3483

Szczegóły
Tytuł 3483
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3483 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3483 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3483 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

James Tiptree, jr Ostatni lot doktora Aina Doktora Aina rozpoznano w czasie lotu na trasie Omaha - Chicago. Jego kolega, biolog z Pasadeny, wychodz�cy z toalety zauwa�y� go siedz�cego na jednym z miejsc od strony przej�cia. Jeszcze pi�� lat temu cz�owiek ten zazdro�ci� Ainowi jego znacznych dotacji, ale teraz skin�� mu tylko oboj�tnie g�ow� i zdumia� si� gwa�towno�ci� reakcji Aina. Mia� ju� nawet zawr�ci� i chwil�. porozmawia�, ale by� zbyt zm�czony; jak niemal wszyscy walczy� z atakuj�c� go gryp�. Stewardesa rozdaj�ca po l�dowaniu p�aszcze r�wnie� zapami�ta�a Aina: wysokiego, szczup�ego, nie rzucaj�cego si� w oczy m�czyzn� o rudawych w�osach. Wstrzyma� przesuwanie si� kolejki wpatruj�c si� w ni� przez d�u�sz� chwil�, a �e dosta� ju� sw�j p�aszcz, uzna�a to za nieudoln� pr�b� podrywu i przynagli�a go uprzejmym gestem, �eby przechodzi�. Ain znikn�� w spowijaj�cym lotnisko smogu; najwyra�niej by� sam. Mimo rzucaj�cych si� w oczy wezwa� Obrony Cywilnej O'Hare oci�ga�o si� z zej�ciem pod ziemi�. Nikt nie zauwa�y� kobiety. Chorej, umieraj�cej kobiety. W drodze do Nowego Jorku Ain nie zosta� zidentyfikowany, ale na li�cie pasa�er�w samolotu startuj�cego 0 14.40 znajdowa�o si� nazwisko "Ames", b�d�ce najprawdopodobniej przekr�conym "Ain". Tak te� by�o w istocie. Samolot kr��y� przed l�dowaniem niemal godzin�, Ain za� obserwowa� to pojawiaj�c� si�, to zn�w nikn�c� w jednostajnych odst�pach czasu zasnut� mg�� powierzchni� morza. Kobieta by�a ju� znacznie s�absza. Zakas�a�a, unosz�c z wysi�kiem d�o� do pokrytej strupami, przes�oni�tej cz�ciowo d�ugimi w�osami twarzy. Jej w�osy, zwr�ci� uwag� Ain, do niedawna tak wspania�e i g�ste, sp�owia�y i wyra�nie si� przerzedzi�y. Wyjrza� przez okno, na morze, zmuszaj�c sw�j umys� do wywo�ania obrazu czystych, zimnych fal. Na horyzoncie dostrzeg� du��, czarn� plam�; zn�w jaki� tankowiec otworzy� wszystkie zawory. Kobieta ponownie zakas�a�a. Ain zamkn�� oczy. Samolot wlecia� w smog. Po raz kolejny zwr�cono na niego uwag�, gdy zg�osi� si� do odprawy przed odlotem maszyny linii BOAC do Glasgow. Klimatyzacja nie potrafi�a sprosta� temperaturze tego gor�cego, wrze�niowego popo�udnia, tote� podziemne lotnisko Kennedy'ego przypomina�o kocio� z powoli gotuj�c� si� zawarto�ci�. Spoceni, przest�puj�cy z nogi na nog� pasa�erowie gapili si� t�po na gazet� �wietln�. RATUJMY OSTATNIE OAZY ZIELENI! protestowa�a jaka� grupa przeciwko eksploatacji i osuszaniu Amazonii. Wielu pasa�er�w przypomnia�o sobie wspania�e, kolorowe zdj�cia z pr�bnej eksplozji najnowszej, "czystej" bomby. Rozst�piono si�, robi�c przej�cie dla grupy umundurowanych m�czyzn. Na guzikach mieli napisy: CZY KTOS SI� BOI? Wtedy w�a�nie Ain zosta� zauwa�ony przez pewn� kobiet�, kt�ra us�ysza�a szelest trzymanej przez niego w dr��cych r�kach gazety. Nikt