3616

Szczegóły
Tytuł 3616
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3616 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3616 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3616 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Graham Masterton Podpalacze ludzi II Prze�o�y�: Janusz Wojdecki Tytu� orygina�u: THE BURNING SCAN-dal Rozdzia� 14 Z ojcowsk� trosk�, kt�ra bardziej ni� sam b�l przywiod�a Lloyda na kraw�d� p�aczu, aptekarz posmarowa� mu d�onie kremem antyseptycznym i zabanda�owa�. � Doprawdy mia� pan szcz�cie, wszystkie s� powierzchowne � rzek�, zdejmuj�c okulary w ci�kiej szylkretowej oprawie i rozmasowuj�c palcami g��bokie wgniecenia po obu stronach nosa. � K�opot w tym, �e powierzchowne oparzenia s� najbardziej bolesne. Moja matka zawsze przyk�ada�a na nie kurzy smalec. Oparzelina goi�a si� �wietnie, tyle �e potem ca�ymi dniami w��czy�a si� za mn� po�owa kot�w z s�siedztwa. Niech pan we�mie dwie pastylki tylenolu teraz, a dwie nast�pne przed p�j�ciem do ��ka i nie prowadzi dzi� samochodu. Mieli w�a�nie podej�� do kasy, gdy drzwi drogerii otworzy�y si� i do �rodka wkroczy� szczup�y starszy pan w kapeluszu z szerokim rondem i szarym garniturze. W �lad za nim post�powa�a wysoka kobieta o ciasno splecionych blond warkoczach. Czarny sk�rzany p�aszcz, d�ugi a� do samej ziemi, mia�a nie zapi�ty i wida� by�o, �e pod spodem nosi co�, co wygl�da�o na obcis�y kostium k�pielowy z czarnej sk�ry. Obydwoje czekali przy stojaku z gazetami, wertuj�c egzemplarze �Sunset� i Przepisy na barbecue, p�ki Lloyd i Kathleen nie skierowali si� w stron� wyj�cia. W�wczas kobieta zrobi�a krok naprz�d, zast�puj�c im drog�. � Panie Denman � powiedzia�a z silnym niemieckim akcentem. � Pan ma co�, co nale�y do mnie. Lloyd zawaha� si�, czuj�c, jak serce poczyna mu szybciej pracowa�. � Nie bardzo rozumiem, jak to mo�liwe � odpar�. � Nawet pani nie znam. M�czyzna od�o�y� gazet� z powrotem na stojak i post�pi� krok w prz�d, robi�c min�, kt�ra nada�a mu wygl�d �wi�skiego p�cherza rozpi�tego na drucianym wieszaku do garnitur�w. � Niech mi wolno b�dzie si� przedstawi�. Otto Mander, m�j drogi panie. A to Helmwige von Koettlitz. He�m albo Wigwam czy co� w tym rodzaju. Helmwige. � C�, mi�o mi pa�stwa pozna� � rzek� Lloyd. � Ale je�li szukacie frajera, to nie macie szcz�cia. Otto wyda� z siebie suche, opanowane kaszlni�cie. � Bynajmniej nie szukamy frajera, panie Denman, i pan o tym dobrze wie. Tropi� mnie pan z r�wn� gorliwo�ci�, co ja pana. Teraz za� ma pan co�, co nale�y do nas, i by�bym wdzi�czny, gdyby pan to zwr�ci�, nie zmuszaj�c nas do uciekania si� do jakiejkolwiek nieprzyjemnej konfrontacji. � Czy Celia jest w samochodzie? � zapyta� Lloyd. � Nie rozumiem, panie Denman. By�em przekonany, �e pa�ska narzeczona nie �yje. � Co pan powie? Widzia�em j� dzi� wieczorem. � Lloyd� � wtr�ci�a Kathleen � chcia�abym ju� st�d wyj��. � W porz�dku � odpar�. � Je�eli ten pan zgodzi si� odpowiedzie� na kilka pyta�. � Oczywi�cie. � Otto skin�� g�ow�. Jego oczy b��dzi�y nieobecnie po sklepie, jak gdyby prowadzi�y nieustann� kontrol�, ustawicznie czego� szukaj�c. � Przed nikim nic nie ukrywam, panie Denman, i nie uczyni�em niczego takiego, czego bym musia� si� wstydzi�. Odpowiem na wszelkie pytania, jakie uzna pan za stosowne mi zada�, tak wyczerpuj�co i otwarcie, jak tylko b�d� potrafi�. Jednak�e najpierw prosz� o amulet. Lloyd potrz�sn�� g�ow�. � Najpierw pytania, p�niej amulet. � Zmuszony jestem nalega�, by odda� mi pan amulet, panie Denman, i �eby pan to zrobi� w tej chwili. � Przypu��my, �e go mam. I co w nim takiego cholernie wa�nego? Helmwige post�pi�a krok naprz�d i stan�a tak blisko Lloyda, �e piersi� opar�a si� o jego rami�, a na policzku poczu� jej oddech. � Panie Denman, dla pana ten amulet nie ma �adnego ziemskiego zastosowania, dla nas jednak ma znaczenie zasadnicze. � Chce pani powiedzie� � zasadnicze dla Celii? � Pa�ska narzeczona niestety nie �yje. Osobi�cie zidentyfikowa� pan jej zw�oki. Zaniepokojona Kathleen b�aga�a: � Prosz� ci�, Lloyd, chod�my ju� st�d. Lloyd jednak odrzek�: � Widzia�em si� z ni� dzi� wiecz�r. Nie uda si� wam przekona� mnie, �e to nieprawda. Ona w jaki� spos�b �yje. �ledzi�a mnie. Otto zasznurowa� wargi. � To halucynacja, m�j drogi panie. �ywi to �ywi, a martwi to martwi. Nie istnieje �aden stan przej�ciowy. � Nie tego uczy pan na zebraniach swej grupy. Otto w jednej chwili skupi� wzrok na twarzy Lloyda, jak gdyby mia� zamiar wypali� mu w czole dziur�. Lecz oczy m�wi�y jedno, a usta drugie. � Jest pan d�entelmenem, panie Denman. Cz�owiekiem honoru. Powinien pan zrozumie�, �e amulet nie nale�y do pana. Bardzo wa�ne jest, by�my go mieli. � Czy Celia �yje? � zapyta� go Lloyd. Otto nic nie odpowiedzia�, wpatrywa� si� we� jedynie wci�� tym samym zapalaj�cym wzrokiem. � Wyrobi� pan sobie o nas fa�szywe poj�cie, panie Denman � rzek�a Helmwige. � Oddajemy cze�� naszym symbolom, ale nie paramy si� czarnoksi�stwem. � Widzia�em j� na w�asne oczy, panno von� � Koettlitz � podpowiedzia�a Helmwige. � Lecz to oczywi�cie niemo�liwe. Pa�ska narzeczona, obawiamy si�, odesz�a bezpowrotnie. � Ona �yje � powt�rzy� Lloyd. Otto zn�w upodobni� si� do rozpi�tego na drucie p�cherza. � W takim razie jest pan pewnie mi�o�nikiem Goethego? Und so lang du das nicht hast dieses: Stirb und werde! Bist du nur ein tr�ber Gast auf der dunkeln Erde. Wykrzywiaj�c si� w dalszym ci�gu, powiedzia�: � Co znaczy: �Tak d�ugo, jak nie uda ci si� zrozumie� tej prawdy, �e �mier� ci� odmieni, pozostaniesz jedynie nieszcz�snym go�ciem na tej ponurej planecie�. � Wierz�, �e Celia w dalszym ci�gu �yje � powt�rzy� Lloyd. � Nie wiem dlaczego ani nie wiem w jaki spos�b. By� mo�e ca�kiem zbzikowa�em. Wiem jednak, �e ona jeszcze �yje i wiem, �e wy wiecie i dlaczego, i w jaki spos�b. � Prosz�, prosz�! Ale� wszyscy mamy prawo do w�asnych fantazji i odchyle� od normy � odpar� Otto. Jego �miech m�g� orzech kokosowy wysuszy� na wi�r. � Nalegam jednak na zwrot amuletu. � Bo