3412
Szczegóły |
Tytuł |
3412 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3412 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3412 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3412 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
VIKTOR FARKAS
POZA GRANICAMI
WYOBRA�NI
( PRZE�O�Y� KRZYSZTOF �AK)
SCAN-DAL
Uwaga:
Utrata kontaktu z rzeczywisto�ci�!
Przestroga dla czytelnika
26 kwietnia 1986 r. w elektrowni atomowej w Czarnobylu mia� miejsce brzemienny w nast�pstwa wypadek. Od tego czasu wiele pisano na temat tej katastrofy na Ukrainie. W kieszonkowym wydaniu pewnej ksi��ki na ostatniej stronie ok�adki umieszczono nast�puj�ce zdanie: "Data 26 kwietnia 1986 r. wyznacza pocz�tek wielkiej przygody, podj�cie walki o przetrwanie w chaosie apokalipsy, kt�ra nios�c �mier�, okr��a Ziemi�". Czy�by chodzi�o o wykorzystanie tragedii Czarnobyla w literaturze sensacyjnej? Bynajmniej, zdanie to charakteryzuje jedynie tre�� powie�ci Gerharda R. Steinhausera Unternehmen Stunde Null1986 -Leben nach dem Jungsten Tag (Godzina zero 1986 -�ycie po S�dnym Dniu), a powie�� ukaza�a si� w lipcu 1975 r.
Do�� dziwaczny jest ten "przypadek", nieprawda�? Pikanterii dodaje sprawie jeszcze i ta okoliczno��, �e jest to najwyra�niej b��d drukarski (do tego pojawiaj�cy si� dwukrotnie), poniewa� w samym tek�cie dniem, o kt�rym mowa, jest 16 kwietnia. To jedna z ma�o wa�nych osobliwo�ci, kt�rych zsumowanie sprawia jednak, i� rzeczywisto�� wydaje si� tak nierzeczywista. W niniejszej ksi��ce przedstawimy kilka �mia�ych domys��w na temat owej tak cz�sto wspominanej rzeczywisto�ci. Koncepcje te sprawi�, �e �wiat stanie si� jeszcze bardziej niesamowity, ni� ju� jest. Wiele tych my�li b�dzie prowokowa�o do sprzeciwu albo spowoduje, �e "poczujemy si� nieswojo"; zw�aszcza niezbyt mi�a ewentualno��, �e nieznany czynnik sprawczy mo�e nie by� si�� dzia�aj�c� na o�lep, lecz wyposa�on� w �wiadomo�� i wype�niaj�c� wol� istot z innego �wiata.
�adna z tych hipotez nie da si� jednoznacznie udowodni�. Ka�da z osobna mo�e by� s�uszna albo fa�szywa, podobnie jak wyprowadzone z niej wnioski. To samo mo�na co prawda powiedzie� tak�e o obecnie akceptowanych teoriach dotycz�cych praw natury, budowy wszech�wiata, struktury atomu, istoty grawitacji i elektryczno�ci i wszystkich innych naszych wyobra�eniach o "�wiecie samym w sobie". Wszystkie teorie, kt�re staraj� si� wyja�ni� nasze obserwacje, mog� by� najs�uszniejsze albo z gruntu fa�szywe. Albert Einstein powiedzia� z przenikliwo�ci� prawdziwego m�drca, �e miliony eksperyment�w nie wystarcz�, aby raz na zawsze potwierdzi� teori� wzgl�dno�ci, za to tylko jeden pozwoli j� obali�. Nie inaczej maj� si� sprawy z prezentowan� tu konstrukcj� my�li. Jest ona czysto teoretyczna i sk�ada si� z niezwykle zr�nicowanych element�w. Sprawy niewyt�umaczalne trudno jest sprowadzi� do wsp�lnego mianownika, dok�adnie tak samo, jak rejestrowane przez nas z�o�one procesy naturalne. Maj� one co prawda jedn� cech� wsp�ln�: s� to fakty, cho�by nawet groteskowe.
Fakty te s� przy tym traktowane o wiele bardziej po macoszemu ni� fa�szywe doniesienia, chocia�by nie wiedzie� jak nonsensowne, ale "dopuszczane na salony". (Pomy�lmy o znanym chi�skim syndromie. Cho� nieporozumienie wynik�o z dziennikarskiej b��dnej interpretacji, to obiegowym synonimem dla najwi�kszej mo�liwej awarii reaktora atomowego sta�o si� wyobra�enie, niemo�liwe do zaakceptowania nawet przez ucznia szko�y podstawowej, jakoby rdze� reaktora w jakiej� ameryka�skiej elektrowni atomowej m�g� w wyniku awarii przenikn�� Ziemi� na wylot, a wi�c po mini�ciu �rodka Ziemi znowu zacz�� si� wznosi�, aby przebi� jej powierzchni� na oczach przera�onych Chi�czyk�w. Istny szczyt absurdu).
Dlaczego zas�ona lekcewa�enia spowija dziwne zdarzenia, z kt�rymi niekiedy konfrontowani s� czytelnicy?
Dlaczego takie przypadki nie wzbudzaj� odd�wi�ku, na jaki zas�uguj�? Jest przecie� w�r�d nich wiele prawdziwych sensacji.
Czy jednak tocz� si� publiczne dyskusje na temat niepokoj�cych niewyja�nionych spraw na ziemi, wodzie i w powietrzu? Czy istnieje globalna zmowa milczenia, jak ci�gle podejrzewaj� niekt�rzy ludzie? Tak, istnieje faktycznie, cho� nie jest to -jak s�dz� -prowadzona na skal� �wiatow� kampania tuszowania niewygodnych informacji, tylko wynikaj�ce z przyrodzonej ignorancji ciche porozumienie, kt�re sprawia wra�enie integralnej cz�ci zachodniej struktury spo�ecznej. Trafniej, ni� ja m�g�bym to uj��, scharakteryzowa� to Morgenstern w swoim s�ynnym powiedzeniu, �e "nie mo�e istnie� nic, co istnie� nie powinno".
Je�li kto� nie mo�e w to uwierzy�, niech si� zapozna z dwoma typowymi przyk�adami:
W 1975 r. pewna gospodyni domowa z Hertfordshire w Anglii poinformowa�a pras� o nast�puj�cym fenomenie: "M�j m�� lubi potrawy z dodatkiem curry. Przed pi�cioma laty kupi� blaszan� puszk� curry, z kt�rej korzysta, obficie przyprawiaj�c potrawy. Nie wiem, ile ju� kilogram�w zu�y� od tego czasu, ale w ka�dym razie puszka jest wci�� pe�na po brzegi. Nawet je�li wyjmie pe�n� �y�k� przyprawy i zamknie puszk�, a po chwili j� otworzy, znowu jest pe�na po brzegi". Jak zareagowa�y media na ten fenomen? Czy w gazetach znalaz�y si� nag��wki takie, jak "Odpowiednik biblijnego rozmno�enia chleba" albo "W posiadaniu angielskiej rodziny znajduje si� co� na kszta�t cudownej lampy Aladyna"? Jedyn� reakcj� na to zdarzenie -kt�re, gdyby poddano je badaniom naukowym, mog�oby postawi� na g�owie prawa materii, energii i entropii -by�y po�wi�cone mu dwie linijki w ma�ej lokalnej gazecie. Rzecz jasna, �adnych bada� nigdy nad nim nie podj�to.
Jeszcze bardziej jaskraw� wymow� ma nast�puj�cy przypadek. W Nowym Jorku odbywa�a si� sesja naukowa, w kt�rej uczestniczyli fizycy i astronomowie. W czasie przerwy roznoszono napoje orze�wiaj�ce. Nagle jeden z kelner�w, przypadkiem wyjrzawszy przez okno, zawo�a� wzburzony: "Panowie, panowie, popatrzcie tylko, na zewn�trz jest UFO!". �aden z obecnych naukowc�w nie mrugn�� nawet okiem, uznawszy, �e sprawa nie jest godna ich zainteresowania. Komentarz zbyteczny.
Osoby, kt�re si� zajmuj� trudnymi do uwierzenia faktami, opisanymi w tej ksi��ce, mo�na powiedzie�, nie wzdragaj� si� wyjrze� przez okno. Opinia o tym, co tam mog� zobaczy�, pozostaje naturalnie ich osobist� spraw�. Prosimy wi�c teraz zapi�� pasy i przygotowa� si� do jazdy w g�r� do krainy czar�w albo w d� do pa�acu grozy, gdzie rz�dzi nieznane. Zreszt� oba te miejsca znajduj� si� tu� obok.
