3915

Szczegóły
Tytuł 3915
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3915 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3915 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3915 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Prof. dr hab. Jerzy Robert Nowak Kto jest kim w lobby filosemickim Rozpocz�ta tym tekstem seria artyku��w prof. Jerzego Roberta Nowaka jest swego rodzaju kontynuacj� jego poprzedniego cyklu Za co �ydzi powinni przeprosi� Polak�w. Pragniemy pokaza�, jak wielkie wp�ywy ma u nas lobby, licz�ce si� g��wnie z �ydowskimi, nie polskimi racjami, jak bardzo jest ono silne w polityce czy mediach. Stronniczy filosemityzm bardzo cz�sto ��czy si� u nas z lekcewa�eniem polsko�ci i polskich interes�w narodowych, z gwa�townymi atakami na polski patriotyzm i rol� Ko�cio�a katolickiego w Polsce. Przedstawiamy wi�c osoby, kt�re tendencyjnie prezentuj� racje pro�ydowskie. [red.] Aleksander Kwa�niewski (PZPR), od 1995 r. prezydent RP, kt�ry sfa�szowa� swoje wykszta�cenie. W 1989 roku ulubieniec lobby �ydowskiego OKP na czele z Adamem Michnikiem, i lansowany przez nie jako g��wny partner przysz�ych porozumie� z lewic� OKP. Wdzi�czny Kwa�niewski deklarowa� w ramach ankiety, przeprowadzonej w�r�d polityk�w, na kogo g�osowa�by najch�tniej poza swoj� parti�: W pierwszej kolejno�ci g�osowa�bym na Adama Michnika, ale tylko w�wczas, gdyby za�o�y� co� w�asnego (...). To co Michnik my�li i jak my�li, odpowiada mi najbardziej - jako obywatelowi i jako politykowi (...). ("Gazeta Wyborcza" z 21 czerwca 1991). W�r�d pogl�d�w szczeg�lnie bliskich Michnikowi znajdujemy tak mocno akcentowane przez Kwa�niewskiego pot�pienia pozosta�o�ci narodowego egocentryzmu, za�ciankowo�ci, ksenofobii i poczucia dziejowej misji, hase� poloncentrycznych i hurrapatriotycznych emocji (z obszernego dwukolumnowego artyku�u A.Kwa�niewskiego na �amach "Gazety Wyborczej" z 1 lipca 1996). Jako prezydent RP dzia�a dla przyspieszenia przyj�cia przez Sejm ustawy o zwrocie mienia wyznaniowym gminom �ydowskim, co uczyni�oby ze Zwi�zku Gmin �ydowskich najwi�kszego finansist� w Polsce. W lipcu 1996 r. podczas spotkania z przedstawicielami organizacji �ydowskich w Nowym Jorku Kwa�niewski przyobieca� szybki zwrot mienia �ydom. Pro�ydowska tendencyjno�� prezydenta Kwa�niewskiego spowodowa�a ostry protest prezesa Kongresu Polonii Ameryka�skiej, Edwarda Moskala, kt�ry 10 maja 1996 r. wystosowa� list do Kwa�niewskiego krytykuj�c to, �e: Brak stanowczo�ci w dzia�aniach rz�du polskiego, a tak�e ewidentne b��dy urz�dnik�w pa�stwowych powoduj�, �e �ydzi pozwalaj� sobie na coraz wi�cej i coraz wi�cej uzyskuj�. Kwa�niewski odrzuci� krytyczne uwagi Moskala, popieraj�c �ydowskie racje. Mi�dzy innymi podtrzyma� d��enie do jak najszybszego zwrotu mienia dla gmin �ydowskich oraz wyst�pi� w obronie krytykowanych przez prezesa Moskala przeprosin wobec �yd�w m.in. za tzw. pogrom kielecki, wystosowanych przez ministra Rosatiego w imieniu narodu polskiego. Sekretarz stanu Marek Siwiec wyst�puj�c na konferencji prasowej w imieniu prezydenta Kwa�niewskiego stwierdzi�, �e: Polska i spo�ecze�stwo polskie powinny przeprosi� za to, co by�o niegodziwe w historii Polak�w i �yd�w po II wojnie �wiatowej. Postaw� Kwa�niewskiego dobrze ilustrowa�a jego reakcja na dokonan� przez Izraelczyk�w masakr� 102 Palesty�czyk�w w Kanie Galilejskiej. Prezydent RP skomentowa� barbarzy�sk� napa�� s�owami, i� jest to chyba zbyt du�y koszt uporz�dkowania stosunk�w mi�dzy dwoma krajami. Tylko tyle. Rzeczywi�cie - komentarz godny Europejczyka. W 1995 roku Kwa�niewski nale�a� do pierwszych polskich polityk�w, kt�rzy wyst�pili z publicznym pot�pieniem kilku zda� ksi�dza pra�ata Henryka Jankowskiego, dzi� jak wiadomo spreparowanych przez "Gazet� Wyborcz�". R�wnocze�nie za� nie zareagowa� ani s�owem na prowokacyjne antypolskie wyst�pienie laureata Nagrody Nobla, �ydowskiego pisarza Elie Wiesela, wyg�oszone 7 lipca br. podczas oficjalnych uroczysto�ci w Kielcach w obecno�ci premiera RP, w tym skrajne uog�lnienia "o polskiej nienawi�ci" (a skrytykowa� je np. Szymon Wiesenthal oraz przewodnicz�cy Forum �ydowskiego Stanis�aw Krajewski). Najnowszy pobyt Kwa�niewskiego w Stanach Zjednoczonych w lipcu br. sta� si� kolejnym potwierdzeniem jego pro�ydowskiej tendencyjno�ci i konsekwentnych zabieg�w o polityczne poparcie mi�dzynarodowego lobby �ydowskiego. W tym samym czasie, gdy wida� by�o brak stara� o rozmowy z rzeczywi�cie reprezentatywnymi przedstawicielami Polonii w Stanach Zjednoczonych prezydent Kwa�niewski po�wi�ci� maksimum uwagi na kolejne spotkania z najbardziej wp�ywowymi przedstawicielami lobby �ydowskiego w USA. Odwiedzi� m.in. znane z polako�erstwa redakcje zdominowanych przez �yd�w gazet: "New York Timesa" i "Washington Post", odby� rozmowy z rad� Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie i spotka� si� z przedstawicielami 56 najwi�kszych organizacji �ydowskich w Stanach Zjednoczonych. Zyska� ich maksymaln� aprobat� po d�u�szych rozmowach "za zamkni�tymi drzwiami". Jako dzia�acz PZPR i SdRP oraz jako prezydent RP Kwa�niewski ani razu nie przeciwstawi� si� antypolskiej nagonce ze strony k� �ydowskich. W�odzimierz Cimoszewicz, postkomunistyczny premier RP, syn oficera Informacji Wojskowej w latach stalinowskich, da� w lipcu 1996 roku podczas uroczysto�ci w Kielcach jaskrawy dow�d tego, do jakiego stopnia niewa�na jest dla niego prawda o historii i godno�� w�asnego narodu. W sprawach stosunk�w polsko-�ydowskich, tak skomplikowanych i z�o�onych, po dziesi�cioleciach przemilcze� i niedom�wie�, postkomunistyczny premier pozwoli� sobie na publiczne, obel�ywe dla Polak�w stwierdzenia, jednostronnie obci��aj�ce ich win� za wszystkie problemy w stosunkach z �ydami. G��boko bolej�c z powodu wszystkiego, w czym kiedykolwiek Polacy zawinili wobec �yd�w i szczerze za to przepraszaj�c (...). Samobiczowanie premiera Cimoszewicza w imieniu ca�ego narodu polskiego wywo�a�o zdecydowany protest wielu �rodowisk patriotycznych. W opublikowanym 9 lipca 1996 o�wiadczeniu porozumienia 21 organizacji kombatanckich i niepodleg�o�ciowych (m.in. �wiatowego Zwi�zku �o�nierzy AK, Stowarzyszenia Szarych Szereg�w i kilku zwi�zk�w wi�ni�w politycznych) stwierdzono: (...) Zamiast nies�usznie oskar�a� ca�y nar�d o rzekomy antysemityzm i bi� si� w piersi