2765

Szczegóły
Tytuł 2765
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2765 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2765 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2765 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ANDRE NORTON Koci Miot (T�umaczy� Piotr Ku�) Z wyrazami wdzi�czno�ci za nieocenion� pomoc w badaniach, sk�adam podzi�kowanie zamieszkuj�cym wraz ze mn� ludziom w futrach (wed�ug pierwsze�stwa) Timmiemu Punchowi Samwise'owi Frodowi Su Li i oddaj� ho�d pami�ci Thai Shana Sabiny Samanthy kt�rzy byli z nami o wiele za kr�tko. Cz�owiek jest wystarczaj�co doros�y, aby widzie� siebie takim, jakim naprawd� jest - ssakiem pomi�dzy ssakami... Jest wystarczaj�co doros�y, aby wiedzie�, �e mog� nadej�� lata, gdy zniknie z powierzchni ziemi jak prehistoryczne wielkoludy z przesz�o�ci, a tymczasem �ycie rozkwitnie w wy�szej formie, lepiej przystosowanej do przetrwania... Homer W. Smith, Kamongo Co za potworny g�upiec, pomy�lcie tylko, doprowadzi� natur� do tego, �e stworzy�a sobie jednego wielkiego wroga - cz�owieka! John Charles van Dyke ROZDZIA� PIERWSZY Wia� lekki wiaterek, dzi�ki kt�remu li�cie na drzewach cichutko szele�ci�y. Furtig le�a� na brzuchu na szerokiej ga��zi, w pozycji my�liwego, jednak jego kleszcze wci�� tkwi�y w p�tli u pasa. Wiatr nie nawiewa� do jego rozszerzonych nozdrzy �adnego u�ytecznego zapachu. W�a�ciwie to wspi�� si� na drzewo nie po to, by polowa�, lecz by rozejrze� si� po okolicy. W tej chwili stwierdzi�, �e musi wej�� jeszcze wy�ej. Li�cie wok� niego by�y zbyt g�ste, aby cokolwiek przez nie zobaczy�. Porusza� si� zwinnie, elastycznie, z gracj�. Chocia� jego przodkowie polowali na czterech nogach, Furtig powsta� teraz na dwie. Na cztery ko�czyny opada� tylko w�wczas, gdy czas go pogania� i musia� szybko biec. W�r�d konar�w wysokich drzew czu� si� jak we w�asnym domu. Jego przodkowie r�wnie� wspinali si� na drzewa, ale czynili to tylko wtedy, gdy na wierzcho�ki gna�a ich ciekawo��, nakazuj�ca myszkowa� tam, gdzie jeszcze nikt nie odwa�y� si� zajrze�. To dzi�ki nim jednak Furtig m�g� teraz przeskakiwa� ga��� po ga��zi z wrodzon� wpraw� coraz wy�ej i wy�ej, na coraz kr�tsze i cie�sze konary. Wreszcie przysiad� w jakim� rozwidleniu i przez szpar� w g�stwinie li�ci patrzy� w dal. Drzewo, kt�re sobie wybra�, znajdowa�o si� na niewysokim pag�rku, pozwala�o jednak bez przeszk�d spogl�da� bardzo daleko. Powoli ziemi� zaczyna�y okrywa� pierwsze przymrozki, jednak dni wci�� bywa�y ciep�e. Pomi�dzy Furtigiem a tymi odleg�ymi, a tymi odleg�ymi, monstrualnymi cieniami unosi�a si� wysoka trawa. By�a br�zowa, zapowiadaj�ca szybkie nadej�cie pory zimowej. Najpierw jednak musia�y odby� si� Pr�by Zr�czno�ci. Czarne wargi Furtiga wywin�y si�, a on sam wyda� bezg�o�ny bojowy charkot. Szeroko rozwar� paszcz�, ukazuj�c bia�e, ostre k�y i klapn� szcz�kami. Jego uszy przyleg�y p�asko do fa�d�w na okr�g�ej czaszce, furo na czarnym grzbiecie stan�o na sztorc, w�osy na ogonie unios�y si�. Dla tych, kt�rzy znali jego przodk�w, Furtig musia� przedstawia� groteskowy widok: cia�o, kiedy� doskona�e przystosowane do potrzeb w�a�ciciela, natura - nie wiedzie� czemu - ogromnie odmieni�a. Zakrzywione pazury sta�y si� prostymi palcami, niezgrabnymi i ma�o przydatnymi w walce, jednak chwytnymi. Ca�e cia�o wci�� okryte by�o futrem, w wi�kszo�ci grubym, jednak zdarza�y si� miejsca, gdzie by�o bardzo rzadkie. Czaszka by�a bardziej okr�g�a; z prostego powodu, �e inny by� m�zg, kt�ry okrywa�a, wyra�aj�cy my�li, koncepcje i pomys�y wcze�niej nieznane. W gruncie rzeczy to w�a�nie m�zg by� odmieniony najbardziej. Przodkiem Furtiga by� kot. Furtig by� jednak czym�, czego ci, kt�rzy znali zwykle, prawdziwe koty, nie potrafiliby nazwa�. Jego ziomkowie nie mierzyli czasu inaczej, jak przez tworzone przez siebie okresy, odbywane co dwa lata Pr�by Zr�czno�ci, podczas kt�rych wojownicy udowadniali sw� zr�czno��, a kobiety dobiera�y sobie spo�r�d nich pary. Odnotowywano nadej�cia gro�nych zim, powroty wiosen, gor�ce lata, kiedy w ci�gu dnia wylegiwano si� w s�o�cu, a w nocy polowano. Jednak Ludzie nie pr�bowali odr�ni� jednego od drugiego. Mawiano, �e Gammage robi� takie rzeczy, o kt�rych �aden cz�owiek do tej pory nie pomy�la�. Gammage.... Furtig uwa�nym wzrokiem spojrza� w kierunku pot�nego skupiska budynk�w po drugiej stronie p�l, ku legowiskom Demon�w. Tak... Gammage nie ba� si� Demon�w. Je�eli wszystkie opowie�ci nie by�y k�amstwami, Gammage �y� w samym sercu �wiata, utraconego przez Demony. By�o ju� u�wi�conym zwyczajem, �e wojownicy, kt�rzy po raz pierwszy wyruszali do �wiata Demon�w, by udowodni� swoj� odwag�, m�wili, i� "id� do Gammage'a". Niekt�rzy z nich, bardzo rzadko, docierali do niego. �aden jednak nie powraca�, co �wiadczy�o, �e pu�apki Demon�w wci�� funkcjonowa�y, mimo i� ca�e pokolenia, od wielu lat, nie widzia�y na oczy �ywego Demona. Furtig widzia� ich namalowane wizerunki. Ogl�danie tych wizerunk�w by�o cz�ci� nauczania ch�opc�w, kt�rzy w ten spos�b dowiadywali si�, jak rozpoznawa� wroga. M�odym ch�opcom pokazywano �ywych Barker�w, Tusker�w, a nawet ohydnych Rotton�w, jednak Demony, w razie ich spotkania, mogli rozpozna� tylko na podstawie tych wizerunk�w. Bardzo dawno temu Demony opu�ci�y swe legowiska, pozostawi�y jednak po sobie wstr�tne �lady. Ci�kie choroby, kaszel prowadz�cy do �mierci, robaki z�eraj�ce sk�r� - to wszystko pozosta�o Ludziom po Demonach, kt�re przez d�ugie lata wi�zi�y ich w swoich legowiskach. Niewielu Ludzi przetrwa�o w�wczas ten koszmar. Pami�� okropie�stw, jakie pozostawi�y po sobie Demony, przez wiele generacji trzyma�a Ludzi z dala od ich legowisk. Gammage by� pierwszym, kt�ry o�mieli� si� powr�ci� i zamieszka� w przekl�tych kryj�wkach Demon�w. Uczyni� to, poniewa� ciekawo��, nad kt�r� nie potrafi� zapanowa�, zwyci�y�a ostro�no��. Gammage pochodzi� z bardzo rzadkiej linii kot�w i bardzo r�ni� si� od wi�kszo�ci Ludzi. Zamy�lony, Furtig uni�s� �ap� do ust i zliza� z futra wilgotn� plam�, kt�ra powsta�a przy jego zetkni�ciu z mokrym li�ciem; takie plamki cz�sto powodowa�y straszne sw�dzenie. Furtig pochodzi� wprost z linii Gammage'a, znanej z zuchwalstwa, ciekawo�ci, a tak�e z r�nic w budowie cia�a, bardzo widocznych na tle innych Ludzi. Prawd� m�wi�c, Ludzi z tej linii nadmiernie nie szanowano. Wojownikom