3899
Szczegóły |
Tytuł |
3899 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3899 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3899 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3899 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
PIOTR KUNCEWICZ
AGONIA I NADZIEJA
PROZA POLSKA OD 1956
TOM V
Copyright � by PIOTR KUNCEWICZ
Wydawnictwo �Tower Press �
Gda�sk 2001
4
Pokolenie �Wsp�czesno�ci�
Nurt H�aski
Widzieli�my ju�, jak bardzo z�o�ona i spl�tana by�a sytuacja prozy po 1956 roku, jak wiele
zwierciade� stara�o si� j� odbija�. W istocie by�a to �symfonia� lub �synchronia� nie mniej
bogata od poetyckiej. Przygl�dali�my si�, jak uczestnicz� w niej tw�rcy, kt�rzy zdobyli s�aw�
jeszcze w latach dwudziestych, jak powa�n� rol� odgrywa pokolenie lat trzydziestych, kt�re
teraz dopiero pisze swoje Miazgi i Spi�owe bramy, jak powoli rozchodzi si� wie�� o tw�rcach
emigracyjnych, jak utwierdza swoje panowanie generacja �pryszczatych Kolumb�w�. I dopiero
na tym tle odzywa si� nuta �zmiany warty�, pojawia si� pokolenie �Wsp�czesno�ci�.
Po nim, w latach sze��dziesi�tych, przyjdzie okres stabilizacji, �eby nie rzec: stagnacji spo�ecznej,
kt�ry w literaturze wyowocuje �ma�� stabilizacj�� albo �ma�ym realizmem�. Zako�czy
si� to prawdziw� ju� martwot� w latach 1968-1970. Potem niepok�j b�dzie ju� stale narasta�,
chocia� w�a�nie w prozie b�dzie si� mu bardzo trudno wyrazi�. Wreszcie przyjdzie generacja,
kt�ra spr�buje odnowi� j�zyk, a rozsadzi fabu�� - zw� ich �zbere�nikami�: od ich ojca
chrzestnego, Henryka Berezy.
Do okoliczno�ci towarzysz�cych pojawieniu si� wsp�czesno�ciowc�w wraca�em ju� par�
razy. Nie od rzeczy b�dzie wspomnie� o nich i tutaj. By�o to pokolenie najszczelniej mo�e
ukszta�towane przez histori� w jej najgorszym wydaniu. Jego dzieci�stwo, czyli okres zupe�nej
osobistej bezsilno�ci, przypad�o na lata wojenne, na powszechne wielorakie zabijanie,
wczesna za� m�odo�� na totalitarne zak�amanie w wydaniu stalinowskim. W rezultacie i
wsp�czesno�ciowcy, i ich nie zawsze m�odsi kontynuatorzy i nast�pcy spod znaku �ma�ej
stabilizacji� zostali obci��eni fatalnym baga�em znieprawionego, krwawego, k�amliwego i
beznadziejnego �wiata. Cho�by si� kto� najbardziej broni� (a bronili si� przecie� wszyscy),
praktyka i frazeologia �wczesnego �ycia spo�ecznego musia�y nas kszta�towa�. Od 1939 do
1956 roku up�yn�o siedemna�cie lat. Kiedy si� zaczyna�a �pr�ba przemocy�, mia�em trzy
lata, kiedy si� ko�czy�a czy tylko s�ab�a - dwadzie�cia... Moi koledzy byli przewa�nie o rok
czy dwa starsi. A przez ostatnie dziesi�� lat wbijano nam do g�owy, �e to ju� na zawsze i doprawdy
nie by�o podstaw, aby s�dzi� inaczej - jak wynika z pami�tnik�w Jana Nowaka-
Jeziora�skiego, on tak�e z perspektywy monachijskiej nie mia� w�wczas �adnej nadziei na
jak�� odmian�.
Nie mog�o tak si� dzia� bez nast�pstw. Nawet po Pa�dzierniku pozosta�y s�owa i poj�cia
tabu. Nale�a�y do nich �socjalizm�, i �realizm�, �literatura zaanga�owana�, �klasa robotnicza�,
�post�p� i - w sensie negatywnym - �kapitalizm�, �inicjatywa prywatna�, �w�asno��.
I inne pochodne. Za�o�enia nie zmieni�y si� wi�c tak bardzo, jedynie mia�y by� inaczej, lepiej,
praworz�dniej praktykowane. Pokolenie dwudziesto-dwudziestoparolatk�w wynios�o wi�c
pewne duchowe obyczaje. A wi�c milczenie czy nieposzanowanie �pryncypi�w�. A wi�c
daleko id�c� ostro�no�� i umiarkowanie. A wi�c mgliste zawo�anie pozytywistyczne, bo praca
organiczna zdawa�a si� mo�liwa mimo takich czy innych oficjalnych, plakatowych idea��w.
Jan B�o�ski w s�ynnej Zmianie warty (1961) zauwa�a, �e to pokolenie by�o za m�ode na
rozliczenia z przesz�o�ci�. Ale jakie awantury wybucha�y, gdy pr�bowali to robi� starsi, od
Ma�owiernych Putramenta po Zatrzymanego do wyja�nienia Wygodzkiego. Przecie� w praktyce
(a w�a�ciwie to i w teorii) kwestionowano prawo do wolno�ci - m�wienia o wszystkim,
w�asnej historii, wyboru lektur, wyjazd�w w �wiat, nawet do miejsca zamieszkania. St�d i
s�awny �bunt� musia� si� bardzo szybko �ustateczni�, pozosta� �buntem na kolanach�. Ale
przy tych wszystkich ograniczeniach bunt by� jednak rzeczywisty. Wyra�a� si� w zupe�nie
innej kreacji bohatera, w odmiennej ju� jego relacji ze �wiatem, w zderzeniu wyobra�e� z
5
rzeczywisto�ci�. Nie zapominajmy, �e by� to czas bardzo silnych wp�yw�w egzystencjalizmu,
Sartre'a, Camusa, Kafki, Becketta. Bohater szuka wi�c samego siebie, pr�buje si� okre�li�,
nie jest z g�ry dany i postanowiony. Przeciwnie, jest na og� sk��cony ze sob�, niekonsekwentny,
�le si� lokuje w spo�ecze�stwie. St�d bywa cz�sto cz�owiekiem marginesu, lumpem,
�bywszim cze�owiekiem�. Najbardziej oczywista pr�ba pogodzenia si� ze �wiatem prowadzi�a
przez erotyk�, ale pr�ba ta by�a z regu�y nieudana. Towarzyszy�a jej niekiedy groteska,
cz�ciej jednak w poezji i dramacie.
Powiedzmy od razu, �e co znaczniejsi prozaicy pokolenia z biegiem czasu odeszli od tego
schematu daleko. Ale co� jednak zawsze pozosta�o...
Znaczna cz�� najwa�niejszych prozaik�w pokoleniowych odezwa�a si� nie od razu, a w
ka�dym razie w pierwszej chwili by�a mniej zauwa�alna. Terlecki, Krzyszto�, Odojewski,
Krasi�ski, Wojdowski dopiero z czasem wysun� si� na czo�o. Wielu poprzestaje na razie na
poezji - tak jest z Nowakiem, Czyczem, Iredy�skim, Urszul� Kozio�, �liwonikiem, Grze�czakiem
i wieloma, wieloma innymi. ( Notabene przypominam, �e tw�rczo�� prozatorsk� tych
poeto-prozaik�w om�wi�em ju� przy okazji ich poezji w tomie trzecim). Pocz�tkowo ponad
wszystkich wyrasta s�aw� i talentem Marek H�asko, chce mu si� nawet przypisa� dominuj�cy
wp�yw na koleg�w, zwanych pogardliwie �h�askoidami�. Ale to niezupe�nie tak. Wp�yw H�aski
oczywi�cie istnia�, lecz wa�niejszy znacznie by� duch czasu, owocuj�cy podobnie u r�nych
autor�w. H�asko by� raczej tylko jego najjaskrawszym wcieleniem. Opr�cz niego najpowa�niejszymi
przedstawicielami pokoleniowej prozy byli wtedy Marek Nowakowski, Andrzej
Brycht, Eugeniusz Kabatc, Aleksander Minkowski, Maciej Patkowski, Monika Kotowska,
Magda Leja, Stanis�aw Stanuch.
