3984
Szczegóły |
Tytuł |
3984 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3984 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3984 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3984 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Dariusz Tomasz Lebioda
CMENTARZ NIEBIESKICH
ANIO��W
Wiersze generacyjne 1978 - 1998
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
4
I.
5
* * *
samob�jcy spod wielkiego wozu - bracia diab��w i anio��w w biegu
by dogoni� szcz�cie jeden po drugim przebiegali met�
niepewno�ci
a i to �e �wiat wydawa� si� cudownym ogrodem
a i to �e �ycie mia�o smak gryla�owego cukierka
samob�jcy spod wielkiego wozu � przyszpileni do ziemi b��kitem nieba
rozmawiali na migi z wiatrem s�uchali akord�w deszczu - nierealni jak
�wist lec�cego kamienia
a i to ze podci�to im skrzyd�a i kazano frun�� do nieba
a i to �e pi�y si� w nich latoro�le b�lu
samob�jcy spod wielkiego wozu � zamkni�ci w piaskowych pa�acach
marze� g�askali delikatnie sier�� �wiata cho� �ycie gryz�o jak
w�ciek�y pies
a i to �e ich oczy jak dziury w ziemi
a i to �e ich �zy czyste jak kryszta�y dali
samob�jcy spod wielkiego wozu � zawieszeni w przestrzeni jak ptaki
oddychali tlenem dnia truli si� gazem �wietlnym
nocy
a i to �e na czyste kartki ich dni kapa�y kleksy �mierci
a i to �e bibu�a dobroci nie mog�a ich osuszy�
samob�jcy spod wielkiego wozu - oparci o ramiona czasu kt�ry wydawa�
si� by� najlepszym przyjacielem - gdy ich zdradzi� pili z p�litrowych
butelek swoje �zy
a i to �e �wiat�o zabija�o ich niebieskie cienie
a i to �e w dziecinnej ksi��eczce do nabo�e�stw rany chrystusa zaczyna�y ropie�
samob�jcy spod wielkiego wozu - szukali ciep�a w obj�ciach
kobiet - zawsze gotowi kocha� zaczynali nienawidzi�
a i to �e ich kobiety nosi�y w sercach lodowaty ch��d i pustk� kosmosu
a i to �e ich kobiety kocha�y ich wrog�w
samob�jcy spod wielkiego wozu - winni swej niewinno�ci prawdziwi
jak nag�y b�l w sercu
6
rocznik 58
ch�opaki z mojego rocznika tatuowali
sobie na ramionach stopnie wojskowe
nosili na szyi przedziurawione jednocent�wki
na srebrnych �a�cuszkach ch�opaki z mojego
rocznika wiele trenowali cz�sto zmieniaj�c
dyscyplin� rzucali oszczepem marze� ponad
sto metr�w pchali kul� woli szybowali
nad poprzeczk� czasu a kto straci� lub
spali� musia� pr�bowa� raz jeszcze ch�opaki
z mojego rocznika znali telewizj� i gagarina
czytali �e kiedy� by�a wojna o�wi�cim i
�mier� a kto nie wierzy� tru� si� gazem
dla sprawdzenia albo z mi�o�ci ch�opaki
z mojego rocznika nosili wrangle i
drukowane w idee koszulki lubili pi�
piwo i zdawa� na studia cz�sto wieczorem
zbierali si� razem przed blokiem by
naradzi� si� jak pokona� nast�pnych par�
dni
7
* * *
za naszym osiedlem by� las - sta�y w nim jakby
przygniecione przez lata omsza�e poniemieckie
bunkry - gonili�my si� tam po potrzaskanych
kulami
trupach mur�w wspinali�my si� skrajem wyrw po
pociskach artyleryjskich na betonowe platformy i
tak jak chirurg w brzuchu postrzelonego �o�nierza
szukali�my w piasku kul z kt�rych w domu wytapiali�my
nad gazem o��w na figurki ptak�w i samolot�w
cz�sto w�r�d wystaj�cych ze �cian �elaznych pr�t�w
bawili�my si� w doros�ych ludzi strzelaj�c do siebie
z d�bowych karabin�w rzucaj�c w nieprzyjaci�
granatami z piasku
do dzisiaj niekt�rzy z nas wracaj� tam jeszcze
pami�tam tez tych co razem ze mn� biegali tam
roze�miani nie wiedz�c �e �ycie strzeli im w
serce z najprawdziwszej broni
im w�a�nie cichym zdobywcom zawsze zimnych mur�w
w podbydgoskim lesie pisz� te s�owa - im kolegom
kt�rzy odeszli ju� w inny wymiar
czasu
8
* * *
niedaleko mojego bloku wystawa�y nad horyzont
rozczochrane czupryny drzew starego opuszczonego
sadu
przechodzi�em obok niego id�c wraz z kolegami na
lekcje religii
wracaj�c - maj�c jeszcze w pami�ci m�ki pana na
krzy�u matki jego nieskazitelno�� i gorzki smak
winy wchodzili�my pomi�dzy olbrzymie grusze i
jab�onie poprzetykane promieniami s�o�ca jak
ksi�a stu�a z�otymi nitkami
w�r�d gruz�w stoj�cego w sadzie domu bawili�my
si� w polak�w i niemc�w - wiezienie by�o
w miejscu
gdzie kiedy� ludzie pukali do drzwi gdzie wycierali
zab�ocone buty i m�wili DZIE� DOBRY
to chyba tam po raz pierwszy zacz�li�my m�wi�
my�lom naszych ojc�w DO WIDZENIA
to tam po raz pierwszy odwracali�my si� do siebie
i do umieraj�cego jezusa plecami
9
* * *
obok naszej szko�y by�y dwa stare cmentarze
ros�y na nich roz�o�yste jak chmury drzewa
morwowe cz�sto wdrapywali�my si� na nie -
zrywali�my pe�nymi gar�ciami kwaskowe owoce
- opychali�my si� nimi wci�� maj�c ich ma�o
tak jak ma�o nam teraz mi�o�ci jak ma�o nam
igie� przyjaznych d�oni ceruj�cych nasze
rozdarte plany siedzieli�my wsparci o ramiona
ga��zi jak o spojrzenia naszych matek bliscy
krzy�a �mierci i prehistorii �apczywie
poch�aniali�my ma�e czerwone jak odciski na
sk�rze winogrona wiatru �miechu i zdziwienia
wci�� boj�c si� grabarza kt�ry nie pozwala�
nam wchodzi� do swego sadu pewnie wtedy
amerykanie mordowali wietnamczyk�w pewnie
wtedy rodzili si� ci co dzisiaj w �rodku
afryki umieraj� z g�odu - wtedy gdy chodzili�my
na morwy
10
* * *
puszczali�my latawce szczeniaki na�cie
lat wysy�ali�my chmurom listy naszych
nie zamazanych �mierci� spojrze�
trzymaj�c na szpulach szpagatu swoje
kruche papierowe serca marzyli�my o
ich locie nie zawsze jednak udawa�o
si� nam �ci�gn�� latawce na ziemi�
zrywa�y si� i odprowadzane naszymi
rozpaczliwymi okrzykami lecia�y w
krain� gdzie zawsze gdzie na pewno
- dopiero potem gdy sami pr�bowali�my
unosi� si� nad �yciem jak nasze
bibu�kowe ptaki nad nami zrozumieli�my
dlaczego twarze doros�ych ludzi tak
bardzo podobne s� do podartych
po�amanych drachli wisz�cych na drutach
dopiero potem znale�li�my nasze
dawne listy na wysypiskach �mieci za
miastem
11
* * *
otacza�y nas czteropi�trowe bloki
ci�kie jak poci�gowe konie nie maj�ce
si�y podnie�� si� po upadku w naszych
oczach odbija�y si� dziesi�tki okien i
siedz�cy w nich spogl�daj�cy na nas
od niechcenia ludzie nad ich g�owami
skrzypia�y jeszcze rozp�dzone ko�a
wielkiego wozu wioz�cego g�st� jak beton
przelewaj�c� si� na wszystkie strony
�mier� czasem z tego podskakuj�cego
na wybojach czasu pojazdu naszych
spojrze� wycieka�o kilka kropel i
kapa�o na nasze pochylone pokornie
jak po przyj�ciu pierwszej komunii
g�owy zastygali�my w po�owie krzyku
niezdolni nawet podnie�� kamie� i
rzuci� nim w odlatuj�cego w dal ptaka
tamtych dni
12
* * *
macte animo generose puer
sic itur ad astra*
m�j kolega tnie sobie r�ce �yletk�
i �miej�c si� do mnie m�wi patrz jakie
git sznyty pytam dlaczego to robi
odpowiada �e daje mu to poczucie w�asnej
wobec siebie r�wno�ci �e mo�e dzi�ki
