3761
Szczegóły |
Tytuł |
3761 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3761 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3761 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3761 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Ksi��nica Zadrugi
Antoni Wacyk
Mit polski - Zadruga
"Niech was nie odstrasza, nie zniech�ca my�l, �e na pobojowisku bohater�w, na pogorzeli ludzkiej pracy wszystko zdaje si� przemija�, a msza si� tylko odprawia �a�obna nad cz�owiekiem, a wci�� dzwoni� dzwony na cze�� Boga, kt�ry zmartwychpowstaje na pohybel cz�owiekowi, by si� nie urodzi� nigdy".
Stanis�aw Brzozowski
WST�P
Cz�owiek ma sta� si� pi�kn�,
pot�n� i szlachetn� istot� -
oto cel. Spo�ecze�stwo - to droga.
Stanis�aw Brzozowski.
Nie znaj� nasze dzieje idei wielkiej, a rodzimej, kt�ra by nape�nia�a pier� polsk� pragnieniem jakich� porywaj�cych wyobra�ni� dokona�. �ycie w Polsce, gdy nie m�ci go nic z zewn�trz, toczy si� na zwolnionych obrotach, sennie, jakby pod narkoz�. W "Wyzwoleniu" Wyspia�skiego w scenie w katedrze czo�owa posta� m�wi: "Tam pod sklepieniem zatrzymuje si� my�l polska. Oto tam jej najwy�szy kres. A tu ku murom i �cianom zapylonym patrzcie, to najszerszy my�li polskiej lot."
Poeta uj�� tymi s�owy brzemienny w skutki historyczne fakt skatoliczenia kultury polskiej. Nagan� parafia�szczyzny umys��w polskich nie przej�a si� ani publiczno�� teatralna, ani krytyka, milczeniem kwituj� ten passus autorzy obszernych wst�p�w do "Wyzwolenia", g�adko prze�lizguj� si� nad tekstem tysi�ce polonist�w. Katolicko�� polsko�ci uwa�a si� za rzecz oczywist�, nie podlegaj�c� krytycznej refleksji, przeciwnie - za pow�d do dumy i zadowolenia.
Wyja�owienie emocjonalne, martwota intelektualna, te nast�pstwa wiekowej tresury dusz w objawionej prawdzie, �e "jednego potrzeba", s� powszechne a przez to przez og� nie dostrzegane.
Krytyczne g�osy nielicznych jednostek nie wywo�uj� echa w atmosferze powszechnej a bezmy�lnej beztroski. W roku 1936, w Polsce ju� wolnej, biada� pisarz : "Dzi� dusza polska nie jest organizowana �adnym wielkim uczuciem - i wszyscy to czujemy, jak nam trudno tak �y�. Ale uczuciowo�� polska nie mog�a zanikn��: gdyby jej pokazano jakie� wielkie dziejowe cele - ludzie polscy o�ywiliby si� znowu. My�l�, �e i ta potworna narodowa bierno��, ta nijako�� polskiej masy sentymentalnie patriotycznej zreszt�, ten przera�aj�cy brak czujno�ci narodowej wobec strasznych gr�b dziejowych, jaki si� nieraz w historii polskiej widzi, wynika nie z braku uczu� tylko z ich fa�szywego nakierowania, z ciemnoty umys�owej, z win przyw�dc�w."1
Pomi�my nagminn� u krytyk�w naszej rzeczywisto�ci p�ycizn� operowania szablonem b��d�w i wad. Uderzaj�ce jest, �e w kilkana�cie zaledwie lat po odzyskaniu upragnionej niepodleg�o�ci, gdy przed narodem biednym, zacofanym i wci�� zagro�onym w swym istnieniu sta�o mn�stwo zada� do wykonania, problem�w do rozwi�zania, cel�w do osi�gni�cia - brak�o w Polsce idei, kt�ra by mobilizowa�a emocje, a tym samym aktywno�� mas do czegokolwiek. To jest uderzaj�ce i to �wiadczy o g��bokim schorzeniu psychiki polskiej.
Przedmiotem niniejszych rozwa�a� musi by� przeto geneza i historyczny przebieg tego schorzenia, z jego z�owrogimi skutkami dla narodu. Wy�oni si� z nich obraz ponury, lecz na jego tle tym ja�niej uka�e si� wizja uzdrowie�cza. Idea, kt�rej s�u�y niniejsza praca. Jeste�my mimo wszystko optymistami, wierzymy, my, zadru�anie, �e proces degradacji jest do powstrzymania, �e charakter cz�owieka polskiego jest do naprawienia, �e prawdziwa polsko�� mo�e i musi by� odrodzona. T� wiar� i t� nadziej� utwierdza w nas rewolucyjna w dziedzinie my�li polskiej nauka tw�rcy Zadrugi - Jana Stachniuka. Jest to nauka o istocie cz�owiecze�stwa, i jako taka, ma za przedmiot ludzko�� w og�le, a w jej ramach - cz�owieka polskiego. Uczyni� Polaka godnym przedstawicielem gatunku ludzkiego - oto zadanie. Rozbudzi� i piel�gnowa� w duszach polskich uniwersalne, fundamentalne warto�ci humanizmu - oto tre�� naszego, polskiego nacjonalizmu. Taki cel stawia przed Polakami Zadruga - Ruch Nacjonalist�w Polskich. Nie jest to ruch polityczny. Zadruga to ruch kulturowy, kt�ry, wychodz�c z za�o�e� swojej filozofii, d��y do zasadniczych przewarto�ciowa� polskiego logosu i polskiego etosu. Jest to dziedzina nie polityki, a kultury, dziedzina filozofii bytu narodowego. Zadanie, jakiego podj�a si� Zadruga, le�y na p�aszczy�nie kulturowej, a nie politycznej. Dlatego Zadruga - to sprawa d�ugofalowa dla intelektualist�w, a nie dla kr�tkowzrocznych polityk�w, poch�oni�tych bez reszty realiami tu i teraz.
1) Karol L.Koni�ski, O cz�owieku polskim, Przegl�d Wsp�czesny, nr 4, kwiecie� 1936, s.89.
ROZDZIA� I PODSTAWOWE POJ�CIA
Ka�de niemal poj�cie og�lne r�n� mo�e mie� tre�� w zr�nicowanym �wiatopogl�dowo �wiecie ludzkim. Dla jasno�ci niniejszych rozwa�a� celowe jest przeto podanie, jak rozumie si� tu niekt�re z podstawowych poj��, jakimi si� operuje. A wi�c poj�cie tytu�owe: MIT - Pierwotne, ba�niowo-religijne znaczenie tego s�owa odnosimy do staro�ytno�ci greckiej, germa�skiej, s�owia�skiej czy innej i m�wimy w�wczas o mitologii lud�w dawnych. Nie uchodzi natomiast m�wi� o mitologii katolickiej, jako �e katolicyzm, jak wiadomo, oferuje swym wyznawcom nie ba�nie, lecz prawd� objawion�. W potocznym obiegu spotykamy cz�sto pejoratywny i ciasny sens tego s�owa i w�wczas mit znaczy tyle, co zmy�lenie. Zupe�nie inne znaczenie posiada mit w naukach humanistycznych, termin ten bowiem prowadzi ku wa�kim zagadnieniom filozofii kultury.
Cywilizacj� zachodni� nazwa� Jan Stachniuk mitem indywidualistycznym, gdy� wyros�a ona wok� idea�u indywiduum sprawczego,dziedzictwa kalokagatii staro�ytnych Grek�w. Mit jest t� wielk� koncepcj� przewodni�, kt�ra o�ywia, nadaje sens i swoiste pi�tno wielkim poczynaniom wsp�lnot ludzkich. Mit to jest idea, kt�r� �yje nar�d, a przynajmniej jego przoduj�ce warstwy. Ujmuj�c rzecz kr�tko, powiemy, �e mit jest to ideowizja cel�w i zada� narodu na danym etapie jego dziej�w, mobilizuj�ca aktywno�� jego cz�onk�w w aureoli moralnego obowi�zku, patriotyzmu i bohaterstwa. Prosto i celnie okre�li� mit Melchior Wa�kowicz: "Mit to jest co�, w co nar�d wierzy. Mit to jest co� do czego nar�d d��y. Mit to jest co�, co ten nar�d ��czy w �wiadome zbiorowisko ludzkie."1
Prawid�owo rozwija si� nar�d, gdy jego mit jest jego w�asn� koncepcj�, z w�asnego ducha i z w�asnych potrzeb wysnut�. Podwa�a sw� to�samo�� nar�d, gdy daje sobie narzuci� obc� koncepcj� jako rzekomo w�asn� misj� dziejow�. Przyk�adem na to s�, niestety, dzieje Polski, dzieje katoliczenia duszy polskiej. Proces ten dostrzega�a nieznana dzi� szerszemu og�owi pisarka z drugiej po�owy XIX wieku: "... mi�dzy groz� schizmy rosyjskiej a protestantyzmu niemieckiego duchowie�stwo katolickie znalaz�o grunt wybornie przygotowany pod siejb� swoich �ycze� i zamiar�w. Wszystko, co polskie, przedzierzgn�li na katolickie, wszystko, co katolickie, udali za szczeropolskie i tak dzi� tymi dwuznacznikami zr�cznie szermierz�... "2
Oczywi�cie, �michowska widzia�a ju� tylko ko�cowe stadium wiekowego procesu.
