3651

Szczegóły
Tytuł 3651
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

3651 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 3651 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 3651 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

3651 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Gustaw Zieli�ski Kirgiz I "Do��! - do�� �y�em nie sobie... Duszno, ciasno jak w grobie �y� zamkni�tym w �cian czterech niewoli... Mnie tu nuda zabije!... Ha!... tam chyba o�yj�, Gdzie powietrza, gdzie step�w do woli. Bom na stepach si� rodzi�; Wiatr pustynny mnie ch�odzi�, Gdym na koniu bieg� stada doziera�... Ci�gle widne niebiosy... I step l�ni�cy od rosy... Ach!... tam tylko i �y�, i umiera�. Berkut, z gniazda gdy dzieckiem Wzi�ty sid�em �owieckiem, S�dzisz - zbrata� si� z tob�... cz�owiecze!... O!... poczekaj... niech z wiosn� Pi�ra w skrzyd�ach podrosn�, Pu�� go tylko - on wie, gdzie uciecze. Koniu! - i ty u toku T�sknisz, cho� ci obroku Ani wyg�d nie zbywa stajennych. I ty nie tu� si� chowa�... Ciebie Kirgiz hodowa�... Nam nie u�y� w tych jurtach kamiennych. Noc - pomy�lna do jazdy... �wieci ksi�yc i gwiazdy, Bia�y tuman po ��kach wije si�... �pij... nie czekaj nas, panie!... Na dzie� dobry w �witanie Wiatr ci chyba wie�� o nas przyniesie." * * * Lec� - w lewo i w prawo Mkn� przedmioty tak �wawo, �e nie pozna�, dom, wzg�rze czy drzewo... Lec� - je�dziec wzni�s� czo�o. Spojrza� - stepy woko�o, Przed nim, za nim, na prawo, na lewo. Tu - sko�czy�y si� drogi... W kr�g jak zajrzysz - roz�ogi Puste, r�wne, faliste, szumi�ce. Gdy w nich Kirgiz �egluje. Kt� mu drog� wskazuje?... Niebo tylko przez gwiazdy lub s�o�ce. Lec� - kt� go dogoni?... Tylko trawa si� k�oni, Gdzie j� rumak w przelocie dotyka. �lad i je�dziec - to chwila... Wnet si� trawa odchyla, Je�dziec przemkn�� - a za nim �lad znika. Zio�a, twory - w �nie drzemi�. Mi�dzy niebem a ziemi� Nikt nie czuwa, nie �yje - w pustyNI. Je�dziec powi�d� oczyma... Tak! - nikogo tu ni� ma, On sam - w �rodku tej ciemnej �wi�tyni. W tym czarnoksi�skim kole Kraina mroku - w dole, Lec� jej kra�c�w wzrok je�d�ca nie si�ga. Kraina �wiate� - w g�rze Iskrzy w ciemnym lazurze, �rodkiem jasna przes�ania j� wst�ga. * * * Zatrzyma� konia - spi�� si� w strzemieniu, Rozpostar� r�ce z czuciem dziecinnym, - Aby po d�ugim, d�ugim cierpieniu Od�y� powietrzem stepu go�cinnym. Jemu si� zda�o - czystsze i letsze... A wi�c je chwyta� z takim po�piechem, Jakby chcia� jednym, pe�nym oddechem Obj�� w pier� ca�e step�w powietrze. I d�ugo, d�ugo, jak ten, co �aknie, Ba� si�, czy jemu tchnie� nie zabraknie. * * * Od�y�. - Opu�ci� koniowi wodze, A sam si� rzuci� po my�li drodze, Drodze samotnej, dzikiej - a kt�ra, Jak ni� paj�cza, gdy ni� wiatr miota, Wi�a si� przez step jego �ywota. Je�dziec by� dusz� - ko� jej t�umaczem: My�l, kt�r� je�dziec dr�eniem udziela�, Ko� j� pojmowa� i w p�dy wciela�; A niebo, ziemia by�y s�uchaczem. Przez dni dziecinne szed� st�pym krokiem; Pustoty dziecka znaczy� podskokiem; A w lekkich susach z nogi na nog� Przeskaka� chwile m�odo�ci b�ogie. Czwa�em go nios�y lata m�odzie�ca, Gdy rozwin�wszy skrzyde� swych loty Puszcza� si� w kraje dzikiej t�sknoty; P�dzi... i nagle ko�em zakr�ca, Bo na wspomnienie cierpkiej niewoli Opu�ci� g�ow� i szed� powoli. Lecz gra nami�tnych ��dz i uniesie�, Co ��ci �ycie jak trawy jesie�, I zemsta... [zemsta...], co jak gadzina Owija serce .. ko� - chrapi, prycha... �uje w�dzid�o, pieni si�... wspina... I jak b�ysk, co �my nocne rozpycha, Sun�� z kopyta... i gna� szalony Piekieln� my�l� je�d�ca p�dzony. * * * Ko� ju� ustawa� od szybkiej jazdy I je�dziec my�li zwr�ci� od siebie; Zwr�ci� je w przestrze�, pu�ci� po niebie I m�wi� sobie: "C� s� te gwiazdy, Co na niebieskim iskrz�c si� sklepie Migoc� r�nych �wiate� odbiciem?... Czy to nie kwiaty na lepszym stepie?... Czy to nie twory z ognistszym �yciem?.. A nasz step tylko zasian kwiatami, Co si� tak pilnie w niebo wpatruj�; Te kwiaty pewnie b�d� gwiazdami Tym, co po niebie w p�noc koczuj�... Jak tu tchn�� mi�o!... jak ta przyroda I wiecznie pi�kna, i wiecznie m�oda. Mo�eli cz�owiek, kt�ry ma serce, Wi�zi� si� po�r�d mur�w ciasnoty Maj�c pod stop� takie kobierce?... Maj�c nad g�ow� takie namioty?..." * * * Dnia�o... Wsch�d p�oni� si� jak dziewica, Na kt�rej blade cierpieniem lica Wytryska nagle szcz�cia rumieniec, Gdy jej przysi�ga mi�o�� m�odzieniec. Poranny wietrzyk szumia� po trawie; W s�upach si� wznios�y muszki brz�cz�ce; Zaklekota�y w dali �urawie; A promie�, kt�rym b�ysn�o s�o�ce, Prze�liz� po ca�ej