temu przekona� si� �e nie boi si� b�lu i
widoku krwi m�wi� �e kiedy� ch�opcy w naszym
wieku nacinali kolby karabin�w znacz�c w ten
spos�b ka�dego zabitego niemca odpowiada �e
jak dalej b�d� tak pierdoli� to dostan� w
mord�
__________
* Ro�nij w dzielno�� szlachetny ch�opcze
Tak si� idzie do gwiazd
Horacy
13
* * *
wasi ojcowie prze�yli wojn� i lata
pi��dziesi�te kazali m�wi� pacierz
i wypominali wam m�odo�� bili was
cz�sto i z czu�o�ci� przecie� robili
wszystko dla waszego dobra a wy
nie chciane dzieci chodzicie codziennie
na piwo w owczarniach obs�ugiwani
jeste�cie poza kolejno�ci� wasze
d�onie przywyk�y do r�koje�ci kufla
rozdrapujecie w sobie rany zapadacie
si� w cia�a waszych dziewczyn i pewni
siebie si�gaj�c do kieszeni czasu
patrzycie z nienawi�ci� na milicjant�w
ormowc�w i na takich jak ja - zawsze
gotowi p�j�� w b�l
14
ostatni list romka jaskiera
(za pozwoleniem jego rodzic�w)
kochana mamo i ty tato wybaczcie mi to co robi�
ale nie mam ju� wi�cej si�y m�czy� si� z sob�
to wszystko jest takie dziwne - dzie� podobny
do dnia jak dwie krople wody - chcia�bym wr�ci�
do tych lat kiedy razem je�dzili�my do babci
gdy k�pali�my si� w stawie i �owili�my ryby
ale wszystko to pozosta�o gdzie� daleko jakby
za matow� szyb� czuj� si� nikomu niepotrzebny
- nie my�lcie �e chodzi tu tylko o halink� -
nie potrafi� dok�adniej tego wyt�umaczy� i
wiem �e by�oby tak zawsze m�j pok�j dajcie
andrzejowi u�ciskajcie go mocno ode mnie i
dajcie mu te� moje d�insy koszule o motorower
�egnam was to ju� ostatnie moje s�owa
p.s. prosz� kochajcie si� wszyscy
15
* * *
mieszka w moim bloku stara matka
czasem my�l� �e jest madonn� naszej
ulicy szczeg�lnie gdy wraca szuraj�c
granatowymi tenis�wkami o chodnik
albo gdy biegn� za ni� szczeniaki i
�miej� si� z niej czasem my�l� �e
jest wykut� z kamienia stoj�c� nad
nami bo�� m�k� - kiedy� zi�� zabi�
deskami wej�cie do jej ma�ego pokoiku
krzycza� - ju� dawno powinna� zdechn��
ty stara cholero a ona dalej chodzi
dwa razy dziennie do �mietnik�w
pomi�dzy wie�owcami mo�e ju� zapomnia�a
o swej bosko�ci mo�e zapomnia�a �e
mia�a dzieci �e by�a m�oda wystarczy
jej �e od czasu do czasu znajdzie
kolorow� gazet� przeczyta �e gdzie� tam
jest wyspa na kt�rej �yj� ludzie ta�cz�cy
przy ogniskach �e kobiety wpinaj� tam
sobie w�osy we w�osy kwiaty - ona te� gdy nikt
jej nie widzia� wsadzi�a w swoje siwe
resztki lok�w plastykow� czerwon� r�� i
cieszy�a si� �e wci�� jest taka �adna �e
wci�� jest podobna do �wi�tej panienki z
obrazka i do dziewczyny z opakowania po
kakao
16
d�insy
�al mi tych starych d�ins�w w kt�rych chodzi�em
w zesz�ym roku - �ata na �acie i zatarty napis
rifle - gdybym m�g� ocali� je przed losem psa
gnij�cego pod p�otem
�al mi tych starych d�ins�w w kt�rych gra�em w
nog� - wyprute kieszenie i postrz�pione nogawki
- gdybym m�g� za�o�y� je jeszcze raz i czu� si�
jak rycerz w zdobytej na wrogu zbroi
�al mi tych starych d�ins�w kt�re wkr�ca�y si�
w z�batki roweru - naderwane mankiety wytarty
��ty guzik - gdybym m�g� przywr�ci� im ich dawn�
barw� i wytrzyma�o�� na trudy
�al mi tych starych d�ins�w w kt�re wsi�ka�a moja
krew i pot - oderwane szlufki i zacinaj�cy si�
zamek - gdybym m�g� ocali� je przed losem psa
gnij�cego pod p�otem
17
* * *
nienawidzi� mnie tak jak nienawidzi si�
indora wykrzykuj�cego w autobusie swoje
zakl�cie patrzy� na mnie tak jak wilk
spogl�da na kulej�c� sarn� byli�my w
r�wnym wieku ale on czu� si� starszy
bogatszy teraz wiem �e czu� i� pr�dzej
posmakuje �mierci - gdy wraca�em do domu
stal przed moja klatk� u�miecha� si� tak
jak kain u�miecha� si� na widok abla i
dawa� mi w mord� teraz wiem �e to za to
�e nie poszed�em na jego pogrzeb nie
chcia�em ogl�da� tego triumfu teraz wiem
�e to za te bia�� gladiol� rzucon� z pogard�
na jego gr�b - pami�tam jakby to by�o
wczoraj - stoisz przede mn� trzymasz mnie
za koszul� i m�wisz ja wiem ty kiedy� do
mnie wystartujesz i nie u�miechaj si� tak g�upio
bo ci strzel� w k�y - nienawidzi�em go tak
jak nienawidzi si� indora wykrzykuj�cego
w autobusie swoje zakl�cie patrzy�em na niego
jak kulej�ca sarna patrzy na id�cego jej
�ladem wilka i odwracam g�ow� za siebie do
dzisiaj
18
z kropk� pod okiem
od czasu kiedy ci� wsadzili tkamy pomi�dzy nami paj�czyn�
b�lu ja wiem �e ju� dawno mi wybaczy�e� mo�e nawet uwierzy�e�
w moje s�owa i przesta�e� tak desperacko trzyma� si� swoich
my�li ch�opcy na podw�rku ju� o tobie zapomnieli nie musisz
si� ba� �e jak wr�cisz zat�uk� ci� od tego czasu sami narobili
tyle �wi�stw �e tylko po pijanemu maj� odwag� rozmawia� ze
sob� miesi�c temu umar�a babcia nowakowa pami�tasz jak razem rzucali�my
w ni� kamieniami - m�wi�e� �e jest g�upia jak
tw�j pies a ja w ko�ciele spowiada�em si� z naszych grzech�w
i s�ucha�em z l�kiem kaza� ksi�dza jasi�skiego hanka rok temu wysz�a za
tego �wira jodlesia ale to nie by�a dziewczyna dla ciebie zanim urodzi�a
dziecko (ch�opak jest podobny do ciebie) plotkarki nic do niej nie mia�y ale
teraz jest �lin� spod serca na ich j�zykach kiedy� pyta�a mnie o tw�j adres
ale powiedzia�em �e nie znam � teraz wiem na pewno �e to by�a prawda
twoi starzy ci�gle pij� twoje zdrowie - kiedy id� czasem wyprowadzi� na
dw�r twego nero s�ysz� jak przy brz�ku kieliszk�w chwal� ci� za to co zrobi�e�
twoja matka m�wi �e jak wr�cisz p�jdziesz do pracy i wybudujesz im
dom od czasu kiedy ci� wsadzili tkamy pomi�dzy nami paj�czyn� nienawi�ci
ja wiem �e nigdy mi nie wybaczysz nigdy nie uwierzysz w moje s�owa -
wiem �e nigdy
nie zdradzisz swoich my�li
19
* * *
w imi� chrystusa kt�ry za nic mia�
swoje rany cieli r�ce �yletkami
wyrywali z�bami sk�r� miedzy naci�ciami
w imi� mnicha buddyjskiego kt�rego
widzieli w telewizji jak obla� si� benzyn�
i podpali� petowali papierosy na �rodku
otwartych d�oni
w imi� hendrixa kt�rego s�uchali
w piwnicach zamiast i�� do ko�cio�a jak
kaza�a im matka gadali o �mier�
w imi� tego �e nie wiedzieli w imi�
czego w imi� tych kt�rzy przed nimi
i po nich odbierali sobie
nie dawali nikomu
20
tereska
gdy ci� odci�li mia�e� w kieszeni dwie dychy
p�k kluczy z breloczkiem w kszta�cie serca
dopiero co otwart� paczk� sport�w i
zgniecione pude�ko zapa�ek
twoi bracia nie wiedzieli od czego by�y te klucze
twoi bracia nigdy u ciebie nie widzieli plastykowego
czerwonego serduszka
tylko ta kurewka tereska z kt�r� zamyka�e� si�
w piwnicy u�miecha�a si� g�upio kiedy j� o to
pytali�my
czasem gdy chodzili�my z ni� za blok albo do lasu
gdy kt�ry� z nas mia� dzie� i potrafi� rozpali�
w niej ogie� m�wi�a - on nie m�g� dopasowa� �adnego
z tych kluczy do drzwi mojego serca ale i tak go
kocha�em -
biedna tereska - nikt nie s�ucha� jej kiedy m�wi�a