z jej rodziny nie zosta� jeszcze dotkni�ty epidemi� grypy, tote� spojrza�a na� szybko, a ujrzawszy jego pokryte kropelkami potu czo�o czym pr�dzej kaza�a swoim dzieciom odsun�� si� od niego tak daleko, jak to tylko by�o mo�liwe. Zapami�ta�a, �e u�ywa� dezynfekuj�cego rozpylacza do gard�a firmy "Instac". O "Instacu" nie mia�a najlepszego zdania - w jej rodzinie zawsze kupowano "Kleer". Kiedy mu si� przygl�da�a, Ain niespodziewanie si� odwr�ci� i spojrza� jej prosto w twarz; ob�ok rozpylonej w powietrzu cieczy pop�yn�� w jej stron�. Co za maniery! Czym pr�dzej odwr�ci�a si� do niego plecami. Nie przypomina�a sobie, by rozmawia� z jak�� kobiet�, ale nadstawi�a uszu, gdy sprawdzaj�cy personalia pasa�er�w urz�dnik odczyta� na g�os cel podr�y Aina. Moskwa! Urz�dnik r�wnie� to sobie przypomnia�, aczkolwiek z mieszanymi uczuciami. Ain zg�osi� si� do odprawy biletowej sam. �adna ze znajduj�cych si� na pok�adzie tego samolotu kobiet nie lecia�a do Moskwy, ale mog�o by� i tak, �e kt�ra� z nich mia�a oddzielny bilet na ka�dy z etap�w swojej podr�y. (To niemal pewne, �e wtedy ju� z nim by�a.) Trasa lotu wiod�a przez Islandi�, z jednogodzinnym postojem w Keflaviku. Ain przechadza� si� po niewielkim parku znajduj�cym si� na terenie lotniska, �apczywie wdychaj�c przesycone zapachem morza powietrze. Co kilka oddech�w jego cia�em wstrz�sa� silny dreszcz. Mimo ryku silnik�w pracuj�cych buldo�er�w s�ycha� by�o, jak morze uderza swymi wielkimi �apskami w klawiatur� brzegu. W parku znajdowa� si� niewielki zagajnik po��k�ych brz�zek, w kt�rym przysiad�o stado szykuj�cych si� do d�ugiego lotu bia�orzytek. Za miesi�c b�d� ju� w P�nocnej Afryce, pomy�la� Ain. Dwa tysi�ce mil machania ma�ymi skrzyde�kami. Si�gn�� do kieszeni i rzuci� im gar�� okruch�w. Kobieta jakby nabra�a nieco si�. Ze wzrokiem utkwionym w Ainie ci�ko wdycha�a wiej�cy od morza wiatr. Brzozy nad ni� by�y r�wnie z�ote jak te rosn�ce tam, gdzie j� po raz pierwszy zobaczy�, tego dnia, kiedy zacz�o si� jego �ycie... Siedzia� skulony pod krzywym pniem drzewa i przypatrywa� si� male�kiej ryj�wce, kiedy nagle co� zaszele�ci�o w otaczaj�cej go zieleni i spomi�dzy paproci wysz�a wprost na niego naga dziewczyna o bia�ym, naznaczonym r�owo�ci� ciele. M�ody Ain wstrzyma� oddech, wtulaj�c twarz w s�odko pachn�c� traw�; czu�, �e serce wali mu w piersi jak oszala�e. A potem patrzy� ju� na kaskad� w�os�w sp�ywaj�cych po w�skich plecach a� do uk�adaj�cych si� w kszta�t serca po�ladk�w, nie�wiadom, �e ryj�wka przebieg�a mu w�a�nie po zdr�twia�ej d�oni. Jezioro, odbijaj�ce w swej zm�tnia�ej srebrnej tafli mgliste niebo, by�o zupe�nie spokojne; p�ywaj�ce po powierzchni z�ociste li�cie zako�ysa�y si� nie bardziej, ni� gdyby do wody wszed� niepostrze�enie wodny szczur. Po chwili znowu zapad�a cisza, w kt�rej znacz�ce �lad przej�cia nagiej dziewczyny drzewa odbija�y si� niczym p�on�ce pochodnie, w b�yszcz�cych oczach Aina. Przez chwil� wierzy�, �e w�a�nie zobaczy� oread�. Ain wszed� jako ostatni na pok�ad samolotu odlatuj�cego do Glasgow. Stewardesa