2757
Szczegóły |
Tytuł |
2757 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2757 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2757 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2757 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Honore Balzac
Ojciec Goriot
WST�P
Pensjonat wdowy Vauquer przy ma�o znanej paryskiej ulicy staje si� w r. 1819 sceneri� jak�e charakterystycznych dla tej metropolii �wiatowej wydarze�. To z niego skromny przyby�y z prowincji student Eugeniusz Rastignac, dzi�ki mo�nej protektorce, wyrusza w wielko-�wiatowe �rodowisko salon�w, finansjery, buduar�w. W jego �cianach do�ywa swoich dni by�y bogacz, kt�ry zbi� fortun� na fabrykowaniu makaronu i krochmalu, starzec zwany "ojcem Goriot". Cz�owiek ten wszystkie �rodki po�wi�ci� dla kariery i awansu w�asnych c�rek, obecnie hrabiny Anastazji de Restaud i baronowej Delfiny de Nucin-gen. Dzi�ki flirtom i plotkom Eugeniusz poznaje prawd�: bezgraniczna mi�o�� i ca�kowite po�wi�cenie si� starca dla "Na�ci" i "Delfmki" jest dla m�odych kobiet o tyle wa�ne o ile pozwala wy�udza� resztki zasob�w ojca.
S�ynny t�umacz powie�ci Tadeusz Boy-�ele�ski uwa�a�, �e g��wnym bohaterem dzie�a jest inny mieszkaniec pensjonatu, kr�l prze-st�pczgo �wiata paryskiego, pan Vautrin. To on bowiem wie wszystko o bogactwie i n�dzy stolicy Francji, o �owcach milion�w, "schludnej zbrodni", sprzedajnej mi�o�ci, o walce na �mier� i �ycie "dwudziestu dzikich plemion", czyli mafii, gang�w, klan�w i w�a�cicieli kapita�u.
Powie�� "Ojciec Goriot" zosta�a napisana w 1934 r. i wydana w roku nast�pnym. Wchodzi ona do olbrzymiego, licz�cego ponad dziewi��dziesi�t tytu��w cyklu, nazwanego przez autora pod koniec �ycia "Komedi� ludzk�". Honore de Balzac (1799-1850), z wykszta�cenia prawnik, syn �wie�o wzbogaconej rodziny, po��czy� wiele z utwor�w cyklu wsp�lnymi postaciami, i tak, wyst�puj�cy w innych powie�ciach Eugeniusz jest ju� s�awnym i bogatym bywalcem salon�w. Tak pomy�lany, nie maj�cy sobie r�wnego fresk powie�ciowy,, jakim jest
"Komedia ludzka", mia� zadanie stworzy� histori� obyczaj�w ca�ego francuskiego spo�ecze�stwa w trakcie jego dynamicznego rozwoju. Pisane w ci�gu siedemnastu pracowitych lat dzie�o zawiera�o ambicje nieomal naukowego poznania �wiata spo�ecznego stolicy i prowincji oraz wszystkich jego warstw, zawod�w, grup, stronnictw. Czerpi�c wiedz� tak�e z kronik policyjnych - chcia� pisarz scharakteryzowa� rozmaite typy ludzkie wraz z ich si�� charakteru, wyj�tkowo�ci�, sprytem, brakiem skrupu��w, lub przeciwnie - nadzwyczajn� prawo�ci� i delikatno�ci�. Szczeg�lnym zainteresowaniem darzy� postacie demoniczne, obdarzone wielkimi nami�tno�ciami. W "Ojcu Goriot" mi�o�� ojca do c�rek, jest jeszcze z ducha romantycznego tak wszechobecna, �e nic si� z ni� r�wna� nie mo�e. Ale Balzac jest nazywany ojcem powie�ci realistycznej. Da� bowiem niezr�wnany wz�r zainteresowaniom realiami �ycia codziennego, zwyczajnego, wcze�niej przez literatur� pomijanego. W nast�pnej epoce rozwin�� si� ca�y pr�d nazwany naturalizmem, kt�ry rozwija� t� cech� dzie�a Balzaca.
Borykaj�cy si� ca�e �ycie z k�opotami finansowymi pisarz za najpot�niejsz� d�wigni� wszystkich ludzkich post�pk�w uzna� pieni�dz. Wskazywa�, �e jest on u podstaw uczynk�w, pragnie� i intryg. Tak roz�o�one akcenty sprawiaj�, �e w �wiecie tym zawsze przegrywaj� ludzie o sercach czystych i szlachetnych w starciu ze �wiatem zdeprawowanym. Z tego punktu widzenia proza Balzaca ma wymiar tragiczny. Pos�ugiwanie si� w�tkami kryminalnymi, romansowymi, sensacyjnymi sprawia, �e jest to proza ciesz�ca si� nieprzemijaj�c� poczytno�ci� od wielu pokole� czytelnik�w. Zosta�a te� w wieloraki spos�b spo�ytkowana przez sztuki wizualne: sfilmowana i adaptowana w formie widowisk.
W biografii wielkiego pisarza francuskiego jest te� w�tek polski. Do wybitnej cz�ski jego spu�cizny nale�y osiemnastoletnia korespondencja z polsk� arystokratk� kresow� Ewelin� Ha�sk�. Ta wieloletnia mi�o�� zako�czy�a si� ma��e�stwem dopiero na par� miesi�cy przed �mierci� autora "Komedii ludzkiej" i wielkiej ilo�ci innych dzie� i rozpraw. Zwi�zek ten oraz fakt, �e w okresie Restauracji by�a w Pary�u liczna grupa emigracji polskiej - natchn�y Balzaca do wprowadzenia na karty swoich ksi��ek bohater�w pochodzenia polskiego.
Dzie�o Balzaca wywar�o du�y wp�yw tak�e na polsk� powie��, szczeg�lnie okresu pozytywizmu, kiedy to wydano pierwszy Wyb�r Dzie� pisarza. Szczeg�ln� rol� odegra�a powie�� "Ojciec Goriot", kt�ra jest kluczem do ca�ego cyklu.
Wydawca
GEOFFROY DE SAINT-HILAIRE w dow�d podziwu dla jego prac i geniuszu
de Balzac
' Geoffroy de Saint-Hilaire (czyt.: �ofrua de S�-t-Iler), (1772-1844), wybitny uczony francuski, przyrodnik. Balzak po�wi�ca� utwory z cyklu Komedii ludzkiej znakomito�ciom wsp�czesnym. Znale�li si� w�r�d nich np. poeta Wiktor Hugo (czyt.: Igo), powie�ciopisarka George Sand (czyt.: �or� Sand), kompozytor Hektor Berlioz.
Pani Vauquer, z domu Conflans, jest to starsza dama, kt�ra od czterdziestu lat prowadzi w Pary�u gospod� przy ulicy Neu-ve-Sainte-Genevieve, mi�dzy dzielnic� �aci�sk�2 a przedmie�ciem St. Marcel. Dom ten znany jest pod mianem pensjonatu Vauquer;
mimo i� przyjmuje zar�wno m�czyzn, jak kobiety, m�odych ludzi, jak starc�w, nigdy obmowa nie dotkn�a obyczaj�w tego czcigodnego zak�adu. Ale te� od trzydziestu lat nikt nie widzia� tu m�odej kobiety;
aby za� m�ody cz�owiek tam zamieszka�, musi go snad� rodzina trzyma� na bardzo chudej pensy jce. W 1819 r. wszak�e, epoce, w kt�rej rozpoczyna si� ten dramat, zamieszka�a tam jedna m�oda panienka. Mimo i� s�owo dramat mocno straci�o na wyrazisto�ci wskutek naci�ganego i niew�a�ciwego u�ytku, jaki ze� czyni nasza c i e r p i � t -l i w a literatura, konieczne jest u�y� go tutaj, nie i�by ta histria by�a dramatyczna w �cis�ym znaczeniu s�owa; ale skoro dobiegnie do ko�ca, mo�e czytelnik uroni par� �ez intra i extra muros3. Czy zrozumie j� kto poza Pary�em? Mo�na w�tpi�. Szczeg�y tej sceny, pe�nej obserwacji i kolorytu lokalnego, da si� oceni� jedynie mi�dzy wzg�rzami Mont-martre a wy�em Montrouge4, w tej znamienitej dolinie wci�� osypuj�cego si� tynku i �ciek�w czarnych od b�ota; dolinie wype�nionej rzeczywistym cierpieniem, fa�szyw� cz�sto rado�ci� i tak straszliwie
2 dzielnica �aci�ska - dzielnica Pary�a na lewym brzegu Sekwany, zamieszka�a w du�ej mierze przez student�w szk� wy�szych i artyst�w.
3 intra i extra muros- (�ac.) wewn�trz i zewn�trz mur�w (miasta), tj. w Pary�u i poza Pary�em.