prawd� nikt nie s�ucha� jej gdy k�ama�a
biedna tereska
21
* * *
kiedy chodzili�my do podstaw�wki dwa
razy do roku wuefista kaza� nam biega�
w ko�o cmentarza obok szko�y pami�tam
jak cieszyli�my si� z dobrych czas�w
jak jeszcze szybko oddychaj�cy kpili�my
z maruder�w - dzisiaj na cmentarzu tym
le�y kilku z tych kt�rzy kiedy� wok�
niego biegali i nie wiem naprawd�
kogo teraz mam uzna� za outsidera
22
z mojego bloku
parter:
syn bije matk�
sprowadza dziwki
I pi�tro:
syn studiuje
kocha dziewczyn�
z innego osiedla
II pi�tro:
syn si� powiesi�
III pi�tro:
syn wr�ci� z wojska
przedtem nie pi�
IV pi�tro:
syn si� jeszcze
nie urodzi�
23
* * *
byli�my wtedy twardzi jak teliga wytrzymali
jak nurmi podobni ska�om w tatrach byli�my
wtedy hardzi jak angela davis gotowi bi� si�
z ka�dym kto pr�buje nas nabra� - dzisiaj
przygnieceni przez ma�e �liskie �wi�stewka
zaciskamy tylko gniewnie pi�ci s�ysz�c jak
dylan �piewa �e czas...czas wszystko
zmienia
24
sekret
pami�tasz marku - schowali�my w ziemi pestk�
od moreli i obiecali�my sobie �e nikomu o tym
nie powiemy
-
szkoda �e nie mo�esz widzie� drzewa kt�re
wyros�o z naszej tajemnicy
-
szkoda �e nie mo�esz posmakowa� jej owoc�w
szkoda �e nie mo�esz posmakowa� jej
cierpkich
owoc�w
25
* * *
gazety p�on� ju� w naszych d�oniach
nie doczytamy do ko�ca swych my�li
na naszych szyjach jak na strunach
skrzypiec czas bezlito�nie rz�poli
smyczkami lin urz�dzili�my egzekucj�
w�asnych cieni i teraz nadzy stoimy
w obliczu boga kt�rego nie potrafimy
nazwa� po imieniu
26
* * *
m�j kumpel zachorowa� siedzi
na �awce przed blokiem i jak
emeryt czeka na listonosza
�ali si� �e nie wystarcza mu
renta ale ma nadziej� �e
p�niej b�dzie dostawa� wi�cej
forsy m�j kumpel zachorowa�
nienawidzi mnie za to �e kiedy
podaje mi d�o� staram si�
u�cisn�� ja jak najdelikatniej
27
* * *
ch�opcy nie pijcie ju� wi�cej wina
zbijcie wystaj�ce zza waszych kurtek
butelki gdzie� nasze dawne zabawy
miejsca gdzie wracali�my codziennie
odby� now� krucjat� w obronie naszych
jak�e doskonale wymy�lonych praw
ch�opcy nie st�jcie ju� pod kioskiem
zostawcie nie doko�czone piwa gdzie�
si� podzia�y te boje z s�siedni�
ulic� gdy kamienne pociski �wista�y
nad g�owami ch�opcy nie wierzcie tym
kobietom kt�re �a�� za wami jak psy
gdzie� jest wasza dawna niech�� do
bab - wracajcie czekam na was w krainie
naszych przebrzmia�ych s��w wracajcie
nie potrafi� d�u�ej patrze� jak
zataczaj�c si� przychodzicie do
dom�w
28
* * *
poszed�em w nocy na boisko naszych walk
stan��em na �rodku pomi�dzy bramkami
spojrza�em w g�r� - nie mog�em znale��
wielkiej nied�wiedzicy ale to nie by�o
wa�ne bo czu�em �e jest nade mn�
- nie by�o we mnie smutku ani b�lu
- nie my�la�em o kobiecie kt�ra nacina
codziennie kor� mojego serca
- nie s�ysza�em w sobie �kania umar�ych
koleg�w nie s�ysza�em w sobie �kania
straconego czasu
wiedzia�em �e jestem jedn� z otwartych
ran dalekich przestrzeni
29
* * *
andrzejowi wajdzie
kiedy� staniemy struchlali jakby
bomba wybuch�a podobni �lepcom z
obrazu brueghela szuka� b�dziemy
przystani s��w kiedy� wyrwani ze
snu skoczymy przez okno otwarte
a zanim spadniemy na ziemi�
jeszcze zd��ymy raz usn�� jeszcze
zd��ymy si� zbudzi� kiedy� jak
zbyszek okularnik nagle gdzie�
zwiewa� zaczniemy a czas nasz
fa�szywy przyjaciel seri� z
diament�w wpakuje nam w plecy
i upadniemy twarz� w popi�
1979
30
pokolenie
dzisiaj rano drzewa wydawa�y mi si� stoj�cymi
przy drodze matkami w czerni sta�y skulone
dr��ce z zimna jakby czeka�y na syn�w co
poszli na wojn� nad nimi wschodzi�o s�o�ce
przypominaj�ce krew wylewaj�c� si� z rany
i mo�e mi si� zdawa�o a mo�e �ni�em jeszcze nad
domami szybowa� z karabinem w d�oni i z opask�
bia�o-czerwon� na r�kawie krzysztof kamil
przysiad� przed budk� z piwem gdzie zaprawieni
w bojach pewniacy �ci�gali zewsz�d by dalej
toczy� wczoraj rozpocz�t� batali� z butelk�
kapslem i kuflem gdzie batali� o nowe rany
przybyli oficerowie spod znaku �yletki
krzysztof kamil si� dziwi� pyta� czy to za
was lecz nie s�yszeli go �o�nierze walk�
za�art� zaj�ci
s�once ju� sta�o wysoko gdy jednemu z gitowc�w
co zbieraj� si� tu codziennie wydawa�o si� �e widzi
ogromna zjaw� nad �wiatem wisz�c� chwyci�
butelk� i z szerokim zamachem rzuci�
w ni�
a wracaj�c do kumpli z�ych �e piwo marnuje
odwr�ci� si� do widziad�a i krzykn��:
CZEGӯ TY JESZCZE!?
31
topole
te cztery topole przy p�ocie cmentarza
s� coraz wy�sze
naginane przez wiatr �opocz� b��kitn�
flaga nieba
przetrwa�y nawet wasz� �mier� ch�opcy
trzy palce na sercu �e nie k�ami�
32
* * *
byli�my razem - �miej�c si� nie wiedzieli�my �e czas
rozdziera fotografie naszych sn�w - byli�my razem
odrzucaj�cy do ty�u w�osy z cz� pewni siebie pewno�ci�
krzepn�c� powoli w naszych cia�ach tak jak �mier�
krzepnie w kad�ubie odp�ywaj�cego w wieczno�� trupa
potem wielu z nas odesz�o - wiatr przesta� rozwiewa�
p�owe czupryny - wszystkich jeszcze pami�tam - powoli
z wikliny naszych codziennych walk zaczynam wyplata�
kosz zdolny nie�� owoce legendy
andrzej - troch� zarozumia�y zawsze gotowy bi� si� z
ka�dym kto spr�bowa�by omin�� go wzrokiem
wojtek - niedopowiedziany do ko�ca pewny swoich my�li
niczym saper swoich d�oni
leszek - s�cz�cy piwo nienawi�ci � kochaj�cy tylko te
chwile w �yciu kiedy uda�o mu si� uciec od siebie
wanda - marylin monroe naszego osiedla odbijaj�ca si�
jak pi�eczka pingpongowa od sto��w po��dliwych spojrze�
dorastaj�cych braci casanowy
wszystkich jeszcze pami�tam ale przechodz�c obok ich
grob�w odwracam g�ow� w przeciwn� stron�
33
* * *
kt�rych nie ma ju� przy mnie kt�rych nigdy
nie by�o
kt�rych nosz� w sobie jak bomb� z
op�nionym zap�onem
kt�rych przeklinam kt�rych nienawidz�
- tak jak kocha si� �ycie
od kt�rych uciekam kt�rych ci�gle
goni�
kt�rych ok�amuj� kt�rzy mnie zdradzili i
wy�miali
kt�rzy bili mnie po twarzy kt�rych prosi�em o
�ask� jak o kawa�ek chleba
kt�rymi wybrukowano drog� po kt�rej id�
kt�rzy mnie deptali
kt�rzy m�wili - �ycie jest jak film w kt�rym
gramy g��wne role
kt�rzy zapominali o czasie o kt�rych czas si�
upomnia�
kt�rzy jak p�kni�te pi�ki do gry w nog� kt�rzy
strzelali przepi�kne bramki
kt�rzy kradli zakazane jab�ka mi�o�ci kt�rych
dziewczyny kusi�y
kt�rym wiatr tatuowa� na twarzach swe imi�
kt�rym piach podw�rka pozosta� we w�osach
kt�rzy tylko bawili si� w wojn� kt�rzy strzelali
do siebie z drewnianych karabin�w
kt�rych nie ma ju� przy mnie kt�rych nigdy
nie by�o
34
* * *
patrz�c jak czas drwi sobie
z naszych dawnych plan�w
jak drzewa i domy nabieraj�
doskonalszych tre�ci
jak miejsca naszych zwyci�stw
zacieraj� po nas wstydliwe �lady
jak ro�nie osiedle i b�l
w sercach waszych matek
nios� w sobie wasz
chybiony bunt
35
II.
