2460
Szczegóły |
Tytuł |
2460 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2460 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2460 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2460 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
JERRY AHERN
KRUCJATA
7.KONIEC JEST BLISKI
(PRZE�O�Y�: ROBERT CHRZANOWSKI)
SCAN-DAL
"Kiedy Rourke odnajdzie swoj� �on� i dzieci?"
Czytelnikom, kt�rzy wielokrotnie stawiali mi to pytanie - ksi��k� t� po�wi�cam.
ROZDZIA� I
Rourke u�o�y� zw�oki Billa Mullinera przy ska�ach. Wyprostowa� si�. Nag�y przyp�yw zm�czenia omal nie zwali� go z n�g. Nie pami�ta�, kiedy czu� si� a� tak �le po raz ostatni.
Rozchwianym krokiem podszed� do wodospadu na strumieniu. Huk spadaj�cej wody miarowo pulsowa� w uszach. Drobne, rozpylone w powietrzu kropelki pada�y na jego twarz. Ukl�k� na brzegu i zanurzy� praw� d�o� w przejmuj�co zimnej wodzie. Powoli poruszy� palcami. Patrzy�, jak sp�ukiwana z nich krew Billa tworzy w wodzie niesamowite plamy.
Nagle us�ysza� jaki� ruch za plecami. Na szyi poczu� ch�odne, delikatne r�ce, przesuwaj�ce si� w kierunku twarzy. Zamkn�� oczy...
- Wiesz ju�, gdzie oni s�, prawda, John? - spyta� kobiecy g�os.
- Mog� by� tam, ale to nic pewnego - odpowiedzia� szeptem.
- Zabior� Paula do schronu. Pomo�e mi roz�adowa� ten samolot. P�niej przewieziemy �adunek. Zostan� z Paulem do twojego powrotu.
Otworzy� oczy. Nie wstaj�c z kolan, spojrza� na stoj�c� za nim kobiet�. - I co dalej?
- Wuj Ismael... Wr�c� do Chicago, do KGB... - odpowiedzia�a za�amuj�cym si� g�osem.
John zerwa� si� z kl�czek. Wydawa�o mu si�, �e jego wzburzona krew huczy tak g�o�no jak wodospad, �e oszala�e serce wyrwie mu si� z piersi.
- Nie! - gwa�towanie przyci�gn�� j� do siebie. Obj�� j�, a ich twarze zbli�y�y si�. Podziwia� b��kit jej oczu, biel sk�ry. Karminowe usta by�y lekko rozchylone i wilgotne. Czu� jej ciep�y oddech na sk�rze. Delikatne mu�ni�cie warg przerodzi�o si� w d�ugi i nami�tny poca�unek. D�onie Natalii g�adzi�y jego w�osy.
- Kocham ci�, kocham... Nie opuszczaj mnie - John s�ysza� sw�j g�os tak, jakby dochodzi� z oddali.
- A Sarah? - szepn�a.
- Ja... J� te� kocham.
- W takim razie odchodz�! - krzykn�a.
Rourke mocno chwyci� r�ce Natalii. Pochyli�a g�ow�. W�osy opada�y jej na twarz.
- Nie pozwol� ci odej��, s�yszysz!? Nie zrobisz tego! Patrzy�a na niego oczami, w kt�rych wzbiera�y �zy, czyni�c ich b��kit jeszcze czystszym. Dotkn�a d�oni� jego ust.
- Zostan� z tob� na zawsze, je�li tylko tego pragniesz.
- Pragn� - szepn�� i nie wiedz�c, co jeszcze powiedzie�, u�miechn�� si�. - Wiesz, kochanie, nigdy nie my�la�em, �e to si� tak sko�czy.
Przytuli� j� czule, ws�uchuj�c si� w rytm jej serca.
ROZDZIA� II
- Hej! Paul! Powiedz mi, co ty w og�le o tym my�lisz? Natalia patrzy�a na Rubensteina wyczekuj�co, lecz ten nie odpowiada�. Jechali w�r�d zielonych p�l drog�, kt�ra mia�a doprowadzi� ich do autostrady. T� z kolei mogli dotrze� w pobli�e kryj�wki.
Podnios�a g�os, by przekrzycze� pracuj�ce silniki Harley�w i powt�rzy�a pytanie.
- Paul! Chc� wiedzie�, co o tym my�lisz!?!
Rubenstein poprawi� zsuwaj�ce si� z nosa okulary w drucianych oprawkach i spojrza� w ko�cu na Natali�.
- W porz�dku, s�ysza�em. Nie musisz tak wrzeszcze�. Po prostu nie bardzo wiem, co powiedzie�. Nie wiem nawet, co o tym my�le�.
- My�lisz, �e oszala�am?
Wprowadzi�a Harleya w po�lizg i zahamowa�a. Tylne ko�o maszyny znalaz�o si� w �agodnie faluj�cej trawie.
Widoczny w oddali dom sprawia� wra�enie nie zamieszkanego. Nie by�o te� najmniejszych oznak zagro�enia. Rubenstein wykr�ci� przy niej k�ko i tak�e zatrzyma� si�. Wy��czyli silniki. Zapad�a niczym nie zm�cona cisza.
