3557

Szczegóły
Tytuł 3557
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3557 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3557 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3557 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ZBIGNIEW CH�DZYNSKI (LUDWIK BIA�Y) WSPOMNIENIA POWSTA�CA z lat 1861, 1862 i 1863 EDYCJA KOMPUTEROWA: WWW.ZRODLA.HISTORYCZNE.PRV.PL MAI�: [email protected] MMII Kl�ski i nieszcz�cia jednego pokolenia s� dla nast�pnych przestrog� i nauk�. M. WISZN1EWSKI �Kto pob�a�a zdrajcom Ojczyzny, ten albo ju�j� zdradzi�, albo zdradzi� j� got�w." Nasz nar�d jak lawa: Z wierzchu zimna i sucha, szorstka i plugawa. Lecz wewn�trznego ognia sto lat nie wyzi�bi; Plwajmy na t� skorup�, i zst�pmy do g��bi, ADAM MICKIEWICZ �A kto kat�w a morderc�w matki swojej wytyka, ten nie ods�ania szat, po�miech cia�a matki zabitej jedno jej zab�jc�w pod pr�gierzem sprawiedliwo�ci stawi", �ODPRAWA POS�A" �Na z�odziej�w a rozb�jnik�w surowe prawo by� winne, ale na zdrajc�w Ojczyzny bez lito�ci i mi�osierdzia." BENIAMIN CONSTANT I Piotrk�w 1e�� o manifestacji gor�tszej i wi�cej my�l�cej m�o-dzie�y warszawskiej, przy pogrzebie jenera�owej Sowi�-skiej*1, tego samego dnia pod wiecz�r dosta�a si� do Piotr-kowa, m�odzie� przejezdna udzieli�a j� w szeptanej prawic na ucho pogadance miejscowej m�odzie�y, w par� godzin ca�e miasto ju� o tym wiedzia�o i p�g�osem, lecz z zapa�em rozmawia�o o r�nych najdrobniejszych szczeg�ach tego najpierwszego prawie objawu ducha narodowego, po tak d�ugim cierpieniu. Krew polska silniej zawrza�a, jaka� nadzieja nieokre�lona nie daj�ca si� wypowiedzie�, ,jako� to b�dzie", wst�pi�a do serc wszystkich w t� chwil�. Og�lnie i jednozgodnie objawi�o si� w rozmowach poufnych przeczucie, �e co� b�dzie jutro, pojutrze, co� by� musi, co� nam Pan B�g zdarzy, bo ju� d�u�ej tak jak jest, by� nie mo�e i niepodobna. Przeczucie to p�niej, po wiadomym wykadzeniu teatra na przyj�cie cara , a g��wnie po 25 i 27 lutego3 w Warsza- * Dnia 23 czerwca 1860 r. (oczywista pomy�ka� E. H.). Pogrzeb Katarzyny Sowi�skief, wdowy po obro�cy Woli, odby� si� 1 LVII860 r. M. Bergpodaje dat� 13.VI, W. Przybo-rowski za� 9. VI. W pa�dzierniku 1860 r. car Aleksander II spotka� si� w Warszawie z Franciszkiem J�zefem cesarzem austriackim i Wilhelmem ksi�ciem regentem pruskim. W czasie odwiedzania Opery kto� obla� sal� cuchn�cym p�ynem. Mowa o manifestacjach patriotycznych i tragicznych wydarzeniach w Warszawie w dniach 25 i 27 lutego 1861 r. wie zamieni�o si� w sta�e i niezachwiane niczem przekonanie, daj�ce si� wyrazi� temi s�owami: b�dzie, bo by� musi. Ju� lego samego wieczora w wielu k�kach domowych nie wiadomo sk�d, z jakiego natchnienia rodzi�y si� rozmowy o mo�liwo�ci i konieczno�ci powstania jako jedynego lekarstwa na n�dz� niewoli, o naczelnikach przypuszczalnych onego (Mieros�awskim4 i Wysockim5), o przysz�ym urz�dzeniu kraju itd., itd. Wiadomo�� o wypadkach warszawskich i morderstwach Moskali w pami�tnych dniach 25 i 27 lutego por�wna� mog� do podmuchu wiatru, kt�ry iskr� zamienia w p�omie�. Poniewa� g��wnym celem moim jest: opowiedzenie szczere i sumienne wra�e� z wypadk�w moich, kt�rych b�d� �wiadkiem, b�d� uczestnikiem po�rednim lub bezpo�rednim by�em, zwracam si� wi�c do owych wypadk�w, innym lepszym ode mnie zostawiaj�c wydanie s�du i zdania o nich; zreszt� co do mnie i co do moich przekona� tych powiedzie� mog�, �e �g�os ludu dla mnie jest g�osem Boga". W dniu 3 marca, nazajutrz po s�awnym pogrzebie pi�eiu ofiar w Warszawie6, przypad�a gal�wka, czyli carskie �wi�to. W ten dzie�, jak wiadomo, urz�dnicy i s�u�bi�ci rz�dowi powinni pod odpowiedzialno�ci� osobist� by� obecni na nabo�e�stwie za zdrowie cara, na kt�re tak�e p�dz� m�odzie� szkoln� z obowi�zkiem �piewania �Bo�e, Caria chrani!". W czasie nabo�e�stwa wszed� do ko�cio�a w Piotr- 4 Ludwik Mieros�awski (1814�1878), wybitny dzia�acz ruchu narodowowyzwole�czego, znany zw�aszcza z procesu ber�i�-skiego 1847 r., uczestnik rewolucji 1848�1849 r. w Wielkopolsce, na Sycylii i w Badenii, pierwszy dyktator powstania styczniowego. 5 J�zef Wysocki (1809�1873), emigrant z 1831 r., cz�onek TDP, dow�dca legionu polskiego na W�grzech 1848�1849 r., kierownik wojskowej szko�y polskiej w Genui i Cuneo, aktywny dzia�acz powstania styczniowego na terenie Galicji. Polegli: Adamkiewicz � wyrobnik, Arcichiewicz Micha� � student, Brendel Karol � rzemie�lnik, w�a�ciciele d�br Karczewski Marceli i Rutkowski Zdzis�aw. kowie m�ody cz�owiek, nazwiskiem W�adys�aw Listopad7, wracaj�cy z Warszawy, i na g�os ca�y do zgromadzonych odezwa� si� w te s�owa: �Zbrodnia w Warszawie spe�niona nie dozwala nam modli� si� za tyrana, m�odzie�y, wychod� natychmiast". M�odzie� szkolna natychmiast t�umnie run�a precz z ko�cio�a, a wypad�szy na ulic�, wyrzucaj�c w g�r� czapki, zacz�a wo�a� �Niech �yje Polska". W zapale, w nadgrod� za dow�d obywatelskiej odwagi, bezprzyk�adnego rodzaju zaszczyt spotka� owego m�odzie�ca. Czamark� i czapeczk� jego podarto w kawa�ki... na pami�tk�! Podobny zaszczyt wart czego� przecie. Naczelnik �andarmerii Konradi straci� g�ow� najzupe�niej, jak ka�dy carski stupajka, przywyk�y do biernego pos�usze�stwa, w podobnym po�o�eniu, o jakim mu si� nawet nigdy po pijanemu nie �ni�o. Wypada�o mu z urz�du i do czego mia� niezmy�lon� chrapk�, natychmiast aresztowa� owego m�odzie�ca. Musia� si� jednak ugi�� mimo woli, mimo wiedzy przed moraln� przewag�. Obawia� si� dra�liwego zaj�cia z m�odzie�� rozgor�czkowan�, gotow� na wszystko, przy tym uwa�a�, �e si�a moskiewska w Piotrkowie jak i w ca�ym Kr�lestwie cho� zbrojna za s�aba jest jeszcze przeciw bezbronnym, uciek� si� do dyplomacji za po�rednictwem aludzi wp�ywua (podkre�lam te dwa wyrazy) [i] sk�oni� Listopada do udania pomieszania zmys��w. Na wz�r stra�y obywatelskiej warszawskiej8 m�odzie� piotrkowska urz�dzi�a r�wnie� u siebie stra� podobn�, na podobnych zasadach. Stra� owa da�a sobie bratnie s�owo strzec osoby Listopada jako brata, kt�ry pierwszy publicznie ze �mia�ym s�owem si� odezwa�, by go Moskale nie porwali do wi�zienia. Moralna przewaga tej stra�y bezbronnej zapewni�a na okres pewien bezpiecze�stwo i wolno�� Listopadowi. 