przypomina�a sobie mgli�cie, �e wydawa� si� jaki� niespokojny. Nie potrafi�a zidentyfikowa� kobiety. Na pok�adzie by�o wiele kobiet i dzieci, a lista pasa�er�w zawiera�a bardzo du�o b��d�w. Kelner z restauracji portu lotniczego w Glasgow pami�ta�, �e cz�owiek o wygl�dzie Aina zam�wi� szkock� owsiank� i zjad� jej dwie porcje, chocia�, rzecz jasna, nie by�a to wcale owsianka. M�oda matka z w�zkiem widzia�a, jak okruchami karmi� ptaki. Gdy zg�osi� si� z biletem do stanowiska BOAC, spotka� znajomego profesora z Glasgow, kt�ry udawa� si� na t� sam� konferencj� do Moskwy. Profesor �w by� niegdy� jednym z nauczycieli Aina. (Wiadomo ju� teraz by�o, �e po uko�czeniu studi�w Ain pracowa� naukowo w Europie.) Rozmawiali przez ca�y czas lotu na Morzem P�nocnym. - Zastanawia�em si� nad tym - powiedzia� p�niej profesor. - "Dlaczego lecisz okr�n� drog�?" zapyta�em. Powiedzia� mi, �e wszystkie bilety na loty bezpo�rednie by�y ju� wykupione. (Okaza�o si� to k�amstwem. Najprawdopodobniej Ain lecia� okr�n� drog� do Moskwy po to, by pozosta� niezauwa�onym.) Profesor z uznaniem wypowiada� si� na temat osi�gni�� naukowych Aina. - Wybitny? Och, z pewno�ci�. I do tego uparty. Bardzo, ale to bardzo uparty. Nieraz zdarza�o si�, �e jaka� koncepcja czy nawet najniewinniejsze skojarzenie potrafi�o go tak zafascynowa�, �e zamiast zostawi� to na p�niej i przej�� do tego, co powinien robi�, jak uczyni�by na jego miejscu ka�dy potulny umys�, zatrzymywa� si� i w niesko�czono�� w�szy� dooko�a. Je�li mam by� szczery, to z pocz�tku podejrzewa�em, �e jest po prostu niezbyt lotny, ale pami�tacie przecie�, kto powiedzia�, �e zdolno�� zastanawiania si� nad powszednimi rzeczami dana jest tylko niepowszednim jednostkom? Sprawdzi�o si� to, rzecz jasna, kiedy zastrzeli� nas wszystkich t� histori� z przemian� enzym�w. Szkoda, �e wasz rz�d zakaza� mu wtedy kontynuowania bada� nad tym zagadnieniem. Nie, m�ody cz�owieku, on mi o tym nic nie m�wi�. W�a�ciwie to rozmawiali�my g��wnie o mojej pracy. By�em zaskoczony widz�c, �e nie straci� kontaktu z przedmiotem. Zapyta� mnie, jakie �ywi� w zwi�zku z tym u c z u c i a, czym, musz� powiedzie�, znowu mnie zaskoczy�. Nie widzia�em cz�owieka pi�� lat, to fakt, ale wyda� mi si� taki jaki�... zm�czony? Z drugiej strony, kto teraz nie jest? Jestem pewien, �e by� zadowolony z odmiany - korzysta� z ka�dej przerwy w locie, by troch� rozprostowa� nogi. W Oslo, nawet w Bonn. Tak, karmi� ptaki, ale on zawsze lubi� to robi�. Jego �ycie towarzyskie w okresie, w kt�rym go bli�ej zna�em? Jakie� radykalne przyczyny? M�ody cz�owieku, to co powiedzia�em do tej pory, to wy��cznie przez wzgl�d na osob�, kt�ra pana mi przedstawi�a, ale teraz czuj� si� zmuszony zwr�ci� panu uwag�, �e rzucanie na Charlesa Aina jakichkolwiek podejrze� jest z pana strony impertynencj�. �egnam pana. Profesor nie powiedzia� ani s�owa o roli tej kobiety w �yciu Aina. Zreszt� nawet by nie m�g�, aczkolwiek Aina ��czy�y z ni� intymne stosunki jeszcze w jego okresie uniwersyteckim. Nie pozwoli�, by ktokolwiek si� domy�li�, do jakiego