3646
Szczegóły |
Tytuł |
3646 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3646 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3646 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3646 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
IRENEUSZ GODWIN KAMI�SKI
DIABELSKA BALLADA
ROZDZIA� PIERWSZY
Poznajemy miasteczko zagubione na peryferiach Rzeczypospolitej, tudzie� paru dziwnych osobnik�w. Diabe� czai si� w okolicznych borach.
Miasteczko nazywa�o si� Trzyd�by, poniewa� zbudowano je w zamierzch�ych czasach u podn�a wzg�rza poro�ni�tego g�stym borem. Na prze�omie wiek�w pag�rek doszcz�tnie wy�ysia�, susz spalono, a na szczycie miejski ogrodnik posadzi� trzy d�by, �eby uzasadnia�y herb grodu. Dzi� drzewa prezentowa�y si� okazale. Los pozwoli� im przetrwa� dwie wojny �wiatowe, trzy bombardowania, cztery pojedynki artyleryjskie i pi�ciu braci Kuterskich, kt�rzy prowadzili zak�ad bednarski i wykorzystuj�c zawieruchy militarne usi�owali przerobi� d�by na beczki do kiszonej kapusty. Knowania prywatnej inicjatywy ukr�ci� radykalnie obecny burmistrz poleciwszy ustawi� ogrodzenie z kutych pr�t�w i tablic� z napisem: D�by Boles�awa �mia�ego. Pomnik przyrody, podlega bezwzgl�dnej ochronie.
Chronologia oczywi�cie zosta�a naci�gni�ta odpowiednio do potrzeb, zwa�ywszy, �e kr�l Boles�aw �mia�y �y� w wieku XI, a drzewa posadzono osiemset Jat p�niej. W ka�dym razie pnie osi�gn�y ju� kilkumetrowy obw�d, a konar�w obur�cz nikt obj�� nie zdo�a�. Imponuj�cych rozmiar�w korony widoczne by�y ze znacznej odleg�o�ci i g�rowa�y nad wie�� miejscowego ko�cio�a co mia�o pewne znaczenie dla biegu wydarze�.
Trzyd�by liczy�y zawsze pi�� tysi�cy mieszka�c�w; tej magicznej liczby nie zdo�ano przekroczy� mimo usilnych stara� tutejszych ma��e�stw i panien swawolnych, gdy� m�odzie� emigrowa�a do wi�kszych osiedli. Kilkana�cie ulic z pi�trowymi domami o spadzistych dachach, krytych czerwon� dach�wk�, jeden kwadratowy plac z ratuszem po wschodniej stronie i ko�cio�em po zachodniej, szko�a, o�rodek zdrowia, posterunek milicji, kilka sklep�w i kilkunastu rzemie�lnik�w - oto ca�e miasteczko. Jedyn� atrakcj� by�y pi�tkowe targi, gdy zje�d�a�y wozy okolicznych rolnik�w i handlowano czym popad�o. Wydawa�o si�, �e mieszka�cy skazani zostali na gnu�ne bytowanie
�ycie toczy�o si� na zwolnionych obrotach. Ani si� spostrzeg�, jak zaw�drowa� na okoliczne wzg�rza i zag��bi� w b�r. Obok buk�w ros�y tu �wierki, modrzewie, nad strumieniem trafia�y si� nawet brzozy. Szed� wp� zaro�ni�tymi �cie�kami, prze�a��c niezdarnie przez wykroty, a� trafi� do uroczyska, gdzie stuletnie d�by si�ga�y nieba roz�o�ystymi konarami. Przez listowie przebija�y promienie s�o�ca, pachnia�o poszycie, niezm�con� cisz� przerywa� tylko rzadki stukot dzi�cio�a lub wo�anie kuku�ki. Wszelkie stworzenie Pana chwali - westchn�� na widok przemykaj�cej sarny. Nieco zm�czony siad� na zwalonym pniu i przymkn�� powieki. Ogarn�� go b�ogi spok�j, jak zawsze, gdy harmonia przyrody pozwala�a mu zapomnie� o zgie�ku ludzkiego mrowiska.
W drodze powrotnej zauwa�y� Zajazd Pod Mieczem; pokonawszy wahanie wszed� do �rodka. Przy kontuarze kupi� butelk� piwa i rozejrza� si� poszukuj�c wolnego miejsca. Czarny habit z kapuz�, przepasany bia�ym sznurem, pojawi� si� w tym przybytku po raz pierwszy, to te� oczy obecnych �ledzi�y ka�dy ruch przybysza. Podszed� do stolika w rogu sali.
- Mog�?
- Je�li ksi�dza nie mierzi towarzystwo komuch�w - odpar� nauczyciel - prosz� bardzo.
- Nie jestem kap�anem.
- Widz�. Tylko jak si� zwraca� do mnicha? Bracie? Duchowna osobo? To brzmi �miesznie.
- Ot, dylemat - u�miechn�� si� franciszkanin. - Najzr�czniej tradycyjnie per �ojciec�, albo z �aci�ska �pater�, z dodatkiem imienia, je�li �aska. Hiacynt.
- Ten oto anemiczny jegomo�� - prezentowa� nauczyciel - to Adam Rak, zatrudniony jako...
- Urz�dnik.
- Rzeczywi�cie. W�sal z fajk� nazywa si� �liwa, z zawodu...
- �lusarz albo mechanik.
- Ale� z ojca fizjognomista, gratuluj�. Obaj s� podpor� -tutejszej fabryki nocnik�w.
- Protestuj� - wtr�ci� Rak - oficjalna nazwa naszego przedsi�biorstwa brzmi: Pa�stwowa Wytw�rnia Nocnych Naczy� Wielokrotnego U�ytku, w skr�cie PWNNWU. Ludzie dla wygody mawiaj�: Pewnusia.
- Moje personalia: Ateusz Pokorny, belfer.
- Ateusz? Oryginalne imi�.
- Wymys� staruszka �wi�tej pami�ci. Nie spodziewa� si�, �e okre�li r�wnie� �wiatopogl�d synalka.
- Poznali�my si�. Mo�emy wr�ci� do tematu. Przetrz�sn�li�my dzi� wszystkie b��dy. I wypaczenia naszej partii - �liwa po ka�dym zdaniu pyka� fajk�, k��by dymu otula�y jego szpakowat� czupryn�. - Mo�e teraz nasz go��. Par� zda� o wypaczeniach Ko�cio�a. Kiedy papie� z�o�y samokrytyk�. Za przewiny w�asnej firmy?
- Z�y adres, panowie - odpar� Hiacynt - nasz zakon braci mniejszych istnieje od pocz�tku trzynastego wieku i nigdy w swych dziejach, podkre�lam: nigdy nie splami� si� pazerno�ci� na dobra doczesne, ��dz� w�adzy czy zbrodniami inkwizycji. Zawsze chylili�my si� z trosk� nad cierpi�cym g��d i choroby ludem bo�ym. Nie nam bi� si� w piersi! - �ykn�� piwa i spogl�daj�c na etykiet� butelki, zmieni� zr�cznie temat: - Ba-ltic beer, ca�kiem smaczne. Pierwszy raz mam okazj� kosztowa�.
Rozp�ta�a si� dyskusja na temat piwowarstwa, kt�re franciszka�skie klasztory uprawia�y od najdawniejszych czas�w; tutaj ojciec Hiacynt sypa� receptami, jak z r�kawa. Roztrz�sano wy�szo�� piwa okocimskiego nad �ywieckim, por�wnywano pilsnera z radebergerem, metody �redniowiecznych fa�szerzy szlachetnego trunku ze z�odziejstwem wsp�czesnych fabrykant�w, kt�rzy nape�niaj� kolorowe puszki n�dznym sikaczem. Parokrotnie. zmienia�a si� bateria butelek na stole, humory r�owia�y, g�osy nabiera�y barwy. W ko�cu zakonnik przyzna� nie�mia�o, �e jego ulubionym napojem jest le�ajskie pe�ne, gdy� sani pochodzi z po�udnia kraju i nie wyzby� si� do cna lokalnego patriotyzmu. Zgodnym ch�rem od�piewali aktualny szlagier:
Najlepsze piwo to le�ajski full
Gul gul gul, gul gul gul
Takiego piwa nie pi� nawet kr�l
Gul gul gul, le�ajski fuli...
