�ci pragnie wi�k-
szo�� nas, a s� one trudno dost�pne w �wiecie opanowa-
nym przez po�piech i gonitw� za efektywno�ci�.
Zar�wno dla dziecka, jak i dla doros�ego niezmiernie
wa�n� spraw� jest blisko�� cho�by jednego cz�owieka,
do kt�rego mo�na mie� ca�kowite zaufanie, kt�ry nas
akceptuje i darzy bezwarunkow� sympati�. To cz�owiek,
od kt�rego mo�emy oczekiwa� pociechy, gdy jeste�my
przygn�bieni, kto�, kto sprawia, �e czujemy si� warto-
�ciowi i potrzebni. Kr�tko m�wi�c - kto�, przy kim mo�-
na sobie pozwoli� na s�abo��. Ka�demu z nas zdarzaj�
si� chwile zw�tpienia we w�asn� warto��, gdy znika na-
sza pewno�� siebie. By� mo�e nie powiod�o si� nam
14
Czy tak trudno by� razem?
w pracy i prze�o�ony ostro nas skrytykowa�. Wtedy w�a-
�nie pragniemy us�ysze�, �e jeste�my �wspaniali tacy, ja-
cy jeste�my". Jednak�e, aby m�c obdarza� innych mi�o-
�ci� i ciep�em, musimy by� do tego emocjonalnie przy-
gotowani.
Zdarzaj� si� jednak dni, gdy si�y nas opuszczaj� i roz-
paczliwie pragniemy pociechy, sami nie maj�c nic do
zaoferowania. Kiedy w miejscu pracy prze�o�eni lub ko-
ledzy wyprowadz� nas z r�wnowagi, nie zawsze mo�emy
sobie pozwoli� na wy�adowanie agresji. W drodze do do-
mu za� czujemy, jak wszystko si� w nas gotuje i kipi z po-
wodu t�umionej irytacji. Jeste�my za�amani, a �wiado-
mo��, �e nie mo�emy sobie pozwoli� na odwet, pogarsza
nasz stan. Je�li ta typowa sytuacja powtarza si� cz�sto,
mo�e by� zacz�tkiem wrzod�w �o��dka lub depresji.
A depresja i agresja s� ze sob� bardzo blisko spokrew-
nione.
Je�eli jednak w domu czeka kto�, kto b�dzie mia�
ochot� nas wys�ucha� i wesprze�, kto pomo�e nam odzy-
ska� poczucie godno�ci, po jakim� czasie uda si� nam
przywo�a� pogodniejszy nastr�j.
Ma��e�stwo jest najcz�ciej spotykan� form� wsp�-
, �ycia. By� mo�e dlatego, �e ludziom zabrak�o fantazji, by
wymy�li� inny spos�b na zaspokajanie potrzeby ducho-
wego wsparcia i poczucia bezpiecze�stwa.
Trudno sobie wyobrazi�, by ktokolwiek z nas m�g� �y�
bez wypoczynku. Organizm cz�owieka domaga si� nie
tylko snu, lecz od czasu do czasu tak�e rozlu�nienia
i od�o�enia noszonej zwykle maski. Pragniemy przez
chwil� by� sob� i zaj�� si� czym� innym ni� praca.
Czym�, nad czym w pe�ni panujemy, czego nikt nam nie
narzuca.
Z wielu r�nych wzgl�d�w zaspokajanie w rodzinie
potrzeby wsparcia i poczucia bezpiecze�stwa nie jest
spraw� �atw�. Mo�na by tu wspomnie� o malej�cej li-
czebno�ci rodziny (jedno, najwy�ej dwoje dzieci jest
dzisiaj prawie norm�), jej skupieniu si� w miastach,
O stosunkowo ma�ych mieszkaniach ograniczaj�cych
15
Dlaczego tak trudno by� razem?
mo�liwo�� rozwijania wsp�lnych zainteresowa�, o tym,
�e sprawy zawodowe i rodzinne s� dzisiaj od siebie �ci-
�le rozdzielone, czy te� w ko�cu o braku czasu i sil na
wsp�lne rozmowy i obcowanie ze sob�.
Je�li w wyniku niezaspokojenia tych potrzeb doro�li
maj� k�opoty emocjonalne, bole�nie odczuwaj� to r�w-
nie� dzieci. Dawniej, gdy dzieci by�y smutne b�d� ziry-
towane, mog�y szuka� pociechy u babci lub dziadka.
Dzisiaj za� tak�e starsze pokolenie z regu�y pracuje za-
wodowo.
Liczba dzieci, kt�rych zachowanie zwykli�my trakto-
wa� jako odbiegaj�ce od normy, stale wzrasta i dotyczy
bez wyj�tku wszystkich warstw spo�ecznych. Sytuacja
tych dzieci jest trudna i nie mo�na spodziewa� si� po-
prawy, dop�ki ich rodzice nie b�d� zadowoleni z siebie
i z w�asnych �yciowych osi�gni��.
Z jakich �rodowisk pochodz� tak zwane � trudne " dzieci?
Du�ski Instytut Bada� Spo�ecznych opublikowa� wy-
niki badania, kt�re obj�o grup� pi�ciuset dzieci ze
szczeg�lnymi problemami wychowawczymi. Analizowa-
no ich rozw�j oraz stosunki panuj�ce w ich domu i szko-
le. Badanie to mia�o u�atwi� instytucjom spo�ecznym zo-
rientowanie si�, na jakich �rodowiskach nale�y si�
skoncentrowa�, aby okre�li� rodzaj problem�w, z kt�ry-
mi borykaj� si� dzieci okre�lane jako �trudne". Wiedza
ta umo�liwia�aby zastosowanie w por� �rodk�w prewen-
cyjnych i zaradczych.
Przedstawiciel Instytutu, Mogens Nord-Larsen, tak
skomentowa� wyniki badania: �Badanie to nie zbli�y�o
nas do wyja�nienia przyczyn problem�w charaktery-
stycznych dla dzieci, kt�rych zachowanie odbiega od
uznanych norm. Wr�cz przeciwnie, obali�o wszelkie
wcze�niejsze teorie. Dzieci z problemami nie s� mniej
inteligentne ni� te, kt�re nie maj� problem�w przysto-
sowawczych. K�opoty nie wynikaj� r�wnie� z tego, �e
16
Czy tak trudno by� razem?
dzieci wzrasta�y w nieodpowiednich warunkach socjal-
no-ekonomicznych, jak zak�adali�my przed rozpocz�-
ciem badania".
