3576
Szczegóły |
Tytuł |
3576 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3576 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3576 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3576 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Piotr Cielesz
... kochanie ...
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
4
...kochanie
bior� wod�
ze studni poca�unk�w
przy moim domu mi�o�ci wielu
bior� wod� wspomnie� dawnych
i tych najbli�szych
chwil� patrz� w zm�cone lustro siebie
i p�niej
obmywam twarz
czule spokojnie
a twarz powoli
staje si� poca�unkiem
myj� r�ce
starannie cicho
a r�ce nie spiesz�c si�
staj� si� poca�unkiem dotyku
obmywam nogi
a nogi mdlej�
odmawiaj� pos�usze�stwa twarzy
nie chc� r�k
i wpadam
wpadam blady
do studni poca�unk�w
wyschni�tej nagle
w sekundy u�amku
spadam
powoli nie spiesz�c si�
na dno mi�o�ci zbyt wielu
kochanie
my�l� o tobie
pierwsza
i o tobie
druga
i to tobie r�wnie� my�l�
trzecia
raz dwa trzy my�l�
jeden dwa trzy dni
5
pierwszego dnia tak
drugiego nie
trzeciego chyba
lecz
najcz�ciej my�l� o tobie
czwarta
kt�rej nigdy nie by�o
ale kt�ra jeste�
we mnie od lat
czwarta mi�o�ci
kochanie
onegdaj m�wi�o si�
�jedziemy do w�d�
to wyra�enie zapowiada�o najcz�ciej dobry czas
a zatem teraz w czasie takim sobie dla s��w
warto je powt�rzy�
jedziemy wi�c do w�d
pospiesznym poci�giem
w przedziale na przeciw nas
dwaj m�odzie�cy
blondyni
ze �wietlistymi spojrzeniami
trzymaj� si� za r�ce
z ich d�oni bije �r�de�ko
najczystszej nami�tno�ci
i my drobiazgi �ycia
r�wnie� trzymamy si� za r�ce
w naszych d�oniach powoli rozgrzewa si�
�lina po��dania
przy oknie siedzi starsza pani
korpulentna zadbana skromnie jak uczniak
trzymaj�ca d�onie na kolanach
w pewnej chwili m�wi niezbyt g�o�no �e nazywa si�
mi�o��
i zaczyna przygl�da� si� nam wszystkim uwa�nie
czasami u�miechnie si� kokieteryjnie
niekiedy zabawnie zmarszczy brwi
innym razem spojrzy tak jakby
rozumia�a wszystko
tu� przed ko�cow� stacj�
m�wi delikatnym g�osem:
ja r�wnie� jad� do w�d
zdrowie ju� nie to
6
szczeg�lnie serce nawala
lewa komora z praw� ci�gle si� k��c�
o byle co
kochanie
le�ymy
dwa cia�a
jedno zatrute
drugie dojrza�e pierwszymi zmarszczkami
le�ymy
na pla�y
w ko�obrzegu zimnego wiatru
znamy si� tak kr�tko
dlatego tak d�ugo patrz�
prosto w twoje zamkni�te oczy
prze�ykam �lin�
raz drugi trzeci
kropla �liny spada na r�cznik
zamiast poca�unku
zamiast do ciebie
le�ymy
rami� w rami�
blisko lecz jak chc� by� najbli�ej
cho� wiem �e nie mo�na by� najbli�ej,
�adnej kobiety �adnego
m�czyzny
lecz ja chc� by�
� tak to banalne �
tob�
przez chwil�
i rzeczywi�cie
staj� si� tob�
jestem tob�
oddycham jak ty
zaczynam m�wi� jak ty
gestykulowa� jak ty
chodzi� jak ty
7
i ju� nie jeste� mi potrzebna
poniewa� sta�em si� tob�
na kr�tko
za kr�tko
ale gor�co
na zimnej ko�obrzeskiej pla�y
kochanie