w przeciwnym razie? � Lloyd rzuci� mu wyzwanie. � Lloyd, chod�my ju�, prosz� � powiedzia�a Kathleen. � Wcale mi si� to nie podoba. � Bo w przeciwnym razie? � powt�rzy� stanowczym g�osem Otto. � Chce pan wiedzie�, co w przeciwnym razie? C�, powiem panu tyle: je�li kategorycznie odm�wi pan zwrotu amuletu, b�dzie pan p�on�� i p�on��, p�ki nie wygrzebi� amuletu z pa�skich proch�w. Lloyd zadygota� z b�lu i gniewu. Sam nigdy nie nazwa�by si� cz�owiekiem odwa�nym, jednak jego zabanda�owane d�onie i spalony dom, �mier� albo i nie �mier� Celii, spalenie Sylvii i spalenie Marianny, spalenie m�a Kathleen � wszystko to sprawi�o, i� przekroczy� ow� umown� granic�, kt�r� jego przyjaciel, prawnik Dan Tabares, nazywa� lini� MTWD. Gdy raz ju� przekroczy�e� lini� MTWD, cokolwiek by si� zdarzy�o, ty po prostu Masz To W Dupie. � Zejd� mi z drogi, staruchu! � rozkaza� Ottonowi. � Ej�e! Nie zwracaj si� do pana Mandera bez nale�ytego szacunku! � wtr�ci�a si� Helmwige, nacieraj�c do przodu ramieniem. Lloyd pr�bowa� zachowa� spok�j, lecz nie by�o to �atwe. � Zejd� mi z drogi, s�yszysz? � nalega�. � Je�li nie zejdziesz mi z drogi, to, wierz mi, nie mam zamiaru wo�a� kierownika ani wzywa� policji. Po prostu st�uk� ci� jak psa, bez wzgl�du na twoje osiemdziesi�t lat, a potem zrobi� to samo z t� tutaj pann� Przecenion� Sk�rzan� Kanap�. Otto zadar� do g�ry brod� w hamowanej furii. Szyja wysun�a mu si� spomi�dzy brzeg�w przy��conego ko�nierzyka niczym ��wiowi ze skorupy. � Nie zachowuje si� pan jak cz�owiek rozs�dny, m�j drogi panie. Wszystkie pa�skie k�opoty zosta�yby rozwi�zane po prostu przez oddanie amuletu, kt�ry w �adnym razie nie jest pa�sk� w�asno�ci�. Nie ma pan do niego prawa. Jestem pewien, �e policja to zrozumie. � Zejd� mi z drogi � nalega� Lloyd. Nast�pi�a d�uga chwila milczenia. Wszyscy nawzajem usi�owali przewidzie� swe reakcje. Wreszcie bez ostrze�enia Lloyd popchn�� Helmwige do ty�u na wystaw� lakier�w do paznokci. Po pod�odze rozsypa�y si� z brz�kiem czerwone i r�owe buteleczki. Potem wbi� Ottonowi �okie� g��boko w zapadni�t� klatk� piersiow�. Starzec st�kn�� g�ucho i z�apa� si� za pier�. Lloyd chwyci� Kathleen za r�k� i otworzy� drzwi drogerii na o�cie�. Razem przebiegli przez chodnik, zderzaj�c si� po drodze z ch�opcem na deskorolce oraz par� w bermudzkich szortach i baseballowych czapeczkach, wskoczyli do BMW i z piskiem opon odbili od kraw�nika, zostawiaj�c za sob� na jezdni czarne zygzaki gumy. Otto wypad� za drzwi i z miejsca przycisn�� do czo�a obie d�onie. � Otto! � krzykn�a Helmwige. � Vorsicht! Er hat den Talisman! Lecz w�ciek�o�� Ottona by�a zapiek�a niczym ceramiczna mozaika i nic nie by�o w stanie jej rozproszy�, przynajmniej nie w owej chwili. Ostra ognista strza�a pomkn�a po czarnej nawierzchni w �lad za samochodem, przez chwil� roz�wietlaj�c blaskiem tylny zderzak. Lecz Lloyd jecha� ju� zbyt szybko i BMW z rykiem silnika znikn�o z pola widzenia, nim ogie� zd��y� si� na dobre rozgo�ci�. � Scheiss! � zakl�� Otto. Okr�ci� si� na pi�cie i sztywno pomaszerowa� do zaparkowanego mercedesa. Szarpn�� drzwi od strony pasa�era, jak gdyby chcia� je wyrwa� z zawias�w. Helmwige obesz�a samoch�d dooko�a i otworzy�a drugie drzwi. � Co teraz? � zapyta�a. � Za nimi, oczywi�cie! � poleci� jej Otto. � Dalej, szybko, szybko! Dlaczego stoisz w miejscu, gapi�c si� na mnie jak idiotka? Za nimi! � Mogli gdziekolwiek skr�ci� � odci�a si� Helmwige. � R�b, co ci ka��! � wrzasn��. � Za nimi! Samoch�d szarpn�� i odbi� od kraw�nika. Z tylnego siedzenia pochyli�a si� do przodu posta� o ziemistej twarzy. � Je�li go z�apiecie, nie zrobicie mu krzywdy, prawda? � zapyta�a. � Co ty sobie my�lisz, �e jestem verr�ckt? � odwarkn�� Otto. � A kim by� by�a bez swojego talizmanu? Wieczn� salamandr�! �ywym ogniem! Lloyd p�dzi�, kieruj�c si� na p�noc od Del Mar. Niezdarnie i urywanymi ruchami prowadzi� samoch�d zabanda�owanymi gaz� d�o�mi. Hamowa� z po�lizgiem, ile razy zdarzy�o mu si� trafi� na czerwone �wiat�a, i spogl�daj�c przez rami�, niecierpliwie zwi�ksza� obroty, by wyrwa� prosto przed siebie, gdy tylko �wiat�a zmienia�y si� na zielone. � M�j Bo�e, Lloyd! � rzek�a Kathleen. � Czy jad� za nami? Lloyd rzuci� okiem we wsteczne lusterko. � Nie widz� ich jeszcze. � Mo�e dali za wygran�? � Nie � odrzek�. � Za bardzo potrzebuj� tego amuletu. � Ale� oni s� straszni! Grozili ci takimi okropnymi rzeczami! Nie mo�emy wezwa� policji? � Pewnie, �e mo�emy. Ale jak my�lisz, co z tym fantem pocznie policja? � Nie mam poj�cia. Ale oni podpalili tw�j dom, podpalili tw�j samoch�d! Pewien jeste�, �e policja nie mo�e ich o nic oskar�y�? Lloyd potrz�sn�� g�ow�. � Kathleen, nie chc� wzywa� policji. Je�li zadzwoni� na policj�, nigdy nie dowiem si�, o co w tym wszystkim chodzi. Nie pozwol� mi. Poza tym c� takiego im powiem? �Moja zmar�a narzeczona podpali�a m�j dom, a potem ten zasuszony starszy pan zapali� mi kierownic� w samochodzie z odleg�o�ci dwudziestu metr�w�. Jak s�dzisz, czy mi uwierz�? � Ale oni nam grozili, �cigaj� nas. � Powiedz mi tylko � odrzek� Lloyd � jak jecha� do twojego domu. Jeszcze nas nie dogonili. � Lloyd, ja si� boj�! � Ja te�. Ale wezwanie policji nic nie pomo�e. W gruncie rzeczy jeszcze pogorszy sytuacj�. Kathleen na moment ucich�a. Ale zaraz powiedzia�a: � Naprawd� s�dzisz, �e Celia jeszcze �yje? � Owszem, zaczynam naprawd� w to wierzy�. � Nic z tego nie rozumiem � powiedzia�a Kathleen. Lloyd zn�w zerkn�� do wstecznego lusterka. � Tak jak i ja. Jednak Otto obieca� ka�demu, kto przyszed� do jego sekty, �e b�dzie �y� wiecznie. Wygl�da na to, �e mu si� uda�o. W ka�dym razie w przypadku Celii. Widzia�em j�! Nie by�a taka sama jak przedtem, ale nadal by�a Celi�. � Ludzie nie mog� umiera�, a potem o�ywa� na nowo. Lloyd potrz�sn�� g�ow�. � Nie wiem. Mo�e i w jaki� spos�b mog�. Wygl�da na to, �e ma z tym co� wsp�lnego �mier� w p�omieniach. By� mo�e je�li si� spalisz, b�dziesz �y� wiecznie. Kathleen powiedzia�a zdawkowo, nieobecnym g�osem: � Mo�esz tu skr�ci� w