3791
Szczegóły |
Tytuł |
3791 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3791 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3791 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3791 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
JANOSCH
Cholonek czyli
dobry Pan B�g z gliny
(Z j�zyka niemieckiego prze�o�y� Leon Bielas)
Jak�e cz�sto si� zdarza, �e kto� przyjdzie, co� zrobi i wszystko si� nagle odmieni. Na przyk�ad owego si�dmego maja, kiedy Stanik z Michci� zamiast p�j�� na nabo�e�stwo majowe udali si� do lasku Gwidona, od ty�u przez pola. I gdzie Stanik, �e tak powiem, da� pierwszy impuls do ludzkiej egzystencji Cholonka na tym �wiecie; od do�u ci�gn�o ch�odem przez jesionk�, kt�r� zesz�ego roku mama kupi�a za zaoszcz�dzone grosze, a z g�ry napiera� Stanik. W powietrzu czu� by�o koksem, mokrymi li��mi, zbutwia�ym drzewem, wszystko by�o wilgotne, a pogoda w sam raz na katar.
Stanik na��opa� si� znowu tego najta�szego piwska, kt�re zawsze czu� by�o ko�skim moczem. Wszystko to przedstawia�o si� niezbyt pi�knie. Miejmy nadziej�, �e przynamniej glina zejdzie z p�aszcza! Na szcz�cie by�o ju� ciemno i z odleg�o�ci pi�ciu metr�w nikt nie potrafi�by dok�adnie okre�li�, co Stanik tu w�a�ciwie robi�. W przeciwnym razie zawstydzi�aby si� na �mier�.
Od strony g�owy m�g�by spojrze� w g��b Polski, gdyby by�o jeszcze widno. Tam niedaleko by�a granica. Przed ni� rozci�ga�a si� ziemia niczyja, ugory, wszystko puste i nie uprawiane.
- Szkoda ka�dego kawa�ka ziemi, na kt�rym nie zasadzono niczego - mawia�a �wi�tkowa. A cho�by tylko kapust�. Kapust� mo�na sobie nieraz pom�c. Nie wymaga wielu stara� na polu i jest dobra do ka�dego jedzenia. Dobrze zakiszona kapusta - prima! I zdrowa! Sobczyk, na przyk�ad, ten z ulicy Ha�d, szewc - stu lat do�y� jedz�c kapust�. A dlaczego, pytam si�. Bo codziennie, gdy tylko wsta�, wypija� garczek kwaski. Kwaska czyni cuda! - mawia�a nasza ciotka Hejdla i za pomoc� kompres�w wyleczy�a sobie reumatyzm, gdy ju� �aden lekarz jej nie m�g� pom�c.
Do krupniok�w i �ymlok�w kwaska te� jest potrzebna, a ju� do ryb, ho, ho! A czemu tu przy granicy ca�a ziemia le�y od�ogiem, zapytuj�. Z powodu w�adz.
To w�a�nie tak jest. W�adze, urz�dy, moce pozaziemskie mieszaj� si� od g�ry do wszystkiego, komenderuj�, robi� co chc�, a na dole cz�owiek jest bezsilny.
Tak samo by�o i z tym Cholonkiem. Przy czym niejaka Kowolka z do�u, na parterze, nie by�a ca�kiem bez winy, je�li idzie o t� n�dz�. O tym b�dzie jeszcze p�niej mowa.
A wi�c 27 lutego po owym wydarzeniu w Por�bie, przy ulicy O�lowskiego 3, powinien by� - licz�c dok�adnie - od trzech dni przyj�� na �wiat Cholonek, ale nie przyszed�. Michcia siedzia�a na szezlongu w tylnej izdebce i becza�a, gryz�a chusteczk� do nosa i po�kn�a ju� po�ow� dzierganego szlaczka, a z przodu w kuchni lata�a jej matka, stawia�a wod� w kastrolu, wylewa�a j�, przynosi�a now�, znowu nastawia�a i znowu wylewa�a, i tak sto razy! Michcia w izdebce my�la�a tylko jedno: czy Stanik nie m�g� z tym jeszcze par� dni poczeka�! Nie mogli�my to lepiej wtedy p�j�� na to nabo�e�stwo majowe? Za wszystko jest kara na tym �wiecie, a je�li dziecko urodzi si� 29 lutego, to nie prze�yj� tego! �29 lutego urodzone, po wsze czasy i na amen stracone!� Ale zawsze, jak napije si� tego najta�szego piwska, to nie wie, co robi. - Je�li ci� od do�u ci�gnie, a od wewn�trz napiera - powiedzia�a Helenka Hajduk - to nast�pi rozwi�zanie. Wtedy we� chustk� i mocno gry�!
�wi�tkowa w kuchni co pi�� minut wznosi�a akt strzelisty do nieba: �wi�ty czarny Staniku z Cz�stochowy, kt�ry� jest w niebie, wys�uchaj mojego b�agania i pozw�l moim mod�om wznie�� si� do ciebie i spraw, aby to dziecko jeszcze dzi� przysz�o, a nie jutro. Bo wtedy to ju� lepiej, �eby w og�le nie przysz�o.
Amen!
�wi�tkowi te wieczne mod�y dzia�a�y ju� na nerwy, bo baba modli�a si� g�o�no i wci�� to samo, troch� po polsku, troch� po niemiecku, a �wi�tek by� w og�le przeciwny temu, bo by� bezbo�nikiem.
Nie ma �adnego czarnego Stanika z Cz�stochowy! Ale �wi�tkowa to inny cz�owiek ni� ludzie, co tylko �r� t�uczone kartofle, o niczym nie my�l� i wszystko bior� jak leci. Mog�aby si� modli� do zwyczajnego �w. Stanika, bo Stanik by�o na imi� ojcu dziecka, a wi�c Stanik nazywa� si� r�wnie� jego patron w niebie i by� on kompetentny, je�li chodzi o pomoc w ci�kich chwilach, ale dlaczeg� mia�aby sobie wszystko u�atwia�? Je�li istnieje czarna Madonna z Cz�stochowy, musi te� istnie� czarny Stanik! �wi�tkowa by�a bowiem kobiet�, kt�rej nie brak�o rozumu. Jej pierwszy ojciec, Kotyrba z Brz�czkowic, nosi� okulary. Kto ma okulary, ten ma i rozum - mawia�a ciotka Hejdla. Na naszej ulicy by� synek, z kt�rym by�o wiele k�opotu, bo od ma�ego musia� mie� bryle, inaczej nic a nic nie widzia�. A potem? Co si� z nim sta�o? Ha! Zosta� muzykantem i potrafi� gra� wed�ug najtrudniejszych nut.
Gluchowej te� si� taki cud przytrafi� z czarn� Madonn�. Co� tam u niej by�o nie w porz�dku z trawieniem, lata�a po doktorach, kupowa�a r�ne leki i po�era�a je jak nie przymierzaj�c chleb, nic nie pomaga�o. I co zrobi�a? Uda�a si� z pielgrzymk� do Cz�stochowy.
W�o�y�a sobie do majtek po�wi�cony obrazek czarnej Madonny i posz�a piechot� do domu, via Brzesk�w. Wyzdrowia�a baba! Bo trzeba si� broni�! Trzeba sw�j los �wzi�� samemu w gar��. Trzeba pos�ugiwa� si� rozumem i chytro�ci�. Wprawdzie to niewiele pomo�e, bo ci u g�ry s� mocniejsi, ale zawsze to lepiej ni� tak �y� � dnia na dzie� jak krowa i czeka� nie wiadomo na co.
�wi�tkowa na przyk�ad mog�aby w tak prostych sprawach jak mycie z�b�w wzi�� na palec myd�a i natrze� z�by, jak to czynili wszyscy ludzie. Ona jednak zanurza�a �rodkowy palec w mydle; po pierwsze by� on d�u�szy od wskazuj�cego, potem posypywa�a go sol�, gdy� - po drugie - s�l wzmacnia ko�ci i - po trzecie - czy�ci jeszcze na dok�adk�, a poza tym szorowa�a z�by od przodu i od ty�u. �aden profesor m�drzej by tego nie wymy�li�! Poza tym wypada�o to taniej!
Tylko z tym Stanikiem to by�a istna m�ka. W najci�szej dla Michci godzinie chachor siedzia� u Kapicy w szynku, wyg�asza� wielkie mowy o swoim synu, kt�rego mia� dzi� lub jutro urodzi�.
Jedynym spadkobierc�, handlowcem ca�� g�b� - oto czym b�dzie! A jak uro�nie - od st�p do g��w b�dzie ubrany, zawsze pod�ug najnowszej mody. Najwa�niejszy jest sznyt! Je�li masz na sobie odpowiedni kr�j, �wiat b�dzie na ciebie spogl�da� innymi oczyma - powtarza� ci�gle Stanik. Do tego odpowiednie kamasze i lakierki, cz�owieku! a forsa sama przyp�ynie do kasy, bez jednego kiwni�cia palcem! A on - tu, Stanis�aw Cholonek z Por�by - ojciec! Syn powinien mu na kolanach dzi�kowa�!
