3877

Szczegóły
Tytuł 3877
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3877 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3877 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3877 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Piotr Jakub Karcz Opowie�� o najgorszym... Rozdzia� pierwszy Pok�j wype�nia�a cisza i spok�j. �wiat�o s�czy�o si� delikatnym strumieniem z ma�ej lampki nocnej, rzucaj�c przy tym niesamowite cienie na szachownic�. Milczenie z opuszczon� g�ow� przechodzi�o pomi�dzy drewnianymi figurami szachowymi. Kompletnie zdziwiony skoczek poczu� nag�y u�cisk, po czym niespodziewanie poszybowa� pomi�dzy swoimi bia�ymi towarzyszami. Maciej postawi� skoczka idealnie na samym �rodku czarnego pola. Uwielbia� szachy i delektowa� si� ka�dym ruchem. Jego umys� pracowa� na najwy�szych obrotach. Wpatrzony w drewniane pionki, obmy�la� niezliczon� ilo�� strategii, raduj�c przy tym swoje uszy niemal nieskaziteln� cisz�. Zale�a�o mu na bezd�wi�ku do tego stopnia, �e nawet oddycha� bezszelestnie. Przeciwnik Macieja � Zbigniew � prze�kn�� nerwowo �lin�. Po d�ugiej chwili napi�cia, jednym gwa�townym ruchem uderzy� w szachownic�, tak �e wszystkie znajduj�ce si� na niej figury, ze stukiem upad�y na pod�og� pogr��onego w wieczornym p�mroku pokoju. Po tym dono�nym zdarzeniu, cisza w mgnieniu oka odbudowa�a swoj� czyst� struktur�. Maciej delikatnie powi�d� wzrokiem po le��cych pionkach, po czym smutno spojrza� na piwne oczy przeciwnika. Tamten gwa�townie odwr�ci� g�ow�, ale to wystarczy�o� Przez t� kr�tk� chwil� Maciej zobaczy� ca�y �wiat Zbyszka, wszystkie burze w jego sercu, a przede wszystkim niepewno��. � Mo�e zagramy jutro? � zaproponowa� spokojnym tonem Maciej. � Kiedy ju� b�dzie �po"? � odpar� melancholijnie drugi m�czyzna. � Niepotrzebnie si� przejmujesz. Przyznaj� bez bicia, �e nigdy w �yciu nie zna�em takiego rutyniarza jak ty. � Nie przesadzaj, Maciek. � Dobrze wiesz, �e nie przesadzam ani troch�. Dwa lata temu matura nie by�a wcale trudniejsza, przygotowywa�em si� do niej tyle samo czasu co ty, a przecie� nie dosta�em sz�stki i czterech pi�tek� � No i co mi po tych ocenach? � ironizowa� Zbigniew. � Na Politechnice przyj�liby ci� z poca�owaniem w r�k�, ale ty oczywi�cie musia�e� i�� na prawo! � Wiesz, Maciek � powiedzia� po namy�le Zbyszek � �ycie jest sztuk� wyboru. Decyzja nie przysz�a mi �atwo, ale ciesz� si�, �e to m�j wyb�r. Chc� powiedzie� kiedy�: jestem dumny, �e zrobi�em w�wczas tak, a nie inaczej. �Ech, gdyby� wiedzia� to co ja�" � pomy�la� le��cy na pod�odze skoczek, kt�ry jeszcze przed chwil� czu� na sobie dotyk ciep�ych palc�w opanowanego Macieja. * W spokojnej kawiarni panowa� p�mrok. Cicha muzyka jazzowa pot�gowa�a nastr�j refleksyjny. Dr��cy p�omie� �wiecy wyczuwa� niepok�j, kt�ry panowa� mi�dzy siedz�c� przy malutkim stoliku par�. Agnieszka (bowiem tak mia�a na imi� dziewczyna) by�a pod wra�eniem. To co us�ysza�a przed chwil� od nowopoznanego ch�opaka, przesz�o jej naj�mielsze oczekiwania. Mimo tego, przez ca�y czas nerwowo wodzi�a wzrokiem po �cianach spokojnego lokalu. Wiedzia�a, �e zaraz b�dzie musia�a powiedzie� to. Olek patrzy� prosto w niespokojne oczy Agi. Delektowa� si� ich ciemnobr�zowym odcieniem. Z jednej strony cieszy� si�, �e dziewczyna, kt�r� mija� przez kilka lat w korytarzach jest nie tylko �liczna, ale i bardzo mi�a oraz inteligentna. Z drugiej jednak, w jego sercu wyros�a nadzieja. Stawa�a si� z chwili na chwil� coraz bardziej okaza�a. W ko�cu Olek przesta� zupe�nie nad ni� panowa�. � Jeste�� taka urocza� � wyksztusi� z siebie niepewnym tonem. � Mo�e spotkamy si� jutro? Dziewczyna spojrza�a prosto w oczy Olka. Nie przysz�o jej to �atwo, czu�a si� jakby patrzy�a prosto w s�o�ce. Przymru�y�a lekko powieki i ze smutkiem w g�osie stwierdzi�a: � Bardzo ci� przepraszam� Przepraszam, �e nie powiedzia�am ci tego wcze�niej� Ja mam ch�opaka� Dzwon w g�owie Olka zad�wi�cza� najg�o�niej jak to tylko mo�liwe, po czym rozsypa� si� na tysi�ce kawa�eczk�w. Wiedzia�, �e przegra�� Ch�opak smutnym wzrokiem spojrza� na fili�ank� zimnej kawy, po czym rzek�: � To ja przepraszam� Muzyka dalej lekko unosi�a si� w powietrzu, p�omie� nadal dr��co przeszywa� mrok. Co� jednak w�wczas, w tym przytulnym lokalu umar�o. Co� r�wnie� si� narodzi�o� * W niewielkim mieszkaniu na si�dmym pi�trze d�ugo pali�o si� �wiat�o. Wej�cie windy z piskiem otworzy�o si� i wyszed� z niego Olek. Powoli otworzy� drzwi i ze spuszczon� g�ow� wszed� do mieszkania. By� smutny. W jednym z pokoj�w cicho przygrywa�o radio i �wieci�a si� do�� jasno nocna lampa. Ch�opak podszed� do le��cego w ��ku chorego m�czyzny. Tamten u�miechn�� si� do syna, po czym wy��czy� odbiornik radiowy. � Jak si� uda�a randka? � spyta� �yczliwym g�osem. � Ech � westchn�� zapytany � w gruncie rzeczy nie by�o tak �le. Agnieszka jest naprawd� wspania�a, ale� wzi��e� lekarstwa? � Nie, czeka�em na ciebie� � A je�li nie przyszed�bym? Nie wzi��by� wcale? � Wiedzia�em, �e przyjdziesz � ucieszy� si� ojciec � zawsze wracasz o przyzwoitej godzinie. Jeste� taki kochany� � Oj tato, nie przesadzaj � powiedzia� Olek wr�czaj�c porcj� pastylek i szklank� z wod�. Chory dr��c� r�k� wzi�� tabletki, po czym po�kn�� je. O urwanym zdaniu jednak nie zapomnia�. � M�wisz, �e Agnieszka jest wspania�a, ale co? � �ale ma ch�opaka� � Hm, takie jest �ycie. Nie martw si�. Masz jeszcze czas, du�o czasu� Olek odwr�ci� g�ow�. Nie chcia�, aby ojciec widzia� �zy na jego twarzy. Przymru�y� oczy i wyszepta�: � Wiem, ale czuj� si� taki niepotrzebny� � Ale� co ty opowiadasz, Mi�ku. Daj r�k�! � powiedzia�, po czym specjalnie odwr�ci� g�ow�, aby nie zapeszy� syna. Niebieskie oczy Olka l�ni�y w �wietle lampki nocnej. � Jeste� moj� jedyn� podpor�. To ty pocieszasz mnie dobrym s�owem i dok�adasz mi do renty� Mama, gdyby �y�a by�aby z ciebie dumna� Po ciep�ej i czu�ej rozmowie z chorym