25
Szczegóły |
Tytuł |
25 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
25 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 25 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
25 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
"Konrad Wallenrod.
Powie�� poetycka z dziej�w litewskich i pruskich".
Adama Mickiewicza
spis tre�ci
analiza utworu str. 2
tre�� str. 6
obja�nienia poety str. 43
"Konrad Wallenrod" jest poematem, kt�ry zapocz�tkowa� w historii
literatury okres, w kt�rym: problematyka narodowa i sprawy
zwi�zane z walk� o niepodleg�o�� wysun�y si� na plan pierwszy,
literatura sta�a si� narz�dziem kszta�towania uczu�
patriotycznych i utrzymywania �wiadomo�ci narodowej. Utw�r ukaza�
si� w Petersburgu w r. 1828. Mickiewicz przebywa� w tym czasie
(od 1824 r.) w Rosji na przymusowym wygnaniu. Prze�y� powstanie
dekabryst�w (w�r�d kt�rych mia� przyjaci�: Konratijewa Rylejewa,
Aleksandra Bestu�owa), kt�rego kl�ska u�wiadomi�a mu pot�g�
carskiej Rosji i b��dn� ideologi� szlachetnych rewolucjonist�w,
kt�rzy t� pot�g� pr�bowali z�ama� w samotnej, bo oderwanej od mas
ludowych, walce. U �r�de� genezy poematu tkwi� trudne do
rozstrzygni�cia problemy natury patriotycznej i moralnej: ( Jaka
jest droga skutecznej walki z tyranem? ( Jak powinien si� broni�
niewielki nar�d zagro�ony unicestwieniem? ( Jak si� ma w takiej
sytuacji zachowa� jednostka �wiadoma swoich obowi�zk�w
patriotycznych? ( Czy istnieje granica moralno�ci, kt�rej nie
wolno przekroczy� w imi� najwy�szych warto�ci patriotycznych?
Utw�r poprzedza motto z dzie�a w�oskiego pisarza politycznego
okresu odrodzenia, Niccolo Machiavellego, zat. "Ksi���". W
t�umaczeniu brzmi ono: "Musicie bowiem wiedzie�, �e s� dwa
sposoby walki... trzeba by� lisem... i lwem". Orientuje ono w
tematyce poematu: dwu dost�pnych taktykach walki: "lisiej" -
podst�pnej, chytrej (tajne spiski) i "lwiej" - otwartej,
bezpo�redniej. Ob�r orientacji "lisiej" ma charakter wyboru
etycznego i zwi�zany jest z zasadniczymi rozterkami moralnymi
(chodzi�o nie tylko o metody dzia�ania, podst�p i k�amstwo, ale
przede wszystkim o konieczno�� z�amania przysi�gi sk�adanej na
wierno�� carowi, kt�ry koronowa� si� na kr�la Polski). Dla
ukrycia przed cenzur� carsk� politycznej aktualno�ci utworu ju�
Przedmowie autor zapewnia czytelnika o zamierzch�ej przesz�o�ci
opisanych wydarze�. Rzeczywi�cie akcja dotyczy dziej�w dawnej
Litwy i jest opowie�ci� o losach tajemniczego mistrza
krzy�ackiego, Konrada Wallenroda. Nie jest to jednak, sugerowana
podtytu�em, powie�� historyczna, w osobie tytu�owego bohatera
poeta skupi� rysy kilku postaci (g��wnie dzieje autentycznego
mistrza, przygod� rycerza Waltera von Stadion, kt�ry uprowadzi�
c�rk� Kiejstuta i osiad� w Moguncji, histori� Litwina Alfa
wychowanego na dworze krzy�ackim). Streszczenie
Wst�p (w.1-52). Narrator szkicuje t�o wydarze�: ponad sto lat
up�yn�o od momentu podboju Prus�w przez Krzy�ak�w 1 i odt�d
"Niemen rozdziela Litwin�w od wrog�w", jego opis stanowi� w.
23-39. Tu r�wnie� wspomnienie o dawnej za�y�o�ci narod�w
pruskiego i litewskiego, kt�r� "rozdzieli�y boje" i zapowied�
nadchodz�cej wojny, kt�ra "Wszystko rozerwie; - lecz serca
kochank�w / Z��cz� si� znowu w pie�niach wajdeloty2".I. Obi�r
(w.1-133). Akcja poematu rozpoczyna si� ok. 1391 r. Do
Maryjenburga (Malborka) �piesz� komturowie, kt�rych zadaniem jest
ob�r nowego mistrza. G��wnym kandydatem na to stanowisko jest
bohater tytu�owy, cudzoziemiec ws�awiony walkami z poganami,
cz�owiek wyj�tkowo skromny, wstrzemi�liwy i tajemniczy. Ten
samotnik ma jedynego powiernika, Halbana. On to jedynie jest w
stanie uspokoi� rycerza, kiedy ten, pod wp�ywem "gor�cego
napoju", popada� w dziwny stan, w czasie kt�rego, przy wt�rze
lutni, w obcym j�zyku �piewa� pos�pne pie�ni. II. Wieczorna
uroczysto�� otwarcia obrad kapitu�y3 ( mod�y, hymn), a o �wicie
przechadzk� odbywa arcykomtur, kt�ry w towarzystwie Halbana "i
celniejszych braci", dotar� nad odleg�e jezioro. Z naro�nej wie�y
dochodzi g�os pustelnicy. Tu (w.61-100) historia pojawienia si�
"pobo�nej niewiasty". Kobieta rozmawia�a z tajemniczym rycerzem,
nazywaj�c go imieniem Konrada. Uwag� przyby�ych odwr�ci� jednak
Halban wzywaj�c do obrania mistrzem Wallenroda. Zebrani przyj�li
to aplauzem i powr�cili do zamku. Pozosta�y u st�p wie�y Halban
nuci pie�� o pi�knej a nieszcz�liwej Litwince (w. 137-160). III
(w.1-310): Scena przysi�gi nowoobranego mistrza, kt�rego
zachowanie Niemcy odczytali jako dobr� wr�b� na spodziewan�,
zwyci�sk� walk� z Litw� (w.1-18). Rok up�yn�� od zaprzysi�enia
a wielki mistrz miast prowadzi� rycerzy do boju, pilnuje, by
prowadzili cnotliwe �ycie. Bracia burz� si� samowol� wroga, kt�ry
cho� n�kany wewn�trznymi walkami powa�a si� podchodzi� pod mury
twierdzy. �ledz� poczynania Konrada cz�sto opuszczaj�cego zamek
i pod��aj�cego pod wie�� pustelnicy. Tu dialog kochank�w
(w.67-292): Konrad zwleka z atakiem na Wilno, cho� Halban
"...dawniejsze przypomina �luby", bowiem nie chce rozsta� si� z
ukochan�. Boleje nad zmarnowan� m�odo�ci� ("Jam mi�o��,
szcz�cie, jam niebo za m�odu / Umia� po�wi�ci� dla sprawy
narodu") IV "Uczta" 23 kwietnia (dzie� patrona zakon�w, �w.
Jerzego). Znudzony mistrz niech�tnie wys�uchuje piosenek
trubadur�w, wreszcie pojawia si� starzec - "...ostatni w Litwie
wajdelota" �piewa wpierw pie�� ("Pie�� Wajdeloty, w. 151 - 246)
s��wi�c� rol� przekaz�w gminnych - ludowych w �yciu narodu
b�d�cego w niebezpiecze�stwie lub w niewoli ("O wie�ci gminna!
ty arko przymierza / Mi�dzy dawnymi i m�odszymi laty: / W tobie
lud sk�ada bro� swego rycerza, / Swych my�li prz�dz� i swych
uczu� kwiaty") a nast�pnie snuje histori� Waltera Alfa, Litwina
wychowanego w�r�d Krzy�ak�w ("Powie�� Wajdeloty" w. 255 - 595),
czym wyrywa Konrada z marazmu i zmusza do dzia�ania (s�owa
mistrza potwierdzaj� os�d Wajdeloty przypisuj�cego opowie�ciom
ludowym ogromn� rol�: "Sta�o si�, sta�o (...) / Wygra�e�! wojna,
tryumf dla poety!"). Pijany winem i opowie�ciami Wallenrod �piewa
"Ballad�. Alpuhara" (w. 646 - 717) opowiadaj�c� o obro�cy
Grenady, Almanzorze, kt�ry widz�c kl�sk� muzu�man�w przenosi
zaraz� d�umy do obozu Hiszpan�w mszcz�c si� tym samym na wrogach.
V. "Wojna". Konrad uleg� namowom rycerstwa i papie�a, i ruszy�
na Litw�. Tam jednak tak d�ugo odwleka� szturm na Wilno, �e
Witold zdo�a� zebra� rozproszone wojsko i pokona� Krzy�ak�w.
Niedobitki ze wstydem i rozpacz� powr�ci�y do Malborka. W
podziemiach zamku obraduje trybuna� (w. 126 - 199). Jeden z 12
zamaskowanych s�dzi�w oskar�a Konrada o zdrad�, wyjawiaj�c
prawdziwe pochodzenie mistrza (przez 12 laty pojawi� si� u boku
hr Wallenroda jako giermek, ruszy� do Palestyny i tam zamordowa�
rycerza. W Hiszpanii, podaj�c si� za zamordowanego, zdoby� s�aw�
rycersk� i przyj��� �luby zakonne) pozostali jednog�o�nie wydaj�
wyrok: "Dwana�cie miecz�w podnie�li do g�ry, / Wszystkie
zmierzone - w jedn� pier� Konrada". VI "Po�egnanie". Ranek (w.