step�w przestrzeni I na miliony rozbryz� promieni. I wszystkie krople wisz�cej rosy Ognistym �yciem diamentu gra�y; I wszystkie ptasz�t zbudzonych g�osy W jednego hymnu ton si� zlewa�y. Chc�c czu� ten obraz wielki, wspania�y, Trzeba kap�anem by� tej �wi�tyni; Trzeba si� rodzi� synem pustyni. * * * Je�dziec powita� pie�ni� wsch�d s�o�ca... Z szerokich piersi nuta lec�ca D�wi�czna, donios�a jak srebrny dzwonek Odbi�a w niebo - i jak skowronek Zawis�a w g�rze - a� dr��ca ca�a Spadaj�c zwolna tony ni�szemi, Jak deszcz wiosenny zesz�a ku ziemi I gdzie�, w dalekim echu - skona�a. O, dziwna nuto pie�ni kirgiskiej!... Melancholijna - jak te p�aszczyzny; Dzika - jak krwawej zemsty pociski; Rzewna - jak t�skno�� do p�l ojczyzny, Gdy ci� pier� m�ska z siebie wylewa, Ca�a natura wyt�a s�uchy; Niebu si� zdaje, �e to step �piewa; Ziemi - �e nuc� niebieskie duchy; A �ni�c od wieka w �onie kurhan�w Dusze praojc�w, naddziad�w, stan�w, S�ysz�c znajome i bujne d�wi�ki Rodzinnej, t�sknej step�w piosenki, Budz� si� ze snu; i �piew zb��kany Z ust do ust echem sobie podaj�, Coraz l�ej... ciszej... - bo im kurhany Starsze - tym s�abiej, wolniej �piewaj�, A d�wi�k ostatni staje si� cisz�. Ach! kiedy� znowu stepu ojcowie W rodzinnej nucie, w rodzinnej mowie T� pie��, co z grob�w budzi, pos�ysz�? KONIEC ROZDZIA�U 8 II S�o�ce spuszcza�o si� do zachodu, Je�dziec nie dosi�g� celu podr�y; Czu� g��d i trudy. On �mia� si� z g�odu; Do trud�w �ycia przywyk� za m�odu, Lecz dostrzeg� znaki niechybnej burzy. Wbieg� wi�c na kurhan, co niedaleko Kry� ko�ci, ca�� przodk�w pu�cizn�, I przez d�o� zgi�t� ponad powiek� Na otworzyst� spojrza� p�aszczyzn�. Patrza�... lecz pr�no - oku soko�a To, czego szuka�, wypatrze� trudno, Nikt tu nie mieszka�... tylko doko�a Wzrok pada� w przestrze� g�uch�, odludn�. Zskoczy� - do ziemi przy�o�y� ucho... S�ucha�... czyli si� co nie poruszy... Czy szmer nie dojdzie?... Nie!... zewsz�d g�ucho, W stepie ni jednej �yj�cej duszy!... Wietrzy�... bo si� w lot przej�� spodziewa� Cho� py�ek drobny ognisk koczowych... Nic!... tylko zapach kwiat�w stepowych Mg�� balsamiczn� w kr�g go owiewa�. * * * C� to? - czy� on si� zl�k� kiedy grozy?... Wszak jeszcze ma�ym b�d�c ch�opi�ciem Nieraz w�drowne rzuca� obozy Za ob��kanym goni� �rebi�ciem Lub zbiera� w tabun rozpierzch�e trzody; Wtenczas si� uczy� przenosi� g�ody; Wtenczas, za p�och� �cigaj�c sarn�, Gdy spotka� chmur� gromow�, czarn�, Wtenczas... z odkryt� piersi� i g�ow� O�lep si� rzuca� w burz� stepow�. A teraz - kiedy w pustynie wr�ci� I ledwie �ycia zacz�� kosztowa�, Mia��eby podle tych �cian �a�owa�, Kt�re z rado�ci� tak� porzuci�?... Nie!... na kurhanie stoj�c zakl�k�ym Pogl�da� w chmury okiem niezl�k�ym; I na swym koniu czeka� spokojny Jak gdyby tylko has�a do wojny. * * * W ciemne ob�oki kry�o si� s�o�ce, Ostatni promie� z�oci� ich ko�ce, W chmur si� szczeliny zakrada�, wciska�, Ich szczerby ogni�, w otworach b�yska�; I nim si� w sk�ady �my g�stej schowa�, W jaskrawe pr�gi zach�d malowa�. Lecz coraz czarniej pi�trz�c si� chmury Tak odgrodzi�y od cieni�w kraju Dziedzin� �wiat�a - jak wielkie mury, Co strzeg� dawnych granic Kitaju. Ta chwa�a - by�a straszn� i pi�kn�... Trawy nie szemrz�, muszki nie brz�kn�... Powietrze duszne, ci�kie i parne... Ziemia przel�k�a... p� niebios czarne... I tylko w dali, jak echo w g�rach, Grom si� rozlega� g�ucho po chmurach. W pewnych odst�pach - silnym podmuchem Wicher rwa� li�cie, kwiaty, motyle I kr�c�c nimi wi�za� na chwil� Niebo i ziemi� barwnym �a�cuchem; I znowu cicho - w powietrzu sucho... Na ziemi duszno... na niebie g�ucho... Lecz wiatr, kt�ry si� wzmaga� i �cicha�, Coraz si� wi�kszych zda� si� nabiera�; Z chmur �ciany zacz�� p�aty oddziera�, I te z niezwyk�ym p�dem popycha� Goni�c przez ca�e niebios przestworze. To niby okr�t pchni�ty na morze Leci, a wiatru pe�ne ma �agle; To ptak - w olbrzymie opatrze� skrzyd�a; To jakie� dziwne p�dz� straszyd�a; I to tak szybko, i to tak nagle, �e ledwie je�dziec ruszy� powiek�, Ju� w to� ciemno�ci nik�y daleko. * * * Czasem w chmur przerwy gwiazdeczka strzeli, Jak gdyby dobrzy z niebios anieli, Widz�c kipi�c� nad je�d�ca g�ow� Piorunn� burz� w �onie zawiei, Chcieli mu spu�ci� pociechy s�owo, Chcieli mu pos�a� u�miech nadziei. Ale niestety!... �w promie� b�ogi, Co ni�s� anielskiej datek lito�ci Do je�d�ca duszy - mimo szybko�ci Ob�ok lec�cy przeci�� w p� drogi. * * * P�dz� chmury za chmurami Coraz wi�kszym, g�stszym t�umem: A� ostatnia, z �wistem, z szumem, Prze�wiecana b�yskaniami Dudni, huczy, grzmi Deszcz kroplami pad� wielkimi... A