7 W�adys�aw Listopad, ur. w 1838 r., nauczyciel, uczestnik powstania, dos�u�y� si� St�pnia majora i stanowiska dow�dcy saper�w; walczy� pod Smiech�wskim, Jeziora�skim, Langie-wiczem, Miniewskim i Komorowskim. Stra� obywatelsk� zorganizowano po wypadkach 27.11. 1861 r. Do 2 z marca rz�dzi�a ona Warszaw�. a"a Wyrazy podkre�lone w tek�cie. Jednym z obowi�zk�w tej stra�y obywatelskiej dobrowolnie21 na siebie na�o�onych by�o pilne czuwanie nad tym, by ajenci moskiewscy, korzystaj�c z chwili rozgor�czkowania narodu, szczeg�lniej w miastach, intrygami wywo�uj �-cymi niepotrzebne wyskoki nie kompromitowali tak pi�knego i wznios�ego ruchu narodowego. b_b By� wtedy w Piotrkowie niejaki Cywi�ski b. oficer moskiewski. Ubrany w czamark� i konfederatk�, g�o�no i �mia�o, nawet za g�o�no i za �mia�o, ni�by wzgl�dy zdrowego rozs�dku nakazywa�y, odzywa� si� z tym: i� lepiej od razu rozpocz�� z Moskalami walk� na dobre ni� si� modli� po ko�cio�ach i dawa� im czas do nagromadzenia wojska. Stra� obywatelska w Piotrkowie aresztowa�a go i odda�a w r�ce w�adzom moskiewskim9. Nie wiem prawdziwie, jak o tym zdarzeniu my�le�. Czy Cywi�ski by� winnym prawdziwie, czy te� zgrzeszy� brakiem rozumu; mimowolnie mi jednak na my�l przychodzi bajka znajoma o owym s�dzie, skutkiem kt�rego szczupaka skazano... na rzucenie do wody. Je�eli Cywi�ski by� winnym, to mo�na by�o w inny spos�b z nim si� u�atwi�, cho�by uspokoi� nawet wed�ug wyra�enia Kili�skiego10, zamiast oddaniem go pod s�d Moskali dawa� im w r�ce bro� duchow� przeciw sobie. Zreszt� Cywi�ski p�niej zosta� na dobre szpiegiem moskiewskim, i to jednym z zajadlej szych. W tych�e czasach (to jest mi�dzy 25 lutego i 8 kwietnia) przyby� do Piotrkowa jeden z cz�onk�w Towarzystwa Rolniczego11 w celu zbierania podpis�w na adresie do cara podanym, zredagowanym g��wnie przez tych, kt�rzy 9 J�zef Cywi�ski w dniu 5.III. 1861 r. osadzony zosta� w Cytadeli warszawskiej. 10 Jan Kili�ski (1760�1819) przyw�dca ludu w insurekcji ko�ciuszkowskiej. Towarzystwo Rolnicze za�o�one w Kr�lestwie Polskim w 1858 r., rekrutuj�ce si� z ziemian, mia�o negatywny stosunek do walki niepodleg�o�ciowej. a Nast�puje kilka wyraz�w skre�lonych, nieczytelnych. Dalej jest zdanie przekre�lone i nieczytelne. 0 Skre�lono: a 27. w swej am�drej g�owiea w kraju mog�cym mie� jeden cel tylko, mianowicie zrzucenie jarzma naje�d�c�w, wynale�li dwa stronnictwa: �bia�ych" i �czerwonych". O adresie owymb, w imi� beztronno�ci, jak� chc� zachowa�, zdania swego nie �miem wydawa�0. a �a Wyrazy podkre�lone w tek�cie. b Skre�lono: kt�ry w ca�o�ci przytaczam, r�wnie�. 0 Skre�lono: niech s�owa owego adresu same m�wi� za siebie. Adres �w brzmi: �Wypadki zasz�e w Warszawie, stan wzburzenia umys��w, jaki je wywo�a� i jaki po nich nastawi�, g��bokie uczucie bole�ci przejmuj�ce wszystkich powoduje nas w imieniu kraju zanie�� go do tronu W.C.M. niniejsz� pro�b� w nadziei, �e szlachetne serce jego wys�ucha g�osu nieszcz�liwego narodu. Wypadki, od kt�rych opisu wstrzymujemy si�, nie s� wybuchem spo�ecznej nami�tno�ci jakiej� pojedynczej warstwy narodu, s� one jednomy�lnym gor�cym objawem t�umionych uczu� i niezaspokojonych potrzeb, d�ugoletnie cierpienia narodu, od wiek�w w�asnymi instytucjami rz�dz�cego si�, pozbawienie go nawet wszelkiego organu legalnego, za pomoc� kt�rego by m�g� bezpo�rednio przemawia� do tronu i objawia� swoje �yczenia i potrzeby, postawi�y kraj w tym po�o�eniu, �e ofiarami tylko mo�e g�os podnie��, dlatego te� po�wi�ca ofiary! W duszy ka�dego mieszka�ca tego kraju tleje silne poczucie odr�bnej w�r�d rodziny lud�w europejskich narodowo�ci. Poczucia tego ani czas, ani wp�yw rozlicznych wypadk�w zniszczy� ani os�abi� nie zdo�a. Wszystko, co je os�abia i nadwer�a, do g��bi wstrz�sa i niepokoi umys�y. Widzi kraj z bole�ci�, �e gdy potrzeba ta nie zosta�a zaspokojona, powsta� st�d brak zaufania nieodzownego w stosunkach mi�dzy rz�dzonymi a rz�dz�cymi. Zaufanie to nie wr�ci, dop�ki u�ycie gwa�townych, a bezskutecznych �rodk�w represyjnych nie ustanie. Kraj ten r�wnaj�cy si� niegdy� stopniem cywilizacji z innymi krajami europejskimi nie przyjdzie do rozwini�cia swych moralnych i materialnych zasob�w tak d�ugo, dop�ki zasady p�yn�ce z ducha narodu, jego tradycji i historii nie b�d� przeprowadzone w ko�ciele, prawodawstwie, wychowaniu publicznym, zgo�a w ca�ym spo�ecznym organizmie. �yczenia tego kraju s� tym gor�tsze, �e w rodzime lud�w europejskich on tylko ju� jeden pozbawiony jest tych koniecznych warunk�w bytu, bez kt�rych �adna spo�eczno�� doj�� nie mo�e do przeznacze�, dla kt�rych j� opatrzno�� do �ycia powo�a�a. Sk�adaj�c ten wyraz cierpie� i gor�cych �ycze� naszych u st�p tronu, ufni w wspania�omy�lno�� monarsz� odwo�ujemy si� z pe�n� wiar� do g��bokiego uczucia sprawiedliwo�ci W.C.K. Mo�ci. W.C.K.M. Warszawa, dnia 27 lutego 1861 r. wierni poddani" aPowiem tylko, �e zbytkiem jakiej� nie zrozumianej skromno�ci czy te� mo�e przesileniem rozumu dyplomatycznego, chc�cego okpi� szczwanych wrog�w, zgrzeszyli redaktorowie owego adresu czy petycji, obawiaj�cej si� nawet wymienienia �Polska". Dziwno, �e niewielu znalaz�o si� takich, kt�rzy odm�wili po�o�enia swego podpisu na owym adresie, czuj�c ca�� jego ja�owo��, ubli�aj�c� czci narodu, og�aszaj�cego jako zasad� swej spo�ecznej wiary wolno��, braterstwo, r�wnouprawnienie stan�w i wyzna�. Miano za z�e tym ludziom, gniewano si� nawet na nich, cho� przebaczy� musiano w imi� znanej ich poczciwo�ci i mi�o�ci sprawy ojczystej. Niedaleka przysz�o�� gorzkim do�wiadczeniem pokaza�a, �e owa mniejszo�� grzesz�ca zbytkiem sumienno�ci w sprawie, gdzie chodzi�o o ca�o��, dobro i krew narodu, mia�a s�uszno�� i wielk�! Podczas gdy�my si� stroili w czamarki, �upaniki, czapeczki z pawiemi pi�rkami, gdy�my si� cieszyli bezbronn� wygran�, Moskwa tymczasem do Warszawy �ci�gn�a przesz�o 20 000 wojska12 i w milczeniu gro�nym czeka�a tylko sposobnej chwili, by si� wyzwierzy� na nar�d bezbronny. Odpowied� cara na adres pogardliwa, dozwalaj�ca Polakom m�wi� po polsku i nazywa� si� Polakami poddanymi cara, adres �w nazwa�a dzie�em niespokojnej mniejszo�ci! Na par� dni przed pami�tnym �smym kwietnia przyby�em do Warszawy. Trafi�em na najwi�ksz� gor�czk� manifestacji. W dniu 6 kwietnia Rada Administracyjna urz�-downie og�osi�a rozwi�zanie Towarzystwa