346

Szczegóły
Tytuł 346
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

346 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 346 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

346 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Piers Anthony Zamek Roogna Prze�o�y�a: Nela Szurek REBIS DOM WYDAWNICZY REBIS POZNA� 1992 Tytu� orygina�u: CASTLE ROOGNA Copyright � 1979 by Pier� Anthony Jacob Ali rights reserved Translation Copyright � 1992 by REBIS Publishing House Ltd. Copyright � for the Cover Ilustration by Ken Kelly Redaktor serii: Zdobys�aw Parczewski Redakcja: Marek Obarski Ilustracja na ok�adce: Ken Kelly Opracowanie graficzne: Maria Stefa�czyk Projekt mapki: Grzegorz Nowicki ISBN 83-85202-82-10 Dom Wydawniczy REBIS sp. z o.o. ul. Noskowskiego 25, 61-705 Pozna� Wydanie I Drukarnia Wydawnicza im. W. L. Anczyca w Krakowie zam. 4931/92 * * * 1. OGR Duszyca Millie sta�a si� pi�kno�ci�. Oczywi�cie, nie by�a ju� duchem, ale nia�k�. Nie odznacza�a si� wielk� inteligencj� i nie by�a ju� taka m�oda. Mia�a dwadzie�cia dziewi�� lat wed�ug w�asnych oblicze� i oko�o osiemset dwadzie�cia dziewi��, jak obliczali inni. Obecnie by�a najstarszym stworzeniem zwi�zanym z Zamkiem Roogna. Zosta�a zakl�ta jako siedemnastoletnia panna osiemset lat temu, kiedy wzniesiono Zamek Roogna i przywr�cona do �ycia w chwili urodzin Dora. W okresie przej�ciowym by�a duchem, i ta etykietka nigdy jej na dobre nie opu�ci�a. A w�a�ciwie niby dlaczego? Og�lnie rzecz bior�c, by�a szalenie atrakcyjnym duchem. Mia�a cudownie po�yskuj�ce w�osy; czarne i jedwabiste jak p�atki maku, sp�ywaj�ce falami po... a� do kolan. Niezmierzone fale w�os�w pokrywa�y jej cia�o � dlaczego Dor wcze�niej tego nie zauwa�y�? Przez wszystkie te lata Millie nia�czy�a go. Zw�aszcza kiedy jego rodzice pracowali. Och, rozumia� to do�� dobrze. Opowiada� innym, �e Kr�l zaufa� jego rodzicom; Binkowi i Cameleon. A ka�dy, komu Kr�l ufa�, zobowi�zany by� do nadludzkiej pracowito�ci, gdy� kr�lewskie misje by�y zbyt wa�ne, �eby nie odda� si� wyznaczonym przez Kr�la zadaniom,ca�kowicie. Wszystko to prawda. Ale Dor wiedzia�, �e jego ludzie nie musieli podejmowa� si� tych wszystkich wa�nych misji, kt�re prowadzi�y ich po ca�ej Krainie Xanth i poza jej granice. Oni po prostu lubili podr�owa� i przebywa� poza domem. W tej chwili podr�owali daleko, w Mundanii, a nikt nie wyrusza� do Mundanii dla przyjemno�ci. Powodem, kt�ry zmusza� cz�owieka do podr�y, by� on sam, a w�a�ciwie jego talent. Dor przypomnia� sobie, jak kilka lat temu rozmawia� z dwuosobowym �o�em, kt�rego u�ywali Bink i Cameleon. Zapyta� je o to, co dzia�o si� w nocy, w�a�ciwie z wielkiej ciekawo�ci, i ono opowiedzia�o � tak, to by�o ca�kiem interesuj�ce, szczeg�lnie, kiedy Cameleon znajdowa�a si� w fazie pi�kno�ci. By�a wtedy g�upsza od Millie. Ale matka pods�ucha�a t� rozmow� i powiedzia�a o tym ojcu, i potem nie wpuszczano ju� Dora do sypialni. Nie dlatego, �e rodzice "go nie kochali, jak cierpliwie wyja�ni� mu Bink, ale dlatego, �e poczuli si� rozdra�nieni tym, co nazwali �naruszeniem intymno�ci". Od tej pory m�odzi pie�cili si� poza domem. A Dor nauczy� si� nie wtyka� nosa w cudze sprawy. Millie opiekowa�a si� Dorem, nie mia�a przed nim tajemnic. Prawd� m�wi�c nie lubi�a, gdy rozmawia� z toalet�, chocia� by�o ni� po prostu wiadro, kt�re opr�niano w g��bi ogrodu, gdzie �uki gnojaki w magiczny spos�b przerabia�y zawarto�� na s�odko pachn�ce r�e. Dor nie m�g� rozmawia� z r�ami, gdy� by�y �ywe. M�g�by rozmawia� z martwymi r�ami � ale wtedy pami�ta�y tylko to, co dzia�o si� po ich �ci�ciu, a zatem niewiele. A Millie nie lubi�a, kiedy stroi� �arty z Jonathana. Poza tym by�a do�� rozs�dna i lubi� j�. Ale nigdy dot�d naprawd� nie dostrzega� jej kszta�t�w. Millie bardzo przypomina�a nimf� z jej wszystkimi kobiecymi kaprysami, mi�kko�ci� i wra�liwo�ci�, a jej sk�ra by�a tak jasna, jak str�k mleczaja tu� przed spuszczeniem mleka. Ubiera�a si� zazwyczaj w jasne, przejrzyste sukienki, kt�re nadawa�y jej eteryczn� zwiewno�� mocno przypominaj�c� o jej duchowo�ci. Na dodatek nie skrywa�y podniecaj�cych, delikatnie zarysowanych kontur�w cia�a. G�os mia�a mi�kki jak wo�anie ducha. A jednocze�nie by�a m�drzejsza od nimfy i bardziej cielesna od ducha. Mia�a... � Och, co za brednie chodz� mi po g�owie? � g�o�no poskar�y� si� Dor. � A sk�d mam wiedzie�? � odpowiedzia� poirytowany kuchenny st�. Zrobiony by� z s�katego d�bowego drewna i mia� pokr�tne usposobienie. Millie odwr�ci�a si� i u�miechn�a automatycznie. My�a w�a�nie talerze w zlewie. Twierdzi�a, �e lepiej by�o robi� to w�asnor�cznie ni� odszuka� odpowiednie zakl�cie czyszcz�ce. I prawdopodobnie tak by�o. Zakl�cie mia�o form� proszku i pochodzi�o z pude�ka zrobionego przez zaklinacza pa�acowego, a proszek zawsze si� wysypywa�. Niewiele by�o rzeczy bardziej irytuj�cych od biegania za umykaj�cym proszkiem. Wi�c Millie nie korzysta�a z proszku, sama my�a naczynia. � Czy jeste� ju� g�odny, Dor? � Nie � odpowiedzia� zawstydzony. By� g�odny � ale nie mia� ochoty na jedzenie. Je�eli w og�le mo�na okre�li� jego pragnienie s�owem �g��d". Wtem us�yszeli niepewne, st�umione pukanie do drzwi. Millie spojrza�a w tym kierunku, a w�osy sp�yn�y jej wzd�u� cia�a wspania�� kaskad�. � To Jonathan � powiedzia�a rozpromieniona. � Jonathan, zombi. Dor nachmurzy� si�. � Nie, �eby by� szczeg�lnie �le nastawiony do 8 zombich, ale nie lubi�, kiedy wa��sali si� wok� domu. Mieli sk�onno�� do upuszczania zgni�ych kawa�k�w w�asnego cia�a, kiedy spacerowali. No i nie wygl�dali zbyt �adnie. � Och. co ty widzisz w tym worze na ko�ci? � dopytywa� si� Dor, garbi�c i obna�aj�c z�by na spos�b zombich. � Nie, Dor, to nie jest w porz�dku! Jonathan jest starym przyjacielem. Znam go od wiek�w. Nie przesadzam! Zombi nawiedzaj� otoczenie Zamku Roogna tak samo d�ugo jak duchy. To naturalne, �e te dwa typy potwor�w znaj� si� dobrze. Ale Millie by�a kobiet�. �yw� i cielesn�. Ekstremalnie cielesn� � pomy�la� Dor, kiedy obserwowa�, jak przebiega lekkim krokiem do tylnych drzwi. Dla kontrastu � Jonathan to o�ywiony martwy m�czyzna o przera�aj�cym wygl�dzie. �ywy trup. Jak mog�a zwr�ci� na� uwag�? � Pi�kna i bestia � wymrucza� z zawzi�to�ci�. Sfrustrowany i w�ciek�y, Dor wymaszerowa� z kuchni do g��wnego pokoju. Pod�oga by�a tam g�adka, twarda jak skorupa