w jego imieniu, premier Cimoszewicz powinien przeprosi� za zbrodni�, kt�rej dokonali jego ideowi poprzednicy. Nie uczyni� tego, nie wykorzysta� znakomitej okazji do odci�cia si� od komunistycznej przesz�o�ci, a tym samym zak�ama� wyj�tkowo bolesn� kart� naszej historii. Podczas uroczysto�ci w Kielcach Cimoszewicz zezwoli� Elie Wieselowi na bezkarne obra�anie Polski i Polak�w. Zamiast zdecydowanie zareagowa� na prowokacyjne antypolskie i antyreligijne wyst�pienie Elie Wiesela i jego ��danie usuni�cia krzy�y z Auschwitz-Birkenau, Cimoszewicz obieca� wyj�cie naprzeciw ich ��daniom w sprawie usuni�cia krzy�y z teren�w by�ego obozu Auschwitz-Birkenau. W ten spos�b, jak stwierdzili senatorzy NSZZ "Solidarno��" premier RP zamierza uzurpowa� sobie prawo do decydowania o symbolach religijnych w Polsce. Ksi�dz Micha� Czajkowski, asystent ko�cielny "Wi�zi", wyk�adowca na ATK. Najskrajniejszy filosemita w�r�d polskich duchownych. ��czy promowanie skrajnych zarzut�w antysemityzmu wobec Polak�w z destrukcyjnymi dzia�aniami dla rozbijania spoisto�ci Ko�cio�a katolickiego od wewn�trz, podwa�ania obrony rzeczy naj�wi�tszych. Tak jak cho�by w sprawie krzy�y w Birkenau, w wyst�pieniu na �amach "Gazety Wyborczej" i w rozmowie telewizyjnej. Pomimo jednoznacznego o�wiadczenia Komitetu Episkopatu Polski do Dialogu z Judaizmem broni�cego krzy�y, ks. Czajkowski ju� dzie� p�niej wyszed� naprzeciw prowokacyjnym ��daniom Elie Wiesela. Napisa� w "Gazecie Wyborczej": (...) S� pewne warto�ci, o kt�re nale�y walczy�, nawet do utraty �ycia, natomiast gdy rozumie si� alergie �ydowskie, a tak�e racje religijne, to nie s�dz�, �e nale�y walczy� o ka�dy krzy� w Birkenau. Ksi�dz Czajkowski usilnie zach�ca� r�wnie�, by rozumie�, �e: niekt�rych po prostu krzy� w tym miejscu razi. W wywiadzie dla "The New York Timesa" z 15 sierpnia 1989 r. zapewnia�: Jeszcze bardziej b�d� zwalcza� pozosta�o�ci polskiego i chrze�cija�skiego antysemityzmu. Robi to id�c w sukurs najgorszym k�amstwom antypolonist�w. W lutym 1994 r. na Forum Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Czajkowski popisa� si� odosobnionym g�osem w obronie opublikowanego w "Gazecie Wyborczej" paszkwilu Micha�a Cichego na temat Powstania Warszawskiego, uznaj�c oskar�enia o rzekome mordowanie �yd�w za godne tego, by sta�y si� chrze�cija�skimi rekolekcjami wielkopostnymi. Ksi�dz Micha� Czajkowski pisa� na �amach "Gazety Wyborczej" z 25 sierpnia 1990 roku, i�: antysemityzm to nie tylko ignorancja, g�upota, to tak�e moralne zboczenie. A jak okre�li� skrajny antypolonizm, kt�remu tak ch�tnie dawa� upust sam ksi�dz Czajkowski. Kilkakrotnie na pr�no ju� wzywa�em go na �amach "S�owa - Dziennika Katolickiego", pocz�wszy od numeru z 30 czerwca - 3 lipca 1995 roku o wyja�nienie obrzydliwego pom�wienia pod adresem rzekomo antysemickich Polak�w, jakiego dopu�ci� si� na �amach "Wi�zi" z czerwca 1991 roku. Chodzi�o o oskar�enie Polak�w o rzekomy udzia� w pogromach na ziemi polskiej w 1905 roku. Pogromy te, jak potwierdzaj� �wiadectwa �ydowskie i rosyjskie, by�y w ca�o�ci organizowane i realizowane wy��cznie przez Rosjan. Polacy nie tylko, �e w nich nie uczestniczyli, ale jednoznacznie wyst�powali w r�nych w obronie �yd�w, jak wynika z wielkiego dwutomowego dzie�a wydanego przez specjaln� �ydowsk� komisj� pt. "Die Juden pogrome in Russland" (Kolonia, Lipsk 1910). Ksi�dz Czajkowski, bezskutecznie po wielokro� wzywany przeze mnie na �amach prasy o wyja�nienie przyczyn obrzydliwego antypolskiego pom�wienia i przeproszenia za nie, nie wykaza� nawet cienia godno�ci i uczciwo�ci intelektualnej w tej sprawie. I dalej, jak przedtem, szkaluje Polak�w i os�abia spoisto�� Ko�cio�a. Aleksandra Jakubowska, rzecznik rz�du premiera W.Cimoszewicza, w latach 80. prezenterka "Dziennika Telewizyjnego". W przesz�o�ci jednoznacznie dawa�a wyraz swemu krytycznemu stosunkowi do polsko�ci w po��czeniu z trosk� o obron� racji �yd�w. Jako redaktorka naczelna "Feminy" (dodatku do "�ycia Warszawy") opublikowa�a na przyk�ad jeden z najostrzejszych atak�w na ksi��k� Joanny Siedleckiej Czarny ptasior, kt�ra ukazywa�a prawdziwe oblicze Jerzego Kosi�skiego - os�awionego �ydowskiego hochsztaplera i manipulatora. Znakomita ksi��ka Siedleckiej zosta�a na �amach "Feminy" potraktowana jako wyraz skandalu, post�powania wed�ug bezwzgl�dnych regu� biznesu, pozbawiona rzetelno�ci. W rocznic� 3 Maja w tek�cie na �amach postkomunistycznego "Wprost" (3 maja 1992) stwierdzi�a z zadowoleniem: Zu�yte, skompromitowane s�owa "patriotyzm", "polsko��", "ojczyzna" nie odrodzi�y si� w III Rzeczypospolitej. Wies�aw Kot, autor licznych oszczerczych antypolskich i antyreligijnych tekst�w na �amach postkomunistycznego "Wprost", przedstawiaj�cych Polak�w jako grabie�c�w mienia �ydowskiego, antysemit�w i ciemniak�w. Kot nie oszcz�dzi� te� wielkiego polskiego m�czennika Ojca Kolbe. S� teksty Wies�awa Kota, kt�re wprost prosz� si� o jak najszybsz� interwencj� prokuratora, z uwagi na ohydne oszczerstwa, godz�ce w dobre imi� narodu polskiego. Na przyk�ad tekst o Li�cie Schindlera Stevena Spielberga ("Wprost" z 6 lutego 1994), stwierdzaj�cy, i�: Schindler jest �lepy na teorie rasistowskie, po prostu kocha �ycie i w zabijaniu swych �ydowskich wsp�pracownik�w dostrzega unicestwianie cz�ci Europy - czyli to, co my w Polsce dostrzegli�my kilka dziesi�cioleci p�niej. Pisze to Kot jakby nie by�o kilkuset tysi�cy Polak�w bezpo�rednio zaanga�owanych w ratowanie �yd�w, jakby nie by�o tysi�cy Polak�w i Polek straconych z tego powodu, jakby nie by�o najwi�kszej liczby drzewek "Sprawiedliwy W�r�d Narod�w �wiata", zasadzonych ku czci 4,5 tysi�ca Polak�w przed Yad Vashem w Jerozolimie!!! Marek Kr�l, redaktor naczelny "Wprost", jednej z g��wnych trybun pro�ydowskich racji i ci�g�ego oskar�ania Polak�w o antysemityzm (mi�dzy innymi w szczeg�lnie tendencyjnych tekstach Wies�awa Kota i Jerzego S�awomira Maca). Skrajny filosemityzm "Wprost" wsp�gra z ci�g�ymi atakami na Ko�ci� katolicki w Polsce, podwa�aniem i o�mieszaniem polsko�ci i patriotyzmu. Marcin Kr�l, redaktor naczelny miesi�cznika "Res Publica" dofinansowywanego przez Ministerstwo Kultury. Zar�wno on, jak i redagowany przez niego miesi�cznik ho�duj� pogl�dom skrajnie filosemickim. 