KULTURA - Istnieje mnogo�� okre�le� tego poj�cia. Dobrze jest przypomnie� sobie, �e pochodzi od �aci�skiego colo, colui,cultum i znaczy uprawa. Nas obchodzi kultura cz�owieka. Ale cz�owiek to istota z�o�ona. Gdy socjolog wyliczy nam formalne sk�adniki kultury i powie, �e: "Poj�cie oznaczone przez ten termin obejmuje religi�, j�zyk, literatur�, sztuk�, zwyczaje, obyczaje, prawa, organizacj� spo�eczn�, technik� wytwarzania, wymian� gospodarcz� a tak�e filozofi� i nauk�. "3 - to jest oczywiste,�e wyliczenie to nie m�wi nic o rzeczy najwa�niejszej z punktu widzenia uprawy cz�owieka, a mianowicie o jako�ci tak wyszczeg�lnionej kultury. Jako�� ta mo�e by� diametralnie r�na. Zale�e� b�dzie od tego, co w cz�owieku wzi�te b�dzie pod upraw� w danym systemie kulturowym.
Na istot� ludzk� sk�adaj� si� bowiem nie tylko pop�dy i sk�onno�ci tw�rcze i w�adcze, ale tak�e w tej samej biologii naszej zakotwiczone sk�onno�ci przeciwne, wegetatywne, wszystkim ssakom wsp�lne. Jest rzecz� bezsporn�, �e o istocie cz�owieka decyduj� te pierwsze, bo tylko cz�owiek je posiada.
Kultura zatem to uprawa cz�owiecze�stwa, to pot�gowanie tkwi�cej w cz�owieku woli tworzycielskiej i jego w�adztwa nad �ywio�ami przyrody zewn�trznej,jak i tej, kt�rej cz�ci� jest on sam.
"Cz�owiek jest istotnie tw�rc�, ale najwi�ksza rzecz, jak� tworzy, jest on sam."4 Tak pojmowanej kulturze mo�na przeciwstawi� upraw� warto�ci wywodz�cych si� z czysto biologicznych predyspozycji, z woli wegetacji. Upraw� takich warto�ci nazwa� Jan Stachniuk wspakultur�.
Kultura jest procesem historycznym. Kultura to manifestuj�ca si� historycznie w kulturowytworach, czyli dokonaniach cz�owieka, jego tw�rcza postawa wobec bytu. Kultura i wspakultura: operuj�c tymi dwoma poj�ciami, �atwo i bezb��dnie odczytujemy dzieje ludzko�ci, a zw�aszcza uzyskujemy klucz do zrozumienia zagadki dziej�w Polski - jej bezprzyk�adnej w dziejach Europy degradacji .
CZ�OWIEK - Jest znamienne, �e dotychczasowa nauka, kt�ra potrafi zbada�, sklasyfikowa�, opisa� fenomeny �ycia, nie zdo�a�a jeszcze da� syntetycznego obrazu cz�owieka. Niewiele posun�li�my si� w naukowo ugruntowanej samowiedzy od czas�w, gdy Alexis Carrel pisa� sw� prac� Cz�owiek - istota nieznana. R�ne teorie cz�owieka omawia Florian Znaniecki i dochodzi do wniosku, �e: "Nauka o cz�owieku widzianym od strony natury i kultury, jednostki i zbiorowo�ci, biogenezy i historii - jest niesp�jnym konglomeratem teorii, kt�rych nie mo�na ze sob� pogodzi�." 5
To samo wynika z lektury ksi��ki B. Suchodolskiego Kim jest cz�owiek. Autor dyskutuje wypowiedzi r�nych my�licieli o cz�owieku i stwierdza: "Trudno zaprzeczy�,i� ka�dy z tych s�d�w zawiera jak�� prawd� o cz�owieku.6 W jaki spos�b jednak te prawdy cz�stkowe, osi�gane z ro�nych punkt�w widzenia, mog� si� z�o�y� na zintegrowan�, pe�n� prawd� o cz�owieku?"3 Pe�n� prawd� o cz�owieku da� mo�e, zdaniem autora, nie nauka, lecz filozofia. Ot� to! Ale w znanej intelektualistom filozofii europejskiej i ameryka�skiej nie ma dot�d jakiej� ca�o�ciowej teorii gatunku homo sapiens. Tym wi�ksza jest zas�uga w tym wzgl�dzie Jana Stachniuka. Ten celowo przemilczany i szerzej nie znany my�liciel polski jest oryginalnym tw�rc� imponuj�co zwartej teorii cz�owieka, tak w jego wzlotach, czyli w kulturze, jak i w jego upadkach, czyli wspakulturze. Stachniukowa teoria cz�owieka w kulturze przedstawia si� w skr�cie nast�puj�co.
�wiat jest wol�. D��y ona do coraz wy�szych i doskonalszych form. Z tego d��enia wy�oni� si� cz�owiek - czo�o ewolucji �wiata. W cz�owieku wola tworzycielska uzyska�a samo�wiadomo��. Z pojawieniem si� cz�owieka powsta�a mo�liwo�� kultury, procesu kulturowego. Jako sprawca procesu kulturowego cz�owiek jest jedno�ci�, z�o�on� z trzech cz�on�w:
1. biologia ludzka
2. wola tworzycielska
3. wola instrumentalna
Swobodny przep�yw energii kosmicznej przez te trzy cz�ony warunkuje powstanie kultury i jej rozw�j. W tej tr�jjedno�ci wola tworzycielska to odczuwany w psychice ludzkiej nap�r ku czynieniu, tworzeniu. Wola instrumentalna za� - to ten aspekt woli tworzycielskiej, kt�ry konkretyzuje si� zar�wno w �wiadomo�ci co do maj�cych si� u�y� �rodk�w i narz�dzi tworzenia, jak i w samym efekcie tw�rstwa - kulturowytworze. Rozr�nianie na wol� tworzycielsk� i wol� instrumentaln� oka�e si� celowe i potrzebne w opisie wypadku, gdy tr�jjedno�� cz�owieka w kulturze zostaje z tych czy innych przyczyn rozerwana, proces kulturowy wstrzymany, a ka�dy z trzech cz�on�w usamodzielni si�. B�dzie o tym mowa ni�ej.
WSPAKULTURA - Ustanie procesu kulturowego powoduje rozpad sp�jnego dot�d organizmu i autonomizacj� lu�nych odt�d jego cz�on�w sk�adowych. Izolowane cz�ony organizmu, kt�rego wi�zania s� pozrywane, nazywa Jan Stachniuk plastycznie kikutami. Wy�aniaj� si� z nich produkty rozpadu. Jest ich sze�� i rodz� si� parami. I tak:
z kikuta biologii ludzkiej wyrasta 1. personalizm
2. wszechmi�o��
kikut woli tworzycielskiej wykoleja si� w 3. moralizm
4. spirytualizm
kikut woli instrumentalnej daje perwersj� 5. nihilizm
6. hedonizm.
Personalizm - to osobniactwo, postawa aspo�eczna, stawianie interes�w jednostki przed i ponad interes og�u.
Wszechmi�o�� - to bierna solidarno�� ze wszystkim, co �yje. Idea�em tu jest powszechny kwietyzm, stan, w kt�rym nikt z nikim o nic nie walczy, wszyscy si� mi�uj� w poczuciu w�asnej niemocy i niewa�no�ci czegokolwiek na tym �wiecie.
Moralizm - to ja�owe doskonalenie si� wewn�trzne, uwi�d emocjonalny ubogich duchem, �wi�tych, dekadent�w laickich.
Spirytualizm - lokuje cel cz�owieka w za�wiatach.
Nihilizm - to negacja �wiata kultury, tej "marno�ci nad marno�ciami".
