3800

Szczegóły
Tytuł 3800
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3800 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3800 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3800 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Lech M. Jak�b B�L I PE�NIA notatnik poetycki 3 Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 4 Karmelitankom Bosym z Tryszczyna i Gniezna 5 Niniejsze zapiski powstawa�y na przestrzeni 3 lat. Pozostawiam je w chronologicznym ci�gu przyrastania, �wiadomie rezygnuj�c z ewentualnego porz�dku temat�w, kt�ry � przy innym nastawieniu � by�by raczej wskazany. My�l� te�, �e nie jest wa�ne, od jakiego punktu si� wychodzi, nawet nie zawsze, kt�r�dy si� zmierza � wa�ne natomiast, by pod��a� ku najistotniejszemu celowi, kt�rym niew�tpliwie jest Mi�o�� � otwieraj�ca �wietliste pola bezpo�rednio przed Panem. Oddaj� do Twoich r�k Czytelniku owe na po�y prywatne notatki nie bez obaw. I upatruj�c w spotkaniu naszym sens nadrz�dny, licz� na wyrozumia�o�� dla kszta�tu chromych refleksji � autor 6 �P�jd� za Mn�� /J 1, 43/ 7 INTRODUKCJA Dostrzeg�, prze�ywszy dni kilkana�cie tysi�cy, pewn� powtarzalno�� rzeczy w Niepowtarzalnym. I przel�k� si�, �e ginie co�. I zacz�� Ksi�g� sw� artyku�owa�. Spytano go: �Jaki� tw�j tytu� do g�oszenia prawd o syceniu serc? Dlaczego o tym m�wisz?� �My�l� � odpar� � �e taki, jak i ka�dego. Istnieje S�owo. Jak mech ska�� porasta, jak kropla w szczelinie t�ej�c t� ska�� rozsadza, tak S�owo przenika tward� piersi skorup�; kruszy j�, dociera do wn�trza � nios�c kruchy promie�. Czy nie czujecie jego blisko�ci? Nie jest to b�l pierwszy? Otw�rzcie si�, a doznacie Pe�ni.� 8 1. B�l i pe�nia. Odchodzimy od siebie niczym rozszczepiony nurt rzeki, kt�rej g�ad� z�udzeniem. 2. Nie ma spokoju. S�yszysz wo�anie przez sen. Noc�. I po wschodzie s�o�ca nie ustaje. Kto ci� wo�a. Dr�ysz na my�l o czym� poza tob�. Ten cz�owiek z okna naprzeciw godzinami tkwi nieruchomo. Patrzy. Chce widzie�. Wydaje si�, �e zna�e� go przedtem, dawno. I on ci� zna. Tak s�dzisz i to niepokoi. Ka�dego ranka skrzypi uchylana okiennica jego okna. �wi�tek czy pi�tek, wicher czy deszcz. Ale dopiero wczoraj zrozumia�e� niezdarny gest. Tak, �egna� si� otwieraj�c okno. �ama�a si� drobna fala w zakolu rzeki. 2 a. Kroisz chleb. N� zje�d�a za daleko. Po�yskuje kropla krwi rozpryskuj�ca si� na stole. I zn�w wo�anie. Tak naturaln� wydaje si� ta krew. Skaleczenie zachodu nie warte. Drobiazg. C� jednak w tym by�o. Czy pami�� ostrzega szeptem ledwo dos�yszalnym. Trzeba bardzo chcie�, �eby us�ysze�. Krew, woda. N�. Otwarta ksi��ka na stole, kt�rej stronice przerzuca wiatr. Co to? Potkn��e� si� o pr�g w�asnego domu? Przypadkowy dzwonek u drzwi? Nie wiesz. Mleko ostyg�o w szklance. Rozpry�ni�ta kropla zrudzia�a. Cisza. Czas jakby podw�jnie trwa�. 9 2 b. Na ka�dym pi�trze mieszkaj� ludzie. I na parterze ziemi. W piwnicach. Mi�dzy domami. Obok siebie i dalej. W polu. Pod drzewem. 3. Przegra�em � powiada � �ycie. Ale dopiero wtedy u�miecha si� los. C� mi po tym � doda� � to jakbym w ustach me�� t�uczone szk�o. 4. W atmosferze przesyconej jadami spadaj� kule martwych ptak�w. Kipiel p�on�cej trawy. 5. Ulice jak szpary wielkiej pod�ogi, pe�ne brudu i umykaj�cych cieni. Klakson. Rt�� neon�w w mokrym asfalcie. Strz�py pi�r wr�bla. Ze �witem s�oneczny kurz wymiecie i minie. 6. Spotykasz cz�owieka. Jego spojrzenie. Gwa�townie rozszerzaj�ce si� �renice. 7. Boga swego pojmali dziwi�c si� niemocy. Skoro Bogiem niechaj wska�e kto si� zapar�, kto tu winny. Czemu� milczy na sw� zgub�. Czy tych ludzi kto� niemoc� zauroczy�. Zapatrzeni w chwa�� nie chc� rodzi� si� raz wt�ry. Razem z nimi zabija�em ka�d� pro�b� i westchnienie. Ubywa�o ich po troch�. 10 Nie wracali. Co rusz wo�a� przy tym kt�ry�: �bracia moi, Boga w sercu mie� jakiego � �� 8. Krzyczysz. Kto ci� s�ucha. Czy zapomnia�e� kto rz�dzi. Ta niepami��; miliony lat �wietlnych min�o i minie. Jeste�. Komu krzyczysz wpisuj�c w rubryce �pochodzenie� � �proch�. 9. Co to by�o? Dlaczego? Trzask gniecionych blach samochodu i krzyk zalanej krwi� chrzestnej c�rki. Sekunda. Dwie. Ucieka co� i wraca. W t�tnicach wrz�tek. Wybacz. Wybacz. Wybacz Bo�e! Ale gdzie by�e�? Nie wierz� Ci. Sp�jrz na brata. Opu�ci�e� i jego. Ojca (kurczy si� na m�j widok), chrzestn� c�rk� z nieprzytomnie odrzucon� g�ow�. Wszystkich. Bohaterze Biblii. Symbolu dewotek. 9 a. Obrazi�em Ci�. �To by�a pr�ba. Chcia� nas wystawi� na pr�b� � s�ysz� g�os Matki. �Tak musia�o by�. On wie, co robi.� Wie! Wie! Ten z okna naprzeciw te� wie! Wszyscy co� wiedz�! 11 9 b. Le��. Przychodz� listy. Znajomi. Ka�dy m�wi. � Otar�e� si�. � Tobie znak. � Zw�tpi�e�, wiem. To najprawdziwsze. Nie reaguj�. Le��. 10. M�wi� o Tobie okrutny. Pycha sp�yn�a na nas. Sk�d, je�li nie od Ciebie, na kt�rego kszta�t i podobie�stwo powstali�my? 10 a. Nie wierz� ju� �d�b�u trawy, �e samo z siebie i tak naturalnie; Bogu, �e musz� z du�ej litery; wam prze�miewcy, �e kochacie bezmi�snie, niby eterycznie; s�owom � nadziei pi�knych k�amstw; jerzykowi, �e zszywa krzywym �ciegiem niebo z czystej rado�ci istnienia, kt�ra u diab�a jest sztuczk� nawet nie za dwa z�ote. 11. Trafiony my�l�, s�owem i uczynkiem upad�em na twarz. By�o nas kilku. Bili�my si� w czo�a z gorliwo�ci� dewotek. Co za g�upiec � powtarza� ka�dy z nas. Jaka� beznadziejno�� � m�wili�my. 12 A posz�o o g�upstwo. Kto pierwszy pokaza� palcem. 12. Krwawimy bezg�o�nie � jak piorunochronem sp�ywaj�ce krople deszczu. 13. Na zaparowanej szybie c�rka paluszkiem maluje kwiat. Wi�dnie czas. 14. Pi�ka leci w niebo, wysoko pod s�o�ce. Niekoniecznie musi wr�ci�. Je�li chcesz zamieni si� w go��bia. Lub w kamie�. Wtedy ci� ugodzi. 15. Dop�ki jeste� sam wo�aj�: wr��. Podaj� d�o� � odwracaj� si� plecami. Jestem z nimi � milcz� za�enowani. 