4 wzg�rza Montmartre i Montrouge- (czyt.: M�martr, M�ru�) wzg�rza na p�nocy i po�udniu Pary�a.
oranej wzruszeniami, i� trzeba doprawdy czego� nadzwyczajnego, aby osi�gn�� trwalsze nieco wra�enie. Mimo to zdarzaj� si� tam od czasu do czasu cierpienia, kt�re przez nagromadzenie wyst�pku i cnoty nabieraj� jakiej� wielko�ci i dostoje�stwa: na ich widok egoizmy, interesy przystaj� wzruszone, ale wra�enie to jest niby soczysty, szybko poch�oni�ty owoc. W�z cywilizacji, podobny b�stwu Jagger-nata5, ledwie wstrzymuje si� chwil� w drodze, skoro serce mniej �atwe do zmia�d�enia od innych zatrzyma jego ko�a; skruszywszy je niebawem, wiedzie dalej sw�j poch�d zwyci�ski. Tak i wy: ty, kt�ra trzymasz t� ksi��k� w bia�ej d�oni, ty, kt�ry zanurzasz si� w mi�kki fotel, powiadaj�c sobie: "Mo�e mnie to rozerwie". Odczytawszy dzieje tajemnych niedoli ojca Goriot zjecie ze smakiem obiad, sk�adaj�c sw� nieczu�o�� na karb autora, pomawiaj�c go o przesad�, o poezj�. Ach, wiedzcie: dramat ten nie jest ani wymys�em, ani romansem. Allit rrue^, jest on tak prawdziwy, �e ka�dy odnajdzie jego sk�adniki w sobie, mo�e we w�asnym sercu.
Dom, w kt�rym ulokowa� si� pensjonat, nale�y do pani Vauquer. Le�y na skraju ulicy Neuve-Sainte-Genevieve, w miejscu, gdzie poziom obni�a si� ku ulicy Arbalete tak nag�ym i bystrym spadkiem, �e pojazdy rzadko zapuszczaj� si� w t� okolic�. Przyczynia si� to do ciszy ulic st�oczonych mi�dzy Yal-de-Grace a tumem Panteonu7, dwiema budowlami, kt�re nadaj� swoisty charakter atmosferze, barwi�c j� ��tymi tonami, gasz�c wszystko surowym cieniem padaj�cym od kopu�. Bruk suchy, w �ciekach nie ma b�ota ani wody, trawa porasta pod murem. Naj oboj�tnie j szy cz�owiek ulega smutkowi ogarniaj�cemu tu ka�dego, turkot pojazdu staje si� istnym wydarzeniem, domy s� martwe, mury tr�c� ka�ni�. Zb��kany pary�anin ujrzy tam jedynie tanie pensjonaty lub zak�ady publiczne, n�dz� i nud�, staro�� chyl�c� si� ku �mierci, radosn� m�odo�� zniewolon� do pracy. Nie ma w Pary�u
5 b�stwo Jaggernata - Jaggernat, Jaggernaut lub D�agernaut, miasto w Indiach Wsch., �wi�te miasto Hindus�w. W czasie uroczysto�ci ku czci boga Wisznu wielu fanatyk�w rzuca�o si� pod ko�a ogromnego wozu unosz�cego podczas procesji pos�g tego b�stwa.
6 Ali it true - (ang.) wszystko to prawda.
7 mi�dzy Yal-de-Grace a tumem Panteonu; Wal-de-Grace - ko�ci� w Pary�u;
Panteon - miejsce wiecznego spoczynku zas�u�onych obywateli Francji, w czasie Restauracji - ko�ci�. Budowla ta w stylu klasycznym uwie�czona jest wynios�� kopu��.
okropniejszej, i powiedzmy, mniej znanej dzielnicy. Ulica Neuve-Sainte-Genevieve zw�aszcza jest niby br�zowa rama, harmonizuj�ca z tym opowiadaniem, do kt�rego trzeba, o ile mo�no�ci, nastroi� ducha ciemnym kolorem, powa�nymi my�lami: tak, w miar� jak podr�nik zst�puje do katakumb, z ka�dym stopniem �wiat�o s�abnie i �piew przewodnika g�uchnie. Jakie� prawdziwe por�wnanie? Kt� rozstrzygnie, kt�ry widok jest straszliwszy, wysch�ych serc czy pustych czaszek?
Front wychodzi na ogr�dek w ten spos�b, �e budynek przylega bokiem do ulicy Neuve-Sainte-Genevieve, z kt�rej widzimy go w pionowym przekroju. Wzd�u� fasady, mi�dzy domem a ogr�dkiem, znajduje si� brukowany �ciek, szeroki na s��e�, dalej �cie�ka wysypana piaskiem, otoczona krzewami geranium, oleandr�w i granat�w posadzonych w niebieskich fajansowych wazonach. Wchodzi si� furtk�, nad kt�r� widnieje tabliczka z napisem PANI VAUQUER, pod spodem za�: PENSJONAT DOMOWY DLA OBOJGA P�CI I INNYCH. Przez furtk� uzbrojon� ha�a�liwym dzwonkiem wida� na ko�cu dr�ki, na murze wprost ulicy, nisz� pomalowan� na zielony marmur przez miejscowego artyst�. W tej imitacji niszy wznosi si� pos�g przedstawiaj�cy Amora. Patrz�c na ob�upany pokost, kt�ry go okrywa, mi�o�nicy symbol�w odkryliby w nim mo�e god�o mi�o�ci paryskiej, kt�r� leczy si� o kilka krok�w dalej. Na podstawie wp�-zatarty napis przywodzi na pami�� czas, kt�rego si�ga ten ornament, a to przez entuzjazm dla Woltera8, w epoce jego tryumfalnego powrotu do Pary�a w r. 1777:
Jakie b�d� imi� twe, r�d i stan, Oto tw�j w�adca, oto tw�j pan.
Z zapadni�ciem nocy furtka ust�puje miejsca litej bramie. Ogr�dek, tak szeroki jak front domu, zamkni�ty jest z jednej strony murem, z drugiej �cian� s�siedniego domu, z kt�rej zwisa opona z bluszczu,
8 Yoltaire (wla�c. nazwisko Francois Marie Arouet - czyt.: Wolter, Fransua Ma� Arue), 1694-1778, znakomity pisarz francuski epoki O�wiecenia, z uwagi na an-tyfeudaln� dzia�alno�� witany z entuzjazmem przez lud paryski, gdy na kr�tko przed �mierci� wr�ci� do stolicy.
�ci�gaj�ca oczy przechodni�w niezwykle malowniczym jak na Pary� widokiem. Mur okalaj�cy ogr�dek obramiony jest szpalerami i winem, kt�rego nik�e i zakurzone p�dy stanowi� przedmiot corocznej troski pani Vauquer i rozm�w sto�ownik�w. Po obu stronach w�ska dr�ka prowadzi do naturalnej lipowej altany. Mi�dzy bocznymi alejami grz�dy karczoch�w, otoczone strzy�onymi drzewami owocowymi i obsadzone szczawiem, sa�at� i pietruszk�. Pod lipami okr�g�y stolik, pomalowany na zielono, otoczony �awkami. Tam w upalne dni biesiadnicy do�� zamo�ni, aby sobie pozwoli� na kaw�, przychodz� si� napawa� tym nektarem w skwarze godnym wyl�garni.
fDom, wysoki na trzy pi�ta z poddaszem, zbudowano z piaskowca i pomalowano na �w ��ty kolor, kt�ry daje tak nieszlachetny wygl�d wi�kszo�ci dom�w w Pary�u. Okna, po pi�� na ka�dym pi�trze, o drobnych szybkach, strojne s� �aluzjami, z kt�rych ka�da sterczy pod innym k�tem, tak �e linie ich k��c� si� z sob�. Boczna �ciana ma po dwa okna, opatrzone na parterze �elazn� krat�. Za domem dziedziniec szeroki na dwadzie�cia st�p, gdzie �yj� w dobrej komitywie �winie, kury, kr�liki, w g��bi szopa na drzewo. Mi�dzy szop� a oknem od kuchni ustawiono rodzaj spi�arni, pod kt�r� znajduje si� �ciek. Z dziedzi�ca otwieraj� si� na ulic� Neuve-Sainte-Genevieve drzwiczki, kt�rymi kucharka wymiata z domu nieczysto�ci, sp�ukuj�c nast�pnie to bajoro wielk� obfito�ci� wody pod groz� morowej zarazy.