Hedonizm wreszcie - to nieodpowiedzialna konsumpcja tego wszystkiego, co wytworzyli inni, mniej doskonali i mniej uduchowieni.
Synteza wszystkich sze�ciu pierwiastk�w rozpadu daje wspakultur� pe�n�, totaln�.Zwykle jeden z pierwiastk�w wysuwa si� na czo�o. W katolicyzmie pierwiastkiem wiod�cym jest spirytualizm, za� w hinduizmie - nihilizm,kt�ry kulminuje w koncepcji nirwany.
Jest te� wspakultura kad�ubowa, laicka, pozbawiona spirytualizmu, a tak�e nihilizmu.Widoczny w niej jest personalizm przede wszystkim, a potem wszechmi�o�� i moralizm. Wyst�puje ona w takich szatkach jak: wolnomy�licielstwo, ateizm, racjonalizm, itp.
NAR�D - Jest to historyczna, organiczna wsp�lnota duchowa, w pracy i walce zd��aj�ca do swych dziejowych cel�w. Dziejowe cele wsp�lnoty narodowej wyznaczane s� przez fakt istnienia w �wiecie walki o byt, przez charakter ludzi tworz�cych wsp�lnot� i przez obiektywne warunki, w jakich ona �yje. Decyduj�ca jednak jest rola charakteru narodowego. Charakter cz�onk�w narodu decyduje o jego istnieniu i o jego miejscu pod s�o�cem. Charakter narodowy to kategoria psychologiczna, to sentyment. Mocny charakter, to mocny sentyment, to mocna wi� duchowa ��cz�ca zbiorowo�� ludzk� w nar�d, to mocna jego pozycja w �wiecie. Bo:"Prawo do bytu niepodleg�ego przys�uguje tylko narodom o silnej indywidualno�ci, umiej�cym o ten byt walczy� i zwyci�a�, zdolnym przeciwstawi� sile si��, m�ci� krzywdy doznane i zapewnia� na sobie przewag� sprawiedliwo�ci.7
Charakter narodu - oto klucz do zrozumienia jego los�w. Gdy dzisiaj, jak Polska d�uga i szeroka, dyskutuje si� zbawienno�� takiego czy innego ustroju, takiej czy innej polityki, kt�ra by wyci�gn�a nas z cywilizacyjnego do�ka, dobrze jest zacytowa� znanego brytyjskiego socjologa: "Under the best possible organization of society, civilization will decay and go to pieces if the quality of its human stuff is poor. Under the most anomalous and imperfect social forms, men will thrive and civilization will advance and improve itself, if the quality of its human stuff is sufficiently good."8 (Przy najlepszym mo�liwie ustroju cywilizacja upadnie, je�li jako�� ludzkiego w nim elementu jest licha. W najbardziej nienormalnym i niedoskona�ym systemie spo�ecznym ludziom b�dzie si� powodzi�o i nast�pi post�p cywilizacyjny, je�li jako�� ludzkiego materia�u b�dzie wystarczaj�co dobra.)
NACJONALIZM - Poj�cie dzisiaj w Polsce programowo pot�piane i zohydzane. To zrozumia�e. Przykro natomiast czyta�, gdy prononsowany humanista emigracyjny pisze, �e dla nacjonalizmu �ywi nienawi��! Polakatolik pomiesza� szowinizm, ksenofobi� z nacjonalizmem i nienawidzi tego sentymentu, tej emocjonalnej si�y, bez kt�rej nie by�by do pomy�lenia jego w�asny nar�d i on sam jako okre�lona narodowo jednostka.
Nacjonalizm to nic innego, jak czynne umi�owanie ojczyzny, czynny patriotyzm. Nacjonalizm by� t� gleb� emocjonaln�, na kt�rej kwit�y cnoty staro�ytnego Rzymianina - obywatela, �o�nierza, budowniczego pax romana, tw�rcy wielkiej cywilizacji. Niezachwiany, unikaj�cy ostentacji nacjonalizm najwi�kszych nacjonalist�w naszych czas�w - Anglik�w, zadecydowa� o roli Anglii w dziejach �wiata i w kulturze Europy.
W Polsce, w I Rzplitej, m�ody jeszcze nacjonalizm zahamowany zosta� w swym rozwoju przez post�puj�cy od ko�ca XVI wieku proces katoliczenia narodu.
Powsta�o rozszczepienie psychologiczne: w miar� jak nasila� si� sentyment ku katolicyzmowi - mala� sentyment ku ojczy�nie. Wyrazi�o si� to w historycznie stwierdzonym zaniku gotowo�ci narodu do obrony swego pa�stwa, przy r�wnoczesnym, niepomiernym wzro�cie ofiarno�ci ludzi na rzecz katolicyzmu. W epoce saskiej, w dobie najwi�kszego triumfu katolicyzmu w Polsce, trudno doszuka� si� �lad�w nacjonalizmu i u rz�dz�cych i u rz�dzonych. O II Rzeczypospolitej niepodobna twierdzi�, �e jej rdzennie polska wi�kszo�� ludno�ci tworzy�a jednolity blok czynnego patriotyzmu i zgodnego z polsk� racj� stanu zachowania si� wobec wroga. Zbyt wiele istnieje �wiadectw na to, �e po kl�sce wrze�niowej 1939 roku po ca�ym okupowanym przez Niemc�w kraju rozla�a si� ohydna fala masowego donosicielstwa rodak�w na rodak�w do w�adz okupanta, kt�ry mia� na swe us�ugi tysi�ce a tysi�ce polakatolik�w obojga p�ci, wszelkich zawod�w i warstw spo�ecznych.9 Tak nie zachowuje si� spo�ecze�stwo patriotyczne. Duchowi nacjonalizmu obce jest w zasadniczej swej masie i dzisiejsze spo�ecze�stwo w Polsce, przesi�kni�te bardziej mo�e, ni� dawniej, duchem katolicyzmu. Wci�� aktualne s� s�owa wypowiedziane w czasach niewoli: "...do dzi� dnia jednak g��boko narodowa i nowoczesna psychika jest postulatem."10 Gdyby by�a faktem, Jan Lecho� nie m�g�by napisa�: "To nieprawda, �e Polacy s� to same pysza�ki, same Zag�oby polsko�ci. S� to r�wnie� i ci�gle papugi cudzoziemszczyzny, lokaje li��cy wszystko , co obce."11
Por�wnajmy gorzk� wypowied� Lechonia z tchn�c� nacjonalizmem postaw� socjalistki angielskiej - Beatrice Webb: "Je�eli kiedykolwiek mia�am tendencj� do nie�mia�o�ci wchodz�c do pokoju pe�nego ludzi, m�wi�am sobie: jeste� najm�drzejszym cz�onkiem jednej z najm�drzejszych rodzin, nale��cych do najm�drzejszej klasy najm�drzejszego narodu na �wiecie, wi�c czego masz si� ba�?"12 Jest to g�os, podkre�lam, socjalistki. Angielskiej.
DEMOKRACJA - S�yszymy wci�� o "demokracjach ludowych", a to jest mas�o ma�lane, bo demokracja nie znaczy nic innego, jak w�a�nie rz�dy ludu. Demokracja to rz�dy wi�kszo�ci pod krytycznym okiem opozycyjnej mniejszo�ci, kt�ra zawsze mo�e, w wyniku wybor�w, sama sta� si� wi�kszo�ci� i przej�� rz�dy.
"Demokracy has been called the association of us all through the leadership of the best"- powiedzia� jeden, i to nie byle jaki, z tych najlepszych.13
Odwiecznym problemem demokracji jest - jak zapewni� wyb�r tych najlepszych. Nie s� tu istotne takie czy inne formy ustrojowe, taki czy inny mechanizm selekcji. Istotna jest jako�� materia�u, z kt�rego dokonuje si� wyboru. Je�li w I Rzeczypospolitej od 1652 do 1764 r. na 71 sejm�w zerwano 42, to winne temu nie by�o jakie� fatum w postaci liberum veto, lecz ludzie, kt�rzy t� instytucj� ustanowili, z niej korzystali, jej monstrualnej g�upoty nie widzieli. Istotna jest sprawa charakteru ludzi na nar�d si� sk�adaj�cych. A charakter ludzi - to g��wnie wynik istniej�cego w narodzie systemu wychowawczego. W I Rzeczypospolitej by� on domen� katolicyzmu, by� ni� i w II Rzeczypospolitej, w du�ej mierze pozostaje ni� w naszym narodzie do dzisiaj.