A Michcia Cholonek, ju� prawie matka, siedzia�a na szezlongu w mieszkaniu swojej mamulki, sama, opuszczona przez wszystkich, z dzieckiem w brzuchu, �ona takiego, co to u Waleski w�giel rozwozi� i g�wno go to wszystko obchodzi�o. Furman jeno na zast�pstwo, trzy razy w tygodniu. W inne dni Waleska furmani�a sama. Mieszkania nie mieli, mamulka musieli jej dawa� je��. Spa�a tu w izdebce na szezlongu, a on sypia� na miechu z kartoflami u swoich ojc�w w kuchni, pospo�u z dwoma bra�mi, wszyscy pokotem na ziemi. Przez noc sta�a si� kobiet�. Nied�ugo uko�czy dziewi�tna�cie lat, c� wielkiego mo�e j� jeszcze spotka�. Jak�e szybko m�odo�� od niej uciek�a! Pi�kne beztroskie dzieci�stwo, gdy u panny Nowakowskiej szyde�kowa�a na lekcji rob�t r�cznych t� pi�kn� chusteczk� z batystu i gdy za dok�adny modry szlaczek otrzyma�a obrazek w dow�d uznania. Ale teraz by�o jej wszystko jedno. Ugryz�a jeszcze kawa�ek szlaczka i po�kn�a: P�nb�czku, pozw�l mi si� tym ud�awi�! Panna Nowakowska taka elegancka kobieta, a potem znale�li j� po przerwie w ubikacji nauczycielskiej, powieszon� na pasku p�aszcza k�pielowego nauczyciela Neumanna, poniewa� wzi�� sobie inn�, tak� Eryk� Suschke z Madejowa. By�a s�u��c� w �Le�nym Zameczku� i podobno od d�u�szego czasu utrzymywa� z ni� stosunki. Jak m�g� cz�owiek upa�� tak nisko i tak� wykszta�con� osob� jak panna Nowakowska zostawi� na koszu dla jakiej� tam zwyk�ej s�u��cej? Ale tu w�a�nie mo�na si� przekona�, �e los obraca si� zawsze przeciwko wykszta�conym, a pomaga ludziom prostym! A teraz nauczyciel Neumann bi� Eryk� Suschke jak psa, i lu znowu mo�na si� przekona�, jak wszystko m�ci si� na tym padole.
Przy tym wszystko tak pi�knie si� zacz�o! Na weselu by�a ubrana ca�a na bia�o. Pi�kna niczym obrazek, jak z filmu. Wychodzi�a za m�� z ca�� pomp�, jak jaka hrabini. Stanik mia� na sobie granatowe ubranie, po�yczone od brata.
- Dziewczyna wygl�da jak anio�! - m�wili ludzie w Por�bie. �lub cywilny i ko�cielny jednego dnia, ale najpierw ko�cielny, bo po drodze z urz�du stanu cywilnego zawsze jeszcze mo�e si� co� przytrafi�. Liczy si� tylko �lub ko�cielny, a co si� ma, to si� ma!
- Na wszelki wypadek za�atwcie to jednego dnia - powiedzia�a �wi�tkowa - nie b�dziecie wtedy musieli dwa razy si� ubiera�, bia�e szybko si� brudzi. Takiego wesela tu na ulicy O�lowskiego od niepami�tnych czas�w nikt nie widzia�. Stanik cz�sto jeszcze potem mawia�: O tym, m�j drogi, ludziska b�d� m�wili, gdy ju� nikt �y� nie b�dzie, taka to by�a uroczysto��.
I co by�o jeszcze wa�niejsze: Michcia w dniu �lubu zachowa�a swoj� cze��, nie tak jak c�rka Piterki, kt�ra na �eb na szyj� musia�a p�dzi� do o�tarza, by dziecko nie przysz�o przed �lubem. Michcia i Stanik chodzili ze sob� przed tym dwa �ata i trzy miesi�ce. Nic si� nie zdarzy�o, za co Michcia nie mog�aby odpowiada� przed Bogiem czy przed w�asn� matk�. Ale i matka mia�a na nich oko, bo nigdy nie by�a za Stanikiem.
- Czeg� si� mo�na spodziewa� po takim Cholonku? - mawia�a �wi�tkowa. - Co to za ludzie! Nie od�o�yli na bok z�amanego grosza. Ale je�li si� dzioucha uprze przy jakim� ch�opie, to matka nie powinna stawa� na przek�r, ci�gle powtarza�a ciotka Hejdla. Mimo �e Michcia zas�u�y�a sobie na lepszego ch�opa. Czego ona nie umie!
Zaproszono dwudziestu trzech go�ci, a przysz�o czterdziestu dw�ch.
- Musimy tak�e zaprosi� ojc�w z jego strony - powiedzia�a �wi�tkowa. - Mimo �e wola�abym inaczej. To tacy pro�ci ludzie, �e cz�owiek musi si� za nich wstydzi� przed s�siadami. Przele� no si� ha� na ulic� J�schkego i powiedz, �eby te� przyszli, ale �eby sobie za wiele nie obiecywali, bo mamy za ma�o sto�k�w!
A kiedy stary Cholonek ze swoj� bab� przyszli, �wi�tkowa wybieg�a im naprzeciw do sieni i wo�a�a ju� z g�ry: - Witejcie nam serdecznie w narzecze�skim domu, drodzy te�ciowie! Siednijcie se najlepiej od razu tu przy schodach na strych, tu wam b�dzie ciep�o i przyjemnie. Sto�ki s� nam jeszcze potrzebne dla zapowiedzianego przyjocielstwa z mojej strony. Zaraz dostaniecie po k�sku dobrego ko�acza i gazet� do pod�o�enia, �eby�cie nie nakruszyli. Nie obrazicie si� chyba, co? P�knijcie si� jeszcze troch� pod �cian�, �eby�cie za bardzo nie zawadzali!
I oto siedzia� stary Cholonek na chusteczce, kt�r� po�o�y� na schodach, by nie zabrudzi� swojego wyszczotkowanego ubrania. Stara roztar�a mu dzi� mydlinami wy�wiechtane miejsca na szakecie. W krzywych r�kach trzyma� k�sek ko�acza z posypk�. Obok niego siedzia�a stara Cholonkowa maj�c na sobie pi�� sp�dnic i czarn� chust� na g�owie. Gdy stary chcia� si� napi� gorza�ki z kieliszka, oblewa� sobie ubranie. Podtrzymywa�a mu wi�c r�k� i podnosi�a j� do ust, a on wyciera� sobie klap� od marynarki krople z w�siska. Nic nie m�wili, bo im by�o wstyd. - Lepiej b�dzie, jak ich zawo�asz do izdebki, Michcia - powiedzia�a �wi�tkowa o sz�stej - �eby ich tam kto� nie zobaczy�, gdyby jacy� lepsi go�cie nadeszli. Jak to dobrze, �e bracia Stanika nie przyszli. Podobno straszne gorzo�y, du�o by nas to kosztowa�o. - Przy czym wesele i tak zosta�o prze�o�one na dzie�, kiedy obaj bracia mieli nocn� szycht�. Trzeba by� chytrym!
By�o to najpi�kniejsze wesele, jakie kiedykolwiek wyprawiono na ulicy O�lowskiego. Go�cie siedzieli wsz�dzie: na schodach, na parapetach w sieni, tak �e tynk odpada�. Na balustradach, na sto�kach, wypo�yczonych z ca�ego domu. A garbaty pomocnik fryzjera Bondarski gra� na harmonii prima. Garbaci to przecie� zabawni ludzie. Zawsze znaj� si� na jakich� g�upstwach, muzykuj�, gwi�d�� jak kanarki i dlatego bywaj� ch�tnie zapraszani. - Poza tym przynosz� szcz�cie - m�wi�a �wi�tkowa. Cztery marki trzeba by�o zap�aci� harmoni�cie za ca�y dzie�, do tego kust. O wp� do jedenastej w nocy g�owa polecia�a mu jednak do przodu, na harmoni�, i zasn�� jak zabity. Kiedy Pelka chcia� mu gorza�ki nala� za koszul�, aby si� zbudzi� i dalej gra�, powiedzia�a �wi�tkowa: - Ale� co znowu, panie Pelka! Zostawcie go, niech �pi! W�dka jest bardzo droga!