Dzie� ko�czy� si� dla zakonnika raczej pomy�lnie, w przeciwie�stwie do doktora teologii, kt�ry z niema�ym wysi�kiem wdrapa� si� po kr�tych �elaznych schodach na ko�cieln� wie�� i z lotu ptaka spogl�da� na parafi�. Niejasne przeczucie podpowiada�o mu, �e oto trafi� na ug�r zroszony diabelskim posiewem, zaro�ni�ty kolczastymi chwastami grzechu. W borze,
pe�zn�cym sinymi j�zorami ze wzg�rz ku miasteczku, czai si� szatan i podsuwa ci, Stanis�awie, z�udne obrazy. Widzisz ��k� obsypan� r�nobarwnym kwieciem, a pod spodem bagno. Z ust przechodnia p�ynie mi�d, a dusza jego wije si� w miazmatach z�a. S�owa przesta�y by� symbolem rzeczy, s�u�� zamazywaniu znacze�, ukrywaniu my�li. Tutaj wszystko mo�e si� zdarzy� i nie zdo�asz wyznaczy� granicy mi�dzy prawd� a k�amstwem, mi�dzy �wiatem rzeczywistym a urojonym, mi�dzy wol� Stw�rcy a knowaniem ksi�cia ciemno�ci. Bo�e Wszechmog�cy! Dodaj mi si�, bym godnie s�u�y� Ko�cio�owi, matce naszej, ka�dego dnia i o wszelkiej porze roku. Amen.
Pod plebani� natkn�� si� na zakonnika. Podkasawszy habit, jakby �eglowa� przez ka�u�e, pod��a� krokiem chwiejnym, nuc�c pod nosem skoczn� melodi�, na mil� zalatuj�c� �wiecko�ci�. Ujrzawszy zwierzchnika, po�o�y� palec na wargach i mrukn��:
- Pst! Niech-no tylko zakwitn� jab�onie...
Polaz� na sw�j stryszek, zostawiaj�c ksi�dza Maci�ga w matni domys��w: czy od�ywk� mnicha sklasyfikowa� jako bezsensown�, czy te� kryj� si� w niej perfidne podteksty, a je�li tak, to jakie. By� mo�e, oszo�omiony trunkiem, niebacznie sygnalizowa� jak�� ponur� tajemnic�, kt�ra objawi si� we w�a�ciwym czasie? Albo mimochodem wyrwa�a mu si� pogr�ka, �wiadectwo wrogo�ci do kleru �wieckiego, dot�d skrz�tnie tajonej? Jab�onie, zale�nie od pogody, ozdabiaj� si� kwieciem na pocz�tku maja; czy�by ta pora nios�a jakie� zagro�enie dla owczarni bo�ej, lub co gorsza - dla jej pokornych pasterzy?
Jeszcze d�ugo przed za�ni�ciem roztrz�sa� ten problem, mia� bowiem wnikliwy umys�, godny wielkich scholastyk�w �redniowiecza, kt�rzy bezb��dnie potrafili wydedukowa�, ilu anio��w zmie�ci si� na �ebku od szpilki.
ROZDZIA� DRUGI
Trzyd�by w��czaj� si� w nurt. O�li up�r �liwy. W Pewnusi bulgoce, rodzi si� Nowe. Diabe� o nocnej porze wciska si� do mieszka�.
�liwa kupi� telewizor i przez kilka dni nie mogli si� oderwa� od szklanego ekranu. Szybko jednak �ycie domowe wr�ci�o do normy. Majster rusza� rankiem do fabryki, nieco p�niej Piotru� bieg� do szko�y (ko�czy� �sm� klas�). Male�ka w kolejkach przed sklepami polowa�a na wiktua�y, potem pichci�a obiad, a w wolnych chwilach czyta�a lub rozwi�zywa�a krzy��wki. Telewizyjny �wiat, chocia� barwny, wydawa� si� ma�o poci�gaj�cy. Zw�aszcza dzienniki wyprowadza�y g�ow� rodziny z r�wnowagi; co rusz pojawia� si� tam jaki� nawiedzony odnowiciel i plu� g�adkimi s�owy.
- Odnawiaj� si� skurczybyki i odnowi� nie mog� - mawia� �liwa - mo�e dla nich jaki� rezerwat za�o�y�, niechby tam grzybki hodowali czekaj�c, a� wybuchnie im w duszyczkach kolejny prze�om moralny. Dasz takiemu swobod�, to zamiast naprawi� co,z�e, rozpieprzy wszystko doko�a.
Czas wiec�w nie mija�. Wr�cz przeciwnie - p�cznia� jak ry� podczas gotowania. Zwo�ywa�a mas�wki �Solidarno��, partia, stare zwi�zki zawodowe, dziesi�tki organizacji, kt�rych nazwy znane by�y tylko z ksi��ki telefonicznej. Odbywa�y si� manifestacje i kontrmanifestacje, podejmowano uchwa�y wykluczaj�ce si� nawzajem, publikowano memoria�y i raporty gmatwaj�ce coraz bardziej faktyczne problemy, tasiemcowe wykazy ��da� zalewa�y urz�dy. Ca�y kraj zamieni� si� w szlachecki sejmik, gdzie veto, protestuj�, ��dam - okazywa�y si� najcz�ciej u�ywanymi s�owami. Walka polityczna przenios�a si� na ulice obwieszone has�ami, afiszami, sloganami wypisywanymi na �cianach dom�w i p�otach; tam mog�a szale� bez cenzuralnych ogranicze�.
W ko�cu fala wtargn�a tak�e do Trzyd�b�w. Pod ko�cio�em emisariusz z wojew�dztwa sprzedawa� opozycyjne wydawnictwa, na p�otach kto� wymalowa� czarn� farb� par� hase�: �Precz z komun�!�, �Niech �yje wolno��!�, �Sowieci do domu, czerwoni do piek�a!�. Zauwa�my, �e to ostatnie jest nielogiczne - autor uwa�a, �e Sowieci nie s� czerwoni, bo posy�a ich w domowe pielesze zamiast do otch�ani gorej�cej, gdzie znale�liby si� w interesuj�cym towarzystwie. Dante umie�ci� tam wielu w�adc�w �wieckich i ksi���t Ko�cio�a, dla niekt�rych papie�y rezerwuj�c obszary najgor�tsze.
Nowy zwi�zek powsta� tak�e w fabryce, zapisa�o si� kilkadziesi�t os�b. Dzia�alno�� rozpocz�� od ufundowania imponuj�cego sztandaru - na awersie krzy� z cierniow� koron�, rewers bez reszty pokryty napisem: Niezale�ny Samorz�dny Zwi�zek Zawodowy �Solidarno�� przy Pa�stwowej Wytw�rni Nocnych Naczy� Wielokrotnego U�ytku w Trzyd�bach. Ksi�dz Maci�g po�wi�ci� symbol na uroczystym nabo�e�stwie i za�o�yciele postanowili zaznaczy� w mie�cie obecno�� aktualnej si�y przewodniej. Og�oszono strajk, nie precyzuj�c wszak�e jego charakteru.
�liwa, na widok oflagowanych budynk�w i stosownych tablic - w�ciek� si�. Nawymy�la� pracownikom i kaza� w��czy� maszyny, kt�rych warkot natychmiast sprowadzi� na hal� zarz�d zwi�zku w komplecie: przewodnicz�cego magistra Markiewicza, in�yniera Kajdyra i maszynist� Bukowskiego.
Markiewicz wpi�� sobie do jednej klapy marynarki Matk� Bosk� a do drugiej znaczek �Solidarno�ci�, zd��y� nawet zapu�ci� wa��sowe w�siska, kt�re nadawa�y jego obliczu wyraz naburmuszonego suma. �liwa pami�ta� go, cichutkiego biuralist�, jak tkwi� pokornie nad stosem papierzysk, poci�ga� wystyg�� herbatk� - prosz� bardzo, dzi�kuj� uprzejmie, polecam si� pami�ci i tak dalej. Ku zaskoczeniu znajomych nagle wyci�gn�� z tornistra bu�aw� marsza�kowsk� i objawi� si� jako wrzaskliwy m�wca wiecowy. Wreszcie by� kim�.
- Panie �liwa, pan nie wie, �e mamy strajk?
- Z jakiego powodu, mo�na wiedzie�?
- Chodzi o wolne soboty.
- Bardzo s�usznie. Zamiast sze�� dni, b�dziecie musieli tylko pi�� le�e� do g�ry dup�. Co za ulga! A nie zapomnijcie si� pomodli�, �eby B�g zes�a� wam mann� z nieba.
- Pan rozbija jedno�� za�ogi!
- Jak� jedno��? Przeg�osowali strajk?
- Teraz si� referendum nie praktykuje. Przez aklamacj�.