Przygl�daj�c si� zaburzeniom zachowa� dzieci
w kontek�cie wp�ywu, jaki wywieraj� na siebie kolejne
pokolenia w tej samej rodzinie - czyli dziadkowie na ro-
dzic�w dziecka, a oni z kolei na nie - dostrzec mo�emy
pewien wzorzec.
Istnieje du�e podobie�stwo w rodzaju problem�w -
tak osobistych, jak i dotycz�cych relacji pomi�dzy rodzi-
cami - powtarzaj�cych si� z pokolenia na pokolenie.
Nietrudno sobie wyobrazi�, �e problemy rodzic�w prze-
nosz� si� na ich dzieci.
Zrozumienie r�norodnych napi�� wyst�puj�cych po-
mi�dzy rodzicami jest niezwykle trudne zar�wno dla
dziecka w wieku przedszkolnym, szkolnym, jak i dla
m�odego cz�owieka. Nie�atwo na przyk�ad przewidzie�
reakcj� dziecka, kt�re dowiaduje si�, �e jego rodzice
postanowili si� rozsta�. Jest bardzo prawdopodobne, �e
w takiej sytuacji poczuje si� ono bezwarto�ciowe i nie-
potrzebne. Konflikt mi�dzy rodzicami mo�e spowodo-
wa�, �e dziecko uzna, i� zosta�o przez nich opuszczone,
co z kolei mo�e by� przyczyn� narastania u niego poczu-
cia zagro�enia. Dziecko prze�ywa tak�e kryzys lojalno-
�ci, czuje si� zagubione. Nie wie, po kt�rej stronie ma
si� opowiedzie� - mamy czy taty.
Nie mo�na wykluczy�, �e gwa�towne uczucia i we-
wn�trzne konflikty dziecka wyra�� si� na zewn�trz za-
chowaniami odbiegaj�cymi od normy czy te� trudno-
�ciami w nauce. Mog� r�wnie� przyj�� form� objaw�w
psychosomatycznych, takich jak b�le �o��dka, b�le g�o-
wy czy zak��cenia snu.
Inne badanie, przeprowadzone przez gmin� kopen-
hask� w 1979 roku, ujawni�o wyst�powanie takiej samej
tendencji jak ta, kt�r� wykaza� Instytut Bada� Spo�ecz-
nych - mianowicie dzieci sprawiaj�ce k�opoty wycho-
wawcze mog� pochodzi� z r�nych �rodowisk, a nie -jak
uwa�ano dotychczas - tylko z okre�lonych. Wszystkie tak
17
Dlaczego tak trudno by� razem?
zwane �trudne" dzieci maj�ce szczeg�lne k�opoty z na-
uk�, a tak�e z nawi�zywaniem poprawnych stosunk�w
z r�wie�nikami, twierdzi�y, �e czuj� si� bezwarto�ciowe.
Uwa�a�y, �e nie s� nikomu potrzebne, i mia�y bardzo ni-
skie poczucie godno�ci. Trudno si� wi�c dziwi� ich za-
chowaniu, skoro nawet doro�li reaguj� podobnie, kiedy
czuj� si� odrzuceni.
Takie sytuacje pokazuj� wyra�nie, jak wielkie zna-
czenie w wychowaniu dzieci ma fakt, �e powinny one
czu� si� akceptowane i doceniane. Mo�na te� zaobser-
wowa� pewn� prawid�owo��: je�eli rodzicom wpojono
poczucie w�asnej warto�ci, przeka�� je oni swoim dzie-
ciom, te za� w�asnemu potomstwu. Pozw�lmy sobie za-
tem na �wiadome poczucie w�asnej warto�ci i nie odbie-
rajmy go innym.
S� ludzie, kt�rzy pr�buj�c zmienia� obowi�zuj�ce
normy, szukaj� sposobu na szcz�liwsze wsp�ycie.
Sposobu innego ni� ten, na jaki - w ich mniemaniu - za-
r�wno doros�ym, jak i dzieciom pozwala rodzina nukle-
arna. Tworz� wi�c wsp�lnoty na wz�r wielkiej rodziny,
gdzie kilka pokole� �yje pod jednym dachem. Zwykle
nie pozostaj� jednak w tych grupach zbyt d�ugo. By� mo-
�e dlatego, �e sprawy, od kt�rych chcieli uciec, pod��y-
�y za nimi. Nieodpowiedni podzia� obowi�zk�w, za-
zdro�� i zdrady to problemy, kt�re pojawiaj� si� tutaj
r�wnie cz�sto jak w tradycyjnych rodzinach. Przenie-
sione obci��enia przybieraj� nierzadko posta� we-
wn�trznych konflikt�w osobistych i przysparzaj� k�opo-
t�w we wsp�yciu z innymi.
W broszurze Przyszlo�� mal�e�stwa (wydanej przez
du�ski Instytut Bada� Spo�ecznych w 1977 roku) praw-
niczka Inger Koch-Nielsen proponuje debat� na temat
alternatywnych form wsp�ycia, kt�re na podobie�-
stwo tradycyjnych ma��e�stw opiera�yby si� na zasa-
dach prawnych. Je�li jej propozycje spotkaj� si� ze zro-
zumieniem, b�dzie to w przysz�o�ci oznacza�o zwi�ksze-
nie mo�liwo�ci wyboru mi�dzy r�nymi modelami
wsp�lnego �ycia. Nie wiadomo jednak, czy stosunki
18
razem?
w nich panuj�ce oraz relacje pomi�dzy doros�ymi
i dzie�mi stan� si� dzi�ki temu szcz�liwsze i bardziej
harmonijne.
Uwa�am, �e ma��e�stwo jako instytucja b�dzie trwa-
�o nadal, lecz konieczne jest ponowne okre�lenie jego
charakteru, a tak�e zwi�zanych z nim oczekiwa�.
ROZDZIA� 2
Opinie na temat mal�e�stwa
Co robi� ludzie, kt�rzy nie znajduj� tej w�a�ciwej, je-
dynej osoby, kt�ra pomog�aby im urzeczywistni�
marzenia o szcz�liwej, harmonijnej rodzinie?
Niekt�rzy pr�buj� skorzysta� z mo�liwo�ci, jak� daj�
og�oszenia w prasie. W r�nych czasopismach napotyka-
my wiele og�osze�, za po�rednictwem kt�rych ludzie
staraj� si� nawi�za� kontakt z kim� o podobnych zapa-
trywaniach. U niekt�rych os�b korzystanie z owej mo�-
liwo�ci wywo�uje za�enowanie, gdy� s�dz�, �e nie jest
ona �naturalna". Trudno jednak powiedzie�, dlaczego
w�a�ciwsza mia�aby by� sytuacja, kiedy dwoje obcych
sobie dot�d ludzi poznaje si� za po�rednictwem przyja-
ci� czy znajomych.