16. Ka�dego dnia o ka�dej porze jeste� sam. Jest te� kto�, o kim nic nie wiesz; czuwa nad tob�, by� pope�ni� b��d�w nie mniej od innych. Zagl�dasz w oczy przechodniom, rozrywasz pospiesznie pisane listy, 13 czytasz, s�yszysz, czujesz � JESTE� SAM. Gdy usi�ujesz krzykn�� gard�o nabrzmiewa smakiem ��ci. 17. Nie pytaj. Pytanie zdradza. Ods�oni strony zwane s�abymi, kt�rych nie posiadasz. Chyba dojrza�e�; konary twego d�bu budz� podziw. Nie pytaj � Ech, to nic, te troch� krwi. Potopu nie b�dzie. 18. Przyjd� na s�d opity krwi�, z opuchni�tymi powiekami. Spytaj� co robi�em, sk�d si� wywodz�, jaki widz� sens; czy potrafi� uzasadni� istnienie, zadawa� pytania. Schowam spocone pi�ci w kieszeniach. S�dzie rychliwy, jeszcze nie wiem. 19. Du�o jest s��w, a najwi�cej obcych sobie. Odstaj� od czyn�w. Pi�rka ulotne, okrywaj�ce opas�e cielska zdarze�, co przylega do was, pr�cz wykrzyknik�w. 14 I gest�w kruchych. Bezradnych. 20. Otwieram Pi�cioksi�g na chybi� trafi�. �A Moj�esz zbli�y� si� do obozu i ujrza� cielca i ta�ce.� Zamykam Stary Testament. Zamykam oczy. Widz� czyste wody, rozleg�e, niczym nie zm�cone. Pustka. Dreszcz. 21. Dla poezji suche, p�on�ce godziny. Bez zdrajc�w? Z�amanych piecz�ci? Festyn; nowym bogom odlewaj� z�ote cielce, ta�cz� sznury, korali rozsypanych nikt nie zbiera. Puch z kaczych ty�k�w; z oczu, sprzed n�g � belki. Mrowisko � zaprz�tni�te do ostatniego zgrzytu sekundy, ostatniej kartki ksi��ki. Nie ma nic. Co skacze do � 22. Czy kropla krwi mo�e prorokowa� strumie� krwi? (Jak przeczucie zdrady sam� zdrad�?) Ma�a, niepozorna, niby przypadkowa? (Ledwie zal��ek my�li?) A przecie� w�wczas za d�ugo sta�em nad rudziej�c� plamk�. Co by�o w nag�ym ockni�ciu, pr�cz irytacji? Drgn�� embrion strachu? Krew tu i krew tam. Napomnienie i gniew. Nie musia�o by� zwi�zku, co nachalnie podsuwa intuicja. (Pod�wiadomo�� wszystko mo�e, wie?) Wszak widz�c winne grono widzimy i butelk�. Owoc goni kwiat. Je�li tak � grzech goni spe�nienie. 15 23. Setkami lat t�uczesz si� od drzwi do drzwi. Otwieraj� oczy; �co pan�. Widzisz, nie znaj� ci�; nie b�d� �mieszny. Nie dawaj do zrozumienia, �e chleb, wino. 24. Teraz pochyla si�, a teraz u�miecha. K�adzie palec na usta. Podnosi p�acz�ce dziecko, rozmawia z rodzicami. O � teraz biegnie. Zaraz si� potknie. A nie m�wi�em? Pytacie wi�c czym r�ni si� od nas. 25. Bo�e � nie czytasz ulotek, nie schylasz po narz�dzia, nie pocisz si�: jeste� sterylny niczym wygotowana ig�a, przez kt�r� dajemy sobie wstrzykn�� ka�d� ide�, ka�de szale�stwo? W tym chyba ju� dawno prze�cign�li�my nawet Ciebie. 26. Raz jeden si� pomyli� � pech, zwyk�a ironia. Nie przeskoczy natury, te nie te mistrzostwa. 16 26 a. Przestrze� szkli si�, migoce, wibruje. 26 b. Opadaj�ce li�cie ods�aniaj� gniazda w�r�d ga��zi drzew. 27. Widz� jak tropami drgaj�cych �ci�gien biegnie skurcz. D�o� zmienia si� w taran pi�ci, uderza w niebo. Gniew puchnie gorycz�, ogromnieje, p�ka. Z pokrytego znieruchomia�ym py�em wzg�rza spadaj� od�amki strzaskanych tablic. Powietrze wibruje �arem. Jeden z kamiennych okruch�w spada u mych st�p, tryskaj�c fontannami py�u. Wisz�ca, na p� prze�roczysta chmura nie opada. Dusz� si�. Zaczynam kas�a�. Trac� oddech. Z kolanami na ubitej ziemi, ostatkiem si� przytomnego podrywa ostry, karc�cy G�os. 27 a. Otwieram oczy. G�os jest realny, niczym studnia grzechu. S�ysz�, cho� nie wiem sk�d, wo�anie nie ustaj�ce. Dociera ze wszystkich kierunk�w. Z zewn�trz, ale i od �rodka. Obecno�� jego jest oczywista. Tak oczywista, �e chwilami gubiona w codzienno�ci. A mimo to, jak bezdomna mi�o��, zmusza do szukania. G�os obietnica, kt�ry kryje Tego, co podnosi z kolan. 28. Szukam Ci� w spojrzeniu c�rki, w zabawach syna, gasn�cym u�miechu �ony. 17 Szukam Ci� w ksi��kach, kt�re k�ami� cz�ciej ni� serce bije poruszonego krzywd�. W zagrodach, pod listkiem brzozy, w w�dce gorzkiej jak pio�un, w psim biegu, szafie, pod powa�ami dom�w zwa�nionych rodzin, w�r�d le��cych. Nie zniech�cony daremno�ci�, nie znu�ony powtarzalnym rozczarowaniem szukam Ci� tam, gdzie powiniene� by�. Za szybami zegar�w, w wo�aniu pokonanego i zwyci�zcy, w ogniu, p�aczu, mi�dzy wrogami; wsz�dzie. 29. I ci, co wo�ali i ci, co milczeli nie dotarli do innych. Jedyne, co s�ycha�: po�wisty, pomruki. To zr�czni symulanci wywodz� nico��. Lecz jest przeznaczenie. Swoj� obr�cz� rozmia�d�y ich grdyki. 30. Gdy przed plutonem z�ych s��w stajesz, twoje podniesione czo�o daje rozkaz: pal! 31. A teraz przeka�cie sobie znak pokoju. Chrz�ci sztylet o �ebro, p�on� biblioteki. 32. Krasnale wymy�li�y sobie �wiat ludzi. Jakie wielkie problemy. Niebotyczne k�amstwa. 18 33. By�em w niebie. Niebo te� ma swoje niebo, o kt�rym si� marzy. 34. Trudne s� s�owa proste � ich urod� ukrywa surowo��. Kalecz� usta, pozostawiaj� d�ugo nie zabli�niaj�ce si� rany. Ale b�l tych s��w przenosi ulg�. 35. Przychodz� do siebie jako oskar�yciel. Gdzie by�e� mi�dzy urodzeniem a teraz. Czy widzia�e� swoj� twarz wykrzywion� b�lem, strachem, wstydem? Tylko nie kr�� si� w k�ko. St�j prosto. Id� do ciebie. Otw�rz. 36. �Je�liby�my przyj�li dobra z r�ki Bo�ej, czemu by�my z�ego przyj�� nie mieli?� S�owa Joba trafione noc�, kt�rej twarda p�yta d�ugo trwa�a w odchyleniu. Dwana�cie s��w, jak dwunastu aposto��w siedz�cych przy wieczerzy. Go�ci On. Kto chce przyst�puje. Iskariota szuka nast�pcy. Dla Jego Chwa�y, przez Niego i w Nim. 19 37. Co za plecami? Cie� albo uniesiona r�ka bli�niego. Na jedno wychodzi. 38. Dop�ki� m�ody masz prawo k�ama� w �ywe oczy: �e czarne zielone, dobro z�em, pszczo�a plam� s�o�ca. Byleby� p�aka� i �mia� si� nie tylko na w�asny rachunek. 39. Jestem opanowany wol� czynienia dobra. Tylko �ycie zapomina czego chc�? 40. Wiatr nie �amie �d�b�a trawy. Uwolnisz si� od siebie milczeniem. 41. Bezdusznym duszno. Niepewnym chwiejnie. W�tpi�cym wiatr w oczy wieje to nadziej�, to strachem. Co utracisz? Pytam trawy � jej pokory. Nauczy� si� tego nie mo�na. Wiedza kul� u nogi pragn�cych wzlecie� machin� duszy. Pami�tasz serce? Do ciebie m�wi�! Dobija si� w tobie sta�ego obywatelstwa. By w ko�cu usta� zm�czone lub zaskoczone. Tak ty dobijasz si� tam, gdzie oczekuj�. Chcesz czy nie. Bez wzgl�du na to, gdzie dalej p�jdziesz, pierw p�jdziesz tam. I nie masz prawa si� zm�czy� p�ki droga trwa. Id�. M�wi� ci, id�! 20 I ty zaskocz siebie. 