3800
Szczegóły |
Tytuł |
3800 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3800 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3800 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3800 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Lech M. Jak�b
B�L I PE�NIA
notatnik poetycki
3
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
4
Karmelitankom Bosym
z Tryszczyna i Gniezna
5
Niniejsze zapiski powstawa�y na przestrzeni 3 lat. Pozostawiam je w chronologicznym
ci�gu przyrastania, �wiadomie rezygnuj�c z ewentualnego porz�dku temat�w, kt�ry � przy
innym nastawieniu � by�by raczej wskazany.
My�l� te�, �e nie jest wa�ne, od jakiego punktu si� wychodzi, nawet nie zawsze, kt�r�dy
si� zmierza � wa�ne natomiast, by pod��a� ku najistotniejszemu celowi, kt�rym niew�tpliwie
jest Mi�o�� � otwieraj�ca �wietliste pola bezpo�rednio przed Panem.
Oddaj� do Twoich r�k Czytelniku owe na po�y prywatne notatki nie bez obaw. I upatruj�c
w spotkaniu naszym sens nadrz�dny, licz� na wyrozumia�o�� dla kszta�tu chromych refleksji
�
autor
6
�P�jd� za Mn��
/J 1, 43/
7
INTRODUKCJA
Dostrzeg�, prze�ywszy dni kilkana�cie tysi�cy,
pewn� powtarzalno�� rzeczy
w Niepowtarzalnym.
I przel�k� si�, �e ginie co�.
I zacz�� Ksi�g� sw� artyku�owa�.
Spytano go: �Jaki� tw�j tytu�
do g�oszenia prawd o syceniu serc?
Dlaczego o tym m�wisz?�
�My�l� � odpar� � �e taki, jak i ka�dego.
Istnieje S�owo.
Jak mech ska�� porasta,
jak kropla w szczelinie t�ej�c
t� ska�� rozsadza,
tak S�owo
przenika tward� piersi skorup�;
kruszy j�, dociera do wn�trza
� nios�c kruchy promie�.
Czy nie czujecie jego blisko�ci?
Nie jest to b�l pierwszy?
Otw�rzcie si�,
a doznacie Pe�ni.�
8
1.
B�l i pe�nia.
Odchodzimy od siebie
niczym rozszczepiony nurt rzeki,
kt�rej g�ad� z�udzeniem.
2.
Nie ma spokoju.
S�yszysz wo�anie przez sen. Noc�.
I po wschodzie s�o�ca nie ustaje.
Kto ci� wo�a.
Dr�ysz na my�l o czym� poza tob�.
Ten cz�owiek z okna naprzeciw
godzinami tkwi nieruchomo.
Patrzy. Chce widzie�.
Wydaje si�, �e zna�e� go przedtem, dawno.
I on ci� zna. Tak s�dzisz i to niepokoi.
Ka�dego ranka skrzypi
uchylana okiennica jego okna.
�wi�tek czy pi�tek, wicher czy deszcz.
Ale dopiero wczoraj zrozumia�e�
niezdarny gest.
Tak, �egna� si� otwieraj�c okno.
�ama�a si� drobna fala w zakolu rzeki.
2 a.
Kroisz chleb.
N� zje�d�a za daleko.
Po�yskuje kropla krwi
rozpryskuj�ca si� na stole.
I zn�w wo�anie.
Tak naturaln� wydaje si� ta krew.
Skaleczenie zachodu nie warte. Drobiazg.
C� jednak w tym by�o.
Czy pami�� ostrzega
szeptem ledwo dos�yszalnym.
Trzeba bardzo chcie�, �eby us�ysze�.
Krew, woda. N�.
Otwarta ksi��ka na stole,
kt�rej stronice przerzuca wiatr.
Co to? Potkn��e� si�
o pr�g w�asnego domu?
Przypadkowy dzwonek u drzwi?
Nie wiesz.
Mleko ostyg�o w szklance.
Rozpry�ni�ta kropla zrudzia�a.
Cisza.
Czas jakby podw�jnie trwa�.
9
2 b.
Na ka�dym pi�trze mieszkaj� ludzie.
I na parterze ziemi.
W piwnicach. Mi�dzy domami.
Obok siebie i dalej. W polu. Pod drzewem.
3.
Przegra�em � powiada � �ycie.
Ale dopiero wtedy u�miecha si� los.
C� mi po tym � doda� �
to jakbym w ustach me�� t�uczone szk�o.
4.
W atmosferze przesyconej jadami
spadaj� kule martwych ptak�w.
Kipiel p�on�cej trawy.
5.
Ulice jak szpary wielkiej pod�ogi,
pe�ne brudu i umykaj�cych cieni.
Klakson. Rt�� neon�w w mokrym asfalcie.
Strz�py pi�r wr�bla.
Ze �witem s�oneczny kurz wymiecie i minie.
6.
Spotykasz cz�owieka.
Jego spojrzenie.
Gwa�townie rozszerzaj�ce si� �renice.
7.
Boga swego pojmali
dziwi�c si� niemocy.
Skoro Bogiem niechaj wska�e
kto si� zapar�,
kto tu winny.
Czemu� milczy na sw� zgub�.
Czy tych ludzi
kto� niemoc� zauroczy�.
Zapatrzeni w chwa��
nie chc� rodzi� si� raz wt�ry.
Razem z nimi zabija�em
ka�d� pro�b� i westchnienie.
Ubywa�o ich po troch�.
10
Nie wracali.
Co rusz wo�a� przy tym kt�ry�:
�bracia moi, Boga w sercu
mie� jakiego � ��
8.
Krzyczysz.
Kto ci� s�ucha.
Czy zapomnia�e�
kto rz�dzi.
Ta niepami��;
miliony lat �wietlnych
min�o i minie.
Jeste�.
Komu krzyczysz
wpisuj�c w rubryce �pochodzenie� �
�proch�.
9.
Co to by�o? Dlaczego?
Trzask gniecionych blach samochodu
i krzyk zalanej krwi� chrzestnej c�rki.
Sekunda. Dwie.
Ucieka co� i wraca.
W t�tnicach wrz�tek. Wybacz.
Wybacz. Wybacz Bo�e!
Ale gdzie by�e�? Nie wierz� Ci.
Sp�jrz na brata. Opu�ci�e� i jego.
Ojca (kurczy si� na m�j widok), chrzestn� c�rk�
z nieprzytomnie odrzucon� g�ow�.
Wszystkich.
Bohaterze Biblii.
Symbolu dewotek.
9 a.
Obrazi�em Ci�.
�To by�a pr�ba.
Chcia� nas wystawi� na pr�b�
� s�ysz� g�os Matki.
�Tak musia�o by�. On wie, co robi.�
Wie! Wie!
Ten z okna naprzeciw te� wie!
Wszyscy co� wiedz�!
11
9 b.
Le��.
Przychodz� listy. Znajomi.
Ka�dy m�wi.
� Otar�e� si�.
� Tobie znak.
� Zw�tpi�e�, wiem. To najprawdziwsze.
Nie reaguj�.
Le��.
10.
M�wi� o Tobie okrutny.
Pycha sp�yn�a na nas.
Sk�d, je�li nie od Ciebie,
na kt�rego kszta�t i podobie�stwo powstali�my?
10 a.
Nie wierz� ju� �d�b�u trawy,
�e samo z siebie i tak naturalnie;
Bogu, �e musz� z du�ej litery;
wam prze�miewcy,
�e kochacie bezmi�snie, niby eterycznie;
s�owom �
nadziei pi�knych k�amstw;
jerzykowi, �e zszywa krzywym �ciegiem niebo
z czystej rado�ci istnienia,
kt�ra u diab�a
jest sztuczk�
nawet nie za dwa z�ote.
11.
Trafiony my�l�, s�owem i uczynkiem
upad�em na twarz.
By�o nas kilku.
Bili�my si�
w czo�a
z gorliwo�ci� dewotek.
Co za g�upiec �
powtarza� ka�dy z nas.
Jaka� beznadziejno��
� m�wili�my.
12
A posz�o o g�upstwo.
Kto pierwszy pokaza� palcem.
12.
Krwawimy bezg�o�nie �
jak piorunochronem sp�ywaj�ce
krople deszczu.
13.
Na zaparowanej szybie
c�rka paluszkiem maluje kwiat.
Wi�dnie czas.
14.
Pi�ka leci w niebo,
wysoko pod s�o�ce.
Niekoniecznie musi wr�ci�.
Je�li chcesz
zamieni si� w go��bia.
Lub w kamie�.
Wtedy ci� ugodzi.
15.
Dop�ki jeste� sam
wo�aj�: wr��.
Podaj� d�o� �
odwracaj� si� plecami.
Jestem z nimi �
milcz� za�enowani.
16.
Ka�dego dnia o ka�dej porze
jeste� sam.
Jest te� kto�, o kim nic nie wiesz;
czuwa nad tob�,
by� pope�ni� b��d�w nie mniej od innych.
Zagl�dasz w oczy przechodniom,
rozrywasz pospiesznie pisane listy,
13
czytasz, s�yszysz, czujesz �
JESTE� SAM.
Gdy usi�ujesz krzykn��
gard�o nabrzmiewa
smakiem ��ci.
17.
Nie pytaj.
Pytanie zdradza.
