3407
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 3407 |
Rozszerzenie: |
3407 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 3407 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 3407 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
3407 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
CHRISTIAN JACQ
EGIPSKI S�DZIA
Sprawiedliwo�� Wezyra
( Prze�o�y�a Wanda B�o�ska )
ROZDZIA� 1
Zdrada przynosi�a wielkie zyski. Pyzaty, czerwony na twarzy, zniszczony Jarrot wypi� trzeci� czark� bia�ego wina, gratuluj�c sobie w�a�ciwego wyboru. Kiedy by� kancelist� u Pazera, kt�ry zosta� wezyrem Ramzesa Wielkiego, pracowa� za du�o i zarabia� za ma�o. Odk�d poszed� na s�u�b� do Bel-Trana, najwi�kszego wroga wezyra, jego �ycie poprawi�o si� z dnia na dzie�. P�acono mu za ka�d� informacj� o przyzwyczajeniach Pazera. Jarrot mia� nadziej�, �e dzi�ki poparciu Bel-Trana oraz fa�szywemu �wiadectwu jednego z jego zausznik�w uzyska rozw�d z winy �ony i opiek� nad c�rk�, przysz�� tancerk�.
By�y sekretarz s�dowy wsta� przed �witem z okropn� migren�, cho� nad ekonomiczn� stolic� Egiptu, Memfisem, po�o�onym na styku Delty i doliny Nilu, trwa�a jeszcze noc.
Z tak cichej zazwyczaj uliczki dobieg�y go jakie� szepty.
Jarrot odstawi� czark�. Odk�d zdradza� Pazera, pi� coraz wi�cej. Nie �eby dr�czy�y go wyrzuty sumienia, lecz dlatego, �e wreszcie sta� go by�o na dobre wina i pierwszorz�dne piwa. Nieugaszone pragnienie wci�� pali�o mu gard�o.
Pchn�� drewnian� okiennic� i wyjrza� na zewn�trz.
Nikogo.
Mrucz�c pod nosem, pomy�la� o wspania�ym dniu, kt�ry go czeka�. Dzi�ki Bel-Tranowi opu�ci to przedmie�cie i przeniesie si� do lepszej dzielnicy, bli�ej centrum. Ju� dzi� wieczorem zamieszka w pi�ciopokojowym domu z ogr�dkiem, jutro za� otrzyma posad� i tytu� inspektora finans�w w podleg�ym Bel-Tranowi ministerstwie.
By� tylko jeden k�opot: mimo cennych wskaz�wek, jakich dostarcza� Bel-Tranowi, Pazera jeszcze nie wyeliminowano, zupe�nie jakby strzegli go bogowie. Ale szcz�cie niebawem si� odwr�ci.
Na dworze kto� chichota�.
Zaniepokojony Jarrot przy�o�y� ucho do drzwi prowadz�cych na ulic�. I nagle zrozumia�: ta banda ch�opc�w znowu zabawia�a si� smarowaniem ochr� po fasadach dom�w!
W�ciek�y otworzy� szeroko drzwi.
Przed sob� dojrza� otwarty pysk hieny. Olbrzymiej samicy z pian� na pysku i zaczerwienionymi oczyma. Wyda�a okrzyk przypominaj�cy �miech z za�wiat�w i skoczy�a mu do gard�a.
Hieny zazwyczaj oczyszcza�y pustyni�, po�eraj�c padlin�, i nie zbli�a�y si� do ludzkich osad. Wbrew swoim zwyczajom kilkana�cie dzikich zwierz�t zapu�ci�o si� na przedmie�cia Memfisu i zabi�o niejakiego Jarrota, by�ego kancelist� i pijaka, kt�rego nie znosili s�siedzi. Drapie�ne zwierz�ta odp�dzili zbrojni w kije mieszka�cy dzielnicy, ale wszyscy interpretowali ten dramat jako z�� wr�b� dla przysz�o�ci Ramzesa, kt�rego autorytetu nikt dot�d nie podwa�a�. W porcie, w arsena�ach, dokach, koszarach, w dzielnicach Sykomoru, Muru Krokodyla czy Kolegium Medycznego, na targach i w warsztatach rzemie�lniczych wszystkim na usta cisn�y si� te same s�owa: "Rok hien!".
Kraj os�abnie, wylew b�dzie kiepski, ziemia ja�owa, zmarniej� sady, zabraknie owoc�w, jarzyn, ubra� i ma�ci. Beduini napadn� na pola Delty, zachwieje si� tron faraona. Rok hien to zerwanie z harmoni�, szczerba, przez kt�r� wcisn� si� si�y z�a!
Szeptano, �e Ramzes Wielki nie jest ju� zdolny odeprze� tego nieszcz�cia. Wprawdzie za dziewi�� miesi�cy odb�dzie si� �wi�to odrodzenia, kt�re przywr�ci monarsze si��, niezb�dn�, by stawi� czo�o przeciwnikowi i zwyci�y� go, ale czy to �wi�to nie nadejdzie zbyt p�no? Pazer, nowy wezyr, jest m�ody i niedo�wiadczony .Fakt, i� podj�� sw� funkcj� w roku hien, przyniesie mu kl�sk�.
Je�li kr�l nie ochrania ju� swego ludu, i on sam, i lud zgin� w �ar�ocznej paszczy ciemno�ci.
By� koniec stycznia i lodowaty wiatr hula� po nekropolii Sakkary, nad kt�r� wznosi�y si� gigantyczne schody do nieba -piramida faraona D�esera. Trudno by�oby rozpozna� t� par� ciep�o okrytych ludzi, rozmy�laj�cych w kaplicy grobowej m�drca Branira. Otuleni w ciep�e tuniki z d�ugimi r�kawami, z zeszytych pas�w materia�u, Pazer i Neferet odczytali w milczeniu hieroglify wyryte w pi�knym wapieniu:
�ywi, kt�rzy jeste�cie na ziemi i przechodzicie obok tego grobu, wy, co kochacie �ycie i nienawidzicie �mierci, wym�wcie moje imi�, abym i ja �y�, odm�wcie w mojej intencji ofiarn� formu��.
Duchowy mistrz Pazera i Neferet, Branir, zosta� zamordowany. Kto okaza� si� tak okrutny, �e wbi� mu w kark ig�� z masy per�owej, aby nie obj�� funkcji wielkiego kap�ana Karnaku, a na dodatek oskar�y� jeszcze o ten mord jego ucznia, Pazera? Cho� �ledztwo nie posun�o si� naprz�d, Pazer i Neferet poprzysi�gli sobie, �e dotr� do prawdy, nie bacz�c na �adne ryzyko.
Do kaplicy zbli�y�a si� chuda posta� o szerokich, czarnych i zro�ni�tych brwiach, w�skich ustach, nie ko�cz�cych si� r�kach i cienkich nogach. Mumifikator D�ui wi�kszo�� czasu sp�dza� na preparowaniu zw�ok, by je przekszta�ci� w Ozyrysa.
-Chcesz zobaczy� miejsce swego grobu? -zapyta� Pazera.
-Ju� id�.
Wezyr Pazer, smuk�y szatyn o wynios�ym czole i zielonkawych oczach z brunatnymi plamkami, otrzyma� od Ramzesa Wielkiego misj� ocalenia Egiptu przed spiskiem, kt�ry zagra�a� tronowi. Pocz�tkuj�cy prowincjonalny s�dzia, przeniesiony do Memfisu, m�ody Pazer, kt�rego imi� znaczy�o "ten, co dostrzega w dali", odm�wi� por�czenia administracyjnej nieprawid�owo�ci i ods�oni� straszliwy dramat, do kt�rego klucz przekaza� mu sam w�adca.
Spiskowcy zamordowali honorow� wart� Sfinksa z Gizy, by korytarzem, kt�ry zaczyna� si� mi�dzy �apami gigantycznego pos�gu, a prowadzi� do wn�trza Wielkiej Piramidy, dotrze� do o�rodka energii duchowej kraju. W�amali si� do sarkofagu Cheopsa i skradli testament bog�w, kt�ry uprawomocnia� w�adz� faraona. Je�li w�adca nie oka�e go kap�anom, dworowi i ludowi w czasie �wi�ta odrodzenia, kt�re wyznaczono na dwudziestego lipca, dzie� nowego roku, b�dzie musia� abdykowa� i przekaza� pa�stwow� naw� jakiej� mrocznej istocie.
Ramzes zaufa� Pazerowi, bo m�ody s�dzia okaza� si� nieugi�ty i odrzuci� wszelki kompromis kosztem kariery, a nawet nara�aj�c w�asne �ycie. Mianowany wezyrem, najwy�szym s�dzi�, panem kr�lewskiej piecz�ci, szefem tajemnic, dyrektorem wszelkich prac faraona, premierem Egiptu, Pazer musia� pr�bowa� wszystkiego, aby ocali� kraj przed ruin�.