42. Zawsze jest co�: zatarty w pami�ci u�miech, niezdarny gest, zapomniany u�cisk r�ki. Siny dym papierosa wije si� mi�dzy palcami. To nie ta godzina i nie to miejsce. Ple�� spe�za brzegiem parapetu. Milczy dzwonek u drzwi. 43. My�l� o Tobie i jest mi �le. Niewygodnie. Uwiera brak skupienia, odrobiny wolno�ci. Bo skoro jeste� wsz�dzie; w py�ku i kamieniu, nad strumieniem i w s�owie, skoro przenikasz ka�d� cz�stk� moj�, mam nie czu� si� niewolny? I zaraz wyrzucam sobie beztrosk� uproszcze�, wbijaj�c w oczy �wiat, kt�ry jest. Czy� nie zachowuj� si� jak ten pies na popuszczanej smyczy? Poza prost� psi� wierno�ci� zdolny tylko do widzenia z psiej perspektywy? A dlaczego oczy zwracasz ku sobie? Czy� to nie razi bardziej? Z nosem przy fa�szywym tropie. Skundlony szczekaniem i kie�bas�. 44. Jakie mam prawo obraca� si� ku Tobie � Ty, kt�ry cierpisz w nas naszymi zw�tpieniami? 45. Lamentujemy nad u�aman� ga��zk� jab�oni nie dla ga��zki, lecz z �alu za niedosz�ym jab�kiem. 46. Odnalaz�o si� dwoje ludzi. Zgubi�o si� dwoje. 21 B�yska w kamieniu mika. Odbity promie� nanizuje �renice. Nasze wschody i zachody. 47. M�wisz � po�ar serca. A to trociny w tobie si� tl� pajacu. 48. Wci�� czuwaj� nowe b�le, stare g�ody. Uciekasz. Je�li w por� i gdzie. 49. �mija sunie przez �ebra bukietem twardych �y�. Zimny b��kit pr�szy szronem do upadku dnia. 49 a. Nie wierz�! Nie wierz� w odpuszczenie grzech�w tym, kt�rzy nie grzeszyli. Cho�by ich ma�e �winsewka roi�y si� jak czerwie. 50. Nie doprowadzi�e� mnie. W p� drogi zostawiony. Wahanie Zachariasza. Ucieczka Marii i J�zefa do Egiptu. Zawsze co�. Serca nasze twarde, lecz s�abe. Umys�y zgorzknia�e. Chcemy. Szukamy. Trawi nas p�omie� zadufania. I zn�w krok. I zn�w te same b��dy. Jakby nie starczy�o ich na setki pokole�. 22 Obdarowywani niepewno�ci� powy�ej uszu. 51. Wiersze. Jest noc; nieufno�� s�owa podbija r�k�. Coraz trudniej powiedzie�; w gardle sucho, pieczenie pod mostkiem. Chwytamy kilka sekund w locie og�upionych z�udzeniem. 52. C� s�owa, przyjacielu. Oddychamy jednym powietrzem; jedna po nas trawa. 53. Chwal� ci� s�o�ce, �e �wiecisz jasno. Chwal� ci� nocy, �e� taka ciemna. Czym si� pochwali�. 54. Mam Ci� w sobie. Czasami wyrywasz w�trob�, strz�p serca. Czuwanie ran. 55. Widzia�em upadaj�cego cz�owieka. Jakby do rany serca �ut soli kto� wsypa�. 56. Zatrzymaj si�, gdzie tak gnasz przyjacielu niewolny. Chc� zazna� i twojej kl�ski. D�ugo tak poci�gniemy? Z gorycz� pod j�zykiem, zagryzaj�c d�ugopisy, kt�rymi sp�ywaj� wiersze i powie�ci przepe�nione nienasyceniem, zr�cznie tajon� skarg� i b�lem nie do poj�cia. Przysta� na chwil�: jest co�, o czym trzeba � 23 57. Przyb�d� g�osie, gdziekolwiek jeste�. Po tamtej stronie lawiny bia�ych chmur czy za orbit� s�o�ca. Zabierz mnie st�d. P�ki co spr�buj sk�oni� si� ku t�sknocie ta�cz�cego z b�lu serca. Dom, w kt�rym mieszkam ma �ciany kruche, pod�ogi chybotliwe, a i dach nie ten � chroni nas tylko wyobra�enie prawdziwego dachu. Zabierz mnie st�d! Gdziekolwiek jeste� przyjd�. Czekam, jak gradu wypatruj� dzieci. Oby nie pobi�o nas. 58. Odchylono powiek�. Przy�o�ono lusterko do ust. �yje. Co za ulga. Jeszcze troch�, a odszed�by nie reguluj�c d�ugu? 59. Ten, siedz�cy na tronie, m�wi: chod�cie do mnie wszyscy. I niemi, i chromi, nikczemni, niepokorni, rozdarci � mam dla was nowin� dobr� jak garniec grzanego z cukrem piwa, jak kutia. U�miecha si� na niepewne spojrzenia. P�ochliwym gestom przywraca moc. Tak. Wy wszyscy: sko�atani, obolali, wyschni�ci, kt�rzy czekali�cie � obiecuj�. 24 60. I wszyscy ludzie � niemi, g�usi, i ci co chromi, i ci co �lepi, z przypad�o�ciami cia�a, duszy; wariat w zrudzia�ym kapeluszu, dewotki, lumpy i podlotki, tak�e �ajdacy czystej wody, hycle � psy pod�e, sza�awi�y, dranie, dziewice i zejmani, lutnicy i specjali�ci od kremacji, kelnerki, prorocy, mitomani we wsp�lny poch�d po��czeni, jedni ze swad�, drudzy strachem, wzrok sw�j trwo�liwie o �wiat krusz�c lub z dufn� wiar� w mia�kie racje, w natr�tnym trep�w twardym rytmie, z pie�ni� na nut� �mierci chytrej krocz� ku Bogu � nie rozpoznaj�c, �e skruch� nios�c te� diab�a kusz�. 61. �piewamy pie��. �piewamy j� razem, ��cz�c si� w gniewie lub rozpaczy. C� nagroda tam, zbawienie niewyobra�alne? Biegn� bia�e pasma fal, przewalaj� olbrzymy podci�te nag�ym brzegiem. �lad wios�a w kipieli. ��d� wlok�ca z�amany maszt. Zerwane dryfkotwy. Jeszcze jedna stromizna wody, jeszcze jedna zb��kana pie��. 62. Wszed� na pustyni� Jan przemienia� serca na znak chrztu. Naucza�: za mn� Mocniejszy, kt�remu�my, kl�kaj�c, niegodni luzowa� rzemieni sanda��w. On was nie wod�, a Duchem �wi�tym chrzci� b�dzie. Chrzci� nadziej�. 63. Ze schod�w bazyliki zst�pi� do nas Piotr. 25 Porzucaj�c ��d� i sieci, wezwany przez Pana, z odleg�ej Galilei przyszed�, by wzmocni� nasze serca. �Non abbiate paura!� � rzek� � �Nie l�kajcie si�!� Nie b�jcie si� jeden drugiego, odrzu�cie strach �ycia, w kt�rym gubi si� wielu. Odrzu�cie strach �mierci, kt�rej dobry ca�un przywr�ci wieczno�� w Duchu. Przychodz� do was, jak niegdy� Ten, Kt�ry mnie przys�a�. Nie l�kajcie si�! I k�kol z waszych piersi wyple�cie, by ziarna Prawdy mog�y wzej��, znajduj�c drog� ku �wiat�u. Jestem z wami! 64. Smutek tw�j ma skrzyd�a czarne od sadzy. Dom, nad kt�rym kr��y, wypuszcza kominem t�usty dym ofiary ca�opalnej. Jeszcze� smutkowi nie przyda� pe�nych praw. Bronisz si�, miotaj�c kamienie pychy. Jest ich z czasem coraz mniej. Nie godz� ju� z pierwotn� moc�. Jeszcze troch�, a powitasz nowego domownika. 65. Paj�ki, myszy, szczury, w�e, �mije, skorpiony, modliszki � pe�no ich w literaturze, mi�dzy stopami, w piersiach. 66. Sen g��bszy od snu. W spoconej po�cieli szamoce si� wolna gwiazda. 26 66 a. �ni�. To pewne. I je�li to nie podw�jna pu�apka (sen we �nie) jaka pewno��, �e nie zwodz� zmys�y? Pewno��? Jest w�adza, istniej� m�owie stanu, pa�stwa otoczone murami, trybuna�y ustanowione ludziom przez ludzi, techniczne zabawki u�atwiaj�ce transport, sprawniejsze zabijanie; jest pieni�dz i pomieszanie j�zyk�w, zaparcie si� zakochanych. S� wreszcie poeci, g�upki Bo�e, co to z nich ani sensu, ani po�ytku. Pewno��? �ni�. 