Wo dwoje znie�li Bondarskiego na d�, na parter, a on nie pu�ci� harmonii, kt�r� ob�api� jak kawaler swoj� ukochan�. Po�o�yli go na dole na schodach i w przeci�gu dosta� zapalenia p�uc. - Ale przynajmniej �adnie gra�! - powiedzia�a �wi�tkowa, gdy po trzech tygodniach umar�.
Michci zebra�o si� na p�acz, gdy pomy�la�a o tym pi�knym weselu. Teraz welon le�a� w komodzie zawini�ty w gazet�.
Gorza�k� na weselu postawi� Stanik z w�asnej kieszeni. Sznaps to m�ska sprawa! Reszt� zaj�a si� mama. Za� Michcia doda�a od siebie siedem konewek najta�szego piwa. Zar�ni�to trzy g�si, skonsumowano osiemdziesi�t dwie kluski z kartofli. Z ca�ych dw�ch kur, kt�re i tak by�y chore, ugotowano ros� z makaronem. Przy czym ca�y makaron by� zrobiony r�cznie. Zrobi�a go Hejdla, siostra Michci. Potem cztery blachy ko�aczy, i ca�a uroczysto�� w dw�ch przedzia�ach: na przodku, w kuchni i w sieni, go�cie g�o�ni wraz z muzyk� Bondarskiego, a na zadku, w izdebce i w sypialni na ��kach, lepsi go�cie z ludowym radioodbiornikiem od Przybyloczki, rozg�o�nia gliwicka. To znowu kosztowa�o par� marek, kt�re �wi�tkowa musia�a da� Przybyloczce, �eby si� nie zblamowa� i nie narazi� na obmow�, �e jest sk�pa. W sumie by�o dw�ch rannych. Spity Wondrasz zlecia� przez balustrad� na g�ow� Wojtaszka. Ale je�li kto� my�li, �e Wojtaszek si� obrazi�... Nic podobnego, bo wskutek z�amania podstawy czaszki dosta� rok rewiru. Na tyle urlopu nie m�g�by sobie nawet hrabia pozwoli�. I jakie to r�ne rodzaje ludzi s� na tym �wiecie! Kto� inny poszed�by od razu do domu i po�o�y� si� do ��ka z wielkim rwetesem i kompresem. Ale nie Wojtaszek! Poniewa� nie chcia� psu� nastroju, usiad� cicho w k�cie i wychyla� jeden kieliszek za drugim. Wondraszowi niewiele si� sta�o, wyl�dowa� on na Wojtaszku do�� mi�kko. Z�ama� sobie tylko palec, bo chcia� si� przytrzyma� Kotlorzki i zaczepi� p jej dziurk� w nosie. �rodkowym palcem.
O dziewi�tej Cholonek z matk� musieli ju� i��, bo stary mia� rann� szycht�. Przez ca�e �ycie zdo�a� zaoszcz�dzi� pi�� marek, bo nie kupi� potrzebnego mu roweru. - We�cie to, pani �wi�tkowa, za go�cin�, tyle mam na zbyciu!
- Ale�, co znowu, ojciec, nie r�bcie sobie k�opot�w. To zupe�nie zbyteczne, a dy� B�g zap�a�, powiem ino tela - rzek�a �wi�tkowa. - Dla dzieci cz�owiek zrobi wszystko. Mia�am sporo wydatk�w w zwi�zku z uroczysto�ci�. - Schowa�a pieni�dze do lnianego bajtlika w majtkach. - Niech was B�g prowadzi, drodzy ojcowie, nie po�liznijcie si�, by�cie sobie czego nie z�amali, nie jeste�cie ju� tacy m�odzi.
Z niczego nie ma nic!
�wi�tkowa
�atwo powiedzie�: ulica O�lowskiego i od niepami�tnych czas�w! A przecie� ulica dopiero od roku tak si� nazywa�a. Przedtem by�o tam tylko kilka dom�w i m�wi�o si�: ha� ko�o Czerniawki. A� dopiero przyszed� Nawrat i spowodowa�, �e ulica otrzyma�a nazw�. Ale tu znowu mo�na si� przekona�, co znaczy szachrajstwo. Nawrat by� zatrudniony w tym urz�dzie, gdzie to te nazwy ulic i plac�w wymy�laj�, krok po kroku, m�wili, ma si� tu wszystko ucywilizowa�. I wtedy wstawi� si� Nawrat za tym, by t� ulic� ochrzczono imieniem proboszcza O�lowskiego, bo Nawrat by� kiedy� ministrantem i cieszy� si� jego protekcj�. To znowu by�a taka rzecz: wykonywanie szyld�w ulicznych zlecano Skupinowi, kt�ry nie�le si� na tym dorobi�. A dlaczego? Poniewa� Nawrat i Skupin byli w zmowie i popierali si� wzajemnie. Mimo �e by� jeszcze inny szyldziarz, Glacki z ulicy Klausa. Z drugiej strony trzeba znowu powiedzie�, �e Glacki by� ewangelikiem, a takich ludzi nie nale�a�oby popiera�. Ca�e to poga�stwo tutejsze, sk�d�e si� to wzi�o? Bo ludzie si� nie nawracali, Wszystko to by�o spekulacj� Nawrata. O�lowskiego, kalkulowa� Nawrat, na pewno og�osz� �wi�tym, gdy tylko zostanie dowiedzione jego wniebowst�pienie. Nie na darmo do�y� 98 lat. B�g wie, co robi. I co potem? Potem Nawrat b�dzie m�g� powiedzie�: - Ja, Nawrat, koledzy, ca�y czas r�k� na pulsie! Wiedzia�em, co si� �wi�ci. Ma si� to wyczucie! - Tak szacunkowo, to po dwudziestu, trzydziestu latach powinno to nast�pi�. Wtedy starost� b�dzie prawdopodobnie Hudlosz, tak sobie to wyliczy� Nawrat. Awans idzie tak a tak d�ugo, te wszystkie zatwierdzenia i to wszystko wlecze si� swoj� drog�, z jednego miejsca do drugiego, musi otrzyma� r�ne stemple, troch� sobie tu i tam pole�y. Wtedy Hudlosz b�dzie mia� t� posad� tam u g�ry, a nast�pny w kolejce jest on, Nawrat. A mo�e wystrzeli w g�r� jak kometa?
Jak to by�o wtedy z tym Nawratem, kiedy spowodowa� t� zmian� nazwy ulicy? Pelka nie m�g� wtedy utrzyma� j�zyka za z�bami i wsz�dzie szkalowa� Nawrata.
- Ja wam powiem, czego on chce! Chce ludziom zaimponowa�. Ja sam by�em �wiadkiem, jak O�lowski smarowa� mu dup� miodem, dajcie mi spok�j! Ambitny pieron by� ju� w szkole, tak �e musieli�my go t�uc po pysku. Zawsze w pierwszej �awce, nauczyciel z przodu, nauczyciel z ty�u, dajcie mi spok�j z tym Nawratem!
Pelka z Nawratem �yli jak pies z kotem. Nawrat by� o�eniony z Cylk� od Potrawy. Jej ojciec by� tokarzem. Ona by�a jedynaczk�, z grubymi nogami. Mieszkali na osiedlu Gagfah i mieli dla siebie po�ow� domku. To te� nie jest w porz�dku.
- On mia� tylko dom na oku, dajcie mi spok�j, ja go znam - m�wi� Pelka. - Ten pieron dok�adnie sobie to obmy�li�: Je�li Potrawa ze swoimi p�ucami po�yje jeszcze tyle a tyle lat, to stara p�jdzie w jego �lady. Maj� tylko jedn� c�rk�, b�dzie wesele na ha�dach, a ja, Nawrat b�d� tam mieszka� sam, z Cylk�, Rozwali si� jak baron, przystanek tramwajowy 5 minut od, domu, klozet sp�ukiwany wod�, wszystko superelegancko. Codziennie o pi�tej fajerant. Potem pieron p�jdzie do domu, �acie w�o�y� i Cylk� capn�� pod kieck�, dajcie mi spok�j z tym Nawratem! Znam ja tych z administracji, �winie i tyle! G�wno i tyle! Ja wam powiem: grubo si� pomyli�, bo Potrawa ma p�uca w porz�dku i po�yje sto lat, a Nawrat o�eni� si� z Cylk� po pr�nicy.
Nawrat spekulowa� wi�c, �e po pewnym czasie kanonizacji farorza O�lowskiego nie da si� ju� zapobiec. Wtedy otrzyma polecenie: - Zajmijcie si� tym, panie Nawrat, to wasz resort, i ochrzcijcie tam jak�� ulic� jego imieniem. Ostatecznie �y� tutaj i dzia�a�. - A wtedy b�dzie m�g� powiedzie�: - Ju� o tym pomy�la�em, moi panowie - i zaprezentuje si� z najlepszej strony.