Nic nie jest takie, jakie by� powinno
Prowokuj�ca przedmowa
Bym wreszcie pozna�, czym jest ta pot�ga,
Co wn�trzne si�y �wiata w jedno sprz�ga (...)"
Johann Wolfgang von Goethe, Faust
Wszyscy znamy to uczucie. Przegl�damy gazet� albo s�uchamy wiadomo�ci przez radio i spontanicznie przychodzi nam do g�owy my�l: Nie, ten dom wariat�w nie mo�e by� wszechogarniaj�c� rzeczywisto�ci�. Jednak nigdzie nie wida� wyj�cia z tego dylematu. Wprost przeciwnie; najp�niej w naszych czasach nawet najbardziej za�lepieni ideali�ci i marzyciele musieli zrozumie�, �e tak dono�nie g�oszony humanitaryzm jest chimer�. Ludzko�� nie mog�a si� sta� jedn� wielk�, szcz�liw� rodzin� nie z powodu wci�� krytykowanego i obecnie zlikwidowanego podzia�u �wiata na dwa obozy, ale na skutek w�a�ciwo�ci natury ludzkiej. Wniosek taki cynicy (mo�na by te� powiedzie�: reali�ci) formu�owali zawsze. M�wimy wi�c z rezygnacj�: cz�owiek po prostu jest stworzeniem dalekim od doskona�o�ci -i odpowiednio do tego post�puje.
Im bardziej nad wszystkim panuje nierozs�dek, tym �arliwiej czepiamy si� jedynej przeciwwagi dla irracjonalnych emocji, kt�re nas wpakowa�y w takie tarapaty: naszego rozumu. Zdolno�� my�lenia, ekstrapolowania, badania i poznawania jest czym� wyj�tkowym i niesie pociech�. Z pewno�ci� trudno zaprzeczy�, �e rozw�j naszych si� duchowych post�puje w troch� niew�a�ciwym kierunku. Nie na miejscu by�aby przesadna duma z monstrualnych miast, bomb wodorowych, dziury ozonowej, zniszczenia fauny i flory, zanieczyszczenia �rodowiska i wielu innych destrukcyjnych dzia�a�, b�d�cych -w przesz�o�ci i obecnie -rezultatem wzlot�w ducha ludzkiego. Podobnie trudno si� szczyci� w�tpliw� zdolno�ci� naszego abstrakcyjnego my�lenia, by opr�cz istoty czwartego wymiaru stale ignorowa� pytanie, czym wy�ywi� szesna�cie miliard�w ludzi w 2030 r. Mo�na wprawdzie wysun�� kontrargument, �e przecie� dysponujemy narz�dziem pozwalaj�cym opanowa� szkody wyrz�dzone przez ten w�a�nie rozw�j: jest to ludzki rozum, d�oker w grze �ycia. To rozum umo�liwi� narysowanie �mia�ymi kreskami logicznego obrazu naszego �wiata i kosmosu. W ka�dym razie teoretycznie. Je�li nawet nie rozszyfrowali�my jeszcze wszystkich tajemnic, to przynajmniej idziemy we w�a�ciwym kierunku.
Ot� w�a�nie nie! To przekonanie okazuje si� bowiem zwodnicze. Pow�oka pewnej wiedzy jest cienka i z ka�dym dniem staje si� bardziej krucha.
Przysz�o��(i to ju� ta najbli�sza) poka�e, czy homo sapiens z w�asnej winy b�dzie musia� opu�ci� scen� �ycia, aby zwolni� miejsce dla kolejnego, naprawd� obdarzonego rozumem gatunku, czy te� zdo�a si� jeszcze o w�asnych si�ach wydosta� z bagna, kt�re sam sobie stworzy�. Jednak ju� tera�niejszo�� dowodzi, �e nie mamy poj�cia, co rzeczywi�cie dzieje si� na "naszej" planecie. Udajemy tylko, �e wiemy. W istocie jednym z d��e� "powa�nej nauki" jest niedopuszczenie do zdj�cia z oczu klapek, kt�rych celem jest zas�oni�cie widoku na ogromn� panoram� wszechobecnych osobliwo�ci. Je�li je zdejmiemy albo nawet temu i owemu uwa�niej si� przyjrzymy, otoczy nas fantastyczna rzeczywisto��, kt�ra ma tyle wsp�lnego z potocznymi opiniami, co mapa z prawdziwym terenem. Dos�ownie nic nie jest takie, jakie by� powinno.
Rzeczywisto�� okazuje si� czym� subiektywnym i pryska niczym przek�uta ba�ka mydlana. Takie w�a�nie wra�enie musia� odnie�� profesor John Wilson z Instytutu Afrykanistyki Uniwersytetu Londy�skiego, kiedy wraz z zespo�em swoich wsp�pracownik�w prezentowa� cz�onkom pewnego afryka�skiego plemienia film na temat metod utrzymywania higieny. Co zaskakuj�ce, �aden z trzydziestu mieszka�c�w wsi nie obejrza� tak naprawd� tego filmu. Jedynym obiektem, kt�ry zdo�ali rozpozna� na ekranie, by�a kura, kt�ra na kr�tko si� tam pojawi�a -ich ca�kiem osobista, jedynie dostrzegalna rzeczywisto��.
Tak�e przesz�o��, tera�niejszo�� i przysz�o�� nie s� niczym innym ni� pi�knym z�udzeniem. Istniej� one tylko w naszych g�owach, aby�my mogli nada� �wiatu kierunek i zorientowa� si� w nim. Niekiedy jednak osoby nam wsp�czesne mog�, jak si� zdaje, wy�ama� si� z tej konwencji, przy czym niekt�re odnosz� nawet korzy�ci osobiste. Gdyby tak nie by�o, to instytucje �yj�ce z gier hazardowych nie musia�yby si� zabezpiecza� przed jasnowidzami. Na przyk�ad s�ynny londy�ski bukmacher William Hill zabroni� sze��dziesi�ciodwuletniemu Barneyowi Curleyowi z Folkestone dalszego zawierania zak�ad�w konnych, kt�re stale wygrywa�. Dla organizator�w totalizatora w Pittsburghu (Pensylwania) by�oby bardziej ni� po��dane, aby jasnowidz Jim Karol w swojej cotygodniowej audycji radiowej zaniecha� przepowiadania zwyci�skich liczb. (Rzecznik totalizatora Mark Schreiber powiedzia�: "Jeszcze kilka takich przepowiedni, a p�jdziemy z torbami"). Przysz�o�� nie wygl�da wi�c jak "niezbadana kraina", o kt�rej m�wi� Szekspir w Hamlecie. Tak�e przesz�o�� nie jest tak martwa, jak mo�na by s�dzi�. Inaczej w Kalifornii w 1985 r. nie m�g�by spa�� granat artyleryjski, wystrzelony czterdzie�ci lat wcze�niej. Ma�o kto zauwa�y�, �e nauka ju� od dawna rozsta�a si� z obiegowym wyobra�eniem "czasu". Dla fizyk�w wektor czasu ma wi�cej ni� jeden kierunek, czas jest plastyczny i mo�na na niego konkretnie wp�ywa�, na przyk�ad przez grawitacj� albo ruch uk�adu, a nawet przez sam� tylko obserwacj� procesu (has�o: "galaktyka podw�jnej szczeliny"). Trudno o bardziej absurdalny fenomen; zostanie on szerzej opisany w rozdziale "Intermezzo: duch materii". W charakterze ma�ej pr�bki powiemy teraz tylko tyle: obecne zachowanie wp�ywa ze skutkiem wstecznym na otoczenie systemu drogi mlecznej licz�cej sobie miliardy lat i oddalonej o miliardy lat �wietlnych!
R�wnie niejasno rysuje si� rzekomo "wyra�nie zarysowane" drzewo genealogiczne fauny i flory, "dobrze znany" rozw�j gatunk�w i "wiedza" o naturze tego, co �yje. Odmie�c�w i atawizmy si� pomija, a niezaprzeczalne osobliwo�ci delikatnie ignoruje; przyk�adem mo�e by� wie� Golida ko�o Rajkot w Indiach, w kt�rej od wielu lat regularnie rodz� si� dzieci z sze�cioma palcami u ka�dej r�ki (jest ich ju� prawie p� setki). A propos palc�w: klasyczna nauka musi by� stale gotowa na niespodzianki, co wida� na podstawie tego zaskakuj�cego faktu, �e prawie wszystkie matki potrafi� bezb��dnie rozpozna� urodzone przed chwil� noworodki przez obmacanie ich opuszkami palc�w, nie widz�c swoich pociech, nie s�ysz�c ich ani nie w�chaj�c (co stwierdzono na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie).