sera i wypolerowana a� do po�ysku, a �ciany ��to-bia�e. Uderzy� pi�ci� w jedn� z nich. � Hej, przesta�! � zaprotestowa�a �ciana. � Z�amiesz mnie. Wiesz, �e jestem tylko serem. Dor wiedzia�. Dom by� wielkim, podziurawionym wiejskim serem. Dawno temu stwardnia� na ko��. Kiedy dojrzewa�, by� o�ywiony, ale jako dom sta� si� martwy i od tego czasu mo�na z nim gaw�dzi�. Ale przecie� ser nie mia� nic ciekawego do powiedzenia. Dor mocno pchn�� frontowe drzwi. � Nie o�mielaj si� mn� trzaska�! � ostrzega�y, ale i tak nimi trzasn�� i us�ysza� za sob� ich sycz�ce dr�enie. Te drzwi by�y jeszcze bardziej kiepskie ni� ser. Dzie� by� ponury. M�g� to przewidzie�. Jonathan przek�ada� sk�adanie wizyt na ponure dni, kt�re chroni�y jego chronicznie gnij�ce cia�o przed zbyt szybkim wysuszeniem. Rzeczywi�cie, zbiera�o si� na deszcz. Chmury zag�szcza�y si� w ciemne k��by, przygotowuj�c si� do oczyszczenia ustroju. � Nie wylewajcie si� na mnie! � wrzasn�� Dor w kierunku nieba w podobnym tonie, w jakim zwr�ci�y si� do� drzwi. Najbli�sza chmura zachichota�a zjadliwie, wydaj�c d�wi�k podobny do grzmotu. � Dor! Poczekaj! � zawo�a� kto� cienkim g�osikiem. By� to golem Grundy, obecnie ju� nie golem, ale nie sprawia�o to wielkiej r�nicy. By� kompanem Dora poza domem, zawsze czujny na wyprawy ch�opca do lasu. Rodzice Dora tak to za�atwili, �eby ch�opak zawsze by� pod czyim� nadzorem � na przyk�ad Millie, kt�ra nie mia�a �adnych wstydliwych tajemnic, lub Grundiego, kt�ry nie zwa�a� na nic. W rzeczywisto�ci Grundy by�by szczerze dumny, gdyby odczuwa� zak�opotanie. Pchn�o to my�li Dora na inne tory. W�a�ciwie nie dotyczy�o to jedynie Binka i Cameleon; nikt w Zamku Roogna nie stara� si� zbyt blisko zaprzyja�ni� z Dorem, poniewa� o wszystkim, co dzia�o si� w otoczeniu mebli, kt�re widzia�y i s�ysza�y, Dor m�g� si� od nich dowiedzie�. Dla niego �ciany mia�y uszy, a pod�ogi oczy. Co starali si� ukry�? Czy wstydzili si� wszystkiego, co robili? Jedynie Kr�l Trent wydawa� si� nie odczuwa� skr�powania w jego obecno�ci. Ale Kr�l z trudno�ci� m�g�by sp�dza� ca�y czas na zabawianiu ch�opca. Grundy przerwa� te rozmy�lania. � To z�y dzie� na wycieczk�, Dor! � ostrzeg�. � To bardzo pracowita burza. Dor spojrza� srogo na chmur�. � No, zamocz ten sw�j pusty �eb! � wrzasn�� na ni�. � Nie jeste� gromowym �bem, jeste� zakutym �bem! Otrzyma� odpowied� w postaci ulewy ��tego gradu. Zmuszony by� porusza� si� jak zombi. Zakrywa� twarz, a� przeszed� grad. � B�d� chocia� w po�owie rozs�dny. Dor! � powiedzia� Grundy. � Nie wchod� w zatarg z t� n�dzn� burz�! Zmoczy nas do suchej nitki! Dor niech�tnie ust�pi� na rzecz rozs�dku. � Poszukamy okrycia. Ale nie w domu, w kt�rym przebywa zombi. � Ciekaw jestem, co Millie w nim widzi � powiedzia� Grundy. � Sam si� nad tym zastanawia�em. Deszcz rozpada� si�. Szybko pobiegli pod parasolowe drzewo, kt�rego wielka, cienka kopu�a w�a�nie rozpo�ciera�a si� na spotkanie deszczu. Drzewa parasolowe wola�y such� gleb�, �eby m�c ochrania� j� od deszczu. Kiedy �wieci�o s�o�ce, zwija�y si�, �eby nie przeszkadza� jego promieniom. Istnia�y r�wnie� drzewa parasolowe, kt�re reagowa�y odwrotnie � rozpo�cieraj�c kopu�� na s�o�cu, a zwijaj�c podczas deszczu. Kiedy zdarza�o si� tym gatunkom wysia� obok siebie, rozpoczyna� si� naprawd� zaciek�y sp�r. Pod upatrzonym drzewem znale�li ju� schronienie dwaj duzi ch�opcy, synowie pa�acowych stra�nik�w. � Hej! � krzykn�� jeden z nich. � Czy to nie jest ten dure�, kt�ry rozmawia z krzes�ami? � Id�, poszukaj sobie w�asnego drzewa, nieudaczniku � nakaza� drugi ch�opiec. Mia� pochy�e ramiona i wysuni�t� szcz�k�. � Ty, Ko�ska Szcz�ko! � warkn�� Grundy. � To drzewo nie nale�y do ciebie! Ka�dy dzieli si� parasolami podczas burzy. � Ale nie z rozm�wcami krzese�, mikrusie. � On jest magiem! � z oburzeniem stwierdzi� Grundy. � Rozmawia z nieo�ywionymi. Nikt inny nie potrafi tego robi�. Nikt nie 10 potrafi� tego robi� w ca�ej histori Xanth i nigdy wi�cej nie b�dzie takiego maga! � Zostaw, Grundy � wymrucza� Dor. Golem mia� ostry j�zyk, kt�ry m�g� sprowadzi� k�opoty na nich obu. � Znajdziemy inne drzewo. � Widzisz? � o�wiadczy� Ko�ska Szcz�ka triumfalnie. � Ma�y szersze� nie dotrzyma placu lepszym od siebie. I za�mia� si�. Nagle, tu� za nimi rozleg� si� odg�os wybuchu. Obydwaj, Dor i Grundy, podskoczyli przestraszeni, zanim przypomnieli sobie, jaki jest talent Ko�skiej Szcz�ki � imitowanie odg�osu deto'nacji. Obydwaj ch�opcy za�miali si� ha�a�liwie. Dor zrobi� krok spod parasola � i postawi� stop� wprost na w�u. Cofn�� si� � ale wa� natychmiast rozp�yn�� si� w k��bie dymu. By� to talent drugiego ch�opca. Wyczarowywanie ma�ych, nieszkodliwych gad�w. Tych dw�ch �mia�o si� z takim zapa�em, �e upadli na pie� drzewa parasolowego. Dor i Grundy poszli pod inne drzewo �cigani nast�pnym akustycznym wybuchem. Dor zdusi� uczucie gniewu. Nie lubi� by� traktowany w ten spos�b, ale by� bezsilny wobec przewa�aj�cej si�y fizycznej starszych ch�opc�w. Jego ojciec, Bink, by� muskularnym m�czyzn� zdolnym do brutalnej walki, kiedy okazja tego wymaga�a. Ale Dor odziedziczy� wi�cej po swojej matce, mniejszej i szczuplejszej. Jak bardzo �a�owa�, �e nie jest podobny do ojca! Deszcz zacina� teraz, zlewaj�c Dora i Grundiego do suchej nitki. � Dlaczego tolerujesz co� takiego? � dopytywa� si� Grundy. � Jeste� magiem! Magiem porozumiewania si� � stwierdzi� Dor, � To niezbyt si� liczy w�r�d ch�opc�w. � To bardzo si� liczy! � krzycza� Grundy, wzbijaj�c fontanny wody ma�ymi nogami w tworz�cych si� ka�u�ach. Dor z roztargnieniem schyli� si� i podni�s� go. Golem mia� przecie� zaledwie kilka cali wysoko�ci. � M�g�by� porozmawia� z ich ubraniami i dowiedzie� si� ich sekret�w, obgada� ich... � Nie! � Jeste� cholernie etyczny, Dor � skar�y� si� Grundy. � Si�a jest po stronie ludzi bez skrupu��w. Gdyby tw�j ojciec by� odpowiednio bezlitosny, zosta�by Kr�lem. � On nie chcia� by� Kr�lem! � O- tym si� nie dyskutuje. Kr�lowanie nie jest spraw� ch�ci, a talentu. Tylko spe�niony mag mo�e by� Kr�lem. � Takim magiem jest Kr�l Trent. Jest dobrym kr�lem. M�j ojciec 11 m�wi, �e w Kramie Xanth naprawd� wszystko uleg�o poprawie, odk�d Mag Trent przej�� w�adz�. Kiedy� prawie wsz�dzie panowa�y chaos. anarchia i z�a magia. Spokojnie by�o tylko na wsi. � Tw�j ojciec rozumie to lepiej ni� ktokolwiek inny. On nie jest