- Ale tak, prawd� m�wi�c, to nie�le si� spisa� na swoim weselu - powiedzia� Pelka - no, Nawrat ze swoj� Cylk�. Kiedy�my obaj, Nowak ze swoj� jedn� nog� i ja, Pelka, pokazali mu, gdzie pieprz ro�nie, m�j drogi! Fest karlus ten Nowak, m�wi� wam! Kiedy� podczas wojny �wiatowej wlaz� na rosyjski, tank, spokojnie d�wign�� klap�, a potem po�wi�ci� swoj� butelk� brunatnej gorza�ki i wla� do �rodka - ciachn�� zapa�k�! Brrrmmm! Koniec! - �elazny krzy� pierwszej klasy. Kiedy wi�c si� pobrali, Nawrat z Cylk�, ten pieron. Nowak stan�� za Nawratem, wyci�gn�� brzytw� z kieszeni, podni�s� Nawratowi szaket na zadku i obci�� mu szelki. I tu mo�na by�o od razu si� przekona� jaki to z tego Nawrata zasrany blagier. Na zewn�trz zawsze nies�ychanie elegancki, a tu na weselu bez spodniok�w! Galoty zjecha�y mu a� na trzewiki, z czego znowu najwyra�niej wida�, �e mu na Cylce w og�le nie zale�a�o. Tak z figury to by�a z niej prawdziwa pi�kno��, trzeba przyzna�, i stary Potrawa musia� tam swoje pomy�le�, pra. Niez�y blama�!
Na wszelki wypadek �wi�tkowa do��cza�a do swojej modlitwy wieczornej zawsze sekwencj� �I m�dl si� za nami, �wi�ty O�lowski�. �wi�tkowa bowiem odnosi�a si� do Nawrata i jego spekulacji z pewnym szacunkiem, gdy� dowiedzia�a si� od starej Piterki, kt�ra potrafi�a troch� wr�y� i znaki obja�nia�, �e �wi�ty O�lowski ukaza� jej si� ju� trzy razy. Raz na cmentarzu, gdy chcia�a oczy�ci� gr�b swojego nieboszczyka, sta� za nagrobkiem i pyta� o to i owo w swojej starej parafii i mia� si� pozytywnie wyrazi� o Nawracie. Od Cylki znowu dowiedzia�a si� w najwi�kszym zaufaniu, �e sam Nawrat pisa� jak�� litani� do �w. O�lowskiego, o czym O�lowski w niebie na pewno ju� wiedzia�. Dwa razy ukaza� si� jeszcze Piterce w domu: akurat gdy wytar�a misk� ze �wi�con� wod� i raz przy oknie.
- Co� w tym Nawracie musi by� - powiedzia�a �wi�tkowa na podstawie tych znak�w z nieba i zawsze pierwsza k�ania�a si� Cylce Nawrat, mimo �e nale�a�o si� odwrotnie, bo Cylk� by�a o rok m�odsza. Najlepiej b�dzie, je�li pozostanie z Cylk� w dobrych stosunkach, dop�ki si� to wszystko nie wyja�ni.
- Nie, nie, moi drodzy - odpar�a �wi�tkowa - kto ma tyle rozumu, ten musi kim� by�. Z niczego nie ma nic. A w og�le to Pelka jest ma�kutem. Zawsze to m�wi�, jak ju� co� tam si� nie zgadza, to i inne rzeczy nie b�d� si� zgadza�y. To jest tak jak z tymi artystami. Je�li Pelka na przyk�ad wr�ci wieczorem do domu: Ledwo sko�czy wcina� t�uczone kartofle, natychmiast wyp�dza dzieci na dw�r, zamyka drzwi i od wewn�trz zatyka star� skarpetk� dziurk� od klucza, aby - bro� Bo�e! - kto� nie pr�bowa� podgl�da�, i ju� �apie swoj� star�. I natychmiast zaczyna si� robota, a� ca�a buda si� trz�sie! U Pawlik�w na dole ju� trzy razy spad� m�ynek z bifeju, a raz nawet dziecku na g�ow�, i teraz jest g�upie. No powiedzcie sami, czy to jest w porz�dku? Ta jego baba pochodzi nawet z niez�ej rodziny, a on do niej jak kr�lik! Ledwo troch� odzipnie po tym wszystkim, a ten ju� wraca z roboty i znowu zaczyna. Ale cz�owiek nie chce si� wtr�ca� do cudzych spraw! Nasza ciotka Hejdla to zawsze m�wi�a, �e arty�ci s� tacy sami. Kiedy� na odpu�cie wyst�powa� tu w budzie taki, co za pieni�dze pokazywa� swoj� bab�: bez podbrzusza! W budzie, publicznie, wst�p pi��dziesi�t fenig�w. Ja takich rzeczy nie popieram i nie posz�abym tam. No i jak mog�o do czego� takiego doj��? Dupczy� pewnie tak d�ugo, a� nic nie zosta�o. Dajcie mi spok�j z tymi ch�opami! Ciotka Hejdla powiedzia�a do nas: Pami�tajcie, dziouchy, ch�opy s� jak te kr�liki! I do ko�ca �ycia nie wzi�a sobie ch�opa.
Taka by�a chytra.
U �wi�tk�w takie rzeczy si� nie zdarza�y. Tam by�o wszystko w porz�dku i czysto. Obdarzy�a �wi�tka trzema dziouchami, dwa p�ody nie�ywe i koniec, fajerant. Je�li jeszcze od czasu do czasu przychodzi� i pr�bowa� zg�asza� pretensje, krzy�owa�a ramiona na koszuli nocnej, a w razie potrzeby odpycha�a go i m�wi�a: - Co znowu, �wi�tek, zachowujesz si� zawsze tak g�o�no, �e budzisz dzieci! Co one pomy�l� o swoim ojcu? - Z czasem - chwali� Boga! - zupe�nie mu przesz�o.
Kobiecie z trzema dziewczynami nie jest �atwo. Haruj i haruj, a� ci r�czyska odpadn�, a kto to mo�e wiedzie�, jakie ci� za to spotka podzi�kowanie?
�wi�tkowa na targu wykonywa�a zaw�d handlarki. On, �wi�tek, mia� �posad� w magistracie�, jak m�wi�a �wi�tkowa do obcych. By� czy�cicielem ulic. Nie by�o to w�a�ciwie k�amstwo, bo czyszczenie ulic podlega�o magistratowi.
Najstarszej c�rce by�o Hejdla, nazwanej tak na cze�� ciotki Hejdli, kt�ra by�a te� matk� chrzestn�. Druga to Maria, zwana Michci�, kt�ra upatrzy�a sobie tego Stanika i dosta�a go. Najm�odszej by�o Tekla. Mia�a dopiero pi�tna�cie lat, ale by�a ju� w pewnych r�kach.
- Je�li dzioucha jest pi�kna - m�wi�a �wi�tkowa - to ch�opy za ni� g�upiej�. Logiczne.
Dziewuchy �wi�tkowej odchodzi�y jak ciep�e bu�ki, co nie by�o znowu takie dziwne, gdy� wda�y si� w matk�. Subtelne rysy twarzy, pi�kne, g�ste w�osy, a g�upie te� nie by�y. Tekla od trzynastego roku �ycia obcowa�a z niejakim Detlevem H�bnerem. Elegancki cz�owiek! Bez skazy i zmazy, �adnych pryszczy czy jakiej� woni cielesnej, zaledwie odrobin� spocone r�ce, ale z zewn�trz ol�niewaj�ce zjawisko. W�osy na g�owie z natury pi�knie ondulowane, a i z eleganckiej rodziny pochodzi� karlus. Je�li chodzi o Michci�, to trudno uwierzy�, jaki z niej by� jeszcze anio�! Mimo �e tkwi�a ju� w samym �rodku �ycia, nied�ugo kobieta w kwiecie wieku, a Stanik te� nie by� niewini�tkiem. Lecz ca�y dzie� gra�a dzioucha z dzie�mi w pi�k�, gania�a z nimi po podw�rzu, a bawi�c si� w chowanego, by�a zawsze zr�czna i pomys�owa. Je�li nie by�o pogody, bra�a dzieci z naszego domu na g�r� i grali przy stole kuchennym: �Wszyscy pracownicy wsp�pracowa�, wsp�pracowa�, leci go��b...�
Prosta to gra towarzyska, ale odpr�a. Graj�cy stukaj� wskazuj�cymi palcami w brzeg sto�u, a prowadz�cy gr� m�wi: �Go��b... albo pies... albo dom leci...� Chodzi tu o szybki refleks, bo przy ptaku i go��biu gracze podnosz� palce w g�r�, a przy domu i psie - nie! Z�y ruch to przegrana. To nie jest �atwe i wymaga szybkiej orientacji.