9 lutego 1996 r. Kr�l wyst�pi� na �amach "Tygodnika Powszechnego" (w artykule Ojczyzna) ze stwierdzeniem: Jak�kolwiek, cho�by najbardziej zniuansowan� form� antysemityzmu lub wszelkiej ma�ci ksenofobii uwa�am za po prostu skandal, kt�ry powinien ko�czy� si� w s�dzie, a nie by� przedmiotem podnosz�cej nieuchronnie rang� problemu debaty politycznej. Kr�l niejednokrotnie wykazywa� ca�kowity brak szacunku dla polsko�ci i patriotyzmu, wypisywa� tek�ciki o niezgu�owatej Polsce. Na �amach miesi�cznika "Res Publica" (nr 3 z 1991 roku) zab�ysn�� niebywa�ym uog�lnieniem: Polska nigdy w swej najnowszej historii licz�cej dwie�cie lat krajem normalnym nie by�a, a wi�c po to, �eby sta� si� krajem normalnym - Polska musi zapomnie� sam� siebie. Kr�l, tropiciel "polskiego antysemityzmu", przy ka�dej okazji uderza w polskie tradycje narodowa. W "�yciu Warszawy" z 11 marca 1994 roku pisa�: tradycja narodowe to rezerwuar mit�w, co wi�cej, polskie mity narodowe s� to w wi�kszo�ci mity martwe. Kt� z nas przejmuje si� cho�by przez moment Ko�ciuszk� pod Rac�awicami (...). Kr�l ws�awi� si� r�wnie� skandalicznym por�wnaniem "My�li nowoczesnego Polaka" Romana Dmowskiego z Mein Kampf Hitlera. Boles�aw Sulik, przewodnicz�cy (z nadania Unii Wolno�ci) Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, jest jednym z najbardziej spektakularnych symboli si�y lobby filosemickiego w Polsce. Syn genera�a w armii Andersa, Nikodema, w 1946 roku opu�ci� Polsk� jako �yd Jakub Szteinberg, osiedlaj�c si� w Anglii. Jego telewizyjny serial Zmagania o Polsk� wywo�a� kilkaset protest�w ze strony �rodowisk polonijnych. Szczeg�lne oburzenie wywo�a�o wyeksponowanie w filmie r�nego typu skrajnych oskar�e� na temat rzekomego polskiego antysemityzmu przy r�wnoczesnym przemilczaniu sprawy antypolskiego zachowania si� du�ej cz�ci �yd�w na kresach wschodnich 1939-1941 i roli �yd�w w komunistycznym aparacie w�adzy w Polsce po 1944 roku. Polscy telewidzowie mogli zapozna� si� z powsta�ym po kampanii prezydenckiej 1990 r. jej skrajnie tendencyjnym i zafa�szowanym obrazem w filmie Sulika In Solidarity (W "Solidarno�ci"). Panegirycznemu obrazowi czo�owych postaci �ydowskiej "elitki" m.in. Geremka i Michnika towarzyszy�y sceny maj�ce zilustrowa� najgorsze stereotypy Polak�w jako antysemit�w. Sulik w wywiadzie dla "Polityki" z 25 maja 1991 r. broni�c du�ej roli "w�tku antysemickiego" w swym filmie wyst�pi� z w�asn�, oryginaln� definicj� antysemityzmu: jak kto� mi m�wi, �e w Polsce nie ma antysemityzmu, to my�l�, �e to jest w�a�nie antysemita. Krzysztof Teodor Toeplitz, redaktor naczelny skrajnie deficytowych postkomunistycznych "Wiadomo�ci Kulturalnych", wydawanych od lat z �aski by�ego ministra Dejmka kosztem ogromnych dotacji z pieni�dzy polskiego spo�ecze�stwa. Jeden z g��wnych publicystycznych janczar�w jaruzelszczyzny w dobie stanu wojennego przez ca�e dziesi�ciolecia nale�a� do autor�w najmocniej zaanga�owanych w gromieniu Polak�w za ich romantyzmy i "bohaterszczyzn�", wyszydzaj�cych ca�� histori� Polski jako ci�g bezmy�lnych "rzuca� si�" nacjonalistycznych i anarchicznych t�um�w. Uog�lnienia o wyj�tkowo strasznym charakterze narodowym Polak�w ��czy� ze skrajnymi atakami na "polski antysemityzm" i Ko�ci� katolicki (mi�dzy innymi os�awiony tekst w polemice wok� Shoah Lanzmanna na �amach "Polityki" w 1985 roku. Te tradycje kontynuuj� redagowane przez niego "Wiadomo�ci Kulturalne" (dalej "WK"). W numerze z 12 listopada 1995 r. Toeplitz powo�uje si� z aprobat� na stwierdzenie ma�o znanego w Polsce �ydowskiego emigranta-grafomana Andre Kami�skiego: Nawet kiedy zniknie st�d ostatni �yd, nagonka si� nie sko�czy. Ka�dy rz�d, kt�ry chce tu sprawowa� w�adz�, musi nas obrzuci� b�otem. Tego chce ho�ota. W publikowanych na �amach "Wiadomo�ci Kulturalnych" tekstach broniono np. antypolskiego komiksu "Maus" Spiegelmana, gdzie �ydzi s� pokazani jako myszy, Niemcy jako koty, a Polacy jako �winie ("WK" z 13 sierpnia 1995 r.). To w "WK" ukaza�a si� chyba jedyna dot�d pochwa�a skrajnie polako�erczego filmu Sztetl Marzy�skiego (7 lipca 1996). Przypomnijmy, �e nawet w "Polityce" zdobyto si� w sprawie filmu Sztetl na s�owa krytyki nieuczciwych manipulacji re�ysera. Inny jaskrawy przyk�ad hucpy w wykorzystaniu pieni�dzy wyci�ganych z pieni�dzy ca�ego, w przewa�aj�cej cz�ci katolickiego spo�ecze�stwa. Na pierwszej stronie "WK" z 15 maja 1996 r. widzimy os�awiony rysunek �ydowskiego karykaturzysty z Francji Rolanda Topora z krzy�em umieszczonym w kroczu kobiety. Jak d�ugo b�dzie si� to wszystko tolerowa�?! Micha� Cichy, kierownik dzia�u kultury w �Gazecie Wyborczej�. M�ody niedokszta�cony publicysta, kt�ry postanowi� zdoby� herostratesow� s�aw� dzi�ki zniekszta�ceniu najpi�kniejszych tradycji polskiego bohaterstwa - historii Powstania Warszawskiego, i to jeszcze w okresie przygotowa� do obchod�w jego 50-lecia. Akcj� oszczerstw rozpocz�� od opublikowania na �amach dodatku �Gazety Wyborczej� - �Gazety o ksi��kach� (nr 11 1993) recenzji ze wspomnie� �ydowskiego policjanta Calela Pierechodnika. Wyrazi� w niej zdziwienie, �e Pierechodnik �przetrwa� nawet Powstanie Warszawskie�, kiedy "AK i NSZ wyt�uk�y mn�stwo niedobitk�w z getta� (!!!). �Rewelacje� Cichego zosta�y p�niej szeroko rozwini�te w jego paszkwilu o �czarnych kartach Powstania Warszawskiego�, drukowanym w numerze 24 �Gazety Wyborczej� z 1994 roku. Artyku� roi� si� od skrajnych �garstw, zdemaskowanych p�niej publicznie przez wybitnych historyk�w od prof. Tomasza Strzembosza pocz�wszy po red. Leszka �ebrowskiego. Cichy zarzuca� powsta�com warszawskim zamordowanie oko�o 60 �yd�w, jako szczeg�lnie wa�ne ��r�d�o dowodowe� eksponuj�c znanego z �garstw �ydowskiego komunistycznego pseudohistoryka-politruka Bernarda Marka, dyrektora �ydowskiego Instytutu Historycznego w czasach stalinowskich. �Tw�rcz�� dzia�alno�� naukow� B.Marka (m.in. fa�szowanie dokument�w przez odpowiednie dopisy) ju� dawno zdemaskowali nie tylko autorzy polscy (m.in. s�ynny dzia�acz emigracyjnej PPS Adam Cio�kosz), ale i wybitni historycy �ydowscy (�yj�cy na emigracji w Pary�u Micha� Borwicz). Leszek �ebrowski wyda� w 1994 publikacj� ksi��kow� �Paszkwil Wyborczej�, szczeg�owo analizuj�c� antypowsta�cze i antypolskie fa�szerstwa i insynuacje redaktora �GW� M.Cichego, i akcentuj�c� odpowiedzialno�� szefa �GW�. Redakcja �Wyborczej� ca�kowicie przemilcza�a tak powa�ne oskar�enia, godz�ce w jej imi� - w odr�bnej ksi��ce - i nigdy nie przeprosi�a czytelnik�w za swe fa�szerstwa. A nadworny �historyk� �GW� Micha� Cichy dalej �tworzy�, zaskakuj�c czytelnik�w rozmiarami swych zmy�le�. W �Magazynie� nr 21 z 1995 Cichy opublikowa� obszerny tekst 1945: koniec i pocz�tek, stanowi�cy zgodnie z intencjami Michnika wielkie propagandowe �garstwo, wybielaj�ce pocz�tki PRL-u i rol� sowieckich �wyzwolicieli�. Henryk Dasko, redaktor w �Ex Libris� (dodatku do ��ycia Warszawy�). Hucpiarsko broni� tego pisma przed krytyk� znakomitego pisarza z emigracji W�odzimierza Odojewskiego, zarzucaj�cego �Ex Libris� reklamowanie �ton zagranicznego ch�amu jak i nowomowy�. Dasko �ws�awi� si� jednym z najbrutalniejszych atak�w na ksi��k� Joanny Siedleckiej �Czarny ptasior�, demaskuj�c� hochsztaplerstwa �ydowskiego pisarza Jerzego Kosi�skiego. W tek�cie Trucizna (�Ex Libris� z 17 marca 1994) nazwa� Czarnego ptasiora ksi��k� nikczemn�, zarzucaj�c autorce antysemityzm godny dawniejszych kampanii moczarowskich. Jak komentowa� Piotr Szwajcer na �amach �Nowych Ksi��ek� (nr 6 z 1994 r.): (...) Mn�stwo ludzi (...) uwa�a, �e je�li cokolwiek nieprzychylnego powie si� o osobie narodowo�ci �ydowskiej, nawet gdy s� to rzeczy prawdziwe, to natychmiast trzeba bi� na alarm i przywo�ywa� je�li ju� nie Holocaust, to przynajmniej Moczara (vide tekst Dasko) (...). Dasko nigdy nie przeprosi� Siedleckiej za sw�j nikczemny atak. Cho� w 1968 roku nie by�o �adnego przypadku przemocy fizycznej wobec �yd�w, Dasko bez �enady zapewnia� na �amach �GW� z 8 stycznia 1990 r. o �prawdziwie pogromowej atmosferze wiosny 1968�. Przypomnijmy, �e nawet taki �europejczyk� jak Jan Kofman, redaktor naczelny KOR-owskiej �Krytyki�, pisa� w jej numerze 28-29 (s. 65, 66), i� s�d g�osz�cy, �e w Polsce roku 1968 wytworzy�a si� sytuacja pogromowa nijak mia� si� do rzeczywisto�ci (...). Przesada ma to do siebie, �e przewa�nie chybia za�o�onego celu (...). Alina Grabowska, czo�owa tropicielka �polskiego antysemityzmu�. Dzi� bryluje jako demokratka, sterana w bojach z komunizmem na falach RWE. Nie wspomina jako� natomiast o czasach, gdy jako autorka partyjnego �G�osu Robotniczego� w 1967 roku wypisywa�a najohydniejsze bzdury o RWE, wychwalaj�c re�imowego politruka Janusza Kolczy�skiego (por. tekst P.Sk�rzy�skiego w �Tygodniku Solidarno�� z 23 grudnia 1994). Zanim wyemigrowa�a z Polski, Grabowska zd��y�a jeszcze odpowiednio napi�tnowa� szermowanie has�ami demokracji przez tzw. komandos�w (cyt. tam�e). W latach 90. ju� jako szermierz prawdziwej demokracji Grabowska z pasj� atakuje ka�dego, kto w prasie o�mieli si� przypomnie� cokolwiek negatywnego o dzia�aniach jakich� przedstawicieli �narodu wybranego�. Historykowi Andrzejowi Krzysztofowi Kunertowi na przyk�ad dosta�o si� od Grabowskiej w marcu 1994 za przypomnienie prawdziwych imion rodzic�w s�dowej morderczyni bohaterskiego genera�a Nila (Fieldorfa), Gurowskiej: Ojca Moryca i matki Frajdy. Na �amach postkomunistycznego �Wprost� z 11 grudnia 1994 Grabowska napi�tnowa�a �r�d�ow� ksi��k� Petera Rainy o kulisach zbrodni na synu Boles�awa Piaseckiego w 1956 roku twierdz�c, �e w RFN autorzy i wydawca takiej ksi��ki stan�liby rzekomo przed s�dem za �podjudzanie do nienawi�ci rasowej�. W ��yciu Warszawy� z 11 lutego 1994 Grabowska napi�tnowa�a publikowane na �amach �Gazety Polskiej� listy w sprawie �yd�w, twierdz�c, �e w kraju demokratycznym nak�ad takiego pisma by�by skonfiskowany. Jak wida� Alina Grabowska, mimo d�ugiego sta�u w RWE, dalej ho�duje do�� szczeg�lnemu modelowi demokracji. Os�dzi�, ukara�, skonfiskowa� - oto jej trzy ulubione s�owa skrzydlate. Jeszcze w 1990 roku Grabowska wyr�ni�a si� wytropieniem rzekomego antysemityzmu na plakacie wyborczym ZChN. Jak perorowa�a podczas telewizyjnego �Studia Foksal� z wyra�n� zgroz� w oczach: wywo�eni na taczkach komuni�ci maj� wybitnie semickie rysy twarzy. Ciekawe, co jeszcze wytropi tego typu tropicielka? Stanis�awa Grabska, wiceprzewodnicz�ca warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej, znana z wielce nieudolnych, bo opartych wy��cznie na jej domys�ach, a nie na faktach, pr�bach obrony linii �Tygodnika Powszechnego� jako swoistej wyroczni przez ca�� histori� jego istnienia. C�rka by�ego dzia�acza endeckiego, kt�ry poprzez r�ne zakr�ty historii zaw�drowa� na stanowisko wiceprzewodnicz�cego Krajowej Rady Narodowej, swym post�powaniem pod koniec �ycia skrajnie rozczarowuj�c rodak�w (por. np. wspomnienia lwowianki Barbary M�karsko-Koz�owskiej Burza nad Lwowem, Londyn 1992, s. 238). W polemikach ze Stanis�awem Michalkiewiczem i ze mn� na �amach �S�owa-Dziennika Katolickiego� Grabska uzna�a za �rasizm� doszukiwanie si� u wsp�obywateli pochodzenia obcego - niemieckiego, �ydowskiego, ukrai�skiego czy jeszcze innego (!!!). Gdyby przyj�� jej zarzuty za s�uszne, to nale�a�oby w pierwszym rz�dzie uzna� za rasist� jej ojca prof. Stanis�awa Grabskiego. W zapiskach publikowanych po�miertnie na emigracji swoi�cie t�umaczy� on sw� przedziwn� karier� jako wiceprzewodnicz�cego marionetkowej bierutowskiej Krajowej Rady Narodowej. Pisa�, �e Polacy musz� wchodzi� w s�u�b� nowej w�adzy, bo inaczej zostanie ona zdominowana wy��cznie przez r�nych karierowicz�w �ydowskiego pochodzenia. Ostatnio filosemityzm p. Grabskiej znalaz� wyraz w do�� szczeg�lnym, jak na wiceprzewodnicz�c� warszawskiego KIK-u, wywiadzie (w �Rzeczypospolitej� z 12 lipca 1996). Opowiedzia�a si� w nim faktycznie za spe�nieniem bezczelnych ��da� Elie Wiesela, dla kt�rego krzy�e w Auschwitz i Birkenau s� obelg�. Bo chrze�cijanie w Polsce �powinni bardziej uwzgl�dnia� wra�liwo�ci �ydowskie ni� ��da�, �eby �ydzi uwzgl�dniali wra�liwo�ci nasze�. A wi�c liczmy si� - zdaniem p. Grabskiej - z tym, �e �ydzi �chc� mie� tam tylko symbole �ydowskie� i �nie chc� na tym terenie �adnych innych znak�w. W tym kontek�cie niewa�ne jest oczywi�cie to, czego chc� potomkowie pomordowanych chrze�cijan - Polak�w (!). Ma�gorzata Niezabitowska, by�a minister w rz�dzie T.Mazowieckiego, jego rzecznik prasowy. W przygotowanej wraz z m�em i wydanej w USA, Austrii i Niemczech ksi��ce Ostatni �ydzi polscy, jednostronnie przedstawi�a �yd�w polskich jako biedne, wymieraj�ce resztki starych pokole�, przemilczaj�c prawd� o bardzo du�ych faktycznych wp�ywach lobby �ydowskiego w r�nych sferach �ycia w Polsce. Jako rzecznik prasowy rz�du