3683
Szczegóły |
Tytuł |
3683 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3683 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3683 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3683 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
tytu�: "Magiczne kroki"
autor: Carlos Castaneda
WST�P
WST�P
Don Juan Matus, nagual - jak nazywa si� mistrz�w magii skupiaj�cych wok� siebie
grup� czarownik�w - wprowadzi� mnie w �wiat systemu poznawczego szaman�w, kt�rzy
�yli w Meksyku w czasach staro�ytnych. Don Juan Matus by� Indianinem i urodzi�
si� w Yumie w stanie Arizona. Jego ojciec by� Indianinem Yaqui z Sonory w
Meksyku, a matka przypuszczalnie Indiank� z plemienia Yuma. Don Juan mieszka� w
Arizonie przez pierwsze dziesi�� lat swojego �ycia. P�niej ojciec zabra� go do
Sonory, gdzie obaj wpadli w wir nie ko�cz�cych si� wojen Indian Yaqui z
Meksykanami. Jego ojciec zgin�� i dziesi�cioletni w�wczas don Juan ostatecznie
zamieszka� w po�udniowym Meksyku, gdzie dorasta� w�r�d krewnych.
W wieku dwudziestu lat don Juan zetkn�� si� z mistrzem magii. Nazywa� si� on
Julian Osorio. Wprowadzi� don Juana do linii czarownik�w, kt�ra mia�a sobie
w�wczas liczy� dwadzie�cia pi�� pokole�. Nie by� on wcale Indianinem, lecz synem
imigrant�w z Europy zamieszka�ych w Meksyku. Don Juan opowiada� mi, �e nagual
Julian by� niegdy� aktorem i by�a to bardzo barwna posta� - gaw�dziarz, mim,
cz�owiek uwielbiany przez wszystkich, ciesz�cy si� estym� i maj�cy pos�uch u
ludzi. Podczas jednego ze swoich objazd�w po prowincjonalnych teatrach aktor
Julian Osorio uleg� wp�ywowi innego naguala, Eliasa Ulloa, kt�ry przekaza� mu
wiedz� czarownik�w swojej linii.
Don Juan Matus, post�puj�c zgodnie z tradycj� swojej linii szaman�w, czworo
swoich uczni�w: Taish� Abelar, Florind� Donner-Grau, Carol Tiggs i mnie nauczy�
pewnych ruch�w, kt�re nazywa� magicznymi krokami. Uczy� nas w tym samym duchu, w
jakim uczono magicznych krok�w przez ca�e pokolenia, z jednym wszak�e, godnym
uwagi odst�pstwem - pomin�� nadmiernie rozbudowany ceremonia�, kt�ry otacza�
nauczanie i wykonywanie owych magicznych krok�w przez ca�e pokolenia. Z uwag don
Juana wynika�o, �e ceremonia� utraci� ju� �ywotno�� wraz z nadej�ciem nowych
pokole� praktykuj�cych te kroki, bardziej zainteresowanych ich skuteczno�ci�.
Zaleci� mi jednak, bym pod �adnym pozorem nie rozmawia� o magicznych krokach z
�adnym z jego uczni�w i w og�le z nikim. Motywowa� to tym, �e odnosz� si� one do
ka�dego indywidualnie, a ich efekty s� tak nieprawdopodobne, i� lepiej po prostu
je praktykowa�, nie wdaj�c si� w �adne om�wienia.
Don Juan Matus nauczy� mnie wszystkiego, co wiedzia� o czarownikach ze swojej
linii. Ka�dy najdrobniejszy aspekt jego wiedzy by� najpierw nazywany, nast�pnie
uzasadniany, potwierdzany i wyja�niany. Dlatego te� wszystko, co mam do
powiedzenia na temat magicznych krok�w, wyp�ywa bezpo�rednio z jego nauk.
Magicznych krok�w nie wymy�lono. Odkryli je staro�ytni meksyka�scy czarownicy z
linii don Juana, w szama�skich stanach podwy�szonej �wiadomo�ci. Ich odkrycie
by�o zupe�nie przypadkowe. Zacz�o si� od zagadkowego poczucia niezwyk�ej
b�ogo�ci, kt�re szamani ci odnajdywali w stanach podwy�szonej �wiadomo�ci, gdy
przyjmowali pewne szczeg�lne pozycje cia�a lub gdy w okre�lony spos�b poruszali
ko�czynami. To uczucie by�o tak intensywne, �e osi� wszelkich ich poczyna� sta�
si� p�d do powt�rzenia tych ruch�w w stanie zwyk�ej �wiadomo�ci.
Wiele wskazuje na to, �e si� im powiod�o, i tak oto opanowali bardzo
skomplikowany uk�ad ruch�w, kt�ry przynosi� im ogromne korzy�ci w zakresie
sprawno�ci psychicznej i fizycznej. Prawd� powiedziawszy, korzy�ci p�yn�ce z
wykonywania tych ruch�w by�y tak du�e, �e nazwano je magicznymi krokami. Przez
ca�e pokolenia uczono ich tylko przysz�ych szaman�w, ka�dego indywidualnie, z
zachowaniem z�o�onych rytua��w i tajemnych ceremonii.
Don Juan Matus w swych naukach radykalnie odszed� od tradycji, co, jak wyja�ni�,
by�o wynikiem wp�ywu dw�ch nagual�w, kt�rzy go poprzedzali. Zmusi�o go to do
okre�lenia praktycznego celu magicznych krok�w na nowo. Przedstawia� mi ten cel
nie tyle jako osi�gni�cie r�wnowagi psychicznej i fizycznej, jak to by�o w
przesz�o�ci, ile praktyczn� mo�liwo�� rozprowadzania energii.
Czarownicy z linii don Juana byli przekonani, �e w ka�dym z nas od urodzenia
mie�ci si� pewna ilo�� energii; energia ta nie poddaje si� �adnym wp�ywom si� z
zewn�trz i ani nie przybiera, ani nie maleje. Wierzyli, �e ta ilo�� energii
wystarczy do dokonania tego, co uwa�ali za obsesj� ka�dego cz�owieka: do
wykroczenia poza sfer� normalnej percepcji. Don Juan Matus by� prze�wiadczony,
�e niezdolno�� do prze�amania tej bariery jest spowodowana wp�ywem naszej
kultury i �rodowiska spo�ecznego. Utrzymywa�, �e wyzyskuj� one ka�d� cz�stk�
naszej wrodzonej energii, zmuszaj�c do przestrzegania ustalonych wzorc�w
zachowa�.
- A po co w og�le ja czy ktokolwiek inny mia�by pragn�� wyj�� poza zwyk�e
postrzeganie? - spyta�em kiedy� don Juana.
- Jest to problem, kt�rego ludzko�� nie mo�e unikn�� - odpar�. - Oznacza to
wkroczenie do niewyobra�alnych �wiat�w, kt�rych praktyczna warto�� w �aden
spos�b si� nie r�ni od warto�ci naszego zwyczajnego �wiata. Czy podzielamy ten
pogl�d, czy nie, obsesyjnie tego pragniemy, cho� na razie ponosimy na tym polu
jedynie sromotne kl�ski - i st�d bior� si� te wszystkie narkotyki, u�ywki oraz
rytua�y i ceremonie religijne w nowoczesnym spo�ecze�stwie.
- Jak uwa�asz, don Juanie, dlaczego ponosimy tak dotkliwe pora�ki? - spyta�em.
- Niemo�no�� zaspokojenia naszego pod�wiadomego pragnienia - powiedzia� - bierze
si� st�d, �e zabieramy si� do tego byle jak. Nasze metody s� zbyt prymitywne.
Mo�na je przyr�wna� do przebijania muru g�ow�. Ludzie nigdy nie rozpatruj�
wyj�cia poza granic� zwyk�ego postrzegania na poziomie energetycznym. Wed�ug
czarownik�w powodzenie tego przedsi�wzi�cia zale�y jedynie od dost�pu do
energii. Poniewa� poziom naszej wrodzonej energii nie mo�e wzrasta�, jedyn�
drog�, kt�ra pozosta�a czarownikom staro�ytnego Meksyku, by�o rozprowadzenie tej
energii - ci�gn�� don Juan - na wszelkie sposoby. �w proces rozpocz�� si� dla
nich wraz z magicznymi krokami i ich wp�ywem na cia�o fizyczne.
Podczas udzielania nauk don Juan na wszelkie sposoby podkre�la� znaczenie
sprawno�ci fizycznej i pogody ducha, uznane od samego pocz�tku przez szaman�w z
jego linii za niezwykle wa�ne. Mia�em sposobno�� potwierdzi� prawdziwo�� tych
s��w, gdy obserwowa�em don Juana i pi�tnastu towarzysz�cych mu czarownik�w.