Hejdla by�a �on� Jankowskiego, ale Jankowskiemu od dziewi�tego roku �ycia brakowa�o palca. Po prawej drugiego od ko�ca, zwanego serdecznym. - Lepiej o jeden palec za ma�o i nieskazitelny ni� przeciwnie - powiedzia�a wtedy �wi�tkowa, gdy Hejdla przysz�a z Jankowskim, oznajmiaj�c, �e chce wyj�� za niego.
Je�li cz�owiek ma tak� sk�onno��, to nad wszystkim �amie sobie g�ow�. Na przyk�ad �wi�tkowa, gdy my�la�a o Jankowskim. Za��my, �e nadszed� dzie� s�du ostatecznego! Ka�dy musi stan�� przed obliczem Boga, w pe�ni swojej ziemskiej pow�oki, nie mo�e mu brakowa� �adnego cz�onka, cia�o mniej wi�cej z okresu swojego rozkwitu, powiedzia� kiedy� proboszcz Kozio�, a wi�c tak mniej wi�cej w wieku dwudziestu lat. A tu przychodzi taki Jankowski! Brakuje mu palca od dziewi�tego roku �ycia i jak to tak te �obuzy zwykli czyni�, nie pomy�leli o przysz�o�ci i nie poszukali wtedy tego palca. Poszli do stawu �owi� ryby. Jankowski zawsze pierwszy, je�li chodzi o rozmaite psoty, odlewa si� do butelki po piwie wype�nionej karbidem. Leje i leje i nie mo�e sko�czy�. Karbid ju� si� zaczyna gotowa�, ale - diabli wiedz� dlaczego - on wci�� nie ko�czy, w ostatniej chwili jeszcze flaszk� korkuje i chce j� akurat wrzuci� do stawu, inni ju� si� schowali, a wtedy butelka eksploduje i odrywa mu palec. Bo u Jankowskich by�a zawsze ma�lanka na obiad, a to wytwarza du�o wody. Musisz szcza� i szcza�, bez ko�ca. W przeciwnym razie nie dosz�oby mo�e do tego. Tak to w�a�nie jest, cz�owiek nigdy nie wie, czy co� mu wyjdzie na zdrowie czy nie, bo z drugiej strony znowu powiadaj�, i� ma�lanka jest bardzo zdrowa. Ale poza tym temu Jankowskiemu nie mo�na by�o w�a�ciwie niczego zarzuci�, a �wi�tkowa wci�� powtarza�a: - Na kolanach powinna nasza Hejdla Panu Bogu dzi�kowa�, �e tak akuratnego ch�opa dosta�a. Nie ma dos�ownie niczego, czego nie umia�by w gospodarstwie naprawi�. A czysty, �e hej! Gdy wraca z kopalni, myje sobie przed spaniem nogi, mimo �e na kopalni ju� bra� prysznic.
Czy te� na s�dzie ostatecznym ci, co stracili nog� na wojnie, b�d� jeszcze mieli t� swoj� protez�? Bo drzewo w �adnym wypadku nie zachowa si� przez te tysi�ce lat. A w og�le nie nale�y tyle my�le�, bo cz�owiek mo�e od tego zwariowa�, my�la�a �wi�tkowa, Od czego wariuj� ci wszyscy poeci, romansopisarze i wy�si urz�dnicy? Za du�o rozumu maj� w g�owie. Niedobrze znowu dla tego Jankowskiego jest to, �e... No, na ten przyk�ad, chcia�by zosta� fortepianist�. Powiedzmy chcia�by przegra� sobie kilka palc�wek dla wprawy. Albo po�wiczy� gamy. Wtedy od razu si� wyda, �e brakuje palca; bo je�li brakuje palca, brakuje te� i tonu. Logiczne. Albo te� zostanie specjalist� od ci�kiej muzyki, Beethoven, Mozart i jak oni si� tam wszyscy nazywaj�. W tym wypadku jest znowu troch� lepiej, bo przy tym wartkim pinkaniu nikt nie zauwa�y, je�li czego� brakuje. Inaczej znowu wygl�da sprawa, je�li chodzi o muzyk� pi�kn�. Powiedzmy, �e taki muzykant gra znane melodie, na przyk�ad: �Co robisz z kolanem, Hans, z kolanem, drogi Hans...� Piosenk�, gdzie ka�dy zna ka�dy ton i mo�e �ledzi� ca�� melodi�. Tam od razu mo�na zauwa�y�, �e brak czego�. W kawiarni Kochmanna jest co wiecz�r zabawa. Muzykuj� tam, co si� zowie, zawsze najnowsze szlagiery. Albo na przyk�ad taki Paul Lincke!
Lincke te� jest niez�y. Pasuje do ka�dej okoliczno�ci. Raz nawet na pogrzebie kapela g�rnicza zagra�a taki �adny numer Linckego, poniewa� akurat to wy�wiczy�a i potrafi�a to dobrze zagra�, i nikt nie mia� o to pretensji. Przeciwnie! Krewni zmar�ego wyrazili si� do dyrygenta, �e m�g�by jeszcze co� takiego zagra�. Je�li co� jest dobrze zagrane, jest na pewno �adne. Mieszka� tu jeden, co sobie kupi� gramofon, ale zabrak�o mu pieni�dzy na p�yty i gramofon mu zardzewia�. Szkoda pieni�dzy! A je�li do jakiego� lepszego domu zjad� niespodziewanie go�cie, zawsze mo�na wyst�pi� z Linckem. To jest muzyka! To jest rytm! Z tego nawet wykszta�ceni maj� co�, a nawet ka�dy inny cz�owiek. He, niech mi znajd� drugiego takiego muzyka jak Lincke!
Cho� rodzicom takich muzyk�w wcale nie jest �atwo, my�la�a �wi�tkowa. Pomy�lcie tylko: Najpierw trzeba p�aci� te drogie lekcje fortepianowe. Potem znowu ten nauczyciel muzyki mieszka gdzie indziej, dochodzi wi�c do tego op�ata za tramwaj. A przy tym nie da si� nigdy przewidzie� przedtem, czy z dziecka b�dzie muzykant czy nie, bo ilu� to nie ko�czy wykszta�cenia? A teraz przypu��my, �e zostanie muzykantem, i tu znowu nie wiadomo, znajdzie prac� czy nie, bo w�a�nie w sztuce jest najwi�cej bezrobotnych. A do tego trzeba jeszcze doliczy� nerwy, kt�rymi si� p�aci za to wieloletnie rz�polenie w izbie. I czy to wiadomo, jak to dziecko p�niej b�dzie si� odnosi�o do rodzic�w? W�a�nie z wykszta�conymi tak to przewa�nie bywa, �e nie potrafi� p�niej podzi�kowa�.
Kiedy �wi�tkowa nachodzi�y takie my�li, skrobaczka kartofli wypada�a jej z r�ki, spogl�da�a przez firanki w sin� dal i porusza�a wargami.
Cz�owiek bez palca jest, niestety, tylko cz�owiekiem bez palca, nie jest stuprocentowy! Czego� mu brak. Nie na darmo szyje si� czarne r�kawiczki sk�rzane na miar�, a odno�ny palec w �rodku rze�bi si� dok�adnie z drzewa.
O zb�jniku Szydle powiadaj�, �e na prawej r�ce ma sk�rzan� r�kawic�, z kt�rej wystaje �rodkowy palec, kt�rego wida� nie ma. Szyd�o jest podobno nami�tnym szkaciarzem, i ostatnio by� u Kapicy w szynku, widocznie w lasach czu� si� zbyt samotnie. Grali w �17 + 4�, a poniewa� Szyd�o ci�gle wygrywa�, odezwa� si� Gajda: - Ty piero�ski chacharze, �ci�gnij no t� r�kawic�!
Szyd�o najpierw waln�� go sto�em w g�ow�, potem wyskoczy� przez szyb� zamkni�tego okna i tyle go widziano. Nie by�oby si� to zdarzy�o, gdyby mia� wszystkie palce. - Nie, ludzie - m�wi�a �wi�tkowa - zawsze to powtarzam, kto ma wszystkie palce, ten jest od pocz�tku w lepszej sytuacji. Ale by� mo�e cz�owiek za du�o o tym rozmy�la. Z drugiej strony my�l� sobie zawsze, i� lepiej jest, je�li cz�owiek wi�cej my�li, nie �yje wtedy tak jak g�upia kura z dnia na dzie�. Pan B�g nas stworzy� na sw�j obraz i podobie�stwo. Jak to tam jest u tych ewangelik�w, tego nie wiem. W S�awi�cicach jeden zwariowa� od ci�g�ego rozmy�lania. Wszystko razem jest dobre i z�e.