kwiat stepu, spragnion wody, Chwyta usty zawi�d�ymi Te powietrznych p�l jagody Rozp�ynione w �zy. G�ucho... nagle strasznym blaskiem Ca�a chmura w zygzak p�k�a, Step rozwidnia� - ziemia j�kla, Gdy w jej �ono hukn�� z trzaskiem Piorunowy strza�. I z czarnego zaraz stropu Deszcz ulewny rzek� lun��; Jakby w nowy dzie� potopu Upust nieba si� rozsun�� I step zala� chcia�. Niebo przez p� si� otwiera I zamyka na klucz grom�w; Step wodami wy�ej wzbiera; Pow�d� znosi �wiat atom�w, Robaczk�w i zi�. Odt�d b�yski nieustanne - Jakby niebo by�o szklanne, Jakby z niebios Bo�a chwa�a W strumie� jasny si� rozla�a Na zamierzch�y d�. Odt�d - huk ju� nieprzerwany. Jakby z posad swych zachwiany �wiat si� z dawnych zr�b�w ruszy� I zapada�, wali�, kruszy� W niesko�czon� to�. A na stepie w jasn� chwil� Jeden tylko punkt ciemnieje. Duch?... wszak stoi na mogile... G�az?... wszak burza nim nie chwieje... To je�dziec i ko�. KONIEC ROZDZIA�U 13 III Go��!... go�� przyjecha�!... wie�� ta jak goniec Z ko�ca au�u na drugi koniec Leci - i wszystkich umys� zaprz�ta. Go��!... go��!... to jedno tak rzadkie s�owo Ca�� siedzib� wstrz�sa koczow�. Starzy i m�odzi - ka�dy si� krz�ta I zaraz baran najt�ustszy z stada Na cze�� przybysza pod no�em pada. * * * O! niemniej obraz by� o�ywiony Poza au�em, gdzie liczne trzody Szuka�y paszy u brzeg�w wody. Ko� je�d�ca wolno z uzdy puszczony Zar�a� i czwa�em pobieg� ku stronie, K�dy mu w odzew zar�a�y konie; Wpad� do ich �rodka - a ca�e stado W mgnieniu skupione zbit� gromad� Z zdziwionym wzrokiem powa�nie kroczy I przybyszowi zagl�da w oczy. Ale poznawszy z obcej postaci, �e to nie �aden z tabunnych braci, Konie uszyma strzyg�... prychaj�... A� w ko�cu jakby druha pozna�y, Radosnym r�eniem go�cia wita�y. Trzody - jak gdyby chc�c rado�� zdwoi� Wt�rem rycza�y - i psy szczeka�y D�ugo nie mog�c si� uspokoi�. * * * W jurcie najwi�kszej, wko�o ogniska Zebrana ca�a ludno�� kirgiska T�umnie zaj�a miejsce na ziemi. Bij, g�owa rodu, siad� na woj�oku Szytym starownie wzory r�nemi; Go�cia przy swoim umie�ci� boku; A dalej ko�em obsiedli drudzy, Rodzina Bija i jego s�udzy. * * * Ognisko, wielkim kot�em zduszone, Sil�c si� doby� ze szrank�w ciasnych, Ogarnia kot�a boki sczernione I wyskakuje w p�omykach jasnych Jak r�j ruszonych w swym gnia�dzie w�y, A blask, padaj�c w strony - o�wi�ca Ostre, wydatne, w�sate lica Zawi�d�ych w trudzie stepowym m�y I �on ich twarze wychud�e, �niade, O oczach l�ni�cych, uko�nych, ma�ych, Co tam jak wiedmy w swych p�atach bia�ych Snu�y si� - warz�c w kotle biesiad�. Blask ten od w�gli i iskr lec�cych, W tej mieszaninie �wiate� ra��cych, Nadaje jakie� barwy oddzielne, Przez p� zb�jeckie, przez p� piekielne, Najbli�szym kszta�tom. Dalsze w p�cieniu Na tle si� ciemnym jurty rysuj�; Jak te postaci, kt�re w marzeniu Nagle si� jawi�; a - w przebudzeniu Chwilk� si� jeszcze przez pami�� snuj� I zaraz ton� w zapomnie� fali. A ze �cian jurty - siod�a i z stali Kute zbroice, jak gwiazdy noc�, Branym z ogniska �wiat�em migoc�. * * * Pryska... wre... szumi... kipi... - wieczerza. Jej zapach, co si� w jurcie rozchodzi�, Mile o zmys�y go�cia uderza, Bo go�� trzy doby w stepach si� g�odzi�, Nim si� czwartego dnia, przed wieczorem, Z pierwszym koczowym spotka� taborem. Uczta gotowa - wnet przez kobi�ty Pi�aw barani z kot�a dobyty Gospodarz stawia przed sob� - kraje... Co t�ustsze k�ski bierze palcami, Oblepia ry�em i rodzenkami I te go�ciowi do ust podaje. I zaraz s�u�ba do mis drewnianych Nalewa kumys z naczy� sk�rzanych, Kt�ry tym w stepie - czym �r�d uczt pa�skich Sok wyt�oczony z jag�d szampa�skich. * * * Go�� jad� za czterech - bowiem domowi, Co na wieczerz� t�umnie przybyli, Ch�tni, us�u�ni swemu go�ciowi, Wszyscy go razem z r�k swych karmili, A go�� - nie gardzi� go�cinnym k�sem. Znikaj� stosy �adowne mi�sem, Schnie w misach kumys - a w ca�ym t�umie Igra na twarzach u�miech rado�ci. Go�� chc�c pokaza�, �e ceni� umie Dobre przyj�cie, w prawach grzeczno�ci Ubiec si� nie da� - bo gdy wieczerz� Gospodarz dziel�c wko�o rozdaje, Go��, na stepowe baczny zwyczaje, Najlepsze k�ski sam w palce bierze I z uprzejmo�ci�, jak s�siad bliski, Posy�a do ust m�odej Kirgizki, Lecz cz�ciej jeszcze w jej pi�kne lice Zatapia pe�ne ognia �rzenice. * * * Za kim tak je�dziec oczyma strzela?... C�rka to Bija, �liczna Demela, Szesna�cie ledwie pocz�a latek, �wie�a, m�odziuchna jak stepu kwiatek, Kiedy si� rankiem rozwinie z p�czka; Jej kibi� gi�tka - jej drobna r�czka Odgarnia z czo�a w�os kruczy, l�ni�cy, W siedmiu plecionkach na twarz p�yn�cy; A