Rolniczego, wskutek przemo�nych przewag� i nahajk� carsk� popar- 12 5.111.1861 r. Aleksander II podj�� decyzj� o zwi�kszeniu wojsk w Kr�lestwie Polskim. Ju� 4I16.IV jeden z pu�k�w przyby� z Kowna do Warszawy. Si�a garnizonu warszawskiego wynosz�ca z pocz�tkiem marca 1861 r. oko�o 10,5 tysi�ca, wzros�a w po�owie marca do 15 tysi�cy, a 5 kwietnia do 19304 �o�nierzy. a Skre�lono: Zaprawd�. tych wp�yw�w margrabiego21 Wielopolskiego13. By�o to jedyne nie rz�dowe Towarzystwo w Kraju Nadwi�la�skim, maj�ce prawo zbiera� si� publicznie na czysto agronomiczne rozprawy. Wp�yw narodu wywo�a�, i� na stole obrad owego Towarzystwa z�o�onego przewa�nie ze szlachty i ludzi dobrego bytu znalaz�a si�, cho� jej na porz�dku dziennym nie by�o, sprawa ludowa, sprawa uw�aszczenia w�o�cian14. Lud warszawski ide� r�wnouprawnienia i braterstwa uniesiony w braku czego lepszego uwa�a� owe Towarzystwo za rodzaj niby Zgromadzenia Narodowego. G�os ludu postanowi� uczci� ten smutny akt rozwi�zania Towarzystwa Rolniczego osobn� manifestacj�. Na rzecz tego jeszcze 6 kwietnia lud warszawski od�piewa� pod statu� Matki Boskiej na Krakowskim Przedmie�ciu w ko�ciele ksi�y Reformat�w �Bo�e co� Polsk�" i �Z dymem po- �ar�w". Nazajutrz, 7 kwietnia, w przewodni� niedziel� z rana liczne t�umy zebra�y si� na cmentarzu Pow�zkowskim, ko�o mogi�y pi�ciu poleg�ych. Jeden zakonnik, natchniony og�lnym zapa�em narodowym, mia� gor�ce kazanie. Po kazaniu pewna Polka pod wp�ywem zapa�u rzuci�a my�l, by na pami�tk� dnia tego przypi�� zielone ga��zki na znak nadziei. My�l t� w tej�e chwili pochwycono i wykonano. Lud przypi�wszy zielone ga��zki do odzienia si� rozszed�, daj�c sobie nawzajem has�o widzenia si� i zebrania na �Placu Zielonym". Oko�o godziny 2 po po�udniu t�umy ludzi zaleg�y plac przed gmachem Towarzystwa Kredytowego, jako te� ulice przyleg�e. Niespodzianie nad g��wnem. wej�ciem gmachu zab�ysn�� w miejsce or�a carskiego znak narodowy Or�a i Pogoni. Lud zebrany powita� ten znak radosnym okrzykiem, �atwym do zrozumienia ka�demu co �y� i czu� w podobnych chwilach, zarzuci� wie�cami i uczci� pie�ni� �Bo�e co� Polsk�". Nast�pnie za kupk� do�� liczn� [s] m�odzie�y nios�cej laury i wie�ce t�um ca�y ludu �piewaj�c narodowe pie�ni 13 Aleksander Wielopolshi (1803�1877) 27.111.1861 r. z dat� nominacji 25.111 zosta� powo�any na stanowisko Dyrektora Komisji Rz�dowej Wyzna� Religijnych i O�wiecenia Publicznego. 14 Pod naciskiem opinii publicznej Towarzystwo Rolnicze w lutym 1861 r. zaj��o si�. spraw� ch�opsk�, a na wniosek Tomasza Potockiego podj�o, uchwal� o wykupie czynszowym. a W tek�cie: Hrabiego. uda� si� sprzed Towarzystwa Kredytowego15 na Nowy �wiat do pa�acu Andrzeja Zamoyskiegoa, w kt�rego osobie lud chcia� cze�� bratni� odda� rozwi�zanemu Towarzystwu Rolniczemu jako prezesowi tego� Towarzystwa. Andrzej Zamoyski16 (powiem wprost bez ogr�dki) ba� si� pokaza� ludowi, kt�ry go ��da� widzie�, bior�c mo�e zanadto do siebie, zanadto osobi�cie �w zaszczyt ludowy mu serdecznie zrobiony... owszem przez jednego ze swych domownik�w na podzi�kowanie przes�a� ludowi rad� rozej�cia si� do dom�w16". Lud zm�czony d�ugim a ja�owym oczekiwaniem rozszed� si� sprzed pa�acu Zamoyskiego w r�ne strony swoje. Tymczasem knia� Gorczakow17 ju� pewniejszy siebie pod zas�on� dwudziestu kilku tysi�cy bagnet�w i szabel �o�dackich, �ci�gni�tych forsownymi marszami do Warszawy, wysadzi� z Zamku na plac przed pos�giem Zygmunta dwie kompanie piechoty i wys�a� w jedn� stron� kozak�w, a w drug� �andarm�w kijowskich. Cz�� ludu wracaj�ca t�umnie z Nowego �wiatu ku Zamkowi i Staremu Miastu spotka�a si� naprz�d z �andarmami, a na placu Zygmunta z piechot� rozstawion� w szyku bojowym przed Zamkiem. Lud, kt�ry by mo�e spokojnie rozszed� si� do domu, zacz�� si� zatrzymywa� i gapi�, co z tego dalej b�dzie... ni st�d, ni z owad nie t�um ju�, ale ca�e g�ste t�umy skupi�y si� na placu Zygmunta, na Krakowskim Przedmie�ciu, Szero-kiem, na Podwalu, Senatorskiej i na innych ulicach. Przed statu� Matki Boskiej na Krakowskim Przedmie�ciu kilka os�b ukl�k�o i za�piewa�o pie�� �Bo�e co� Polsk�", co si� jeszcze przyczyni�o bardziej do zwi�kszenia t�umu. Przechodzi�em bardzo blisko, bo �rodkiem ulicy, o par� krok�w od �andarm�w, zbrojnych na ostro, przeje�d�aj �- 15 W gmachu Towarzystwa Kredytowego mie�ci�o si�. Towarzystwo Rolnicze. Andrzej Zamoyski (1800�1874) hr., prezes Towarzystwa Rolniczego. a Relacja niedok�adna. Zamoyski wpierw wysia� sekretarza Towarzystwa Rolniczego W�adys�awa Garbinskiego, potem sam wyszed� na balkon nawo�uj�c t�um do spokoju i rozej�cia si�. Gorczakow Micha� (1793�1861), ks., od 1856 x. namiestnik w Kr�lestwie Polskim i dow�dca 1 Armii. a W tek�cie u�ywa si�pisowni: Zamojski, cych od placu Zygmunta ku Nowemu �wiatu. Ca�y oddzia� (jak mi si� zdaje p� szwadronu) by� pijany do stopnia zbydl�cenia, podoficer czy wachmistrz jad�cy z brzegu, ze strony mojej, widocznie chwia� si� na koniu na cztery strony �wiata, mrucz�c pod nosem �o�dackie jakie� b�ogos�awie�stwa. Wprawdzie by�o mi bardzo pilno wraca� do mieszkania, tym bardziej �e tego� dnia mia�em odjecha�, zosta�em jednak powodowany g��wnie t� my�l�, �e w chwilach niebezpiecze�stwa og�lnego nie godzi si� cho�by tylko w imi� co powszechnej poczciwo�ci szuka� sobie bezpiecznego schronienia, z kt�rego by si� mo�na by�o jak widz bezstronny, bezbarwny i spokojny przypatrywa� wypadkom, owszem, �e ka�demu prawo i dobrze my�l�cemu obywatelowi wypada zosta� tam, gdzie jest niebezpiecze�stwo spotka [s] i dosta� do ko�ca. Gdym si� z trudem wielkim docisn�� na plac przed Zygmuntem, na chodnikach otaczaj�cych ten�e plac i na ulicach wpadaj�cych w niego lud, t�umnie �ci�niony, spokojny, weso�y, przedrwiwaj�cy, z w�a�ciwym Warszawie dowcipem, jakby przyszed� na jakie bezp�atne widowisko w cyrku, a przy tym wszystkim znajduje si� z prawdziw� godno�ci�. Przedrze� si� przez t�umy ludu na boczne ulice, cho�by kto najszczerzej chcia�, niepodobna by�o. We �rodku za� przed Zamkiem i ko�o pos�gu Zygmunta III �o�dactwo moskiewskie w szarych p�aszczach, zbrojne i uszeregowane jak do boju, strzelaj�c dzikim zbydl�conym, pe�nym trwogi, pijanego ob��du i ��dzy krwi wzrokiem, z dala cuchn�ce w�dk�, kt�r� od dni kilku za pieni�dze zrabowane