stopnia sta�a si� jego obsesj�, jak bardzo by� oczarowany bogactwem jej cia�a, jej wiecznym nienasyceniem. Spotykali si� zawsze, gdy tylko mia� chwil� czasu - czasem publicznie, wobec przyjaci� udaj�c nieznajomych, z wyznaczon� konwenansami powag�, lecz poch�aniaj�c si� nawzajem wzrokiem. Potem ju� tylko we dwoje... c� za intensywno�� mi�o�ci! Rozkoszowa� si� ni�, bra� j�, nie pozwala� jej, by mia�a przed nim najmniejsze nawet sekrety. W swoich snach widzia� wy��cznie s�odkie �r�d�a, rozkoszne cienie i ja�niej�ce w �wietle ksi�yca, zaokr�glone cudowno�ci jej cia�a, i jego szcz�cie znajdowa�o coraz to nowe wymiary, w kt�rych mog�o rozkwita�. W �piewie ptak�w i rozkosznym szemraniu ��k niebezpiecze�stwo choroby by�o odleg�e i nierealne. Owszem, czasem zdarza�o si� jej zakas�a�, ale jemu te�. Nie potrafi� si� wtedy zmusi�, by zaj�� si� dok�adnymi badaniami choroby. Podczas konferencji w Moskwie niemal ka�dy wcze�niej czy p�niej zwr�ci� uwag� na Aina, co nie by�o niezwyk�e, zwa�ywszy na jego zawodow� reputacj�. Konferencja nie by�a zbyt liczna, ale mia�a du�y ci�ar gatunkowy. Ain nieco si� sp�ni�; pierwszy dzie� obrad ju� si� zako�czy�, a jego referatu miano wys�ucha� ostatniego, trzeciego dnia obrad. Wiele os�b rozmawia�o z Ainem, sporo te� jada�o z nim posi�ki. Nikogo nie dziwi� fakt, �e m�wi� ma�o; zawsze taki by�, mo�e z wyj�tkiem kilku pami�tnych, gor�cych dyskusji. Natomiast niekt�rzy z jego przyjaci� odnie�li wra�enie, �e jest jakby troch� zm�czony i nadpobudliwy. Pewien hinduski in�ynier j�drowy zauwa�y�, �e Ain u�ywa rozpylacza do gard�a, i za�artowa�, �e doktor przywl�k� na obrady azjatyck� gryp�. Szwedzki znajomy Aina przypomnia� sobie, i� podczas obiadu odwo�ano doktora do telefonu zza oceanu; kiedy wr�ci�, nie nagabywany przez nikogo powiedzia�, �e co� zgin�o z jego domowego laboratorium. Kto� rzuci� jak�� �artobliw� uwag�, na kt�r� Ain odpar� z u�miechem: - Istotnie, to co� bardzo aktywnego. W tym momencie jeden z chi�skich biolog�w rozpocz�� swoj� codzienn� �piewk� propagandow� o broni bakteriologicznej i zarzuci� Ainowi, �e ten zajmuje si� tworzeniem takowej. Ain uziemi� go, stwierdzaj�c z niezm�conym spokojem: - Ma pan zupe�n� racj�. Na mocy cichego porozumienia nie rozmawiano w og�le o zastosowaniach militarnych, zanieczyszczeniach przemys�owych i temu podobnych sprawach. Nikt r�wnie� nie m�g� sobie przypomnie�, by widzia� Aina w towarzystwie jakiejkolwiek kobiety opr�cz starej madame Vialche, kt�ra w �aden spos�b nie mog�a nikogo zwerbowa� poruszaj�c si� wy��cznie na w�zku inwalidzkim. Referat Aina by� s�aby, nawet jak na niego. Co prawda doktor nigdy nie dysponowa� szczeg�lnymi umiej�tno�ciami oratorskimi, ale jego my�li zawsze wyra�ane by�y w klarowny, w�a�ciwy wybitnym umys�om spos�b. Tym razem jednak wydawa�o si�, �e by� lekko rozkojarzony i nie mia� wiele nowego do powiedzenia. S�uchacze uznali, �e czyni tak umy�lnie, ze wzgl�d�w bezpiecze�stwa. Ain dotar� wreszcie do niezmiernie pogmatwanej cz�ci swego wyst�pienia, dotycz�cej przebiegu ewolucji, w kt�rej