Id�c alej� wzd�u� grob�w, Pazer przygl�da� si� swojej �onie, Neferet, kt�rej pi�kno�� zachwyca�a go coraz bardziej. Ciemnob��kitne oczy, jasne w�osy, czysty owal delikatnej twarzy... by�a szcz�ciem i rado�ci� �ycia. Gdyby nie ona, by�by si� za�ama� pod ciosami losu.
Neferet, kt�ra po d�ugich walkach zosta�a naczelnym lekarzem kr�lestwa, lubi�a leczy�. Od m�drca Branira, lekarza i radiestety, przej�a zdolno�� rozpoznawania natury chor�b i umiej�tno�� usuwania ich przyczyn. Na szyi nosi�a ofiarowany jej przez mistrza turkus, kt�ry oddala� nieszcz�cia.
Ani Pazer, ani Neferet nie pragn�li tak wysokich funkcji. Ich najgor�tszym pragnieniem by�o zamieszka� w jakiej� wiosce w okolicach Teb i �y� tam szcz�liwie pod s�o�cem G�rnego Egiptu. Bogowie zadecydowali jednak inaczej. Jako jedyni dopuszczeni do tajemnicy faraona, b�d� dzielnie walczy�, cho� w�adza, jak� dysponuj�, jest raczej iluzoryczna.
-To tutaj -rzek� mumifikator, wskazuj�c puste miejsce obok grobu jakiego� dawnego wezyra. -Jutro kamieniarze rozpoczn� prac�.
Pazer skin�� g�ow�. Pierwszym obowi�zkiem osoby na jego stanowisku by�o przygotowanie dla siebie wiecznego domu, w kt�rym b�dzie przebywa� wraz z ma��onk�.
Mumifikator oddali� si� powolnym i zm�czonym krokiem.
-Mo�e nigdy nie spoczniemy na tym cmentarzu -powiedzia� ponuro Pazer. -Wrogowie Ramzesa jasno zadeklarowali ch�� porzucenia tradycyjnych rytua��w. Oni chc� zniszczy� �wiat, nie cz�owieka.
Stad�o skierowa�o si� ku wielkiemu dziedzi�cowi przed piramid� schodkow�. To tu podczas �wi�ta odrodzenia Ramzes powinien ukaza� testament bog�w, kt�rego ju� nie mia�.
Pazer by� przekonany, �e zab�jstwo jego mistrza wi��e si� ze spiskiem. Identyfikacja mordercy naprowadzi�aby go na �lad z�odziei i mo�e pozwoli�aby rozsun�� wnyki pu�apki. Pozbawiony pomocy swego przyjaciela i duchowego brata, Sutiego, kt�rego skazano na rok fortecy za ma��e�sk� niewierno��, wci�� rozmy�la� o sposobie jego uwolnienia. Ale b�d�c sam panem sprawiedliwo�ci, pod gro�b� odwo�ania z funkcji nie m�g� faworyzowa� kogo� bliskiego.
Wielki dziedziniec Sakkary narzuca� niezr�wnan� wielko�� czas�w piramid. Tutaj wcieli�a si� duchowa przygoda faraon�w, tu p�noc po��czy�a si� z po�udniem, tworz�c �wietliste i pot�ne kr�lestwo, kt�rego dziedzicem by� Ramzes. Pazer obj�� czule Neferet. W ol�nieniu podziwiali surow� budowl�, widoczn� ze wszystkich miejsc nekropolii.
Za plecami us�yszeli odg�os krok�w.
Odwr�cili si�. Zd��a� ku nim silnie zbudowany m�czyzna �redniego wzrostu o okr�g�ej twarzy. Mia� czarne w�osy i pulchne ko�czyny, szed� szybko i wydawa� si� zdenerwowany. Pazer i Neferet spojrzeli po sobie, nie dowierzaj�c w�asnym oczom.
To by� on, Bel-Tran, ich zagorza�y wr�g i dusza spisku.
Bel-Tran, naczelnik Podw�jnego Bia�ego Domu, minister ekonomii, obdarzony niezwyk�� zdolno�ci� do kalkulacji, niestrudzony pracownik, wystartowa� z samego do�u spo�ecznej drabiny. Fabrykant papirusu, a potem g��wny skarbnik spichrz�w udawa�, �e wspomaga Pazera, by kontrolowa� jego poczynania. Gdy wbrew wszelkim oczekiwaniom ten zosta� wezyrem, Bel-Tran odrzuci� mask� szczerego przyjaciela. Pazer pami�ta� jego skrzywion� grymasem twarz i pogr�ki: "Bogowie, �wi�tynie, odwieczne mieszkania, rytua�y. To wszystko jest �mieszne i przestarza�e. Nie masz cienia �wiadomo�ci nowego �wiata, w kt�ry wkraczamy. Tw�j �wiat jest prze�arty, przegryz�em wszystkie jego podpory!".
Pazer uzna�, �e nie nale�y aresztowa� Bel-Trana. Najpierw musi zniszczy� utkan� przez niego paj�czyn�, rozerwa� sie� zale�no�ci i odnale�� testament bog�w. Bel-Tran chwali� si� przecie�, �e zarazi� gangren� ca�y kraj.
-Nie zrozumieli�my si� -powiedzia� teraz s�odkawym tonem. -�a�uj� tych gwa�townych s��w. Wybacz mi porywczo��, Pazerze. Bardzo ci� szanuj� i podziwiam. Przemy�lawszy rzecz, jestem przekonany, �e porozumiemy si� w zasadniczych sprawach. Egipt potrzebuje dobrego wezyra, a ty nim jeste�.
-Co kryj� te pochlebstwa?
-Po co si� szarpa�, skoro porozumienie pozwoli unikn�� wielu nieprzyjemno�ci? Sam dobrze wiesz, �e Ramzes i jego rz�dy s� skazane na zag�ad�. Ty i ja mo�emy jednak pod��a� za post�pem.
Nad wielkim dziedzi�cem Sakkary w�drowny sok� kre�li� ko�a po lazurowym zimowym niebie.
-Tw�j �al to tylko hipokryzja -wtr�ci�a Neferet. -Nie licz na �adne porozumienie.
W oczach Bel-Trana zab�ys�a z�o��.
-To twoja ostatnia szansa, Pazerze. Albo si� podporz�dkujesz, albo ci� wyeliminuj�.
-Opu�� natychmiast to miejsce. Jego �wiat�o�� nie mo�e ci s�u�y�.
Rozw�cieczony minister ekonomii obr�ci� si� na pi�cie.
Pazer i Neferet, uj�wszy si� za r�ce, obserwowali soko�a, kt�ry odlecia� na po�udnie.
ROZDZIA� 2
W sali sprawiedliwo�ci wezyra, wielkiej kolumnowej przestrzeni o bia�ych �cianach, zebrali si� wszyscy dygnitarze kr�lestwa Egiptu. W g��bi znajdowa�a si� estrada, na kt�rej zasi��� mia� Pazer. Na jej stopniach le�a�o czterdzie�ci obszytych sk�r� kij�w dowodzenia, symbolizuj�cych stosowanie prawa. Oko�o dziesi�ciu skryb�w w perukach i kr�tkich sp�dniczkach -prawa r�ka oparta na lewym ramieniu -pilnowa�o tych cennych przedmiot�w.
W pierwszym rz�dzie, na z�oconym tronie, zasiad�a kr�lowa matka, Tuja. Sze��dziesi�cioletnia, szczup�a, wynios�a, o przenikliwym wzroku, ubrana by�a w d�ug� lnian� sukni� ze z�ot� obszywk� i wspania�� peruk� z ludzkich w�os�w, kt�rej d�ugie warkocze si�ga�y po�owy plec�w. Obok niej Neferet, kt�ra j� wyleczy�a z ci�kiej choroby oczu. Ma��onka Pazera przywdzia�a oficjalne atrybuty swojej funkcji: sk�ra pantery na lnianej sukni, pr��kowana peruka, kolia z kornaliny, bransolety z lapis-lazuli na nadgarstkach i kostkach. W prawej r�ce dzier�y�a swoj� piecz��, w lewej pulpit. Obie panie szanowa�y si� nawzajem. Kr�lowa matka walczy�a skutecznie z wrogami Neferet i popiera�a jej awans na szczyty medycznej hierarchii.
Za Neferet zasiad� szef policji, Nubijczyk Kem, bezwarunkowy sojusznik Pazera. Skazanemu niegdy� za nie pope�nion� kradzie� obci�to za kar� nos i odt�d nosi� malowan� drewnian� protez�. Zatrudniony jako policjant w Memfisie zaprzyja�ni� si� z m�odym i niedo�wiadczonym s�dzi�, wielbicielem sprawiedliwo�ci, w kt�r� on sam ju� nie wierzy�. Po wielu perypetiach, na gor�c� pro�b� Pazera Nubijczyk zgodzi� si� kierowa� obecnie si�ami porz�dku. Dlatego nie bez dumy �ciska� w d�oni emblemat swojej funkcji, wyrze�bion� z ko�ci s�oniowej r�k� sprawiedliwo�ci, ozdobion� szeroko otwartym okiem, kt�re dostrzega�o z�o, oraz g�ow� lwa -odwo�anie do czujno�ci. U jego boku, na smyczy, sta� policyjny pawian imieniem Zab�jca. Wielk� ma�p� o kolosalnej sile nagrodzono w�a�nie awansem za znaczne us�ugi dla pa�stwa. Jej g��wnym zadaniem by�o i pilnowanie Pazera, kt�rego �ycie parokrotnie ju� znalaz�o si� w niebezpiecze�stwie.