Mazowieckiego odpowiedzialna za skandalicznie wr�cz s�ab� oficjaln� reakcj� strony polskiej na polako�ercz� wypowied� premiera Izraela Icchaka Szamira z 1989 roku, zarzucaj�c� Polakom, �e antysemityzm wyssali jako nar�d z mlekiem matki. �Wra�liwo�� Niezabitowskiej na tragedie polskiego losu dobrze ilustruje jej zachowanie po oficjalnej wizycie w Katyniu. Po powrocie z miejsca ka�ni tysi�cy Polak�w �odpr�a�a si� ta�cami na balu wraz z premierem T.Mazowieckim. Andrzej Os�ka, publicysta �Gazety Wyborczej�. Krytyk sztuki, kt�ry wyspecjalizowa� si� w rozlicznych atakach na �polski antysemityzm�, �zdziczenie i ciemnot� polskiej prasy patriotycznej etc. Kiedy� posun�� si� do nazwania Jana Olszewskiego �falangist��. Szczeg�lnie nienawidzi jakichkolwiek odniesie� do s�owa �nar�d�; pragnie, by Polacy si� wr�cz wyrzekli tego s�owa. W �GW� z 21 pa�dziernika 1991 pisa�: wszystko niemal, co przedstawia si� w polityce jako NARODOWE, jest ponure i sycz�ce nienawi�ci�. W �GW� z maja 1993 (nr 106) Os�ka wyst�pi� z felietonem pod wymownym tytu�em: Boj� si� s�owa nar�d, t�umacz�c swe obawy tym, �e s�owo �nar�d� mo�e by� wykorzystywane do deprecjonowania �innych�, �obcych�. Tekst Os�ki wywo�a� polemiczne uwagi R.D.Goldsteina z Krakowa, w �GW� z 25 maja 1993 r.: (...) W Izraelu nikt nie �mie napisa�, po co u�ywa� terminu �nar�d �ydowski�. Zach�d daje nam przyk�ady, dlaczego warto w imi� narodu broni� swych interes�w (...). Dariusz Rosati, postkomunista, minister spraw zagranicznych. Wychowanek i zaanga�owany pracownik partyjny Szko�y G��wnej Planowania i Statystyki, nazywanej w swoim czasie �Czerwon� Ober��� ze wzgl�du na rol� ku�ni marksistowskiego my�lenia w gospodarce. W PZPR od 1966 roku (mia� wtedy 20 lat) do rozwi�zania w 1990 r., I sekretarz PZPR na SGPiS w stanie wojennym. Cz�onek Rady Nadzorczej os�awionego FOZZ, co by�o powodem odrzucenia jego kandydatury do rz�du Pawlaka przez prezydenta RP. Natychmiast po tym, jak zosta� ministrem spraw zagranicznych w rz�dzie Cimoszewicza wyst�pi� ze skierowan� do �wiatowego Kongresu �yd�w pro�b� o przebaczenie za wydarzenia kieleckie 1946, o�wiadczaj�c: Jest nam wstyd za to, �e Polacy dokonali tej zbrodni. Przeprasza� w imieniu narodu polskiego (!!!) zamiast PZPR, z kt�r� by� zwi�zany przez �wier� wieku. Julian Stryjkowski, typowy przedstawiciel �ydowskiej inteligencji, przez dziesi�ciolecia prze�ywaj�cej �przygod� z komunizmem (by� ��cznie 34 lata w partii komunistycznej, pocz�wszy od skrajnie antypolskiej Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy w 1934 roku). Dziennikarz kolaboranckiego i polako�erczego �Czerwonego Sztandaru� 1939-1941, cz�onek redakcji targowickiego organu ZPP �Wolna Polska� w latach 1943-1946. Autor socrealistycznej ksi��ki Bieg do Fragala (1951). Cho� kiedy� przyzna� publicznie na spotkaniu promocyjnym w �Czytelniku�, �e �czuje si� winny� propagowania stalinizmu, dzi� dalej mentorsko poucza Polak�w. W r�nych wypowiedziach atakuje rzekomo niezwykle gro�ny �polski antysemityzm�, kt�ry sta� si� niezwykle agresywny i wulgarny� (por. �Wprost� z 2 grudnia 1990). Polsk� zdecydowanie odrzuca. Jak stwierdzi� w wywiadzie dla �Rzeczypospolitej� z 2-3 pa�dziernika 1993: (...) ja si� teraz czuj� proizraelski, izraelocentryczny (...) po wszystkich historiach antysemickich Polska nie jest moj� ojczyzn�. Jerzy Tomaszewski - przez par� dziesi�cioleci zdobywa� ostrogi na deformowaniu historii Polski Niepodleg�ej 1918-1939, przedstawianiu jej jako kraju absolutnej n�dzy i stagnacji. W wydanej wsp�lnie ze Zbigniewem Landau ksi��ce Trudna niepodleg�o�� (Warszawa 1968, wyd. partyjne KiW, s. 132) pisa�, i� �dominuj�c� cech�� gospodarki polskiej w latach 1918-1939 by�a stagnacja (!!!). Kilka stron dalej (s. 139) dowiadujemy si� za�, �e po 1945 r. dzi�ki wkroczeniu na drog� socjalistycznych przemian nast�pi� szybki i wszechstronny rozw�j ca�ego kraju. Nowy ustr�j wyzwoli� w pe�ni tw�rcze zdolno�ci - patriotyzm i inicjatyw� mas ludowych. Dziesi�ciolecia k�amstw o stagnacji gospodarki Drugiej Rzeczpospolitej Tomaszewski musia� przerwa� w latach osiemdziesi�tych - oczernianie dorobku Polski 1918-1939 sta�o si� troch� niemodne (Jaruzelskiemu imponowa� wzorzec silnych rz�d�w Pi�sudskiego). Tomaszewski b�yskawicznie przerzuci� si� na tematyk� mniejszo�ci narodowych. Z dnia na dzie� sta� si� g��wnym specjalist� od bada� stosunk�w polsko-�ydowskich. I k�ama� dalej. Kto raz przywyk� do k�amania o historii... Tym razem g��wn� metod� prof. Tomaszewskiego sta�o si� tendencyjne przedstawianie dziej�w stosunk�w polsko-�ydowskich jako jednego ci�gu win polskich wobec �yd�w, dyskryminowanie biednej mniejszo�ci �ydowskiej przy skrajnym wybielaniu roli �yd�w-litwak�w w rusyfikowaniu Polski, czy �yd�w-komunist�w w organizowaniu antypolskiej Targowicy. Szczeg�lne oburzenie w �rodowiskach patriotycznych wywo�a�a ksi��eczka Jerzego Tomaszewskiego Mniejszo�ci narodowe w Polsce XX wieku, zakwalifikowana 14 maja 1991 przez ministra edukacji narodowej do u�ytku szkolnego. Profesor Leszek Tomaszewski uzna� j� jako "antywychowawcz�, depatriotyzuj�c�, mniejszo�ciowocentryczn�, destrukcyjn�, wr�cz k�amliw�". Dr Andrzej Leszek Szcze�niak nazwa� j� ju� w tytule swej recenzji Ksi��k� ociekaj�c� nienawi�ci� (�Polska Dzisiaj�, maj-czerwiec 1992, s. 18-19). Uwagi dr. A.L.Szcze�niaka na temat k�amstw ksi��ki prof. J.Tomaszewskiego pos�u�y�y do z�o�enia w Sejmie 22 kwietnia 1992 interpelacji przez pos�a Stefana Pastuszewskiego, po kt�rej minister edukacji narodowej Andrzej Stelmachowski poinformowa�, �e nie zak�ada si� klauzuli przewiduj�cej dalsze wydania tej ksi��ki i nie wpisano jej do rejestru podr�cznik�w i ksi��ek pomocniczych na kolejny rok szkolny. Tak ostro zaatakowana ksi��eczka Tomaszewskiego zawiera�a niezwykle wiele tendencyjnych banialuk o �polskich nacjonalistach� jako g��wnych winowajcach z�ych stosunk�w z innymi narodami (inne nacjonalizmy by�y skrajnie wybielane). Wybielane by�y te� rz�dy sowieckie. Jerzy Tomaszewski pisa�, �e przy nich m�odzie� proletariacka (...) zyska�a nieznane dawniej szanse awansu spo�ecznego. W szczeg�lny spos�b t�umaczy� prof. Jerzy Tomaszewski sowieckie represje wobec r�nych warstw spo�ecze�stwa na kresach: �Represje spotka�y natomiast tych przedstawicieli spo�ecze�stwa polskiego, kt�rych uznano za nale��cych do warstw sprawuj�cych