zbyt dobroduszny. Miej baczenie na niego. � To nie by� komplement. � Wiem, �e nie � dla ciebie. Grundy przerwa�. � Czasem mam tajemnicze uczucie, �e nie jest z ciebie naiwniak. na jakiego wygl�dasz. Kto wie, mo�e ma�e, normalne robaczki gniewu i zazdro�ci gnie�d�� si� w twoim sercu, tak jak w sercach innych. � Oczywi�cie, �e tak. Dzisiaj, kiedy zombi wpad� w odwiedziny do Millie � przerwa�. Dor odwr�ci� si� � i oczywi�cie, poniewa� golem by� na jego r�ce. Grundy odwr�ci� si� r�wnie�. � Co chcesz przez to powiedzie�? � Tylko to, �e m�czy�ni dostrzegaj� w kobietach rzeczy, kt�rych nie zauwa�aj� ch�opcy. Wiesz, jaki jest talent Millie? � Nie. Jaki? � Seksowno��. � My�la�em, �e to jest co�, co posiadaj� wszystkie kobiety. � To jest co�, co wszystkie kobiety chcia�yby posiada�. U Millie jest to magiczne; ka�dy m�czyzna blisko niej to odczuwa. Nie mia�o to dla Dora wi�kszego sensu. � Mojego ojca to nie dotyczy. � Tw�j ojciec trzyma si� od niej z daleka. Czy my�la�e�, �e to przypadek? Dor my�la�, �e to jego w�asny talent sprawia, i� Bink tak cz�sto przebywa z dala od domu. Kusz�ce by�oby pomy�le�, �e si� myli�. � A co z Kr�lem? � On ma �elazn� samokontrol�. Ale mo�esz za�o�y�, �e te pokusy b��kaj� si� w jego m�zgu, niewidoczne. A przyjrzyj si�, jak Kr�lowa bacznie go obserwuje, kiedy Millie jest w pobli�u. Dor zawsze s�dzi�, �e to na niego Kr�lowa spogl�da z dezaprobat�, kiedy Millie zabiera�a go jako dziecko do pa�acu. Teraz nie by� tego pewien, tote� ju� d�u�ej si� nie spiera�. Golem zawsze dysponowa� wielk� ilo�ci� plotkarskich wiadomo�ci, kt�re doro�li uwa�ali za zabawne. Nawet, kiedy by�y podejrzanej jako�ci. Czasami doro�li byli tacy g�upi. Podeszli do pawilonu w sadzie Zamku Roogna. Znajdowa� si� tam kamie� susz�cy, ustawiony w�a�nie na takie okazje. Kiedy si� przybli�yli, wyemitowa� gor�ce promieniowanie, kt�re w przyjemify spos�b osusza�o ich ubrania. Niewiele by�o tak przyjemnych rzeczy jak kamie� susz�cy po przera�liwym zmokni�ciu i zmarzni�ciu. 12 � Naprawd� doceniam twoj� us�ug�, suszarko � powiedzia� Dor. � Wszystko zale�y od zawodu � odpar� kamie�. � M�j kuzyn, kamie� ostrz�cy, naprawd� ma prac�, kt�ra go wyniszcza. Wszystkie te no�e do wyostrzenia, rozumiesz. Cha, cha! � Cha, cha � zgodzi� si�, �agodnie go g�aszcz�c. K�opot z rozmawianiem z nieo�ywionymi przedmiotami polega� na tym, �e nie by�y zbyt m�dre, cho� my�la�y, �e zjad�y wszystkie rozumy. Jaka� posta� wy�oni�a si� z sadu, trzymaj�c w d�oniach gar�� wi�ni w czekoladzie. � O, nie! � krzykn�a rozpoznaj�c Dora. � Czy to nie jest Dor, w�cibski ptak dodo, bez �ycia? � Patrzcie, kto to m�wi � odparowa� Grundy. � W�ciek�a Iren � pa�acowy berbe�. � Dla ciebie, ksi�niczka Iren � wysycza�a dziewczynka. � M�j ojciec jest Kr�lem, zapomnia�e�? � Tak, ale ty nigdy nie b�dziesz Kr�low� � powiedzia� Grundy. � Poniewa� kobiety nie mog� zasi��� na tronie, golemie! Ale gdybym by�a m�czyzn�... � Nawet gdyby� by�a m�czyzn�, dalej nie by�aby� Kr�lem, poniewa� nie masz talentu Maga. �� A w�a�nie, �e mam! � wybuchn�a gniewem. � Lepki palec? � zapyta� szyderczo Grundy. � To jest zielony kciuk! � wykrzykn�a rozw�cieczona. � Mog� sprawi�, �e ka�da ro�lina wyro�nie. Szybko. Du�a. Zdrowa. Dor powstrzyma� si� od ch�ci sprzeczki, ale uczciwo�� wymaga�a jakiej� uwagi. � To jest zaszczytna magia. � Trzymaj si� od tego z dala, dodo! � wysapa�a. � Co ty o tym wiesz? Dor roz�o�y� r�ce. Jak mia� przebrn�� przez argumentacj�, kt�rej pr�bowa� unikn��? � Nic. Nie potrafi� niczego wyhodowa�. � Potrafisz, kiedy zostaniesz m�czyzn� � zamrucza� Grundy. Irena nadal si� z�o�ci�a: � Wi�c jak to jest, �e nazywaj� ci� Magiem, podczas gdy ja jestem tylko... � Zepsutym berbeciem -�- doko�czy� za ni� Grundy. Iren nadal si� z�o�ci�a: � Wi�c jak to jest, �e nazywaj� ci� nych oczach i w�osach o zielonkawym po�ysku, kt�ry odzwierciedla� jej talent, ale kciuki mia�y kolor normalnego cia�a. By�a dziewczynk� o rok m�odsz� od Dora, wi�c mog�a p�aka�, ile chcia�a. Ale poczu� si� zak�opotany. Chcia�by sobie radzi� z ni�, ale nie potrafi�. � Nienawidz� ciel � wywrzeszcza�a w jego kierunku. Ca�kowicie zbity z tropu Dor m�g� jedynie wykrztusi�: 13 � Dlaczego? � Poniewa� masz zamiar zosta� K-Kr�lem! I je�eli becie chcia�a zosta� K-Kr�low�, b�d� musia�a � musia�a... � Wyj�� za niego � powiedzia� Grundy. � Naprawd� powinna� nauczy� si� ko�czy� w�asne zdania. � Uuuu! � P�aka�a i brzmia�o to tak, jakby naprawd� mia�a si� na niego rzuci�. Rozgl�da�a si� dziko dooko�a, a� spostrzeg�a male�ka ro�link� w rogu pawilonu. � Ro�nij! � wrzasn�a do niej wskazuj�c palcem. Ro�lina odpowiadaj�c na jej talent ros�a. By� to cienisty bokser z ma�ymi r�kawicami bokserskimi na spr�ystych witkach. R�kawice zaciska�y si� i uderza�y w cienie utworzone przez odleg�e b�yskawice. Wkr�tce bokser mia� kilka st�p wysoko�ci, a r�kawu-c powi�kszy�y si� do rozmiar�w ludzkich pi�ci. Uderza�y w niewyra�ne cienie wewn�trz pawilonu. Dor cofn�� si� wiedz�c, �e uderzenia maja swoj� si��. Przyci�gni�ta jego ruchem i ostrzejszym cieniem. kt�i> rzuca�o jego cia�o, ro�lina pochyli�a si� wjego kierunku. R�kawice b\ K teraz nawet wi�ksze ni� ludzkie pi�ci i przymocowane do pnac/> grubszych od ludzkiego przegubu. By�o ich wiele, kilka uder/alo. a pozosta�e rozwija�y si� do nast�pnego uderzenia utrzymuj�c cala ro�lin� w r�wnowadze. Iren przypatrywa�a si� temu, a ma�y �ar�oc/n> u�miech b��ka� si� na jej wargach. � Jak mam sobie z tym poradzi�? � zapyta� Dor z niezadowoleniem. Nie chcia� ucieka� z pawilonu; burza przybra�a na sile i ��!t\ deszcz b�bni� po dachu. Ha�a�liwe dudnienie rozdra�ni�o go. c�ra/ pot�niejszy grad zdawa� si� zapowiada� widmowe tornada. � C�, nie jestem zbyt pewien � odpowiedzia� pawilon. Ale kiedy� pods�ucha�em, jak Kr�lowa rozmawia�a z jakim� ciuchem. kiedy schowali si� przed ulew�, i ona powiedzia�a, �e Bink zawsze b\l dla niej utrapieniem, a teraz syn Binka jest utrapieniem dla jej c�rki. Powiedzia�a, �e musi co� z tym zrobi�, ale tak, �eby nie dotar�o to c�o Kr�la. � Aleja nigdy nie zrobi�em im nic z�ego! � zaprotestowa� Dor. � A jednak tak � powiedzia� Grundy. � Urodzi�e� si� spe�nionym Magiem. One nie mog� tego znie��. Teraz r�kawice bokserskie zepchn�y go a� do kraw�dzi pawilonu. � Jak mam si� st�d wydosta�? � Zr�b �wiat�o � odpowiedzia� pawilon. � Cienisty bokser nie