3754

Szczegóły
Tytuł 3754
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3754 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3754 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3754 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Autor: Cyprian Norwid Tytul: "Ad leones" To nie by� wcale ani ma�o obiecuj�cy talent, ani ma�o dotrzyma� mog�ca organizacja,, �w rudobrody rze�biarz, kt�ry o godzinie zamkni�cia prac chadza� prawie co wiecz�r do Caff�-Greco z wielk� swoj� charcic� kirgiskiego pochodzenia. Sam wyb�r zwierz�cia, kt�re jedna�o wdzi�k i si�� w czytelnie naznaczonych musku�ach swoich, dawa� ju� m�g� uwa�nemu postrzegaczowi do mniemania korzystnego o umys�owej godno�ci osoby, kt�ra te, a nie inne upodoba�a sobie stworzenie. Je�eli albowiem genera� Jomini twierdzi, i� ko�, nie za� kawalerzysta, "dobr� jazd� czyni"... tedy z daleko wi�cej psychologicznych wzgl�d�w utrzymywa� by�oby w�a�ciwym, �e dobranie sobie tego lub owego psa rodzaju g�o�no o dobieraj�cego poczuciach i umy�le znamienuje. Ju�ci rze�nik zupe�nie innego psa ma na my�li, jak �owiec, albo szlachetna dama... �liczny to by� �w rudobrodego rze�biarza pies, z wolna przed nim id�cy z paszcz� otwart� i w niej rozes�anym na bia�ych k�ach amarantowym j�zykiem, do �wie�ego li�cia purpurowego jakiego kwiatu podobnym. Szed� on z wolna, z rodzajem spania�omy�lnej grzeczno�ci nikogo nie potr�caj�c, lecz gdy mu poczynali umy�lnie wadzi� uliczni ch�opcy, ogl�da� si� raz na pana swego i w tym�e samym oka mgnieniu, jak tkni�ta spr�yna doskona�a, z miejsca przeskakiwa� ca�� ci�b� i szed� dalej powoli, gdy za nim ch�on�cy od strachu swawolnicy z bruku si� podnosili, jasno na razie nie pojmuj�c, co si� sta�o?... Podobnie� i w kawiarni kilka sto��w szk�em zastawionych przeskakiwa�, nic nie potraciwszy, a w te� same naturalne i powolne wracaj�c ruchy, �adnego poklasku nie oczekiwa�, jakby mniema�, i� ka�dy z siedz�cych tam go�ci potrafi�by to� samo zrobi�. Tote� cenn� by�a u wszystkich �liczna charcica! Gdy m�wi si�: u wszystkich, znaczy: u pewnej grupy i u dw�ch ch�r�w (greckich) - u ch�ru dopowiadaj�cego swoje s�owa i u gestykuluj�cego. Grupa rudobrodego rze�biarza stanowi�a zarazem jeden z czterech k�t�w bilardu, a sk�ada�a si� pog��wnie z redaktora Gazety-beletrystyczno-politycznej, z pi�knego �piewaka, kt�ry dawa� lekcje cudzoziemcom, z utalentowanego malarza i z m�odzie�ca-turysty, wys�anego przez rodzic�w, jak sam si� wyra�a�, "dla kszta�cenia si� w zapatrywaniu na rzeczy". Ten za� by� z nieodst�pnym (w tym sensie) guwernerem, i� si� zwykle obydwa szukali po mie�cie, wsz�dzie o siebie wzajem zapytuj�c, i dopiero si� w Caff�-Greco spotykali wieczorem. Wiedzie� to wszystko i szczeg�y bardziej osobiste mo�na by�o prawie mimowolnie. Skutkiem albowiem pewnego rodzaju przezroczysto�ci moralnego powietrza spo�ecznego i skutkiem postaciowania si� charakter�w (dw�ch rzeczy p�nocnym miastom i ludziom ma�o znanych), zdarza�o si� nawet osobie obcej, kt�ra aby raz do kawiarni zasz�a, rozeznawa� z �atwo�ci�, nie tylko kto? w jakiej ga��zi prac i zachod�w bierze udzia�, ale