w�adz� i uciskaj�cych proletariat, ch�op�w oraz mniejszo�ci". W interpelacji poselskiej zapytywano w zwi�zku z tym: Czy�by autor przez podanie fa�szywych informacji zamierza� przekona� czytelnik�w, �e bolszewicy wymierzyli sprawiedliwo�� i ukarali polskich wyzyskiwaczy? Czy potworna tragedia ludno�ci kresowej (polskiej, �ydowskiej, ukrai�skiej, bia�oruskiej) da si� sprowadzi� do �warstw sprawuj�cych w�adz�? Czy do nich zalicza autor tak�e niemowl�ta, kt�rych zamarzni�te trupki wyrzucali enkawudy�ci z transport�w (...). Pomimo przej�ciowych niepowodze� i demaskacji autor tych i licznych innych brecht profesor Jerzy Tomaszewski znakomicie prosperuje na niwie naukowej. Jest czo�owym po�r�d badaczy �ydowskich, kt�rzy zmonopolizowali badanie historii stosunk�w polsko-�ydowskich pod jego redakcj� ukaza�a si� g��wna pozycja na ten temat: Najnowsze dzieje �yd�w w Polsce, pe�na przer�nych deformacji (zw�aszcza w cz�ci opracowanej przez samego J.Tomaszewskiego). Profesor Tomaszewski mo�e liczy� dalej na nieograniczone poparcie �czerwonych� i �r�owych� "europejczyk�w" w swych tendencyjnych uog�lnieniach na temat Polski i Polak�w; reprezentuje Polsk� z odpowiednimi skutkami na posiedzeniach polsko-izraelskiej konferencji podr�cznikowej. I nie prostuje nigdy �adnego ze swych jak�e licznych �potkni�� badawczych. Na przyk�ad dot�d nie przeprosi� czytelnik�w za zawierzenie sfa�szowanemu przez �ydowskich autor�w raportowi o pogromie we Lwowie (por. demaskacj� fa�szu i �potkni�cia� J.Tomaszewskiego, kt�ry fa�szowi zawierzy�, bo bardzo chce zawsze uwierzy� we wszystko, co �wiadczy niekorzystnie o Polakach - �Dzieje Najnowsze� nr 4 z 1993 r., s. 163-173). Dawid Warszawski (Gebert), publicysta "Gazety Wyborczej", jest synem starego dzia�acza komunistycznego. Jego ojciec by� jednym z czo�owych dzia�aczy Komunistycznej Partii Stan�w Zjednoczonych, a p�niej mi�dzy innymi redaktorem naczelnym s�u�alczego organu zwi�zk�w zawodowych "G�osu Pracy" w czasach stalinizmu (jego zast�pc� w tym organie by� przez kilka lat ojciec Adama Michnika Ozjasz Szechter). W latach 1960-1967 ojciec Dawida Warszawskiego by� ambasadorem PRL w Turcji. W 1989 roku Warszawski odegra� pierwszorz�dn� rol� w koordynowaniu napa�ci na Prymasa Polski J�zefa Glempa po jego homilii w sprawie o�wi�cimskiego Karmelu. Mi�dzy innymi zapocz�tkowa� seri� atak�w na Prymasa Glempa na �amach "Polityki" (nr 36 z 1989 roku) artyku�em Troch� mniej w domu. Zarzuci� tam Prymasowi rzekome zburzenie dialogu z �ydami, okre�laj�c jego homili� jako skr�t tego "podglebia, na kt�rym odradza si� antysemityzm". Wyst�pi� z artyku�ami-"donosami" na Prymasa r�wnie� w prasie zagranicznej. Na przyk�ad na �amach ameryka�skiego "New Leader" z 4 wrze�nia 1989 g�osi�: W ubieg�ym miesi�cu Prymas Glemp wyg�osi� antysemick� homili�. Niekt�rzy obserwatorzy upatruj� w wyst�pieniu Glempa krok w stron� utworzenia ruchu nacjonalistycznego, bardziej podatnego na sugestie ze strony Prymasa i jego czo�owego doradcy, antysemity Macieja Giertycha, ni� Solidarno�� (...). Warszawski (Gebert) jest podobnie jak Michnik i liczni inni przedstawiciele spo�eczno�ci �ydowskiej w Polsce swego rodzaju obrotowym �ydo-Polakiem. Zale�nie od potrzeby przedstawia si� raz jako �yd, raz jako Polak. W Polsce najcz�ciej funkcjonuje jako cz�onek �ydowskiej gminy wyznaniowej w Warszawie. Kiedy jednak chcia� szczeg�lnie mocno zaatakowa� Prymasa Polski J.Glempa na �amach ameryka�skiego �ydowskiego periodyku "Tikkun", to podpisa� sw�j artyku� jako "polski dziennikarz" i cz�onek "Solidarno�ci". Mia�o to uczyni� tym bardziej wiarygodne jego twierdzenie, i� wielu Polak�w traktuje Glempa jako aroganta i g�upca (por. "Tikkun", vol. 4, nr 6, s. 92). W tek�cie nie zabrak�o jeszcze gorszych epitet�w, godnych "europejczyka" z "GW"). Antychrze�cija�ski fanatyzm Dawida Warszawskiego jest wr�cz przys�owiowy. Kiedy w 1994 roku sam Michnik uzna� dalsze popieranie awanturniczego rabina-prowokatora Weissa za niemo�liwe i odci�� si� od jego ch�ci "sprowokowania awantury", Warszawski wyst�pi� w obronie Weissa na �amach "GW", kompromituj�c si� totalnie. Polemizuj�c ze stwierdzeniem Michnika, �e ju� pierwsza wizyta Weissa doprowadzi�a do awantury, Warszawski napisa�: Awantury polega�y na tym, �e rabin Weiss zosta� pobity przez robotnik�w remontuj�cych ko�ci�. To troszeczk� tak, jakby napisa�, �e dzia�alno�� podziemnej "Solidarno�ci" doprowadzi�a do awantur z policj�. Tak ewidentne bzdury zmusi�y Michnika do kolejnego komentarza, g�osz�cego, �e: Rabin Weiss latem 1989 roku wtargn�� na teren klasztoru �e�skiego bez zgody w�a�cicieli. Dot�d my�la�em, �e dla ka�dego z obserwator�w jest to klasyczny przyk�ad prowokowania awantury. Co to ma wsp�lnego z policj� i podziemn� "Solidarno�ci�"? (...). Innym przejawem skrajnego fanatyzmu religijnego Warszawskiego by� jego stosunek do sprawy uboju rytualnego. Ostro wypowiada� si� przeciw mo�liwo�ci wydania przez Sejm zakazu okrutnego rytualnego uboju zwierz�t bez oszo�omienia, poprzez ich powolne wykrwawianie. Grozi�, �e taki zakaz m�g�by by� odczytany w �wiecie jako wybuch polskiego antysemityzmu i m�g�by spowodowa� bojkot Polski ze strony organizacji �ydowskich (w tej sprawie polemizowa�a z nim nawet Alina Grabowska). Przypomnijmy, �e w licznych krajach, mi�dzy innymi w Szwajcarii, Norwegii i Szwecji istnieje od dawna zakaz uboju rytualnego, a w wielu innych krajach ub�j ten zosta� bardzo znacznie ograniczony przepisami prawa. Warszawski niejednokrotnie przedstawia� bardzo k�amliwie obraz stosunk�w polsko-�ydowskich i ich historii. Stawia� na przyk�ad zarzut oboj�tno�ci wi�kszo�ci spo�ecze�stwa polskiego wobec zag�ady �yd�w. Przypomnijmy, �e wed�ug �r�d�owej udokumentowanej pracy Teresy Prekerowej, historyk zwi�zanej z �ydowskim Instytutem Historycznym - w ok. 12 proc. mieszka� - co w �smym polskim mieszkaniu - sublokatorami przez kilka miesi�cy lub przez ca�e lata byli �ydzi (cyt. za recenzj� T.Schoena z ksi��ki T.Prekerowej, "Znak", luty-marzec 1983, s. 547). Czy to by�o ma�o w warunkach, gdy tylko w Polsce - w odr�nieniu od Francji, Danii, Holandii, W�gier czy Rumunii, za ukrywanie �yda grozi�a natychmiastowa �mier� z r�ki niemieckich okupant�w?! Warszawskiego cechuje swoista mentalno�� Kalego. W "GW" (nr 125 z 1991 r.) twierdzi� na przyk�ad w zwi�zku z niefortunnymi