mo�e znie�� �wiat�a. � Nie mam �wiat�a! Jedna r�kawica zadrasn�a go w pier�, kiedy j� odtr�ca�, a woda zmoczy�a mu plecy. By� to ��ty deszcz � czy pozostawia� ��te smugi? � Wi�c lepiej uciekaj � powiedzia� pawilon. � Tak, dodo! � potwierdzi�a Iren. Ro�lina jej nie napastowa�a, 14 poniewa� to ona j� zaczarowa�a. � Wystaw g�ow� na uderzenia tego gradu. Troch�, lodu dobrze ci zrobi na m�zg. Dodatkowe trzy r�kawice bokserskie natar�y na niego. Dor skoczy� w deszcz. Natychmiast przem�k� do suchej nitki, ale na szcz�cie kulki gradowe by�y mniejsze, l�ejsze i jako� g�bczaste. Goni� go szyderczy �miech Iren. Podmuchy wiatru szturcha�y go w�ciekle, a b�yskawice szala�y po niebie. Dor wiedzia�, �e nie ma �adnej sprawy do za�atwienia w tej burzy, ale nie chcia� wraca� do domu. Pobieg� w d�ungl�. � Odwr�� si� � krzycza� mu Grundy do ucha. Golem uczepi� si� jego palc�w. � Schowajmy si� gdzie�! By�a to doskona�a rada, pociski b�yskawic mog�y wyrz�dzi� wiele szkody, kiedy uderza�y zbyt blisko. Po tym jak le�a�y kilka godzin na ziemi i och�odzi�y si� tak, �e nie by�y zbyt jasne, potrafi�y skupi� si� razem i mog�y uderzy� w �ciany i rzeczy. Ale �wie�a b�yskawica potrafi�a przebi� cz�owieka. Pomimo tego, Dor bieg� dalej. Og�lne zdenerwowanie i zmieszanie, kt�re odczuwa�, zmusza�y go do biegu. Ale nie by� a� tak rozbity, �eby pope�ni� b��d i pobiec ku oczywistym niebezpiecze�stwom Odludzia. Bezpo�rednie otoczenie Zamku Roogna zosta�o zakl�te dla bezpiecze�stwa ludzi i ich przyjaci�. Ale g��boko w d�ungli zn�w czyha�y potwory. �adne zakl�cie nie potrafi�oby na d�ugo oswoi� wik�acza lub u�agodzi� smoka. Lecz magia chroni�a niekt�re �cie�ki i m�dre osoby trzyma�y si� ich. Grom trzasn�� nad nimi i zag��bi� swoje ostrze w pie� masywnego d�bu. L�ni�ca b�yskawica dr�a�a na ca�ej d�ugo�ci. By�a to ma�a b�yskawica, ale mia�a trzy ostre szpice i mog�aby rozerwa� Dora, gdyby w niego uderzy�a. Od jej gor�ca pie� drzewa pokry� si� p�cherzami. By�a zbyt blisko, by chybi�. Dor pobieg� wprost do najbli�szej zaczarowanej �cie�ki, tej prowadz�cej na po�udnie. �adne pioruny nie mog�y go tam dosi�gn��. Wiedzia�, �e na ko�cu tej �cie�ki le�a�a wioska Magicznego Py�u, rz�dzona przez trolle, ale nigdy nie dotar� tak daleko. Tym razem � c�, bieg� bez zatrzymywania si�, chocia� z trudem �apa� oddech. Ale wysi�ek pozwala� przynajmniej utrzyma� mu ciep�o. � Dobrze, �e jestem z tob� � szepn�� Grundy do jego ucha. � Tym sposobem przynajmniej jeden rozumny umys� znajduje si� w tym rejonie. Dor musia� si� u�miechn�� i poprawi� mu si� nastr�j. � W ka�dym razie p� umys�u � powiedzia�. Burza rozja�ni�a si� r�wnie�, jakby wsp�brzmi�c z jego nastrojem. Ze sposobu, w jaki oddzia�ywa� na nieo�ywione, by�o to zupe�nie mo�liwe. Zwolni� do spacerowego kroku, oddychaj�c ri�ko, ale pod��a� dalej na po�udnie. �a�owa�, �e nie posiada silnego, muskularnego cia�a, kt�re 15 mog�oby biega� bez zadyszki lub kt�re znokautowa�oby r�kawice bokserskie cienistego boksera, gdy� by� raczej cherlawej budowy. Oczywi�cie, nie osi�gn�� jeszcze pe�nego wzrostu, ale wiedzia�, �e nigdy nie b�dzie olbrzymem. � Pami�tam burz�, jak� przecierpieli�my na tej drodze, zanim si� urodzi�e� � zauwa�y� Grundy. � Tw�j ojciec Bink i centaur Chester. i �o�nierz Crombie w przebraniu gryfa � Kr�l przemieni� go na czas wyprawy, wiesz � i Dobry Mag... � Dobry Mag Humfrey? � dopytywa� si� Dor. � Podr�owa�e� z nim? On nigdy nie opuszcza swojego zamku. � To by�a wyprawa twojego ojca do �r�de� magii. Naturalnie, Humfrey wyruszy� z nami. Stary gnom zawsze ��dny informacji. To dobra rzecz. On jest tym, kt�ry pokaza� mi, jak si� sta� prawdziwym. Ale i jemu si� powiod�o; spotka� Gorgone, powiniene� by� zobaczy�, jakie zrobi�a na nim wra�enie. By� pierwszym m�czyzna, z kt�rym mog�a porozmawia� i kt�ry nie zamieni� si� w kamie�. W ka�dym razie, ta burza by�a tak paskudna, �e zmy�a troch� gwiazd z nieba i te p�ywa�y w ka�u�ach. � Przesta�, Grundy! � krzykn�� Dor �miej�c si�. � Wierz� w magi� jak ka�da rozs�dna osoba, ale nie jestem g�upcem! Gwiazdy nie mog� p�ywa� w wodzie. W par� sekund zgas�yby z sykiem! � Mo�e i tak. Dosiada�em lataj�cej ryby w tym czasie, wi�c nie widzia�em tego zbyt dobrze. Ale� to by�a burza! Z�.dr�a�a ziemia, ale nie by� to grzmot pioruna. Dor zatrzyma� si� zaniepokojony: � Co to jest? � Dla mnie brzmi to jak kroki olbrzyma � zaryzykowa� Grundy. Jego talentem by�o t�umaczenie i m�g� przek�ada� wszystko, co powiedzia�o jakie� stworzenie, ale odg�os krok�w nie by� j�zykiem. � Albo jeszcze gorzej. To w�a�ciwie m�g�by by�... Nagle zamajaczy�o co� w mroku. � Ogr! � doko�czy� Dor pora�ony strachem. � Wprost, na �cie�ce! Jak zakl�cie mog�o tak zawie��? Spodziewa�em si�, �e b�dziemy bezpieczni na tej... Ogr maszerowa� gromko w ich kierunku. Ci�ki, niezgrabny, wi�cej ni� dwa razy wy�szy od Dora i odpowiednio szerszy. Jego wielkie usta o rzadkich z�bach otworzy�y si� przera�aj�co. Wyda�y ryk przypominaj�cy odg�os wydawany przez g�odnego smoka. � Co powie ma�y cz�owieczek � czy da mi r�k� na zdrowie? � powiedzia� Grundy. � Co? � zapyta� Dor prawie unieruchomiony ze strachu. � To powiedzia� ten ogr, ja t�umacz�. � A, oczywi�cie. � Nie! Potrzebuj� swoich r�k! On nie mo�e ich po�re� � odrzek�, chocia� nie by� pewien, czy mo�e powstrzyma� ogra 16 od zjedzenia czegokolwiek, na co tamten mia�by ochot�. Ogry doskonale kruszy�y ko�ci. Ogr znowu zarycza�: � Ja nie zjem m�odego, potrzebuj� pomocy jego � przet�umaczy� Grundy. Wtedy golem wreszcie rozpozna� ogra: � Crunch! � krzykn��. � Ogr wegetarianin! � Zatem dlaczego chce po�re� moje r�ce? � domaga� si� odpowiedzi Dor. Potw�r u�miechn�� si�. Bardziej przypomina�o to otw�r p�kni�tego wulkanu. � Ze strachu pokazuje k�y, cho� ledwie wi�kszy od pch�y! � To o mnie! � zgodzi� si� Grundy, odpowiadaj�c na w�asne t�umaczenie. � Dobrze znowu ci� widzie�, Crunch! Jak si� czuje ta ma�a dama z w�osami jak pokrzywy i sk�r� jak papka, kt�rej twarz przyprawia ka�dego zombi o rumieniec? � �liczna jest jak zawsze, lecz z t�sknoty p�acze � odpowiedzia� ogr. Dor zaczyna� wy�awia� s�owa z tego be�kotu. Ten stw�r m�wi� jego j�zykiem, ale z paskudnym akcentem, co prawie zupe�nie zaciemnia�o zrozumienie. � Mieli�my dobre grzmotni�cie, zrobili�my ma�ego Smasha na szcz�cie. Dor upewni� si�, �e czar �cie�ki nie zawi�d�. Ten ogr