Parter, z natury rzeczy stanowi�cy rdze� pensjonatu, sk�ada si� najpierw z pokoju o szklanych drzwiach i dw�ch oknach wychodz�cych na ulic�. Salon ten s�siaduje z jadalni�, t� oddziela od kuchni sie�, w kt�rej wznosz� si� drewniane woskowane schody. Trudno o smutniejszy widok ni� ten salon, kt�rego ca�e umeblowanie stanowi� fotele i krzes�a obite w�osiem w matowe na przemian i b�yszcz�ce pasy. W �rodku okr�g�y st� z p�yt� imituj�c� marmur, na nim �w serwis z bia�ej porcelany, o z�otych, wp�zatartych ju� pr��kach, jaki spotyka si� dzi� wsz�dzie. Pok�j ten, o do�� lichej pod�odze, wy�o�ony jest do wysoko�ci klamki drzewem. Powy�ej b�yszcz�ce obicie przedstawia sceny z Telemaka9. Przestrze� mi�dzy dwoma zakratowanymi oknami
9 sceny z Telemaka - Telemach, posta� z Odysei Homera, syn Odyseusza i Penelopy. Balzak m�wi tu o obrazach osnutych na tre�ci Przyg�d Telemaka, dzie�a Fenelona, 1651-1715, kt�re mia�o s�u�y� wychowaniu ksi�cia Burgundii.
10
bawi oczy pensjonarzy uczt� wydan� przez Kalipso10 dla syna Odyso-wego. Od czterdziestu lat malowid�o to jest przedmiotem �art�w m�odszych sto�ownik�w, kt�rzy staraj� si� wznie�� ponad sw�j los, dworuj�c sobie z obiadu, na jaki skazuje ich n�dza. Kominek, kt�rego palenisko zawsze czyste �wiadczy, �e ogie� zjawia si� tylko w wa�nych uroczysto�ciach, zdobny jest dwoma wazonami sztucznych kwiat�w, starych i zapylonych, kt�re okalaj� szkaradny alabastrowy zegar. Pierwszy ten pok�j wydziela zapach, na kt�ry j�zyk nie posiada okre�lenia, a kt�ry trzeba by nazwa� odorem pensjonatu. Od�r ten tr�ci st�chlizn�, butwiel�, jelko�ci�; przejmuje ch�odem, wilgoci�, przenika ubranie, ma smak sali, w kt�rej niedawno sprz�tni�to resztki obiadu, cuchnie kredensem, spi�arni�, szpitalem. Mo�e zdo�a�by go opisa� kto�, kto by wynalaz� proceder okre�lenia mdl�cych opar�w, jakie wydaj� kataralne i swoiste wyziewy ka�dego pensjonarza bez wzgl�du na wiek i p�e�. Ot� mimo tych smutnych okropno�ci, gdyby�cie por�wnali salon ten z jadalni�, kt�ra z nim graniczy, wyda�by si� wam wytworny i pachn�cy niby wykwintny buduarek. Ta sala, ca�a wyk�adana drzewem, by�a niegdy� pomalowana na kolor niepodobny dzi� do okre�lenia, tworz�cy niby t�o, na kt�rym brud roz�o�y� si� warstwami rysuj�c dziwaczne figury. Doko�a ci�gn� si� wiecznie lepkie p�ki, na kt�rych stoj� poszczerbione i po��k�e karafki, metalowe kr��ki, stosy fajansowych talerzy o niebieskich obw�dkach. W rogu skrzynka z przegr�dkami na serwety, zawsze poplamione i skropione winem. Pok�j �w mie�ci wiekuiste meble, wygnane zewsz�d, ale zachowane tam niby w Zak�adzie Nieuleczalnych. Barometr z kapucynem, kt�ry wychodzi na s�ot�, ohydne, odbieraj�ce apetyt ryciny, oprawne w czarne lakierowane listewki ze z�otym pr��kiem, szyldkretowy zegar wyk�adany miedzi�, zielony piec, kinkiety", na kt�rych kurz miesza si� z oliw�, d�ugi st� pokryty cerat�, do�� t�ust�, aby facecjonista m�g� wypisa� na niej palcem swe imi�, kulawe krzes�a, n�dzne poskr�cane maty z morskiej trawy, zruj-
10 Kalipso - nimfa, kt�ra go�ci�a Telemacha w�druj�cego w poszukiwaniu ojca, kiedy ten wyruszywszy na wypraw� troja�sk� d�ugo nie powraca�. Balzak przypomina tu gust mieszcza�stwa po rewolucji 1789 r. rozpowszechniony r�wnie� w epoce Cesarstwa, do obraz�w przedstawiaj�cych sceny z mitologii i staro�ytnych legend historycznych, w uj�ciu cz�sto sentymentalnym.
" kinkiety- (z franc.) lampy przytwierdzone do �cian.
nowane, przepalone piecyki do grzania p�misk�w. Aby wyrazi�, do jakiego stopnia sprz�ty te s� stare, spr�chnia�e, przegni�e, z�arte, kulawe, �lepe, chrome, dychawiczne, trzeba by tu da� opis, kt�ry by nadto odwl�k� bieg historii i kt�rego niecierpliwi ludzie nie darowaliby autorowi. Czerwona pod�oga pe�na wyboj�w spowodowanych froterk� albo malowaniem. S�owem, panuje tam n�dza bez poezji; n�dza oszcz�dna, zaciek�a, wytarta. Nie ma jeszcze �lad�w b�ota, ale ma plamy, nie ma dziur ani �achman�w, ale rozpada si� i butwieje.
Pok�j ten znajduje si� w pe�nym blasku w chwili, gdy ko�o si�dmej rano kot pani Vauquer kroczy przed sw� pani�, skacze po p�kach, w�szy mleko w przykrytych talerzami garnuszkach i nape�nia pok�j rannym pomrukiem. Niebawem ukazuje si� wdowa, strojna w tiulowy czepek, spod kt�rego zwisa �le w�o�ony fa�szywy warkocz; st�pa wlok�c wykrzywione pantofle. Twarz pomarszczona, pulchna, z nosem w kszta�cie papuziego dzioba, ma�e t�uste r�ce. Ca�a osoba nabita niby szczur ko�cielny, nazbyt pe�ny i trz�s�cy si� biust harmonizuje z t� sal�, gdzie mury ociekaj� nieszcz�ciem, gdzie z k�t�w zieje chciwo�� i gdzie pani Vauquer oddycha cuchn�cym i ciep�ym powietrzem, nie do�wiadczaj�c md�o�ci. Twarz jej �wie�a jak przymrozek jesienny, okolone sieci� zmarszczek oczy, kt�rych wyraz przechodzi od wymuszonego u�miechu tancerki do cierpkiego ch�odu lichwiarza, s�owem, ca�a jej osoba t�umaczy ten pensjonat, jak pensjonat wyra�a jej osob�. Ka�� nie mo�e istnie� bez dozorcy. Wyblak�a oty�o�� tej niedu�ej os�bki jest wytworem sposobu �ycia, jak tyfus nast�pstwem szpitalnych wyziew�w. We�niana, robiona na drutach halka wygl�da spod sp�dnicy sporz�dzonej ze starej sukni, kt�ra przez siatk� poprzecieranej materii ukazuje strz�py waty; str�j ten streszcza salon, jadalni�, ogr�dek, zwiastuje kuchni� i pozwala si� domy�la� sto�ow-/^mkowT^it^�c t� ram� oraz osob� w�a�cicielki, mamy zupe�ny obraz. Pani Vauquer^ licz�ca lat oko�o pi��dziesi�ciu, podobna jest do wszystkich kobiet, kt�re du�o przesz�y. Ma szkliste oko, niewinn� min� str�czycielki, zbroj�cej si� w surowo��, aby wycisn�� wy�sz� cen�, ale gotowej do wszystkiego, aby poprawi� sw�j los;
gotowej wyda� Georges'a albo Pichegru12, gdyby to by�o jeszcze
12 Georges C a d o u d a l (czyt. �or� Kadudal) i Charles Pichegru (czyt. Szari Piszegri), reakcyjni spiskowcy przeciw Napoleonowi, kt�rzy przygotowali zamach na jego �ycie. Zdekonspirowani, zgin�li w r. 1804.
. .----(..
12
mo�liwe. Mimo to wszystko wgruncie dobra kobieta, powiadaj� pensjonarze, kt�rzy uwa�aj� j� za biedn� s�ysz�c, jak st�ka i kaszle jak oni. Kim by� Vauquer? Nigdy wdowa nie wyrazi�a si� jasno o pozycji nieboszczyka. W jaki spos�b straci� maj�tek? "Nieszcz�cia", odpowiada�a. Post�pi� sobie z ni� niegodziwie, zostawi� jej tylko oczy do �ez, ten domek, aby �y�, i prawo do oboj�tno�ci na ka�d� niedol�, poniewa� (powiada�a) wycierpia�a sama wszystko, co mo�na wycierpie�.