67. Szukam pogubionych wierszy. Zabazgrane fiszki ��kn� w g��bi karton�w wielokrotnych przeprowadzek. Czasem wyskoczy papier ze starego p�aszcza; niespodziewanie spod s�oja z konfiturami lub dawno przeczytanej ksi��ki. Gonimy si� od nowego do starego. Niekt�re strasz� szcz�tkiem, w innym mika metafory. Nie�mia�o�� zarzuconych tremuje. Dr�� ich obawami. Chc� �y�. O, tym podpiera�em si� lat temu cztery. Obiecywa�: �dzi� w telewizji wyst�pi Pan B�g b�dziemy �wiczy� koniec �wiata asystent niesie gromy z dykty staty�ci stroj� ma�pie miny tam przy zapadni rozst�pi si� ziemia du�o keczupu okrzyk�w grozy tym razem jeszcze Pan B�g z papieru ruchom� r�k� podniesie �y�ka na t�o rzuci si� ognie 27 prorokom brody i po k�opocie� 68. Awantura o sumienie. Dzie� m�wi nie. Noc tak. 69. �Ch��d serca nie jest przywilejem, m�j panie!� 70. �ycie: zw�j pergaminu, w kt�rym s�owa zabijaj� si� o siebie. 71. S�ysz�, widz�, czuj� i tyle mnie, ile w was si� mieszcz�. 72. Jeste� ch�opak marynowany, prosto z puszki podany � z puszki nadziei. 73. Kto ci� zniewa�a, tego kochaj. Tego, co zdradza, obdarzaj mi�o�ci�; bowiem nienawi�� obmierzi ci �ycie, a to jakby� sobie �y�y podci��. 74. Napis kred� na murze w rzadko ucz�szczanym zau�ku: PRZECHODNIU, ZATRZYMAJ SI�. TU LE�A� CZ�OWIEK, KT�RY NIGDY NIE UPAD�. 75. Oto, Panie, zastajesz mnie pod przeciekaj�cym dachem, kt�ry kry� mia� rodzin� moj�. Gliniane �ciany wyp�ukuje deszcz. W o�owianych szybach d�ugie rysy p�kni��. 28 Drzwi nie domykaj� si� � szczelinami hula wiatr. Dom m�j, Panie, nie jest godny przyj�� nikogo. �le prowadzony. Czym nape�ni� brzuch go�cia skoro i brzuch garnka pusty? Przyjm� jedynie dobrym s�owem, powie: sknera. Jak nakarmi� usychaj�c� mi�o��. 76. Pami��, odwaga, �miech. Prawda, wiara, nadzieja. Z jakiej to wyliczanki. 77. Zaprowad� mnie Panie przed lustra wielkie i czyste. Chc� grzech sw�j zobaczy� pe�niej, dok�adnie odbity. Dlaczego tak trudno poj�� win�. Sk�d w spojrzeniu na innych tyle niecierpliwo�ci. Gani� psa, �e nazbyt s�u�alczy, jask�ce wyrzucam beztrosko�� �mig�w, rybom niemot�. I niesta�o�ci mojej przyda�oby si� lustro. I zawi�ci. Nie wspomn� o rojeniach nocnych, gdy pod czap� czaszki czerwie blu�nierstw. 78. N�c� nagrodami � to za to, to za tamto. Nikt nie powie: �Spr�bowa�e� zrobi� co� potrzebnego, bez wzgl�du na to, czy si� uda�o.� Tylko � cukierek, bat. Bat, cukierek, bat. Cukierek. Mdli. 79. Rozpalone ogniska wiary jarz� si� zw�tpieniem. 29 A ci, co przy nich grzej� d�onie, dziel�c chleb i wino mi�dzy siebie, czekaj� na Tego, kt�ry odchodzi wita� tych, co dopiero nadejd�. 80. Chcesz utrwali� marzenia. Jak to zrobi�. Zamie� je w czyn, podaruj drugiemu. 81. ��arty na stron� � rzek� kto� bliski � nie b�d� taki �wi�ty!� Ja �wi�ty? Rzeczywi�cie �arty na stron�. Ale czy musz�, sprzedaj�c siebie, obra�a� tym innych? Sprzedaj�c. Znaczy: robi� �le w czapce �wi�toszka. �wi�toszek pierw uni�enie k�ania si� �wiatu, potem robi swoje. Nim pozwol� mu odej��. A pozwol�. Kto przetrzymuje zu�yte reklam�wki? 82. W chorobie jad�o ma inny smak. Spragnionego nie napoisz s�owami. Ociemnia�emu na nic latarnie. Jednak ociemnia�ych, spragnionych, o�wieci, napoi i chorym przywr�ci smak � modlitwa. 83. Fra Angelico z Fiesole, nowy patronie, zadowala�e� si� ma�ym, cho� mog�e� posi��� wiele. W skromno�ci �wiczy�e� r�k� i wol�. W w�dr�wce z Vicchio, z g�rskiej doliny Mugello do Rzymu malowa�e� jeden Obraz, �wiadectwo, kt�remu oprze� si� mo�e tylko niezrozumia�o��, nieczu�o��. Malarzu �Noli me tangere�, 30 tw�j portret upodoba� sobie Pan. B�ogos�awiony spod Santa Maria sopra Minerva prowad� mnie. 84. Promiennie pi�kna poezja � promiennie pi�kne wiersze � a mo�e puste? Nie masz takiej prostoty j�zyka, by przegra� mia�a w obliczu s��w ci�kich i d�tych. Wersom celnym na c� strojne szaty? Prawda nie potrzebuje t�umaczenia. �wiadczysz prawdzie? 85. �Ja� wierszu jestem w tobie. I ja jestem. ��czy nas wysi�ek wychodzenia sobie naprzeciw. 86. M�wisz � Boga nie ma; nie wierz�. Albo � gdzie by� wtedy lub wtedy. Pytasz � je�li jest, zapomina o nas? Bo niemo�liwe �eby. Wymy�li�a Go t�sknota opuszczonych. Je�li czuwa nade mn�, nad dzie�mi naszymi, �wiatem, gdzie� Jego znak? Mo�e piekielna przebieg�o�� tych, co chcieli zapanowa� nad innymi. Dzi� zn�w kaleczy�a� siebie i mnie. Powtarzasz � Boga nie ma. Czemu wi�c pytasz o Niego? Gdzie nasza mi�o��? Dok�d zaszli�my? 87. Jest taki tekst, kt�ry d�u�ej prze�laduje: �A je�eli pomy�lisz sobie: = Dlaczego to mnie spotka�o? = Dla licznych twoich grzech�w zosta�y odkryte po�y twej szaty, obna�one twe pi�ty.� 31 88. Kaleczymy si�. O s�owa, czyny, zw�glone marzenia. Bardzo nam brak. Wolno�ci, ciep�a, prawdy. Kochamy. S�yszysz? Kochamy. I nienawidzimy. Siebie samych. 89. Przypadek? On nie istnieje. Odnaleziona odpowied� E. sprzed pi�ciu laty na wiersz, gdym rani� na o�lep wszystkich. Pyta�a te� siebie: �po kt�rej stronie jest prawda czy po tej wsp�lnej nam gdzie wszystko odczytujemy wed�ug tego jak nas nauczono czy po tej ka�demu innej niewypowiedzianej wstydliwej a komicznej gdzie tysi�ce razy dokonujesz tego samego wyboru bo wci�� w�tpisz przeklina�am niesp�jno�� przeklina�am istnienie czegokolwiek boj� si� �e strony te wykluczaj� si� wzajemnie jak stronice jednej kartki� 89 a. Po czasie dopisa�a: �pozby�e� si� w�tpliwo�ci masz odwag� zrani� najbli�szych pozna�e� dobrze ohyd� swojego �ycia podj��e� decyzj� i nic na nic twoja odwaga nigdy tego nie zrobisz bo chocia� zw�tpi�e� we wszystko nie umiesz zw�tpi� w Boga zabija mnie niemo�no�� nieistnienia� Gorycz pod j�zykiem. Tak. W�wczas kolejne nawroty pami�ci i wir szale�czej my�li � nie do wym�wienia wprost. 