Najbardziej rzuca�a si� w�wczas w oczy ich fenomenalna kondycja fizyczna i
psychiczna.
Kiedy� spyta�em don Juana wprost, dlaczego czarownicy tak bardzo ceni� fizyczn�
stron� cz�owieka. Jego odpowied� by�a dla mnie zupe�nym zaskoczeniem, bo zawsze
s�dzi�em, �e on sam jest cz�owiekiem uduchowionym.
- Szamani nie s� ani troch� uduchowieni - odrzek�. - To istoty bardzo
praktyczne. Jednak powszechnie wiadomo, �e szaman�w z regu�y uwa�a si� za
ekscentryk�w czy nawet szale�c�w. Mo�e dlatego ci si� wydaje, �e s� uduchowieni.
Sprawiaj� wra�enie szale�c�w, bo zawsze si� staraj� wyja�nia� rzeczy, kt�rych
wyja�ni� nie mo�na. Daremnie d��� do udzielenia wyczerpuj�cych wyja�nie�, czego
si� nie da zrobi�, i dlatego trac� zupe�nie w�tek i wygaduj� bzdury. Je�li
chcesz by� sprawny fizycznie i opanowany, musisz mie� gibkie cia�o - ci�gn�� don
Juan. - To w�a�nie s� dwie najwa�niejsze sprawy w �yciu szamana, poniewa� z nich
rodzi si� trze�wo�� i praktyczno��, jedyny niezb�dny ekwipunek przy wkraczaniu w
inne wymiary postrzegania. By tak naprawd� w�drowa� po nieznanym, potrzeba
odwagi, a nie brawury. Chc�c utrzyma� r�wnowag� pomi�dzy �mia�o�ci� i brawur�,
czarownik musi zachowywa� najdalej posuni�t� trze�wo�� umys�u i ostro�no��,
dzia�a� bezb��dnie i by� w doskona�ej kondycji fizycznej.
- Ale dlaczego w doskona�ej kondycji fizycznej, don Juanie? - zapyta�em. - Czy
nie wystarczy samo pragnienie albo wola odbycia podr�y w nieznane?
- Nie, cho�by� si� zesra�! - odpar� mi cokolwiek szorstko don Juan. - Ju� sama
my�l o stawieniu czo�a nieznanemu, nie m�wi�c o wkroczeniu na jego obszary,
wymaga stalowych nerw�w i cia�a, kt�re da rad� taki ci�ar utrzyma�. Na co ci
si� zdadz� �elazne nerwy, je�li nie b�dziesz czujny, nie b�dziesz sprawny i nie
b�dziesz mia� silnych mi�ni?
Wszystko wskazywa�o na to, �e doskona�a kondycja fizyczna, o kt�rej don Juan
wci�� m�wi� od pierwszego dnia naszej znajomo�ci, efekt skrupulatnego
wykonywania magicznych krok�w, jest wst�pnym warunkiem rozprowadzania naszej
wrodzonej energii. To w�a�nie rozprowadzanie energii ma, wed�ug don Juana,
fundamentalne znaczenie w �yciu szamana, jak r�wnie� w �yciu ka�dego cz�owieka.
Rozprowadzanie energii jest procesem polegaj�cym na przemieszczaniu posiadanej
przez nas energii z jednego miejsca w inne. Energia ta zosta�a wyparta z
o�rodk�w witalno�ci naszego cia�a, kt�remu potrzeba tej�e w�a�nie wypartej
energii, by ustanowi� r�wnowag� pomi�dzy czujno�ci� umys�u a sprawno�ci�
fizyczn�.
Szamani z linii don Juana rozprowadzaniu swej wrodzonej energii po�wi�cali wiele
czasu. To zaanga�owanie nie by�o procesem intelektualnym ani wynikiem
rozumowania indukcyjnego czy dedukcyjnego; nie wyp�ywa�o te� z �adnych
logicznych wniosk�w. Zrodzi�o si� z ich zdolno�ci do postrzegania energii w jej
ruchu we wszech�wiecie.
- T� zdolno�� postrzegania energii w jej ruchu we wszech�wiecie czarownicy
nazwali widzeniem - wyja�ni� don Juan. - Opisywali widzenie jako stan
podwy�szonej �wiadomo�ci, w kt�rym cia�o ludzkie nabywa mo�no�ci postrzegania
energii jako p�ynnego ruchu, strumienia, wibracji podobnej do dr�enia wiatru.
Widzenie energii w jej ruchu we wszech�wiecie jest wytworem chwilowego
wstrzymania systemu interpretacyjnego w�a�ciwego ludziom.
- Co to za system interpretacji, don Juanie? - spyta�em.
- Szamani staro�ytnego Meksyku odkryli, �e ka�da cz�� ludzkiego cia�a w taki
czy inny spos�b bierze udzia� w przekszta�caniu owego drgaj�cego, p�ynnego
ruchu, tego strumienia wibracji, w pewn� form� bod�c�w zmys�owych - odpar�. -
Bilans tej lawiny bod�c�w zmys�owych jest w ko�cu przekszta�cany si�� nawyku w
system interpretacyjny, kt�ry umo�liwia ludziom postrzeganie �wiata w taki, a
nie inny spos�b. Wy��czenie tego systemu interpretacyjnego - ci�gn�� don Juan -
by�o wynikiem niesamowitego zdyscyplinowania, kt�re narzucili sobie czarownicy w
staro�ytnym Meksyku. Efekt wy��czenia tego systemu nazwali widzeniem i podnie�li
je do rangi kamienia w�gielnego swojej wiedzy. Widzenie energii w jej ruchu we
wszech�wiecie by�o dla nich podstawowym �rodkiem do tworzenia schemat�w
klasyfikacyjnych. Dzi�ki tej zdolno�ci zrodzi�o si� na przyk�ad ich wyobra�enie,
�e dost�pny naszemu postrzeganiu wszech�wiat przypomina cebul� sk�adaj�c� si� z
tysi�cy warstw. Wed�ug ich przekona� �wiat, kt�ry ludzie widz� na co dzie�, jest
zaledwie jedn� tak� warstw�, a pozosta�e nie tylko si� mieszcz� w zakresie
postrzegania cz�owieka, lecz r�wnie� s� cz�ci� jego naturalnego dziedzictwa.
Innym zagadnieniem o olbrzymiej wadze, wi���cym si� z wiedz� dawnych
czarownik�w, zagadnieniem, kt�re r�wnie� mia�o �r�d�o w ich zdolno�ci widzenia
energii w jej ruchu we wszech�wiecie, by�o odkrycie energetycznej konfiguracji
cz�owieka. Wed�ug dawnych czarownik�w owa konfiguracja jest skupiskiem p�l
energetycznych, zlepianych w jedno dzi�ki wibruj�cej sile, kt�ra spaja pola
energetyczne w �wietliste jaja energii. Czarownikom z linii don Juana cz�owiek
jawi� si� jako pod�u�ny kszta�t w formie jaja lub kszta�t okr�g�y w formie kuli.
Dlatego te� nazywali te kszta�ty �wietlistymi jajami lub �wietlistymi kulami. To
�wietliste pole uwa�ali za nasze prawdziwe ja - prawdziwe w tym sensie, �e na
poziomie energetycznym jego dalsze uproszczenie nie jest mo�liwe. Nie daje si�
ono upro�ci�, poniewa� w akt postrzegania go bezpo�rednio w formie energii
wprz�gni�te zostaj� wszystkie dost�pne cz�owiekowi zasoby.
Dawni szamani odkryli, �e na tylnej powierzchni tej �wietlistej kuli znajduje
si� punkt charakteryzuj�cy si� wi�ksz� jasno�ci�. Poniewa� wielokrotnie
postrzegali energi� bezpo�rednio, ustalili, �e punkt ten ma decyduj�ce znaczenie
w procesie przekszta�cania energii w dane zmys�owe i p�niejszej ich
interpretacji. Z tej racji nazwali go punktem po��czenia i orzekli, �e w rzeczy
samej tam w�a�nie z po��czenia bod�c�w zmys�owych rodzi si� percepcja. Wed�ug
ich opisu punkt po��czenia mie�ci si� za �opatkami, w odleg�o�ci wyprostowanego
ramienia od nich. Ustalili tak�e, �e punkt po��czenia zajmuje u wszystkich ludzi
jednakowe po�o�enie, dzi�ki czemu ka�dy cz�owiek ma dok�adnie taki sam obraz
�wiata.