WOLNO�� - Poj�cie zrozumia�e jedynie na tle panuj�cej w �wiecie walki o byt. Wolno�� jest dobrem, jakie cz�owiek zdobywa wbrew cz�owiekowi. Wolno�� wywalcza sobie, albo j� traci, klasa spo�eczna w konflikcie z inn� klas�, nar�d w zmaganiach z innym narodem. Wolno�� - to swoboda stanowienia o sobie. W sposobie, w jaki czyni u�ytek ze swej swobody, sprawdza si� cz�owiek jako jednostka i jako nar�d. Nar�d mo�e swej wolno�ci strzec, uczyni� odporn� na zakusy wrog�w, a mo�e te� roztrwoni�, zmarnowa�, wystawi� na �up s�siadom. Biadaj�cej po pierwszym rozbiorze szlachcie Adam Naruszewicz, cho� biskup, rzuci� prawd� w oczy:
"�aden kraj cudzej pot�gi nie zwabi�,
Kt�ry sam siebie pierwej nie os�abi�"14
Bo jest wolno�� do i jest wolno�� od. Nar�d, kt�ry sw� wolno�� pojmuje jako wolno�� od pracy, od wysi�ku, od obowi�zku, od prawa - rych�o t� wolno�� traci. O wolno�ci lub o niewoli narodu decyduje jego charakter. "Z cz�owiekiem bez charakteru nikt si� nie liczy, nikt si� o niego nie troszczy, tym bardziej z narodem bez charakteru w �rodowisku walki o byt i przewag�."15
HUMANIZM - Nie mam tu na my�li pr�du umys�owego, kt�ry by� reakcj� na mroki �redniowiecza. Chodzi mi o to, co ten termin oznacza dzisiaj w rozumieniu szerokiego og�u. Dzisiaj za humanizm uwa�a si� kultur� ducha z akcentem na etyk� i estetyk�, wra�liwo�� na niedol� bli�niego, �yczliwo�� wobec wszystkiego, co �yje, brak skrajnych (czytaj: mocnych) przekona�, itp. W praktyce humanizm taki jest to�samy z humanitaryzmem i odpowiada tym, co s� cisi i pokornego serca, co p�acz� i nadstawiaj� policzek, nie sprzeciwiaj� si� z�u, s� pe�ni tolerancji, itp.
Prawdziwego oblicza humanizmu nie szuka� u miliard�w istot z gatunku homo sapiens, co przesuwaj� si� przez �ycie bezszelestnie, a o kt�rych Leonardo da Vinci wyrazi� si�, �e s� jedynie producentami ka�u. Protagoras, Cezar, Luter, Szekspir, Kant, Napoleon, Pasteur, Nobel i inni podobni im ludzie-zbocze�cy, jak ich okre�la Florian Znaniecki, oni dopiero wyra�aj� istot� humanizmu, ukazuj� w jakim kierunku on si� rozwija.
Czy� nie ods�ania istoty humanizmu wypowied� J�zefa Pi�sudskiego w li�cie do przyjaciela, pisanym w roku 1908 w przededniu akcji pod Bezdanami:
"Prosz� tylko o to, aby� nie robi� ze mnie dobrego oficera lub mazgaja i sentymentalist�... tj. cz�owieka po�wi�cenia, rozpinaj�cego si� na krzy�u dla ludzko�ci czy czego tam. By�em do pewnego stopnia takim, lecz by�o to za czas�w m�odo�ci g�rnej i chmurnej. Teraz nie, to min�o i min�o bezpowrotnie - te mazgajstwa i krzy�owanie si� dokuczy�o mi, gdym na to u naszych inteligent�w patrzy� - takie to s�abe i beznadziejne!
Walcz� i umr� jedynie dlatego, �e w wychodku, jakim jest nasze �ycie, �y� nie mog�, to ubli�a, s�yszysz - ubli�a mi jako cz�owiekowi z godno�ci� nie niewolnicz�. Niech inni si� bawi� w hodowanie kwiat�w czy socjalizmu, czy polsko�ci, czy czego innego w wychodkowej (nawet nie klozetowej) atmosferze - ja nie mog�! To nie sentymentalizm, nie mazgajstwo, nie maszynka ewolucji spo�ecznej, czy tam co, to zwyczajne cz�owiecze�stwo!!"16
FILOZOFIA - Jest systemem s�d�w o podstawowych zagadnieniach bytu ludzkiego. Wynika st�d, �e kluczem do ka�dej filozofii jest spos�b, w jaki rozumie si� w niej istot� cz�owieka. Inaczej widzi si� go w systemach filozoficznych opartych na dogmacie kreacjonizmu, za� zgo�a inaczej ujmuje cz�owieka filozofia panteizmu ewolucyjnego, czyli kulturalizmu, kt�rego tw�rc� jest Jan Stachniuk.
U podstaw kulturalizmu le�y Protagorasowa teza: cz�owiek jest miar� wszechrzeczy. Zar�wno cz�owiek jako gatunek, jak i cz�owiek-jednostka, taka wszak�e, kt�ra jest uciele�nieniem i wyznacznikiem zasadniczych cech cz�owiecze�stwa. S� nimi, �e powt�rzymy, wola stawania si� czym� wi�kszym ni� si� jest, wola w�adztwa i zdolno�� tworzenia. Filozofia winna wskazywa� cz�owiekowi drog� ku realizacji tych d��e� i uczy�, co w �yciu naszym jest warto�ci�, a co ni� nie jest. Trafnie uj�� to polski autor: "Filozof jest prawodawc� miary, warto�ci i ci�aru rzeczy. G��wnym i podstawowym zagadnieniem filozofii jest zagadnienie warto�ci, do kt�rego rozwi�zania nie mo�e doprowadzi� czysty intelektualizm."17
Nie intelekt decyduje w nas o wyborze naszych warto�ci. Przes�dza o tym nasza postawa emocjonalna, wobec kt�rej intelekt spe�nia rol� narz�dzia. O filozofii powiedzia� Brzozowski: "Gdy si� stoi na gruncie zapatrywa�, �e nie poznanie gotowego �wiata, lecz tworzenie jest ostatecznym sprawdzianem wszystkich spraw ludzko�ci, a widzieli�my, �e wszystkie sprawy pozaludzkie s� jeszcze ludzkimi, zrozumie� �atwo, �e mog� by� epoki, w kt�rych wszelka bierna filozofia jest k�amstwem - gdy ca�e znaczenie filozofii skupia si� na jednym - by� �wiadomo�ci� czynu, jaki ma by� dokonany."18
INDYWIDUALIZM - Poj�cie to, jak chyba �adne inne, rozumiane jest w Polsce ca�kiem opacznie. Polakatolik uwa�a si� za indywidualist� - nic bardziej mylnego. Indywidualizm jest to postawa jednostki zwr�conej czynnie do �wiata, d���cej do tw�rczego zaznaczenia w nim swej osobowo�ci. Indywidualista nie idzie za owczym p�dem, nie jest pawiem i papug�, przeciwnie, jest oryginalnym, swobodnym tw�rc�, pozytywnym cz�onkiem wsp�lnoty, czy to w polityce, czy w sztuce, literaturze, czy w ka�dej innej sferze dzia�alno�ci ludzkiej. Tak zaznaczy� si� w dziejach indywidualizm anglosaski. To, co w Polsce uchodzi za indywidualizm, jest czym� wprost przeciwnym.
"Polski indywidualizm ! Przesta�my ju� gada� o tym. Polski indywidualizm to tylko polskie odosobnienie, to tylko Polska wbrew wszystkiemu, co wygod� chwili zam�ca, - uparta samowola (...) Nie ma narodu tak ma�o poszanowania maj�cego dla indywidualno�ci tw�rczej, tward� prac� wykuwajacej sobie rozumienie swiata, w�adz� nad nim, jak my w�a�nie."19
Podobne stwierdzenie ju� z okresu II Rzeczypospolitej: "Bierno��, niech�� lub niezdolno�� do �ycia zbiorowego, nie jest jeszcze wyrazem d��e� indywidualistycznych."20
A tymczasem, ci�gle i wci��, polakatolik sk�onny jest papla� o swoim indywidualizmie. O indywidualistach nadwi�la�skich wyrazi� si� prezydent Gabriel Narutowicz: "To nie jest Europa. Ci ludzie lepiej si� czuli pod tymi, kto karki depta� i bi� po pysku".21
Nie mieszajmy tych dw�ch poj��: co innego by� indywidualist�, a co innego izolowa� si� we wspakulturowym personalizmie.
1) Mi�dzyepoka, PIW, 1980, s. 386
2) Narcyza �michowska, Listy, Tom II, Ossol.,1960, s.340
3) Florian Znaniecki, Nauki o kulturze, PWN 1971, s.22.