Marek H�asko
O ile kult szalonych poet�w jest w Polsce rzecz� dosy� zwyczajn�, �e wspomnimy o Bursie,
Stachurze, Wojaczku, o tyle prozaikom rzadziej si� to przytrafia (cho� w rzeczywisto�ci
bywaj� t�gimi osobliwcami). H�asko to chyba wyj�tek. Legenda o tym pisarzu znacznie przeros�a
zainteresowanie sam� jego tw�rczo�ci�. W ogromnej masie publikacji prasowych analiz
literackich jest bardzo ma�o, na og� s� to zestawienia prawdy z legend�, legend� starannie
przez samego H�ask� kultywowan�. Nawet jego matka przyzna�a, �e by� mitomanem. Na
umocnienie legendy wp�yn�o i to, �e H�asko w swoich utworach najwyra�niej pisa� o sobie, a
wi�c post�powa� podobnie jak poeci. Trudno dzisiaj nawet w szczeg�ach dociec, co prawdziwe,
a co zmy�lone. Na przyk�ad H�asko deklarowa�, �e jest synem stra�aka i praczki -
tymczasem by� synem adwokata, jego matka by�a studentk� romanistyki, potem urz�dniczk�.
Natomiast dziadek by�, i owszem, komendantem stra�y warszawskiej, kim� w rodzaju dygnitarza...
Nie wiadomo nawet, czy �mier� H�aski by�a samob�jstwem, prawdopodobnie nie. I
tak jest ze wszystkim.
Marek H�asko (Warszawa 1934 - Wiesbaden 1969) wcze�nie przerwa� edukacj� szkoln�,
zosta� szoferem, mia� epizody kryminalne. Zacz�� publikowa� w prasie w roku 1954, w 1956
wyda� pierwsz� ksi��k�, zbi�r opowiada� Pierwszy krok w chmurach, kt�ry przyni�s� mu
b�yskawiczny, tak�e mi�dzynarodowy rozg�os. By� nieomal bo�yszczem i zarazem enfant
terrible warszawskiego �rodowiska, ws�awionym r�nymi drakami, osnuwaj�cymi przede
wszystkim popularn� w swoim czasie knajp� �Kameralna� na ulicy Foksal. W 1958 roku
wyje�d�a do Francji i udziela kilku zakazanych w owym czasie wywiad�w, na skutek czego
w�adze odmawiaj� mu przed�u�enia wa�no�ci paszportu. P�niej zabraniaj� tak�e prawa
przyjazdu do Polski. H�asko w�druje wi�c po �wiecie, przede wszystkim po Niemczech, Stanach
Zjednoczonych i Izraelu. �eni si� z niemieck� aktork� Soni� Ziemann, zyskuje licencj�
pilota, jego awantury i wybryki opisuje prasa �wiatowa. Mi�dzy innymi jest jako� odpowiedzialny
za �mier� muzyka Krzysztofa Komedy - ni�s� po pijanemu Komed�, obaj nieszcz�-
6
�liwie upadli. Jest uwa�any za �polskiego Jamesa Deana�, aktora ameryka�skiego, b�d�cego
wzorem dla zbuntowanych; by� zreszt� do niego rzeczywi�cie podobny. I tak dalej, i dalej...
By� mo�e �w piorunuj�cy sukces, kt�ry sta� si� od pierwszej chwili udzia�em H�aski,
sprawi�, �e pisarz w�a�ciwie niewiele ju� si� zmieni� i rozwin��. Od pocz�tku do ko�ca wracaj�
te same postaci, te same sytuacje. �ci�lej bior�c, sam pocz�tek by� socrealistyczny, ale i
tu sta�y si� ju� widoczne sk�onno�ci do �czarnej literatury�, jak w owych czasach m�wiono.
P�niej zasadniczym motywem staje si� rozd�wi�k mi�dzy rzeczywisto�ci� a marzeniem. Z
biegiem czasu owo zderzenie mie�ci si� raczej w Vorgeschichte, a my obserwujemy skutki
owego rozczarowania. Jest to bodaj w pe�ni �wiadome. We wczesnych, socrealistycznych
utworach H�asko stara� si� przedstawi� stawanie si� bohatera, co� z tego znalaz�o si� jeszcze
we wczesnej nowelistyce, potem mamy posta� ju� ukszta�towan�. Sam H�asko powo�uje si�
tu na jaki� ameryka�ski film, gdzie obserwujemy, jak bohater-dziecko wbiega w ciemn� ulic�,
a nast�pnie wybiega stamt�d ju� jako �m�ody rzezimieszek�.
Ten bohater to z regu�y jaka� wersja portretu samego H�aski. Szofer b�d� lotnik, alfons i
kryminalista, alkoholik i awanturnik, nieustannie kogo� za co� albo i bez powodu ok�adaj�cy,
a kobiety ze szczeg�lnym upodobaniem. Piotr Bratkowski nazwa� go �narcystycznym sadomasochist��.
Inni bohaterowie w�a�ciwie s� tacy sami - �wiat w interpretacji H�aski sk�ada
si� z durni�w i �ajdak�w. Pomi�dzy wszystkimi panuje skrajna i bezinteresowna nie�yczliwo��.
Postaci H�aski w�a�ciwie nie rozmawiaj� ze sob�, lecz k��c� si� i obrzucaj� wyzwiskami.
Gadaj� przy tym samymi dwuznacznikami i paradoksami. Da�o to w ka�dym razie jeden
pozytywny efekt - dialog sta� si� nies�ychanie dynamiczny, a tym samym idealnie teatralny i
filmowy.
Centralne miejsce zajmuje erotyka - sam H�asko m�wi�, �e interesuje go w�a�ciwie tylko
to, co si� dzieje mi�dzy m�czyzn� a kobiet�. Ale do kobiet ma stosunek wielce pokr�tny. S�
obiektem nieustannego po��dania i wzlot�w lirycznych, z drugiej za� strony - staj� si� przyczyn�
wszelkiego mo�liwego z�a - �te kurwy: te nasze matki i siostry, i narzeczone.� �wiat,
niezale�nie od polityki i geografii, jest wsz�dzie jednakowo obrzydliwy, a bohater nie wyja�nia,
jakiego by w�a�ciwie �ycia pragn��.
W�a�ciwie mieli sporo racji jego krytycy, wskazuj�cy na analogie z Przybyszewskim -
s�awny bunt H�aski jest troch� metafizyczny, a troch� bezprzedmiotowy. Pocz�tkowo mia�
niby ostrze polityczne, w Cmentarzach czy w Nast�pnym do raju, lecz okaza�o si�, �e autor
ma taki sam stosunek do rzeczywisto�ci politycznej diametralnie odmiennej. Literackie �r�d�a
tej wizji �wiata to Dostojewski, Kafka i Amerykanie, czyli przede wszystkim Hemingway i
Caldwell. A do tego wszystkiego trzeba jeszcze koniecznie doda� Szekspira, niezmiernie w
latach pi��dziesi�tych w Polsce modnego, w kt�rego tw�rczo�ci dostrzegano liczne aktualne
aluzje polityczne.
Co z tego zosta�o po latach? Przede wszystkim niezwyk�a teatralno�� i filmowo��. Zauwa�ono
to od pierwszej chwili. Jeszcze przed wyjazdem H�aski z Polski Aleksander Ford sfilmowa�
�smy dzie� tygodnia, Wojciech Has P�tl�, a Czes�aw Petelski Nast�pnego do raju -
jako Baz� ludzi umar�ych. Tych ekranizacji by�o potem wiele, w r�nych krajach �wiata. Adaptacje
teatralne a� trudno zliczy� - od momentu gdy rozsypa�y si� zakazy polityczne, skazuj�ce
tw�rc� na niebyt. To nie tylko kwestia dialogu, ale tak�e precyzyjnej fabu�y, wielkiej
konkretno�ci i dosadno�ci opisu. Dlatego zreszt� H�asko jest ch�tnie i powszechnie czytany i
w Polsce, i w kilkudziesi�ciu innych krajach. Nie zapominajmy przy tym, �e autor mia� zaledwie
trzydzie�ci pi�� lat w chwili �mierci - gdyby by� Ku�niewiczem, musia�by w og�le czeka�
jeszcze przesz�o pi�tna�cie lat na debiut... Zosta�a wreszcie legenda, ho�ubiona przez rozpalone
panienki, ��dne, by je kto skatowa� i posiad�.
Pierwszym utworem H�aski by�a powie�� Sonata marymoncka, napisana gdzie� na pocz�tku
lat pi��dziesi�tych, podobno w kilku wersjach, czytana i poprawiana przez Igora Newerlego,
a ostatecznie wydana dopiero w 1982 roku. Rzecz jest bez reszty z ducha owych produk-
7
cyjno-socrealistycznych lat, mo�e jedynie opis stosunk�w w�r�d marginesu spo�ecznego zapowiada
co� odmiennego. Bohater, m�ody ch�opak, syn marymonckiego furmana Rysiek Lewandowski
zmierza ku karierze przest�pczej, lecz szcz�liwy los sprawia, �e zostaje pomocnikiem
kierowcy, a nast�pnie kierowc�, dostrzega nowe i staje si� pa�stwowotw�rczym pracownikiem
na niwie. Innymi s�owy, jest to proces resocjalizacji pod wp�ywem marksizmuleninizmu
i dobry przyk�ad, jaki daje klasa robotnicza. R�wnocze�nie nast�puje proces pog��biania
�wiadomo�ci klasowej ca�ego kolektywu.