- Rozumiem, wprowadzacie demokracj� aklamacyjn�. Dawniej klasa robotnicza pi�a szampana ustami swych przedstawicieli, teraz b�dzie podejmowa� decyzje klaszcz�c d�o�mi
swych reprezentant�w. Dawniej partyjni sekretarze biegali do komitet�w uzgadnia� ka�de g�wno, teraz wy bez instrukcji z regionu nawet pierdn�� si� nie odwa�ycie. Dyrektywy s�, aktyw pokornie wykonuje, od my�lenia s� ci na g�rze. Rewolucyjne zmiany, ho ho!
- K�amstwo! To wy��cznie nasza inicjatywa.
- Zgodna z mod�, powiedzmy. No wi�c jaki ma by� ten wasz strajk? Ludzie musz� wiedzie�. Protestacyjny, solidarno�ciowy, postulatywny, g�odowy, okupacyjny, czynny, bierny, krocz�cy czy pe�zaj�cy? Wariant�w niesko�czona mnogo��.
- Ju� m�wi�em. ��damy natychmiastowego wprowadzenia wolnych sob�t, obni�ki cen, usuni�cia partii z zak�ad�w pracy.
- I oczywi�cie zap�aty za dni nieprzepracowane?
- To chyba zrozumia�e?
- Nie dla mnie. Gospodarka si� wali, a wy my�licie tylko o dojeniu kasy. Gdzie znajdziecie robot� je�li firma zbankrutuje? Okr�t tonie, a za�oga zamiast �ajb� ratowa� og�asza protest. I p�jdzie na dno kwicz�c z rado�ci, bo uwierzy�a, �e im gorzej tym lepiej. Trocki si� wam uni�enie k�ania!
- Szkoda s��w, panie magistrze - w��czy� si� do dialogu in�ynier Kajdyr. - Tego cz�owieka nie przekonamy. M�zg mu zamarz�.
- Na taczk� komucha i za bram�! - podsun�� maszynista Bukowski. - Przestanie bru�dzi�.
- Ty moczymordo! - odszczekn�� �liwa. - Z partii wylecia�e� za opilstwo i teraz chcesz si� odku� w �Solidarno�ci�?
- Ja pana ostrzegam - uderzy� w pojednawczy ton magister przewodnicz�cy - kr�ci pan bicz na w�asn� sk�r�.
- Ba, trafi�o na strachliwego, ju� mi si� portki trz�s�. S�uchaj, Markiewicz. Jestem za demokracj�, ale przeciw ch�ystkom, kt�rym zale�y na anarchii w kraju. Zawrzyjmy uk�ad: ty przestaniesz rozwala� produkcj�, a ja wspomog� ci� dobrym s�owem gdy ten bajzel szlag trafi i b�dziesz musia� zmyka� gdzie pieprz ro�nie. Umowa stoi?
W�sacz poczerwienia� ze z�o�ci; wyszed� energicznym krokiem a �wita za nim. �liwa rozejrza� si� po twarzach pracownik�w, zgromadzonych wok�. Bez s�owa przys�uchiwali si� rozmowie, zdezorientowani, og�uszeni wydarzeniami.
- No, koledzy - powiedzia� - decydujcie sami. Kto chce pracuje, kto chce strajkuje. Ja zostan� przy maszynach cho�bym mia�, do jasnej cholery, sam stercze� w tej budzie!
W domu Male�ka poda�a ruskie pierogi ze �mietan�; jad� w milczeniu, czasem zerkaj�c na ekran - Piotru� ogl�da� Robin Hooda. Oparta o kredens przygl�da�a si� m�owi. S�dz�c po minie, mia� k�opoty w pracy lecz podj�cie tego tematu mija�o si� z celem, wyznawa� bowiem zasad�, �e w�asnych trosk nie wolno sk�ada� na cudze barki. Zw�aszcza, je�li s� to barki najbli�szej osoby. Zwierzenia nie le�a�y w naturze Hieronima, co uwa�a�a za dotkliw� wad�, natomiast imponowa� jej uporem. Nauka nie przychodzi�a mu �atwo, a mimo to - pracuj�c jako �lusarz a potem brygadzista - uko�czy� zawod�wk�, na wieczorowych kursach zrobi� technikum, co pozwoli�o mu w Pewnusi dochrapa� si� posady mistrza.
Dwadzie�cia lat! Najlepszy okres �ycia min�� im na powszedniej krz�taninie, dom i praca, praca i dom, zaczynali wsp�lne bytowanie w biedzie dotkliwej, bez mieszkania i przyzwoitego odzienia. Gdy urodzi� si� Piotru�, ze skromnych pobor�w starcza�o na mi�so tylko raz w tygodniu, ratowali �o��dki smalcem i kaszank�, czasem od �wi�ta pojawi� si� na stole salceson i pieczony kurczak. Dopiero w ostatniej dekadzie, �za Gierka� -jak potocznie mawiano, zacz�o si� rodzinie powodzi� lepiej. Dostali mieszkanie sp�dzielcze, umeblowali je przyzwoicie, starcza�o nawet na zagraniczne wczasy.
Piotru� pobieg� do kolegi, �liwa wyci�gn�� nogi i zapali� fajk�. Przygl�da� si�, jak �ona krz�ta si� po mieszkaniu. Wydawa�o si�, �e bieg czasu nie ma na Teres� wp�ywu, wci�� by�a tak zgrabna jak w�wczas, kiedy j� pozna�, natr�tne zmarszczki maskowa�a dyskretnym makija�em, w�osy, przystrzy�one na ch�opczyc�, farbowa�a, by ukry� post�puj�c� siwizn�. Mia�a ujmuj�cy u�miech, kt�ry ods�ania� drobne zdrowe z�by. Pogodne usposobienie wszak�e zak��ca�y czasem napady depresji. Recytowa�a w�wczas jednym tchem.
- C� ja mam z �ycia? Ty przynajmniej zajmujesz si� swoj� polityk�, obracasz mi�dzy lud�mi. Zdzicza�am zupe�nie w domowym ko�owrocie. Wlaz� w ciebie ponury samotnik, znajomych nie zapraszasz, �ebym chocia� mog�a troch� poplotkowa�. Na dancingu ostatni raz byli�my przed dziesi�cioma laty, karnawa� dla ciebie nie istnieje. Czy� ty si� kiedy zastanowi� co my�l�, co czuj�? Porozmawia�e� tak od serca, �ebym mog�a z siebie wyrzuci� troch� goryczy?
Musia� przyzna�, �e zdarza�o si� to do�� rzadko. �yli obok siebie. By� jednak prze�wiadczony, �e jest dobrym m�em
i ojcem, dba� o dom tak�e kosztem w�asnych wyrzecze� i domaga� si� ich od innych. Skargi Teresy, chocia� zrozumia�e, rani�y jego poczucie sprawiedliwo�ci.
- Jeste� chodz�cym katalogiem m�skich wad.
- Jakie� szcz�tki zalet jednak we mnie tkwi�, je�li gorliwie ci�gn�a� mnie do urz�du stanu cywilnego.
- Zostawmy na boku kwesti�, kto kogo ci�gn��. Spodoba�o mi si�, �e nie jeste� ani dwulicowy, ani wyrachowany, ani niesprawiedliwy w ocenach ludzi. Wiesz, co przewa�y�o szal�? Dostrzeg�am w tobie t� iskr� szale�stwa, kt�ra sprawia, �e �ycie u boku takiego cz�owieka mo�e obfitowa� w niespodzianki.
- I nie zawiod�a� si�?
- Musz� przyzna�, �e niespodzianki sypn�y w nadmiarze. Te mi�e i te przykre. Nie martw si�, Hiru�. K�opoty przemin�.
Przygarn�� j� do serca i niesk�adnymi s�owy z�o�y� �yczenia z okazji dwudziestolecia �lubu.
- Pami�ta�e�? - zdziwi�a si� szczerze.
- W przedpokoju znajdziesz tort i szampana. Wypijemy jak wr�c�. Musz� na chwil� wyskoczy� do komitetu, wybacz.
Lektorem Komitetu Centralnego, kt�ry mia� trzyma� mow� na temat aktualnej sytuacji politycznej w kraju, okaza� si� przygarbiony jegomo�� o nerwowych ruchach, zakatarzony straszliwie; co par� zda� musia� wyciera� sw�j organ powonienia, kt�ry wskutek tego posinia� jak nadgni�a marchewka. Przemawia� d�ugo i zawile, odmieniaj�c przez wszystkie przypadki swoj� nadziej�, �e porozumiemy si�, jak Polak z Polakiem�. Permanentne strajki uzna� za rzecz godn� ubolewania. Wspomnia� mimochodem o b��dach tudzie� autokratyzmie ekipy rz�dowej. Takie poj�cia jak socjalizm, klasa robotnicza, nie istnia�y w jego s�owniku. Poniewa� za� nie dostrzega� tak�e opozycji politycznej, �wiat przeze� zarysowany ma�o mia� wsp�lnego z rzeczywisto�ci�. Owszem, wyst�powa�y w nim pewne konflikty, lecz wy��cznie nieantagonistyczne, polegaj�ce na zwyczajnym nieporozumieniu. Ten jajog�owy jeszcze wierzy� w moralno-polityczn� jedno�� narodu, w kt�rym sprzeczno�ci zosta�y chwalebnie zlikwidowane na mocy odg�rnego dekretu.