�atwe to to nie by�o dla takiej kobiety jak �wi�tkowa, �y� z ch�opem, kt�ry by� bezbo�nikiem. W �adn� niedziel� nie poszed� do ko�cio�a, nie modli� si� przy jedzeniu; trzeba by�o si� za niego wstydzi� przed w�asnymi dzie�mi. By� zupe�nie inny ni� �wi�tkowa i ca�kiem mo�liwe, �e nie �ama� sobie nad niczym g�owy. �wi�tek mawia� zawsze: �Je�li si� tak naprawd� zastanowi�, to ca�e to rozmy�lanie nie ma sensu�.
Kobiet� takie rzeczy gryz�. Ci��y to na niej i z czasem j� wyko�lawia. Bo cz�owiek chcia�by po �mierci znowu spotka� si� z wszystkimi znajomymi w niebie. I jak to b�dzie wygl�da�o, je�li zabraknie wtedy akurat g�owy rodziny? �eby tylko dzieci nie wda�y si� w niego! Z drugiej strony znowu trzeba powiedzie�, czysty z niego cz�owiek. Nie by�o dnia, �eby nie umy� si� do pasa i codziennie nogi na dok�adk�. Myd�em. Na kopalni wprowadzili teraz obowi�zkowe mycie. Gdyby nie to, ch�opy wracaliby do domu jak �winie i brudni k�adliby si� do ��ka.
Ale Jankowski te� by� czysty. Na razie spa� z Hejdl� na starej le�ance w kuchni ko�o pieca, dop�ki nie otrzymaj� w�asnego mieszkania. Druga le�anka, ta w ma�ej izdebce, nowa, t� do ma��e�stwa wnios�a �wi�tkowa. Nale�a�o t� prawd� ch�opu nieustannie przypomina�. C� bowiem on wni�s� do ma��e�stwa? Komod�, star� i poplamion� na wierzchu. Michcia wi�c mieszka�a w izdebce i to by�o z r�nych wzgl�d�w dobre: Matka mia�a dziecko jeszcze przez pewien czas dla siebie i mog�a mie� na ni� oko. Stanik zaraz po �lubie okaza� si� dzikim ogierem i nie by�o tygodnia, �eby w niedziel� nie mia� sprawy do dziewczyny. Dziecko takie po prostu wymaga�o matczynej opieki, dop�ki nie stanie na w�asnych nogach. Ile� to razy dzioucha przychodzi�a, by si� poskar�y� na niego! Wystarczy�o ich p� godziny zostawi� sam na sam! Ale to ju� �wi�tkowa wpoi�a swoim dziouchom od ma�ego: �Schod�cie ch�opom z drogi, bo oni s� jak - nie przymierzaj�c - zwierz�ta! Maj� w g�owie ci�gle to samo, i ��opi�!�
�wi�tkowa tak rzecz urz�dzi�a, by Michcia zaraz po �lubie dosta�a w�asny pok�j. Kobieta ma prawo do intymno�ci! Skrzyni� z kartoflami zabrali z izdebki i wstawili do komory. Dop�ki Stanik nie stworzy sobie w�asnej egzystencji, mia�a si� tam rozgo�ci�.
- �adne stosunki musz� panowa� u tych Cholonk�w - m�wi�a �wi�tkowa - ca�kiem jak w tej Rusyi, co si� tak s�yszy na ten temat. Stanik wraz z bra�mi �pi w kuchni na miechach z kartoflami, przykrytymi s�om�, a ojcowie maj� swoje ��ko w jedynej izdebce, na zadku. Przy tym mog� jeszcze by� zadowoleni, �e troje dzieci od razu przy porodzie stracili. Cz�owiek nie powinien drugiemu niczego z�ego �yczy�, ale je�li Lulek, kt�ry le�y w lazarecie, nie wy�yje, to reszta przynajmniej b�dzie mia�a czym oddycha�. Ale to znowu jest taka rzecz, s�yszeli�cie o tym, Zdrasz? Jak to oni tam na kopalni temu Lulkowi, gdy by� na stronie, �dzieb�ko dynamitu wsypali do fajki? Przed dwoma tygodniami. Ale czy to taki m�ody synek musi ju� kurzy�? Teraz wisi mi�dzy �yciem a �mierci�, a przy tym palenie kosztuje. Musieli to zrobi�? Mog�o przecie� trafi� na kogo� innego. Tym �obuzom tylko figle w g�owie.
Gdy �wi�tkowa opowiada�a znajomym o Michci, stara�a si� zatuszowa� fakt, �e c�rka tak kiepsko wysz�a za m��.
�Stanik, m�� naszej �redniej c�rki, �pi na razie w wielkim mieszkaniu swoich rodzic�w. Powiedzia�am sobie, dzieciom niech b�dzie wygodnie, tak d�ugo jak si� da. Zaoszcz�dz� przy tym troch� grosza na czynsz i zi�� b�dzie to m�g� od�o�y� na bok. Wtedy b�d� mogli sobie stworzy� egzystencj�. Mog� zamieszka� wsp�lnie w jakiej� willi�.
Ludzie na parterze mieszkali jak zwierz�ta. �wi�tkowa mawia�a: kto nie chce �y� porz�dnie, ten na nic lepszego nie zas�u�y�. Mieszkanie na dole by�o ta�sze. �Poniewa� wszystko �aduj� w brzuch� - stwierdzi�a �wi�tkowa. �Gdy tylko stary w pi�tek przyjdzie z pensj�, natychmiast lec� do sklepu J�schkego i robi� wielkie zakupy: margaryna, cukier w nieprzebranych ilo�ciach, trzy konewki najta�szego piwa i hulaj dusza! Ale �eby tak co� od�o�y� na wypraw� dla dzieci? Sk�d�e znowu!�
We�my tak� Kowolk�... Gdy �wi�tkowa przypomnia�a sobie Kowolk�, jej usta robi�y si� w�skie jak brzytwa, a to dlatego, �e gdyby Kowolka przed dwoma tygodniami nie mia�a tego snu, wszystko by�oby w porz�dku. Dziecko by�oby ju� na �wiecie, a nie przysz�oby dopiero jutro, 29 lutego.
Dodatkow� trudno�� stanowi�o to, �e Kowolka by�a w prostej linii krewn� �wi�tkowej, i to kuzynk� czwartego stopnia; bo z�e sny mog� si� odnosi� i do krewnych, a �e tak by�o, zosta�o tutaj udowodnione! Na szcz�cie �wi�tkowa by�a od trzynastego roku �ycia z Kowolk� na �pani�, gdy� wtedy, gdy obie by�y jeszcze w sodalicji maria�skiej, Kowolka, z domu Zdrowa, rozpowszechni�a plotk�, �e �wi�tkowa przywlek�a wszy do sodalicji. Koniec z przyja�ni�, szlus! A teraz ten sen! Przed t� K�nigow� z drugiego pi�tra wszystko si� wyda�o. Podobno Kowolka przed dwoma tygodniami, zaledwie stary wyszed� z domu, polecia�a do Piterki, kt�ra si� wyznaje na przepowiadaniu i obja�nianiu sn�w, a potrafi te� karty k�a�� i przysz�o�� z r�ki wyczyta�, i na gor�co jej opowiedzia�a, co jej si� o niej, o �wi�tkowej, �ni�o. Widzia�a j� na ci�ar�wce, jak krad�a cukier.
�Ci�ar�wka z lewej ku prawej czy z prawej ku lewej?� Piterka zadawa�a pytania, a potem nast�pi�a wyk�adnia: �...ci�ar�wki oznaczaj� sp�nienie. Cukier oznacza co� z�ego. Ale niech si� pani nie martwi, pani Kowol, bo dobrym znakiem by�o to, �e �wi�tkowa sta�a wy�ej od pani! Przyjdzie to na �wi�tkow�! Jej �rednia c�rka spodziewa si� dziecka, prawda? Dziecko przyjdzie op�nione, pani Kowol...�
Ale i Piterka niezgorsze �cierwo! Wyt�umaczy�a sobie wszystko tak, jak jej akurat pasowa�o. A jednak co� w tym by�o! Kiedy mianowicie Kozio�kowej, kt�rej ch�op wtedy wraca� furmank� z K�dzierzyna, a zasn�wszy na przeje�dzie wypad� z wozu i zabi� si� na miejscu, kiedy, powiadam, Kozio�kowej przy�ni�y si� r�e i posz�a z tego powodu do Piterki, te� jej si� wkr�tce zmar�o. A w�a�ciwie nale�a�oby mniema�, �e r�e oznaczaj� co� pi�knego!