zza tych w�skich, ciemnych warkoczy Prze�kni�tych w per�y - �ywe jej oczy Jak czarny w�giel, gdy si� roz�arzy, Sia�y promienie z ogniska twarzy. * * * Wzd�u� i wszerz przele� ca�� pustyni� Od uj�� Sir-Darii do Ajaguzy; Od zapad�ego Urgantu w gruzy Do siedmiu �r�de�, sk�d Iszym p�ynie I w ca�ym bujnym stepie Iszyma R�wnej w pi�kno�ci Demela ni� ma Ani mie� b�dzie - bo blask jej lica Na wdzi�ki d�ugich mrok rzuca taki, Jak w noc pogodn� pe�nia ksi�yca Na koczuj�cych �wiate� orszaki, Bo twarz jej, kt�rej nic nie ochmurza, S�dzisz - w�r�d �nieg�w rozkwit�a r�a. A gdy jej u�miech usta rozdzieli, To z�bki b�yszcz� tak cudnej bieli, �e pere� sznurek zdobi�cy szyj� Ze wstydu mi�dzy piersi si� kryje. * * * Je�dziec okiem w jej si� oczy wkrada, Tchnieniem �owi jej dziewicze tchnienia; Rosa szcz�cia z niebios zachwycenia Na p�on�ce jego serce pada. I dziewica spojrze� nie odtr�ca, Lecz je biegnie uprzedzi�, powita�, Ku nim zwraca si� jak kwiat do s�o�ca; Z nich jak z gwiazdek chce sw� przysz�o�� czyta�: Jak dwie wierzby sk�onne sobie z m�odu Ga��zkami pochwyc� si�, spl�cz�... I cho� strumie� dzieli je u spodu, One w g�rze na wieki si� ��cz�, Kochankowie r�wnie� si� zbli�yli... Ich �rzenice zbieg�y si� w spojrzeniu; I ju� odt�d jednym �yciem �yli, Dusza w dusz� sz�a po tym promieniu. O!... to nie mi�o�� naszych salon�w, Tka� s��w jedwabnych, zr�cznych pok�on�w Na tle wyblak�ym czczej etykiety, Gdzie ple� obojga szuka zalety W pokryciu przywar sztuk� wabno�ci... Gdzie r�k �ci�nienia, oczu spojrzenia, �ezka i u�miech, nawet westchnienia P�ac� da� zlotu, a nie mi�o�ci. To mi�o�� stepu!... gwa�towna, dzika, Kt�ra dwa serca na wskro� przenika, l taki po�ar nieci w�r�d �ona, Jak iskra w sk�ady prochu rzucona. To mi�o�� stepu!... bez t�sknic, marze�... Mi�o�� chce�, kt�re my�l ��d�em dra�ni, Z samych nami�tnych osnuta wra�e�. I z rozognionych t�cz wyobra�ni. To mi�o�� stepu!... to jakie� morze Uciech, rozkoszy, pieszczot ede�skich; Co jednym rzutem �ycia bezdro�e Otacza w milion k� czarnoksi�skich. KONIEC ROZDZIA�U 19 IV Noc w swe gwia�dziste skry�a kotary U�pion� ziemi�. - W namioty ciemne, Odziane w jakie� kszta�ty nieziemne, Orszakiem wietrznym snuj� si� - mary I obsiadaj� w kr�g twarde �o�e �pi�cych Kirgiz�w. - Ach! wtenczas mo�e My�l nie�miertelna, drzemi�ca we dnie, Gdy jej pow�oka zmys��w nie trzyma, Przeze mg��, co si� rozp�ywa, rzednie, Ucieka wy�ej duszy oczyma I tam, w nieziemskim s�o�cu jasno�ci, Widzi si� cz�stk� ka�dej pi�kno�ci. Lecz gdy si� cia�o do ruchu zbudzi, Czy� dusza prostych stepowych ludzi W swoj� �upin� tward�, zmys�ow�, Zn�w powr�cona, znowu zamkni�ta... Czy li� ta dusza cho� jedno s�owo Ze swoich nocnych widze� pami�ta?... * * * We �nie g��bokim spa� au� ca�y, Sam je�dziec oka do snu nie mru�y, Bo jego my�li w ci�g�ej podr�y W przesz�o�� i w przysz�o�� ostrzem lecia�y. Bo dwa uczucia walk� �mierteln� Rwa�y ku sobie dusz� m�odzie�ca. Mi�o�� - u�miechem w raj j� zan�ca; Zemsta - potr�ca w otch�a� piekieln�. * * * D�ugo si� w m�tnych my�li tumanie B��kaj�c je�dziec ledwie by� w stanie .. Wysnu� ni� ci�g�� z �ycia pami�tek. "Wszak to lat drugi p�ynie dziesi�tek - Rzek� - jak mnie, m�ode w�wczas pachol�, Sprzedano w obc�, ci�k� niewol�. Ros�em - �r�d szyderstw zgrai dworowej, Na najpodlejsze skazan pos�ugi. T�skni�c do swojej strony stepowej Kl��em dzie�, co mi dwoi� si� d�ugi; A gdy noc przysz�a, gdy �wiat spa� g�ucho, Stawa� przede mn� krwawy trup ojca, Budzi� mnie ze snu - i szepta� w ucho... Le�!... m�ci j si�!... dot�d �yje zab�jca!... Milcz�... schn�... pory przyjaznej czekam... Nadesz�a!... rzucam mury... uciekam... Jak ptak, co skrzyd�em swobodnym p�ynie. Lec� w rodzinne moje pustynie. Witam step z dawna mi niewidomy; Spotykam wichry, burze i gromy, A� wycie�czony od trud�w, znoju Spostrzegam wreszcie - widoku czu�y, Po tylu leciech!... pierwsze au�y. Wpadam, nie pytam, jakiego rodu, Bo w ka�dym g�osie, stroju, postaci Poznaj� swoich - i jak mych braci �ciskam, ca�uj�, �za z �cz mych tryska... Mnie wtenczas urok jaki� czarowa�!... Wszak�em zab�jc� ojca ca�owa�!... I u jednego siad� z nim ogniska... Przekl�ta gwiazda, co mnie tu wiod�a!... Przekl�ta pami��, co mnie zawiod�a!... Jam go nie pozna� - bo przed mym wzrokiem, Ol�nionym nagle szcz�cia widokiem, Mi�o�� - zwodnicz� rozpi�a tkank�. I by�bym mo�e odkry� si�... zdradzi�... Lecz Bij przez jedne przesz�o�ci wzmiank� Z lubego b��du mnie wyprowadzi�. Czy� tak w przeznacze� wyryto ksi�dze?... �e gdy mnie straszna �ciga_ powinno��, Padn�... ulegn� wdzi�k�w pot�dze, I n�dzny!... od