Potem zabra� g�os sekretarz G�ralski, z zawodu elektryk, szczup�y m�czyzna z br�dk� przyci�t� w szpic. Odczyta� d�ug� list� tych, kt�rzy oddali legitymacje w ostatnich miesi�cach, po czym rozpaczliwie roz�o�y� r�ce:
- Towarzysze, jestem za�amany. Mieli�my w Trzyd�bach dwustu pi��dziesi�ciu cz�onk�w. Ponad setka odesz�a, cz�� jest kompletnie bierna albo zastraszona. Co robi�?
�liwie zrobi�o si� �al cz�owieka i zg�osi� si� do dyskusji jako pierwszy,
- Nie ma co lamentowa�, sekretarzu. Wci�gali�my na si�� r�nych ch�ystk�w do partii, nikt ich o pogl�dy nie pyta�, nawet nie sprawdzano, czy statut znaj� - to przy pierwszej okazji odp�yn�li w sin� dal. Nasze szcz�cie. Je�li o dzisiejszy wyk�ad chodzi, przepraszam za szczero��, prelegent nie wie, na jakim �wiecie �yje. Krach gospodarczy, rozpadaj� si� struktury pa�stwa, w spo�ecze�stwie wrzenie, rozbicie polityczne nawet �lepiec dojrzy, a tutaj towarzysz tryska optymizmem. Rozumiem, �e tak ocenia sytuacj� r�wnie� kierownictwo partii. Tylko si��� i p�aka� �e�my do w�adz wybrali ludzi bez jaj i z wodog�owiem. Przeka�-ci�, towarzyszu lektorze, moj� opini� do Warszawy. Dos�ownie!
Dyskusja go nie interesowa�a, wszelkie argumenty jakie mog�y pa�� na tej sali, s�ysza� ju� sto razy. Poszed� do domu. Przy szampanie by�o troch� wspomnie�, potem w kinie nocnym obejrzeli g�upawe straszyde�ko z diab�em w roli g��wnej.
Odra�aj�ca w�ochata pow�oka, fosforyzuj�ce �lepia, �ar bucha z mordy, aureola iskier krzesanych chwostem. Gdzie si� pojawi, tam huraganowy wicher demoluje wn�trza, �amie drzewa, wywraca auta. Biada maluczkim, gdy wpadn� w sieci, chytrze przez piekielnego wys�annika zastawione, nawet egzorcyzmy nie pomog�. Tylko trzydziestoletnia (?) dziewica mo�e z�ama� moc czartowsk�, szuka jej policja w ca�ej Ameryce, lecz bezskutecznie. Cywilizacja chrze�cija�ska lada moment runie...
Nie doczekawszy happy endu, �liwa wy��czy� odbiornik i zauwa�y�:
- Pouczaj�ce. Wreszcie telewidzowie b�d� wiedzie�, jak wygl�da i dzia�a monstrum, obecne w ka�dym kazaniu ksi�dza Maci�ga.
Projekcja wprawi�a go w dobry humor, zapomnia� o dzisiejszych wydarzeniach. A gdy syn zasn��, zacz�� pod�piewywa�:
Chod�, chod� Malutka, zrobimy krasnoludka
A jak si� uda, zrobimy krasnoluuuda...
Teresa, bior�c m�owskie s�owa za dobr� monet�, zacz�a si� szybko rozbiera�.
ROZDZIA� TRZECI
Obmierz�y rechot w�adcy ciemno�ci. Ksi�dz Maci�g do szturmu uderzy. Okupacja szko�y, Lenin w zakrystii. Trzyd�by dostaj� si� na czo��wki prasy �wiatowej.
Ksi�dz Maci�g, uporawszy si� z problemami budowlanymi, rozejrza� si� bacznie po parafii i zdj�a go zgroza. Ponad po�owa doros�ych nie zagl�da�a do �wi�tyni nawet raz w roku. Niewinne duszyczki maluczkich dosta�y si� w �apy podejrzanego indywiduum, nomen-omen Ateusza, kt�remu sekundowa�a niejaka Piotrowska, �yj�ca w grzesznym konkubinacie z weterynarzem. Starsza m�odzie� przechodzi�a obok, nie dostrzegaj�c swego duszpasterza, a w najlepszym razie pozdrawia�a �wieckim �dzie� dobry� zamiast pobo�nym �niech b�dzie pochwalony Jezus Chrystus�. Szerzy� si� kult �wi�tob�jcy, Boles�awa �mia�ego - mia� ju� swoj� ulic�, d�by, trafi� do podr�cznik�w szkolnych. Fakt ten ksi�dz Maci�g odczuwa� jak osobist� zniewag� poniewa� to w�a�nie jego patrona, biskupa krakowskiego Stanis�awa, kaza� kr�l zar�ba� w roku pa�skim 1078, za co dost�pi� wiekuistego pot�pienia, ofiar� za� wyniesiono na o�tarze.
Uroczysto�� po�wi�cenia domu bo�ego u�wietni� swoj� obecno�ci� sam biskup. Bi�y dzwony, k�oni�y si� przed o�tarzem sztandary, ch�r mieszany intonowa� Te Deum laudamus. Na drzwiach umieszczono tablic�: Ko�ci� rzymskokatolicki pod Wezwaniem �wi�tego Stanis�awa. W bocznej nawie pojawi� si� Olejny obraz, przedstawiaj�cy scen� m�cze�stwa, p�dzla sto�ecznego artysty, kt�ry wprawdzie kaza� sobie s�ono zap�aci�, lecz nada� dzie�u oczekiwan� wymow�. Kr�l o ponurych rysach dzier�y� miecz ociekaj�cy krwi�, a za jego plecami rechota� z zadowolenia diabe�; �wi�ty natomiast mia� oblicze wznios�e, prawic� wyci�ga� ku niebiosom, sk�d po jego dusz� nadlatywali anio�owie.
Ulicami grodu przesz�a imponuj�ca procesja, a echo nabo�nych pie�ni dotar�o nawet do uszu zatwardzia�ych grzesznik�w. Czcigodny doktor teologii prze�y� sw�j wielki dzie�. Odpocz�wszy nieco, zabra� si� do czynno�ci organizacyjnych. Powo�a� Rad� Parafialn� i przeprowadzi� intensywne szkolenie jej cz�onk�w, aby nie mieli najmniejszej w�tpliwo�ci, �e z�o zagnie�dzi�o si� w organach w�adzy.
- Jak kraj d�ugi i szeroki podnosz� si� g�osy protestu przeciw bezbo�nemu re�imowi - m�wi� - azali� nam wolno nie upomnie� si� o prawa ludu bo�ego? Musimy spisa� ��dania i przedstawi� je komu trzeba. ��da�, naciska�, domaga� si�, nie ust�powa� - oto metoda jedynie skuteczna.
W poniedzia�ek pi�cioosobowa delegacja zjawi�a si� w ratuszu. Przewodniczy� jej najstarszy z bednarzy Kuterskich, Antoni, a sk�ada�a si� z dw�ch gospody� domowych, nawiedzonej duchem apostolskim dentystki o imieniu R�a oraz ogrodnika �widerskiego. Lista z postulatami wyl�dowa�a na biurku.
- W porz�dku - powiedzia� naczelnik - rozpatrzymy punkt po punkcie. Bez zw�oki.
Posadzi� go�ci za sto�em, kaza� pocz�stowa� kaw�.
- Pierwsze: przemianowa� ulic� Boles�awa �mia�ego na ulic� marsza�ka J�zefa Pi�sudskiego. Drodzy pa�stwo, uchwa�� tak� musi podj�� Rada Miejska, ja wykonuj� tylko jej polecenia. Drugie: wyci�� d�by na wzg�rzu. Wykluczone, odk�d ustaw� o ochronie przyrody uchwali� Sejm, obowi�zuje ona wszystkich obywateli. Mnie, was i proboszcza te�. A pan, panie Antoni, -mo�e d�bin� na beczki sprowadzi� z nadle�nictwa. Trzecie: usun�� ze szko�y nauczycieli: Pokornego i Piotrowsk�. A dla-czego� to, je�li wolno spyta�?