ojcem, Olek po�o�y� si� spa�. Nazajutrz szed� do pracy, tote� czeka�a go wczesna pobudka. Nie my�la� jednak o tym. Bola�o go serce, bowiem wdar� si� w nie smutek. Pomodli� si� o zdrowie taty, po czym zacz�� si� rozczula�. Nie chodzi�o mu o Agnieszk�, to by� tylko pretekst, czy mo�e kropla przepe�niaj�ca naczynie. Dop�ki �y�a matka wszystko jako� trzyma�o si� kupy. Od pi�ciu lat jednak �wiat zacz�� si� sypa�. By�y chwile, gdy wydawa�o si�, �e wszystko b�dzie ju� dobrze. Okazywa�y si� jednak tylko momentami, bowiem tak naprawd� to z dnia na dzie� robi�o si� coraz gorzej. Wprawdzie ostatnimi czasy znalaz� dobr� prac�, by�a to jednak kropla w morzu problem�w. Nocami p�aka� przyklejaj�c twarz do szyby, spogl�daj�c poprzez �zy na u�pione miasto. U�ala� si�, �e nie jest ani �adny, ani m�dry, ani te� bogaty i �e nie ma rzeczy, kt�r� m�g�by robi� najlepiej. Tak wiele marze� pozosta�o niezrealizowanych. Nie wierzy� nawet, �e kiedy� kt�re� z nich si� spe�ni. Podobnie jak znalezienie mi�o�ci, kt�rej nie wiedzia� nawet jak szuka� * � Dlaczego on tak d�ugo nie wychodzi? � spyta�a zdenerwowana Agnieszka, odgarniaj�c gwa�townym ruchem w�osy z twarzy. � Zdaje ci si�, Agu� � odpar� Maciej spogl�daj�c na zegarek. � Zbyszek odpowiada zaledwie siedem minut. Dziewczyna przytakn�a. Wyja�nienia Macieja jednak wcale jej nie uspokoi�y. Oczywi�cie, mog�aby sobie pomy�le�, �e przecie� Zbyszek jest dla niej obcy. Zna�a go jednak prawie od roku i bardzo szanowa�a z racji tego, �e by� najlepszym przyjacielem jej ch�opaka. Fakt, by� okres, w kt�rym by�a nawet zazdrosna o towarzystwo Macieja (raz chcia�a nawet postawi� warunek: albo on albo ja), pr�dko jednak zrozumia�a, �e by�o to, je�li nie g�upie, to przynajmniej nierozs�dne. Pocz�tkowo Agnieszka unika�a Zbyszka. Ba�a si� troch� jego spojrzenia, kt�re by�o takie jakie�� smutne. Ufa�a jednak bez granic swojemu ch�opakowi - Maciejowi i wierzy�a, �e nie przyja�ni�by si� z kim� chocia�by przeci�tnym. Zbyszek do przeci�tnych w rzeczy samej nie nale�a�. Gdyby Agnieszka mia�a opisa� go jednym s�owem z pewno�ci� u�y�aby sformu�owania: artysta. Wiadomo, ka�dy poniek�d jest artyst�. Zbyszek by� nim jednak a� za bardzo. Nie tworzy� mo�e zbyt wiele (chocia� gra� na organach ca�kiem nie�le i pisa� bardzo �liczne listy). Po prostu ca�ymi nocami czyta�. Agnieszka nie zna�a nikogo, kto przeczyta�by chocia� jedn� czwart� tego co Zbyszek. Kiedy� pochwali� si� Maciejowi (a ten nast�pnie opowiedzia� to swojej dziewczynie), �e kiedy� napisze w�asn� ksi��k�. Na razie jednak dopiero zdobywa wiedz�. By�o te� kilka rzeczy w Zbyszku, kt�re dra�ni�y Ag�, takie jak cho�by ch�� bycia przez ca�y czas w centrum uwagi. W tej chwili jednak dziewczyna nie my�la�a o tym, tylko mocno zaciska�a za niego kciuki. � Uff � odetchn�� Zbyszek wychodz�c z sali. � Nareszcie! � wykrzykn�li niemal jednocze�nie Agnieszka i Maciej. � I jak? � Dosta�em pi�tk�! Okr�g��! � Jejciu � wrzasn�� uradowany Maciej, po czym u�cisn�� przyjaciela. Cieszy� si� niemal tak samo jak w�wczas, gdy przed dwoma laty odnalaz� swoje nazwisko na li�cie przyj�tych na studia. � No to wreszcie jeste�my r�wni! Nareszcie poznasz uroki studenckiego �ycia, hektolitry w�dki, setki panienek� � Hm, nie przesadzaj � wtr�ci�a Agnieszka. � No � odpar� Zbyszek � powiedzmy sobie: prawie r�wni. � Nie rozumiem� � Rozumiesz. � Chodzi ci o dziewczyn�? Wiesz przecie�, �e mi�o�� wygl�da na ciebie zza ka�dego rogu. Musisz tylko wyci�gn�� po ni� d�o�! � Nie, Maciej� Nie na mnie� Mo�e na kogo� podobnego, ale nie na mnie� Maciej spu�ci� wzrok, po chwili do��czy�a do niego Agnieszka. * Tego wieczoru (podobnie jak poprzedniego) Olek by� smutny. Tym razem jednak pr�bowa� nie p�aka�. W��czy� sobie o kilka milimetr�w weselsz� od swojego samopoczucia piosenk�. Siedzia� wpatrzony w martwy punkt i s�ucha� dobiegaj�cej ze starego magnetofonu muzyki. Ojciec ju� dawno spa�, tote� Olek nie mia� ju� nic na g�owie. Pozosta� sam na sam ze swoim smutkiem. Nieoczekiwanie zadzwoni� telefon. Serce Aleksandra zabi�o szybciej, albowiem telefon o 22-giej zazwyczaj nie wr�y nic dobrego. Podni�s� jak najszybciej s�uchawk�, bowiem nie chcia� dopu�ci� do tego, aby ojciec obudzi� si�. Us�ysza� g�os Ma�gosi. Go�ka by�a, je�li nie przyjaci�k�, to przynajmniej najlepsz� kole�ank� Olka. Zna� j� od kilku �adnych lat i zawsze kojarzy�a mu si� z mi�ymi rzeczami. Kiedy� nawet o�mieli� si� poprosi� j�, aby zosta�a jego dziewczyn�, a gdy odm�wi�a przez kilka miesi�cy chodzi� zdezorientowany. Ale przesz�o mu. Tym razem g�os Ma�gosi by� cichy i tajemniczy. Olek uspokoi� si�, bowiem zna� dobrze styl wypowiedzi swojej przyjaci�ki i orientowa� si�, �e zwiastuje on dobre wie�ci. Tak w�a�nie by�o i tym razem. Ma�gosia oznajmi�a spokojnym g�osem, �e Agnieszka (ta sama, z kt�r� Olek by� poprzedniego dnia na randce i kt�ra ma ch�opaka - Macieja) pragnie si� z nim spotka� ponownie. Na d�wi�k imienia dziewczyny serce Olka znowu zabi�o dono�niej ni� zwykle. Pr�dko jednak opanowa� si�, bowiem do�wiadczenie �yciowe nauczy�o go unika� pochopnie rodz�cej si� nadziei. Od�o�y� s�uchawk� z mieszanymi uczuciami� KONIEC ROZDZIA�U 7 Rozdzia� drugi Zm�czony kilkugodzinn� podr� Zbyszek opu�ci� poci�g. Na sam widok ut�sknionego miasta powr�ci�y mu si�y i jakby pod wp�ywem cudownej przemiany, wyprostowa� si� i przyspieszy�. Z ka�dym kolejnym krokiem ukazywa�y si� nowe budynki, kt�re wydawa�y si� jeszcze pi�kniejsze od tych, kt�re pozosta�y w pami�ci. Jasna G�ra by�a miejscem wyj�tkowym, zapomnianym przez czas, kt�ry nie wiedzie� czemu, p�yn�� w inn� stron�. Dla Zbyszka by�a oaz� spokoju i miejscem, w kt�rym m�g� rozwa�y� swoje �ycie. By� tutaj na pielgrzymce przedmaturalnej kilka miesi�cy wstecz. Od tego czasu zmieni�a si� pogoda (z wczesnowiosennej na letni�). I on te� zmieni� si�. Nie by� ju� tym samym ch�opakiem, dr��cym przed matur�. Teraz mia� na swoim