prawo. Porzucili drog� nad brzegiem oceanu i rozpocz�li wspinaczk� ku g�rskim szczytom. Lecz gdy wjechali na pierwsze wysokie wzniesienie za mi�dzystanow�, Lloyd przekona� si�, �e ich tropem pod��a pojedyncza para reflektor�w, nie nazbyt blisko, lecz wystarczaj�co, by nie straci� ich z oczu. � Obejrzyj si� � powiedzia� do Kathleen. � Nie s�dzisz, �e to oni? Przys�oni�a d�oni� oczy. � Nie jestem pewna, ale chyba tak. � W takim razie trzymaj si� mocno. Tu w�a�nie odczepimy si� od nich na dobre. Lloyd przycisn�� do oporu peda� gazu i BMW wyprysn�� naprz�d z pr�dko�ci� ponad stu pi��dziesi�ciu kilometr�w na godzin�. Zaledwie kilka sekund zabra�o im dotarcie do nast�pnego skrzy�owania, gdzie Lloyd ostro zahamowa� i skr�ci� w prawo, gasz�c jednocze�nie �wiat�a. Potem skr�ci� w lewo, zje�d�aj�c zupe�nie z drogi, i samoch�d, podskakuj�c i szarpi�c, pocz�� pokonywa� drog� w d� piaszczystego zbocza, z rzadka poro�ni�tego k�pami kaktus�w. Gdy przeje�d�ali przez ci�g kolein skalnych, zawieszenie BMW zacz�o denerwuj�co stuka�, a t�umik raz po raz uderza� o ziemi�. Lecz Lloyd ju� po chwili wcisn�� samoch�d za zas�on� wysokich zaro�li i zaparkowa�. � W �aden spos�b nie mog� nas teraz znale�� � powiedzia� do Kathleen. � Dajmy im jeszcze jakie� dziesi�� minut, by si� zm�czyli szukaniem, i jedziemy do ciebie. Zaledwie kilka sekund p�niej ujrzeli na g��wnej autostradzie mijaj�ce ich �wiat�a. Nast�pnie przejecha�a ci�ar�wka i ca�a procesja samochod�w. Lloyd wypu�ci� z p�uc powietrze przez stulone wargi. � Zastanawiam si�, do czego im jest potrzebny ten amulet � powiedzia�a KathTeen. � Nie mam poj�cia. Mo�e nale�y do ich przedmiot�w liturgicznych. Otto na �cianie domu ma wymalowany taki sam znak, tylko o wiele wi�kszy. � Ci ludzie s� tacy niesamowici. � Kathleen przeszed� dreszcz. � Nie mog� uwierzy�, by Mik� chcia� z nimi przestawa�. Czekali w milczeniu przez kolejne pi�� minut. Wreszcie Lloyd powiedzia�: � My�la�em o badaniach twojego m�a. Czy jest jaki� spos�b, by zapozna� si� z ich wynikami? � Po co? � Po prostu zgaduj�. Marianna podejrzewa�a u siebie raka piersi, a je�li tw�j m�� dowiedzia� si�, �e jest z nim bardzo �le� by� mo�e to w�a�nie uczyni�o ich o wiele bardziej podatnymi na idee kogo� takiego jak Otto. Poza wszystkim innym obieca� im wieczny �ywot. � Chyba mog�abym zadzwoni� do doktora Krantza. Lloyd popatrzy� na zegarek. W dalszym ci�gu pali�y go d�onie, lecz tylenol u�mierza� po cz�ci b�l. � To tylko strza� na o�lep. Pr�buj� jednak pod��a� ka�dym mo�liwym tropem. � Nie uwa�asz, �e�? � rozpocz�a Kathleen. Lloyd popatrzy� na ni� z ukosa. Domy�la� si�, co jej chodzi po g�owie i co zamierza�a powiedzie�. Wys�ucha�a cierpliwie jego opowie�ci o ujrzeniu Celii na pok�adzie �Gwiazdy Indii� i w latarni morskiej Toma Hama, o w�amaniach i ukrytym w pianinie Wagnerowskim libretcie. Lecz trudno by�o si� dziwi�, �e utrzymuj�c, i� Celia nadal pozostaje �ywa, nieco nadwer�y� jej wiar�. Nie bacz�c na to potrz�sn�� g�ow�. � Nie, nie wydaje mi si�, bym zaczyna� wariowa�. Nie jestem przes�dny, nie wierz� nawet w astrologi�. Nie wierz� r�wnie� w si�y nadprzyrodzone. Ale widzia�em Celi� i nie by� to ani mira�, ani halucynacja, ani z�udzenie optyczne. Wszystko ma swoje wyt�umaczenie. Nie wiem jeszcze jakie, ale mam zamiar si� dowiedzie� i z pewno�ci� si� dowiem. Podni�s� do g�ry amulet. � W pierwszej kolejno�ci mam zamiar si� dowiedzie�, co kryje si� za tym. Potem zamierzam p�j�� z librettem Wagnera do kogo�, kto si� troch� zna na muzyce. � Zatem wszystko w porz�dku � zgodzi�a si� Kathleen. � Ja za� zadzwoni� do doktora Krantza i zapytam o wyniki badania Mike�a. Lecz je�li nic z tego nie wyniknie� c�, nie przepadam za tym, by �cigali mnie ludzie pokroju tego twojego Ottona. To mnie przera�a. Lloyd podni�s� do g�ry obanda�owan� d�o� i przyrzek� uroczy�cie: � Je�li nie dowiemy si� niczego sensownego, w�wczas sprawa przestaje ciebie dotyczy�. Masz na to moje s�owo. Przechyli�a si� ze swojego siedzenia i niespodziewanie poca�owa�a go w policzek. � Niez�y by�e� tam w tej drogerii. Jak na Zab�jczej broni. � Pochlebstwami daleko ze mn� nie zajedziesz. � Hm, na pocz�tek wystarczy�oby do domu. Nie by�o ani �ladu mercedesa. Lloyd ostro�nie wyprowadzi� BMW zza zas�ony zaro�li i z powrotem na autostrad�. Skr�ci� w prawo i z powrotem wjecha� na wij�c� si� zakosami szos�, kt�ra przez Rancho Santa Fe i dalej brzegiem jeziora Hodges powinna doprowadzi� w ko�cu do Escondido. Noc by�a wyj�tkowo czarna, wprost ocieka�a dziwn� atramentow� czerni�, jak gdyby niepostrze�enie ca�y �wiat zaton�� w gigantycznym wycieku ropy. Rancho Santa Fe by�o jasno o�wietlonym, czy�ciutkim jak z obrazka miasteczkiem, a jego ulice odznacza�y si� nienaturaln� pustk�, jak gdyby wszystkich doros�ych mieszka�c�w zabrali ze sob� przyja�nie nastawieni kosmici. Lecz skoro tylko zn�w wyjechali w g�ry, z powrotem okry�y ich ciemno�ci. P�aszczyzna jeziora Hodges rozpo�ciera�a si� pomi�dzy czarnymi zalesionymi brzegami, zdradzaj�c swoj� obecno�� jedynie po�yskuj�c� od czasu do czasu na powierzchni iskierk�. Kathleen spr�bowa�a z�apa� dziennik radiowy, by pos�ucha�, czy nie by�o jakich� komunikat�w o po�arze domu Lloyda, lecz natrafi�a tylko na sze�� czy siedem stacji nadaj�cych muzyk� country i nudny tasiemcowy wywiad na temat szpitala Marynarki Wojennej. Zgasi�a radio. � Co masz zamiar zrobi� � zapyta�a � je�li oka�e si�, �e Celia wci�� �yje? � Wola�bym o tym nie my�le� � odpar� Lloyd. � Przechodz� mnie ciarki. � Mimo to wci�� jeszcze j� kochasz, nieprawda�? W ten sam spos�b, w jaki ja wci�� kocham Mike�a? Lloyd prowadzi� przez kr�tk� chwil� w milczeniu. Wreszcie odrzek�: � Kocha�em j� tak�, jaka by�a. Lecz taka, jak� widzia�em dzi� wiecz�r� no c�, zupe�nie nie przypomina�a tamtej. Wygl�da�a naprawd� dziwnie. Sk�r� mia�a jak�� tak�� czy ja wiem� poszarza�� i chyba nie mia�a oczu. By�a �ywa, a jak�e. A przynajmniej chodzi�a, m�wi�a i rozpoznawa�a mnie. Ale wygl�da�a jak martwa. � Odchrz�kn��. � Przez ca�y