4) Ernest Barker, Charakter Narodowy, Warszawa 1933 s. 445.
5) Florian Znaniecki op.cit.s.189.
6) Bogdan Suchodolski, Kim jest cz�owiek?, Omega 1985, s.16.
7) Zygmunt Balicki, Egoizm narodowy wobec etyki, Lw�w 1914 s.72.
8) William McDougall, National welfare and national decay, Londyn, 1921,s.7.
9) a. Ludwik Landau, Kronika lat wojny i okupacji, PWN, 1962.
b. Adam Grzyma�a-Siedlecki, Sto jedena�cie dni w letargu, WL, 1966.
c. I.Caban Z.Ma�kowski Zwi�zek Walki Zbrojnej i Armia Krajowa, Lublin, 1971.
d. Kazimierz Wyka, �ycie na niby, WL, 1984.
e. Ca�y szereg innych publikacji dokumentarnych i wspomnieniowych. Doda� trzeba, �e Armia Krajowa musia�a utworzy� na Poczcie G��wnej w Warszawie specjaln� kom�rk� do wy�apywania donos�w na Gestapo.
10) Stanis�aw Brzozowski, Legenda M�odej Polski, Lw�w,1910,s.568
11) (w:) Janusz Tazbir, Spotkania z histori�, Iskry, 1979,s.63.
12) Bertrand Russel, Autobiografia 1872-1914, Czyt.1971,s.107.
13) Winston S.Churchill, The Peoples�s Rights, Jon. Cape, 1970,s.54
14) Andrzej F.Grabski (w:) Historycy warszawscy ostatnich dw�ch stuleci, Czyt. 1986
15) Zygmunt Balicki, op.cit. wyd.pierwsze, Lw�w, 1902, s.46
16) Andrzej Micewski, W cieniu marsza�ka Pi�sudskiego, Czyt. 1968
17) Zygmunt �empicki, Oblicze duchowe wieku dziewi�tnastego, Warszawa 1933, s.25
18) Stanis�aw Brzozowski, Kultura i �ycie, PIW,1973,s.359
19) Stanis�aw Brzozowski, Legenda M�odej Polski, s.94
20) Roman Rybarski, O naszym indywidualizmie (w:) My�l Narodowa, nr 43,z 6.IX 1931
21) Adam Pr�chnik, Pierwsze pi�tnastolecie Polski niepodleg�ej, PWN, 1983, s.128
ROZDZIA� II PODSTAWOWE PRAWDY
1. Cz�owiek czo�em ewolucji �wiata.
Na pocz�tek nieco humoru: "Na co Pan B�g stworzy� �wiat? - Na chwa�� swoj� i dla dobra swoich stworze� rozumnych."1
Na to samo pytanie dzisiaj odpowiada si� to samo: "Pan B�g stworzy� �wiat, aby ludzie poznali chwa�� Jego, czcili Go i przez to stali si� szcz�liwymi."2
Ta niezwykle �asa na chwalby Osobisto�� mieszka, jak wiadomo, w niebie. - "Niebo jest miejscem, w kt�rym B�g chwa�� swoj� objawia b�ogos�awionym i daje si� jasno i intuicyjnie widzie� swoim wybranym, kt�rzy tam doskona�ego u�ywaj� szcz�cia."3
A teraz powa�nie. Odrzucamy, zadru�anie, wszelki kreacjonizm. Wierzymy, �e stworzenie i ewolucja �wiata jest procesem samoczynnym. Cz�owiek nie zosta� stworzony, lecz wyr�s� z �ona przyrody w toku trwaj�cej miliony lat ewolucji. Si�� sprawcz� tej ewolucji widzimy w czynnej we wszech�wiecie energii kosmicznej, kt�r� zwiemy wol� tworzycielsk�. Manifestuje si� ona w wykszta�caniu coraz to wy�szych i doskonalszych form bytu. Jako najdoskonalsza z tych form zjawi� si� w swoim czasie cz�owiek.
Pojawienie si� cz�owieka sta�o si� momentem zwrotnym w przebiegu ewolucji, zaistnia�a bowiem ca�kiem nowa kategoria bytu, co wi�cej - ta, kt�ra wyra�a najdobitniej samo�wiadomo�� woli kosmicznej. Odt�d cz�owiek - no�nik woli tworzycielskiej pocz�� w spos�b celowy i tw�rczy zmienia� oblicze swego �wiata. U jego podstaw le�y ludzki czyn. Zakie�kowa�a kultura �wiata ludzkiego, jednak�e jej rozw�j nie by� procesem sta�ym, przeciwnie, w dziejach cz�owieka kr�tkie przeb�yski post�pu kulturowego gasn� w przewa�aj�cej szarzy�nie zastoju, a nawet cofania si�. Powiedzieli�my wy�ej, �e w procesie kulturowym, to znaczy w prawid�owym procesie swego rozwoju cz�owiek jest jedno�ci�, z�o�on� z trzech element�w: biologii ludzkiej, woli tworzycielskiej i woli instrumentalnej. Nie stoi w sprzeczno�ci z tym dalsze twierdzenie, �e cz�owiek jest istot� dwoist�. Z jednej strony, jako ssak, rz�dzony jest prawami biologii, z jej wegetacj�, rozmna�aniem si� li tylko ilo�ciowym; szukanie optimum warunk�w dla spokojnego przebiegu proces�w fizjologicznych wype�nia biologi� bez reszty.
Jednak�e z koliska wieczystej powtarzalno�ci biologii cz�owiek wyrywa si� dzi�ki temu, �e posiada zakotwiczony w swych instynktach i dyspozycjach psychicznych impuls tw�rczo�ci i w�adztwa, jest bowiem, jak ju� m�wili�my, no�nikiem woli tworzycielskiej. I na tym polega dualizm istoty ludzkiej, �e walcz� w niej stale dwie przeciwstawne d��no�ci: postawa tworzycielska walczy o lepsze z postaw� wegetacji. Tam, gdzie ta ostatnia zwyci�a i upowszechnia si�, tam ona konsekwentnie znajduje sw�j wyraz w idea�ach �yciowych, w �wiatopogl�dzie zbiorowiska ludzkiego, dotkni�tego wol� wegetacji. Wytwarza si� w ten spos�b wegetatywna, atw�rcza ideologia, kt�ra dzia�a jako ideomatryca, odciskaj�ca swe pi�tno na obliczu nast�puj�cych po sobie pokole�. Wykszta�ca si� wspakultura. Ona wype�nia wi�ksz� cz�� dziej�w gatunku ludzkiego. Jest tak dlatego, �e cz�owiek jest kategori� bytu bardzo m�od�. Humanizm znajduje si� dopiero w niemowl�ctwie, st�d �atwo ulega chorobie, jak� jest wspakultura. Przez usta ludzkie mo�e przemawia� zdrowie i wola mocy, a mo�e te� artyku�owa� swe zgni�e racje choroba i wola nico�ci. Por�wnajmy: "Jam jest Heraklit. Dlaczego, g�upcy, ju� to d�wigacie mi� w g�r�, ju� to str�cacie w d�? Nie dla was si� trudzi�em, lecz dla tych, kt�rzy mi� rozumiej�. Dla mnie jeden cz�owiek wart jest tyle co trzydzie�ci tysi�cy, a niezliczony t�um mam za nic.4 Tym samym, co Heraklit, g�osem wypowiada� si� Leonardo da Vinci. A oto tak przemawia wspakultura: "Ucz si� pos�usznym by�, prochu. Ucz si� korzy�, ziemio i glino, i uni�a� si� pod stopy wszystkich. Ucz si� �ama� wol� twoj� i poda� si� na wszelk� uleg�o��. Powsta� przeciw sobie i nie dopuszczaj, a�eby duma w tobie �y� mia�a; lecz uczy� si� tak uleg�ym i ma�ym, a�eby wszyscy po tobie chodzi� i jako b�oto na rozdro�u depta� ci� mogli."5
Nic tu nie wyja�ni komuna� o r�norodno�ci i bogactwie indywidualno�ci ludzkich. W pierwszym przyk�adzie przemawia dumnie �wiadome swej godno�ci cz�owiecze�stwo. Drugi cytat, to ociekaj�ca nihilizmem, chorobliwa karykatura cz�owieka. Nie jest ona, je�li chodzi o nasz� rzeczywisto��, ponurym echem Wiek�w Ciemnych. St.Lorentz, kt�ry w 1917 roku wst�pi� na uniwersytet, wspomina: "Z opowiadania Marii Nied�wiedzkiej-Ossowskiej wiem (by�o to jeszcze przed mym wst�pieniem na uniwersytet), �e na jednym z pierwszych zebra� Ko�a Filozoficznego, w toku dyskusji nad Gorgiaszem Platona, d�ugo debatowano nad tym, czy lepiej jest krzywdzi�, czy samemu doznawa� krzywdy."6 M�odzie� ta, z tak� mentalno�ci�, zostanie wkr�tce powo�ana do odbudowy niepodleg�o�ci Polski.