tych przyjm� go�cinno��, Kt�rym nienawi�� przysi�g�em wieczn�!..." Je�dziec - jak gdyby bro� obosieczn� ' Wepchn�� do piersi, tak w wrz�cej duszy Dwoistych uczu� dozna� katuszy. W jurcie mu duszno... ledwie oddycha... Rzuci� bezsenne �o�e - i� cicha, Tak, aby obok �pi�cych nie zbudzi�, Jak cie� si� przemkn�� zakrytym wchodem, S�dz�c, �e nocnych powiew�w ch�odem Potrafi ogie� piersi przystudzi�. B��ka� si� d�ugo - lecz noc milczeniem Nie uciszy�a burz w jego �onie. Gdzie szed�... nie wiedzia�. - A� z zadziwieniem Dostrzeg�, �e nie on sam jeden czuwa�, Bo [z] jednej jurty stoj�cej w stronie Dym si� otworem wierzchnim wysnuwa� I wi� olbrzymim s�upem w niebiosy. Podchodzi... staje... s�yszy dwa g�osy... G�os jeden wstrz�s� nim - a z�o�ci� dr��cy Ju� chwyta� za n� z boku wisz�cy.. Lecz si� opomnia�... O! nie... on tylko Chcia� niewidzialnym pozosta� �wiadkiem Zamiar�w wroga. - A wi�c ukradkiem Pope�z� ku jurcie - podni�s� woj�oku I ciekawemu da� wst�py oku. * * * Bij siedzia� w g��bi, d�ugi w�s g�adzi� I patrza� okiem pe�nym zdziwienia Na starca, kt�ry wok� p�omienia No�em na piasku kr�g oprowadzi�. Starzec dziwacznie i pstro odziany Mia� twarz surow�, wzrok ob��kany, Wzi�� g�si, wszed� w ko�o i rzutem r�ki Doby� z strun dzikie, ponure d�wi�ki. Brz�kn�� - i d�ugie dawa� przestanki, A� mu g�os wybrzmia� z ostatnich ruch�w; Bo ka�dy z ton�w roje z�ych duch�w Za czarodziejskie mia� p�dzi� szranki. Opu�ci� g�le - i bacznym wzrokiem Powi�d� ku jurcie - wnet r�czym skokiem Za n� pochwyci� zatkni�ty w ziemi I nim, z oczyma roziskrzonemi, Na wszystkie strony macha�, wywija� I w iedno miejsce da� pchni�� niema�o. Musia� co� dostrzec, cho� si� zdawa�o, �e czcze powietrze tylko przebija�. Lecz na ten widok obaj patrz�cy Zbladli... struchleli... Bij pk li�� dr��cy W obiedwie r�ce twarz chowa, wciska... I je�dziec nie �mie pu�ci� oddechu, By kt�ry szajtan gnany - z po�piechu W nim nie chcia� sobie obra� siedliska. * * * Starzec spokojnie na miejsce wr�ci�, Wzi�� ko�� barana, na w�gle rzuci� I patrza�, jak jej powierzchni� bia�� Ogniste rysy j�y okrywa�. Bo mia� z ich liczby przysz�o�� zgadywa�. Lecz d�ugo szepta� niezrozumia�e, Wywraca� oczy, ko�ysa� g�ow�, Nim pieiwsze ludzkie wym�wi� s�owo. "Biju, gdy jesie� przed nami blisko I w kraj cieplejszy nasze ognisko Przenosi� mamy - los nam co� wr�y, Wielkie nieszcz�cie w naszej podr�y. Jakie?... to memu zakryte oku... Widz� ja wprawdzie jak�� md�� posta�, Lecz tak daleko i w takim mroku, �e jej na ja�ni� nie mog� dosta�. Kto ona, jakie knuje zamiary?... Czekaj, mo�niejsze uczyni� czary. Wszak w mych pielgrzymkach po bia�ym �wiecie Trzykro� z modlitw� by�em w Azrecie. Bi�em pok�onem grobowcom chan�w, Wiem, co si� tai w �onie kurhan�w, Znam zi� w�asno�ci, znam zwierz�t g�osy; A je�li cisn� okiem w niebiosy, Te gwiazd miliony, co noc� kr���, Dla mnie jak g�oski w s�owa si� wi���. Wi�c - ca�ej wiedzy wszystkich sposob�w, Cho�bym mia� ruszy� zmar�ych spod grob�w, Rusz� i wszystkich zakl�� u�yj�. A� ow� posta�, co mi si� kryje, Wydr� z najg��bszych przysz�o�ci ciemnic; Bo dla mnie w �wiecie nie ma tajemnic." * * * Rzek� - chwyci� g�le - zrazu g�os st�umia�, Potem wci�� wzmaga� i w rzutach zr�cznych Brzmia� wprawn� r�k� po strunach d�wi�cznych, A� wreszcie - z tak� moc� zaszumia� Jak wicher, kiedy nag�ym powiewem Ca�ego drzewa wzruszy szelesty. Grze swej wt�rowa� przeci�g�ym �piewem; Twarzy - okropne nadawa� gesty. Trupie i przysch�o do ko�ci lice Konwulsyjnymi ruchami drga�y. G��boko wpad�ych oczu �rzenice Na obie strony szybko lata�y Lub si� daleko w powiekach kry�y I tylko bia�kiem szklisto �wieci�y. I straszno by�o w tym stanie sza�u Widzie� - jak starzec wywi�d�y, suchy Wiekiem okrzep�ym cz�onkom i cia�u Wprost mechaniczne nadawa� ruchy. I coraz pie�ni pia� przera�liwsze; Z wszystkich strun razem dobywa� tony; I w drgania, ruchy i skoki �ywsze �ama� swe cz�onki - a� wysilony, Jak spad�ej bry�y bezw�adne brzemi�, Ca�ym ci�arem gruchn�� o ziemi�. D�ugo tak le�a� nieporuszenie... W jurcie nasta�o g�uche milczenie, Strach - obu widz�w dreszczem przeszywa�; Tylko trzask iskier z polan p�on�cych Rzucaj�c �wiat�o cisz� przerywa� Minut - spokojnie w wieczno�� ciek�cych. Nareszcie starzec ci�kim westchnieniem Da� znak, �e �yje - ma�o, poma�u To r�k, to g�owy, to n�g ruszeniem Zwolna ruch nada� ca�emu cia�u. Powsta� i d�ugo robi� piersiami, Jakby z nu��cej podr�y wr�ci�; I z zamkni�tymi ci�gle oczami Odszuka� g�li, wzi�� j� do r�ku, Strun z lekka tr�cn i przy ich d�wi�ku Tak� pie�� g�osem s�abym zanuci�. KONIEC