w Polsce pojone by�o. Gorczakowa z Chrulowem18 i ze sztabem wyjecha� konno z Zamku i defiluj�c przed �ci�nionymi szeregami ludu, co� tam prawi� po swojemu, czego ani z tre�ci, ani z j�zyka lud warszawski nie m�g� i nie chcia� zrozumie�. �Czego chcecie! Czego chcecie?" pyta� kilkakrotnie zwracaj�c si� do ludu. Ch�opiec, terminator rzemie�lniczy, dwunastoletnie prawdziwe dziecko warszawskie, wrzasn�� mu �Polski chcemy", co lud przywita� okrzykami i oklaskami hucz- 18 Chrulow Stefan (1807�1870), carski genera�, dowodzi� drugim armiejskim korpusem, a W tek�cie; Gorczakow. nymi. Gorczakow gniewnie trzepn�� si� d�oni� po kolanach, zakl�� po moskiewski! i odjecha� napowr�t do Zamku. Tymczasem kilkunastu oficer�w moskiewskich �azi�o jak mary przed ludem i mi�dzy ludem, radz�c, jak kt�ry umia�, po polsku i po moskiewsku, a zawsze niby jako najlepiej �ycz�cy przyjaciele, �eby si� rozej�� i nie wywo�ywa� nieszcz�cia. Na s�owa zbyt cz�sto powtarzane przez tych dziwnego rodzaju po�rednik�w �do domu, do domu, panowie!", lud warszawski dopowiedzia� po kilkakro� jakby jednym g�osem: �my w domach, my u siebie! wy wracajcie do siebie". Ci za�, co stoj�c w pierwszych szeregach mieli sposobno�� bli�ej si� rozm�wi� z oficerami moskiewskimi (niespodzianymi opowiadaczami spokoju przed ludem uciemi�onym), na ich rady i przedstawienia, �e gdy lud si� nie rozejdzie, wojsko ma rozkaz strzelania, cz�stuj�c ich poufnie papierosem lub cygarem odpowiadali z u�miechem: �niech wojsko ust�pi, to i my ust�pimy". Jak si� to sta�o, nie wiem, do��, �e si� sta�o, i �o�dactwo moskiewskie po dw�ch godzinach mniej wi�cej cofn�o si� do Zamku. Pod wiecz�r t�umy ludzi dobrowolnie, cz�ci� za wp�ywem i za namow� ludzi wp�ywu i szacunku, naj-g��wniej za� ks. kanonika J�zefa Wyszy�skiego19, powoli opu�ci�y plac Zamkowy. Dla pami�ci zapisuj�, �e w tym�e dniu, nie wiem czy na rozkaz tak zwanej Delegacji Obywatelskiej, czy te� z w�asnego domys�u stra�y obywatelskiej, zaaresztowano W�adys�awa Krzy�anowskiego19a. Ze strony polskiej Krzy�anowski obwiniony by� jako ajent rz�du moskiewskiego i przez stra� obywatelsk� polsk� oddany by� policji pod zarzutem, �e namawia� do zbrojnego powstania. G��wn� rol� w tej sprawie odegrali studenci Akademii Medycznej ca�ym sk�adem swoim nale��cy do stra�y obywatelskiej. O tej sprawie nic przes�dza� nie �miem, wiem tylko, �e Krzy�anowski, po dw�ch latach wi�zienia w pod- 19 Wyszy�ski J�zef (1811�?), ks., w 1861 r. cz�onek Delegacji Miejskiej Warszawy, jesieni� 1861 r. zes�any, po powrocie z zsy�ki powt�rnie zes�any w 1863 r. 19a By� to przyw�dca tajnej organizacji opieraj�cej si� o element rzemie�lniczy zwanej �Czarne Bractwo". Organizacja ta mia�a wyst�pi� przeciwko caratowi w Wielkim Tygodniu. ziemiach Cytadeli, wywieziony zosta� do Syberii, jako skazany do kopalni na ca�e �ycie! Nazajutrz po tej manifestacji podw�jnej zab�ysn�� nad Warszaw� pami�tny krwawy dzie� 8 kwietnia20. Nie by�em obecny w Warszawie, wi�c nie mog� opisywa� owego krwawego dramatu. W nocy z 8 na 9 dobieg�a wie�� o krwawych wypadkach warszawskich do Piotrkowa, a do rana jeszcze po ca�ym mie�cie si� rozesz�a, z dodatkiem wie�ci 0 bombardowaniu Warszawy. �atwo zrozumie�, jakie wra�enie musia�a wywrze� ta wiadomo�� nag�a i niespodziewana. A cho� fakta ju� same przez si� s� natury takiej, �e zdolne by by�y krew w �y�ach zamrozi�, w opowiadaniu wzros�y jeszcze do pot�gi drugiej, przecie we wra�eniu niespodzianym jak piorun nie by�o wcale ni trwogi, ni przera�enia, jak zwykle bywa, a tylko zgroza i oburzenie nie do opisania, z poczuciem gotowo�ci na wszystko, do naj ostatniej szych i najszale�szych ofiar. Chcia�a Moskwa przerazi�, a sprawi�a wprost przeciwny skutek. Usta�y wszystkie zaj�cia i prace domowe i publiczne, uderzono w dzwony, gromadzono si� t�umnie po ko�cio�ach na kr�tk� modlitw�, a g��wnie na naradzenie si� cichym szeptem jedni drugich, co dalej robi� wypada? Na wiadomo��, �e przez Piotrk�w przeje�d�a� maj� konsulowie francuski i angielski, jako opuszczaj�cy w imi� zgwa�conych praw ludzkich i boskich swe stanowiska21, ca�a prawie ludno�� uda�a si� na dworzec kolei �elaznej z zamiarem, by uczyni� ich powiernikami swego oburzenia 1 zgrozy, a zarazem prosi�, by jako po�rednicy mi�dzynarodowi i naoczni �wiadkowie opowiedzieli swym rz�dom i narodom, co widzieli i s�yszeli i na jakie m�ki skazana jest Polska za to, �e cho� w kajdanach wroga, chce s�u�y� sprawie post�pu i wolno�ci. M�odzie� za� w liczbie kilku- W wypadkach 8 kwietnia zgin�o z g�r� 100 os�b, a oko�o 200 by�o rannych; w wi�kszosci byli to ludzie pochodzenia jsko-rzemie�lniczego. By�a to tylko pog�oska. Konsul francuski Segur-Dupeyron Pierre zosta� odwo�any dopiero w sierpniu 1862 r. i na skutek innych okoliczno�ci, konsul za� angielski Stanton pe�ni� t� funkcj� w latach powstania. dziesi�ciu, uniesiona szlachetnym zapa�em, zaj�a poci�g udaj�cy si� do Warszawy w celu niesienia bratniej pomocy braciom warszawianom. Nie mam wcale czasu i miejsca si� rozczula�, lecz mog� rzec �mia�o, kto by� w chwili odjazdu tej zacnej i dziarskiej m�odzie�y, ten z pewno�ci� do ko�ca �ycia owej chwili nie zapomni. Na dow�d za�, jaka to by�a m�odzie�, powiedzie� mog�, �e prawie wszystka wygin�a w powstaniu lub przepada na wygnaniu we wszystkich cz�ciach �wiata. Niewiasty, starcy, dzieci, wszystkich stan�w i wyzna�, w chwili ruszenia poci�gu pad�szy na kolana z mimowolnymi �zami s�ali jej b�ogos�awie�stwa. Na ka�dej stacji po�redniej na drodze do Warszawy to� samo si� powtarza�o. M�wi� tylko o Piotrkowie, lecz przecie� nie jeden Piotrk�w ko�o Warszawy, i jakiem si� bardzo pr�dko dowiedzia� i przekona�, to� samo co w Piotrkowie powtarza�o si� w szerokim i d�ugim promieniu Warszawy, w wi�kszej cz�ci miast i wsi, to jest tam, gdziekolwiek owa wie�� krwawa z �smego kwietnia dosz�a, a powt�rzy�o si� wsz�dzie, jednako pod wzgl�dem tre�ci my�li i ducha. A przecie� o organizacji og�lnej narodowej, ogarniaj�cej swymi wp�ywami wszystko i wszystkich, nie by�o jeszcze �adnej mowy. Wszystko to �wiadczy o �ywotno�ci idei wolno�ci, braterstwa i r�wnouprawnienia bez r�nicy, pocz�tej w m�odych piersiach, m�odzi polskiej, ochrzczonej krwi� pi�ciu ofiar, a bierzmowanej uroczystym, obywatelskim