nawet i czym w obecno�ci zaprz�ta si�? Figura taka jak Redaktor znan� by� wprawdzie mog�a samym skutkiem swojego publicznego atrybutu, dopomaga�o jednak do rozeznania osoby jej ruchliwe spojrzenie, ch�tne wyra�anie i udzielanie si� �atwym i grzecznym gestem, mniej ch�tne s�owem, tudzie� p�owy parasol, co� do kardynalskiego podobny - i nareszcie skoro ju� zacz�� m�wi�, poznawa�o si� po stylu cz�owieka pi�ra. Je�eli kto uwag� kiedy zwr�ci� na rodzaj �widr�w szklanych, obracanych przez ukryty mechanizm i do z�udzenia na�laduj�cych bieg �r�dlanej wody; je�eli widzia� takowe szkie�ka obracane w paszczach lw�w gipsowych obstawionych kwiatami i zielono�ci�; i je�eli wspomnia�, jak li�� �aden �adnego kwiatu nie czuje tam zbli�enia kropli wody ani jej ch�odu i �ycia - tedy ma on zupe�ne wyobra�enie o Redaktora stylu i jego elokwencji. Czym za� on jest zaj�tym w obecno�ci?... to ju�ci �e stosunkiem jakim� wyj�tkowym, bo i staranniej ni� zazwyczaj ubrany, i o nieregularnych godzinach do kawiarni na ulotne chwilki wst�puje. �piewak tak�e, z p�aszczykiem swym na r�ku lub na jednym ramieniu, z pobrzmiewaj�c� co� warg� pod zbyt uk�adnym w�sem, i ze zwitkiem nut w r�ku, nic nieczytelnego w swojej postaci nie przedstawowa�. Mniej wyra�nym typem by� guwerner (poszukiwany przez m�odzie�ca jemu poruczonego): w m�wieniu szybki, ale nie w wymawianiu, sepluni� nieco i parska� �lin�, ilekro� w zapale si� poczuwa�. By�by za� o wiele przyst�pniejszym i ja�niejszym, gdyby nie przymiotnik "scjentyficzny", nazbyt cz�sto przeze� u�ywany. Niep�ocho jednak�e biera� si� do pi�ra, kto� albowiem, nie najdyskretniejszy lub bystrowzroki, rok temu u niego przyjmowany, gdy z rozsypanego na arkuszu bia�ym tytuniu wi� sobie cygaretko, wyczyta� by� dwa pierwsze s�owa tytu�u i r�kopismu: Rzut-oka... - a jeszcze i wczora tam�e, i w podobnej�e okoliczno�ci, nie wi�cej zdarzy�o si� mu wyczyta�. Wiedziano jednak�e, i� pracuje nad Rzutem-oka, ale co u cz�owieka zewsz�d scjentyficznego dziwniej si� przedstawia�o, to �e gdy nietrafnie pchni�ta przeze� bilardowa kula wykoleja�a si� z widok�w jego, natychmiast ca�� wag� cia�a swego przechylaj�c w stron� kierunku �yczonego, gestem nogi, pi�ty i wzrokiem dopomaga�, aby inaczej goni� ci�ar... a co jest przecie� r�wnie bezskuteczne jak nie-scjentyficzne, b�d�c przeciw prawom grawitacji. O rudobrodym w czarnych aksamitach rze�biarzu, kt�ry na teraz nieruchomie, jak stary wenecki portret, siaduje i udzia�u nie bierze w bilardowych zachodach i zapasach, wie si�, i� ten dosy� ma ca�odziennego ruchu w ci�gu wielkiej pracy swojej i z wielkim podj�tej zapa�em, aby jeszcze wieczorem rozrywkowych trud�w poszukiwa�. Za� a�eby mie� naprz�d poj�cie o uskutecznianym jakiego artysty dziele, nie potrzeba na to (w przezacnym Rzymie) by� do poufnego temu� arty�cie ko�a zbli�onym. Plac-Hiszpa�ski jest w�a�nie o niewiele krok�w od Caff�-Greco - szerokie schody, we dwa skrzyd�a rozwieraj�ce si� i podrywaj�ce na Monte Pincio, jak gdyby z bruku ogromny jaki bajeczny ptak chcia� wzleci� i oczekuje tylko, a� si� na pi�rach jego ludzie ugrupuj�... Plac ten i te schody