Na szcz�cie, w czo��wce ewolucji �wiata post�puj� ludzie kultury. Wspakulturowcy s� tam nieobecni. Nie s�u�y post�powi humanizmu filozofia egzystencjalisty J.P.Sartre�a, kt�ry uzna�, �e "Absurdem jest, �e�my si� urodzili i absurdem, �e pomrzemy." Dla Leszka Ko�akowskiego cz�owiek jest jak�� nienormalno�ci�: "...albo "rozum" jest rakowat� tkank� chorego gatunku, albo w �wiecie fizycznym, wewn�trz imperatyw�w naszej cielesno�ci, jest cia�em obcym, z innego �wiata pochodz�cym."7 Innymi s�owy, albo psychika ludzka okazuje si� produktem naszej biologicznej degeneracji, albo jest jakowym� kuku�czym jajem nie z tego �wiata. W j�zyku wspakultury chrze�cija�skiej jest to dusza nie�miertelna.
Cz�owiek jest czo�em ewolucji �wiata - powtarzam za Janem Stachniukiem. Podobne stwierdzenie znajdujemy o obcego my�liciela: "Man is that portion df the universal world-stuff that has evolved until it is capable of rational and purposeful values. His place in the universe is to continue that evolution and to realize those values."8
2.Walka o byt.
Drug� z podstawowych prawd istnienia jest stwierdzenie, �e w �wiecie panuje nieustaj�ca i bezwzgl�dna walka o byt. W przyrodzie widzimy j� na ka�dym kroku. Nie inaczej ma si� rzecz w obr�bie gatunku ludzkiego, pomi�dzy jednostkami, plemionami, narodami. Tyle, �e mi�dzy lud�mi odbywa si� ona za dymn� zas�on� pi�knych s��w. W czasie traktatowego finalizowania drugiego rozbioru Polski, w Grodnie, w roku 1793, z ust i not ambasador�w Rosji i Prus p�yn�a rzeka wznios�ych s��w o szlachetno�ci, sprawiedliwo�ci, o dobrych ch�ciach wobec rozszarpywanej Rzplitej. Kato�skie Carthaginam delendam esse, Hobbesa bellum omnium contra omnes, angielskie right or wrong, my country!, - wszystko to jest wyrazem walki o byt. St�d te� Bismarckowe ausrotten! w odniesieniu do Polak�w, st�d te� refleksja w. ksi�cia Konstantego:"Matuszka nasza Rossija bieriot dobrowolno, nastupaja na gor�o."9
Walka o byt stanowi nieod��czne znami� ewolucji �wiata. Mia� odwag� powiedzie� to Heraklit: polemos pater panton. Na og�lnym tle ewolucji konflikty w�r�d ludzi maj� dwojakie �r�d�o. Po pierwsze, wszystko, co jest nowo�ci� i post�pem w stosunkach mi�dzyludzkich musi, zanim si� utrwali, pokona� opory stawiane przez zastany, tradycyjny porz�dek rzeczy; wrodzone cz�owiekowi d��enie do mocy, do w�adztwa jest przyczyn� znanych z historii wojen, prowadzonych w imi� takiej czy innej idei, takiego czy innego pojmowania �ycia. Po drugie, miejsca pod s�o�cem i d�br na ziemi nie ma tyle, by starczy�o na zaspokojenie wszystkich, wci�� rosn�cych apetyt�w. St�d nieustaj�ce walki, z kt�rych zwyci�zcami wychodz� silniejsi. S� to narody lepiej zorganizowane, bardziej tw�rcze i pracowitsze. Historia Europy jest jednym pasmem przyk�ad�w na to.
Na tym tle wyst�puje jaskrawo wspakulturowe oblicze chrze�cija�stwa. Chrze�cija�stwo neguje konieczno�� walki o byt, stoi na stanowisku, �e d�br na �wiecie starczy�oby dla wszystkich, gdyby wszyscy nawzajem si� mi�owali i sprawiedliwie dzielili nimi. Chrze�cija�stwo nakazuje wi�c mi�owa� wszystkich, nawet nieprzyjaci�. Apostolstwo powszechnej mi�o�ci prowadzi w konsekwencji do powszechnej stagnacji, jedynie bowiem w warunkach powszechnego nieczynienia znikn� rodz�ce konflikty odmienno�ci i sprzeczno�ci interes�w i zapanuje bierna dobro� nagich egzystencji.
"Natura ludzka mo�e mi�owa� nieprzyjaci� tylko wtedy, gdy ich za nieprzyjaci� nie uwa�a, nie sprzeciwia� si� z�u mo�e wtedy tylko, gdy jest na z�o oboj�tn�, a wi�c gdy jedno i drugie nie wzbudza w niej reakcji uczuciowej."10
Jest to bodaj jedyny tego rodzaju g�os w Polsce przed narodzeniem si� Zadrugi. Os�awion� mi�o�� bli�niego wzi�� pod lup� Jan Stachniuk: " Co to znaczy mi�o�� bli�niego ? Innymi s�owy jest to deprecjacja wszelkich d��e� i cel�w ludzkich, o ile one wykraczaj� poza wol� wegetacji. Has�o mi�o�ci bli�niego oznacza zimny, trupi cynizm w stosunku do ka�dego pozytywnego d��enia cz�owieka. Wszelkie d��enia i porywy, moje i twoje s� �mieciem; nic nie jest wa�ne. Upiorna, wyzi�biona staro��, chichocz�ca nad ka�dym d��eniem, zamiarem, dzie�em, bije z apel�w o mi�o�� bli�niego."11
Wo�anie o mi�o�� jest broni� s�abszego, kt�ry w ten spos�b ma nadziej� rozbroi� moralnie i unieszkodliwi� silniejszego. S�aby czuje si� dobrze tylko tam, gdzie nic si� nie dzieje, gdzie nikt z nikim o nic nie walczy, do niczego nie d��y, �adnych opor�w �ama� nie potrzebuje. Taka rajska sielanka jest oczywi�cie chorobliwym z�udzeniem. Ci, kt�rzy p�acz�, s� cisi i pokornego serca - ci ziemi nie posi�d�, odwrotnie, zawsze b�d� niewolnikami.
J�zef Pi�sudski powiedzia�: "Ci, kt�rzy m�wi� o wiecznym pokoju na ziemi, myl� si�. Zawsze b�dzie istnia� wysi�ek, a z nim wsp�zawodnictwo. To wyrabia charakter. Nie mo�e by� inaczej."12
A oto g�os uczonego: "Nikt nie broni pacyfistom i kosmopolitom ich tyrad i zjazd�w, lecz w praktyce nikt ich nie s�ucha, bo ka�dy wie, �e si�a przed prawem niewzruszon� zasad� �ycia politycznego i spo�ecznego pozosta�a, jak by�a."13
Dlatego oceniamy negatywnie ewangeliczno-pacyfistyczne allokucje Jana Paw�a II, kt�re mog� mie� w Polsce jeden tylko skutek: rozbrojenie moralne narodu.
3.Pe�nia �ycia - tylko w narodzie
Za trzeci� podstawow� prawd� naszego istnienia uznajemy tez�, �e pe�ni� swej osobowo�ci jednostka rozwin�� mo�e tylko, �yj�c i dzia�aj�c w narodzie. Jednostka, przychodz�c na �wiat, przynosi ze sob� genetycznie uwarunkowane dyspozycje psychiczne i sk�onno�ci. To jest natura cz�owieka. Rozwijanie jednych aspekt�w tej natury, hamowanie innych - to zadanie kultury. Rozw�j jednostki - to proces przerastania natury przez kultur�. W okresie dorastania jednostka jest przedmiotem niepostrzegalnej a wszechobecnej obr�bki przez ideomatryc� panuj�c� w danej wsp�lnocie, rodowej, plemiennej, narodowej.
"Spraw� pierwszorz�dn� i zasadnicz� jest to, �e w �yciu spo�ecznym osoba ludzka jest ca�kowicie tworem ludzkim,...14 - tez� t� przyjmujemy, pami�taj�c jednak o roli, jak� w procesie spo�ecznego modulowania osoby ludzkiej musi odgrywa� wrodzony jej wsad genetyczny.