Olbrzymi� warto�� dla nich, jak i dla szaman�w z nast�pnych pokole� mia�o
odkrycie, �e takie w�a�nie umiejscowienie punktu po��czenia jest rezultatem
przyzwyczajenia i procesu uspo�ecznienia. Dlatego uznali to po�o�enie za umowne,
daj�ce jedynie z�udzenie ostateczno�ci i niemo�no�ci dalszej redukcji
postrzegania. Wynikiem tego z�udzenia jest owo wsp�lne wszystkim ludziom,
niezachwiane zdawa�oby si� przekonanie, �e �wiat, z kt�rym si� na co dzie�
stykaj�, jest jedynym istniej�cym �wiatem i �e jego ostateczno�� jest
niepodwa�alna.
- Mo�esz mi wierzy� - rzek� do mnie raz don Juan - �e to poczucie ostateczno�ci
�wiata jest tylko z�udzeniem. Poniewa� nigdy nie zosta�o zakwestionowane,
przedstawia si� jako pogl�d jedynie mo�liwy. Widzenie energii w jej ruchu we
wszech�wiecie jest metod� jego zakwestionowania. Dzi�ki tej metodzie czarownicy
z mojej linii doszli do wniosku, �e w rzeczywisto�ci istnieje osza�amiaj�ca
liczba �wiat�w dost�pnych postrzeganiu cz�owieka. Opisywali te �wiaty jako
dziedziny absolutne, gdzie cz�owiek mo�e funkcjonowa� i gdzie mo�e walczy�.
Innymi s�owy, s� to �wiaty, gdzie cz�owiek mo�e �y� i umrze�, tak jak w tym
�wiecie, kt�ry zna na co dzie�.
Podczas naszej trzynastoletniej znajomo�ci don Juan nauczy� mnie podstawowych
krok�w s�u��cych do opanowania tej sztuki widzenia. Om�wi�em je we wszystkich
moich poprzednich pracach, nigdy jednak nie poruszy�em najistotniejszego
zagadnienia w tym procesie, a mianowicie kwestii magicznych krok�w. Don Juan
nauczy� mnie bardzo wielu z nich, wraz jednak z t� nieprzebran� wiedz�
pozostawi� mi poczucie, �e jestem ostatnim ogniwem jego linii. Pogodzenie si� z
tym, �e na mnie jego linia si� ko�czy, oznacza�o dla mnie konieczno��
poszukiwania nowych sposob�w rozpowszechniania wiedzy czarownik�w z jego linii,
gdy� jej trwanie nie wchodzi�o ju� w rachub�.
Powinienem tutaj wyja�ni� pewn� bardzo wa�n� kwesti�: don Juan Matus nigdy nie
by� zainteresowany tym, by przekaza� komukolwiek swoj� wiedz�; interesowa�o go
przed�u�enie jego linii. Pozosta�e trzy jego uczennice oraz ja byli�my wybrani -
jak mawia�, przez samego ducha, jako �e on nie mia� w tym czynnego udzia�u - by
to przed�u�enie zapewni�. Z tego powodu don Juan podj�� si� gigantycznego
wysi�ku, by nauczy� mnie wszystkiego, co wiedzia� o magii, czyli szamanizmie, i
o rozwoju swojej linii.
W trakcie nauki don Juan zda� sobie spraw� z tego, �e moja konfiguracja
energetyczna jest tak niepomiernie odmienna od jego w�asnej, i� jego zdaniem
mog�o to oznacza� tylko i wy��cznie koniec jego linii. M�wi�em mu, �e nie mog�
si� pogodzi� z jego interpretacj� owej niewidzialnej r�nicy pomi�dzy nami. Nie
w smak mi by�a �wiadomo��, �e jestem ostatnim ogniwem jego linii; nie pojmowa�em
te� toku jego rozumowania.
- Szamani staro�ytnego Meksyku - powiedzia� mi pewnego razu - uwa�ali, �e
mo�liwo�� wyboru, tak jak j� rozumiej� ludzie, le�y u podstaw poznawalnego przez
cz�owieka �wiata, przy czym jest to jedynie �agodna interpretacja czego�, co
mo�na odnale�� w�wczas, gdy �wiadomo�� odwa�y si� wyrwa� poza zaciszn� przysta�
naszego �wiata, �agodna interpretacja uleg�o�ci. Lud�mi miotaj� si�y, kt�re
ci�gn� ich we wszystkie strony. Tak naprawd� sztuk� czarownik�w nie jest
umiej�tno�� wyboru, lecz bycie dostatecznie subtelnym, by ulega�.
- Wydawa�oby si�, �e jedynym zaj�ciem czarownik�w jest podejmowanie decyzji, ale
tak naprawd� nie podejmuj� ich w og�le - ci�gn�� don Juan. - To nie ja wybra�em
ciebie i nie ja zdecydowa�em, �e b�dziesz taki, jaki jeste�. Poniewa� nie mog�em
wybra� osoby, kt�rej przeka�� moj� wiedz�, musia�em zaakceptowa� tego, kogo duch
mi podsuwa�. I to ty by�e� tym cz�owiekiem, a twoja konfiguracja energetyczna
pozwala ci jedynie ko�czy�, nie kontynuowa�.
Don Juan utrzymywa�, �e zako�czenie jego linii nie ma nic wsp�lnego z nim i jego
d��eniami, jak r�wnie� z tym, czy powiod�o mu si� jako czarownikowi
poszukuj�cemu ca�kowitej wolno�ci. Pojmowa� je jako nast�pstwo decyzji, kt�ra
zapad�a poza sfer� ludzk�, nie za spraw� jakich� istot czy jednostek, lecz
bezosobowych si� wszech�wiata.
W ko�cu pogodzi�em si� z tym, co don Juan nazywa� moim przeznaczeniem.
Pogodzenie si� z nim oznacza�o podj�cie nowego wyzwania, kt�re don Juan okre�la�
jako zamkni�cie za sob� drzwi. Innymi s�owy, wzi��em na siebie odpowiedzialno��
za podj�cie decyzji, co zrobi� ze wszystkim, czego mnie nauczy�, i za
nieskazitelne wype�nienie mojego postanowienia. Przede wszystkim zada�em sobie
pytanie zasadnicze: co zrobi� z magicznymi krokami - aspektem wiedzy don Juana
najbardziej przesyconym praktyczno�ci�. Postanowi�em wykorzysta� magiczne kroki
i nauczy� ich ka�dego, kto b�dzie chcia� je pozna�. Moja decyzja wydobycia ich
na �wiat�o dzienne z mrok�w tajemnicy, kt�re spowija�y je od tysi�cy lat,
zrodzi�a si� oczywi�cie z mojej absolutnej pewno�ci, �e linia don Juana naprawd�
si� na mnie ko�czy. Nie mog�em poj��, po c� mam utrzymywa� w tajemnicy co�, co
nawet nie jest moj� w�asno�ci�. To nie ja podj��em decyzj�, by otoczy� magiczne
kroki tajemnic�. Jednak decyzja zako�czenia takiego stanu rzeczy by�a moja.
Od tamtej pory podj��em si� pr�by nadania ka�demu magicznemu krokowi bardziej
og�lnej formy - takiej, kt�ra by odpowiada�a wszystkim praktykuj�cym. Efektem
tej pracy by�a konfiguracja nieco odmiennych form ka�dego magicznego kroku. Temu
nowemu zestawowi ruch�w nada�em nazw� Tensegrity; termin ten zapo�yczy�em z
architektury, gdzie oznacza �w�a�ciwo�� struktur szkieletowych polegaj�c� na
ci�g�ym anga�owaniu element�w napinaj�cych i sporadycznym stosowaniu element�w
kondensuj�cych w taki spos�b, �e ka�dy element funkcjonuje z maksymaln�
sprawno�ci� i wydajno�ci�".
Dla wyja�nienia, czym s� magiczne kroki czarownik�w, kt�rzy �yli w Meksyku w
czasach staro�ytnych, chcia�bym poczyni� jedn� uwag�: �czasy staro�ytne" dla don
Juana oznacza�y okres sprzed dziesi�ciu i wi�cej tysi�cy lat; liczby te niezbyt
przystaj� do schemat�w klasyfikacyjnych nowoczesnej nauki. Kiedy przedstawia�em
don Juanowi t� rozbie�no�� pomi�dzy jego ocen� czasu a moj�, kt�r� uwa�a�em za
bardziej prawdopodobn�, on uparcie obstawa� przy swoim zdaniu. Za fakt uwa�a�
to, �e ludzi �yj�cych w Nowym �wiecie dziesi�� tysi�cy lat temu niezwykle
zajmowa�y aspekty wszech�wiata i postrzegania, kt�rych wsp�czesny cz�owiek
nawet nie zacz�� jeszcze ogarnia�.