1 - 191), Wallenrod po raz ostatni odwiedza ukochan� Aldon� -
pustelnic�. Ta nazywa go prawdziwym imieniem Alfa. Konrad
szcz�liwy z powodu dope�nienia �lub�w ("Jam to uczyni�, dope�ni�
przysi�gi, / Starszniejszej zemsty nie wymy�li piek�o.") marzy
o powrocie z ukochan� na Litw�. Jednak Aldona nie chce z�ama�
�lub�w i prosi tylko, by cz�ciej j� odwiedza�. Zrozpaczony
rycerz b��dzi bez celu po okolicy, domy�la si� te� kary jak� dla�
przygotowa� tajny trybuna�. Powraca pod wie�� pustelnicy i
ostatecznie �egna ukochan�. Konrad z Halbanem w komnacie. Mistrz
s�ysz�c zbli�aj�cych si� s�dzi�w za�ywa trucizn�. Zrozpaczony
starzec postanawia pozosta� przy �yciu, by rozg�osi� na Litwie
s�aw� umieraj�cego, ("Z tej pie�ni wstanie m�ciciel naszych
ko�ci"). Problematyka
Dylematy moralne i tragizm postaci reprezentuj�cej uk�ad zbie�ny
z konfliktem etycznym wsp�czesnego autorowi spo�ecze�stwa
(zmagania moralne spiskowc�w polskich i rosyjskich lat
dwudziestych; stwierdzenie jednego z powsta�c�w 1830 r.:"S�owo
sta�o si� cia�em, a Wallenrod - Belwederem"): mi�o�� do ojczyzny
wymagaj�ca konieczno�ci oboru nieetycznych dr�g dzia�ania
(starcie racji w�adcy z racjami poddanego; przysiega na wierno��
a konieczno�� jej z�amania; legalizm a nielegalno�� spisku)
Bajronizm:
typ bohatera, postaci dumnej i nami�tnej, tajemniczej i
wyniesionej ponad przeci�tno��, jego wewn�trzne rozdarcie
(dramatyczny konflikt pomi�dzy obowi�zkiem wobec ojczyzny a
szcz�ciem osobistym); forma poematu - powie�� poetycka
(po��czenie epicko�ci fabu�y z liryk�, np. "Hymn", "Pie�� o
Wilii" i scenami dramatycznymi, np. dialogi z Aldon�, scena
uczty). Walterskotyzm:
odtwarzanie pi�kna zamierzch�ej przesz�o�ci z jej lokalnym i
historycznym kolorytem; tu jako metafora historyczna s�u��ca
wydobyciu g��wnych tre�ci poematu. Gotycyzm:
tendencja upatruj�ca w architekturze gotyckich zamk�w i w
obyczajowo�ci rycerskiej walor�w estetycznych: elementy grozy,
sentymentalna melancholia (w�tek mi�osny)
Ludowo��:
koncepcja wajdeloty, pie�niarza-wieszcza Halbana, wyraziciela
d��e� i uczu� ludu; funkcja pie�ni ludowej, uto�samianej z poezj�
narodow�, skarbniczki historii narodu b�d�cego w
niebezpiecze�stwie albo w niewoli ("Powie�� Wajdeloty").
Wersyfikacja
polski heksametr (przekszta�cenie iloczasowego wzorca antycznego
na akcentowy) -( wers pi�tnastozg�oskowy o sze�ciu akcentach
(przypadaj�cych na 1, 3, 6, 11 i 14 sylab�), ( tendencji do
wyr�wnania w poszczeg�lnych wersach liczby zestroj�w
akcentowych,. Np. w. 295 - 297 "Powie�ci Wajdeloty":
((((((((((((((((((((((Latadzieci�stwap�yn�y�y�em�r�dNiemc�wja
kNiemiec(((((((((((((((((((((Mia�emimi�WalteraAlfanazwiskoprzy
dano(((((((((((((((((((((Imi�by�oniemieckieduszalitewskazosta�a
1 lata 1231-12812 wajdelota - w czasach przedchrze�cija�skich na
Litwie: wieszczek, �piewak pe�ni�cy funkcje kap�ana ni�szego
rz�du, do kt�rego obowi�zk�w nale�a�o opiewa� przed ludem
histori� przodk�w. 3 kapitu�a - tu: zgromadzenie w�adz zakonu
krzy�ackiego.
Nar�d litewski, sk�adaj�cy si� z pokole� Litwin�w Prus�w i
Lett�w, nieliczny, osiad�y w kraju nierozleg�ym, nie dosy�
�yznym, d�ugo Europie nieznajomy, oko�o trzynastego wieku
najazdami s�siad�w wyzwany by� do czynniejszego dzia�ania. Kiedy
Prusowie ulegali or�owi Teuton�w, Litwa, wyszed�szy ze swoich
las�w i bagnisk, niszczy�a mieczem i ogniem okoliczne pa�stwa i
sta�a si� wkr�tce straszn� na p�nocy. Dzieje nie wyja�ni�y
jeszcze dostatecznie, jakim sposobem nar�d, tak s�aby i tak d�ugo
obcym ho�duj�cy, m�g� od razu oprze� si� i zagrozi� wszystkim
swoim nieprzyjacio�om, z jednej strony prowadz�c ci�g�� i
mordercz� z Zakonem krzy�owym wojn�, z drugiej �upi�c Polsk�,
wybieraj�c op�aty u Nowogroda Wielkiego i zap�dzaj�c si� a� na
brzegi Wo�gi i P�wysep Krymski. Naj�wietniejsza epoka Litwy
przypada na czasy Olgierda i Wito�da, kt�rych w�adza rozci�ga�a
si� od Ba�tyckiego do Czarnego Morza. Ale to ogromne pa�stwo,
zbyt nagle wzrastaj�c, nie zdo�a�o wyrobi� w sobie wewn�trznej
si�y, kt�ra by r�norodne jego cz�ci spaja�a i o�ywia�a.
Narodowo�� litewska, rozlana po zbyt obszernych ziemiach,
straci�a swoj� w�a�ciw� barw�. Litwini ujarzmili wiele pokole�
ruskich i weszli w stosunki polityczne z Polsk�. S�awianie, od
dawna ju� chrze�cijanie, stali na wy�szym stopniu cywilizacji;
a lubo pobici lub zagro�eni od Litwy, powolnym wp�ywem odzyskali
moraln� przewag� nad silnym, ale barbarzy�skim ciemi�ycielem i
poch�on�li go, jak Chiny najezdc�w tatarskich. Jagiellonowie i
mo�niejsi ich wasale stali si� Polakami; wielu ksi���t litewskich
na Rusi przyj�o religi�, j�zyk i narodowo�� rusk�. Tym sposobem
Wielkie Ksi�stwo Litewskie przesta�o by� litewskim, a w�a�ciwy
nar�d litewski ujrza� si� w dawnych swoich granicach; jego mowa
przesta�a by� j�zykiem dworu i mo�nych i zachowa�a si� tylko
mi�dzy posp�lstwem. Litwa przedstawia ciekawy widok ludu, kt�ry
w ogromie swoich zdobyczy znikn��, jak strumyk po zbytecznym
wylewie opada i p�ynie w�szym ni�eli pierwej korytem. Kilka ju�
wiek�w zakrywa wspomnione tu wydarzenia: zesz�y ze sceny �ycia
politycznego i Litwa, i najsro�szy jej nieprzyjaciel, Zakon
krzy�owy; stosunki narod�w s�siednich zmieni�y si� zupe�nie:
interes i nami�tno�ci, kt�re zapala�y �wczesn� wojn�, ju�
wygas�y; nawet pami�tek nie ocali�y pie�ni gminne. Litwa jest ju�
ca�kiem w przesz�o�ci; jej dzieje przedstawiaj� z tego wzgl�du
szcz�liwy dla poezji zaw�d, �e poeta, opiewaj�cy �wczesne
wypadki, samym tylko przedmiotem historycznym, zg��bieniem rzeczy
i kunsztownym wydaniem zajmowa� si� musi, nie przywo�uj�c na
pomoc interesu, nami�tno�ci lub mody czytelnik�w. Takich w�a�nie
przedmiot�w kaza� poszukiwa� Szyller:
Was unsterblich im Gesang soll leben,
Muss im Leben untergehen.
<<Co ma o�y� w Pie�ni, zagin�� powinno w rzeczywisto�ci>>.
Wst�p
Sto lat mija�o, jak Zakon krzy�owy
We krwi poga�stwa p�nocnego brodzi�;
Ju� Prusak szyj� uchyli� w okowy
Lub ziemi� odda�, a z dusz� uchodzi�;
Niemiec za zbiegiem rozpu�ci� gonitwy,
Wi�zi�, mordowa�, a� do granic Litwy.
Niemen rozdziela Litwin�w od wrog�w:
Po jednej stronie b�yszcz� �wi�ty� szczyty
I szumi� lasy, pomieszkania bog�w;
10 Po drugiej stronie, na pag�rku wbity
Krzy�, god�o Niemc�w, czo�o kryje w niebie,
Gro�ne ku Litwie wyci�ga ramiona,
Jak gdyby wszystkie ziemie Palemona
Chcia� z g�ry obj�� i garn�� pod siebie.