�ci�le bior�c, nie istniej� niepodwa�alne prawdy w �adnej dziedzinie naszej dzia�alno�ci badawczej, analitycznej, klasyfikuj�cej i formu�uj�cej dogmaty. Nie da si� w spos�b pewny obali� nawet naj�mielszego rozumowania, cho�by wykazywa�o ju� cechy lekko paranoidalne. Na przyk�ad hipotezy, �e przebywaj� w�r�d nas i kieruj� losami ludzko�ci (niezbyt �yczliwie, je�li zwa�y� na to, w jakim stanie jest nasza Ziemia) nadludzie, istoty pozaziemskie, podr�uj�cy w czasie i inne bardziej egzotyczne indywidua. Niekiedy w ludzkiej wsp�lnocie wyr�niaj� si� duchy, kt�re wydaj� si� by� nie z naszej planety -albo nie ze swojej epoki. Jako przyk�adu nie przytoczymy (celowo) ch�tnie wymienianego w takim kontek�cie Leonarda da Vinci, cho� by�oby to kusz�ce, a w Codex Madrid znajduje si� r�wnie dziwna co tajemnicza wypowied� tego malarza, rze�biarza, architekta, in�yniera, budowniczego fortyfikacji, muzyka i pisarza renesansu: "Czytaj mnie, przyjacielu, albowiem bardzo rzadko powracam do tego �wiata".
O wiele bardziej ni� da Vinci nie pasuje do swojego czasu prawie ca�kiem zapomniany Rudjer Boscovich, kt�ry urodzi� si� w 1711 r. w Dubrowniku i zmar� w 1787 r. w Madrycie. Po odbyciu studi�w matematycznych, astronomicznych i teologicznych wst�pi� do zakonu jezuit�w. Zdobyte przeze� wykszta�cenie, kt�re mog�o zawiera� co najwy�ej wiedz� dost�pn� we wczesnym osiemnastym wieku, niewyt�umaczalnym sposobem pozwoli�o mu sformu�owa� wypowiedzi dotycz�ce teorii poznania, kt�re fizycy i matematycy w naszych czasach uwa�aj� za pionierskie. Zbli�aj� si� one do granic naszego obecnego poziomu wiedzy, a nawet go przekraczaj�. W "New Scientist" z 6 marca 1958 r. pisz�cy o sprawach nauki dziennikarz Allan Lindsay Mackay wyrazi� sw�j podziw dla pewnej pracy, kt�r� Boscovich opublikowa� w Wiedniu w 1758 r. Mackay i czo�owi naukowcy s� przekonani, �e Boscovich wyprzedzi� sw�j czas co najmniej o dwie�cie lat. �w tajemniczy cz�owiek by� przecie� zwolennikiem pogl�du, �e musi istnie� jednolita teoria wszech�wiata, uwzgl�dniaj�ca matematyk�, fizyk�, chemi�, biologi�, a nawet psychologi�. Boscovich definiowa� nie tylko zjawiska z dziedziny �wiat�a, magnetyzmu i elektryczno�ci -kt�re w jego czasach by�y znane tylko w zarysie -ale opisywa� tak�e fenomeny kwantowe, mechanik� fal i ca�kiem nowoczesny model atomu, sk�adaj�cy si� z nukleon�w. Jego pojmowanie materii, przestrzeni i czasu jako z�o�onych z male�kich ziarenek odpowiada ostatnim rezultatom docieka� fizyki teoretycznej o kwantyzacji materii i energii. Podwaliny tej wizji �wiata po�o�yli Einstein, Schrodinger, Bohr, Bell, Aspect i inni wielcy fizycy w XX wieku.
Historyk nauki L. L. White jest przekonany, �e nawet wsp�czesna wspomagana komputerami nauka nie mo�e przyswoi� sobie rozumowania Boscovicha w ca�ej jego donios�o�ci, poniewa� do tej chwili brakuje nieodzownej po temu podstawy: po��czenia teorii wzgl�dno�ci z mechanik� kwantow�, kt�rego wci�� jeszcze bez rezultatu poszukuj� badacze prze�omu XX i XXI wieku. Odnosi si� to r�wnie� do postulowanej przez Boscovicha jednolitej teorii pola, ��cz�cej cztery podstawowe si�y, a mianowicie elektromagnetyzm, s�abe i silne oddzia�ywania j�drowe oraz grawitacj�. Boscovich m�wi� o niej w XVIII wieku jak o czym� od dawna znanym. By� mo�e m�g�by on dostarczy� naszym fabrykom my�li wskaz�wek, kt�rych im wci�� jeszcze brakuje. Dzie�o Boscovicha pozwala uzyska� odpowied� na wiele pyta�, z wyj�tkiem jednego: czy poj�cie geniuszu mo�na uzna� za wystarczaj�ce obja�nienie dla pojawienia si� cz�owieka, kt�ry o dwa stulecia "za wcze�nie" wprowadzi� sta�� Plancka, opracowa� statystyczn� teori� w�wczas ca�kowicie nieznanej radioaktywno�ci i pisa� do Woltera o energetycznej naturze psychiki ludzkiej? Innymi s�owy: czy mamy tu do czynienia z ziemskim �yciorysem, czy mo�e z czym� dziwniejszym?
Wystarczy. Jest jasne, �e nie ko�cz�cy si� ci�g takich pyta� mo�na skwitowa� tylko jedn� jedyn� definitywn� odpowiedzi�: nie wiadomo. Cho�by�my mieli by� marionetkami w astralnej grze, nie maj�c nawet poj�cia, �e taka si� toczy, albo przedmiotami do�wiadcze� na kosmicznym polu eksperymentalnym, to nie zdo�amy si� tego dowiedzie�. Mo�emy jedynie odkrywa� r�ne osobliwo�ci i zdoby� si� na odwag�, by o nich g�o�no m�wi�. Zagadnienia do�� dowolnie wybrane do tej przedmowy i b�d�ce tylko wierzcho�kiem prawdziwie gigantycznej g�ry lodowej niewyt�umaczalnych fenomen�w, nie wyja�niaj�, co w�a�ciwie si� dzieje, ale tylko sygnalizuj�, �e co� si� dzieje. Nie �miem rozstrzyga�, czy chodzi tu o machinacje kieruj�cych nami ciemnych mocy, czy o zbi�r groteskowych zjawisk naturalnych. Czytelnikowi pozostawiam wyrobienie sobie opinii. Moim zamiarem jest dawanie do my�lenia, poszukiwanie nici przewodniej w tym, co niepoj�te, i dostarczanie po�ywki dla naszej os�awionej fantazji. Ona to, a nic innego, jest uzbrojeniem koniecznym do podj�cia tytanicznych wyzwa� czekaj�cych nas w prawie niewyobra�alnym dwudziestym pierwszym wieku.
Viktor Farkas
CZʌ� I
Poza granicami pojmowania
Igraszka w r�ku nieznanych mocy
Zdumiewa mnie, jak wielu ludzi
czuje si� zdanych na �ask� nieznanych mocy
i jak pieczo�owicie to ukrywa.
C. G. Jung
Niesamowita wizyta
Pewnej listopadowej nocy w 1967 r. wzg�rza w dolinie rzeki Ohio (Wirginia Zachodnia) nawiedzi�a niesamowita zjawa. By�a godzina trzecia, tu� przed �witem, ranek zapowiada� si� ch�odny, a z zachmurzonego nieba la�y si� strugi deszczu. Do drzwi ma�ego domku na pewnej farmie zastuka� demoniczny nieznajomy. Up�yn�o kilka minut, zanim drzwi otworzy�a m�oda kobieta w narzuconym na ramiona szlafroku. By�a zaspana i poirytowana, jednak widok intruza sprawi�, �e jedno i drugie natychmiast si� ulotni�o -a pozosta�o w niej ju� tylko jedno uczucie: strach.
Sta� przed ni� m�czyzna jak z koszmarnego snu. Wzrostu prawie metr dziewi��dziesi�t, ca�y ubrany na czarno, nie wy��czaj�c p�aszcza, krawata i zupe�nie nieodpowiedniego w tych okoliczno�ciach obuwia, ca�kowicie zab�oconych czarnych lakierk�w. Jego s�abo widocznej w ciemno�ci twarzy jeszcze bardziej nieludzki wyraz nadawa�y w�sy przyci�te tak r�wno, jak ostrze no�a, i anachroniczna szpicbr�dka.
-Czy mog� skorzysta� z telefonu? -spyta� go�� g��bokim barytonem, w kt�rym nie by�o s�ycha� ani cienia lokalnego akcentu Wirginii Zachodniej.