32 90. Po dziesi�ciokro� mia�a racj� E. Sprzeczno�ci. Poczucie winy, niczym ca�un na oczach i tak �le widz�cych. Widzisz? Ona ci� potrzebuje ka�dym oddechem osobno spalaj�cym. Nie jest za p�no. Uwierz sobie i jej przez Niego. Jest samotna, jak usychaj�ce drzewo figowe. Jeste�my. 90 a. Wywo�ali ze mnie pie�ni pielgrzymki i �piewaj� przy gitarach: �Gdy wiatru brak � ty czekasz na�, gdy domu brak � ty czekasz te�; jakby przy zimie do twych sa� wskoczy� w galopie strachu zwierz. Kim jeste�, �e zadajesz mi pytania, kt�re bol� tak? Sk�d prawa twe do pyta� tych o wierno�� prawdzie lub jej brak? Widzia�e� w lustrze swoj� twarz? I grymas ust? I w oczach cie�? Gdy k�amiesz sobie raz po raz, gorliwie trwoni�c dzie� za dniem? Nadchodzi czas i patrzysz wstecz, a w gardle co� zaw�la si�. Ten nag�y skurcz powala, lecz ty przecie� nie poddajesz si�? Zarzu� wi�c gorycz i nie my�l �le o nas, kt�rzy mno�ymy b��d; ty� przez to przeszed�, inni nie, cho� wszystkim przyjdzie jeden s�d.� 90 b. �Panie, jak cz�sto by�e� sam, b��dzi�em z dala od Twych bram; pokusy bra�em za Tw�j znak i prawdy wci�� mi by�o brak. 33 S�dzi�em innych bez przyczyny i nie szuka�em w sobie winy, cho� by�a ona niczym g�az, co gni�t� me serce raz po raz. Rydwan ognisty ksi�cia �wiata, co bezbo�no�ci� wszystkich brata� i tak�e dusz� pali� m� � grzechem, zniewag�, my�l� z��. �w rydwan grzechu, z�ego trzos, obudzi� we mnie Boga g�os, by wo�a� w trwodze we mnie kto�: ty Pana przebaczenia pro�! I rozwar� si� zaparty pr�g, za kt�rym mieszka Pan Nasz, B�g; i stan�� w drzwiach ognisty s�up, by grzech w nim spali� ka�dy m�g�. Panie, zauwa� skruch� m� i braci mych modlitw� t�; zabierz wszystko, co chcesz nam, lecz nie zamykaj mi�o�ci bram!� 91. Ten cz�owiek z okna naprzeciw. Pami�tasz? Zabity brakiem uczucia. Odszed�, stoj�c na warcie odepchni�tej mi�o�ci. CZY JESTE�? � pytasz. �Obudzi�em si� roztr�caj�c g�azy.� �Nie b�j si�, jestem tu.� 92. Jaka? Duchowa i ziemska. Z miejscem na krew, gwiazdy, wiersze, ksi��ki. Wieczory przy szachach. Gerbery. Szale�cze rozm�w skoki. Zatracenia i zapami�tania. Co jeszcze? Wzajemne zdrady, cierpienia, wybuchy nadziei. Wiary cetnar i naparstek. Dobry u�cisk r�ki. 34 Czy to wszystko razem co� znaczy? To jest �ycie? Mi�o�� nasza �miej�ca si� w twarz �mierci? Bez zwa��w mia�d��cych my�li noc�? Bez nienawi�ci? Tak. To jeszcze, �e b�l ten czy w obrotach ud�wignie nas i nikt nie zawo�a: 93. Przep�ywa przeze mnie strumie�, w kt�rym �owi� kanalie, z kt�rego usi�uj� pi� spragnieni, po kt�rym przemykaj� ��dki nieporozumie�; k�adkami ze �miechem goni� przyjaciele, ich kobiety, przyjaciele tych kobiet; u brzeg�w uwijaj� si� zmy�lne zwierz�tka: wa�ki, komary, motyle � taki �wiatek zakrz�tany. Ale co b�dzie, bo strumie� � wcze�niej czy p�niej � wysycha. 94. Gdzie ta szczelina, kt�r� wciskamy si� w �wiat? Dlaczego w�a�nie tam? Dotykaj� i ogl�daj� pod �wiat�o. Dr� na pasy. Jeszcze nie wszystko stracone? A co zyskane? Kto otwiera twoje rany niczym puszki konserw, po�eraj�c coraz bardziej nie�mia�e marzenia? Na c� telefon, ksi��ka, ogie� � skoro nie wiesz o sobie? �e chcesz? Bardzo chcesz? Co? A ile to warte? Ile tego? 35 Nie�miertelno��. To ci� boli? 95. Gdzie ukry� si� przed sob�? W d�oniach z�o�onych, mi�dzy kt�rymi jeszcze ciep�o twojej? W ksi��kach opowiadaj�cych historie wymy�lone przez topionych w samotno�ci pisarzy, czy w kwiatach �ci�tych no�em nadziei na ranne s�o�ca? Czy jest takie miejsce? Z kt�rego wr�ci� mo�na nie gubi�c pami�ci, jej oskar�e�? Ukry� si�? Mo�e w Twoim spojrzeniu. Wyrzucony wiedzia� b�d� co straci�em. 96. A gdybym si� myli�, zysk podziel� inni. Odejd� szcz�liwi, pijani �upami. To moje, to twoje, wypijemy razem. Daj �ap�, nie marud�, odej�� musia� cz�owiek. Taka jego rola w ob��dnym teatrze. Skrz�tnie kurz� �apk� zapisz toast w �niegu; wypijemy zdrowie tych, co �y� musz� dalej. 97. Zmierzch przymyka powiek� chmur na jasnym oku s�o�ca. I w nim czasami jasno staje 36 szesna�cie karmelitanek z Compiegne. Podci�te nad karkami kwefy, przemycone bia�e p�aszcze. Pie�� u st�p kata � �Veni Creator�. Jest rok 1794; milcz�cy t�um otacza szafot. Czas stan��? �wi�ty gniew Pana. �wi�ta duma, pokora i oddanie. Zmierzch. Cykady sucho graj�. Na sznurach schnie bielizna. Trzepocze na wietrze wyprana z potu po ci�kiej pracy Boga i cz�owieka. 98. �Rewolucje �ywi� si� krwi�� � szczekaj� gazety. Kto� strzeli� na wiwat. Kto� krzykn�� �Niech �yje!� P�k�a szyba. Rozsypa� si� groch. Dym dra�ni� gard�a w najp�ytszym oddechu. Tylko jaki� bo�y g�upek nie uwierzy� w chrz�st g�sienic na bruku. Po raz ostatni ukl�k�. D�onie z��czy�. Jego rewolucja. 99. Z�o z twojego wype�za serca i syczy woli: �Daremny tw�j trud. Ja �ywi� si� tob�, jak ty chlebem niebieskim. Jesz, ale i jeste� jedzona. Zjadaj� ci� w�tpliwo�ci, strach, niemoc, obawa. Tak zawsze jest. Gdy spada cios � malejesz i szerzy si� choroba dobra. Kt�r� zabij w sobie. M�wi� ci: zabij dobro! P�ki zakwitnie w�t�ym kwiatem z�udzenia. Nie m�cz si�. Dusza udr�czona. Ogl�da si� za wiar�, jak osio� za cieniem. W gruncie rzeczy c� wiara? Obietnica wieczno�ci, kt�rej nie ma; Ja ci to m�wi� � p�och� nadziej� zniewolona wolo. Jam jest s�odkim wybra�cem. Karmi�, poj�, odziewam. Znajdziesz ukojenie ku mnie si� chyl�c.� 37 100. �nie m�j g��boki jak nora lisa, �agwi�cy niczym kolce ostu w sk�rze, wilgotny jak twarz matki po p�aczu, radosny niczym u�miech c�rki i taki� ufny, i taki� nie�wiadomy, bezbronny. �nie m�j zza galaktyk i pazuchy, spod ziemi i okolic s�o�ca; pachn�cy ozonem, mlekiem, czosnkiem, okrojony do marze� i bezmierny jak spojrzenie zakochanej; niekiedy lodowaty, ostry niczym b�l po utracie najbli�szych, rozdzieraj�cy trwog� opuszczonego. �nie m�j oczekiwany jak mi�o��, cierpi�cy ze mn� jak Hiob, niewierny w swej wierze; �nie g�odu, zimna i pragnienia, �nie o wszechwieczno�ci. Ale to nie sen. 101. Kim jestem � otoczony zb�dnymi przedmiotami, w morzu bibelot�w i przes�d�w, niepewny jutra, we wrzasku gazet, szumie komputer�w, po�r�d niemych i g�uchych przyjaci� pokazuj�cych na migi swoje g�ody. Kim jestem � zrywaj�cy si� w nocy przy lada szmerze, zepchni�ty do szarpaniny o prze�ycie dla pieni�dza chudego. Oszukuj�cy sam siebie w imi� prawd wzgardzanych. Kim jestem � obrzmia�y niepokojem, o marzeniach bez marze�, osowia�y w obliczu chwil pogodniejszych, wydarty �onu matki wbrew sobie; 38 rozdygotany mi�o�ci� niespe�nion�, zewsz�d w�sz�cy sw�du popielonej nadziei, obity do nieprzytomno�ci obcymi wydarzeniami, do szpiku ko�ci sam sobie obcy, z tylko jednym, jedynym pytaniem na wargach znieruchomia�ych: kim jestem w oczach Twoich Panie? 