Badania og�osze� matrymonialnych w du�skich gaze-
tach �Politiken" oraz �Berlingske Tidende" wykaza�y, �e
wi�kszo�� z nich traktowana jest powa�nie. Z tej meto-
dy nawi�zywania znajomo�ci korzysta znacznie wi�cej
os�b, ni� mo�na by si� spodziewa�.
Powod�w, dla kt�rych ludzie odst�puj� od zawarcia
ma��e�stwa czy za�o�enia rodziny, jest niema�o. Wiele
os�b, mimo �e w�a�ciwie bardzo tego pragnie, nie ma
sposobno�ci spotkania kogo� ze znanego sobie �rodowi-
ska, w odpowiednim wieku czy maj�cego podobne zain-
teresowania. Mieszkanie na uboczu, wzgl�dy socjalne
czy te� inne powody wyrabiaj� w nich przekonanie, �e
nie powinni zak�ada� rodziny. Niekt�rzy s� po prostu
20
Czy tak trudno by� razem?
nie�miali, co dodatkowo utrudnia im nawi�zanie kon-
taktu. By� mo�e ostatni� desk� ratunku jest dla nich
og�oszenie w gazecie, kt�re mo�e im pom�c w realizacji
marzenia o szcz�liwym �yciu rodzinnym.
Por�wnywa�am teksty og�osze� w rubrykach towarzy-
skich z lat 1985 i 1990. Jedyn� zauwa�aln� r�nic� jest
to, �e w 1990 roku by�y one bardziej dos�owne i m�wi�y
bez ogr�dek o sprawach zwi�zanych z seksem. Poza tym
wydaje si�, i� marzenia ludzi nie ulegaj� wielkim zmia-
nom. Do nowo�ci nale�y natomiast zaliczy� firmy umo�-
liwiaj�ce osobom zainteresowanym ma��e�stwem przed-
stawienie siebie oraz swoich �ycze� na kasecie wideo,
co ma zwi�kszy� szans� na znalezienie wymarzonego
ksi�cia lub ksi�niczki z bajki.
Informacj� najcz�ciej wymienian� w og�oszeniach
s� dane dotycz�ce wzrostu. Wyp�ywa to prawdopodob-
nie z powszechnego przekonania, i� m�czyzna powi-
nien by� wy�szy od kobiety.
Warto�ci uwa�ane za atrakcyjne na rynku matrymo-
nialnym r�ni� si� zdecydowanie od oczekiwa� w sto-
sunku do przysz�ego partnera. Autorzy og�osze� najcz�-
�ciej pisz� o sobie, �e: posiadaj� mieszkanie, s� wyso-
kiego wzrostu, maj� szczup�� sylwetk�, atrakcyjny wy-
gl�d, s� wolni, pal� (lub nie pal�) papierosy. Natomiast
od poszukiwanego partnera oczekuj�: szczero�ci i rze-
telno�ci, �eby by� mi�y i delikatny, pe�en wdzi�ku, kultu-
ralny, obyty, a najlepiej wr�cz wytworny, �eby mia� do-
bre serce, by� wolny od na�og�w. Tak wi�c w�r�d infor-
macji o sobie podaj� przede wszystkim brak partnera,
dane o warunkach materialnych i wygl�dzie, a z zainte-
resowa� i ulubionych zaj�� wymieniaj� prace domowe,
mi�e wieczory przy �wiecach, spacery, podr�e i dzieci.
Cz�� anons�w zawiera modne ostatnio okre�lenia, jak
�wysportowany", �atrakcyjny" czy �mobilny".
Interesuj�ce jest to, �e teksty og�osze� niewiele r�-
ni� si� od siebie, co nasuwa przypuszczenie, �e ich au-
torzy, formu�uj�c w�asne og�oszenie, wzoruj� si� na ju�
zamieszczonych w prasie.
21
Opinie na temat malze�stwa
A oto, co m�wi socjolog Erik H0gh w wydanej w 1969 r,
ksi��ce Familien og samfundet (Rodzina i wsp�lnota):
��ycie rodzinne i jego charakter maj� zasadnicze
znaczenie dla ka�dego cz�owieka. W najbli�szej przy-
sz�o�ci mo�na si� jednak spodziewa� znacznych od-
st�pstw od przyj�tych norm dotycz�cych zak�adania ro-
dziny i jej funkcjonowania. Zazwyczaj rozpad rodziny,
na przyk�ad rozw�d, jest przez prze�ywaj�ce go osoby
odczuwany bardzo bole�nie. Do jego skutk�w mo�na za�
zaliczy� mi�dzy innymi zmniejszenie szans na osi�gni�-
cie dobrobytu, wzmo�on� �miertelno�� oraz wi�ksze
prawdopodobie�stwo spo�ecznej degrengolady (np. al-
koholizm).
Mo�na te� oczekiwa�, �e je�li normy spo�eczne doty-
cz�ce funkcjonowania rodziny i jej struktury wewn�trz-
nej zmieni� si� w spos�b znacz�cy, wzro�nie niepok�j
spo�ecze�stwa oraz zacznie post�powa� jego dezorgani-
zacja".
Mimo �e s�owa te napisano trzydzie�ci lat temu, tre��
wydaje si� aktualna r�wnie� dzisiaj, wnioski za�
z wszystkich p�niejszych bada� nad rodzin� prowadz�
w tym samym kierunku. Je�eli cz�owiek nie ma mo�li-
wo�ci zaspokojenia bardzo istotnej dla niego potrzeby
poczucia bezpiecze�stwa, nie mo�na wykluczy�, i� w je-
go �yciu dojdzie do katastrofy: pope�ni samob�jstwo,
popadnie w chorob� psychiczn� lub fizyczn�, alkoho-
lizm, czy te� zostanie przest�pc�.
Zar�wno dzieci, ich rodzice, jak i wszyscy doro�li po-
trzebuj� w�a�ciwie tego samego: czu�o�ci, poczucia bez-
piecze�stwa, pewno�ci siebie, zach�ty i uznania. S� to
potrzeby wsp�lne wszystkim ludziom. Ka�dy z nas chce
czu� si� kim� wa�nym i mie� �wiadomo��, �e jego �ycie
wiele znaczy dla drugiego cz�owieka.