Kobieta mimo woli prze�kn�a �lin� i cofn�a si� nieco w g��b domu.
-M�j m��... Niech pan pom�wi z moim m�em... -wykrztusi�a z trudem i zatrzasn�a drzwi. W towarzystwie m�a drugi raz otworzy�a drzwi przed niesamowitym przybyszem, kt�ry wci�� nieruchomo czeka�, stoj�c w strugach lodowatego deszczu.
Pan domu r�wnie� poblad� na widok go�cia. Pospiesznie powiedzia� przez uchylone drzwi:
-Nie mamy telefonu.
Po czym zamkn�� drzwi przed nosem ogromnego nieznajomego, kt�ry odwr�ci� si� na pi�cie i znikn�� w ciemno�ciach nocy.
O tej zagadkowej "wizycie" zacz�y kr��y� opowie�ci. W 1967 r. rzadko mo�na by�o w Wirginii Zachodniej zobaczy� m�czyzn� z brod�, a jeszcze rzadziej ubranego w garnitur, krawat i lakierki, kt�ry by w�drowa� noc� w deszczu. W zwi�zku z tym ju� wkr�tce domy�lono si�, kto wtedy zapuka� do drzwi domku na farmie: sam diabe�. "To z�y znak" -m�wili mieszka�cy ma�ej doliny, w kt�rej pod niejednym wzgl�dem czas si� zatrzyma�.
Dni m�odej pary, kt�rej ukaza� si� �w "diabe�', by�y policzone: zaledwie trzy tygodnie po niesamowitym naj�ciu ma��onkowie zgin�li, gdy zawali� si� Silver Bridge, spinaj�cy brzegi Ohio River.
Co si� kryje za tym osobliwym zdarzeniem? Je�li pominiemy tez�, �e sam Belzebub we w�asnej osobie z�o�y� wizyt� w Wirginii Zachodniej, to pytanie, jakie egzotyczne zjawisko da�o wtedy nocny go�cinny wyst�p, pozostanie bez odpowiedzi. Czy by� to jeden z tych zagadkowych "Men in Black", w skr�cie MIB, czyli m�czyzn w czerni, kt�rzy sk�adaj� wizyty �wiadkom l�dowania UFO, aby ich terroryzowa�, czy te� je�d�� za nimi w "nie rzucaj�cych si� w oczy" limuzynach i pods�uchuj� ich rozmowy telefoniczne? A mo�e istota nie z tego �wiata? Albo duch? W ka�dym razie ponury nieznajomy, kimkolwiek by�, wyra�nie przyni�s� nieszcz�cie.
Pomy�ka na ca�ej linii.
Tym obcym m�czyzn�, kt�ry wy�oni� si� z nico�ci, by� ameryka�ski pisarz i dziennikarz John A. Keel. Temu zdeklarowanemu nonkonformi�cie, kt�ry maj�c do�� osobliwy gust, nosi� konserwatywny str�j i sataniczn� brod�, zepsu� si� samoch�d na bocznej drodze przez wzg�rza Wirginii Zachodniej, kiedy wraca� z kongresu w Atlancie (Georgia). W swojej ksi��ce The Mothman Prophecies (Przepowiednie Cz�owieka mola) wyrazi� przekonanie, �e przez zwyczajne poszukiwania telefonu m�g� wej�� do lokalnej historii jako ponury zwiastun katastrofy Silver Bridge. Co te� si� sta�o.
Zagadkowa Wirginia Zachodnia
Co prawda -i tu opuszczamy p�aszczyzn� dotycz�c� codzienno�ci, a wkraczamy na tereny prawdziwie zagadkowe -mieszka�cy Wirginii Zachodniej s� ju� "zmi�kczeni" i szczeg�lnie podatni na tworzenie legend. Ten region USA wydaje si� by� ogniskiem dziwacznych nawiedze� najr�niejszej natury, kt�re si�gaj� w najodleglejsz� przesz�o��.
Od lat wa��sa si� tu os�awiony "Cz�owiek-m�r', kt�ry zapewne znany jest czytelnikom mojej ksi��ki Niewyt�umaczalne zjawiska i innych publikacji. Stoj�c ponuro na skraju drogi, wpatruje si� w mijaj�ce go pojazdy ogromnymi, �wiec�cymi czerwono oczyma, bez trudu dotrzymuje tempa samochodom, cho�by jecha�y z najwi�ksz� pr�dko�ci�, a nawet �cigaj�cym go samolotom umie zagra� na nosie (o ile ma nos). Jest to co�, dla czego trudno znale�� miejsce w drzewie genealogicznym gatunk�w na Ziemi. Sk�d mog�o przyby� i dlaczego akurat do Wirginii Zachodniej?
Id�my jednak dalej.
Tajemnicze zjawiska �wietlne i przemykaj�ce po niebie lataj�ce obiekty od dawien dawna nale�� w tym regionie niemal do lokalnego kolorytu. W 1897 r. dosz�o do masowego pojawienia si� tajemniczych "statk�w powietrznych nad Ameryk�", co wywo�a�o w�wczas zrozumia�e poruszenie. Ta wczesna fala UFO w pe�ni dotar�a do Wirginii Zachodniej, gdzie odnotowano o wiele wy�sz� od "normalnej" cz�stotliwo�� wizyt tych przedwczesnych pionier�w lotnictwa, kt�rzy w ubieg�ym stuleciu wsz�dzie w USA wysiadali z po�yskuj�cych maszyn, prowadzili trywialne rozmowy z farmerami, policjantami, pracownikami stacji benzynowych i innymi przeci�tnymi lud�mi, aby nast�pnie znowu znikn�� w �wietlistych przestworzach.
Radiostacje i radioodbiorniki w Wirginii Zachodniej regularnie p�ataj� dzikie figle, odk�d tylko istniej�. UFO wzbudzaj� tu r�wnie ma�� sensacj�, jak pojawiaj�cy si� w �lad za tymi nieznanymi obiektami lataj�cymi "Men in Black". Tak na przyk�ad w tydzie� po zawaleniu si� Silver Bridge w miasteczku Point Pleasent ukazywali si� osobliwi m�czy�ni, kt�rzy z pewno�ci� nie byli diab�ami, a tym mniej b��dz�cymi po deszczu pisarzami, kt�rym zepsu� si� samoch�d. Chcieli oni uzyska� od przepracowanej redaktorki lokalnej gazety "Messenger", Mary Hyre, informacje o dzia�aniach UFO i podobnych zdarzeniach, zadaj�c pytania, kt�re w chaosie po zawaleniu si� mostu by�y ca�kowicie nie na miejscu. Pani Hyre pisa�a, �e nieznajomi byli "dziwni, prawie pozbawieni cech ludzkich".
Wirginia Zachodnia ma do zaoferowania jeszcze o wiele wi�cej. Zwierz�ta zdychaj� tu w niewyt�umaczalny spos�b lub te� padaj� ofiar� owej zagadkowej rzezi, znanej w Ameryce od dziesi�cioleci pod has�em "okaleczenia kr�w", chocia� znajduje si� okaleczone trupy nie tylko kr�w, tak�e koni i innych zwierz�t domowych. Tajemnic� zajmiemy si� szerzej jeszcze w tym rozdziale.
Tak�e sama natura nie prezentuje si� tutaj tak, jak do tego przywykli�my. Na przyk�ad, praktycznie bez powodu powstaj� wyra�nie ograniczone strefy, do kt�rych cz�owiek nie mo�e wej��, nie wpadaj�c nagle w panik� czy te� nabawiaj�c si� krwotoku z nosa lub uszu.
Jest to istny kalejdoskop niewyt�umaczalnych zjawisk, kt�remu mogli�my si� przyjrze� tylko pobie�nie. Mimo to jednoznacznie daje si� rozpozna� ogniwa d�ugiego �a�cucha osobliwo�ci, dla kt�rych Wirginia Zachodnia najwidoczniej posiada specjaln� si�� przyci�gania. Wykazuj� one tak ma�o cech wsp�lnych, �e na temat mo�liwych powi�za� mi�dzy nimi albo ich jednolitej podstawowej struktury mo�na tylko snu� mgliste spekulacje. Jedyny element, kt�ry je ��czy� i ��czy, to geograficzne usytuowanie.
