2563
Szczegóły |
Tytuł |
2563 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2563 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2563 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2563 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
tytu�: "Zbrodnie w imieniu Chrystusa"
autor: Robert A. Haasler
Zamiast wst�pu
"...cokolwiek uczynili�cie jednemu z tych moich braci najmniejszych, mnie
uczynili�cie"
/Mat. 25-40/
Przedmowa do wydania polskiego
"M�wili o Chrystusie i wszystkich �wi�tych, nakazuj�c jednocze�nie rze�",
takie s�owa jak�e cz�sto powtarzano w marcu 2000 roku, w czasie kiedy papie� Jan
Pawe� II przygotowa� deklaracj� Ko�cio�a katolickiego, w kt�rej prosi� o
wybaczenie wszystkich zbrodni i niegodziwo�ci pope�nionych przez ludzi Ko�cio�a
i w imieniu Ko�cio�a. Zaiste wa�ne to by�o wydarzenie dokonane "pod naciskiem"
wielu wyzna� chrze�cija�skich, reformatorskich si� w samym Ko�ciele, a g��wnie
�rodowisk �ydowskich; papie� wywodz�cy si� z kraju tolerancyjnego musia� wbrew
wielu najwybitniejszym hierarchom Ko�cio�a znale��
takie s�owa, kt�re oddawa�yby prawd� o krwi� op�ywaj�cej historii, a
jednocze�nie nie obci��a�y win� wsp�wyznawc�w. Jak zawsze w takich przypadkach,
w�r�d s��w podziwu dla odwagi papie�a, pada�y g�osy niezadowolenia, �e
przyznanie si� do b��d�w historii by�o tylko po�owiczne. Nie spos�b sprosta�
oczekiwaniom wszystkich.
Z ca�� pewno�ci� jednym z najwi�kszych osi�gni�� Roku �wi�tego -jubileuszu
dw�ch tysi�cy lat chrze�cija�stwa - by�o papieskie pochylenie si� nad b��dami:
zbrodniami wielkich swoich poprzednik�w i Ko�cio�a w ca�o�ci. Min� lata i
dziesi�ciolecia nim ca�a prawda o okropno�ciach zbrodni zostanie ujawniona.
Przede wszystkim musi by� wyra�ona zgoda samego Ko�cio�a, jego hierarch�w i
przyzwolenie milion�w wiernych na wskazanie najczarniejszych kart historii
Ko�cio�a. Ko�ci� czeka ci�ka pr�ba. Od jej pokonania, od g��bi przemy�le�
zale�e� b�dzie jego przysz�o��. Bez prawdy o przesz�o�ci nie da si� bowiem
budowa� prawdziwych fundament�w wiary. Tylko wtedy Pi�trowa opoka stanie si�
lit� ska��. Jak�e cz�sto jeszcze g�o�niej ni� s�owa papie�a, biskupa Rzymu,
pobrzmiewaj� w Ko�ciele g�osy "zwolennik�w" relatywizmu historycznego, takich
jak cho�by Vittorio Messori - autor ciesz�cej si� ogromnym powodzeniem ksi��ki
"Czarne karty Ko�cio�a".
Chyba ju� nigdy nie b�dziemy w stanie dokona� rzetelnego bilansu zbrodni
pope�nionych b�d� to bezpo�rednio na polecenie Ko�cio�a, b�d� te� z jego
inspiracji. Zadanie takie, wymagaj�ce dziesi�tk�w lat gruntownych studi�w
historycznych, i tak skazane by�oby na niepowodzenie. Zawierucha dziej�w bowiem
nie oszcz�dza�a �r�de� archiwalnych.
Z ca�� pewno�ci� i bez �adnego uproszczenia mo�na by stwierdzi�, �e Ko�ci�,
w tym szczeg�lnie Ko�ci� katolicki, stworzy� naj straszniejszy w dziejach
ludzko�ci mechanizm struktur w�adzy i w�a�ciw� temu doktryn� moraln�, kt�rej
metod� by�a zbrodnia. Zbrodnicze i antyludzkie systemy polityczne dziesi�tego
wieku, hitleryzm i stalinizm, ca�ymi gar�ciami czerpa�y z do�wiadcze� i tradycji
Ko�cio�a, dokonuj�c eksterminacji ca�ych narod�w, a zw�aszcza wszystkich tych,
kt�rych pos�dzano o niepos�usze�stwo i nieprawomy�lno��. Getta, ��te gwiazdy,
obozy eksterminacyjne, a nade wszystko my�l usprawiedliwiaj�ca zbrodni� i
uzasadniaj�ca potrzeb� zbrodni, nie s� wynalazkiem dwudziestego stulecia.
Wszystko to dobrze znane jest z dziej�w Ko�cio�a.
Jak�e daleko odszed� Ko�ci� od do�wiadcze� pierwszych wiek�w swego
istnienia. Chrze�cijanie, niepomni swej tragicznej historii, maj�c za nic nakazy
Chrystusa o mi�o�ci bli�niego, miast niesienia dobrej
nowiny, przez przesz�o p�tora tysi�ca lat szerzyli �mier� i zniszczenie.
Dziesi�tki milion�w ludzi zgin�o, by Ko�ci� m�g� nie�� s�owa zbawienia.
Pogromy ca�ych miast po�udniowej Francji, tysi�ce stos�w p�on�cych od
Portugalii po Polsk�, noc �wi�tego Bart�omieja, �mier� zakonu templariuszy,
wojny husyckie, eksterminacja Indian, rzezie w Azji i w Ameryce, wreszcie kary
wymierzane z ca�� surowo�ci� najwierniejszym nawet s�ugom Ko�cio�a - oto formy i
metody szerzenia dobrej nowiny. Rozdzia� specjalny tej ksi��ki po�wi�cimy
najbole�niejszej i bodaj�e najkrwawszej ranie Ko�cio�a - �ydom. Myli�by si�
jednak ten, kto s�dzi�by, �e sprawy, kt�re przypominamy w tym tomie, by�y
do�wiadczeniem jedynie Ko�cio�a katolickiego. Nie by�y od nich wolne i inne
ko�cio�y chrze�cija�skie, i te obrz�dk�w wschodnich, i te powsta�e w wyniku
Reformacji.
Ko�ci�, kiedy jeszcze sam by� zbyt s�aby, wykorzystywa� w�adz� �wieck�, aby
ta realizowa�a dzie�o zdobycia. Ale kiedy tron i o�tarz stanowili ju� jedno,
wystarczy�o s�owo, aby Ko�ci� przej�� ca�kowicie na siebie wymierzanie
"sprawiedliwo�ci". Masowe pogromy ca�ych wsi i region�w, wojny religijne i
krzy�owe, p�on�ce stosy, lochy zape�nione wi�niami - oto co z�o�y�o si� na
obraz dziej�w, do tej pory jeszcze obiektywnie nie przedstawiony.
Inkwizycja i Urz�d Wielkiego Penitencjariusza Ko�cio�a to tylko niekt�re
struktury stworzone przez Ko�ci� do walki, ale z kim?...
Nie jest nasz� ambicj� przedstawienie w tej ksi��ce ani mechanizm�w zbrodni,
ani wszystkich jej przyk�ad�w. Jak si� rzek�o, takie dzie�o nie jest mo�liwe do
przygotowania ani te� zasadne. Przedstawiamy Czytelnikom jedynie studia
przypadk�w.
"Zbrodnie w imieniu Chrystusa" - kt�re dzi� oddajemy w r�ce naszych sta�ych
Czytelnik�w -to ksi��ka b�d�ca kolejnym tomem serii "Grzeszna historia
Ko�cio�a". Niemal r�wnolegle przedstawiamy dwa dalsze tomy: "�ycie seksualne
papie�y" i jego rozwini�cie - "�ycie seksualne w Ko�ciele".
Wiele k�opot�w do�wiadczy� polski wydawca "Grzesznej historii Ko�cio�a" przy
okazji dystrybucji poprzednich tom�w. Poczynaj�c od atak�w s�ownych w setkach
list�w, po donosy do organ�w �cigania z ��daniem zaprzestania rozpowszechniania
wcze�niej wydanych tom�w, a zw�aszcza wstrzymania edycji tom�w przygotowywanych.
I niewiele brakowa�o, aby dzia�ania te odnios�y skutek. W ka�dym razie temu
w�a�nie "zawdzi�czamy" znaczne op�nienie w wydaniu nowych tom�w serii. Za to,
za wiele k�opot�w z dostarczeniem ksi��ek do os�b, kt�re je zam�wi�y, a
szczeg�lnie za dzia�ania podj�te przeciwko
wydawcy na etapie przygotowania do druku ksi��ki "Kobiety Watykanu" -
znacznie obni�aj�ce jej poziom edytorski - wszystkich serdecznie przepraszamy.