Ostatnio liczba �lub�w w Danii nieco wzros�a, nieste-
ty - wzros�a tak�e liczba rozwod�w. Mo�na wysnu� z te-
go wniosek, �e nadzieja na znalezienie szcz�cia w ma�-
�e�stwie jest nadal �ywa, a jednocze�nie nierzadko sta-
je si� powodem rozczarowania.
22
Czy tak trudno by� razem'!'
Niewykluczone, i� przyczyn obecnego kryzysu ma�-
�e�stwa nale�y szuka� w powa�nych przeobra�eniach
norm spo�ecznych, kt�re dokona�y si� w ci�gu ostatnich
dwudziestu pi�ciu lat. Dotycz� one mi�dzy innymi �ycia
seksualnego, a konkretnie zalegalizowana aborcji, do-
st�pno�ci �rodk�w antykoncepcyjnych, w tym pigu�ek,
jak i coraz powszechniejszej pracy zawodowej kobiet.
Du�� rol� mog�a tu tak�e odegra� walka kobiecych ru-
ch�w spo�ecznych o osi�gni�cie r�wnouprawnienia
z m�czyznami zar�wno w domu, jak i poza nim.
Przewiduj�, �e w latach dziewi��dziesi�tych liczba
rozwod�w utrzyma si� na obecnym poziomie albo nawet
zmaleje mi�dzy innymi w zwi�zku z obaw� przed AIDS.
Nawi�zuj�c za� do sytuacji kobiet, mo�na powiedzie�,
i� dosz�o tu do rewolucji, kt�rej skutki okaza�y si� bar-
dzo korzystne. Jak w przypadku ka�dej rewolucji, r�w-
nie� w tej nie oby�o si� bez strat: znikn�� spok�j funkcjo-
nowania rodziny. R�wnie� pozosta�a do sp�acenia cz��
rachunku za przeobra�enie norm spo�ecznych (jak to
przewidywa� w 1969 roku Erik H0gh) nie jest ma�a.
Zatem przed nami jeszcze daleka droga do celu, kt�-
rym jest osi�gni�cie pe�nej r�wno�ci i jednakowych
swob�d kobiet i m�czyzn, a tym samym uzyskania
p�aszczyzny porozumienia, na kt�rej opar�oby si� �ycie
ludzi obu p�ci, b�d�cych przecie� osobami jednakowo
warto�ciowymi i odpowiedzialnymi wobec dzieci. Nie
mo�na jednak nie zauwa�y�, i� w ci�gu ostatnich dzie-
si�ciu lat skr�cono j� o kolejny etap.
ROZDZIA� 3
Z kim zawieramy mal�e�stwo?
�lub jest najcz�ciej konsekwencj� zakochania si�.
Ale co to w�a�ciwie jest �zakochanie"? Opisanie te-
go zjawiska nie jest �atwe, cho� wielokrotnie pr�bowa-
no to uczyni� na r�ne sposoby. M�wi�c bardzo pro-
zaicznie, stan nazywany zakochaniem przypomina do
z�udzenia chorob� psychiczn�, rodzaj psychozy. Cz�o-
wieka, w kt�rym si� zakochali�my, widzimy w niereal-
nym �wietle. Szar� do tej pory rzeczywisto�� spowija r�-
�owa po�wiata, a wybra�ca obdarzamy urojonymi przy-
miotami, kt�rych nie posiada.
Cz�� psycholog�w twierdzi, �e zakochujemy si�
w cz�owieku, kt�ry zdaje si� zaspokaja� drzemi�ce
w nas nie u�wiadomione oczekiwania, jakie �ywimy
w stosunku do samych siebie. Inne badania wykaza�y
natomiast, �e cz�sto zakochujemy si� w osobie przypo-
minaj�cej nam kogo� z przesz�o�ci.
Nierzadko wybieramy na partnera �swojego ojca",
�matk�" lub te� �siostr�" czy �brata". Mo�e to by� przy-
czyn� wielu komplikacji, szczeg�lnie kiedy wybrana
osoba por�wnywana jest nieustannie z pierwowzorem,
lecz r�wnie dobrze sytuacja taka mo�e si� okaza� szcz�-
�liwym rozwi�zaniem. Odnosi si� wra�enie, i� ma��e�-
stwa, w kt�rych partnerzy maj� wiele podobnych cech,
radz� sobie lepiej ni� te, w kt�rych ma��onkowie wsp�l-
nych cech maj� niewiele. Oczywi�cie, niekt�rzy wybie-
raj� na partnera osob� w niczym nie przypominaj�c�
24
-- � *J " ' <-*"i C f f (, ,'
kogo� znanego z ri � ' -------
^^
��n
^suunosc
8- Otwarto�� oznacza i;r-T"T"adzieci.
25
Z kim zawieramy mal�e�stwo?
9. Wzajemne informowanie si� o tym, co zamierzamy
czyni� w najbli�szej oraz dalszej przysz�o�ci (w�a�ci-
wa komunikacja pomi�dzy ma��onkami).
10. Zdolno�ci przystosowawcze i og�lna satysfakcja z do-
tychczasowego �ycia wydaje si� zwi�ksza� mo�liwo-
�ci dostosowania si� do warunk�w ma��e�skich.
11. Aprobowanie rodzic�w i znajomych partnera.
Wyniki bada� wskazuj� r�wnie�, �e szcz�liwi ma��on-
kowie cz�sto maj� za sob� d�u�szy okres narzecze�stwa
ni� ci, kt�rzy uwa�aj� swoje zwi�zki za nieudane. To z ko-
lei przemawia za tym, by przed podj�ciem ostatecznej
decyzji jaki� czas pozostawa� w zwi�zku nieformalnym.
Wa�ny wydaje si� r�wnie� jednakowy wp�yw obojga
ma��onk�w na decyzje dotycz�ce wsp�lnych zaj�� ro-
dziny. Natomiast wielko�� rodziny zdaje si� nie mie�
szczeg�lnego wp�ywu na szcz�cie ma��onk�w. Podob-
nie jak to, czy s� w niej dzieci.
Z innego badania wynika, i� nie ma bezpo�redniego
zwi�zku pomi�dzy trwa�o�ci� ma��e�stwa a tym, �e zo-
sta�o ono zawarte z powodu nieoczekiwanej ci��y. Wie-
le natomiast wskazuje na to, �e zawieranie ma��e�stwa
w bardzo m�odym wieku ��czy si� z du�ym ryzykiem, ja-
ko �e cz�sto ma��onkowie po prostu �wyrastaj� z sie-
bie". Z kolei inne badania doprowadzi�y do bardzo in-
teresuj�cych wniosk�w, mianowicie - wi�ksze szans�
przetrwania maj� ma��e�stwa, w kt�rych jedna ze
stron jest wdowcem czy wdow�, ni� te, w kt�rych jedno
z ma��onk�w ma za sob� rozw�d. Jedno wydaje si� pew-
ne: im wi�cej r�ni ma��onk�w, tym bardziej wzrasta
ryzyko rozwodu.