- Co chcia�aby� ode mnie us�ysze�? Mo�e to, �e John powinien mie� dwie �ony, co? Pami�taj: �ydzi nie �yj� w bigamii. Z tego, co s�ysza�em, z Rosjanami jest podobnie. Ja naprawd� nie jestem w stanie powiedzie� ci cokolwiek, czego by� sama nie wiedzia�a.
- Ale zrozum... - wtr�ci�a i zamilk�a.
Popatrzy�a na kontrolki maszyny. Opar�a r�ce na sk�rzanych kaburach przypi�tych do pasa na biodrach. Czu�a ci�ar swoich dw�ch rewolwer�w "Smith and Wesson".
- John chce, �eby� zosta�a - podj�� na nowo Paul. - I ty te� pragniesz by� z nim. Tylko to si� liczy, nic wi�cej.
- Liczy si� r�wnie� to, �e chc�, aby� i ty zosta� ze mn�.
Powiedzia�a to patrz�c w jego oczy skryte za szk�ami okular�w. Paul uruchomi� Harleya. Nerwowo doda� gazu. Silnik rycza� na najwy�szych obrotach.
- Gotowa?!? - us�ysza�a przez narastaj�cy ha�as.
Skin�a g�ow�. I nagle opu�ci�y j� w�tpliwo�ci...
To ona upiera�a si�, by jecha� autostrad�. Boczne drogi w g�rzystym terenie by�yby zbyt uci��liwe dla rannego Paula. Lekki wstrz�s wystarcza�, by b�l wykr�ca� mu twarz. Po autostradzie mogli porusza� si� szybciej, a poza tym zosta�o zaledwie kilka mil do przejechania. No c�, Paul da� si� przekona�, wi�c pozostawa�o mie� nadziej�, �e nic im si� nie przytrafi.
Natalia odpr�y�a si�. Ogarn�o j� uczucie spokoju i pewno�ci, �e znowu ma sw�j los w swoich r�kach. John Rourke pewnie odnajdzie swoj� �on� Sarah i dzieci: Michaela i Annie. Co ma by�, to b�dzie. Jej kaza� zosta�, wi�c zostanie. By�o tylko dw�ch m�czyzn, kt�rym by�a pos�uszna. Jednym z nich by� jej wuj - genera� Ismael Warakow, dow�dca naczelny Sowieckich Si� Zbrojnych P�nocnoameryka�skiej Armii Okupacyjnej. Drugim za� - doktor John Thomas Rourke.
Gdy pozna�a W�adimira Karamazowa, swego p�niejszego m�a, �udzi�a si�, �e odnalaz�a prawdziw� mi�o��. Okaza�o si� jednak, �e myli�a si�. Karamazow chcia� j� po prostu wykorzysta� do swoich cel�w. Natalia by�a bratanic� Ismaela Warakowa, jednego z wy�ej postawionych dow�dc�w wojskowych, najbardziej szanowanego �o�nierza II wojny �wiatowej. Karamazow by� bohaterem III wojny �wiatowej, o czym, jako �e by� dow�dc� elitarnego korpusu KGB, wiedzieli tylko nieliczni. Natalia doskonale zdawa�a sobie spraw� z tego, �e jej m�owi wi�ksz� przyjemno�� sprawi�aby masowa rze� ni� traktowanie przegranych Amerykan�w z godno�ci�, jak ludzi. Karamazow popad� w konflikt z Warakowem, gdy pr�bowa� doprowadzi� do kolejnej czystki w armii. Mia�a ona jakoby s�u�y� zwi�kszeniu skuteczno�ci sowieckich dzia�a� wojennych, wymierzonych przeciwko komunistycznym Chinom. W�a�nie wtedy w�asny m�� usi�owa� u�y� jej cia�a i duszy do realizacji swych plan�w. W por� ostrze�ony przez zaufanych ludzi, Warakow tak pokierowa� zdarzeniami, �e John Rourke nie mia� innego wyboru, jak zabi� m�a Natalii.
My�l o wuju Ismaelu wywo�a�a u�miech na jej twarzy. By�a przekonana, �e jest on prawdziwym humanist� i w�a�nie dlatego lepszym komunist� od pozosta�ych.
Natomiast John, cz�owiek zdolny do wielkiej mi�o�ci, czu�o�ci i zrozumienia, by� jedynym zdeklarowanym antykomunist�, jakiego kiedykolwiek spotka�a.
I kocha�a ich obu - genera�a i doktora - z ca�ego serca. Oni odwzajemniali t� mi�o�� i to by�o jej szcz�ciem, chocia� sama idea szcz�cia po wojnie nuklearnej zakrawa�a na drwin�. Jednak mimo wszystko Natalia Anastazja Tiemierowna - major KGB - czu�a si� szcz�liwa.
Chcia�a powiedzie� Paulowi, �e kocha go bardziej, ni� kocha�aby brata czy przyjaciela, ale nie zrobi�a tego.
Wiatr rozsypa� jej w�osy. Odgarn�a je z oczu i popatrzy�a na m�czyzn�. Nie mog�a si� powstrzyma� od wykrzyczenia tego, co czu�a. W chwil� potem zrobi�o si� jej po prostu g�upio.
Wjechali w zakr�t, mijaj�c rosn�cy na poboczu roz�o�ysty d�b.