koncie �wiadectwo dojrza�o�ci ze wspania�ym bukietem ocen i indeks na prawo. Mija� kap�an�w, u�miechni�t� m�odzie� i zamy�lone staruszki. Wiedzia�, �e s� to ludzie dobrzy i cieszy� si�, �e przebywa w�r�d nich. Jednocze�nie czu� obecno�� Boga. Jednak nie jego pot�g�, lecz sprzyjaj�c� �ask�. Kiedy ukl�kn�� przed Cudownym Obrazem, podzi�kowa� za �wiat. Ciemne oblicze Matki Boskiej patrzy�o na niego. Rozumia�a go, a on rozumia� j�. Wiedzia�, �e jest dobrze i �e tak b�dzie ju� zawsze. * Ma�gosia w swoim okaza�ym pokoju przyjmowa�a przyjaci�k� - Agnieszk�. Aga lubi�a to miejsce, kt�re bardziej kojarzy�o jej si� z galeri�, ani�eli z cz�ci� prywatnego mieszkania. By�o w nim wiele pi�kna i tyle� samo tajemniczo�ci. Ten specyficzny nastr�j stwarza�y wisz�ce na �cianach obrazy, ka�dy pod�wietlony z osobna. Co ciekawe, wi�kszo�� z nich powsta�a r�k� samej Ma�gosi. Gosia by�a niezwyk�� artystk�. Jej obrazy przykuwa�y wzrok, niczym magnes. Niekiedy wr�cz szokowa�y. Agnieszka trzyma�a si� z Ma�gosi� przesz�o rok, jednak mimo tego, wzgl�dnie d�ugiego okresu, na ka�dym kroku by�a przez ni� zaskakiwana. Tak samo by�o i tym razem. Gosia chwali�a si� swoim nowym obrazem, przedstawiaj�cym zlepek dziwnych, niemal zupe�nie abstrakcyjnie po��czonych przedmiot�w (pioruny, miecze, zegary, imad�a), spo�r�d kt�rych wy�ania�y si� tajemnicze oczy. Aga spojrza�a na dzie�o podejrzanym wzrokiem. Kompozycja nawet podoba�a jej si�. Z drugiej jednak strony - przera�a�a. Nagle zrozumia�a: � Olek? � Brawo! � odpar�a Ma�gosia. � taki w�a�nie jest Olek� Po��czenie pi�kna i b�lu, rado�ci i cierpienia. Po chwili zamy�lenia Agnieszka spyta�a: � Kim jest dla ciebie Olek? � C� � westchn�a dziewczyna � To chyba cz�stka mnie samej� Znamy si� bardzo d�ugo i bardzo dobrze. Nie tworzy niczego, jednak jest artyst� w najszerszym tego s�owa znaczeniu. � Chyba nie masz nic przeciwko temu, �e si� z nim spotykam. Wiesz przecie�, �e jestem z Maciejem� � Nie Agu�, wr�cz przeciwnie. Ciesz� si�, jemu bardzo potrzeba czu�o�ci, to bardzo biedny ch�opak. P�ki �y�a jego matka, wszystko by�o dobrze. Nie zna�am tak radosnego faceta w ca�ym og�lniaku. P�niej jednak si� zmieni�, chyba z rozpaczy, a jego ojciec z �alu zachorowa�. � Nie odpowiedzia�a� mi w dalszym ci�gu na pytanie � powr�ci�a do tematu Agnieszka. � ? � Kim jest dla ciebie Olek? Czy masz co� do niego? � Ja? Nic, mo�e kiedy� co� mia�am, jak by�am m�oda i inna. Wiesz przecie�, �e jestem dzik� kotk�, spaceruj�c� w�asnymi drogami� � No, a czy czasami nie masz potrzeby przytuli� si� do kogo�? � Oj Agu�, Agu�, wiesz �e jestem artystk� i mog� sobie wszystko wyobrazi� i namalowa�, a jedyne czego mi potrzeba to p�dzel i farby� A tak w�a�ciwie, to co ty chcesz od Olka? � On strasznie mnie intryguje. Poza tym szkoda mi go� Gosia westchn�a. � Mi czasem te�. Olo jest taki jak na tym obrazie - wiecznie smutny. Owszem, czasem si� u�miechnie, jednak nawet wtedy w g��bi duszy skrywa smutek. Chc� jednak aby� wiedzia�a, �e to dobry ch�opak, wiem �e zrobi�by dla mnie wszystko. Jestem dumna, �e znam takiego cz�owieka. I pami�taj: je�li mia�aby� sta� si� przyczyn� jego smutk�w, lepiej odejd� w cie�. Agnieszka spojrza�a po raz kolejny na obraz. Teraz by�a ju� pewna, �e spotkanie z Olkiem to co� wi�cej ni� tylko ciekawo��. Oczywi�cie nie dopuszcza�a do siebie nawet miliardowej cz�ci my�li, �e mog�aby robi� cokolwiek w tajemnicy przed swoim ch�opakiem - Maciejem. Martwi�a si� jednak jak to wszystko rozegra�. * Olek w swoim niedu�ym pokoju czuwa� przy �wietle bladej lampki. Do jego uszu dolatywa�a cicha muzyka. Mimo i� stary radiomagnetofon trudno by�oby nazwa� sprz�tem wysokiej jako�ci, ch�opak delektowa� si� ka�d� nutk� dobiegaj�c� z jego wn�trza. Lubi� poezj� �piewan�. By�a mu taka bliska, bowiem wyra�a�a tak wiele smutku i beznadziejno�ci. To zawsze by�o dla niego takie� �liczne. Nie zdziwi� si� gdy us�ysza� pukanie do drzwi. Serce zadr�a�o, a drzwi stan�y otworem. W drzwiach stan�a Agnieszka - �liczna jak zwykle. � Wybacz tak p�n� por�, ale ostatnio jestem taka zabiegana � westchn�a mniej wi�cej szczerze. Olek powita� j�, po czym znikn�� we wn�trzu kuchni, zastawiaj�c wod� na herbat�. � Tylko nie zg�upiej na jej punkcie � powiedzia� sam do siebie. Gdy woda zagotowa�a si� ch�opak wni�s� dwie szklanki malinowej herbaty oraz wysypane na talerzyku kruche ciastka. Agnieszka by�a smakoszk� herbaty, przez co spotkanie z Olkiem sta�o si� dla niej jeszcze bardziej przyjemne. Rozmowa rozpocz�a si�. Pad�o wiele wspania�ych s��w, kt�rych zar�wno ch�opak, jak i jego nowa kole�anka nie s�yszeli nigdy przedtem. Aleksander tym razem by� spokojny. Wiedzia� ju�, �e Agnieszka ma swojego towarzysza �ycia i nie �mia� nawet w najmniejszym stopniu wtr�ca� si� pomi�dzy nich. Wiadomo, by�o mu przykro, ale pociesza� si� my�l�, �e� bywa�o gorzej. W ka�dym razie czu� rado��. Cieszy� si�, �e rozmawia z ni� zupe�nie swobodnie i w dodatku tak pi�knie. Dziewczyna r�wnie� by�a nie mniej, ni wi�cej tylko uradowana. W osobie gospodarza, widzia�a m�odego, inteligentnego m�czyzn�, kt�ry z pewno�ci� pozostanie jej przyjacielem. Bardzo jednak kocha�a Macieja, przez co wiedzia�a, �e przez ca�y czas musi zachowa� dystans. � Czy tw�j ch�opak nie ma nic przeciwko naszym spotkaniom? � spyta� Olek, patrz�c powa�nie w oczy Agnieszki. � Ale� sk�d�e! Nie jestem przecie� jego w�asno�ci� � odpar�a bez wahania Aga, delektuj�c si� smakiem malinowej herbaty. � Nie chcia�bym by� kul� u nogi waszego zwi�zku, ani te� zabiera� wam czas, kt�ry mogliby�cie sp�dza� razem� � Oj Olek, nie przesadzaj! Ja i Maciej zawsze znajdziemy troch� czasu dla siebie, ale opr�cz tego oboje mamy w�asne �ycie. Poza tym Maciej poszed� dzisiaj do baru, opija� fakt, �e jego najlepszy przyjaciel, Zbyszek dosta� si� na prawo. � Jaki Zbyszek? � Sko�czy� si�demk� na mat-fizie. Taki wysoki... Znasz mo�e? � Nie� Mo�e z