stanowi�c forum model�w, to odpoczywaj�cych, to oczekuj�cych na zaj�cie, wystarcza zbli�y� si� do tych grup skulpturalnych, malarskich i dowcipnych, a�eby o ka�dego artysty dora�nym zatrudnieniu wszystko us�ysze�. Tam si� te� wiedzia�o bardzo dobrze, �e kolosaln� grup� przedsi�wzi�� rze�biarz, �e dzie�o to ma odbrzmiewa� wewn�trznym ludzko�ci tragediom, �e Eurypidesowego nastroju jest kompozycj�, przedstawiaj�c� dwoje postaci Chrze�cijan rzuconych lwom za czasu Domicjana, a szczeg�y te tak ju� w pogadankach upowszechnionymi spotyka�e�, i�, bywa�o, za�y�y kolega nie po imieniu na rze�biarza wo�a�, lecz "ad leones!"... Przyjmowa� to i skulptor w spos�b w�a�ciwy, podrywaj�c nieco jedne skrzyd�o swojego szerokiego kapelusza i ramieniem prawym dodatkuj�c znacz�cy gest, jakby rze�biarskiej gliny gar�� dorzuci�, tak �e zatrzymywa�a si� charcica, pozieraj�c mu bystro w oczy, aby zgadn��, co �yczy? Pewnym rodzajem symbolu magicznego stawa�o si� dzie�o artysty, zaledwo maj�ce wst�pi� na �wiat, zaledwo rodz�ce si�... Dziennik czytaj�c w kawiarni, donosz�cy o tragicznym jakim zaj�ciu w polityce, obracano si� nieraz ku rze�biarzowi, m�wi�c ze stosownym przyciskiem: "ad leones!" A na co on z konspiratorsk� dwuznaczno�ci� przez zmru�anie lewego oka odpowiada�. I jednakowo�, mimo pozornej takiego to obyczaju krotochwili, pi�kne jest (a p�nocnym ch�odnym nie znane stronom), ile si� i jak si� uprzedzaj�co przyczynia dobra wola publiczno�ci do uzupe�nienia i wprowadzenia w �ycie dzie�a sztuki. Lubo szcz�liwym ten tylko artysta, kt�ry trze�wo wys�uchiwa�, zrozumie� i przyj�� umia� tyle go�cinne dla swojej pracy powitanie! �e od mn�stwa lat jest przyj�tym obyczajem pos�ugiwa� si� ustalonym Kawiarni Greckiej adresem i tam odbiera� listy swoje, przeto owdzie o rannej zaszed�szy godzinie, nieco zadziwiony by�em, widz�c ju� rze�biarza i Redaktora. Min�� ich nawet chcia�em, domniemywaj�c, i� s� wyj�tkowym zaprz�tni�ci interesem, gdy wys�ana po mnie charcica zmusi�a mi�, a�ebym do pana jej i przyjaciela jego zbli�y� si�. Zbli�ony za�, skoro odebra�em uszne zaproszenie, abym na dzie� i godzin� naznaczon� znalaz� si� w pracowni mistrza dla jej nawiedzenia, rzek�em: - Nie jestem tak bardzo profanem, a�ebym mniema�, i� pokaza� nam zechcecie dzie�o ju� uko�czone!... lecz my�l�, i� doj�� mog�o do jednego z period�w interesuj�cych, kiedy artysta og� my�li uwidomi� i ustateczni� - lubo nie bez przyczyny utrzymuj� biegli, �e sztukmistrz do ko�ca zachowa� winien mo�no�� zupe�nego swej kompozycji odmienienia, i �e taka w�a�nie, i dlatego, ruch, obr�t i �ycie miewa... Redaktor z wielk� szybko�ci� tre�� t� popiera� i rozwija� zacz��, a lubo notuj�c co� o��wkiem, jednak bacznie si� w rozmowie utrzymywa�; potem, dla grzeczno�ci, zapyta� naraz z rze�biarzem, czy nie zechcia�bym z mej strony im powiedzie�, nad czym pracuj�?... - Niezbyt wielki - rzek�em - m�j udzia� w rzeczach sztuki nie pozwala mi, a�ebym m�g� czym bardzo popisywa� si�. Za szczero�� jednak�e szczero�ci� zamieniaj�c, wyznam, i� niema�o w tych czasach bywam zaj�ty wykonaniem dw�ch g��w... Skoro si� m�wi : "dw�ch