Co ciekawe, ju� pierwotni mieszka�cy Ameryki -wegetuj�cy dzi� w rezerwatach Indianie -uwa�ali ten rejon za niesamowity. Zanim Ameryk� P�nocn� zaj�li Europejczycy, ca�y ten kontynent zamieszkiwa�y plemiona Indian, mo�na niemal powiedzie�, narody -z wyj�tkiem w�a�nie Wirginii Zachodniej. Antropolodzy i historycy, kt�rzy opracowywali mapy rozmieszczenia by�ych populacji india�skich, stwierdzili z zaskoczeniem, �e Wirginia Zachodnia -i to prawie dok�adnie w jej granicach -tworzy�a "tabu". Nie by�o po temu �adnych przyczyn merytorycznych. Region ten obfituje w lasy i zwierzyn� �own�, by� to wi�c idealny teren do osadnictwa dla niewymagaj�cych czerwonosk�rych, zamieszkuj�cych nawet najbardziej wrogie dla cz�owieka pustynie w g��bi zachodu Ameryki P�nocnej.
Ni� przewodnia tajemnicy Wirginii Zachodniej jest bardzo cienka i trudna do uchwycenia, ale bezsprzecznie istnieje. Nie musimy jednak podejmowa� syzyfowej pracy jej rozpl�tywania; jeszcze mniej ochoty mamy na zmagania z dra�liw� tematyk� UFO, na temat kt�rej i tak jest do�� publikacji. Nie chodzi tu o specyficzne indywidualne fenomeny, ale raczej o ma�o krzepi�cy wniosek, �e to nie my jeste�my gospodarzami na ziemi. Nie, jest jeszcze gorzej, bowiem ka�dy z nas, albo gatunek homo sapiens jako ca�o��, jest igraszk� w r�ku nieznanych mocy -co zosta�o przedstawione na wzorcowym przyk�adzie Wirginii Zachodniej, gdzie przemawiaj�ce na korzy�� tej tezy poszlaki wyst�puj� w postaci skondensowanej, w wielkiej liczbie i skrajnej r�norodno�ci: jest to mikroskopijne lustrzane odbicie naszej Ziemi, kt�rej w�adcami, jak si� wydaje, w rzeczywisto�ci nie jeste�my.
Lasy �mierci
W wielu miejscach na naszym globie powinny sta� tabliczki ostrzegawcze z napisem: "Teren prywatny nieznanych mocy -wst�p na w�asne ryzyko". Wsz�dzie na �wiecie znajduj� si� np. "lasy �mierci", kilka z nich w USA. Nie musi to koniecznie oznacza�, �e zagadkowe moce preferuj� "kraj wybrany przez Boga", ale wynika zapewne z tego, �e w USA istniej� ogromne lasy, a jednocze�nie tak�e infrastruktura komunikacyjna docieraj�ca do najodleglejszych zak�tk�w kraju.
Badania statystyczne ujawni�y (niezale�nie od samych niesamowitych zdarze�) dwie charakterystyczne cechy r�ni�ce takie "lasy �mierci" od niegro�nych zwyczajnych las�w: znajduj� si� one bezpo�rednio u st�p g�ry albo na znacznych wzniesieniach. Najs�ynniejszym -albo najbardziej os�awionym -takim miejscem jest Czarny Las po�o�ony na p�noc od pot�nej rzeki Susquehanna (Pensylwania). Ten rozleg�y region le�ny, pogr��ony w cieniu pobliskich Appalach�w, wydaje si� zas�ugiwa� na swoje ponure miano, kt�re niemieccy imigranci przej�li od Indian.
Historyk Robert Lyman, pochodz�cy z miasta Coudersport po�o�onego na p�nocnym skraju tego terenu, stara� si� rejestrowa� zdarzenia w Czarnym Lesie i szuka� podobnych g��boko w przesz�o�ci. Stworzy� on chronologi� grozy, kt�ra zawiera �cis�� dokumentacj� przypadk�w niewyt�umaczalnego znikania os�b, si�gaj�c� a� do pocz�tku ubieg�ego stulecia. Wszystko przemawia za tym, �e las �w zawsze stanowi� ogromn� pu�apk�, jednak wcze�niejsze tropy gin� w pomroce dziej�w.
Lyman zarejestrowa� setki przypadk�w znikania w lesie albo w jego bezpo�rednim pobli�u zar�wno pojedynczych os�b, jak i grup ludzi, co nast�powa�o przy �wiadkach: znikali doro�li i dzieci, m�czy�ni i kobiety. Niezwyk�� okoliczno�ci� jest fakt, �e ofiary niekiedy pr�bowa�y stawia� op�r, cho� by� on bezskuteczny.
I tak w latach poprzedzaj�cych prze�om wiek�w zdarzy�o si�, �e grupa os�b przypadkowo zgromadzona na tarasie jedynego hotelu w Hammersley Fork, Clinton County, obserwowa�a m�czyzn�, kt�ry wyszed� z lasu drog� z South Forks, lekko chwiej�c si� na nogach. To akurat nikogo nie zdziwi�o, bowiem w tej okolicy by�y liczne gorzelnie bimbru. Kiedy �w najwidoczniej pijany m�czyzna przeszed�, zataczaj�c si�, obok tarasu hotelowego, wydawa�o si�, �e na �rodku drogi zderzy� si� z jak�� przeszkod�, kt�rej nie widzia� �aden z przesz�o dwudziestu go�ci hotelu. Niewidzialne r�ce unios�y go w powietrze, a on wyrywa� si�, krzycz�c g�o�no: "Zostawcie mnie, zostawcie mnie!". Potem znikn��. W pyle drogi wyra�nie by�o wida� �lady jego st�p.
Szcz�liwy przypadek zrz�dzi�, �e mo�na by�o tu uzyska� tak jasny i jednoznaczny opis tajemniczego znikni�cia zaobserwowanego przez wielu wiarygodnych �wiadk�w, kt�rych nie ��czy�o nic poza jednoczesnym przebywaniem na tarasie hotelu. Zwykle nie mo�na na to liczy�. Jednak tak�e poszlaki maj� du�� wag� w wielu innych przypadkach.
Regularnie zdarza si�, �e zar�wno m�odzi, jak i starsi w�dkarze i my�liwi uprawiaj�cy swoje hobby w Czarnym Lesie nie wracaj� do domu. Ich sprz�t najcz�ciej pozostaje nie uszkodzony. Cz�sto s� to przedmioty o znacznej warto�ci, jak na przyk�ad pozostawiony samotnie na polanie nowiute�ki jeep Teksa�czyka Arthura Wisemana, w kt�rym znajdowa�y si� strzelby warte kilka tysi�cy dolar�w, zapasowe ubranie i wi�ksza suma pieni�dzy.
Naturalnie, w le�nych okolicach zawsze si� zdarza�o, �e ludzie bywali uwi�zieni w skalnych szczelinach, padali ofiar� dzikich zwierz�t, kt�re ich zawleka�y do jaski� w charakterze zapasu �ywno�ci, czy po prostu b��dzili. Nic takiego jednak nie pozostaje tak zupe�nie bez �ladu, jak to jest regu�� w przypadku Czarnego Lasu. Ponadto �aden inny las na kuli ziemskiej (na skutek zg�aszanych zagini��) nie by� od czasu ameryka�skiej wojny secesyjnej przeczesywany tak cz�sto, tak gruntownie -i tak bezskutecznie, jak w�a�nie Czarny Las u podn�a Appalach�w.
W USA s� jeszcze inne "zaczarowane lasy", kt�re "po�ykaj�" ludzi -na przyk�ad Ocala National Forest na Florydzie, rezerwat Devils Gate w Kalifornii, lasy wok� Bennington (Vermont), na kt�re rzuca cie� Mount Glastonbury, Rogue River National Forest u st�p Mount Hood (Oregon) -aby wymieni� najbardziej znane.
Tak�e w innych krajach i na innych kontynentach znajduj� si� lasy, w kt�rych jak gdyby otwiera�y si� jednokierunkowe drogi wiod�ce w nico��. Czy to izolowany fenomen? A mo�e cz�� jakiej� og�lnej, nieznanej si�y natury? Machinacje obcych mocy (nie w sensie narodowym), kt�rych zupe�nie nie obchodzi, co przeciw nim wymy�lamy? Pyta� nie brakuje, za to nie ma �adnej konkretnej odpowiedzi.
Znikaj�ce jezioro
Spekulowanie, czy w tych lasach zadomowi�a si� mo�e owa si�a, kt�ra gdzie indziej bez preferencji dla okre�lonych miejsc od dawien dawna ka�e znika� indywidualnie i zbiorowo ludziom, jak r�wnie� samolotom, statkom, samochodom itd. na l�dzie, wodzie i w powietrzu, jest poci�gaj�ce, ale nie rozszerza naszej wiedzy na ten temat. Do tego musieliby�my sobie najpierw wyrobi� jakie� mgliste wyobra�enie, z czym w og�le mamy do czynienia. Jedno jest pewne, �e to przejawia swoje dzia�anie wsz�dzie na �wiecie, poczynaj�c sobie z nami ca�kiem swobodnie i nie licz�c si� z prawami ludzi i fizyki.