Ods�oni strony zwane s�abymi,
kt�rych nie posiadasz.
Chyba dojrza�e�;
konary twego d�bu
budz� podziw.
Nie pytaj �
Ech, to nic,
te troch� krwi.
Potopu nie b�dzie.
18.
Przyjd� na s�d opity krwi�,
z opuchni�tymi powiekami.
Spytaj� co robi�em,
sk�d si� wywodz�,
jaki widz� sens;
czy potrafi� uzasadni� istnienie,
zadawa� pytania.
Schowam spocone pi�ci w kieszeniach.
S�dzie rychliwy,
jeszcze
nie
wiem.
19.
Du�o jest s��w,
a najwi�cej obcych sobie.
Odstaj� od czyn�w.
Pi�rka ulotne,
okrywaj�ce opas�e cielska zdarze�,
co przylega do was,
pr�cz wykrzyknik�w.
14
I gest�w kruchych.
Bezradnych.
20.
Otwieram Pi�cioksi�g na chybi� trafi�.
�A Moj�esz zbli�y� si� do obozu
i ujrza� cielca i ta�ce.�
Zamykam Stary Testament.
Zamykam oczy.
Widz� czyste wody,
rozleg�e, niczym nie zm�cone. Pustka.
Dreszcz.
21.
Dla poezji suche, p�on�ce godziny.
Bez zdrajc�w? Z�amanych piecz�ci?
Festyn; nowym bogom odlewaj� z�ote cielce,
ta�cz� sznury,
korali rozsypanych nikt nie zbiera.
Puch z kaczych ty�k�w;
z oczu, sprzed n�g � belki.
Mrowisko �
zaprz�tni�te do ostatniego zgrzytu sekundy,
ostatniej kartki ksi��ki.
Nie ma nic.
Co skacze do �
22.
Czy kropla krwi
mo�e prorokowa� strumie� krwi?
(Jak przeczucie zdrady sam� zdrad�?)
Ma�a, niepozorna, niby przypadkowa?
(Ledwie zal��ek my�li?)
A przecie� w�wczas za d�ugo sta�em
nad rudziej�c� plamk�. Co by�o
w nag�ym ockni�ciu, pr�cz irytacji?
Drgn�� embrion strachu?
Krew tu i krew tam.
Napomnienie i gniew.
Nie musia�o by� zwi�zku,
co nachalnie podsuwa intuicja.
(Pod�wiadomo�� wszystko mo�e, wie?)
Wszak widz�c winne grono widzimy i butelk�.
Owoc goni kwiat.
Je�li tak �
grzech goni spe�nienie.
15
23.
Setkami lat t�uczesz si�
od drzwi do drzwi.
Otwieraj� oczy;
�co pan�.
Widzisz, nie znaj� ci�;
nie b�d� �mieszny.
Nie dawaj do zrozumienia,
�e chleb, wino.
24.
Teraz pochyla si�,
a teraz u�miecha.
K�adzie palec na usta.
Podnosi p�acz�ce dziecko,
rozmawia z rodzicami.
O � teraz biegnie.
Zaraz si� potknie.
A nie m�wi�em?
Pytacie wi�c
czym r�ni si� od nas.
25.
Bo�e � nie czytasz ulotek,
nie schylasz po narz�dzia,
nie pocisz si�:
jeste� sterylny
niczym wygotowana ig�a,
przez kt�r� dajemy sobie wstrzykn��
ka�d� ide�, ka�de szale�stwo?
W tym chyba ju� dawno
prze�cign�li�my nawet Ciebie.
26.
Raz jeden si� pomyli�
� pech, zwyk�a ironia.
Nie przeskoczy natury,
te nie te mistrzostwa.
16
26 a.
Przestrze� szkli si�,
migoce,
wibruje.
26 b.
Opadaj�ce li�cie
ods�aniaj� gniazda w�r�d ga��zi drzew.
27.
Widz�
jak tropami drgaj�cych �ci�gien
biegnie skurcz. D�o� zmienia si�
w taran pi�ci,
uderza w niebo.
Gniew puchnie gorycz�,
ogromnieje, p�ka.
Z pokrytego znieruchomia�ym py�em wzg�rza
spadaj� od�amki strzaskanych tablic.
Powietrze wibruje �arem.
Jeden z kamiennych okruch�w
spada u mych st�p,
tryskaj�c fontannami py�u.
Wisz�ca, na p� prze�roczysta chmura nie opada.
Dusz� si�. Zaczynam kas�a�.
Trac� oddech.
Z kolanami na ubitej ziemi,
ostatkiem si� przytomnego
podrywa ostry, karc�cy
G�os.
27 a.
Otwieram oczy.
G�os jest realny, niczym studnia grzechu.
S�ysz�, cho� nie wiem sk�d, wo�anie
nie ustaj�ce.
Dociera ze wszystkich kierunk�w.
Z zewn�trz, ale i od �rodka.
Obecno�� jego jest oczywista.
Tak oczywista, �e chwilami gubiona w codzienno�ci.
A mimo to,
jak bezdomna mi�o��,
zmusza do szukania.
G�os obietnica, kt�ry kryje Tego,
co podnosi z kolan.
28.
Szukam Ci� w spojrzeniu c�rki,
w zabawach syna, gasn�cym u�miechu �ony.
17
Szukam Ci� w ksi��kach, kt�re k�ami�
cz�ciej ni� serce bije
poruszonego krzywd�.
W zagrodach, pod listkiem brzozy,
w w�dce gorzkiej jak pio�un,
w psim biegu, szafie,
pod powa�ami dom�w zwa�nionych rodzin,
w�r�d le��cych.
Nie zniech�cony daremno�ci�,
nie znu�ony powtarzalnym rozczarowaniem
szukam Ci� tam, gdzie powiniene� by�.
Za szybami zegar�w,
w wo�aniu pokonanego i zwyci�zcy,
w ogniu, p�aczu,
mi�dzy wrogami;
wsz�dzie.
29.
I ci, co wo�ali
i ci, co milczeli
nie dotarli do innych.
Jedyne, co s�ycha�:
po�wisty, pomruki.
To zr�czni symulanci
wywodz� nico��.
Lecz jest przeznaczenie.
Swoj� obr�cz�
rozmia�d�y ich grdyki.
30.
Gdy przed plutonem
z�ych s��w stajesz,
twoje podniesione czo�o daje rozkaz: pal!
31.
A teraz przeka�cie sobie znak pokoju.
Chrz�ci sztylet o �ebro,
p�on� biblioteki.
32.
Krasnale wymy�li�y sobie �wiat ludzi.
Jakie wielkie problemy.
Niebotyczne k�amstwa.
18
33.
By�em w niebie.
Niebo te� ma swoje niebo,
o kt�rym si� marzy.
34.
Trudne s� s�owa proste
� ich urod� ukrywa surowo��.
Kalecz� usta,
pozostawiaj� d�ugo nie zabli�niaj�ce si� rany.
Ale b�l tych s��w
przenosi ulg�.
35.
Przychodz� do siebie
jako oskar�yciel.
Gdzie by�e�
mi�dzy urodzeniem a teraz.
Czy widzia�e� swoj� twarz wykrzywion�
b�lem, strachem, wstydem?
Tylko nie kr��
si� w k�ko.
St�j prosto.
Id� do ciebie.
Otw�rz.
36.
�Je�liby�my przyj�li dobra z r�ki Bo�ej,
czemu by�my z�ego przyj�� nie mieli?�
S�owa Joba trafione noc�,
kt�rej twarda p�yta d�ugo trwa�a w odchyleniu.
Dwana�cie s��w, jak dwunastu aposto��w
siedz�cych przy wieczerzy.
Go�ci On.
Kto chce przyst�puje.
Iskariota szuka nast�pcy.
Dla Jego Chwa�y,
przez Niego
i w Nim.
19
37.
Co za plecami? Cie�
albo uniesiona r�ka bli�niego.
Na jedno wychodzi.
38.
Dop�ki� m�ody
masz prawo k�ama� w �ywe oczy:
�e czarne zielone, dobro z�em,
pszczo�a plam� s�o�ca.
Byleby� p�aka� i �mia� si�
nie tylko na w�asny rachunek.
39.
Jestem opanowany
wol� czynienia dobra.
Tylko �ycie zapomina
czego chc�?
40.
Wiatr nie �amie �d�b�a trawy.
Uwolnisz si� od siebie
milczeniem.
41.
Bezdusznym duszno.
Niepewnym chwiejnie.
W�tpi�cym wiatr w oczy wieje
to nadziej�, to strachem.
Co utracisz? Pytam trawy
� jej pokory.
Nauczy� si� tego nie mo�na.
Wiedza kul� u nogi
pragn�cych wzlecie� machin� duszy.
Pami�tasz serce? Do ciebie m�wi�!
Dobija si� w tobie sta�ego obywatelstwa.
By w ko�cu usta� zm�czone lub zaskoczone.
Tak ty dobijasz si� tam,
gdzie oczekuj�.
Chcesz czy nie.
Bez wzgl�du na to, gdzie dalej p�jdziesz,
pierw p�jdziesz tam.
I nie masz prawa si� zm�czy�
p�ki droga trwa.
Id�.
M�wi� ci, id�!
20
I ty zaskocz
siebie.
42.