g��w", znaczy zarazem i tego, co si� im dla ich zupe�no�ci i ruchu nale�y, lubo ca�y i g��wny interes' kompozycji we dw�ch tylko g�owach zawiera si�. Zadaniem albowiem jest: a�eby jedna podnosi�a oczy ku niebu, druga za� podnosi�a oczy patrz�c czy to na plafon-sufitu, czy to na hak, gdzie okr�g�y �wiecznik umieszcza si�. Tej i tamtej oczy zwr�cone s� w g�r� - - - Nie taj�, i� mi� praca ta do�� um�czy�a nieraz! Rze�biarz podpar� ca�e czo�o siln� sw� r�k�, tak i� charcica, u n�g le��ca pierwej, podnios�a si� i pocz�a wejrze� swego pana poszukiwa� - Redaktor robi� o��wkiem kreski na marmurze sto�u - - ja, uprzejmie po�egnawszy obu, wyszed�em, zaledwo na jedn� chwilk� we drzwiach wstrzymany przez m�odego turyst�, kt�ry o guwernera swego zapytywa�. Nie bardzo wiele jednak uczyniwszy krok�w, spotka�em na Schodach-Hiszpa�skich guwernera i o�wiecony zosta�em, �e zaproszenie do pracowni rze�biarza bynajmniej mnie jako fawor wy��czny nie spotka�o - �e wszyscy znajomi i znani tak samo oczekiwanymi b�d�, idzie albowiem o ustatecznienie nieodmienne moralnego sensu grupy i atrybut�w figurom w�a�ciwych. Nadto, �e Redaktor swoimi wp�ywami tej pi�knej dopi�� rzeczy, i� bogaty korespondent wielkiego ameryka�skiego dziennika sk�ania si� ku zam�wieniu u rze�biarza grupy wiadomej, chc�c j� zakupi� i do Ameryki przes�a�, je�eli tak kompozycja jak egzekucja odpowiedz� �yczeniom kupuj�cego i jego wyobra�ni. Dzie� nawiedzenia rze�biarskiej pracowni skoro w swej pe�ni nadszed�, znalaz�em si� w�r�d znanych os�b i w�r�d zajmuj�cego widoku. Od czterech k�t�w wielkiej sali wprawdzie nie�ad i nieporuszany kurz dawa�y og�owi ramy fantastyczne - lecz kurz na doskona�e gipsy upad�y podnosi tylko i bardziej uczytelnia harmoni� umiej�tnej plastyki. Nie�ad za�, kt�ry sam oku si� t�umaczy, nie tyle nieporz�dkiem, ile raczej dram� si� zwa� godzi. W po�rodku �wiat�a miejscowego i pracowni sta�a i ci��y�a wielka masa wilgotnej gliny-rze�biarskiej, stanowi�ca zacz�t� grup�, a kt�r� z resztki mokrych p��cien w�a�nie artysta odkrywa�... Towarzyszy�y tej robocie niesk�po zaliczane naprz�d: "bravo ! bravo !"... ilekro� odj�ta szmata dawa�a ogl�da� to rami� trafnie w glinie naznaczone, to biodra, to g��wne fa�dy szat. M�ska posta� obiecywa�a bardzo pi�kny tors, dziewicza - dramatyczny obr�t figury; obie postacie egzaltowa�y znaki krzy�a na spos�b pro-Christo nakre�lonego; lew, kt�ry zapewne mia� si� os�upiony s�ania� u n�g tych figur, zaledwo by� bry��, podobn� do jakiego sprz�tu, co tym wi�cej nadawa�o pozoru wyko�czenia cz�ciom grupy dalej posuni�tym. - Ad leones! ad leones! - wo�a� m�ody turysta. A poskoczywszy do najciemniejszego k�ta pracowni u drzwi samych, spoza wielkiej figury dionizjackiej wyprowadzi� ma�ego ch�opca z serwet� na ramieniu i z koszem wina, co wraz u�ytym gdy zosta�o, zwi�kszy�o przyklaski. Sam rze�biarz nabra� tonu nieco, jak nale�a�o by�o, wyzywaj�cego �wiat do walki... Guwerner, pomi�dzy biusty na ziemi stoj�cymi wskazuj�c mu najbli�szy, rzecze: - Oto, zda mi si�, Domicjan!... - Pan si� nie mylisz - rze�biarz na to, i kopni�ciem nogi odbi� nos