Kilkadziesi�t metr�w przed nimi znajdowa� si� przydro�ny sklep, teraz porzucony. Na �wirowym parkingu pomi�dzy drog� a sklepem kr�ci�o si� kilkunastu ludzi. Mieli motory i byli dobrze uzbrojeni. Wygl�dali na gang motocyklist�w, a to nie wr�y�o nic dobrego.
Natalia zwolni�a i przesun�a M-16 na pasie do przodu. W prawej r�ce Paula zauwa�y�a niemiecki p�automatyczny pistolet maszynowy MP-40. Nagle w k�ciku prawego oka poczu�a �z�. Major KGB powiedzia�a sobie, �e t� samotn� �z� wywo�a� wiatr. To by�o g�upie i niebezpieczne - czu� si� cho� przez chwil� szcz�liwym.
ROZDZIA� III
Paul Rubenstein u�miechn�� si�, nakazuj�c sobie w my�lach gotowo�� bojow� i nacisn�� j�zyk spustowy "Schmeissera". Pos�a� trzy d�ugie serie w stron� dw�ch najbli�szych, ostrzeliwuj�cych si� ju� bandyt�w. Jeden z nich, wysoki, muskularny facet w d�insowej kurtce zgi�� si� w p� i upad�. Drugiemu seria z M-16 Natalii podci�a nogi.
Reszta bandy otworzy�a huraganowy ogie�. Motocykle wyje�d�a�y z parkingu, wpadaj�c w lekki po�lizg na �wirowej nawierzchni. Bandyci wjechali na wst�g� autostrady. Rozdzielili si�, pr�buj�c ataku z dw�ch stron.
- Paul! Uwa�aj!
Rubenstein posy�a� seri� za seri�. Ca�ym cia�em czu� drgania MP-40. Odrzut nie by� du�y, ale i tak omdlewa�y mu ju� r�ce, a zimny pot wyst�pi� na czo�o. Stara rana promieniowa�a b�lem. Nie zdejmuj�c palca ze spustu zawr�ci�, pochylaj�c Harleya na ostrym wira�u. Trafi� oprycha na japo�skiej maszynie, kt�ra wr�cz ocieka�a od chromu i wygl�da�a tak, jakby przed chwil� zosta�a skradziona z jakiej� wystawy. Bandyta straci� nad ni� panowanie i motor przewr�ci� si�, �lizgaj�c po drodze i wzniecaj�c snopy iskier. Wleczony przez t� kup� �elastwa cz�owiek krzycza�. Paul wzdrygn�� si� - nigdy nie s�ysza� tak rozpaczliwego wrzasku. Maszyna uderzy�a w masywn� barier� obok parkingu i eksplodowa�a. Na autostrad� spad� deszcz ognia. Odci�ta przy zderzeniu noga bandyty, le��ca na szosie, wygl�da�a jak smolna szczapa. Okaleczone cia�o trawi�a p�on�ca benzyna. Powietrze przeszy� przera�aj�cy skowyt.
Paul zu�y� ca�y magazynek wal�c w kurtyn� ognia. Trafi� nast�pnego, gdy ten pr�bowa� si� przez ni� przedrze�. Bandyta przypomina� teraz �yw� pochodni�. Niezdarnie gramoli� si� po asfalcie, nie mog�c si� podnie��.
Paul opu�ci� Schmeissera. Zatrzyma� si� i b�yskawicznie si�gn�� do olstra przymocowanego do baku Harleya po browninga. Kciukiem odci�gn�� iglic�, wymierzy� i odda� kilka strza��w. P�on�cy cz�owiek zamar� w bezruchu.
Kilka metr�w za nim Natalia siedzia�a na motocyklu, siej�c �mier� z trzymanego obur�cz M-16.
- Sp�ywajmy st�d - us�ysza�a przez huk strzelaniny krzyk Rubensteina.
Odpali�a Harleya i odjecha�a. Paul spostrzeg�, �e ruszy�o za ni� sze�ciu pozosta�ych przy �yciu zbir�w. Bandyci ci�gle mieli wielk� ochot� dobra� si� im do sk�ry.
ROZDZIA� IV
Jad�c Natalia opr�ni�a kolejny mieszcz�cy trzydzie�ci naboi magazynek. Potem przesun�a M-16 na plecy i ca�ym cia�em przylgn�a do Harleya, by unikn�� kul bandyt�w. Paul jecha� przed ni�.
Jego maszyna ko�ysa�a si� lekko. Dziewczyna nie wiedzia�a, czy jej towarzysz robi to, by unikn�� trafienia, czy te� dlatego, �e rami� daje mu zna� o sobie.
Nagle us�ysza�a pot�ny ryk. Spojrza�a za siebie. Jeden ze �cigaj�cych, jad�cy na tr�jko�owcu, zacz�� wyprzedza� swoich kompan�w. Jego wehiku� czyni� nieprawdopodobny ha�as.
Przyjrza�a si� maszynie. To nie by� zwyk�y motor. "R�czna robota" - pomy�la�a. W oczy rzuca�a si� pl�tanina po�yskuj�cych chromem rur i silnik wielko�ci samochodowego, umieszczony pomi�dzy ko�ami, tu� za siedzeniem kierowcy.
Pojazd jecha� przez chwil� tylko na tylnych ko�ach. Gwa�townie zacz�� si� zbli�a� do Natalii. Wyrzuca� z rur wydechowych k��by spalin i zostawia� za sob� co� w rodzaju smugi kondensacyjnej.