Pozostajemy w przekonaniu, �e czas poka�e, i� ani niniejsza ksi��ka, ani ca�a
seria nie by�y wymierzone przeciwko Ko�cio�owi, ani te� nie mia�y na celu
obra�ania uczu� religijnych. Jedynym ich celem by�a pr�ba - mo�e jeszcze
nieudolna - dochodzenia prawdy. Ona bowiem wyzwoli Was...
marzec-kwiecie� 2000
***
Wszystkich Czytelnik�w zapraszamy do klubu, kt�rego zasady dzia�ania
prezentujemy w broszurce towarzysz�cej tej ksi��ce. Wszystkich zainteresowanych
prosimy te� o kontakt telefoniczny: 032 2061175; 032 2800786 oraz 0501312739
Fa�szywi obro�cy
Przez kilka lat w�oski dziennik "Vivaio" prezentowa� na swych �amach seri�
artyku��w Vittorio Messoriego. W postaci ksi��kowej, a� w trzech tomach,
opublikowane zosta�y przez Wydawnictwo �wi�tego Paw�a w Mediolanie w 1995 roku,
a nast�pnie przet�umaczone na wiele j�zyk�w europejskich i wydane w kilkunastu
krajach. W Polsce cz�� pierwsz� zbioru artyku��w Messoriego opublikowa�o, w
gigantycznym nak�adzie. Wydawnictwo �w. Jacka w Katowicach.
Zdawa� by si� mog�o, �e oto powsta�a kolejna ksi��ka odnosz�ca si� do
najtrudniejszych historycznych chwil Ko�cio�a. "Czarne karty Ko�cio�a" Vittorio
Messoriego nie s� ksi��k� oboj�tn�. Tej ksi��ki nie mo�na nie zauwa�y�. Sam
autor nale�y bowiem do czo�owych publicyst�w Ko�cio�a, silnie zwi�zanych z
najwy�szymi rang� jego przedstawicielami. Messori wsp�pracowa� z samym papie�em
przy ksi��ce "Przekroczy� pr�g nadziei", by� autorem "Raportu o stanie wiary", a
tak�e, mi�dzy innymi, "Opinii o Jezusie". Przedmowy do jego ksi��ek pochodzi�y
spod pi�r najwa�niejszych kardyna��w.
Kardyna� Giacomo Biffi, arcybiskup Bolonii, w przedmowie do "Czarnych kart
Ko�cio�a" chwali autora za jego "odwa�n� s�u�b� prawdzie i jego umi�owanie
Ko�cio�a". Pisze kardyna� dalej: "W ko�cu trzeba sobie zda� spraw� z
arbitralnych opinii, istotnych deformacji i ewidentnych k�amstw ci���cych na
historii Ko�cio�a. Jeste�my niemal obl�eni przez z�o�liwo�� i k�amstwo;
wi�kszo�� katolik�w albo nie chce, albo nie pr�buje tego zmieni�".
Sam autor zreszt� dzi�kuj e Bogu, �e nie zalicza si� do tych - dzi� licznych
- "kt�rzy s� przekonani, �e to w�a�nie im udzielono mocy odkrywania, na czym
polega prawdziwe chrze�cija�stwo i prawdziwy Ko�ci�". Zastanawia si� nad tym,
dlaczego dopiero od lat sze��dziesi�tych dwudziestego wieku w wielu �rodowiskach
akademickich zacz�to poszukiwa� "prawdy" niesionej przez Ewangeli�. Pyta,
dlaczego Duch �wi�ty mia�by " przez tyle wiek�w trwa� w letargu albo wr�cz
sadystycznie cieszy� si� inspiracj� do b��d�w i nadu�y� tylu pokole�
wierz�cych".
W�a�nie w tych s�owach nawet niezbyt uwa�ny czytelnik artyku��w i ksi��ek
Messoriego znajdzie �r�d�o niezwyk�ego spojrzenia na histori� Ko�cio�a.
Warto, aby ka�dy z Czytelnik�w naszej "Grzesznej historii Ko�cio�a" m�g�
pozna� wywody Messoriego. Otwiera je esej "Poczucie winy". Ko�ci�, wed�ug
�wi�tego Augustyna, to ludzie reprezentuj�cy r�ne stopnie �wi�to�ci, a tak�e
grzesznicy. Ca�a ksi��ka pe�na jest skomplikowanych wywod�w my�lowych,
udowadniaj�cych, dlaczego wierz�cemu eklezjologia nie pozwala zaakceptowa� a
priori takiego wydarzenia, kt�re - cho� wydaje si� prawdziwe i dobrze
udokumentowane - ubli�a dobremu imieniu chrze�cija�stwa.
"Grzeszna historia Ko�cio�a" wielokro� przypomina lub przedstawia wydarzenia
z historii ko�cio�a, kt�re Vittorio Messori pr�buje zbagatelizowa� pos�uguj�c
si� radami s�dziwego historyka Leo Moulina, profesora historii i socjologii na
uniwersytecie w Brukseli. Moulin, wcze�niej mason, potem �wiecki racjonalista,
"kt�rego agnostycyzm graniczy z ateizmem", daje Messoriemu tak� oto rad�:
"Pos�uchajcie starego niedowiarka, kt�ry wie, co m�wi: mistrzowska propaganda
antychrze�cija�ska zdo�a�a wytworzy� u chrze�cijan, zw�aszcza u katolik�w, z��
�wiadomo��, obci��on� niepokojem, je�li ju� nie wstydem, z powodu w�asnej
historii. Si�� sta�ego nacisku, od reformacji a� do naszych czas�w, zdo�a�a
przekona� was, �e jeste�cie odpowiedzialni za ca�e albo prawie ca�e, z�o na
�wiecie. Sparali�owa�a was na etapie masochistycznej autokry-tyki, aby
zneutralizowa� krytyk� tych, kt�rzy zaj�li wasze miejsce".
I jeszcze jeden wyimek z ksi��ki Messoriego, przytaczaj�cego ponownie s�owa
Moulina: "Femini�ci, homoseksuali�ci, tercerumundy�ci (sympatycy Trzeciego
�wiata - przyp. RA.H.), pacyfi�ci, reprezentanci najr�niejszych mniejszo�ci,
kontestatorzy i niezadowoleni z jakichkolwiek powod�w, naukowcy, humani�ci,
filozofowie, ekolodzy, obro�cy zwierz�t i �wieccy morali�ci: �Pozwolili�cie, aby
za wszystko, nawet za k�amstwa, bezdyskusyjnie obarczali was. Nie by�o w
historii problemu, b��du lub cierpienia, kt�rego nie przypisali by wam. A wy,
niemal zawsze nie znaj�cy swojej przesz�o�ci, zacz�li�cie w to wierzy�, a nawet
wspomaga� ich w tym dzia�aniu. Tymczasem ja (agnostyk, ale tak�e i historyk
staraj�cy si� by� zawsze obiektywny) m�wi� wam, �e macie przeciwstawia� si� temu
w imi� prawdy. W rzeczywisto�ci bowiem wi�kszo�� zarzut�w jest nieprawdziwa. A
je�li kt�ry� ma nawet jakie� uzasadnienie, to oczywiste jest, �e w rozliczeniu
dwudziestu wiek�w chrze�cija�stwa �wiat�a zdecydowanie g�ruj� nad ciemno�ciami.
Dlaczego wi�c nie ��dacie odpowiedzialno�ci od tych, kt�rzy ��daj� j � wy��cznie
od was? Czy� rezultaty ich prac s� lepsze od waszych? Z jakich ambon, skruszeni,
s�uchacie kaza�?�. M�wi te� o �redniowieczu, kt�re studiowa�: �0we wstydliwe
k�amstwa o ciemnych wiekach czy�by by�y inspirowane wiar� p�yn�c� z Ewangelii?
Dlaczego wi�c to, co pozosta�o nam z tamtych czas�w, odznacza si� tak
fascynuj�cym pi�knem i m�dro�ci�? Tak�e w historii trzeba kierowa� si� zasad�
przyczyny i skutku�"...
Ten przyd�ugi cytat, kt�ry mie�ci w sobie i to, co boskie, i to, co ludzkie,
jest dla nas niezwykle interesuj�cy. I cho� nie jest naszym celem om�wienie
pracy Messoriego, pragn�liby�my skierowa� uwag� naszych Czytelnik�w na t�
kontrowersyjn�, ale przecie� i niezwykle interesuj�c� publikacj�.