ROZDZIA�U 26 V Dziwny... dziwny sen ja mia�em!... Biju, m�odszym ci� widzia�em I jam m�odszy by�. A przed nami ulubiony Sta� Peligwan, ko� tw�j wrony; Jak pomnisz, gdy �y�. "Wsi�d�cie - rzek� ko� - bez obawy; Je�d�� noc� szuka� trawy Tam w ede�ski kraj. Insze stepy, inne �ycie, Insze �wiaty zobaczycie, Wsi�d�cie" - wsiedlim dwaj. Leciem... leciem... ko�ca ni� ma... Ziemia niknie przed oczyma, Nowa... nowsza b�o�... W r�czym p�dzie lotnej jazdy Gwiazd si�gamy - z gwiazd na gwiazdy Sadzi dzielny ko�. �mi si� w oczach, gdy przez bezdn� I otch�anie nieprzejezdne Jeden daje skok. A spod kopyt oderwane Lec� gwiazdy zdruzgotane W g��b przepa�ci - w mrok. Stan�� i rzek�: "Tu granica. Patrzcie!... co za okolica?... Co za cudny �wiat?... Jak� traw� ��ki s�ane?... To kobierce z li�ci tkane W r�nowzory �ad. Patrzcie!... w blasku jak mieni�cy, Stupromienny, niewi�dn�cy Ka�dy kwiatek l�ni, A w dotkni�ciu z listk�w jego Jak z warkocza dziewiczego Srebrna piosnka brzmi. Patrzcie!... co ta b�o� wypasa?... Jakich koni stado hasa?... To nad cudy cud!... Wy, baranty s�awni w �wiecie, Tu spr�bujcie, tu znajdziecie Godny siebie trud. Lecz - na dzie�o kto si� wa�y, B�d� ostro�ny - bo na stra�y Czuwa ksi�yc sam. Lada kwiatek zdradzi� mo�e, Ksi�yc - rzuci z�ote �o�e, Wtenczas - biada wam." Ty� zsiad�... przypad�... i ukradkiem, By nie tr�ci� trawk�, kwiatkiem, Pe�zniesz... pe�zniesz wci��... I przymykasz si� do siada, Cicho - jak wilk, gdy si� skrada... Ostro�nie... jak w��. Jeste� w �rodku... arkan w d�oni, Ciskasz... chwytasz tego z koni, Co wodzem by� stad; Wsiad�e�... poczu�, kto nim w�ada... Zar�a�... ruszy�... a gromada Mknie za tob� w �lad. Ja nadbiegam na twym wronym; Lecim p�dem tak szalonym Jak sarny przez step. Ksi�yc z jurty wyjrza� blado, A nie widz�c, gdzie jest stado, Wbieg� na niebios sklep. Wbieg�... za�wieci�... jak obr�cz� Siedmiobarwn� �mign�� t�cz�, Lecz nie dosi�g� nas. A wi�c w pogo� naszym �ladem... Bo przez niebo poza stadem Jasny zosta� pas. Lecim... lecim... w tej podr�y Strach nam nieraz oczy mru�y, Czujem zawr�t... sza�... Gdy przez otch�a�, przez szczeliny Przepa�cistej gwiazd krainy Umykamy w czwa�. To jak gdyby z g�r spadzistych, Po dro�ynach stromych, szklistych Suniem - tylko stuk Po niebiosach si� rozlega, Gdy za nami stado zbiega W d� - na mglisty smug. I jeste�my w chmur przestrzeni... Ksi�yc siatk� swych promieni Ju� nas z lekka dras�. Ty� mu ob�ok w oczy cisn��... On krwi� zaszed�, kl�tw� �wisn��, Pad�... i we mgle zgas�. Stado nasze!... ziemia blisko... I rodzinne koczowisko Wida� z wietrznych g�r... Wtem - mg�a p�ka... b�yskawica, Jakby z zemst� za ksi�yca, Grzmi za nami z chmur. Grzmi... lecz nagle kszta�t sw�j zmienia - Niby dziecko... a w p� mgnienier Zda si� olbrzym ro��... Ju� nas chwyta... spojrz� w lice... Biju! znam t� b�yskawic�!... To m�odzian, tw�j go��!... * * * Umilkn�� starzec - Bij si� zadumia�... On ciemn� piosnk� jasno zrozumia�; Bo z pie�ni w�tku za jednym razem Ksi�ga przesz�o�ci karta za kart� Jego pami�ci sta�a otwart�; Ka�dy jej wyraz by� mu obrazem. Przywo�a� w my�lach ca�y wiek m�ody, �w wiek, gdy dzika pali t�sknica... Jak rzuci� biedn� jurt� rodzica I uszed� w stepy szuka� przygody. Tam - a� do g�odnych pusty� zagnany; Nie o przygody sz�o mu mi�osne, Ale o imi� szeroko g�o�ne; O zdobycz stadnin lub karawany. Na wzmiank� o nim au�y dr�a�y... Bo cho� w rzemio�le baranty nowy, Ale przebieg�y, zr�czny, zuchwa�y, Zawsze szcz�liwe czyni� ob�owy. Raz - samotrze�! noc� prowadzi� Ogromny tabun porwanych koni... Wchodz�cy ksi�yc ucieczk� zdradzi� I nie da� czasu zmyli� pogoni, Bo wnet za nimi tym samym szlakiem Nadbieg� w�a�ciciel z swych s�ug orszakiem. Wszcz�a si� bitwa - krzyki i strza�y Uciekaj�cych zewsz�d wita�y; Bij si� nie ul�k�, lecz natar� m�sko I b�j nier�wny sko�czy� zwyci�sko; Sam w�dz przeciwnik leg� z jego r�ki... S�udzy, �mier� pana skoro ujrzeli, Na wszystkie strony w stepy pierzchn�li. Pozosta� tylko ch�opiec male�ki, Kt�ry z zabitym rozsta� si� wzbrania� I trup ojcowski sob� zas�ania�. Mimo �ez, krzyk�w... Bij wzi�� ch�opczyn� I sprzeda� kupcom w obc� krain�. Odt�d - zaniecha� barant rozboju, By swoich zbior�w u�y� w pokoju. * * * Wiele ubieg�o czasu w milczeniu, Nim je Bij przerwa�: "Starcze! daj rad�, Co ja mam pocz�� w takim zdarzeniu?" Starzec zachmurzy� swe lica �niade I rzek�: "O Biju! w sercu m�odziana Powinno�� ojca krwi� zapisana, Krwi� tylko z serca mo�e si� zg�adzi�. C� chcesz?... c� ja ci mog� poradzi�?... Go�ciem jest twoim... go��!... �wi�te s�owo!... We dnie i w nocy nad jego