Pomijam nasze odmienne interpretacje czasowe, bo nie mam �adnych w�tpliwo�ci co
do skuteczno�ci magicznych krok�w i czuj� si� zobowi�zany wy�uszczy� ca�e
zagadnienie, �ci�le przestrzegaj�c sposobu, w jaki przedstawiano je mnie.
Bezpo�redni wp�yw magicznych krok�w na mnie ma ogromne znaczenie dla sposobu ich
omawiania. Ta ksi��ka jest najg��bszym odzwierciedleniem tego w�a�nie wp�ywu.
Wstecz / Spis tre�ci / Dalej
MAGICZNE KROKI
Po raz pierwszy don Juan opowiedzia� mi szczeg�owo o magicznych krokach po tym,
gdy wyrazi� si� nieprzychylnie na temat mojej wagi.
- Cholerny z ciebie grubas - powiedzia�, przygl�daj�c mi si� od st�p do g��w i z
dezaprobat� kr�c�c g�ow�. - Niewiele ci brakuje do oty�o�ci. Wida� po tobie, �e
jeste� wyeksploatowany. Jak ka�dy cz�owiek twojego czasu, zaczynasz obrasta�
t�uszczem na karku, jak byk. Czas najwy�szy, by� powa�nie pomy�la� o najwi�kszym
odkryciu czarownik�w, o magicznych krokach.
- O jakich znowu magicznych krokach, don Juanie? - spyta�em. - Do tej pory nic
mi o nich nie wspomina�e�. A je�li nawet, to tylko mimochodem, bo nie mog� sobie
niczego takiego przypomnie�.
- Opowiedzia�em ci o nich bardzo du�o - powiedzia� - a co wi�cej, mn�stwo ich
ju� znasz. Ca�y czas ci� ich ucz�.
Je�li o mnie chodzi, nie by�o prawd�, jakoby ca�y czas uczy� mnie jakichkolwiek
magicznych krok�w. Zaprzeczy�em bardzo zapalczywie.
- Nie musisz wk�ada� tyle uczucia w obron� swojego cudownego ja - za�artowa�,
poruszaj�c komicznie brwiami z przepraszaj�cym wyrazem twarzy. - Chcia�em
powiedzie�, �e na�ladujesz wszystko, co robi�, wykorzystuj� wi�c twoj�
umiej�tno�� na�ladowania. Przez ca�y czas pokazuj� ci przer�ne magiczne kroki,
a ty zawsze my�lisz, jak to ja uwielbiam rozprostowywa� ko�ci i s�ucha�, jak mi
w stawach trzeszczy. Podoba mi si� ta twoja interpretacja - rozprostowywanie
ko�ci. Dalej b�dziemy to tak okre�la�.
- Pokaza�em ci dziesi�� r�nych sposob�w rozprostowywania ko�ci - ci�gn��. -
Ka�dy z nich to magiczny krok, idealnie pasuj�cy do twojego i mojego cia�a.
Mo�na by rzec, �e te dziesi�� magicznych krok�w doskonale nam obydwu odpowiada.
S� nasz� osobist� w�asno�ci�, tak jak by�y w�asno�ci� czarownik�w pochodz�cych z
dwudziestu pi�ciu pokole� przed nami, kt�rzy byli dok�adnie tacy sami jak my
dwaj.
Jak to uj�� don Juan, magiczne kroki by�y r�nymi pozycjami, kt�re - w moim
mniemaniu - przyjmowa� dla rozprostowania ko�ci. Porusza� w�wczas w okre�lony
spos�b ramionami, nogami, tu�owiem i biodrami; s�dzi�em, �e robi to, by
maksymalnie rozci�gn�� mi�nie, ko�ci i �ci�gna. Z mojego punktu widzenia
efektem tych ruch�w by�o trzeszczenie w stawach, kt�re, jak wierzy�em, don Juan
demonstrowa�, by mnie zadziwi� i rozweseli�. Pami�tam, �e za ka�dym razem m�wi�,
abym go na�ladowa�. Zach�ca� mnie nawet, w duchu wsp�zawodnictwa, bym
zapami�ta� ruchy, kt�re mi pokazywa�, i powtarza� je w domu, a� b�d� umia�
wydoby� z moich staw�w podobne trzeszczenie.
Nigdy mi si� nie uda�o us�ysze� tego trzeszczenia w moich stawach, jednak�e bez
w�tpienia nauczy�em si� wszystkich ruch�w, zupe�nie mimochodem. Teraz wiem, �e
fiasko moich usilnych stara�, by wydoby� trzeszczenie ze staw�w, wysz�o mi w
ko�cu na dobre, poniewa� mi�ni i �ci�gien ramion oraz plec�w nigdy nie wolno
rozci�ga� tak forsownie. Stawy don Juana po prostu mia�y to do siebie, �e
trzeszcza�y przy naci�ganiu, podobnie jak stawy palc�w d�oni niekt�rych ludzi
trzeszcz� przy zaciskaniu pi�ci.
- Jak dawni czarownicy wymy�lili magiczne kroki, don Juanie? - spyta�em.
- Nikt ich nie wymy�li� - odpar� surowo. - Z za�o�enia, �e zosta�y one
wymy�lone, automatycznie wynika wniosek o ingerencji umys�u, a w wypadku
magicznych krok�w jest on b��dny. Pr�dzej ju� zosta�y one odkryte przez dawnych
szaman�w. M�wiono mi, �e wszystko si� zacz�o od niezwyk�ego poczucia b�ogo�ci,
kt�rego szamani doznawali w szama�skich stanach podwy�szonej �wiadomo�ci.
Uczucie rozpieraj�cego ich wigoru by�o to tak niesamowite i fascynuj�ce, �e
usi�owali je przenie�� r�wnie� do stanu normalnej �wiadomo�ci.
- Z pocz�tku szamani byli przekonani, �e to uczucie b�ogo�ci jest po prostu
wytworem stanu podwy�szonej �wiadomo�ci - wyja�ni� mi kiedy� don Juan. - Wkr�tce
spostrzegli, �e nie wszystkie stany szama�skiej podwy�szonej �wiadomo�ci
wywo�uj� w nich owo uczucie. Po dok�adnej analizie okaza�o si�, �e b�ogo��
pojawia�a si� zawsze w trakcie wykonywania okre�lonych ruch�w cia�em. Szamani
u�wiadomili sobie, �e w stanach podwy�szonej �wiadomo�ci ich cia�a mimowolnie
si� porusza�y na r�ne sposoby i �e w�a�nie te ruchy by�y powodem owego
niezwyczajnego odczucia fizycznej i psychicznej pe�ni.
Don Juan powiedzia�, �e zawsze mu si� wydawa�o, i� ruchy, kt�re dawni szamani
wykonywali automatycznie w stanach podwy�szonej �wiadomo�ci, s� pewnego rodzaju
dziedzictwem ludzko�ci, czym� g��boko ukrytym i wyjawianym tylko tym, kt�rzy
tego szukaj�. Wyobra�a� sobie owych czarownik�w jako badaczy podwodnych g��bin,
kt�rzy odzyskali ten skarb, nawet o tym nie wiedz�c.
Don Juan m�wi�, �e dawni czarownicy zacz�li mozolnie ��czy� ze sob� niekt�re z
zapami�tanych ruch�w. Ich wysi�ki nie posz�y na marne. Uda�o im si� odtworzy�
ruchy, kt�rymi, jak s�dzili, cia�o reaguje automatycznie w stanach podwy�szonej
�wiadomo�ci. Zach�ceni tym powodzeniem, odtworzyli jeszcze setki ruch�w, kt�re
powtarzali, nie pr�buj�c nawet ich posk�ada� w jaki� zrozumia�y schemat.
S�dzili, �e w podwy�szonej �wiadomo�ci ruchy te wykonuje si� spontanicznie, a
ich efekt zale�y od dzia�ania jakiej� si�y, zupe�nie niezale�nej od woli
szaman�w.
Don Juan stwierdzi�, �e z natury spostrze�e� czarownik�w staro�ytno�ci zawsze
wywodzi�, i� musieli oni by� niezwyk�ymi lud�mi, poniewa� odkryte przez nich
ruchy nie zosta�y podobnie objawione wsp�czesnym szamanom, kt�rzy r�wnie�
wchodzili w stany podwy�szonej �wiadomo�ci. By� mo�e by�o tak dlatego, �e
wsp�cze�ni szamani nauczyli si� tych ruch�w, w takiej czy innej formie, od
swoich poprzednik�w, a mo�e bra�o si� to st�d, �e czarownicy staro�ytno�ci mieli
wi�ksz� mas� energetyczn�.