�wi�tkowa te� sobie kiedy� kaza�a przez Piterk� karty u�o�y�, a poniewa� to i tak ju� dwie marki kosztowa�o, to przy okazji pozwoli�a sobie te� da� dwie rady na ca�e �ycie: - Ja wam powiem, pani �wi�tek, co jest najlepsze! Najlepsze, co si� mo�e wam przy�ni�, to m�ka. Krupczatka wyborowa - im bielsza, tym lepszy znak. M�ka oznacza przyrost, wygran�, szcz�cie w grze. A cz�sto w takim �nie pojawia si� te� jaka� cyfra, kt�r� nale�y zapami�ta�! A potem natychmiast do kolektury loteryjnej i kupi� ten los. I nie dajcie sobie w �adnym wypadku wm�wi� przez sprzedawc� innego losu! Wszyscy oni s� ze sob� w zmowie i ju� wiedz� przedtem dok�adnie, kto wygra. Im bardziej b�dzie wam odradza�, tym bardziej trzeba upiera� si� przy swoim numerze! Gwarancja: milion macie ju� w kieszeni! Ale to oznacza r�wnie� szcz�cie znale�ne.
Dajmy na to, �e idziecie ulic�. Trzeba mie� oczy otwarte i spogl�da� ci�giem na ziemi�! Naraz zobaczycie tam ma�� sk�rzan� teczk� dyplomatk�. Wtedy najlepiej udawa�, �e si� nic nie widzi, zwolni� kroku, ostro�nie si� obr�ci� na lewo, na prawo, do przodu i do ty�u, czy kto� nie widzi, a potem nale�y rzuci� sweter na teczk�, podnie�� obie rzeczy i znikn�� w jakiej� bramie. Ale bez po�piechu, bo po�piech wzbudza podejrzenia. W bramie najlepiej wyj�� pieni�dze z teczki i w�o�y� spokojnie do majtek. Tam ich nikt nie b�dzie szuka�. Mimo �e b�dzie wam teczki �al, trzeba j� wyrzuci�, �eby nie by�o dowodu, pani �wi�tek! A teraz po�o�� wam jeszcze szybko par� kart, aby�my mog�y rzeczywisto�ci spojrze� w oczy, bo przedtem to by�a tylko spekulacja.
Je�li pijecie du�o przed snem, b�dziecie te� du�o �nili, a wtedy, pani �wi�tek, nie jest wykluczone, �e przy�ni si� wam m�ka. W �yciu wszystko jest przeznaczeniem.
Ale nawet gdyby dziecko mia�o si� urodzi� 29 lutego, nie wszystko b�dzie stracone, bo ogrzanie po�wi�conego medalika nad �wiec� z pierwszej komunii �wi�tej i przyci�ni�cie go do czo�a dziecku op�tanemu przez diab�a jest r�wnie skuteczne jak chrzest w nag�ej potrzebie.
�Nie pozwol� Kowolce na to, o nie!� - powiedzia�a �wi�tkowa.
Astry to najwdzi�czniejsze kwiaty.
Gluchowa
Wygl�da�o na to, jakby czarny Stanik z Cz�stochowy te� jej nie wys�ucha�. �adnego strzykania w krzy�u, �adnego parcia od �rodka, �adnego napi�cia w kroku - Michcia siedzia�a na szezlongu i becza�a.
- Pom� sobie sam, to i B�g ci pomo�e - rzek�a �wi�tkowa. - Tu, we� to wielkie pude�ko nivea za 80 fenig�w i nasmaruj si�! Nivea jest dobra na wszystko, mawia�a zawsze ciotka Hejdla.
- Gdzie nasmarowa�, mamo?
- Na dole! Nie udawaj g�upiej, normalnie nie robisz wra�enia, jakby� upad�a na g�ow�!
Michcia podnios�a troch� kieck�, ale posmarowa�a sobie nivea obok majtek tylko kawa�ek brzucha, bo je�li ju� musisz si� zdecydowa�, czy s�ucha� Boga czy ludzi, wybieraj zawsze Boga, m�wi� proboszcz Kozio� na kazaniu. Bo tam na dole nigdy by si� nie dotkn�a, za nic w �wiecie. Sz�ste przykazanie!
�wi�tkowa nie sta�a obok niej. Uchyli�a tylko drzwi, jak si� nale�y. - Ja z moimi c�rkami zawsze dyskretnie - powiedzia�a kiedy� �wi�tkowa do Pelkowej. - Je�li moje c�rki maj� swoje intymno�ci i te rzeczy, wiecie, je�li chc� si� podmy�, natychmiast wychodz� na dw�r lub zamykam drzwi. Je�li ju� obyczaje i przyzwoito�� zanikn� w rodzinie, to ju� koniec, pani Pelka.
Pelkowie mieszkali na tym samym pi�trze co �wi�tkowie, dok�adnie naprzeciwko. Dzieli�o ich przepierzenie, kt�rego zazdro�cili �wi�tkom wszyscy, bo na ca�ej ulicy O�lowskiego, gdzie wszystkie domy zbudowano wed�ug schematu F - czerwone mury ceglane, dwa pi�tra po cztery mieszkania, bez piwnic, p�aski dach, pokryty smo�owan� pap�, co by�o najta�sze - na ca�ej ulicy O�lowskiego nie by�o takiego przepierzenia obok mieszkania, a przy tym bez podwy�ki czynszu.
Przepierzenie zbudowa� bez pozwolenia przed mniej wi�cej dwoma g�rniczymi pokoleniami niejaki Kowalczyk, Polak z Kongres�wki, kt�ry z powodu jakiego� przest�pstwa musia� ucieka� i zosta� g�rnikiem. Potem reszta Kowalczyk�w musia�a opu�ci� mieszkanie, bo on zgin�� na kopalni. Wtedy wujek �wi�tka si� tam sprowadzi�, niejaki Jendrella, kt�ry zmar� znowu na pylic�. A wtedy �wi�tek natychmiast si� o�eni� i wprowadzi� do mieszkania. Przepierzenie zosta�o, mimo �e zarz�d kopalni mia� wiele do powiedzenia w sprawach mieszkaniowych. Na przyk�ad ��dano od lokator�w, by co dwa lata malowali sie� na zmian�. Pod�og� czerwon� farb�. M�wiono, �e to z powodu tych bakcyli. Tak, jakby ktokolwiek m�g� nie wiedzie�, �e chodzi po prostu o pluskwy! Ale co znaczy ta odrobina farby wobec pluskiew? Wmawianie sobie, i tyle! Paskudztwo cz�ciowo ginie, to prawda, je�li wystarczaj�co grubo posmarowa� za listwami przy pod�odze. Gdy tylko pluskwa nauczy si� lata�, natychmiast zwiewa, a wtedy mo�esz sobie smarowa�, ile chcesz.
Pelka powiedzia�: - Gdyby si� tak zastanowi� i por�wna�: Ilu ludzi zgin�o do dzi� przez robactwo? Nie znam ani jednego. W tym wypadku bardziej niebezpieczne s� te nowomodne bakcyle i choroby. A b�dzie jeszcze gorzej, im wi�cej Murzyn�w i �yd�w zostawi� przy �yciu, od kt�rych pochodz� te wszystkie bakcyle. Niestety, czasem najlepsi ludzie gin� przez bakcyle. Kudlosz, kt�ry tu przedtem mieszka�, te�. Pewnego pi�knego poranka, tak z dnia na dzie�, bez jakich� szczeg�lnych oznak dostaje si� do szpitala i umiera. Nikt nie wie, dlaczego. A ja my�l�, �e to te bakcyle. To by� cz�owiek, ten Kudlosz! P� flachy denaturatu wypija� jednym haustem i nic mu nie by�o.
Od schod�w prosto, a potem w lewo mieszkali na drugim pi�trze ci K�nigowie, co to on by� maszynist�, a naprzeciwko za� Wondraszowie, co to on by� r�baczem.
- K�nigowa zgrywa si� przed lud�mi jak stara dziwa - powiedzia�a �wi�tkowa. - Wymawia s�owa jak jaka baronessa i opowiada, �e pluskwy od nas do niej przechodz�, a jej ch�op od uk�sze� spa� nie mo�e, bo ja pono� wywierci�am ma�e dziurki w �cianie. Tak jakby maszynista mia� delikatniejsz� sk�r� na dupie ni� inni ludzie! Ja mia�abym by� tak� idiotk�, �eby jakie� dziury w �cianie borowa�! A po co? �eby ich smrody si� do nas przedostawa�y i �eby�my si� podusili! Te pluskwy to z pewno�ci� id� od tych chachar�w Wieczork�w! Kto cho� raz w barakach mieszka�, ten ma pluskwy; przechodz� �cierwa przez �cian� niczym wiertarka pneumatyczna, m�wi� wam!
Co te� znowu nie jest prawd�, bo Wieczorki mieszkali pod numerem pi�tym, w domu zaraz obok. Po�rodku by� mur ogniowy. Mury takie s� smo�owane, a przez smo�� nie przejdzie �adna pluskwa, je�li nie musi.
Przybyloczka powiedzia�a, �e te pluskwy mog� by� r�wnie dobrze od Dralli, bo gdy Dralla pracowa� jeszcze na szybie numer dwa, to pluskwy mu raz wylaz�y z kieszeni marynarki, co najmniej setka.