prawdziwie, pogrzebem tych�e. S�u�ba carska moskiewska powzi�wszy s�uchy, �e nar�d ca�y bie�y na pomoc Warszawie, kaza�a obsadzi� �o�dac-twem i kozactwem rogatki warszawskie i bli�sze stacje, z nakazem aresztowa� ka�dego, kto paszportu urz�dowego nie poka�e. Poniewa� rzadko chyba komu chcia�o si� w podobnym czasie pomy�le� o paszporcie, a nie chc�c si� nara�a� na daremne zaj�cia z policj� i �o�dactwem, op�acone w najlepszym razie z�ot�wkami polskimi, m�odzie� i starsi za nimi wyskakiwali z wagon�w b�d�cych w biegu i ubocznymi przesmykami dostawali si� do Warszawy. M��d� warszawska przybysz�w ze �z� gorzk� w oku i z niemym wymownym u�ciskiem, gdzie s��w nie potrzeba, przyj�a. Warszawa, kochana Warszawka, jak j� zw� nadwi�lanie, zwykle gwarna, weso�a, o�ywiona, dla tych szczeg�lniej, co zaczerpn�li oddechem jej �ycia w dniach przed �smym kwietnia, przedstawia�a widok nie do opisania. Zwykle naj�adniejsze ulice teraz puste, jakby wymi�t�, jakby zaraza przesz�a. Bardzo nieliczni przechodnie przemykali si� chy�kiem ze spuszczonymi oczami, nie ogl�daj�c si� ni za siebie, ni w bok, widocznie gwa�town� potrzeb� wygnani z domu i gwa�town� potrzeb� gnani nazad do domu, do rodzin; �o�dactwo biwakuj�ce na g��wniejszych placach jako to przed Zygmuntem, na Saskim, przed ogrodem Krasi�skich, wyj�ce po pijanemu spro�ne pie�ni, a mi�dzy nimi armaty z zapalonymi lontami wymierzone w g��wniej -sze ulice; oto zewn�trzny widok Warszawy! Dodajmy jeszcze do tego krwawe plamy na chodnikach i murach ulic przyleg�ych placowi Zygmunta, kt�rych zmy� i zatrze� nie by�o jeszcze czasu we zwyk�ym ka�dej zbrodni pop�ochu, i liczne �lady kul, nie ju� w oknach pierwszego lub drugiego pi�tra, lecz na wysoko�� piersi lub g�owy cz�owieka, a b�dziemy mieli obraz prawdziwie godny jakiego� piek�a dantejskiego. W nocy z dnia 9 na 10 zaaresztowano w domach mn�stwo os�b i wywieziono natychmiast do Modlina*, nie m�wi�c ju� o tych, kt�rych �o�dactwo, kozactwo i �andarmi na�apali wieczorem dnia 8 kwietnia i nazajutrz przez ca�y dzie� na ulicach. Godnym uwagi, �e Dziennik Warszawski, �w Monitor pana Wielopolskiego, w opisie wypadk�w 8 kwietnia, zreszt� bardzo kr�tkim i nie�mia�ym, opowiada o nich jakby o prawdziwej walce ulicznej, w kt�rej bior�ce udzia� wojsko jedynie cudem waleczno�ci winno swe ocalenie z gro��cego niebezpiecze�stwa. * Mi�dzy innymi Karola Nowakowskiego, ucznia Szko�y Sztuk Pi�knych, Miko�aja Epsteina, syna bankiera, i Jana Ch�dzy�s�aego, "w�a�ciciela domu w Warszawiea. Nowakowski i Ch�dzy�s�a, pomimo uwalniaj�cych ich wyrok�w S�du Kryminalnego i Apelacyjnego, na skutek apelacji prokurator�w przez rok czasu w kazamatach Modlina byli trzymani � dopiero z wyroku Rz�dz�cego Senatu Ch�dzy�skiego na wolno�� wypuszczono. Nowakowskiego za�, pomimo �e Senat dzia�aj�cy w imieniu cara uwolni� go tak�e, Namiestnik Kr�-lewstwa w drodze administracyjnej do guberni Jenisejskiej w Syberii0 zes�a� go poleci� . a"a Tekst pierwotny: obywatela miasta Warszawy. Tekst pierwotny: wskutek. 0 Skre�lono: do kopalni. ASkre�lono: Oto jest sprawiedliwo�� moskiewska!! Jakkolwiek nie by�em osobi�cie obecny wypadkom w dniu 8 kwietnia zasz�ym, niech mi jednak wolno b�dzie si� wynurzy� z my�l� moj�, �e rz�d najazdowy ju� od dawna knu� zamiar, by jednym krwawym zamachem, manifestacj� dobrych ch�ci carskich odpowiedzie� na wszystkie manifestacje narodowe, zem�ci� si� za wszystkie upokorzenia doznane po 25 i 27 lutego, w tej nowej dla nich walce z si�ami ducha niedost�pnymi kuli i bagnetowi i raz ju� sko�czy� z t� szczeg�lniej mu nienawistn� �a�ob�, kol�c� im bezustannie w oczy jak wyrzut sumienia. W miar� przybywania si� zbrojnych do Warszawy Moskalom przybywa�o serca i bardziej podnosili g�ow�, wreszcie czuj�c ,si� bezpiecznymi i pewnymi siebie pod zas�on� dwudziestukilku tysi�cy �o�daotwa postanowili doprowadzi� do skutku sw�j wi�cej ni� nikczemny zamys�. Chodzi�o tylko o to, aby czymkolwiek upozorowa� zaczepk� ze strony Polak�w, bo ju� tak ni st�d, ni z owad napada� na bezbronnego za to, �e �piewa i stroi si� po swojemu, tego to nawet i Moskwa si� powstydzi. Cofni�cie wojska z placu w dniu poprzednim jeszcze bardziej rozpali�o ch�� zemsty w Moskalach. Kilka dni z rz�du poddawano obficie �o�-dactwu w�dkia, by je godnie usposobi� do godnych czyn�w bohaterskich. Tymczasem kochana Warszawka ucieszona wczoraj szym triumfem bezbronnym nad Moskw� bawi�a si� zapami�tale. By� to prawdziwie �wi�teczny dzie� na manifestacje; z kilkana�cie ich przynajmniej w dniu tym odbywa�o si� w Warszawie. Najg��wniejsza i najliczniejsza odbywa�a si� na Pow�zkach z powodu pogrzebu ks. Stobnickiego22, sybiraka. Za trumn� post�powa�o wi�cej ni� ze 30 tysi�cy ludu. W�a�nie gdy nar�d z Pow�zek wraca� do Warszawy, Moskale z nikczemn� chytro�ci� wystawili z Zamku na plac przed Zygmuntem dwie kompanie piechoty kozak�w i �andarm�w. W par� minut chodniki naoko�o placu Zamkowego pe�ne by�y ludu zwabionego ciekawo�ci�. Moskale zacz�li odegrywa� wczorajsz� scen�, a tymczasem t�um si� zwi�ksza� widocznie co chwila, wreszcie po dw�ch godzinach wzajemnego dra�nienia si� mi�dzy wojskiem a ludem Moskale poszczuli lud �andarmami i kozakami. Na t� wia- Stobnicki Ksawery. a Wyraz podkre�lony w tek�cie. domo��, kt�ra piorunem gruchn�a poa mie�cie, ca�a Warszawa, i starzy, i m�odzi, kobiety i dzieci, wyleg�a ca�ymi t�umami na ulice pchaj�c si� ku Zamkowi, w tej chwili Moskale zacz�li dawa� ognia do g�sto skupionego ludu. Reszta wiadoma wszystkim. Zbyt widocznym jestb, �e Moskale umy�lnie z szata�sk� chytro�ci� urz�dzili t� ca�� zasadzk�. Rzecz dziwna, ca�y ten krwawy dramat zamiast zabi� i przygn�bi� ducha, zamiast nakaza� tch�rzliwe milczenie s�owom i czynom, podni�s� owszem i uzacni� ducha og�lnego. W kilka dni Warszawa otar�a �zy z oczu, spojrza�a dumnie i odwa�nie, a oporem biernym lub czynnym w ka�dym czasie, miejscu i w ka�dej okoliczno�ci przeciw wszystkiemu, co od wrog�w pochodzi, stara�a si� okaza� g��bok� wzgard� i zarazem nie t�umion� niczym nadziej� i wiar� w przysz�o�� lepsz� i w niepodleg�o�� Ojczyzny silniejsz� ni� kiedy. Gor�czka manifestacji, kt�ra w Warszawie musia�a och�on�� z powodu miejscowych okoliczno�ci, byc si� ducha nie rozprasza� i nie nara�a� nadaremnie m�odzie�y, przenios�a si� na prowincj�. Przed 12 sierpnia dosz�a do Piotrkowa drukowana odezwa wzywaj�ca do u�wi�cenia uroczystym obchodem pami�tki Unii Korony i Litwy, przypadaj�cej w dniu 12 t.md2 . Celem przygotowania, urz�dzenia i przyprowadzenia do skutku owego obchodu pi�ciu nas m�odych ludzi, mianowicie: J�zef Grzybi�ski, Zbigniew Ch�dzy�ski, Franciszek Golcz, W�adys�aw Turchetty i Wro�ski, zawi�za�o si� w bratnie ko�o, z celem i postanowieniem, by nie Odezwa ta wzywaj�ca do uroczystego �wi�towania rocznicy Unii Lubelskiej 1569 r. g�osi�a: � Wyznajmy publicznie wszyscy wesp� z kap�anami w dniu 12 sierpnia 1861 r., �e�my bracia jednej rodziny! Or�a Bia�ego i Pogoni! Obch�d tej jedno�ci dwu narod�w winien byc uroczysty, spokojny, ogarniaj�cy sob� ca�� przestrze� staro�ytnej Polski. �a�oba na ten jeden dzie�, tak wielkiej wagi w dziejach, zdejmuje si�". & Skre�lono: ca�em. Skre�lono: jak si� widzi. 