S�ysz�c dreptanie pani, gruba Sylwia, kucharka, spieszy poda� �niadanie dla pensjonarzy. Przychodni jadaj� zazwyczaj tylko obiad, za kt�ry p�ac� trzydzie�ci frank�w miesi�cznie. W dobie gdy zaczyna si� ta historia, "sta�ych" by�o tylko siedmiu. Pierwsze pi�tro zawiera�o dwa naj�adniejsze mieszkania w ca�ym domu. Pani Vauquer zajmowa�a skromniejsze; drugie nale�a�o do pani Couture, wdowy po komisarzu wojennym Rzeczypospolitej. Pani Couture mia�a przy sobie bardzo m�od� osob�, Wiktoryn� Taillefer, kt�rej zast�powa�a matk�. Obie p�aci�y razem do tysi�ca o�miuset frank�w rocznej pensji. Na drugim pi�trze jedno mieszkanie zajmowa� staruszek nazwiskiem Poiret, drugi m�czyzna oko�o czterdziestoletni, kt�ry nosi� czarn� peruk�, malowa� bokobrody i mieni� si� ekskupcem; nazywa� si� Yautrin. (Trzecie pi�tro sk�ada�o si� z czterech pokoi, z kt�rych dwa by�y wynaj�te, w jednym mieszka�a stara panna, nazwiskiem Michonneau, <w drugim by�y fabrykant makaronu i krochmalu, kt�ry pozwala� si� zwa� oj^Teni G o r i o tTiDwa pozosta�e pokoje przeznaczone by�y dla przelotnych ptak�w, dla nieszcz�liwych student�w, kt�rzy, jak ojciec Goriot i panna Michonneau, mogli obr�ci� jedynie czterdzie�ci pi�� frank�w miesi�cznie na �ycie i mieszkanie, ale pani Vauquer nie lubi�a tego typu pensjonarzy, przyjmowa�a ich jedynie w braku czego lepszego, jedli za du�o chleba. W tej chwili jeden pok�j zajmowa� m�ody student praw przyby�y spod Angouleme13; liczna jego rodzina dokonywa�a cud�w, aby mu zapewni� tysi�c dwie�cie frank�w rocznie. Eugeniusz de Rastignac - takie by�o jego miano - by� jednym z owych m�odych ludzi pracowitych z musu, kt�rzy ju� w m�odym wieku pojmuj�, �e s�
13 Angouleme - (czyt.: Angulem) niewielkie miasto w po�udniowo-zachodniej Francji.
13 '
nadziej� rodziny, kt�rzy staraj� si� zdoby� podwaliny �wietnej przysz�o�ci, uk�adaj�c celowo plan studi�w i dostrajaj�c je z g�ry do przysz�ej ewolucji spo�ecze�stwa, i�by pierwsi mogli wycisn�� z niej korzy�ci. Bez interesuj�cych obserwacji tego m�odego cz�owieka oraz zr�czno�ci, z jak� umia� si� wcisn�� w paryskie salony, opowie�� ta nie posiada�aby owego kolorytu prawdy, jaki jej da z pewno�ci� jego bystro�� oraz ch�� zg��bienia tajemnic straszliwego po�o�enia r�wnie starannie ukrywanych przez tych, co je tworzyli, jak przez tego, co je cierpia�.
Nad trzecim pi�trem by� strych do bielizny oraz dwie klitki, gdzie sypiali pos�ugacz Krzysztof i gruba Sylwia, kucharka. Opr�cz siedmiu domowych pani Vauquer mia�a zawsze jakich o�miu student�w prawa lub medycyny i dw�ch lub trzech sta�ych go�ci abonuj�cych tylko obiady. Do obiadu siada�o w jadalni osiemna�cie os�b, mog�oby si� za� pomie�ci� dwadzie�cia, rano natomiast znajdowa�o si� tam tylko siedmioro domowych, kt�rych �niadanie mia�o charakter rodzinny. Ka�dy schodzi� w pantoflach, pozwala� sobie na swobodne uwagi tycz�ce stroju i zachowania si� przychodnich lub te� wydarze� poprzedniego wieczoru. Ci pensjonarze to by�y pieszczochy pani Vauquer, kt�ra ze �cis�o�ci� astronoma odmierza�a im starania i wygody wedle op�acanej sumy. Jeden i ten sam wzgl�d powodowa� tymi skupionymi przez traf istotami. Dwaj lokatorzy z drugiego pi�tra p�acili tylko siedemdziesi�t dwa franki na miesi�c. Tanio�� ta, kt�r� spotyka si� jedynie w dzielnicy St. Marcel i w kt�rej jedna pani Couture stanowi�a wyj�tek, �wiadczy, i� wszyscy ci pensjonarze musieli si� znajdowa� pod znakiem mniej lub bardziej, widocznych nieszcz��. Tote� �a�osny obraz tego domu powtarza� si� w stroju domownik�w, tak samo zaniedbanym. Surduty, kt�rych kolor sta� si� zagadk�; trzewiki, jakie w wytwornych dzielnicach porzuca si� przy bramie, wystrz�piona bielizna, odzie�, kt�ra mia�a ju� tylko dusz�;
suknie niemodne farbowane; zblak�e i stare cerowane koronki, r�kawi1 czki wy�wiecone od u�ycia, zrudzia�e ko�nierzyki i obszarpane chustki. O ile stroje przedstawia�y si� w ten spos�b, w zamian prawie wszyscy pensjonarze posiadali cia�a o mocnej budowie, organizmy, kt�re opar�y si� burzom, twarze zimne, twarde, wytarte na kszta�t wysz�ych z obiegu talar�w. Zwi�d�e usta zbrojone by�y chciwymi z�bami. Wygl�d tych pensjonarzy pozwala� si� domy�la� minionych lub
- - ' ' ^ l. � 14 ,
obecnych dramat�w, nie owych dramat�w rozgrywaj�cych si� przy blasku rampy, w malowanych kulisach, ale dramat�w �ywych i niemych, dramat�w mro�nych, kt�re wszelako pal� serce �arem, dramat�w nieustaj�cych.
Zm�czone oczy starej panny Michonneau przys�ania� brudny zielony daszek, zdolny wystraszy� anio�a lito�ci. Szal jej, o chudych i �a�osnych fr�dzlach, zdawa� si� odziewa� szkielet, tak kszta�ty, kt�re ukrywa�, by�y kanciaste. Jaki kwas odar� t� istot� z kobiecej fomy? Musia�a niegdy� by� �adna i zgrabna: by� li to wyst�pek, zgryzota czy chciwo��? Czy nadto kocha�a? Czy by�a dwuznaczn� modystk�, czy tylko kurtyzan�? Czy za tryumfy wyuzdanej m�odo�ci, przed kt�r� s�a�y si� rozkosze, pokutowa�a staro�ci� strasz�c� przechodni�w? -Bezbarwny jej wzrok przejmowa� dreszczem, zwi�d�a twarz kry�a co� gro�nego. Mia�a przenikliwy g�os konika polnego krzycz�cego w zaro�lach z nadej�ciem zimy. Powiada�a, �e zaj�a si� starszym panem cierpi�cym na katar p�cherza i opuszczonym przez w�asne dzieci, kt�re s�dzi�y, �e jest bez grosza. Starzec ten zostawi� jej tysi�c frank�w do�ywocia, periodycznie wydzieranego przez spadkobierc�w, kt�rych potwarzy sta�a si� pastw�. Mimo i� gra nami�tno�ci prze�ar�a jej twarz, mo�na by�o w niej odnale�� �lad bia�ej niegdy� cery i delikatnych rys�w kt�re pozwala�y przypuszcza�, �e cia�o zachowa�o resztki pi�kno�ci.
Pan Poiret by� to istny automat. Widz�c go snuj�cego si� niby szary cie� alejami Ogrodu Botanicznego w starym mi�kkim kaszkiecie, z lask� o ga�ce z po��k�ej ko�ci s�oniowej, kt�r� ledwo trzyma� w d�oni, widz�c bujaj�ce na wietrze po�y surduta, kt�ry niedostatecznie okrywa� spodnie niemal pr�ne i nogi w niebieskich po�czochach chwiej�ce si� jak u pijanego, brudn� bia�� kamizelk�, pokurczony �abot14 z grubego mu�linu i halsztuk okr�cony doko�a indyczej szyi, wielu ludzi zadawa�o sobie pytanie, czy ten chi�ski cie� nale�y do �mia�ej rasy syn�w Jafeta15, od kt�rych roi si� na bulwarach. Jaka praca
14 �abot - (z franc.) wyko�czenie ko�nierza z cienkiej namarszczonej koronki lub mu�linu.
15 synowie Jafeta, Jafetydzi - wed�ug tradycyjnej terminologii opartej na Biblii oznaczano tak tzw. ras� bia��. Balzak zaznacza tu, �e Poiret wydawa� si� raczej Chi�czykiem ni� Europejczykiem.