Zawsze jest co�:
zatarty w pami�ci u�miech,
niezdarny gest, zapomniany u�cisk r�ki.
Siny dym papierosa wije si� mi�dzy palcami.
To nie ta godzina
i nie to miejsce.
Ple�� spe�za brzegiem parapetu.
Milczy dzwonek u drzwi.
43.
My�l� o Tobie i jest mi �le.
Niewygodnie.
Uwiera brak skupienia, odrobiny wolno�ci.
Bo skoro jeste� wsz�dzie;
w py�ku i kamieniu,
nad strumieniem i w s�owie,
skoro przenikasz ka�d� cz�stk� moj�,
mam nie czu� si� niewolny?
I zaraz wyrzucam sobie beztrosk� uproszcze�,
wbijaj�c w oczy �wiat, kt�ry jest.
Czy� nie zachowuj� si� jak ten pies
na popuszczanej smyczy?
Poza prost� psi� wierno�ci�
zdolny tylko do widzenia z psiej perspektywy?
A dlaczego oczy zwracasz ku sobie?
Czy� to nie razi bardziej?
Z nosem przy fa�szywym tropie.
Skundlony szczekaniem i kie�bas�.
44.
Jakie mam prawo
obraca� si� ku Tobie �
Ty, kt�ry cierpisz w nas
naszymi zw�tpieniami?
45.
Lamentujemy nad u�aman� ga��zk� jab�oni
nie dla ga��zki,
lecz z �alu za niedosz�ym jab�kiem.
46.
Odnalaz�o si� dwoje ludzi.
Zgubi�o si� dwoje.
21
B�yska w kamieniu mika.
Odbity promie� nanizuje �renice.
Nasze wschody i zachody.
47.
M�wisz � po�ar serca.
A to trociny
w tobie si� tl� pajacu.
48.
Wci�� czuwaj� nowe b�le, stare g�ody.
Uciekasz.
Je�li w por� i gdzie.
49.
�mija sunie przez �ebra
bukietem twardych �y�.
Zimny b��kit pr�szy szronem
do upadku dnia.
49 a.
Nie wierz�! Nie wierz�
w odpuszczenie grzech�w
tym, kt�rzy nie grzeszyli.
Cho�by ich ma�e �winsewka
roi�y si� jak czerwie.
50.
Nie doprowadzi�e� mnie.
W p� drogi zostawiony.
Wahanie Zachariasza.
Ucieczka Marii i J�zefa do Egiptu.
Zawsze co�. Serca nasze twarde, lecz s�abe.
Umys�y zgorzknia�e.
Chcemy.
Szukamy.
Trawi nas p�omie� zadufania.
I zn�w krok.
I zn�w
te
same
b��dy.
Jakby nie starczy�o ich
na setki pokole�.
22
Obdarowywani niepewno�ci�
powy�ej uszu.
51.
Wiersze.
Jest noc; nieufno�� s�owa
podbija r�k�.
Coraz trudniej powiedzie�;
w gardle sucho,
pieczenie pod mostkiem.
Chwytamy kilka sekund w locie
og�upionych z�udzeniem.
52.
C� s�owa, przyjacielu.
Oddychamy jednym powietrzem;
jedna po nas trawa.
53.
Chwal� ci� s�o�ce, �e �wiecisz jasno.
Chwal� ci� nocy, �e� taka ciemna.
Czym si� pochwali�.
54.
Mam Ci� w sobie.
Czasami wyrywasz w�trob�, strz�p serca.
Czuwanie ran.
55.
Widzia�em upadaj�cego cz�owieka.
Jakby do rany serca
�ut soli kto� wsypa�.
56.
Zatrzymaj si�, gdzie tak gnasz
przyjacielu niewolny.
Chc� zazna� i twojej kl�ski.
D�ugo tak poci�gniemy?
Z gorycz� pod j�zykiem,
zagryzaj�c d�ugopisy,
kt�rymi sp�ywaj� wiersze i powie�ci
przepe�nione nienasyceniem,
zr�cznie tajon� skarg�
i b�lem nie do poj�cia.
Przysta� na chwil�:
jest co�, o czym trzeba �
23
57.
Przyb�d� g�osie, gdziekolwiek jeste�.
Po tamtej stronie lawiny bia�ych chmur
czy za orbit� s�o�ca.
Zabierz mnie st�d.
P�ki co spr�buj sk�oni� si�
ku t�sknocie
ta�cz�cego z b�lu serca.
Dom, w kt�rym mieszkam
ma �ciany kruche,
pod�ogi chybotliwe,
a i dach nie ten �
chroni nas tylko
wyobra�enie prawdziwego dachu.
Zabierz mnie st�d!
Gdziekolwiek jeste�
przyjd�.
Czekam,
jak gradu wypatruj� dzieci.
Oby nie pobi�o
nas.
58.
Odchylono powiek�.
Przy�o�ono lusterko do ust.
�yje.
Co za ulga.
Jeszcze troch�, a odszed�by
nie reguluj�c d�ugu?
59.
Ten, siedz�cy na tronie,
m�wi: chod�cie do mnie wszyscy.
I niemi, i chromi,
nikczemni, niepokorni, rozdarci �
mam dla was nowin�
dobr� jak garniec grzanego z cukrem piwa,
jak kutia.
U�miecha si� na niepewne spojrzenia.
P�ochliwym gestom przywraca moc.
Tak.
Wy wszyscy:
sko�atani, obolali, wyschni�ci,
kt�rzy czekali�cie
� obiecuj�.
24
60.
I wszyscy ludzie � niemi, g�usi,
i ci co chromi, i ci co �lepi,
z przypad�o�ciami cia�a, duszy;
wariat w zrudzia�ym kapeluszu,
dewotki, lumpy i podlotki,
tak�e �ajdacy czystej wody,
hycle � psy pod�e, sza�awi�y,
dranie, dziewice i zejmani,
lutnicy i specjali�ci od kremacji,
kelnerki, prorocy, mitomani
we wsp�lny poch�d po��czeni,
jedni ze swad�, drudzy strachem,
wzrok sw�j trwo�liwie o �wiat krusz�c
lub z dufn� wiar� w mia�kie racje,
w natr�tnym trep�w twardym rytmie,
z pie�ni� na nut� �mierci chytrej
krocz� ku Bogu � nie rozpoznaj�c,
�e skruch� nios�c te� diab�a kusz�.
61.
�piewamy pie��.
�piewamy j� razem,
��cz�c si� w gniewie lub rozpaczy.
C� nagroda tam,
zbawienie niewyobra�alne?
Biegn� bia�e pasma fal,
przewalaj� olbrzymy
podci�te nag�ym brzegiem.
�lad wios�a w kipieli.
��d� wlok�ca z�amany maszt.
Zerwane dryfkotwy.
Jeszcze jedna stromizna wody,
jeszcze jedna
zb��kana pie��.
62.
Wszed� na pustyni� Jan
przemienia� serca na znak chrztu.
Naucza�: za mn� Mocniejszy,
kt�remu�my, kl�kaj�c,
niegodni luzowa� rzemieni sanda��w.
On was nie wod�,
a Duchem �wi�tym chrzci� b�dzie.
Chrzci� nadziej�.
63.
Ze schod�w bazyliki
zst�pi� do nas Piotr.
25
Porzucaj�c ��d� i sieci,
wezwany przez Pana,
z odleg�ej Galilei
przyszed�, by wzmocni� nasze serca.
�Non abbiate paura!� � rzek�
� �Nie l�kajcie si�!�
Nie b�jcie si� jeden drugiego,
odrzu�cie strach �ycia,
w kt�rym gubi si� wielu.
Odrzu�cie strach �mierci,
kt�rej dobry ca�un przywr�ci
wieczno�� w Duchu.
Przychodz� do was,
jak niegdy� Ten, Kt�ry mnie przys�a�.
Nie l�kajcie si�!
I k�kol z waszych piersi wyple�cie,
by ziarna Prawdy mog�y wzej��,
znajduj�c drog� ku �wiat�u.
Jestem z wami!
64.
Smutek tw�j ma skrzyd�a czarne od sadzy.
Dom, nad kt�rym kr��y,
wypuszcza kominem t�usty dym
ofiary ca�opalnej.
Jeszcze� smutkowi nie przyda� pe�nych praw.
Bronisz si�, miotaj�c kamienie pychy.
Jest ich z czasem coraz mniej.
Nie godz� ju� z pierwotn� moc�.
Jeszcze troch�, a powitasz
nowego domownika.
65.
Paj�ki, myszy, szczury, w�e,
�mije, skorpiony, modliszki �
pe�no ich w literaturze,
mi�dzy stopami,
w piersiach.
66.
Sen g��bszy od snu.
W spoconej po�cieli
szamoce si�
wolna gwiazda.
26
66 a.
�ni�. To pewne.
I je�li to nie podw�jna pu�apka
(sen we �nie)
jaka pewno��, �e nie zwodz� zmys�y?
Pewno��? Jest w�adza,
istniej� m�owie stanu,
pa�stwa otoczone murami,
trybuna�y ustanowione ludziom przez ludzi,
techniczne zabawki u�atwiaj�ce transport,
sprawniejsze zabijanie;
jest pieni�dz i pomieszanie j�zyk�w,
zaparcie si� zakochanych.