W znacznej odleg�o�ci od pawiana zasiad� dawny wezyr Bagej, d�wigaj�cy na przygarbionych plecach ci�ar lat. Wysoki, surowy, blady, o pod�u�nej twarzy z wielkim nosem, s�yn�� z nieugi�tego charakteru i budzi� l�k, cho� teraz korzysta� ze spokojnej emerytury w ma�ym domku w Memfisie, wspomagaj�c rad� m�odego nast�pc�.
Za kolumn� rozdawa�a wok� u�miechy Silkis, ma��onka Bel-Trana. Kobieta-dziecko, przej�ta w�asn� tusz�, skorzysta�a z post�p�w chirurgii estetycznej, by wci�� podoba� si� w�asnemu m�owi. �akoma, �asa na s�odycze, cierpia�a na cz�ste migreny, ale odk�d Bel-Tran wypowiedzia� wojn� wezyrowi, nie �mia�a ju� odwo�ywa� si� do Neferet. Dyskretnie nasmarowa�a skronie pomad� na bazie ja�owca, sosnowej �ywicy i jag�d lauru. Ostentacyjnie poprawi�a na piersi naszyjnik z b��kitnego fajansu i zsun�a na przeguby delikatne bransolety z czerwonej tkaniny, sczepione sznureczkami w kszta�cie rozwini�tych kwiat�w lotosu.
Bel-Tran, cho� ubiera� si� u najlepszego krawca w Memfisie, zawsze wygl�da�, jakby mia� za w�skie ubranie albo ton�� w zbyt szerokiej sp�dniczce. W tej godzinie niepokoj�cej powagi zapomnia� o swych pretensjach do elegancji i pe�en napi�cia oczekiwa� pojawienia si� wezyra. Nikt nie zna� przedmiotu uroczystego posiedzenia, kt�re zwo�a� Pazer.
Na widok wezyra umilk�y rozmowy. Tylko r�ce Pazera wy�ania�y si� z surowej szaty z grubego materia�u zakrywaj�cej ca�e cia�o. Szata by�a sztywno wykrochmalona, jakby w ten spos�b podkre�la�a trudno�ci funkcji. Podkre�laj�c surowo�� i prostot� swego stroju, Pazer zadowoli� si� kr�tk� peruk� w dawnym I stylu.
Zawiesi� na szyi figurk� bogini Maat. na z�otym �a�cuszku, co oznacza�o otwarcie sesji trybuna�u.
-Rozr�niajmy prawd� od k�amstwa i chro�my s�abych, by ocali� ich przed mo�nymi -przem�wi� wezyr, przytaczaj�c rytualn� formu��, kt�r� ka�dy s�dzia, od najni�szego po najwy�szego, winien uczyni� zasad� swego �ycia.
Zazwyczaj czterdziestu pisarzy tworzy�o szpaler wzd�u� g��wnego przej�cia, kt�rym policjanci przeprowadzali oskar�onych, powod�w i �wiadk�w. Tym razem wezyr usiad� na krze�le z niskim oparciem i d�ugo wpatrywa� si� w czterdzie�ci roz�o�onych przed sob� kij�w dowodzenia.
-Egiptowi gro�� wielkie niebezpiecze�stwa -oznajmi�. -Si�y ciemno�ci pr�buj� zala� kraj. Dlatego zgodnie z zasadami sprawiedliwo�ci musz� ukara� winnych, kt�rzy zostali zidentyfikowani.
Silkis �cisn�a rami� m�a. Czy Pazer odwa�y si� zaatakowa� frontalnie mo�nego Bel-Trana, przeciw kt�remu nie mia� �adnych dowod�w?
-Zamordowano pi�ciu weteran�w warty honorowej Sfinksa w Gizie -m�wi� dalej Pazer. -Ten straszliwy czyn to wynik spisku, w kt�rym uczestniczyli dentysta Kadasz, chemik Szeszi, przewo�nik Denes. Ze wzgl�du na ich liczne wyst�pki, szczeg�owo ustalone w �ledztwie, podlegaj� najwy�szej karze.
Jeden ze skryb�w poprosi� o g�os.
-Ale... oni nie �yj�!
-Zapewne, ale nie zostali os�dzeni. To, �e dotkn�a ich r�ka losu, nie zwalnia s�du z obowi�zk�w. �mier� nie pozwala kryminali�cie umkn�� sprawiedliwo�ci.
Obecni, cho� zdziwieni, uznali, �e wezyr respektuje prawo. Odczytano akt oskar�enia, przypominaj�c dzia�ania trzech wsp�lnik�w Bel-Trana, ale jego nazwisko nie zosta�o wymienione.
Nikt nie zaprzeczy� przedstawionym faktom, nie podni�s� si� �aden g�os w obronie oskar�onych.
-Tych trzech winnych poch�onie ogie� kr�lewskiej kobry za�wiat�w -o�wiadczy� wezyr. -Nie zostan� pochowani w nekropolii, nie skorzystaj� z �adnej ofiary, �adnej libacji, trafi� pod n� oprawc�w pilnuj�cych bram podziemnego �wiata. Umr� tam powt�rnie i zgin� z g�odu i pragnienia.
Silkis zadr�a�a, Bel-Tran pozosta� niewzruszony. Sceptycyzm Kema, szefa policji, os�abi. Oczy pawiana rozszerzy�y si�, jakby radowa�o go to po�miertne skazanie. Wstrz��ni�tej Neferet wydawa�o si�, �e wyg�oszone s�owa nabieraj� rzeczywistej mocy.
-Ka�da g�owa pa�stwa, ka�dy faraon, kt�ry uniewinni oskar�onych -zako�czy� wezyr, podejmuj�c antyczn� formu�� -utraci koron� i w�adz�.
ROZDZIA� 3
S�o�ce ju� od ponad godziny sta�o na niebie, gdy Pazer znalaz� si� u wr�t pa�acu kr�lewskiego. Stra�nicy faraona sk�onili si� przed wezyrem.
Ruszy� korytarzem, kt�rego �ciany zdobi�y delikatne malowid�a przedstawiaj�ce lotosy, papirusy i maki, min�� sal� kolumnow� z basenem, w kt�rym pluska�y rybki, i dotar� do gabinetu w�adcy. Pazera powita� osobisty sekretarz faraona.
Ka�dego ranka wezyr sk�ada� sprawozdanie ze swych dzia�a� panu Obu Kraj�w, G�rnego i Dolnego Egiptu. Miejsce spotkania by�o idylliczne: okna wielkiej jasnej sali wychodzi�y na Nil i ogrody, fajansow� posadzk� z p�yt zdobi�y kwiaty b��kitnego lotosu, a na z�oconych stolikach rozstawiono wielkie bukiety kwiat�w. Na niskim stole le�a�y roz�o�one papirusy i sprz�t do pisania.
Kr�l medytowa�, siedz�c z twarz� zwr�con� na wsch�d. Ramzes Wielki, m�czyzna �redniego wzrostu, silnie zbudowany, z w�osami o rudawym odcieniu, szerokim czole i garbatym nosie, kojarzy� si� z pot�g�. Bardzo wcze�nie zapoznany z tronem przez niezwyk�ego faraona, Setiego Pierwszego, budowniczego Kamaku i Abydos, prowadzi� sw�j lud drog� pokoju z Hetytami i dobrobytu, budz�c tym zazdro�� wielu kraj�w.
-Pazer, nareszcie! Jak potoczy� si� proces?
-Nie�ywi winni zostali skazani.
-Bel-Tran?
-By� napi�ty i pod silnym wra�eniem, ale opanowany. Bardzo chcia�bym m�c wyg�osi� zwyczajow� formu�k�: "Wszystko jest w porz�dku, sprawy kr�lestwa tocz� si� w�a�ciwie", ale nie mam prawa ci� ok�amywa�, panie.
Ramzes wyda� si� zaniepokojony. Ubrany by� w zwyk�� bia�� sp�dniczk�, a z klejnot�w mia� tylko bransolety ze z�ota i lapis-lazuli, kt�rych wy�sz� cz�� tworzy�y g�owy dw�ch dzikich kaczek.
-Jakie wnioski, Pazerze?
-Je�li idzie o zab�jstwo mego mistrza Branira, nie mam �adnej pewno�ci, licz� jednak, �e z pomoc� Kema zbadam kilka trop�w.
-A dama Silkis?
-Ma��onka Bel-Trana jest na czele podejrzanych.
-Jaka� kobieta nale�a�a do grupy spiskowc�w.
-Pami�tam o tym, Wasza Kr�lewska Wysoko��. Troje z nich zgin�o. Pozostaje zidentyfikowa� wsp�lnik�w.