Mn�my wi�c w�tpliwo�ci co do prezentowanej przez Messoriego oceny faktu
wyniszczenia czterdziestu milion�w Indian mi�dzy XVI a XIX wiekiem i roli, jak�
spe�ni�y w tym dziele arcykatolicka Hiszpania i Portugalia oraz protestancka
Anglia i Ameryka - przy czym autor, cho� dopuszcza mo�liwo�� masakry Indian
przez Hiszpan�w w XVI wieku, nazywa ten fakt domniemanym. Wdzi�czny jest Bogu,
�e Hiszpania i Portugalia nie przesz�y na stron� ko�cio��w reformowych i nie
sta�y si� protestanckie, przejmuj�c te same zasady moralne, co Ameryka P�nocna.
Gdyby tak si� sta�o, snuje �ladem innych historyk�w przypuszczenie, olbrzymie
ludob�jstwo sprawi�oby, �e wygin�yby od Meksyku po Ziemi� Ognist� wszystkie
ludy tubylcze. I tu przywo�uje autor koronny argument liczb. Oto w
protestanckiej Ameryce P�nocnej w czasie od po�owy XVIII i do ko�ca XIX wieku
wymordowano blisko trzydzie�ci milion�w Indian, a wi�c wielokrotnie wi�cej ni�
przez czterysta lat konkwisty libero-portugalskiej na bezkresnych obszarach
Ameryki �aci�skiej (wliczaj�c w to nawet niewolnik�w, zw�aszcza Afryka�czyk�w
sprowadzonych do ci�kich prac na plantacjach).
Przyk�adem "cywilizowanej", wr�cz "kulturalnej" kolonizacji w stylu
hiszpa�sko-portugalskim ma by�, wed�ug Messoriego, barbarzy�ski zwyczaj
skalpowania. Zwyczaj ten znany by� powszechnie na p�nocy i po�udniu obu Ameryk.
Dzi�ki wprowadzonemu przez Hiszpan zakazowi skalpowania, zwyczaj ten w swej
okrutnej formie przetrwa� na obszarach Ameryki P�nocnej i by� jednym z g��wnych
narz�dzi rzezi, stosowanych przez ludno�� osiedle�cz�. Got�w jest Messori szuka�
usprawiedliwienia dla katolickich Hiszpan�w, nie pr�buj�c nawet dopu�ci� my�li,
�e w Ameryce P�nocnej przynajmniej trzecia cz�� bia�ych osadnik�w wywodzi�a
si� z europejskich kraj�w katolickich. Jedni i drudzy, katolicy i protestanci,
stosowali wobec ludno�ci tubylczej te same metody eksterminacji. I jedni, i
drudzy byli chrze�cijanami. ��czy�a ich niemal ta sama Ewangelia.
Osobne eseje po�wi�ca Messori niewolnictwu i masakrom �yd�w, tak�e w
kontek�cie podejmowanych w Hiszpanii pr�b beatyfikacji arcykatolickiej kr�lowej
Izabeli Kasty lijskiej. Do niekt�rych tylko spraw z tego zakresu powr�cimy w
specjalnym rozdziale.
Papie�e mordercy
Wielu, bardzo wielu z namiestnik�w Chrystusa na Ziemi, mog�o nawo�ywa� do
Boga: "Oddal ten kielich ode mnie; wszak�e nie moja, lecz Twoja wola niech si�
stanie" /�uk 22,42/.
Przez ponad 1500 lat sprawowanie najwy�szego urz�du w Ko�ciele bywa�o ci�k�
pr�b�. Biskupi Rzymu godno�� t� przyp�acali �yciem. Wielu z nich jednak �ycie to
odbiera�o, w tym tak�e swoim braciom w kap�a�skiej, biskupiej, kardynalskiej i
papieskiej pos�udze.
Ko�ci� powszechny uznaje trzydziestu pi�ciu papie�y za m�czennik�w wiary,
wynosz�c ich na o�tarze jako �wi�tych. W�adcy Europy, cesarze, kr�lowie,
zw�aszcza w pierwszych wiekach chrze�cija�stwa, gotowali papie�om los tragiczny.
Przyja�� nast�pc�w �w. Piotra z dworami Francji, Niemiec i ksi���t Italii
nierzadko ko�czy�a si� �mierci�.
Spo�r�d dwustu sze��dziesi�ciu trzech papie�y, uznanych za prawowitych,
sze�ciu zosta�o zamordowanych, dw�ch zgin�o wskutek ran odniesionych w czasie
zamieszek, jeden - w wyniku nieszcz�liwego wypadku. Przynajmniej w dwudziestu
dalszych przypadkach okoliczno�ci �mierci wskazywa�y na ich nienaturaln�
przyczyn� odej�cia. Nie mniej ni� pi�tnastu papie�y zmar�o b�d� to na
apopleksj�, b�d� to z powodu r�nych epidemii i zaraz, kt�re nawiedza�y Rzym. W
tym przypadku najcz�stsz� przyczyn� zgon�w by�a malaria i febra.
Najprawdopodobniej otruto dziewi�ciu papie�y: Urbana VI, Innocentego V (kt�rego
Ko�ci� uzna� za b�ogos�awionego), Stefana IX (X), Damazego II, Klemensa II
(fakt otrucia tego papie�a potwierdzi�y badania jego szcz�tk�w w 1942 roku),
Sergiusza IV, Grzegorza V, Jana XIV, Hadriana III i antypapie�a Bonifacego VII.
Wi�cej na ten temat piszemy w ksi��ce "Tajne sprawy papie�y".
W tej ksi��ce przypomnimy tylko tych biskup�w Rzymu, kt�rzy splamili swe r�ce
krwi� swoich braci.
Najbardziej haniebnym i tragicznym wydarzeniem w historii papiestwa by� los,
jaki spotka� papie�a Formozusa(891-896), araczejjego szcz�tki. Spraw� t�
opisujemy w rozdziale "Trupi synod". Papiescy m�ciciele i grabarze szcz�tk�w
Formozusa nie byli jednak oryginalni w swym dziele. Trzysta sze��dziesi�t lat
wcze�niej o tron papieski rywalizowali Dioskur i Bonifacy.
Sz�sty wiek chrze�cija�stwa przyni�s� Europie kolejn� schizm�, podzia�
Ko�cio�a.
Pocz�tek tego wieku to setki i tysi�ce trup�w na ulicach Rzymu, ofiar "wojny
papie�y" - uznanego dzi� za nielegalnego - Wawrzy�ca oraz Symmacha (obaj
498-514). Zamieszki w Rzymie, krwawe porachunki mi�dzy stronnikami obu
papieskich pretendent�w, przekupstwo wysokich dostojnik�w dworu kr�lewskiego, to
tylko niekt�re fragmenty obrazu tamtych czas�w. Ostatecznie, aby rozstrzygn��
sukcesj�, zwr�cono si� o arbitra� do aria�skiego (schizmatyc-kiego) kr�la
Ostrogot�w, Teodoryka. W�r�d wielu pr�b za�egnania konfliktu podj�to i t� - s�d
nad Sym-machem w Rimini przed kr�lem Teodorykiem. Opr�cz niszcz�cego Ko�ci�
sporu z Wawrzy�cem, zarzucano mu tak�e rozwi�z�e stosunki z kobietami oraz
roztrwonienie maj�tku ko�cielnego. Szerzej temat drugiego zarzutu podejmujemy w
ksi��ce "Kobiety Watykanu".
To ju� sz�sty raz m�ody Ko�ci� prze�ywa� trudne chwile wewn�trznego
podzia�u. Sz�sty ju� raz grozi� mu rozpad. Tym razem osi� konfliktu sta� si�
sp�r mi�dzy kr�lestwem Ostrogot�w ze stolic� w Rawennie a cesarstwem
bizantyjskim. Cesarz, wsparty po-staw�patriarchy Konstantynopola, z
ca��moc�prze-�ladowa� arian, grabi� ich ko�cio�y, zmusza� do wypierania si�
wiary. Wszyscy Ostrogoci wraz z kr�lem Teo-dorykiem byli arianami. Papie� w
Rzymie, nawet b�d�c niech�tnym arianom, musia� liczy� si� z kr�lem rezyduj�cym
przecie� tak blisko i dominuj�cym mili-tarnie nad Rzymem. Kruche pojednanie
Ko�cio��w Rzymskiego i Konstantynopolita�skiego, konkuruj�cych o prymat w ca�ym
chrze�cija�stwie, znowu by�o zagro�one. Dopiero przed paroma laty, za
pontyfika-tu papie�a Hormizdasa (514-523), 28 marca 519 patriarcha
Konstantynopola uroczy�cie przyj�� i proklamowa� tzw. formu�� Hormizdasa:
"Uznaj� �wi�ty Ko�ci� Bo�y, Ko�ci� starego i nowego Rzymu, za jeden i ten sam,
za siedzib� aposto�a Piotra, a stolic� biskupi� Bizancjum za jedn� i t� sam�.