S� wreszcie poeci,
g�upki Bo�e,
co to z nich ani sensu, ani po�ytku.
Pewno��?
�ni�.
67.
Szukam pogubionych wierszy.
Zabazgrane fiszki ��kn�
w g��bi karton�w wielokrotnych przeprowadzek.
Czasem wyskoczy papier ze starego p�aszcza;
niespodziewanie spod s�oja z konfiturami
lub dawno przeczytanej ksi��ki.
Gonimy si�
od nowego
do starego.
Niekt�re strasz� szcz�tkiem,
w innym mika metafory.
Nie�mia�o�� zarzuconych tremuje.
Dr�� ich obawami.
Chc� �y�.
O, tym podpiera�em si� lat temu cztery.
Obiecywa�:
�dzi� w telewizji wyst�pi Pan B�g
b�dziemy �wiczy� koniec �wiata
asystent niesie gromy z dykty
staty�ci stroj� ma�pie miny
tam przy zapadni rozst�pi si� ziemia
du�o keczupu okrzyk�w grozy
tym razem jeszcze Pan B�g z papieru
ruchom� r�k� podniesie �y�ka
na t�o rzuci si� ognie
27
prorokom brody
i po k�opocie�
68.
Awantura o sumienie.
Dzie� m�wi nie.
Noc tak.
69.
�Ch��d serca nie jest przywilejem,
m�j panie!�
70.
�ycie: zw�j pergaminu,
w kt�rym s�owa
zabijaj� si� o siebie.
71.
S�ysz�, widz�, czuj�
i tyle mnie,
ile w was si� mieszcz�.
72.
Jeste� ch�opak marynowany,
prosto z puszki podany
� z puszki nadziei.
73.
Kto ci� zniewa�a, tego kochaj.
Tego, co zdradza, obdarzaj mi�o�ci�;
bowiem nienawi�� obmierzi ci �ycie,
a to jakby� sobie �y�y podci��.
74.
Napis kred� na murze
w rzadko ucz�szczanym zau�ku:
PRZECHODNIU, ZATRZYMAJ SI�.
TU LE�A� CZ�OWIEK,
KT�RY NIGDY NIE UPAD�.
75.
Oto, Panie,
zastajesz mnie pod przeciekaj�cym dachem,
kt�ry kry� mia� rodzin� moj�.
Gliniane �ciany wyp�ukuje deszcz.
W o�owianych szybach d�ugie rysy p�kni��.
28
Drzwi nie domykaj� si� �
szczelinami hula wiatr.
Dom m�j, Panie,
nie jest godny przyj�� nikogo.
�le prowadzony.
Czym nape�ni� brzuch go�cia
skoro i brzuch garnka pusty?
Przyjm� jedynie dobrym s�owem,
powie: sknera.
Jak nakarmi� usychaj�c� mi�o��.
76.
Pami��, odwaga, �miech.
Prawda, wiara, nadzieja.
Z jakiej to wyliczanki.
77.
Zaprowad� mnie Panie
przed lustra wielkie i czyste.
Chc� grzech sw�j zobaczy� pe�niej,
dok�adnie odbity.
Dlaczego tak trudno poj�� win�.
Sk�d w spojrzeniu na innych tyle niecierpliwo�ci.
Gani� psa, �e nazbyt s�u�alczy,
jask�ce wyrzucam beztrosko�� �mig�w,
rybom niemot�.
I niesta�o�ci mojej przyda�oby si� lustro.
I zawi�ci.
Nie wspomn� o rojeniach nocnych,
gdy pod czap� czaszki
czerwie blu�nierstw.
78.
N�c� nagrodami �
to za to, to za tamto.
Nikt nie powie:
�Spr�bowa�e� zrobi� co� potrzebnego,
bez wzgl�du na to, czy si� uda�o.�
Tylko � cukierek, bat.
Bat, cukierek, bat.
Cukierek.
Mdli.
79.
Rozpalone ogniska wiary
jarz� si� zw�tpieniem.
29
A ci, co przy nich grzej� d�onie,
dziel�c chleb i wino mi�dzy siebie,
czekaj� na Tego, kt�ry odchodzi
wita� tych, co dopiero nadejd�.
80.
Chcesz utrwali� marzenia.
Jak to zrobi�.
Zamie� je w czyn, podaruj drugiemu.
81.
��arty na stron� � rzek� kto� bliski �
nie b�d� taki �wi�ty!�
Ja �wi�ty?
Rzeczywi�cie �arty na stron�.
Ale czy musz�, sprzedaj�c siebie,
obra�a� tym innych?
Sprzedaj�c. Znaczy:
robi� �le w czapce �wi�toszka.
�wi�toszek pierw uni�enie k�ania si� �wiatu,
potem robi swoje.
Nim pozwol� mu odej��.
A pozwol�.
Kto przetrzymuje zu�yte reklam�wki?
82.
W chorobie jad�o ma inny smak.
Spragnionego nie napoisz s�owami.
Ociemnia�emu na nic latarnie.
Jednak ociemnia�ych,
spragnionych,
o�wieci,
napoi
i chorym przywr�ci smak
� modlitwa.
83.
Fra Angelico z Fiesole,
nowy patronie,
zadowala�e� si� ma�ym,
cho� mog�e� posi��� wiele.
W skromno�ci �wiczy�e� r�k� i wol�.
W w�dr�wce z Vicchio,
z g�rskiej doliny Mugello do Rzymu
malowa�e� jeden Obraz,
�wiadectwo, kt�remu oprze� si� mo�e
tylko niezrozumia�o��, nieczu�o��.
Malarzu �Noli me tangere�,
30
tw�j portret upodoba� sobie Pan.
B�ogos�awiony spod Santa Maria sopra Minerva
prowad� mnie.
84.
Promiennie pi�kna poezja �
promiennie pi�kne wiersze �
a mo�e puste?
Nie masz takiej prostoty j�zyka,
by przegra� mia�a
w obliczu s��w ci�kich i d�tych.
Wersom celnym na c� strojne szaty?
Prawda nie potrzebuje t�umaczenia.
�wiadczysz prawdzie?
85.
�Ja� wierszu jestem w tobie.
I ja jestem.
��czy nas wysi�ek
wychodzenia sobie naprzeciw.
86.
M�wisz � Boga nie ma; nie wierz�.
Albo � gdzie by� wtedy lub wtedy.
Pytasz � je�li jest, zapomina o nas?
Bo niemo�liwe �eby.
Wymy�li�a Go t�sknota opuszczonych.
Je�li czuwa nade mn�,
nad dzie�mi naszymi, �wiatem,
gdzie� Jego znak?
Mo�e piekielna przebieg�o�� tych,
co chcieli zapanowa� nad innymi.
Dzi� zn�w kaleczy�a� siebie i mnie.
Powtarzasz � Boga nie ma.
Czemu wi�c pytasz o Niego?
Gdzie nasza mi�o��?
Dok�d zaszli�my?
87.
Jest taki tekst, kt�ry d�u�ej prze�laduje:
�A je�eli pomy�lisz sobie:
= Dlaczego to mnie spotka�o? =
Dla licznych twoich grzech�w
zosta�y odkryte po�y twej szaty,
obna�one twe pi�ty.�
31
88.
Kaleczymy si�.
O s�owa, czyny, zw�glone marzenia.
Bardzo nam brak.
Wolno�ci, ciep�a, prawdy.
Kochamy.
S�yszysz?
Kochamy.
I nienawidzimy.
Siebie samych.
89.
Przypadek? On nie istnieje.
Odnaleziona odpowied� E. sprzed pi�ciu laty
na wiersz, gdym rani� na o�lep wszystkich.
Pyta�a te� siebie:
�po kt�rej stronie jest prawda
czy po tej wsp�lnej nam
gdzie wszystko odczytujemy wed�ug tego
jak nas nauczono
czy po tej ka�demu innej
niewypowiedzianej wstydliwej a komicznej
gdzie tysi�ce razy dokonujesz tego samego wyboru
bo wci�� w�tpisz
przeklina�am niesp�jno��
przeklina�am istnienie czegokolwiek
boj� si� �e strony te wykluczaj� si� wzajemnie
jak stronice jednej kartki�
89 a.
Po czasie dopisa�a:
�pozby�e� si� w�tpliwo�ci
masz odwag� zrani� najbli�szych
pozna�e� dobrze ohyd� swojego �ycia
podj��e� decyzj�
i nic
na nic twoja odwaga
nigdy tego nie zrobisz
bo chocia� zw�tpi�e� we wszystko
nie umiesz zw�tpi� w Boga
zabija mnie niemo�no�� nieistnienia�
Gorycz pod j�zykiem. Tak.
W�wczas kolejne nawroty pami�ci
i wir szale�czej my�li
� nie do wym�wienia wprost.
32
90.
Po dziesi�ciokro� mia�a racj� E.
Sprzeczno�ci. Poczucie winy,
niczym ca�un na oczach i tak �le widz�cych.
Widzisz?
Ona ci� potrzebuje
ka�dym oddechem osobno spalaj�cym.
Nie jest za p�no.
Uwierz sobie i jej przez Niego.
Jest samotna,
jak usychaj�ce drzewo figowe.
Jeste�my.
90 a.