imperatorowi, a� charcica, kt�ra le�a�a by�a pierwej jak gryf odlany z br�zu, podnios�a si�, pow�cha�a od�amy gipsu rozbitego i powr�ci�a u�o�y� si� w te� same monumentalne formy i spokojno��. �piewak pi�kny, zarzuciwszy udatnie p�aszczyk, pocz�� swoim wybitnym barytonem nuci� zrazu, a potem na ca�e tchnienie �piewa�: Dr�yjcie, tyrrany �wiata, Lud podni�s� s�dny g�os, Straszny uderzy cios... Piorun ju� z chmury zlata... -taram tata rata... Dr�yjcie, tyrany �wiata!... Ku czemu m�ody turysta i malarz wt�rowali jeszcze: - ramta tarata tata!... Dr�yjcie, tyrany �wiata... Nast�pi�o po tych uniesieniach psychologiczno-konieczne uciszenie, za ledwo oderwan� wzmiank� malarza przetr�cone, kt�ry rzek�: - I mnie w tych czasach zdarzy�o si� co� zrobi�, z czego mog� by� zadowolonym, ale b�d� si� musia� u oczytanych ludzi zapyta�, co to jest? co to z tego b�dzie?... bo to mo�e by� Kleopatra?... a mo�e Wniebowzi�cie. Uciszenie skoro do swojej pe�ni dosz�o, i gdy wszyscy si� spokojnie na siedzeniach swoich znale�li, Redaktor w spos�b nast�puj�cy do rze�biarza pierworz�dnie, lecz zarazem i do go�ci, przem�wi�: - Tu nikt z nas my�li innej nie ma, albo, zastanowiwszy si� nieco, nie b�dzie mia� innej; tylko a�eby dzie�o genialnego naszego przyjaciela i mistrza przysz�o�� zapewnion� sobie znalaz�o. Czyli �e ko�cem ko�c�w wydatki i nak�ady s� nie tylko niema�e, lecz b�d� si� z post�pem zwi�ksza�y... Tu wszyscy, na rozmaity spos�b g�ow� wzruszywszy potwierdzalnie, s�uchali dalszego ci�gu. - Ot�, trafiaj�cym si� fortunnie mecenasem w tej sprawie by� by m�g� lub nieledwie �e jest bogaty korespondent wielkiego ameryka�skiego monitora. Osoba ta jak� wyznaje religi�? (a kt�rych w Stanach Zjednoczonych jest kilkadziesi�t), tego gdy nie wiemy, by�oby roztropnie, mo�e nawet by�oby i estetycznie; odj�� krzy�e z r�k figur ? Na c� koniecznie ten znak martwy, kt�rego uczucie w ca�o�ci rzeczy i tak jest rozlanym? a dla kt�rego obecno�ci nabywca (dajmy na to moj�eszowego-wyznania) nie b�dzie m�g� w parku swoim przed domem grupy postawi�, i od kupna si� cofnie... Rze�biarz uwag� zrobi�, i� te krzy�e za�amuj� stosownie bieg g��wnych linii, lecz, bukszpanowym szerokim d�utem bawi�c si�, wejrza� na wszystkich pilnie, jakby og�lnego uczucia poszukiwa�, a �e sta�em najbli�ej, do mnie z pytaj�cym gestem si� obr�ci�. - Co do mnie - rzek�em - my�l� o tym, i� uj�cie r�k� krzy�a jest ze znanych dot�d najtrudniejszym choreograficznym i plastycznym zadaniem - PALEC DOTYKA SYMBOLU - to nie mo�e by� ani zr�czne i wykwintne, ani niezgrabne - ani gro��ce, ani bez znaczenia - ani �atwe, ani przysadne -ani proste, ani przemy�lne... ani pi�kne, ani niepi�kne!... Nic trudniejszego nie znam! I artysta, kt�ry to zrobi, potrafi wszelk� kompozycj� zrobi�... Tak rzek�em, ma�o baczny, i� ta uwaga moja otrzyma�a w�a�nie nie zamierzany przeze mnie skutek, albowiem naraz Redaktor i malarz zawo�ali: "To wi�c jedna wielka trudno�� mniej!"