g�ow� Czuwa� winiene� - wszak �yczysz sobie, By kiedy� drzewo na twoim grobie �yczliw� r�k� dzieci wsadzone Nie sch�o, lecz ci�gle ros�o zielone. Wi�c - nie wyzywaj na pr�no burzy; B�d� baczny - wnet ci sam los us�u�y... Widzia�e�... bo�my wszyscy widzieli, Jak go urzeka� wzrok twej Demeli; Dozw�l - niechaj go czcza mara zwodzi; Nie m�w, �e pierwsi z kirgiskiej m�odzi Z dalekich step�w sz�a do ci� swaty Daj�c za c�rk� ka�ym bogaty. �ud� go - niech ogniem ��dzy goreje... Zapomni zemsty karmi�c nadzieje... A kiedy jurty zwin�wszy nasze, By zaj�� dolin �y�niejszych pasz�, Odkoczujemy - na step rodzinny... Staraj si� zr�cznie za kr�g go�cinny Nierozwa�nego m�odzie�ca zwabi�; A wtenczas... wtenczas... - rzek� z cicha - zabi�." KONIEC ROZDZIA�U 32 VI Za danym znakiem - au�y zdj�to, Zebrano sprz�ty - jurty zwini�to I na dwukolne z�o�ono wozy... Zwolna - ruszaj� ci�kie obozy; Step si� o�ywia, pstrzy i zaludnia. A nad taborem - lotnymi pi�ry Dzikiego ptastwa w�drowne chmury Szybuj� z krzykiem w stron� po�udnia. * * * Liczne wzd�u� r�wnin ci�gn� si� stada. Na czele idzie owiec gromada Mocnych, wypas�ych i ciemnej we�ny, U ka�dej kurdiuk t�usto�ci pe�ny. Dalej - rozros�y buhaj na przedzie, Czerwono-bury z pr�gi czarnemi, Zwolna, schylaj�c �eb sw�j ku ziemi, Rycz�ce stado za sob� wiedzie. Dalej w odst�pach - tu dojne klacze, Tam �rebi�t tabun igra i skacze; Owdzie powa�ne, brodate kozy, Wielb��dy juczne, �adowne wozy - Pod bacznym okiem, co wsz�dy czuwa, Ca�y si� tabor w stepy posuwa. * * * Ludno�� kirgiska - starzy i m�odzi, W spiczastych czapkach - l�ni�cych jerhakach; Kobiety w czadrach i pstrych ko�pakach; Dziewki i dziatwa, co ledwie chodzi. Strojno, bogato - wszyscy na koniach. M�odzie� harcuje z bok�w po b�oniach. A ca�ej hordy zgie�kliwe pienie, Ryk stad przeci�g�y - i koni r�enie, I g�os chrypliwy skrzypi�cych osi Echo daleko w stepy roznosi. * * * Ludno, weso�o w pustej krainie. Tu s�ycha� pie�ni, tam �owc�w krzyki; Z le� wyp�oszony czujny zwierz dziki Z dala przed gwarem pierzcha w pustynie; �owcza go zgraja �ciga i szczuje Lub ug�askanym or�em poluje. Cokolwiek pomknie na step bezdro�ny, Czy lotna sarna, czy wilk ostro�ny, Kt�ry si� milczkiem z �ozy wykrada; Ju� w pogo� za nim berkut puszczony Leci, dop�dza, na grzbiet mu siada, Bije skrzyd�ami, �ciska w swe szpony I krzywym dziobem wydziera oczy. Z b�lu i strachu przel�k�e zwierze Poty na miejscu ko�em si� toczy, A� kt�ry z �owc�w p�dem przyskoczy I ze szpon or�a zdobycz odbierze. Tymczasem inni - pomykaj�ce Nahajk� z konia bij� zaj�ce. * * * Sunie si� tabor - a przodem bie�y Kilku zwinnie j szych z grona m�odzie�y; Dziwi� zr�czno�ci� - pr�buj� si�y; Bawi� natarciem udanej bitwy; W ko�cu do widnej w dali mogi�y Stawaj� rz�dem zacz�� gonitwy. A kiedy konie czekaj�c znaku Ju� niecierpliwe rw� si� do biegu, Na dzielnym, stepnym p�dz�c rumaku M�oda dziewczyna staje w szeregu. Na znak - puszczaj� konie - i lec�... Lecz krok�w ledwie sto ulecieli, Wiedziony wprawn� r�k� kobiec� Wyprzedza wszystkie rumak Demeli. A je�li kt�ry z wsp�zawodnik�w, By j� zatrzyma�, posunie d�oni... Dziewczyna w p�dzie zwija si�... broni... Fletni� zuchwa�o�� karc�c m�odzik�w; I przodek bierze - i w ka�dej chwili Coraz si� od nich odsuwa dal�j. Niekt�rzy - konie nazad zwr�cili; Inni - w po�owie mety zostali; Jeden j� �ciga�, konia nie szcz�dzi�, Zbli�a� si�... r�wna�... a� j� dop�dzi�, A kiedy wbiegli na kurhan razem. Tak j� zaklina� czu�ym wyrazem: * * * "Demelo!... s�uchaj!... d�u�ej nie zwlekaj... Teraz czas... teraz ze mn� uciekaj. Ja ci przysi�gam... jak Allach w niebie, Dla ciebie jednej - tylko dla ciebie - Zrzek�em si� mojej zemsty - na wieki!... Tu ju� go�cinnej dla mnie opieki Nie ma - nadbiegn�.., patrz... niedaleko... I bezbronnego w sztuki rozsiek�... Je�eli nie chcesz, by ta mogi�a Krwi� moj� w twych si� oczach zbroczy�a, Uciekaj!... czas jest... ujdziem pogoni, Noc wkr�tce swym nas cieniem os�oni." M�wi� wzruszony i r�k� dr��c� Chwyci� jej konia cugle puszczone, I tak w p�l chc�c� i w p� niechc�c� W najwi�kszym p�dzie powi�d� w t� stron�, K�dy zaro�le, jak modra wst�ga, Ko�czy�y w dali skraj widnokr�ga. * * * Wtem - trzech si� konnych z t�umu oddziela. Wida�, �e pogo� - bo w �lad za niemi P�dz�, zaledwie tykaj�c ziemi. "Patrz!... patrz!... m�j ojciec!" - krzyknie Demela "Nie b�j si�, droga - je�dziec odpowie - Odst�p do�� znaczny, a s�o�ce nisko... I konie dzielne... i krzaki blisko... To Bij niepr�dko o nas si� dowie, A jutro!... ju� nas nikt nie rozdzieli!..." Zwisn�� - i na wsch�d jak wiatr