15 -
mog�a go tak pokurczy�, jaka nami�tno�� poc�tkowa�a g�bczast� twarz, kt�ra narysowana przez karykaturzyst� wydawa�aby si� nieprawdopodobna? Czym by� dawniej? Mo�e urz�dnikiem w ministerium sprawiedliwo�ci, w biurze, gdzie urz�d katowski przesy�a rachunki koszt�w, rachunki za dostaw� czarnych welon�w dla ojcob�jc�w, trocin do �miertelnego koszyka, sznur�w do gilotyny? Mo�e kontrolerem przy szlachtuzie16 lub podinspektorem urz�du zdrowia? S�owem, cz�owiek ten zdawa� si� jednym z mu��w wielkiego m�yna spo�ecznego; jednym z owych Raton�w paryskich, kt�rzy nie znaj� nawet swoich Bertrand�w17, jedn� z osi, na kt�rych kr�c� si� publiczne niedole lub publiczne plugastwa, s�owem, jednym z tych ludzi, na kt�rych widok m�wimy: "Hm, ostatecznie trzeba, aby tacy byli". �wietny Pary� nie zna tych twarzy wyblak�ych od moralnych lub fizycznych cierpie�. Ale Pary� to prawdziwy ocean. Mo�ecie rzuca� we� sond�, nigdy nie poznacie prawdziwej jego g��boko�ci. Przebie�-cie go, opisujcie, cho�by�cie nie wiem jak go przebiegali i opisywali, cho�by nie wiem jak liczni i gorliwi byli badacze tego morza, zawsze znajdzie si� jaka� dziewicza ustro�, nieznajoma czelu��, kwiaty, per�y, potwory, co� nies�ychanego, zapomnianego przez literackich nurk�w. Pensjonat Vauquer jest jedn� z tych ciekawych potworno�ci.
' Dwie postacie tworzy�y uderzaj�cy kontrast z og�em pensjonarzy i przychodnie h. Mimo i� Wiktoryna Taillefer^blada by�a ow� chorobliw� blado�ci� m�odych dziewcz�t''dotkni�tych chloroz�18, a jej smutek, jej nie�mia�o��, uboga i skromna posta� mia�y co� zbli�onego z powszechnym cierpieniem stanowi�cym t�o tego obrazu - twarz jej nie by�a stara, ruchy i g�os by�y �wie�e. Ta smutna m�odo�� przypomina�a ro�lin� o po��k�ych li�ciach, �wie�o zasadzon� w nie�yczliwym gruncie. Rudawa p�e�, p�owe w�osy, zbyt szczup�a kibi� tchn�y wdzi�kiem, jaki dzisiejsi poeci znajduj� w pos��kach �redniowiecza.
16 szlachtuz - (z niem.) rze�nia.
17 Raton, Bertrand- postacie z bajki Lafbntaine'a, "Raton" oznacza tu cz�owieka bez skrupu��w, kt�ry wys�uguje si� mo�niejszym "Bertrandom". W r. 1833 komediopisarz Scribe przypomnia� te postacie w swej komedii politycznej Bertrand i Raton.
18 chloroz� - (z �ac.) anemia, niedokrewno��; przy chorobie tej cz�sto wyst�puje sta�a blado�� twarzy.
\ 16
r
Szare podkr��one oczy wyra�a�y chrze�cija�sk� s�odycz i rezygnacj�. ) Niekosztowny str�j zdradza� m�ode kszta�ty. By�a �adna przez kontrast. W szcz�ciu by�aby urocza: szcz�cie jest poezj� kobiet, jak str�j ich barwiczk�. Gdyby balowe upojenie rzuci�o swe r�owe blaski na t� blad� twarzyczk�; gdyby s�odycze wykwintnego �ycia ubarwi�y te zapad�e policzki; gdyby mi�o�� o�ywi�a te smutne oczy, Wiktoryna mog�aby i�� o lepsze z naj�adniejszymi. Brakowa�o jej tego, co stwarza drugi raz kobiet�: stroju i czu�ych s��wek. Historia jej mog�aby wype�ni� ca�� ksi��k�. Ojciec Wiktoryny podejrzewaj�c, �e to dziecko nie jest jego, nie chcia� jej przy sobie, wyznaczy� c�rce jedynie sze��set frank�w rocznie i obszed� prawo, aby przekaza� ca�y maj�tek synowi. Pani Couture, daleka krewna matki, kt�ra niegdy� schroni�a si� u niej, aby umrze� z rozpaczy, zaopiekowa�a si� sierot� jak w�asnym dzieckiem. Nieszcz�ciem wdowa po komisarzu nie posiada�a nic poza rent� wdowi� i emerytur�; mog�a pewnego dnia zostawi� biedn� dziewczyn�, bez do�wiadczenia i �rodk�w, na pastw� losu. Poczciwa kobieta prowadzi�a Wiktoryn� na msz� co niedziel�, do spowiedzi co dwa tygodnie, aby z niej zrobi� na wszelki wypadek nabo�n� dziewczyn�. Mia�a s�uszno��. Uczucia religijne otwiera�y przysz�o�� odtr�conemu dziecku, kt�re kocha�o ojca, kt�re co roku puka�o do ojcowskich drzwi, nieub�agalnie zamkni�tych. Brat, jedyny naturalny po�rednik, nie odwiedzi� jej ani razu w ci�gu czterech lat i nie posy�a� �adnej pomocy. B�aga�a Boga, aby otworzy� oczy ojca, aby zmi�kczy� serce brata: nie oskar�aj�c ich, modli�a si� za obu. Pani Couture i pani Vauquer nie znajdowa�y w s�owniku do�� obel�ywych s��w, aby napi�tnowa� to post�powanie. Gdy przeklina�y bezecnego milionera, Wiktoryna �agodzi�a je s�odkimi s�owy, podobnymi do �piewu ranionego go��bia, kt�rego bolesny krzyk jeszcze wyra�a mi�o��.
[Eugeniusz de Rastignac mia� typow� twarz po�udniowca, bia�� cer�, czarne w�osy, niebieskie oczy. Posta� jego, obej�cie, formy zdradza�y pa�skie dziecko, kt�re z domu wynios�o niezawodne tradycje dobrego smaku. Oszcz�dny w stroju, donasza� na codzie� zesz�oroczne suknie; mimo to wychodzi� niekiedy na miasto odziany tak, jak ubieraj� si� panicze. Zwykle nosi� stary surdut, lich� kamizelk�, tani czarny krawat, zniszczony, �le"(r)%sazany, spodnie odpowiadaj�ce ca�o�ci i �elowane buty.
v-
JL^Przejscie mi�dzy tymi dwiema osobami a reszt� stanowi� Vautnn, czterdziestolatek o farbowanych bokobrodach. By� to jeden z tych ludzi, o kt�rych si� m�wi: "T�gi chwat!" Mia� szerokie ramiona, rozwini�ty tors, wybitnie zarysowane mi�nie, grube, kwadratowe r�ce poros�e p�czkami rudej szczeci. Twarz, poorana przedwczesnymi zmarszczkami, mia�a wyraz twardy, kt�remu przeczy�o �atwe i serdeczne wzi�cie. Niski, basowy g�os, w harmonii z grub� weso�o�ci�, nie by� niemi�y.\ Vautnn by� uczynny i jowialny. Je�li, dajmy na to, niedomaga� jaki� zamek w mieszkaniu, zaraz go roz�o�y�, naprawi�, naoliwi�, przypi�owa�, z�o�y� z powrotem m�wi�c: "Znamy si� na tym interesie". Zna� zreszt� wszystko, okr�ty, morze, Francj�, zagranic�, interesy, ludzi, wypadki, prawa, hotele i wi�zienia. Je�li kto� nadto si� u�ala�, natychmiast ofiarowywa� mu us�ugi. Po�yczy� niejeden raz pieni�dzy pani Vauquer i wielu pensjonarzom; ale ci, kt�rym wygo-dzi�, raczej by umarli, ni�by go mieli zarwa�, tyle mimo dobrodusznej miny budzi�o obawy jego g��bokie i stanowcze spojrzenie. Mia� zwyczaj plucia na par� krok�w, zwiastuj�cy niezm�con� zimn� krew, kt�ra nie cofn�aby si� przed zbrodni�, gdyby tak pad�o. Oko jego, jak surowy s�dzia, wnika�o w g��b ka�dej kwestii, ka�dego sumienia, uczucia. Zwyk� by� wychodzi� po �niadaniu, zjawia� si� na obiad, znika� na ca�y wiecz�r i wraca� ko�o p�nocy przy pomocy klucza, kt�ry mu pani Vauquer powierzy�a. On jeden cieszy� si� tym przywilejem. Ale te� by� on na najlepszej stopie z wdow�, kt�r� nazywa� m a m u -s i �, obejmuj�c j� wp�: pochlebstwo nie do�� ocenione! Dobra kobieta uwa�a�a to za rzecz jeszcze �atw�, podczas gdy jeden Vautnn mia� rami� do�� d�ugie, aby obj�� t� powa�n� cyrkumferencj�19. Szeroki jego gest objawia� si� w tym, i� p�aci� szczodrze pi�tna�cie frank�w na miesi�c za kaw� z w�dk�, kt�r� zwyk� by� pija� przy deserze. Ludzie mniej powierzchowni ni� owa m�odzie� porwana wirem paryskiego �ycia lub starcy oboj�tni na wszystko, co ich bezpo�rednio nie tyczy, nie byliby poprzestali na dwuznacznym wra�eniu, jakie w nich budzi� Vautnn. On zna� lub odgadywa� sprawy tych, co go otaczali, gdy nikt nie m�g� przenikn�� jego my�li ani zaj��. Jego pozorna dobroduszno��, jego sta�a uprzejmo�� i weso�o�� stanowi�y niby zapor�, kt�r� od-
19 cyrkumferencja - (z la�.) okr�g, obw�d.