by� nieszkodliwy � n i e, �aden ogr nie by� nieszkodliwy. Ale przynajmniej nie �ar�oczny. � Ma�ego ogra? � Smash male�ki, prawie jak ty, odszed� i zosta� bez taty. � Zrzucili�cie z g�ry swoje dziecko? � zapyta� przera�ony Dor. Mo�e mimo wszystko czar �cie�ki przesta� dzia�a�. � Dodo! Smash to imi� ich dziecka � wyja�ni� Grundy. � Wszystkie ogry maj� takie opisowe imiona. � Wi�c dlaczego Smash spad� z g�ry? � dopytywa� si� nerwowo Dor. � �ony trolli zjadaj� swych m��w, wi�c by� mo�e ogry zjadaj�... � Smash pow�drowa� w kapu�niaczku, rodzice pytaj�, gdzie� dzieciaczku! Ta ostatnia burza by�a zaledwie kapu�niaczkiem dla ogr�w? Mia�o to sens. Nie ma w�tpliwo�ci, �e Crunch u�ywa� pioruna jako wyka�aczki. � Pomo�emy ci odszuka� twoje dziecko � rzek� Dor, podejmuj�c si� tej dobroczynnej misji z entuzjazmem. Nie ma nic lepszego dla podniesienia ducha jak ma�a wyprawa! Crunch poszukiwa� swojego ma�ego Smasha, kt�ry zab��dzi� i prosi� o pomoc. Niewiele ludzkich istot dozna�o kiedykolwiek takiego zaszczytu ze strony ogra! � Grundy mo�e zapyta� istoty �ywe, poniewa� zna wszystkie ich j�zyki, a 17 ja mog� pyta� martwe przedmioty. Odnajdziemy go bardzo szybko! Crunch wyda� westchnienie ulgi, kt�re niemal zbi�o Dora z n�g. Szybko doszli do miejsca, gdzie ostatni raz widziano ,,malca". Crunch wyja�ni�, �e Smash �u� sobie gwo�dzie dostarczaj�ce mu dziennej porcji �elaza, a potem musia� zab��dzi�. � Czy ma�y ogr przechodzi� t�dy? � zapyta� Dor pobliskiego kamyka. � Dlaczego nie sk�onisz ziemi, �eby m�wi�a ci ciep�o-zimno? zasugerowa� Grundy. � Ziemia nie ma osobowo�ci � odpowiedzia� Dor. � Jest po prostu cz�ci� Krainy Xanth. W�tpi�, czy zdo�a�bym przyci�gn�� jej uwag�. W ka�dym razie cz�ciowo jest o�ywiona � my�l� o korzeniach, robakach, drobnoustrojach i magicznych przedmiotach. � Sp�jrz na grzbiet ska�y � wskaza� Grundy. � Mo�esz go wykorzysta�. � Dobry pomys�. M�w mi ,,ciep�o" lub �zimno", kiedy b�d� szed� � powiedzia� do niego Dor i pow�drowa� w kierunku drzewa. Crunch st�pa� za nim tak delikatnie, jak potrafi�, czyli tak. �e drganie ziemi niezupe�nie zag�uszy�o g�os ska�y. ,,Ciep�o" � �ciep�o" �zimno" � �ciep�o" � wo�a�a ska�a kieruj�c Dora w odpowiednia stron�. Dor naraz zda� sobie spraw�, �e naprawd� jest magiem. Nikt inny nie m�g�by przeprowadzi� takich poszukiwa�. Magia wzrostu ro�lin Iren by�a silnym talentem, warto�ciowym, ale traci�a znaczenie wobec wszechstronno�ci jego magii. Jej zielony paluch m�g� oddzia�ywa� jedynie na ro�liny. Kr�l rz�dz�cy Xanthem musia� umie� pos�ugiwa� si� swoj� moc� skutecznie, tak jak to robi� Mag T rent. Trent m�g� przemieni� ka�dego wroga w �ab� i wszyscy mieszka�cy Xanth o tym wiedzieli. Ale Mag Trent by� m�dry i u�ywa� swojego talentu skromnie, jedynie po to, by �wiczy� sw�j umys� i wole. Co zrobi�aby dziewczyna, taka Iren, gdyby uzyska�a tron? Obsadzi�aby drogi szpalerami cienistych bokser�w? Talent Dora by� o wiele bardziej efektywny. M�g� dowiedzie� si� wszystkich sekret�w, tak skrz�tnie skrywanych przez ka�dego. Wiedza stanowi�a o sile. Dobry Mag Humfrey wiedzia� o tym. On... � Uwaga, wik�acz! � ostrzeg� go szeptem Grundy: Dor zdwoi� czujno��. Dobrze, �e by� z nim golem, zamiast tych ciekawskich istot nale��cych do jego w�asnego gatunku. Dor bezmy�lnie szed� zgodnie ze wskaz�wkami ska�y i nagle zatrzyma� si� przed �rednich rozmiar�w wik�aczem. Bez w�tpienia m�dry Grundy dlatego trzyma� si� Dora. Wiedzia� doskonale, �e czujno�� Dora s�ab�a nazbyt cz�sto. Je�eli ma�y Smash poszed� tamt�dy... � M�g�bym go zapyta� � powiedzia� Grundy � ale drzewo prawdopodobnie sk�ama�oby, je�eli w og�le nie zignorowa�oby mojego pytania. W�a�ciwie ro�liny nie m�wi� zbyt wiele. 18 Crunch podszed� bli�ej. � Rrram! � zarycza� pakuj�c jeden wielki jak maczuga palec w kr�te macki. Pytanie nie wymaga�o t�umaczenia. Wik�acz wyda� ro�linny pisk strachu i cofn�� swoje macki. Zdumiony Dor zrobi� krok do przodu. ,,Ciep�o" � powiedzia�a ska�a. Dor nerwowo okr��y� teren normalnie kontrolowany przez wik�acza. �Zimno" � rzek�a ska�a. Wi�c ma�y ogr trzyma� si� z dala od mi�so�ernego drzewa. Ale teraz �lad wi�d� prosto ku rozpadlinie mrowi�cej si� od niklog�o-wych. Niklog�owy mog�y wycina� kr��ki z cia� wszystkich stworze�, tak pot�nych jak ogry. Ale je�eli... Lecz Dor odkry�, �e �lad wiedzie w przeciwnym kierunku. Zbocze obni�a�o si�, ale wok� znajdowa�o si� wiele pojedynczych ska�, kt�re dobrze im si� przys�u�y�y. �lad wi�d� coraz dalej i dalej, klucz�c po�r�d pospolitych okropno�ci Xanth: ig�owego kaktusa, gniazda harpii, zatrutego �r�d�a, po�eraj�cych ludzi kwiat�w � na szcz�cie Smash nie by� cz�owiekiem, ale ogrem, wi�c kwiaty spur-purowia�y z w�ciek�o�ci. Grz�dka mieczowej trawy o ostrych jak w��cznia �d�b�ach miota�a w�ciek�e b�yski. Smash szcz�liwie unikn�� rozmaitych pu�apek, lecz w ko�cu ten nierozwa�ny maluch wlaz� do jaskini lataj�cego smoka. Dor zatrzyma� si� skonsternowany. Nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e nikt nie podchodzi� tak blisko nory smoka, nie p�ac�c �yciem za sw� nierozwag�. Smoki by�y panami d�ungli. Okre�lone potwory mog�y wyst�pi� przeciw okre�lonym smokom, ale mimo wszystko smoki w�ada�y Odludziem w takim stopniu, jak Cz�owiek w�ada� oswojonymi stworzeniami. Mogli us�ysze�, jak smocze szczeni�ta zabawia�y si� jak�� biedn� ofiar�, kt�rej uda�o si� znale�� drog� ucieczki. Smocz�ta musz� sporo �wiczy�, by upolowa� zdobycz, tote� potrzebowa�y �ywej przyn�ty, by wyostrzy� refleks i posi��� umiej�tno�ci schwytania zdobyczy. � Czy Smash... jest w smoczej jamie? � zapyta� Dor l�kaj�c si� odpowiedzi. � Gor�co � potwierdzi� najbli�szy kamie�. Crunch skrzywi� si�, i tym razem nawet g�upia ogrzyca postara�aby si� zej�� mu z drogi. Z g�o�nym tupotem wmaszerowa� na scen� zbrodni. Ziemia zata�czy�a pod impetem jego krok�w, ale smocza nora wydawa�a si� bezpieczna. Do jaskini wiod�a w�ska szczelina, przez kt�r� m�g� si� jedynie prze�lizn�� w�ski tu��w smoka. Crunch roz�o�y� obydwie r�ce i pchn�� �ciany z ogromn� si��, kt�ra wprawi�a jego musku�y w radosne dr�enie. Ska�a rozszczepi�a si� na dwoje i nagle wej�cie poszerzy�o si� tak, �e ogr m�g� wej�� do jaskini. Nic ju� nie os�ania�o skromnego gniazdowiska z diament�w i innych odpornych na gor�co klejnot�w. 19 Rzecz w tym, �e gniazda ognistych smok�w zbudowane ze zwyczajnych materia��w