czas pr�buj� nie dopuszcza� do siebie s�owa zombie. To brzmi jak z jakiej� idiotycznej kasety wideo dla nastolatk�w, gdzie zmarli przechadzaj� si� po ulicach. Kathleen nic na to nie odpowiedzia�a, przeszed� j� tylko dreszcz, jak gdyby poczu�a oddech �mierci. Skr�cili w stron� Escondido. Dom Kathleen sta� na po�udniowo�zachodnim przedmie�ciu, w ustronnym zau�ku naprzeciw winnic Wytw�rni Win Braci Altmann. Gdy zbli�ali si�, dotkn�a ramienia Lloyda. � Lepiej zwolnij � powiedzia�a. � Wjazd jest pod bardzo ostrym k�tem. Reflektory BMW wy�oni�y z mroku skrzynk� na listy z nazwiskiem M. Kerwin, wypisanym srebrnymi odblaskowymi literami. �wi�tej pami�ci M. Kerwin. Lloyd zwolni� i w �limaczym tempie wjecha� na ostro zakr�caj�cy podjazd. � Lucy i Tom prawdopodobnie nie wr�cili jeszcze z Rancho Bernardo � rzek�a Kathleen. � Mieli dzi� wieczorem odwiedzi� moich rodzic�w. Mama by�a dla mnie taka dobra. Lloyd ujrza� pi�trowy domek stoj�cy w�r�d kwiat�w i krzew�w. Po czym, ku swej zgrozie, zobaczy� zaparkowanego pod nim srebrnego mercedesa. Obok sta�y �atwe do rozpoznania i gro�ne postacie Ottona i Helmwige. Za nimi za� jeszcze jedna, dobrze ukryta w cieniu, w p�aszczu, czarnym turbanie i ciemnych okularach. � O Bo�e, to oni! � wykrztusi�a Kathleen g�osem ze strachu podniesionym o oktaw� wy�ej. Lloyd wrzuci� wsteczny bieg i odwr�ci� si� na siedzeniu. Opony zapiszcza�y w prote�cie, gdy w�z cofa� si� pe�nym gazem, zataczaj�c si� od jednej kraw�dzi podjazdu do drugiej, podczas gdy Lloyd za kierownic� usi�owa� trzyma� si� linii prostej. Z okropnym hukiem uderzyli w niski mur retencyjny tu� przy wyje�dzie i Lloyd musia� z powrotem wrzuci� jedynk� i da� kawa�ek do przodu, by uwolni� zderzak od cegie�. W �wietle halogenowych reflektor�w Lloyd ujrza�, jak Otto post�puje krok w prz�d i podnosi r�ce do czo�a. Jego twarz by�a nienaturalnie bia�a, oczy za� niczym ostrza szpilek �wieci�y mu ��tym blaskiem, martwe i jasne jak oczy w�a. Siekn�wszy z b�lu, Lloyd popchn�� z powrotem d�wigni� bieg�w w po�o�enie wsteczne i pocz�� ty�em obje�d�a� zakr�t podjazdu, ca�y czas tr�c o �cian�. Dojechali niemal do skrzynki na listy, gdy wszystkie cztery opony BMW wybuchn�y p�omieniem. Kathleen zacz�a krzycze�. � Trzymaj si�! � wrzasn�� Lloyd. � Wszystko w porz�dku! Prawie si� nam uda�o! Tylny zderzak samochodu uderzy� w skrzynk� i zgni�t� j� na p�ask. Wreszcie Lloyd zdo�a� odwr�ci� samoch�d i pomkn�li w ciemn� noc z oponami sypi�cymi iskrami jak ognie sztuczne lub rozgrzane do czerwono�ci ko�a lokomotyw linii Union Pacific, zje�d�aj�ce ze zboczy Sierry i za ca�e zabezpieczenie maj�ce w�asne hamulce. � Sk�d si� dowiedzieli, gdzie mieszkam? � krzycza�a Kathleen, gdy z rykiem silnika p�dzili w otoczeniu migocz�cych p�omieni. � W jaki spos�b znale�li m�j dom? Lloyda kusi�o, by odpowiedzie�: �By� mo�e Mike r�wnie� wci�� jeszcze �yje. Mo�e to on im powiedzia��. Uzna� jednak, �e jak na jedn� noc Kathleen do�� ju� najad�a si� strachu. Poza tym my�la� teraz przede wszystkim o tym, jak ugasi� opony. Przemkn�li obok stoj�cego na poboczu szosy hydrantu irygacyjnego. Lloyd zahamowa� z po�lizgiem i cofn�� BMW, p�ki nie stan�li tu� przy nim. � Wysiadaj! � rzuci� Kathleen. � Ostro�nie! Nie st�j za blisko! I miej oczy otwarte, czy nie nadje�d�a Otto! Wysiad� z samochodu i pocz�� mocowa� si� z hydrantem. Kilka razy zakl�� z b�lu, gdy moletowana ga�ka wpi�a mu si� w obanda�owane d�onie, lecz wreszcie hydrant zadr�a� i zadygota�, wylewaj�c na ziemi� wod� czerwon� od rdzy niczym krew. Nie dalej ni� w odleg�o�ci metra Lloyd znalaz� porzucone kartonowe pude�ko po owocach i nape�ni� je po brzegi. Woda z ha�asem tryska�a ze wszystkich jego otwor�w, lecz zosta�o jej dosy�, by jedn� po drugiej obla� wod� p�on�ce opony i ugasi� je po�r�d syku woniej�cej spalon� gum� pary. � W porz�dku, zabierajmy si� st�d! � zawo�a�. Lecz gdy rzuci� na ziemi� pude�ko i otworzy� drzwi, us�ysza� nagl�cy warkot zbli�aj�cego si� szybko samochodu i z ciemno�ci opodal wytw�rni win wypad� srebrny mercedes o przyciemnionych szybach. Kathleen pobieg�a z powrotem do samochodu, Lloyd za� wskoczy� na siedzenie kierowcy i przekr�ci� kluczyk w stacyjce. Lecz nim Kathleen zd��y�a dopa�� drzwi, mercedes zajecha� im drog� i stan�� ze zgrzytem �wiru pod ko�ami. Natychmiast z obu stron otworzy�y si� drzwi i wysiedli Otto i Helmwige. Kobieta okr��y�a BMW, kieruj�c si� w stron� Kathleen, podczas gdy Otto, z twarz� ukryt� pod rondem kapelusza, pozosta� na miejscu, r�ce za�o�ywszy na piersi. � Nie! � krzykn�a Kathleen na widok zbli�aj�cej si� Helmwige. Lloyd obszed� od ty�u samoch�d i stan�� pomi�dzy nimi, lecz Helmwige tylko wyszczerzy�a z�by w u�miechu. � A teraz, ju� bez �adnych wyg�up�w, da nam pan ten amulet! � za��da�a.. � Nigdy w �yciu � odrzek� Lloyd dr��cym nieco g�osem. � Zabierajcie si� st�d do diab�a i zostawcie nas w spokoju. Tym razem mam zamiar zadzwoni� na policj�. � Och, tak? A co takiego pan tej policji powie? � Mam zamiar zasugerowa�, by na pocz�tek przeszukali wasz� kryj�wk� przy Paseo Delicias. Porwanie i pozbawienie wolno�ci to do�� powa�ne przest�pstwa, nie s�dzicie? � A wi�c w�szy� pan r�wnie� wok� naszego domu? � w dalszym ci�gu u�miechaj�c si� zapyta�a Helmwige. � C�, zgadzam si� z panem, porwanie i pozbawienie wolno�ci to bardzo powa�ne przest�pstwa. Ale nie ma takiego prawa, kt�re zabrania�oby okuwa� w kajdan kogo�, kto tego pragnie, czy� nie tak? Ten kto�, gdyby go uwolni�, nie by�by wcale szcz�liwy. Ten kto�, rozumie pan, jest winny tego, �e nie sprosta� pok�adanym w nim nadziejom. Szcz�liwy jest tylko w�wczas, kiedy otrzymuje kar�. � Z pewno�ci� b�dzie pani mog�a powiedzie� to w biurze szeryfa � Lloyd rzuci� jej wyzwanie. � Bez w�tpienia. Powiem tam r�wnie�, �e ma pan pewien cenny przedmiot, kt�ry nale�y do nas, i �e nie chce go zwr�ci�. Lloyd palcami owini�tymi gaz� podni�s� amulet do g�ry. � Poka�cie mi, kogo jeszcze macie ze sob� w samochodzie, i powiedzcie mi, do czego ten amulet jest wam tak strasznie