- Jak to rozumiesz, don Juanie, �e mieli wi�ksz� mas� energetyczn�? - spyta�em.
- Byli wi�ksi?
- Nie przypuszczam, by byli wi�ksi w sensie fizycznym - odpar�. - Jednak�e na
poziomie energetycznym w oczach widz�cych jawili si� jako pod�u�ne kszta�ty.
Samych siebie nazywali �wietlistymi jajami. Nigdy w �yciu nie widzia�em
�wietlistego jaja. Widywa�em jedynie �wietliste kule. Przypuszczalnie wi�c przez
pokolenia cz�owiek utraci� nieco masy energetycznej.
Don Juan wyja�ni� mi, �e dla widz�cego wszech�wiat sk�ada si� z niesko�czonej
liczby p�l energetycznych. Widz�cemu przedstawiaj� si� one jako �wietliste
w��kna, kt�re strzelaj� dooko�a na wszystkie strony. Don Juan powiedzia�, �e owe
w��kna przeszywaj� �wietliste kule ludzi pod wszelkimi mo�liwymi k�tami i �e
�mia�o mo�na przyj��, i� skoro kszta�ty ludzi jawi�y si� niegdy� w formie
pod�u�nej, podobnej do jaja, to by�y one znacznie wy�sze od ku�. St�d te� pola
energetyczne, kt�re obejmowa�y ludzi w g�rnej cz�ci ich �wietlistych jaj,
obecnie, gdy ludzie s� �wietlistymi kulami, ju� ich nie obejmuj�. Dla don Juana
oznacza�o to niejako utrat� masy energetycznej, kt�ra mia�a by� kluczem do
odzyskania owego ukrytego skarbu: magicznych krok�w.
- Dlaczego te kroki dawnych szaman�w nazywa si� magicznymi krokami, don Juanie?
- zapyta�em go pewnego razu.
-To nie tylko nazwa - odrzek�. - One s� magiczne! Skutk�w ich dzia�ania nie da
si� ogarn�� umys�em, odwo�uj�c si� do zwyk�ych wyja�nie�. Te ruchy nie s�
�wiczeniami fizycznymi czy jedynie jakimi� pozycjami cia�a; to prawdziwe pr�by
osi�gni�cia optymalnego stanu trwania. Magia tych ruch�w - ci�gn�� don Juan - to
subtelna zmiana, kt�r� odczuwaj� �wicz�cy podczas ich wykonywania. To pewna aura
efemeryczno�ci, kt�ra naznacza ich cia�o i ducha, rodzaj l�nienia, �wiat�o w
oczach. Ta subtelna zmiana to dotyk ducha. To tak, jakby praktykuj�cy poprzez te
ruchy odnawiali dawno zapomnian� wi� z si�� �yciow�, dzi�ki kt�rej trwaj�.
Dalej wyja�ni�, �e ruchy te nazywa si� magicznymi krokami r�wnie� dla tej
przyczyny, �e przenosz� szaman�w, w obr�bie postrzegania, do odmiennych stan�w
trwania, w kt�rych odczuwaj� oni �wiat w spos�b nie daj�cy si� opisa�.
- Ze wzgl�du na to w�a�nie, ze wzgl�du na t� magi� - powiedzia� mi don Juan -
magiczne kroki trzeba praktykowa� nie w ramach gimnastyki, lecz jako metod�
przywo�ywania mocy.
- Ale czy mo�na je traktowa� jako �wiczenia fizyczne, mimo �e wcze�niej nigdy
ich tak nie traktowano? - zapyta�em.
- Mo�esz je praktykowa� tak, jak ci si� �ywnie podoba - odpar� don Juan. -
Magiczne kroki wzbogacaj� �wiadomo�� niezale�nie od tego, jak je traktujesz.
M�drze by�oby jednak nazywa� je po imieniu, magicznymi krokami, kt�re pozwalaj�
praktykuj�cym odrzuci� mask� uspo�ecznienia.
- Co to za maska uspo�ecznienia? - spyta�em.
- To taki pancerz, kt�rego za�arcie bronimy i za kt�ry umieramy - powiedzia�. -
Pancerz, kt�ry narzuca na nas �wiat. Nie pozwala nam osi�gn�� wszystkich naszych
mo�liwo�ci. Ka�e nam wierzy�, �e jeste�my nie�miertelni. W tych ruchach �yje
intencja tysi�cy czarownik�w. Wykonuj�c je nawet zupe�nie od niechcenia,
doprowadzasz do unieruchomienia umys�u.
- Jak to rozumie�, �e doprowadzam do unieruchomienia umys�u? - spyta�em.
- Wszystko, co robimy w naszym �wiecie - odrzek� - uznajemy i rozpoznajemy,
przetwarzaj�c to w ci�gi podobie�stwa, ci�gi rzeczy, powi�zane ze wzgl�du na
funkcj�, jak� spe�niaj�. Na przyk�ad, je�eli powiem ci �widelec", natychmiast
przyjd� ci do g�owy: �y�ka, n�, obrus, serwetka, talerz, fili�anka z
podstawkiem, kieliszek wina, chili con carne, przyj�cie, urodziny, zabawa.
�mia�o m�g�by� tak jeszcze d�ugo wylicza� rzeczy funkcjonalnie ze sob�
powi�zane, by� mo�e bez ko�ca. Wszystko, co robimy, jest tak w�a�nie powi�zane.
Dziwne u czarownik�w jest to, �e widz� oni, i� wszystkie te ci�gi pokrewie�stwa,
wszystkie ci�gi rzeczy powi�zanych ze sob� funkcjonalnie w mniemaniu ludzi s�
niezmienne i wieczne, niczym s�owo bo�e.
- Nie wiem, don Juanie, po co mieszasz s�owo bo�e do swoich wyja�nie�. Co ma
wsp�lnego s�owo bo�e z tym, co usi�ujesz mi wyja�ni�?
- Wszystko! - odpowiedzia�. - Wygl�da na to, �e w naszych g�owach ca�y
wszech�wiat jest niczym s�owo bo�e, absolutny i niezmienny. Tym si� kierujemy.
Gdzie� g��boko w sobie mamy taki mechanizm, kt�ry nie pozwala nam si� zatrzyma�
i stwierdzi�, �e s�owo bo�e - w naszym poj�ciu - odnosi si� do �wiata, kt�ry
jest martwy. Za to �ywy �wiat nieustannie p�ynie. Porusza si�. Zmienia.
Przeistacza si�. Najbardziej abstrakcyjnym powodem, dla kt�rego magiczne kroki
czarownik�w mojej linii s� magiczne - ci�gn�� don Juan - jest to, �e w czasie
ich wykonywania cia�o praktykuj�cego u�wiadamia sobie, i� wszystko, zamiast by�
nieprzerwanym �a�cuchem pokrewnych sobie obiekt�w, jest strumieniem,
nieustaj�cym przep�ywem. A skoro wszystko we wszech�wiecie p�ynie niczym
strumie�, mo�na �w strumie� zatrzyma�. Mo�na postawi� na nim tam� i tak
wstrzyma� lub zmieni� jego przep�yw.
Don Juan wyja�ni� mi kiedy�, jak praktykowanie magicznych krok�w wp�yn�o na
czarownik�w z jego linii, i por�wna� ich sytuacj� z tym, co si� stanie ze
wsp�czesnymi praktykuj�cymi.
- Gdy czarownicy mojej linii u�wiadomili sobie - rzek� - �e praktykowanie ich
magicznych krok�w powoduje wstrzymanie zwykle nieprzerwanego przep�ywu zdarze�,
prze�yli szok i omal nie umarli z przera�enia. Wymy�lili ca�y uk�ad metafor dla
opisu tego wydarzenia i kiedy starali si� je obja�ni� i zanalizowa�, spaprali
ca�� spraw�. Zapl�tali si� w rytua�y i ceremonie. Zacz�li odgrywa� akt
wstrzymania przep�ywu zdarze�. Wierzyli, �e je�li z okre�lonym aspektem swoich
magicznych krok�w zwi��� pewne ceremonie i rytua�y, same magiczne kroki
przynios� po��dany rezultat. Po nied�ugim czasie bardziej grz�li w
nieprzebranej liczbie swoich niezwykle z�o�onych rytua��w i ceremonii ni� w
samych magicznych krokach. To bardzo wa�ne, aby skierowa� uwag� praktykuj�cych
na pewien okre�lony aspekt magicznych krok�w - ci�gn�� don Juan. - Jednak�e to
zapatrzenie powinno by� swobodne, na weso�o, bez �miertelnej powagi i
pos�pno�ci. Magiczne kroki powinno si� praktykowa� dla samej przyjemno�ci, jak�
to przynosi, nie przejmuj�c si� zbytnio korzy�ciami.