Wyznaj� t� doktryn�, kt�rej strze�e papie�, pot�pi� za� wszystko, co on pot�pi".
Kiedy nowy papie�, Jan I (523-526), przeni�s� ze wschodu na ca�y Ko�ci�
zachodni kalendarz ustalony prawie sto lat wcze�niej przez Cyryla
Aleksandryjskiego dla wyznaczenia daty Wielkanocy, cesarz triumfowa�. Wyda�
edykt konfiskuj�cy �wi�tynie arian i nakazuj�cy im nawr�cenie si� na katolicyzm.
Kr�l Teodoryk musia� sprzeciwi� si� cesarskim restrykcjom. Wezwa� do Rawenny
papie�a i wraz z biskupami i senatorami Rzymu wys�a� go z misj� do
Konstantynopola. Mimo i� papie� przyjmowany by� w stolicy cesarskiej z
najwi�ksz� godno�ci� i wszelkimi honorami, wyznaczonych przez kr�la Teodoryka
cel�w nie uzyska�. Cesarz zgadza� si� na zwrot ko�cio��w Ostrogotom wy��cznie
pod warunkiem, �e ci porzuc� arianizm. Wzburzony Teodoryk wszystkich
towarzysz�cych papie�owi pos��w wtr�ci� do loch�w, a samego biskupa Rzymu
uwi�zi� na kr�lewskim dworze. Kiedy ten 12 maja 526 zmar�, Teodoryk postanowi�
narzuci� Rzymowi swojego, uleg�ego jego woli, biskupa. Tylko dzi�ki roztropno�ci
rodzonej c�rki kr�la, ksi�niczki Amalaswinty, kt�rej wcze�niej papie� Jan I
zawdzi�cza�, �e nie zgin�� w lochu, wybrano na nowego biskupa Rzymu diakona -
Feliksa. Ju� jako papie� Feliks IV(III), rz�dzi� Ko�cio�em (526-530) m�drze i
rozwa�nie. Wkr�tce jednak zachorowa� i nim zmar�, zd��y� wyznaczy� swojego
nast�pc�, archidiakona Bonifacego.
Rzymski kler, silny w swoich prawach, nie chcia� zaakceptowa� papieskiego
wyboru. Jeszcze w ostatnich chwilach �ycia Feliksa sam dokona� wyboru. Cz��
popar�a Bonifacego, cz�� natomiast -diakona Dioskura z Aleksandrii. Bonifacy
by� zwolennikiem Ostrogot�w, Dioskur - Bizancjum. Konflikt i kolejna schizma
(ju� si�dma) zn�w zagra�a�a jedno�ci Ko�cio�a.
Obu pretendent�w wy�wi�cono jednego dnia, 22 wrze�nia 530, tj. w dniu �mierci
Feliksa. �r�d�a podaj�, �e Dioskur uzyska� poparcie wi�kszo�ci duchowie�stwa i
wy�wi�cony zosta� nieco szybciej ni� Bonifacy. Kolejny ju� raz Rzym mia� dw�ch
papie�y. Konflikt by� nieunikniony. Rozwi�za�a go jednak wkr�tce Opatrzno��. Po
trzech tygodniach panowania zmar� Dioskur. Na arenie historii pozosta� Bonifacy.
Sprawa wydawa�aby si� za�atwiona. Cho� nie by�o bitwy, musia�y pozosta� trupy.
W zasadzie trudno jest jednoznacznie przedstawi� powody dalszych wyst�pk�w
Bonifacego. Zdecydowa�, �e odb�dzie si� s�d nad zmar�ym papie�em. Bonifacy
zebra� sze��dziesi�ciu biskup�w, by "os�dzili" zw�oki Dioskura. Oczywi�cie,
wyrok m�g� by� tylko skazuj�cy. Dioskur zosta� ekskomunikowany,
abiskupi-s�dziowie, dokument z ekskomunik� musieli sygnowa�. Odra�aj�cy post�pek
Bonifacego II zosta� powszechnie pot�piony. Jeden z jego nast�pc�w, papie�
Agapit I (535-536), wyrok anulowa�, a dokument ekskomunikacyjny kaza� publicznie
spali�. Ko�ci� do dzi� nie mo�e si� zdecydowa� na jednoznaczn� ocen�
pontyfikatu Dioskura i post�pku Bonifacego. "Annuario Pontificio" -jedyny
legalny i oficjalny wykaz papie�y - do 1942 roku uznaje Dioskura za prawowitego
biskupa, a od tego roku wymienienia go w gronie antypapie�y. Cz�� historyk�w
jednak "dopuszcza" uznanie go za prawowitego nast�pc� �w. Piotra.
Nie koniec by�o tragedii na papieskim tronie. Kr�tki, bojedenastomiesi�czny
pontyfikat Agapita I, a� prze�adowany by� problemami. Kr�l Ostrogot�w
Teodorykju� nie �y�. Tron w Rawennie obj�� kr�l Teo-dohad. To za jego spraw�, i
na jego rozkaz, zosta�a uduszona wspominana wcze�niej ksi�niczka Amala-swinta,
zreszt� kuzynka kr�la.
M�drze i wszechstronnie wykszta�cona Amala-swinta zjedna�a sobie �yczliwo��
senatu Rzymu, dostojnik�w Ko�cio�a i Bizancjum za rozwag� i dzia�alno��
zd��aj�c� do pojednania chrze�cijan. Nic wi�c dziwnego, �e cesarz Justynian,
wzburzony wie�ci� ojej �mierci, postanowi� wys�a� na P�wysep Apeni�ski
specjaln�ekspedycj�, kt�ra mia�a ukara� zab�jc�w Amalaswinty. Na czele
ekspedycji stan��, znany z pokonania Wandali w Afryce P�nocnej, w�dz
Be�izariusz. Kiedy jego wojska szybkim i zwyci�skim marszem zbli�a�y si� do
granic kr�lestwa Got�w, kr�l Teodohad wys�a� z misj� do cesarza w�a�nie papie�a
Agapita I. Ten jednak, nic nie osi�gaj�c dla kr�la, zmar� w Konstantynopolu.
Tron papieski ponownie zosta� osierocony, a na karty historii Ko�cio�a
wkraczaj � w�wczas papie�e Sylweriusz i Wigiliusz - uznany oficjalnie przez
Ko�ci� jako papie�-zab�jca.
Gdy w Konstantynopolu zmar� Agapit, kr�l Teodohad natychmiast narzuci�
klerowi swego faworyta, w�a�nie Sylweriusza. Kr�lewski protektor wkr�tce zgin��,
uduszony przez w�asnych �o�nierzy. Goci musieli opu�ci� Stolic� Pi�trow�.
Papie�, do tej pory zwi�zany ze stronnictwem kr�lewskim, przekona� senat, by
podda� miasto bez oporu wodzowi cesarskiemu, Belzariuszowi. Nast�pca Teodohada,
kr�l Wity-giusz, umocni� si� tymczasem w Rawennie i na czele pot�nej
stupi��dziesi�ciotysi�cznej armii wyruszy� na Rzym. Tylko dzi�ki umocnieniom
miasta, wykonanym na zlecenie bizantyjczyk�w, obl�eni Rzymianie mogli si�
broni� ponad rok. Cho� papie� ju� wcze�niej pojedna� si� ze stronnictwem
cesarskim, nic mu to nie pomog�o. W Konstantynopolu u w�adzy pozosta�a jego
zagorza�a przeciwniczka, cesarzowa Teodora. Sylweriusz narazi� si� monarchii
usuwaj�c ze stanowiska patriarchy jej faworyta Antymosa, tego samego, kt�rego
wcze�niej wyni�s� do godno�ci ko�cielnej papie� Agapit. Protegowanym Teodory by�
tak�e Wigiliusz, diakon rzymski, ten sam, kt�rego wbrew prawu wyznaczy� na
swojego nast�pc� w czasie synodu w roku 531 papie� Bonifacy VI. Wtedy, wskutek
sprzeciwu kleru, Wigiliusz nie m�g� obj�� tronu. Ambicje pozosta�y. Od 533 roku
przebywa� w Konstantynopolu jego papieski apokryzjariusz na dworze cesarskim.
Wtedy w�a�nie zbli�y� si� do stronnictwa cesarzowej Teodory. W zamian za
obietnic� uzyskania godno�ci papieskiej obieca� wcze�niej przywr�cenie
monofizytyckiego patriarchy Antymosa i obalenie postanowie� Soboru
Chalcedo�-skiego (451). Wigiliusz, wspieraj�cy w�wczas schi-zmatycki
monofizytyzm, na polecenie Teodory wyruszy� do Rzymu. Zabra� ze sob� szcz�tki
papie�a Agapita i rozkaz Teodory dla Belizariusza, dotycz�cy usuni�cia papie�a
Sylweriusza. Nie pomog�o Sylweriu-szowi ukrycie si� w Ko�ciele �wi�tej Sabiny.
