Piotr Cielesz ... kochanie ... Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gdańsk 2000 4 ...kochanie biorę wodę ze studni pocałunków przy moim domu miłości wielu biorę wodę wspomnień dawnych i tych najbliższych chwilę patrzę w zmącone lustro siebie i później obmywam twarz czule spokojnie a twarz powoli staje się pocałunkiem myję ręce starannie cicho a ręce nie spiesząc się stają się pocałunkiem dotyku obmywam nogi a nogi mdleją odmawiają posłuszeństwa twarzy nie chcą rąk i wpadam wpadam blady do studni pocałunków wyschniętej nagle w sekundy ułamku spadam powoli nie spiesząc się na dno miłości zbyt wielu kochanie myślę o tobie pierwsza i o tobie druga i to tobie również myślę trzecia raz dwa trzy myślę jeden dwa trzy dni 5 pierwszego dnia tak drugiego nie trzeciego chyba lecz najczęściej myślę o tobie czwarta której nigdy nie było ale która jesteś we mnie od lat czwarta miłości kochanie onegdaj mówiło się „jedziemy do wód” to wyrażenie zapowiadało najczęściej dobry czas a zatem teraz w czasie takim sobie dla słów warto je powtórzyć jedziemy więc do wód pospiesznym pociągiem w przedziale na przeciw nas dwaj młodzieńcy blondyni ze świetlistymi spojrzeniami trzymają się za ręce z ich dłoni bije źródełko najczystszej namiętności i my drobiazgi życia również trzymamy się za ręce w naszych dłoniach powoli rozgrzewa się ślina pożądania przy oknie siedzi starsza pani korpulentna zadbana skromnie jak uczniak trzymająca dłonie na kolanach w pewnej chwili mówi niezbyt głośno że nazywa się miłość i zaczyna przyglądać się nam wszystkim uważnie czasami uśmiechnie się kokieteryjnie niekiedy zabawnie zmarszczy brwi innym razem spojrzy tak jakby rozumiała wszystko tuż przed końcową stacją mówi delikatnym głosem: ja również jadę do wód zdrowie już nie to 6 szczególnie serce nawala lewa komora z prawą ciągle się kłócą o byle co kochanie leżymy dwa ciała jedno zatrute drugie dojrzałe pierwszymi zmarszczkami leżymy na plaży w kołobrzegu zimnego wiatru znamy się tak krótko dlatego tak długo patrzę prosto w twoje zamknięte oczy przełykam ślinę raz drugi trzeci kropla śliny spada na ręcznik zamiast pocałunku zamiast do ciebie leżymy ramię w ramię blisko lecz jak chcę być najbliżej choć wiem że nie można być najbliżej, żadnej kobiety żadnego mężczyzny lecz ja chcę być – tak to banalne – tobą przez chwilę i rzeczywiście staję się tobą jestem tobą oddycham jak ty zaczynam mówić jak ty gestykulować jak ty chodzić jak ty 7 i już nie jesteś mi potrzebna ponieważ stałem się tobą na krótko za krótko ale gorąco na zimnej kołobrzeskiej plaży kochanie jeśli miłość rzuca cień to ja jestem z niego właśnie rzadko doprawdy rzadko wychodzę na rozgrzaną plażę miłości lękam się oparzeń nudy piasku w oczach zimnej wody zgiełku pospolitych spojrzeń przeciętnych zdań najczęściej po zachodzie słońca wychodzę kiedy już niemal nikogo nie ma kiedy szumi czarna tajemnica miłości idę powoli brzegiem po chłodnym już piasku wdycham głęboko ciemnoszare powietrze sezonowych miłostek słucham tych mocnych i oszczędnych słów które przynoszą fale i właściwie to wszystko bez pośpiechu znikam w cieniu miłości w gęstej szarości która szybko przenika przez skórę i z ciekawością rozgląda się po moim wnętrzu która metodycznie serce moje przewraca w te i wewte kochanie 8 to wszystko dla nas dla nas spadające na oślep gwiazdy na śliskim progu jesieni miłości dla nas deszcz usypiający wielkie liście miłości dla nas mały piorun łamiący potężne drzewo miłości dla nas wiatr rozdmuchujący szalony płomień miłości dla nas wichura przewracająca pięknego starca miłości i dla nas krwi kropelka na dnie kieliszka kiedy w domu na wzgórzu smagani wiatrem nie wiemy nie wiemy jeszcze że do drzwi podchodzą gwiazda jesień deszcz liście piorun drzewo wiatr płomień wichura starzec nie wiemy że są już blisko w sieni tuż tuż zaraz wejdą zaraz a my nie wiemy nie wiemy jeszcze że gwiazda nas oślepi jesień nas osmuci deszcz nas ugasi liście nas zasypią piorun nas porazi drzewo nas przygniecie wiatr nas rozwieje płomień nas spali wichura nas porwie starzec z nas śmiać się będzie patrząc na krwi kropelkę na dnie kieliszka