z rodziny Furtiga nie�atwo by�o zdoby� par�, nawet gdy wygrywali Pr�by. Ich niespokojne dusze, przyzwyczajenie do kwestionowania wszystkiego, co stare i u�wi�cone tradycj�, nie by�y mile widziane przez ostro�ne matki z pieczar, szukaj�ce dla swych przysz�ych wnucz�t przede wszystkim spokoju i bezpiecze�stwa. Cz�sto wi�c na widok klanu Gammage'a odwracano g�owy w przeciwn� stron�. Sam Gammage, chocia� jego imi� wci�� wzbudza�o groz�, nie cieszy� si� ju� wielkim szacunkiem w�r�d Ludzi. Mimo to przyjmowano prezenty, kt�re, chocia� nieregularnie przesy�ane przez niego z legowisk, zawsze wzbudza�y zainteresowanie i zdziwienie. Kleszcze do polowa�, delikatnie podzwaniaj�c przy ka�dym ruchu Furtiga, by�y jednym z pierwszych podarunk�w Gammage'a dla swego klanu. Wykonano je z l�ni�cego metalu, kt�ry nie �mierdzia�, nie kruszy� si�, ani nie �uszczy�, mimo mijaj�cych lat. Umieszczone w obr�czy, kt�r� zak�adano na przegub r�ki, mia�y d�ugie ochraniacze na palce i ko�czy�y si� ostrymi hakami, przypominaj�cymi szpony, kt�re koty kiedy� posiada�y. Metalowe by�y jednak o wiele bardziej niebezpieczne ni� kocie, jedno uderzenie nimi, dobrze wymierzone, mog�o pozbawi� �ycia jelenia lub dzik� krow�; ludzie Furtiga polowali na nie dla mi�sa. W wojnach, jakie czasami wybucha�y pomi�dzy Lud�mi, u�ywanie kleszczy by�o zakazane. Mo�na jednak by�o walczy� nimi przeciwko Barkerom; ci bali si� ich jak ognia. Stosowano je te� przeciwko Rattonom - w gruncie rzeczy wobec tych pod�ych stworze� u�ywano ka�dej broni, jaka akurat by�a pod r�k�. Z Tuskerami nie walczono, mi�dzy Lud�mi a nimi od dawna panowa�o bowiem zawieszenie broni, a zreszt�, nie dawali nigdy �adnych powod�w do k��tni. Tak, kleszcze Furtiga by�y podarunkiem Gammage'a. Od czasu do czasu dociera�y inne podarunki od niego; przeznaczeniem wszystkich by�o u�atwienie �ycia i pracy w Pi�ciu Pieczarach. Podarunki spe�nia�y sw� rol�, dlatego wci�� pami�tano o Gammage'u, a wobec klan�w, kt�re u�ywa�y tych przedmiot�w, odczuwano respekt i strach. Mi�dzy Lud�mi kr��y�y pog�oski, �e na p�noc od legowisk osiedli�y si� kolejne, nieznane dot�d klany, jednak nikt z Ludzi Furtiga, jak do tej pory, ich nie widzia�. Legowiska.... Furtig uwa�nie wpatrywa� si� w ciemne plamy, widoczne niemal na linii horyzontu. Formowa�y �a�cuch, przypominaj�cy sztuczne pasmo g�r. Czy Gammage wci�� tam by�? Min�o - Furtig zacz�� liczy� pory roku, pomagaj�c sobie palcami - min�o tyle p�r roku, ile palc�w Furtig mia� u jednej r�ki, od ostatniej wiadomo�ci czy podarunku Gammage'a. Mo�e Przodek ju� nie �y�? Trudno by�o jednak w to uwierzy�. Przecie� nawet wtedy, gdy nadesz�a ostatnia, jak dot�d, wiadomo�� od Gammage'a, by� on ju� o wiele starszy ni� jakikolwiek przeci�tny wojownik. Powszechnie wiadomo by�o, �e krew Gammage'a �y�a o wiele d�u�ej ni� jakakolwiek inna. Fuffor, ojciec Furtiga, by� jedynym mieszka�cem Pi�ciu Pieczar ze swojego pokolenia, gdy zgin�� w walce z Barkerami, a przecie� wcale nie wydawa� si� stary; jego kobieta jeszcze na kr�tko przedtem wyda�a na �wiat par� m�odych, a przecie� by�a jego czwart�, kt�r� zdoby� podczas Pr�b! Pra-pra-pra-dziad Furtiga by� m�odym Gammage, zrodzonym z ostatniej kobiety, kt�r� zdoby�, zanim uda� si� do legowisk. Rozmy�laj�c o Gammage'u, Furtig cicho parskn��. Kr��y�o ju� o nim w�r�d Ludzi wiele mrocznych opowie�ci, a tak�e opowie�ci, im wi�cej zawieraj� bzdur, tym szybciej si� rozchodz� i tym wi�cej s� s�uchane. Szeptano, �e Gammage zawar� przymierze z Demonami, �e skorzysta� z ich tajemnej wiedzy, by przed�u�y� swoje �ycie. Mimo tych plotek, zawsze niecierpliwie oczekiwano jego wys�annik�w i zawsze ch�tnie korzystano z tego, co Gammage przysy�a� Ludziom. Teraz jednak, gdy od dawna ju� nie pojawi� si� �aden wys�annik, gdy nie wracali nawet ci, kt�rzy wyruszyli na poszukiwania Gammage'a, plotki nasili�y si�. Podczas ostatnich Pr�b jednym ze zwyci�zc�w sta� si� brat Furtiga z wcze�niejszego miotu. Mimo zwyci�stwa, nie wybra�a go �adna kobieta. Wyruszy� wi�c na zach�d, na poszukiwania, z kt�rych dot�d nie powr�ci�. Czy by� lepszy od Furtiga w walce? Nie, chyba nawet s�abszy, w niczym nie przypomina� bowiem Fughana, walecznego wojownika; by� od niego mniejszy i s�abszy, a jego rywale przed Pr�bami obawiali si� jedynie jego szybko�ci i zwinno�ci. Furtigowi przysz�o do g�owy, �e powinien jeszcze troch� po�wiczy�, przygotowa� si� do Pr�b, �e �le robi, trac�c cenny czas na bezsensowne wypatrywanie w kierunku legowisk. A jednak trudno mu by�o oderwa� od nich wzrok. Jego umys� budowa� r�ne dziwne obrazy tego, co powinno znajdowa� si� za ich �cianami. Ogromna by�a wiedza Demon�w; szkoda, �e u�ywali jej w tak bezsensowny spos�b, co doprowadzi�o ich w konsekwencji do zag�ady. Furtig przypomnia� sobie, jak kiedy� ojciec rozmawia� z kim� o historii ich dni. Jego rozm�wc� by� kolejny wys�annik Gammage'a, kt�ry tym razem przyni�s� od Przodka wizerunek Demona. Gammage podarowa� go Ludziom z przykazaniem, aby strzegli si� wszystkich istot, kt�re cho� odrobin� przypominaj� t� z portretu. Przed swoj� zag�ad� Demony poszala�y, jak czasami szaleli Barkerowie. Z w�ciek�o�ci� atakowa�y si� nawzajem, nie by�y w stanie ��czy� si� w pary i wydawa� na �wiat m�ode. Bez m�odych, ogarni�te powszechn� nienawi�ci�, musia�y szybko wygin��, co te� nast�pi�o, a �wiat bez nich sta� si� o wiele lepszy. Gammage dowiedzia� si� tego wszystkiego w legowiskach. Ba� si�, �e pewnego dnia Demony powr�c�. Ze �wiata umar�ych? Furtig cz�sto si� nad tym zastanawia�. Wielka by�a wiedza Demon�w, ale czy jakikolwiek �miertelnik m�g� umrze�, a potem �y� jeszcze raz? A mo�e Demony nie by�y zwyk�ymi istotami, takimi chocia� jak Ludzie czy Rattonowie? Pewnego dnia Furtig uda si� do Gammage'a i dowie si� o nich wszystkiego. Jednak jeszcze nie dzisiaj, najpierw b�dzie musia� udowodni� sw� m�sko��, pokaza� wszystkim w Pi�ciu Pieczarach, �e krew Gammage'a nale�y szanowa�. Uzna�, �e nie powinien marnowa� wi�cej czasu na szpiegowanie martwych, opuszczonych legowisk Demon�w. Szybko, zwinnie, zszed� na ziemi�. Drzewo, z kt�rego przed chwil� prowadzi� obserwacj�, by�o posterunkiem, z jakiego Ludzie obserwowali krain� las�w, obszar, gdzie mieszka�cy Pi�ciu Pieczar urz�dzali polowania. Furtig czu� si� tutaj bezpiecznie jak w pieczarach. Zatrzyma� si� na chwil�, aby