- Bezbo�nicy! - wykrzykn�a dentystka, p�sowiej�c z emocji.
- Pani R�o, pacjent przychodz�c z chorym z�bem pyta, czy pani jest wierz�ca? Jego obchodzi tylko aby zabieg wykonany zosta� fachowo. Zastanowili�cie si�, kto b�dzie uczy� wasze dzieci, je�li zwolnimy najlepszych pedagog�w?
Delegacja milcza�a. '
- Jest jeszcze punkt czwarty: domagamy si� wolno�ci religii. Mo�ecie wskaza� cho�by jeden przypadek, �e komu� utrudniano praktyki religijne? A mo�e ksi�dz Maci�g mia� k�opoty z budow� ko�cio�a? Nie? To powiedzcie mu, �eby przesta� ludziom m�ci� w g�owach.
Nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e pierwsz� rund� w�adza wygra�a. Proboszcz wyci�gn�� st�d wniosek, i� dalsza rozgrywka wymaga mobilizacji opinii publicznej. Ton niedzielnych kaza� stawa� si� coraz ostrzejszy, on zreszt� wy�ywa� si� w oratorskim kunszcie i nie zwyk� hamowa� impetu doborem argument�w. W�osy zapu�ci� sobie na kark opadaj�ce, co w zestawieniu z ascetyczn� twarz� i wyrazist� gestykulacj� dawa�o mu natchniony wyraz.
Najbli�sze kazanie po�wi�ci� problemom lokalnym:
- Bracia w Chrystusie, sp�jrzcie na malowid�o przedstawiaj�ce m�cze�stwo naszego patrona. Zab�jca trzyma �elazo ociekaj�ce krwi�, niewinnie przelan�. Ha�ba, po trzykro� ha�ba tym, co narz�dzie zbrodni kazali umie�ci� na szyldzie spelunki, gdzie niekt�rzy z was trwoni� ci�ko zarobiony grosz. Zajazd Pod Mieczem - oto pomnik, kt�ry bezbo�na w�adza wystawi�a ohydnemu czynowi kr�la-�wi�tob�jcy. Azali� my�licie, �e szatan chichocze z zadowolenia tylko na tym obrazie? O nie! Obmierz�y rechot w�adcy ciemno�ci rozlega si� dzi� z r�nych stron Trzyd�b�w, a kolor jego czerwony, a znak jego sierp i m�ot, a gniazdo jego owe pnie zmursza�e, na ur�gowisko bogobojnym mieszka�com stercz�ce tam, na wzg�rzu. Na wasze ur�gowisko, drodzy bracia i umi�owane siostry!
Nast�pnej niedzieli zaj�� si� sprawami og�lnokrajowymi:
- Gdy przemierzamy nasz� pi�kn� ojczyzn�, ogarnia nas przera�enie. Oto niecne moce usi�uj� przekszta�ci� Polsk� w dziki kraj bez Boga. Zamiast prawdy g�osi si� k�amstwo, zamiast wolno�ci daje niewol�, zamiast mi�o�ci wpaja nienawi��, zamiast moralno�ci szerzy nieprawo��. Komu�, jak nie nam, przypad�o w udziale broni� wiary �wi�tej i postawi� tam� ideologii marksistowskiej, kt�ra niby Lewiatan chce po�re� kraj od tysi�ca lat katolicki? Ludu bo�y! Mo�ni tego �wiata usi�uj� doprowadzi� nas do zniszczenia materialnego i nico�ci duchowej, a ty milczysz? Nie zas�onisz gor�cym sercem niby tarcz� swego Ko�cio�a? Nie pos�uchasz wezwania twych kap�an�w? Biada nam, je�li w potrzebie nie staniemy rami� przy ramieniu, a moce piekielne zwyci꿹...
Kolejny popis oratorski si�ga� w rejony wielkiej polityki O wymiarze globalnym:
- Sp�jrzmy na ten �wiat podzielony, mili bracia. C� dostrzegamy? Oto z jednej strony cywilizacja wyros�a w basenie Morza �r�dziemnego, kolebce wsp�czesnej kultury, or�downiczka wolno�ci i demokratycznych swob�d. Z drugiej strony barbarzy�stwo nadci�gaj�ce od wschodu i nios�ce pogard� ludzkiej indywidualno�ci. Zaiste! B�g pragn�� nas do�wiadczy� niby nieszcz�snego Hioba, bowiem znale�li�my si� w ponurym cieniu mrocznej si�y, kt�ry wysysa z nas krew, chce zaw�adn�� umys�em, si�ga pazurami po dusze naszych dziatek. Lecz nie upadajcie na duchu, bowiem powiedziane jest: poni�eni b�d� wywy�szeni i zapanuje Kr�lestwo Bo�e od oceanu do oceanu, od kontynentu do kontynentu, od Bieguna P�nocnego do Bieguna Po�udniowego i jeszcze dalej. Amen.
Wielebny duszpasterz miewa� wszak�e przeb�yski realizmu. Zdawa� sobie spraw�, �e samo s�owo, cho�by najbardziej podnios�e, nie wystarczy, gdy� owieczki odczuwaj� potrzeby nader prozaicznej natury. Trwa�a w�a�nie akcja nadsy�ania dar�w ko�cielnych z zagranicy, wi�c zakrz�tn�� si� u zwierzchnik�w i niebawem z ci�ar�wek wy�adowano do sali parafialnej paczki, skrzynie i worki z atrakcyjn� zawarto�ci�. Zapowiedzia� radosn� wie�� z ambony, zaznaczaj�c, �e w pierwszym rz�dzie obdarowani, zostan� najgorliwsi wierni, nast�pnie rodziny wielodzietne i osoby samotne, a by� mo�e r�wnie� inni potrzebuj�cy. Pod jego dyktando Rada Parafialna sporz�dzi�a list�, po czym kogo trzeba obdzielono. Na g�ow� wypad�o pi�� kilo cukru, tyle� m�ki, nieco kaszy manny, puszka oleju oraz po kilogramie mas�a i smalcu. Aktywi�ci otrzymali dodatkowo pewn� ilo�� czekolad, kawy i herbaty.
Kaznodziejska i organizacyjna dzia�alno�� ksi�dza Maci�ga zacz�a przynosi� owoce: spo�eczno�� trzyd�bska zosta�a przyk�adnie podzielona na bezbo�nik�w i wierz�cych. Co wszak�e nie wyja�nia wszystkiego, bowiem w�r�d ateist�w rozr�niano cz�onk�w partii, spisanych na straty i niegodnych szacunku aroganckich wolnomy�licieli, kt�rzy s� narz�dziem tych pierwszych; niedowiark�w przypadkowych, rokuj�cych jeszcze cie� nadziei na powr�t do owczarni. Wbrew pozorom podzia�y w�r�d ludu bo�ego okaza�y si� bardziej skomplikowane. Najwy�ej notowana kategoria to katolicy walcz�cy s�owem i czynem; za nimi osoby praktykuj�ce regularnie i szczodre dla ko�cio�a; dalej parafianie wprawdzie praktykuj�cy, lecz sk�pi jeszcze dalej ci, co dom modlitwy odwiedzaj� od wielkiego dzwonu; na samym ko�cu za� postacie dwuznaczne, takie co to wprawdzie wiary si� nie wypieraj�, ale w kieszeni nosz� legitymacje r�nych re�imowych stowarzysze�. Ka�da grupa wymaga�a osobnego podej�cia, tak wi�c - ustaliwszy fronty i taktyk� - proboszcz ruszy� do ataku.
Na pierwszy ogie� mia�a p�j�� szko�a a na dow�dc� akcji wyznaczy� wikarego. I sta�o si�, �e Piotru� nie m�g� wr�ci� do domu, gdy� pod koniec lekcji zjawi� si� ksi�dz Pyrko z gitar�, w asy�cie kilku m�czyzn z emblematami Matki Bo�ej w klapach marynarki. Wnie�li poka�ny kufer pe�en krucyfiks�w. Zaraz te� zbiegli si� ministranci, zak�adaj�c pospiesznie na r�kawy bia�o-czerwone opaski. Na komend� ksi�dza wej�cia zosta�y zamkni�te i obsadzone pikietami. Manewr odby� si� sprawnie, bez zb�dnego rozgardiaszu, widocznie role zosta�y wcze�niej prze�wiczone. Gdy rozleg� si� ko�cowy dzwonek a korytarze wype�ni�y si� dzieciarni� - duchowny wskoczy� na krzes�o i przem�wi�:
- Droga m�odzie�y! Zebrali�my si� tutaj, by izby szkolne ozdobi� wizerunkiem Pana naszego, Jezusa Chrystusa, kt�rego bezbo�nicy pr�buj� wyp�dzi� z waszych serc. Zamanifestujemy w ten spos�b nasz� chrze�cija�sk� wol�, nasz� jedno�� z Ko�cio�em Chrystusowym, nasz protest wobec s�ugus�w szatana - to oni usi�uj� zatruwa� wasze m�ode umys�y jadem zw�tpienia! Niech zawieszone na �cianach krzy�e przypominaj� w ka�dej godzinie wo�anie, kt�re biegnie dzi� przez ca�� Polsk�: my chcemy Boga!