widzenia... � Zdolny ch�opak. Zdolny i jednocze�nie bardzo dziwny. Gdy tylko zda� egzaminy bez �adnego baga�u wsiad� w poci�g i pojecha� do Cz�stochowy. Ach, niewa�ne. Chc�, Olek aby� pami�ta�, �e jeste� dla mnie wyj�tkow� osob�. Nigdy tego nie zapominaj! � Ty r�wnie� Agniesiu, mimo i� znamy si� tak kr�tko, zajmujesz wa�ne miejsce w moim �yciu. Zaufaj mi, a nie zawiedziesz si�. Dw�jka m�odych ludzi chwyci�a si� za r�ce. Stary radiomagnetofon cicho gra�, a malinowa herbata styg�a z chwili na chwil�. * Wolny czas p�ynie pr�dko niczym krystalicznie czysta woda w stromych, g�rskich wodospadach. Zdecydowanie zbyt szybko� Pa�dziernik nadszed� pr�dzej ni� Zbyszek to sobie wyobra�a�. Jednak rok akademicki go nie przestraszy�. Wr�cz przeciwnie, cieszy� si�, �e nareszcie b�dzie m�g� mieszka� w mie�cie swoich marze�. Zbyszek bardzo lubi� Toru�, a Toru� bardzo lubi� Zbyszka. M�ody student cz�sto znajdowa� czas, aby przej�� si� po starym mie�cie. Raz po raz przychodzi� te� nad Wis�� i wpatrywa� si� d�ugimi godzinami w jej spokojny nurt. Ci�gle jednak by� sam� KONIEC ROZDZIA�U 11 Rozdzia� trzeci Agnieszka sz�a spokojnie. Jej br�zowe oczy b�yszcza�y jednak niecierpliwo�ci�. Zapuka�a cicho do drzwi mieszkania Macieja. Ch�opak otworzy� po kilku sekundach, nie pytaj�c ani nie patrz�c przez �judasza". Dobrze zna� styl pukania swojej dziewczyny. Ca�y tydzie� pracowicie oddawali studiom. Dlatego w�a�nie perspektywa wsp�lnego sp�dzenia kilku godzin nape�nia�a dw�jk� m�odych ludzi rado�ci�. Rzucili si� sobie w obj�cia. Ich poca�unki smakowa�y tak samo jak ten pierwszy. A p�niej opowiadali sobie, co wydarzy�o si� w tygodniu. Mimo i� wi�kszo�� opowie�ci znali ju� z rozm�w telefonicznych, oboje s�uchali z zapartym tchem, tak jakby za moment mieli us�ysze� jak�� rewelacj�. A kiedy ju� powiedzieli sobie to co mieli, a nawet wi�cej, s�owa zmieni�y si� w dotyk. Maciej zgasi� �wiat�o i usiad� przed komputerem. Agnieszka wesz�a mu na kolana. Ca�owa� jej ciemne w�osy i wpatrywa� si� w l�ni�cy monitor. Dziewczyna przyciska�a si� coraz mocniej, nie zwracaj�c uwagi na to, �e Maciej przesuwa myszk� figury na ekranie. Ch�opak mia� to co kocha�: Agnieszk� i szachy. Odda�by wszystko, �eby te chwile trwa�y wiecznie. Jego dziewczyna nie �a�owa�a poca�unk�w. Cieszy�a si�, �e mi�o�� otacza j� i �e sama mo�e j� dawa�. Przez moment jednak przez jej umys� przemkn�a niepewna my�l: �A co z Olkiem?". Maciej oderwa� si� od komputera, jakby instynktownie wyczuwaj�c obaw� i rozproszy� j� pytaniem: � Mo�e odwiedzimy Zbyszka w Toruniu? * Stosunkowo niewielki pok�j w toru�skim akademiku t�tni� �yciem i g�o�n� muzyk�. Panowa�a w nim gor�ca atmosfera, kt�r� tworzy�a sz�stka student�w opr�niaj�ca kolejn� butelk� w�dki. By�o duszno od wypalonych papieros�w, aczkolwiek przez lekko uchylone okno wpada�o ciep�e, jesienne powietrze. Zbyszek nie pali�. Nie robi� tego jednak ani z oszcz�dno�ci ani dla zdrowia. Po prostu palenie by�o wbrew jego zasadom. Pami�ta� moment, gdy wypali� swojego ostatniego w �yciu papierosa. By�o w�wczas upalne lato� * G�ucha, ciemna noc. Parne, letnie powietrze i trzaskaj�cy ogie� w ognisku. Na niebie setki gwiazd. I �piew� � Zagraj co� jeszcze � poprosi� Zbyszek, przypalaj�c papierosa. Dziewczyna trzymaj�ca na kolanach gitar�, u�miechn�a si�. � No to specjalnie dla ciebie, najbardziej romantyczny kawa�ek, jaki znam. Muzyka p�yn�a, a Zbyszek delektowa� si� ka�dym jej d�wi�kiem. I ka�dym poci�gni�ciem dymu z papierosa. Gdy artystka sko�czy�a przysiad�a si� do Zbyszka. Tylko nieliczni potrafili niekiedy dostrzec b�ysk wzruszenia w jego oczach. Dziewczyna do nich si� zalicza�a. � Podoba�o ci si�? � spyta�a. � Bardzo � odpar� szczerze ch�opak. Jego oczy by�y ju� ca�kiem suche, a twarz nieskazitelnie spokojna. � Hm, potrafisz si� nie�le maskowa� � Jeste� bardzo spostrzegawcza � odwzajemni� �niby-komplement" Zbyszek, zaci�gaj�c si� papierosem. � Dlaczego tak si� wzruszy�e�? � Ech, to d�uga historia� � Jak w tej piosence? � Gorzej� � Zbyszek, nie wierz�, �e nie znalaz�e� w �yciu mi�o�ci. � Widzisz, a� trudno w to uwierzy� � Rozumiem ci�, ale powiniene� wiedzie�, �e mi�o�� sama przyjdzie do ciebie. � Nie, mo�e do kogo� podobnego, ale nie do mnie � powiedzia� melancholijnie Zbigniew i wrzuci� niedopa�ek w ognisko. * Zbyszek zamy�li� si�. Ju� przesz�o dwa lata min�y od czasu gdy wypali� ostatniego papierosa. B�d� co b�d�, wtedy wszystko by�o du�o prostsze. � Przesta� tak intensywnie my�le� Zbychu, bo zostaniesz filozofem � powiedzia� jeden z koleg�w z akademika. � Chlu�nim bo u�nim! Gdzie tw�j kieliszek? To ten? � Tak � zgodzi� si� ch�opak, przygl�daj�c si� nape�nianemu po brzegi szkie�ku. � No to za wszystkie laski na Uniwerku! Zbyszek jednym du�ym �ykiem opr�ni� zawarto�� kieliszka, zagryzaj�c kiszonym og�rkiem. �agodnym i jednocze�nie skrytym spojrzeniem przejecha� po twarzach koleg�w. � Co oni mog� o mnie wiedzie�? � pomy�la�, doskonale maskuj�c si� skorup� oboj�tno�ci. � Nawet nie wiedz�, �e jestem zakochany� Nie wiedz�, bo przecie� im nie m�wi�. Ale po co m�wi�? To znowu jednostronne uczucie. I tak nigdy nie zrozumieliby mnie. Zanim ch�opacy zd��yli �obr�ci�" kolejn� kolejk� do ich przyt�umionych alkoholem s�uchu dobieg�o ciche pukanie. � To pewnie Seba przyni�s� litra � g�o�no pomy�la� jeden ze student�w, po czym dono�nie zawo�a�: �Prosz�!" Wi�kszo�� ch�opak�w rozczarowa�a si�, albowiem w drzwiach zamiast oczekiwanego kolegi w w�dk� ukaza�a si� �adna, ciemnow�osa dziewczyna w towarzystwie wysokiego ch�opaka. Oboje obrzucili zdziwionym spojrzeniem stoj�ce na �rodku butelki po w�dce, po czym ich wzrok pow�drowa� ku Zbigniewowi. Tamten bardzo ucieszy� si� z niespodziewanej wizyty przyjaci�. Pr�dko przedstawi� ich swoim �towarzyszom od butelki", po czym zaprosi� do �degustacji trunku". � Jak �yjesz? � spyta�a Aga odrywaj�c usta od s�abego drinka. � W sumie dobrze, jak