Z tej strony t�umy litewskiej m�odzie�y,
W ko�pakach rysich, w nied�wiedziej odzie�y,
Z �ukiem na plecach, z d�oni� pe�n� grot�w,
Snuj� si�, �ledz�c niemieckich obrot�w.
Po drugiej stronie, w szyszaku i zbroi,
20 Niemiec na koniu nieruchomy stoi;
Oczy utkwiwszy w nieprzyjaci� szaniec,
Nabija strzelb� i liczy r�aniec.
I ci, i owi pilnuj� przeprawy.
Tak Niemen, dawniej s�awny z go�cinno�ci,
��cz�cy bratnich narod�w dzier�awy,
Ju� teraz dla nich by� progiem wieczno�ci;
I nikt, bez straty �ycia lub swobody,
Nie m�g� przest�pi� zakazanej wady.
Tylko ga��zka litewskiego chmielu,
30 Wdzi�kami pruskiej topoli n�cona,
Pn�c si� po wierzbach i, po wodnym zielu,
�mia�e, jak dawniej, wyci�ga ramiona
I rzek� kra�nym przeskakuj�c wiankiem,
Na obcym brzegu ��czy si� z kochankiem.
Tylko s�owiki kowie�skiej d�browy
Z braci� swoimi zapuszcza�skiej g�ry
Wiod�, jak dawniej, litewskie rozmowy
Lub, swobodnymi wymkn�wszy si� pi�ry,
Lataj� w go�ci na sp�lne ostrowy.
40 A ludzie? - ludzi rozdzieli�y boje!
Dawna Prusak�w i Litwy za�y�o��
Posz�a w niepami��; tylko czasem mi�o��
I ludzi zbli�a. - Zna�em ludzi dwoje.
O Niemnie! wkr�tce run� do twych brod�w
�mier� i po�og� nios�ce szeregi,
I twoje dot�d szanowane brzegi
Top�r z zielonych ogo�oci wiank�w,
Huk dzia� wystraszy s�owiki z ogrod�w.
Co przyrodzenia zwi�za� �a�cuch z�oty,
50 Wszystko rozerwie nienawi�� narod�w;
Wszystko rozerwie; - lecz serca kochank�w
Z��cz� si� znowu w pie�niach wajdeloty.
Obi�r
Z Maryjenburskiej wie�y zadzwoniono ,
Dzia�a zagrzmia�y, w b�bny uderzono;
Dzie� uroczysty w krzy�owym Zakonie;
Zewsz�d komtury do stolicy �piesz�,
K�dy, zebrani w kapitu�y gronie,
Wezwawszy Ducha �wi�tego uradz�,
Na czyich piersiach wielki krzy� zawiesz�
I w czyje r�ce wielki miecz oddadz�.
Na radach sp�yn�� dzie� jeden i drugi,
10 Bo wielu m��w staje do zawodu,
A wszyscy r�wnie wysokiego rodu
I wszystkich r�wne w Zakonie zas�ugi;
Dot�d powszechna mi�dzy braci� zgoda
Nad wszystkich wy�ej stawi Wallenroda.
On cudzoziemiec, w Prusach nieznajomy,
S�aw� nape�ni� zagraniczne domy ,
Czy Maur�w �ciga� na kastylskich g�rach,
Czy Otomana przez morskie odm�ty,
W bitwach na czele, pierwszy by� na murach;
20 Pierwszy zahacza� poha�c�w okr�ty;
I na turniejach, skora wst�pi� w szranki,
Je�eli raczy� przy�bic� ods�oni�,
Nikt si� nie wa�y� na ostre z nim goni�
Pierwsze mu zgodnie ust�puj�c wianki
Nie tylko mi�dzy krzy�owymi roty
Ws�awi� or�em m�odociane lata,
Zdobi� go wielkie chrze�cija�skie cnoty.
Ub�stwo, skromno�� i pogarda �wiata.
Konrad nie s�yn�� w przydwornym nacisku
30 G�adko�ci� mowy, sk�adno�ci� uk�on�w;
Ani swej broni dla pod�ego zysku
Nie przeda� w s�u�b� niezgodnych baron�w.
Klasztornym murom wiek po�wi�ci� m�ody.
Wzgardzi� oklaski i g�rne urz�dy;
Nawet zacniejsze i s�odsze nagrody:
Minstrel�w hymny i pi�kno�ci wzgl�dy,
Nie przemawia�y do zimnego ducha.
Wallenrod pochwa� oboj�tnie s�ucha,
Na kra�ne lica pogl�da z daleka,
40 Od czaruj�cej rozmowy ucieka.
Czy by� nieczu�ym, dumnym z przyrodzenia,
Czy sta� si� z wiekiem - bo cho� jeszcze m�ody,
Ju� w�os mia� siwy i zwi�d�e jagody,
Napi�tnowane staro�ci� cierpienia -
Trudno odgadn��: zdarza�y si� chwile,
W kt�rych zabawy m�odzie�y podziela�,
Nawet niewie�cich gwar�w s�ucha� mile,
Na �arty dworzan �artami odstrzela�
I sypa� damom grzecznych s��wek krocie,
50 Z zimnym u�miechem, jak dzieciom �akocie.
By�y to rzadkie chwile zapomnienia;
I wkr�tce, lada s��wko oboj�tne,
Kt�re dla drugich nie mia�o znaczenia,
W nim obudza�o wzruszenia nami�tne;
S�owo: ojczyzna, powinno��, kochanka,
O krucyjatach i o Litwie wzmianka,
Nagle weso�o�� Wallenroda tru�y;
S�ysz�c je, znowu odwraca� oblicze,
Znowu na wszystko stawa� si� nieczu�y
60 I pogr��a� si� w dumy tajemnicze.
Mo�e, wspomniawszy �wi�to�� powo�ania,
Sam sobie ziemskich s�odyczy zabrania.
Jedne zna� tylko przyja�ni s�odycze,
Jednego tylko wybra� przyjaciela,
�wi�tego cnot� i pobo�nym stanem:
By� to mnich siwy, zwano go Halbanem.
On Wallenroda samotno�� podziela;
On by� i duszy jego spowiednikiem,
On by� i serca jego powiernikiem.
70 Szcz�liwa przyja��! �wi�tym jest na ziemi,
Kto umia� przyja�� zabra� ze �wi�temi.
Tak naczelnicy zakonnej obrady
Rozpami�tuj� Konrada przymioty;
Ale mia� wad� - bo kt� jest bez wady?
Konrad �wiatowej nie lubi� pustoty,
Konrad pijanej nie dzieli� biesiady.
Wszak�e zamkni�ty w samotnym pokoju,
Gdy go dr�czy�y nudy lub zgryzoty,
Szuka� pociechy w gor�cym napoju;
80 I wtenczas zda� si� wdziewa� posta� now�,
Wtenczas twarz jego, blad� i surow�,
Jaki� rumieniec chorowity krasi�;
I wielkie, niegdy� b��kitne �renice,
Kt�re czas nieco skazi� i przygasi�,
Ciska�y dawnych ogni�w b�yskawice;
Z piersi �a�o�nie westchnienie ucieka
I �z� per�ow� nabrzmiewa powieka,
D�o� lutni szuka, usta pie�ni lej�,
Pie�ni nucone cudzoziemsk� mow�,
90 Lecz je s�uchacz�w serca rozumiej�.
Dosy� us�ysze� muzyk� grobow�,
Dosy� uwa�a� na �piewaka posta�:
W licach pami�ci wida� nat�enie,
Brwi podniesione, pochy�e wejrzenie,
Chc�ce z g��biny ziemnej co� wydosta�;
Jaki� by� mo�e pie�ni jego w�tek? -
Zapewne my�l�, w ob��dnych pogoniach,
�ciga sw� m�odo�� na przesz�o�ci toniach. -
Gdzie� dusza jego? - W krainie pami�tek.
100 Lecz nigdy r�ka, w muzycznym zap�dzie,
Z lutni weselszych ton�w nie dob�dzie;
I lica jego niewinnych u�miech�w
Zdaj� si� l�ka�, jak �miertelnych grzech�w.
Wszystkie uderza struny po kolei
Pr�cz jednej struny - pr�cz struny wesela.
Wszystkie uczucia s�uchacz z nim podziela,
Opr�cz jednego uczucia - nadziei.
Nieraz go bracia zeszli niespodzianie
I nadzwyczajnej dziwili si� zmianie.
110 Konrad zbudzony z�yma� si� i gniewa�,
Porzuca� lutni� i pie�ni nie �piewa�;
Wymawia� g�o�no bezbo�ne wyrazy,
C� Halbanowi szepta� po kryjomu,
Krzycza� na wojska, wydawa� rozkazy,
Straszliwie grozi:, nie wiadomo komu.
Trwo�� si� bracia, - stary Halban siada
I wzrok zatapia w oblicze Konrada,
Wzrok przenikliwy, ch�odny i surowy,
Pe�en jakowej� tajemnej wymowy.
120 Czy c� wspomina, czyli c� doradza,
Czy trwog� w sercu Wallenroda budzi,
Zaraz mu chmurne czo�o wypogadza,
Oczy przygasza i oblicze studzi.
Tak na igrzysku, kiedy lw�w dozorca,
Sprosiwszy pany, damy i rycerze,
Roz�amie krat� �elaznego dworca,
Da has�o tr�b�; wtem kr�lewskie �wierz�
Grzmi z g��bi piersi, strach na widz�w pada;
Jeden dozorca kroku nie poruszy,
130 Spokojnie r�ce na piersiach zak�ada
I lwa pot�nie uderzy - oczyma,
Tym nie�miertelnej talizmanem, duszy
Moc bezrozumn� na uwi�zi trzyma .