Niekt�re poczynania typ�w negatywnych, takich jak folksdojcz S�czek, zapowiadaj� przysz�ego
H�ask�. W zmienionej wersji Sonata marymoncka jako Baza Soko�owska sta�a si� jego
debiutem prasowym czy raczej almanachowym w 1954 roku. Rzecz zosta�a skr�cona. Bohater,
Micha� Kosewski, jest kiepskim i leniwym kierowc�, ale pod wp�ywem kolektywu i rozm�w
ideologicznych w�asnor�cznie reperuje samoch�d i pewnie zostanie przodownikiem
pracy. Po raz trzeci motyw bazy transportowej powr�ci w Nast�pnym do raju (1958), opublikowanym
wcze�niej w prasie krajowej pod tytu�em G�upcy wierz� w poranek. Podejrzewam
troch�, �e to s� naprawd� te trzy legendarne wersje Sonaty.
Nast�pny to jedna z najlepszych ksi��ek H�aski. Rzecz dzieje si� tym razem w g�rach, zapewne
gdzie� w Sudetach, sk�d szoferzy w bardzo z�ych warunkach, rozklekotanymi samochodami
wo�� drewno, marz� o ucieczce z tego miejsca, pij�, rozpaczaj� i g�sto gin� w wypadkach.
W�a�nie przyje�d�a tu ideowy komunista Zabawa wraz z �on� Wand�, by podnie��
wydajno�� pracy. W tym celu musi formalnie walczy� z szoferami, najcz�ciej kryminalistami
zreszt�. Tymczasem Wanda, tak�e marz�ca o wyje�dzie, zdradza go po kolei ze wszystkimi,
a ka�dy jej kochanek ginie w wypadku. Przes�anie ideowe niby takie, �e wszystkiemu
winien ustr�j, ale to bardzo naci�gane. Nie brak i element�w melodramatu. Przypomina si�
raczej s�awny film o przewozie nitrogliceryny, Cena strachu, sama za� Wanda ma co� wsp�lnego
z Matni� Pola�skiego, ale Matnia jest p�niejsza, wi�c to chyba H�asko wp�yn��by na
Pola�skiego, co wcale niewykluczone. Zasadnicza stylistyka Nast�pnego do raju powr�ci we
wszystkich w�a�ciwie p�niejszych utworach H�aski.
Tymczasem jednak ukazuje si� debiutancki zbi�r opowiada� Pierwszy krok w chmurach
(1956), z tak s�awnymi nowelami jak: Odlatujemy w niebo, �liczna dziewczyna, Naj�wi�tsze
s�owa naszego �ycia, P�tla i inne. G��wnym motywem jest tu konfrontacja m�odzie�czych
marze�, zw�aszcza mi�osnych, z brudn� rzeczywisto�ci�. Idealnie pi�kna dziewczyna jest
dziwk�, pierwsze s�owa mi�o�ci okazuj� si� liczmanem, m�wionym ka�demu - i tak dalej, i
tak dalej. Nowele zdumiewa�y nieznan� dot�d w literaturze polskiej brutalno�ci�. Najg�o�niejsza
z nich przysz�a nied�ugo potem: �smy dzie� tygodnia (1957); idzie o ten prawdziwie
pi�kny dzie�, kt�ry nie nadejdzie nigdy. M�oda para, Piotr i Agnieszka, marzy o pi�knym
pocz�tku mi�o�ci - ale po prostu nie maj� nigdzie miejsca dla siebie. W ko�cu Agnieszka
oddaje si� pierwszemu lepszemu m�czy�nie, cynicznemu dziennikarzowi, kt�ry po wszystkim
policzkuje j� za zabrudzenie krwi� dziewicz� ��ka: �Nie mog�a� sobie znale�� kogo�
innego, kto by ci� rozprawiczy�? Za te pieni�dze, kt�re z tob� przepi�em, mia�bym przyzwoit�
dziwk�. Bydl�ta. Nawet w tych sprawach nie mo�na wam zaufa�.� Po Warszawie szeroko
m�wiono, jak si� naprawd� nazywali bohaterowie tej historii i o kt�r� Agnieszk� tu chodzi.
Jeszcze w kraju napisa� H�asko Cmentarze, kt�rych nie chciano mu ju� wyda�. Rzecz jest
kafkowsko-antykomunistyczna. Dawny alowiec, Franciszek Kowalski, lojalny urz�dnik, zostaje
zatrzymany przez patrol MO, oskar�ony o cuda niewidy, usuni�ty z partii, porzucony
przez syna i c�rk�, kt�ra pope�nia samob�jstwo. Kowalski nadaremnie szuka oparcia w dawnych
kolegach z partyzantki; oni te� zostali tak czy inaczej zdruzgotani. Panuje powszechna
blaga, wzajemna nienawi�� i fa�sz - ca�o�� jest czym� w rodzaju orwellowskiej przypowie�ci.
Ale sprawia wra�enie raczej sztuczne, temat bowiem okaza� si� zbyt wymagaj�cy intelektualnie.
Cmentarze i Nast�pny do raju ukaza�y si� jako jeden tom ju� w Pary�u, w 1958 roku.
8
W 1964 opublikowane zosta�y dwie powie�ci, napisane ju� na emigracji, osnute na motywach
izraelskich: Wszyscy byli odwr�ceni i Brudne czyny. Ta ostatnia nale�y do najd�u�szych
utwor�w H�aski, bo na og� pisywa� co� po�redniego mi�dzy powie�ci� a nowel�. Bohaterem
Wszystkich jest osi�ek Dov i jego przyjaciel Izrael - szoferzy, kt�rzy przyje�d�aj� do
pustynnego portu Ej lat, szukaj�c niby to pracy. W Ejlacie gromadz� si� g��wnie wszelakie
wyp�dki. Dov zosta� opuszczony przez �on�, w zwi�zku z czym sta� si� kryminalist�. Tu dalsze
k�opoty z pi�kn� bratow� i bratem-rybakiem, walcz�cym z konkurencj�. Tymczasem
niemiecka turystka Urszula, zakochana w Izraelu, niszczy �odzie konkurencji, sk�d og�lny
hamlet: okaleczony zostaje brat Dova, Dov zabija Urszul�, a Izrael Dova.
Brudne czyny to jedna z najlepszych ksi��ek H�aski i nieco podobna: portowa, izraelska i
tak�e zako�czona powszechn� rzezi�. Bohaterem jest lotnik Abakarow i niemiecka aktorka
filmowa Katarzyna. Katarzyna pragnie wywie�� Abakarowa, kt�ry tymczasem m�ci si� na
po�rednim zab�jcy swojego przyjaciela i niejako z rozp�du zabija impresaria Katarzyny. Podczas
aresztowania Abakarowa nikt z �yciem nie uchodzi.
Zdaje si�, �e sam H�asko po�apa� si�, �e to ju� grotesk� tr�ci i nast�pna ksi��ka jest ju�
�wiadomie groteskowa - Nawr�cony w Jaffie (1966). Mamy tu dw�ch awanturnik�w i oszust�w,
alfonsa i oszusta matrymonialnego oraz jego przyjaciela. Obaj poluj� na bogate turystki.
Jednocze�nie bohater wobec niefortunnego misjonarza udaje ch�tnego do nawr�cenia, obdzieraj�c
go z pieni�dzy i uwodz�c mu �on�. Rzecz w duchu powie�ci �otrzykowskiej, a mo�e
nieco Ilfa i Pietrowa, ale z niejakim horyzontem metafizycznym na skal� �by�ych ludzi�. By�
mo�e to najlepsza powie�� H�aski.
Rzecz nast�pna to Sowa, c�rka piekarza (1968), tytu� z Szekspira, rzecz r�wnie jak poprzednia
w tonacji ironiczno-drwi�cej, ale i mocno melodramatyczna. M�ody pisarz przybywa
do Wroc�awia, gdzie zostaje szoferem i kochankiem Weroniki Rackmann, kt�rej m��, lotnik,
po powrocie z Zachodu zostaje skazany na �mier� i przebywa w wi�zieniu - akcja dzieje si�
w latach pi��dziesi�tych. Narrator odgrywa dla Weroniki owego lotnika, a kiedy ten jednak
wychodzi na wolno��, usuwa si�.