Widzia�em na w�asne oczy:
skalna jask�ka
zrobi�a gniazdo w jamie na wysokiej glinianej skarpie
niedaleko brodu Millera.
Ale gdy tylko wyklu�y si� m�ode,
podpe�z� do gniazda w��
po�re� piskl�ta.
Wtedy matka jask�ka, trzepocz�c skrzyde�kami
i przera�liwie krzycz�c,
walczy�a z w�em,
o�lepia�a go uderzeniami skrzyde�,
a� skr�caj�c si� i wypr�aj�c �eb
spad� ze skarpy do Spoon i uton��.
Ledwie godzina min�a
i dzierzba
wbi�a matk� jask�k� na cier�
Edgar Lee Masters, Spoon River Antology
36
* * *
obok naszego osiedla by�y dwa cmentarze
- pierwszy jaskierko nazywa� polem
umieraj�cej kraski
kiedy� znalaz� tam ptaka ze z�amanymi
skrzyd�ami - dwa dni p�niej kraska
jeszcze �y�a obesz�y j� ruchliwe
czerwone mr�wki
- dwa dni p�niej - kiedy zajrza� w
otwarte oczy ptaka dostrzeg� w nich
ostatni b�ysk �ycia
- po tygodniu w tym samym miejscu
le�a�y tylko suche bia�e ko�ci i
l�ni�ce w s�o�cu b��kitne pi�ra
- pozbiera� z ziemi szcz�tki
powietrznego w��cz�gi wrzuci�
do przygotowanego dla cz�owieka
do�u
dwa dni p�niej p�aka� na jego
pogrzebie
37
* * *
obok naszego osiedla by�y dwa cmentarze
- drugi jaskierko nazywa� polem
usychaj�cej brzozy
- przychodzi� tam przystawa� przed trafionym
przez piorun drzewem i nacina� na jego korze
znak przegranego dnia
- przystawa� przed trafionym przez piorun
drzewem i zrywa� li�� wi�dn�cego marzenia
- przystawa� przed trafionym przez piorun
drzewem i od�amywa� ga��zk� rosn�cego w nim
b�lu
- kiedy kora brzozy zacz�a p�ka� wiedzia�
�e jego dni s� policzone
38
* * *
jaskierko oderwa� od marmurowego krzy�a grobu
pi�knej dziewczyny �elaznego jezusa
zasadzi� go w ziemi i co dzie� podlewa�
wod�
- gdy m�j chrystus wyro�nie tak wielki jak ten
na betonowym krzy�u - na �rodku cmentarza by�
krucyfiks kt�ry jaskierko nazywa� krzy�em
dobrego jezusa - b�dziesz mog�a z nim rozmawia�
o ptakach przysiadaj�cych na jego ramionach o
amarantowoliliowej melodii kwitn�cych bz�w o
b�lu zachodz�cego i wschodz�cego s�o�ca -
b�dziesz wtedy szcz�liwa jak wrastaj�ca w niebo
czarna topola
b�dziesz wtedy szcz�liwa jak topola kre�l�ca
wierzcho�kiem na niebie znak krzy�a
39
* * *
w koronie cierniowej dobrego
jezusa uwi�y sobie gniazdo
synogarlice - wiedzia� o tym
tylko jaskierko i chowa� na
dnie swojej duszy jak
tajemnic� eucharystii
jak wielk� tajemnic�
istnienia i
wiary
40
* * *
otworzy�y mnie noce wisz�ce na p�tli
bezsenno�ci - �zy d�awione pod �renic� dnia
otworzy�y mnie kroki stawiane niepewnie na
ostrzu �yletki - ch�odne usta mi�o�ci
otworzy�y mnie delikatne mu�ni�cia skrzyde�
�mierci - p�kaj�ce na wodzie losu ko�a przyja�ni
otworzy�y mnie; tak jak brzytwa otwiera
nabrzmia�e spirale �y�
41
* * *
�rodkiem pola umieraj�cej kraski bieg�y po
obu stronach drogi wysokie jak wie�e
ko�cielne topole
to aleja czterdziestu o�miu drzew - m�wi�
jaskierko
kiedy szed� �rodkiem zielonego parowu zdawa�o
mu si� �e ma zamiast r�k wielkie szumi�ce
skrzyd�a �e jest kruchym jak li�� odw�okiem
motyla lec�cego w naddal
- topole chwia�y si� lekko ta�cz�c sw�j
zahaczaj�cy o chmury taniec brzucha
- alej� czterdziestu o�miu drzew na ramionach
krewnych i przyjaci� odp�ywa�y w wieczno��
cia�a tych kt�rzy ju� na zawsze po��czyli si�
z nadrzeczywisto�ci�
- alej� czterdziestu o�miu drzew szed� jaskierko
zanim jak pa� kr�lowej odlecia� na ��ki
bezczasu i bezwymiaru
42
* * *
na grobie romka najbardziej bola�
b�yszcz�cy niklowany chrystus -
wsadzi�em pod rozpi�te na krzy�u
ramiona fioletowe irysy
i zakry�y r�ce i malutkie jak ��d�o
osy imitacje gwo�dzi
i wydawa�o si� �e mesjasz u�miecha si�
a z jego bok�w tryskaj� gejzery barw
gdyby nie korona cierniowa i ods�oni�te
przebite stopy wydawa� by si� mog�o �e
na twarzy jezusa nigdy nie go�ci�o
cierpienie
43
panta rhei
z kranu na polu usychaj�cej brzozy kropla
po kropli wycieka woda
patrzy w dal
z�y jezus
czym jest dla jego kamiennego cia�a
regularno�� p�r roku
regularno�� wnikania w kamie�
sekund minut godzin
czy zapatrzy� si� w g��bie rzeki
p�yn�cej pod pow�ok� rzeczywisto�ci
czy jego wzrok zatrzyma� si� tam
gdzie rzeka niknie w naddali
44
* * *
rzeczywisto�� jest hologramem na ekranie
wyobra�ni - w ka�dej cz�stce dnia i nocy
w ka�dym genie i przestrzeni zapisane s�
narodziny �ycie i �mier� ka�dego li�cia
lipy brzozy ka�dego paj�ka �my
rzeczywisto�� jest hologramem na ekranie
wyobra�ni - ka�dy marmurowy krzy� i
przytwierdzony do niego cie� chrystusa
m�wi� o tym �e na �rodku cmentarzy s�
maszty z�ego i dobrego jezusa
cierpienie ka�dego skrawka metalu wpisane
jest w cierpienie rze�b zawieszonych
kilka metr�w nad ziemi�
45
* * *
ko�ysz�ce si� na falach wiatru maszty najwy�szych top�l
r�owoliliowa mg�a i czarne punkty ptak�w
i promienie s�o�ca prze�wietlaj�ce skrzyd�a osy i zgrzyt
�opat grabarzy i nadpalony pr�g horyzontu i dr��ce lekko
sztandary naddali
i baldachimy cynowych chmur i gr�b gimnazjalisty z
trzydziestego si�dmego roku na krzy�u kt�rego wyryto
napis - MI�O�C NIGDY NIE USTAJE - i �opocz�ce w nas
flagi nadrealno�ci
i okalaj�ce wyspy cmentarzy karawele drzew morwowych
i to �e jaskierko najwy�ej ze wszystkich wspina� si�
na ich reje
i pos�g anio�a z bia�ego marmuru na grobie
trzymiesi�cznego dziecka i niesione w dal chor�gwie
bezczasu
i ko�ysz�ce si� na falach wiatru maszty najwy�szych
top�l i r�owoliliowa mg�a i czarne punkty ptak�w
46
* * *
kim jestem - stoj�cy po�rodku
cmentarza wpatrzony w kamienn�
twarz rze�by wyobra�aj�cej
boga -
kim jeste� - wisz�cy na betonowym
krzy�u wpatrzony w twarz stoj�cego
pod tob� cz�owieka -
czym jest przestrze� mi�dzy
nami?