Wywo�ali ze mnie pie�ni pielgrzymki
i �piewaj� przy gitarach:
�Gdy wiatru brak � ty czekasz na�,
gdy domu brak � ty czekasz te�;
jakby przy zimie do twych sa�
wskoczy� w galopie strachu zwierz.
Kim jeste�, �e zadajesz mi
pytania, kt�re bol� tak?
Sk�d prawa twe do pyta� tych
o wierno�� prawdzie lub jej brak?
Widzia�e� w lustrze swoj� twarz?
I grymas ust? I w oczach cie�?
Gdy k�amiesz sobie raz po raz,
gorliwie trwoni�c dzie� za dniem?
Nadchodzi czas i patrzysz wstecz,
a w gardle co� zaw�la si�.
Ten nag�y skurcz powala, lecz
ty przecie� nie poddajesz si�?
Zarzu� wi�c gorycz i nie my�l �le
o nas, kt�rzy mno�ymy b��d;
ty� przez to przeszed�, inni nie,
cho� wszystkim przyjdzie jeden s�d.�
90 b.
�Panie, jak cz�sto by�e� sam,
b��dzi�em z dala od Twych bram;
pokusy bra�em za Tw�j znak
i prawdy wci�� mi by�o brak.
33
S�dzi�em innych bez przyczyny
i nie szuka�em w sobie winy,
cho� by�a ona niczym g�az,
co gni�t� me serce raz po raz.
Rydwan ognisty ksi�cia �wiata,
co bezbo�no�ci� wszystkich brata�
i tak�e dusz� pali� m� �
grzechem, zniewag�, my�l� z��.
�w rydwan grzechu, z�ego trzos,
obudzi� we mnie Boga g�os,
by wo�a� w trwodze we mnie kto�:
ty Pana przebaczenia pro�!
I rozwar� si� zaparty pr�g,
za kt�rym mieszka Pan Nasz, B�g;
i stan�� w drzwiach ognisty s�up,
by grzech w nim spali� ka�dy m�g�.
Panie, zauwa� skruch� m�
i braci mych modlitw� t�;
zabierz wszystko, co chcesz nam,
lecz nie zamykaj mi�o�ci bram!�
91.
Ten cz�owiek z okna naprzeciw.
Pami�tasz?
Zabity brakiem uczucia. Odszed�,
stoj�c na warcie odepchni�tej mi�o�ci.
CZY JESTE�? � pytasz.
�Obudzi�em si� roztr�caj�c g�azy.�
�Nie b�j si�,
jestem tu.�
92.
Jaka? Duchowa i ziemska.
Z miejscem na krew, gwiazdy, wiersze, ksi��ki.
Wieczory przy szachach.
Gerbery. Szale�cze rozm�w skoki.
Zatracenia i zapami�tania.
Co jeszcze?
Wzajemne zdrady, cierpienia, wybuchy nadziei.
Wiary cetnar i naparstek.
Dobry u�cisk r�ki.
34
Czy to wszystko razem co� znaczy?
To jest �ycie?
Mi�o�� nasza �miej�ca si� w twarz �mierci?
Bez zwa��w mia�d��cych my�li noc�?
Bez nienawi�ci?
Tak.
To jeszcze, �e b�l ten
czy w obrotach ud�wignie nas
i nikt nie zawo�a:
93.
Przep�ywa przeze mnie strumie�,
w kt�rym �owi� kanalie,
z kt�rego usi�uj� pi� spragnieni,
po kt�rym przemykaj� ��dki nieporozumie�;
k�adkami ze �miechem goni� przyjaciele,
ich kobiety, przyjaciele tych kobiet;
u brzeg�w uwijaj� si� zmy�lne zwierz�tka:
wa�ki, komary, motyle �
taki �wiatek
zakrz�tany.
Ale co b�dzie,
bo strumie�
� wcze�niej czy p�niej �
wysycha.
94.
Gdzie ta szczelina,
kt�r� wciskamy si� w �wiat?
Dlaczego w�a�nie tam?
Dotykaj� i ogl�daj� pod �wiat�o.
Dr� na pasy.
Jeszcze nie wszystko stracone?
A co zyskane?
Kto otwiera twoje rany
niczym puszki konserw,
po�eraj�c coraz bardziej nie�mia�e marzenia?
Na c� telefon, ksi��ka, ogie�
� skoro nie wiesz o sobie?
�e chcesz? Bardzo chcesz? Co?
A ile to warte?
Ile tego?
35
Nie�miertelno��.
To ci� boli?
95.
Gdzie ukry� si� przed sob�?
W d�oniach z�o�onych,
mi�dzy kt�rymi jeszcze ciep�o twojej?
W ksi��kach opowiadaj�cych historie wymy�lone
przez topionych w samotno�ci pisarzy,
czy w kwiatach �ci�tych
no�em nadziei
na ranne s�o�ca?
Czy jest takie miejsce?
Z kt�rego wr�ci� mo�na
nie gubi�c pami�ci, jej oskar�e�?
Ukry� si�?
Mo�e w Twoim spojrzeniu.
Wyrzucony wiedzia� b�d�
co straci�em.
96.
A gdybym si� myli�,
zysk podziel� inni.
Odejd� szcz�liwi,
pijani �upami.
To moje, to twoje,
wypijemy razem.
Daj �ap�, nie marud�,
odej�� musia� cz�owiek.
Taka jego rola
w ob��dnym teatrze.
Skrz�tnie kurz� �apk�
zapisz toast w �niegu;
wypijemy zdrowie
tych, co �y� musz� dalej.
97.
Zmierzch przymyka powiek� chmur
na jasnym oku s�o�ca.
I w nim czasami jasno staje
36
szesna�cie karmelitanek z Compiegne.
Podci�te nad karkami kwefy,
przemycone bia�e p�aszcze.
Pie�� u st�p kata � �Veni Creator�.
Jest rok 1794; milcz�cy t�um otacza szafot.
Czas stan��?
�wi�ty gniew Pana.
�wi�ta duma, pokora i oddanie.
Zmierzch. Cykady sucho graj�.
Na sznurach schnie bielizna.
Trzepocze na wietrze wyprana z potu
po ci�kiej pracy Boga i cz�owieka.
98.
�Rewolucje �ywi� si� krwi�� � szczekaj� gazety.
Kto� strzeli� na wiwat.
Kto� krzykn�� �Niech �yje!�
P�k�a szyba. Rozsypa� si� groch.
Dym dra�ni� gard�a w najp�ytszym oddechu.
Tylko jaki� bo�y g�upek
nie uwierzy� w chrz�st g�sienic na bruku.
Po raz ostatni ukl�k�. D�onie z��czy�.
Jego rewolucja.
99.
Z�o z twojego wype�za serca
i syczy woli: �Daremny tw�j trud.
Ja �ywi� si� tob�, jak ty chlebem niebieskim.
Jesz, ale i jeste� jedzona.
Zjadaj� ci� w�tpliwo�ci,
strach, niemoc, obawa. Tak zawsze jest.
Gdy spada cios � malejesz
i szerzy si� choroba dobra.
Kt�r� zabij w sobie. M�wi� ci:
zabij dobro!
P�ki zakwitnie w�t�ym kwiatem z�udzenia.
Nie m�cz si�. Dusza udr�czona.
Ogl�da si� za wiar�, jak osio� za cieniem.
W gruncie rzeczy c� wiara?
Obietnica wieczno�ci, kt�rej nie ma;
Ja ci to m�wi� �
p�och� nadziej� zniewolona wolo.
Jam jest s�odkim wybra�cem.
Karmi�, poj�, odziewam.
Znajdziesz ukojenie
ku mnie si� chyl�c.�
37
100.
�nie m�j
g��boki jak nora lisa,
�agwi�cy niczym kolce ostu w sk�rze,
wilgotny jak twarz matki po p�aczu,
radosny niczym u�miech c�rki
i taki� ufny,
i taki� nie�wiadomy,
bezbronny.
�nie m�j
zza galaktyk i pazuchy,
spod ziemi i okolic s�o�ca;
pachn�cy ozonem, mlekiem, czosnkiem,
okrojony do marze�
i bezmierny jak spojrzenie zakochanej;
niekiedy lodowaty,
ostry niczym b�l po utracie najbli�szych,
rozdzieraj�cy trwog� opuszczonego.
�nie m�j
oczekiwany jak mi�o��,
cierpi�cy ze mn� jak Hiob,
niewierny w swej wierze;
�nie g�odu, zimna i pragnienia,
�nie o wszechwieczno�ci.
Ale to nie sen.
101.
Kim jestem �
otoczony zb�dnymi przedmiotami,
w morzu bibelot�w i przes�d�w,
niepewny jutra,
we wrzasku gazet, szumie komputer�w,
po�r�d niemych i g�uchych przyjaci�
pokazuj�cych na migi swoje g�ody.
Kim jestem �
zrywaj�cy si� w nocy przy lada szmerze,
zepchni�ty do szarpaniny o prze�ycie
dla pieni�dza chudego.
Oszukuj�cy sam siebie
w imi� prawd wzgardzanych.
Kim jestem �
obrzmia�y niepokojem,
o marzeniach bez marze�,
osowia�y w obliczu chwil pogodniejszych,
wydarty �onu matki wbrew sobie;
38
rozdygotany mi�o�ci� niespe�nion�,
zewsz�d w�sz�cy sw�du popielonej nadziei,
obity do nieprzytomno�ci obcymi wydarzeniami,
do szpiku ko�ci sam sobie obcy,
z tylko jednym, jedynym pytaniem
na wargach znieruchomia�ych:
kim jestem
w oczach Twoich
Panie?