Brz�kn�a gitara, pop�yn�a pie��: My chcemy Boga �wi�ta Pani, o us�ysz naszych wo�a� glos... �piewali tylko cz�onkowie ch�ru ko�cielnego, zwrotka po zwrotce; przy wt�rze melodii przybysze w�drowali od klasy do klasy, w ka�dej zawieszaj�c na �cianie krucyfiks.
Dyrektor Pokorny, powiadomiony o incydencie, pos�a� wo�nego na pi�tro aby pozamyka� drzwi, a sam zastawi� drog�.
- Zabraniam! To naruszenie Konstytucji! Szko�a jest �wiecka!
By� w�t�ej postury; gdy natar�a na� asysta duchownego, szans� w tej szamotaninie mia� mizerne, zw�aszcza �e st�oczeni w gromad� nauczyciele przygl�dali si� scenie biernie lub z aprobat�, a historyk nawet gorliwie wyci�ga� krzy�e z kufra i podawa� we w�a�ciwe r�ce. Tylko matematyk, wysoki brodacz, nie wytrzyma�. Jak p�ywak wios�uj�c ramionami przedar� si� przez ci�b�, tego kopn�� w kostk�, tamtemu �okciem w �o��dek, a najbardziej agresywnego dosi�gn�� prawym sierpowym. W�r�d ciszy, kt�ra nagle zapad�a, rozleg� si� g�os ksi�dza:
- Taaak? To my na przemoc fizyczn� odpowiemy strajkiem okupacyjnym. Nikt nie opu�ci szko�y, p�ki krzy�e nie znajd� si� tam, gdzie powinny.
- Ksi�dzu brak pi�tej klepki - wykrztusi� Ateusz roztrz�siony ze wzburzenia, stukaj�c si� znacz�co w czo�o. - A warunki sanitarne? Je�li zdarzy si� wypadek? B�g b�dzie czuwa� nad swymi owieczkami.
- W�tpi� - rzek� matematyk - nie da� rozumu baranowi w sutannie, to mo�e zapomnie� te� o owieczkach.
- Heretyk! - na to ksi�dz, wk�adaj�c w epitet bezmiar pogardy.
- Dzi�kuj� za komplement - odpar� matematyk.
Po wst�pnej wymianie pogl�d�w zacz�y si� pertraktacje. Emocje nieco opad�y, wi�c wytargowano kompromis: najm�odsze klasy, od pierwszej do pi�tej, p�jd� do domu, a dyrektor wyznaczy dy�urnych nauczycieli, �eby pilnowali mienia pa�stwowego. Do czasu rozpatrzenia konfliktu przez wy�sze instancje, krzy�e pozostan� w tych pomieszczeniach, gdzie zd��ono je ju� zawiesi�, a w zamian okupanci nie powt�rz� operacji na g�rnych kondygnacjach budynku. Gwarantuje si� wolny wst�p do szko�y wy��cznie nauczycielom oraz wybranym rodzicom uczni�w, kt�rzy zechc� wspom�c duszpastersk� opiek�. Na czas strajku szko�a odda do dyspozycji sal� gimnastyczn�, poniewa� stamt�d jest dost�p do umywalni i toalet.
Maluchy pomaszerowa�y w domowe pielesze, starsza m�odzie� do sali gimnastycznej, kt�ra w razie potrzeby pe�ni�a te� funkcj� auli, dlatego w magazynie na zapleczu chowano �awy. W�r�d rozgardiaszu i przepychanki �awy zosta�y ustawione rz�dami, znalaz� si� te� st�, gdzie ksi�dz Pyrko ustawi� zaimprowizowany o�tarz: krucyfiks na bia�ym obrusie, po bokach dwie �wiece w kandelabrach, w �rodku msza�. Scenografia gotowa, publiczno�� jest, mo�na zaczyna�.
Wygl�da� na dwadzie�cia pi�� lat, zapewne niedawno uko�czy� seminarium duchowne. Trafi� tam z zapad�ej lubelskiej wioski, ta droga do awansu spo�ecznego wydawa�a si� mo�e jemu, mo�e jego rodzicom - najw�a�ciwsza. Wyk�adowcy umiej�tnie zaszczepili �wi�ty ogie� wiary, by m�g� ruszy� na front walki z ateizmem. Chcia� zas�u�y� si� dla sprawy, wi�c zacz�� przejawia� nadmiern� gorliwo��, kt�ra wpierw znajdowa�a uj�cie w kazaniach, by w ko�cu eksplodowa� w czynie bardziej widowiskowym. Poza tym by� ch�opcem ca�kiem sympatycznym - nosi� d�ugie czarne w�osy, u�miecha� si� serdecznie, uprawia� sport, no i ta gitara, towarzysz�ca mu od lat szczeni�cych, z kt�rej teraz uczyni� instrument s�u�by bo�ej.
Ksi�dz Pyrko na przemian zanosi� mod�y, udziela� maluczkim pouczaj�cych nauk lub intonowa� przy wt�rze gitary nabo�ne pie�ni - a Piotru� kuca� skulony w k�cie korytarza, za drewnian� donic� rododendronu. Kryj�wka by�a niewygodna. Prze�amuj�c strach przez wydarzeniami, kt�rych sens jeszcze do� nie dociera�, postanowi� uciec. Ale jak? Okna korytarza budowniczy umie�ci� zbyt wysoko, za� stra� przy drzwiach pe�ni�o dw�ch m�czyzn. Z�api�, odstawi� do sali gimnastycznej. Chyba przebojem. Drzwi zakluczone, trzeba wybi� szyb�. Czym, go�� r�k�?
Pokombinowa� troch�, znajduj�c rozwi�zanie: blaszany kosz na �mieci. Sta� naprzeciw wej�cia, tu� przy klatce schodowej. �eby tam doj��, musia� przemierzy� d�ugi korytarz po parkiecie, nie t�umi�cym krok�w. Jedna szansa na sto, �e go nie zauwa��. A gdyby tak...
U�miechn�� si� do swoich my�li. Wylaz� zza donicy: par� przysiad�w, by rozprostowa� �cierpni�te nogi. Potem ruszy� biegiem, tupot but�w grzmia� mu w uszach jak wystrza�y. W po�owie drogi zacz�� krzycze�:
- Pali si�! Pali si�! Tam!
Pokazywa� za siebie, a kosz coraz bli�ej. Pikieta strajkowa w pe�nym sk�adzie pobieg�a w przeciwnym kierunku. W�wczas ucapi� blaszane pud�o i z rozmachem rzuci� w oszklone drzwi. Szyba rozlecia�a si� z takim trzaskiem, i� umar�ego by obudzi�. K�tem oka dostrzeg�, �e tamci wracaj�, wi�c z rozp�du rzuci� si� szczupakiem w zbawcz� dziur�, chroni�c d�o�mi g�ow�. Pad� po drugiej stronie na betonowy podest.
Zerwa� si� natychmiast i zacz�� ucieka�, utykaj�c. St�uk�em sobie kolano - pomy�la�. Poniewa� nikt go nie goni�, przystan�� za zakr�tem by tchu z�apa� i wtedy dostrzeg�, �e lew� d�o� ma we krwi. R�kaw koszuli by� rozdarty, widocznie trafi� na u�amek szk�a tkwi�cy w drewnie; rozci�� mu sk�r� przedramienia na ca�ej d�ugo�ci. Przy�o�y� chusteczk� do rany po�ykaj�c �zy jak maluch, a nie o�mioklasista, kt�ry tego feralnego dnia mia� obchodzi� swoje czternaste urodziny.
�liwa spotka� syna w po�owie drogi do szko�y; zatrzyma� taks�wk�, zawi�z� go na pogotowie. Rana okaza�a si� do�� g��boka i lekarz musia� za�o�y� kilka szw�w. Zbada� ch�opca, na szcz�cie poza siniakami innych obra�e� nie stwierdzi�. Wr�cili do domu. Male�ka widz�c banda� zacz�a lamentowa�, sypn�a pytaniami. M�� zreferowa� spraw� zwi�le:
- Ten m�ody klecha urz�dzi� w szkole strajk. Pr�bowa� zawiesi� krzy�e. Piotru� wybi� szyb� i prysn��, ot wszystko.