Nie mia� on zreszt� szcz�cia do kobiet. Nie do��, �e cesarzowa by�a zawzi�tym
jego wrogiem, to i �ona Belizariusza, pi�kna Autonina, nie ukrywa�a niech�ci do
biskupa. Jawnie wyst�powa�a przeciwko niemu i namawia�a m�a do bardziej
zdecydowanych dzia�a�.
Belizariusz postanowi� wezwa� papie�a do swego pa�acu i wraz z �on� urz�dzi�
nad nim s�d kapturowy. W rol� rozjemcy i papieskiego obro�cy wcieli� si� nie kto
inny, jak Wigiliusz. Wyrok by� oczywisty. Papie� wywleczony zosta� do s�siedniej
komnaty, pozbawiony oznak w�adzy pontyfikalnej i odziany w prosty mnisi habit.
Kler zosta� poinformowany, �e papie� Sylweriusz przyzna� si� przed cesarskim
wodzem do zdrady, za co zosta� skazany na wygnanie. Tydzie� p�niej, mimo i�
formalnie Sylweriusz nie zrzek� si� w�adzy papieskiej, Wigiliusz przyj�� sakr�
biskupa Rzymu. By�y ostatnie dni marca 537 roku. Sylweriusza zes�ano do Licji
(Syria), gdzie mia� przebywa� pod nadzorem biskupa Patary. Ten z kolei by�
przekonany o niewinno�ci papie�a. O szczeg�ach jego uwi�zienia i wygnania
poinformowa� cesarza Justynia-na I. Na rozkaz cesarza mia� si� w Rzymie odby�
ponowny, tym razem prawdziwy s�d nad Sylweriuszem. Gdyby uznano go winnym, mia�
otrzyma� jedno z odleg�ych biskupstw, a gdyby zarzuty odrzucono, wr�ci� mia� na
papieski tron w Rzymie. Mimo zalece� cesarza Justyniana, wygnanego papie�a,
zamiast do Rzymu, wywieziono za spraw� Wigiliusza na wysp� Ponza, gdzie go
ponownie uwi�ziono. Za aprobat� i na rozkaz Wigiliusza robiono wszystko, aby
zmusi� Sylweriusza do zrzeczenia si� godno�ci. By zdusi� jego op�r, morzono go
g�odem. To w ko�cu pomog�o, Sylweriusz abdykowa� i wkr�tce zmar�.
Dzi� Ko�ci� uznaje Sylweriusza jako �wi�tego, a Wigiliusza nazywa si�
pierwszym papie�em splamionym krwi� innego namiestnika Chrystusa.
W ksi��ce "Kobiety Watykanu" ca�y rozdzia� po�wi�cono okresowi nazwanemu
przez kronikarza Ko�cio�a, Cezare Baroniusa, er�pomokracji papie�y przekl�tych.
Za spraw� trzech rozwi�z�ych kobiet, Teodory Starszej i jej c�rek, Teodory i
Marozii, tron papieski obsadzony by� przez ich faworyt�w. Papie�e zmieniali si�
wedle woli rzymskich kurtyzan. Niejeden gin��, aby zwolni� miejsce nowemu
faworytowi. Niekt�rzy papie�e w�asnor�cznie pomagali kurtyzanom w pozbywaniu si�
biskupich konkurent�w.
Papie�y przekl�tych ery pomokracji z najbardziej odra�aj�cym w dziejach
Ko�cio�a wydarzeniem, zwanym "trupim synodem" (o tym nast�pny rozdzia�), ��czy�
jeden nast�pca Aposto�a Piotra - papie� Sergiusz III (904-911).
Rodzin� papie�a Sergiusza ju� mieli�my okazj� pozna�. Jego ojcem by�, znany z
formu�y jednocz�cej sk��cone Ko�cio�y Wschodu i Zachodu, papie� Hor-mizdas.
Pontyfikat ojca nale�y do najwa�niejszych i najszcz�liwszych w dziejach
Ko�cio�a. Pontyfikat syna natomiast jednym z najtragiczniejszych. To on by�
inicjatorem "trupiego synodu". Zawsze by� ambitny. Zawsze d��y� do obj�cia
najwy�szych godno�ci w Ko�ciele. Cieszy� si� �askami wp�ywowej Teodory Starszej,
matki, i jej jeszcze bardziej rozwi�z�ej c�rki, Marozii. To w�a�nie za jej
przyczyn�papa Sergiusz mia� jeszcze inny pow�d, by nazywa� si� ojcem. Owocem tej
mi�o�ci by� Jan XI, kt�ry po dwudziestu pi�ciu latach troskliwej opieki Marozii
sam obj�� tron papieski.
Dopiero niedawno w�adz� w Rzymie przej�� r�d hrabi�w Tusculum. Senior rodu,
hrabia Teofilakt, sam siebie uczyni� ksi�ciem i senatorem. Narzuci� miastu
swoj�w�adz� s�dziowsk�. Dzielnie sekundowa�a mu w tym �ona Teodora, przejmuj�c
zreszt� wkr�tce sama pe�ni� w�adzy.
To w�a�nie jej faworytem by� Sergiusz, zreszt� krewniak. Od lat m�odzie�czych
robi� karier� duchown�, by� diakonem rzymskim, potem biskupem Caere, bliskim
wsp�pracownikiem i zwolennikiem papie�a Stefana VI (VII). Jako papie� panowa�,
jak na owe czasy, bardzo d�ugo - przesz�o siedem lat. Prowadzi� niezbyt moralne,
wr�cz zbrodnicze �ycie, cho� by� bardzo lubiany przez lud rzymski. Mieszka�c�w
stolicy hojnie obdziela� wszelkimi darami, odbudowywa� pa�ace i ko�cio�y, w tym
bazylik� latera�sk�, zniszczon� przez trz�sienie ziemi w czasie procesu papie�a
For-mozusa w 897 roku. Jako papie� niczym godnym dla Ko�cio�a si� nie zapisa�.
Sw�j urz�d obj��, maj�c na r�kach krew antypapie�a Krzysztofa (903-904). W
styczniu 904 Sergiusz przebywa� jeszcze na wygnaniu. O mo�liwo�ci obj�cia
biskupstwa rzymskiego poinformowa�a go w�wczas Teodora. Wystarczy�o tylko usun��
w cie� Krzysztofa. Wr�ci� do Rzymu na czele ma�ej grupy wojsk. Krzysztof po
kr�tkim procesie znalaz� si� w wi�zieniu, gdzie odwiedzi� go niespodziewanie
Sergiusz i udusi� w�asnymi r�kami. Tron papieski by� jego.
Antypapie� Krzysztof, cho� sam zgin�� tragicznie zamordowany przez nast�pc�,
post�pi� podobnie ze swoim poprzednikiem, papie�em Leonem V (903). Krzysztof,
zwany tak�e Christophanesem, w przeciwie�stwie do Leona by� rzymianinem, zawsze
przebywaj�cym blisko w�adzy. By� wp�ywowym dworzaninem papie�a Leona, jego
wsp�pracownikiem, a zarazem tak�e zr�cznym intrygantem. By� przy tym kardyna�em
- prezbiterem Ko�cio�a �wi�tego Dama-zego. Papie� Leon, uwik�any w intrygi przez
przebieg�ego Krzysztofa, po trzech miesi�cach pontyfikatu zosta� z rozkazu swego
dworzanina-kardyna�a uwi�ziony i zmuszony do zrzeczenia si� godno�ci. Sk�onny do
wszelkiej pod�o�ci, aby ju� "legalnie" obj�� papieski tron, kaza� zamordowa�
papie�a Leona, co sta�o si� we wrze�niu 903 roku. Sam zgin�� w podobny spos�b po
czterech miesi�cach.
Jednym z najwi�kszych okrutnik�w zasiadaj�cych na papieskim tronie by�
Bonifacy VII, dzi� uwa�any za antypapie�a. Bonifacy sprawowa� sw�j urz�d
dwukrotnie. Raz na prze�omie czerwca i lipca 974 i powt�rnie, przez jedena�cie
miesi�cy, od sierpnia 984 do lipca 985. Zajego przyczyn� i bezpo�rednim udzia�em
�mier� ponios�o dw�ch papie�y: Benedykt VII (973-974) i Jan XVI (983-984).
Diakon Frankon, Rzymianin, kardyna�, by� protegowanym Krescencjuszy.