102.
Moj� stolic� ma by� serce
nierozproszone.
103.
Co potrzebne do �ycia?
Rodzina (je�li mo�liwe);
jeden przyjaciel; cisza;
troch� jedzenia; troch� picia;
nieco powietrza i zdrowia;
ksi��ka;
kawa�ek dachu nad g�ow� (lecz niekoniecznie);
kartka i co� do pisania.
Ale w gruncie rzeczy
tylko jedno �
104.
Modlitwa si� cofa.
pustka. Ma�omy�lne klepanie.
Nic od siebie. I natr�tny g�os
w�amuj�cy si� od �rodka: �Nie wyg�upiaj si�,
z�a w sobie nie pokonasz.
Na c� tw�j wysi�ek. Boisz si�.
A poza tym � Dobro,
je�li istnieje,
czyj�� jest g�upcze po�ywk�?
To naw�z, pr�dko gnij�cy podk�ad.
Doskonale wiesz o tym.�
Manichejskie sztuczki.
105.
I g�r� nie przywalisz,
i morzem nie zatopisz,
i kwasem siarkowym nie wypalisz,
i nie wysadzisz w powietrze ton� trotylu,
39
i tysi�cem s�oniowych n�g nie zadepczesz,
i nie udasz, �e w tobie nie powsta�,
i nie wyp�dzisz,
i nie wyprzesz si�
mrocznego kie�ka my�li:
a je�li,
je�li
t a m
nic �
106.
Bli�ni to blizny
na sercu moim
nie zagojone.
107.
To jest cz�owiek:
w nylon odziany, z plastikowymi z�bami,
przy posi�ku w pigu�ce.
On to dla siebie i swojego zbawienia
stawia g�sto dymi�ce kominy,
produkuje foli�, hamburgery, maszyny samojezdne;
gra zaznaczonymi kartami,
�Jestem za s�aby � m�wi � by ryzykowa�
i wznosi toast za sobie podobnych
imitacj� wina.
Droczy si� ze swoim odbiciem w lustrze
� co ma by� przejawem dobrego humoru �
rozrywa p�kate od informacji koperty
i pisze pe�ne oburzenia elaboraty
w sprawie guzika z p�telk�.
Potem wsiada do l�ni�cego samochodu
i w poczuciu dobrze spe�nionych obowi�zk�w
dociska gaz do dechy.
�Szybciej, dalej, wy�ej� �
uprzyjemnia mu jazd� radiowa piosenka,
wi�c czyni to w imi� narodu, siebie
i bli�ej mu nieznanych si�,
kt�re o tyle go interesuj�,
o ile przynosz� zysk.
Czasami p�nym wieczorem zagapi si� w gwiazdy
i z�o�y r�ce tylko po to,
by wymamrota�: �Tam jeszcze nie by�em�,
m�wi�c o kosmosie
jako �wietnej inwestycji.
40
Martwi go jedynie,
by go w nowym pomy�le nikt nie ubieg�.
Niewykluczone, �e Stw�rca
wys�ucha tej pro�by.
Tak niewiele przecie� chce.
108.
Wzmaga si� wiatr.
Z obrze�y p�l k�aniaj� si� topole
cz�owiekowi id�cemu skrajem lasu.
Wida� na jego twarzy znu�enie.
Nie wiadomo sk�d idzie,
ani dok�d, ani jak d�ugo.
Dochodzi do skrzy�owania, waha si�.
Zza �ciany zieleni
dobiega dzieci�cy �piew:
�Utwierd� nas w drodze do Pana,
wska� nam �cie�ki niekr�te
i m�dl si�, prosimy, za nas,
przed ka�dym naszym zakr�tem.�
U�miechni�ty unosi czo�o.
109.
Kur zapia�.
Piotr trwo�y si�.
To ju� trzeci raz.
A kt�ry raz us�ysz� ja.
110.
Rado�� rozsadza pier� �
rozmawia�em z Bogiem.
Nic nie powiedzia� takiego.
Nic nie obieca�.
Jaki m�dry.
111.
Pi�ty dzie� u Karmelitanek w Tryszczynie.
Zza muru klasztornego dziedzi�ca
wychyla si� ga��� z w�oskimi orzechami.
W g��bi fiolet �liw.
41
S�o�ce d�wiga z�ot� g�ow�. Ranek.
Furtianka w�em podlewa r�e.
W oknie go�cinnego pokoju na pi�trze
miga r�ka ojca Romeusza. Za godzin� msza.
Spaceruj�. Papieros ma s�odki smak.
S�ycha� brz�k wiader jad�cego szos� rowerzysty.
Siostra Paula wo�a: �Panie Leszku! Panie Leszku!�
D�wigamy konwie mleka.
Czuj� pulsowanie mi�ni.
Na koszulce siada br�zowy motyl.
Delikatnie podsuwam palec. Nie ucieka.
Jest mi dobrze.
Za dobrze.
Jakby za chwil�
mia� uderzy� grom.
112.
Dziki, zm�czony go��b przysiad�
na uschni�tym konarze dziobem do wiatru.
Ale wiatr wiruje,
stroszy od ty�u jego pi�ra.
Wreszcie str�ca z konara.
Tak i ty,
zawsze ustawiaj�cy si� twarz� do wydarze�,
nie b�d� zbyt pewny.
113.
Jezu Chryste,
w��cznio �wiat�a wieczno�ci.
Krzy�a Twego teraz nie pojmuj�,
bo m�j ma�y przys�ania Tw�j wielki.
Da�e� mi do niesienia
w�r grzech�w.
Ledwo go d�wigam;
jakby na plecy zarzucono g�r� Synaj.
Co powiem synowi i c�rce,
mi�o�ci� jak ogarn�?
Str�ceni w roz��k�
gdzie obr�ci� si� mamy?
Ciebie sprzedano,
mnie nie kupiono.
Tw�j krwawy krzy� przera�a,
42
m�j w Twojego cieniu.
Oba nios� upokorzony
w czterdziestym trzecim roku �ycia.
114.
Nie m�wcie mi,
�e mi�o�� jest s�odka.
Ta ludzka,
cz�owieka przeciw cz�owiekowi.
Jakby szatan
chwyta� za gard�o i trz�s�.
Telepie si� we mnie dusza
� zeschni�ty orzech w skorupie.
Wiem,
w zamroczeniu rzekomo �le widz�.
Lecz m�g�bym popio�ami mego uczucia
zasypa� wszystkie Ksi�gi.
115.
Cho� wola w gard�o skacze z nag�a,
j� sam� niemoc ju� opad�a.
116.
Rozmawia�em z koz� w w�wozie
uwi�zan� na czterometrowym �a�cuchu,
z ognistym makiem przy p�ocie,
ze �mig�ym nartnikiem na p�yci�nie rzeki,
z jask�k� siedz�c� na telegraficznym drucie,
z kretem opuszczaj�cym kopiec,
z kamieniem przydro�nym;
bo jak ka�dy poeta znam mow�
zwierz�t, ro�lin, kamieni.
Wszystkim zadawa�em podobne pytania.
Dziwi�y si� naturze nas, ludzi,
i poucza�y:
�yj jak koza,
a b�dziesz szcz�liwy.
Chwal imi� Pana, jako wy, polne kwiaty
� niczego ci nie zb�dzie.
Popatrz na nas - zawo�a� nartnik �
43
czy� istniejemy bez sensu?
Nawet marna, o�ywiona drobina
zna swoje miejsce.
Lataj najwy�ej jak mo�esz
� zach�ca�a jask�ka �
rado�� jest w ruchu ku Panu.
Wr�cisz do ziemi � ostrzega� kret �
wi�c nie wzdragaj si� przed prochem,
st�paj�c ca�e �ycie po nim.
Trwaj cierpliwie jako my, kamienie
� stwierdzi� ostatni �
a niczego nad to nie b�dziesz pragn��
w Opoce.
117.
Nie cierpi� dzia�a� matematycznych:
dodawa� trzeba i odejmowa�,
wyci�ga� pierwiastek istoty rzeczy,
mno�y�, dzieli�
wszystkie uczynki, my�li i pragnienia;
od rana do wieczora,
w ka�dej godzinie,
nawet noc�.
Z�e, dobre, ciep�ozimne,
blu�niercze, chwalebne, p�ytkie
i radosne, i plugawe,
nijakie, �a�osne, tajone
� a rachunki wci�� si� myl�
i ten ci�g�y strach,
�e na koniec
nie uporz�dkuj� tego,
pogubi� si� z kretesem
przed obliczem
G��wnego Rachmistrza.
118.
Zaprosi�em do swojego serca mi�o��:
� czuj si� jak u siebie.
� Przyjm� go�cin�,
bo poraniony tw�j dom.
Ale jestem wymagaj�ca:
musisz mi s�u�y�
i w godzinie najwi�kszej s�abo�ci.
Czy podo�asz?
44
119.
Przechadza si� mi�dzy nami Pan
krokiem niespiesznym.
Ma czas.
Nam ziemia pali si� pod stopami,
ni �uta cierpliwo�ci.