102. Moj� stolic� ma by� serce nierozproszone. 103. Co potrzebne do �ycia? Rodzina (je�li mo�liwe); jeden przyjaciel; cisza; troch� jedzenia; troch� picia; nieco powietrza i zdrowia; ksi��ka; kawa�ek dachu nad g�ow� (lecz niekoniecznie); kartka i co� do pisania. Ale w gruncie rzeczy tylko jedno � 104. Modlitwa si� cofa. pustka. Ma�omy�lne klepanie. Nic od siebie. I natr�tny g�os w�amuj�cy si� od �rodka: �Nie wyg�upiaj si�, z�a w sobie nie pokonasz. Na c� tw�j wysi�ek. Boisz si�. A poza tym � Dobro, je�li istnieje, czyj�� jest g�upcze po�ywk�? To naw�z, pr�dko gnij�cy podk�ad. Doskonale wiesz o tym.� Manichejskie sztuczki. 105. I g�r� nie przywalisz, i morzem nie zatopisz, i kwasem siarkowym nie wypalisz, i nie wysadzisz w powietrze ton� trotylu, 39 i tysi�cem s�oniowych n�g nie zadepczesz, i nie udasz, �e w tobie nie powsta�, i nie wyp�dzisz, i nie wyprzesz si� mrocznego kie�ka my�li: a je�li, je�li t a m nic � 106. Bli�ni to blizny na sercu moim nie zagojone. 107. To jest cz�owiek: w nylon odziany, z plastikowymi z�bami, przy posi�ku w pigu�ce. On to dla siebie i swojego zbawienia stawia g�sto dymi�ce kominy, produkuje foli�, hamburgery, maszyny samojezdne; gra zaznaczonymi kartami, �Jestem za s�aby � m�wi � by ryzykowa� i wznosi toast za sobie podobnych imitacj� wina. Droczy si� ze swoim odbiciem w lustrze � co ma by� przejawem dobrego humoru � rozrywa p�kate od informacji koperty i pisze pe�ne oburzenia elaboraty w sprawie guzika z p�telk�. Potem wsiada do l�ni�cego samochodu i w poczuciu dobrze spe�nionych obowi�zk�w dociska gaz do dechy. �Szybciej, dalej, wy�ej� � uprzyjemnia mu jazd� radiowa piosenka, wi�c czyni to w imi� narodu, siebie i bli�ej mu nieznanych si�, kt�re o tyle go interesuj�, o ile przynosz� zysk. Czasami p�nym wieczorem zagapi si� w gwiazdy i z�o�y r�ce tylko po to, by wymamrota�: �Tam jeszcze nie by�em�, m�wi�c o kosmosie jako �wietnej inwestycji. 40 Martwi go jedynie, by go w nowym pomy�le nikt nie ubieg�. Niewykluczone, �e Stw�rca wys�ucha tej pro�by. Tak niewiele przecie� chce. 108. Wzmaga si� wiatr. Z obrze�y p�l k�aniaj� si� topole cz�owiekowi id�cemu skrajem lasu. Wida� na jego twarzy znu�enie. Nie wiadomo sk�d idzie, ani dok�d, ani jak d�ugo. Dochodzi do skrzy�owania, waha si�. Zza �ciany zieleni dobiega dzieci�cy �piew: �Utwierd� nas w drodze do Pana, wska� nam �cie�ki niekr�te i m�dl si�, prosimy, za nas, przed ka�dym naszym zakr�tem.� U�miechni�ty unosi czo�o. 109. Kur zapia�. Piotr trwo�y si�. To ju� trzeci raz. A kt�ry raz us�ysz� ja. 110. Rado�� rozsadza pier� � rozmawia�em z Bogiem. Nic nie powiedzia� takiego. Nic nie obieca�. Jaki m�dry. 111. Pi�ty dzie� u Karmelitanek w Tryszczynie. Zza muru klasztornego dziedzi�ca wychyla si� ga��� z w�oskimi orzechami. W g��bi fiolet �liw. 41 S�o�ce d�wiga z�ot� g�ow�. Ranek. Furtianka w�em podlewa r�e. W oknie go�cinnego pokoju na pi�trze miga r�ka ojca Romeusza. Za godzin� msza. Spaceruj�. Papieros ma s�odki smak. S�ycha� brz�k wiader jad�cego szos� rowerzysty. Siostra Paula wo�a: �Panie Leszku! Panie Leszku!� D�wigamy konwie mleka. Czuj� pulsowanie mi�ni. Na koszulce siada br�zowy motyl. Delikatnie podsuwam palec. Nie ucieka. Jest mi dobrze. Za dobrze. Jakby za chwil� mia� uderzy� grom. 112. Dziki, zm�czony go��b przysiad� na uschni�tym konarze dziobem do wiatru. Ale wiatr wiruje, stroszy od ty�u jego pi�ra. Wreszcie str�ca z konara. Tak i ty, zawsze ustawiaj�cy si� twarz� do wydarze�, nie b�d� zbyt pewny. 113. Jezu Chryste, w��cznio �wiat�a wieczno�ci. Krzy�a Twego teraz nie pojmuj�, bo m�j ma�y przys�ania Tw�j wielki. Da�e� mi do niesienia w�r grzech�w. Ledwo go d�wigam; jakby na plecy zarzucono g�r� Synaj. Co powiem synowi i c�rce, mi�o�ci� jak ogarn�? Str�ceni w roz��k� gdzie obr�ci� si� mamy? Ciebie sprzedano, mnie nie kupiono. Tw�j krwawy krzy� przera�a, 42 m�j w Twojego cieniu. Oba nios� upokorzony w czterdziestym trzecim roku �ycia. 114. Nie m�wcie mi, �e mi�o�� jest s�odka. Ta ludzka, cz�owieka przeciw cz�owiekowi. Jakby szatan chwyta� za gard�o i trz�s�. Telepie si� we mnie dusza � zeschni�ty orzech w skorupie. Wiem, w zamroczeniu rzekomo �le widz�. Lecz m�g�bym popio�ami mego uczucia zasypa� wszystkie Ksi�gi. 115. Cho� wola w gard�o skacze z nag�a, j� sam� niemoc ju� opad�a. 116. Rozmawia�em z koz� w w�wozie uwi�zan� na czterometrowym �a�cuchu, z ognistym makiem przy p�ocie, ze �mig�ym nartnikiem na p�yci�nie rzeki, z jask�k� siedz�c� na telegraficznym drucie, z kretem opuszczaj�cym kopiec, z kamieniem przydro�nym; bo jak ka�dy poeta znam mow� zwierz�t, ro�lin, kamieni. Wszystkim zadawa�em podobne pytania. Dziwi�y si� naturze nas, ludzi, i poucza�y: �yj jak koza, a b�dziesz szcz�liwy. Chwal imi� Pana, jako wy, polne kwiaty � niczego ci nie zb�dzie. Popatrz na nas - zawo�a� nartnik � 43 czy� istniejemy bez sensu? Nawet marna, o�ywiona drobina zna swoje miejsce. Lataj najwy�ej jak mo�esz � zach�ca�a jask�ka � rado�� jest w ruchu ku Panu. Wr�cisz do ziemi � ostrzega� kret � wi�c nie wzdragaj si� przed prochem, st�paj�c ca�e �ycie po nim. Trwaj cierpliwie jako my, kamienie � stwierdzi� ostatni � a niczego nad to nie b�dziesz pragn�� w Opoce. 117. Nie cierpi� dzia�a� matematycznych: dodawa� trzeba i odejmowa�, wyci�ga� pierwiastek istoty rzeczy, mno�y�, dzieli� wszystkie uczynki, my�li i pragnienia; od rana do wieczora, w ka�dej godzinie, nawet noc�. Z�e, dobre, ciep�ozimne, blu�niercze, chwalebne, p�ytkie i radosne, i plugawe, nijakie, �a�osne, tajone � a rachunki wci�� si� myl� i ten ci�g�y strach, �e na koniec nie uporz�dkuj� tego, pogubi� si� z kretesem przed obliczem G��wnego Rachmistrza. 