je�li mi�o�� rzuca cie�
to ja jestem z niego w�a�nie
rzadko
doprawdy rzadko
wychodz� na rozgrzan� pla��
mi�o�ci
l�kam si� oparze�
nudy
piasku w oczach
zimnej wody
zgie�ku
pospolitych spojrze�
przeci�tnych zda�
najcz�ciej
po zachodzie s�o�ca wychodz�
kiedy ju� niemal nikogo nie ma
kiedy szumi czarna tajemnica mi�o�ci
id� powoli brzegiem po ch�odnym ju� piasku
wdycham g��boko ciemnoszare powietrze sezonowych
mi�ostek
s�ucham tych mocnych i oszcz�dnych s��w kt�re przynosz� fale
i
w�a�ciwie to wszystko
bez po�piechu
znikam
w cieniu mi�o�ci
w g�stej szaro�ci
kt�ra szybko przenika przez sk�r�
i z ciekawo�ci� rozgl�da si� po moim wn�trzu
kt�ra metodycznie serce moje przewraca
w te i wewte
kochanie
8
to wszystko dla nas
dla nas
spadaj�ce na o�lep gwiazdy na �liskim progu
jesieni mi�o�ci
dla nas deszcz usypiaj�cy wielkie
li�cie mi�o�ci
dla nas ma�y piorun �ami�cy pot�ne
drzewo mi�o�ci
dla nas wiatr rozdmuchuj�cy szalony
p�omie� mi�o�ci
dla nas wichura przewracaj�ca pi�knego
starca mi�o�ci
i dla nas krwi kropelka na dnie kieliszka
kiedy w domu na wzg�rzu smagani wiatrem nie wiemy
nie wiemy jeszcze �e do drzwi podchodz�
gwiazda jesie� deszcz li�cie piorun
drzewo wiatr p�omie� wichura starzec
nie wiemy
�e s� ju� blisko
w sieni
tu� tu�
zaraz wejd�
zaraz
a my nie wiemy nie wiemy jeszcze �e
gwiazda nas o�lepi
jesie� nas osmuci
deszcz nas ugasi
li�cie nas zasypi�
piorun nas porazi
drzewo nas przygniecie
wiatr nas rozwieje
p�omie� nas spali
wichura nas porwie
starzec z nas �mia� si� b�dzie
patrz�c na krwi kropelk�
na dnie kieliszka
zastyg��
m�dr�
kochanie
kropla
kropla
spada
9
kropla
mi�o�ci
a w tej
kropli
my
rozkochani
nie wiedz�cy
�e spadamy
kochanie
pami�tam
siedzieli�my w ogrodzie
nie pami�tam
na starej �awce
by� upalny majowy wiecz�r
tak na pewno
nie mam pewno�ci
kilkadziesi�t metr�w od nas
leniwie p�yn�a wis�a
pili�my wino z jab�ek
i mocn� herbat�
patrzyli�my na siebie
milczeli�my
albo i nie
zapach naszego milczenia upaja� nas
to wszystko
kochanie
dwoje nas
a w nas
mija nas cie� nas obojga
dwoje nas
a w nas
uderza nas wiatr z nas zrodzony
dwoje nas
a w nas
b�lu naszego korze� w nas si� wbija
dwoje nas
a w nas
czas p�dziwiatr rozp�dza nas po �wiecie
10
dwoje nas
nie
setki nas
w mi�o�ci
kochanie
to mia� by� taki d�ugi list
taki jak ode mnie do ciebie
cho� wiem �e to niedobrze brzmi
no w ka�dym razie d�ugi
jak czerwcowy dzie�
jak grudniowa noc
ale kiedy ju� si� obudzi�em
postanowi�em �e najlepiej
b�dzie gdy wy�l� ci
sen
kr�tki sen o mi�o�ci
kt�ra na chwil�
pami�tasz
dotkn�a nas w
jastrz�biej g�rze
kochanie
tak widzie�
w tej jednej chwili
�e nie mo�na nic
zobaczy�
tak s�ysze�
w tej jednej chwili
�e nie mo�na nic
us�ysze�
tak m�wi�
w tej jednej chwili
�e nie mo�na nic
powiedzie�
tak rozumie�
w tej jednej chwili
�e nie mo�na nic
zrozumie�
tak zapyta�
w tej drugiej chwili
11
gdzie patrze�
jak s�ucha�
co m�wi�
nad czym rozumowa�
i tak czu�
w tej trzeciej chwili
�e to wszystko tylko ty
mi�o�ci
kochanie
koniec maja
ko�czy si� wiosna mojej mi�o�ci
moja ziele� jest jeszcze soczysta
pewna siebie
zadziorna
cz�sto wchodzi przez okna od starych kamienic
podpatruje m�ode kobiety
zacznie si� lato
na moje zielone powieki
zacznie opada� py�
moje zielone plecy sparzy s�o�ce
moje zielone nogi podetnie podmuch wiatru
sko�czy si� lato mojej mi�o�ci
zacznie si� jesie�
��te li�cie spadn� na dno
mojego purpurowego serca
wraz z ch�odnym p�nocnym wiatrem
w moich �y�ach kr��y� zacznie
przenikliwie zimny deszcz
sko�czy si� jesie� mojej mi�o�ci
zacznie si� zima
moje serce przykryje pierwszy �nieg
p�niej l�d skuje moje �y�y
moja mi�o�� zapadnie w sen
nigdy si� ju� nie obudzi
kochanie
ach mi�o�� no tak wiesz kochanie nie
to takie no wiesz jakby to powiedzie� milcze�
je�li my�lisz to czyli uwa�asz na zdajesz sobie
ja przecie� nie chcia�em chcia�em wybacz albo
12
mo�e jeszcze raz niemo�liwe co przepraszam
mi�o�� ach jest co� takiego nie ma mo�e
m�j ty bo�e nasz ju� dobrze �le zostaw mnie
siebie ale ach mi�o�� co� takiego co po
raz ostatni nigdy
kochanie
nie spa�em
czyta�em ciebie
to ju� dwunasta noc
kiedy czytam ciebie
i nie wiem
kt�r� stron� ciebie
mam za sob�
a ile przed sob�
nie spa�em
czyta�em ciebie
rozdzia� po rozdziale
a ty gdzie� daleko znudzona wertowa�a�
kolorowe magazyny mody
nie spa�em
zamkn��em ciebie delikatnie
od�o�y�em na chwil�
i ju� siebie wertowa�em
w po�piechu
kawa�ek po kawa�eczku
a� mia�em ju� do��
nie spa�em
i coraz mniej mnie by�o
a znowu wi�cej ciebie
czyta�em ciebie
czyta�em
i nie mog�em sko�czy�
bo z czym
bo z kim
przecie� mnie ju� nie by�o
kiedy zabrak�o ciebie
podar�em ksi�g� mi�o�ci
na ma�ym ogniu spali� mnie �wiat
jestem popio�em
i tak trwam
ja cz�owiek
popi�
13
nie spa�em
czyta�em ciebie
kochanie
mi�o�� jest wierszem
do kt�rego cz�sto
chcemy powr�ci�
lecz si�gamy nie na t� p�k�
co trzeba
myl� si� nam ok�adki autorzy
tytu�y
mi�o�� jest wierszem
wierszem geniusza
lecz stworzonym w nie najlepszym okresie dla
poetyckich uniesie� w nie nazbyt mi�osiernym
dla formy czasie
m�wi�c prawd� to raczej wiersza usi�owanie
ani�eli wiersz
mo�na napomkn�� nawet o
gafie
tak
niew�tpliwie
we�my cho� pocz�tek
cztery wersy ale ju�
w piekle bana�u
w drugiej strofie s�owa
rozmazuj� swoje sensy jak neurasteniczne
kobiety r�owe cienie pod oczami pomylonych
od pierwszych spojrze� mi�ostek
przyjrzyjmy si� tak�e uwa�nie strofie czwartej
rytm jest ca�kowicie
za�amany
no i w og�le metafory s� ma�o
wytworne
do tego przesadna rozrzutno�� przymiotnik�w
no i puenta
w�a�ciwie nie wiadomo
�mia� si� czy
p�aka�
i kt�remu z tych stan�w da� pierwsze�stwo
mi�o�� jest zatem
kiepskim wierszem
14
dodajmy jednak�e
�e tak jest
kiedy chcemy j� obj�� s�owami
zapominamy �e
s�owa
s�owa
s�owa
kochanie...
15