potrzebny, a by� mo�e go zwr�c�. Otto zawo�a� sucho: � Co on tam m�wi? Helmwige, nie przestaj�c si� u�miecha�, odwr�ci�a si� do niego. � Chce zobaczy� naszego pasa�era. � Niech go w takim razie zobaczy. Mo�e to przywr�ci mu zdrowy rozs�dek. Wielka kosmata �ma przyfrun�a zwabiona �wiat�ami mercedesa i trzepocz�c skrzyde�kami, przylgn�a przez moment do o�lepiaj�cej szklanej powierzchni reflektora. Otto p�ynnym ruchem wyci�gn�� r�k� i nakry� zahipnotyzowanego owada zwini�t� w tr�bk� d�oni�. Lloyd i Kathleen z obrzydzeniem i fascynacj� przygl�dali si�, jak oblizuje j�, p�ki skrzyde�ka nie zlepi� si� �lin�, a potem wk�ada do ust niby jaki� owoc. Wreszcie wysysa, a potem po�yka. � Celio! � zawo�a�a Helmwige. � Dlaczego, kochanie, nie wysi�dziesz? Chocia� Lloyd zd��y� ju� zgadn��, �e by�a to Celia, mimo to poczu� przeszywaj�cy dreszcz strachu. Widzia� jej spalone zw�oki w policyjnym prosektorium. Widzia� j� pozbawion� oczu i straszn� w p�on�cej sypialni. Nie mia� poj�cia, jakim cudem wci�� chodzi�a po �wiecie, chyba �e j� poddano jakim� nowo odkrytym zabiegom medycznym lub by�a albo zombie, albo duchem albo robotem, albo w�asn� siostr� bli�niaczk�, albo to on dosta� szoku na wie�� 0 jej �mierci i teraz po prostu majaczy�. Z samochodu wysun�a si� zgrabna �ydka. Potem d�uga noga o znajomym kszta�cie. Wreszcie szczup�a kobieta w p�aszczu, w chustce zawi�zanej niczym turban na g�owie i nieprzeniknionych ciemnych okularach. Nie oddalaj�c si� od samochodu, z wolna zapi�a jedn� czarn� r�kawiczk�, a potem drug�. Jej twarz ja�nia�a delikatn� szaro�ci�. � Cze��, Lloyd! � zawo�a�a. Bez dw�ch zda�, by� to g�os Celii. Lloyd porwany zosta� tak gwa�townym przyp�ywem emocji, takim k��bowiskiem strachu i t�sknoty, szoku i niewiary, �e ledwie by� w stanie co� z siebie wykrztusi�. � Celio � powiedzia�. � Celio, co tu si�, do cholery, dzieje? Czy ty naprawd� �yjesz? � Zosta�am zbawiona, Lloyd, oto co naprawd� si� sta�o. � Czy rzeczywi�cie sama si� podpali�a�? Lecz Otto przerwa�: � Panie Denman� im mniej wie pan o tym wszystkim, tym lepiej dla pa�skiego bezpiecze�stwa. Prosz� pan j� zobaczy�. Wie pan, �e zosta�a zbawiona. Prosz� nam odda� amulet i zapomnijmy o ca�ej sprawie. Lloyd powoli i dobitnie potrz�sn�� g�ow�. � I tutaj w�a�nie, przyjacielu, jest pan w b��dzie. Ta sprawa nie zostanie zapomniana. Nie ma takiego sposobu, �eby ta przekl�ta sprawa zosta�a zapomniana. Palili�cie i terroryzowali�cie ludzi, spalili�cie m�j dom, zamienili�cie we wrak m�j samoch�d. Na mi�o�� bosk�, sp�jrzcie tylko na moje r�ce! A teraz wyci�gacie sk�d� Celi�, kt�r� dawno pogrzebano, i m�wicie, �e zosta�a zbawiona! � Panie Denman, ona jest zbawiona, niech mi pan wierzy. � Nie uwierzy�bym wam, cho�by�cie powiedzieli mi, �e w nocy jest ciemno. Chc� wiedzie�, co tu si�, u diab�a, dzieje? � Lloyd, kochany, prosz� ci� � powiedzia�a Celia. � Nie k���my si� teraz. Daj im ten amulet. Inaczej ja nie prze�yj�. � Chc� tylko wiedzie�, co to wszystko ma znaczy� � nalega� Lloyd. Otto post�pi� bli�ej, strzepuj�c kurz z klap marynarki. � Panie Denman, pa�ska narzeczona znajduje si� obecnie w szczeg�lnym stanie, kt�ry mo�na by nazwa� niestabilnym. Kiedy rok si� dope�ni, za kilka zaledwie dni, podczas przesilenia letniego, b�dziemy mogli ustabilizowa� jej kondycj� i w�wczas osi�gnie pe�ni� istnienia. Osi�gnie w�wczas stan doskona�o�ci, w kt�rym dost�pi, ni mniej, ni wi�cej, tylko nie�miertelno�ci. Lecz do tego niezb�dny jest jej talizman, kt�ry zgubi�a przypadkiem w dniu samospalenia. Ka�dy z talizman�w nale�y tylko i wy��cznie do wyznawcy, kt�ry z�o�y� przysi�g� na wierno�� naszej sprawie. Jest bezcenny i nie mo�na go niczym zast�pi�. Bez niego pa�ska narzeczona stawa� si� b�dzie coraz bardziej i bardziej lotna, a� pewnego dnia wybuchnie p�omieniem i nie zostanie z niej nic opr�cz garstki popio�u. Je�li nie chce pan, by to si� sta�o, prosz� nam go teraz zwr�ci�. � Celio? � zapyta� Lloyd, demonstracyjnie ignoruj�c Ottona. � On m�wi prawd�, Lloyd � odpowiedzia�a Celia. G�os jej brzmia� jak srebrny dzwoneczek. � To, co ci powiedzia�am, jest prawd�� Talizmany wykonane s� z czary, w kt�rej umy� r�ce Poncjusz Pi�at. Maj� one moc ca�kowitego uwalniania duszy spod praw boskich. Skoro raz doszed�e� do kresu drogi i spali�e� swe szcz�tki doczesne, maj�c przy sobie talizman, to B�g nie ma ju� mocy odebra� tego, co da�. � Ale dlaczego? � chcia� wiedzie� Lloyd. � Dlaczego chcia�a� si� zabi� w ten spos�b? By�a� nieszcz�liwa? By�o ci �le? Wpad�a� w depresj�? Je�li mnie nie kocha�a�, nie musia�a� przecie� za mnie wychodzi�. � Kocha�am ci� wtedy, kocham ci� teraz i zawsze b�d� ci� kocha� � odpar�a Celia. � Po co si� w takim razie podpala�a�? Co chcia�a� przez to osi�gn��? � Dok�adnie to, co powiedzia� ci Otto. Doskona�o��. � Nie rozumiesz, �e dla mnie nie mog�a� by� ju� doskonalsza. Za nic w �wiecie nie zamieni�bym ci� na nikogo innego! Lloyd post�pi� krok w jej kierunku i wyci�gn�� r�k�. Nie potrafi� powstrzyma� �ez nap�ywaj�cych mu do oczu. � Powiedz mi tylko, co si� z tob� sta�o! Czy mo�esz to zrobi�? Powiedz mi, o co tu chodzi! Helmwige wsun�a si� pomi�dzy nich. � Ani kroku dalej, panie Denman � powiedzia�a stanowczo � albo pan po�a�uje. Wszyscy tego po�a�ujemy. Ju� i tak pa�skie w�cibstwo kosztowa�o nas niema�o k�opot�w. � Ale�, na mi�o�� bosk�, ona jest moj� narzeczon�! � wrzasn�� Lloyd. � To kobieta, kt�r� pragn� po�lubi�! Pragn��em po�lubi�! I w dalszym ci�gu pragn�, je�li powiecie mi, co si� tu, u diab�a, dzieje! Otto zdj�� kapelusz i wytar� go w �rodku z�o�on� w kostk� chusteczk�. � Dosy� tych zalecanek! Szkoda czasu, panie Denman, moi prawnicy skontaktuj� si� z panem w sprawie wszelkich szk�d, jakie m�g� pan ponie�� z tytu�u zniszczenia domu i samochodu. � Pa�scy prawnicy? A do diab�a z nimi, ja id� na policj�! Dopilnuj�, �eby ci� zamkn�li, ty cholerny maniaku! Otto przejecha� palcami po siwej, we�nistej czuprynie i popatrzy� w przeciwn� stron�. � P�j�cie na policj� stanowi�oby powa�ny b��d, panie