p�on�y lub stapia�y si�, albo nieprzyjemnie przypala�y, wi�c potwory budowa�y je wy��cznie z diament�w. Ma�y ogr, nie wi�kszy od samego Dora, sta� we wn�ce po�r�d trzech ma�ych, skrzydlatych smok�w, podczas gdy smoczyca przypatrywa�a si� temu �yczliwie. Ogrz�tko przybra�o dzieln� postaw� i prawdopodobnie wygra�oby walk� z ka�dym pojedynczym smokiem, ale te trzy podgrzewa�y ska�� wok� niego. Wsz�dzie wida� by�o �lady �aru, ale ma�y ogr wydawa� si� jeszcze nie. tkni�ty. Smoki lubi�y si� bawi� swoim jedzeniem, zanim go nie upiek�y. Crunch nawet nie rykn��. Po prostu wychyli� si� ze szczeliny i spojrza� na smoczyc� � i dym wydobywaj�cy si� z jej pyska zaton�� jak zimna mg�a w ziemi. By�a rozmiar�w Cruncha, ale z pewno�ci� ogr posiada� wi�ksz� si��. Smoczyca nie by�a tak� frajerk�, by stawi� czo�a olbrzymowi, nawet z brzuchem pe�nym paliwa. Nie drgn�a nawet, sta�a skamienia�a, jakby unieruchomiona spojrzeniem gorgony. Ogr zrobi� krok ku smoczycy. � Ty stary �limaku, zrobi� proc� i z ogona ci� ogo�oc�! � krzykn�� podochocony. I z�apa� j� za ogon, okr�ci� smokiem wok� siebie i cisn�� j� niedbale na odleg�� �cian�. Ma�y smok otworzy� pysk i wypu�ci� ma�y s�up ognia. Smash dmuchn�� z tak� si��, �e p�omie� wt�oczy� si� z powrotem do pyska smoka, kt�ry natychmiast zach�ysn�� si� od ataku gor�cego kaszlu. Trzecia smoczyca odwa�nie rzuci�a si� na Smasha z wyci�gni�tymi pazurami wszystkich czterech �ap. Smash podni�s� jedn� pi��. Smok wyl�dowa� na niej na p�ask, �e g�owa i ogon plasn�y o siebie. Og�uszona bestia upad�a na �o�e z diament�w. Nawet ma�y Smash odznacza� si� ogromn� si��, tote� odpar� z �atwo�ci� ataki smok�w. Dor wcze�niej nie bardzo dowierza� opowie�ciom o sile ogr�w s�dz�c, �e to jedynie legendy. � Zabawa sko�czona, w domu czeka ona � powiedzia� Crunch schylaj�c si� nad nor� i podnosz�c synka za kark. Drug� pi�ci� Crunch uderzy� w smocze gniazdo z tak� si��, �e diamenty wzbi�y si� w iskrz�cej chmurze, rozsypuj�c si� po ca�ej okolicy. Smoczyca b�dzie musia�a je wszystkie pozbiera�, by odbudowa� gniazdo. Odchodz�c, nie raczyli nawet spojrze� na ni�. Za wyj�tkiem Grundiego, kt�ry nie potrafi� si� oprze� swemu gadulstwu. � Masz szcz�cie, �e nie zrani�a� tego ma�ego � zawo�a� do smoczycy. � Gdyby� to uczyni�a, Crunch m�g�by si� bardziej zdenerwowa�. Na szcz�cie Crunch by� teraz w dobrym nastroju. � Ma�y cz�owieku pomog�e� mi, jak�e odp�ac� ci? � pyta� Dora, kt�ry krygowa� si�. 20 � Bardzo nam przyjemnie, �e ci pomogli�my � powiedzia�. � Teraz musimy wraca� do domu. Crunch zastanowi� si�. Zabra�o mu to troch� czasu. By� du�y, ale niezbyt m�dry. Zwr�ci� si� do Grundiego: � Golem niech ci powie, wszystko w jednym s�owie. � O, Dor naprawd� nie potrzebuje �adnej pomocy � rzek� Grundy. � On jest Magiem. Crunch prze�kn�� �lin� z�owieszczo. � Przyprawia mnie o b�l g�owy, gdy prezent ju� gotowy! Wystraszony Grundy zgodzi� si� pr�dko: � Dobrze. Wi�c s� niedaleko Zamku Roogna ch�opcy, kt�rzy prze�laduj� Dora. On nie jest tak du�y i silny jak owe �obuzy, tote� te z�o�liwe urwisy... Crunch przerwa� mu zniecierpliwionym gestem. Podni�s� Dora ostro�nie jedn�, wielk� �ap� � na szcz�cie nie za kark � i pod��y� w kierunku p�nocnej �cie�ki. Kroki ogra by�y tak szybkie, �e wkr�tce znale�li si� na skraju zamkowego sadu. Ogr postawi� Dora na ziemi i sta� w milczeniu, kiedy ch�opiec i golem ruszyli do przodu. � Dzi�kuj� za podwiezienie � powiedzia� s�abym g�osem Dor. Z ca�� pewno�ci� by� zadowolony, �e ten potw�r jest wegetarianinem. Crunch nie odpowiedzia�. Zamar� w przygarbionej postawie i bardziej przypomina� solidny pie� wypalonego, s�katego drzewa. Dor, zak�opotany, ruszy� w stron� domu, mijaj�c po drodze parasolowe drzewo. Szcz�liwym trafem dwa byczki wci�� tam jeszcze by�y. Obydwaj wyskoczyli, kiedy zobaczyli Dora. Tak dla sportu zagradzaj�c mu drog�. � O, ten ma�y w�cibski szczeniak wraca! � krzykn�� Ko�ska Szcz�ka. � Co on robi na �cie�ce przeznaczonej dla ludzi? � Nie radzi�bym � powiedzia� ostrzegawczo Grundy. W odpowiedzi ma�y w�� wyl�dowa� mu na g�owie. Akustyczne ,,bum" rozleg�o si� tu� za Dorem. Ch�opcy za�miali si� ordynarnie. Wtem zadr�a�a ziemia. Wyrostki rozejrza�y si� w przestrachu, boj�c si�, �e gdzie� toczy si� lawina. Rozleg�o si� nast�pne trz�sienie, od kt�rego zacz�y szcz�ka� Dorowi z�by. Ogr zbli�a� si� jak burza, by utrze� nosa prze�ladowcom Dora. Ko�skiej Szcz�ce zrzed�a mina, kiedy zobaczy�, �e potw�r kieruje si� ku niemu. Zbyt by� przera�ony, by ucieka�. Drugi ch�opak pr�bowa� uciec, ale ziemia trz�s�a si� tak, �e upad� na twarz i tak pozosta�. Pojawi�o si� kilka ma�ych w�y, zasycza�y nerwowo i znik-n�y. Nie nale�a�o ju� znik�d oczekiwa� pomocy. Gdyby nawet by�o wi�cej akustycznych detonacji, to i tak zosta�yby zag�uszone �oskotem krok�w ogra �amignata*. * Crunch � �amignat. 21 Crunch nadchodzi� wielkimi krokami, a� zagrodzi� drog� ch�opcom. Jego tu��w g�rowa� nad wysmuk�ym metalowym pniem pobliskiego drzewa �elaznego. � Dor moim przyjacielem � zagrzmia� dobitnie, a parasolowe drzewo zwali�o si� rozsypuj�c szcz�tki parasola. � Za pomoc, si�� si� dziel�! W twardym pod�o�u �cie�ki pojawi�y si� szczeliny, a tu i �wdzie ga��zie z trzaskiem pospada�y na ziemi�. � �miej� si� z kawalera, a mnie bierze cholera! � i zakr�ci� wielk� jak maczuga pi�ci� wielkie ko�o tu� nad g�ow� Ko�skiej Szcz�ki, a� podmuch powietrza postawi� ch�opakowi w�osy d�ba. Przynajmniej Dor s�dzi�, �e to podmuch. Ch�opak wygl�da� na wielce przera�onego. Pi�� ogra trzasn�a w pie� �elaznego drzewa. Rozleg� si� prawie og�uszaj�cy, metaliczny d�wi�k. Cylindryczna cz�� �elaznego drzewa odskoczy�a w g�r�, pozostaj�c przez u�amek sekundy w powietrzu. Potem wierzcho�ek opad� ci�ko i z hukiem zwali� si� na ziemi�, jeszcze raz wywo�uj�c ma�e trz�sienie ziemi. Gryz�ca smuga dymu unios�a si� z pnia; jego g�ra �arzy�a si� czerwono, bielej�c na kraw�dziach. Miejsce, gdzie uderzy�a pi�� ogra, stopi�o si�. Crunch wybra� wyszczerbiony kawa�ek �elaza, chwyci� go z�bami i wygi��. Monstrualne, zrogowacia�e palce n�g wy��obi�y rowki w kamieniu. Wtedy ogr przesta� si� popisywa� i odmaszerowal z �oskotem z powrotem na po�udnie, mamrocz�c radosn� melodie o przelewie krwi. Po chwili ju� go nie by�o, ale obecni d�ugo jeszcze s�yszeli dr�enie gruntu. Z dalekiego pa�acu s�ycha� by�o d�wi�czny odg�os p�kaj�cych szyb. Ko�ska Szcz�ka sta� i wpatrywa� si� w dymi�cy pie�. Zamruga� oczami, patrz�c przez chwil� na Dora, potem znowu na pie� stalowego drzewa, i zemdla�. � Nie s�dz�, �eby ci ch�opcy kiedykolwiek jeszcze ci dokuczali � stwierdzi� uroczy�cie Grundy. 