\- \ -'
! . , , l - . ;
grodzi� si� od innych; mimo to cz�sto zdarza�o si� mu ods�oni� straszliw� g��bi� swego charakteru. Cz�sto wybuch godny Juwenala20, jak gdyby rozkoszuj�cy si� tym, aby zohydza� prawa, aby smaga� spo�ecze�stwo, dowodzi� jego niekonsekwencji, budzi� przypuszczenie, �e ten cz�owiek ma uraz� do �wiata i �e na dnie jego �ycia znajduje si� starannie zagrzebana tajemnica.
Przyci�gana mo�e bezwiednie si�� czterdziestolatka lub urod� studenta panna Taillefer dzieli�a ukradkowe spojrzenia, swoje tajemne my�li mi�dzy nich obu; ale �aden z nich, na poz�r, nie my�la� o niej, mimo i� przypadek m�g� z dnia na dzie� zmieni� jej po�o�enie i uczyni� z niej posa�n� parti�. Zreszt� nikomu tam nie przysz�o do g�owy sprawdza�, czy nieszcz�cia przytaczane przez kt�rego� z wsp�-lokator�w s� prawdziwe czy udane. Wszyscy �ywili wzgl�dem siebie wzajemn� oboj�tno�� z domieszk� zrozumia�ej nieufno�ci. Ka�dy wiedzia�, �e nikt nie ma sposobu ul�enia jego nieszcz�ciom; wzajemne za� zwierzenia wyczerpa�y czar� wsp�czucia. Podobni staremu ma��e�stwu, nie mieli ju� sobie nic do powiedzenia. Pozosta�y stosunki jedynie mechaniczne, tarcie nie naoliwionych k�ek. Ka�da z tych os�b zdolna by�a min�� oboj�tnie na ulicy �lepego, wys�ucha� bez wzruszenia opowie�ci o czyjej� niedoli i patrze� na �mier� jako na rozwi�zanie problemu n�dzy, kt�ra pozwala�a ch�odno ogl�da� najstraszliwsze agonie. Najszcz�liwsz� z tych zn�kanych dusz by�a pani Vauquer, kr�luj�ca w tym przytu�ku. Dla niej jednej ma�y ogr�dek, kt�ry cisza i ch��d, susza i zimno czyni�y rozleg�ym na kszta�t stepu, by� powabnym gaikiem. Dla niej jednej �w ��ty i ponury dom, cuchn�cy grynszpanem21 szynkowej lady, mia� swoje uroki. Te celki by�y jej w�asno�ci�. �ywi�a tych galernik�w, skazanych na wiekuiste katusze, sprawuj�c nad nimi formaln� w�adz�. Gdzie� w ca�ym Pary�u znalaz�yby biedne istoty za t� cen� zdrowy i obfity pokarm oraz mieszkanie, w kt�rym mog�y sobie stworzy� je�li nie wykwint i wygod�, to w ka�dym razie schludno�� i zdrowie? Gdyby nawet pozwoli�a sobie na krzycz�c� niesprawiedliwo��, ofiara znios�aby to bez skargi.
20 J u w e n a l (Juvenalis) Decimus Junius, ok. 60-140 n.e., rzymski poeta satyryczny gromi�cy z oburzeniem i patosem rozk�ad moralny warstw rz�dz�cych cesarskiego Rzymu.
21 grynszpan - (z niem.) tu: pozielenia�a mied�.
19
Takie zgromadzenie musia�o si� sta� w miniaturze odbiciem spo�ecze�stwa. W�r�d osiemnastu sto�ownik�w spotyka�o si� jak w szko�ach, biedn� upo�ledzon� istot�, koz�a ofiarnego, na kt�rego spada�y wszystkie �arciki. Z pocz�tkiem drugiego roku posta� ta sta�a si� dla Eugeniusza de Rastignac najbardziej godn� uwagi ze wszystkich tych os�b, mi�dzy kt�rymi trzeba mu by�o �y� jeszcze dwa lata. Owym popychad�em by� ekshandlarz m�ki, ojciec Goriot, na kt�rego g�owie zar�wno malarz, jak historyk skupi�by ca�e �wiat�o. Moc� jakiego przypadku ta zaprawna nienawi�ci� wzgarda, to pomieszane z lito�ci� prze�ladowanie, ta zniewaga nieszcz�cia ugodzi�y najdawniejszego z pensjonarzy? Czy da� do nich pow�d przez �miesznostki lub dziwactwa, kt�re ludzie przebaczaj� trudniej ni� wyst�pki? Pytania te potr�caj� o wiele spo�ecznych niesprawiedliwo�ci. Mo�e jest w naturze ludzkiej kaza� wszystko znie�� komu�, kto wszystko cierpi przez istotn� pokor�, s�abo�� lub oboj�tno��. Czy� nie lubimy dowodzi� naszej si�y kosztem kogo� albo czego�? Najw�tlejsza istota, wyrostek uliczny dzwoni do wszystkich bram w mro�n� noc lub wspina si� na palce, aby wypisa� swoje nazwisko na nietkni�tym pomniku.
:{. [^Ojciec Goriot, starzec sze��dziesi�ciodziewi�cioletni, osiedli� si� u pani Vauquer w 1813 r. wycofawszy si� z interes�w. Zrazu wzi�� mieszkanie zajmowane obecnie przez pani� Couture i p�aci� tysi�c dwie�cie frank�w, jak cz�owiek, dla kt�rego r�nica paru ludwik�w by�a drobnostk�. Pani Vauquer od�wie�y�a trzy pokoje w zamian za kwot�, kt�ra pokry�a podobno warto�� lichego urz�dzenia, perkaliko-wych firanek, politurowanych i obitych pluszem foteli, kilku malowide� i papierowego obicia, jakim wzgardzi�by lada szynk podmiejski. Mo�e niedba�a hojno��, z jak� ojciec Goriot (w�wczas nazywano go panem Goriot) pozwoli� si� obdziera�, zjedna�a mu opini� g�upca nie maj�cego poj�cia o interesach. Goriot przyby� z zasobn� garderob�, wyekwipowany jak kupiec, kt�ry dorobiwszy si�, niczego sobie nie odmawia. Pani Vauquer podziwia�a osiemna�cie koszul z holenderskiego p��tna, kt�rych cienko�� bi�a w oczy tym bardziej, i� fabrykant makaronu wpina� w �abot diamentowe szpilki po��czone z�otym �a�cuszkiem. 'Ubrany zazwyczaj w b��kitny garnitur, wdziewa� co dzie� �wie�� bia�� pikow� kamizelk�, pod kt�r� falowa� wydatny brzuszek, podnosz�cy swym obwodem ci�ki z�oty �a�cuch z mn�s-
20
twem brelok�w22. Tabakierka, r�wnie� z�ota, zawiera�a medalion pe�en w�os�w, kt�re na poz�r �wiadczy�y o mi�osnych podbojach. Kiedy gospodyni �artobliwie wymy�la�a mu od lampart�w, na ustach starego b��dzi� weso�y u�miech zadowolonego mieszczucha. Szafy jego pe�ne by�y sreber z dawnego gospodarstwa. Oczy wdowy p�on�y, kiedy pomaga�a us�u�nie rozpakowywa� i uk�ada� �y�ki, chochle, widelce, serwis na oliw�, sosjerki, p�miski, srebrne nakrycia do �niadania, kawa�ki nie zawsze gustowne, ale maj�ce pe�n� wag�. Goriot nie chcia� si� rozsta� z tym sprz�tem, podarki te przypomina�y mu domowe uroczysto�ci.