-Niew�tpliwie Bel-Tran i Silkis!
-To prawdopodobne, ale nie mam dowod�w.
-Przecie� Bel-Tran si� ods�oni�!
-Zapewne, ale musi mie� silne wsparcie.
-Co odkry�e�?
-Pracuj� dniem i noc� wraz z odpowiedzialnymi za r�ne dzia�y administracji. Dziesi�tki funkcjonariuszy przes�a�o mi pisemne raporty, wys�ucha�em wielu wysoko postawionych skryb�w, szef�w poszczeg�lnych s�u�b i drobnych urz�dnik�w. Bilans jawi si� jeszcze bardziej ponury, ni� sobie wyobra�a�em.
-Wyja�nij to.
-Bel-Tran przekupi� wiele sumie�. Szanta�e, pogr�ki, obietnice, k�amstwa... Nie cofa si� przed �adnym �wi�stwem. On i jego przyjaciele opracowali szczeg�owy plan: po�o�y� �ap� na gospodarce kraju, zwalczy� i zniszczy� nasze pradawne warto�ci.
-Jak?
-Tego jeszcze nie wiem. Aresztowanie Bel-Trana stanowi�oby b��d strategiczny, bo nie mia�bym pewno�ci, �e odr�bi� wszystkie g�owy potwora i zidentyfikuj� rozliczne pu�apki, jakie zastawi�.
-W dzie� nowego roku, gdy gwiazda Sotis pojawi si� w znaku Raka, by uruchomi� wylew Nilu, musz� ukaza� ludowi testament bog�w. Nie mog�c tego zrobi�, b�d� zmuszony abdykowa� i ofiarowa� tron Bel-Tranowi. Czy zdo�asz unieszkodliwi� go w ci�gu tak niewielu miesi�cy?
-Tylko B�g m�g�by odpowiedzie� na twoje pytanie.
-Pazerze, to on stworzy� kr�lestwo, aby budowano pomniki ku jego chwale, by ludzie byli szcz�liwi, a zawistni odsuni�ci. Da� nam najcenniejsze ze swoich bogactw, �wiat�o��, kt�rej jestem depozytariuszem i kt�r� musz� rozsiewa� wok�. Ludzie nie s� r�wni. W�a�nie dlatego faraonowie s� podpor� s�abych. P�ki Egipt budowa� b�dzie �wi�tynie, gdzie chroni si� �wietlist� energi�, ta ziemia b�dzie kwitn�ca, jej drogi bezpieczne, dziecko spokojne w obj�ciach matki, wdowa otaczana opiek�, kana�y utrzymywane w porz�dku, i b�dzie panowa� sprawiedliwo��. Nie chodzi o nasze istnienie. Liczy si� ta harmonia, kt�r� musimy ocali�.
-Moje �ycie nale�y do ciebie, Wasza Kr�lewska Wysoko��. Ramzes u�miechn�� si� i po�o�y� r�ce na ramionach Pazera.
-My�l�, �e dobrze wybra�em wezyra, nawet je�li jego zadania s� przyt�aczaj�ce. Stajesz si� moim jedynym przyjacielem. Czy wiesz, co napisa� jeden z moich poprzednik�w? Nie ujaj nikomu; nie b�dziesz mia� ani brata, ani siostry. Zdradzi ci� ten, kt�remu wiele da�e�, a biedak, kt�rego wzbogaci�e�, wymierzy ci cios w plecy, bo w�a�nie ten, do kt�rego wyci�gn��e� r�k�, pod�ega� b�dzie do buntu. Strze� si� podw�adnych i swoich bliskich. Licz tylko na siebie. Nikt ci nie pomo�e, gdy nadejdzie dzie� nieszcz�cia.
-Czy tekst nie dodaje, �e faraon, kt�ry otacza si� w�a�ciwymi lud�mi, zachowuje wielko�� w�asn� i wielko�� Egiptu?
-Dobrze znasz pisma m�drc�w! Nie wzbogaci�em ci�, wezyrze, zrzuci�em ci na barki ci�ar, kt�rego odm�wi�by ka�dy rozs�dny cz�owiek. B�d� �wiadom tego, �e Bel-Tran jest gro�niejszy ni� pustynna �mija. Umia� zwie�� czujno�� moich bliskich, u�pi� ich nieufno��, wnikn�� w hierarchi� niczym kornik w drewno. Udawa� twojego przyjaciela, by lepiej ci� zdusi�. Teraz jego nienawi�� b�dzie ros�a i ju� nie da ci chwili spokoju. Zaatakuje tam, gdzie si� nie spodziewasz, otoczy si� ciemno�ci�, u�ywa� b�dzie broni zdrajc�w i krzywoprzysi�zc�w. Czy przystajesz na t� walk�?
-Nie cofa si� danego s�owa.
-Je�li nam si� nie uda, Neferet i ty podlega� b�dziecie prawu Bel-Trana.
-Tylko tch�rze znosz� wszystko. B�dziemy stawia� op�r a� do ko�ca.
Ramzes Wielki usiad� na krze�le ze z�oconego drewna naprzeciw wschodz�cego s�o�ca.
-Jaki jest tw�j plan?
-Czeka�.
Kr�l nie ukrywa� zdumienia.
-Czas nie gra na nasz� korzy��.
-Bel-Tran pomy�li, �e jestem w rozpaczy, i b�dzie si� posuwa� po zdobytym terenie. Zrzuci wszystkie maski, a ja odpowiem w stosowny spos�b. Skupi� si� pozornie na mniej istotnych dziedzinach, by go przekona�, �e si� zagubi�em.
-Ryzykowna taktyka.
-By�aby mniej ryzykowna, gdybym mia� do dyspozycji dodatkowego sojusznika.
-O kogo chodzi?
-O mego przyjaciela Sutiego.
-Czy�by ci� zdradzi�?
-Skazano go na rok wi�zienia w nubijskiej fortecy za niedotrzymanie ma��e�skiej wierno�ci. Wyrok by� zgodny z prawem.
-Ani ty, ani ja nie mo�emy go z�ama�.
-Czy gdyby zbieg�, nasi �o�nierze nie powinni raczej sumienniej strzec granic ni� �ciga� zbiega?
-Inaczej m�wi�c, otrzymaj� rozkaz nakazuj�cy pozostanie w obr�bie mur�w fortecy w przewidywaniu ataku nubijskich plemion.
-Ludzka natura jest niesta�a, Wasza Kr�lewska Wysoko��, zw�aszcza gdy chodzi o ludy w�drowne. W swojej m�dro�ci mia�e�, panie, przeczucie, �e szykuje si� rewolta.
-Ale jej nie b�dzie.
-Nubijczycy zrezygnuj�, gdy stwierdz�, �e nasz garnizon jest czujny.
-Zredaguj ten rozkaz, wezyrze, ale w �aden spos�b nie popieraj ucieczki swego przyjaciela.
-O to zadba los.
ROZDZIA� 4
Pantera, jasnow�osa Libijka, ukry�a si� w stoj�cym na �rodku ��ki pasterskim sza�asie. Ten m�czyzna pod��a� za ni� od dw�ch godzin. Wysoki, brzuchaty i brudny. Wyrywacz papirusu, kt�ry wi�kszo�� czasu sp�dza� w b�ocie, zbieraj�c cenny materia�. Czatowa� na ni�, a gdy k�pa�a si� nago, podczo�ga� si� do sza�asu.
Zawsze czujna, m�oda i pi�kna Libijka zdo�a�a uciec, ale po drodze zgubi�a szal tak potrzebny w ch�odne noce. Wygnana z Egiptu za ostentacyjny zwi�zek z Sutim, kt�ry niedawno, dla potrzeb �ledztwa s�dziego Pazera, po�lubi� dam� Tapeni, Pantera nie pogodzi�a si� z losem. Boj�c si� jego niewierno�ci, postanowi�a nie porzuca� kochanka, dotrze� a� do Nubii, wyrwa� go z wi�zienia i znowu by� przy nim. Nie mog�a �y� bez jego si�y i p�omiennych pieszczot. Nigdy nie pozwoli mu si� tarza� w ��ku innej kobiety.
Nie przera�a�a jej odleg�o��. Wykorzystuj�c sw�j wdzi�k, przesiada�a si� ze statku na statek, dociera�a z portu do portu a� do Elefantyny i pierwszej katarakty. Po drugiej stronie skalistego progu Nilu, kt�ry wzbrania� statkom �eglugi, pozwoli�a sobie na kr�tki odpoczynek w odnodze rzeki wrzynaj�cej si� w rolnicz� stref�.
Nie zgubi�a swego podrywacza. On doskonale zna� teren i niebawem odnajdzie jej kryj�wk�. Pantery nie przera�a�o to, �e kto� we�mie j� gwa�tem. Zanim spotka�a Sutiego, nale�a�a do rozb�jniczej bandy i stawia�a czo�o egipskim �o�nierzom. Dzika z natury, lubi�a mi�o��, jej gwa�towno�� i ekstaz�. Ale ten wyrywacz papirus�w by� odra�aj�cy, a ona nie mia�a czasu do stracenia.