II
Z Maryjenburskiej wie�y zadzwoniono,
Z obradnej sali id� do kaplicy,
Najpierwszy komtur, wielcy urz�dnicy,
Kap�ani, bracia i rycerzy grono.
Nieszpornych mod��w kapitu�a s�ucha
I �piewa hymny do �wi�tego Ducha.
HYMN
Duchu, �wiat�o bo�e!
Go��bko Syjonu!
Dzi� chrze�cija�ski �wiat, ziemne podn�e
10 Twojego tronu,
Widom� o�wie� postaci�
I roztocz skrzyd�a nad syjo�sk� braci�!
Spod Twych skrzyde� niech wystrzeli
S�onecznymi promie� blaski,
I kto naj�wi�tszej godniejszy �aski,
Temu niech z�otym wie�cem skronie rozweseli;
A padniem na twarz, syny cz�owieka
Temu, nad kim spoczywa Twych skrzyde� opieka.
Synu Zbawicielu!
20 Skinieniem wszechmocnej r�ki
Naznacz, kto z wielu
Najgodniejszy s�yn��
�wi�tym znakiem Twojej m�ki,
Piotra mieczem hetmani� �o�nierstwu Twej wiary
I przed oczyma poga�stwa rozwin��
Kr�lestwa Twego sztandary;
A syn ziemi niech czo�o i serce uni�a
Przed tym, na czyich piersiach b�y�nie gwiazda krzy�a.
Po mod�ach wyszli. Arcykomtur zleci�,
30 Spocz�wszy nieco powraca� do choru
I znowu b�aga�, aby B�g o�wieci�
Kap�an�w, braci i m��w obioru.
Wyszli nocnymi orze�wi� si� ch�ody:
Jedni zasiedli zamkowy kru�ganek,
Drudzy przechodz� gaje i ogrody.
Noc by�a cicha; majowej pogody;
Z dala niepewny wygl�da� poranek;
Ksi�yc, obieg�szy b�onie safirowe,
Z odmiennym licem, z r�nym blaskiem w oku,
40 Drzemi�c� to w ciemnym, to w srebrnym ob�oku,
Zni�a� sw� cich� i samotn� g�ow�;
Jak dumaj�cy w pustyni kochanek,
Obieg�szy my�l� ca�e �ycia ko�o,
Wszystkie nadzieje, s�odycze, cierpienia,
To �zy wylewa, to sp�jrzy weso�o,
Wre�cie ku piersiom zmordowane czo�o
Sk�ania - i wpada w letarg zamy�lenia.
Przechadzk� inni bawi� si� rycerze,
Lecz Arcykomtur chwil darmo nie traci,
50 Zaraz Halbana i celniejszych braci
Wzywa do siebie i na stron� bierze,
Aby z daleka od ciekawej rzeszy
Zasi�gn�� rady, udzieli� przestrogi.
Wychudzi z zamku, na r�wnin� spieszy;
Tak rozmawiaj�c, nie pilnuj�c drogi,
B��dzili kilka godzin w okolicy,
Blisko spokojnych jeziora Wybrze�y.
Ju� ranek, pora wraca� do stolicy.
Staj�, - g�os jaki� - sk�d? - z naro�nej wie�y;
60 S�uchaj� pilnie -- to g�os pustelnicy.
W tej wie�y dawno, przed laty dziesi�ciu,
Jaka� nieznana, pobo�na niewiasta ,
Z dala przybywszy do Maryi-miasta -
Czy j� natchn�o niebo w przedsi�wzi�ciu,
Czy ska�onego sumienia wyrzuty
Pragn�c ukoi� balsamem pokuty -
Pustelniczego szuka�a ukrycia
I tu znalaz�a grobowiec za �ycia.
D�ugo nie chcieli zezwala� kap�ani,
70 Wre�cie sta�o�ci� pro�by prze�amani
Dali jej w wie�y samotne schronienie.
Ledwie stan�a za �wi�conym progiem,
Na pr�g zwalono ceg�y i kamienie,
Zasta�a sama z my�lami i Bogiem;
I bram�, co j� od �yj�cych dzieli,
Chyba w dzie� s�dny odemkn� anieli.
U g�ry ma�e okienko i krata,
K�dy pobo�ny lud s�a� po�ywienie,
A niebo - wietrzyk i dzienne promienie.
80 Biedna grzesznico, czy� nienawi�� �wiata
Do tyla umys� sko�ata�a m�ody,
Ze si� obawiasz s�o�ca i pogody? -
Zaledwie w swoim zamkn�a si� grobie,
Nikt jej nie widzia� przy okienku wie�y
Przyjmowa� w usta wiatru oddech �wie�y,
Ogl�da� niebo w pogodnej ozdobie
I mi�e kwiaty na ziemnym obszarze,
I stokro� milsze swoich bli�nich twarze.
Wiedziano tylko, �e jest dot�d w �yciu;
90 Bo nieraz jeszcze �wi�tego pielgrzyma,
Gdy noc� przy jej b��ka si� ukryciu,
Jaki� d�wi�k mi�y na chwil� zatrzyma;
D�wi�k to zapewne pobo�nej piosenki.
I z pruskich wiosek gdy zebrane dzieci
Igraj� w wiecz�r u bliskiej d�browy,
Natenczas z okna c� bia�ego �wieci,
Jak gdyby promyk wschodz�cej jutrzenki:
Czy to jej w�osa pukiel bursztynowy,
Czyli to po�ysk drobnej, �nie�nej r�ki,
100 B�ogos�awi�cej niewini�tek g�owy?
Komtur, tamt�dy obr�ciwszy kroki,
S�yszy, gdy wie�� naro�n� pomija�:
<<Ty� Konrad, przeb�g! spe�nione wyroki,
Ty masz by� mistrzem, aby� ich zabija�!
Czy� nie poznaj�? - ukrywasz daremnie,
Chocia�by�, jak w��, inne przybra� cia�o,
Jeszcze by w twojej duszy pozosta�o
Wiele dawnego, - wszak zosta�o we mnie!
Chocia�by� wr�ci�, po twoim pogrzebie
110 Jeszcze Krzy�acy poznaliby ciebie>>.
S�ucha rycerstwo - to g�os pustelnicy,
Sp�jrz� na krat�, zda si� pochylona,
Zda si� ku ziemi wyci�ga� ramiona,
Do kogo�? - pusto w ca�ej okolicy.
Z daleka tylko jaki� blask uderza,
Na kszta�t p�omyka stalowej przy�bicy,
I cie� na ziemi - czy to p�aszcz rycerza?
Ju� znik�o - pewnie z�udzenie �renicy,
Pewnie jutrzenki b�ysn�� wzrok rumiany,
120 Po ziemi ranne przemkn�y tumany.
<<Bracia! - rzek� Halban - dzi�kujmy niebiosom,
Pewnie wyroki niebios nas przywiod�y,
Ufajmy wieszczym pustelnicy g�osom.
Czy s�yszeli�cie? Wieszczba o Konradzie,
Konrad dzielnego imi� Wallenroda.
St�jmy, brat bratu niechaj r�k� poda,
S�owo rycerskie: na jutrzejszej radzie
On mistrzem naszym! >> - <<Zgoda - krzykn� - zgoda! >>
I poszli krzycz�c; d�ugo po dolinie
130 Odg�os tryumfu i rado�ci bije:
<<Konrad niech �yje, Wielki Mistrz niech �yje!
Niech �yje Zakon! niech poga�stwo zginie!>>
Halban pozosta� mocno zamy�lony,
Na wo�aj�cych Okiem wzgardy rzuci�,
Sp�jrza� ku wie�y i cichymi tony
Tak� piosenk� odchodz�c zanuci�:
[PIES�]
Wilija, naszych strumieni rodzica,
Dno ma z�ociste i niebieskie lica;
Pi�kna Litwinka, co jej czerpa wody,
140 Czystsze ma serce, �liczniejsze jagody.
Wilija gardzi doliny kwiatami,
�r�d tulipan�w i narcyz�w p�ynie;
U n�g Litwinki kwiat naszych m�odzian�w,
Od r� kra�niejszy i od tulipan�w.
Wilija gardzi doliny kwiatami,
Bo szuka Niemna, swego oblubie�ca;
Litwince nudno mi�dzy Litwinami,
Bo ukocha�a cudzego m�odzie�ca.
Niemen w gwa�towne pochwyci ramiona,
150 Niesie na ska�y i dzikie przestworza,
Tuli kochank� do zimnego �ona,
I gin� razem w g��boko�ciach morza.
I ciebie r�wnie przychodzie� oddali
Z ojczystych dolin, o Litwinko biedna!
I ty utoniesz w zapomnienia fali,
Ale smutniejsza, ale sama jedna.