Podlegamy temu wp�ywowi jednak nie tylko my, zarozumia�e dwuno�ne istoty, ani przedstawiciele �wiata fauny, nawyk�ego do k�opot�w, ale i same prawa natury, a przynajmniej cz�� z nich, na kt�rych jeszcze po�amiemy sobie z�by. Jak bowiem inaczej zakwalifikowa� nast�puj�ce zdarzenia?
Ot� we w�oskich Dolomitach znajdowa�o si� ukryte i ma�o znane niewielkie jezioro bez nazwy. Od stuleci mo�na by�o w nim �owi� ryby i p�ywa� w otoczeniu wspania�ej przyrody. Tak by�o r�wnie� owego letniego dnia w lipcu 1980 r., kiedy to liczni p�ywacy i w�dkarze przebywaj�cy na jeziorze i w jego toni do�wiadczyli niewyt�umaczalnego zdarzenia, i to dos�ownie na w�asnej sk�rze.
Na lazurowym niebie, z kt�rego la� si� �ar s�oneczny, nie by�o ani jednej chmurki. Nie da�o si� odczu� tak�e nawet najl�ejszego powiewu wiatru, gdy nagle na �rodku jeziora powsta� wir. Woda zacz�a si� kr�ci�, po czym, spiralnie wiruj�c, wznios�a si� ku niebu, gdzie ca�e jezioro znikn�o. Na ziemi pozosta� pusty zbiornik, szlam i ryby, jak r�wnie� w�dkarze i p�ywacy. Do dzi� geolodzy, meteorolodzy ani inni naukowcy nie zdo�ali wyja�ni� tego zdarzenia.
Bywaj� jednak tak�e sytuacje odwrotne, kiedy to mianowicie z niczego pojawia si� woda.
�cigani przez wod�
Kiedy pani R. Babington 11 listopada 1958 r. przysz�a do domu, ku swemu zaskoczeniu stwierdzi�a, �e na jej ma�ej dzia�ce pada deszcz. Woda b�bni�a w dach jej domu i la�a si� na trawnik. By�o to osobliwe zjawisko, bo �w jesienny dzie� by� pogodny, s�oneczny i bezdeszczowy. Patrz�c w g�r�, nie zdo�a�a dostrzec najmniejszej chmurki ani te� innej przyczyny nieustaj�cej ulewy. Zaalarmowa�a s�siad�w i wkr�tce dziesi�tki ludzi pr�bowa�y zg��bi� tajemnic� tego dziwnego zjawiska; mi�dzy innymi Adras LaBorde , wydawca gazety "Alexandria Daily Town Talk". Wszyscy byli bezradni, gdy� przyczyna deszczu, kt�ry przez kilka godzin pada� z niczego na ograniczonym terenie, pozosta�a okryta tajemnic�. Fachowcy z Weather Bureau i England Air Base nie byli w stanie w �aden spos�b wyja�ni� tego zdarzenia. Przypadki wylewania si� strumieni wody z niewidocznych �r�de� w niebie s� znane od stuleci, ale ich tajemnica nie zosta�a rozszyfrowana.
Szczeg�lnie dziwny jest przypadek prawdziwego s�upa wody, kt�ra mimo bezchmurnego nieba w 1886 r. w Dawson (Georgia) przez godzin� la�a si� na ograniczony teren o skromnej �rednicy 7,5 m. Przyczyna pozosta�a zagadk�.
Ten rok musia� by� szczeg�lny pod tym wzgl�dem, bo w nast�pnym miesi�cu, pa�dzierniku 1886 r., mia�y miejsce w USA kolejne fenomeny tego rodzaju. Jak donios�y gazety "Charleston News" i "Courier", w portowym nadmorskim mie�cie Charleston przez kilka godzin na pewien dom z ogrodem wbrew naturze pada� ulewny deszcz. Przyczyna pozosta�a zagadk�.
Dwudziestego czwartego dnia tego� miesi�ca mo�na by�o przeczyta� w "New York Sun", �e niewielka cz�� Chesterfield County (Karolina Po�udniowa) przez kilka tygodni by�a nawiedzana przez deszcz nieprzerwanie padaj�cy z jasnego, s�onecznego nieba, na kt�rym jak okiem si�gn�� nie by�o wida� ani jednej chmury. Przyczyna pozosta�a zagadk�.
Widmowe �r�d�a mog� wytryskiwa� jednak nie tylko na wolnym powietrzu. Pewnego wieczora w pa�dzierniku w 1963 r., przy �agodnej i suchej pogodzie, mieszkaniec Methuen (Massachusetts) Francis Martin i jego rodzina spostrzegli, �e na jednej ze �cian domu powstaje szybko si� powi�kszaj�cy zaciek. Nagle rozleg� si� huk i woda trysn�a do pokoju. Po dwudziestu minutach wysch�a w r�wnie niewyt�umaczalny spos�b, jak wytrysn�a. Martinowie jeszcze �amali sobie g�ow� nad tym zdarzeniem, kiedy w kwadrans po pierwszym wytry�ni�ciu wody dosz�o do kolejnego, r�wnie� nie trwaj�cego d�ugo.
W nast�pnych dniach, tak�e w innych pokojach domu, ze �cian, cho� nie by�o w nich �adnych rur, tryska�y fontanny wody. W kr�tkim czasie dom przesta� si� nadawa� do zamieszkania. Rodzina przenios�a si� do matki pani Martin do pobliskiego Lawrence. Jednak prze�laduj�ce ich niesamowite zjawisko nawiedza�o ich i tutaj. Zmobilizowano wi�c fachowc�w. Zast�pca komendanta stra�y po�arnej zbada� instalacj� wodoci�gow� i nie odkry� najmniejszego przecieku. Przez ca�y czas na oczach licznych �wiadk�w -w tym wezwanych na pomoc fachowc�w -stale dochodzi�o do tajemniczych niespodzianek wy�ej opisanej natury.
Aby nie przenosi� swojej kl�twy na inne domy, dr�czona wod� rodzina Martin�w postanowi�a wr�ci� do Methuen. Ojciec rodziny wypowiedzia� walk� absurdalnej pladze. Odci�� dop�yw wody i do ostatniej kropli opr�ni� wszystkie rury. Na pr�no. Woda tryska�a z wielu miejsc. Rodzina da�a za wygran� i ponownie przenios�a si� do Lawrence, nadal �cigana przez wytryski wody. Okrutna mokra zabawa trwa�a jeszcze przez kilka tygodni, po czym r�wnie nagle si� sko�czy�a, jak zacz�a.
Przedstawiony powy�ej przypadek -mimo �e woda odgrywa�a w nim dominuj�c� rol� -m�g� by� ewentualnie innej natury ni� owe tajemnicze opady deszczu znik�d. Nie chodzi�o tu bowiem o fenomen lokalny, niezale�ny od okre�lonych os�b, ale o zjawisko, kt�re wyra�nie upodoba�o sobie rodzin� Martin�w i w �lad za ni� post�powa�o.
Zdarzenia tego rodzaju s� znane, cho� nie tak cz�ste jak cho�by zjawiska typu Poltergeist, z kt�rymi, jak si� zdaje, ��czy je pewne pokrewie�stwo. Wszak�e od czasu do czasu mo�na doszuka� si� ca�kiem konkretnych powi�za�.
Dziwne Poltergeist
Dr Michele Claire z brytyjskiego Sheffield Society for Psychical Research szczeg�lnie gruntownie bada�a przypadek, kt�rego bohaterk� by�a pewna dobiegaj�ca czterdziestki kobieta.
Dr Claire okre�li�a j� w swoim raporcie tylko jako "Pani B". Kobieta owa mieszka�a z pi�ciorgiem w�asnych dzieci i dwoma doros�ymi krewnymi w pewnym domu w angielskim hrabstwie South Yorkshire. Jej psychiczna kondycja w momencie opisywanych zdarze� nie by�a najlepsza. Dwukrotnie rozwiedziona -za drugim razem z m�em posuwaj�cym si� do przemocy, kt�ry musia� by� leczony psychiatrycznie -kobieta by�a daleka od stanu r�wnowagi psychicznej.