- To - obja�nia� pani� Vauquer chowaj�c spodek i czark�, kt�rej pokrywk� zdobi�y ca�uj�ce si� turkawki - to pierwszy podarek �ony w rocznic� �lubu. Bidusia droga! Po�wi�ci�a na to swoje panie�skie oszcz�dno�ci. Pojmuje pani, wola�bym raczej drapa� paznokciami ziemi�, ni� rozsta� si� z t� pami�tk�. Chwa�a Bogu, b�d� m�g� w tym pija� kawk� co rano a� do ko�ca �ycia. Niezgorzej wyszed�em z interes�w, mam zapewniony do �mierci chleb, i to z omast�.
Wreszcie pani Vauquer spostrzeg�a, okiem ciekawej sroki, listy zastawne23, kt�re zsumowane z grubsza mog�y dawa� poczciwemu Goriot jakich� osiem do dziesi�ciu tysi�cy frank�w rocznie.
Od tego dnia pani Vauquer z domu Conflans, kt�ra mia�a lat czterdzie�ci osiem, ale przyznawa�a si� do trzydziestu dziewi�ciu, powzi�a my�l.fMimo i� powieki ojca Goriot by�y obrz�k�e i obwis�e, co zmusza�o go do cz�stego wycierania oczu, ca�a powierzchowno�� wyda�a si� wdowie przyjemna i dystyngowana. Poza tym �ydki jego, mi�siste i wydatne, zar�wno jak d�ugi graniasty nos, zwiastowa�y przymioty moralne, do kt�rych wdowa zdawa�a si� przywi�zywa� wag�, a kt�re potwierdza�a szeroka i naiwna twarz poczciwca. Wygl�da� na solidnie zbudowan� besti�, zdoln� w�o�y� ca�� swoj� inteligencj� w uczucie. W�osy zaczesane w skrzyde�ka, kt�re balwierz24 przychodzi� pudrowa� co rano, rysowa�y pi�� charakterystycznych
22 breloki - (z franc.) ozdoby przyczepione do �a�cuszka od zegarka.
23 listy zastawne - dokumenty zobowi�zuj�ce d�u�nika do wyp�aty okre�lonych kwot na rzecz i na ��danie ich posiadacza. Listy zastawne by�y form� zabezpieczenia kapita�u.
24 balwierz - (z franc. barbier) golibroda, fryzjer.
21
punkt�w na niskim czole i dobrze stroi�y jego fizys. Mimo i� z wejrzenia nieco pospolity, zdradza� taki dostatek w stroju, tak obficie za�ywa� tabak�, si�ka� j� jak cz�owiek tak pewny, �e zawsze b�dzie mia� pe�no makuby25 w tabakierce^' W dniu, w kt�rym pan Goriot rozgo�ci� si� u niej, pani Vauquer po�o�y�a si� wieczorem do ��ka piek�c si�, niby kuropatwa w s�oninie, w ogniu pragnienia, aby zrzuci� �a�obny welon wdowy i odrodzi� si� jako pani Goriot. Wyda� si�, sprzeda� pensjonat, paradowa� pod r�k� z tym tuzem mieszcza�stwa, sta� si� figur� w dzielnicy, kwestowa�, je�dzi� w niedziel� na trawk� do Choisy, Soisy, Gentiiiy; chodzi� do teatru do lo�y, nie czekaj�c na gratisowe bilety, kt�re jej przynosili w lipcu niekt�rzy sto�ownicy:
wymarzy�a sobie ca�e Eldorado26 paryskiego drobnomieszcza�stwa. Nie przyzna�a si� nikomu, �e ma czterdzie�ci tysi�cy frank�w, uciu�anych grosz do grosza. To pewna, i� pod wzgl�dem maj�tkowym uwa�a�a si� za bardzo przyzwoit� parti�.
- Co si� tyczy reszty, warta jestem przecie� tyle co on - powiada sobie przewracaj�c si� po ��ku, jak gdyby chc�c przekona� sam� siebie o wdzi�kach, kt�rych g��boki odcisk gruba Sylwia znajdowa�a co rano w po�cieli.
Od tego dnia blisko przez trzy miesi�ce pani Vauquer korzysta�a z balwierza pana Goriot i poczyni�a wk�ady toaletowe, usprawiedliwione konieczno�ci� pewnego decorum, w harmonii z godnymi osobami, kt�re nawiedza�y jej dom. Rozwin�a wiele intryg, aby zmieni� personel pensjonarzy, podkre�laj�c pretensj� przyjmowania odt�d jedynie ludzi dystyngowanych. Skoro zjawi� si� kto� obcy, szczyci�a si� pierwsze�stwem, jakie jej da� pan Goriot, jeden z najbardziej szanownych przemys�owc�w paryskich. Rozdawa�a prospekty, na kt�rych widnia�o: PENSJONAT PANI VAUQUER. Jest to, powiada�a, jeden z najstarszych i najbardziej cenionych pensjonat�w w dzielnicy �aci�skiej. Posiada uroczy widok na ulic� Gobelin�w (wida� j� by�o z trzeciego pi�tra) i �adny ogr�d, na kt�rego ko�cu rozci�ga si� aleja lipowa! Wspomniano tam o dobrym powietrzu i o ustronnym po�o�eniu. Prospekt ten �ci�gn�� hrabin� de 1'Amber-
25 makuba - (z hiszp.) wysoki gatunek tabaki.
26 Eldorado - kraj legendarnych bogactw, obfituj�cy w z�oto; tu oznacza spe�nienie
22
mesnil, kobiet� trzydziestosze�cioletni�, czekaj�c� ko�ca likwidacji i uregulowania emerytury, kt�ra jej si� nale�a�a jako wdowie po generale poleg�ym na polach bitwy. Pani Vauquer wprowadzi�a pewien wykwint w kuchni, kaza�a pali� w salonie blisko przez p� roku i wype�nia�a tak sumiennie obietnice prospektu, �e dok�ada�a ze swego. Tote� hrabina zapewnia�a pani� Vauquer, nazywaj�c j� drog� przyjaci�k�, i� �ci�gnie jej baronow� de Yaumerland i wdow� po pu�kowniku hr. Picquoiseau, swoje dobre znajome, kt�re musz� domieszka� terminu w dzielnicy Marais, w pensjonacie dro�szym ni� zak�ad pani Vauquer. Te damy b�d� si� mia�y zreszt� bardzo dobrze, skoro ministerium wojny za�atwi ich spraw�.
- Ale - dodawa�a - te biura nie ko�cz� nigdy nic! Obie wdowy przychodzi�y po obiedzie do pokoju pani Vauquer i ucina�y tam pogaw�dk�, popijaj�c nalewk� i zajadaj�c smako�yki zrobione specjalnie dla pani domu. Pani de 1'Ambermesnil pochwali�a widoki gospodyni na pana Goriot: doskona�y pomys�, kt�ry zreszt� odgad�a od pierwszego sp�j r�enia; [.Goriot wyda� si� jej m�em idealnym'3
- Och! moja droga pani, m�czyzna zdr�w jak ryba - m�wi�a wdowa - cz�owiek doskonale zakonserwowany, mo�e jeszcze da� kobiecie wiele satysfakcji.
Hrabina da�a dobrodusznie pani Vauquer par� wskaz�wek co do stroju, nie b�d�cego w harmonii z jej pretensjami.
- Trzeba si� postawi� na stopie wojennej - rzek�a. Po d�ugich naradach wdowy uda�y si� razem do Palais Royal, gdzie w Galeriach Drewnianych27 kupi�y kapelusz z pi�rami i czepek. Hrabina zaci�gn�a przyjaci�k� do "Joasi", gdzie wybra�y sukni� i szal. Skoro wystrzelano t� amunicj� i wdowa stan�a pod broni�, przypomina�a wiernie szyld sklepu "Pod strojnym wo�em". Mimo to by�a tak zadowolona ze swej postaci, i� czu�a si� wdzi�czn� hrabinie i, jakkolwiek nieskora do podark�w, ofiarowa�a jej kapelusz za dwadzie�cia frank�w. Co prawda, mia�a zamiar prosi� j�, po przyja�ni, o wysondowanie Goriota i poparcie jej interes�w. Pani de 1'Amber-
27 Galerie Drewniane - targowisko, rodzaj gie�dy towarowej mieszcz�cej si� w Palais Royal, w centrum Pary�a. Z instytucji tej czerpali dochody ksi���ta Orlea�scy, kt�rych w�asno�ci� by� w�wczas �w pa�ac.
23
mesnil ch�tnie ofiarowa�a si� z przyjacielsk� pomoc� i zacz�a oblega� starego makaroniarza, kt�rego zdo�a�a �ci�gn�� na konferencje; ale znalaz�szy go wstydliwym, �eby nie powiedzie� opornym, wobec usi�owa�, jakimi natchn�a j� osobista ch�� uwiedzenia go na w�asny rachunek, wysz�a oburzona jego grubia�stwem.