118. Zaprosi�em do swojego serca mi�o��: � czuj si� jak u siebie. � Przyjm� go�cin�, bo poraniony tw�j dom. Ale jestem wymagaj�ca: musisz mi s�u�y� i w godzinie najwi�kszej s�abo�ci. Czy podo�asz? 44 119. Przechadza si� mi�dzy nami Pan krokiem niespiesznym. Ma czas. Nam ziemia pali si� pod stopami, ni �uta cierpliwo�ci. Serce nas gna. Rozterka. Nie mamy czasu. Z sza�em w oczach rzucamy si� na k�sy prawdy i trwonionego chleba. Minuty to olbrzymiej�, to si� kurcz� do rozmiar�w kwarka. W aortach p�ynny o��w. Szybciej. Szybciej!: t� jedn� jab�o� posadzi�, trzy zaleg�e wizyty, list, do lekarza. A tu jeszcze �ar�wka przepalona, kran przecieka, p�acze dziecko. Gonitwa d�awi�ca. Brak tchu. R�ce opadaj�. P�dzimy nie�lepo zadane dni. Z siwizn� ro�nie poczucie winy. Czy zd��ymy? Co po drodze zagubili�my? Co przetracone? Przechadza si� mi�dzy nami Pan krokiem niespiesznym. Ma czas. 119a. Milcz�ca Jego obecno��. Niewidzialna obecno��. Tajemnicza obecno��. G�owy zanurzamy w d�oniach, palcami zaciskaj�c oczy. Panie, coraz wi�cej mamy Ci do powiedzenia, a coraz mniej s��w. Wybacz. �le si� uczyli�my. Nadal w naszych duszach wbity fetysz strachu. 120. Ju� nic nie b�dzie jak by�o. 45 �adne z nasion dmuchawca nie spada tak samo. Zmatowia�a srebrna �y�eczka, osun�� si� kamie�. Brz�cz� natr�tnie rozdra�nione szerszenie. 121. Czasem wywo�aj si� z lasu, wybij k�y, odr�b sobie pazury. Nie b�j si�. Owce przez to nie przestan� by� owcami. 122. T�ucze zegar godziny z cierpliwo�ci� �arna. Sucha m�ka sekund osypuje si� mi�dzy palcami, pyli twarz. W ka�dym oddechu jej smak. Przenika do krwi; dr��y niepokorne cia�o. Ta m�ka, m�ka, m�ka m�k. To ju� doba. To ju� tydzie�. To ju� miesi�c. To ju� rok. To ju� �ycie chleba naszego wieczno�ci odkrawasz nam Panie. 123. Kaczki nad Brd� ci�ko m��c� skrzyd�ami w poszukiwaniu �erowiska. Ich lot przypomina mozolne przedzieranie si� w przestrzeni trzmiela albo majowych chrz�szczy niezdarnie kosz�cych nad ��k�. Pomara�czowymi dziobami roztr�caj� prze�roczyste struny powietrza, na kr�tkich i szerokich skrzyd�ach 46 nios�c oci�a�e kad�uby z podkurczonymi �apkami. Nie ma w tym dostojnej �eglugi �ab�dzia ani wirtuozerskiej precyzji lotu czy�yka. Usiad�y w szuwarach. Radosnym kwakaniem utwierdzaj� si� wzajem, �e �wiat nale�y teraz tylko do nich. Ch�tnie im wierz� ja, kaczka z b�otnistego bajora obok. W og�le my, kaczki, ch�tnie uwierzymy we wszystko, p�ki w zasi�gu naszych skrzyde� otwarty raj �erowisk. 124. Ale co z tob� serce moje, czemu zas�aniasz blizny jeszcze nie przyblak�e. Ale co z tob� przyjacielu, wariuje twoje spojrzenie; oczy lec� w przepa��. Nie wo�aj; kto us�yszy bezduszny �piew. Ale co z tob� duszo moja, rozorana w ka�d� stron�. I tak wykrwawiona, �e ledwo trzepoce w tobie ch�� nieulotnienia si�. Ale co z tob�, mi�o�ci, ostra niegdy� niczym sztylet, kt�rego zimna stal zdawa�a si� wci�� g�odna krwi. Mi�o�ci, co z tob�, na Boga. 125. Czasem si�gam po ksi��k�, jak po list rozwodowy napisany pewnej kobiecie, kt�r� usi�owa�em kocha� przesz�o dziesi�� lat. Ale w ka�dej szad� s��w osypuj�ca si� w b�l serca odr�twia�ego od pr�b. 47 �miech mi�dzy ok�adkami, pogonie, przestrzenie, czas ja�owiony. W rosn�cej sterylno�ci zaciskam z�by i czytam: by� mo�e jestem kochany by� mo�e jestem komu� potrzebny nie wiem o tym. 126. Brudne nasze czyny, smutne nasze czyny, niepokoj�ce nasze czyny. Czynom naszym brak przekonania, staj� si� bezwiednie. Z niemy�lenia, krn�brno�ci. Ze zgorzeli niewiary. Trzeszcz� w nas wi�zania �wi�ty�. Wchodzi w nie Pan, a my, przez pami�� czyn�w naszych, boimy si� o Niego. Jakim rzemieniem scali� rozum, wol� i serce, by dusza nie wo�a�a w nadmiernym ucisku? Duszo, czynami naszymi niewolna. 127. Kot�uje si� w niebie. Szyd�a b�yskawic wyskakuj� z wor�w chmur. Na wierzch rozchybotanego morza plamami wyp�ywa olej. Urwane ucho dzbanka. Pe�no znak�w. Rozpoznajemy nieporadnie. A mo�e to nie tak? �le odbieramy? Kto powiedzia�, wesprze? Sami przed sob� si� t�umaczymy. Wyk�adamy sw�j strach. Nomen � omen, sen � mara. W zakl�cia dy�urne ucieka niemoc. Przez zw�tpienie jak przez grz�zawisko idziemy. 48 Tfu, przepadnij si�o nieczysta! Rozst�p si� pod ni� ziemio! 128. Jak boli, boli miejsce po nieobecnym uczuciu. Duszy palcem dotkn�� ani zwa�y� nie mo�na, mi�o�ci te�. By�a. By�y mi�o�ci ostrogi. I gor�ce Jej �wiat�o przenika�o zdrewnia�e cz�onki. Tak. Nie przecz�. Nie chc� i nie potrafi�. P�ki co� w nas p�k�o z cichym zgrzytem byli�my kochani. Zaznali�my tego! A jednak przez gard�o przej�� nie chce nieuchronne: czasie, czy� swoj� powinno��. 129. Mimo niepokornych morskich p�l, wietrznych kurtyn, w�z��w i tr�b, po�r�d konwulsji wulkan�w, przepa�ci skalnych z�og�w, ostrych pn�czy i dzikich r�, pio�unu, pr�chniej�cych k�adek, betonu s��w, przez piaski bezsennych nocy, z drzazgami p�omieni w oczach, z oddechem do p�kni�cia p�uc, obok wrzasku odchodz�cych i przychodz�cych droga � 130. Dzie� powsta� niech�tnie: w ha�dach deszczu i pomroce nieba, ze �mieciark� warcz�c� przekle�stwami, piskiem opon za rogiem i dudnieniem w rurach kaloryfer�w. Dzie� ten powsta� nie chcia�. Wsp�czu�em mu serio, niegotowy by�, jakby na si�� wypluty z plugawej paszczy czasu ja�owego trwania. Dzie� ten pi�knym chce by�, by� niezwyk�ym pragnie; 49 tylko mu zaistnie� daj szans� cz�owieku � postaw tyczki godzin mi�dzy zdarzeniami i ople� minut wi�zki �ykiem nadziei. Ju� trwa, nic nie zrobisz, wolna twoja wola. Nie przemykaj chy�kiem jako ten z�odziej, na kt�rym ci��y kradzie� serca krwi� kwitn�cego i duszy otwartej. Dzie� ten powsta� ch�tnie, wbrew temu, co s�dzisz; ma swoje zadania i ukryte plany; ma zaliczk� dla ciebie, jak i dla ka�dego, w postaci szczypty soli przemieszanej s�odem. 131. Kt�ra to ju� z kolei bezsenna noc? Dziesi�ta? Setna? Tysi�czna? Nie licz�. Na bocznicach klamocz� przetaczane wagony. Skowycze suka s�siad�w z g�ry, pozostawiona sobie. Jest stara, ma przesz�o dziewi�tna�cie lat. Bielmo na oczach, poskr�cany grzbiet i �apy. Z trudem wbiega na schody, obsikuje p�pi�tra, ucieka nawet od znajomych. Dawno straci�a ostatnie z�by i l�ni�c� sier��. Skowycze z b�lu. Nie jestem sentymentalny. Nie �a�uj�. I rozumiem dlaczego � wbrew wszystkim � nie chc� jej u�pi�. 