0 Skre�lono: nadaremnie. Tekst pierwotny: sierpnia. przestaj�c wy��cznie na tym, je�eli mo�na b�dzie p�j�� dalej i naprz�d. Wiadomo�� o zamierzonej manifestacji na dzie� 12 sierpnia, z czym si� zreszt� nie bardzo ukrywano, dosz�a do uszu jenera�a Wagnera, naczelnika wojennego powiatu piotrkowskiego24, przedsi�wzi�� on natychmiast w�a�ciwe ludziom podobnym �rodki, by nie dopu�ci� owej manifestacji. Z rana 12 sierpnia wyda� od siebie odezw�, kt�r� kaza� poprzykleja� na rogach ulic i og�osi� przez policj�, przy b�bnie, gro��c� surow� odpowiedzialno�ci� i s�dem wojennym wszystkim, kt�rzy by si� powa�yli bra� udzia� w zamierzonej manifestacji, a pr�cz tego osobne og�oszenie, �e ka�dy znajduj�cy si� po godzinie 8 wieczorem bez latarki zaaresztowanym b�dzie. �rodki te przyczyni�y si� tylko do nadania wi�kszego uroku ca�ej uroczysto�ci, mianowicie uroku niebezpiecze�stwa. W dniu 12 od rana prawie wsz�dzie w biurach, szko�ach, rzemios�ach praca usta�a, jako przy dniu �wi�tecznym sklepy pozamykano. Kobiety na ten jeden dzie� zrzuci�y �a�ob� i ustroi�y si� w suknie, wst��ki jasnych kolor�w, owym doborem i uk�adem, gdzie tym razem mniej chodzi�o o gust, kokieteri� lub mod�, jak raczej o my�l, z daleka ju� bij�c� w oczy. Z rana, przed po�udniem, odby�o si� uroczyste nabo�e�stwo, w czasie kt�rego od�piewano �Bo�e co� Polsk�" i �Z dymem po�ar�w". Po po�udniu zebrano si�a w ko�ciele ks. Dominikan�w, powt�rnie od�piewano narodowe hymny i stamt�d g��wnymi ulicami przechodz�c umy�lnie mimo mieszkania jenera�a Wagnera, z przygotowanymi zawczasu latarkami, udali�my si� do ogrodu publicznego blisko dworca kolei �elaznej b�d�cego, do�� licznym cho� nie skupionym t�umem, gdzie wi�cej os�b z miasta mia�o przyby�. Zabawili�my si� w ogrodzie przechadzk� i rozmow� do godziny �smej, z uderzeniem kt�rej, zapaliwszy latarki papierowe, t�um ca�y r�nobarwny, gwarny, ze �wiat�ami w r�ku, co rzeczywi�cie sprawia�o niezwyk�y urok, z ogrodu tymi� samymi ulicami ruszy� do domu. Jenera� Wagner obsadzi� ju� wojskiem przyleg�e ulice rynkowi, przez kt�re koniecznie przechodzi� nam wypada�o, maj�c zamiar za 24 Wagner, gen. lejtnant, naczelnik wojenny powiat�w: rawskiego, �owickiego, piotrkowskiego i Cz�stochowy. a Skre�lono: powt�rnie. nadej�ciem t�umu ludu otoczy� go zewsz�d, zamkn�� wszystkie wyj�cia i po wyaresztowaniu pewnej liczby ludzi z wi�ksz� inteligencj�, energi� lub wp�ywami, reszt� przez noc ca�� zatrzyma� pod go�ym niebem. Gdy�my wchodzili na rynek, Wagner z balkonu swego mieszkania wrzeszcza� do oficer�w rozkazy jakie�... zapewne, by wojskiem zamkn�� wyj�cia z rynku. Nie zwa�aj�c na to wcale, nie zwracaj�c niby uwagi, t�um ca�y post�powa� naprz�d, na czele prawie sz�y trzy siostrya, panny xxx, ubrane jedna w bia��, druga w b��kitn�, trzecia w amarantow� sukni�; oficerowie, kt�rzy prawie wszyscy mieli znajomo�ci w mie�cie i go�cinnie byli przyjmowani, nie uznali za stosowne okazywa� si� bohaterami i zuchami wzgl�dem p�ci s�abej i pozornie wykonuj�c rozkazy jenera�a, komend� zmienili w taki spos�b, �e zosta�a si� wolna luka, kt�r� przesz�y wy�ej wspomniane trzy siostry, a za nimi i t�um ca�y, kt�rego przej�ciu stawia� op�r ju� by za p�no w�wczas by�o. Po rozej�ciu si� do dom�w ka�dy stara� si� o�wieci� jak mo�na okna swoich mieszka� wychodz�ce na ulice i tak si� zrobi�a niechc�cy zaimprowizowana manifestacja. Wagner natychmiast kilku oficer�w posadzi� na odwach, w nocy za� kaza� z mieszka� aresztowa� kilku urz�dnik�w, kt�rych zreszt� w dni kilka musia� wypu�ci� nie mog�c im nic dowie��. Jeszcze z rana tego samego dnia kaza� uwi�zi� Kurnatowskiego, kupca, za zamkni�cie sklepu i kilku obywateli przyby�ych z powiatu. Jest to zwyk�y wszystkim s�u�kom carskim w�a�ciwy spos�b okazania swej gorliwo�ci i dzia�alno�ci czynownej, szczeg�lniej gdy strac� g�ow� i nie wiedz� co robi�. Ta z pomy�lnym skutkiem i powodzeniem przedsi�wzi�ta i wykonana manifestacja by�a dla naszego tylko co uradzonego k�ka niby pewnego rodzaju zwyci�stwem, wprawdzie bardzo s�abej i drobnej wzgl�dem ca�ego ogromu sprawy narodowej donios�o�ci, zawsze jednak zach�caj�cym do P�j�cia �mia�� i dobr� nadziej� naprz�d. a Skre�lono: rodzone. a a U�o�yli�my napr�dce og�lny program naszych dzia�a� w spos�b nast�puj�cy: Porozumie� si� z lud�mi dzia�aj�cymi w Warszawie w celu jednomy�lno�ci i jednozgodno�ci w post�powaniu, jako te� wzajemnej pomocy w razie potrzeby, zawi�za� stosunki z s�siednimi miastami i powiatami i tam�e stara� si� ustanowi�b odpowiednie k�ka organizacyjne, rozpowszechnia� wszelkie odezwy, druki i pisma patriotyczne, w og�le s�owem i czynem prowadzi� w swoim zakresie propagand� w duchu narodowym i rewolucyjnym, wreszcie stara� si� o zgromadzenie fundusz�w, kt�re by mo�na wc danym razie u�y� na potrzeby narodowej sprawy. Zach�ceni pierwszym powodzeniem, pe�ni zapa�u i dobrej nadziei przysi�gli�my sobie i�� naprz�d nie zra�aj�c si� niczym. W celu powi�kszenia k�ka liczebnie i moralnie przyj�li�my dw�ch ludzi jeszcze, nieposzlakowanej zacno�ci i patriotyzmu, a swym stanowiskiem spo�ecznym, stosunkami i wp�ywami mog�cymi odda� wielkie us�ugi dobrej sprawie, ob. Zag�rskiego, zawiadowc� stacji, i Nowickiego, naczelnika biura telegraf�w. Co si� tyczye wydobycia i zgromadzenia fundusz�w, to k�ko nasze radzi�o sobie za pomoc� nabo�e�stw narodowych, kt�re�my urz�dza� si� starali przy ka�dej okoliczno�ci, przy ka�dej mniej lub wi�cej wa�nej rocznicy narodowej. Nabo�e�stwa te, cho� do�� liczne i cz�sto po sobie nast�puj�ce, zawsze jednak r�wnie� t�umnie i z r�wnym zapa�em ucz�szczane by�y, ka�de takie nabo�e�stwo pod pozorem jakiej kwesty dobroczynnej, sk�adki na ko�ci� lub co� innego przynosi�o nam do kilkudziesi�ciu rubli, abonowali�my zagraniczne dzienniki zakazane w kraju i te za op�at� pewnej kwoty wypo�yczali�my do czytania, sprowadzali�my wreszcie hurtownie r�ne pisemka, broszurki, pie�ni w duchu i tre�ci a-a Skre�lono: Jak wy�ej wspomnia�em, by�o nas 5 pocz�tkowo: J�zef Grzybi�ski, urz�dnik z poczty. W�adys�aw Turchetty, Franciszek Golcz, Zbigniew Ch�dzy�sKi, urz�dnicy z sadu, Wro�ski z Kolei. Tekst pierwotny: zawi�za�. 