Dominuj�cy w owym czasie w Rzymie r�d wyda� ze swego grona papie�a Jana XIII,
syna os�awionej Teodory M�odszej. Brat papie�a, ksi��� Krescencjusz, sprawowa� z
woli cesarza Ottona nieograniczon� w�adz� w Rzymie. Przeciwko nim co rusz
wybucha�y w Rzymie zamieszki. Papie� i cesarski namiestnik z rodu
Krescencju-sz�w - byli znienawidzeni. Nic wi�c dziwnego, �e po �mierci
protegowanego Jana XIII nie uda�o im si� wynie�� na papieski tron swego
nast�pnego kandydata. Diakon Frankon musia� jeszcze czeka�. Papie�em zosta�
Benedykt VI. Kiedy zmar� cesarz Otto I, a m�ody cesarz Otto II musia� pozosta� w
Niemczech poch�oni�ty sprawami w�asnej korony, Krescencjusze przej�li w Rzymie
pe�ni� w�adzy. Benedykt VI zosta� uwi�ziony w Zamku �w. Anio�a, a tron obj��
Frankon, jako Bonifacy VII.
I to on wyda� rozkaz uduszenia Benedykta VI w wi�zieniu. Niekt�re �r�d�a
m�wi� wprawdzie, �e zam�czono go tam g�odem, ale tak�e z polecenia Bonifacego, a
jeszcze inni twierdz�, �e Benedykta udusi� w�asnor�cznie sam Bonifacy. Nied�ugo
przysz�o mordercy cieszy� si� w�adz�. Po czterdziestu dniach panowania i po
ograbieniu skarbca watyka�skiego Bonifacy zbieg� najpierw na tereny bizantyjskie
w Italii, a p�niej do Konstantynopola. Do Rzymu zdo�a� w tym czasie przyby�
m�ody cesarz Otto II. Zajego spraw� papie�em obrano Benedykta VII. Zwo�any synod
ekskomunikowa� zbrodniczego Bonifacego.
Gdy dziesi�� lat p�niej niemal r�wnocze�nie umieraj� papie� Benedykt VII i
bardzo m�ody, bo dwudziestoo�mioletni cesarz Otto II, papie�em wybrano Jana XVI.
Tymczasem, korzystaj�c z okazji, z wygnania powr�ci� Bonifacy VII i ponownie
si�gn�� po w�adz� papiesk�. Wtr�ci� papie�a Jana do wi�zienia w Zamku �w.
Anio�a, gdzie kaza� go otru� lub za-morzy� g�odem. Cia�o zmar�ego poleci� wywlec
na plac i wystawi� na widok publiczny, by by�o przestrog� dla wszystkich
przeciwnik�w okrutnego purpurata.
W ko�cu Bonifacy VII zgin�� podobnie jak sam post�powa� wobec swoich braci w
biskupstwie. Prawdopodobnie zosta� otruty. Jego cia�o w okrutny spos�b
zbeszcze�ci� lud rzymski - pok�ute lancami, straszliwie okaleczone wleczono po
ulicach miasta, porzucaj�c u st�p pos�gu Marka Aureliusza. Dopiero nazajutrz
kilku skromnych duchowych pogrzeba�o je - bez najmniejszych oznak poch�wku
papieskiego.
Gdyby�my chcieli scharakteryzowa� og�lnie ponad tysi�cletni� histori�
Ko�cio�a z okresu mi�dzy V a XVI wiekiem, narzuca�by si� nieodparcie jej rys
kryminalny. Niemal wszyscy papie�e - z nielicznymi wyj�tkami - obci��yli swe
sumienie czynami i post�powaniem ca�kowicie sprzecznym nie tylko z nauk�
g�oszon� przez Chrystusa, ale i z interesem samego Ko�cio�a. Zbrodnia
zaprzecza�a mi�o�ci, ucho igielne nie odstrasza�o od luksusu, mi�osierdzie - od
pychy i si�y w�adzy.
Przyk�ady mo�na by mno�y�. Przywo�ajmy tylko niekt�re. W latach 1378-1389
naw� Pi�trow� zarz�dza� Bartolomeo Prignanojako Urban VI -jeden z dw�ch
szale�c�w, kt�rym przysz�o rz�dzi� Ko�cio�em.
Po siedemdziesi�ciu latach "niewoli awinio�-skiej" papie�e powracaj � do
Rzymu. Spotyka ich olbrzymie rozczarowanie. Ma�a, zapyzia�a mie�cina, brud,
n�dza, zniszczone ko�cio�y i pa�ace. To nie mog�o si� podoba� namiestnikom
Chrystusa, przywyk�ym do zbytku i luksusu awinio�skich pa�ac�w. Grzegorz XI
wr�cz marzy�, aby spowrotem znale�� si� w niedawnej siedzibie. �mier� jednak
przeszkodzi�a mu w spe�nieniu tych zamierze�.
Rzymianie, cho� w ci�gu wiek�w wielokrotnie buntowali si� przeciw ko�cielnym
w�adcom, teraz cieszyli si� z ich powrotu. Liczyli, �e wraz z dworem papieskim
powinny wr�ci� dobre, bogate czasy. Gwarancj� by� wyb�r rzymianina lub W�ocha na
stolic� Pi�trow�. Dlatego te� zwo�ane po zgonie Grzegorza XI konklawe kardyna��w
obradowa�o pod siln� presj� mieszka�c�w. Kiedy nie starczy�o nocy, by dokona�
wyboru, rankiem 8 kwietnia 1378 t�um zacz�� dobija� si� do bram. Chyba troch� ze
strachu decyzj� przyspieszono i kardyna�owie wybrali papie�em arcybiskupa Bari,
Bart�omieja Pri gnano.
Dokonany wyb�r godzi� rywalizuj�ce ze sob� stronnictwa francuskie i w�oskie.
A �e Prignano nie by� kardyna�em, musia� wi�c do Rzymu dopiero przyby�.
Tymczasem lud, b��dnie poinformowany, uzna� za papie�a s�dziwego starca,
kardyna�a Tibaldeschi. Starym zwyczajem spl�drowa� jego dom - ca�y dobytek nie
by� mu ju� potrzebny. Kardyna�owie w zamieszaniu, w obawie przed rozszala�ym
t�umem nie do��, �e przedstawili kardyna�a Tibaldeschi, zupe�nie zapominaj�c o
wcze�niejszym wyborze, to jeszcze obdarowali go papiesk� mitr�. Tymczasem w
Rzymie znalaz� si� ju� "prawdziwy" papie�. Widz�c co si� dzieje, w obawie o
�ycie musia� ratowa� si� ucieczk� i ukryciem w piwnicach watyka�skich.
Kardyna�owie pochowali si� w zakamarkach Zamku �w. Anio�a.
Gdy kardyna� Tibaldeschi wyjawi� rzymianom ca�e nieporozumienie, zamieszki
wybuch�y z now� si��. W niebezpiecze�stwie znale�li si� nie tylko kardyna�owie,
ale i sam arcybiskup Bari, kt�rego posp�lstwo chcia�o wr�cz utopi� w Tybrze.
Dopiero dzi�ki zdecydowanej interwencji �wczesnych si� porz�dkowych uda�o si�
zapobiec wi�kszej masakrze.
Bartolomeo Prignano po dziesi�ciu dniach zosta� ostatecznie zaakceptowany,
wy�wi�cony i koronowany. Panowa� jako Urban VI. R�wnie jak dziwny by� jego
wyb�r, tak tragiczny okaza� si� pontyfikat. W ci�gu dwunastu lat panowania
dopu�ci� si� wielu zbrodni. Od niego rozpocz�a si� najwi�ksza schizma w
Ko�ciele Zachodnim. By� brutalny, arogancki, ostro napomina� kardyna��w,
traktuj�c ich jak s�u��cych, a nie jak ksi���t Ko�cio�a. Wp�ywy ich chcia�
zreszt� ograniczy� w dobrej wierze. Razi�y go bowiem bogactwa purpurat�w -
stajnie po sto koni, dochody z licznych biskupstw, zami�owanie do luksusu - a
tak�e demonstrowanie pot�gi sprawowanej w�adzy. Nie tolerowa� tego i dawa�
ksi���tom jasno do zrozumienia, �e z tym sko�czy. Nienawi�� do papie�a zjedna�a
niemal wszystkich kardyna��w. Jednocze�nie otoczenie coraz bardziej utwierdza�o
si� w przekonaniu �e Urban popada w coraz wi�kszy ob��d. Narastaj�ca choroba
umys�owa nie by�a argumentem wy��cznie jego przeciwnik�w. I zwolennicy uwa�ali,
�e "taki papie�" nie jest potrzebny Ko�cio�owi.