Poda� przyk�ad jednego ze swoich towarzyszy, czarownika o imieniu Silvio Manuel,
kt�rego ulubionym zaj�ciem by�o dostosowywanie magicznych krok�w czarownik�w
staro�ytno�ci do krok�w jego wsp�czesnego ta�ca. Don Juan okre�li� Silvia
Manuela jako niezr�wnanego akrobat� i tancerza, kt�ry tak naprawd� ta�czy� swoje
magiczne kroki.
- Nagual Elias Ulloa byt najwa�niejszym innowatorem mojej linii - podj�� don
Juan. - To on w�a�nie, �e tak powiem, wyrzuci� ca�y ceremonia� przez okno i
praktykowa� magiczne kroki wy��cznie z t� my�l�, z jak� pierwotnie ich u�ywano,
kiedy� w zamierzch�ej przesz�o�ci - aby rozprowadza� energi�. Nagual Julian
Osorio, kt�ry by� po nim - m�wi� dalej - ostatecznie dobi� ca�y ceremonia�. Jako
�e by� w rzeczywisto�ci zawodowym aktorem i kiedy� si� utrzymywa� z wyst�p�w w
teatrze, wielk� wag� przyk�ada� do - jak to okre�lali czarownicy - teatru
szama�skiego. On nazwa� go teatrem niesko�czono�ci i zawar� w nim wszystkie
dost�pne mu magiczne kroki. Ka�dy ruch odgrywanych przez niego postaci by� na
wskro� przesycony magicznymi krokami. To jeszcze nie wszystko, przekszta�ci� on
ten teatr w now� metod� ich nauczania. Wszystko si� zamkn�o pomi�dzy nagualem
Julianem, aktorem niesko�czono�ci, a Silviem Manuelem, tancerzem
niesko�czono�ci. Na horyzoncie zab�ys�a nowa era! Era czystego rozprowadzania!
Don Juan, wyja�niaj�c rozprowadzanie, m�wi�, �e ludzie, postrzegani jako
skupiska p�l energii, s� zamkni�tymi jednostkami energetycznymi o ustalonych
granicach, kt�re nie pozwalaj� ani na przedostawanie si� energii z zewn�trz, ani
wydostanie z wewn�trz. Z tego powodu energia zawarta w takim skupisku p�l
energetycznych to wszystko, na czym ka�dy cz�owiek mo�e bazowa�.
- Naturaln� sk�onno�ci� ludzi - m�wi� - jest wypychanie energii jak najdalej od
o�rodk�w witalno�ci, kt�re si� mieszcz� po prawej stronie cia�a na samej
kraw�dzi klatki piersiowej, w okolicy w�troby i woreczka ��ciowego, oraz po
lewej stronie cia�a, r�wnie� na kraw�dzi klatki piersiowej, w okolicy trzustki i
�ledziony; na plecach, dok�adnie za tymi dwoma pierwszymi o�rodkami - w okolicy
nerek, i dok�adnie ponad nimi - w okolicy nadnerczy; jak r�wnie� u nasady szyi,
w do�ku u zbiegu obojczyka i mostka, a tak�e doko�a macicy i jajnik�w u kobiet.
- Jak ludzie wypychaj� t� energi�, don Juanie? - zapyta�em.
- Zamartwiaj�c si� - odpar�. - Poddaj�c si� napi�ciom powszedniego �ycia.
Przymus za�atwiania codziennych spraw odbija si� na ich zdrowiu.
- A co si� dzieje z t� energi�, don Juanie? - spyta�em.
- Zbiera si� na obrze�ach �wietlistej kuli - rzek�. - Czasem tworzy nawet rodzaj
grubej korowatej pow�oki. Magiczne kroki oddzia�uj� na ca�ego cz�owieka,
pojmowanego jako cia�o fizyczne i jako skupisko p�l energetycznych. Pobudzaj�
energi� nagromadzon� w �wietlistej kuli i przekazuj� j� z powrotem do cia�a
fizycznego. Magiczne kroki uaktywniaj� zar�wno samo cia�o jako pewien uk�ad
fizyczny, os�abiony przez rozproszenie energii, jak r�wnie� cia�o jako pewien
uk�ad energetyczny, kt�ry jest w stanie rozprowadzi� t� rozproszon� energi�.
Energia na obrze�ach �wietlistej kuli - ci�gn�� - energia, kt�ra nie jest
rozprowadzona, jest r�wnie nieprzydatna jak kompletny brak energii. To naprawd�
przera�aj�ce, przechowywa� gdzie� nadmiar energii, kt�ra jest w praktyce
niedost�pna. To tak, jakby� by� na pustyni i umiera� z powodu odwodnienia, cho�
masz ze sob� zbiornik z wod�, kt�rego nie mo�esz otworzy�, bo nie masz czym. A
na tej pustyni nie ma nawet jednego kamienia, kt�rym m�g�by� ten zbiornik
rozbi�.
Prawdziw� magi� magicznych krok�w jest to, �e kieruj� one z�ogi energii z
powrotem do o�rodk�w witalno�ci; st�d w�a�nie bierze si� owo poczucie b�ogo�ci i
nieprawdopodobnej sprawno�ci fizycznej, kt�re udziela si� praktykuj�cym.
Czarownicy z linii don Juana, zanim si� zagubili w nadmierne rozbudowanych
rytua�ach i ceremoniach, okre�lili warunek rozprowadzenia. Nazwali go
nasyceniem, co mia�o oznacza�, �e zanurzali swoje cia�a w obfito�ci magicznych
krok�w, pozwalaj�c sile, kt�ra nas spaja, kierowa� magicznymi krokami tak, aby
jak najskuteczniej rozprowadza�y one energi�.
- Jak to, don Juanie? Chcesz mi wm�wi�, �e za ka�dym razem, gdy rozprostowujesz
ko�ci, i za ka�dym razem, kiedy ja pr�buj� ci� na�ladowa�, faktycznie
rozprowadzamy energi�? - spyta�em go pewnego razu bez cienia ironii.
- Za ka�dym razem, gdy wykonujemy jaki� magiczny krok - odpar� - tak naprawd�
zmieniamy podstawow� struktur� naszej istoty. Energia, zazwyczaj zalegaj�ca
gdzie� i bezu�yteczna, zostaje uwolniona i zaczyna przenika� do wiruj�cych
o�rodk�w witalno�ci w ciele. Tylko i wy��cznie z pomoc� tej odzyskanej energii
jeste�my w stanie zbudowa� grobl�, zapor�, kt�ra jako jedyna mo�e powstrzyma� �w
niepowstrzymany i zawsze szkodliwy dla nas strumie� zdarze�.
Poprosi�em don Juana, aby poda� mi przyk�ad takiej tamy na tym, jak to okre�li�,
szkodliwym strumieniu. Powiedzia�em mu, �e chcia�bym to sobie jako� wyobrazi�.
- Podam ci przyk�ad - rzek�. - W moim wieku powinno mi dokucza�, dajmy na to,
wysokie ci�nienie. Gdybym si� uda� do lekarza, ten, widz�c mnie, przyj��by
zapewne, �e oto ma przed sob� starego Indianina, kt�rego wyczerpa�y tysi�ce
r�nych trosk, rozgoryczenie i kiepskie od�ywianie; skutkiem tego wszystkiego,
jak �atwo przewidzie� i czego nale�y si� spodziewa�, jest nadci�nienie. W moim
wieku to normalne. Nie mam najmniejszych k�opot�w z nadci�nieniem - m�wi� dalej.
- Nie dlatego, �e jestem silniejszy od przeci�tnego cz�owieka albo mam lepsze
geny, ale dlatego, i� moje magiczne kroki pozwoli�y mojemu cia�u wy�ama� si� z
wszelkich wzorc�w zachowa�, kt�rych skutkiem jest nadci�nienie. Mog� �mia�o
powiedzie�, �e za ka�dym razem, gdy rozprostowuj� ko�ci, wykonuj�c jeden z moich
magicznych krok�w, blokuj� strumie� statystycznych za�o�e� i typ�w zachowa�,
kt�re normalnie w moim wieku powoduj� nadci�nienie. Innym przyk�adem, kt�ry mog�
ci poda�, jest sprawno�� moich kolan - ci�gn��. - Nie zauwa�y�e�, �e jestem o
wiele zwinniejszy od ciebie? Poruszam kolanami jak ma�y ch�opta�! Dzi�ki moim
magicznym krokom stawiam tam� na strumieniu zachowa� i zmian w strukturze
fizycznej, kt�re z wiekiem przyczyniaj� si� do zesztywnienia kolan, zar�wno u
kobiet, jak i u m�czyzn.