- Moja z�ota pani - rzek�a do najdro�szej przyjaci�ki - nic pani nie wyci�nie z tego cz�owieka: podejrzliwy do �mieszno�ci, kutwa, g�upiec, ba�wan, kt�ry przyniesie ci same zgryzoty.
Mi�dzy panem Goriot a pani� de 1'Ambermesnil zasz�y rzeczy tego rodzaju, �e hrabina nie chcia�a widzie� go na oczy. Nazajutrz znik�a, zapominaj�c zap�aci� pensji za p� roku i zostawiaj�c rupiecie warte pi�� frank�w. Mimo zawzi�to�ci, z jak� pani Vauquer prowadzi�a poszukiwania, nie mog�a uzyska� w Pary�u �adnej wiadomo�ci o hrabinie de 1'Ambermesnil. M�wi�a cz�sto o tej �a�osnej sprawie, bolej�c nad sw� �atwowierno�ci�, mimo i� by�a bardziej nieufna od kotki, ale by�a w tym podobna do wielu os�b, kt�re strzeg� si� swoich bliskich, a dadz� si� wystrychn�� na dudka pierwszemu z ulicy. Jest to zjawisko dziwne, ale prawdziwe, kt�rego korzenie �atwo odnale�� w sercu ludzkim. By� mo�e, niekt�rzy ludzie nie maj� ju� nic do zyskania wobec os�b, z kt�rymi �yj�, ods�oniwszy im pustk� w�asn�, czuj�, �e �ci�gn�li na siebie s�d zas�u�ony a surowy; ale doznaj�c niezwalczonej potrzeby pochlebstwa, na kt�rym im zbywa, lub ��dni b�yszcze� pozorami przymiot�w, kt�rych im brak, sil� si� zyska� szacunek lub serce obcych z nara�eniem si� na to, i� pr�dzej lub p�niej je strac�. Istniej� wreszcie osoby z natury interesowne, kt�re nie uczyni� nic dobrego dla przyjaci� lub bliskich, bo to jest ich obowi�zek; podczas gdy oddaj�c us�ug� obcym odcinaj� kupony pr�no�ci. Im kr�g przywi�za� jest bli�szy, tym mniej maj� serca; im bardziej si� oddala, tym s� us�u�niejsi. Pani Vauquer mia�a z pewno�ci� co� z tych obu natur, ma�ostkowych, fa�szywych, wstr�tnych.
- Gdybym ja by� tutaj - mawia� w�wczas Yautrin - nie by�oby si� pani zdarzy�o to nieszcz�cie! Od pierwszego spojrzenia spenetrowa�bym szelmeczk�. Znam si� na tych cyferblatac h_/
Jak wszyscy mali ludzie, pani Vauquer mia�a zwyczaj nie wychodzi� z ko�a przypadk�w i nie s�dzi� ich przyczyn. Lubi�a czepia� si� drugich o w�asne b��dy. Od czasu tej katastrofy uwa�a�a zacnego makaroniarza za �r�d�o nieszcz�cia i, jak m�wi�a, od tego dnia zacz�a
24
trze�wie� na jego punkcie. Poznawszy bezskuteczno�� swoich mizd-rze� i koszt�w reprezentacji rych�o odgad�a i przyczyn�. Spostrzeg�a, �e pensjonarz, wedle jej wyra�enia, gdzie� �azi. S�owem, nabra�a prze�wiadczenia, �e jej wypieszczona nadzieja jest chimer� i �e nigdy, wed�e energicznego wyra�enia hrabiny, kt�ra wyra�nie zna�a si� na tym, nie wyci�nie nic z tego cz�owieka. Posun�a si�, si�� rzeczy, dalej w nienawi�ci, ni� wprz�d zasz�a w sympatii. Nienawi�� by�a w proporcji nie do jej mi�o�ci, ale do zawiedzionych nadziei. O ile serce ludzkie znajduje chwil� spoczynku wst�puj�c na wy�yny przywi�zania, rzadko zatrzymuje si� na bystrym spadku nienawi�ci. Ale Goriot by� jej pensjonarzem, wdowa musia�a tedy st�umi� wybuchy zranionej mi�o�ci w�asnej, pogrzeba� westchnienia, kt�re wydziera� jej ten zaw�d, i d�awi� pragnienie zemsty, jak mnich gn�biony przez przeora. Ma�e dusze zaspokajaj� dobre czy z�e uczucia za pomoc� nieustannych ma�ostek. Wdowa rozwin�a ca�� kobiec� z�o�liwo�� w prze�ladowaniu swojej ofiary. Zacz�a od tego, �e obci�a wszystkie przyprawy i dodatki wprowadzone ostatnimi czasy przy stole.
- �adnych korniszon�w, �adnych pikl�w, to s� bzdurstwa! - rzek�a do Sylwii w dniu, w kt�rym wr�ci�a do dawnego programu.
\Goriot by� to cz�owiek skromny, u kt�rego oszcz�dno��, niezb�dna ludziom pracy, wyrodzita si� w przyzwyczajenie. Zupa, sztuka mi�sa," jarzyna zawsze mia�y zosta� jego ulubionym obiadem. Trudno by�o zatem pani Vauquer dokuczy� sto�ownikowi, kt�rego gust�w nie mog�a w niczym zadrasn��. Zrozpaczona, �e trafi�a na cz�owieka nie posiadaj�cego s�abej strony, zacz�a podkopywa� jego stanowisko:
w ten spos�b zarazi�a sw� niech�ci� sto�ownik�w, kt�rzy dla rozrywki szli na r�k� jej zem�cie. Pod koniec roku wdowa dosz�a do takiej nieufno�ci, �e pyta�a sama siebie, czemu ten by�y kupiec, licz�cy siedem do o�miu tysi�cy frank�w renty, posiadaj�cy wspania�e srebra i kosztowno�ci niczym jaka utrzymanka, mieszka u niej p�ac�c pensj� tak skromn� w stosunku do swego maj�tku. W pierwszym roku Goriot obiadowa� zwykle raz lub dwa razy na tydzie� poza domem; p�niej, nieznacznie, doszed� do tego, �e jada� w mie�cie tylko dwa razy na miesi�c. Wyprawy im� Goriota nadto by�y zgodne z interesami pani Vauquer, aby mog�a bez niech�ci patrze� na regularno��, z jak� sto�ownik jej spo�ywa obiad w domu. Zmiany przypisywa�a zar�wno powolnemu upadkowi maj�tkowemu, jak ch�ci dokuczenia gospodyni.
25
Naj wstr�tnie j szym nawykiem tych lilipucich dusz jest to, �e podsuwaj� swoje ma�ostki innym. Na nieszcz�ciefz ko�cem drugiego roku pan Goriot usprawiedliwi� gadania, kt�rych by� przedmiotem, prosz�c pani� Vauquer o przeniesieniego na drugie pi�tro i o zni�enie pensji do dziewi�ciuset frank�w. Stary rozwin�� tak �cis�� oszcz�dno��, �e nigdy nie pali�o si� u niego w zimie. Pani Vauquer za��da�a zap�aty z g�ry, w czym pan Goriot, kt�rego odt�d nazywa�a ojcem Goriot, nie stawia� trudno�ci. Zacz�to na wyprz�dki zgadywa� przyczyny tego, ale dochodzenie by�o trudne! Jak orzek�a fa�szywa hrabina, ojciec Goriot by� to cz�owiek skryty, mruk. Wedle logiki ludzi o pustej g�owie - z natury niedyskretnych, bo maj� do zwierzenia jedynie same b�ahostki - kto�, kto nie m�wi o swoich sprawach, musi by� podejrzany. Ten szanowny kupiec sta� si� zatem huka jem, ten "ba�amut" zosta� starym ladaco. To (wedle Vautrina, kt�ry w�a�nie zamieszka� w pensjonacie) ojciec Goriot by� cz�owiekiem, kt�ry chodzi na gie�d� i kt�ry zrujnowawszy si� na grubej grze wegetuje tam pok�tnie. To zn�w by� to jeden z tuzinkowych szuler�w, kt�rzy ryzykuj� ma�e sumki i wygrywaj� co dzie� po dziesi�� frank�w w ruletk�. To zn�w robiono ze� szpicla, w�chaj�cego si� z tajn� policj�;
ale Vautrin twierdzi�, �e stary nie jest do�� szczwany na to. Wreszcie w oczach innych lokator�w by� kutw� po�yczaj�cym na lichw�, cz�owiekiem topi�cym ca�e mienie w loterii liczbowej. Przypisywano mu wszystko, co tylko wyst�pek, ha�ba, niedo��stwo zdolne s� wyhodowa� najbardziej tajemniczego. Tylko, mimo ca�ej nikczemno-�ci jego przywar i post�powania, wstr�t wdowy nie dochodzi� do tego, aby mu wym�wi� dom: p�aci� regularnie. Przy tym b