przeprosinami Wa��sy w Izraelu, i� (...) winy narodu polskiego wobec �ydowskiego zosta�y uznane. Nie by�o win narodu �ydowskiego wobec polskiego - lecz by�y winy licznych �yd�w wobec Polski. Dodajmy, �e przy r�nych okazjach Warszawski wybiela� jak m�g� rol� �yd�w w komunizmie i w UB, akcentowa� tez�: "Ta�czyli�my na cudzym weselu". Nie wyja�ni� tylko ile i jak wielu �yd�w-komunist�w skorzysta�o na tych ta�cach przez dziesi�ciolecia kosztem ujarzmionych z ich pomoc� narod�w Europy �rodkowej. Andrzej �u�awski, re�yser filmowy, przez wiele lat tworzy� na Zachodzie, g��wnie pe�ne szale�stwa i histerii filmy dla epatowania widz�w (film B��kitna nuta etc.). Jego ksi��k� Lity b�r krytyka uzna�a w swoim czasie za "ambitn� kl�sk� rozhisteryzowanego artysty". W telewizyjnym programie Po co nam... �ydzi (wiosn� 1996) wyst�pi� ze skrajnie przejaskrawion� krytyk� mniemanego polskiego antysemityzmu. Jego przejawem mia�o by� mi�dzy innymi niedocenienie pseudoodkry� �ydowskiej autorki Jadwigi Maurer na temat rzekomego �ydowskiego pochodzenia Adama Mickiewicza. W "Sztandarze M�odych" �u�awski popisa� si� kolejnym uog�lnieniem: Nieprzet�umaczalny Mickiewicz, jeden z najlepszych poet�w w og�le. Mistyk. �yd (...). Dyrektor Muzeum Literatury w Warszawie Janusz Odrow��-Pieni��ek wy�mia� na �amach "Rzeczypospolitej" z 13-14 lipca 1996 r. dywagacje �u�awskiego jako skrajne nadu�ycie i przyk�ad koniunkturalnego filosemityzmu, r�wnie odra�aj�cego jak prymitywny antysemityzm. Przypomnia�, �e wbrew �u�awskiemu i Maurer nie ma �adnego, dos�ownie �adnego dowodu �ydowsko�ci A.Mickiewicza. By�y natomiast w jego tw�rczo�ci teksty o bardzo anty�ydowskim tonie (Pch�a i rabin z 1825 roku, Wiersze Franciszka Grzyma�y i Do Franciszka Grzyma�y z 1832 r., zdanie o dziecku od �yd�w k�utym igie�kami w "Panu Tadeuszu", czy par� bardzo przykrych dla �yd�w przypowie�ci w Ksi�gach Pielgrzymstwa. "NASZA POLSKA" NR 32/1996 � Jerzy Baczy�ski, redaktor naczelny "Polityki". Podobnie jak jego poprzednik na tym stanowisku, Jan Bijak, odpowiedzialny za rol� odgrywan� przez "Polityk�" jako jednego z czo�owych centrum lobby filosemickiego w prasie, za ci�g�e podwa�anie i o�mieszanie polskich tradycji narodowych i warto�ci chrze�cija�skich. Za paszkwilanckie teksty R.M.Gro�skiego i L.Stommy, za nagonk� S.Podemskiego na ks. H.Jankowskiego etc. Beata Chmiel, redaktor naczelna dodatku "Ex Libris" do "�ycia Warszawy", odpowiedzialna za rol� odgrywan� przez to pismo jako jedn� z trybun antywarto�ci. Pod jej kierownictwem "Ex Libris" sta�o si� jednym z uczestnik�w nagonki na Jadwig� Siedleck� za Czarnego ptasiora, tu zaatakowano Dzienniki powojenne Marii D�browskiej za rzekom� anty�ydowsk� ksenofobi�. Zaatakowano r�wnie� ksi��k� �ydowskiego publicysty Johna Sacka Oko za oko za pokazanie prawdy o �ydach w UB, przypuszczono atak na Wojciecha Cejrowskiego. Krystyna Kersten - historyk. Od d�u�szego czasu jest czo�ow� przedstawicielk� lobby filosemickiego w sferze bada� nad histori� najnowsz�. Mog�y si� o tym naocznie przekona� milionowe rzesze telewidz�w ogl�daj�cych 20 czerwca 1996 r. program Szczepana �aryna o mordzie kieleckim Kerstenowa nie znaj�c fakt�w, wykluczy�a by by�y dowody, �e w czasie zaj�� kieleckich ubowcy byli przebrani za andersowc�w. W tendencyjno�ci i fa�szowaniu historii zaprawia�a si� za m�odu. W 1965 wyda�a na wiele lat swe najwa�niejsze "dzie�o" - panegiryczn� ksi��k� o marionetkowej agenturze Sowiet�w - PKWN-ie. W ksi��ce z werw� wychwala�a "m�dr� polityk� obozu demokratycznego" (!!!) i pi�tnowa�a Armi� Krajow�, kt�ra "dyskredytowa�a polityk� w�adz ludowych w oczach narodu" (K.Kersten: Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego 22 VII-31 XII 1944, Lublin 1965, s. 94). Na s. 100 oskar�a�a podziemie o "podsycanie dezorientacji i nieufno�ci", na stronie dalej pisa�a o "zastraszaniu ludno�ci przez polityczne podziemie". Wszystko to Kersten pisa�a o czasie, kiedy wojska sowieckie z pomoc� NKWD tysi�cami wywozi�y na Syberi� najlepszych patriot�w polskich, zdradziecko wy�apywa�y AK-owc�w. Demaskowa�a "kompleks antyrosyjski" (s. 188), reakcyjny "�wiat odchodz�cy w przesz�o��" (s. 222). Zapewnia�a w skrajnym �wczesnym �argonie: Do�wiadczenia kilkudziesi�ciu lat historii rewolucyjnego ruchu robotniczego nauczy�y polskich komunist�w doceniania leninowskiej zasady sojusznik�w w rewolucji (s. 205). Prawdziwe uj�cie dla swej tendencyjno�ci znalaz�a w odpowiednim przedstawianiu historii stosunk�w polsko-�ydowskich pod k�tem ci�g�ego tropienia "brzydkiej choroby" antysemityzmu (por. tekst Kerstenowej w "Rzeczypospolitej" z 15-16 wrze�nia 1990). I tropi ten "antysemityzm per fas et nefas", posuwaj�c si� czasami do najskrajniejszych nieprawd. Na przyk�ad w "Polityce" z 8 czerwca 1996 r. artyku� Kerstenowej pt. R�ka Polaka o pogromie kieleckim zosta� zilustrowany kilkoma zdj�ciami, maj�cymi pokaza� rzekome okrucie�stwo polskiego t�umu. Na nieszcz�cie dla Kerstenowej czytelnicy szybko zdemaskowali �a�osn� wpadk� - rzekomo zdj�cie przedstawiaj�ce Polak�w zabijaj�cych �yd�w w Kielcach zidentyfikowano jako zdj�cie publikowane ju� ponad 15 lat temu, w 1979 roku w wydawnictwie "Stein and Day", z oryginalnym podpisem Litwini morduj�cy �yd�w na ulicach Kowna. Na zdj�ciu wyra�nie wida� postacie dw�ch os�b ubranych w niemieckie mundury (por. uwagi Jana Engelgarda: Oblicza antypolonizmu ("My�l Polska" 21 lipca 1996 i pogmatwane, nieporadne t�umaczenie si� red. "Polityki" z 15 czerwca 1996, s. 74). Pospieszne pisanie na akord cz�sto ju� gubi�o Kerstenow�. Na przyk�ad w ksi��ce Polacy, �ydzi, komunizm. Anatomia p�prawd 1939-68 (Warszawa 1992), staraj�c si� maksymalnie pomniejszy� liczb� �yd�w, kt�rzy opu�cili ZSRR wraz z armi� Andersa, poda�a ich liczb� na zaledwie 1 300 os�b (s. 60). Zapomnia�a jednak co przek�ama�a i na s. 67 na pisa�a ju� o 3 400 �o�nierzach �ydach, na s. 69 o oko�o 4 tysi�cach. Ksi��ka Kerstenowej to rzeczywi�cie jedna wielka antologia p�prawd i �wier�prawd, tyle �e wysz�y spod pi�ra autorki. Pocz�wszy od przedziwnych proporcji ksi��ki. W 185-stronicowej ksi��ce o latach 1939-1968 Kerstenowa prze�lizguje si� na zaledwie trzech stronach nad spraw� antypolskiej kolaboracji z Sowietami wielkiej cz�ci �yd�w w latach 1939-1941. Za to pr�buje go�os�ownie sugerowa�, �e w og�le chodzi tu o jaki� "polski