47
* * *
w czerwcu po zachodzie s�o�ca ja�nia�a nad cmentarzami
otwarta rana dnia - w oczach jaskierki w oczach ptak�w
i w uszach nietoperzy
konstruowa�y si� - heroiczne w perspektywie poszarpanej
tkaniny nieba - g�uchoczarne kikuty top�l pami�� jaskierki
pami�� ptak�w i pami�� s�oj�w drzew
jak projektor filmowy wy�wietlaj� wci�� w przestrze�
strz�py dawno minionych
zdarze�:
- marek spada z drzewa razem z od�aman� ga��zi� - ciulwa
tnie sznyt� po sznycie na przedramieniu - kwiatko� w�cha
klej w lesie
- kostuch i �agiel pod��czaj� do pr�du mokr� owini�t�
drutem kawk� - dziewczyny jedna po drugiej trac� sw�j
skarb - nowak p�acze pobity przez skowronka -
jaskierko patrzy na niezabli�nion� ran� dnia - cho� ma
dopiero siedemna�cie lat patrzy w dal
jak w przesz�o��
on jeden dostrzega prze�wit nad krajem naszych zgubionych
walk on jeden widzi �e ptaki wracaj� stamt�d z
postrz�pionymi skrzyd�ami
48
* * *
jaskierko jest teraz kamieniem -
zim� walczy o twardo�� z si�� lodu
- zamkni�ty w wi�zieniu bezruchu
wspomina swe �ycie w ludzkim
ciele
wiosn� jak wszystkie kamienie budzi
si� z odr�twienia i zaczyna nas�uchiwa�
g�os�w ptak�w szelestu owad�w szeptu
deszczu i wiatru
latem jego m�odszy brat rzuca nim w dal
i jaskierko jest wtedy szcz�liwy bo
szcz�cie kamienia to �wist jaki wydaje
lec�c w powietrzu
jesieni� p�acze nie mog�c si� pogodzi�
ze �mierci� li�ci i motyli
49
* * *
gdy by�em mniejszy ni� brat kwiatkosia
cz�sto bili mnie starsi ch�opcy
- mia�em wtedy zawsze w kieszeni kawa�ek
st�uczonej r�owej butelki po perfumach
- kiedy uderzy� mnie kto� silniejszy albo
gdy nikt nie chcia� si� ze mn� bawi�
- szed�em w krzaki za blokiem k�ad�em si�
na trawie i przez r�owe szkie�ko
- patrzy�em na korwety chmur p�ywaj�ce po
wzbudzonym morzu nieba
- wtedy �atwiej by�o znie�� pal�c� zgag�
dziecinnego b�lu
wtedy �atwiej by�o znie�� t�
zgag�
50
z descartes�a
pole usychaj�cej brzozy rani� cie� kamiennego
krzy�a rozpi�te na nim cia�o jaskierko
nazywa� z�ym chrystusem
- przystawa� po�rodku ramion narysowanych na
ziemi przez s�o�ce i d�ugo patrzy� w g�r� -
w jego oczach - �agodna twarz w koronie z drutu
kolczastego - powoli zmienia�a si� w chytrze
u�miechni�t� mask� szatana
przez jego cia�o przechodzi� dreszcz nag�y i
bolesny jak impuls elektryczny
gdyby jaskierko �y� troch� d�u�ej mo�e
przeczyta�by w ksi��ce francuskiego
filozofa �e twarz jezusa ludzie
ukszta�towali na obraz i
podobie�stwo samych
siebie
51
* * *
w naddal przechodzi si� przez ostrze horyzontu
gdy opada kurtyna dnia kiedy ostatnia wrona
wraca do gniazda
wystarczy tylko spojrze� na granatowe l�dy
chmur - rozmazane zatoki cumulus�w wyspy
liliowoz�otej mg�y i stoj�ce w zag��bieniach
ziemi ka�u�e krzepn�cej krwi
wystarczy tylko spojrze� w gor�ce miedziane
lustra rzek sp�ywaj�ce w blizn� widnokresu
52
ornitologia osiedlowego g�upka
nad pola martwych g�az�w nad popieliska bolesnych sn�w
zalatywa�y z pobliskiego lasu najdziwniejsze ptaki
zielonosiwe dzi�cio�y wyrywa�y ze spr�chnia�ych krzy�y
zardzewia�e gwo�dzie kornik�w kraski i wilgi pi�y chciwie
s�odki i lepki jak krew sok morwy grubodzioby dziwonie i
makol�gwy pozostawia�y pieczecie ekskrement�w na rze�bach
b�stwa �elaznych piszczelach p�otu i k��dkach przy drzwiach
kostnicy pinu� widzia� nawet wysoko na niebie nadci�gaj�ce
z po�udnia ogromne stada flaming�w �awice rajskich ptak�w
i chmury s�p�w noc� w�r�d ga��zi i krzy�y odzywa�a si�
p�jd�ka i lelek pinu� m�wi� �e to g�osy umar�ych i ucieka�
przed w�druj�cym po ziemi cieniem krzy�a lec�cej sowy
wraca� na pola zapomnianych imion na rumowiska l�ni�cych
skorup dopiero gdy nieznany b�g nakr�ca� na nowy dzie�
sw�j stary wys�u�ony zegar z kuku�k�
53
* * *
widzia�em synogarlic� sfruwaj�c�
z ga��zi jarz�biny przypomina�a
schodz�cego z nieba ducha
�wi�tego
wtedy pierwszy raz przerazi�a
mnie ostro�� z jak� ods�ania
si� nam nadrzeczywisto��
wtedy pierwszy raz spojrza�em
w przepa�� naddali
szcz�liwy jak jan chrzciciel
w obliczu jezusa
szcz�liwy jak �lepiec kt�remu
jezus po�o�y� b�oto ze �liny i
piachu na
oczy
54
* * *
aleja czterdziestu o�miu drzew odprowadza�a do
starszej ni� najstarsze groby kostnicy
jaskierko nazywa� j� stacyjk�
ostatniej podr�y
chodz�c przez pole umieraj�cej kraski do zawod�wki
zagl�da� przez zakurzone okna do �rodka
- czasem widzia� grabarzy graj�cych na wiekach
trumien w karty o z�ot� obr�czk� trupa
- czasem widzia� chor�gwie cmentarne dr��ce
lekko w oddechu �mierci
- czasem widzia� koleg� z czerwon� pr�g� na
szyi le��cego w gotowym do drogi wagoniku
- czasem widzia� swoje odbicie w czarnej jak
chitynowy pancerz chrz�szcza szybie
- czasem ucieka� stamt�d jak sp�oszona s�jka
czasem skrada� si� tam jak kot poluj�cy na myszy
my�l�c �e przemyka pod okna stacyjki nie zauwa�ony
przez boga i �mier� nie wiedzia� �e w ich grze o
jego �ycie �mier� wy�o�y�a z r�kawa na st� cztery
asy
55
* * *
w lipcu nad cmentarzami �wista�y w powietrzu jerzyki
jaskierko oparty o p�ot pola umieraj�cej kraski
patrzy� w g�r� - jakie wszystko jest dziwne jakie kruche
i jakie niezrozumia�e
- jakie wszystko jest nietrwa�e i
straszne
przed chwil� pada� deszcz - jerzyki przygl�daj� si�
swoim odbiciom w ch�odnych lustrach ka�u�
przed chwil� niebo rozja�nia�y flesze b�yskawic - jerzyki
�egluj� po b��kitnym oceanie wok� boi ko�cielnych wie�
przed chwil� li�cie ugina�y si� pod strugami wody - jerzyki
chwytaj� w locie malutkie sterowce owad�w
przed chwil� z tafli nieba �cieka� na ziemi� roztopiony o��w
- jerzyki wykrzykuj� pochwa�� dali
- jakie wszystko jest dziwne jakie nietrwa�e i
jakie straszne
z g�ow� w chmurach z sercem bij�cym jak serce ptaka
goni�cego chrab�szcza
jaskierko powoli bezpowrotnie
rozp�ywa�
si� w cudownie wabi�cej go
nadrzeczywisto�ci
56
* * *
chcia�bym tutaj by� kiedy nie by�o tu
jeszcze ani jednego grobu kiedy �agodnego
pag�rka pola ko�lawej brzozy nie
pokrywa�y jeszcze wrzody �mierci
chcia�bym tutaj by� kiedy nie by�o tu
jeszcze wyd�tych wiatrem �agli top�l
i szerokich jak okr�ty flagowe
konkwistador�w koron drzew
kasztanowych
chcia�bym tutaj by� kiedy nie by�o tu