Serce nas gna. Rozterka.
Nie mamy czasu.
Z sza�em w oczach rzucamy si�
na k�sy prawdy i trwonionego chleba.
Minuty to olbrzymiej�, to si� kurcz�
do rozmiar�w kwarka.
W aortach p�ynny o��w. Szybciej.
Szybciej!: t� jedn� jab�o� posadzi�,
trzy zaleg�e wizyty, list, do lekarza.
A tu jeszcze �ar�wka przepalona,
kran przecieka, p�acze dziecko.
Gonitwa d�awi�ca.
Brak tchu. R�ce opadaj�. P�dzimy
nie�lepo zadane dni.
Z siwizn� ro�nie poczucie winy.
Czy zd��ymy? Co po drodze zagubili�my?
Co przetracone?
Przechadza si� mi�dzy nami Pan
krokiem niespiesznym.
Ma czas.
119a.
Milcz�ca Jego obecno��.
Niewidzialna obecno��.
Tajemnicza obecno��.
G�owy zanurzamy w d�oniach,
palcami zaciskaj�c oczy.
Panie,
coraz wi�cej mamy Ci do powiedzenia,
a coraz mniej s��w.
Wybacz.
�le si� uczyli�my.
Nadal w naszych duszach
wbity fetysz strachu.
120.
Ju� nic nie b�dzie
jak by�o.
45
�adne z nasion dmuchawca
nie spada tak samo.
Zmatowia�a srebrna �y�eczka,
osun�� si� kamie�.
Brz�cz� natr�tnie
rozdra�nione szerszenie.
121.
Czasem wywo�aj si� z lasu,
wybij k�y,
odr�b sobie pazury.
Nie b�j si�.
Owce przez to nie przestan� by� owcami.
122.
T�ucze zegar godziny
z cierpliwo�ci� �arna.
Sucha m�ka sekund
osypuje si� mi�dzy palcami,
pyli twarz.
W ka�dym oddechu jej smak.
Przenika do krwi;
dr��y niepokorne cia�o.
Ta m�ka, m�ka,
m�ka m�k.
To ju� doba.
To ju� tydzie�.
To ju� miesi�c.
To ju� rok.
To ju� �ycie
chleba naszego wieczno�ci
odkrawasz nam Panie.
123.
Kaczki nad Brd� ci�ko m��c� skrzyd�ami
w poszukiwaniu �erowiska.
Ich lot przypomina mozolne
przedzieranie si� w przestrzeni trzmiela
albo majowych chrz�szczy
niezdarnie kosz�cych nad ��k�.
Pomara�czowymi dziobami
roztr�caj� prze�roczyste struny powietrza,
na kr�tkich i szerokich skrzyd�ach
46
nios�c oci�a�e kad�uby z podkurczonymi �apkami.
Nie ma w tym dostojnej �eglugi �ab�dzia
ani wirtuozerskiej precyzji lotu czy�yka.
Usiad�y w szuwarach.
Radosnym kwakaniem utwierdzaj� si� wzajem,
�e �wiat nale�y teraz tylko do nich.
Ch�tnie im wierz�
ja, kaczka
z b�otnistego bajora obok.
W og�le my, kaczki,
ch�tnie uwierzymy we wszystko,
p�ki w zasi�gu naszych skrzyde�
otwarty raj �erowisk.
124.
Ale co z tob� serce moje,
czemu zas�aniasz blizny
jeszcze nie przyblak�e.
Ale co z tob� przyjacielu,
wariuje twoje spojrzenie;
oczy lec� w przepa��.
Nie wo�aj; kto us�yszy
bezduszny �piew.
Ale co z tob� duszo moja,
rozorana w ka�d� stron�.
I tak wykrwawiona,
�e ledwo trzepoce w tobie
ch�� nieulotnienia si�.
Ale co z tob�, mi�o�ci,
ostra niegdy� niczym sztylet,
kt�rego zimna stal
zdawa�a si� wci�� g�odna krwi.
Mi�o�ci, co z tob�,
na Boga.
125.
Czasem si�gam po ksi��k�,
jak po list rozwodowy
napisany pewnej kobiecie,
kt�r� usi�owa�em kocha� przesz�o dziesi�� lat.
Ale w ka�dej szad� s��w
osypuj�ca si� w b�l
serca odr�twia�ego od pr�b.
47
�miech mi�dzy ok�adkami,
pogonie, przestrzenie,
czas ja�owiony.
W rosn�cej sterylno�ci
zaciskam z�by i czytam:
by� mo�e jestem kochany
by� mo�e jestem komu� potrzebny
nie wiem o tym.
126.
Brudne nasze czyny,
smutne nasze czyny,
niepokoj�ce nasze czyny.
Czynom naszym brak przekonania,
staj� si� bezwiednie.
Z niemy�lenia, krn�brno�ci.
Ze zgorzeli niewiary.
Trzeszcz� w nas wi�zania �wi�ty�.
Wchodzi w nie Pan,
a my, przez pami�� czyn�w naszych,
boimy si� o Niego.
Jakim rzemieniem scali� rozum, wol� i serce,
by dusza nie wo�a�a
w nadmiernym ucisku?
Duszo,
czynami naszymi niewolna.
127.
Kot�uje si� w niebie.
Szyd�a b�yskawic wyskakuj� z wor�w chmur.
Na wierzch rozchybotanego morza
plamami wyp�ywa olej.
Urwane ucho dzbanka.
Pe�no znak�w.
Rozpoznajemy nieporadnie.
A mo�e to nie tak? �le odbieramy?
Kto powiedzia�, wesprze?
Sami przed sob� si� t�umaczymy.
Wyk�adamy sw�j strach.
Nomen � omen, sen � mara.
W zakl�cia dy�urne ucieka niemoc.
Przez zw�tpienie
jak przez grz�zawisko idziemy.
48
Tfu, przepadnij si�o nieczysta!
Rozst�p si� pod ni� ziemio!
128.
Jak boli, boli miejsce po nieobecnym uczuciu.
Duszy palcem dotkn�� ani zwa�y� nie mo�na,
mi�o�ci te�. By�a.
By�y mi�o�ci ostrogi.
I gor�ce Jej �wiat�o
przenika�o zdrewnia�e cz�onki.
Tak. Nie przecz�. Nie chc� i nie potrafi�.
P�ki co� w nas p�k�o
z cichym zgrzytem
byli�my kochani. Zaznali�my tego!
A jednak przez gard�o przej�� nie chce
nieuchronne:
czasie,
czy� swoj� powinno��.
129.
Mimo niepokornych morskich p�l,
wietrznych kurtyn, w�z��w i tr�b,
po�r�d konwulsji wulkan�w,
przepa�ci skalnych z�og�w,
ostrych pn�czy i dzikich r�,
pio�unu, pr�chniej�cych k�adek, betonu s��w,
przez piaski bezsennych nocy,
z drzazgami p�omieni w oczach,
z oddechem do p�kni�cia p�uc,
obok wrzasku
odchodz�cych i przychodz�cych
droga �
130.
Dzie� powsta� niech�tnie:
w ha�dach deszczu i pomroce nieba,
ze �mieciark� warcz�c� przekle�stwami,
piskiem opon za rogiem
i dudnieniem w rurach kaloryfer�w.
Dzie� ten powsta� nie chcia�.
Wsp�czu�em mu serio,
niegotowy by�, jakby na si�� wypluty
z plugawej paszczy czasu
ja�owego trwania.
Dzie� ten pi�knym chce by�,
by� niezwyk�ym pragnie;
49
tylko mu zaistnie� daj szans� cz�owieku �
postaw tyczki godzin mi�dzy zdarzeniami
i ople� minut wi�zki �ykiem nadziei.
Ju� trwa, nic nie zrobisz,
wolna twoja wola.
Nie przemykaj chy�kiem jako ten z�odziej,
na kt�rym ci��y kradzie�
serca krwi� kwitn�cego i duszy otwartej.
Dzie� ten powsta� ch�tnie,
wbrew temu, co s�dzisz;
ma swoje zadania i ukryte plany;
ma zaliczk� dla ciebie, jak i dla ka�dego,
w postaci szczypty soli przemieszanej s�odem.
131.
Kt�ra to ju� z kolei bezsenna noc?
Dziesi�ta? Setna? Tysi�czna? Nie licz�.
Na bocznicach klamocz� przetaczane wagony.
Skowycze suka s�siad�w z g�ry,
pozostawiona sobie.
Jest stara, ma przesz�o dziewi�tna�cie lat.
Bielmo na oczach, poskr�cany grzbiet i �apy.
Z trudem wbiega na schody,
obsikuje p�pi�tra, ucieka nawet od znajomych.
Dawno straci�a ostatnie z�by i l�ni�c� sier��.
Skowycze z b�lu.
Nie jestem sentymentalny. Nie �a�uj�.
I rozumiem dlaczego
� wbrew wszystkim �
nie chc� jej u�pi�.
132.
Czytamy Diderota, Woltera,
Platona, Montaigne'a, Ingardena,
Erazma z Rotterdamu,
Simone Weil i Pascala,
�w. Jana od Krzy�a,
�w. Salezego �
czytamy, czytamy.