W 1979 r. osiem wspomnianych os�b wprowadzi�o si� do domu, w kt�rym ju� w nast�pnym roku zacz�y si� dzia� rzeczy dziwne. Na strychu powstawa�y wci�� ka�u�e wody, niekiedy by�y to prawdziwe miniaturowe jeziorka. Nie uda�o si� odkry�, sk�d bierze si� ta woda, czy np. z uszkodzonej rury wodoci�gowej? Najdziwniejsza z tych erupcji wody mia�a miejsce w salonie. Wtedy to woda materializowa�a si� w powietrzu i tryska�a na pod�og� pokoju.
Tak�e pod innymi wzgl�dami w domu tym "straszy�o". Za dnia i wieczorem rozlega�y si� w ca�ym domu niewyt�umaczalne odg�osy, przypominaj�ce rozsypywanie kamieni, wybuchy, skrzypienie, trzeszczenie; by�a to ca�a symfonia przer�nych d�wi�k�w. Rozumie si� samo przez si�, �e ich sprawcy pozostali nie wykryci.
Pojawi�y si� niemi�e zapachy. Nale��cy do rodziny pies wci�� si� dziwnie zachowywa�. Warcza� albo skomla�, szczerzy� z�by i je�y� sier�� bez widocznego powodu, wpatrywa� si� w co� niewidzialnego, a niekiedy wzbrania� si� wchodzi� do okre�lonych pomieszcze�. Dom nawiedza�y niewyra�ne, nieokre�lone widma. Odbi�r telewizyjny ulega� dziwnym zak��ceniom, radio i gramofon same si� w��cza�y i wy��cza�y, a przedmioty wszelkich rozmiar�w (niekt�re bardzo ci�kie) porusza�y si� jak widma...
Stop! Nie chcemy ugrz�zn�� w g�szczu zachodz�cych na siebie zjawisk. Dlatego wystarczy tych zjawisk typu Poltergeist z ich mo�liwymi aspektami parapsychologicznymi. Nadzwyczajne zdolno�ci ludzi i zwierz�t om�wimy w cz�ci II "Zagadki istot �ywych".
Podstawowe pytanie, kt�rego zg��bianiu chcemy si� teraz nadal po�wi�ca�, brzmi niezmiennie: czy jeste�my zabawkami w r�ku zagadkowych mocy? Co zrozumia�e, kusi nas podzia� zjawisk na r�ne kategorie: wybuchy wodne zwi�zane z okre�lonym miejscem, i takie, kt�re prze�laduj� okre�lone osoby. Z jednej strony dziwne zjawiska lokalne, jak cho�by w szczeg�lnie nawiedzanej Wirginii Zachodniej, a z drugiej plagi indywidualne. Ale gdzie napisano, �e taka -albo jaka� inna -klasyfikacja jest konieczna? Mo�e mamy do czynienia z r�nymi przejawami tej samej si�y, a mo�e z czym� ca�kiem innym. W ko�cu chodzi tu o sprawy niewyt�umaczalne, kt�re zawsze mog� nas czym� zaskoczy�.
Woda i ogie�: dwie strony jednego medalu
Badacze cz�sto bywaj� zmuszeni na nowo zdefiniowa� jaki� kompleks fenomen�w, wzgl�dnie zmieni� hierarchi� jego poszczeg�lnych komponent�w. W przypadku zjawisk paranormalnych rodzi to szczeg�lne frustracje, poniewa� ich systematyczne uj�cie jest z natury o wiele trudniejsze ni� cho�by klasyfikacja p�az�w bezogoniastych.
Przed takim przewarto�ciowaniem stoimy tak�e i teraz. Pewne aspekty sprawiaj� nieoczekiwanie, �e zjawisko ca�kiem innego rodzaju, znane od dawna, zaczyna si� kojarzy� z tajemniczymi wybuchami wody. Paralele s� zaskakuj�ce, mimo �e trzeba je opatrzy�, powiedzmy, znakiem odwrotnym: s� to bowiem paralele mi�dzy wod� a ogniem, a tak�e mo�liwe skojarzenie ze "spontanicznym samo spaleniem" ("spontaneous human combustion" -SHC) -piekielnym ogniem, kt�ry wydaje si� wybucha� z naszego wn�trza bez ostrze�enia.
Zrekapitulujmy: SHC traktowano dot�d jako proces indywidualny, kt�ry trawi w spektakularny spos�b �ywe osoby i prawie zawsze prowadzi do �mierci. Spekulacje na temat czynnik�w , zewn�trznych (pioruny kuliste itd.) nie da�y niezbitych argument�w. Ewentualnie jakie� znaczenie wyzwalaj�ce mog�yby tu mie� wahania pola magnetycznego Ziemi, co wydawa�o si� jednak obowi�zywa� tak�e w odniesieniu do czynnik�w psychologicznych. (Wiele ofiar SHC wyr�nia�o si� chwiejn� psychik�, przechodzi�o ci�kie kryzysy albo nosi�o si� z zamiarem samob�jstwa, wzgl�dnie stan�o w p�omieniach w momencie przyst�powania do wcielenia tego zamiaru w �ycie). Zaliczenie tego fenomenu do zjawisk indywidualnych by�o uwa�ane za wystarczaj�co uzasadnione, co potwierdza�y badania ca�kowicie lub cz�ciowo spopielonych zw�ok, jak r�wnie� zeznania bezpo�rednich �wiadk�w. By� to na przyk�ad profesor matematyki z Uniwersytetu Nashville (Tennessee), James Hamilton, kt�ry zdo�a� ugasi� p�omie� wybuchaj�cy nagle z jego lewej nogi, albo lekarz B. H. Hartwell, kt�ry w lesie ko�o Ayer (Massachusetts) pr�bowa� udzieli� pierwszej pomocy pewnej kobiecie wij�cej si� w p�omieniach wydobywaj�cych si� z jej bark�w.
Istnieje dokumentacja setek takich przypadk�w. Wszystkie one wydaj� si� mie� wsp�ln� zasadnicz� cech�: dane osoby ciesz� si� mniej lub bardziej dobrym zdrowiem, a w nast�pnej chwili padaj� pastw� p�omieni, wybuchaj�cych z wn�trza cia�a.
Ju� sam ten fakt i okoliczno�ci mu towarzysz�ce s� wystarczaj�co tajemnicze. Wyst�puj�ca przy tym temperatura jest wielokrotnie wy�sza ni� w ka�dym naturalnym ogniu, skupiona dok�adnie w jednym punkcie i trwa niewiarygodnie kr�tko. Na wielu spalonych cia�ach pozosta�a nienaruszona odzie�. W bezpo�rednim otoczeniu tego ognia nie zapala si� nawet �atwo palny materia�, cho� do ca�kowitego lub cz�ciowego spopielenia szkieletu cz�owieka i stopienia szyb samochodowych (co nast�pi�o w niekt�rych przypadkach, kiedy znajdowano w zw�glonych samochodach spalone zw�oki siedz�ce w niedba�ej pozycji, �wiadcz�cej o zupe�nym zaskoczeniu) niezb�dna jest temperatura znacznie wy�sza ni� 1000�C. Je�li zostaj� zachowane pewne cz�ci cia�a, to ich stan tak�e r�ni si� od oczekiwanego. Na przyk�ad czaszki ofiar si� kurcz�, co jest ca�kowicie nietypowe dla �mierci w ogniu. Bieg�y s�dowy, antropolog i specjalista w dziedzinie spontanicznego samo spalenia, dr Wilton Krogman, powiedzia� na ten temat: "Nigdy nie widzia�em czaszki, kt�ra uleg�aby skurczeniu na skutek dzia�ania wysokiej temperatury. Dochodzi raczej do ich rozd�cia albo rozpadu na liczne od�amki. Nie ma tu �adnych wyj�tk�w!". Ca�kowit� zagadk� nie tylko dla doktora Krogmana by� kompletny brak zapachu spalenizny.
Niekiedy ofiary SHC zamieniaj� si� w prawdziwe s�upy ognia. Ofiar� SHC padaj� pojedyncze osoby lub grupy. Nikt nie ma bladego poj�cia, jakie �r�d�o w ciele cz�owieka mog�oby wywo�ywa� a� takie wybuchy energii. Rozwa�ania ezoteryczne o nieokie�znanych energiach czakram�w albo abstrakcyjnie-naukowe hipotezy o energii pr�ni (poj�cie fizyki teoretycznej), ogniskowanej jakoby przez szyszynk� cz�owieka, pozostawimy bez komentarza. SHC i bez tego jest dostatecznie dziwnym zjawiskiem.