na razie wszystkie �ko�a" mam do przodu, ale� � Ale co? � wtr�ci� Maciej. � Znowu si� zakocha�em � powiedzia� szeptem Zbyszek, tak aby nikt pr�cz dw�jki przyjaci� nie us�ysza� tego. � Kim jest ta szcz�ciara? � spyta�a Agnieszka z odrobin� ironii w g�osie, kt�ra wysz�a z jej ust zupe�nie niechc�co. Mo�e to drink tak zadzia�a�? Zbyszek by� zbyt bystry aby nie wyczu� drwiny. By� jednak zbyt �agodny aby zareagowa�. � To kole�anka ze studi�w. Spotykamy si� bardzo cz�sto. Jest taka kochana� � Chodzicie ze sob�? � Nie � odpar� smutno ch�opak. � Jeszcze nie� � Ale b�dzie dobrze? � dopytywa�a si� Aga, na kt�r� drink najwyra�niej podzia�a�. � Chcia�bym, ale sam nie wiem� Zbyszek zamy�li� si� i zmarkotnia�. Maciej by� zbyt b�yskotliwy by tego nie zauwa�y� i jednocze�nie zbyt go lubi�, by dopu�ci� do tego aby jego przyjaciel by� smutny. Szybko zmieni� wi�c temat: � Zaczynam w�a�nie pisa� prac� in�yniersk�. Podj�ty temat okaza� si� bardzo wdzi�czny. Rozmowa klei�a si�, a alkoholu non stop ubywa�o. * Aleksander powoli spacerowa� po obszernym pokoju - galerii. Jego niebieskie oczy zag��bia�y si� w tajemniczych, rodem z koszmar�w i marze� sennych obrazach. Zna� wszystkie te dzie�a, jednak za ka�dym razem jakby poznawa� je na nowo. Delektowa� si� ka�dym, nowo zauwa�onym szczeg�em. � I jak? � spyta�a Ma�gosia, kt�ra pojawi�a si� nagle w swojej galeryjce. � C� � westchn�� ch�opak � Chod� do pracowni! Oboje przeszli do mniejszego, jasnego pomieszczenia. Panowa� w nim ba�agan, kt�ry Ma�gosia zwyk�a nazywa� nie�adem artystycznym. Cech� charakterystyczn� wspomnianego pomieszczenia, pr�cz porozrzucanych kartek i p�dzli by�o olbrzymie okno, zza kt�rego wygl�da� pogr��ony w jesiennej zadumie ogr�d. Ca�o�ci dope�nia� unosz�cy si� w pokoju zapach farb i� sztuki. Gosia nie lubi�a gdy ktokolwiek patrzy� jej na r�ce kiedy malowa�a. Olek jednak by� dla niej wyj�tkiem. Lubi�a gdy przychodzi� i d�ugimi godzinami przesiadywa� wpatrzony w wychodz�ce spod jej p�dzla �wytwory". P�yn�y godziny, ale nie istnia� czas. W og�le nic nie istnia�o - tylko sztuka. � Wczoraj spotka�em si� z Agnieszk�, po raz pierwszy od tygodnia � przerwa� pot�guj�c� si� cisz� Olek. Malarka ani na moment nie oderwa�a wzroku od tworzonego przez siebie dzie�a. By�o jednak wida�, �e s�owo �Agnieszka" wywo�a�o w niej poruszenie. Nie�wiadomie bowiem r�ka drgn�a jej i oderwa�a si� od p��tna. Olek nie zauwa�y� tego. By� mo�e wcale nie chcia� zauwa�y� � I jak, uda�o si�? � spyta�a maluj�c jak gdyby nigdy nic. � Wspaniale, jak zwykle! � odpar� szczerze Olek. � Agnieszka tak cieszy si� z ka�dej naszej wsp�lnej chwili. � Hm � chrz�kn�a Gosia. � Ale mi chodzi�o o ten obraz� Gniew w m�odej artystce osi�gn�� ekstremalne warto�ci. Nie uda�o mu si� jednak wyj�� na zewn�trz, bowiem dziewczyna szczelnie i silnie zamkn�a go w sobie. W my�lach kpi�a ze swojej przyjaci�ki - Agnieszki s�owami: �Z kim ona chce si� r�wna�? Ze mn�? Przecie� wystarczy�oby tylko moje jedno, ma�e skinienie i Olek by�by ca�y m�j. S� ludzie, kt�rych mo�na por�wnywa�. Ale nie j� do mnie� " * Dochodzi�a godzina szesnasta, gdy Maciej wr�ci� do domu. Normalnie zosta�by u Agnieszki do p�nych godzin wieczornych, jednak tym razem czeka�o go du�o zaj��. Wszak�e do obrony pracy in�ynierskiej zosta�o mu jeszcze par� miesi�cy. Maciej jednak nale�a� do ludzi, kt�rzy chuchali na zimne. Wola� mie� jak najszybciej wszystko z g�owy, aby p�niej mie� czas na spokojne spotkania z Agnieszk� , Zbyszkiem i� na gr� w szachy. Innymi s�owy przed Maciejem zapowiada� si� pracowity wiecz�r, podobny do wielu innych. Tym razem jednak�e czeka�a go mi�a niespodzianka. � Ju� jeste�? � wykrzykn�a mama, z kt�rej u�miechu nie�atwo by�o wyczyta� o co chodzi. � Ano, jak sama widzisz� � Mamy dla Ciebie z ojcem ma�y prezencik. Cho� to Stefan! Gdzie masz te, no� W par� sekund po stanowczym krzyku mamy, z pokoju obok wyszed� wysoki m�czyzna, trzymaj�cy w r�ku ma�� paczuszk�. � Prosz�! � powiedzia� wr�czaj�c prezent ch�opakowi. Maciej ze zdziwieniem rozpl�ta� wst��k� oplataj�c� podarunek. Spodziewa� si� znale�� w nim breloczek do kluczy, albo co� r�wnie zbytecznego. No i du�o nie pomyli� si� Pakunek zawiera� du�y, czarny wisiorek, do kt�rego przyczepiony by� klucz. Nie by�oby w tym nic dziwnego (niejednokrotnie Micha� dostawa� klucze do lania wosku, do ozdoby, albo na szcz�cie). Tym razem jednak by� to klucz od samochodu, a na breloczku widnia�o logo Seata. � Nie rozumiem� � wyszepta� m�ody student. � Co tu rozumie�? � ironizowa�a mama. � Zawsze chcia�e� mie� samoch�d. Nied�ugo b�dziesz in�ynierem, wi�c powiniene� je�dzi� godnie! Poza tym by�a promocja w salonach Seata� Maciej wybieg� przed dom. Dziwi� si�, jak m�g� wcze�niej nie zauwa�y� stoj�cej tam nowiutkiej, czarnej Cordoby� KONIEC ROZDZIA�U 16 Rozdzia� czwarty Plecak by� z chwili na chwil� coraz ci�szy. A mo�e tak tylko zdawa�o si� d�wigaj�cemu go Zbyszkowi, kt�ry ju� od ponad pi�ciu minut niecierpliwie czeka� na korytarzu wagonu. G�o�ny d�wi�k hamuj�cych k� ostatecznie oznajmi�, i� koniec podr�y jest ju� bardzo blisko. Zbigniew rozejrza� si� po twarzach st�oczonych przy wyj�ciu pasa�er�w. W sumie nie wyr�nia� si� z t�umu, jednak mia� przez ca�y czas �wiadomo��, �e tylko on przyjecha� nie wiedz�c do ko�ca dlaczego. Ta sama Cz�stochowa? A mo�e zupe�nie inna� Nawet pogoda przepoczwarzy�a si� w ch�odn�, p�nojesienn� pluch�. Czeka�a go d�uga, piesza w�dr�wka. Drog� zna� dobrze. Mia� doskona�� orientacj� w terenie, poza tym by� tutaj ju� po raz trzeci. Teraz nie by�o ju� tak kolorowo. Domy by�y szare i ponure, a na dodatek tego � ponury nastr�j spot�gowany nisk� temperatur� i pochmurnym niebem. Szed� powoli, wyprostowany. Patrzy� przed siebie, ale jego oczy nie by�y utkwione w �adnym konkretnym punkcie. W ko�cu ukaza� mu si� w ca�ej swej okaza�o�ci klasztor na Jasnej G�rze. Nie wiedzie� czemu, oczy zasz�y mu �zami. Nie