Serce i potok ostrzega� daremnie,
Dziewica kocha i Wilija bie�y;
Wilija znik�a w ukochanym Niemnie,
160 Dziewica p�acze w pustelniczej wie�y.
III
Gdy Mistrz praw �wi�tych uca�owa� ksi�gi,
Sko�czy� modlitw� i wzi�� od komtura
Miecz i krzy� wielki, znamiona pot�gi,
Wzni�s� dumnie czo�o, chocia� troski chmura
Ci��y�a nad nim; wko�o okiem strzeli�,
W kt�rym si� rado�� na p� z gniewem �arzy,
I niewidziany go�� na jego twarzy,
U�miech przelecia�, s�aby i znikomy:
Jak blask, co chmur� porann� rozdzieli�,
10 Zwiastuj�c razem wsch�d s�o�ca i gromy.
Ten zapa� Mistrza, to gro�ne oblicze,
Nape�nia serca otuch�, nadziej�;
Widz� przed sob� bitwy i zdobycze
I hojnie w my�li krew poga�sk� lej�.
Takiemu w�adcy kt� dostoi kroku?
Kt� si� nie zl�knie jego szabli, wzroku? -
Dr�yjcie, Litwini! ju� si� chwila zbli�a,
Gdy z mur�w Wilna b�y�nie znami� krzy�a.
Nadzieje pr�ne. - Ciek� dni, tygodnie,
20 Up�yn�� ca�y d�ugi rak w pokoju;
Litwa zagra�a, Wallenrod niegodnie
Ani sam walczy, ani �le do boju;
A gdy si� zbudzi i c� dzia�a� zacznie,
Stary porz�dek wywraca opacznie.
Wo�a, �e Zakon z �wi�tych wyszed� karb�w,
�e bracia gwa�c� przysi�one �luby;
<<M�dlmy si� - wo�a - wyrzeczmy si� skarb�w,
Szukajmy w cnotach i pokoju chluby!>>
Narzuca posty, pokuty ci�ary,
30 Uciech, wygody niewinnej zaprzecza;
Lada grzech �ciga najsro�szymi kary
Podziemnych loch�w, wygnania i miecza.
Tymczasem Litwin, co przed laty z dala
Omija� bramy zakonnej stolicy,
Teraz doko�a wsi co noc podpala
I lud bezbronny chwyta z okolicy;
Pod samym zamkiem dumnie si� przechwala,
Ze idzie na msz� do mistrza kaplicy;
Pierwszy raz dzieci z rodzic�w swych progu
40 Dr�a�y na straszny d�wi�k �mudzkiego rogu.
Kiedy� by� mo�e czas lepszy do wojny? -
Litwa szarpana wewn�trzn� niezgod�;
St�d dzielny Rusin, st�d Lach niespokojny,
St�d krymskie chany lud pot�ny wiod�.
Wito�d, zepchni�ty od Jagie��y z tronu,
Przyjecha� szuka� opieki Zakonu;
W nagrod� skarby i ziemie przyrzeka
I wsparcia dot�d nadaremnie czeka.
Szemraj� bracia, gromadzi si� rada,
50 Mistrza nie wida�; Halban stary bie�y,
W zamku, w kaplicy nie znalaz� Konrada:
Gdzie� on? - zapewne u naro�nej wie�y.
�ledzili bracia nocne jego kroki;
Wszystkim wiadomo: ka�dego wieczora,
Gdy ziemi� grubsze os�aniaj� mroki,
On idzie b��dzi� po brzegach jeziora;
Albo kl�cz�cy, przyparty do muru,
Okryty p�aszczem a� do bia�ej zorzy
�wieci z daleka, jak pos�g z marmuru.
60 I przez noc ca�� senno�� go nie zmorzy.
Cz�sto na cichy odg�os pustelnicy
Wstaje i ciche daje odpowiedzi;
Brzmienia ich z dala ucho nie do�ledzi,
Lecz wida� z blasku wstrz��nionej przy�bicy,
R�k niespokojnych, podniesionej g�owy,
�e jakie� wa�ne tocz� si� rozmowy.
PIE�� Z WIE�Y
Kt� me westchnienia, kto me �zy policzy?
Czy ju� tak d�ugie przep�aka�am lata,
Czy tyle w piersiach i oczach goryczy,
�e od mych westchnie� pordzawia�a krata? -
Gdzie �za upadnie, w zimny g�az przecieka
Jak gdyby w serce dobrego cz�owieka.
Jest wieczny ogie� w zamku Swentoroga ,
Ten ogie� �ywi� pobo�ne kap�any;
Jest wieczne �r�d�o na g�rze Mendoga,
To �r�d�o �ywi� �niegi i tumany;
Nikt moich westchnie� i �ez nie podsyca,
A dot�d boli serce i �renica.
Pieszczoty ojca, matki u�ci�nienia,
80 Zamek bogaty, kraina weso�a,
Dni bez t�sknoty, nocy bez marzenia;
Spokojno�� na kszta�t cichego anio�a,
We dnie i w nocy, na polu i w domie
Strzeg�a mi� z bliska, chocia� niewidomie.
Trzy pi�kne c�rki by�o nas u matki,
A mnie najpierwej ��dano w zam�cie;
Szcz�liwa m�odo��, szcz�liwe dostatki,
Kt� mi powiedzia�, �e jest inne szcz�cie?
Pi�kny m�odzie�cze! na co� mi powiedzia�
90 To, o czym w Litwie nikt pierwej nie wiedzia�? -
O Bogu wielkim, o jasnych anio�ach,
Kamiennych miastach, k�dy wiara �wi�ta,
Gdzie lud w bogatych modli si� ko�cio�ach
I k�dy dziewic s�uchaj� ksi���ta,
Waleczni w boju, jak nasi rycerze,
Czuli w mi�o�ci, jak nasi pasterze;
Gdzie cz�owiek, ziemne z�o�ywszy pokrycie,
Z dusz� ulata po rozkosznym niebie.
Ach, ja wierzy�am, bo niebieskie �ycie
100 Ju� przeczuwa�am, gdym s�ucha�a ciebie!
Ach, odt�d marz�, w dobrych i z�ych losach,
Tylko o tobie, tylko o niebiosach.
Krzy� na twych piersiach oczy me weseli�,
W nim ogl�da�am przysz�e szcz�cia has�o,
Niestety! z krzy�a gdy piorun wystrzeli�,
Wszystko doko�a ucich�o, zagas�o!
Nic nie �a�uj�, cho� gorzkie �zy lej�,
Bo� wszystko odj��, zostawi� nadziej�.
<<Nadziej�!>> - cichym powt�rzy�y echem
110 Brzegi jeziora, doliny i knieje.
Zbudzi� si� Konrad i z dzikim u�miechem:
<<Gdzie� jestem - wo�a� - tu s�ycha� nadzieje?
Na co te pie�ni? - Pomn� twoje szcz�cie;
Trzy pi�kne c�rki by�o was u matki,
Ciebie najpierwej ��dano w zam�cie...
Biada, o biada wam, nadobne kwiatki!
Straszliwa zmija wkrad�a si� do sadu,
A k�dy piersi� prze�li�nie si� b��dn�,
Usechn� trawy i r�e uwi�dn�,
120 I b�d� ��te jako piersi gadu!
Uciekaj my�l� i dni przypominaj,
Kt�re by� dot�d p�dzi�a weso�o,
Gdyby... ty milczysz? - �piewaj i przeklinaj;
Niechaj �za straszna, co g�azy przecieka,
Nie ginie darmo; zdejm� szyszak z g�owy,
Tu niechaj spadnie, niech mi pali czo�o,
Tu niechaj spadnie, jam cierpie� gotowy:
Chc� zna� zawczasu, co mi� w piekle czeka!>>
G�OS Z WIE�Y
<<Daruj, m�j mi�y, daruj mi, jam winna.
130 Przyszed�e� p�no, t�skno by�o czeka�,
I mimowolnie jaka� pie�� dziecinna...
Precz mi z t� pie�ni�! - mia�a�bym narzeka�? -
Z tob�, m�j luby, z tob��my prze�yli
Znikom� chwil�, lecz tej jednej chwili
Nie b�d� mienia� z ca�� ziemian zgraj�
Na ciche �ycie, przep�dzone w nudzie.
Ty sam m�wi�e�, �e zwyczajni ludzie
S� jako konchy, co si� w bagnie taj�;
Ledwie raz na rok, fal� niepogody
140 Wypchni�te, z m�tnej poka�� si� wody,
Otworz� usta, raz westchn� ku niebu
I znowu wr�c� do swego pogrzebu.
Nie, jam na takie szcz�cie nie stworzona!
Jeszcze w ojczy�nie, ciche p�dz�c �ycie,
Nieraz w po�rodku towarzyszek grona
Za czym� t�skni�am i wzdycha�am skrycie,
I czu�am serca niespokojne bicie.
Nieraz z poziomej ucieka�am ��ki
I na najwy�szym stan�wszy pag�rku,
150 My�li�am sobie: gdyby te skowronki
Ze skrzyde� swoich da�y mi po pi�rku,
Posz�abym z nimi, i tylko z tej g�ry
Chcia�abym jeden ma�y kwiat uszczykn��,
Kwiat niezabudki, a potem za chmury
Lecie� wysoko! wysoko! i - znikn��.
Ty� mi� wys�ucha�, ty skrzyd�y orlemi,
Monarcho ptak�w, wznios�e� mi� do siebie!
Teraz, skowronki, o nic was nie prosz�,
Bo gdzie� ma lecie�, po jakie rozkosze,
160 Kto pozna� Boga wielkiego na niebie
I kocha� m�a wielkiego na ziemi?>>
KONRAD
<<Wielko��: i znowu wielko��, m�j aniele!
Wielko��, dla kt�rej j�czymy w niedoli.
Kilka dni jeszcze, niech serce przeboli,
Kilka dni tylko, ju� ich tak niewiele.