jeszcze marmurowych krzy�y i rozwieszonych
na nich kamiennych proporc�w b�lu
chcia�bym tutaj by� kiedy wszystko
si� zaczyna�o
chcia�bym tutaj by� kiedy wszystko
b�dzie si� ko�czy�o
57
* * *
znale�li�my na polu usychaj�cej brzozy
chorego jerzyka
szelota pobieg� do domu po gwo�dzie
i m�otek
i przybili�my ptaka do krzy�a
i patrzeli�my jak zdycha
a razem z nami rozpi�ty na
wysokim drzewcu
patrzy� pan nasz i odkupiciel
jezus chrustus
amen
58
wilga
:widzia�em z�oty b�ysk wilgi
migaj�cej pomi�dzy filarami
top�l
s�ysza�em szept rzeczywisto�ci
krystalicznie czysty jak
uderzenie srebrem o
srebro
i zdawa�o mi si� �e sp�yn�a
na mnie �za szcz�cia �e
spojrza�a na mnie z
czu�o�ci� ukochana
dziewczyna
przez chwil� kr�tsz� ni�
zmru�enie powiek czu�em
si� jak kropla wody
spadaj�ca z rozhu�tanego
wiatrem
li�cia
59
poletko zgas�ych niemowl�t
piasek zroszony �zami matek i ojc�w osad
b�lu w �d�b�ach wypalonej trawy jerzyki i
jastrz�bie omijaj� niebo zsuwaj�ce si�
�agodnie na podra�nione sutki ziemi tylko
�limaki ka�u�nice i wa�ki przeczesuj�
nierealnie zielone czupryny mogi� tutaj
brzmi wci�� w powietrzu p�acz s�ycha�
krzyk m�odych kobiet i m�czyzn odbite
w nieprzytomnych oczach rozmywaj� si�
kopczyki �mierci chwiej� si� widmowe
drzewa ach wyrwa� ten ziemi
sponiewierany �achman szarpn��
ca�unem przestrzeni z rozpaczy
�agwi� biec biec dogoni� czas
prze�cign�� �mier�
i nigdy nie pa��
60
* * *
prof. j�zefowi bach�rzowi
ju� ko�czy si� lato ostatnie szpaki odlatuj� w dal - pozostan� tylko
wierne wrony wr�ble kawki
ju� ko�czy si� lato grabarze na polu usychaj�cej
brzozy pal� kupy zwi�d�ych kwiat�w suchych wie�c�w
ju� ko�czy si� lato ziele� �agodnie przechodzi w ���
i br�z uczy wszystko dooko�a jak nale�y umiera�
ju� ko�czy si� lato na g�ow� z�ego chrystusa spadaj�
ci�kie nabrzmia�e sokami ziemi kasztany
ju� ko�czy si� lato przyby�o grob�w sroczych gniazd
na najwy�szych topolach przyby�o drzewom s�oi
ju� ko�czy si� lato pierwsze gawrony przylatuj� ze
wschodu - wraz z nimi pozostan�
wierne wrony wr�ble
kawki
61
* * *
jaskierko jest teraz ptakiem -
zim� przylatuje pod okna swojego bloku
w czarnym mundurze gawrona - jego matka
rzuca mu przez okno odpadki
wiosn� jest pierwsz� jask�k� kre�l�c�
nad osiedlem i cmentarzami hiperbole
szcz�cia i smutku - proste �ycia i
�mierci
latem jest kuku�k� na najwy�szej topoli
wr�c� ludziom ile im jeszcze lat �ycia
pozosta�o
jesieni� jest wr�blem w g��binach zimna
jesieni� jest wr�blem t�skni�cym za
kolorami ptak�w kt�re odlecia�y kt�re
umar�y
62
* * *
na polu umieraj�cej kraski samob�jc�w chowano
bez ksi�dza pod p�otem - jaskierk� na zawsze
wch�on�a materia piasku niedaleko miejsca
gdzie kiedy� pokona� skowronka
- pami�tam jak skowronek kt�ry uwa�any by� za
najsilniejszego na osiedlu przygwo�d�ony do
ziemi krzycza�:
jaskier - dusz� si� - puszczaj!
jaskier - odwal si�!
a potem pami�tam jak ucieka�
a potem pami�tam jak z daleka
omija� romka
- kiedy przygl�dam si� w l�ni�cej p�ycie
jego grobu wszystko przypomina mi si� z
wyrazisto�ci� kolorowego prze�rocza
63
* * *
to gr�b dziewczyny kt�ra bardzo mi si�
podoba�a
czerwone kwiaty i bia�y marmur - z�ote
literki nazywaj�ce zwi�d�e �ycie
metalowa figurka z roz�o�onymi ramionami
pomi�dzy kt�rymi paj�k rozwiesi� sw� sie�
fotografia zatrzymuj�ca przechodz�cych ludzi
fotografia budz�ca wsp�czucie i zdziwienie
to gr�b dziewczyny kt�rej nie zd��y�em
pokocha�
64
* * *
by�o nas trzech: ja ciulwa i trzaskawka
szli�my na pole umieraj�cej kraski
okrada�...grobowce
wchodz�c do marmurowego bunkra nie
mogli�my odczyta� zatartych gotyckich
liter na kamieniach
�elaznym pr�tem podwa�ali�my o�owiane
wieka trumien i zatykaj�c nosy r�kawem
grzebali�my w czym� co kiedy� mia�o imi�
nazwisko w czym� co czu�o kocha�o czemu
nieobce by�o uczucie nienawi�ci i strachu
trzaskawka znalaz� z�ot� obr�czk� - nie
chcia�a zej�� z zesch�ego szcz�tka
palca - oderwali�my wi�c go od d�oni
i po wyj�ciu z grobu wyrzucili�my
w krzaki
tak jak nieraz wyrzucali�my wydart� z
zeszytu kartk� z dw�j� pod nie odrobionym
zadaniem domowym
65
�ysek
obok pola usychaj�cej brzozy mia� swoj� zbit�
z desek bud� �mieciarz �ysek
m�wiono �e wykopa� podziemne korytarze pod
cmentarzami �e mia� tam lustrzane komnaty
m�wiono �e wyprawia� tam harce z trupami �e
ta�czy� ca�e noce po powrocie z codziennych
obchod�w osiedlowych �mietnik�w - jaskierce
opowiada� o tym stary grabarz garbus - kt�ry
kopi�c gr�b wpad� do jednej z sal �yska
i sp�dzi� tam pijan� noc
- teraz jaskierko ju� wie ze garbus
mia� wyobra�ni�
bujn� jak trawa na zaniedbanym
grobie
66
* * *
by�y w nas bia�e minarety smutku i fioletowe
synagogi �alu t�tni�y w nas g�osy dzwon�w
strachu o �wiat�a naszych oczu uderza�y
�my nocy na brzegach naszych warg osadza�y
si� kryszta�ki soli - tylko czasami zapominali�my
o czasie i �mierci - zapominali�my �e pod
pow�ok� czarnego lustra s� bia�e minarety
smutku i fioletowe synagogi �alu
67
* * *
czasem czuj� si� jakby kto� we mnie bieg�
w dal z rozkrzy�owanymi do lotu ramionami
czasem czuj� si� jak �limak pn�cy si� w
g�r� po l�ni�cej figurce chrystusa
czasem czuj� si� jakby przez serce
przelatywa�y mi wilgi
czasem czuje si� mesjaszem czasem budz�
si� na scenie przebrany w mundur klowna
czasem jestem sob� w ka�dej cz�stce rzeczywisto�ci
czasem nie ma mnie w niej wcale
czasem jestem owadem uciekaj�cym przed nietoperzem
czasem jestem nietoperzem chwytaj�cym w locie owada
czasem czuj� si� jakby we mnie kto� bieg� na skraj
przepa�ci z rozkrzy�owanymi do lotu ramionami
68
* * *
tam gdzie nie by�o jeszcze grob�w zbierali�my
kasztany i �o��dzie
tam jaskierko zgubi� z�oty krzy�yk kt�ry na
cienkim �a�cuszku zawsze nosi� na szyi
tam p�aka� boj�c si� wr�ci� do domu
tam przeczuwa� kar� jaka go za to spotka
tam teraz le�y po�rodku ��ki krzy�y
tam spotykam jego matk� kt�ra
id�c pomi�dzy pomnikami rozgl�da si�
jakby czego� szuka�a
69
* * *
widzia�em jezusa schodz�cego po t�czy na pole
usychaj�cej brzozy - wtedy zmieni� si� w szpaka i
kr��y� nad domem cieni przysiada� na drzewach
nigdy nie spadaj�cych kasztan�w wzbija� si� w
g�r� i raz po raz opada� w d�
widzia�em jezusa schodz�cego po t�czy na pole
ko�lawej brzozy - wtedy zmieni� si� w dym
s�cz�cy si� z kupki cmentarnych �mieci oplataj�cy
topole i brzozy �elazne krzy�e i kwiaty w
wazonach
widzia�em jezusa schodz�cego po t�czy na pole
ko�lawej brzozy - wtedy by� jak chlust
li�ci sp�ywaj�cych nieprzerwanym strumieniem
po kamieniach
nagrobk�w
widzia�em jezusa schodz�cego po t�czy na pole
usychaj�cej brzozy - wtedy zmieni� si� w paj�ka
krzy�aka tkaj�cego koronk� �mierci - wtedy
zmieni� si� w sier�� trawy porastaj�c�
pier� grobu
70
* * *
wiele jest jeszcze we mnie z�a kt�re jak
skaza za�amuje �wiat�o w krysztale mojej
duszy
kt�re jak rana p�onie bolesnym
ogniem
kt�re jak skrzep przegradza �wiat�owody
�y�
kt�re jak wylew prze�wituje sin� pr�g�
krwi przez sk�r�
wiele jest jeszcze we mnie z�a kt�re jak
skaza za�amuje �wiat�o w krysztale mojej
duszy
71
by�o nas dwunastu
obok krzy�a z�ego chrystusa ros�o - targane
wiatrem jak sztandar pogrzebowy - drzewo
kasztanowe
- chodzili�my tam we wrze�niu str�ca� grubymi
kijami kasztany
- by�o nas dwunastu - oto nasze imiona:
na pierwszym miejscu szymek zwany ciulwa i
brat jego andrzej; marek syn ormowca i brat
jego wojtek; kostuch i trzaskawka;
tomasz i jarek sygnet; wiesiek syn kierowcy
i piotr - lesiu szelota i romek jaskier
- ten kt�ry str�caj�c kasztany niechc�cy
rzuci� kijem w twarz kamiennego
chrystusa
72
* * *
kawa�ku metalu w kt�ry zamkni�to kszta�t
rozpi�tego na krzy�u jezusa
czym by�e� nim przetopiono ci� w l�ni�c�
figurk�
czy by�e� od�amkiem granatu rozdzieraj�cym
serce �o�nierza
czy by�e� monet� dzi�ki kt�rej kto� zyska�
wszystko
czy by�e� �wiat�em no�a rozpl�tuj�cym sznury
�y�
czy by�e� moneta przez kt�r� kto� straci�
wszystko
kawa�ku metalu w kt�ry zamkni�to kszta�t
rozpi�tego na krzy�u jezusa
73
zaduszki
nadchodzi �wi�to jaskierki - handlowali�my
papierowymi chor�giewkami z napisem wieczny
odpoczynek racz im da� panie kradli�my w
lesie ja�owiec i sprzedawali�my przed bram�
pola umieraj�cej kraski
nadchodzi �wi�to jaskierki - �ci�gali�my z
grob�w dopiero co postawione lampiony
chryzantem i za par� groszy oddawali�my
przybywaj�cym matkom bole�ciwym synom
marnotrawnym ojcom wyrodnym
nadchodzi �wi�to jaskierki - chodzili�my
�cie�kami pola usychaj�cej brzozy ch�on�c
zapach parafiny syc�c oczy barw� ognia
ucz�c si� na pami�� biblii i kodeksu
z�odzieja
nasza wina nasza wina bardzo
wielka wina
74
zaduszki II
przyszed� marek i jaras przyszed� s�awek
i trzaskawka i przyszed� gruby
stan�li dooko�a twojego grobu i wspominali
ciebie
niewiele uda�o si� ocali� z twojego cienia
ale ka�dy pami�ta� o d�ugu kt�rego nie
zd��y�e� sp�aci�
zapalili �wiece na marmurowej ladzie przez
chwil� oparci o ni� jakby czekali a�
barmanka postawi dwa musuj�ce pian�
kufle
potem speszeni jak z�odzieje schwytani za
r�ce jeden po drugim bez s�owa
odeszli
75
zaduszki III
z okna dziesi�tego pietra wie�owca
patrz� na pole umieraj�cej kraski
pode mn� li�ciasty dywan poprzetykany
nitkami ognia - kiedy przymykam oczy
wydaje mi si� �e widz� konstelacje
gwiazd - tam na lewo gwiazda polarna
kurhanu jaskierki dalej warkocz bereniki
grob�w kiezika leszka i andrzeja obok
psy go�cze grobu joanny
powoli schodz� na parter podnosz� g�ow�
- gwiazdozbiory �wiec odbijaj� si� w
czarnej tafli nieba
76
czas
po�o�y�em na d�oni ziarnko
piasku
po�o�y�em na d�oni okruch kwarcu
w kt�rym zastyg�y tysi�clecia
jak�e czu�em si� s�aby wobec ci�aru
lat kt�re mia�em w r�ku
jak�e czu�em si� niepotrzebny wobec
trwa�o�ci kryszta�owej pestki historii
- dlaczego boli mnie ka�da cz�stka
duszy
- dlaczego boli mnie ka�dy krok na
drodze trwania
pyta�em le��cego na d�oni py�ku
- wtedy zwia� go wiatr
wtedy zwia� go p�nocny
wiatr
77
* * *
Dni przysz�o�ci stoj� przed nami
jak rz�d �wiec gorej�cych -
z�ocistych, ciep�ych, pe�nych �ycia �wiec.
Konstandinos Kawafis, �wiece
spod zburzonych o�tarzy lodu spod piany
�niegu wznosz� si� martwe �odygi �wiec
�lady ognia �wiadectwa ciep�a pieczecie
winy dni i noce jak mg�y jak dym jak
para i tylko wpatrzona w dal kamienna
twarz syna marii jak nit wok� kt�rego
kr�c� si� wskaz�wki zegara i tylko
s�yszalny w zakresach �mierci
ostatni szelest �ycia ostatnie
echo krzyku rodz�cej
78
gawrony
przylecia�y gawrony rani�c ziemi� ka�u�ami
ch�odnych cieni
noc� zbieraj� si� na tajne konklawe w
dzwonach drzew pola ko�lawej brzozy
w dzie� czekaj� przed blokami na rzucane
z okien resztki obiad�w
noc� wios�uj� pagajami skrzyde� w oceanach
gawronich sn�w
w dzie� patroluj� przestrzenie
zimna
przylecia�y gawrony rani�c ziemi�
ka�u�ami nie marzn�cych cieni
79
* * *
na gr�b przy domu zmar�ych kapie
z rynny woda
w nocy chwyci mr�z i zakuje
w szarob��kitny sopel z�ot�
figurk� jezusa
-----
tu� przed �witem przez
szklan� trumn� pana
przep�ynie
sze�� tysi�cy gwiazd
wo�aj�cych g�ucho
galaktyki
80
pinu�
andrzejowi sikorskiemu
pinu� to osiedlowy g�upek kt�ry ca�y dzie�
wa��sa si� po polu umieraj�cej kraski
pinu� rozmawia z marmurowymi anio�ami i
z fotografiami na nagrobkach
pinu� niesie krzy� na czele pogrzebu przynosi
z kostnicy liny do spuszczenia trumien
pinu� grozi pi�ci� chrystusowi na wysokim
krzy�u
pinu� zapala �wiece w miejscu gdzie �ysek
zakopa� swego psa
pinu� wpina sobie w dziurk� od guzika
zwi�d�� czerwon� r��
pinu� p�oszy kawki przysiadaj�ce na drzewach
zjada �nieg i kasz� z karmnika dla ptak�w
pinu� to osiedlowy g�upek z kt�rego �miej�
si� dzieci
pinu� to g�upek kt�ry chodzi pod r�k�
ze �mierci�
81
* * *
w dzie� toczyli�my walki na polu ko�lawej
brzozy a w nocy �ni�y si� nam sceny z biblii
w dzie� umierali�my na krzy�u w nocy �ni�o
si� nam zmartwychwstanie
w dzie� byli�my jak pi�at i faryzeusze w
nocy stawali�my si� jezusem janem i paw�em
w dzie� �yli�my naprawd� w nocy nie
wiedzieli�my - czy to sen w kt�rym
�nimy o �yciu - czy to �ycie kt�re
zdaje si� snem
82
pozostan� we mnie gile
Je�eli jednak sroczo�� nie istnieje
To nie istnieje i moja natura
Czes�aw Mi�osz, Sroczo��
z ukrycia - jak judasz �ledz�cy jezusa w ogrodzie
getsemani - przygl�da�em si� puszystym kuleczkom
gili
czy mo�liwe jest pi�kno tak czyste?