rozumia�� Na miejscu zwolni� jeszcze bardziej kroku. Postanowi�, �e tym razem to on b�dzie przygl�da� si� �wiatu a nie �wiat jemu. Wpatrywa� si� z nienaturalnym spokojem w twarze mijaj�cych go ludzi. Nie rozumia� maluj�cej si� w nich oboj�tno�ci. Oblicze Czarnej Madonny okaza�o si� smutne i surowe. Brakowa�o w nim dawnego spokoju i rado�ci. � Masz to, co chcia�e� � powtarza� w my�lach � Pragn��e� zobaczy� znienawidzony �wiat od tej lepszej strony. Dokona�e� tego, ale co dalej? Szukasz sensu? Ju� nie� * Deszcz tego popo�udnia nie szcz�dzi� swych kropel. Poza tym, niska temperatura wp�ywa�a wyj�tkowo niekorzystnie na aur�. Mimo to, Agnieszka nie spieszy�a si� do domu. Sz�a powoli, a jej ciemne w�osy ocieka�y zimn� wod�. Pragn�a, by przechodnie, kt�rych star�a si� omija�, w jednej chwili zapadli si� pod ziemi� i zostawili j� sam�. Ba�a si�, �e dostrzeg� problemy, beznadziejne po�o�enie oraz �zy w jej du�ych oczach. P�aka�a, a rz�sisty deszcz dodatkowo pot�gowa� rozpacz. Wtedy podj�a decyzj� * Tego wieczoru Olek zosta� u Ma�gosi nieco d�u�ej ni� zwykle. Ucieszy�a go perspektywa wsp�lnego wypicia drugiej herbaty. Mimo nie najwcze�niejszej pory wcale nie spieszy�o mu si� do domu. Malarka poprosi�a go do swojej pracowni, chwal�c si� nowym obrazem. Przedstawia� on tajemnicz� posta�, rodem z koszmar�w sennych. Tw�r z obrazu przypomina� rozk�adaj�cego si�, �wiec�cego ciemno��tymi oczami trupa. Czerwone t�o, na kt�rym si� znajdowa�, dodatkowo pot�gowa�o nastr�j tajemniczo�ci. Najbardziej jednak niesamowita by�a mimika twarzy. Nie by�a to oboj�tna, trupia poza. Usta diabolicznej postaci by�y zastyg�e w grymasie, przypominaj�cym u�miech. Nie by� to bynajmniej jaki� ironiczny �miech, tylko jakby uzewn�trznienie stanu szcz�cia. � Niesamowite� � zachwyca� si� Aleksander. � Co to jest, szcz�liwa �mier�? � Ech! Jeste� bezb��dny � przyzna�a szczerze autorka obrazu. � M�g�by� zosta� krytykiem sztuki. Obraz, kt�ry widzisz przed sob� zatytu�owa�am: �Oczekiwana �mier�". M�ody m�czyzna jeszcze d�ugo przygl�da� si� namalowanemu olejn� farb� dzie�u, kt�re z ka�d� chwil� coraz bardziej go przera�a�o. Wiedzia�, �e ka�dy obraz Ma�gosi, jest odzwierciedleniem stanu jej duszy i pod�wiadomo�ci. Po wypiciu herbaty zamieni� kilka mi�ych s��w z dziewczyn�, po czym ubra� si� i u�cisn�� j� na po�egnanie. Policzki Ma�gosi by�y takie ciep�e, a u�miech taki s�odki. Wychodz�c nie wiedzia� nawet, �e widzi j� po raz ostatni� � �egnaj m�j Kr�lewiczu � szepn�a sama do siebie Ma�gosia. � B�dziecie z Agnieszk� szcz�liwi, szcz�liwi ponad wszystko� Umar�a nazajutrz rano. Lekarze mimo dw�ch sekcji zw�ok nie potrafili ustali� przyczyny zgonu. * Wysokiej jako�ci wie�a generowa�a w pokoju Macieja muzyk� niemal�e krystalicznie czyst�. Pi�� g�o�nik�w pracuj�cych w systemie Dolby Surroud dawa�o niesamowity efekt g��bi. Do tego stare, irlandzkie klimaty. Tym razem jednak nie zwraca� najmniejszej uwagi na muzyk�. Ju� przywyk� do swojego, drogiego sprz�tu. Poza tym denerwowa� si�, bowiem by�o ju� dwadzie�cia minut po czasie. Agnieszka sp�nia�a si� bardzo rzadko, a w�a�ciwie wcale. Zwykle, gdy przychodzi�a nieco p�niej ni� mia�a, czyni�a to z bardzo wa�nego powodu. Tak by�o i tym razem. Ciche pukanie do drzwi spowodowa�o, �e zadr�a�. Gdy otwiera� drzwi, ukaza�a si� przed nim Agnieszka. Jej oczy by�y lekko zaczerwienione, a makija� rozmyty. Czasami jedno spojrzenie wystarcza (zw�aszcza tym, kt�rzy doskonale si� znaj�). Je�li do tego dojdzie jeszcze z�e przeczucie to s�owa s� w�wczas jakby zbyteczne. � Nie przysz�o mi to �atwo � szepn�a dziewczyna. W jej du�ych oczach b�ysn�y �zy. � Wiem ile dla Ciebie znacz�, ale� musimy sko�czy� pozna�am inn� osob� Maciej nic nie powiedzia�. Wybieg� tylko z domu i wsiad� w stoj�cego obok Seata. Agnieszka pr�bowa�a go powstrzyma�, co niestety nie przynios�o zamierzonego efektu. By� po prostu szybszy od niej. Gwa�townie ruszy� i pop�dzi� ignoruj�c wszelkie ograniczenia i zakazy. By�o ciemno, a na liczniku sto dwudziestka. Kierowca wyjecha� z miasta. Po przejechaniu kilku kilometr�w zatrzyma� si� w okolicy ma�ego kompleksu le�nego, po czym wysiad� z auta. Zacz�� biec w stron� lasu. Od bardzo dawna nie p�aka�. Zawsze my�la� sobie, �e jest twardzielem, nie do z�amania. Tym razem jednak �zy cisn�y mu si� same do oczu. Teraz znowu by� ma�ym ch�opczykiem, kt�remu w �yciu nie wysz�o. Nigdy nie kocha� innej dziewczyny poza Agnieszk�. By�a jego pierwsz� i jedyn�. Zawsze mia� du�e powodzenie u p�ci pi�knej, jednak wyboru dokona� tylko raz. I zawsze my�la�, �e by�a to droga s�uszna. Nawet teraz. Przypomnia� sobie pierwsze spotkanie, wsp�lne zabawy sylwestrowe, wycieczki, smak pierwszego poca�unku, wsp�lne plany na �ycie, dotyk jej gor�cych piersi� Przypomnia� te� sobie jej rodzic�w, kt�rych tak bardzo kocha� i szanowa� oraz mi�o�� mi�dzy nim a Ag�, kt�ra by�a niezmienna, niczym olbrzymi g�az i nieskazitelna jak �za. A� do teraz� �zy p�yn�y coraz rz�si�ciej. Ju� nic nie istnia�o. A je�li nawet, to by�o takie niewa�ne i takie niepotrzebne. Chcia� od tego uciec, obudzi� si� z koszmarnego snu. Biega� coraz szybciej ocieraj�c bole�nie ramionami o u�pione w nocnym mroku drzewa. Jednak nie czu� ju� b�lu. Nic ju� nie czu�� * Toru� pogr��ony w czelu�ciach nocy oczekiwa� nadej�cia kolejnego dnia. Do �witu pozosta�o jeszcze oko�o dw�ch godzin. Starszy pan � Stanis�aw spokojnym krokiem przemierza� d�ugi most im. J. Pi�sudzkiego. Gdyby nie bia�a laska, kt�r� rytmicznie porusza� przed sob�, trudno by�oby domy�le� si�, �e jest niewidomy. Ju� prawie min�� p�metek, gdy niespodziewanie wyczu� czyj�� obecno��. Z lekka si� wystraszy�, bowiem o tej porze kr�ci�o si� po mie�cie wielu chuligan�w. Pan Stanis�aw postanowi� odezwa� si� pierwszy: � Przepraszam, czy m�g�by pan, albo pani odprowadzi� mnie w stron� domu? � Hm, czemu nie � odezwa� si� cichy, zrezygnowany g�os m�ski. � Jak