Oblicze duchowe jednostki, uznawane przez ni� warto�ci �ycia, �wiatopogl�d, to wszystko otrzymuje ona od wsp�lnoty, w jakiej zosta�a wychowana. Panuj�c� w narodzie ideologi� mo�na przyr�wna� do sztancy, kt�ra na surowym materiale rodz�cych si� pokole� odciska monopolistycznie swe pi�tno. W takim perpetuum mobile ideologia wsp�lnoty powiela siebie sam� i jednocze�nie produkuje z pokolenia na pokolenie jednolity, ten sam typ ludzki. Decyduj�c� w tym procesie hodowania typ�w ludzkich jest jako�� samej sztancy ideologicznej, a mianowicie, czy jest to sztanca kulturowa, czy przeciwnie, wspakulturowa. Automatycznie jako�� kultywowanej przez nar�d sztancy ideologicznej przes�dza o jego roli i znaczeniu w �wiecie. Sw� ni�szo�� cywilizacyjn� polakatolik, owszem, dostrzega. Nigdy jednak nie zdob�dzie si� na postawienie znaku r�wno�ci pomi�dzy swoj� n�dz� a systemem warto�ci duchowych, kt�re go ukszta�towa�y i kt�re sobie ceni. "S�ab� indywidualno�� narodu, brak charakteru w polityce tych, kt�rzy kierowali jego losami, obaw� walki bezwzgl�dnej, wszystkie te braki podajemy ch�tnie jako przejawy altruistycznych jego sk�onno�ci i niemal che�pimy si� nimi, jako cechami naszej wy�szo�ci moralnej w polityce mi�dzynarodowej."15
System warto�ci duchowych, jakimi �yje nar�d, rozstrzyga o tym, czy jest to nar�d ludzi wolnych, czy tylko wzdychaj�cych do wolno�ci. Dlaczego tylko tak?
Dlatego, �e, po pierwsze, wyj�wszy ustroje totalitarne, tylko w wolnej ojczy�nie jednostka ma najwi�ksz� swobod� w wyborze swych cel�w �yciowych, odpowiadaj�cych jej indywidualnym chceniom i mo�liwo�ciom; po drugie, cokolwiek osi�gamy w �yciu, osi�gamy przez trud i wysi�ek. Jest on tym wydajniejszy i tym ch�tniej podejmowany, im bardziej harmonizuje z panuj�c� w narodzie atmosfer� emocjonaln�, im bardziej odpowiada powszechnemu poczuciu, co jest s�uszne, dobre dla kraju, patriotyczne, godne dobrego obywatela. Tylko we w�asnej ojczy�nie mi�o�� w�asna jednostki mo�e i�� w parze z mi�o�ci� wsp�lnoty narodowej, jej d��e�, idea��w i jej warto�ci, wpajanych od dzieci�stwa przez system wychowawczy. "�em zas�u�y� si� dobru og�lnemu i ojczy�nie, czyli pa�stwu, to m�j honor, moja cze��, chwa�a i nie�miertelno��. Duch narodu mego to polityczna najwy�sza Istota, kt�r� uwielbiam, za kt�r� chc� walczy� i tysi�ckro� umiera�. S�owem, jest mi wszystkim by� dobrym obywatelem."16
Oto wyznanie wiary �o�nierza z 1830 roku. Powt�rzy je ka�dy Polak. W duszy ludzkiej �ywe jest pragnienie przed�u�enia swego ja poza gr�b, w nie�miertelno��. Na tym bazuje swe za�wiatowe, rajskie cudy-u�udy wspakultura chrze�cija�ska. Zn�kany ci�arem �ycia cz�owiek upad�y zaludni� niebo nie�miertelno�ci�, tworem swej wyobra�ni, i wybawienie swe widzia� w tym, �eby si� tam dosta�. Rozs�dniej problem nie�miertelno�ci rozumiano w staro�ytnym Rzymie, o czym �wiadczy epitafium pewnej Rzymianki: "Cinis sum, cinis terra est, terra dea est, ego mortua non sum." 17
W Polsce, niestety, do dzisiaj norm� jest wspakulturowe pojmowanie nie�miertelno�ci. B�g, Opatrzno�� - te s�owa s� w codziennym obiegu u nas. Do niezwyk�ych rzadko�ci nale�y taka oto refleksja zgorzknia�ego patrioty: "Dziwn� mi rzecz� si� wydaje, gdy mi� nieraz o powody smutku, ponuro�ci i zadumania si� wypytuj� lub zwyk�ymi og�lnikami pociesza� chc�... Czy mo�e s�dz�, �e pociecha s�owna lub tam jakie� przypominanie Opatrzno�ci, Boga i tym podobnych niedorzeczno�ci mo�e da� ulg� zbola�emu i st�sknionemu sercu? "18
Dla cz�owieka zdrowego droga do nie�miertelno�ci jest jedna: praca w narodzie, dla narodu i poprzez nar�d. W narodzie ogniskuj� si� naj�ywsze i najszlachetniejsze uczucia jednostki. Bo: "Nationhood is, then, essentially a psychological conception."19
W klimacie duchowym powszechnego skatoliczenia umys��w w Polsce szczeg�ln� uwag� i szacunek budzi w nas takie, zgo�a niekatolickie o�wiadczenie: "Gardz� przesz�o�ci�, tera�niejszo�ci� i przysz�o�ci� moj�, je�eli nie najdzie si� przy pracy oko�o narodowej sprawy. Wyrzekam si� rad i wiecznego �ywota i zbawienia tam, gdzie� za �wiatem, na �onie �redniowiecznego boga Eona, gdybym kiedy mia� przesta� by� prawym Polakiem."20
Licz�c si� z konsekwencjami Trentowski nie wymienia wprost katolickiego boga w tym kontek�cie. Bezpieczniej by�o pos�u�y� si� nieszkodliwym Eonem. Patriota polski, wyra�aj�c sw� wierno�� warto�ciom narodowym, zmuszony by� baczy�, by nie �ci�gn�� na siebie zbytniej uwagi funkcjonariuszy Watykanu.
W zwi�zku z tym nasuwa si� uwaga, �e prawid�owy rozw�j osobowo�ci jednostki odbywa si� wtedy, gdy jej potencja� emocjonalny nie ulega rozszczepieniu, tj. gdy w walce o miejsce w sentymentach i afektach obywatela warto�ci narodowe nie maj� konkurenta w warto�ciach religii, jak to niestety jest w Polsce. �le jest tym bardziej, gdy, jak w Polsce, panuj�ca religia nie jest warto�ci� rodzim�, lecz zaszczepion� narodowi z zewn�trz. Problem ten odwa�y� si� poruszy� znakomity pisarz w swej g�o�nej powie�ci lwowskiej. Bohater tej powie�ci, maturzysta, nie ma jednak odwagi wypowiedzenia publicznie tego, co my�li. A my�li tak: "Wychowani w ponurym ba�wochwalstwie, nauczeni kl�ka� i odkrywa� g�ow� przed symbolami, kt�re s� obce naszej ziemi - kiedy� wreszcie ustanowimy religi� wed�ug naszego serca i uderzymy czo�em przed �wi�to�ci�, kt�rej ju� ani rozum nam nie odbierze, ani uczucie nasze jej si� nie powstydzi?"21
Oto problem i oto zadanie, kt�re stoi przed ka�dym pokoleniem m�odych Polak�w.
Jak cierpi interes narodowy na rozdwojeniu lojalno�ci w duszy cz�owieka polskiego - niechaj zilustruje nast�puj�cy przyk�ad. Wybuch rewolucji w Rosji w 1917 roku otworzy� przed dziewi�ciotysi�czn� ludno�ci� polsk� w Kamie�cu Podolskim mo�liwo�ci zorganizowania w�asnego �ycia kulturalnego. Grono student�w uniwersytetu kijowskiego, kamie�czan, wyst�pi�o z inicjatyw� za�o�enia szko�y podstawowej dla dziatwy polskiej. Zwo�ano zebranie rodzic�w i przedstawiono program szko�y. Program, z uwagi na realia czasu i miejsca, przewidywa� szko�� bez przedmiotu religii. Na to obecny na zebraniu ksi�dz Drzewiecki, proboszcz ko�cio�a Trynitarzy, wsta� i zawo�a�: "szko�a albo b�dzie katolick�, albo nie b�dzie jej wcale! Parafianie! - za mn�!" I wyszed� ksi�dz, a za nim jego owieczki. I szko�y nie by�o.