Widzia�a ju� wyra�nie twarz kierowcy, jego otwarte usta obna�a�y zaci�ni�te z�by. Nie mia� jednego oka. W r�ku trzyma� obrzyna - dubelt�wk� o obci�tych lufach.
R�ka Natalii pow�drowa�a do kabury na prawym biodrze. Palce zacisn�y si� na g�adkiej kolbie, na kt�rej widnia� po obu stronach wizerunek or�a. Wycelowa�a z magnum w nadje�d�aj�cego bandyt�. B�benek rewolweru obraca� si� b�yskawicznie. Z lufy posypa�y si� kule.
Natalia naciska�a nerwowo spust tak d�ugo, a� suchy trzask iglicy da� jej znak, �e wystrzeli�a ju� wszystkie naboje. Jedna z kul trafi�a oprycha dok�adnie mi�dzy oczy, u nasady nosa. Inne zamieni�y reszt� jego twarzy w bezkszta�tn�, krwaw� miazg�. Bandyta zacisn�� w przed�miertnym skurczu palce na spu�cie i obrzyn wypali� z obu luf jednocze�nie. Tr�jko�owiec zjecha� z autostrady, prosto na rosn�cy na poboczu d�b. Wygl�da�o to tak, jakby dziwaczna maszyna pr�bowa�a wdrapa� si� na drzewo. Zawis�a na chwil� w powietrzu i zwali�a si� na ziemi�. Martwy kierowca i kupa z�omu, w kt�r� zamieni� si� pojazd, przepadli w p�omieniach.
Kolba rozgrzanego rewolweru pali�a d�o� Natalii. Schowa�a magnum do sk�rzanej kabury typu Safariland. By� to jeden z rewolwer�w podarowanych jej przez obecnego prezydenta Stan�w Zjednoczonych, Samuela Chambersa, w dow�d wdzi�czno�ci narodu ameryka�skiego. Na r�koje�ciach wygrawerowano ameryka�skie god�o or�a. Przypomnia�a sobie spojrzenie Johna, gdy odbiera�a nagrod�.
By�a Rosjank� i walczy�a z Amerykanami. Ukrywaj�c Johna walczy�a te� z Rosjanami i z KGB. Toczy�a w ko�cu wojn� z w�asnym sercem. By�a w�ciek�a, ale nic nie mog�a zrobi�...
Bandyci zrezygnowali z po�cigu.
ROZDZIA� V
Rourke zatrzyma� "Cichego Rajdowca" - swego czarnego jak smo�a Harleya - i ustawi� go na stopce. �ci�gn�� z plec�w CAR-15 i stan�� obok motoru. Nas�uchiwa�. Z oddali dobieg� go jednostajny pomruk. D�wi�k ten wywo�a� wspomnienie z Nocy Wojny: szturmuj�ce czo�gi sowieckie. Odruchowo zacisn�� palce na r�koje�ci broni.
Zostawi� Harleya na poboczu i poln� drog� ruszy� w stron� lasu. Porusza� si� bardzo ostro�nie w�r�d ga��zi drzew. Odchyla� je i przytrzymywa�, aby ich nie uszkodzi�. Mimo ciemnych szkie� przeciws�onecznych okular�w mru�y� oczy w �wietle s�abego s�o�ca. Przesun�� j�zykiem wygas�y ogarek cygara z prawego k�cika ust w lewy i zacisn�� na nim z�by.
D�wi�k poruszaj�cych si� czo�g�w stawa� si� coraz g�o�niejszy. John zacz�� i�� im naprzeciw, gdy kilkana�cie metr�w przed nim eksplodowa�a fontanna ziemi.
Przesun�� powoli CAR-15 do przodu i �ci�gn�� pokrowiec z lufy wyposa�onej w celownik optyczny. Prawym kciukiem odbezpieczy� karabin i wprowadzi� do komory pierwszy nab�j z trzydziestokulowego magazynku.
Las przerzedza� si�. John przystan�� nas�uchuj�c. To by�y na pewno czo�gi.
- Ruskie czo�gi? To do Wo�gi! - mrukn�� u�miechaj�c si�.
Przygryz� mocniej cygaro. Odbezpieczy� karabin. Z kieszeni Levis�w wyci�gn�� zapalniczk�, wykrzesa� ogie� i wsun�� koniec cygara w b��kitno-��ty p�omyk. Na zapalniczce widnia�y jego inicja�y: J.T.R. Schowa� j� do kieszeni i zaci�gn�� si� g��boko.
Teren si� wznosi�. Rourke wyszed� z lasu, uwa�nie si� rozgl�daj�c. Nast�pi� ponowny wybuch. Chcia� ustali�, sk�d dochodzi odg�os czo�g�w i postanowi� wej�� na szczyt wzniesienia, by stamt�d si� rozejrze�. Szed� pochylony. Ostatnie metry do wierzcho�ka pokona� czo�gaj�c si�. Nie musia� u�ywa� lornetki, by dojrze� czo�gi nie dalej ni� trzysta metr�w przed sob�.
Jecha�y d�ug� kolumn� po mi�dzystanowej autostradzie. By�y to 39-tonowe T-72, uzbrojone w 125-milimetrowe dzia�a. Si�y zbrojne USA II nie mog�y im przeciwstawi� niczego.