masz na imi� m�ody cz�owieku? Je�li oczywi�cie wolno spyta� � Zbigniew. � Mi�o mi, jestem Stanis�aw. Mo�e to dla Ciebie dziwne, ale dla mnie imi� jest bardzo wa�ne. Ty ludzi rozpoznajesz po wygl�dzie, a ja po g�osie. Zapami�tuj� w jaki spos�b dana osoba przedstawia si� i ju� j� pami�tam. Rozmowa z ka�dym krokiem stawa�a si� coraz bardziej o�ywiona. Pan Stanis�aw opowiada� swojemu nowopoznanemu, ma�om�wnemu znajomemu o trudach i urokach �ycia w wiecznej ciemno�ci. � Dzi�kuj� ci m�ody cz�owieku � powiedzia� pan Stanis�aw gdy by� ju� niemal u celu. � Bardzo mi pomog�e�. � Nie, to pan mi pom�g�� � Ja tobie? Zdaje mi si�, �e nie rozumiem. � Bo ja� gdyby nie pan� skoczy�bym� Niewidomy westchn��. Zamy�li� si�, po czym starannie dobieraj�c s�owa doda�: � Co si� sta�o? Zakocha�e� si� nieszcz�liwie? Czy mo�e masz problemy na studiach? � Jedno i drugie� � C� ja mog� ci na to powiedzie� Wy, m�odzi widzicie tylko kolory czarny i bia�y. Nie zauwa�acie, �e �wiat otaczaj�cy was jest g��wnie w kolorach po�rednich � powiedzia� starszy m�czyzna. � Mo�e wst�pisz na kaw�? Mieszkanie pana Stanis�awa zaskoczy�o swoim wystrojem. Nie by�o surowo�ci, kt�rej spodziewa� si� Zbyszek. W najwi�kszy podziw wprawi� go jednak fakt, i� niewidomy pami�ta� dok�adnie gdzie znajdowa� si� ka�dy przedmiot w domu. Po zamianie kilku wyrwanych z kontekstu starszy pan zda� powr�ci� do problemu. � Wiedz, �e nie ma nigdy tak �le, �eby nie mog�o by� gorzej. � Nie� Teraz jest najgorzej � powiedzia� sentymentalnie m�odszy rozm�wca. � Wi�c skoro osi�gn��e� ju� totalne dno, to cokolwiek teraz si� wydarzy, b�dzie si� mia�o ku lepszemu. To tak jakby� doszed� do bieguna p�nocnego i dalej pr�bowa� i�� na p�noc� � �atwo powiedzie�, gorzej to wszystko prze�y� � nie ust�powa� Zbyszek. � My�lisz, �e ja nie wiem jak jest? Mam 73 lata, jestem kawalerem. Wzrok straci�em gdy mia�em siedemna�cie lat. Nikt nigdy nie m�wi� mi, �e �ycie b�dzie �atwe i przyjemne. Trzeba jednak wyj�� naprzeciw swemu przeznaczeniu, a nie odwraca� si� plecami! Wiedz, �e m�g�bym przekl�� sw�j psi los i skoczy� do Wis�y, ale nigdy tego nie uczyni�. Wiesz dlaczego? Bo �ycie to dar i mam do niego szacunek! Gdy Zbyszek wychodzi� od pana Stanis�awa �wita�o. By� bardzo smutny i �zy cisn�y mu si� do oczu. Tej nocy zrozumia� jednak, �e musi �y�. Czu� te�, �e przesun�� si� o kilka krok�w z bieguna p�nocnego na po�udnie. * Niebieskie folie za�o�one na buty przypomnia�y Zbigniewowi jak bardzo nie lubi szpitali. Piel�gniarka zaprowadzi�a go a� pod samo ��ko pacjenta. Jasne, surowe korytarze, kt�re przemierzy� nastroi�y go wyj�tkowo negatywnie do rozmowy. Dziwnym paradoksem by� fakt, i� sam mia� ca�� mas� problem�w, a przyszed� podnosi� na duchu przyjaciela. Wiadomo - Maciej by� dla niego postaci� ogromnie wa�n� w �yciu. Zbyszek wiedzia� jednak, �e zostanie wypisany lada dzie� i za �adne skarby na �wiecie nie przyszed�by do tego kojarz�cego mu si� ze �mierci� przybytku. Nam�wi�a go jednak Agnieszka� Macieja znaleziono dzie� po niefortunnym rozstaniu z dziewczyn�. Le�a� w �rodku lasu, ca�y poobijany i kompletnie wycie�czony. Okaza�o si�, �e przebieg� prawie dwadzie�cia kilometr�w. Ju� na pierwszy rzut oka mo�na by�o zauwa�y�, �e z Maciejem jest co� nie tak. Normalnie trzyma�by nos utkwiony w czasopi�mie szachowym albo komputerowym. Tym razem jednak jego wzrok oboj�tnie spoczywa� na suficie, tak jakby by�o tam co� niesamowicie ciekawego. Zbyszka zauwa�y� ju� w pierwszej sekundzie, jednak nie okaza� tego nawet w najmniejszym stopniu. Odwiedzaj�cy dobrze wiedzia�, �e Maciej go zauwa�y�. Udawa� jednak, �e dobrze si� bawi i podszed� najciszej jak tylko potrafi� do ��ka, po czym niczym przyjazny duch Kacper powiedzia� �Bu" i u�miechn�� si� do przyjaciela. Zdrowiej�cy pacjent wyczu� doskonale zamaskowan� sztuczno�� w tym u�miechu, lecz jak gdyby nigdy nic odwzajemni� gest. � Jak si� masz? � spyta� go��, doskonale wiedz�c, �e jest to pytanie jak najbardziej nie na miejscu. � �wietnie� � odpar� Maciej, parskaj�c �miechem na d�wi�k tak �atwo wychodz�cego mu z ust k�amstwa. Po chwili opanowa� si� i powa�nym tonem doda�: � To ona ci� tu przys�a�a? � Nie � odpar� Zbyszek, a jego powieki nawet nie drgn�y. Maciej jednak wiedzia�, �e to nieprawda. Nie chcia� jednak robi� przyjacielowi przykro�ci, widz�c �e przychodzi w dobrych intencjach i nie skomentowa� swojego odkrycia. Zbigniew domy�la� si�, �e oboj�tna mina i normalny ton g�osu nie by�y dostatecznymi atrybutami do ukrycia prawdy przed bystrym pacjentem. Postanowi� jednak zmieni� temat, bowiem zaczyna�a go ju� m�czy� ta parodia rozmowy. � I co teraz zrobisz? � Dobre pytanie� Naprawd� dobre pytanie! � � � Nie wiem� Na pewno nie pope�ni� samob�jstwa. Zbigniew zatrz�s� si�. Przez moment wydawa�o mu si�, �e przyjaciel po mimice jego twarzy domy�li� si�, �e rozmawia z niedosz�ym samob�jc�. Na szcz�cie Maciej nie zwracaj�c na nic uwagi kontynuowa�: � Najpierw obroni� prac� Mam wyznaczony termin w przysz�ym tygodniu. � A dasz sobie rad�? Przecie� nie s�dz�, �e teraz uda ci si� usiedzie� nad ksi��kami� � I tak ju� wi�kszo�� umiem. A zreszt� i tak ju� wszystko jedno�Zaraz po obronie niezale�nie od tego czy zalicz� czy nie id� do baru i si� upij� � A potem? � Potem znowu si� upij� Maciej umilk�. Nie wiedzia� czy jego przyjaciel ma racj�. Nie nasuwa�o mu si� na my�l ani jedno s�owo. By� mo�e tak podzia�a� na niego klimat miejsca, w kt�rym si� znajdowa�� a mo�e jednak nie? * Wiatr porusza delikatnie pozbawione li�ci drzewa. Czu� w nim co� innego, nienaturalnego� Ju� si� zacz�o. Nios� trumn�. Orszak snuje si� ponurym, powolnym tempem. Olek idzie smutny, ze spuszczon� g�ow�. U jego boku idzie ubrana w czarn�, obcis�� sp�dniczk� Agnieszka. Jej makija� jest rozmazany od �ez. Trumn� przynosz� do pustego grobu. Po nabo�nej sekwencji s��w i gest�w zostaje opuszczona w g��b ciemnego do�u. D�wi�k