Ksi�dz, funkcjonariusz Mi�dzynarodowego Zwi�zku Religijnego z siedzib� w Rzymie, by� w porz�dku. Lojalno�� kleru katolickiego nale�y si� w pierwszym rz�dzie Watykanowi, a potem dopiero narodowi. W okresie rozbior�w papie� Klemens XIV uwa�a� za w�a�ciwe pouczy� o tym biskup�w w Polsce.22
W drugiej Rzplitej arcybiskupi Teodorowicz i Sapieha, wybrani w 1922 do senatu, musieli go opu�ci� na rozkaz Piusa XI. Szcz�liwi, bo m�drzy, Anglicy, u kt�rych nar�d, pa�stwo i ko�ci� - to jedno!
Om�wili�my trzy podstawowe prawdy istnienia ludzkiego:
a.- cz�owiek - to wiod�ca si�a ewolucji �wiata; nie ma nic i nikogo nad sob�, zdany jest tylko na siebie samego.
b.- w �wiecie panuje walka o byt; jest to walka nie tylko o dobra przyrody, lecz i o spos�b pojmowania bytu.
c.- do walki o byt cz�owiek sposobi si� najlepiej, �yj�c i pracuj�c we wsp�lnocie narodowej.
Twierdzimy, �e losy Polski potoczy�yby si� zgo�a inaczej, gdyby polski logos i etos kszta�towa�y si� na fundamencie tych prawd. Jak wiemy z historii i jak widzimy dzi� na ka�dym kroku, polskie my�lenie nasi�k�o zgo�a innymi zasadami. Nar�d zosta� skatoliczony. Nawet za prywatn� refleksj�, kwestionuj�c� objawiony kreacjonizm, grozi� top�r katowski. W roku 1689 za aprobuj�cy dopisek na traktacie nigdzie nie publikowanym "De non existentia Dei" ateista polski Kazimierz �yszczy�ski zosta� �ci�ty. Dzie�o Kopernika, uznane za sprzeczne z Objawieniem, pozostawa�o na papieskim indeksie a� do roku 1835. B�g, Opatrzno��, �aska Bo�a, kara Bo�a, to wisz�ce nad g�ow� polakatolika pot�gi nadprzyrodzone, a zjednywa on je sobie mod�ami, ofiar�, pielgrzymk�, itd. "Si�y rz�dz�ce �wiatem s� wyb�agiwalne. To has�o by�o w ci�gu wielu wiek�w narz�dziem kszta�towania pogl�du na �wiat i postawy �yciowej mas polskich."23
Pierwsza prawda by�a i pozosta�a obca mentalno�ci polakatolika. Nie lepiej jest z prawd� drug�, prawd� walki o byt. Nar�d, kt�ry dot�d nie wyzby� si� resztek uroje� mesjanizmu, wci�� �yje w zaczarowanym kole rozmaitych fikcji, nie umie trze�wo patrze� na �wiat. Na fikcji niewzruszono�ci r�wnowagi si� mocarstw Europy opar�a sw� racj� stanu I Rzplita. Gdy, �yj�c fikcjami, upad�a, wychowani na fikcjach historycy nasi sp�odzili ca�y szereg fikcyjnych przyczyn jej upadku. B�dzie o tym szerzej mowa. Za� o drugiej Rzplitej napisa� jej minister: "Ca�a Polska pe�na jest skarykaturowanych fikcji, kt�re si�� pr�bowano �yciu narzuci�, nie licz�c si� z rzeczywisto�ci�, pr�buj�c bez nale�ytego realizmu urabia� przysz�o�� wedle swych marze�. Bo wedle swej woli - mo�na j� kszta�towa� tylko widz�c i bior�c rzeczywisto�� tak� jaka jest. Po ca�ej Polsce tu�aj� si� kalekie, odra�aj�ce stwory, n�dzne odbicia pi�knych sn�w, ko�lawe potomstwo szlachetnej zadumy i papierkowej tw�rczo�ci - �wiadectwo, jak g��boko tkwi w polskim charakterze niech�� do widzenia prawdy. �yjemy z tymi chorymi stworami, siadamy z nimi do sto�u, przywykli�my do nich, nie widzimy prawie ich szpetoty. �yjemy �r�d karykatury ubezpiecze� spo�ecznych, karykatury kapitalizmu, karykatury etatyzmu, nieledwie karykatury szkolnictwa powszechnego..."24
Psychik� polsk� znamionuje owa lekkomy�lno��, do kt�rej przystaje okre�lenie: sclavus saltans, brak za� tej psychice owego przymiotu ducha, jaki Goethe, dziedzicz�c go po swym ojcu, nazwa�: des Lebens ernstes Willen - powa�nego stosunku do �ycia. St�d raczej gorzka refleksja autora, kt�rego o pesymizm �yciowy pos�dza� wszak nie mo�na. "Dziwna rzecz, jak u nas pozwala si� sp�ywa� wszystkiemu bez �ladu, jak ma�o jest potrzeby utrwalenia �ycia! �ycie jest, zdaje si�, za szczere dla naszego nawyku zak�amywania wszystkiego; "25
A oto przyk�ad my�lenia fikcjami i to na wysokim szczeblu. We wrze�niu 1939 roku sojusznicza Rumunia, widz�c druzgocz�c� kl�sk� swego polskiego sprzymierze�ca, pozosta�a w neutralno�ci, zgodnie z trze�w� ocen� sytuacji i w�asnego interesu. W�r�d serdecznych przyjaci� psy zaj�ca zjad�y, ale wybitny m�� stanu drugiej Rzplitej by� tym zaskoczony: "Nikt nie m�g� w�wczas przewidzie�, �e rz�d rumu�ski podrze swe zobowi�zania sojusznicze oraz z�amie przyrzeczenie, z�o�one przed niespe�na dziesi�ciu dniami w sprawie wolnego przejazdu dla pa�stwowych w�adz polskich oraz przekraczaj�cych granic� resztek wojska polskiego."26
O trzeciej prawdzie, �e cz�owiek najlepiej rozwija si� w narodzie, nie mo�na powiedzie�, by jej �wiadomo�� by�a u nas mocna i powszechna. �y� i rozwija� si� w narodzie, znaczy wch�ania�, przyswaja� sobie, piel�gnowa� i ceni� najwy�ej rodzime, narodowe warto�ci. Ale u nas panuje powszechna fascynacja cudzoziemszczyzn�; u nas nikogo nie razi, �e w naszym hymnie narodowym stawia si� cudzoziemca za wz�r do na�ladowania; �e w pie�ni, we wzywaj�cym do boju utworze poetyckim bohaterem do na�ladowania jest nie polski, lecz obcy genera�; pawiem i papug� nazwa� sw�j nar�d S�owacki. Nic si� w tym wzgl�dzie dot�d u nas nie zmieni�o. W panuj�cym u nas, obcym, bo katolickim systemie kulturowym nic w tej mierze zmieni� si� nie mo�e. Trzeba zmieni� ca�y system.
1) Katechizm Wi�kszy, ks.M.Morawski T.J.,we Lwowie, 1890.
2) Katechizm Podstawowy, ks.dr.Cz.Piotrowski, Pozna�, 1968.
3) Encyklopedia Ko�cielna, Tom 16, rok 1885.
4) Diogenes Laertios, �ywoty i pogl�dy s�ynnych filozof�w, PIW, 1968, IX, 16.
5) �w.Tomasz a Kempis, O na�ladowaniu Chrystusa, III,13,23.
6) Robert Jarocki, Rozmowy z Lorentzem, PIW 1981 s.64.
7) Leszek Ko�akowski, Filozofia pozytywistyczna, Omega 1966,s.236
8) Julian Huxley, Man in the modern world, Mentor Book, 1959.
9) Stanis�aw Smolka, Polityka Lubeckiego... , Tom I, Krak�w, 1907, wydanie II, PIW,1983,s.307.
10) Dr Zygmunt Balicki, Hedonizm jako punkt wyj�cia etyki, 1900, s.39
11) Jan Stachniuk, Chrze�cija�stwo a ludzko��, Bydgoszcz, 1949, maszynopis, s.67.
12) Wiliam Rose, (w:) Przegl�d Wsp�czesny, VIII-IX 1939
13) Al. Br�ckner, Kultura Pi�miennictwo Folklor, PWN 1974, s.420
14) Florian Znaniecki, Ludzie tera�niejsi a cywilizacja przysz�o�ci, PWN,1974, s.111
15) Zygmunt Balicki, Egoizm... , wyd pierwsze, s.44
16) Bronis�aw Trentowski, Stosunek filozofii do cybernetyki, PWN 1974,ss.105-6
17) W�odzimierz Szafra