dok�adnie przymocowa� kleszcze u pasa; obijaj�c jeden o drugi, mog�y zdradzi� jego obecno�� w lesie. Ruszy� przed siebie dopiero wtedy, gdy by� pewien, �e tkwi� stabilnie na swoim miejscu. Poniewa� si� �pieszy�, opad� na cztery �apy. Ludzie stawali dumnie na dw�ch tylnych �apach przede wszystkim podczas wszelkich uroczysto�ci, udowadniaj�c w ten spos�b, �e nie s� gorsi od Demon�w, kt�rzy poruszali si� jedynie w tej pozycji. Zawsze, gdy by�a taka potrzeba, opadali na cztery, na�laduj�c przodk�w. Zamierza� dotrze� do pieczar od p�nocy, jednak najpierw ruszy� w kierunku zachodnim. Zamierza� dotrze� do niewielkiego jeziora, ulubionego miejsca ci�kich, pulchnych kaczek. Powracaj�c do pieczar, wojownik mia� obowi�zek przynosi� zawsze ze sob� dodatkowe zapasy �ywno�ci. Nagle, obrzydliwy zapach, jaki dotar� do jego nozdrzy wraz z kolejnym podmuchem wiatru, nakaza� mu zatrzyma� si� w g�stych krzakach. Si�gn� r�k� do pasa, wydoby� kleszcze i z wpraw� do�wiadczonego wojownika za�o�y� je na r�ce. Barker! I to, s�dz�c po zapachu, wi�cej ni� jeden. W przeciwie�stwie do Ludzi, Barkerowie nigdy nie polowali pojedynczo, lecz zawsze poruszali si� grupami, staraj�c si� otoczy� ofiar� ze wszystkich stron. Je�li tym razem ofiar� sta�by si� Cz�owiek, ich rado�� nie mia�aby granic. Odwaga i g�upota to dwie zupe�nie odr�bne cechy. A Ludzie, w tym Furtig, nigdy nie byli g�upcami. M�g� pozosta� tam, gdzie si� znajdowa� i wkr�tce stoczy� walk� (gdy� winien si� spodziewa�, �e Barkerowie wkr�tce go wytropi�. W gruncie rzeczy dziwi� si�, �e jeszcze nie spostrzeg�y jego obecno�ci). M�g� te� szuka� schronienia w miejscu, gdzie Barkerowie nie powinni go do�cign�� - wysoko, na drzewach. Dzi�ki kleszczom, mocno wbijaj�cym si� w kor�, zwinnie wspi�� si� na g�r�. Szybko znalaz� ga���, z kt�rej roztacza� si� widok na rozleg�y teren poni�ej. Z jego gard�a wydoby� si� g�uchy warkot. Uszy przylgn�y do czaszki, futro unios�o si� na grzbiecie. Przymru�ywszy oczy, rozpocz�� czujn� obserwacj�, oczekuj�c nadej�cia odwiecznego wroga Ludzi. By�o ich pi�ciu, k�usuj�cych na czterech �apach. Dysponowali jedynie swoj� naturaln� broni� - k�ami. By�y one jednak nie mniej gro�ne ni� kleszcze Furtiga. Ka�dy z Barker�w by� mniej wi�cej jedn� trzeci� wy�szy od niego, a pod ich szarymi futrami skrywa�y si� pot�ne mi�nie. Futra Barker�w przybiera�y jasnokremowy kolor jedynie na ich brzuchach i piersiach. Opasani byli paskami zupe�nie innymi ni� ten, kt�rym dysponowa� Furtig. Trzech spo�r�d nich mia�o zatkni�te martwe kr�liki. A wi�c polowali, jednak do tej pory z�owili tylko drobne sztuki. Gdyby nadal pod��ali drog�, kt�r� w�a�nie przemierzali (Furtig zastyg� w pe�nym napi�cia oczekiwaniu), znajd� si� na ziemiach Tusken�w. A je�li b�d� tak g�upi, by rozpocz�� polowanie w�a�nie u nich... Zielone oczy Furtiga zal�ni�y. Wspar�y Tusker�w w potyczce przeciwko ka�demu wrogowi, zapewne nawet przeciwko Demonom. Wojownicy Tusker�w byli nie tylko dzielni i waleczni, ale tak�e sprytni i m�drzy. Mia� cich� nadziej�, �e Berkerowie natkn� si� na Z�amany Nos. W my�lach nada� kiedy� imi� to ogromnemu knurowi, przyw�dcy Tusker�w. Nikt nie zna� bowiem jego imienia; Ludzie nie rozumieli mowy Tusker�w, tak samo jak nie rozumieli ostrych ujada� Barker�w. Najprawdopodobniej �adna rozumna istoto nie potrafi�aby wydoby� niczego z tych d�wi�k�w. W tych nielicznych chwilach, kiedy trzeba by�o porozumiewa� si� z Tuskerami, rozmawiano za pomoc� znak�w. W Pi�ciu Pieczarach nauczono tych znak�w nawet najm�odszych. Furtig d�ugo jeszcze patrzy� za Barkerami, nawet gdy znikn�li mu z pola widzenia, i dopiero kiedy by� pewien, �e odeszli na dobre, rozpocz�� sw�j marsz do domu, przeskakuj�c z ga��zi na ga���. Wci�� cicho mrucza�, hamuj�c w sobie w�ciek�o��. Widok Barker�w, kt�rzy naszli terytorium �owne nale��ce do Pi�ciu Pieczar, by� dla niego ogromnym szokiem. Postanowi�, �e nie b�dzie ju� traci� czasu na �apanie kaczek. Wiedzia�, �e musi si� upewni�, czy grupa, na kt�r� si� natkn�, nie od��czy�a si� od wi�kszej zgrai. Bywa�o bowiem, �e poluj�cy Barkerowie roz��czali si�, zmieniali terytoria, na kt�rych polowali, zwykle wtedy, gdy przez d�u�szy czas nie natrafili na �adn� zdobycz. Przez d�ugi czas przemieszcza� si� jeszcze w�r�d ga��zi, gdzie wrogowie nie mieli szansy wyczu� jego zapachu; zachowa� ten �rodek ostro�no�ci, mimo �e Ludzie, w przeciwie�stwie do Barker�w i Tusker�w, wydzielali bardzo s�aby od�r. Poluj�c kierowali si� wzrokiem i s�uchem, podczas gdy ich wrogowie du�e znaczenie przywi�zywali do zapach�w, dysponuj�c silnym powonieniem. Ostatnim �rodkiem ostro�no�ci, zastosowanym przez Furtiga, by�o otwarcie sk�rzanego woreczka, przywi�zanego do paska. W �rodku znajdowa�y si� �ciereczki, wysmarowane galaretowat� substancj�; jej pi�mowy zapach sprawi�, �e Furtig z niesmakiem zmarszczy� nos. Zdecydowanymi ruchami natar� ni� swoje tylne i przednie ko�czyny. Je�li tylko jaki� Berker wyczuje ten zapach, zacznie ucieka�, bowiem by� to zapach �mierciono�nego, jadowitego w�a. Znalaz�szy si� na ziemi, Furtig szybko ruszy� przed siebie. Biegn�c, nas�uchiwa�, wci�ga� g��boko powietrze, staraj�c si� nie uroni� �adnego znaku, kt�ry poinformowa�by go, �e spokojny las, obszar polowa� Ludzi, zosta� nawiedzony przez jak�� wrog� si��. Nie zauwa�y� jednak niczego, poza �ladami ma�ej grupki, kt�r� ju� wcze�niej zauwa�y� z drzewa. I nagle... Odwr�ci� g�ow� i wpatrzy� si� w wysokie drzewa po lewej stronie, maj�cy s�u�y� Barkerom jako drogowskaz, a poni�ej... Mimo, �e spod drzewa unosi� si� silny, nieprzyjemny zapach, Furtig opu�ci� g�ow� i mocno wci�gn� go w nozdrza. Tak, poni�ej znaku drogowego, pozostawionego przez wrog�w, umieszczony by� inny znak, znak zapachowy, taki jaki Ludzie pozostawiaj� na granicach swych terytori�w. Tego znaku nie pozostawi� jednak nikt z klanu Furtiga. Wyprostowawszy si�, stan� na dw�ch �apach, a przede wszystkim wyci�gn� wysoko ponad g�ow�. Na korze drzewa zauwa�y� mn�stwo zadrapa�. Znajdowa�y si� o wiele wy�ej, ni� m�g�by si�gn�� z ziemi on sam albo jakikolwiek znany mu Cz�owiek. A wi�c obcy, kt�ry pozostawi� te znaki, musia� by� od Ludzi o wiele wy�szy, pot�niejszy! Tym razem Furtig g�o�no warkn��. Podskoczywszy, dosi�gn� znaku, rozszarpa� kleszczami kor� i sprawi�, �e �w znak sta� si� nieczytelny. Nale�y si� to temu aroganckiemu