ziemi upadaj�cej na drewniane wieko porusza zebranych. Nie tylko rodzice p�acz�, jednak nikt inny z roni�cych �zy nie jest w stanie tak na prawd� zrozumie� tego, co prze�ywaj�. Podobnie ma si� kwestia Aleksandra, kt�rego rozpacz nie daje por�wna� si� z niczym innym. Z dala od zebranej grupy za�ka�. Opar� si� o niskie, betonowe ogrodzenie i rozpacza�� Co oni mog� wiedzie� o Ma�gosi� O mojej kochanej Ma�gosi�Nikt nie wie tak jak ja, co j� gryz�o i co gn�bi�o. By�a taka szalona, taka nieograniczona. Gdyby wszyscy ludzie byli tacy jak ona nasz �wiat by�by rajem� Go�ka nigdy nie by�a skromna� ale nie bez powodu�By�a najlepsza i tak� w�a�nie pozostanie w mojej pami�ci na zawsze! Bardzo �a�uj�, �e nie zd��y�em powiedzie� jej jak bardzo kocham jej obrazy i� j�. KONIEC ROZDZIA�U 23 Rozdzia� pi�ty By� p�ny, ch�odny wiecz�r. Niska temperatura powodowa�a, �e Zbyszek nie wysun��by nawet czubka nosa na dw�r. Jednak wiedzia�, �e kilka ulic dalej w swoim domu siedzi Maciej i jest jak zwykle w z�ym nastroju. Nie zastanawiaj�c si� d�ugo ubra� si� ciep�o i ruszy� w kierunku domu przyjaciela. Nie by� dla niego szczeg�lnym zaskoczeniem widok Macieja, siedz�cego przed komputerem (jak zwykle przegrywa� z komputerem w szachy). Na biurku sta�y dwie puste butelki po piwie i trzecia, wypita do po�owy. Gospodarz bez entuzjazmu przywita� si� ze Zbyszkiem, po czym nie zwracaj�c na niego szczeg�lnej uwagi powr�ci� do gry. � I tu ci� mam cwaniaczku � szepn�� do komputera, wykonuj�c kolejne posuniecie. Program, jakby w odpowiedzi, po kilkunastu sekundach wykona� ruch dorzucaj�c do niego komentarz: �Mate in 6 movies". To strasznie zaskoczy�o Macieja, kt�ry po intensywnym my�leniu w kontrofensywie zaszachowa� przeciwnika. Nie przynios�o to jednak oczekiwanego rezultatu, bowiem przeciwnik zastawi� si� hetmanem i oznajmi�: �Mate in 5 movies". � Jak mog�em nabra� si� na tak� star� sztuczk� � wykrzykn�� zdenerwowany Maciej, wychodz�c z programu. Jakby dopiero w�wczas do jego �wiadomo�ci dotar� fakt, �e jest u niego przyjaciel. Zbyszek jakby nie dostrzegaj�c tego zapyta�: � Mo�e wybierzemy si� gdzie�? �Wszystko mi jedno. Tylko �eby by�o tam dobre piwko � odpar� gospodarz opr�niaj�c do ko�ca trzeci� butelk�. * Lokal nale�a� do g�o�nych i zadymionych. Zbyszek kupi� sobie piwo, a Maciej (t�umacz�c, �e nie b�dzie biega� co chwila do baru) od razu dwa. � I co s�ycha�? � przerwa� wzmagaj�c� si� �cisz� w ha�asie", Zbigniew. Maciej, jakby nie s�ysz�c tego kre�li� palcem abstrakcyjne wzorki na zaparowanym pokalu od zimnego napoju. � Dobre pytanie � odpar� z ironicznym u�miechem na ustach. � Ju� min�y trzy miesi�ce, od kiedy Agnieszka odesz�a. Zbyszek nie patrzy� w oczy przyjaciela. Jego wzrok w�drowa� ku ta�cz�cym na �rodku sali dziewczynom w kr�tkich sp�dniczkach. Spogl�da� na nie i... gardzi� nimi. Czym �adniej wygl�da�y, tym bardziej nimi gardzi�. Wiedzia�, �e �adna z nich nie spojrza�aby na niego jak na m�czyzn�. Gdyby teraz, w tym zadymionym lokalu siedzia� Tamten Zbyszek, sprzed roku, z pewno�ci� odczuwa�by �al i niespe�nienie. Dzisiejszemu Zbyszkowi jednak towarzyszy�a odraza. Gdyby ni st�d ni zow�d podesz�a do niego naj�liczniejsza z ta�cz�cych dziewczyn, prosz�c go do ta�ca, lub na randk�, wy�mia�by j� z pogard� w g�osie. Zupe�nie kontrastowo przedstawia�a si� burza my�li w g�owie Macieja. Chocia� trafniejszym okre�leniem jego przemy�le� by�aby cisza morska. Dziewczyny, kt�re zmys�owo porusza�y si� w takt muzyki, by�y dla niego chodz�cym towarem. Wiedzia�, �e m�g�by mie� co drug� z nich w swoim ��ku i to na dziewi��dziesi�t procent jeszcze tej nocy. Jednak blizna w jego sercu by�a zbyt du�a i za bardzo przypomina�a mu o Agnieszce. Wiedzia� r�wnie�, �e seks orze�wi�by go na kr�tki okres czasu, pozostawiaj�c w jego psychice tylko kaca moralnego� � Kiedy we�miesz si� w gar�� i przestaniesz pi�? � przerwa� milczenie Zbigniew. Widz�c oboj�tne wzruszenie ramion towarzysza, doda�: � Dlaczego robisz z siebie tak� ofiar� losu? � Nie robi� z siebie �adnej ofiary losu� Pij�, bo lubi�. I tak jest lepiej� � Lepiej, czy �atwiej? � Hm � westchn�� Maciej � jedno i drugie� � Ale czy ty nie rozumiesz, �e od czasu obrony pijesz codziennie, bez okazji i opami�tania. Nawet bez �adnego towarzystwa, �do lustra"� � S�uchaj, teraz tylko to si� dla mnie liczy. � Tak, a ja ju� nie licz� si� dla ciebie? Nasza przyja�� ju� nic nie znaczy? � Nie o to mi chodzi� � A o co? � nie ust�powa� Zbyszek. � Przecie� wiesz, �e nie zawsze by�em taki� Kiedy� wierzy�em w mi�o��. Ale, gdy ona zakpi�a sobie ze mnie przekl��em j� i� ju� nigdy nie zwr�c� ku niej twarzy. � Ku Agnieszce? � Nie, ku mi�o�ci� Zbyszek wzi�� du�y �yk piwa. Ca�kowicie rozumia� przyjaciela, ale jednak nie chcia�, aby jego �ycie dalej wygl�da�o tak jak teraz. Maciej tym czasem dopi� drugi pokal i poszed� zam�wi� kolejne� * To samo miejsce� Ten sam szum drzew�Tym razem tylko mniej ludzi. Du�o mniej ludzi� Mia�a na sobie popielaty, bardzo elegancki p�aszcz. Przysz�a sama. Zapali�a znicz na l�ni�cym nowo�ci� pomniku. Agnieszka dmuchni�ciem odgarn�a opadaj�ce jej na twarz, ciemne w�osy. Zacz�a szept� �Nie b�d� p�aka�a. Ju� i tak wiele �ez zrosi�o tw�j pomnik. Przysz�am bo chcia�am ci powiedzie�, �e pami�tam o tobie i zawsze b�d� pami�ta� Wiedz �e nie by�o mi �atwo� Olek wyla� tyle �ez, modli si� codziennie w twojej intencji. Wiesza wsz�dzie twoje obrazy. Nigdy mi tego nie powiedzia�, ale wiem �e kocha ci� Naprawd� nie by�o mi �atwo� Boj� si�, �e pewnego dnia odejdzie i powie mi prawd� Boj� si�, �e powie mi, i� ty by�a� zawsze lepsza� Naprawd� nie jest mi �atwo by� gorsz�. Nie jestem tak jak ty artystk�. Ludzie widz� we mnie tylko �adn�, bogat� g�wniar�Olek jest pierwszym, kt�ry postrzeg� mnie tak jako� inaczej. I chcia�am ci jeszcze podzi�kowa� Za to, �e zostawi�a� dla mnie Olka. Wiem, gdyby� tylko chcia�a�" W tym momencie g�os Agnieszc