Skoncentrujmy si� raczej na wspomnianej paraleli mi�dzy ogniem a wod�, na indywidualnych cechach wydarze�. Ludzie przyci�gaj� do siebie wybuchy wody -i zagadkowy ogie� wzgl�dnie te fenomeny ich �cigaj�. Istnieje niesko�czona lista takich przypadk�w. Bez widocznego powodu w obecno�ci okre�lonych ludzi wybucha ogie�, od wielkich po�ar�w a� do p�omieni w szufladzie biurka. Poniewa� najcz�ciej wzywa si� na pomoc stra� po�arn�, posiadamy wiele zezna� naocznych �wiadk�w, a tak�e raporty. Te ostatnie maj� jednak do�� bezradny wyd�wi�k. Jest w nich mowa o ogniu, kt�ry prawie nie dawa� i si� ugasi�: a pojawia� si� w �ciennych rega�ach, nawet mi�dzy ok�adkami ksi��ek, za tapetami, w g��bi �cian i w innych niemo�liwych miejscach. Niekiedy dochodzi�o do prawdziwych ognistych epidemii, kt�re kaza�y gna� stra�akom na sygnale po kilka razy do tego samego domu.
Przyczyny nigdy nie odkryto. Przewa�nie zadowalano si� spisaniem licznie wyst�puj�cych osobliwo�ci, jak np.: nadzwyczajnie wysoka temperatura (co przypomina SHC), nag�e zapalanie si� najr�niejszych przedmiot�w (nie wy��czaj�c zwierz�t domowych) i r�wnie nag�e ga�ni�cie ognia, kiedy pal�cy si� przedmiot wynoszono na dw�r (o ile dawa� si� przenie��). Ale, ale, chwileczk�. Wprawdzie niema�o wzgl�d�w, jak si� zdaje, przemawia za mo�liwym pokrewie�stwem epidemii ognia i wody, wyzwalanych przez pojedyncze osoby albo ca�e rodziny, brak jednak wszelkich argument�w na korzy�� tezy o istnieniu zwi�zku mi�dzy fenomenami lokalnymi a odnosz�cymi si� do konkretnych os�b. Wprost przeciwnie; to, co dot�d przedstawiono, wyznacza raczej granic� mi�dzy lud�mi "podatnymi na ogie�" albo "wod�" a podobnymi zjawiskami, ale zwi�zanymi z okre�lonym miejscem. Gdyby�my tu chcieli dopatrzy� si� og�lnego zwi�zku odpowiednio do tytu�u rozdzia�u, to musia�yby wyst�powa� przypadki ��cz�ce w sobie oba elementy: najlepiej ogie� pochodz�cy znik�d (tylko o wiele gorszych nast�pstwach). Kr�tko m�wi�c: SHC musia�oby si� sta� anonimow� si��, nie zwi�zan� z �adnym okre�lonym cz�owiekiem, kt�ra go tylko bierze na cel.
W tej sprawie mamy, jak zwykle, dobr� i z�� wiadomo��. Dobra jest nast�puj�ca: by� mo�e jednak nie nosimy w sobie niewidzialnego zarzewia po�aru, wybuchaj�cego w okre�lonych warunkach. A z�a: to mo�e spotka� ka�dego z nas.
Spontaniczne samo spalenie mog�oby z powodzeniem by� zewn�trznym atakiem czegokolwiek. Fakty s� tu niezwykle tajemnicze, ale istniej�. Trzeba je tylko wydoby� na �wiat�o dzienne. Zajmijmy si� wi�c nimi.
W lutym 1985 r. pewnego ranka studentka Jacqueline Fitzsimon schodzi�a po kursie gotowania razem z przyjaci�mi ze schod�w Halton College w Widnes w angielskim hrabstwie Ceshire. Siedemnastolatk� widzia�o kilka os�b w momencie, w kt�rym nad jej ramionami pojawi�o si� w powietrzu dziwne �wiat�o. Potem opu�ci�o si� ono na barki Jacqueline, kt�ra zacz�a g�o�no krzycze�, gdy� nagle spowi�y j� p�omienie.
Student chemii John Foy i jego kolega Neil Gargan rzucili si� do gaszenia ognia. By�o jednak za p�no, Jacqueline wkr�tce potem zmar�a w szpitalu. Przeprowadzono badanie, nie uzyskuj�c jednak �adnych efektywnych wynik�w. Podejmowanych p�niej pr�b wyja�nienia tego incydentu nie mo�na okre�li� inaczej ni� jako bezradne -i �enuj�ce.
Przypuszczano, �e cia�o Jacqueline mog�o zaj�� si� od ognia gazowej kuchenki podczas kursu gotowania i �e wkr�tce potem ogie� ten rozgorza� w pe�ni. By�o to bezsensowne przypuszczenie, tym bardziej �e, jak dowiedziono, kuchenki nie by�y w��czone. Chemik z instytutu, Philip Jones, dr��y� spraw� ze szczeg�lnym uporem. Zapami�tale, cho� bez rezultatu, m�czy� si� przy "rekonstrukcji" zdarzenia, kt�re i tak nie mog�o si� odby� w zak�adany spos�b, gdy� to niemo�liwe, by �arz�ca si� i dymi�ca kurtka nie usz�a uwagi ani jej w�a�cicielki, ani id�cych obok niej os�b.
Jones z wielkim trudem zdo�a� doprowadzi� do �arzenia si� tak� sam� kurtk�, jak� mia�a na sobie ofiara, i stara� si�, zwi�kszaj�c dop�yw powietrza, wywo�a� wybuch p�omienia. R�wnie dobrze m�g�by jednak pr�bowa� zapala� fajerwerk za pomoc� mokrej �cierki. Wreszcie da� za wygran�, podobnie jak przed nim policyjni eksperci, rzeczoznawcy stra�y po�arnej, chemicy s�dowi, British Home Orfice czy s�ynny Shirley Institute z Manchesteru.
Stan�� w p�omieniach podczas ta�ca
Nieszcz�sna studentka, o kt�rej mowa wy�ej, nie jest jedyn� osob�, kt�r� SHC jednoznacznie nawiedzi�o z zewn�trz. Phyllis Newcombe by�a pe�n� rado�ci �ycia, dwudziestodwuletni� dziewczyn�, nade wszystko lubi�c� ta�czy�. W�a�nie podczas ta�ca 27 sierpnia 1938 r. w pe�nym po brzegi Chelmsford Shire Hall w angielskim hrabstwie Essex dosi�gn�� j� okropny los.
Na oczach przera�onego narzeczonego Henry'ego McAuslanda i t�um�w �wiadk�w z sukni ofiary wybuch�y niebieskie p�omienie. W ci�gu kilku minut, kiedy to wszyscy bezradnie biegali i krzyczeli, z dziewczyny zosta�y zw�glone zw�oki. Tylko jej narzeczony stara� si� gasi� nieziemski ogie�, bij�c r�kami, przy czym nabawi� si� ci�kich oparze�. Nawet fachowe �rodki ga�nicze z pewno�ci� nic nie zdzia�a�yby przeciwko takim piekielnym p�omieniom.
Na przek�r wszystkim dziwnym okoliczno�ciom urz�dowy lekarz s�dowy orzek�, �e suknia Phyllis zapali�a si� od papierosa. Pomijaj�c ju� jednak fakt, �e zapalenie si� cz�ci ubrania -o ile nie jest ono nasycone benzyn�, naft� czy podobnym materia�em -nie mo�e spowodowa� tego, do czego by�oby potrzebne krematorium, to i z innych powod�w teoria zapalenia si� od papierosa by�a nie do obrony.
Zrozpaczony ojciec m�odej dziewczyny nie zadowoli� si� oficjaln� uspokajaj�c� gadanin�. Za��da� od lekarza s�dowego, aby spr�bowa� zapali� papierosem tak� sam� sukni� jak ta, kt�r� nosi�a Phyllis. Mimo licznych pr�b to si� nie uda�o.
Wci�� natrafiamy na przypadki SHC, w kt�rych �miertelny skutek przynios�o zapalenie si� cz�ci ubrania, materaca lub innego przedmiotu. Mo�na pomy�le�, �e to normalne wypadki, tak jednak nie jest. R�nica mi�dzy wspomnianymi zdarzeniami a na przyk�ad cz�sto spotykanym za�ni�ciem z papierosem jest niebotyczna. Typow� cech� spontanicznego (samo?- )spalenia jest tak�e i tutaj nienormalne ograniczenie zasi�gu ognia. Nocna koszula powoduje zw�glenie cia�a jej w�a�cicielki, ale poza tym nie dochodzi do zapalenia niczego wi�cej. Gdyby nie chodzi�o o tragedi�, to przypadek �mierci siedemdziesi�ciodziewi�cioletniej Ellen Steers z miasteczka Shaw w Berkshire w Anglii mia�by te� nieco zabawne strony.
Owa starsza dama, kt�ra u