stara� si� usilnie zwr�ci� uwag� na co�, co wygl�da�o nie tak, jak powinno. Kiedy zacz�� m�wi� o "ptakach, �piewaj�cych dla kolejnej rasy" w umys�ach wielu s�uchaczy narodzi�o si� podejrzenie, czy aby prelegent nie jest pijany. Jednak pod koniec wyst�pienia Ain wygada� si� naprawd�: niespodziewanie zacz�� przedstawia� metod�, jakiej u�y� do zmutowania i przekonstruowania wirusa bia�aczki. Wyja�ni� wszystko od A do Z w czterech zdaniach, przerwa� na chwil�, po czym zwi�le opisa� skutki dzia�ania zmutowanego wirusa, najwyra�niejsze u wy�szych naczelnych. Prze�ywalno�� u ni�szych ssak�w i innych zwierz�t by�a bliska 90%. Jako nosiciel, kontynuowa�, mo�e s�u�y� ka�de zwierz� ciep�okrwiste. Co wi�cej, wirus potrafi prze�y� praktycznie w ka�dym �rodowisku i znakomicie przenosi si� drog� powietrzn�. Wska�nik zara�alno�ci jest niezmiernie wysoki. Zupe�nie mimochodem Ain doda� jeszcze, �e �adna z tresowanych ma�p naczelnych ani nikt z zara�onych przypadkowo ludzi nie prze�y� d�u�ej ni� dwadzie�cia dwa dni. Po tych s�owach zapad�a martwa cisza, przerwana dopiero przez delegata z Egiptu, kt�ry rzuci� si� na o�lep do drzwi. W chwil� potem to samo uczyni� jeden z Amerykan�w, przewracaj�c poz�acany fotel. Ain w og�le nie zdawa� sobie sprawy, �e wprowadzi� s�uchaczy w stan bardzo przypominaj�cy ca�kowity parali�. Wszystko sta�o si� tak szybko: cz�owiek wydmuchuj�cy w�a�nie nos zamar� w bezruchu, wytrzeszczaj�c przed siebie oczy znad roz�o�onej chusteczki; inny, zapalaj�cy w�a�nie fajk�, ockn�� si� dopiero wtedy, gdy p�omie� sparzy� mu palce. Dwaj m�czy�ni siedz�cy w pobli�u drzwi zaj�ci byli rozmow� i nie us�yszeli ani s�owa z tego, co powiedzia� Ain. Ich �miech zabrzmia� g�ucho w niesamowitej ciszy, zag�uszaj�c ostatnie zdanie doktora: "...naprawd� nie ma �adnego sensu". P�niej okaza�o si�, �e Ain wyja�ni�, i� wirus wykorzystuje mechanizm odporno�ciowy organizmu, tote� wszelkie pr�by obrony przed nim s� ju� z za�o�enia skazane na niepowodzenie. I to by�o wszystko. Ain zaczeka� przez chwil� na pytania, po czym zszed� z podium i ruszy� przej�ciem mi�dzy rz�dami krzese�. Kiedy dotar� do drzwi, s�uchacze ockn�li si� ju� na tyle, by wsta� z miejsc i ruszy� gromadnie w jego kierunku. Odwr�ci� si� na pi�cie i powiedzia� cierpko: - Tak, oczywi�cie, �e to bardzo niedobrze. Ju� to wam m�wi�em. Wszyscy si� mylili�my. A teraz to ju� koniec. Godzin� p�niej okaza�o si�, �e znikn��, najprawdopodobniej wsiad�szy do samolotu linii Sinair lec�cego do Karaczi. Ludzie z bezpiecze�stwa dopadli go w Hong Kongu. Wygl�da� ju� wtedy na bardzo chorego i nie stawia� im �adnego oporu. Ruszyli w drog� do Stan�w via Hawaje. Jego opiekunowie byli lud�mi na poziomie; widzieli, �e zachowuje si� spokojnie, i odpowiednio go traktowali. Nie mia� przy sobie �adnej broni ani narkotyk�w. W Osace za�o�yli mu na r�ce kajdanki i wyprowadzili na spacer, pozwolili troch� pokarmi� ptaki i z zainteresowaniem wys�uchali informacji o trasach przelotu brod�ca piskliwego. Ain by� bardzo zachrypni�ty. W�wczas chodzi�o jeszcze tylko o wzgl�dy