mit o �ydach pod okupacj� sowieck�", o deformacj� wynik�� z wyolbrzymienia jednych zjawisk, a pozostawienia w cieniu innych. Wszystko wbrew licznym �wiadectwom dokumentuj�cym fakty kolaboracji �yd�w, w tym raportu Jana Karskiego z lutego 1940 roku (w przygotowanej do druku rozszerzonej znacznie wersji moich Dziej�w grzechu z "Naszej Polski" na ponad 35 stronach omawiam rozliczne przyk�ady kolaboracji �yd�w na Kresach w latach 1939-1941). W tej samej ksi��ce Kerstenowa robi, co mo�e dla pomniejszenia liczby �yd�w w UB, twierdz�c, �e stanowili oni jakoby tylko 1,7 proc. og�u pracownik�w bezpieki. Milczy o faktach dowodz�cych absolutnego opanowania "wierchuszki" urz�d�w bezpiecze�stwa i samego Ministerstwa Bezpiecze�stwa Publicznego przez �yd�w-ubek�w, kt�rych liczba lawinowo wzrasta�a. W tej samej ksi��ce na ponad 50 stronach Kerstenowa robi, co mo�e dla zamulenia ca�ej prawdy o mordzie kieleckim, akcentuj�c, �e nie ma przekonywaj�cych dowod�w na temat, kto by� rzeczywistym sprawc� wydarze�. By za to zaakcentowa� tym silniej, jak� to rol� w wydarzeniach mog�y zagra� polskie fobie, zacofanie kieleckiej ludno�ci, "uprzedzenia, mity, korzeniami si�gaj�ce �redniowiecza". Polacy s� zreszt� u Kerstenowej zawsze za wszystko winni. W "My�li Polskiej" z 16-31 stycznia 1993 pisano o telewizyjnym filmie Akcja Wis�a autorstwa K.Kersten jako o filmie "jednostronnym i antypolskim". Znaj�c skrajn� tendencyjno�� K.Kersten na niekorzy�� Polski i Polak�w, jej fanatyczne tropienie "polskiego antysemityzmu", mo�na tylko ubolewa�, �e tego typu "badaczka" niejednokrotnie reprezentowa�a stron� polsk� w rozmowach z historykami izraelskimi. I to jak "reprezentowa�a"! Zapytajmy, czy to jest ca�kiem normalne, kiedy historyk Krystyna Kersten, po powrocie z dwustronnego spotkania historyk�w polskich i izraelskich w Tel Awiwie publicznie chwali�a si� tym, �e b�d�c cz�onkiem polskiej delegacji: nawiasem m�wi�c o wiele silniej akcentowa�am fakty obci��aj�ce Polak�w (cyt. za: Anatomia p�prawd. Rozmowa z prof. Krystyn� Kersten z Instytutu Historii PAN, "Przegl�d Tygodniowy", 2 luty 1992). Adam Michnik - publicysta, redaktor naczelny "Gazety Wyborczej", czo�owy "grubokreskowicz", najbardziej odpowiedzialny za u�atwienie drogi powrotu komunist�w do w�adzy. Ci�gle za ma�o m�wi si� o systematycznych dzia�aniach Michnika dla podwa�ania polskiego patriotyzmu i warto�ci chrze�cija�skich oraz ci�g�ego zatruwania atmosfery w stosunkach polsko-�ydowskich. Przede wszystkim przez ustawiczne demaskowanie rzekomego polskiego antysemityzmu i rzucanie fa�szywych oskar�e� o antysemityzm na ludzi o innych pogl�dach politycznych. Zwraca� na to uwag� ju� kilka lat temu, jako na fataln� cech� dzia�a� Michnika, Czes�aw Bielecki na �amach "Tygodnika Solidarno��", podkre�laj�c, �e sam jest z pochodzenia �ydem, ale tym bardziej nie lubi fa�szywych instrumentalnych oskar�e� o antysemityzm wobec przeciwnik�w politycznych. Nic nie nauczy�o Michnika to, �e musia� od czasu do czasu kaja� si� z powodu fa�szywych oskar�e� (np. z powodu nies�usznych oskar�e� pod adresem "prawdziwych Polak�w" z regionu Mazowsza etc.). Czy z powodu swych dawniejszych napa�ci na Ko�ci� (w 1977 roku w wydanej w Pary�u ksi��ce Lewica, ko�ci�, dialog Michnik samokrytycznie bi� si� w piersi z powodu tego, i�: Katolicyzm r�wna� si� dla nas z antysemityzmem, z faszyzmem i ciemnogrodem i wszelkimi zjawiskami antypost�powo�ci (...). Bi� si� w piersi, a potem dalej robi� swoje, jak �wiadczy ca�a linia "Gazety Wyborczej" od 1989 roku. Z perspektywy lat coraz bardziej widoczna b�dzie rola Adama Michnika jako tego, kt�ry zrobi� niebywale wiele dla sprowokowania anty�ydowsko�ci w Polsce przez sw�j fanatyzm i jawne prowokacje, haniebne ataki na polsk� histori� (w stylu ataku Cichego na Powstanie Warszawskie). Nikt bardziej ni� Michnik nie przyczyni� si� do utrudnienia autentycznego dialogu polsko-�ydowskiego, on sam jest jego widocznym przeciwstawieniem. Osobi�cie du�o bardziej wierz� w mo�liwo�� dialogu z Szymonem Wiesenthalem ni� Michnikiem. Rozmowa z Wiesenthalem, cho� nie�atwa, mo�e bowiem oprze� si� na wymianie pogl�d�w ludzi o stabilnych, ugruntowanych przekonaniach, jakich� podstawach w sferze uznanych warto�ci. Na ka�dej wymianie pogl�d�w z Michnikiem mo�na tylko straci�, bo by�aby to rozmowa z cynicznym instrumentalnym kr�taczem, dostosowuj�cym swe pogl�dy wy��cznie do naj�wie�szych potrzeb politycznych. St�d te tak liczne niespodziewane ewolucje - od pot�piania listu biskup�w polskich na �amach "Argument�w" do p�niejszego kajania si� za antyklerykalizm w 1977 roku, czy zabiegania o przyja�� z ksi�dzem H.Jankowskim w latach 80., by zn�w dzi� powr�ci� - do maksymalnie podst�pnych dzia�a� antykatolickich. Ile� to razy Michnik bi� na alarm na temat rzekomych skrajnych zagro�e� nacjonalistycznych i antysemickich w Polsce. Ile� to razy wysma�a� skrajne "donosy na Polsk�" do r�nych gremi�w zagranicznych. By przypomnie� cho�by dziwnie przemilczane w Polsce wyst�pienie Michnika na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie w kwietniu 1990 r. M�wi� tam, �e w Polsce grozi antykomunistyczna dyktatura, antykomunizm z bolszewick� twarz�, kt�remu towarzyszy� b�dzie szowinizm, klerykalizm, populizm i ksenofobia, nie m�wi�c o gro�bie antysemityzmu (por. Charles Hoffman: Gray Dawn. The Jews of Eastern Europe in the Post-communist Era, New York 1992, s. 302). A potem nagle z g�upia frant Michnik wyst�puje z udawan� obron� Polak�w przed zarzutami antysemityzmu na spotkaniu z przedstawicielami francuskich �yd�w. A w ksi��ce Mi�dzy panem a plebanem przyznaje, �e: partie, kt�re startowa�y pod has�ami antysemickimi, nie dosta�y ani jednego mandatu. W 1989 roku Michnikowska "Gazeta Wyborcza" maksymalnie nag�a�nia akcj� rabina Weissa w O�wi�cimiu, popieraj�c j�. W 1994 ten sam Michnik okre�la akcj� rabina Weissa z 1989 roku jako klasyczny przyk�ad prowokowania awantury, jak wi�c zale�nie od potrzeby wyst�puje jako obrotowy �ydo-Polak, odcinaj�c odpowiednio kupony za ka�dym razem od zamanifestowanej postawy. To przedstawia si� jako zatroskany o los Polski patriota, to zn�w przyjmuje fetowane w Nowym Jorku jako "�yd Roku 1991". W wydanej w 1995 roku ksi��ce Mi�dzy panem a plebanem (s. 217) m�wi: (...) Kto zajmuje si� tym, co m�wi Boles�aw Tejkowski? Nikt. W rzeczywisto