2. ARRAS Prawie ju� nie dokuczano Dorowi. Nikt nie chcia� niepokoi� jego przyjaciela. Jednak to nie st�umi�o niepokoju ch�opca. W przeciwie�stwie do Grundiego, nie przejmowa� si� zbytnio docinkami. Dor zawsze mia� �wiadomo��, �e mo�e u�y� swojej niepospolitej magii, aby ustawi� innych na baczno��, gdyby zasz�a taka potrzeba. Ale przecie� ci��y�a mu ca�kowita izolacja od otoczenia. No i chyba zakocha� si� w Millie. C� za r�nica pomi�dzy dzieciakiem, takim jak Iren, 22 a prawdziw� kobiet� jak Millie! Na dodatek oczekiwano, �e po�lubi Iren. To nie by�o w porz�dku. Musia� z kim� porozmawia�. Jego rodzice byli przyst�pni, ale Cameleon musia�a przej�� swoje fazy g�upoty i inteligencji, wi�c nigdy nie by� pewien, jak z ni� rozmawia�. A Bink m�g�by nie poj�� nurtuj�cych go spraw. Opr�cz tego obydwoje przebywali w Mundanii, gdzie wys�a� ich Kr�l. Kraina Xanth utrzymywa�a o�ywione kontakty dyplomatyczne z Mundani�. A po stuleciach wzajemnych z�ych stosunk�w, nowa polityka wymaga�a najwy�szej finezji. Zatem by� sam. Z Grundym zawsze m�g� pogaw�dzi� � ale by�y golem za bardzo interesowa� si� sprawami innych ludzi. By� sprytny i w�cibski. Gdy nazwa� zielony palec Iren ��mierdz�cym palcem", dziewczyna zem�ci�a si�, uwa�aj�c, �e to Dor jest temu winien. Grundy troszczy� si� o wszystko, bo w�a�nie przejmuj�c si� sprawami innych, sta� si� prawdziw� �yj�c� osob� � cho� przecie� nie rozumia� pewnych rzeczy. Dziadek Dora, Roland, kt�ry mia� talent osza�amiania, czyli zdolno�� do parali�owania ludzi, do unieruchamiania ich � by� dobrym partnerem do rozm�w, ale pozosta� w domu, w P�nocnej Wiosce. Dobre dwa dni podr�y przez Rozpadlin�. Pozostawa�a jeszcze osoba, kt�rej Dor ufa� bezgranicznie � cz�owiek, kompetentny, dojrza�y i dyskretny, wielki Mag, Kr�l! Dor wiedzia�, �e Kr�l jest zapracowanym m�czyzn�. Wydawa�o si�, �e umowy handlowe z Mundani� ustawicznie si� komplikowa�y. I oczywi�cie istnia�o wiele lokalnych problem�w wymagaj�cych za�atwienia. Ale Kr�l Trent zawsze mia� czas dla Dora. Wynika�o to mo�e po cz�ci z wrogo�ci Iren, kt�ra nastawia�a przeciwko Dorowi Kr�low� i dworak�w. Iren rozmawia�a z ojcem o wiele rzadziej ni� Dor, kt�ry nie nadu�ywa� swojego przywileju Maga. Ale tym razem musia� to zrobi�. Posadzi� sobie ,,na barana" Grundiego i pomaszerowa� do Zamku Roogna, kt�ry po kilku wiekach opuszczenia stanowi� zn�w kr�lewsk� siedzib�. �o�nierz Crombie trzyma� stra� przy zwodzonym mo�cie nad fos�. G��wnie po to, by ostrzega� go�ci, �eby trzymali si� z dala od wody, poniewa� potwory w fosie mog�y im zagrozi�. Mo�na by pomy�le�, �e przybysze zachowaj� ostro�no��, ale co kilka miesi�cy jaki� g�upiec podchodzi� zbyt blisko, albo pr�bowa� p�ywa� w ciemnej wodzie, lub nawet usi�owa� nakarmi� jakim� smako�ykiem potwora. I zazwyczaj ko�czy�o si� to z g�ry wiadomym skutkiem; czasem potw�r po�yka� nierozwa�n� osob� w ca�o�ci, czasem po�era� tylko r�k�. Crombie spa� na stoj�co. Grundy wykorzysta� t� przewag�, �eby sp�odzi� jaki� dowcip kosztem �o�nierza. � Hej, ty ptasi dziobie, jak si� miewa twoja pachn�ca narzeczona? Crombie otworzy� jedno oko. Grundy natychmiast powt�rzy� swoje pozdrowienie. 23 � Dzie� dobry przystojny �o�nierzu. Jak si� miewa twoja s�odka �onka? Wartownik podni�s� drug� powiek�. � Jewel czuje si� dobrze, jest mi�a, pachnie jak r�a i jest zbyt zm�czona, �eby codziennie chodzi� do roboty. Tak przypuszczam. By�em na przepustce pod koniec tygodnia. Wi�c dlatego �o�nierz by� tak �pi�cy! �ona �y�a w podziemnych jaskiniach, na po�udnie od Wioski Magicznego Py�u. Odwiedziny w domu wymaga�y zatem d�ugiej podr�y. Ale Crombie nie to dok�adnie mia� na my�li. Zawsze rozkazywa� kr�lewskiemu zaklina-czowi podr�y, by �w przenosi� go do jaskini i z powrotem, zanim wyga�nie przepustka. Zm�czenie Crombiego mia�o inn� przyczyn�. � �o�nierz naprawd� wie, jak sp�dzi� czas na przepustce zauwa�y� Grundy ze szczeg�lnym u�mieszkiem, kt�rego, jak sadzi�, Dor nie zrozumie. Dor pojmowa� uszczypliwo�� Grundiego, ale po prostu nie widzia� w jego �arcie nic dowcipnego. � Z pewno�ci� � zgodzi� si� skwapliwie Crombie. � M�g�bym posiada� wiele kobiet, ale moj� �on� jest nimfa Jewel. To te� mia�o specjalne znaczenie. Nimfy by�y idealnie ukszta�towanymi istotami �e�skimi, o ma�ej inteligencji, kt�re �y�y po to, �eby zabawia� m�czyzn. To dziwne, �e Crombie po�lubi� jedn� z nich. Ale �o�nierz by� przeciwnikiem ma��e�stwa, a o Jewel m�wi�o si�, �e posiada�a niezwyk�y rozum, jak na nimf�. Wykonywa�a bardzo wa�na prac�. Dor zapyta� raz ojca o Jewel, ale Bink odpowiedzia� wymijaj�co. Zapami�ta� niech�� ojca do nimfy, tote� nie chcia� pyta� go o Millie. Millie r�wnie� przypomina�a nimf�. Wykr�ty ojca niepokoi�y go. Czy by�o co� pomi�dzy nim a ...? Nie, to niemo�liwe. W ka�dym razie tego typu informacji nie mo�na by�o wyci�gn�� od rzeczy nieo�ywionych, one w og�le nie rozumia�y istot �yj�cych. Zachowywa�y czysty obiektywizm. � Uwa�aj na potwory z fosy � ostrzeg� Crombie z obowi�zku. � Nie s� oswojone � powoli opad�y mu powieki. Znowu zasn��. � Chcia�bym zobaczy�, w magicznym lustrze �jak sp�dza czas na przepustce � powiedzia� Grundy. � Ale z pewno�ci� lusterko p�k�oby na cztery kawa�ki. Weszli do pa�acu. Nagle wyszed� im na spotkanie tr�jg�owy wilk warcz�c gro�nie. Dor zatrzyma� si�. � Czy on jest prawdziwy? � zamrucza� do pod�ogi. � Nie � odpowiedzia�a pod�oga p�g�osem. Odpr�ony Dor wszed� prosto na wilka � i przeszed� przez niego. Potw�r by� jedynie iluzj�, wywo�an� przez Kr�low�. Czu�a si� dotkni�ta obecno�ci� Dora, a jej iluzje by�y tak doskona�e, �e nie istnia� spos�b, by odr�ni� je od rzeczywisto�ci. Chyba �e za pomoc� 24 dotyku � co mog�o by� niebezpieczne, gdyby okaza�o si�, �e trafi�o si� na prawdziwego potwora. Jednak jego magia znosi�a jej magi�, a zatem nigdy nie mog�a go oszukiwa� zbyt d�ugo. � Czarodziejka nie powinna mierzy� si� z magami � zauwa�y� fa�szywie Grundy, a wilk zawarcza� z w�ciek�o�ci�, gdy znika�. Wilka zast�pi� obraz samej Kr�lowej w szatach i koronie. Zawsze wysmukla�a swoje podobizny w obecno�ci innych. W rzeczywisto�ci by�a