132. Czytamy Diderota, Woltera, Platona, Montaigne'a, Ingardena, Erazma z Rotterdamu, Simone Weil i Pascala, �w. Jana od Krzy�a, �w. Salezego � czytamy, czytamy. Ch�onni i gi�tcy umys�owo, schludni i u�o�eni w opiniach katolicy, utwierdzeni o jakiej takiej komitywie z Bogiem, znaj�cy style i pr�dy epok, historie upadku narod�w, heroizm m�cze�stw pomaza�c�w, wszelkie systemy filozoficzne, spo�eczne; my wszyscy cholerni intelektuali�ci 50 czytamy du�o i jeszcze wi�cej. Tylko jest k�opot, zaczyna si� k�opot, gdy pr�bujemy odczyta� spojrzenie bli�niego. 133. Zn�w kluje si� nienawi��. Jej mokre jeszcze, o zlepionych pi�rach skrzyd�a zaczynaj� d r�e� pragnieniem lotu. Czy du�o trzeba? Krzepn� chrz�stki i wi�zad�a nowego uczucia, pi�ra lotne wyd�u�aj� si�, mi�nie twardniej�. Dociera zew wiatr�w � wabi lada pasmo podmuchu. I ju� �opot, szum pierw niezdarnych skrzyde� silnieje, mno�y sw� pewno��, wreszcie urasta tak, �e ich cie� bez trudu powleka nas niczym rdza �elazo. O, Panie! Drwisz? T� chwil� nieuwagi zn�w mam okupi� odgrodzeniem �wiat�a? 134. T�tent. Dudnienie. W krzywi�nie aorty t�oczy si� krew. Kto� pa�ci na nas zak�ada � w do�ach pale ciosane stawia na sztorc. Biegniemy razem z krwi� naczynia szalone. �wier�bogi oddane czarnej nadziei. Czer� i czerwie�. Czerwie� i czer�. Biel, kt�rej: �Jakby kto r�ba� i rozdziera� ziemi�, rozsypuj� si� ko�ci nasze u wr�t Otch�ani.� 134 a. Ale �Uchro� mnie od side�, kt�re zastawili na mnie i od matni z�oczy�c�w� we mnie krukiem siedz�cych. To moja w�troba, nerki moje, i stos pacierzowy, i mi�kka jama jelit pa�ci� moj�. I m�zg 51 szydz�cy z otwartych p�l serca. I duszy na ramieniu tajemnica �ci�ni�ta. Uchro� mnie Panie od my�li pomieszania, od mrozu w stawach i ��ci pod j�zykiem. Uchro� � je�li mo�esz � przed biegiem strace�czym krew moj�. Niechaj daremnie nie tryska strumieniem we wrota Otch�ani pierwej nie spe�niona. 135. Nie spieszmy si�. Spieszmy si�. To musi dojrzewa� Szybciej � powoli. przed siebie. Jak wzrasta cedr. Jak b�yskawica bije. Jak zegar. Jak zegar. Na wz�r dobrej pami�ci na wz�r z�ej. Hamujmy si� P�d�my na z�amanie co si�. karku. Milczmy. Krzyczmy. �a�ujmy �ez. Nie �a�ujmy �ez. Nie zabijajmy si� o siebie zabijajmy si�. Do. Dla. Przez Pana. 136. Alfa B�g. Omega B�g. A � Z. Encyklopedia duszy. Ksi�ga w�ciek�o�ci ludzkiej niemocy. 137. Na przys�owiowym w�osku wisi. W drzazgach. Sypi�ce piaskiem i py�em. Z zapachem �wie�ych wi�r i rybich �usek. Owiane dymem g�stym. Karminowe i z�ote. Jakie to jest? Jeszcze jakie? Pokryte szczecin�? By� mo�e. Ale i d�awi�ce. Gwiezdne. O smaku s�odkim, lecz kwa�ne. W migotliwych okruchach. Muzyczne na skraju snu. Jak grafit kruche. 52 I jeszcze, jeszcze jakie? �e s�one czasem, lecz dalej? Mo�e paj�cze? Iglaste. W st�a�ym nacieku. Nikn�cym pulsie. Mokre i pal�ce. Bywa bladoniebieskie, z domieszk� purpury. Jak kurzem spowite. I l�ni�ce czysto�ci� do b�lu oczu, gdy wi�zki promieni ta�cz� dooko�a. Szorstkie. Szczypi�ce. Twarde w drobinie. Zbite i zwarte. I miazgowate. Huczne. Mi�osne. Troch� haniebne. Te� komedianckie. Tak jest z tym, gdy m�wi�. I czuj�. I s�ysz�. To, co prze�ywam, czym �y� pragn�c � nie trafiam. Z przypadku imiona zast�pcze tego, co we mnie siedzi z niewiar� pospo�u. I tym si� �ywi�. Przez nienazwanie w g��b siebie p�yn�c. Tak jest lub nie jest w od�amkach chwil ze ska�y czasu. I nikt, nikt (!) nie za�wiadczy, pr�cz Tego, Kt�ry � 138. Tak zimno w tunelach duszy. I mrok osacza z ka�dej strony. Modli� si� pragn�, lecz obr�cz jaka �ciska gard�o moje? Uciec, daleko. W otwarte przestrzenie. W jasno�� przeczuwan�. Modlitwo! Jak pod d�bem ostojo. D�bem szeleszcz�cym opieku�cz� si��. Czemu� wi�c gdy ledwo s��w kilka j�zyk uformuje wargi dr�twiej�. To hardo�� czy niemoc? Czy co� w sumieniu ci�kim z�ogiem le�y? Gniot� m�y�skie ko�a dobrego i z�ego. Z cichym trzaskiem szaro�� si� rodzi. O, Panie � wreszcie p�kn� krzykiem na nieostrej granicy rozpaczy i blu�nierstwa! 53 139. I wci�� powielamy prawdy zastane, wywa�amy drzwi dawno otwarte. C� nowego g�osimy sobie? Nic. Duch niepoj�ty trwa niez�omnie, materia wielokrotnie przepada. Cho�bym odst�pi� chcia� i znikczemnie�, zaprze� si�, te� zatraci� w �wiecie � dopadnie mnie Mi�o��, kt�rej w buncie przychodzi z�orzeczy�. Mi�osierdzia twarda nauka. Przyj�� wi�c cierpienie? Lecz ta obawa, czy ud�wigniemy co nam zadano. A jest i hart jeszcze, jako pr�na struna biegn�ca od woli po gryf nadziei. I jej to w�a�nie brzmienie niechaj wci�� trwa w uchu. 140. Obm�wiono ci�. Zniewa�ono ci�. Zdradzono po raz wt�ry i trzeci. By� mo�e opluto. Za plecami sprzedano. Ciesz si�! Wybra� ci� Pan! 141. Jakiej chcesz zap�aty? W pieni�dzu? Naturze? Przys�udze? I za co? Co� czyni� i dla kogo? �Tak si� godzi � m�wisz. � Cho�by wdzi�czno�� jaka. Pies �asi si� za misk� i domu mi strze�e. Ko� za obrok nosi � ka�dy co� tam daje. Wykona�em prac�, a mnie oszukano.� Czy przepad�a praca? Posadzi�e� winoro�l � inny grono zbierze. Ludzki obr�t rzeczy. Czyni�e� my�l�c tylko o ludzkiej wdzi�czno�ci? Kto kogo wi�c oszuka�. 54 142. Wie�� z ostatniej chwili: �wiat jeszcze istnieje! Mimo trz�sie� ziemi i zawa��w sumie�, szerz�cych si� zaraz, laserowych maczug, �wiat istnieje nadal z uporem maniaka! Wywodzi� b�d� z tego przer�ni m�drale, �e to prawid�owo�� nie do podwa�enia. �Ano zobaczymy � rzek� mi m�j znajomy � co ten okrzyk znaczy, gdy w�cha� b�dziemy kwiatki od spodu.� 143. Stare listy maj� w sobie co� z okrucie�stwa. Przywo�uj� chwile, kt�re nie wiadomo czy by�y. By�y? Ca�kiem mo�liwe. I chcia�bym w to wierzy�, i trzeba, nawet wbrew sobie. Bez wzgl�du na to, co nios�y w nadziejach. Taki wi�c by�em? Com komu wywo�a�? Co mnie dopuszczono bez wiedzy mej i woli? Przyzna� si�. I do kl�sk wielu w ka�dej osobie. Przychodzi czas wy�aniaj�c z przesz�o�ci i ten list, Paw�a do Koryntian, gdy m�wi: �Nie pisz� tego, �eby was zawstydzi�, lecz aby was napomnie� �� 144. W�r�d kukie� daremny trud siewcy. I na skale. I w grz�zawisku. Dyskretna opieka Mistrza jednak kuk�y o�ywi. Ska�a skruszy si� i przyjmie ziarno. I opary letnio�ci ujd� z grz�zawisk, nim cie� Pielgrzyma na nasz� padnie drog�. 145. Gdy �lepe serce lgnie do �wiata i wiersz zakwita pr�nym s�owem na nic wo�anie: wr��! 55 146. Magnetyzm z�ego, gnu�no