Wi�kszo�� pojazd�w mia�a pootwierane w�azy; wystawa�y z nich g�owy i ramiona czo�gist�w. Na pancerzach maszyn siedzieli niczym nie os�oni�ci �o�nierze piechoty. Czuli si� bezpiecznie i pewnie.
John zobaczy�, �e kolumna niespodziewanie zwolni�a i zatrzyma�a si�. Od�o�y� na bok karabin i si�gn�� do chlebaka po lornetk�. To, co zobaczy�, zaintrygowa�o go. Reguluj�c ostro�� wojskowej lornetki Bushnella, obserwowa� czo�o kolumny. Nie potrafi� znale�� przyczyny, dla kt�rej kolumna si� zatrzyma�a. Przesuwaj�c soczewki natrafi� na wiadukt. Pod os�on� betonowych d�wigar�w co� si� ruszy�o. John poprawi� ostro��. By� tam pies - dziki pies, jakich setki widzia� od Nocy Wojny. Bezdomne, brudne zwierz�, gotowe przegry�� gard�o ka�dej istocie nadaj�cej si� do zjedzenia. By�a to suka o czarnej sier�ci i wygl�da�a na psa domowego. Gdy si� podnios�a, John zauwa�y� dwa szczeniaki le��ce pod ni� na ziemi. Skierowa� lornetk� na prowadz�cy czo�g. G��wny w�az na wie�y odchyli� si� i w jego otworze pojawi� si� umundurowany m�czyzna. Opar� r�ce na kraw�dzi w�azu i wywindowa� si� na wie��, a nast�pnie wzi�� od jednego ze znajduj�cych si� na pancerzu �o�nierzy karabin AKM.
Rourke powr�ci� do obserwacji ps�w. Suka chwyci�a z�bami jednego szczeniaka za sk�r� na karku i, popychaj�c drugiego pyskiem i przednimi �apami, pr�bowa�a z nimi ucieka�.
Ma�y psiak nie potrafi� jeszcze usta� na �apach. Ci�gle si� przewraca�. Nagle John us�ysza� strza�y z broni automatycznej. Suka upad�a. Szeroka plama czerwieni pojawi�a si� na jej karku za prawym uchem. Szczeniak trzymany w pysku zamieni� si� w krwawy och�ap. Kolejna seria z AKM rozszarpa�a szczeniaka na ziemi.
Powt�rnie popatrzy� na pierwszy czo�g. Czo�gista trzyma� karabin przy ramieniu. Wystrzeli� kolejn� seri� i �miej�c si� odda� AKM �o�nierzowi. Rourke widzia� go wyra�nie - tamten �mia� si�. �miech Rosjanina omal nie doprowadzi� go do szale�stwa. Uda�o mu si� jednak opanowa� emocje. Przygryz� cygaro. Czu� jego dym w p�ucach. Podni�s� CAR-15 i pr�bowa� ustawi� ostro�� celownika optycznego. Oceni� dystans na oko�o czterysta metr�w. Strzelanie z takiej odleg�o�ci by�o nierozs�dne i pozbawione sensu. Gdyby mia� sztucer Steyr - Mannlicher SSG, zasi�g by�by dwukrotnie wi�kszy, a trafienie - dziecinnie proste. Postanowi� jednak zaryzykowa�. Wycelowa� w klatk� piersiow� Rosjanina. Przymkn�� na chwil� prawe oko. Zabi� wiele ps�w od Nocy Wojny, a tamten, by� mo�e dow�dca, nie zrobi� przecie� przed chwil� nic innego, jednak �wiadomo�� tego faktu nie zmieni�a jego decyzji. Jeszcze raz popatrzy� na czo�gi. Jad�c z otwartymi w�azami musieli zak�ada�, �e �aden Amerykanin nie odwa�y si� ich zaatakowa�, �e nikt nie stawi oporu sowieckim naje�d�com. Mylili si�. Rourke przesun�� bezpiecznik i powoli �ci�gn�� spust. Kopn�o go w rami� i mia� przez chwil� rozmazany obraz w celowniku. M�czyzna siedz�cy na wie�y, z nogami w g��wnym w�azie, rozrzuci� gwa�townie r�ce na boki i polecia� do przodu, zsuwaj�c si� po pancerzu na ziemi�.
Zaterkota�y karabiny. Wida� zaskoczenie jeszcze nie min�o, bo �o�nierze siedz�cy na czo�gach w og�le nie pr�bowali si� kry�. Stanowili ci�gle �atwy cel. Dopiero po chwili zeskoczyli z czo�g�w i kryj�c si� za ich pancerzami otworzyli ogie�.
Wok� Johna, w promieniu bez ma�a stu metr�w, zagrzmia� zmasowany ogie� z broni automatycznej.
- Pud�o, dupki - mrukn�� do siebie w��czaj�c bezpiecznik CAR-15.
Rzuci� jeszcze okiem na autostrad� - czo�gi zaczyna�y z niej w�a�nie zje�d�a� - i nisko pochylony zacz�� si� cofa�. Bieg� wielkimi susami, przedzieraj�c si� przez le�ny g�szcz w stron� swojego Harleya. Nagle rozleg� si� wysoki, piskliwy d�wi�k - pocisk ze 125 milimetrowego dzia�a wybuch� daleko za jego plecami. Rourke skr�ci� w prawo, kieruj�c si� na nieos�oni�ty przez drzewa teren. Biegn�c poczu�, jak zadr�a�a pod nim ziemia, a silny podmuch powietrza omal go nie przewr�ci�. Wybuch nast�pi� z jego lewej strony.