Pobieramy si� ze wzgl�du na podobie�stwa,
rozwodzimy z powodu r�nic
Gdzie zwykle spotykamy przysz�� �on� b�d� m�a?
Socjolodzy utrzymuj�, �e takie czynniki, jak odleg�o��
26
Czy tak trudno by� razem?
geograficzna czy kJasa spo�eczna nie s� bez znaczenia
przy wyborze partnera. Przysz�ego m�a lub �ony poszu-
kujemy zwykle w promieniu oko�o trzech kilometr�w
�od domu ojca" lub od w�asnego mieszkania, je�li ju� ta-
kim dysponujemy. Potwierdza si� to szczeg�lnie w przy-
padkach, kiedy bierzemy �lub po raz pierwszy lub te�
pierwszy raz wchodzimy w zwi�zek nieformalny (we-
d�ug bada� skandynawskich). Oznacza to, �e wybrana
przez nas osoba wywodzi si� z podobnego �rodowiska,
z kt�rego pochodzimy sami.
Najrozs�dniejsze by�oby wybranie partnera spo�r�d
r�wie�nik�w z s�siedztwa albo potomstwa przyjaci�
naszych rodzic�w. Nie powinni�my szuka� zbyt daleko,
jako �e im wi�cej podobie�stw pomi�dzy ma��onkami,
tym wi�ksze s� szans� na trwa�o�� zwi�zku.
Wynika to z tego, �e im lepiej potrafimy przewidzie�
reakcj� �ony czy m�a w r�nych sytuacjach, tym �atwiej
b�dzie nam zaspokoi� potrzeb� poczucia bezpiecze�-
stwa, a jest to przecie� jedna z funkcji ma��e�stwa.
Badania wykazuj�, �e wiele os�b, zar�wno przed �lu-
bem, jak i po nim, pragnie mie� partnera, kt�rego dzia-
�ania da�oby si� przewidzie�; kt�ry by�by tolerancyjny
i zgodny we wsp�yciu; wyr�nia�by si� silnym charak-
terem strzeg�cym go od ulegania pokusom. Nie przy-
wi�zuje si� natomiast szczeg�lnej wagi do kwalifikacji
przysz�ego towarzysza �ycia jako partnera do seksu.
W ka�dym razie nie jest to istotne przy wyborze wsp�-
ma��onka.
Mo�na z tego wysnu� wniosek, i� je�li zakochamy si�
w osobie nieprzewidywalnej, nietolerancyjnej, i na do-
datek pozbawionej charakteru, cechy te mog� powodo-
wa�, �e b�dzie si� ona zachowywa�a w spos�b przez nas
niepo��dany, co zamieni ma��e�stwo w zwi�zek pe�en
konflikt�w zako�czony rozwodem. Nawet je�li osoba ta
jest doskona�ym i pe�nym fantazji partnerem do upra-
wiania seksu.
27
Z kim zawieramy mal�e�stwo?
Zakochani... i co dalej!'
O czym m�wimy i my�limy wtedy, gdy jeste�my prze-
konani, i� w�a�nie spotkali�my t� jedyn� osob� na kuli
ziemskiej, z kt�r� do ko�ca naszych dni chcemy dzieli�
serce i lo�e, a wszystko dooko�a spowijaj� r�owe ob�o-
ki mi�osnego zauroczenia?
Pomy�lmy o w�asnych do�wiadczeniach z tego okresu.
Prawdopodobnie pami�tamy, �e niewymownie cieszy�
nas fakt spotkania cz�owieka postrzegaj�cego �wiat nie-
mal identycznie jak my. Niewykluczone, �e przemkn�o
nam wtedy przez g�ow�: �I pomy�le�, �e istnieje kto� tak
bardzo podobny do mnie", co mia�o znaczy� �r�wnie wy-
j�tkowy i wspania�y jak ja". Albo te� przeciwnie: �Nie
do wiary, �e on/ona faktycznie co� we mnie widzi". We
mnie, czyli takiej niepozornej, nie wyr�niaj�cej si� ni-
czym osobie. Zadziwiaj�ce, �e rzeczywi�cie spotykaj�
si� dwie osoby stworzone dla siebie!
Prawdopodobnie rozmawiali�my wtedy g��wnie o na-
szych podobie�stwach. Wsp�lnie podziwiali�my natur�
i z rado�ci� chodzili�my na d�ugie spacery. Gustowali-
�my w takiej samej muzyce. Oboje interesowali�my si�
sportem. Z lubo�ci� sp�dzali�my w zaciszu domowym
urocze wieczory przy �wiecach. Byli�my zgodni co do te-
go, �e b�dziemy mieli dzieci. By� mo�e niekoniecznie
zgadzali�my si� co do sposobu ich wychowywania, ale
z uzgodnieniem tego mo�na przecie� poczeka� do czasu,
a� si� pojawi�. Tym bardziej �e i tak ka�de z nas �ywi�o
pod�wiadome przekonanie, i� to do nas b�dzie nale�a�o
ostatnie s�owo w tej wa�nej sprawie.
Lecz kiedy m�oda para raduje si� podobie�stwami,
by� mo�e my�li dziewczyny bezwiednie uk�adaj� si�
w zdania: �Gdy tylko zamieszkamy razem, to ja ju� na-
ucz� go porz�dku i nierozrzucania swoich rzeczy gdzie
popadnie. Co za niedbaluch. I z tymi wiecznymi spotka-
niami z kolegami te� trzeba b�dzie co� zrobi�". Jemu
za�, chc�c nie chc�c, pomy�li si� czasami: �No c�, jest
troch� rozkapryszona i za du�o wydaje na ciuchy i ko-
28
Czy tak trudno by� razem?
smetyki. Poza tym gotuje niezupe�nie jak mama. AJe gdy
ju� si� pobierzemy, na pewno uda mi si� par� rzeczy
skorygowa�".
Tak wi�c ju� w okresie idylli charakterystycznej dla
stanu mi�osnego zauroczenia pojawiaj� si� zazwyczaj
negatywne uczucia i pragnienie dokonywania zmian
u partnera. Jest to zal��kiem przysz�ych zmaga� pomi�-
dzy ma��onkami. W rzeczywisto�ci nie up�ywa zbyt wie-
le czasu od okresu najwi�kszego zauroczenia do mo-
mentu, w kt�rym zaczynamy nawzajem zwalcza� swe od-
mienno�ci. Nierzadko pocz�tki tej walki daj� si� zauwa-
�y� ju� podczas podr�y po�lubnej.