Sta�o si�! pr�no po czasie �a�owa�!
P�aczmy, - lecz niechaj dr�� nieprzyjaciele,
Bo Konrad p�aka�, a�eby mordowa�.
Po co� tu przysz�a, po co, moja droga!
170 Z klasztornych mur�w, z �wi�tyni pokoju? -
Jam ci� po�wi�ci� na us�ugi Boga;
Nie lepiej� by�o w �wi�tych jego murach,
Z dala ode mnie, p�aka� i umiera�,
Ni� tu, w krainie k�amstwa i rozboju,
W grabowej wie�y, w powolnych torturach,
Kona� i oczy samotne otwiera�,
I przez niez�omne tej kraty okucia
Pomocy �ebra�? - A ja s�ucha� musz�,
Patrze� na d�ug� skonania katusz�,
180 Stoj�c z daleka, i kl�� moj� dusz�,
Ze w niej s� jeszcze ostatki uczucia!>>
G�OS Z WIE�Y
<<Je�li narzekasz, nie przychod� tu wi�cej;
Chocia�by� przyszed�, b�aga� najgor�cej,
Ju� nie us�yszysz! ju� okno zamykam,
Spuszcz� si� znowu w moj� wie�� ciemn�,
Niechaj w milczeniu gorzkie �zy po�ykam.
B�d� zdr�w na wieki, b�d� zdr�w, m�j jedyny!
I niech zaginie pami�� tej gadziny,
W kt�rej nie mia�e� lito�ci nade mn�>>.
KONRAD
190 <<Wi�c ty miej lito��, ty jeste� anio�em
St�j, a je�eli pro�ba ci� nie wstrzyma,
O ten r�g wie�y uderz� si� czo�em,
B�d� ci� b�aga� skonaniem Kaima>>
G�OS (Z WIE�Y)
<<O, miejmy lito�� nad sob� samemi,
Pomnij, m�j luby, �e jak ten �wiat wielki,
Dwoje nas tylko na ogromnej ziemi,
Na morzach piasku dwie rosy kropelki;
Ze, lada wietrzyk, L ziemnego pado�u
Znikniem na zawsze, ach! gi�my� pospo�u!
200 Nie na to przysz�am, a�eby ci� dr�czy�;
Nie chcia�am przyj�� �wi�cenia kap�anek,
Bo niebu serca nie �mia�am zar�czy�,
P�ki w nim ziemski panowa� kochanek;
Pragn�am zosta� w klasztorze i skromnie
Odda� dni moje zakonnic us�udze,
Lecz tam bez ciebie wszystko woko�o mnie
By�o tak nowe, tak dzikie, tak cudze.
Wspomnia�am sobie, �e po latach wielu
Mia�e� powr�ci� do Maryi-grodu,
210 Szukaj�c zemsty na nieprzyjacielu
I broni�c sprawy biednego narodu.
Kto czeka, lata my�lami ukraca;
M�wi�am sobie: on ju� mo�e wraca,
Mo�e ju� wr�ci�; czy� nie wolno ��da�,
Gdy mam �yj�ca zakopa� si� w grobie,
Abym ci� mog�a raz jeszcze ogl�da�,
Abym przynajmniej umar�a przy tobie!
P�jd� wi�c - rzek�am - w pustelniczym domku,
Oko�o drogi, na ska�y u�amku,
220 Zamkn� si� sama: mo�e rycerz jaki,
Ko�o mej chatki przechodz�cy blisko,
Wym�wi czasem kochanka nazwisko,
Mo�e pomi�dzy obcymi szyszaki
Ujrz� znak jego: niech odmieni zbroje,
Niechaj na tarcz� obce god�a k�adnie,
Niech twarz odmieni, jeszcze serce moje,
Z daleka nawet, kochanka odgadnie.
I gdy go ci�ka powinno�� przymusza
Wszystko doko�a wyniszcza� i krwawi�,
230 Wszyscy go przekln�, b�dzie jedna dusza,
Co mu z daleka �mie pob�ogos�awi�!
Tu m�j obra�am domek i grobowiec,
W cichej ustroni, k�dy �wi�tokradzki
Mych j�k�w nie �mie pods�ucha� w�drowiec,
Ty, wiem, �e lubisz samotne przechadzki;
My�la�am sobie: on mo�e z wieczora
Wybie�y z dala od swych towarzyszy,
Pom�wi� z wiatrem i z fal� jeziora,
Pomy�li o mnie i g�os m�j us�yszy.
240 Niebo spe�ni�o niewinne �yczenia;
Przyszed�e�, moje zrozumia�e� pienia.
Dawniej prosi�am, by mi� twym obrazem
Sny pociesza�y, cho� obraz by� niemy;
Dzi� ile szcz�cia! dzi� mo�emy razem -
Razem zap�aka�...>>
KONRAD
I c� wyp�aczemy? -
P�aka�em, pomnisz, kiedy si� wydar�em
Na wieki wiek�w z twojego obj�cia,
Gdy dobrowolnie dla szcz�cia umar�em,
A�eby krwawe spe�ni� przedsi�wzi�cia.
250 Ju� uwie�czone zbyt d�ugie m�cze�stwo,
Teraz stan��em u �ycze� mych celu,
Mog� si� zem�ci� na nieprzyjacielu;
A ty mi przysz�a� wydziera� zwyci�stwo.
Odt�d jak znowu z okna twej wie�ycy
Sp�jrza�a� na mnie, w ca�ym kr�gu �wiata
Znowu nic nie ma dla mojej �renicy,
Tylko jezioro i wie�a, i krata.
Wko�o mnie wszystko wre wojny rozruchem;
�r�d tr�b odg�osu, �r�d or�a szcz�ku
260 Ja niecierpliwym, wyt�onym uchem
Szukam ust twoich anielskiego d�wi�ku,
I dzie� m�j ca�y jest oczekiwaniem,
A gdy wieczornej doczekam si� pory,
Chc� j� przed�u�y� rozpami�tywaniem;
Ja �ycie moje licz� na wieczory.
Tymczasem Zakon spoczynkowi �aje,
O wojn� prosi, w�asnej ��da zguby,
I m�ciwy Halban wytchn�� mi nie daje:
Albo dawniejsze przypomina �luby,
270 Wyrzni�te sio�a i zniszczone kraje;
Albo gdy nie chc� skargi jego s�ucha�,
Jednym westchnieniem, skinieniem, oczyma,
Umie przygas�� ch�� zemsty rozdmucha�.
Wyrok m�j zda si� przybli�a� do ko�ca,
Nic ju� Krzy�ak�w od wojny nie wstrzyma.
Wczora�my z, Rzymu odebrali go�ca,
Z r�nych stron �wiata niezliczone chmury
Pobo�ny zapa� w pole nagromadzi�,
Wszyscy wo�aj�, abym ich prowadzi�
280 Z mieczem i krzy�em na wile�skie mury.
A przecie� - wyznam ze wstydem! w tej chwili,
Kiedy si� wa�� narod�w wyroki,
My�l� o tobie, wynajduj� zw�oki,
�eby�my jeszcze dzie� jeden prze�yli.
M�odo�ci! jak�e wielkie twe ofiary!
Jam mi�o��, szcz�cie, jam niebo za m�odu
Umia� po�wi�ci� dla sprawy narodu,
Z �alem, lecz z m�stwem! a dzisiaj ja stary,
Dzisiaj powinno��, rozpacz, wola bo�a
290 p�dz� mi� w pole! a ja siwej g�owy
Nie �miem oderwa� od tych �cian podno�a,
A�eby twojej nie straci� - rozmowy!>>
Umilkn��; z wie�y s�ycha� tylko j�ki;
W milczeniu d�ugie przeciek�y gadziny,
Noc rozrzednia�a i promyk jutrze�ki
Ju� zarumieni� lica cichej wody;
Pomi�dzy li�ciem drzemi�cej krzewiny
Ze szmerem ranne przewiewa�y ch�ody,
Ptasz�ta cichym ozwa�y si� pieniem,
300 Umilk�y znowu - i d�ugim milczeniem
Zna� daj�, �e si� zbudzi�y za wcze�nie.
Konrad powstaje, wzni�s� ku wie�y czo�a,
D�ugo na krat� pogl�da� bole�nie;
S�owik zanuci�, Konrad naoko�o
Spojrza�: ju� ranek; - opu�ci� przy�bic�,
W szerokie zwoje p�aszcza twarz obwin��,
Skinieniem r�ki �egna pustelnic�
I w krzakach zgin��.
Tak duch piekielny od wr�t pustelnika
310 Na odg�os dzwonu porannego znika.
IV
UTCZTA
By� dzie� patrona, uroczyste �wi�to,
Komtury z bra�mi do stolicy jad�,
Bia�e chor�gwie na wie�ach zatkni�to.
Konrad rycerzy ma uczci� biesiad�.
Sto bia�ych p�aszcz�w powiewa za sto�em,
Na ka�dym p�aszczu czerni si� krzy� d�ugi:
To byli bracia, a za nimi ko�em
M�odzi giermkowie staj� dla pos�ugi.
Konrad na czele, po lewicy tronu
10 Wzi�� miejsce Wito�d ze swymi hetmany;
Dawniej by� wrogiem, dzi� go�ciem Zakonu,
Przeciwko Litwie sojuszem zwi�zany.