Rourke zda� sobie nagle spraw� z tego, �e gdyby nie skr�ci� wcze�niej, by�by ju� trupem. Z leja po wybuchu wydobywa� si� czarny, g�sty dym. Spad� deszcz od�amk�w i grudek ziemi.
John zmusi� si� do morderczego wysi�ku. My�la� ju� tylko o tym, by dobiec do motocykla. T-72 ze swoj� maksymaln� pr�dko�ci� 70 km/h nie mog�y stanowi� dla znacznie szybszego Harleya �adnego zagro�enia.
Trwa�o klasyczne przeczesywanie terenu. Pociski g�sto pada�y dooko�a, obracaj�c w perzyn� ca�y zagajnik.
Rourke bieg�, os�aniaj�c r�kami g�ow�.
"Ci�gle �yj�" - powtarza� w my�li.
Ledwie fontanny ziemi opada�y przed nim, on b�yskawicznie podnosi� si� i rzuca� do biegu, kt�rego stawk� by�o jego w�asne �ycie. Obsypywany ziemi�, kawa�kami po�amanych drzew, bieg� w deszczu od�amk�w.
Las zaczyna� p�on��, gdy John zbli�a� si� do jego skraju. Wybieg� spomi�dzy ostatnich drzew i zobaczy� przy swoim motorze sze�ciu sowieckich �o�nierzy. Ich motocykle zaparkowane by�y po przeciwnej stronie polnej drogi. Najbli�szy z �o�nierzy odwr�ci� si� w jego stron�. John, nie maj�c czasu na u�ycie CAR-15, praw� r�k� si�gn�� pod sk�rzan� kurtk�, do kabury pod lewym ramieniem, gdzie spoczywa� jeden z jego Detonics'�w. Chwyci� mocno pistolet i gdy �o�nierz podnosi� AKM do strza�u, nacisn�� spust.
Kula o wadze 11,98 g zmasakrowa�a twarz Rosjanina. Drugiego trafi� dwukrotnie w pier�. Trzeciego powali� na ziemi� uderzeniem kolby. By� ju� przy Harleyu. Wskoczy� na siedzenie, kopni�ciem zapalaj�c silnik. Reszt� kul Detonics wpakowa� w brzuch czwartemu �o�nierzowi. Po chwili pistolet by� ju� bezu�yteczny - schowa� go za pas spodni. Pi�tego �o�nierza kopn�� ci�kim, wojskowym butem w krocze, gdy ten pr�bowa� podnie�� karabin do strza�u.
Ruszy� naprz�d, dodaj�c ostro gazu i omal si� przez to nie przewr�ci� na polnej drodze. W por� zd��y� si� podeprze� nogami. "Cichy Rajdowiec" doskonale radzi� sobie na autostradach, ale szybka jazda po polnej drodze wymaga�a nie lada umiej�tno�ci i nieprzeci�tnej si�y, bo kierownica maszyny ci�gle wymyka�a si� z r�k. Musia� przy tym prawie le�e� na motocyklu, na wypadek gdyby �o�nierze zacz�li do niego strzela�. Obejrza� si� za siebie. Jeden z Rosjan jecha� za nim. Dw�ch innych dopiero podnosi�o si� z ziemi. Praw� r�k� si�gn�� po CAR-15 i odbezpieczy� go. Skierowa� luf� karabinu za siebie i par� razy poci�gn�� za spust. �cigaj�cy go motocyklista, z trudem opanowuj�c wpadaj�c� co rusz w po�lizg maszyn�, wjecha� mi�dzy drzewa. Rourke zn�w zabezpieczy� bro� i ca�� uwag� skupi� teraz na prowadzeniu Harleya. Us�ysza� za sob� ci�ko pracuj�ce silniki motor�w i pochyli� si� jeszcze ni�ej na siedzeniu. Tylko kilometr dzieli� go od autostrady. Przed nim rozwar�a si� g��boka koleina. Pojecha� po jej kraw�dzi, wspieraj�c si� nogami i dodaj�c gazu. Maszyna omal nie wyjecha�a spod niego, wyskakuj�c w powietrze.
Wykr�ci�o mu ramiona do przera�liwego b�lu. �o�nierze z ty�u otworzyli ogie�. Ponownie si� obejrza�. Dw�ch by�o ca�kiem blisko. Trzeci jakie� czterdzie�ci metr�w za nimi.
Rourke nie m�g� ryzykowa� strza�u. Droga by�a zbyt niebezpieczna, by trzyma� kierownic� jedn� r�k�. Przylgn�� mocniej cia�em do Harleya. Ko�a buksowa�y w b�ocie. Uda�o mu si� przeskoczy� nad nast�pn� szerok� kolein�.
Z ty�u kto� wykrzykiwa� rosyjskie przekle�stwa. John obejrza� si�. Jeden ze �cigaj�cych le�a� na ziemi. Droga wyr�wnywa�a si�. Przy wje�dzie na tward� nawierzchni� wpad� w po�lizg na �wirze wymieszanym z b�otem. Straci� na chwil� panowanie nad motocyklem, ale uda�o mu si� wyj�� z tego bez szwanku.