Zap�on�y �wieczki na imieninowym torcie. Po od�piewaniu solenizantowi �Sto lat�, gdy deser zosta� rozdzielony, �liwa podnios�ym tonem wyg�osi� oracj�, zwracaj�c si� do Teresy:
- Szanowna pani, od dzi� masz pod dachem dw�ch m�czyzn. Bo m�ody cz�owiek staje si� m�czyzn� nie wtedy, gdy przechodzi mutacj�, nie wtedy gdy w�s zaczyna mu si� sypa�, lecz w�wczas, gdy w trudnych okoliczno�ciach podejmie samodzieln� decyzj�, �wiadom wszystkich konsekwencji, jakie mog� go spotka�. Tak post�pi� dzisiaj nasz syn i jestem z niego dumny. Zdrowie Piotrusia! Niech ro�nie ojczy�nie na chwa�� a rodzicom na po�ytek.
D�ugo w noc rozwa�a� �liwa sytuacj�. By� spokojny; zazwyczaj pewne wydarzenia wytr�ca�y go z r�wnowagi, kr��y� wtedy po pokoju jak lew po klatce i wymy�la�, nie, dobieraj�c s��w. Teraz jednak decyzj� podejmowa� z rozwag�, �wiadom jej nast�pstw. Ko�ci� okupuje szko��, czemu by nie odp�aci� si� pi�knym za nadobne? Mog� liczy� na Raka, ale kogo jeszcze zaagituj�? Kto si� odwa�y?
Odwa�y� si� brygadzista Benjamin. Wo�ano go Ben, by� rudow�osym dr�galem, kt�ry o klerze i dogmatach wiary wyra�a� si� bez nale�ytego szacunku. Przyczyny uprzedze� nale�a�o by szuka� w jego �yciorysie. Ot� zawar� �lub ko�cielny z niejak� Pelagi�, nadobn� siostr� ogrodnika �widerskiego, kt�ra - jak si� poniewczasie okaza�o - zwyk�a obdarza� swymi wdzi�kami nie tylko m�a. Wpad�szy na trop wiaro�omno�ci, wyst�pi� o rozw�d, kt�rego te� w obliczu niepodwa�alnych fakt�w s�d mu udzieli�. W�wczas chytre dziewcz� o�wiadczy�o, �e ma gdzie� decyzj� w�adzy �wieckiej, co B�g zwi�za� tego cz�owiek nie mo�e rozwi�za�. I odm�wi�a opuszczenia wygodnego mieszkania. Co wi�cej, zacz�a sobie gach�w sprowadza� pod wsp�lny dach i �ycie brygadzisty zamieni�a w piek�o.
Us�yszawszy rozmow� majstra z biuralist�, ich plan zatr�caj�cy o �wi�tokradztwo, zatar� Ben �apska wielkie jak �opaty, i o�wiadczy�, �e przy��cza si� natychmiast i bez zastrze�e�. Podj�� si� te� wymalowania stosownego transparentu, mia� bowiem w domu zb�dne prze�cierad�o i czerwon� farb�.
Nazajutrz ruszyli do ko�cio�a. Budowla mog�a imponowa�: wie�a przypomina�a rakiet� na rampie startowej, a kryty blach� miedzian� dach wygl�da� jak skorupa ma��a w krainie liliput�w. Zakrystia mie�ci�a si� w przybud�wce z osobnym wej�ciem; wkroczyli do �rodka z godno�ci� lecz stanowczo. Ksi�dz Kurowski, siwy staruszek, oderwa� si� od lektury �Tygodnika Powszechnego�.
- Mamy przykr� wiadomo�� dla ksi�dza. Rozpoczynamy strajk. Tutaj, w zakrystii - powiedzia� Rak.
Popatrzy� na nich uwa�nie wyblak�ymi �renicami. Rudzielec rozwin�� p��tno, gdzie czerwone litery g�osi�y: Protestujemy przeciwko okupacji szko�y! Poni�ej, nieco drobniejszym pismem: Strajk g�odowy.
- Ach, o to chodzi? Wiedzia�em, �e b�d� k�opoty. Niestety, odk�d przyby� tu ksi�dz doktor Maci�g, on rz�dzi parafi�. Ja przechodz� na zas�u�on� emerytur�.
�liwa przystawi� sobie krzes�o, wlaz� na nie, m�otkiem dobytym z kieszeni wbi� w boazeri� gw�d�. Zawiesi� tak�e portret Lenina w jasnej ramce. Krzes�o odstawi� na miejsce.
- Chyba ksi�dz nie ma nic przeciw Leninowi? - zapyta�. Cz�owiek by� uczciwy, prowadzi� si� moralnie. Nawet �lub ze swoj� Nadie�d� bra� w cerkwi.
Staruszek zignorowa� pytanie. Z�o�y� starannie tygodnik, okulary schowa� do futera�u.
- Panowie, jak widz�, stosuj� w praktyce s�owa Mickiewicza: Niech gwa�t si� gwa�tem odciska. Jak d�ugo? Mam na my�li strajk.
- A� ten hunwejbin Pyrko zostanie odwo�any ze szko�y.
- Kto go pos�a�, ten mo�e odwo�a�.
- Mo�emy liczy� na zawiadomienie proboszcza?
- Oczywi�cie. Jest moim obowi�zkiem...
Do ksi�dza my pretensji nie mamy. Parafianie ksi�dza szanuj�. Partyjni te�. S� tutaj jakie� cenne przedmioty?
- Nie ma. Od zesz�orocznego w�amania trzyma si� wszystko w sejfie na plebani.
- W porz�dku. Te drzwi prowadz� do prezbiterium? Tak.
- Prosz� zamkn�� je na klucz, �eby nie by�o gadania i� zniewa�amy dom bo�y.
Ksi�dz Kurowski przekr�ci� zamek i podrepta� do wyj�cia. Z d�oni� na klamce odwr�ci� si�.
- Z t� awantur� w szkole nie mam nic wsp�lnego, |i - Wierzymy - pokiwa� g�ow� Rak.
Gdy zostali sami, milcz�cy dot�d Ben zauwa�y�:
- Co za historia! Wydawa�o si�, �e wymy�lili�my co� oryginalnego, a tu s�yszysz, �e w zesz�ym wieku poeta ju� wszystko zd��y� opisa�.
Wyszli na zewn�trz. Rak wspi�� si� na barki majstra i sznurkiem umocowa� transparent do ceglanego ornamentu. Potem zabarykadowali na wszelki wypadek drzwi. �liwa poczu� si� zm�czony, leg� na skrzyni, gdzie trzymano szaty kap�a�skie, a koledzy zacz�li r�n�� w oczko.
Noc min�a spokojnie, za to rankiem zrobi�o si� wok� gwarno. Na plac zjecha�y auta ekip telewizyjnych, zaroi�o si� od reporter�w, na chodnikach gromadzili si� gapie. Bez przerwy kto� si� dobija� wykrzykuj�c to po niemiecku, to po francusku, to po angielsku. Posilili si� bez po�piechu przyniesionymi z domu wiktua�ami, mszalnym winem popili, kt�rego butelk� Ben znalaz� w k�cie.
- Teraz mo�emy gada� - zadecydowa� �liwa - Adam popisze si� angielszczyzn�. Tylko zr�b g�odow� min�!
Otwarli na o�cie� drzwi i wraz b�ysn�y dziesi�tki flesz�w, zaszumia�y kamery, mikrofony wepcha�y si� do �rodka. Rak nie nad��a� odpowiada� na pytania.
- Jeste�cie komunistami?
- Nale�ymy do PZPR.
- Kt�ry komitet was przys�a�?.. - �aden. To nasza inicjatywa.
- Czego ��dacie?
- Wolno�ci przekona�. Nie chcemy ulega� szanta�owi kleru.
- Co s�dzicie o strajku w szkole?
- Ordynarna prowokacja. Ksi�dz Pyrko pr�buje z Polski zrobi� drugi Iran, rz�dzony przez katolickich ajatollach�w.
- Nie obawiacie si�, �e wasz krok mo�e spowodowa� zamieszki?
- Nie. Wierzymy w rozs�dek rodak�w.
- Jak d�ugo zamierzacie okupowa� zakrysti�?
- Do skutku.