Wreszcie po�miertnie wydana, by� mo�e nie wyko�czona powie�� to Palcie ry� ka�dego
dnia (1983), gdzie r�wnie� lotnik-instruktor, tym razem w Ameryce, sypia z dziewczyn�
swojego przyjaciela - to prawdziwa obsesja H�aski - i wreszcie doprowadza do jego �mierci.
Osobne miejsce zajmuje ciekawa publicystyka H�aski, drukowana w paryskiej �Kulturze�,
a zebrana w tomie Listy z Ameryki. Dodajmy, �e H�asko uprawia� publicystyk� ju� wcze�niej,
w �Po prostu�, gdzie by� kierownikiem dzia�u; nawiasem m�wi�c, publicystyk� uprawiali
niemal wszyscy autorzy pokolenia �Wsp�czesno�ci�.
Ksi��k� jednak najbardziej b�yskotliw�, rzeczywi�cie �wietn� jest tom wspomnie� Pi�kni
dwudziestoletni (1966), beletryzowanych, ironicznych, zjadliwych, dotycz�cych zar�wno
okresu warszawskiego, jak i lat emigracji. H�asko na nikim tu chyba nie zostawia suchej nitki,
jest to zarazem najpe�niejsza eksplikacja otaczaj�cych go mit�w. Z prawdziwo�ci� zawartych
tu danych jest podobno bardzo rozmaicie, ale od ksi��ki nie mo�na si� oderwa�. Po wielu
latach Agnieszka Osiecka opisa�a mniej wi�cej ten sam czas w ksi��ce Szpetni czterdziestoletni
(1985), gdzie samemu H�asce po�wi�ci�a liryczny, wierszem napisany rozdzia�.
Nie spos�b odebra� H�asce, �e sta� si� jednym z najs�ynniejszych polskich pisarzy powojennych,
�e utorowa� drog� ca�ej generacji. I zarazem zatrzyma� w ca�ej swojej tw�rczo�ci
niejako zamro�one na zawsze jej charakterystyczne, a i �mieszne cechy.
Marek Nowakowski
W�r�d ewentualnych nast�pc�w H�aski wymieniano przede wszystkim Marka Nowakowskiego.
Ale po latach sta�o si� jasne, �e by� to po prostu b��d perspektywy; ani imienia, ani
sposobu swojego pisarstwa nie musia� czerpa� od H�aski, mia� je w�asne. Zainteresowanie
nietypowym bohaterem, peryferiami miasta i przeci�tnym �yciem by�o w duchu czasu, kiedy
9
poj�cie buntu odgrywa�o tak znaczn� rol�. Peryferyjna bywa�a i poezja - cho�by Bia�oszewskiego
i Grochowiaka. A poza tym Nowakowski, odmiennie ni� H�asko, nie okaza� si� wi�niem
jednej tylko problematyki, bohatera i sytuacji. Za to sk�onno�ci do czarnej wizji �wiata
by�y oczywiste, za co upomina�a go �wczesna prasa partioojczy�niana. Pisa� wi�c Ryszard
Pietrzak w ��o�nierzu Wolno�ci� w roku 1965: �Ja jednak nie trac� wci�� nadziei, �e rozlegnie
si� w prozie Nowakowskiego jaki� krzyk serdeczny - tak jak to mogli�my zaobserwowa�
u Andrzeja Brychta - �e zwyci�y ciep�y, humanistyczny stosunek do �wiata i ludzi.�
Cho�by ze wzgl�du na p�niejsze losy obu pisarzy tekst ten nawet po latach emanuje �agodn�
weso�o�ci�.
Marek Nowakowski (Warszawa 1935) sko�czy� prawo w Warszawie, debiutowa� w 1957
roku opowiadaniem Kwadratowy, opublikowanym w �Nowej Kulturze�, w rok potem ukaza�a
si� pierwsza ksi��ka. Uprawia nowel� albo mikropowie��. Warto te� odnotowa� szczeg�ln�
odr�bno��; ot�, jak pisa�em, pokolenie �Wsp�czesno�ci� do kontestatorskich nie nale�a�o,
a Nowakowski stanowi tu wyj�tek - z opozycj� zwi�za� si� wcze�nie, jeszcze przed
Marcem '68, w 1983 zosta� aresztowany za ksi��k�, co te� by�o raczej wyj�tkiem. Na szcz�cie
po do�� licznych interwencjach wkr�tce go zwolniono. Dodajmy, �e swoje utwory drukowane
w prasie emigracyjnej podpisywa� pseudonimem Seweryn Kwarc. Powiedzmy jednak,
�e na og�, poza ekstremalnymi atakami, by� przez krytyk� krajow� ceniony, arcycz�sto
recenzowany, a tak�e nagradzany. W pe�ni zreszt� zas�u�enie.
Istotn� rol� w tw�rczo�ci Nowakowskiego odgrywa niewielki przewa�nie format jego
utwor�w, zbli�onych do statusu obrazka. St�d ju� niedaleko do formy zapisu rzeczywisto�ci i
s�dzi� mo�na - po wypowiedziach samego Nowakowskiego - �e formu�a �zapisu� jest mu
bardzo bliska. M�wiono nawet o pograniczu literatury faktu, ale to przesada. W ka�dym razie
j�drem jego utwor�w, tak�e tych wi�kszych, jest raczej sytuacja ni� rozwini�ta fabu�a.
Wsp�gra z tym j�zyk owego zapisu: bardzo rzeczowy, konkretny, rejestruj�cy. A zarazem
jednak rzecz jest bardziej z�o�ona, nie tylko dlatego, �e Nowakowski sk�din�d dowi�d�, �e
sta� go na stylizacj�, �e wychodz� mu wcale udatnie opisy przyrody, co we wsp�czesnej prozie
stanowi raczej rzadko��. Nie tylko to. Po prostu sam, niby to protokolarny zapis w istocie
rzeczy a� pulsuje od emocji - drwiny, pogardy, ironii, wsp�czucia, ciep�a... Trzeba wielkiej
niemuzykalno�ci literackiej, aby tego nie zauwa�y�.
Najcz�ciej jest to jednak ironia. Nie da si� zaprzeczy�, �e wizja �wiata prezentowana
przez Nowakowskiego nie jest �wietlana, i to niezale�nie od przemian jego poetyki. �ycie, tak
czy owak, sensu nie ma, spo�ecze�stwo za� i jego obyczaje s� obrzydliwe. W�a�ciwie jedyn�
szans� sensu jest bunt, protest. Ten za� pojawi si� u Nowakowskiego w dw�ch okresach - na
pocz�tku, kiedy obmierz�emu mieszcza�stwu przeciwstawia si� niemal heroiczny margines
spo�eczny, i nast�pnie po latach, gdy Nowakowski napisze wprost o walce z komunistycznym
ustrojem, z przemoc�. Dawny buntownik staje si� teraz rewolucjonist� (kontrrewolucjonist�?).
Nie zapominajmy, �e lata pi��dziesi�te, kiedy kszta�towa�o si� pokolenie, to czas wielkiego
wp�ywu egzystencjalizmu. I je�li Nowakowski nie zawsze m�g� si� oderwa� od swoich
terenowych bada� socjologicznych, by znale�� si� w pobli�u teatru, to na Muchy Sartre'a wybra�
si� jednak z pewno�ci�. Krytyka o mrokach Nowakowskiego pisa�a wielokrotnie. Najciekawszy
by� w po�owie lat siedemdziesi�tych sp�r Jerzego Niecikowskiego z Micha�em Sprusi�skim
na �amach �Literatury�. Niecikowski nazwa� Nowakowskiego nihilist�, Sprusi�ski
utrzymywa�, �e bohater Nowakowskiego szuka jednak warto�ci. Wed�ug Niecikowskiego,
bohater Nowakowskiego o ��wiatopogl�dzie neurotycznym� nieustannie zadaje b�l sobie i
innym, a w sumie �Nowakowski uporczywie kwestionuje fenomen ludzkiej wolno�ci.�
R�ne s� sk�adniki obrzydliwo�ci i bezsensu �ycia. Ka�dy mo�e nagle zosta� bez powodu
oskar�ony, jak bohater �mierci ��wia. Nie mo�na nikomu ufa�, nikogo by� pewnym - ludzie
s� sobie z regu�y nieprzyja�ni, bywaj� co najwy�ej do czasu wsp�lnikami. Rz�dzi nimi alkohol,
interes, seks i okrucie�stwo. Bohaterowie Nowakowskiego pij� bezustannie, a jest to na
10
og� picie brzydkie i nieweso�e. Z interesem sprawa jest bardziej z�o�ona, bo albo jest po
mieszcza�sku brudny, albo bohater jest nieudacznikiem i po prostu nic mu nie wychodzi. Tak
czy inaczej, jest nieustannie poni�any. Przyczynia si� do tego i seks, kolejna niefortunna si�a
nap�dowa. Bereza powiada� o Przystani, ale no�no�� tej opinii jest wi�ksza: ��ycie udaje si�
tylko tym, kt�rym udaje si� zwi�zek z kobiet�, i tylko na tak d�ugo, na jak d�ugo zwi�zek ten
da si� utrzyma�.� Z drugiej strony, istny ob��d seksualny przytrafia si� tu bodaj cz�ciej kobietom,
dziewczynom adoruj�cym co� niedalekiego od kanalii lub te� do�wiadczonym i bezwzgl�dnym
w zdobywaniu kochanka samicom. Nowakowski pisze o tym pow�ci�gliwie, ale
niekiedy, jak w Robakach, ods�ania ca�e pandemonium wyobra�ni erotycznej. Wreszcie okrucie�stwo.