By� na autostradzie. Gwa�townie doda� gazu przy akompaniamencie g�o�nego warkotu opuszczaj�cych rur� wydechow� spalin. Droga by�a idealna - prosta i g�adka. Gwizd powietrza w uszach zag�uszy� ha�as strzelaniny.
Dw�ch motocyklist�w ci�gle go �ciga�o. Gdy odwr�ci� si� do ty�u, seria z AKM przeora�a asfalt tu� za nim. Przekr�ci� gaz do oporu. Silnik zawy� przeci�gle i ci�ko, rozp�dzaj�c pojazd jeszcze bardziej. Silny strumie� zimnego powietrza uderzy� Johna w twarz i rozwia� jego w�osy.
Sowieckie motocykle zosta�y daleko w tyle. Dystans szybko si� powi�ksza�.
Rourke przygryz� mocno kawa�ek cygara, po czym wyplu� go na drog�.
ROZDZIA� VI
Po wszystkich g��wnych arteriach kraju porusza�y si� niezliczone sowieckie konwoje z zaopatrzeniem, os�aniane zazwyczaj przez czo�gi. Dlatego Rourke musia� teraz trzyma� si� bocznych dr�g.
Sp�dzi� du�o czasu na obserwacji kolumn ci�ar�wek, nie mog�c si� porusza� z ich powodu. Zastanawia�a go ta wzmo�ona aktywno�� Rosjan.
Obserwowa� w�a�nie przez lornetk� Bushnella ci�ar�wk�, kt�ra zepsu�a si� na drodze. "To pewnie o�" - pomy�la�. Przy ci�ar�wce pojawi�o si� kilku oficer�w przeklinaj�cych kierowc� i g�o�no wykrzykuj�cych rozkazy. Zacz�to j� roz�adowywa�.
Rourke oczekiwa� widoku skonfiskowanych M-16, materia��w wybuchowych albo sprz�tu medycznego. Gdy jednak jedna ze skrzy� rozbi�a si�, jej zawarto�� okaza�a si� zupe�nie inna. John uwa�nie przyjrza� si� skrzyni. Dok�adnie widzia� stemple na jej powierzchni. Doskonale by�a te� widoczna nazwa - by� to projektor mikrofilm�w.
Wszystkie skrzynie zdejmowano z ci�ar�wki z t� sam� ostro�no�ci� i troskliwo�ci�, a wi�c oczywiste by�o, �e zawieraj� to samo. Ale kto potrzebowa� a� tyle projektor�w?
Wycofa� si� i ruszy� w stron� Harleya. Usiad� przy nim na ziemi. Po�o�y� na kolanach CAR-15 i zacz�� mu si� przygl�da�. Ile jeszcze kul wystrzeli z niego? Ilu ludzi b�dzie musia� zabi�? Pomy�la� o swoim przyjacielu Ronie Mahovskym, kt�ry przerobi� jego Pythona.
Ciekawe, czy prze�y� Noc Wojny? Tego pewnie ju� nigdy si� nie dowie. Pomy�la�, �e m�g� poprosi� Rona o magazynki o zwi�kszonej wytrzyma�o�ci dla CAR-15.
Teraz by�o ju� na to za p�no.
Przed oczami stan�� mu obraz �ony i dzieci. A Sarah? Zamy�li� si�.
Przed Noc� Wojny cz�sto spierali si� ze sob� o jego, jak to nazywa�a Sarah, obsesj�. John by� prze�wiadczony o nieuchronno�ci atomowego konfliktu i przygotowywa� si� do niego. Nie rozumia�a tego, co robi�. Jego wzmianki o konieczno�ci nauki przetrwania doprowadza�y j� do sza�u. Nie znosi�a widoku broni.
"Co to za bro� - pomy�la�, przygl�daj�c si� CAR-15. - W por�wnaniu z t� u�yt� w Noc Wojny to niewinna zabawka." Przymkn�� oczy.
Ci�gle pami�ta� lot przez Stany w tamt� noc. Nie m�g� tego zapomnie�. Dzieci gin�ce w p�omieniach w Albuquerque. Nastolatki, kt�re w Teksasie obwo�a�y si� Stra�nikami. Ich cia�a poparzone przez promieniowanie. Powolna �mier� w niewyobra�alnych cierpieniach. Oszala�e umys�y opanowane przez strach.
Otworzy� oczy. Wpatrywa� si� w karabin. Wiele razy ocali� mu �ycie. Pr�bowa� nim naprawia� z�o.
Znowu si� zamy�li�. Ciekawe, jak bardzo zmieni�a si� Sarah?
ROZDZIA� VII
Sarah popatrzy�a na Annie i u�miechn�a si�. Jej c�rka stara�a si� we wszystkim j� na�ladowa�, nawet ubiera�a si� tak samo jak ona. Annie dosta�a od jednego z partyzant�w, czarnego Toma, �liczn� b��kitno-bia�� chustk�. Nosi�a j� teraz z dum� na w�osach, w ten sam spos�b, jak jej matka. Sarah zadr�a�a na wspomnienie �ycia przed wojn�, gdy dba�a o porz�dek w domu, gdy piek�a chleb... Ale teraz nie by�o domu, o kt�ry mo�na by by�o dba�.