Wie�ci, groteskowo wyolbrzymione, zniekszta�cone, polecia�y w �wiat. Wieczorem na ksi�owskim odbiorniku z�apali rozg�o�ni� Wolna Europa; dawa�a w�a�nie przegl�d doniesie� agencyjnych. Komuni�ci okupuj� ko�ci� w Trzyd�bach. Nowa prowokacja s�u�by bezpiecze�stwa. Re�im zdecydowa� si� na konfrontacj�. Nag�e zaostrzenie stosunk�w mi�dzy pa�stwem a Ko�cio�em. Ostatnie wydarzenia �wiadcz�, �e w partii zaostrza si� walka mi�dzy libera�ami i dogmatykami. Masowe protesty nap�ywaj� z ca�ego kraju. Lech Wa��sa pot�pi� naruszenie eksterytorialno�ci Ko�cio�a. Spodziewane jest specjalne o�wiadczenie rzecznika Episkopatu. I tak dalej, przez ca�� godzin�.
Rudzielec nastawi� muzyk�: Warszawa oferowa�a melodie �atwe i przyjemne w stylu retro - tango milonga, tango mych marze� i sn�w. Przez otwarte okno nap�ywa�o wiosenne powietrze, przesycone zapachami kwiat�w. Gdzie� na drzewie grucha�y go��bie. Idylla. Rak przeanalizowa� wp�yw wydarze� na swoje �ycie rodzinne i westchn��:
- Ale narozrabiali�my! Stara �eb mi zmyje, ona biega na plebani� po paczki z dar�w ko�cielnych. Teraz skre�laj� z listy.
- Koledzy, pierwsze zwyci�stwo w tej potyczce ju� odnie�li�my - powiedzia� brygadzista - zgarn�o si� Pyrce wiatr z �agli. Gdyby nie my, jemu by zrobili klak�. Ju� s�ysz� te szczekaczki...
Kroczy� od �ciany do �ciany, wymachuj�c pot�nymi �apskami, kiwa� rud� czupryn� i stroi� miny, przedrze�niaj�c wolno-europejskiego spikera:
- Batalia z bezbo�nym re�imem trwa. M�odzie� Trzyd�b�w pod przewodem swego bohaterskiego katechety, ksi�dza Pyrko, ��da Boga w szkole. Komunistyczny rz�d bezradny wobec niez�omnej woli spo�ecze�stwa. Czy bezpieka st�umi si�� bunt uczni�w? Chwieje si� g��wny filar narzuconej Polsce w�adzy - �wiecka szko�a. Masowe wyrazy poparcia nap�ywaj� z ca�ego kraju. Lech Wa��sa przes�a� depesz� gratulacyjn� na r�ce ksi�dza Pyrki. Dzi� oczy �wiata zwr�cone s� na niepozorny budynek szkolny w prowincjonalnym miasteczku, kt�ry urasta do rangi symbolu walki z tyrani�. Drogie polskie dzieci, jeste�my z wami!
- Zgadza si� - powiedzia� �liwa - tak by wygl�da�o wr�enie z fus�w przez demokratyczne �rodki przekazu, kt�re jak wiadomo m�wi� prawd� i tylko prawd�.
Przesiedzieli w zakrystii jeszcze trzeci� dob�. Pod os�on� nocy podkrad� si� do okna Piotru�; przez lufcik poda� chleb, pieczonego kurczaka, par� butelek piwa, by w dobrej kondycji doczekali ranka. O wschodzie s�o�ca zjawi� si� starowina.
- Chcia�em pan�w zawiadomi�, �e dzisiaj lekcje b�d� wznowione. M�ody pomocnik ksi�dza Maci�ga zosta� w trybie nag�ym urlopowany.
- Bardzo s�usznie! - rzek� �liwa u�miechaj�c si� p�g�bkiem. - Starali�my si� nie narobi� tutaj ba�aganu. Ch�opaki, W drog�!
Kiedy ju� zwin�li transparent, �mieci zapakowali do siatki, a on portret Lenina wzi�� pod pach� - wyci�gn�� d�o� do ksi�dza Kurowskiego.
- Prosz� si� nie dziwi�...
- Synu - odpar� emerytowany proboszcz - jestem za stary, �eby dziwi� si� czemukolwiek na tym rozwichrzonym �wiecie. Po�egna� si� bez urazy.
ROZDZIA� CZWARTY
Znikaj�ca bestia. Biuralista Rak pr�buje naprawi� �wiat. �lepota dyrektora Pewnusi. Doktor teologii demaskuje piekielne zwierz�.
Dojrza�y wiek Adama Raka przypad� na schy�ek owej pi�knej epoki, w kt�rej kr�lowa�y chwytliwe has�a: Boga�cie si� i Polak potrafi, w prasie odmieniano przez wszystkie przypadki moralno-polityczn� jedno�� narodu, a Polska ros�a w si�� i ludziom �y�o si� dostatniej. �ci�lej m�wi�c, jednym �y�o si� coraz dostatniej, a innym coraz gorzej. Je�li za� o si�� chodzi, to przypomina�a ona balon rozd�ty miliardowymi po�yczkami, kt�re dzieci i wnuki b�d� sp�aca� do - za przeproszeniem - osranej �mierci. Tego jednak Adam Rak ani wiedzia�, ani si� domy�la�. By� cz�owiekiem nieprzyzwoicie przeci�tnym. Wzrost �redni, twarz banalna, wykszta�cenie nijakie, charakter bez wyrazu, horyzont my�lowy umiarkowany. Szatyn o piwnych oczach, �onaty, ojciec dwojga dzieci, w�a�ciciel mieszkania dwupokojowego w nowym bloku i malucha bez gara�u. �adnych zainteresowa� poza telewizj�, stosunek do pracy bezp�ciowy, natomiast do alkoholu �yczliwy. Mo�na podejrzewa�, �e niemi�osierny Stw�rca ustawi� mi�dzy Odr� a Wis�� sztance i t�ucze bez umiaru samych Rak�w.
Powy�sza charakterystyka jest niesprawiedliwa. Owszem, wst�pi� do PZPR z czystego oportunizmu, lecz z biegiem czasu zacz�� dostrzega� w programie partii pewne pozytywy, za kt�r� warto by�o nadstawia� karku. Powszechne �wiadczenia socjalne, dost�pne dla wszystkich warstw szkolnictwo, brak bezrobocia, tanie mieszkania i tak dalej. Prawda, �e ochrzci� dzieci i chadza� do ko�cio�a, gdy jednak dewocja ma��onki przekroczy�a granice tolerancji, zbuntowa� si� i zerwa� wi�zy z parafi�. Przyzna� r�wnie� trzeba, �e straw� duchow� czerpa� z lektury klasycznej beletrystyki, nie poprzestaj�c na telewizyjnej papce. Jednym s�owem jego charakter ulega� zmianom w czasie, krystalizowa� si� w walce sprzeczno�ci, kt�rych �ycie zw�aszcza w latach 1980-1981 nie szcz�dzi�o.
Mia� Adam pewn� sympatyczn� cech�: lubi� zwierz�ta, cho� z uwagi na miniaturowe rozmiary mieszkania uczucie to funkcjonowa�o na odleg�o��, zdalnie sterowane, je�li si� mo�na tak wyrazi�. Czasem pog�aska� kota na podw�rku, przebiegaj�cemu psu rzuci� patyk, zim� dokarmia� ptaszki, lecz �adnej �ywiny w domu nie trzyma�. Tylko przypadek sprawi�, �e zmuszony by� spojrze� na problem z bli�szej, niejako dotykalnej perspektywy.
Wraca� kiedy� ze spaceru, weso�o pod�piewuj�c, bo dzie� s�oneczny i nieoczekiwana premia w portfelu - a tu co� ociera si� o nogawk� i pomiaukuje. Patrzy - niby kot, ale wi�kszego kalibru; ma�� pr��kowana, wi�c chyba nie kot; morda bezczelna, w�s g�sty, k�y jak nie przymierzaj�c u buldoga. Na pewno nie kot. Stworzenie �eb zadziera, w oczy popatruje i tak �asz�c si� przymilnie pod��a krok w krok za Adamem, pod sam dom.
- Gdzie ja b�d� ciebie trzyma� w tej naszej dziupli na sz�stym pi�trze - perswaduje Rak - id� sierotko swoj� drog�,
- Miauuu, miau miau.
- Samym mlekiem nie wy�yjesz, bidulinko, a z mi�sem k�opoty.
- Miiiau!
- Myszy w bloku brak, a zreszt� diabli wiedz� czy by� je �ar�.
- Miau mi...
Tak gaw�dz�c a przekomarzaj�c si� weszli do windy. Przy drzwiach jednak niby-kot przepad� bez �ladu. Odetchn�wszy z pewn� ulg�, Adam wkroczy� do mieszkania. Zjad� obiad, to znaczy �ykowat� kur� z ziemniakami, popi� kompotem i bez entuzjazmu przep