0 Tekst pierwotny: w jakim. Skre�lono: nag�ym. e W tek�cie: tycz�. narodowej lub sprawy polskiej si� tycz�ce, te po znacznie wy�szej zbywali�my cenie, a nabywc�w ch�tnych nigdy nam nie brak�o. Tym sposobem da�o si� nam zebra� do polowy listopada oko�o 5000 z�p., co na Piotrk�w zwa�ywszy na kr�tki przeci�g czasu co� przecie znaczy, nie by�o tu z pewno�ci� ani jednego grosza niech�tnie danego. Mimowolnie na my�l mi przychodzi, jakie� to ogromne sumy przy porz�dnie, rozumnie, ale z zapa�em i sumiennie prowadzonej organizacji wydoby� by si� da�o, ju� z samych tylko miast i miasteczek polskich, kt�re przecie wcale bogatymi nie s�, w razie jakiej nag�ej narodowej potrzeby! Prawdziwy patriota polski nie rozumie, co to jest nie da�, nie rozumie nawet, co to jest czeka� na wezwanie innych, gdy widzi potrzeby Ojczyzny. A c� dopiero m�wi� o wsiach i dworach. Zach�ceni pierwszym powodzeniem zacz�li�my dzia�a� �mielej. Wkr�tce po zawi�zaniu si� naszego k�ka zacz�y si� pojawia� r�ne odezwy, pisemka ulotne, stosowne do chwili obecnej, r�nej formy i uk�adu, drukowane lub pisane, kt�re si� rozszerza�o b�d� to rozlepiaj�c na rogach ulic, na domach rz�dowych, na drzwiach ko�cielnych, czasem i wewn�trz ko�cio�a, b�d� rozrzucaj�c w miejscach publicznych licznie ucz�szczanych, b�d� za po�rednictwem m�odzie�y. Tre�ci tych odezw i piosenek niepodobna bli�ej i �ci�lej okre�li�, zawsze by�a w nich mowa o mi�o�ci Ojczyzny, o narodowo�ci, o przesz�o�ci naszej, o zbrodni dokonanej na naszym narodzie przez trzech wrog�w, o liczeniu na w�asne si�y itd., itd., wreszcie o konieczno�ci pracy szczerej, o braterstwie, r�wno�ci. Tajemniczo��, z jak� pojawia�y si� owe odezwy niby z nieba spad�e, dodawa�y [s] im uroku. Jedn� z odezw w j�zyku rosyjskim wy��cznie dla Moskali, dla �o�dactwa po�wi�conej znaleziono przylepion� na armacie, �o�nierze za� moskiewscy przechodz�cy przez miasto niejednokrotnie wracali do koszar z przylepion� a-a 1 Skre�lono: Nabo�e�stwa owe, na kt�rych ma si� rozumie� zawsze �piewano narodowe hymny, s�u��ce same przez si� jako �rodek i narz�dzie manifestacji, budz�cych i podtrzymuj�cych ducha, pr�cz tego dostarcza�y nam �rodk�w do dzia�a� na przysz�o��. im na plecach drukowana lub pisan� kartk�, win� czego sk�adano najcz�ciej na z�ego ducha. Listy do jednostek r�nych pisane stanowi�y tak�e niema�y wydzia� naszej pracy. Osobisto�ci podejrzane otrzymywa�y listy z szubienic� na czele, kr�tko i zwi�le wyra�aj�ce, co ich czeka, je�eli w danym czasie nie zmieni� post�powania. Osobom oboj�tnym dla sprawy przesy�ano listy z wyrysowanym kotem miaucz�cym lub batem, stosownie do tego, czego kto by� wart. Maj�c liczne stosunki i stosownie post�puj�c mogli�my wiedzie� z �atwo�ci� o najmniejszym nawet g�upim lub dwuznacznym s��wku, o ka�dym niestosownym post�pieniu, niezgodnym z uczuciem godno�ci i czci narodowej, 0 ka�dym wykroczeniu przeciw moralno�ci, uczciwo�ci 1 czysto�ci obyczaj�w. Nie zaniedbali�my takich okoliczno�ci, by tajemnicz� drog� przes�a� li�cik z serdecznymi, a czasami gorzkimi s�owami prawdy. Nasz Trybunalski gr�d Piotrk�w ujemnej, ale zas�u�onej u�ywa s�awy pod wzgl�dem ochoczego wychylania kielich�w... kilkakro� uderzyli�my w t� dra�liw� strun�, w imi� mi�o�ci w�asnej i godno�ci narodowej i nie by�o bez skutku widocznego nasze odezwanie si�. Mimowolnie wyrobi�o si� przekonanie o istnieniu jakiej� tajemniczej w�adzy wiedz�cej o wszystkim i widz�cej wszystko... kt�r� zacz�to szanowa� i obawia� si� zarazem, i z powodu tej obawy nie starano si� jej bli�ej �ledzi�, cho� by�a ochota po temu. Stopniowo zawi�za�o k�ko nasze bli�sze stosunki z Wieluniem, Radomskiem, Cz�stochow�, Opocznem, ��czyc�, Zgierzem i w innych miastach, ma si� rozumie� stosunki nam tylko wiadome. W ka�dym z tych miast powsta�o miejscowe narodowe k�ko w odpowiedni miejscowym potrzebom spos�b zorganizowane, kt�re to k�ko p�niej Komitet Centralny25 pod swoj� w�adz� zagarn��. Bez instrukcji pisanych, posiekanych na paragrafy i uwagi, k�ka owe z dziwn� jednozgodno�ci� trzyma�y si� tego samego sposobu post�powania jak nasze. Wy�oniony wiosn� 1862 r. z Komitetu Miejskiego. Komitet Miejski stanowi�cy pierwsze kierownictwo �czerwonych" zawi�zany zosta� 17.X. 1861 r. We w�adz� �adn� nie zabawiali�my si�, ca�� w�adz� nasz� by�a czysto�� i �wi�to�� dobrej sprawy, kt�rej s�u�bie z ca�ym zapa�em i oddaniem po�wi�cali�my si�; szczero�� owej s�u�by naszej, w kt�rej nie szukali�my czczej chwa�y i rozg�osu, wol�c bezpieczn� tajemniczo��, wreszcie uznanie og�u, �r�d kt�rego pracowali�my, a kt�ry sercem nasze dobre ch�ci zrozumia� i swoim uznaniem u�wi�ci�. W pocz�tkach pa�dziernika powsta�a nowa organizacja z�o�ona z obywateli i urz�dnik�w ju� z pewnymi pretensjami do rz�dzenia i kierowania ruchem przez innych rozbudzonym i przygotowanym. Og�oszono wkr�tce stan wojenny26 i owa organizacja przycich�a zupe�nie, nie chc�c swych drogich osobisto�ci na marne, bezu�yteczne dla kraju skompromitowanie nara�a�. Najg��wniejsz� jej czynno�ci� by�o zabranie pod sw� opiek� parusef rubli zebranych na nabo�e�stwie narodowym na cze�� Ko�ciuszki2 , przez nas przygotowanym i kierowanym, i obstalowanie za te pieni�dze ram bogatych dla jakiego� tam obrazu Matki Boskiej, kt�rej ju� nie wiem, bo ich tyle w ostatnich czasach namno�y�a schorowana wyobra�nia naszych bigot�w, dewot�w, nabo�nisi�w, �wi�toszk�w, arcykatolik�w i innych b�aznuj�cych z Bogiem i krzy�uj�cych prawdy chrze�cija�skie na pr�gierzu g�upoty. Czy rzeczywi�cie na tych parusetb rublach zarobi�a co jaka fabryka ram z�oconych i obraz Matki Boskiej, czy te� zachowane zosta�y na czas przysz�y, niedokonany, na przyj�cie jakiego pu�ku �uaw�w [s] niebieskich z korpusu Archanio�a Micha�a, kt�rzy broni� duchow� bez trudu i krwi ni z naszej, ni z wrog�w strony maj� nam odbi� Ojczyzn� ziemsk�, nie wiem! nie wiem r�wnie�, jakby nazwa� podobne post�pienie... przez grzeczno�� nazw� to dowodem, w braku odpowiednich s��w czysto polskich, arcysubtelnego sprytu dyplomatycznego � jak za� nazwa� dyplomacj�, dzi�ki kt�rej dla dobra ludzko�ci i spokoju �wiata jeste�my nac rozdarci, wyzuci i wydziedziczeni ze 26 Tj. 14JC1861 r. 21 Tj.l5.X.1861r. a Tekst pierwotny: kilkuset. Tekst pierwotny: kilkuset. 