Obra�ani kardyna�owie, zw�aszcza francuscy, l�eni i poni�ani przez Urbana VI
schronili si� do Ana-gni og�aszaj�c manifest, �e wyb�r papie�a nale�y uzna� za
niewa�ny, gdy� dokonany zosta� w atmosferze strachu i pod przymusem, a wi�c bez
spe�nienia podstawowego warunku - wolno�ci wyboru. Manifest skierowany zosta� do
ca�ego �wiata chrze�cija�skiego i zbuntowanym kardyna�om zacz�� zjednywa� coraz
wi�ksze grono sojusznik�w. Wreszcie trzynastu kardyna��w we wrze�niu 1378
zebra�o si� w Fundi i obra�o nowym papie�em - Roberta z Genewy jako Klemensa
VII.
I tak rozpocz�a si� ponad p�wieczna wielka schizma. By�o dw�ch papie�y.
Klemens VII ostatecznie zdecydowa� si� powr�ci� do Awinionu, uzyskawszy
wcze�niej poparcie nawet kardyna��w w�oskich.
Tymczasem Urban VI nie zrezygnowa�. Wrogowie twierdzili nawet, �e obok ob��du
popad� w pija�stwo. Kr�l Neapolu postanowi� wi�c podda� papie�a pod opiek� rady
regencyjnej. Kiedy wie�ci o tym wszystkim dotar�y do Urbana, w�ciek�o��
przerodzi�a si� w okrutny plan rozprawy z przeciwnikami. Jedenastu kardyna��w
uwi�zionych zosta�o w lochach, gdzie byli torturowani, dr�czeni i gdzie mieli
umrze� z g�odu. Ich cia�a z�erane by�y przez szczury i robactwo. Sam papie�
przygl�da� si� temu z s�siaduj�cego z lochami tarasu. "Czytaj�c" Bibli�
ws�uchiwa� si� w krzyki konaj�cych ksi���t Ko�cio�a. Kaci wymy�lali co rusz nowe
tortury.
Kiedy po latach kr�l Neapolu zorganizowa� przeciw papie�owi ekspedycj�
zbrojn�, Urban VI musia� ucieka�. Otoczy� si� band� najemnik�w, jako je�c�w
zabra� kilku pra�at�w i kardyna��w. Ci byli torturowani i ledwo wytrzymywali
trudy podr�y. Z papieskiego rozkazu biskup Akwili zosta� zasztyletowany i
porzucony u drogi. Kardyna�owie-je�cy zostali wymordowani. �wiadkowie podaj �
sprzeczne relacje. Jedni twierdz�, �e zostali na polecenie Urbana zrzuceni do
morza w zaszytych workach, inni, �e zostali �ywcem zakopani.
Wreszcie kres przyszed� i na samego papie�a-szale�ca. Urban VI zmar� w
pa�dzierniku 1389 roku. Zosta� prawdopodobnie otruty. Zd��y� jeszcze przed
�mierci� og�osi� bull� skracaj�c� okresy dziel�ce lata �wi�te z 50 do 33 lat "na
pami�tk� ziemskiego �ywota Pana Naszego". Rok �wi�ty zosta� wyznaczony na 1390.
Papie� chcia� t� inicjatyw� przekupi� lud. Sam, grzeszny. Roku �wi�tego ju� nie
doczeka�.
Papie� Urban VI rozpocz�� okres wielkiej schizmy zachodniej. Papie� Jan XXIII
(1410-1418) ko�czy� natomiast ten okres rozdarcia.
Jana XXIII, dzi� uwa�anego za antypapie�a, ��czy�o z poprzednikiem
okrucie�stwo i zbrodniczy tryb �ycia.
U schy�ku wielkiej schizmy zachodniej o urz�d papieski rywalizowa�o kilku
pretendent�w. By� rok 1409, Ko�cio�em rz�dzi�o jednocze�nie dw�ch papie�y.
Zwo�any do Pizy Sob�r mia� by� szans� na napraw� Ko�cio�a. Kardyna�owie i
biskupi oczekiwali, �e obydwaj dotychczasowi zrezygnuj�ze swoich godno�ci. Na
ich miejsce wybrano wi�c Aleksandra, mimo i� poprzednicy urz�d�w nie z�o�yli.
Teraz Ko�ci� mia� nie dw�ch, lecz trzech papie�y. Aleksander V (1409-1410),
Pi�tro di Candia, dzi� uznawany jest za antypapie�a. Cho� sp�r o legalno�� jego
wyboru nie zosta� zako�czony, jako papie� "soborowy" godno�� sw�j � sprawowa�
przez 11 miesi�cy. Zmar� nagle w niewyja�nionych okoliczno�ciach. Od razu
podejrzewano, �e zosta� otruty przez kardyna�a Baldassar-re Coss�.
Baldassarre by� wtedy kardyna�em i legatem papieskim w Romanii i Bolonii.
Celem jego misji by�o w��czenie tego miasta do Pa�stwa Ko�cielnego. Jako sprawny
i przebieg�y dyplomata z zadania swego wywi�za� si� w ca�ej pe�ni. Przez pi��
lat legacji zas�yn�� jednak w Bolonii z niezwykle rozwi�z�ego i hulaszczego
trybu �ycia. Uwi�d� tam wiele kobiet. Ale nie by� to przecie� najwa�niejszy
zarzut z �ycia przysz�ego papie�a.
Kardyna� Baldassarre nie pa�a� mi�o�ci� do biskup�w Rzymu, sprawuj�cych urz�d
papieski. Nie bez racji pos�dza si� go o udzia� w zamordowaniu dw�ch z nich. Z
ca�� pewno�ci� przyczyni� si� do z�o�enia z urz�du papie�a Grzegorza XII i
antypapie�a Benedykta III. Najbli�sze zwi�zki ��czy�y go jednak z Aleksandrem V.
To on nak�oni� papie�a do zamieszkania w Bolonii, gdzie ten wkr�tce... zgin��.
Tron papieski osta� si� "wolny" dla niego. Ci sami kardyna�owie, kt�rzy w Pizie
wybrali Aleksandra, teraz w Bolonii czym pr�dzej wybrali Baldassarra, mimo i�
znane im by�o jego burzliwe �ycie jako kardyna�a. Przybra� imi� Jana XXIII. Za
prawowitego nast�pc� �w. Piotra uznany zosta� nawet przez Francj�, Angli� oraz
niekt�re pa�stwa w�oskie i niemieckie.
Niezwyk�a to by�a kariera w Ko�ciele. Od pirata - przez s�u�b� wojskow�,
handel odpustami, li-chwiarstwo - po tytu� kardynalski i tron �wi�tego Piotra.
Jan XXIII wobec swoich przeciwnik�w stosowa� zdecydowan� polityk� - wiesza� i
kara� wszystkich zbuntowanych. Sam zosta� usuni�ty z urz�du przez Sob�r w
Konstancji za symoni� i morderstwa. Oskar�ono go o skandaliczny tryb �ycia oraz
osobiste zg�adzenie stu dwudziestu os�b. Lista zarzut�w obejmowa�a a�
siedemdziesi�t punkt�w. Mimo i� uda�o mu si� w przebraniu uciec do Konstancji,
zosta� schwytany, os�dzony i uwi�ziony. Chocia� skazano go na do�ywocie, wykupi�
si� za ogromn� sum� trzydziestu tysi�cy dukat�w. Chyba ze wstydu, �aden z
papie�y przez blisko 450 lat nie przyj�� imienia Jan. �eby ca�kowicie zapomnie�
o tym zbrodniczym i wyst�pnym namiestniku Chrystusa, dobry papie� Jan w 1958
roku nazwa� si� te� XXIII - no, ale to zupe�nie inna historia.
Legalny ju� papie�, Marcin V, wybrany przez Sob�r w Konstancji, wybaczy�
Janowi wszystkie wyst�pki i mianowa� go nawet ponownie kardyna�em. Chyba na
szcz�cie dla Ko�cio�a Jan wkr�tce zmar�.