nieznajomemu. Niech wie, �e nie jest u siebie, niech si� strze�e! Po chwili Furtigowi przysz�o na my�l, �e las staje si� coraz bardziej zat�oczony. Oto beztrosko poluj� sobie w nim Barkerowie, jaki� obcy pozostawia tu swoje znaki - wszyscy zachowuj� si� tak, jakby Pi�ciu Pieczar ani zamieszkuj�cego ich klanu w og�le nie by�o! Im szybciej Ludzie si� o tym dowiedz�, tym lepiej. Wyruszywszy w dalsz� drog�, Furtig nie zaniecha� jednak �rodk�w ostro�no�ci. Gdyby mimo wszystko pod��a� za nim jaki� zwiadowca, zniech�ci�yby go kolejne przedsi�wzi�cia Furtiga. Mimo, �e zaj�o mu to sporo czasu, zatoczy� szerokie ko�o i do pieczar dotar� z innej strony, ni� wynika�o to z dotychczasowego kierunku jego marszu. Zapad� zmierzch i wkr�tce w lesie zrobi�o si� zupe�nie ciemno. Furtig by� g�odny. Rozmy�laj�c o jedzeniu, bezwiednie wysuwa� j�zyk z ust. Mimo g�odu drogi jednak sobie nie skraca�. Nag�y syk, kt�ry rozleg� si� w ciemno�ci, nie przerazi� go. W odpowiedzi wyda� r�wnie� sykni�cie-odzew. Dawa� on pewno��, �e stra�nik nie rozerwie mu gard�a. Ludzie przetrwali do tej pory tylko dlatego, �e przez ca�y czas stosowali �rodki ostro�no�ci i byli po prostu czujni. Jeszcze dwukrotnie Furtig schodzi� z wytyczonego szlaku, aby unikn�� pu�apek. Ludzie wci�� je stosowali, chocia� nie by�y one g��wn� broni� przeciwko wrogom i naje�d�com. Pu�apki by�y ulubionym �rodkiem obrony Ratton�w, kt�rzy w legowiskach doprowadzili sztuk� zastawiania ich poziomu, jakiego Ludzie do tej pory nie osi�gn�li. W przeciwie�stwie do Ludzi, kt�rzy do legowisk odnosili si� z zasadnicz� nieufno�ci� i trzymali si� zawsze z dala od miejsc, kt�re dawniej zamieszkiwa�y Demony, Rattonowie myszkowali po legowiskach cz�sto i ch�tnie. Pi�� Pieczar stanowi�o w zasadzie doskona�� naturaln� fortec�, a poza tym umiej�tnie bronili jej zamieszkuj�cy j� ludzie. �adne z wyj�� nie znajdowa�o si� na poziomie ziemi. Prowadzi�y do nich trzy k�adki, kt�re mo�na by�o w ka�dej chwili unie�� i schowa� do �rodka. Skonstruowane by�y tak, �e ich ko�c�wki stanowi�y bariery, czopuj�ce wej�cia do pieczar. Dwukrotnie ju� pieczary by�y oblegane przez Barker�w i za ka�dym razem pozosta�y nie zdobyte. Mimo, �e kilku obro�c�w odda�o �ycie, ale Barker�w poleg�o znacznie wi�cej. Podczas drugiego obl�enia zgin� ojciec Furtiga. Pieczary by�y przestronne, a ich korytarze nikn�y g��boko pod powierzchni� ziemi. W jednej z nich, w zupe�nej ciemno�ci, po skalnej �cianie sp�ywa� szeroki wodospad, stanowi�cy dla mieszka�c�w �r�d�o czystej, pitnej wody. Obl�eni nigdy nie cierpieli wi�c pragnienia, a g��d zaspokajali suszonym mi�sem, kt�rego w Pi�ciu Pieczarach zawsze znajdowa�y si� spore zapasy. Ludzie nie zostali stworzeni do �ycia w wielkich gromadach. Obce te� im by�o spokojne �ycie rodzinne. Oczywi�cie, matki nie opuszcza�y swoich m�odych, przez d�ugi czas zajmuj�c si� ich wychowaniem. M�czy�ni jednak, z wyj�tkiem Miesi�cy Parzenia, nie byli mile widziani we wn�trzach pieczar. Ci, kt�rzy nie mieli swych par, nieustannie polowali w okolicy, chodzili na zwiady i udoskonalali system obronny pieczar. Bardzo rzadko, praktycznie poza okresem Pr�b Sprawno�ci, gromadzili si� w jednym miejscu. Z jednym z klan�w, mieszkaj�cym na zach�d od Pi�ciu Pieczar, Ludzie Furtiga utrzymywali bardzo dobre stosunki i Pr�by odbywali wsp�lnie. Celem takiej decyzji by�o por�wnanie si�, a tak�e mieszanie krwi. Zazwyczaj jednak nie utrzymywano �adnych kontakt�w z innymi klanami i mieszka�cy Pi�ciu Pieczar egzystowali jedynie w gronie pi�ciu du�ych rodzin. Wej�cie do Pieczary Furtiga znajdowa�o si� najwy�ej i by�o najbardziej wysuni�te na p�noc. Szybko wspi�� si� na g�r�, a jego nos wyczu� ju� wspania�e zapachy. Czu� �wie�e mi�so - �eberka z dzikiej krowy, a tak�e kaczek. Jego g��d wzrasta� z ka�dym kolejnym oddechem. Kiedy jednak znalaz� si� w pieczarze, nie pospieszy� tam, gdzie kobiety dzieli�y �ywno��, lecz uda� si� do niszy, w kt�rej najstarszy cz�onek klanu z widocznym zadowoleniem ostrzy� kleszcze. Jego mina nie pozostawia�a w�tpliwo�ci, �e bardzo niedawno u�y� ich z doskona�ym skutkiem. Furtigowi przysz�o do g�owy, �e to w�a�nie dzi�ki Fal-Kanowi zje dzi� na kolacj� �wie�e krowie �eberka. Mimo, �e ludzie doskonale si� czuli i poruszali w ciemno�ci, pieczara by�a o�wietlona; blask pochodzi� z ma�ego pude�ka, kt�re by�o kolejnym darem Gammage'a. Pude�ko nie wymaga�o �adnej opieki. Gdy pierwsze promienie s�o�ca o�wietla�y wej�cie do pieczary, jego blask nik� i pojawia� si� wraz z pierwszymi oznakami nadchodz�cego zmierzchu. R�wnie� darem Gammage'a by�y tkaniny, kt�rymi przykrywano miejsca do spania, znajduj�ce si� najcz�ciej w niszach skalnych wzd�u� �cian. Tylko latem tkaniny te sk�adano w jedno miejsce, a kobiety roz�ciela�y w zamian grube nar�cza pachn�cej trawy. W porze ch�od�w tkaniny pozwala�y podczas snu zachowa� ciep�o, niezb�dne do przetrwania czasu, najbardziej dla Ludzi nieprzyjaznego. - Fal-Kan doskonale si� spisa�. - Furtig przykucn�� kilka krok�w od najstarszego brata swojej matki, siedz�cego teraz wygodnie na swym �o�u. W ten spos�b, nie zbli�aj�c si� zbytnio, okazywa� mu nale�ny szacunek. - T�usta krowa - odpar� Fal-Kan oboj�tnym g�osem, jak kto�, dla kogo zdobycie takiej ilo�ci mi�sa nie jest �adnym nadzwyczajnym osi�gni�ciem. - Ale... - przez chwil� w�szy�. - Zdaje si�, �e przyby�e� do pieczar w wielkim po�piechu, u�ywaj�c �rodka do niszczenia �lad�w. Jakie niebezpiecze�stwo ci� do tego zmusi�o? Furtig zacz�� m�wi� - najpierw o Barkerach, a potem o dziwnym znaku granicznym. Beztroskim ruchem r�ki Fal-Kan zlekcewa�y� informacj� o Barkerach. Wielokrotnie naruszali ju� tereny �owieckie Ludzi, nie czyni�c wi�kszych szk�d. Postanowi� jedynie uczuli� zwiadowc�w, aby zwracali uwag�, czy nie przedostaj� si� do lasu zbyt du�ymi grupami; w du�ych grupach stanowiliby ju� powa�ne zagro�enie. Wi�ksz� uwag� Starszego przyci�gn�a informacja o znaku i zniszczeniu go przez Furtiga. - Dobrze zrobi�e� - powiedzia�. - Twierdzisz, �e znak nie by� g��boki. Czy to wystarczy�oby, aby go wyskroba�? - Wyci�gn�� przed siebie r�k�, ukazuj�c Furtigowi swe naturalne szpony. - By� mo�e - odpar� Furtig. Ju� dawno nauczy� si�, �e ze Starszymi nale�y rozmawia� ostro�nie i nie wypowiada� �adnych kategorycznych s�d�w. Sk�onni byli bowiem je lekcewa�y�, gdy pada�y z ust