do�� pulchna i przysadzista. � M�j m�� jest w tej chwili zaj�ty � powiedzia�a przesadnie s�u�bowym tonem. � B�d� tak grzeczny i zaczekaj w pokoju przyj�� na g�rze. Potem zamrucza�a pod nosem: � A najlepiej zaczekaj w fosie! Kr�lowa nie kry�a si� z tym, �e go nie lubi, ale nie o�mieli�aby si� sk�ama�, gdy chodzi�o o Kr�la. Poinformowa�aby go, gdyby Kr�l by� wolny. � Dzi�kuj�, Wasza Wysoko�� � odpar� Dor oficjalnie i uda� si� do pokoju przyj��. Obecnie w pokoju przyj��, zwanym rysunkowym, nie by�o �adnych rysunk�w, a jedynie olbrzymi arras wisz�cy na �cianie. Kiedy� by�a tu sypialnia. Ojciec Dora opowiada�, �e sypia� tu dawniej, zanim Zamek Roogna zosta� odnowiony. Pami�ta�, �e te� by� zafascynowany ogromnym arrasem. Teraz �o�e zast�piono kanap�, ale arras pozosta�, intryguj�cy jak zawsze. Wyhaftowano na nim sceny z odleg�ej przesz�o�ci Zamku Roogna, sprzed o�miuset lat. W jednej cz�ci utkano kasttel z murami obronnymi wznoszonymi przez centaury, w innej przedstawiono niezmierzone g��bie puszcz Xanthu. Tak�e okropnego ^moka z Rozpadliny, wioski chronione przez palisady, kt�rych ju� od dawna nie budowano � i inne zamki. W istocie, w owych czasach istnia�o o wiele wi�cej zamk�w ni� obecnie. Im bardziej Dor wpatrywa� si� w arras, tym wi�cej dostrzega� � poniewa� postaci na nim porusza�y si�, kiedy patrzy�. Ludzie byli male�cy, m�g�by przykry� ka�dego z nich czubkiem palca. Ale ka�dy szczeg� wydawa� si� autentyczny. Je�eli wpatrywa�o si� wystarczaj�co d�ugo, mo�na by�o �ledzi� ca�e �ycie tych ludzi. Oczywi�cie ich �ycie pod��a�o takim samym rytmem, jak wsp�cze�nie, wi�c Dor nie m�g�by zobaczy� ca�ego ich �ycia, poniewa� wcze�niej by si� postarza�. I oczywi�cie ten proces trwa� do�� kr�tko, gdy� w przeciwnym razie budow� kasztelu na arrasie zako�czono by dawno temu i wyhaftowany Zamek Roogna nie r�ni�by si� od wsp�czesnej siedziby Kr�la Trenta. Dor jeszcze nie zg��bi� tajnik�w magii dywanu, po prostu musia� zaakceptowa� to, co widzia�. W tej samej chwili postaci z arrasu pracowa�y i spa�y, walczy�y i kocha�y si� � w miniaturze. 25 Dora ogarn�a fala wspomnie�. Zdarzenia, kt�re prze�ywa� wiele lat temu, odzwierciedlone zosta�y w tych ruchomych obrazkach. Szermierze i smoki, wr�ki i magia wszelkiego typu pojawia�y si� nieustannie! A wszystko we wstydliwej ciszy, bez s��w. Ale nie wszystko mia�o sens. Dlaczego ten szermierz walczy� z jednym smokiem, a drugiego potwora zostawi� w spokoju? Dlaczego pokoj�wka ca�owa�a tego dworzanina, a nie innego, kt�ry by� przystojniejszy? Kto by� odpowiedzialny za ten szczeg�lny czar? I dlaczego tamten centaur tak si� w�cieka� po stosunku ze swoj� koby�k�? Dzia�o si� tam tak wiele r�wnocze�nie, �e trudno by�o dostrzec jaki� og�lny �ad. Pyta� o to Millie, a ona ch�tnie opowiada�a mu historyjki z czas�w swojej m�odo�ci � gdy� umar�a w czasie budowy zamku. Jej opowie�ci by�y jednak bardziej sp�jne ni� te ruchome obrazy na arrasie. Millie nie bawi�y rozlew krwi, �miertelne niebezpiecze�stwo lub gwa�towne mi�o�ci. Wola�a epizody o prostej rado�ci i o �yciu rodzinnym. Opowie�ci duszycy Millie nu�y�y go ju� po chwili. Nigdy nie m�wi�a nic o sobie, ani o tym, jak odesz�a z rodzinnej. palisadowej wioski. Niczego o w�asnym �yciu i mi�o�ci lub o tym, jak zosta�a duchem. Nie opowiada�a te�, jak dosz�o do znajomo�ci z zombim Jonathanem, chocia� mog�o to odby� si� w zupe�nie naturalny spos�b w czasie o�miu stuleci samotno�ci w Zaniku Roogna. Dor zastanawia� si�, czy gdyby jemu zdarzy�o si� by� duchem przez tyle stuleci, to czy zombi nie budziliby w nim odrazy. Mia� co do tego w�tpliwo�ci. W ka�dym b�d� razie jego pragnienie wiedzy by�o tak silne, �e w ko�cu musia� si� podda�. Dlaczego wfe�ciwie do tej pory nie zmusi� arrasu, by do� przem�wi�. odpowiedzia� na jego pytania? Dopiero teraz zdecydowa� si� zapyta�: � Prosz�, wyja�nij mi natur� twoich obraz�w. � Nie mog� � odpowiedzia� arras. � S� tak zr�nicowane i tak szczeg�owe, jak samo �ycie, nie podlegaj� �adnej interpretacji. Dor zrozumia� brak odpowiedzi: arras przedstawiaj�c swoje scenki wsp�dzia�a� z patrz�cym, ale kiedy przemawia� jako kawa�ek szmaty � traci� sw�j zamys� zg��biania w�asnych obraz�w. Dor m�g�by us�ysze� ode�, czy jaka� mucha usiad�a na nim ostatnio: ale nie zdo�a�by dowiedzie� si� niczego o motywacji magii maj�cej osiemset lat przesz�o�ci. Teraz, kiedy Dor kontemplowa� obrazy, wr�ci�o jego stare zainteresowanie histori�. Jak wygl�da� �wiat podczas Czwartej Fali mun-da�skiej kolonizacji Xanth? Rz�dzi�a wtedy przygoda. Nie by�o nudy, jak teraz. Wtem pojawi�a si� przed nim wielka �aba. � Kr�l przyjmie ci� teraz, Panie Doo � ooo � oor � zaskrzecza�a. Oczywi�cie by�a nast�pn� iluzj� Kr�lowej Iris, kt�ra zawsze lubi�a afiszowa� si� swoj� wszechstronno�ci�. 26 � Dzi�ki, �abia twarzy � powiedzia� Grundy, kt�ry wiedzia�, �e mo�e pozwoli� sobie na zdrow� zniewag� nie ryzykuj�c niczym. � Czy z�apa�a� ostatnio jakie� pyszne muchy do twego wielkiego pyska? �aba z w�cieJdo�ci� prze�kn�a �lin�, ale nie mog�a zaprotestowa�, co najwy�ej mog�a podskoczy�: hop, hop! Kr�lowa nie znosi, kiedy kompromituje si� jej iluzje. -� Jak si� miewa twoja matka, ropucho? � ci�gn�� dalej rozbawiony golem. W jego tonie ledwie wyczuwa�o si� z�o�liwo��. � Czy stale pucuje te swoje czerwone brodawki... ' �aba eksplodowa�a. � Ale� nie musisz wybucha� na mnie � upomnia� Grundy znikaj�cy dym. � Usi�owa�em by� jedynie towarzyski, ty �abi m�d�ku! Dor z nadludzkim wysi�kiem utrzyma� powag�. Kr�lowa mog�a dalej go obserwowa� w przebraniu niewidocznego komara albo czego� innego. Bywa�o, �e zjadliwy dowcip Grundiego wp�dza� go w k�opoty, ale nie mia� o to �alu do golema. Kr�lewska biblioteka mie�ci�a si� r�wnie� na g�rze, zaledwie o kilka drzwi dalej. Tam te� mo�na by�o zawsze znale�� Kr�la, o ile nie by� czym� zaj�ty � a czasem nawet, gdy pracowa�. Ma�o kto o tym wiedzia�, ale Dor wydoby� te informacje od mebli. Niekiedy Kr�lowa wywo�ywa�a podobizn� Kr�la w bibliotece � dla jego wygody. W ten spos�b m�g� przyjmowa� mniej wa�nych urz�dnik�w, kiedy naj�ty by� wa�niejszymi sprawami gdzie indziej. Jednak Kr�l nigdy nie poni�y� w ten spos�b Dora. Dor pod��y� prosto do biblioteki. Zauwa�y� jakiego� ducha przemykaj�cego przez mroczny hol. Millie by�a jednym z p� tuzina duch�w i jedynym, kt�remu przywr�cono �ycie. Inne duszyc