bezpiecze�stwa, kt�re naruszy�. Kobiet� w og�le si� nie zajmowano. Niemal ca�y lot na Hawaje sp�dzi� drzemi�c, ale gdy wyspy pojawi�y si� na horyzoncie, obudzi� si�, przycisn�� twarz do szyby i zacz�� co� do siebie mrucze�. Siedz�cy za nim funkcjonariusz us�ysza� co� o jakiej� .kobiecie, i w��czy� magnetofon. - ...b��kit, b��kit i ziele�, i dopiero pod spodem rany. Moja dziewczynko, moja �liczna, ty nie umrzesz. Nie pozwol� ci umrze�. M�wi� ci, moja droga, to ju� koniec... Popatrz na mnie tymi b�yszcz�cymi oczami, niech zobacz�, �e znowu �yj�! Moja s�odka kr�lewno, moja dziewczyneczko, czy uda�o mi si� ciebie ocali�? Jak straszne i szlachetne to dzieci� Chaosu w zielonej szacie, b��kicie i z�ocie... wiruj�ca kulka �ycia, zupe�nie sama w ogromnym Kosmosie... Czy uda�o mi si� ciebie ocali�? Podczas ostatniego etapu podr�y najwyra�niej ju� majaczy�. - By� mo�e uda�o si� jej mnie oszuka�, wie pan? - szepn�� konfidencjonalnie do ucha siedz�cego przy nim funkcjonariusza. - Musicie by� na to przygotowani. Znam j�! - Zachichota� cicho. - Nie jest z ni� �atwo. Ale b�d�cie twardzi... Nad San Francisco opanowa� go radosny nastr�j. - Wiecie, �e wydry znowu si� tu pojawi�? Jestem tego pewien. Kiedy� znowu tu b�dzie prawdziwa zatoka. W bazie lotniczej Hamilton po�o�ono go na nosze. Wkr�tce po starcie zacz�� traci� przytomno��. Upar� si�, by pozwolono mu wyrzuci� na pole resztk� karmy dla ptak�w. - Ptaki, jak pan wie, s� ciep�okrwiste - zwr�ci� si� do agenta, kt�ry przykuwa� go kajdankami do noszy, po czym u�miechn�� si� �agodnie i straci� �wiadomo��. Pozosta� w tym stanie niemal przez ca�e ostatnie dziesi�� dni �ycia. Nikt ju�, rzecz jasna, specjalnie si� tym nie przejmowa�. Obydwaj funkcjonariusze zmarli bardzo szybko, wkr�tce po zako�czeniu bada� karmy dla ptak�w i rozpylacza do gard�a. Kobieta z lotniska Kennedy'ego poczu�a, �e co� z ni� niedobrze. Magnetofon, kt�ry pozostawili przy jego ��ku, dzia�a� bez przerwy, ale gdyby nawet znalaz� si� kto�, kto by chcia� przes�ucha� ta�m�, nie us�ysza�by nic poza niewyra�nymi majaczeniami. - Gaea Gloriatrix - zawodzi�. - Geo, dziewczynko, kr�lewno... Chwilami by� majestatyczny w swoim udr�czeniu: - Nasze �ycie, twoja �mier�! - krzycza�. - Nasza �mier� mog�aby by� te� twoj�, ale nie trzeba, nie trzeba... Kiedy indziej znowu oskar�a�: - Co zrobi�a� z dinozaurami? - pyta�. - Denerwowa�y ci�? Jak je za�atwi�a�? Zimno. Kr�lowo, jeste� zbyt zimna! Niewiele ci tym razem brakowa�o, moja dziewczyno - majaczy�, po czym szlocha� i z rozrzewnieniem g�adzi� pieszczotliwie po�ciel. I dopiero na samym ko�cu, kiedy spragniony i brudny le�a� przykuty tam, gdzie go zostawiono o i nim zapomniano, zacz�� m�wi� z sensem. Swobodnym, lekkim tonem ch�opaka planuj�cego z dziewczyn� wyjazd na letni piknik zada� magnetofonowi pytanie: - Czy my�la�a� o nied�wiedziach? Maj� tak wiele... Zabawne, �e jako� si� wy�ej nie posun�y. Dziewczyno, czy�by� pr�bowa�a je ocali�? Po czym zachichota� z g��bi swego zniszczonego gard�a i wkr�tce potem umar�. Prze�o�y� Arkadiusz Nakoniecznik