Chyba nic mnie tak nigdy nie z�o�ci�o jak to, �e don Juan Matus, kt�ry z
powodzeniem m�g�by by� moim dziadkiem, by� niepor�wnywalnie m�odszy ode mnie.
Przy nim by�em sztywnym i twardog�owym rutyniarzem. By�em niczym starzec. On za�
by� �wawy, pomys�owy, zwinny i praktyczny. Kr�tko m�wi�c, by� obdarzony czym�,
czego ja, mimo �e by�em m�ody, nie posiada�em - m�odo�ci�. Bardzo lubi�
rozprawia�, �e by� m�odym to nie to samo, co by� obdarzonym m�odo�ci�, i �e
bycie m�odym nie stanowi �adnej przeszkody dla staro�ci. Kierowa� moj� uwag� na
to, �e gdybym si� dok�adnie i spokojnie przygl�da� innym ludziom, zgodzi�bym si�
z tym, i� ju� w wieku dwudziestu lat s� oni starcami, idiotycznie klepi�cymi w
k�ko to samo.
- Jak to mo�liwe, don Juanie - zapyta�em - �e mo�esz by� m�odszy ode mnie?
- Przezwyci�y�em m�j umys� - rzek� i wytrzeszczy� oczy, udaj�c wielk�
dezorientacj�. - Nie mam umys�u, kt�ry by mi m�wi�, �e ju� czas najwy�szy si�
zestarze�. Nie honoruj� um�w, kt�rych nie zawiera�em. Zapami�taj to sobie... to
nie tylko puste has�o, kiedy czarownicy powiadaj�, �e nie honoruj� um�w, kt�rych
nie zawierali. Da� si� staro�ci to jedna z takich um�w.
D�ugo milczeli�my. Wydawa�o mi si�, jakby don Juan czeka�, by zobaczy�, jaki
efekt wywo�a�y jego s�owa. Moje wewn�trzne ja, zdawa�oby si� niepodzielne,
rozdziera�o si� jeszcze bardziej w obliczu moich jawnie przeciwstawnych reakcji.
Z jednej strony ca�� si�� woli od�egnywa�em si� od bzdur, kt�re wyg�asza� don
Juan; z drugiej strony jednak nie mog�em nie dostrzega�, jak trafne by�y jego
spostrze�enia. Don Juan by� stary, a jednak wcale stary nie by�. By� m�odszy ode
mnie o ca�e wieki. Nie wi�za�y go �adne my�li i nawyki. Wydeptywa� �cie�ki
niewyobra�alnych �wiat�w. By� wolny, a ja by�em wi�niem moich ci�kich
konstrukcji my�lowych i moich przyzwyczaje�, banalnych i ja�owych refleksji nad
sob�, kt�re - jak poczu�em w�wczas po raz pierwszy w �yciu - nie by�y nawet
moje.
Przy innej sposobno�ci spyta�em don Juana o co�, co nie dawa�o mi spokoju ju� od
d�u�szego czasu. Powiedzia� mi wcze�niej, �e czarownicy staro�ytnego Meksyku
odkryli magiczne kroki, kt�re by�y niejako ukrytym skarbem, przechowywanym
gdzie� do czasu, a� ludzie go odnajd�. Chcia�em wiedzie�, kto m�g�by co� takiego
przechowywa� z my�l� o ludziach. Jedyne rozwi�zanie, kt�re przychodzi�o mi do
g�owy, nawi�zywa�o do katolicyzmu. S�dzi�em, �e zrobi� to B�g, jaki� anio� str�
albo Duch �wi�ty.
- To nie Duch �wi�ty, kt�ry jest �wi�ty tylko dla ciebie, gdy� w skryto�ci ducha
jeste� katolikiem - rzek� don Juan. - I z ca�� pewno�ci� nie jest to B�g, �w
dobrotliwy ojciec, jak go sobie wyobra�asz. Nie jest to te� jaka� bogini, matka
�ywicielka, pod kt�rej piecz� s� wszelkie ludzkie sprawy, w co wielu wierzy. To
raczej pewna bezosobowa si�a, kt�ra przechowuje nieprzebrane bogactwa dla
�mia�k�w maj�cych odwag� ich szuka�. Jest to si�a pochodz�ca z tego
wszech�wiata, tak jak �wiat�o czy grawitacja. To pewien czynnik spajaj�cy,
wibruj�ca si�a, kt�ra ��czy skupiska p�l energetycznych - ludzi - w jedn� zwart�
ca�o��. Ta wibruj�ca si�a jest czynnikiem, kt�ry nie pozwala na przedostawanie
si� energii do wewn�trz i na zewn�trz �wietlistej kuli. Czarownicy staro�ytnego
Meksyku - ci�gn�� - byli przekonani, �e wykonywanie magicznych krok�w jest
jedynym czynnikiem, kt�ry przygotowuje cia�o i doprowadza je do
transcendentalnego potwierdzenia istnienia owej spajaj�cej si�y.
Z obja�nie� don Juana wywnioskowa�em, �e wibruj�ca si�a, o kt�rej m�wi�,
spajaj�ca nasze pola energetyczne, musi bardzo przypomina� zjawisko, kt�re
wed�ug wsp�czesnych astronom�w zachodzi w j�drach wszystkich istniej�cych we
wszech�wiecie galaktyk. Ich zdaniem tam w�a�nie, w j�drach galaktyk, dzia�a
jaka� niewyobra�alna si�a, kt�ra utrzymuje gwiazdy galaktyki w ich po�o�eniu.
Si�a ta, nazywana czarn� dziur�, jest pewnym tworem teoretycznym, dzi�ki kt�remu
w najbardziej chyba sensowny spos�b mo�na wyja�ni�, dlaczego gwiazdy nie
oddalaj� si�, wypychane na zewn�trz przez w�asn� pr�dko�� orbitaln�.
Don Juan m�wi�, �e dawni czarownicy wiedzieli, i� ludzie - b�d�cy skupiskami p�l
energetycznych utrzymuj� si� w sobie nie dzi�ki jakim� energetycznym zwojom albo
wi�zom, lecz dzi�ki pewnego rodzaju wibracji, kt�ra nadaje wszystkiemu naraz
istnienie i w�a�ciwe miejsce. Don Juan wyja�nia�, �e czarownicy poprzez swoje
praktyki i dzi�ki zdyscyplinowaniu nabrali umiej�tno�ci obchodzenia si� z t�
wibruj�c� si��, gdy tylko w pe�ni sobie u�wiadomili jej istnienie. Bieg�o��, do
jakiej doszli w operowaniu ni�, by�a tak niesamowita, �e ich czyny obros�y
legend�, przeobra�one w wydarzenia mityczne, kt�re przetrwa�y do naszych czas�w
w formie ba�niowej. Na przyk�ad jedna z opowie�ci o staro�ytnych czarownikach,
kt�r� us�ysza�em od don Juana, m�wi�a o tym, �e potrafili z niezwyk�� �atwo�ci�
rozproszy� sw� fizyczn� mas�, opieraj�c po prostu ca�� sw� �wiadomo�� i intencj�
na tej sile.
Don Juan stwierdzi�, �e chocia� w razie konieczno�ci potrafili oni dos�ownie
przej�� przez ucho igielne, to jednak nigdy nie byli zupe�nie zadowoleni z
rezultat�w rozpraszania swej masy. Powodem tego niezadowolenia by�o to, �e po
utracie masy zanika�a ich zdolno�� do dzia�ania. Pozostawa�a im jedynie
mo�liwo�� biernego �ledzenia wydarze�, w kt�rych nie mogli uczestniczy�.
Rozgoryczenie, b�d�ce nast�pstwem tego wykluczenia z czynnego uczestnictwa w
zdarzeniach, obr�ci�o si�, jak twierdzi� don Juan, w s�abo��, kt�ra w ko�cu
przyczyni�a si� do ich zguby - w obsesj� ujawnienia natury owej wibruj�cej si�y,
obsesj�, kt�ra �ywi�a si� ich konkretno�ci�; szamani zacz�li marzy� o
pochwyceniu i ujarzmieniu tej�e si�y. Tym, czego najbardziej po��dali, by�a
umiej�tno�� uderzania z eterycznego stanu bezmasowo�ci - mrzonka, jak powiedzia�
don Juan, kt�ra nigdy si� nie zi�ci.