Denman. B��d karygodny. Byliby�my zmuszeni przerwa� nasz� procedur� i od�o�y� transformacj� Celii do nast�pnego przesilenia, kt�re nast�pi za rok. Kto wie, co mog�oby si� jej do tego czasu przytrafi�. � Nic z tego nie rozumiem � odpar� Lloyd. Otto u�miechn�� si� i z powrotem w�o�y� kapelusz. � Nie, nie s�dz�, by pan rozumia�. Lecz te� i w rzeczy samej nie ma takiej potrzeby, by pan rozumia�. Prawdopodobnie jest pan organicznie niezdolny do zrozumienia tego faktu. Podobnie jak wi�kszo�� ludzi, kt�rzy zagraniczne samochody i modne fata�aszki stawiaj� wy�ej na li�cie swoich potrzeb ni� si�� ducha i osi�gni�cia maj�ce trwa�� warto��. Dysponuje pan intelektem nie wi�kszym ni� pierwszy lepszy karaluch, jaki biega po pa�skiej restauracji. � A teraz niech pan pos�ucha, panie� � rozpocz�� Lloyd z gniewem. Lecz Celia zawo�a�a: � Prosz� ci�, Lloyd! Prosz�! Daj tylko Helmwige ten amulet. Lloyd zawaha� si�, przenosz�c wzrok z Celii na Ottona i z powrotem. Lecz w nast�pnej chwili Helmwige znienacka chwyci�a go za nadgarstek i unios�a do g�ry jego zaci�ni�t� pi��, w kt�rej trzyma� amulet. Lloyd st�kn�� z wysi�ku, pr�buj�c �ci�gn�� d�o� z powrotem na d�, lecz nie uda�o mu si� poruszy� jej nawet o centymetr. Helmwige by�a zdumiewaj�co silna. Jednocze�nie poczu�, �e jej palce zaczynaj� stawa� si� coraz gor�tsze i gor�tsze. Zmarszczy� brwi z wysi�ku i niedowierzania, lecz w ci�gu zaledwie kilku sekund jego sk�ra pocz�a czerwienie�, a brzegi gazowego banda�a si� zatli�y. W�oski na przegubach wysch�y na wi�r i spomi�dzy palc�w unios�y si� smugi dymu. � Lloyd, prosz�! � b�aga�a go Celia. Lecz Kathleen trzepn�a Helmwige w rami�. � Puszczaj go! � krzykn�a. � Wszyscy jeste�cie wariaci! Wariaci i �obuzy! Puszczaj go! Otto rzuci� jej zdawkowe spojrzenie. � Pogratulowa� temperamentu, pani Kerwin. Ale to nic nie pomo�e. Lloyd, dop�ki m�g�, trzyma� pi�� zaci�ni�t�, lecz uchwyt pal�cych �ywym ogniem palc�w Helmwige by� nie do zniesienia. Zlany potem, posykuj�c i trz�s�c si� z b�lu, Lloyd z wolna rozchyli� d�o� i ods�oni� amulet. Helmwige z min� wybrednego znawcy zabra�a go bez s�owa i przycisn�a do ust. Metal zasycza� w zetkni�ciu ze �lin�. � Dzi�kujemy za pa�sk� cokolwiek niech�tn� wsp�prac�, panie Denman � powiedzia� Otto. Nagle zrobi� krok do przodu i w locie schwyci� za nog� skacz�c� cykad�. Miota�a si� i pr�bowa�a uwolni�, lecz w�o�y� j� do ust, tak �e spomi�dzy warg wystawa�a jej tylko g��wka z czarnymi jak paciorki oczkami, po czym zgryz� w z�bach i po�kn��. � Lubi�, jak na odchodnym po raz ostatni popatrz� sobie na �wiat � zauwa�y�. Dr��cy z b�lu i emocji, z poparzonymi r�koma przyci�ni�tymi do piersi, Lloyd m�g� ju� tylko spogl�da�, jak Celia z powrotem wsiada do samochodu, a Otto i Helmwige id� w jej �lady. Starzec gestem d�oni da� znak do odjazdu, po czym znikn�li w ciemno�ciach nocy. Gdy dojechali do autostrady, na moment zapali�y si� �wiat�a stopu i po chwili ju� ich nie by�o. Kathleen ze �zami w oczach podesz�a do Lloyda i obj�a go ramionami. � O Bo�e, czy nic ci nie jest? To musia�o by� takie strasznie bolesne. � Ju� w porz�dku � odpowiedzia� Lloyd. � Jako� to znios�. Kolega z roku straci� w Wietnamie obie nogi i te� jako� to zni�s�. � Czy to naprawd� by�a Celia? � zapyta�a Kathleen. Lloyd skin�� g�ow�. � Wygl�da�a tak samo jak ona. M�wi�a tak samo jak ona. Mimo wszystko nie pojmuj�, jak to mo�liwe. Zdaje si�, ju� nied�ugo b�d� si� nadawa� do czubk�w. � Ale�, Lloyd � nalega�a Kathleen � ja widzia�am j� r�wnie�. A wi�c ona naprawd� istnieje. Tyle �e inaczej ni� przedtem, tak jak to m�wi� ten obrzydliwy Otto. Bo�e, jaki� to wstr�tny typ! Jest w stanie nietrwa�ym, tak w�a�nie powiedzia�, nieprawda�? � Chod�my zobaczy�, czy uda nam si� doprowadzi� samoch�d z powrotem do domu � rzek� Lloyd. � Co masz zamiar z tym zrobi�? � zapyta�a Kathleen. � Zadzwonisz na policj�? � Jeszcze nie� nie zadzwoni�, p�ki nie dowiem si�, o co tu chodzi. Je�li w jakikolwiek spos�b mo�na Celi� uratowa�, to ostatni� rzecz�, jakiej bym pragn��, jest zaprzepa�ci� t� szans�. Kathleen nic nie odrzek�a. C� mo�na by�o powiedzie�? Przedstawiono im obojgu dow�d, �e umarli mog� chodzi� po tym �wiecie, �e gr�b i krematorium bynajmniej nie musz� oznacza� ko�ca, lecz jedynie nowy i pe�en tajemnic pocz�tek. Rozdzia� 15 Kiedy rozleg� si� dzwonek do drzwi, tkwi� jeszcze w g��bokim �nie. Otworzy� oczy i przez d�u�sz� chwil� nie m�g� sobie przypomnie�, gdzie si� znajduje, co mu si� przydarzy�o ani nawet kim jest. Le�a� na kanapie wy�cie�anej brunatnym pluszem, kt�ra znajdowa�a si� w du�ym salonie urz�dzonym na mod�� rustykaln�. Nie opodal na stoliczku ze szklanym blatem sta�a opr�niona butelka czerwonego wina i trzy nie umyte kieliszki. Na imituj�cej ceg�� �cianie, nad kominkiem w stylu traperskim, wisia�o olejne malowid�o przedstawiaj�ce Indian na koniach w�r�d burzy �nie�nej. Zatytu�owane by�o Zima w g�rach Sangre de Cristo. Dzwonek odezwa� si� znowu. Usiad� i spr�bowa� przetrze� oczy, lecz okaza�o si�, �e r�ce ma ciasno owini�te banda�ami niczym bokser. Nie mia� na sobie nic opr�cz gatek. Rozejrza� si� i dostrzeg� swoj� koszul�, porz�dnie przewieszon� przez oparcie brunatnego fotela stoj�cego naprzeciwko. Dopiero gdy us�ysza� glos Kathleen wo�aj�cy z g�ry: � Lloyd! Czy m�g�by� z �aski swojej otworzy� drzwi? � przypomnia� sobie dok�adnie, gdzie si� znajduje. Naci�gn�� spodnie i �cisn�� je w gar�ci, gdy� obanda�owanymi palcami nic m�g� zapi�� guzika Za matow� tafl� szk�a w drzwiach wida� by�o chybotliw� ciemn� sylwetk� m�czyzny w granatowym garniturze. Pos�uguj�c si� d�oni� niczym wielkimi szczypcami do homar�w, Lloyd otworzy� drzwi. �a�cuch pozostawi� nie zdj�ty. � Kto tam? � zapyta�. M�czyzna odwr�ci� si�. By� to sier�ant Houk. Nieco dalej, trzymaj�c r�ce w kieszeniach i pogwizduj�c pod nosem, sta� detektyw Gable. Na podje�dzie obok osmalonego i porysowanego BMW Lloyda sta� buick sier�anta Houka, za nim za� b��kitno�bia�y w�z patrolowy Urz�du Szeryfa Hrabstwa San Diego, z siedz�cym za