Jan Marx ujmuje to lapidarnie: �Nowakowski kataloguje wszelkie sadyzmy, jakie
mo�na sobie wyobrazi�.� Rzeczywi�cie, jest to bliskie prawdy. Z przykro�ci� musz� doda�,
�e odnosi si� to tak�e do zwierz�t, czego ju� organicznie nie cierpi�.
Tw�rczo�� Nowakowskiego, zachowuj�c wiele cech wsp�lnych, odmienia�a si� z biegiem
czasu. Jej przedmiotem by� pocz�tkowo �wiat s�awetnego marginesu spo�ecznego, gdzie paserzy,
z�odzieje i prostytutki na tle powszechnej nudy i oportunizmu spo�ecznego odgrywali co�
w rodzaju bohater�w pozytywnych. W ka�dym razie ich los m�g� fascynowa�, a nawet budzi�
podziw. W tym pocz�tkowym okresie, obejmuj�cym przede wszystkim dwie pierwsze
ksi��ki, Nowakowski stosuje prezentacj� behawiorystyczn� - pokazuje ludzi, sytuacje i rzeczy
nie pozwalaj�c narratorowi na jakikolwiek komentarz. W nast�pnym utworze ujawnia si�
ju� narrator, ale behawiorystyczne uj�cia pozostan� na sta�e w jego poetyce.
Stopniowo zainteresowania Nowakowskiego zaczynaj� si� poszerza� - z marginesu na inne,
�normalne� kr�gi spo�eczne, raczej zreszt� nie te najwy�szego lotu. A w ka�dym razie
jego postacie b�d� niemal z regu�y ubogie duchem, zamkni�te w kr�gu mizernej kariery, nieciekawego
dzia�ania i my�lenia o nieciekawych sprawach. Co� mi si� zdaje, �e Nowakowski
najch�tniej opisuje tych, z kt�rymi sam nie mia�by o czym gada�. Pojawiaj� si� r�ne �rodowiska,
nie tylko peryferyjne wobec Warszawy, ale np. rybackie. Szczeg�ln� rol� odgrywaj�
ch�opi, kt�rzy chyba przyci�gaj� Nowakowskiego swoist� egzotyk�, a miewaj� w jego uj�ciu
niema�o z Mro�ka.
Wreszcie przychodzi czas dzia�a� i motywacji politycznych. Pocz�tkowo wyra�a si� to w
mniej lub wi�cej zjadliwych kpinach z r�norakich przedstawicieli w�adzy, z regu�y skorumpowanych
lub bezmy�lnych. P�niej, ju� w latach osiemdziesi�tych, bohaterowie polaryzuj�
si� na istne bestie i nieomal �wi�tych. W ka�dym razie tu znowu (a mo�e po raz pierwszy)
�wiat staje si� sensowny, gdy� z�o nie tkwi w nim immanentnie, lecz wynika z przemocy.
�wiat jest z�y, bo ustr�j jest z�y. Zapewne. Ale tymczasem tyle przecie� zd��y� Nowakowski
nagromadzi� dowod�w na immanentne z�o �wiata, �e jego cho� troch� zorientowany czytelnik
nie uwierzy ju� w absolutn� moc tego jeszcze jednego, po cz�ci realnego, po cz�ci zast�pczego
diab�a. Bowiem okrucie�stwo, seks i g�upota s� znacznie trwalsze od legitymacji
partyjnej.
Ju� debiut ksi��kowy Nowakowskiego Ten stary z�odziej (1958) ukaza� jego precyzyjn�
sztuk� literack�. �wiat warszawskich peryferii, Warszawy �B�, czy mo�e �C�, wykoleje�cy,
z�odzieje, paserzy, nieudacznicy. Zniedo��nia�y, umieraj�cy paser bierze kobiet�, gdy� bezskutecznie
pragnie potomka. Przekupka wyrzuca starego, ju� niepotrzebnego partnera. Ma go
przep�dzi� nast�pca, jego ucze� w z�odziejskim fachu. Lecz nie potrafi tego zrobi� i stary
b�dzie - jako ten trzeci - rezydowa� za szaf�. Z�odziej bezpo�rednio po wyj�ciu z d�ugoletniej
odsiadki trafi zn�w do wi�zienia. I tak dalej. Obrazki i obrazeczki, niekiedy z nut� melodramatyczn�,
a nawet jakby sentymentaln�. Ale przede wszystkim okrutne, pe�ne charakterystycznych
szczeg��w, nie stroni�ce w dialogach od z�odziejsko-knajackiego slangu. Identyczny
�wiat i wizj� przynosi Benek Kwiaciarz (1961).
W Silnej gor�czce (1963) �wiat ten sam, ale pojawia si� kto� nowy: m�ody ch�opak, zarazem
narrator, Krzysiek. Adept tego nocno-rynsztokowego �wiata, a przy tym jego obserwator,
11
a chyba wreszcie i s�dzia. Tu te� pojawi si� Ksi��� Nocy, kt�rego czeka jeszcze w tw�rczo�ci
Nowakowskiego znaczna przysz�o��, nie doko�czony inteligent, by�y alfons, ca�kowita ruina.
Do tego �wiata nale�y tak�e niewielka powie�� Trampolina (1964), w kt�rej przyw�dca
gangu-bandy Zenon Morda wprowadza w tajniki i �ycie p�wiatkowo-rynsztokowe licealist�
Krzysztofa. Ale tu, podobnie jak w Silnej gor�czce, nast�puje kompromitacja �rodowiska, w
kt�rym nie o przygod� czy sens �ycia idzie, a o troch� pieni�dzy. Ten �wiat r�ni si� od
�normalnego� nie w celach, lecz w metodach. Powie�� nie najlepsza, podszyta dydaktyzmem,
a w ka�dym razie takie wra�enie sprawia.
Do g�o�nych osi�gni�� Marka Nowakowskiego nale�y natomiast Zapis (1965), niespe�na
trzydzie�ci kr�tkich historyjek, z��czonych miejscem i czasem akcji. Rzecz dzieje si� na warszawskim,
zabudowanym ruderami przedmie�ciu, w �rodowisku lump�w, nieudacznik�w,
postaci rodem z Myszy i ludzi Steinbecka, ale i w�r�d zwyczajnych, biednych ludzi. Oto �zima
stulecia�, licho wie, kt�rego roku, gdy� �zimy stulecia� �rednio co trzy lata s� u nas og�aszane.
Historyjki raczej �a�osne. Na przyk�ad by�y partyzant, nier�b na utrzymaniu matki,
zostaje kierownikiem stacji benzynowej, ale po kolejnych wpadkach i pija�stwach musi z
pracy odej��. Ma jedn� tylko pasj� - kolejki elektryczne. l to wszystko. Ale daleko tu jeste�my
od jakiegokolwiek heroizmu, wychodzimy te� poza margines, a precyzyjny obraz �wiata
jest godny podziwu.
Do zupe�nie innego �wiata nale�y mikropowie�� Marynarska ballada (1966), rzecz wynik�a
z rejsu do Afryki - wszyscy chyba w tamtych latach w�drowali�my tym szlakiem. Notabene
owe stypendialne rejsy dla literat�w nale�a�y do bardziej udanych pomys��w �wczesnych
decydent�w polityki kulturalnej, chocia� akurat Marynarska ballada to nie jest dzie�o Nowakowskiego
najznakomitsze. S� to sm�tne dzieje przyja�ni, jeszcze wojennej, bosmana i cie�li,
�mierci jednego z nich i daremnej pr�by sta�ego osiedlenia si� na l�dzie drugiego. Rzecz jest
ostatecznie pochwa�� �ycia trampa - i oczywi�cie m�skiej przyja�ni.