Kiedy m�czyzna w�lizn�� si� do sza�asu, Pantera le�a�a na pod�odze naga i �pi�ca. Na widok w�os�w przys�aniaj�cych ramiona, obfitych piersi i pokrytego g�stymi z�ocistymi puklami seksu, wyrywacz papirus�w zaniecha� wszelkiej ostro�no�ci. Ju� got�w by� rzuci� si� na �up, gdy nogi wpad�y mu we wnyki i ci�ko pad� na ziemi�. Pantera b�yskawicznie wskoczy�a mu na plecy i udusi�a go. Ledwie przesta� oddycha�, rozlu�ni�a uchwyt, rozebra�a trupa, by zdoby� jakie� ubranie na noc, i podj�a w�dr�wk� na po�udnie.
Dow�dca le��cej w sercu Nubii twierdzy T�aru odsun�� obrzydliw� polewk�, kt�r� poda� mu kucharz.
-Miesi�c paki dla tego fujary -zadekretowa�. Czarka palmowego wina z�agodzi�a jego rozczarowanie. Z dala od Egiptu trudno by�o od�ywia� si� przyzwoicie, ale to stanowisko zapewni mu awans i korzystn� emerytur�. Tu, w smutnym i ubogim kraju, gdzie pustynia zagra�a�a nielicznym uprawom, a Nil czasami wpada� w gwa�town� w�ciek�o��, przyjmowa� skazanych na kary od roku do trzech lat. Zazwyczaj by� dla nich �askawy, obci��aj�c ich domowymi obowi�zkami, kt�re niezbyt ich trudzi�y. Wi�kszo�� tych �a�osnych typ�w nie pope�ni�a wielkich zbrodni, niech wi�c wykorzystaj� ten przymusowy pobyt, by przemy�le� w�asn� przesz�o��.
Z Sutim stosunki popsu�y si� od razu. Nie godzi� si� z jakimkolwiek autorytetem i nie chcia� si� podporz�dkowa�. Dlatego dow�dca, kt�rego pierwszym obowi�zkiem by�o czuwa� nad nubijskimi plemionami, aby unikn�� wszelkiego buntu, umie�ci� opornego na pierwszej linii, i to bez broni. Odegra w ten spos�b rol� przyn�ty i prze�yje zbawienne chwile strachu. Oczywi�cie garnizon wyruszy mu z pomoc� w razie agresji. Dow�dca lubi� zwalnia� swoich go�ci w dobrym stanie, by nie narusza� dokumentacji administracyjnej.
Podoficer zajmuj�cy si� poczt� przyni�s� mu papirus przywieziony z Memfisu.
-Kurier specjalny.
-Piecz�� wezyra!
Zaintrygowany komendant przeci�� sznurki i z�ama� piecz��. Podoficer czeka� na rozkazy.
-S�u�by specjalne l�kaj� si� niepokoj�w w Nubii. Mamy zwi�kszy� czujno�� i sprawdzi� nasz system obronny.
-Innymi s�owy zamykamy bramy fortecy i nikt ju� nie wychodzi.
-Przekaza� natychmiast ten rozkaz.
-A wi�zie� Suti?
Komendant waha� si� chwil�.
-Co o tym my�lisz?
-Garnizon nie znosi tego zawadiaki. Mamy z nim tylko k�opoty. A tam, gdzie jest, mo�e si� przyda�.
-Gdyby zdarzy� si� jaki� wypadek...
-Zapewnimy w raporcie, �e to nieszcz�liwy i godny po�a�owania nieszcz�liwy wypadek.
Suti by� dobrze zbudowanym m�czyzn� o poci�g�ej twarzy, szczerym i bezpo�rednim spojrzeniu i d�ugich czarnych w�osach. Charakteryzowa�y go si�a, wdzi�k i elegancja w ka�dej sytuacji. Odk�d, znudzony nauk�, uciek� ze s�ynnej szko�y skryb�w w Memfisie, p�dzi� pe�ne przyg�d �ycie, o jakim zawsze marzy�: pozna� cudowne kobiety, zosta� bohaterem, demaskuj�c wiaro�omnego genera�a i wspomagaj�c swego przyjaciela, Pazera, kt�ry by� jego bratem krwi. Cho� Suti by� jeszcze bardzo m�ody, �mier� cz�sto zagl�da�a mu w oczy. Gdyby nie udana operacja, kt�r� zawdzi�cza� geniuszowi Neferet, by�by zgin�� z ran zadanych przez nied�wiedzia podczas osobliwej walki w Azji.
Ze ska�y na �rodku Nilu, do kt�rej przykuty by� solidnym �a�cuchem, m�g� tylko przygl�da� si� dali, tajemniczemu i niepokoj�cemu po�udniu kraju, sk�d niekiedy wy�ania�y si� hordy nubijskich wojownik�w o nieposkromionej odwadze. To on, unieruchomiony na najbardziej wysuni�tym posterunku, mia� nada� sygna� ostrzegawczy, krzycz�c co si� w p�ucach. Przejrzysto�� powietrza by�a tak wielka, �e stra�nicy z fortecy musieliby go us�ysze�.
Ale Suti nie b�dzie krzycza�. Nie sprawi tej przyjemno�ci dow�dcy i jego zbirom. Nie mia� najmniejszej ochoty umiera�, ale a� tak si� nie poni�y. Rozmy�la� o cudownej chwili, gdy zabi� genera�a Aszera, kryminalist� i zdrajc�, w momencie gdy ten ju�, ju� mia� uciec przed sprawiedliwo�ci� wraz ze swym �adunkiem z�ota.
Pazer by� sp�tany swoim stanowiskiem wezyra. Wszelkie dzia�ania na korzy�� przyjaciela by�yby ob�o�one sankcjami i nie doprowadzi�yby do jego uwolnienia. I pomy�le�, �e odbywa� t� kar�, bo dla potrzeb �ledztwa po�lubi� �adn� i porywcz� Tapeni! Wydawa�o mu si�, �e bez trudu rozwi��e to ma��e�stwo, ale nie doceni� wymaga� tkaczki. Ta dziwka oskar�y�a go o zdrad� ma��e�sk� i doprowadzi�a do skazania na rok twierdzy. Gdy tylko wr�ci do Egiptu, b�dzie musia� pracowa� na pensj� dla niej.
Rozw�cieczony Suti waln�� pi�ci� w ska�� i szarpn�� �a�cuch. Tysi�ce razy �udzi� si�, �e pu�ci. Ale to wi�zienie bez �cian i krat okaza�o si� nadzwyczaj solidne.
Kobiety by�y jego szcz�ciem i nieszcz�ciem... Ale niczego nie �a�owa�! Mo�e jaka� du�a Nubijka o wysoko osadzonych, twardych i kr�g�ych piersiach sta� b�dzie na czele rebeliant�w, mo�e zakocha si� w nim i go uwolni, zamiast poder�n�� mu gard�o... G�upio by�oby tak zgin�� po tylu przygodach, podbojach i zwyci�stwach.
S�o�ce opu�ci�o zenit i zaczyna�o w�drowa� w stron� horyzontu. �o�nierz ju� dawno temu powinien by� mu przynie�� jedzenie i picie. Suti wychylaj�c si�, nabra� w d�o� troch� wody z Nilu i wypi�. Przy odrobinie szcz�cia m�g�by schwyta� ryb� i nie kona�by z g�odu. Sk�d ta zmiana zwyczaj�w?
Nazajutrz musia� wreszcie przyzna�, �e pozostawiono go w�asnemu losowi. Garnizon zamkn�� si� w fortecy, wi�c mo�e l�kano si� wypadu Nubijczyk�w? Zdarza�o si�, �e po nazbyt podlanym �wi�cie jakiemu� oddzia�owi st�sknionych za walk� wojownik�w przychodzi�a do g�owy my�l, by zaj�� Egipt, i wtedy wyruszali na masakr�.
Niestety, znajdowa� si� na ich drodze.
Musi koniecznie zerwa� ten �a�cuch i porzuci� to miejsce, zanim nast�pi atak. Ale nie ma nawet twardego kamienia. Pustka w g�owie i w�ciek�o�� w sercu. Zawy�.
Gdy s�o�ce skry�o si� za horyzont, znacz�c czerwieni� wody Nilu, wy�wiczone oko Sutiego dostrzeg�o jaki� dziwny ruch w nadbrze�nych krzakach.
Kto� go �ledzi�.
ROZDZIA� 5
Bel-Tran na�o�y� na zas�an� owrzodzeniami zaczerwienion� plam�, kt�ra rozszerza�a si� na jego lewej nodze, pomady ze zgniecionych li�ci akacji i bia�ka jajka i wypi� kilka kropel soku z aloesu. Nie liczy� na szybkie wyleczenie. Naczelnik Podw�jnego Bia�ego Domu nie mia� czasu si� leczy�, wi�c nie pogodzi� si� z my�l�, �e jego nerki �le pracuj�, a w�troba jest zbyt obci��ona.