m�odych, niedo�wiadczonych wojownik�w. - A wi�c kto�, kto go pozostawi�, nie zna� Gammage'a. Zdumienie Furtiga spowodowa�o, �e niemal przerwa� Starszemu. - No jasne, �e go nie zna�! To przecie� jest obcy, nikt z Pi�ciu Pieczar ani z po�r�d Ludzi z zachodu! Nie mia� �adnej szansy go pozna�. Fal-Kan cicho warkn�� i Furtig natychmiast zrozumia�, jak niegrzecznie si� zachowa�. Jego zaskoczenie jednak nie mija�o. Fal-Kan sugerowa� bowiem... - Czas ju� - powiedzia� Fal-Kan gard�owym g�osem, u�ywanym zwykle do napominania tych, kt�rzy czynnie lekcewa�� zwyczaje, panuj�ce w pieczarach - by wreszcie do nas wszystkich dotar�a prawda o Przodku. Czy zastanawia�e� si�, dlaczego ostatnio nie po�wi�ci� nam �adnej uwagi? Fan-Kal nie czeka� na odpowied�, lecz kontynuowa�: - Ot� nasz Przodek - nie powiedzia� Szanowny Przodek, g�os jego nie zdradzi� ani cienia szacunku - tak obawia si� powrotu Demon�w, �e nawo�uje do zjednoczenia wszystkich Ludzi, tak jakby wszyscy byli jednym klanem albo rodzin�. Wszyscy Ludzie razem, wyobra�asz to sobie? - Gdy m�wi� o tym, w�sy a� mu si� zje�y�y. - Wszyscy wojownicy wiedz�, �e Demony odesz�y na zawsze. �e wyniszczy�y si� nawzajem, �e doprowadzi�y sw�j gatunek do takiego stanu, i� nie by�y w stanie si� reprodukowa�, �e z ka�dym dniem by�o ich coraz mniej, a� wreszcie znikn�y z powierzchni ziemi. Jak by si� teraz mieli odrodzi�? Nak�adaj�c cia�o i futra na stare dawno pogrzebane ko�ci? Bzdura. To tylko Przodek niepotrzebnie si� tego obawia, przez co jego umys� w�druje �cie�kami, na jakie nikt rozwa�ny przenigdy by nie wkroczy�. Dowiedzieli�my si� przecie�, gdy by� tutaj ostatni z jego pos�a�c�w, �e daruje innym Ludziom te same rzeczy, kt�re przesy�a do Pieczar. Dowiedzieli�my si� te�, co za g�upota, �e rozwa�a mo�liwo�� rozejmu z Barkerami, aby walczy� z nimi rami� w rami� na wypadek, gdyby przysz�o stawi� czo�a Demonom. Kiedy wysz�o to na jaw, Starsi odm�wili przyj�cia prezent�w od Gammage'a i powiedzieli pos�a�cowi, �eby nigdy wi�cej nie powraca� do pieczar, gdy� tych, kt�rzy wsp�pracuj� z Gammage'em nie b�dziemy ju� nazywa� bra�mi. Furtig g�o�no prze�kn�� �lin�. Tak, Gammage m�g� tak post�powa�. A jednak za jego postaw� musia�o kry� si� co�, o czym nie by�o powszechnie wiadomo, co�, co sprawia�o, �e nie mia� innego wyboru. Bo przecie� �aden Cz�owiek nie by�by a� tak g�upi, �eby bez powodu dzieli� sw�j or� z wrogami. Chocia�... i Fal-Kan nie m�wi�by o Gammage'u z tak� nienawi�ci�, gdyby nie mia� ku temu podstaw. - Do Gammage'a z ca�� pewno�ci� dotar�y nasze s�owa i dobrze je zrozumia�. - Fan-Kal ze z�o�ci� poruszy� ogonem. - Bowiem od tego czasu nie przyby� od niego ju� �aden pos�aniec. S�yszeli�my od naszych wsp�plemie�c�w z zachodu, �e na p�nocnym skraju legowisk wywieszono flagi, oznaczaj�ce zawieszenie broni, i gromadz� si� tam jacy� obcy. Szkoda, �e nie wiemy kim s�. - Fal-Kan przez chwil� zastanawia� si�, po czym doda�: - By� mo�e, odwr�ciwszy si� od w�asnego rodzaju, nie zamierzaj�cego popiera� jego szale�stw, Gammage przekazuje teraz innym owoce swoich poszukiwa�. A to ju� jest okropny wstyd dla nas wszystkich, �e kto� taki mi�dzy nami si� wychowa�, dlatego na ten temat zawsze b�dziemy milcze�, chocia� j�zyki a� �wierzbi�, by g�o�no pot�pia� Przodka. - Musimy jednak - ci�gn� Fal-Kan - porozmawia� o znaku, kt�ry ujrza�e� na drzewie. To jest sprawa wszystkich wojownik�w, dlatego wszyscy powinni si� o tym dowiedzie� i mie� mo�liwo�� wypowiedzenia si�. Nie jeste�my bowiem a� tak bogaci, by pozwoli� innym przyw�aszcza� sobie masz kraj. B�dziemy musieli r�wnie� przekaza� t� informacj� naszym zachodnim wsp�braciom. Wkr�tce przyb�d�, by uczestniczy� w Pr�bach. Teraz id� i si� najedz, wojowniku. Ja przeka�� twoj� informacj� pozosta�ym Starszym w pieczarach. ROZDZIA� DRUGI Zwiadowcy z pieczar pierwszych go�ci dojrzeli p�nym popo�udniem, jednak na miejsce, gdzie zazwyczaj rozbijali ob�z, dotarli dopiero po zmroku. Tym razem klany z zachodu przybywa�y do pieczar. Gdy nadejdzie czas nast�pnych Pr�b, z kolei Ludzie Furtiga b�d� musieli uda� si� na zach�d. Wszyscy m�odzi wojownicy, kt�rzy dot�d nie mieli par i powinni wzi�� udzia� w zbli�aj�cej si� rywalizacji, zgromadzili si� na drodze przed pieczarami (o ile Starsi nie obarczyli ich innymi obowi�zkami). Mimo �e otwarte przypatrywanie si� go�ciom uwa�ano za przejaw z�ego wychowania, nic nie by�o w stanie powstrzyma� ich przed przygl�daniem si� przybyszom. Trzeba jednak zaznaczy�, �e starali si� czyni� to jak najdyskretniej. Szczeg�lnie uwa�nie przygl�dali si� najsilniejszym, przenikali te� wzrokiem pilnie strze�one kr�gi, w kt�rym otoczone przez wojownik�w, znajdowa�y si� te kobiety, kt�re b�d� wybiera�y. Od czasu do czasu komu� uda�o si� uchwyci� spojrzenie kt�rej� z nich. Dla Furtiga jednak �adna kobieta z zachodu nie zdawa�a si� tak atrakcyjna jak Fas-Tan z Pieczary Formora. Dlatego o wiele bardziej interesowali go rywale ni� prawdopodobne nagrody, jakie mog�oby mu przynie�� zwyci�stwo, a pochodz�ce z drugiego klanu. Przygl�daj�c si� przeciwnikom stwierdzi�, �e ma ma�e szanse, aby zosta� wybranym przez Fas-Tan. Z powodu osobliwych powik�a� dziedzicznych, jakie wyst�powa�y w jej rodzinie, jej futro mia�o dziwny kolor i by�o d�u�sze ni� futra pozosta�ych Ludzi. G��wnie z tego powodu uwa�ano Fas-Tan za pi�kn�. Futerko na jej g�owie i ramionach by�o trzykrotnie d�u�sze od przeci�tnego i dwukolorowe: wcale nie upstrzone plamami i plamkami, jak to cz�sto w�r�d Ludzi bywa�o, a ciemnobr�zowe, przechodz�ce w kolor kremowy. Jej aksamitny ogon by� r�wnie� ciemny. Wielu wojownik�w k�ad�o przed Pieczar� Formona zrobione w�asnor�cznie grzebienie z rybich o�ci, aby zwr�ci� na siebie uwag� Fas-Tan. Furtiga martwi�a ju� sama my�l, �e kt�remu� z nich uda si� i na nim spocznie �askawe oko tej, kt�ra wybiera. Fas-Tan z ca�� pewno�ci� b�dzie wybiera�a jako pierwsza. Wiedz�c, jak dumn� jest kobiet�, Furtig nie mia� w�tpliwo�ci, �e wybierze tego, kt�ry podczas Pr�b oka�e si� najlepszy. Tak... nie mia� �adnych szans, by spojrzenie jej z�otych oczu spocz�o na nim cho�by chwil�. Wojownik mia� prawo do tego, by marzy�, Furtig wi�c marzy� o Fas-Tan. Marzenie szybko zast�pi�a jednak kolejna my�l. Zaniepokoi�y go s�owa Fal-Kana o g�upocie, wr�cz zdradzie Gammage'a. Z�apa� si� na tym, �e nie przygl�da si� ani kobietom, ani