... - gdy rze�biarz, p�g�osem to samo powt�rzywszy, wbieg� na schodki wyr�wnywaj�ce grupie, a przy niej utwierdzone, i dwoma zaci�ciami bukszpanowego narz�dzia odj�� krzy� z uj�cia figury m�skiej - po czym nad r�k� �e�skiej figury zatrzyma� cios, ku czemu zawo�a� guwerner: - Je�eli dla za�amania lino nale�y co� wetkn�� w r�ce kobiety, to tu prawie sejentyficznie godzi�oby si� nadmieni�, i� do Semit�w, a przez onych do Chrze�cijan, przeszed� by� obyczaj jeszcze chaldejski i egipski, kt�ry zaleca� dawanie w r�k� klucza osobom wa�ne rzeczy uczytelniaj�cym lub zwiastuj�cym (czego zasi� �lady s� i w Ewangeliach: klucze �w. Piotra, i w Apokalipsie. Rze�biarz, r�k� maj�c na czas tej mowy zatrzyman�, opu�ci� z narz�dziem na krzy� drugi i kilkoma bieg�ymi ruchy naznaczy� og�lne kszta�ty klucza. Dzia�o si� to jako� magicznie, przez og�lny nak�on poj�� i uczu�, a zupe�ny brak rozumowanej protestacji. Jednakowo� gdy rze�biarz z ostatniego zst�powa� schodka, zawo�a nagle, do Redaktora si� zbli�aj�c: - Ale� to tym sposobem i z tych�e wzgl�d�w ca�a scena chrze�cija�ska musia�aby odmieni� si�?!!... Redaktor, bior�c ku sobie, jakby na �wiadki, guwernera, z u�miechem i niecierpliwo�ci� rzecze: - Czy ta grupa jest dzie�em historycznym?... czy za Domicjana, nie za� za Nerona, ta scena dzieje si� ? czy to s� portrety m�czennika X i m�czennicy X?... ju�ci �e nie! - to� nie idzie o osobisto�ci, lecz o dram�. Ku czemu guwerner doda: - Jeden scjentyficzniejszy rzut oka zdolny jest wszystko wyt�umaczy�: to mog� by� wcale nie Chrze�cijanie rzuceni lwom - to mo�e przedstawia� w�a�nie �e walk�, w�a�nie �e po�wi�cenie, w�a�nie �e zas�ug�! W�a�nie �e to wszystko, czego artysta tak wdzi�cznie w tej pracy poszukiwa�, co uprawia, i na co publiczno�� oczekuje. Zapluty nieco m�wca otar� usta, gdy rze�biarz �cisn�� r�ce obu, atoli �piewak, m�ody turysta i malarz, zwyczaj maj�c unikania wszelkich dyskusji (jako rzeczy pr�no g�ow� k�opocz�cych), cofn�li si� z pracowni cicho i grzecznie. Charcica, kt�ra wychodz�cych ze zwyk�ym jej i miejscu odprowadza�a ceremonia�em, da�a si� nagle s�ysze� w korytarzu srebrnym d�wi�kiem szczekania... Rze�biarz rzuci� znak Redaktorowi i nam, �e odczytuje z g�osu psa, o co idzie?... A wtem otworzy�y si� drzwi i wszed� jegomo�� miernego wzrostu, w niskim kapeluszu szarym i w szarym ubiorze bardzo �wie�ym, w bia�ej arcystarannej chustce i kamizelce, spod kt�rej gruby z�oty �a�cuch rzuca� na brzuch kluczyki i piecz�tki z drogich kamieni. By� to Amerykanin, korespondent wielkiego monitora Stan�w Zjednoczonych. Pozdrowi� Redaktora po kole�e�sku, zamieni� z rze�biarzem uk�ony i, komplementu gest wzgl�dem nas wype�niwszy, prosto do grupy zbli�y� si�. Chwilk� patrzy� szarym i g��bokim okiem, odgarniaj�c na ty� g�owy kapelusz z czo�a i obejmuj�c, i g�adz�c rudaw� brod�, kt�ra przy ogolonych w�sach tym bujniejsz� si� wydawa�a. - �ycz� mie� szczeg�owe wyt�umaczenie figur - rzek� do Redaktora i rze�biarza, kt�ry naraz p�krokiem si� w ty� cofn��, a�eby pierwszego g�osu nie zabiera�. - Jest to... (jako si� nadmieni�o by�o) - rzek� Redaktor - jest to patetyczna scena z tragedii �ycia cz�owieczego... m�czyzna wyobra�a t� energi� czynu, kt�ra prac� poczyna... kobieta sw�j udzia� w niej zaleca... - I ona - Amerykanin przerwie - zdaje