zastygłą mądrą kochanie kropla kropla spada 9 kropla miłości a w tej kropli my rozkochani nie wiedzący że spadamy kochanie pamiętam siedzieliśmy w ogrodzie nie pamiętam na starej ławce był upalny majowy wieczór tak na pewno nie mam pewności kilkadziesiąt metrów od nas leniwie płynęła wisła piliśmy wino z jabłek i mocną herbatę patrzyliśmy na siebie milczeliśmy albo i nie zapach naszego milczenia upajał nas to wszystko kochanie dwoje nas a w nas mija nas cień nas obojga dwoje nas a w nas uderza nas wiatr z nas zrodzony dwoje nas a w nas bólu naszego korzeń w nas się wbija dwoje nas a w nas czas pędziwiatr rozpędza nas po świecie 10 dwoje nas nie setki nas w miłości kochanie to miał być taki długi list taki jak ode mnie do ciebie choć wiem że to niedobrze brzmi no w każdym razie długi jak czerwcowy dzień jak grudniowa noc ale kiedy już się obudziłem postanowiłem że najlepiej będzie gdy wyślę ci sen krótki sen o miłości która na chwilę pamiętasz dotknęła nas w jastrzębiej górze kochanie tak widzieć w tej jednej chwili że nie można nic zobaczyć tak słyszeć w tej jednej chwili że nie można nic usłyszeć tak mówić w tej jednej chwili że nie można nic powiedzieć tak rozumieć w tej jednej chwili że nie można nic zrozumieć tak zapytać w tej drugiej chwili 11 gdzie patrzeć jak słuchać co mówić nad czym rozumować i tak czuć w tej trzeciej chwili że to wszystko tylko ty miłości kochanie koniec maja kończy się wiosna mojej miłości moja zieleń jest jeszcze soczysta pewna siebie zadziorna często wchodzi przez okna od starych kamienic podpatruje młode kobiety zacznie się lato na moje zielone powieki zacznie opadać pył moje zielone plecy sparzy słońce moje zielone nogi podetnie podmuch wiatru skończy się lato mojej miłości zacznie się jesień żółte liście spadną na dno mojego purpurowego serca wraz z chłodnym północnym wiatrem w moich żyłach krążyć zacznie przenikliwie zimny deszcz skończy się jesień mojej miłości zacznie się zima moje serce przykryje pierwszy śnieg później lód skuje moje żyły moja miłość zapadnie w sen nigdy się już nie obudzi kochanie ach miłość no tak wiesz kochanie nie to takie no wiesz jakby to powiedzieć milczeć jeśli myślisz to czyli uważasz na zdajesz sobie ja przecież nie chciałem chciałem wybacz albo 12 może jeszcze raz niemożliwe co przepraszam miłość ach jest coś takiego nie ma może mój ty boże nasz już dobrze źle zostaw mnie siebie ale ach miłość coś takiego co po raz ostatni nigdy kochanie nie spałem czytałem ciebie to już dwunasta noc kiedy czytam ciebie i nie wiem którą stronę ciebie mam za sobą a ile przed sobą nie spałem czytałem ciebie rozdział po rozdziale a ty gdzieś daleko znudzona wertowałaś kolorowe magazyny mody nie spałem zamknąłem ciebie delikatnie odłożyłem na chwilę i już siebie wertowałem w pośpiechu kawałek po kawałeczku aż miałem już dość nie spałem i coraz mniej mnie było a znowu więcej ciebie czytałem ciebie czytałem i nie mogłem skończyć bo z czym bo z kim przecież mnie już nie było kiedy zabrakło ciebie podarłem księgę miłości na małym ogniu spalił mnie świat jestem popiołem i tak trwam ja człowiek popiół 13 nie spałem czytałem ciebie kochanie miłość jest wierszem do którego często chcemy powrócić lecz sięgamy nie na tę półkę co trzeba mylą się nam okładki autorzy tytuły miłość jest wierszem wierszem geniusza lecz stworzonym w nie najlepszym okresie dla poetyckich uniesień w nie nazbyt miłosiernym dla formy czasie mówiąc prawdę to raczej wiersza usiłowanie aniżeli wiersz można napomknąć nawet o gafie tak niewątpliwie weźmy choć początek cztery wersy ale już w piekle banału w drugiej strofie słowa rozmazują swoje sensy jak neurasteniczne kobiety różowe cienie pod oczami pomylonych od pierwszych spojrzeń miłostek przyjrzyjmy się także uważnie strofie czwartej rytm jest całkowicie załamany no i w ogóle metafory są mało wytworne do tego przesadna rozrzutność przymiotników no i puenta właściwie nie wiadomo śmiać się czy płakać i któremu z tych stanów dać pierwszeństwo miłość jest zatem kiepskim wierszem 14 dodajmy jednakże że tak jest kiedy chcemy ją objąć słowami zapominamy że słowa słowa słowa kochanie... 15