Dla niego najlepszym lekarstwem by�o nieprzerwane dzia�anie. Nap�dzany bezgraniczn� energi�, pewny siebie, tak gadatliwy, �e m�czy� w�asnych s�uchaczy, by� jak potok, kt�rego nic nie powstrzyma. Drobne k�opoty nie przerw� jego triumfalnego marszu na kilka miesi�cy przed osi�gni�ciem celu, jaki postawili sobie spiskowcy: zdobyciem najwy�szej w�adzy. Wprawdzie jego trzej wsp�lnicy ju� nie �yli, ale pozosta�o wielu innych. Ci, co odeszli, byli przeci�tni, a czasem wr�cz g�upi. Przecie� i tak musia�by si� ich pozby� pr�dzej czy p�niej. Od dnia zawi�zania spisku Bel-Tran przestrzega� okre�lonej strategii, nie pope�niwszy �adnego b��du. Wszyscy uwierzyli, �e jest wiernym s�ug� faraona, �e wykorzystuje swoj� przedsi�biorczo�� w s�u�bie Egiptu i Ramzesa, a jego mo�liwo�ci w pracy por�wnywa� mo�na z mo�liwo�ciami wielkich m�drc�w pracuj�cych nie dla samych siebie, lecz dla �wi�tyni.
Nawet �mier� Jarrota, zdradzieckiego sekretarza s�dowego Pazera, niezbyt go zmartwi�a, bo wysech� ju� jako �r�d�o informacji. Hieny zdj�y z niego ten ci�ar.
Bel-Tran u�miechn�� si� na my�l, �e uda�o mu si� nabra� hierarchi� i utka� solidn� sie� interes�w. Nie zauwa�y� tego nikt z otoczenia faraona. Nawet je�li Pazer pr�buje go zwalcza�, jest ju� za p�no.
Minister ekonomii naciera� zniekszta�cone palce u n�g papk� ze zmia�d�onych li�ci akacji i wo�owego t�uszczu, kt�ra �agodzi�a zm�czenie i b�l. Bel-Tran nieprzerwanie odwiedza� wielkie miasta i stolice prowincji, zapewniaj�c wsp�lnik�w, �e niebawem nast�pi rewolucja, a dzi�ki niemu zyskaj� bogactwo i w�adz�, o jakiej nie marzyli nawet w najbardziej szalonych snach. Wsparte powa�nymi argumentami odwo�anie do ludzkiej zach�anno�ci nigdy nie pozostawa�o bez echa.
Z�u� dwie pastylki zapewniaj�ce �wie�y oddech. Zmieszany z miodem oliban, pachn�cy migda�, �ywica terpentynowa i fenicka r�a tworzy�y rozkoszn� mieszank�. Bel-Tran z satysfakcj� przygl�da� si� swojej willi w Memfisie. Obszerny dom w otoczonym murem ogrodzie, kamienna brama, ozdobione palmami nadpro�e, fasada, zrytmizowana dzi�ki wysokim i smuk�ym kolumnom, na�laduj�cym papirus, kt�rego by� g��wnym producentem. Westybul i sale przyj��, kt�rych pi�kno ol�niewa�o go�ci, szatnie z dziesi�tkami kufr�w z bielizn�, ust�py z kamienia, dziesi�� pokoi, dwie kuchnie, piekarnia, studnia, spichrze na ziarno, stajnie, wielki ogr�d, gdzie wok� sadzawki ros�y palmy, sykomory, drzewa jojoby, persee, granatowce i tamaryszki.
Tylko zamo�ny cz�owiek m�g� posiada� takie domostwo. On, drobny urz�dnik, prostak, kt�rym wysocy dygnitarze wzgardzili, nim zacz�li si� go l�ka� i poddali si� jego prawom, by� dumny ze swego sukcesu. Pieni�dze i dobra materialne -nie by�o innej postaci trwa�ego szcz�cia i sukcesu. �wi�tynie, b�stwa, rytua�y to tylko z�udzenia i rojenia. Dlatego Bel-Tran i jego sojusznicy postanowili wyrwa� Egipt z minionej ju� przesz�o�ci i wkroczy� na drog� post�pu. Na tej drodze liczy� si� b�dzie tylko ekonomiczna prawda. W tej dziedzinie nikt mu nie dor�wna. Ramzes Wielki i Pazer b�d� tylko zbiera� ci�gi, a potem znikn�.
Bel-Tran si�gn�� po dzban zatkany korkiem z limona i wstawiony w dziur� deski na stojakach. Powleczony glin� doskonale konserwowa� piwo. Wyj�� korek, w�o�y� do naczynia rurk� z filtrem eliminuj�cym ewentualne zanieczyszczenia i z rozkosz� popija� �wie�y i �atwo strawny p�yn.
Nagle zapragn�� ujrze� �on�. Czy� nie uda�o mu si� przekszta�ci� niezdarnej i raczej brzydkiej parweniuszki w dam� memfick�, ubran� w pi�kne stroje i budz�c� zawi�� rywalek? Zapewne, bardzo kosztowna by�a chirurgia estetyczna, ale rysy Silkis i jej figura by�y tego warte. Silkis, cho� miewa�a swoje humory i czasem wpada�a w histeri�, kt�r� �agodzi� znawca sn�w, pozosta�a we wszystkim mu pos�uszn� kobiet�-dzieckiem. I na dzisiejszych przyj�ciach, i na oficjalnych spotkaniach jutra pojawia� si� b�dzie u jego boku jak pi�kny przedmiot, kt�ry milczy i budzi podziw.
W�a�nie na twarz natart� oliw� z greckiego kopru i pudru z alabastru nak�ada�a maseczk� pi�kno�ci z czerwonego natronu i soli z p�nocy. Na ustach mia�a szmink� z czerwonej ochry, a wok� oczu zielone cienie.
-Jeste� prze�liczna, kochanie.
-Prosz�, podaj mi moj� najpi�kniejsz� peruk�.
Bel-Tran nacisn�� w starym kufrze z liba�skiego cedru guzik z masy per�owej. Wyj�� stamt�d peruk� z ludzkich w�os�w, a Silkis tymczasem podnios�a pokryw� toaletowego nesesera, by wyj�� per�y i grzebie� z drewna akacjowego.
-Jak si� dzi� czujesz? -zapyta�, przymierzaj�c jej cenn� peruk�.
-Moje kiszki wci�� s� bardzo wra�liwe. Pij� piwo z chleba �wi�toja�skiego zmieszanego z oliw� i miodem.
-Wezwij lekarza, je�li b�dzie si� pogarsza�.
-Neferet by mnie wyleczy�a.
-Nie m�wmy ju� o Neferet!
-To wyj�tkowa lekarka.
-Ona jest naszym wrogiem, jak Pazer, i zginie razem z nim.
-Nie m�g�by� jej uratowa�... �eby mi s�u�y�a?
-Zastanowi� si�. Wiesz, co ci przynios�em?
-Niespodziank�!
-Oliw� ja�owcow�, �eby� natar�a swoj� delikatn� sk�r�. Rzuci�a si� na szyj� m�a i uca�owa�a go.
-Zostajesz dzi� w domu?
-Niestety, nie.
-Dzieci chcia�yby z tob� porozmawia�.
-Niech raczej s�uchaj� swoich preceptor�w. Jutro b�d� nale�e� do grona najwa�niejszych os�b w kr�lestwie.
-Nie boisz si�, �e...
-Nie, Silkis, niczego si� nie boj�, bo nie mo�na mnie tkn��. I nikt nie zna decyduj�cej broni, kt�r� posiadam.
Rozmow� przerwa�o wej�cie s�u��cego.
-Jaki� m�czyzna chcia�by si� widzie� z panem domu. -Nazwisko?
-Mentemozis.
Mentemozis, dawny szef policji, kt�rego zast�pi� Nubijczyk Kem. Mentemozis, kt�ry pr�bowa� pozby� si� Pazera, oskar�aj�c go o morderstwo i wysy�aj�c do obozu pracy. Cho� by�y funkcjonariusz nie nale�a� do spisku, dobrze przys�u�y� si� sprawie przysz�ych przyw�dc�w pa�stwa. Bel-Tran my�la�, �e znik� na zawsze, zes�any do Byblos w Libanie i zdegradowany do rz�du robotnika w stoczni.
-Wprowad� go do salonu z lotosami, tego przy ogrodzie, i podaj mu piwo. Zaraz tam przyjd�.
Silkis zaniepokoi�a si�.
-Czego on chce? Ja go nie lubi�.
-B�d� spokojna.
-A jutro b�dziesz w podr�y?
-Musz�.
-A co ja mam robi�?
-B�d� pi�kna i nie rozmawiaj z nikim bez mojego pozwolenia.
-Chcia�abym mie� z tob� trzecie dziecko.
-B�dziesz je mia�a.