si�, �e klucz trzyma w r�ku, gdy ni�ej widz� - i tu wskaza� bry�� gliny na lwa przeznaczon� - widz� kufer... to wi�c kobieta wyobra�a Oszcz�dno��?... M�czyzny energia zapowiada by� bardzo pi�kn� i stosown�! - Mnie si� wydaje, �e przy kufrze nale�a�oby da� widzie� narz�dzia rolnicze i r�kodzielne... Tak, jak jest, bry�a ni�sza wi�cej wygl�da na jakie �pi�ce zwierz� ni� na szkatu��!... Rze�biarz, zbli�ywszy si� do grupy, naznaczy� kszta�t sierpa i dwa boki kufra, gdy Amerykanin, raz jeszcze obszed�szy doko�a ca�o�� rzeczy, zawo�a: - Ja�niej okazanej i pi�kniejszej my�li dawno nie napotka�em.... Grupa wyobra�a KAPITALIZSCJ� w spos�b i wyrozumowany, i przyst�pny... Na dzie� obecny, stosownie do stopnia, do kt�rego posuni�t� jest praca, mniemam, �e b�dzie wystarczaj�cym, gdy kolega Redaktor zechce na mojej karcie nakre�li�... Tu odda� sw� kart� Redaktorowi, zabieraj�cemu si� skrz�tnie do pisania, i dalej m�wi�: - - co nast�puje: Izaak Edgar Midlebank-junior u dostojnego Rze�biarza*** zamawia grup� przedstawiaj� Kapitalizacj�, a kt�ra ma by� z marmuru bia�ego, bez plamy i skazy, wykonan� - i nie o wiele przechodzi� cen� swoj� 13000 dolar�w. - Czy tak jest godziwym? - zapyta� Amerykanin, ku czemu rze�biarz swoj� kart� Redaktorowi nasun��, a ten skre�li�: Rze�biarz*** podejmuje si� wykona� grup� (Kapitalizacj�) z marmuru bia�ego, o ile mo�na bez plamy i skazy - nie przechodz�c� o wiele cen� swoj� 73000 lir�w, i na rozkaz;, dostojnego Izaaka Edgara Midlebank (junior) etc., etc. Po czym Amerykanin, pisma oba przez szkie�ko uwa�ywszy, �yczy� do�o�y� daty pomini�te, a gdy si� to spe�ni�o, zamieni� karty, m�wi�c: - Jest wszystko, jak nale�y!... bardzo winszuj� panu takiego pi�knego talentu - tu doda� u�cisk r�ki - i takiej pi�knej suki!... C� za prze�liczne zwierz�! c� za rasa!... Z pewno�ci� mo�na rzec, �e takiej suki, takiego� rodzaju, nie ma drugiej w ca�ym mie�cie!... A to gdy m�wi�, sk�oni� si� i pocz�� mie� si� ku drzwiom. Co rychlej zatem rze�biarz r�k� jedn� wprawnie porzuci� p��tna mokre na "Kapitalizacj�", drug� za� kapelusz uchwyciwszy, �pieszy� za Redaktorem i guwernerem, komplimentuj�cymi tymczasem odchodz�cego go�cia, kt�rego czeka� skromny pow�z, by niebawem gdzie indziej umie��. Serce mialem obrzmia�e i ci�kie, ducha czu�em poni�onego... powiew jaki�, czy j�k, Hiobowym nastrojem szemra� mi w ucho: "Tak to wi�c wszystko, na tym s�usznie przekl�tym �wiecie, wszystko, co si� poczyna z dziewiczego natchnienia my�li, musi tu by� sprzedanym za 6 dolar�w!... (30 SREBRNIK�W!)" I jakkolwiek obiecywa�em sobie nic wcale nie powiedzie� - nic doda�, nic nie powt�rzy�, jednakowo�, przenie�� na sobie nie mog�c ca�ego ci�aru moralnego, rzek�em do Redaktora: - Jak to jednak daleko od wyznawc�w, i dla wyznania, lwom rzuconych do Kapitalizacji!... On za�, gi�tkie okulary poprawuj�c, pocz�� co� parasola ostrzem kre�li� na bruku i, nie podnosz�c oczu, odrzek�: - Redakcja nie jest telefonem. My podobnie� przecie czynimy co dzie� z ka�d� nieledwie my�l� i z ka�dym uczuciem... REDAKCJA JEST REDUKCJ�... - To tak, jak sumienie jest sumieniem - odpowiedzia�em.