Wsp�cze�ni praktykuj�cy, spadkobiercy kulturowej spu�cizny po czarownikach
staro�ytno�ci, u�wiadomili sobie, �e traktowanie wibruj�cej si�y w kategoriach
konkretno�ci i u�yteczno�ci nie jest mo�liwe, i opowiedzieli si� za jedyn�
rozs�dn� alternatyw� - postanowili u�wiadomi� sobie istnienie tej si�y, za cel
sobie stawiaj�c jedynie elegancj� i b�ogo�� wyp�ywaj�ce z wiedzy.
- Wsp�czesnym czarownikom wolno wykorzysta� moc owej wibruj�cej si�y spajaj�cej
tylko raz, gdy poch�ania ich wewn�trzny ogie�, gdy zbli�a si� czas, by opu�ci�
ten �wiat - powiedzia� mi kiedy� don Juan. - Dla czarownik�w nie ma nic
prostszego ni� oprze� sw� absolutn� i ca�kowit� �wiadomo�� na owej wibruj�cej
sile wraz z intencj� spalenia - i pyk! znikaj� niczym ba�ki mydlane.
Wstecz / Spis tre�ci / Dalej
TENSEGRITY
Tensegrity to nowoczesna wersja magicznych krok�w szaman�w staro�ytnego Meksyku.
S�owo Tensegrity to najbardziej trafne okre�lenie, poniewa� jest ono mieszanin�
dw�ch termin�w, tension (napi�cie) oraz integrity (sp�jno��), kt�re przywodz� na
my�l dwie pot�ne si�y magicznych krok�w. Poprzez napinanie oraz rozlu�nianie
�ci�gien i mi�ni cia�a rodzi si� napi�cie. Sp�jno�� to uznawanie cia�a za
zdrowy, pe�ny i doskona�y uk�ad.
Tensegrity naucza si� w formie pewnego systemu ruch�w, poniewa� w dzisiejszym
�wiecie jest to jedyny spos�b podej�cia do tajemniczego i niezg��bionego
zagadnienia, jakim s� magiczne kroki. Ludzie, kt�rzy obecnie praktykuj�
Tensegrity, nie b�d� szamanami poszukuj�cymi odmiennych dr�g szama�skich, co
��czy si� z ogromnym zdyscyplinowaniem, wielkim wysi�kiem i nie�atwym �yciem. Z
tego te� powodu podkre�lono warto�� magicznych krok�w jako samych ruch�w i
wszystkich nast�pstw, jakie za sob� poci�gaj�.
Don Juan Matus wyja�nia� mi, �e pierwsz� potrzeb� czarownik�w jego linii ze
staro�ytnego Meksyku, zwi�zan� z magicznymi krokami, by�o nasycenie w�asnych
cia� ruchem. Podzielili wi�c na grupy wszystkie pozycje cia�a i wszystkie ruchy,
kt�re uda�o im si� zapami�ta�. Uwa�ali, �e im d�u�sza jest grupa, tym lepsze
efekty nasycenia i tym intensywniej praktykuj�cy musz� si� odwo�ywa� do swej
pami�ci, by j� sobie przypomnie�.
Po uporz�dkowaniu magicznych krok�w w d�ugie grupy i po okresie praktykowania
ich w formie powi�zanych ci�g�w grup, szamani z linii don Juana orzekli, �e
kryterium nasycenia zosta�o spe�nione, i przestali si� nim d�u�ej zajmowa�. Od
tamtej pory zacz�to d��y� do czego� wr�cz przeciwnego - do rozbicia owych
d�ugich grup na pojedyncze fragmenty, kt�re praktykowano jako odr�bne,
niezale�ne ca�o�ci. Spos�b, kt�rego don Juan u�ywa� w trakcie nauczania
magicznych krok�w swoich czworga uczni�w - Taishy Abelar, Florindy Donner-Grau,
Carol Tiggs i mnie - wywodzi� si� z tego w�a�nie d��enia.
Don Juan sam by� zdania, �e korzy�ci p�yn�ce z praktykowania d�ugich grup by�y
oczywiste: zmusza�o ono szaman�w do odwo�ywania si� do ich pami�ci
kinestetycznej. Don Juan uwa�a� to za prawdziwe dobrodziejstwo, na kt�re dawni
szamani natkn�li si� zupe�nie przypadkowo i kt�re w cudowny spos�b ca�kowicie
wycisza�o ha�a�liwy umys�, �w wewn�trzny dialog.
Don Juan wyt�umaczy� mi, �e wzmacniamy nasze postrzeganie �wiata i ustalamy je
na pewnym poziomie efektywno�ci i funkcjonalno�ci dzi�ki temu, i� m�wimy do
siebie.
- Wszyscy ludzie ustalaj� w�a�ciwy sobie poziom funkcjonalno�ci i wydajno�ci za
pomoc� wewn�trznego dialogu - powiedzia� mi pewnego razu. - Wewn�trzny dialog to
klucz do nieruchomego utrzymywania punktu po��czenia w po�o�eniu, kt�re jest
wsp�lne dla wszystkich ludzi - na wysoko�ci �opatek, w odleg�o�ci wyprostowanego
ramienia od plec�w. Przez osi�gni�cie stanu przeciwnego do wewn�trznego dialogu,
czyli wewn�trznej ciszy - ci�gn�� don Juan - praktykuj�cy mo�e wytr�ci� punkt
po��czenia z jego nieruchomej pozycji, nabywaj�c dzi�ki temu niezwyk�ej
p�ynno�ci postrzegania.
Tensegrity zosta�o opracowane na podstawie wykonywania d�ugich grup, kt�re
przemianowano na �uk�ady", by unikn�� nieokre�lonej og�lno�ci, wynikaj�cej z
nazywania ich za don Juanem grupami. Aby taka forma Tensegrity by�a mo�liwa,
nale�a�o przywr�ci� kryterium nasycenia, kt�re zapocz�tkowa�o utworzenie d�ugich
grup. Praktykuj�cy Tensegrity przez d�ugie lata skrupulatnie i z nie s�abn�c�
koncentracj� pracowali nad odtworzeniem rozbitych na mniejsze fragmenty grup.
Przywr�cenie kryterium nasycenia poprzez wykonywanie d�ugich uk�ad�w zaowocowa�o
czym�, co don Juan ju� wcze�niej okre�li� jako wsp�czesne przeznaczenie
magicznych krok�w - zapocz�tkowaniem rozprowadzania energii. Don Juan by�
przekonany, �e cho� nigdy tego nie wyra�ono wprost, rozprowadzanie energii
zawsze by�o przeznaczeniem magicznych krok�w, nawet w czasach dawnych
czarownik�w. Staro�ytni szamani najpewniej tego nie wiedzieli; lecz je�li nawet
zdawali sobie z tego spraw�, to nigdy nie okre�lali tego w ten spos�b. Wszystko
wskazuje na to, �e uparte d��enie dawnych czarownik�w do osi�gni�cia stanu
b�ogo�ci i wra�enia pe�ni podczas wykonywania magicznych krok�w powodowane by�o,
w g��wnej mierze, przez nie wykorzystywan� dotychczas energi�, powracaj�c� do
o�rodk�w witalno�ci cia�a.
W Tensegrity odtworzono d�ugie grupy ruch�w, a znaczn� cz�� ich fragment�w
zachowano pod postaci� pojedynczych, funkcjonalnych cz�stek. Cz�stki te
po��czono ze sob� zgodnie z ich funkcj� - na przyk�ad przygotowywaniem intencji,
rewizj� �ycia, osi�ganiem wewn�trznej ciszy i tak dalej - tworz�c w ten spos�b
uk�ady Tensegrity. Dzi�ki temu uda�o si� wypracowa� pewien system, dzia�aj�cy
najlepiej w�wczas, gdy wykonuje si� d�ug� sekwencj� ruch�w, kt�re w znacz�cy
spos�b obci��aj� pami�� kinestetyczn� praktykuj�cych.
Pod ka�dym innym wzgl�dem metoda nauczania Tensegrity jest wiernym odtworzeniem
metody don Juana, kt�r� stosowa� wobec swoich uczni�w. Zasypywa� ich ca�� mas�
szczeg��w, pozostawiaj�c ich sam na sam z osza�amiaj�c� liczb� i r�norodno�ci�
magicznych krok�w oraz z niepoj�t� �wiadomo�ci�, �e ka�dy z nich z osobna jest
�cie�k� do niesko�czono�ci.
Jego uczniowie przez ca�e lata czuli si� przyt�oczeni, zdezorientowani, a przede
wszystkim rozgoryczeni, uwa�ali bowiem,