przybyszom, lecz broni wszystkich wojownik�w. Wi�kszo�� spo�r�d nich mia�a przymocowane u pasa kleszcze do polowa�. A jednak wypatrzy� przynajmniej trzech, kt�rzy nie mieli tych narz�dzi dowodz�cych m�stwa, a mimo to znajduj�cych si� mi�dzy wojownikami. Wojownik w sytuacji, gdy nie nap�ywa�y ju� nowe kleszcze w prezencie od Gammage'a, m�g� je zdoby� w zdoby� w dwojaki spos�b. M�g� za�o�y� te, kt�re nale�a�y do jego ojca, gdy ten przenosi� si� do Ostatecznej Ciemno�ci, albo zdoby� je w zwyci�skim pojedynku. Kleszcze Furtiga nale�a�y wcze�niej do jego ojca. Musia� d�ugo i cierpliwie pracowa�, aby dopasowa� ich kszta�ty do w�asnych r�k. Gdyby tak musia� nast�pnego dnia walczy� z kim�, kto jeszcze nie posiada kleszczy i przegra� pojedynek... Dotkn�� swych kleszczy, umocowanych za pasem. Straci� co� tak cennego.... A jednak, gdy powraca�a my�l o Fas-Tan, ogarnia�a go dziwna gor�czka, ch�� wyzwania do walki najbli�ej stoj�cego w�satego wojownika. Podejrzewa�, �e podobne my�li rodz� si� w g�owach wszystkich uczestnik�w Pr�b, gdy w ich kierunku zerkaj� kobiety, prowokacyjnie wymachuj�c ogonkami, doskonale �wiadome tego, �e po�eraj� je wzrokiem dziesi�tki m�czyzn. Tego roku Furtig by� jedynym uczestnikiem Pr�b, pochodz�cym z pieczary Gammage'a. By� nadziej� ca�ej rodziny, tym bardziej, �e jego brat Fughan poprzednim razem nie zdo�a� posi��� uczucia �adnej kobiety. Furtig ci�ko westchn�� i pomaszerowa� do pieczary. Gdy znalaz� si� we w�asnej niszy, zn�w westchn��. Pr�by nigdy nie by�y walkami na �mier� i �ycie. Ludzi by�o zbyt ma�o, aby mogli beztrosko godzi� si� na utrat� chocia�by jednego wojownika. A jednak wojownicy cz�sto wychodzili z nich poturbowani, a nawet okaleczeni, gdy Przodkowie nie chcieli dodatkowo wyposa�y� ich przynajmniej w cz�� swoich si�. Niestety, Gammage'a, najznamienitszego Przodka Furtiga, nie by�o tutaj, nie by�o nawet jego ducha. Po tym, co us�ysza� od Fal-Kana, Furtig by� ju� pewien, �e Gammage'a niemal wykl�� jego w�asny klan. Przykucn� przy �wiec�cym pude�ku i wci�� rozmy�laj�c o Gammage'u, wypi� troch� wody z miseczki. Dlaczego Przodek obawia si� powrotu Demon�w? Przecie� up�yn�o ju� tak wiele czasu od dnia, kiedy ktokolwiek widzia� ostatniego z nich. A mo�e... - w�osy na grzbiecie Furtiga unios�y si� na sam� my�l o tym - Demony wci�� �y�y, gdzie� w przepastnych i skomplikowanych labiryntach swych legowisk? A Gammage, przebywaj�c tam i ukrywaj�c si� przed nimi, dowiedzia� si� o nich o wiele wi�cej, ni� pozostali Ludzie? Ale, je�li to by�o prawd�, Gammage bez w�tpienia przes�a�by natychmiast wiadomo��, kt�ra sprawi�aby, �e wielu Ludzi uwierzy�oby mu wreszcie i przy��czy�o si� do jego nies�ychanych koncepcji. Starsi czasami kontaktowali si� z przesz�o�ci�. Rozmawiali z tymi, kt�rzy odeszli do Ostatecznej Ciemno�ci, jakby ci wci�� stali obok nich. Zdarza�o si� jednak jedynie tym, kt�rzy do�ywali p�nej staro�ci. Nie by�o ich wielu, gdy� wojownik, kt�ry traci� bystro�� umys�u i sprawno�� cia�a, zwykle umiera� nag�� �mierci�, nadziany na r�g albo sponiewierany przez kopyta zwierzyny, na kt�r� polowa�; m�g� te� umrze� we w�asnej niszy, w pieczarze, dopadni�ty przez kt�r�� z wielu chor�b, jakie ze szczeg�ln� intensywno�ci� spada�y na starych Ludzi. Czyha�y na nich zreszt� w pieczarach setki innych niebezpiecze�stw. Niebezpiecze�stwa te mog�y nie zagra�a� w legowiskach. I dlatego Gammage, bardzo ju� stary, mia� mo�liwo�� obserwowania, jak Demony, starannie ukryte w niedost�pnych czelu�ciach swych legowisk, zn�w rosn� w si��. Tak, tak w�a�nie mog�o by�. Ale przecie� trudno by�o sprzecza� si� z tymi, kt�rzy widzieli, �e Demony dawno znikn�y z powierzchni ziemi i nigdy ju� nie powr�c�, nigdy ju� nie b�d� zagra�a� Ludziom, chocia�by z tego prostego powodu, �e w ostatniej fazie swego istnienia utraci�y zdolno�� do rozmna�ania si�. W tej sytuacji Gammage, kr���cy po legowiskach w�r�d cieni, przypominaj�cych mroczn� przesz�o��, ze swymi pomys�ami, by odkrycia, jakich dokonuje, udost�pnia� nie tylko Ludziom, ale i obcym, stanowi� wielkie zagro�enie dla w�asnego rodzaju! Przecie� sk�onny by� przekaza� swoj� wiedz� nawet odwiecznym wrogom! Kto� powinien uda� si� do Gammage'a z misj�, kt�rej zadaniem by�oby wyja�nienie, co faktycznie robi teraz wielki Przodek. Tak w�a�nie nale�y post�pi�, dla dobra Ludzi. I�� do Gammage'a... Przemin�y ju� cztery Pr�by, odk�d poszed� do nich ostatni wojownik, Foskatt z Pieczary Favy. Podczas Pr�by zosta� pokonany w walce. Furtig spr�bowa� przypomnie� sobie jego wizerunek, ale zaraz tego po�a�owa�. Obraz, jaki powstawa� w jego umy�le by� bardzo podobny do tego, jaki ujrza�, gdy ostatni raz przypatrywa� si� swemu odbiciu w spokojnej toni Le�nego Stawu. Tak jak i on, Foskatt by� chudy, chudy w ramionach i mia� szczup�e nogi. R�wnie� futro mia� podobne, ciemnoszare, przybieraj�ce niemal b��kitn� barw�, gdy pada�y na nie ostre promienie s�o�ca. Bardzo lubi� samotne w�dr�wki po okolicy i pewnego razu pokaza� Furtigowi co�, co sam znalaz� w ma�ym legowisku, jednym z tych, kt�re by�y oddalone od tych wielkich, w kt�rych przebywa� teraz Gammage. By� to dziwny przedmiot, metalowe pude�ko o kszta�cie sze�cianu, jednak przykrywa� je kwadrat zupe�nie innego materia�u, bardzo przyjemnego w dotyku. Kiedy Foskatt przycisn�� jaki� punkt z boku pude�ka, na wierzchu pojawi� si� obraz. Niew�tpliwie by�a to rzecz wykonana i u�ywana przez Demony. Kiedy pude�ko zobaczyli Starsi, zabrali je Foskattowi i roztrzaskali o ska�y. Po tym wydarzeniu Foskatt sta� si� bardzo cichy, spokojny, ma�om�wny. A kiedy zosta� pokonany w Pr�bie, wyruszy� na poszukiwanie Gammage'a. Co takiego znalaz� w legowiskach? Furtig przymocowa� do r�k kleszcze i zacz�� si� zastanawia� si�, co si� wydarzy jutro. Tak... Na jaki� czas musi zapomnie� o Gammage'u i zatroszczy� si� o w�asn� przysz�o��. Im bli�ej by�o chwili, gdy b�dzie musia� stan�� przed przeciwnikiem, wybranym przez losowanie, tym gorzej si� czu�. Zdawa� sobie spraw�, �e kiedy rozpoczn� si� walki i wszystkich ogarnie podniecenie, zapomni o swoich obawach i walka poch�onie go bez reszty. Tak zdarza�o si� zawsze, taka by�a natura Ludzi. Poniewa� nie nale�a�o zbyt natarczywie przygl�da� si� go�ciom, Ludzie z Pi�ciu Pieczar szybko w nich znikn�li, pozostawiaj�c tych z zachodu w obozowisku. Furtig nie m�g� wi�c d�ugo