Pr�ba si� rozpoczyna si� zazwyczaj od gier s�ownych:
�Sama widzisz, �e robi�, co mog�"; �A, tu ci� mam, nie-
wdzi�czniku!"; �Gdybym tego nie robi� dla ciebie". Mo-
�e nawet pojawi� si� kwestia: �Gdyby nie ty (j�dzo b�d�
wstr�tny egoisto), m�g�bym/mog�abym kontynuowa� stu-
dia, nadal cieszy� si� wolno�ci�, odbywa� d�ugie zagra-
niczne podr�e itd.". Wszystkie te gry opisa� w ksi��ce
W co graj� ludzie psychiatra Eric Berne.
W niekt�rych przypadkach tego typu my�li i uczucia
pojawiaj� si� dopiero p�niej, ju� w trakcie trwania
ma��e�stwa, kiedy przy jakiej� okazji pojawia si� r�ni-
ca zda� mi�dzy partnerami.
Zdarza si�, �e okresowo jedna ze stron zyskuje wy-
starczaj�c� przewag� psychiczn�, aby zmusi� t� drug�
do dopasowania si� i zaprzestania swoich �irytuj�cych"
i �dziwnych" zachowa�. Ujarzmiony partner staje si�
wtedy �atwym obiektem do manipulowania, podporz�d-
kowuj�cym si� ca�kowicie �yczeniom, potrzebom, a na-
wet kaprysom i humorom silniejszego.
Pisarka Suzanne Br0gger nazywa to �zalegalizowa-
nym kanibalizmem": �W naszym obszarze kulturowym
ka�dy ma prawo do zjedzenia przynajmniej jednego
cz�owieka w ci�gu �ycia, je�li obieca, i� spo�yje go ca�-
kowicie i bez reszty, nie za� po kawa�ku i cz�ciowo".
Fenomen �w - polegaj�cy na tym, �e jeden z ma��onk�w,
t�umi�c indywidualno�� drugiego, sp�yca jego osobo-
29
Z kim zawieramy mal�e�stwo?
wo�� - jest powszechnie nazywany �dopasowywaniem
si�" lub �docieraniem".
Vita Andersen pisze o tym w wierszu:
�a�cuch u szyi
jestem przecie� sob�
dlaczego wi�c pr�buj� si� zmienia�
na tak� jak� on chce mnie mie�
mam la�cuch oplatany wok�t szyi
pr�buj� go zerwa�
przepe�niona wstr�tem, gniewem, uczuciem poni�enia
i w�ciek�o�ci�, �e nie mog� si� go pozby�
Ze zbioru Tryghedsnarkomaner (w wolnym t�umacze-
niu - �Narkomani ufno�ci").
Wiele os�b cz�sto ponawia swoje b��dy
W niekt�rych przypadkach jednemu z ma��onk�w
udaje si� zmieni� drugiego w zupe�nie inn� osob� ni�
ta, w kt�rej si� kiedy� zakocha�. Kiedy to si� stanie, nie-
wykluczone, i� pojawi si� nuda, a za ni� nast�pne zako-
chanie (w innej osobie), rozw�d i kolejny �lub. Zazwy-
czaj nowy partner pod wieloma wzgl�dami przypomina
jednak poprzedniego i b��dne ko�o zaczyna si� kr�ci�
od nowa. Jak wiemy, s� ludzie, kt�rym zdarza si� zawie-
ra� ma��e�stwo nawet pi�� czy sze�� razy.
�Nie mog� zrozumie�, jak m�� po dwunastu latach
m�g� mnie zostawi� i odej�� z inn�. Dba�am przecie�
o niego jak tylko umia�am, zajmowa�am si� domem, spe�-
niaj�c ka�de �yczenie. Gotowa�am mu jedzenie, kt�re lu-
bi, i pilnowa�am - jak robi�a to jego matka - �eby znalaz�o
si� na stole r�wnocze�nie z wybiciem przez zegar pe�nej
godziny. Kupowa�am mu ubrania, co do kt�rych z g�ry
by�am pewna, �e b�d� mu si� podoba�y, a grono naszych
znajomych stanowili wy��cznie jego przyjaciele. Przez
wszystkie te lata nigdy si� o nic nie k��cili�my".
30
t ,L*>* anegdotIao^�nule do ^niesie� a Panuj^a
' nie wr�ci�" "Jv2u. kt�rv ,
�'>by�a7aktra?cSami S'aje ^^�Tf P� gaze'e
m---,Ss-':--5-^x
ROZDZIA� 4
Sk�d si� bierze d��enie
do zmieniania partnera wedlug
uznawanego przez siebie wzoru?
Wiadomo, �e ka�dy z nas jest inny, nie ma dw�ch
identycznych os�b. Gdyby�my na co dzie� pami�-
tali o tej prawdzie, �wiat wygl�da�by zupe�nie inaczej.
Wiadomo jednak r�wnie�, i� to w�a�nie �inno��" drugiej
osoby najcz�ciej wydaje si� nam niew�a�ciwa, niemo�-
liwa do zrozumienia i zaakceptowania, w zwi�zku z tym
koniecznie chcemy t� osob� zmieni�.
Z czego wynika ta potrzeba kszta�towania drugiego
cz�owieka wed�ug w�asnych upodoba�? Dlaczego nie
traktujemy owych r�nic jako warto�ci samych w sobie?
Przecie� cechy sprawiaj�ce, �e nasz wybrany r�ni si�
od nas samych, to cz�sto warto�ci, kt�rych brak w�a�nie
nam dokucza.
Wydaje si�, �e wi�kszo�� nas zapomina, i� zwi�zek
ma��e�ski zawieramy przecie� z �obcym" cz�owiekiem
i ��czymy si� r�wnie� z jego rodzin�, kt�ra wywiera�a na
niego wp�yw na d�ugo przedtem, zanim my pojawili�my
si� w jego otoczeniu. Obie strony wnosz� do zwi�zku
w�asne normy i zwyczaje obowi�zuj�ce jako niepisane
prawa w ich rodzinnych domach. Jest wszak oczywiste,
�e tak jak ka�dy dom czy mieszkanie ma sw�j specyficz-
ny zapach, tak w ka�dej rodzinie panuje szczeg�lna at-
32
ug
u?