Marynarska ballada da�a asumpt do powstania jednej z osobliwszych ksi��ek Nowakowskiego,
mikropowie�ci Robaki (1968). Jest to rzecz autotematyczna, a �ci�lej - nieomal pami�tnik
o zatartych granicach mi�dzy prawd� a fikcj�, gdzie pisarz tworzy ow� Ballad�, a
zarazem prze�ywa przedziwne stany erotyczne. Co tu jest �pisarsk� szczero�ci��, a co fabu��
- dociec nie spos�b, ale ksi��ka rzuca inne �wiat�o na ca�� tw�rczo�� Marka i pokazuje, �e
nie wszystko jest takie proste, jak mog�oby si� zdawa�.
Tymczasem ukazywa�y si� inne ksi��ki, zbiory Gonitwa (1967), Przysta� (1969), Mizerykordia
(1971), Uk�ad zamkni�ty (1972), �mier� ��wia (1973).
Gonitwa tym si� przede wszystkim odznacza, �e Nowakowski ca�kowicie ju� zaj�� si� tu
powszednim, czasem zwariowanym i niezwyk�ym �yciem szarych ludzi, kt�rzy nie okazuj�
si� tak bardzo r�ni od heros�w marginesu spo�ecznego. Jaka� zakochana krawcowa, akwizytor,
frezer, nauczyciel... Przysta� to znowu cykl po�wi�cony sponiewieranym przez �ycie
osiedle�com w rybackiej Osadzie. Natomiast Uk�ad przynosi jedno z g�o�niejszych d�u�szych
opowiada� Nowakowskiego - Zdarzenie w miasteczku. Jest to co� w rodzaju przypowie�ci.
W Miasteczku (kt�rego nie mo�na zidentyfikowa�, bo na trasie Warszawa-Terespol nie ma
ko�cio�a z roma�skimi elementami) kierownik domu starc�w zostaje zmuszony do kupienia
�na zapas� miejscowej nadprodukcji trumien. Widz�c to starcy spodziewaj� si� egzekucji i
uciekaj� do lasu, gdzie zak�adaj� ob�z i wr�cz odm�adzaj� si�. Miasteczko jest zbulwersowane,
mieszka�cy przekonuj� si�, �e ich dotychczasowe �ycie by�o koszmarem, buntuj� si�.
Starc�w �ciga i sprowadza do przytu�ku milicja, przerobiona przez cenzur� na stra� po�arn�.
Podtekst jest wyra�nie polityczny, ale rzecz absolutnie wykoncypowana. Zjadliwo�� obrazu
miesza si� tu z utopi� sentymentaln� spod znaku Robinsona.
W 1974 ukazuje si� w czerwcowym numerze �Tw�rczo�ci� jeden z najwa�niejszych utwor�w
Nowakowskiego Wesele raz jeszcze!. Temat wesela od Wyspia�skiego po D�browsk� i
Andrzejewskiego sta� si� rodzajem narodowego S�du Ostatecznego i Nowakowski wa�y� si�
12
na wiele. Wypad�o znakomicie - wysz�a gryz�ca parodia i krzywe zwierciad�o czasu. U Wyspia�skiego
inteligencja brata�a si� z ludem, u Nowakowskiego - zdezelowany lump z badylarz�wn�.
Przy okazji pseudointeligencki p�wiatek, pisarz, peda�, barmanka spotykaj� si� z
wiejskimi prominentami. Zamiast Ja�ka ze z�otym rogiem - pijany prezes, kt�ry powoduje
�miertelny wypadek - i uchodzi sprawiedliwo�ci. Skarla�y, mizerny �wiatek...
Czym� podobnym w miniaturze jest tytu�owe opowiadanie zbioru Gdzie jest droga na
Walne? (1974). Go�cie z miasta popijaj� t�go z ch�opskimi gospodarzami, a nietrze�wy do
nieprzytomno�ci rowerzysta, zanim padnie pod p�ot, powtarza maniakalnie tytu�owe pytanie.
To okres najwi�kszego zainteresowania ch�opami, zainteresowania jednak mocno ironicznego.
To �wiat r�wnie beznadziejny jak miasto.
Ksi��� Nocy (1978) to zbi�r trzech d�u�szych, bardzo warto�ciowych nowel. Tytu�owa
przynosi portret alfonsa i fantasty zarazem, najpe�niejszego uosobienia warszawskiego p�wiatka.
Nast�pna, Stypa, to pogrzeb owego bohatera, lub kogo� bardzo podobnego. Zadziwiaj�cy
jest Hades - opowie�� o pija�stwie w podziemiach i na wy�ej po�o�onych kondygnacjach
luksusowej knajpy. Znaczenie symboliczne wszystkich tych opowie�ci jest oczywiste.
Zarazem nale�� one do najlepszych utwor�w Nowakowskiego. Podobnie wa�nym tomem jest
Ch�opiec z go��biem na g�owie (1979), rodzaj cyklu ukazuj�cego m�odo�� i dalsze �ycie
ch�opaka, kt�ry staje si� pisarzem. Jest to tak�e powr�t do motyw�w lumpowskich z wczesnego
okresu tw�rczo�ci, p�niej za� spotkamy gorzkie obrazki prowincjonalne.
Do w�asnego zapewne dzieci�stwa odwo�uje si� autor w tomie kr�tkich opowiada� dla
dzieci Lepszy (1979) i podobnie rzekomo dla nich zosta�a napisana gorzka, wyra�nie przypowie�ciowa
Opowie�� o kocie Gacku (1982).
Dalsza dzia�alno�� Marka Nowakowskiego wi��e si� z wydawnictwami emigracyjnymi i
�drugim obiegiem� - tu zapewne s� luki bibliograficzne, nie do wszystkiego te� dotar�em. W
ka�dym razie ukaza�y si�: Kto to zrobi�? (1981), Raport o stanie wojennym I (1982), Raport o
stanie wojennym II (1983), Notatki z codzienno�ci (1983), Dwa dni z Anio�em (1984), Grisza,
ja tiebie ska�u... (1986), Wilki podchodz� ze wszystkich stron (1987), Karnawa� i post
(1988).
Kto to zrobi�? to d�u�sze opowiadanie, utrzymane jakby nieco w klimacie H�aski, drukowane
pod pseudonimem Seweryn Kwarc w latach siedemdziesi�tych w paryskiej �Kulturze�.
Wilki powsta�y tak�e przed stanem wojennym, przynajmniej cz�ciowo. Raporty i Notatki to
po prostu obserwacje z owego ponurego okresu, Karnawa� i post przynosi szkice i wspomnienia.
St�d w�a�nie dowiadujemy si�, jak� wag� dla Nowakowskiego maj� trzej pisarze - Czechow,
Babel i Bunin, istotne dla wiedzy o Nowakowskim informacje zawieraj� te� wspomnienia.
Cz�� z nich powsta�a w wi�zieniu, inne r�wnie� maj� sporo wi�ziennych odniesie�.
Chyba za �atwe sprowadzanie ludzi do niewielu motyw�w. Ale dla nowelisty niezmiernie
wygodne. Bo chyba najwi�ksz� si�� Nowakowskiego by� i pozosta� portret.
Andrzej Brycht
Podobny kr�g spo�eczny, podobne w jakiej� mierze rozwi�zania literackie co u H�aski i
Nowakowskiego spotkamy tak�e u Andrzeja Brychta, kt�ry r�wnie� - tak jak H�asko - w��czy�
siebie samego w obr�b literackiej legendy. Dadz� si� te� dostrzec pewne pokrewie�stwa
rozwoju tw�rczego z tamtymi pisarzami - Brycht te� zaj�� si� ferowaniem wyrok�w politycznych,
ale po drugiej stronie barykady. Mia� w swoim literackim �yciu momenty wielkiego
powodzenia. W drugiej po�owie lat sze��dziesi�tych by� uwa�any za najwybitniejszego
prozaika m�odego pokolenia, czemu towarzyszy�a wielka poczytno�� jego ksi��ek.
Trudno dociec, co w jego �yciu jest prawd�, a co legend�. Urodzony w Warszawie (1935),
wychowywa� si� w �odzi, by� przez pewien czas g�rnikiem, bokserem, dziennikarzem, mie
13
wa� kolizje z prawem. Po Pa�dzierniku przeni�s� si� do Warszawy, pracowa� we wczesnej
�Wsp�czesno�ci�. W 1971 roku poprosi� o azyl na Zachodzie, osiad� w Kanadzie, po siedemnastu
latach wr�ci� do kraju.