kierownic� m�odym zast�pc� szeryfa o twarzy bladej, jakby posypanej m�k�. � Nie ma pan nic przeciwko temu, by�my weszli do �rodka, czy te� mo�e w czym� przeszkadzamy? � zapyta� sier�ant Houk. Lloyd opu�ci� �a�cuch. � Jestem zdumiony, �e wiedzia� pan, gdzie mnie szuka�. � Prawd� m�wi�c, nie wiedzieli�my. Zesz�ej nocy nadali�my na ca�e hrabstwo komunikat, �e poszukujemy pa�skiego samochodu, a ten bystry ch�opak, zast�pca szeryfa, przypadkiem zauwa�y� go z samego rana przed domem pani Kerwin i zadzwoni� po nas. W po�udniowej Kalifornii niewiele jest bia�ych BMW z rejestracj� RYBKA. � Przekraczaj�c pr�g, popatrzy� przez rami� na samoch�d Lloyda i doda�: � Ani takich poobijanych. Mam nadziej�, �e nie zamierza pan wjecha� nim w tym stanie na autostrad�? � Mia�em drobny wypadek � odpowiedzia� Lloyd, usi�uj�c nasad� d�oni przepchn�� guzik od spodni przez dziurk�. � Widz�, �e to nie �arty. Czy to przy tym pokaleczy� pan sobie r�ce? � W�a�nie, poparzy�em je sobie. To nic powa�nego. Kilka p�cherzy i tyle. Sier�ant Houk wszed� do salonu i zmierzy� wzrokiem kanap� z wygniecionymi poduszkami i �ci�gni�tym na bok kocem, pust� butelk� po winie i trzy kieliszki. � Nie wiedzia�em, �e pan i pani Kerwin jeste�cie starymi znajomymi � rzuci�. � Bynajmniej. Spotkali�my si� dopiero wczoraj. � Nie b�dzie nietaktem zapyta�, w jaki spos�b? � Ale� sk�d. Pojecha�em na pustyni� Anza�Borrego popatrze� na ten spalony autobus, a pani Kerwin by�a tam zawiesi� wieniec dla uczczenia pami�ci swojego m�a. Sier�ant Houk kiwn�� g�ow�. � Czy mia� pan jakie� szczeg�lne powody, by pojecha� obejrze� ten spalony autobus? � Celia by�a cz�onkiem zespo�u Opery San Diego tak jak Marianna Gomes. Dziwnym zbiegiem okoliczno�ci wyda�o mi si� to, �e obie ponios�y �mier� w p�omieniach w okresie zaledwie dwu dni jedna po drugiej. � A zatem pojecha� pan popatrze� na spalony autobus? � Nie inaczej. Sier�ant Houk stan�� na �rodku salonu z r�koma za�o�onymi na piersiach, udaj�c, �e nad czym� my�li. � Czy mog� pana zapyta�, co spodziewa� si� pan tam znale��? � Nie wiem. Jak�� poszlak� m�wi�c� o tym, dlaczego Celia mia�aby pope�ni� samob�jstwo. � Och! I znalaz� pan? � zapyta� sier�ant Houk. � Co mianowicie? � Czy znalaz� pan jakie� poszlaki m�wi�ce o tym, dlaczego Celia mia�aby pope�ni� samob�jstwo? Lloyd nieznacznie pokr�ci� g�ow�. � Chyba nie. � Lecz znalaz� pan pani� Kerwin. Tak po prostu, przypadkiem? � W�a�nie. Zacz�li�my ze sob� rozmawia�. W ko�cu zaprosi�em j� do La Jolla na kolacj�. � Do swojej restauracji, jak s�dz�? � Istotnie. Sko�czyli�my do�� wcze�nie, je�li ju� o tym mowa, zatem sk�oni�em j� do pozostawienia samochodu na parkingu i wej�cia do mnie na drinka. Sier�ant Houk poci�gn�� nosem. � W jakich zamiarach? � Nie wiem, do czego pan zmierza. � Zmierzam do tego, panie Denman, by si� dowiedzie�, co pan mia� na my�li, zapraszaj�c pani� Kerwin do siebie do domu. Chcia� pan si� tylko napi�, czy te� chodzi�o panu o co� powa�niejszego? Lloyd popatrzy� na� z oburzeniem. � Ma pan �le z g�owie czy co? Oboje dopiero co stracili�my ukochane osoby w najokropniejszy spos�b, jaki sobie mo�na tylko wyobrazi�. Pan za� pr�buje zasugerowa�, �e zaprosi�em pani� Kerwin do siebie po to, �eby j� uwie��? Sier�ant Houk nie da� si� zbi� z tropu. � Przepraszam, panie Denman. Po prostu pr�bowa�em ustali� stopie� pa�skiej za�y�o�ci z pani� Kerwin. Z tego, co wiem, to mogliby�cie by� pa�stwo znajomymi jeszcze przed dat� po�aru. � A co to z kolei ma znaczy�? � To ja pana pytam. � Chyba nie sugeruje pan, �e to ja podpali�em autobus? Sier�ant Houk wzruszy� ramionami, jakby chcia� rzec: �No c�, skoro ju� pan poruszy� ten temat, to owszem, istnieje taka mo�liwo��. � Widzi pan, trudno nam teraz dociec, po co w og�le pan Kerwin jecha� tym autobusem. Lub po co kt�rykolwiek z pasa�er�w nim jecha�. Autokar wynaj�to na nazwisko Jim Ortal pod pozorem wycieczki Towarzystwa Astronomicznego El Cajon do obserwatorium w Mount Palomar. Oczywi�cie �adne Towarzystwo Astronomiczne El Cajon nie istnieje, a pod podanym adresem nie figuruje nikt o nazwisku Jim Ortal. Kaucja za autobus i op�ata za jednodniowe wypo�yczenie plus pe�ne ubezpieczenie uiszczone zosta�y z g�ry got�wk�, tak �e nie ma numeru konta bankowego ani adresu wystawcy karty kredytowej. W tej chwili starsza siostra Kathleen, Lucy, zesz�a na d�. Ubrana by�a w czarn� sukni�, kt�rej uwiesi� si� dziewi�cioletni ch�opczyk o ciemnych w�osach i podkr��onych oczach. Lloyd pozna� Lucy i Toma wczoraj p�n� noc�, kiedy powr�cili z odwiedzin u rodzic�w Kathleen i Lucy na Rancho Bernardo. Kathleen nie powiedzia�a siostrze ani s�owa o niepo��danej wizycie Ottona i Helmwige, Lloyd za� wyt�umaczy� kiepski stan samochodu m�wi�c, �e �le obliczy� zakr�t przy wje�dzie na podjazd i uderzy� w murek ogrodowy, zrywaj�c przy tym w wozie przew�d paliwa, kt�re natychmiast si� zapali�o. Wygl�da�o na to, �e Lucy mu uwierzy�a. Tom za� uwa�a�, �e je�li ktokolwiek by� w stanie dokona� tak spektakularnych spustosze� jedynie skr�ciwszy i wjechawszy na cudzy podjazd, musia� by� obdarzony moc� praktycznie nadludzk�. Nie wspominaj�c ju� o skasowaniu BMW za sze��dziesi�t pi�� tysi�cy dolar�w! Lucy by�a ogromnie podobna do Kathleen, tylko szczuplejsza i przy swej suchej cerze bardziej opalona. Mieszkaj�c przez tyle lat w Arizonie, przyswoi�a sobie te� powolniejszy spos�b m�wienia, typowy dla Zachodu. � Kathleen zejdzie za minutk� � powiedzia�a. � Ci panowie przyszli w sprawie twojego wypadku? � Tak jest, prosz� pani � u�miechn�� si� sier�ant Houk. � Przepraszamy za tak wczesne naj�cie. � To �aden k�opot � odpar�a Lucy. � Napijecie si�, panowie, kawy? � Ch�tnie, poprosz� bez mleka � rzek� detektyw Gable. � Dzi�kujemy, lecz musimy odm�wi� � powiedzia� sier�ant Houk. � Czas nas troch� pogania. � A ty, Lloyd? � spyta�a Lucy. � Prosz� bez mleka, Lucy � odpowiedzia�. Sier�ant Houk sprawi�, �e poczu� si� osaczony, i teraz cieszy� si�, i� im przerwano. Nie chcia� powiedzie� sier�antowi Houkowi nic o Ottonie