cieszy� si� samotno�ci�. Wkr�tce w pieczarze znalaz�a si� ca�a jego rodzina. - Nie istnieje �aden spos�b, by skutecznie wp�yn�� na wyniki losowania. - Fal-Kan i dwaj inni Starsi wzi�li Furtiga na bok, by udzieli� mu ostatnich rad, mimo �e on akurat chcia�by, �eby pozostawiono go teraz w spokoju. A mo�e nie? Mo�e samotno�� by�aby teraz czym� gorszym? Przecie� prze�ywa�by jutrzejsz� walk�, wyobra�a�by sobie, co mo�e si� z nim sta�, jak straszna mo�e by� pora�ka. G�os Fal-Kana brzmia� tak, jakby Starszy �a�owa�, �e nie mo�e wp�yn�� na wyniki losowania. - Niestety. - Fujor pokiwa� g�ow�. Spokojnie liza� futro na swojej r�ce, li��c nawet w miejscu, w kt�rym powinien znajdowa� si� brakuj�cy palec, jakby w ten spos�b chcia� go przywr�ci�. Fujor mia� futro o wiele g�ciejsze ni� pozostali mieszka�cy Pi�ciu Pieczar i o wiele cz�ciej od nich porusza� si� na czterech ko�czynach. - Trzech spo�r�d nich nie ma kleszczy - m�wi� Fal-Kan. - Twoja bro�, wojowniku, b�dzie dodatkowym smakowitym k�sem dla ka�dego z nich, o ile przyjdzie ci z kt�rym� walczy�. Prawd� m�wi�c, b�d� si� bardziej stara� o dobr� bro� ni� par�. Furtig po�a�owa�, �e nie mo�e odpi�� kleszczy od paska i dobrze ich schowa�. Zwyczaje zabrania�y tego. Wezwany do walki, b�dzie po�o�y� je na wyznaczonym kamieniu. Mimo wszystko mia� nadziej�, �e wyjdzie z walki zwyci�sko. W ko�cu i Fal-Kan, i Fujor swoje walki wygrali podczas Pr�b. By� mo�e s� w stanie udzieli� mu rad, kt�re oka�� si� przydatne w boju. - Czy uwa�acie, Starsi - zapyta� - �e ju� przegra�em, skoro jeste�cie gotowi tak szybko widzie� moje kleszcze na r�kach nieznajomego? Bo je�li nie, czy mogliby�cie mi powiedzie�, w jaki spos�b unika� najgorszego? Fal-Kan zmierzy� go krytycznym spojrzeniem. - Od woli Przodk�w zale�y, kto zwyci�y. Jeste� jednak szybki i sprawny, Furtig. Wiesz ju� wszystko, czego mogli�my ci� nauczy�. Wykorzystaj nasze nauki. Walcz jutro dzielnie i do ko�ca. Furtig zamilk�. Zrozumia�, �e ci dwaj ju� mu nie pomog�. A Fe-San, trzeci spo�r�d nich, znany by� z tego, �e nigdy nie wypowiada� swoich opinii w obecno�ci Fal-Kana. Pozostali osobnicy p�ci m�skiej w rodzinie byli jeszcze bardzo m�odzi, zbyt m�odzi, by potrafi� cokolwiek, poza czytaniem bardzo wyra�nych �lad�w w lesie, i to wy��cznie przy �wietle dnia. Ostatnio w Pieczarze Gammage'a by�o wi�cej kobiet ni� m�czyzn. Jednak rodzina wci�� zmniejsza�a si�, gdy� po ka�dej Pr�bie kobiety przechodzi�y do pieczar zwyci�zc�w. By� mo�e i tutaj dojdzie do tego, do czego dosz�o w Pieczarze Rantla; pozostali w niej tylko starsi i kobiety, kt�re mog�y wybiera�, lecz by�y ju� zbyt stare, by dawa� �ycie m�odym. W ko�cu Furtig bez po�piechu zjad� z miski kilka kawa�k�w mi�sa i u�o�y� si� do snu. Pragn��, �eby by� ju� nast�pny dzie� i by�y znane ju� wszystkie rezultaty Pr�b. W ciemno�ci s�ysza� szepty swych si�str. Jutro b�dzie ich wielki dzie� i ich rado�ci nie zak��ci nawet jego pora�ka. S� przecie� tymi, kt�rzy wybieraj�, a nie wojownikami. Furtig spr�bowa� wyobrazi� sobie Fas-Tan, jednak jego my�li wci�� zbacza�y ku bardziej pos�pnym tematom: wci�� i wci�� wyobra�a� sobie sw�j pas bez kleszczy i nies�awny powr�t do pieczary. W�wczas podj�� decyzj�. Je�li przegra, nie pozostanie samotnikiem, jak jego brat, ani nie zostanie w pieczarze, by dawa� dowody do drwin Starszym. Nie, p�jdzie do Gammage'a. Poranny rozgardiasz wyrwa� Furtiga z obj�� sn�w, kt�rych tre�ci nie pami�ta�. A wi�c Przodkowie we �nie nie udzielili mu �adnych rad. Zerwawszy si� z pos�ania, nie czu� si� zbyt pewnie. My�l o nadchodz�cym dniu ci��y�a mu niczym wielka, ciemna chmura. Z trudem zwalcza� w sobie ch�� ucieczki. Kiedy wszyscy otoczyli kr�g ubitej ziemi, kt�ry mia� by� miejscem Pr�b, Furtig stan�� w rz�dzie uczestnik�w pr�b z min� tak pewn�, jak jakby by� samym San-Lo, stoj�cym na samym pocz�tku pierwszego rz�du. San-Lo, mo�na by�o uwa�a� za idea� wojownika, najdoskonalszego m�czyzn�, jaki mo�e przyj�� na �wiat w pieczarach. Jego ��te futro, z ciemnobr�zowym pasem na grzbiecie, by�o l�ni�ce, starannie utrzymane. Poranne s�o�ce jakby o�wietla�o swymi promieniami tylko to futro, przepowiadaj�c jego w�a�cicielowi s�aw� i chwa��, kt�ra wkr�tce spadnie na niego w obecno�ci mieszka�c�w pieczar i przybysz�w z zachodu. Furtig nie mia� z�udze�. W towarzystwie, w kt�rym si� znalaz�, mia� niewielkie szanse na jakiekolwiek zwyci�stwo. Tym razem w Pr�bach bra�o udzia� dziesi�ciu wojownik�w. Ich futra l�ni�y r�nymi kolorami. Dwaj bracia mieli szare futra szare w czarne pasy, co stanowi�o najbardziej rozpowszechnione kolory. Kolejni trzej wojownicy, kt�rzy bardzo lubili razem polowa� i uwielbiali swe towarzystwo ponad jakiekolwiek inne, mieli futra czarne jak noc. W grupie wojownik�w, kt�rzy mieli dzisiaj rywalizowa�, znajdowali si� te� tacy, kt�rych futra poza szarymi ko�c�wkami uszu i ogon�w, by�y ca�kowicie bia�e. Byli jeszcze dwaj o ��tych futrach, jednak nie tak intensywnych jak San-Lo; ��ty kolor ich futer by� jakby wyblak�y, poza tym mieli bia�e brzuchy. Jedynie o szarym futrze by� Furtig. Te, kt�re mia�y wybiera�, wygrzewa�y si� w s�o�cu na ciep�ych ska�ach, wznosz�cych si� ponad kr�giem bitewnym, otoczonym przez Starszych, doros�e kobiety i wojownik�w. Od czasu do czasu kt�ra� z nich wydawa�a cichy j�k, obiecuj�cy temu, kt�rego wybierze, nieziemskie rozkosze. Fas-Tan nie musia�a zwraca� na siebie uwagi w ten spos�b. Jej uroda by�a oczywista i zauwa�yli j� wszyscy. Z ca�� pewno�ci� ka�dy z uczestnik�w Pr�b marzy� o tym, aby to on w�a�nie zosta� przez ni� wybrany. Ha-Ja, najstarszy spo�r�d Starszych z zachodu, oraz Kuygen, o takim samym statusie w pieczarach, podeszli do �rodka pola Pr�b. Przez chwil� rozmawiali, po czym, trzymaj�c przed sob� g��bok� czar�, zacz�li podchodzi� po kolei do ka�dego z wojownik�w, kt�rzy uczestniczyli w dzisiejszych Pr�bach. Ci wyci�gali r�ce i wsuwaj�c je do czary, wyci�gali losy. Zamykali je od razu w d�oniach, gdy� nie mieli jeszcze pozwolenia, aby je ogl�da�. Gdy przysz�a kolej Furtiga, w czarze by�o ju� tylko dwa losy. D�ugo zastanawia� si�, kt�ry wybra�, przebieraj�c pomi�dzy nimi d�oni�, wreszcie, z ci�kim sercem, podj�� decyzj�. Kiedy zako�czono losowanie, wszyscy wsp�zawodnicy na znak dany przez Starszych, rzucili losy na ziemi� przed sob�. Walki mia�y toczy� si� w parach, wyznaczonych przez