Mentemozis, ju� po pi��dziesi�tce, mia� spiczasty nos, �ys� czerwon� czaszk� i nosowy g�os, kt�ry stawa� si� piskliwy, gdy kto� mu si� przeciwstawia�. By� przebieg�y i zrobi� b�yskotliw� karier�, wykorzystuj�c s�abo�ci innych. Nigdy nie wyobra�a� sobie, �e post�puj�c z tak wielk� ostro�no�ci�, mo�e wpa�� w tak� przepa��. Ale s�dzia Pazer zdezorganizowa� ca�y jego system i ujawni� jego niekompetencj�. Od kiedy wr�g zajmowa� stanowisko wezyra, Mentemozis nie mia� najmniejszej szansy na odzyskanie utraconej pozycji. Bel-Tran by� jego ostatni� nadziej�.
-Czy nie zabroniono ci powrotu do Egiptu?
-Rzeczywi�cie, jestem tu nielegalnie.
-Dlaczego podejmujesz takie ryzyko?
-Zosta�o mi jeszcze troch� znajomych, a Pazer ma nie tylko przyjaci�.
-Czego ode mnie oczekujesz?
-Chcia�em zaofiarowa� swoje us�ugi. Bel-Tran przyj�� to z pow�tpiewaniem.
-W czasie aresztowania -przypomnia� dawny szef policji -Pazer protestowa�, gdy mu zarzucono morderstwo. Ani przez chwil� nie wierzy�em w jego win� i mia�em wra�enie, �e kto� mn� manipuluje, ale to mnie urz�dza�o. Kto� mnie zawiadomi�, przesy�aj�c list, by schwyta� Pazera na gor�cym uczynku, kiedy pochyli si� nad cia�em swego mistrza. Mia�em czas przemy�le� ten epizod. Kto m�g� mnie powiadomi�, je�li nie ty sam albo kto� z twoich wsp�lnik�w? Dentysta, przewo�nik i chemik umarli. Ty nie.
-Sk�d wiesz, �e byli moimi sprzymierze�cami?
-Niekt�rym rozwi�zuj� si� j�zyki i przedstawiaj� ci� jako przysz�ego pana kraju. Nienawidz� Pazera podobnie jak ty, a mo�e jestem w posiadaniu k�opotliwych dowod�w.
-Jakich?
-S�dzia zapewnia�, �e pobieg� do Branira, bo otrzyma� kr�tki list: "Branir w niebezpiecze�stwie, natychmiast przychod�". Przypu��my, �e wbrew wcze�niejszym zapewnieniom zachowa�em tak�e narz�dzie zbrodni, ig�� z masy per�owej, i �e nale�y ona do bliskiej ci osoby.
Bel-Tran zastanawia� si�.
-Czego ��dasz?
-Wynajmij mi mieszkanie w mie�cie, pozw�l dzia�a� przeciw Pazerowi i daj mi stanowisko w przysz�ym rz�dzie.
-Nic wi�cej?
-Jestem przekonany, �e przysz�o�� nale�y do ciebie.
-Twoje ��dania wydaj� mi si� uzasadnione.
Mentemozis sk�oni� si� przed Bel-Tranem. Pozostawa�o mu ju� tylko zem�ci� si� na Pazerze.
ROZDZIA� 6
Poniewa� Neferet pilnie wezwano na trudn� operacj� do g��wnego szpitala w Memfisie, wezyr Pazer sam nakarmi� zielon� ma�pk� Szelm�. Cho� niezno�na samiczka sp�dza�a czas, dr�cz�c domownik�w i kradn�c w kuchni co popadnie, Pazer mia� do niej wielk� s�abo��. Przecie� to dzi�ki Szelmie, kt�ra ochlapa�a jego psa Zucha, s�dzia odwa�y� si� przem�wi� do przysz�ej ma��onki.
Zuch po�o�y� praw� przedni� �ap� na r�ce wezyra. Pies by� wysoki, piaskowej ma�ci, mia� d�ugi ogon, k�apciate uszy, kt�re nastawia� w porze posi�ku, i nosi� r�owo bia�� obro�� z napisem "Zuch, towarzysz Pazera". Podczas gdy Szelma roz�upywa�a orzech kokosowy, on raczy� si� papk� z jarzyn. Szcz�liwie uda�o si� ustali� pok�j mi�dzy zwierz�tami. Zuch pozwala� si� ci�gn�� za ogon kilkana�cie razy dziennie, Szelma szanowa�a jego sen, gdy uk�ada� si� na starej macie s�dziego, jedynym skarbie, z jakim przyby� do Memfisu. W gruncie rzeczy by� to pi�kny przedmiot, kt�ry m�g� s�u�y� jako �o�e, st�, dywan, a nawet ca�un. Pazer poprzysi�g� sobie, �e go zachowa, nawet gdyby zdoby� fortun�. A poniewa� Zuch obj�� mat� w posiadanie, gardz�c poduszkami i mi�kkimi siedzeniami, wiedzia�, �e jest dobrze strze�ona.
�agodne zimowe s�o�ce budzi�o dziesi�tki drzew i partery kwiat�w, kt�re nadawa�y wielkiemu domostwu wezyra wygl�d raju za�wiat�w, gdzie �yj� sprawiedliwi. Pazer przeszed� kilka krok�w alej�, wdychaj�c subtelne zapachy unosz�ce si� nad mokr� od rosy ziemi�. Przyjazny pysk dotkn�� jego �okcia. Wiemy przyjaciel, Wiatr P�nocy, pozdrawia� go na sw�j spos�b. Wspania�y szary osio�ek o tkliwym spojrzeniu i wyostrzonej inteligencji posiada� niezwyk�y zmys� orientacji, kt�rego pozbawiony by� wezyr. Pazer z rado�ci� ofiarowywa� mu miejsce, gdzie nie musia� ju� nosi� ci�ar�w.
Osio� podni�s� g�ow�. Dostrzeg� czyj�� nieoczekiwan� obecno�� przy wielkim portalu, ku kt�remu szybko ruszy�, a Pazer pospieszy� za nim.
Kem z policyjnym pawianem Zab�jc� czekali na wezyra. Nieczu�y na ch��d, podobnie jak i na upa�, nie znosz�cy luksusu szef policji odziany by� tylko w kr�tk� sp�dniczk�, jak pierwszy lepszy cz�owiek niskiej kondycji. U pasa mia� drewnian� pochw� ze sztyletem, podarunkiem od wezyra: ostrze z br�zu, r�koje�� z elektrum, stopu z�ota i srebra, z mozaik� rozetek z lapis-lazuli i zielonego skalenia. Nubijczyk wola� to arcydzie�o od r�ki z ko�ci s�oniowej, z kt�r� musia� si� obnosi� podczas oficjalnych ceremonii. Nie znosi� atmosfery biur i tak jak w przesz�o�ci, nadal przebiega� ulice Memfisu i pracowa� w terenie.
Pawian by� spokojny. Ogarni�ty gniewem zdolny by�by powali� lwa. Do pojedynku z nim odwa�y� si� stan�� tylko inny pawian jego wzrostu i si�y, przys�any przez tajemniczego morderc�, kt�ry postanowi� usun�� go z drogi, aby �atwiej zaatakowa� Pazera. Zab�jca wyszed� z walki zwyci�ski, ale ci�ko ranny. Opieka Neferet, kt�rej pawian okazywa� bezgraniczn� wdzi�czno��, szybko postawi�a go na �apy.
-Nie ma �adnego niebezpiecze�stwa -oceni� Kem. -W ostatnich dniach nikt ci� nie �ledzi�.
-Zawdzi�czam ci �ycie.
-Ja tak�e, wezyrze. Poniewa� nasze losy si� splataj�, nie marnujmy �liny na wzajemne podzi�kowania. Zwierzyna jest w gnie�dzie, sprawdzi�em.
Wiatr P�nocy, jakby znaj�c zamiary wezyra, natychmiast ruszy� we w�a�ciwym kierunku. Drepta� po ulicach Memfisu z elegancj�, kilka krok�w przed pawianem i obu m�czyznami. Pojawienie si� Zab�jcy wymusza�o spok�j -pawian mia� masywny �eb, pasma rudej sier�ci biegn�ce od karku a� po ogon, czerwonaw� pelerynk� na ramionach, a szed� wyprostowany, rozgl�daj�c si� wok�.
Przed g��wn� tkalni� w Memfisie panowa�o radosne o�ywienie. Tkacze plotkowali, dostawcy wnosili k��by lnianych nici, kt�re jedna z kontrolerek uwa�nie ogl�da�a, nim je przyj�a. Osio� przystan�� przed. stosem fura�u, a wezyr i szef policji z pawianem weszli do dobrze wietrzonego pomieszczenia, gdzie sta�y warsztaty tkackie.
Skierowali si� do biura damy Tapeni, prze�o�onej tkalni. Jej wygl�d by� myl�cy; ma�a brunetka o zielonych oczach, pe�na uroku i �ywotno�ci trzydziestolatka, kierowa�a warsztatem �elazn� r�k�, my�l�c tylko o w�asnej karierze.