i Helmwige, jeszcze nie teraz, p�ki si� nie dowie, do czego oni d��� naprawd� i co si� stanie, kiedy Celia ulegnie �transformacji�. Zbyt dobrze potrafi� sobie wyobrazi� policj� wpadaj�c� do domu przy Paseo Delicias, aresztuj�c� wszystkich w zasi�gu wzroku i skazuj�c� Celi� na zawsze na �w dziwny stan ziemisto�ci cery, w kt�rym ogl�da� j� wczoraj wiecz�r. Przez ca�� noc nawiedza�y Lloyda nawracaj�ce, pe�ne p�omieni koszmary. Raz za razem zwidywa�a mu si� Celia, to w lustrzanych drzwiach sklepu, to po drugiej stronie ulicy, to na mo�cie, to w deszczu, to zn�w ukryta za szyb� przeje�d�aj�cego samochodu. Pozostaj�c w zgodzie z logik�, nie m�g� w �aden spos�b uwierzy�, �e ona w dalszym ci�gu �yje, jakikolwiek by przyj�a kszta�t i form�. Lecz na w�asne oczy widzia� j� na jawie i jedyna rzecz, jak� m�g� zrobi�, to zmusi� si� do odrzucenia niewiary, do otwarcia umys�u na wszelkie mo�liwo�ci, niewa�ne jak dziwaczne lub groteskowe. Martwi�o go, �e Celia wci�� pozostaje w r�kach Ottona i Helmwige, lecz koniec ko�cem przypuszcza�, �e nie mia�a �adnej innej mo�liwo�ci. Nawet je�li pierwotnie ponosili odpowiedzialno�� za jej samospalenie (i B�g �wiadkiem, �e gdyby to wiedzia� na pewno, zabi�by ich go�ymi r�kami), Otto i Helmwige w jaki� spos�b doprowadzili do jej zmartwychwstania. Musia� zaufa� im, �e doko�cz� rytua�u owej �transformacji�, czymkolwiek by�a. Je�li to jedyny spos�b, by Celia mog�a w pe�ni odzyska� sw� to�samo��, nie wolno mu si� wtr�ca�. Sier�ant Houk podszed� do kominka i przyjrza� si� malowid�u, przedstawiaj�cemu Indian na �niegu, tak skrupulatnie, jak gdyby by� to van Dyck. � Przyjemny obrazek � zauwa�y�. � Nie ca�kiem w moim gu�cie � odrzek� Lloyd. � Och, tak. Widzia�em pa�sk� restauracj�. Jest pan bardziej za tymi, jak to ich nazywaj�, depresjonistami. � Impresjonistami. � Wszystko jedno. Dla pana to s� mo�e impresje, a mnie przyprawiaj� o cholern� depresj�. Lloyd rzek� z napi�ciem: � Je�li to pana uspokoi, to do wczoraj nie widzia�em pani Kerwin na oczy. Jedynym za� powodem mojego wyjazdu na pustyni� by�a ch�� popatrzenia na ten autobus. To chyba jakie� niezdrowe sk�onno�ci. � No c�, powiedzia�bym, �e to wyja�nia wszystko � odpar� sier�ant Houk. � Niezdrowe sk�onno�ci, panie Denman, tym si� pan w�a�nie odznacza. Ale to bardzo specjalny rodzaj niezdrowych sk�onno�ci. � Wydaje mi si�, �e nie wiem, o czym pan m�wi. � Panu si� wydaje, �e nie wie, o czym m�wi�? � zainteresowa� si� sier�ant Houk. Wyci�gn�� r�k� i pocz�� odlicza� na palcach. � Pa�ska narzeczona ponosi �mier� w p�omieniach na parkingu McDonalda. Spotyka si� pan z Sylvi� Cuddy z Opery San Diego, po czym ta w swym mieszkaniu zostaje spalona. Rozmawia pan z Robertem Tuggeyem, kucharzem da� szybkich od McDonalda, i umiera on podczas po�aru swego samochodu w nie wyja�nionych bli�ej okoliczno�ciach na tym samym parkingu, gdzie zgin�a pa�ska narzeczona. Odwiedza pan wrak spalonego autobusu, w kt�rym zamordowano pa�sk� znajom� z Opery San Diego. Tej samej nocy pa�ski dom zostaje powa�nie zniszczony przez ogie�, pan za� wraz z wdow� po innej ofierze ze spalonego autobusu widziany jest, jak odje�d�a w trakcie po�aru, podczas gdy wn�trze pa�skiego samochodu najwyra�niej stoi w p�omieniach. Dzisiejszego ranka ledwie przyjechawszy stwierdzam, �e nie tylko wn�trze pa�skiego wozu zosta�o zniszczone przez ogie�, ale spalone s� r�wnie� opony. Sier�antowi pozosta�y do odliczania ju� tylko dwa palce. � Panie Denman � rzek� � czy nie by�by pan sk�onny przyzna�, �e rozpatruj�c wszystkie te incydenty, cz�owiek obdarzony zdolno�ci� logicznego my�lenia mo�e nabra� przekonania, �e �ywi pan niezdrowe sk�onno�ci do ognia? Lloyd otworzy� usta, lecz doszed� do wniosku, �e cokolwiek by rzek�, tylko pogorszy�by spraw�. Sier�ant Houk najwidoczniej ca�� noc sp�dzi� na usi�owaniach zbudowania opartej na poszlakach linii oskar�enia, skierowanej przeciwko niemu. � Czy ma pan zamiar mnie zaaresztowa�? � zapyta� Lloyd. � Nie, prosz� pana, nie mam zamiaru pana zaaresztowa�. Chcia�em tylko, �eby pan wiedzia�, jak si� ta sprawa przedstawia z naszego punktu widzenia. � My�l�, �e lepiej porozmawiam ze swoim adwokatem � powiedzia� Lloyd. � W porz�dku � sier�ant Houk skin�� g�ow�. � Ma pan do tego prawo. � Mimo to � rzek� L�oyd � niech mi wolno b�dzie powiedzie�, �e jakkolwiek by to wygl�da�o z pa�skiego punktu widzenia, jest pan w b��dzie. Idzie pan fa�szywym tropem. Nie ponosz� odpowiedzialno�ci za kt�rykolwiek z tych zgon�w ani kt�rykolwiek z tych po�ar�w i nim jeszcze ta sprawa si� sko�czy, przyjdzie pan zapuka� do moich drzwi, tak jak dzisiejszego ranka, i przeprosi mnie. � Z przyjemno�ci� � u�miechn�� si� sier�ant Houk. � Chod�my ju�, zdaje si�, �e wystarczy na dzisiaj. � Tak jest, sier�ancie � powiedzia� detektyw Gable, nie odrywaj�c oczu od fili�anek z kaw�, kt�re Lucy w�a�nie wnosi�a do pokoju. � Ju� idziecie? � zapyta�a ich Lucy. � S�dz�, �e mamy ju� wszystko, co trzeba, dzi�kuj� pani � odpar� sier�ant Houk. Lloyd odprowadzi� ich do drzwi. � Och, przy okazji � rzek� sier�ant Houk, jak gdyby teraz dopiero wpad�o mu to do g�owy. � Czy wczoraj rano nie odwiedza� pan przypadkiem domu przy Paseo Delicias w Rancho Santa Fe? Kiedy dzisiejszej nocy og�osili�my o poszukiwaniu pa�skiego samochodu, zadzwoni� do nas funkcjonariusz firmy ochroniarskiej Bia�a Tarcza i powiedzia�, �e wczoraj rano widzia� bia�e BMW z tablic� rejestracyjn� RYBKA na Paseo Delicias. Widzia� r�wnie� m�czyzn� odpowiadaj�cego pa�skiemu rysopisowi, jak wchodzi� na teren posesji w spos�b, kt�ry zwr�ci� jego uwag�. Lloyd poczu�, jak co� zatyka go w piersi. Ostatni� rzecz�, jakiej by sobie �yczy�, by�y odwiedziny sier�anta Houka w domu Ottona. � Przykro mi, nie mog� panu pom�c � odpar�. � To znaczy, �e pana tam nie by�o? � To znaczy, �e funkcjonariusz tej firmy musia� si� pomyli�. Powiedzia�em panu, gdzie by�em wczoraj. Na Anza�Borrego. � C� chcia�em tylko zapyta�. � Sier�ant Houk u�miechn�� si�. � Czy widzia� pan ju� sw�j dom? Lloyd pot