lecieli. * * * Jedni i drudzy mkn� stepem chy�o; Lecz raz rzucony mi�dzy nich przedzia� Nie uleg� zmianie. Kto by powiedzia�, �e si� do siebie nigdy nie zbli��. Wnet - s�o�ce zasz�o, wiatr wia� zachodni. Coraz to ciemniej, coraz to ch�odni�j; Zmierzch pad� na stepy - przez chwilk� jeszcze Je�d�cy jak plamki czerni� si� w mroku; I coraz, coraz nikn� we wzroku... Tylko spod kopyt trawa szeleszcze. * * * "St�jcie - Bij krzykn�� do swej dru�yny - Ju� nic nie widz� - noc taka ciemna... Dalsza gonitwa ca�kiem daremna, Wszak co najlepsze konie z stadniny Maj� pod sob�. - Droga szcz�liwa!... Niech lec�!..." - wrzasn�� z dzikim u�miechem; A step szyderczym powt�rzy� echem: "Niech lec�!" - "Jak to?... - Bij si� odzywa - Mam wr�ci�?... wr�ci�... i �y� zha�biony?... O nie!... wiatr z dobrej wieje nam strony... Pu�cim za nimi takie pogonie, Od kt�rych �adne nie ujd� konie. Wy dwaj - jak mo�na ode mnie dalej W prawo i lewo ruszcie - a �ywo, Macie przy sobie krzemie�, krzesiwo... Niechaj z was ka�dy stepy zapali." * * * Wnet na trzech punktach stal iskry ciska... Iskry w gar�� suchej trawy uj�te, Podmuchem wiatru silnie rozd�te, Trzy �r�d przestrzeni tworz� ogniska, Co tak pe�zaj� promie�mi md�emi, Jakby trzy gwiazdy leg�y na ziemi. Ogie� si� rzuca na zesch�e zio�a, Wiatr go rozdyma, miota, roztr�ca... I ju� si� pal� trzy wielkie ko�a, Jak gdyby z niebios spad�y trzy s�o�ca. Z tych k� ognistych przez podmuch �wie�y �ar si� wylewa w jasnych potokach; A ka�dy potok w step czarny bie�y W liniach, zygzakach, w�ach, przeskokach. Ju� wichrem gnane w przestw�r daleki Z trzaskiem i z sykiem p�on� trzy rzeki, P�yn�... wzbieraj� fal� p�omieni; Niebo si� krwaw� �un� czerwieni. * * * "Luby!... patrz!... jak si� niebo o�wi�ca... Czy ksi�yc wschodzi?..." - "O! blask ksi�yca, Droga Demelo, nie takiej mocy... To pewnie b�yszczy zorza p�nocy." * * * Ogie� - z w�ciek�o�ci� ci�gle rosn�c�, Coraz si� szerszym korytem leje - Bucha... iskrami sypie... szaleje... I ju� trzy rzeki z bok�w si� ��cz�, I straszny po�ar w lewo i w prawo P�omienn�, d�ug� toczy si� law�. Zbudzony �wiat�em, z pobliskich krzak�w, By dzie� powita�, leci r�j ptak�w.. Leci... na skrzyd�ach wa�y si� - �piewa... I milknie - w paszczy otch�ani wrz�c�j... Paszcza wci�� zieje - a krzaki, drzewa, Gdy je obejmie oddech pal�cy, Stawaj� w ogniu i jak gwiazdami Chwil� z�otymi trz�s� li�ciami... Przesz�o... i drzewa w popi� si� sypi�... A- jako fale wzburzone kipi�, Tak hucz�c leci pow�d� p�omieni, Niebo si� coraz krwawiej czerwieni. * * * "Luby!... jak widno!... czy� to by� mo�e, By tak okropnie �wieci�o zorze?... Patrz!... jak za nami b�yska czerwono!" "Ha!... - krzykn�� je�dziec - to stepy p�on�!" I nim od ogni oczy odwr�ci�, Zmieni� kierunek i w bok si� rzuci�. "O, moja droga! - jak zajrz� okiem, Tak wsz�dzie po�ar... pasem szerokiem Przez ca�e stepy zdaje si� p�yn��... Ale si� nie trw�... miej wi�cej m�stwa... Oby nam tylko pr�d ognia min��, Wyjdziemy zdrowo z niebezpiecze�stwa..." * * * Lec�... wiatr �wiszcze... coraz g�stszemi Step si� k��bami dymu ocienia. A dym jak goniec, gdzie dotknie ziemi, Rozwija czarny sztandar zniszczenia. "Demelo!... konie nier�wno bieg�... Tw�j si� op�nia... �piesz... czasu ni� ma... Allach! tw�j pada!... przesi�d� na mego... Zbawienie blisko... patrz, przed oczyma Las... byle tylko stan�� w tym lesie, Wiatr od nas po�ar bokiem przeniesie!..." * * * Rzek� - Demela lekko na ko� wsiada; Je�dziec r�k� wp� kochank� chwyta, P�dzi konia... wzrokiem ognisk bada... I dr�y... a ko�, je�dziec i kobieta, K��bem dymu jak chmur� owiani, Fal� ognia jak piek�em �cigani, Umykaj� z najwi�kszym po�piechem. Wtem - wiatr z ognisk takim �arem wion��, �e dusz�cym obj�ty oddechem Pad� ko� drugi i ducha wyzion��. Je�dziec gro�no wzni�s� oczy do nieba, Twarz mu dzikim pa�a�a wyrazem - "Luba!... luba!... tu rozsta� si� trzeba!... �mier� ju� blisko!... umierajmy razem!" I zb��kany wzrok topi�c w jej lice Doda� g�osem naj�wi�tszej �a�o�ci: "Och!... ju� nigdy, nigdy nie nasyc� Ani zemsty, ani mej mi�o�ci..." Jak dwie wierzby przy jednym strumieniu Ga��zkami ujm� si�, pochwyc�... Tak m�odzieniec z stepow� dziewic� W tym ostatnim, smutnym u�ci�nieniu Poca�unkiem usta do ust zlali; Duch si� z duchem, tchnienie zbieg�o z tchnieniem, Poca�unkiem i tym u�ci�nieniem Tu - na ca�� wieczno�� si� �egnali. I przesz�o przez nich morze p�omieni... Przesz�o... a w miejscu zgas�ych po�ar�w Dzi� - znowu cisza po�r�d obszar�w I jeszcze bujniej step si� zieleni. KONIEC KSI��KI

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!