Chocia� z drugiej strony... pluskwy nie s� znowu takie straszne! Je�li cz�owiek jest czysty, mo�e je utrzyma� w ryzach. W og�le mo�na powiedzie�, �e cz�owiek czysty jest te� i pracowity. Na przyk�ad p� roku temu kolej malowania sieni przypad�a na Jankowskiego. Przyni�s� wi�c z kantyny, kt�ra z kopalni otrzyma�a czerwon� farb� po ni�szych cenach, od razu kilka wiader wi�cej, bo co si� ma, to si� ma, i zaraz po fajerancie zacz�� u g�ry malowa�. Najpierw czy�ciutko listewki u pod�ogi. Pozwala� farbie �cieka� za listwy, �eby wszystkie pluskwy pozdycha�y. Potem poci�gn�� dyl�wk�, wyr�wna� dziury kitem szklarskim i na koniec po�o�y� klocki i deski, by �atwiej by�o chodzi�. Ale zosta�o jeszcze troch� farby, wi�c pomalowa� parapety okienne. Czerwone z czerwonym zawsze si� zgodzi. Pomalowa� te� ramy okienne, �eby zanadto nie odbija�y od reszty. Z farby olejnej, kt�ra jeszcze zosta�a, wymalowa� wzd�u� sieni pi�kn� lamperi�. To na pewno nie zaszkodzi, bo farba olejna si� tak nie brudzi jak farba robiona na kleju ro�linnym. Zosta�o jeszcze troch� farby, wi�c podwy�szy� lamperi� o par� centymetr�w, trzykrotnie, a� doszed� do sufitu. Sufitu nie chcia� malowa�, bo to nie bardzo pasuje, sufity na czerwono. Reszt� farby wypacykowa� drzwi Pelce. Naturalnie za jego zgod�, jego baba nie mia�a tu nic do powiedzenia. Pelka wla� mu za to par� sznaps�w, a potem zacz�li obaj dalej malowa�. Najpierw drzwi Wondrasza, kt�ry te� im nala� kilka g��bszych, a potem drzwi �wi�tkowej, bo o sobie uczciwy cz�owiek my�li na ko�cu. Poniewa� u Pelki parapety, ramy i drzwi mi�dzy pokojami te� ju� by�y wytarte, wi�c wszystko to pomalowali, a farbie ci�gle nie by�o ko�ca. Pomalowali wi�c Pelce �ciany pi�knie na czerwono, a gdy Pelkowa zacz�a becze�, wyp�dzili j� na dw�r. Dzieci by�y ca�e czerwone, bo czeg� si� mo�na po takich smarkaczach spodziewa�? Smarowa�y po �cianach, gdy matki nie by�o, i w og�le u�ywa�y sobie. Farby wystarczy�oby jeszcze na drzwi K�nig�w, ale tu ju� czuwa�a �wi�tkowa, aby K�nigowa nie odnios�a jakiej� korzy�ci z Jankowskiego. O p�nocy Pelka z Jankowskim zasn�li, a reszt� farby Jankowski wysmarowa� nast�pnego dnia latryn� od zewn�trz, od wewn�trz i sedes, a �wi�tkowa umy�lnie nie powiedzia�a o tym K�nigowej. S�dz�c po odcisku ty�ka, musia�a to by� K�nigowa, kt�ra si� tam przyklei�a. I s�usznie si� sta�o!
Z farby, kt�ra pozosta�a, m�g� jeszcze Jankowski swobodnie ca�� izb� wymalowa�, dobrze to wygl�da�o. Kiedy inkasent przyszed� odczyta� zu�ycie pr�du, od razu powiedzia�, �e to jest najpi�kniejsze pi�tro na ca�ej ulicy O�lowskiego.
W pi�tym szybie pracowa� kiedy� pewien Austriak. - Austriacy - m�wi�a �wi�tkowa - nosz� siano na plecach, bo nie mog� sobie pozwoli� na w�zki r�czne. - Ten te� si� pomyli� i kupi� par� wiader za du�o tej farby. Wymalowa� na czerwono nawet sufit, st� kuchenny, sto�ki, kredens, w og�le wszystkie meble, a na koniec nawet wiadro. Ale w�a�ciwie nie mo�na by�o powiedzie�, �eby to jako� �le wygl�da�o.
Tu na ulicy O�lowskiego ka�da rodzina mia�a sw�j w�zek r�czny. A w og�le to ju� po samym w�zku mo�na pozna�, z kim si� ma do czynienia. I czy w�a�ciciel w�zka ma o sobie dobre mniemanie, czy nie. Czy w�zek �atwo i elegancko bierze zakr�ty, bo jest zadbany i dobrze nasmarowany, czy te� klekoce i obciera dyszel, ko�a ma jak jaja i nie daje si� popchn�� w �adnym kierunku. Brakuje mu szprych, ma obluzowane sworznie, deski ma dobrze obsadzone, czy te� wylatuj� na ka�dym kroku? Wszystko to ma swoje znaczenie. U �wi�tk�w wszystko by�o w porz�dku. Dyszel siedzia� na sto dwa! Jankowski wymalowa� w�zek pi�knie na czerwono i zrobi� u g�ry bia�y szlaczek dla ozdoby. Mimo �e brakowa�o mu palca. Z powodu tego przekl�tego karbidu! Pierwszy ojciec �wi�tkowej, Kotyrba, nawet umar� przez ten karbid. �ci�lej: z powodu karbidu! Wtedy, w okresie wielkiej biedy, gdzie ludzie nie mieli co je��, Kotyrba chcia� z wiadrem karbidu przekroczy� granic�, bo w Bielszowicach gospodarze dawali za to s�onin� i m�k�. I by� akurat w �rodku Czerniawki, wiadro na g�owie (Czerniawka by�a najwy�ej metr pi��dziesi�t g��boka, a Kotyrba mia� metr siedemdziesi�t jeden), kiedy niemieccy celnicy do niego wygarn�li, strza� prosto w g�ow�, a woda zagotowa�a si� w tym miejscu jak wulkan. Pomy�lcie tylko, ile by�o tego karbidu!
Polacy odstrzeliwali mniej ludzi. Ale o tym ka�dy m�wi� co innego: Zaj�c twierdzi�, �e to dlatego, i� s� porz�dniejsi i �e �al im ka�dego. Pelka m�wi�, �e to dlatego, i� nie maj� precyzyjnej broni i nie potrafi� celowa�. On sam mia� kiedy� polski karabin, zupe�nie nowy, a na trzeci dzie� ju� mu si� muszka chwia�a. - Nie ma broni nad niemieck� - m�wi� Pelka. - Ka�dym strza�em k�adziesz jednego. Powiadam, najlepszy jest mauzer. Poczekaj! Jak tylko ch�opcy dorw� si� tu do rz�d�w, niech mi tylko spluw� dadz�, a ja ju� zrobi� porz�dek w Por�bie.
Kiedy Kotyrba ju� nie �y�, matka �wi�tkowej wysz�a za niejakiego Borowskiego, kt�ry mia� jedn� nog� d�u�sz�, a jedn� kr�tsz�. Z zawodu kowal, �ona go odumar�a. B�d�c wdow� z pi�ciorgiem dzieci, musia�a by� zadowolona, �e j� w og�le kto� chce. Pi�cioro dzieci potrafi swoje ze�re�, a kr�tka noga nikomu nie przeszkadza. Dzieci Kotyrby nie przywi�za�y si� jednak do starego Borowskiego. Dopiero na �o�u �mierci jedna z c�rek Kotyrby przez pomy�k� odezwa�a si� do niego: �ojcze!� Teresa zawsze m�wi�a do niego �wy�. Tutaj, z g�rnego okna sieni domu numer trzy, mo�na by�o go dawniej ogl�da�, jak regularnie niczym zegarek ku�tyka� o pi�tej ulic� w d�. Szed� na pole przy Czerniawce. By�o to oko�o fajerantu, kt�ry jeszcze z dawniejszych czas�w siedzia� mu w ko�ciach, pora, by usi��� i zapali� fajk�. Na polu by�o takie miejsce, gdzie dawniej on i jego pierwsza �ona urz�dzili ogr�d, sta�a tam jeszcze �awka, jak za dawnych czas�w. Usiad� i spogl�da� jednym okiem w stron� Bielszowic, gdzie �y�y jeszcze dwie jego siostry. Jedno oko jest lepsze ni� �adne, to drugie straci� przed dwudziestu laty od przelatuj�cej iskry. S�o�ce zachodzi�o za laskiem Gwidona. Co roku pojawia�y si� astry, zasadzone jeszcze przez jego �on�, a on spulchnia� palcem wskazuj�cym z