0 Skre�lono: troje. wszystkich praw narodowych i narodowej w�asno�ci, zostawiam spokojnemu sumieniowi [s] tych pan�w sprawiaj�cych, gdy nar�d z p�aczem prawie wo�a o stal i o��w, z�ote ramy do obraz�w! Przy tej sposobno�ci cho� z b�lem serca musz� namieni�, �e i zakonnice dominikanki najpobo�niej przyw�aszczy�y sobie pewn� kwot� do nas maj�c� nale�e�, zapewne z bo-ja�ni, aby�my jako niedo�wiadczeni nie u�yli tej sumy na jakie niebezpieczne, niechrze�cija�skie cele. Rzecz tak si� mia�a. Nie mog�c z ich ko�cio�a (z powodu pewnych miejscowych okoliczno�ci) zabiera� od razu z miejsca pieni�dzy zebranych w czasie nabo�e�stw i �piew�w napisali�my do prze�o�onej list: �e pod tym warunkiem ucz�szcza� b�dziemy do ich ko�cio�a, je�eli pieni�dze w dniach takich a takich, w takim a takim celu w czasie nabo�e�stwa zebra� si� maj�ce odda nam sumiennie. Prze�o�ona listownie przyrzek�a... przecie� gdy stan wojenny ju� og�oszono, gdy�my si� zg�osili do niej w tym celu, najpobo�niej odpowiedzie� raczy�a, �e nie mo�e i nie wolno jej tego zrobi�. Przy tej jako te� i przy wy�ej wymienionej okoliczno�ci z gorycz� w sercu przekonali�my si� po raz pierwszy, czemu dot�d wierzy� ni przypuszcza� nie chcieli�my, pod wp�ywem m�odej my�li ochrzczonej krwi� Warszawy i nami�tnej wiary w �wi�to�� naszej sprawy, jaki smutny rozdzia� panuje jeszcze w narodzie w pojmowaniu jednej i tej samej sprawy, jednych i tych samych obowi�zk�w. W ko�cu miesi�ca sierpnia przeje�d�a� przez Piotrk�w szukaj�c schronienia za granic� po swym niefortunnym namiestnikostwie jenera� Suchozanet23. Miejscowe w�adze moskiewskie domy�laj�c si� s�usznie, �e szanownego satrap� spotka� mo�e to, na co zas�u�y�, w chwili jego przejazdu otoczy�y dworzec kolei wojskiem, �andarmami i policj�. Nic to nie pomog�o przecie. Kupka m�odych ludzi pod przewodnictwem cz�onka k�ka ob. Wro�skiego pocz�stowa�a go za miastem tym, co go w mie�cie omin�o. Powybijano szyby w wagonach kamieniami i sam Suchozanet Po �mierci Gorczakowa gen. Suchozanet Miko�aj (1794� 1871) pe�ni� funkcj� namiestnika od 30. V. do 23. VIII. 1861 do nominacji Lamberta, a potem od 23.X do 5.XI. 1861 r. pomimo ca�ego swego jeneralstwa w g�ow� dotkni�tym zosta�. Jenera� Wagner, jako miejscowy naczelnik wojenny, chc�c si� pochwali� gorliwo�ci�, dzia�alno�ci� i pomys�em w s�u�bie i zas�u�y� sobie na order, postanowi� sprawc� b�d� co b�d� wykry� i ukara�. Lecz si� przekona� wpr�dce, �e to r�wnie� nie�atwo, jak wynale�� kamie�, kt�ry trafi� w czo�o Suchozaneta. Wagner przecie umia� poradzi� sobie, prawdziwym przemys�em moskiewskim. Rozkaza� wi�c niejakiemu Klimowiczowi, podrewizorowi tabacznemu, a obecnie swemu tajnemu ajentowi, aby pod zagro�eniem nie�aski winnego mu dostarczy�. Klimowicz nied�ugo si� namy�laj�c urz�downie zadenuncjowa� Wagnerowi jako g��wnego winowajc�a Feliksa Wolgemuthab, syna profesora gimnazjum, m�odego ch�opca, zupe�nie niepodobnego do takichc sprawek. Wagner protok� w swoim biurze spisany, stosuj�c si� do nowych przepis�w wydanych przez Wielopolskiego2 a, odes�a� s�dowi (poprawczemu w celu wyprowadzenia �ledztwa i wydania stosownego wyroku. Pan Aleksander Chmiele�ski, kt�ry za denuncjacje w r. 1846 jeszcze, swych koleg�w zes�anych na Sybir do kopalni dosta� order i urz�d s�dziego prezyduj�cego, wzi�� si� obcesem do tej sprawy i sam �ledztwo prowadzi� postanowi�, w nadziei otrzymania jakiego wy�szego urz�du. Na wst�pie zaraz przyj�� od Klimowicza przysi�g� na rzetelno�� jego zezna�, tym sposobem Wolgemuth ju� przed �ledztwem, przed wyrokiem zosta� na p� pot�piony. Opinia publiczna oburzona tym nikczemnym post�pkiem Chmiele�skiegod czynnie i jawnie prze�ladowa� go zacz�a i okazywa� mu zbyt pewne oznaki pogardy. Podw�adni urz�dnicy zaprzestali wzgl�dem niego najzwyklejszych form grzeczno�ci, jak uk�on na przyk�ad, znajomi omijali go z daleka, ch�opaki uliczni kilkakrotnie przywitali go b�otem i kamieniami. Chmiele�ski si� przerazi� i przyj�� urz�downie now� przysi�g� od dw�ch �wiadk�w, to jest J�zefa Grzybi�-skiego i Michelisa, prawos�awnego, nadzorc� magazyn�w wojskowych, zeznaj�cych, �e podczas przejazdu Suchoza- 28a Ok�lnik z 9. VII. 1861 r. a Tekst pierwotny: sprawc�. b W tek�cie spotyka si�pisowni�: Wolgemuth i Wolgemut. c Tekst pierwotny: podobnego rodzaju. Skre�lono; za podszeptem k�ka piotrkowskiego. neta widzieli Wolgemutha pracuj�cego w biurze pocztowym. Wypada� st�d konieczny wniosek, �e jedna ze stron zeznaj�cych dopu�ci�a si� krzywoprzysi�stwa. Antoni Jasi�ski podprokurator, wychodz�c z zasady, �e �wiadkowie Wolgemutha byli w wi�kszej liczbie, �e zajmowali posady rz�dowe, uczyni� do s�du wniosek o przy-aresztowanie Klimowicza jako podejrzanego o krzywoprzysi�stwo. S�d do wniosku tego przychyli� si� i Klimowicza do odpowiadania z wi�zienia w czasie �ledztwa zakwalifikowa�. Chmiele�ski. op�niaj�c z umys�u redakcj� tego postanowienia, pozostawi� Klimowiczowi czas do szukania opieki w�adz wojskowych, to jest Moskali, jako te� rzeczywi�cie poci�giem drogi �elaznej wraz z famili� ujecha� do Cz�stochowy, gdzie Wagner za interesami urz�dowymi wtedy przebywa�. Jasi�ski, jako str� prawa, wezwa� telegrafem w�adze kolei �elaznej o przytrzymanie Klimowicza i dostawienie go pod stra�� s�dowi, co w mie�cie Radomsku uskuteczni� zawiadowca stacji przy pomocy burmistrza. Jenera� Wagner zawiadomiony o niebezpiecze�stwie gro��cym jego ajentowi r�wnie� drog� telegraficzn� zaleci� ze swej strony naczelnikowi �andarm�w w Piotrkowie, by za p