losy; czara zawiera�a dziesi�� kulek w pi�ciu kolorach - po pi�� par ka�dego koloru. San-Lo mia� walczy� jako pierwszy. Trafi� mu si� pot�nie zbudowany wojownik z zachodu, o czarnym futrze i wielkich �apach. Obaj zbli�ali si� do �rodka kr�gu i zazgrzytali z�bami, wydaj�c odg�osy, przypominaj�ce ocieranie metalu o kamie�. Obaj mieli w�asne kleszcze. A wi�c bro� nie b�dzie dodatkow� stawk� w tej walce. Ha-Ja i Kuygen r�wnocze�nie dali sygna� do rozpocz�cia walki. Wojownicy przystan�li naprzeciwko siebie na tylnych �apach. Uszy mieli u�o�one p�asko na czaszkach, oczy przymru�one w skupieniu, z�by wyszczerzone. Z ich garde� dobieg�y g��bokie pomruki. Zacz�li kr��y� po ringu, jeden naprzeciwko drugiego, obaj skupieni, czujni, gotowi do reakcji na ka�dy gwa�towny ruch przeciwnika. Gdy wreszcie si� zwarli, walka by�a tak gwa�towna, �e obserwatorzy, przyzwyczajeni do podobnych zmaga�, nie byli w stanie jej �ledzi�. Sytuacja na pole bitewnym zmienia�a si� nawet kilkakrotnie w ci�gu sekundy. Kiedy na chwil� rozdzielili si�, na ich cia�ach widoczne by�y rany, w powietrzu fruwa�y k��by futra, jednak �aden z walcz�cych zdawa� si� nie odczuwa� b�lu po uderzeniach, zadawanych przez przeciwnika. I zn�w zwarli si�, dziko, gwa�townie. Padli na ziemi� i toczyli si� p niej to w lewo, to w prawo, gryz�c si� i drapi�c. �aden nie wydawa� si� os�abiony, �aden nie zamierza� ust�pi�, podda� si�. Emocje w�r�d obserwator�w si�gn�y zenitu. Wojownicy, oczekuj�cy na swoje walki, wydawali w�asne okrzyki wojenne. Wida� by�o, �e wi�kszo�� z nich z trudem powstrzymuje si�, by ju� teraz nie dopa�� wylosowanego przeciwnika, by ju� w tej chwili nie udowodni� swej wy�szo�ci. Nawet Starsi nie potrafili ukry� swego podekscytowania. Jedynie te, kt�re mia�y wybiera�, le�a�y spokojnie, w wystudiowanych pozach, jakkolwiek uwa�ny obserwator odkry�by, �e r�wnie� im nie jest oboj�tne to, co si� dzieje. �wiadczy�y o tym szeroko otwarte oczy i koniuszki r�owych j�zyk�w, wysuni�te mi�dzy z�bami. San-Lo zwyci�y�. Kiedy rozdzielili si� po raz trzeci, jego czarny przeciwnik podwin�� ogon pod siebie i uciek� z ringu. Ci�kie �zy toczy�y si� a� po jego brzuchu. Zwyci�zca wykona� dumn� rund� i powr�ci� na swoje miejsce w rz�dzie pozosta�ych wojownik�w. Tymczasem walki toczy�y si� dalej. Dwaj nast�pni wojownicy z pieczar przegrali z przybyszami. Nast�pnie zwyci�y� wojownik z pieczar. I wreszcie przysz�a kolej na Furtiga. Jego przeciwnikiem mia� by� wojownik z zachodu r�wnie pot�ny jak ten, kt�ry walczy� z San-Lo. Furtig ci�ko westchn��. Je�eli Przodkowie s� przeciwko niemu... I chyba tak by�o. Wojownik, z kt�rym mia� walczy�, sprawia� wra�enie o wiele pot�niejszego od niego. Poza tym z jego pasa nie zwisa�y kleszcze, przegrana Furtiga mia�a by� podw�jna: nie tylko nie zyska pary, ale te� utraci bro�. Dr��c na my�l o tym, co si� za chwil� wydarzy, Furtig powsta�, z�o�y� na skale swe kleszcze i z niech�ci�, kt�rej pragn�, by nikt nie zauwa�y�, przystan�� na �rodku kr�gu. Cho� szanse na zwyci�stwo mia� niewielkie, nie zamierza� szybko si� podda�. Chcia�, by przynajmniej przeciwnik zapami�ta� t� walk� na ca�e �ycie. W sw�j okrzyk wojenny w�o�y� ca�� si��, jak� potrafi� wykrzesa�. Kiedy si� zwarli, dokonywa� nieludzkich wysi�k�w, by mimo wszystko wyj�� z tej walki zwyci�sko. To jednak nie wystarczy�o. Raz po raz otrzymywa� ciosy, kt�re sprawia�y ogromny b�l. Na jego ciele pojawi�y si� g�ste rany, z ka�d� chwil� coraz bardziej krwawi�ce. Zdawa�o si�, �e ten koszmar b�dzie trwa� wiecznie, a przynajmniej tak d�ugo, dop�ki... Dop�ki nie ogarn�a go ciemno�� i si� w niej ca�kowicie nie pogr��y�. A potem n�ka�y go koszmary, jego cia�em co chwil� potrz�sa�y dreszcze. Obudzi� si� w pieczarze, na swoim pos�aniu. Jego pierwsz� my�l� by�o, �e to wszystko, co mu si� przydarzy�o, to tylko sen. A potem uni�s� obola�� g�ow� i ujrza� li�cie lecznicze, oblepiaj�ce ca�e jego cia�o. Nadzieja jeszcze go nie opu�ci�a. Przezwyci�aj�c b�l, si�gn� r�k� do pasa. Kleszczy tam jednak nie by�o. Wtedy dopiero dotar�o do niego, �e podczas Pr�b zosta� pokonany, a bro�, kt�r� Gammage podarowa� jego ojcu, utraci� na zawsze. Wraz z ni� rozwia�y si� nadzieje, �e b�dzie w pieczarach kim� wi�cej ni� chocia�by Fu-Tor, kt�ry nie mia� jednej r�ki. Po przegranej walce troskliwie si� nim zaopiekowano. �wiadczy�y o tym li�cie lecznicze i czyste pos�anie. Jednak w pieczarze nie by�o nikogo. Pragnienie m�czy�o go tak bardzo, a� sprawia�o mu b�l; kolejny b�l, r�wnie intensywny jak ten, kt�ry promieniowa� z g��bokich ran, zadanych przez przeciwnika. By�o tak pot�ne, �e wreszcie, nie zwa�aj�c na nic, przy �wietle nocnej lampy, doczo�ga� si� do kamiennej niszy z wod�. By�o jej ju� niewiele, a jego r�ka tak si� trz�s�a, �e gdy nabiera� wod�, do ust dociera�y zaledwie krople. Upar� si� jednak, i mimo �e straci� na to wiele czasu, zaspokoi� pierwsze pragnienie. Nie powr�ci� ju� na swe pos�anie. Teraz, gdy ju� nie pragn� tak rozpaczliwie wody, zacz�� odbiera� odg�osy hucznej zabawy, trwaj�cej poni�ej wej�cia do pieczar. Zapewne m�ode kobiety dokona�y ju� swoich wybor�w i teraz stanowi� pary ze zwyci�zcami Pr�b. Fas-Tan... Musia� wyrzuci� j� ze swych my�li. Przecie� by�a tylko marzeniem, kt�re nigdy nie mia�o szansy na spe�nienie. Wi�kszym nieszcz�ciem ni� koniec marze� o Fas-Tan, by�a utrata kleszczy. Furtig got�w by� rozp�aka� si� nad ni� niczym m�ode, kt�re nieopatrznie oddali�y si� od matki i dr�� ze strachu przed niebezpiecze�stwem, czaj�cym si� w mroku. Wiedzia�, �e w tej sytuacji, po przegraniu Pr�b i utracie broni, nie mo�e d�u�ej przebywa� w pieczarach. Czym innym by�aby wyprawa do Gammage'a z kleszczami za pasem, odbywana dumnym krokiem przez zwyci�skiego wojownika, a czym innym b�dzie wyprawa pokonanego w Pr�bach, pozbawionego broni, przygn�bionego, ze zranionym cia�em i dum�. A jednak musia� tam i��. By�o to jego prawo i skorzysta z niego tak, jak wcze�niej skorzysta z niego tak, jak wcze�niej skorzysta� jego brat - p�jdzie do Gammage'a mimo wszystko. Pewnego dnia po raz drugi przyst�pi do Pr�b, by� tego pewien, chocia� w tej chwili wola� o tym nie my�le�. Nie mia� jednak zamiaru wyrusza� w drog�, zanim nie oznajmi o tym wszystkim mieszka�com pieczar. By� zbyt dumny, aby post�pi� inaczej, aby odej�� cichaczem, przez nikogo nie zauwa�ony. W�r�d wojownik�w, kt