�
nie
charakter
,,
kiedy to bSo !f�Zepione ^ wczesn najnatur^
Snon^Do�kre
�e?
nasze
jada
Pfacowanp w � ZWl^zane z nied7ip(o
^p�iny pos^^r^ ��ss
P�lczaSgdyw,�� k�ntretaie obiad
do pomy�le-
33
Sk�d si� bierze d��enie do zmieniania...
ni� albo by�a wr�cz odpychaj�ca. �Jak to, a po�ciel? Prze-
cie� by si� pobrudzi�a!". Ci najpierw si� myj�, a dopiero
potem zasiadaj� do starannie przygotowanego �niadania.
Dotyczy to r�wnie� innych zwyczaj�w. Na przyk�ad
niekt�re kobiety narzekaj� na swoich m��w, kt�rych
nie mog� nauczy� opuszczania deski sedesowej, co po-
woduje, �e ka�dej nocy, kiedy rozespane odwiedzaj� �a-
zienk�, s� nieprzyjemnie zaskakiwane dotykiem zimnej
porcelany.
S� to sprawy z pozoru banalne, mog�ce jednak by�
przyczyn� powstawania rys w zgodnym sk�din�d wsp�-
�yciu. Tym bardziej �e z do�wiadczenia wiemy, i� to w�a-
�nie nie powa�ne, zasadnicze problemy s� powodem po-
jawiania si� my�li o rozwodzie, lecz cz�ciej owe nie-
wielkie dzienne �dawki" irytacji wywo�uj�ce nieporo-
zumienia prowadz� w ko�cu do separacji.
Wplyw przyzwyczaje� na nasze �ycie
Codzienno�� ujawnia przyswojone przez nas w dzie-
ci�stwie mniej lub bardziej przydatne wzorce, kt�re po-
woduj�, i� wiele czynno�ci wykonujemy mechanicznie.
Niema�a cz�� tego, co robimy i m�wimy, odbywa si�
w�a�ciwie nie�wiadomie, prawie odruchowo.
Obraz rodzic�w jest w nas nadal �ywy, a wi�zy wytwo-
rzone w okresie od urodzenia do pi�tego roku �ycia s�
niezwykle trudne do zerwania. W tym czasie wystawieni
byli�my zar�wno na ciep�e uczucia, jak i na niech�� oraz
napi�cia wytwarzaj�ce si� w naszym otoczeniu, bez mo�-
liwo�ci protestowania. Musieli�my dostosowywa� si� do
niepisanych regu� obowi�zuj�cych w �rodowisku, w kt�-
rym wzrastali�my. Lecz czy ju� jako doro�li zrewidowali-
�my owe zasady i uznali�my, �e wszystko, czego si� wte-
dy nauczyli�my, nadal jest przydatne i sensowne?
Jako ma�e dzieci odbierali�my sygna�y otoczenia
przede wszystkim emocjonalnie i nie zawsze byli�my
w stanie zrozumie�, �e na przyk�ad irytacja objawiaj�ca
34
Czy tak trudno by� razem':'
si� z�ym humorem mamy niekoniecznie musia�a by� wy-
wo�ana przez nas. R�wnie dobrze przyczyn� m�g� by�
kto� lub co�, co nie mia�o �adnego zwi�zku z nami.
Poczucie uzale�nienia od �rodowiska, w kt�rym wzra-
stali�my, i us�yszane wtedy napomnienia, to sprawy, od
kt�rych wyzwolenie si� bywa niezwykle trudne. S�
wci�� obecne w naszym �yciowym baga�u do�wiadcze�.
Jedne oddzia�uj� na nas w spos�b pozytywny, wp�ywu
innych za� nale�a�oby si� pozby�.
Ci�gle �ywe napomnienia rodzic�w
/ Nie ruszaj!
/ Nie wolno, powiniene�, musisz...
/ Zabraniam ci...
/ Zapami�taj, �e... Pos�uchaj!
/ Nie daj si� oszuka�!
/ Pr�no�� jest z�ym doradc�.
/ Bezczynno�� to �r�d�o grzechu.
/ Najpierw praca, potem zabawa,
/ Przed Bogiem si� nie skryjesz.
/ Nigdy nie k�am!
/ Nigdy nie zaczepiaj silniejszego od siebie, bo prze-
grasz.
/ Przed p�j�ciem do ��ka pami�taj o umyciu z�b�w.
/ Tylko tch�rze bij� s�abszych od siebie.
/ Nie ufaj nigdy kobietom (m�czyznom).
/ Uwa�aj, �eby si� nigdy od nikogo nie uzale�nia�.
/ Staraj si� nie po�ycza�.
/ Nie zalegaj z p�aceniem rachunk�w.
/ Nie czy� drugiemu, co tobie niemi�e.
Upiory przesz�o�ci - s�owa ,, zawsze " i,, nigdy "
M�oda dziewczyna odwiedza swoj� zam�n� od nie-
dawna przyjaci�k�. Mieszkanie nie jest jeszcze do ko�-
35
Sk�d si� bierze d��enie do zmieniania...
ca urz�dzone, w przedpokoju brak wieszaka na ubrania.
Nie wiedz�c, co zrobi� z p�aszczem, k�adzie go na ��ku
w sypialni. Gospodyni reaguje na to do�� gwa�town�
uwag�: �Nie! Nie na ��ku! Ubra� nigdy nie k�adzie si�
na ��ku". �A dlaczego?" - z ciekawo�ci� pyta dziewczy-
na. �Po prostu nie k�adzie si� i ju�". W trakcie rozmowy
przy kawie dziewczyna powraca do tematu: �Czy mog�a-
by� mi jednak wyt�umaczy�, dlaczego nie wolno k�a��
p�aszcza na ��ku?". �Nie wiem - odpowiada m�oda m�-
�atka - po prostu nie wolno". Odwiedzaj�ca, spostrzeg�-
szy, �e sprawa chyba jest dla przyjaci�ki kr�puj�ca, za-
przesta�a dalszych docieka�.
Kilka dni p�niej przyjaci�ka zadzwoni�a do niej:
�Wiesz, zastanawia�am si� nad tym zakazem k�adzenia
p�aszcza na ��ku i �aden sensowny pow�d nie przycho-
dzi� mi do g�owy. Wczoraj by�am z wizyt� u babci. Zapy-
ta�am, czy mo�e ona wie co� na ten temat. I wiesz, co mi
odpowiedzia�a? "Oczywi�cie, �e nie wolno! Nie pami�-
tasz, �e dzieci s�siad�w mia�y wszy�?".
Przyk�ad ten zaczerpn�am z ksi��ki Thomasa A. Har-
risa pt. W zgodzie z sob� i z tob�.