Jan XXIII nie by� jednak ostatnim papie�em, kt�rego obci��a�y tak powa�ne
przest�pstwa. Niemal ka�dy z jego nast�pc�w w ci�gu najbli�szych dwustu
pi��dziesi�ciu lat m�g�by zosta� bohaterem podobnej opowie�ci. Tak by�o r�wnie�
z wieloma papie�ami w wiekach poprzednich. Wspomnijmy chocia�by Klemensa IV
(1265-1268), na kt�rym spoczywa odpowiedzialno�� za �ci�cie m�odego,
czternastoletniego
Konradyna, syna kr�la Sycylii, Manfreda, i wnuka Fryderyka II. Papie�, cho�
sam w czasie swojego pontyfikatu nigdy nie rezydowa� w Rzymie, to realizuj�c
polityk� profrancusk� sprawi�, �e pi�ciu kardyna��w koronowa�o w Rzymie Karola
Andegawe�skiego na w�adc� Sycylii. Kiedy prawowici sukcesorzy tej korony
upomnieli si� o swoje, wybuch�a wojna. Manfred zgin�� pod Benewentem, a Konradyn
przegra� pod Tagliazazzo. Schwytany, zosta� skazany na �mier� przez �ci�cie na
neapolita�skim rynku. Papie� nie tylko nie ocali� ksi�cia przed �mierci�, ale
nawet odm�wi� mu katolickiego poch�wku -jako buntownikowi. Sprzeciwi� si� bowiem
woli w�adcy koronowanemu z woli papie�a i za ten grzech musia� zgin��. St�d
tradycja ca�kowit� win� za �mier� m�odego Konradyna przypisuje papie�owi. W 1545
roku �ukasz Cranach wykona� rycin� przedstawiaj�c� Klemensa IV jako kata
Konradyna. Rycina ta jest jednym z najcz�ciej publikowanych obraz�w z historii
Ko�cio�a. A fakt, �e po �mierci Klemensa IV a� przez trzy lata nie wybrano
nast�pcy - te� wiele tu m�wi.
Wielkim okrutnikiem by� papie� Sykstus IV (1475-1484). Cho� pochodzi� ze
s�ynnego rodu delia Rovere, to wywodzi� si� z jego najbiedniejszej liguryjskiej
linii. Od dziecka uczy� si� i przebywa� u franciszkan�w. Braciszkowie,
przyjmuj�c w swoje szeregi przysz�ego kardyna�a, chcieli w ten spos�b ul�y�
rodzinie. Okaza�o si�, �e inwestycja by�a trafna. Za nim jako kandydatem na
papie�a opowiedzieli si� kardyna�owie: Orsini, Borgia i Gonzaga, obdarowani
p�niej intratnymi beneficjami. Zreszt� rozdawnictwo d�br ko�cielnych tak wesz�o
w krew nowemu papie�owi, �e skarbiec rych�o zacz�� �wieci� pustkami.
Sykstus IV da� pocz�tek ca�ej li�cie papie�y, kt�rych mniej interesowa�o
namiestnictwo Chrystusowe, a bardziej dba�o�� i troska o dobra doczesne.
Gromadzili bogactwa, rozdawali �upy, ich dwory bawi�y si� nierzadko nie zawsze
oby czaj nie i bez zachowania moralnego umiaru, wszczynali i prowadzili wojny,
sami cz�sto zreszt� staj�c na czele wojsk i nie�le w�adaj�c mieczem.
Sykstus IV mawia� "wystarczy pi�ro i kropla atramentu, by zdoby� ka�d� kwot�,
jakiej zapragn�". To on pozwoli� kr�lom hiszpa�skim: Izabeli Kastylij-skiej i
Ferdynandowi Arago�skiemu na wznowienie dzia�a� inkwizycji. Na urz�d Wielkiego
Inkwizytora powo�a� w 1483 roku dominikanina, Torquemad�. Wojowniczy papie�,
wybra� okrutnika. Torquemada sam siebie nazywa� �arliwym obro�c� wiary. Urz�d
pe�ni� pi�tna�cie lat. W tym czasie wyda� dziewi��dziesi�t siedem tysi�cy
wyrok�w, a �ywcem spali� ponad szesna�cie tysi�cy os�b. Kiedy dosz�o do tego, �e
z woli inkwizytora regularnie gin�y w p�omieniach trzy osoby dziennie, jego
papieski protektor wywo�a� kolejn� wojn�. A chodzi�o o obron� interes�w jego
bratanka i walk� z wrogim rodem Colon-n�w. Zmar� z gniewu i pasji, w jak� wpad�,
gdy dowiedzia� si�, �e nie osi�gnie w tej wojnie korzy�ci, jakich oczekiwa�.
Dzie� �mierci papie�a rzymianie uznali za "najpi�kniejszy w ich �yciu".
Jego nast�pc� zosta� Innocenty VIII (1484-1492). Bujne i kochliwe �ycie tego
papie�a przedstawili�my ju� w poprzednich tomach: "Tajne sprawy papie�y" i
"Kobiety Watykanu". Przypomnijmy, �e jako m�odzieniec mia� wiele kochanek,
uchodzi� bowiem za bardzo przystojnego i fizycznie rozwini�tego, przy tym nie o
kszta�t klatki piersiowej tu chodzi�o. Jako papie� by� ju� schorowany,
najpewniej z wycie�czenia w latach m�odzie�czych. �ywi� si� wy��cznie mlekiem
kobiet. To jemu przypisuje si� odpowiedzialno�� za zab�jstwo tr�jki dzieci, z
kt�rych krwi przyrz�dzono Ojcu �wi�temu mikstur� dla odzyskania zdrowia. Dzieci
zgin�y, a papie� chorowa� dalej. �mier� kr��y�a po jego komnatach.
Ulubionym zaj�ciem pontifexa by�y "polowania na czarownice". Ju� na pocz�tku
panowania, w 1484 roku, og�osi� bull� "Summis desiderantes affectibus". To na
jej podstawie wszcz�to wiele proces�w czarownic. Zawzi�ci w �ciganiu
przeciwnik�w wiary dominikanie wydali w Niemczech ze swego grona dw�ch
braciszk�w, Henryka Institora i Jakuba Spren-gera. To oni opracowali komentarz
do bulli papieskiej zatytu�owany "Malleus Maleficarum" (M�ot na czarownice). By�
to rodzaj kodeksu karnego, ustalaj�cego wykaz tortur, jakim mia�y by� poddawane
"zwolenniczki" paktu z diab�em. Ocenia si�, �e przez p�tora wieku "m�ot"
Innocentego VIII spad� na g�owy blisko dwu milion�w kobiet w krajach
europejskich, g��wnie w Hiszpanii i w Niemczech.
Papie� Klemens VII (1523-1534) wiernie realizuj�cy, podobnie jak jego
poprzednicy, budow� pot�gi papiestwa, d��y� do os�abienia pot�gi cesarza Karola.
Zawar� w tym celu przymierze z Wenecj� i Francj�. Gdy wojska cesarskie pokona�y
przeciwnik�w, bramy Rzymu stan�y otworem. I 6 maja 1527 armia cesarska, z�o�ona
g��wnie z najemnik�w hiszpa�skich i lutera�skich lancknecht�w, wdar�a si� do
miasta. Zacz�y si� najtragiczniejsze w historii miasta osiem dni, znane pod
nazw� "Sacco di Roma". Cesarscy najemnicy, w przewa�aj�cej cz�ci protestanci,
�upili ludno��, pl�drowali, gwa�cili i mordowali. Zgin�o ponad trzydzie�ci
tysi�cy os�b. Ostatecznie miasto zosta�o doszcz�tnie spalone. �o�nierze
twierdzili, �e celem ich misji jest "wyczyszczenie stajni watyka�skiego
antychrysta". Zniszczenia by�y tak wielkie, �e przewy�szy�y nawet te sprzed 450
lat za pontyfikatu Grzegorza VII, kiedy wkroczyli do� Norma-nowie. Sam papie�
musia� chroni� si� przed naje�d�cami w Zamku �w. Anio�a. Po poddaniu si� przez
siedem miesi�cy pozostawa� wi�niem naje�d�c�w, dop�ki nie wp�acono
odpowiedniego haraczu. Dla zap�acenia okupu przetapiano tiary, korony, kielichy
mszalne. Papieskie dobra zastawiono u lichwiarzy. W taki spos�b ��dny s�awy i
w�adzy doczesnej papie� doprowadzi� Rzym do najwi�kszej tragedii i �mierci
tysi�cy mieszka�c�w.
Dwadzie�cia lat po �mierci Klemensa, papie�em zosta� Gian Pi�tro Carafa,
w�wczas ju� osiemdziesi�cioletni starzec. Jako Pawe� IV (1555-1559), zasiada� na
tronie kolejny ob��kaniec. Znaczn� cz�� kariery duchownej po�wi�ci� z pocz�tku
prawdziwej reformie Ko�cio�a. Wprawiony dyplomata, s�u�y� pomoc� pi�ciu
papie�om, kardyna�em zosta� w wieku sze��dziesi�ciu lat. Od 1550 roku pe�ni�
funkcj� jednego z sze�ciu inkwizytor�w w �wi�tym Oficjum. By� drug� po papie�u
osobisto�ci� w Ko�ciele, pe�ni�c godno�� dziekana �wi�tego Kolegium
Kardynalskiego.
Uchodzi� za cz�owieka o wy