czy mo�liwe jest pi�kno tak doskona�e?
czy prawd� jest zapach kwitn�cych akacji i
ultramaryna nieba odbita w stawie
czy prawd� jest biel �niegu i czer� nocy
opalizuj�ca gwiazdami?
czy istnieje pi�kno - nawet je�li jest pewno��
�e istnieje zachwyt?
jak judasz �ledz�cy jezusa w ogrodzie getsemani
przygl�da�em si� czerwono-bia�ym kuleczkom gili
czy uda mi si� ocali� w sobie pewno�� �e
gile i zachwyt pozostan� we mnie na zawsze?
�e trwa� b�d� w odleg�ych obszarach magnetycznych
jak piecz�� �wiadcz�ca o tym
�e by�em
83
pr�ba
pierwszy mr�z oszroni� drzewa czarne
plamy gawron�w krakaniem zwo�uj� si�
od odlotu na lotniska sn�w za miastem
paj�czyna zimna os�oni�a bia�ym woalem
twarz z�ego chrystusa kryszta�ki szronu
zlepione w cieniutkie sznury - jak nitki
wolframowe spajaj�ce druciki �ar�wki -
po��czy�y nagie chrz�stki ga��zi
za chwil� natur� przebiegnie dreszcz
ch�odne szkielety ukwia��w trysn�
feeri� barw poruszane w takt wiatru
karuzele olch zad�wi�cz� galaktykami
�wiate�
za chwil� wielkie miasto snu umrze i
odrodzi si� w eksplozji b�lu t�pej
jak lodowaty flesz fotograficznej
lampy b�yskowej
84
sen z grudnia
(kartki wydarte z zeszytu jaskierki)
chodzi�em po lesie z pi�kn� nag� dziewczyn� pomi�dzy
sosnami snu�a si� mleczna mg�a ca�owa�em ja w usta i
dotyka�em ciep�ych jak lisie futro piersi - stan�li�my
na skraju przepa�ci powiedzia�a: skocz ze mn� i
zmieni�a si� w locie w krucyfiks gawrona dostrzeg�em
poprzez �zy �e po��czy�a si� ze stadem ptak�w
�lizgaj�cych si� po b��kitnym lodowisku nieba
przypominaj�cych czarne trimarany krajowc�w z wysp
polinezji kt�re widzia�em na znaczkach pocztowych w
klaserze szeloty - s�ysza�em w sobie dalekie brzmienie
ko�cielnych ch�r�w podobne do g�osu setek �ab�dzi
zrywaj�cych si� do lotu z powierzchni wody przymkn��em
oczy a kiedy je otworzy�em by�em osiedlowym g�upkiem i
nios�em na czele pogrzebu czarny d�bowy krzy� i zdawa�o
mi si� �e trzymam w r�kach zmarz�ego na ko�� gawrona i
zdawa�o mi si� �e na moim krzy�u pr�y si� w b�lu
mi�kkie cia�o nagiej kobiety - po zalanym czerwieni�
trakcie nieba p�dzi�y od zachodu rydwany nocy i s�ycha�
by�o tocz�ce si� po torach �wiat�a osobowe poci�gi
odje�d�aj�ce za horyzont - krzy� coraz bardziej parzy�
mi r�ce upu�ci�em go kiedy zobaczy�em miedzy palcami
krew - jaskrawa jak krew miesi�czna mojej pierwszej
dziewczyny spojrza�em za siebie koledzy z kt�rymi
wczoraj �pa�em i pi�em patykiem pisane wino nie�li w
otwartej trumnie �ywego wspartego na przednich �apach
wilczura - mia�em kiedy� podobnego ale szczerzy� k�y nawet
na mojego ojca i powiesili�my go razem w lesie na ma�ej
jode�ce - chcia�em spyta� przyjaci� dok�d nios� psa
ale wyda�em z siebie tylko brunatne chrapliwe szczekanie
kt�re stopniowo przechodzi�o w bolesny skowyt ch�opcy
po�o�yli na ziemi trumn� wyj�li spod kurtek obite igelitem
drewniane pa�ki kastety z zespawanych nakr�tek �rub
spr�ynowe no�e i z krzykiem przypominaj�cym p�kanie
kry rzucili si� na mnie - nie mog�em ucieka� nogi jakby
przymarz�y mi do ziemi bola�y mnie tylko pierwsze ciosy
potem ju� nic do mnie nie dociera�o moje my�li wznios�y
si� ponad bij�cych i trwa�y jak latawce zawieszone na
szpulach szpagatu ---
wtedy nagle przebieg�o mi przed oczyma ca�e moje �ycie
i poczu�em ciep�o gwa�towne i niewyobra�alne jak piersi
dziewczyny z kt�r� roztapia�em si� we mgle gdzie� miedzy
wilgotnymi kolumnami sosen gdzie� miedzy szumem skrzyde�
gawron�w i dzikich go��bi miedzy szklan� tafl�
nieba i rozpadlin� ziemi
85
* * *
w grafice czarnych drzew wiatr gra
w ga��ziach melodi� zimy
a ptaki to statki powietrzne mkn�ce
nad gejzerami olch
a krzy�e to drogowskazy zwr�cone w
stron� boga
a �wiat�o to droga uciekaj�ca za
widnokr�g
w grafice czarnych drzew wiatr gra
w ga��ziach b��kitn� pie�� solvejgi
86
* * *
id� �rodkiem cmentarza - p�achty bieli rani� oczy przez
szarosin� mg�� przeb�yskuje z�oto s�o�ca s�ycha� krakanie
gawron�w i niespokojne okrzyki kawek
id� �rodkiem cmentarza - �nieg mi�kko siada na w�osach i
na ramionach figurek jezusa zapatrzone w dal czarne ptaki
siedz� na drewnianych krzy�ach s�ycha� skrzeczenie srok i
niecierpliwy szelest oplataj�cych topole pe�zaczy
id� �rodkiem cmentarza - kurtyna bieli zakrywa rysy na
kamieniach zas�ania fotografie umar�ych siedz�ce na ga��ziach
synogarlice przypominaj� kupki brudnego �niegu s�ycha�
�wiergotanie wr�bli i mazurk�w
id� �rodkiem cmentarza - p�achty bieli rani� oczy grabarze
kilofami w�eraj� si� w ziemi� czarna furgonetka transportuje
pachn�c� pokostem trumn� s�ycha� d�wi�czny �piew dzwo�c�w i pogwizdywanie
sikorek
m�wi�: wszystko to k�amstwo - odwracam g�ow� od dobrego
jezusa i widz� swoje �lady na �niegu kt�re m�wi�
prawd�
87
* * *
ja nie jestem ju� z tego �wiata - przeczuwam
ju� inny �wiat
nie widz� ju� drzew i ptak�w - wsz�dzie wok�
siebie widz� rozpadliny naddali
nie s�ysz� ju� wiatru w ga��ziach - s�ysz�
tylko w sobie dalekie wo�anie
nie czuj� ju� ciep�a - czuj� na sobie czyj�
skupiony wzrok
ja nie jestem ju� z tego �wiata - silniejszy
�wiat przyci�ga mnie do siebie
jak magnes opi�ki �elaza - mocniej i
mocniej
88
* * *
jeszcze tylko jeden papieros smutku
jeszcze tylko jeden k�s �alu
jeszcze tylko jeden �yk b�lu
jeszcze tylko szczypta strachu
jeszcze tylko jeden w�ze�
jeszcze tylko jedna p�tla
89
zapiski znalezione na lu�nych kartkach w szufladzie jaskierki i na
ok�adkach jego zeszyt�w
1.
Wczoraj z trzaskawk� podpalili�my kota i wrzucili�my
do kostnicy na polu usychaj�cej brzozy. Oczy kota przypomina�y
przygas�e niedopa�ki chor�giewek
zaduszkowych.
2.
S�ysza