Pojawienie si� owej tr�jki omal nie przyprawi�o jej o utrat� zimnej krwi.
-To... to ze mn� chcecie rozmawia�?
-Jestem przekonany, �e b�dziesz mog�a nam pom�c -o�wiadczy� spokojnym g�osem Pazer.
W warsztacie od razu zacz�to szemra�. Wezyr Egiptu we w�asnej osobie w towarzystwie szefa policji u damy Tapeni! Czy by�a taka znana? A mo�e pope�ni�a powa�ne przest�pstwo? Obecno�� Kema sk�ania�a raczej ku drugiej wersji.
-Przypominam, �e mego mistrza, Branira, zamordowano za pomoc� ig�y z masy per�owej -ci�gn�� Pazer. -Dzi�ki twoim informacjom rozpatrzy�em kilka hipotez, niestety nic nie przynios�y. Ale twierdzi�a�, �e masz rozstrzygaj�ce informacje. Mo�e by�by czas je sformu�owa�?
-Chwali�am si� tylko.
-W�r�d spiskowc�w, kt�rzy zamordowali stra�nik�w Sfinksa, by�a kobieta r�wnie okrutna i zdecydowana, jak jej wsp�lnicy.
Czerwone oczy pawiana obserwowa�y �adn� brunetk�, kt�ra czu�a si� coraz bardziej nieswojo.
-Damo Tapeni, przypu��my, �e ta kobieta te� doskonale pos�ugiwa�a si� tak� ig��, a otrzyma�a rozkaz zlikwidowania mego mistrza, by przerwa� dochodzenie.
-Nie mam z tym nic wsp�lnego.
-Chcia�bym us�ysze� twoje wyznanie.
-Nie! -zawo�a�a bliska nerwowego za�amania. -Chcesz si� na mnie zem�ci�, bo doprowadzi�am do skazania twego przyjaciela Sutiego. On by� winny, a ja w prawie. Nie gro� mi, bo wnios� na ciebie skarg�. Wyjd� st�d!
-Powinna� wyra�a� si� z wi�kszym szacunkiem -zaleci� Kem. -Rozmawiasz z wezyrem Egiptu.
Dr��ca od st�p do g��w Tapeni spu�ci�a z tonu.
-Nie macie �adnego dowodu przeciwko mnie.
-W ko�cu go zdob�dziemy. B�d� zdrowa, damo Tapeni.
-Wezyr jest zadowolony?
-Raczej tak, Kemie.
-To kij w�o�ony w mrowisko.
-Ta m�oda osoba jest bardzo nerwowa i bardzo jej zale�y na spo�ecznym sukcesie. Nasza wizyta nie polepszy jej reputacji.
-Wi�c zareaguje.
-Natychmiast.
-Uwa�asz, �e jest winna?
-Na pewno z�o�liwo�ci i sknerstwa.
-My�lisz raczej o Silkis, �onie Bel-Trana?
-Kobieta-dziecko mo�e zosta� kryminalistk� ze zwyk�ego kaprysu. Na dodatek Silkis doskonale pos�uguje si� tak� ig��.
-Podobno jest l�kliwa.
-Poddaje si� najdrobniejszym zachciankom m�a. Pos�ucha�aby, gdyby wystawi� j� na przyn�t�. Wida� dow�dca warty Sfinksa straci� g�ow�, widz�c j� wy�aniaj�c� si� z mroku.
-Pope�ni� zbrodni�...
-Nie wnios� formalnego oskar�enia, dop�ki nie uzyskam dowodu.
-A je�li nigdy go nie uzyskasz?
-Zaufajmy pracy, Kem.
-Ukrywasz przede mn� co� wa�nego.
-Bo musz�. Ale wiedz, �e walczymy o przetrwanie Egiptu.
-Praca z tob� jest m�cz�ca.
-Marz� o spokojnym �yciu na wsi w towarzystwie Neferet, mojego psa i os�a.
-B�dziesz musia� poczeka�, wezyrze.
Dama Tapeni ju� nie panowa�a nad sob�. Zna�a up�r wezyra Pazera, jego determinacj� w poszukiwaniu prawdy i odwieczn� przyja�� z Sutim. Prze�o�ona tkalni okaza�a si� chyba zbyt twarda dla m�a, ale Suti si� z ni� o�eni�, a ona nie mog�a �cierpie� niewierno�ci. Zap�aci za sw�j zwi�zek z t� libijsk� suk�!
Nara�ona na oskar�enia wezyra Tapeni musia�a jak najszybciej znale�� jakiego� protektora. Najnowsze plotki nie pozostawia�y �adnych w�tpliwo�ci.
Tapeni pobieg�a a� do gmachu Ministerstwa Finans�w. Wypyta�a stra�nik�w i po ledwie p�godzinnym oczekiwaniu dojrza�a pust� lektyk� z wysokim oparciem, podn�kiem i szerokimi podp�rkami na �okcie. Umieszczony z ty�u parasol os�ania� pasa�era przed promieniami s�o�ca. Dwudziestu tragarzy pod rozkazami szefa o silnym g�osie zapewnia�o szybkie przemieszczenie si�. Wynajmowali oni swoje us�ugi za wysok� cen�, wykluczaj�c� zbyt d�ugie kursy.
Bel-Tran wyszed� g��wnymi drzwiami ministerstwa i szybkim krokiem ruszy� ku lektyce. Tapeni zabieg�a mu drog�.
-Prosz� o rozmow�.
-O, dama Tapeni! Jakie� k�opoty w warsztacie?
-Wezyr mnie nachodzi.
-Lubi uwa�a� si� za uosobienie sprawiedliwo�ci.
-Oskar�a mnie o zbrodni�.
-Ciebie?
-Podejrzewa, �e to ja zabi�am mistrza Branira.
-Dowody?
-Nie ma, ale mi grozi.
-Niewinny niczego nie ryzykuje.
-Boj� si� Pazera, Kema i tego policyjnego pawiana. Potrzebuj� pomocy.
-Nie wiem, jak ja...
-Jeste� bogaty i mo�ny. Ludzie szepcz�, �e to jeszcze nie koniec twojej kariery. Chcia�abym zosta� twoj� sojuszniczk�.
-Jakim sposobem?
-Panuj� nad handlem tkaninami. Szlachetne damy, jak twoja, s� na nie bardzo �ase. Wiem, jak uzyska� najlepsze warunki zakupu i sprzeda�y. Prosz� mi wierzy�, zyski s� warte zachodu.
-Du�e obroty?
-Przy twoich talentach zwi�kszysz je bez trudu. A ja obiecuj�, �e b�d� szkodzi� temu przekl�temu wezyrowi.
-To precyzyjny plan?
-Jeszcze nie, ale mo�esz na mnie liczy�.
-Zgoda, damo Tapeni. Mo�esz si� uwa�a� za moj� protegowan�.
ROZDZIA� 7
Po�ykacz cieni, kt�ry wzbogaci� si� na zbrodniach w s�u�bie spiskowc�w, by� perfekcjonist�. Obieca� wyeliminowa� Pazera, nie uda�o si�, ale teraz si� uda. Szef policji, kt�ry d�ugi czas tropi� jego �cie�ki, musia� wreszcie przyzna� si� do pora�ki. Nigdy nie uda si� zidentyfikowa� cz�owieka mroku, kt�ry pracuje sam, bez �adnej pomocy. P�acono mu z�otem, wi�c ju� niebawem korzysta� b�dzie ze spokojnej emerytury jako w�a�ciciel willi na wsi.
Po�ykacz cieni nie utrzymywa� ju� �adnych kontakt�w ze swymi pracodawcami. Trzech z nich umar�o, Bel-Tran i Silkis stali si� niedost�pni. A przecie� ona nie okaza�a si� p�ochliwa podczas ostatniego spotkania, kiedy poleci�a mu uczyni� Pazera inwalid�. Nie j�cza�a ani nie wzywa�a pomocy, ulegaj�c jego pragnieniom. Niebawem Bel-Tran i Silkis wst�pi� na tron Egiptu, wi�c po�ykacz cieni uzna�, �e winien im ofiarowa� g�ow� ich najwi�kszego wroga, wezyra.
Wyci�gaj�c nauki z poprzednich pora�ek, nie zaatakuje wprost. Kem i jego pawian okazali si� nazbyt sprawni. Ma�pa by�a niebezpieczna, Nubijczyk nieustannie czuwa� nad Pazerem. Po�ykacz cieni postanowi� wi�c dzia�a� po�rednio, zastawiaj�c pu�apki.
W �rodku nocy przesadzi� mur g��wnego szpitala w Memfisie, wdrapa� si� na dach i po drabince zszed� do �rodka. Korytarzem, kt�ry �adnie pachnia� ma�ciami i pomadami, przemkn�� do magazyn�w niebezpiecznych produkt�w. W kilku laboratoriach sk�adowano plwociny, ekskrementy i mocz ropuch, nietoperzy, trucizn� w�y, skorpion�w i os oraz toksyczne substancje ro�linne, z kt�rych farmaceuci przyg