Ju� Mistrz powstawszy daje uczty has�o:
<<Cieszmy si� w Panu!>> - wnet puchary b�ys�y,
<<Cieszmy si� w Panu!>> - tysi�c g�os�w wrzas�o,
Srebra zabrzmia�y, strugi wina trys�y.
Wallenrod usiad� i na �okciu wsparty
S�ucha� z pogard� nieprzystojnych gwar�w;
Umilk�a wrzawa, ledwie ciche �arty
20 Gdzieniegdzie przerw� lekki d�wi�k puchar�w.
<<Cieszmy si� - rzecze - c� to, bracia moi,
Tak-�e rycerzom cieszy� si� przystoi? -
Zrazu wrzask pjany, a teraz szmer cichy;
Mamy� ucztowa� jak zb�jce lub mnichy? -
<<Inne zwyczaje by�y za mych czas�w,
Kiedy na pe�nym trup�w bojowisku,
�r�d g�r kastylskich lub finlandzkich las�w
Przy obozowym pili�my ognisku.
<<Tam by�y pie�ni! Mi�dzy waszym gminem
30 Czy� nie ma barda albo menestrela? -
Serce cz�owieka wino rozwesela,
Ale piosenka jest dla my�li winem>>.
Zarazem r�ni �piewacy powstali:
Tam W�och oty�y s�owiczymi tony
Konrada m�stwo i pobo�no�� chwali;
�wdzie trubadur od brzeg�w Garony
Opiewa dzieje mi�o�nych pasterzy,
Zakl�tych dziewic i b��dnych rycerzy.
Wallenrod drzema�, piosenki usta�y;
40 Nagle zbudzony przerwanym �oskotem,
Cisn�� W�ochowi trzos �adowny z�otem:
<<Mnie - rzek� - jednemu �piewa�e� pochwa�y,
Jeden nie mo�e da� innej nagrody.
We� i p�jd� z oczu! �w trubadur m�ody,
Kt�ry pi�kno�ci i mi�o�ci s�u�y,
Niechaj daruje, �e w rycerskim gronie
Dziewicy nie masz, co by mu na �onie
Wdzi�czna przypi�a marny kwiatek r�y.
<<Tu r�e zwi�d�y; innego chc� barda,
50 Zakonnik-rycerz, innej chc� piosenki,
Niechaj mi b�dzie tak dzika i twarda
Jak ha�as rog�w i or�a szcz�ki,
I tak ponura jak klasztorne �ciany,
I tak ognista jak samotnik pjany.
Dla nas, co �wi�cim i mordujem ludzi,
Mordercza piosnka niech �wi�to�� og�asza,
Niechaj rozczula i gniewa, i nudzi,
I znowu niechaj znudzonych przestrasza.
Takie jest �ycie - taka piosnka nasza.
60 Kto j� za�piewa? kto?>> - <<Ja>> - odpowiedzia�
S�dziwy starzec, kt�ry u podwoj�w
Mi�dzy giermkami i paziami siedzia�,
Prusak czy Litwin, jak wida� ze stroj�w;
Brod� mia� g�st�, wiekiem ubielon�,
G�ow� obwiewa ostatek siwizny,
Czo�o i oczy zakryte zas�on�,
W twarzy wyryte lat i cierpie� blizny.
W prawicy star� lutni� prusk� nosi�,
A lew� r�k� wyci�gn�� do sto�a
70 I tym skinieniem pos�uchania prosi�.
Ucichli wszyscy. - <<Ja �piewam - zawo�a. -
Dawniej Prusakom i Litwie �piewa�em;
Dzi� jedni legli w ojczyzny obronie,
Drudzy, �y� nie chc�c po ojczyzny zgonie,
Dobi� si� wol� nad jej martwym cia�em,
Jak s�ugi wierne w dobrym i z�ym losie
Gin� na swego dobroczy�cy stosie;
Inni sromotnie po lasach si� kryj�,
Inni, jak Wito�d, mi�dzy wami �yj�
80 <<Ale po �mierci, Niemcy, wy to wiecie,
Sami spytajcie niecnych zdrajc�w kraju,
Co oni poczn�, gdy na tamtym �wiecie,
Wskazani wiecznym ogniom na po�arcie,
Zechc� swych przodk�w wywo�ywa� z raju,
Jakim j�zykiem poprosz� o wsparcie?
Czy w ich niemieckiej barbarzy�skiej mowie
G�os dzieci swoich uznaj� przodkowie?
<<O dzieci, jaka Litwinom sromota!
�aden mi, �aden nie przyni�s� obrony,
90 Gdy od o�tarza, stary wajdelota,
By�em w niemieckich kajdanach wleczony.
Samotny w obcej ziemi zestarza�em,
�piewak, niestety! �piewa� nie mam komu;
Na Litw� patrz�c oczy wyp�aka�em.
Dzisiaj je�eli chc� westchn�� do domu,
Nie wiem, gdzie le�y m�j d�m ulubiony,
Czy tam, czy owdzie, czyli z tamtej strony.
Tu tylko, w sercu, tu si� ochroni�o,
Co w mej ojczy�nie najlepszego by�o,
100 I te ubogie dawnych skarb�w szcz�tki
We�cie mi, Niemcy, we�cie mi pami�tki!
<<Jak zwyci�ony rycerz na igrzysku
Zachowa �ycie, ale cze�� utraca;
I dni wzgardzone wlek�c w po�miewisku,
Znowu do swego zwyci�cy powraca;
I raz ostatni wyt�aj�c rami�,
Bro� sw� pod jego stopami roz�amie:
<<Tak mi� ostatnia natchn�a ochota,
Jeszcze do lutni o�mieli�em r�k�,
110 Niech wam ostatni w Litwie wajdelota
Nuci ostatni� litewsk� piosenk�>>.
Sko�czy� i czeka� Mistrza odpowiedzi,
Czekaj� wszyscy w milczeniu g��bokiem,
Konrad badawczym i szyderczym okiem
Wito�da lic�w i porusze� �ledzi.
Postrzegli wszyscy, kiedy wajdelota
M�wi� o zdrajcach, jak si� Wito�d mieni�,
Zsinia�, pobladn��, znowu si� czerwieni�,
Dr�czy go r�wnie i gniew, i sromota.
120 Na koniec, szabl� �ciskaj�c u boku,
Idzie, zdziwion� gromad� roztr�ca,
Sp�jrza� na starca, zahamowa� kroku,
I chmura gniewu, nad� czo�em wisz�ca,
Opada nagle w bystrym �ez potoku;
Powr�ci�, usiad�, p�aszczem twarz zas�ania
I w tajemnicze uton�� dumania.
A Niemcy z cicha: <<Czyli� do biesiady
Przypuszcza� mamy �ebraj�ce dziady?
Kto s�ucha pie�ni i kto je rozumie?>> -
130 Takie odg�osy w biesiadniczym t�umie
Coraz �ywszymi przerywano �miechy;
Paziowie krzycz� �wistaj�c w orzechy:
<<Oto jest nuta litewskiego �piewu>>.
Wtem Konrad powsta�: <<Waleczni rycerze!
Dzi� Zakon, wedle starego zwyczaju,
Od miast i ksi���t podarunki bierze;
Jak winne ho�dy z podleg�ego kraju,
�ebrak wam piosnk� przynosi w ofierze;
Z�o�enia ho�du nie bro�my starcowi,
140 We�mijmy piosnk�, b�dzie to grosz wdowi.
<<Po�r�d nas widzim ksi���cia Litwin�w,
Go��mi Zakonu s� jego wodzowie,
Mi�o im b�dzie pami�� dawnych czyn�w
S�ysze�, w ojczystej od�wie�on� mowie.
Kto nie rozumie, niechaj si� oddali;
Ja czasem lubi� te pos�pne j�ki
Niezrozumia�ej litewskiej piosenki,
Jak lubi� �oskot rozhukanej fali
Albo szmer cichy wiosennego deszczu;
150 Przy nich spa� mi�o. - �piewaj, stary wieszczu!>>
PIE�� WAJDELOTY
Kiedy zaraza Litw� ma uderzy�,
Jej przyj�cie wieszcza odgadnie �renica;
Bo je�li s�uszna wajdelotom wierzy�,
Nieraz na pustych sm�tarzach i b�oniach
Staje widomie morowa dziewica ,
W bieli�nie, z wiankiem ognistym na skroniach,
Czo�em przenosi bia�owieskie drzewa,
A w r�ku chustk� skrwawion� powiewa.
Stra�nicy zamk�w oczy pod he�m kryj�,
160 A psy wie�niak�w, zarywszy pysk w ziemi,
Kopi�, �mier� wietrz� i okropnie wyj�.
Dziewica st�pa kroki z�owieszczemi
Na sio�a, zamki i bogate miasta;
A ile razy krwaw� chustk� skinie,
Tyle pa�ac�w zmienia si� w pustynie,
Gdzie nog� st�pi, �wie�y gr�b wyrasta.
Zgubne zjawisko! - Ale wi�cej zguby
Wr�y� Litwinom od niemieckiej strony
Szyszak b�yszcz�cy ze strusimi czuby
170 I p�aszcz szeroki, krzy�em naczerniony.
Gdzie przesz�y stopy takiego widziad�a,
Niczym jest kl�ska wiosek albo grod�w:
Ca�a kraina w mogi�� zapad�a.
Ach! kto litewsk� dusz� m�g� ochroni�,
P�jd� do mnie, si�dziem na grobie narod�w,
B�dziemy duma�, �piewa� i �zy roni�.