Ch�onni i gi�tcy umys�owo,
schludni i u�o�eni w opiniach katolicy,
utwierdzeni o jakiej takiej komitywie z Bogiem,
znaj�cy style i pr�dy epok,
historie upadku narod�w,
heroizm m�cze�stw pomaza�c�w,
wszelkie systemy filozoficzne, spo�eczne;
my wszyscy cholerni intelektuali�ci
50
czytamy du�o i jeszcze wi�cej.
Tylko jest k�opot,
zaczyna si� k�opot,
gdy pr�bujemy odczyta�
spojrzenie bli�niego.
133.
Zn�w kluje si� nienawi��.
Jej mokre jeszcze, o zlepionych pi�rach skrzyd�a
zaczynaj� d r�e� pragnieniem lotu.
Czy du�o trzeba?
Krzepn� chrz�stki i wi�zad�a nowego uczucia,
pi�ra lotne wyd�u�aj� si�, mi�nie twardniej�.
Dociera zew wiatr�w
� wabi lada pasmo podmuchu.
I ju� �opot,
szum pierw niezdarnych skrzyde�
silnieje, mno�y sw� pewno��,
wreszcie urasta tak, �e ich cie�
bez trudu powleka nas niczym rdza �elazo.
O, Panie! Drwisz?
T� chwil� nieuwagi zn�w mam okupi�
odgrodzeniem �wiat�a?
134.
T�tent. Dudnienie. W krzywi�nie aorty
t�oczy si� krew.
Kto� pa�ci na nas zak�ada �
w do�ach pale ciosane stawia na sztorc.
Biegniemy razem z krwi�
naczynia szalone. �wier�bogi
oddane czarnej nadziei.
Czer� i czerwie�.
Czerwie� i czer�.
Biel, kt�rej:
�Jakby kto r�ba� i rozdziera� ziemi�,
rozsypuj� si� ko�ci nasze u wr�t Otch�ani.�
134 a.
Ale �Uchro� mnie od side�,
kt�re zastawili na mnie i od matni z�oczy�c�w�
we mnie krukiem siedz�cych.
To moja w�troba, nerki moje,
i stos pacierzowy, i mi�kka jama jelit
pa�ci� moj�. I m�zg
51
szydz�cy z otwartych p�l serca.
I duszy na ramieniu tajemnica �ci�ni�ta.
Uchro� mnie Panie od my�li pomieszania,
od mrozu w stawach i ��ci pod j�zykiem.
Uchro� � je�li mo�esz �
przed biegiem strace�czym krew moj�.
Niechaj daremnie nie tryska strumieniem
we wrota Otch�ani
pierwej nie spe�niona.
135.
Nie spieszmy si�. Spieszmy si�.
To musi dojrzewa� Szybciej �
powoli. przed siebie.
Jak wzrasta cedr. Jak b�yskawica bije.
Jak zegar. Jak zegar.
Na wz�r dobrej pami�ci na wz�r z�ej.
Hamujmy si� P�d�my na z�amanie
co si�. karku.
Milczmy. Krzyczmy.
�a�ujmy �ez. Nie �a�ujmy �ez.
Nie zabijajmy si� o siebie zabijajmy si�.
Do.
Dla.
Przez
Pana.
136.
Alfa B�g.
Omega B�g.
A � Z. Encyklopedia duszy.
Ksi�ga w�ciek�o�ci
ludzkiej niemocy.
137.
Na przys�owiowym w�osku wisi.
W drzazgach. Sypi�ce piaskiem i py�em.
Z zapachem �wie�ych wi�r i rybich �usek.
Owiane dymem g�stym.
Karminowe i z�ote.
Jakie to jest? Jeszcze jakie?
Pokryte szczecin�? By� mo�e.
Ale i d�awi�ce. Gwiezdne.
O smaku s�odkim, lecz kwa�ne.
W migotliwych okruchach. Muzyczne
na skraju snu. Jak grafit kruche.
52
I jeszcze, jeszcze jakie?
�e s�one czasem, lecz dalej?
Mo�e paj�cze? Iglaste.
W st�a�ym nacieku. Nikn�cym pulsie.
Mokre i pal�ce.
Bywa bladoniebieskie, z domieszk� purpury.
Jak kurzem spowite.
I l�ni�ce czysto�ci� do b�lu oczu,
gdy wi�zki promieni ta�cz� dooko�a.
Szorstkie. Szczypi�ce.
Twarde w drobinie. Zbite i zwarte.
I miazgowate. Huczne. Mi�osne.
Troch� haniebne. Te� komedianckie.
Tak jest z tym, gdy m�wi�. I czuj�. I s�ysz�.
To, co prze�ywam,
czym �y� pragn�c � nie trafiam.
Z przypadku imiona zast�pcze tego,
co we mnie siedzi z niewiar� pospo�u.
I tym si� �ywi�.
Przez nienazwanie w g��b siebie p�yn�c.
Tak jest lub nie jest
w od�amkach chwil ze ska�y czasu.
I nikt, nikt (!) nie za�wiadczy,
pr�cz Tego, Kt�ry �
138.
Tak zimno w tunelach duszy.
I mrok osacza z ka�dej strony.
Modli� si� pragn�,
lecz obr�cz jaka �ciska gard�o moje?
Uciec, daleko.
W otwarte przestrzenie. W jasno�� przeczuwan�.
Modlitwo! Jak pod d�bem ostojo.
D�bem szeleszcz�cym opieku�cz� si��.
Czemu� wi�c gdy ledwo s��w kilka j�zyk uformuje
wargi dr�twiej�. To hardo�� czy niemoc?
Czy co� w sumieniu
ci�kim z�ogiem le�y?
Gniot� m�y�skie ko�a dobrego i z�ego.
Z cichym trzaskiem szaro�� si� rodzi.
O, Panie �
wreszcie p�kn� krzykiem
na nieostrej granicy rozpaczy i blu�nierstwa!
53
139.
I wci�� powielamy prawdy zastane,
wywa�amy drzwi dawno otwarte.
C� nowego g�osimy sobie? Nic.
Duch niepoj�ty trwa niez�omnie,
materia wielokrotnie przepada.
Cho�bym odst�pi� chcia� i znikczemnie�,
zaprze� si�, te� zatraci� w �wiecie
� dopadnie mnie Mi�o��,
kt�rej w buncie przychodzi z�orzeczy�.
Mi�osierdzia twarda nauka.
Przyj�� wi�c cierpienie?
Lecz ta obawa, czy ud�wigniemy
co nam zadano.
A jest i hart jeszcze, jako pr�na struna
biegn�ca od woli po gryf nadziei.
I jej to w�a�nie brzmienie
niechaj wci�� trwa w uchu.
140.
Obm�wiono ci�.
Zniewa�ono ci�.
Zdradzono po raz wt�ry i trzeci.
By� mo�e opluto.
Za plecami sprzedano.
Ciesz si�! Wybra� ci� Pan!
141.
Jakiej chcesz zap�aty?
W pieni�dzu? Naturze? Przys�udze?
I za co?
Co� czyni� i dla kogo?
�Tak si� godzi � m�wisz.
� Cho�by wdzi�czno�� jaka.
Pies �asi si� za misk� i domu mi strze�e.
Ko� za obrok nosi � ka�dy co� tam daje.
Wykona�em prac�, a mnie oszukano.�
Czy przepad�a praca?
Posadzi�e� winoro�l � inny grono zbierze.
Ludzki obr�t rzeczy.
Czyni�e� my�l�c tylko o ludzkiej wdzi�czno�ci?
Kto kogo wi�c oszuka�.
54
142.
Wie�� z ostatniej chwili:
�wiat jeszcze istnieje!
Mimo trz�sie� ziemi i zawa��w sumie�,
szerz�cych si� zaraz, laserowych maczug,
�wiat istnieje nadal z uporem maniaka!
Wywodzi� b�d� z tego przer�ni m�drale,
�e to prawid�owo�� nie do podwa�enia.
�Ano zobaczymy � rzek� mi m�j znajomy �
co ten okrzyk znaczy,
gdy w�cha� b�dziemy kwiatki od spodu.�
143.
Stare listy maj� w sobie co� z okrucie�stwa.
Przywo�uj� chwile, kt�re nie wiadomo czy by�y.
By�y? Ca�kiem mo�liwe.
I chcia�bym w to wierzy�,
i trzeba, nawet wbrew sobie.
Bez wzgl�du na to, co nios�y w nadziejach.
Taki wi�c by�em? Com komu wywo�a�?
Co mnie dopuszczono
bez wiedzy mej i woli?
Przyzna� si�. I do kl�sk wielu
w ka�dej osobie.
Przychodzi czas
wy�aniaj�c z przesz�o�ci i ten list,
Paw�a do Koryntian, gdy m�wi:
�Nie pisz� tego, �eby was zawstydzi�,
lecz aby was napomnie� ��
144.
W�r�d kukie� daremny trud siewcy.
I na skale. I w grz�zawisku.
Dyskretna opieka Mistrza
jednak kuk�y o�ywi.
Ska�a skruszy si� i przyjmie ziarno.
I opary letnio�ci ujd� z grz�zawisk,
nim cie� Pielgrzyma
na nasz� padnie drog�.
145.
Gdy �lepe serce lgnie do �wiata
i wiersz zakwita pr�nym s�owem
na nic wo�anie: wr��!
55
146.
Magnetyzm z�ego,
gnu�no