Debiutowa� jako poeta w prasie w 1953 roku. Z czasem opublikowa� ca�y tom wierszy, ale
w zasadzie zaj�� si� proz�. Pocz�tkowo by�y to beletryzowane reporta�e, p�niej przysz�y
opowiadania, ch�tnie si�gaj�ce do autentycznych konkret�w. St�d ulubione okre�lenia
Brychta w�asnej prozy to �relacja� i �raport�. Co prawda, jak si� par� razy drastycznie okaza�o,
wi�cej w tych �relacjach� i �raportach� poetyckiej fantazji ni� rzeczywisto�ci... Na dodatek
Brycht zosta� tkni�ty nieuleczaln� pasj� oskar�ycielsk�, a jak ju� raz zacznie, wali na
o�lep, chocia� nigdy nie s� to konwulsyjne dzia�ania buntownika: bije tych, kt�rych nie lubi
�zwyczajny cz�owiek� i w�adza. Dostaje si� wi�c niewiernym kobietom, �ydom, waluciarzom,
peda�om, inteligentom, prostytutkom, Niemcom, bananowej m�odzie�y, emigrantom,
literatom, a wreszcie i Ko�cio�owi. S�owem, komplet fobii okresu �p�nego Gomu�ki�. Wyszed�
od penetracji �rodowisk marginalno-przest�pczych, okazuj�c im zreszt� wiele zrozumienia
i ciep�a. Ale, jak si� zdaje, uprawia przede wszystkim kult si�y, cho� jednocze�nie
przeciw niej wyst�puje - chyba nie bez zazdro�ci. Je�li by si� tu szuka�o jakiego� programu,
to pewnie by�by to postulat �oczyszczenia� spo�ecze�stwa z tych wszystkich, co w�tpliwi,
nieentuzjastyczni, niedostatecznie pro�ci, prawi i prza�ni. Bo przecie� ma temu wszystkiemu
przy�wieca� wy�sza racja moralna - w rozumieniu lat sze��dziesi�tych.
Wielk� si�� Brychta jest jego j�zyk i dar dosadnego, cz�sto z�o�liwego opisu. Bywa patetyczny,
bywa i melodramatyczny, cz�sto nie stroni od psychologii. Narrator na og� jest zarysowany
bardzo wyrazi�cie, niekiedy bywa to�samy z autorem, lubi udawa� prostaczka, w
istocie niema�o w nim mi�o�ci do samego siebie i przekonania, �e jest jedynym rzeczywi�cie
m�drym i sprawiedliwym, kt�ry w dodatku bez reszty posiad� sztuk� �ycia. W istocie wdzi�czy
si� co nieco. Jak si� zdaje, najwi�ksz� pasj� Brychta s� samochody: pisze o nich znacznie
czulej ni� o kobietach. Najwi�ksze jednak sukcesy osi�gn��, gdy uda�o mu si� po��czy� problematyk�
polityczn� z reporta�em historycznym i studium obyczajowym. Znaczniejszy
wp�yw ni� Amerykanie i H�asko wywar� na niego Borowski.
Ju� pierwsze g�o�niejsze wyst�pienie Brychta by�o niewielkim skandalem. Posz�o o wiersz
opublikowany we �Wsp�czesno�ci� w 1958 roku:
Urodzi�em si� w poczekalni
dworcowej
pe�nej kurw, alfons�w i glin
chcia�em
du�o
wiedzie� i widzie�
siedz�
okrakiem
na szynach
uparcie onanizuj�c
wyobra�ni�
czekam
na poci�g
kt�ry utnie
m�j czas.
Oczywi�cie, gorszy�y okre�lone zwroty, nie interesowano si� za� smutnym przes�aniem
ca�o�ci. Wydany w 1961 tom Czas bez Marii nie usi�owa� ju� szokowa� czytelnika. Wida� tu
wp�ywy R�ewicza czy Grochowiaka, lecz zasadniczym rdzeniem jest przekaz Borowskiego;
14
tytu� tomu jest naturalnie aluzj� do Po�egnania z Mari�. Wiersze zr�nicowane, sporo form
poematowych, sporo aluzji do �drugiej awangardy� w og�le.
i nasz niepok�j tu niezb�dny
gdzie ko�� szlifuje s�l i wiatr
i w t�pe z�by gwi�d�e �wiat
wojennych zatopionych kryp
i naszej trzeba tu rozpaczy
gdzie w wydmach ognia syczy trup
i spod niebacznych try�nie st�p
�elaznych pian kosmicznych grzyb
nasze tu sny i przera�enia
pod wiatr i s�l donik�d nie��
a� si� przemieni o nich wie��
w milkn�cy z wolna szelest ryb
(***)
Poezja by�a jednak tylko incydentem w jego tw�rczo�ci. �Prawdziwy� Brycht zacz�� si�
wraz z tomem prozy Czerwony w�giel (1960). By�y to fabularyzowane reporta�e, g��wnie z
�odzi, ale tak�e ze �l�ska. Bardzo tu mocno podkre�la autor swoj� proletariacko��, kult si�y,
niech�� do wszelkich dewiacji i odszczepie�stwa. Najg�o�niejszy by� cykl scenek Ulica Piotrkowska,
na kt�rej narrator dostrzega i gromi wszelakie marginesy spo�eczne, erotyczne i gospodarcze.
Na ich widok ogarnia go �p�omie� jakiego� spo�ecznego patriotyzmu o sadystycznym
posmaku. Zapakowa�bym temu du�emu hak z prawej w wywalony bebech, lewy sierp na
pysk i pod flek.�
Ostatecznie na teren prozy fabularnej wkracza Brycht w tomie opowiada� Suche trawy
(1961), po�wi�conych r�nego rodzaju prymitywnym w istocie lumpom, w kt�rych jednak
co� tam cz�owieczego si� ko�acze. Najg�o�niejsza by�a opowie�� o lumpie Balbinie, kt�ry
zabija kochank�, a nast�pnie zg�asza si� na milicj�. Jest tu i odcie� melodramatu. Du�e wra�enie
robi styl - kr�tkie zdanie, lapidarny zapis. W Opadaniu ziemi (1962) problematyka bardziej
zr�nicowana, sporo psychologizowania. Najwi�ksze emocje wywo�a�o opowiadanie
Blit, o wi�niu, kt�ry w sytuacji raczej beznadziejnej marzy o wolno�ci, udanych �skokach� i
kub�ach pe�nych pieni�dzy, czyli owego �blitu�. Opowiadania z Ulicy Pomara�czowej (1963)
to znowu ��d�, kopalnia, margines, ale te� i reminiscencje okupacyjne. Pr�b� innych rozwi�za�
stylowych przynosi Bia�y korytarz. Romans psychologiczno-kryminalny (1964), dedykowany
Andrzejewskiemu. W tym te� okresie powstaj� dwie sensacyjne ksi��eczki w paxowskiej
�Biblioteczce Ziem Zachodnich� - napisany z Andrzejem Makowieckim Boss (1964) i
Operacja: Bank (1966).
W 1966 roku ukazuje si� g�o�na ksi��ka Dancing w kwaterze Hitlera, sk�adaj�ca si� z
dw�ch opowiada�, tytu�owego i Wycieczka: Auschwitz-Birkenau. W nim opowie��, jak to
m�ody pisarz wraz z re�yserem i poet� Groszkiem ruszaj� do O�wi�cimia i jaki prze�om narrator
w zwi�zku z tym prze�ywa. Opowiadanie zaleca si� nowym, bardzo pow�ci�gliwym
m�wieniem o zbrodniach hitlerowskich, skontrastowanych z ja�owym kr�ceniem filmu. Jest
tu wi�c rodzaj swoistego przewodnika, zderzonego z obyczajowo�ci� �rodowisk tw�rczych -
sam narrator gra prostaczka, cho� nie zawsze konsekwentnie. Poza tym w postaci Groszka da�
Brycht karykatur� Stanis�awa Grochowiaka, bardzo, nawiasem m�wi�c, przeszar�owan�.
Nowela tytu�owa to zn�w w�dr�wka w przesz�o�� i rodzaj przewodnika po k�trzy�skim �wilczym
sza�cu�. A to zn�w zderzone z histori� wsp�czesn�: narrator, wcielony tym razem w
15
rowerzyst�, prze�ywa mi�o�� z dziewczyn�, kt�ra zdradza go ze starszym a bogatym Niemcem.
I zn�w wielo�� plan�w. Nad utworami unosi si� cie� Borowskiego. Obie nowele mia�y
ogromne powodzenie, wiele wyda� i przek�ad�w. Nie m�wi�c o adaptacji filmowej.
W 1967 ukazuje si� bardzo dobry tom Sceny mi�osne, o konfliktach mi�osnych zwyczajnych
ludzi, kt�re prowadz� do zbrodni. Zamieszczone tu opowiadanie Relacja przynios�o
przy tym Brychtowi wyrok s�dowy za znies�awienie autentycznej, jak si� okaza�o, bohaterki.