Kiedy podczas jednego z wyk�ad�w zacytowa�am po-
wy�sz� historyjk�, s�uchaczka siedz�ca w jednym z ostat-
nich rz�d�w wykrzykn�a nagle: �Ale� to o mnie!". I opo-
wiedzia�a wszystkim, jak to przed tygodniem odwiedzi�a
j� przyjaci�ka z du�� torb� cukierk�w w prezencie dla
jej pi�cioletniego synka. �Zareagowa�am wtedy tak:
�S6ren, pami�taj, �e nie wolno ci je�� s�odyczy przed
obiadem�. Po sko�czonym posi�ku wyj�am z torby cu-
kierka i poda�am synkowi. Przyjaci�ka na to: �Daj mu
lepiej ca�� torb�! Zje wszystkie od razu, umyje z�by i b�-
dzie spok�j�. �Nie, nie dam mu wszystkich� - sprzeciwi-
�am si� zdecydowanie. �Dlaczego? - zapyta�a przyjaci�-
ka. - Nie pami�tasz, jak by�o wspaniale, kiedy b�d�c
dzie�mi, mog�y�my zje�� naraz ca�� torb� cukierk�w?�
�Mnie nigdy na to nie pozwalano� - odpar�am. Wtedy do-
piero dotar�o do mnie, �e przyjaci�ka rzeczywi�cie mia-
�a racj�: lepiej pozwoli� dziecku na zjedzenie wszyst-
36
drugiemu w czym? przyWad jeden ?-n
nie P�m�C
zostan�
Zie
, �e dos�n
Powszech
ra-
nigdy niczego
s<J
n-e
nie nauczysz?/
37
Sk�d si� bierze d��enie do zmieniania...
Obrus nale�y sk�ada� tak, bo tak robi�a to moja mama.
Gwo�dzie wbija si� w ten spos�b, bo tak wbija� je m�j oj-
ciec, a - tu dobitne podkre�lenie - rzeczywi�cie mia� on
z�ote r�ce".
Wzorce wypracowane przy wsp�udziale rodzic�w s�
tak silne i trwa�e, i� cz�sto nadal wywieraj� wp�yw (zwy-
kle niezbyt korzystny) na nasze zachowanie wobec part-
nera i dzieci. Niekt�re z nich pozostawi�y w naszej �wia-
domo�ci �lad do tego stopnia g��boki, �e wyklucza na-
wet wyobra�enie, i� druga osoba mo�e mie� odmienny,
by� mo�e lepszy spos�b na rozwi�zanie konkretnego
problemu. Nie lepiej bywa w sytuacjach, gdy chodzi
o ocen� rzeczywisto�ci i ewentualn� potrzeb� zmiany
naszego systemu warto�ciowania.
Sposoby rozwi�zywania rodzinnych konflikt�w
Problemy rzadko rozwi�zuj� si� same. Cz�sto spos�b,
w jaki pr�bujemy zaradzi� sytuacjom, w kt�rych gwa�-
towne uczucia poch�aniaj� wiele energii, jest jeden
i ci�gle ten sam, wypracowany we wcze�niejszym okre-
sie �ycia.
Je�li nasi rodzice rzucali w siebie garnkami, sztu�-
cami czy mokr� g�bk� podczas zmywania, istnieje
prawdopodobie�stwo, �e i my b�dziemy si� starali roz-
wi�zywa� konflikty w podobny spos�b. Je�eli natomiast
trafimy na partnera, kt�rego rodzice byli specjalistami
w znajdywaniu wyj�cia z k�opot�w, mo�emy - oczywi-
�cie, je�eli zechcemy - nauczy� si� innych sposob�w �a-
godzenia spor�w ni� dotychczas stosowany.
Nasze reakcje pod wieloma wzgl�dami przypominaj�
zachowania, jakie obserwowali�my u swoich rodzic�w.
W podobny spos�b wp�ywamy na w�asne dzieci. Kiedy
za�o�� ju� swoje rodziny i zdarzy im si� znale�� w sytua-
cji pe�nej emocjonalnych napi��, najprawdopodobniej
nie zdob�d� si� na �nowatorskie" rozwi�zania i b�d�
ponawia�y reakcje, kt�re obserwowa�y u nas.
38
ic�w
!c Part-
J �wia-
za na-
ienny,
tneg0
liany
H, j -------^^^y�_razern^^
W s^uacjj w K - . aakcePtowania
�M
39
Sk�d si� bierze d��enie do zmieniania...
�ciwo�ci zakodowanych w genach, zachowanie za� efek-
tem dzia�ania norm spo�ecznych. Wzorce, jakimi si� po-
s�ugujemy, nasz styl �ycia, po��czone s� �ci�le z prze-
sz�o�ci�, konkretnie z tym, jak zachowywali si� nasi ro-
dzice, dziadkowie, ich rodzice itd. Dla niekt�rych os�b
odkrycie powtarzalno�ci tych�e rodzinnych wzorc�w
staje si� objawieniem prawdy wielce przydatnej w uzy-
skaniu pe�niejszej �wiadomo�ci w ocenie w�asnych za-
chowa� i sposob�w reagowania.
Wzorce mog� si� zmienia�
Naturalnie, pewne zasady, normy i postawy z czasem
si� zmieniaj�, przystosowuj�c do wsp�czesnych warun-
k�w. Lecz my sami poddajemy si� tym zmianom z wiel-
kimi oporami i na pewno nie zachodz� one podczas
przerwy na kaw�. Wprawdzie dzi�ki wiedzy i do�wiad-
czeniu mo�emy do pewnego stopnia modyfikowa� swoje
reakcje, lecz w sytuacjach o znacznym stopniu napi�cia
emocjonalnego impulsywno�� z �atwo�ci� bierze g�r�,
pomimo wszelkiej uczono�ci i doskona�ej teoretycznej
orientacji w zagadnieniu. Ale zmiana jest mo�liwa, na-
wet je�li Tove Ditlevsen, znana du�ska pisarka, uparcie
twierdzi, �e wzorce nabyte w dzieci�stwie stale od�ywa-
j� w naszym doros�ym �yciu.
Poznali�my mechanizm przenoszenia wzorc�w zacho-
wa� z pokolenia na pokolenie. Czy zatem wiedza o tym,
�e we wczesnym dzieci�stwie, kiedy jeste�my podatni
jak mi�kki wosk na wy��abianie w nas �lad�w przez oto-
czenie, nie powinna pobudzi� nas, doros�ych, do grun-
townego i powa�nego zastanowienia si�,