O wie�ci gminna! ty arko przymierza
Mi�dzy dawnymi i m�odszymi laty:
W tobie lud sk�ada bro� swego rycerza,
180 Swych my�li prz�dz� i swych uczu� kwiaty.
Arko! ty� �adnym niez�amana ciosem,
P�ki ci� w�asny tw�j lud nie zniewa�y;
O pie�ni gminna, ty stoisz na stra�y
Narodowego pami�tek ko�cio�a,
Z archanielskimi skrzyd�ami i g�osem -
Ty czasem dzier�ysz i miecz archanio�a.
P�omie� rozgryzie malowane dzieje,
Skarby mieczowi spustosz� z�odzieje,
Pie�� ujdzie ca�o, t�um ludzi obiega;
190 A je�li pod�e dusze nie umiej�
Karmi� j� �alem i poi� nadziej�,
Ucieka w g�ry, do gruz�w przylega
I stamt�d dawne opowiada czasy.
Tak s�owik z ogniem zaj�tego gmachu
Wyleci, chwil� przysi�dzie na dachu:
Gdy dachy run�, on ucieka w lasy
I brzmi�c� piersi� nad zgliszcza i grody
Nuci podr�nym piosenk� �a�oby.
S�ucha�em piosnek - nieraz kmie� stoletni,
200 Tr�caj�c ko�ci �elazem oraczem,
Stan�� i zagra� na wierzbowej fletni
Pacierz umar�ych; lub rymowym p�aczem
Was g�osi�, wielcy ojcowie - bezdzietni.
Echa mu wt�rz�, ja s�ucha�em z dala,
Tym mocniej widok i piosnka roz�ala,
�em by� jedynym widzem i s�uchaczem.
Jako w dzie� s�dny z grobowca wywo�a
Umar�� przesz�o�� tr�ba archanio�a,
Tak na d�wi�k pie�ni ko�ci spad mej stopy
210 W olbrzymie kszta�ty zbieg�y si� i zros�y.
Z gruz�w powstaj� kolumny i stropy,
Jeziora puste brzmi� licznymi wios�y
I wida� zamk�w otwarte podwoje,
Korony ksi���t, wojownik�w zbroje,
�piewaj� wieszcze, ta�czy dziewic grono -
Marzy�em cudnie, srodze mi� zbudzono!
Znikn�y lasy i ojczyste g�ry.
My�l znu�onymi ulatuj�c pi�ry
Spada, w domow� tuli si� zacisz�;
220 Lutnia umilk�a w otr�twia�ym r�ku,
Sr�d �a�osnego sp�rodak�w j�ku
Cz�sto przesz�o�ci g�osu nie dos�ysz�!
Lecz dot�d iskry m�odego zapa�u
Tl� w g��bi piersi, nieraz ogie� wzniec�,
Dusz� o�ywi� i pami�� o�wiec�.
Pami�� na�wczas, jak lampa z kryszta�u
Ubrana p�dzlem w malowane obrazy,
Chocia� j� za�mi py� i liczne skazy,
Je�eli �wiecznik postawisz w jej serce,
230 Jeszcze �wie�o�ci� barwy zn�ci oczy,
Jeszcze na �cianach pa�acu roztoczy
Kra�ne, acz nieco przy�mione kobierce.
Gdybym by� zdolny w�asne ognie przela�
W piersi s�uchacz�w i wskrzesi� postaci
Zmar�ej przesz�o�ci; gdybym umia� strzela�
Brzmi�cymi s�owy do serca sp�braci:
Mo�e by jeszcze w tej jedynej chwili,
Kiedy ich piosnka ojczysta poruszy,
Uczuli w sobie dawne serca bicie,
240 Uczuli w sobie dawn� wielko�� duszy
I chwil� jedn� tak g�rnie prze�yli,
Jak ich przodkowie niegdy� ca�e �ycie.
Lecz po co zbieg�e wywo�ywa� wieki? -
I swoich czas�w �piewak nie obwini,
Bo jest m�� wielki, �ywy, niedaleki,
O nim za�piewam, uczcie si�, Litwini!
Umilkn�� starzec i doko�a s�ucha,
Czy Niemcy dalej pozwol� mu �piewa�;
W sali doko�a by�a cicho�� g�ucha,
250 Ta zwyk�a wieszcz�w na nawo zagrzewa�.
Zacz�� wi�c piosnk�, ale innej tre�ci,
Bo g�os na spadki wolniejsze rozmierza�,
Po strunach s�abiej i rzadziej uderza�
I z hymnu zst�pi� do prostej powie�ci.
POWIE�� WAJDELOTY
Sk�d Litwini wracali? - Z nocnej wracali wycieczki,
Wie�li �upy bogate, w zamkach i cerkwiach zdobyte.
T�umy bra�c�w niemieckich z powi�zanymi r�kami,
Ze stryczkami na szyjach, bieg� przy koniach zwyci�c�w;
Pogl�daj� ku Prusom i zalewaj� si� �zami,
260 Pogl�daj� na Kowno - i polecaj� si� Bogu.
W mie�cie Kownie po�rodku ci�gnie si� b�onie Peruna,
Tam ksi���ta litewscy, gdy po zwyci�stwie wracaj�,
Zwykli rycerzy niemieckich pali� na stosie ofiarnym.
Dwaj rycerze pojmani jad� bez trwogi do Kowna,
Jeden m�ody i pi�kny, drugi latami schylony.
Oni sami �r�d bitwy hufce niemieckie rzuciwszy
Mi�dzy Litwin�w uciekli; ksi��� Kiejstut ich przyj��,
Ale stra�� otoczy�, w zamek za sob� prowadzi�.
Pyta, z jakiej krainy, w jakich zamiarach przybyli.
270 <<Nie wiem - rzecze m�odzieniec - jaki m�j r�d i nazwisko,
Bo dzieci�ciem od Niemc�w by�em w niewol� schwytany.
Pomn� tylko, �e k�dy� w Litwie �r�d miasta wielkiego
Sta� d�m moich rodzic�w; by�o to miasto drewniane;
Na pag�rkach wynios�ych; d�m by� z ceg�y czerwonej.
Wko�o pag�rk�w na b�oniach puszcza szumia�a jod�owa.
�rodkiem las�w daleko bia�e b�yszcza�o jezioro.
Razu jednego w nocy wrzask nas ze snu przebudzi�,
Dzie� ognisty za�wita� w okna, trzaska�y si� szyby,
K��by dymu buchn�y po gmachu, wybiegli�my w bram�,
280 P�omie� wia� po ulicach, iskry sypa�y si� gradem,
Krzyk okropny: "Do broni! Niemcy s� w mie�cie, do broni!" Ojciec
wypad� z or�em, wypad� i wi�cej nie wr�ci�.
Niemcy wpadli do domu, jeden wypu�ci� si� za mn�,
Zgoni�, porwa� mi� na ko�; nie wiem, co sta�o si� dalej,
Tylko krzyk mojej matki d�ugo, d�ugo s�ysza�em.
po�r�d szcz�ku or�a, dom�w run�cych �oskotu,
Krzyk ten �ciga� mnie d�ugo, krzyk ten pozosta� w mym uchu. Teraz
jeszcze gdy widz� po�ar i s�ysz� wo�ania,
Krzyk ten budzi si� w duszy, jako echo w jaskini
290 Za odg�osem piorunu; oto jest wszystko, co z Litwy,
Co od rodzic�w wywioz�em. W sennych niekiedy marzeniach
Widz� posta� szanown� matki i ojca, i braci,
Ale coraz to dalej jaka� mg�a tajemnicza
Coraz grubsza i coraz ciemniej zas�ania ich rysy.
Lata dzieci�stwa p�yn�y, �y�em �r�d Niemc�w jak Niemiec, Mia�em
imi� Waltera , Alfa nazwisko przydano;
Imi� by�o niemieckie, dusza litewska zosta�a,
Zosta� �al po rodzinie, ku cudzoziemcom nienawi��.
Winrych, mistrz krzy�acki, chowa� mi� w swoim pa�acu,
300 On sam do chrztu mi� trzyma�, kocha� i pie�ci� jak syna. Jam
si� nudzi� w pa�acach, z kolan Winrycha ucieka�
Do wajdeloty starego. W�wczas pomi�dzy Niemcami
By� wajdelota litewski, wzi�ty w niewol� przed laty,
S�u�y� t�umaczem wojsku. Ten, gdy si� o mnie dowiedzia�,
�em sierota i Litwin, cz�sto mi� wabi� do siebie,
Rozpowiada� o Litwie, dusz� st�sknion� otrze�wia�
Pieszczotami i d�wi�kiem mowy ojczystej i pie�ni�.
On mi� cz�sto ku brzegom Niemna sinego prowadzi�,
Stamt�d lubi�em na mi�e g�ry ojczyste pogl�da�.
310 Gdy�my do zamku wracali, starzec �zy mi ociera�,
Aby nie wzbudzi� podejrze�; �zy mi ociera�, a zemst�
Przeciw Niemcom podnieca�. Pomn�, jak w zamek wr�ciwszy
N� ostrzy�em tajemnie; z jak� zemsty rozkosz�
Rzn��em kobierce Winrycha lub kaleczy�em zwierciad�a,
Na tarcz jego b�yszcz�c� piasek miota�em i plwa�em.
Potem w latach m�odzie�czych cz�sto�my z portu K�ejpedy
W ��dk� ze starcem si