W tym�e roku ukazuje si� najg�o�niejsza ksi��ka Brychta Raport z Monachium. Jest to relacja
z parotygodniowego pobytu w RFN, gdzie Brycht odbiera� honorarium za przek�ady. W
Raporcie daje sugestywn� wizj� Niemiec Zachodnich - bogactwo, ale i �ebrak�w bez miary,
Niemcy gotuj� si� przeciw Polsce, a sekunduj� im zdradzieccy emigranci. Ot� w czasie gdy
Raport si� ukaza�, ma�o by�o w Polsce prawdziwych informacji na ten temat. Jego ksi��ka
zrobi�a wstrz�saj�ce wr�cz wra�enie - Wojciech Gie��y�ski, zawsze co prawda maj�cy
sk�onno�� do pot�nego zap�dzania si�, pisa�, �e jest to najwa�niejsza ksi��ka polityczna
owego czasu i domaga� si� w��czenia jej do lektur szkolnych i surowego egzekwowania jej
znajomo�ci na maturze... Inne g�osy by�y podobne, a Brycht w ogromnej glorii obje�d�a� Polsk�
z odczytami. Jedno trzeba przyzna�: rzecz by�a znakomicie napisana. C� z tego, skoro
sk�ada�a si� z samej nieprawdy... Zanim to jednak wysz�o w pe�ni na jaw, Brycht zrobi� kolosalny
kawa� swoim protektorom i w 1971 roku poprosi� o azyl na Zachodzie.
Wr�ciwszy po siedemnastu latach do Polski wyda� dwie ksi��ki, �wiadcz�ce, i� fatalnie
oceni� uk�ad si� i nastroje w Polsce �smej dekady. Opowie�ci z tranzytu (1986) i Azyl polityczny
(1989) to wr�cz donosy na wszystkich niemi�ych w�adzom epoki gomu�kowskiej -
bije si� tu w�a�nie �yd�w, Ko�ci�, emigrant�w i B�g wie kogo jeszcze. W pierwszej ksi��ce
Brycht u�ywa przejrzystego klucza, w drugiej nawet i tego nie ma. Wyst�puje tu w podw�jnej
roli, poety Jana Ducha i narratora, opowiada swoje dzieje po uzyskaniu azylu i nie oszcz�dza
imiennie nikogo. Lecz ju� ma�o kto chce mu wierzy�... Ale brawury literackiej nie utraci� i
miewa fragmenty literacko znakomite. W tym wszystkim przypomina mi owego japo�skiego
�o�nierza Onod�, kt�ry po trzydziestu latach ukrywania si� w d�ungli by� �wi�cie przekonany,
�e ci�gle jeszcze walczy za cesarza.
Jan Himilsbach
Ca�kiem wyra�nie do H�aski przyznawa� si� Jan Himilsbach, posta� legendarna w warszawskim
�rodowisku literackim, potem ju� znana powszechnie dzi�ki licznym filmom. O
swoim pochodzeniu mawia� r�nie a niejasno: mia� by� troch� Niemcem, troch� �ydem, troch�
Rosjaninem, co o tyle istotne, �e w jego tw�rczo�ci znajdziemy w�tki martyrologiczne.
Ale nawet w 1968 by�o to niemal doskonale oboj�tne; kto� go wprawdzie szarpn�� z �odzi,
ale chwali�a go �Walka M�odych�... Je�li jest w tym co� istotnego, to pewne podobie�stwa do
�ydowskiej wojny Grynberga.
Niski, kr�py, ze z�amany nosem, o chrapliwym g�osie, do�� nijako odziany, by� istn� kariatyd�
warszawskiej kawiarni �Harenda�, ale te� i innych lokali, knajp i bar�w. Z czasem
sta�o si� to sm�tne - Janek chorowa�, coraz gorzej znosi� alkohol, bywa� po prostu ordynarny.
Zawsze by� niekonwencjonalny. Odwiedzi� mnie kiedy� nad ranem z butelk� i notesem: butelka
by�a dla mnie, notes dla niego: chcia�, �ebym mu opowiedzia� o obyczajach grzebalnych
w staro�ytno�ci. Sam rzeczywi�cie nie pi�, notowa�. Ale na og� pi� bardzo pot�nie. Przyprowadzony
przez Grochowiaka na obiad do starej ksi�nej C. pobieg� najpierw do �azienki,
wstrz�sany md�o�ciami. Po chwili wkroczy� do jadalni m�wi�c: �Pawia pu�ci�em�. Zachwyci�y
si� starsze, nobliwe panie: �Ach, przyni�s� pawia! Jaki oryginalny! Chod�my do �azienki zobaczy�!�
To zn�w, zamkni�ty na klucz przez �on�, jak j� zwa� - Basic�, upi� si� przyniesionym
przez koleg�w alkoholem przez s�omk�, wetkni�t� w dziurk� od klucza - ku niebotycznemu
zdumieniu swej towarzyszki �ycia. Takich historii, prawdziwych lub nie, by�o bez liku. Przy
czym wi�kszo�� zosta�a przez Janka wymy�lona lub z ca�� premedytacj� zaaran�owana.
16
Jan Himilsbach (nie wiadomo, czy to nazwisko, czy pseudonim) urodzi� si� w Mi�sku Mazowieckim
w 1931, zmar� w Warszawie w 1988 roku. Mia� w metryce i w dowodzie nieprawdopodobn�
dat� urodzin - 31 listopada. By� sierot�, w��cz�g�, pensjonariuszem domu
poprawczego, zdoby� fach kamieniarski, mia� te� epizodycznie wiele r�nych innych, dziwnych
zawod�w. W zasadzie by� kamieniarzem cmentarnym, ale ku� i na warszawskiej Star�wce,
i przy Pa�acu Kultury.
Debiutowa� na pocz�tku lat pi��dziesi�tych jako poeta. Z jego licznego dorobku osta� si� w
legendzie najd�u�szy pono� w Polsce tytu� wiersza: Na przyjazd Ali-Ben-Sulejmana, delegata
Arabskiego Zwi�zku M�odzie�y Demokratycznej, kt�ry przyby� na Festiwal M�odzie�y do
Warszawy 15 lipca 1955 roku, Dworzec G��wny, peron sz�sty, tor drugi. Prawdziwy debiut
przypad� dopiero na rok 1967. By� to zbi�r opowiada� Monid�o. Opr�cz niego Himilsbach
wyda� zbiory Przepychanka (1974) i �zy so�tysa (1982), cz�� dorobku pozosta�a w r�kopisach
lub w publikacjach prasowych. Wiele jego humoresek przeniesiono na ekran, wreszcie i
on sam gra� w bardzo wielu, chyba w pi��dziesi�ciu filmach.
U�y�em okre�lenia �humoreska�, ale to tylko cz�� prawdy. R�wnie dobrze mo�na by
rzec: makabreska, a pod tym wzgl�dem Himilsbach jest podobny do Hrabala. W jego tw�rczo�ci
s� dwa zasadnicze bloki tematyczne. Pierwszy dotyczy lat okupacji, ma�ego miasteczka,
ch�opca p�sieroty i sieroty, prawdopodobnie �yda, straszliwej n�dzy. Himilsbach opowiada
o tym beznami�tnie, rzeczy najbardziej pos�pne przedstawia jako zupe�nie naturalne.
G��d, �mier�, nierz�d matki i nieletnich kole�anek, szmalcownictwo. A zarazem i nieoczekiwana
dobro�. To nie jest �wiat H�aski, gdzie wszyscy s� sobie bezinteresownie nie�yczliwi,
Himilsbach jest o wiele cieplejszy. Ludzie nie s�, jego zdaniem, �li, chc� po prostu prze�y�.
�To nie s� g�upi ludzie, tylko bezradni� - powie pisarz w jednym z wywiad�w.
Drugi blok tematyczny wi��e si� ze sprawami i lud�mi ju� wsp�czesnymi. Jest to po trosze
�rodowisko z�odziejsko-kamieniarsko-grabarskie, ale wcale niewy��cznie. P�wiatek
Himilsbacha w obu wersjach ma swoich sta�ych bohater�w - obibok Cykulada, policjant
Kielak, Ma�ka P�dzel, dzielnicowy Tufta, Ba�ka Brudas, Sroka i inni. Historie i sytuacje absurdalne,
cho� na zewn�trz - wypisz wymaluj - ma�y realizm. Krzysztof M�trak, autor bardzo
ciekawych artyku��w o Himilsbachu, pisa�: �Na dnie ka�dego ludzkiego faktu kryje si