Zwil�y�a j�zykiem spierzchni�te wargi. Siedzia�a na belce, na skraju zgliszczy spalonej stodo�y. Lubi�a tu przesiadywa�, gdy wychodzi�a z podziemi schronu znajduj�cego si� pod spalon� chat� Cunninghama. Wsta�a i ruszy�a w stron� Annie, kt�ra udawa�a, �e czyta ksi��k� jednemu z rannych partyzant�w. Sarah zabra�a tego m�czyzn� na zewn�trz, �eby odetchn�� �wie�ym powietrzem. System wentylacyjny ukryty na powierzchni nap�dzany by� przez generator, kt�ry wymaga� albo paliwa, albo zwyczajnego peda�owania na rowerach. Zapasy paliwa by�y szczup�e, wi�c pozostawa�o tylko peda�owanie. By�a to praca Michaela. "On zawsze lubi� jazd� na rowerze" - pomy�la�a Sarah. Mia�a nadziej�, �e nie by�o to dla niego zbyt ci�kie. Poza tym, wydawa� si� by� zadowolonym, pracuj�c dla dobra ich wszystkich. Niestety, pompowane w ten spos�b powietrze by�o troch� nie�wie�e. Dlatego te� stara�a si� sp�dza� jak najwi�cej czasu na zewn�trz. Ciekawe, jak jest w schronie Johna; jak by�oby, gdyby j� odnalaz�.
Westchn�a ci�ko.
Zatrzyma�a si� pomi�dzy pogorzeliskiem stodo�y a l�ni�cym biel� ogrodzeniem corralu. Biega�o w nim kiedy� dwadzie�cia pi�� koni starego Cunninghama. Teraz corral sta� pusty. Nie by�o te� ju� ich koni: Tildie i Sama. Tildie i Sam nieraz wynosi�y j� i dzieci z ci�kich opresji.
Sta�a przy p�ocie, wycieraj�c r�ce o d�insowe spodnie. Opar�a d�onie na biodrach. Praw� d�oni� wyczu�a kolb� Trappera podarowanego jej przez Billa Mullinera. Bili ju� chyba spotka� si� z lud�mi z Ruchu Oporu. Mo�e jest w drodze powrotnej, by zda� sprawozdanie Pete Critchfieldowi.
Z twarzy Mary Mulliner, matki Billa, mo�na by�o odczyta� trosk� i strach, �e mog�aby utraci� rudow�osego syna, tak jak wcze�niej straci�a m�a. On te� walczy� w Ruchu Oporu. "Czterdziestka pi�tka", kt�r� mia�a Sarah, by�a broni� ojca Billa.
Zd��y�a ju� go u�y� dla ratowania sobie �ycia. Czasem my�la�a, �e troska o pistolet by�a podobna do troski o b��kitno-bia�� chustk� na g�owie. Traktowa�a te dwie r�ne rzeczy prawie tak samo.
Ma�a Annie ci�gle udawa�a, �e czyta rannemu partyzantowi.
Sarah zamkn�a oczy. Czu�a si� bardzo zm�czona. Czy znajdzie kiedy� czas, �eby nauczy� c�reczk� czyta�?
ROZDZIA� VIII
Genera� Ismael Warakow siedzia� w parku rozci�gaj�cym si� od jeziora do muzeum astronomicznego. Od wody wia� zimny wiatr.
Obok niego usiad�a jego sekretarka, Katia. By�a bardzo nie�mia�� dziewczyn� w za du�ym mundurze. Wyzna�a mu przed chwil� mi�o��, gdy pr�bowa� odes�a� j� nad Morze Czarne, �eby sp�dzi�a ostatnie dni �ycia z bratem i matk�. Odm�wi�a, a on pozwoli� jej zosta� ze sob�.
Popatrzy� na swoj� r�k�, w kt�rej �ciska� czule jej drobn�, kobiec� d�o�. Nie potrafi� sobie wyt�umaczy�, dlaczego tak si� dzieje. Katia by�a wystarczaj�co m�oda, by by� jego c�rk�, a mo�e nawet wnuczk�.
Nie potrafi�a si� do niego inaczej zwraca�, jak: "towarzyszu generale". Te w�a�nie s�owa wyszepta�a ponownie.
- Tak, dziecko? - skin�� g�ow�.
- Wszyscy umrzemy?
- Tak. Wszyscy. Mo�e jeszcze tydzie�, je�li...
Po niebie przetoczy� si� g�uchy �oskot. B�yskawica rozja�ni�a na chwil� niebo nad wzburzonymi wodami Jeziora Michigan, zygzakiem przedzieraj�c si� przez siwe chmury.
- To ju� wkr�tce - szepn��. - Niewiele dni nam zosta�o. B�yskawice nie odejd�.
- Nie wyobra�am sobie tego wszystkiego, �mierci i... Towarzyszu generale, my�l�, �e... - przerwa�a.
Popatrzy� na jej twarz.
- Ty p�aczesz, dziecko? Przytakn�a.
- Dlatego, �e umrzesz? Ale� wszyscy umrzemy.
- Nie - potrz�sn�a g�ow�.
- Dlaczego wi�c p�aczesz?
- Bo powiedziano mi, �e umr�, zanim... Towarzyszu generale, �e umr�, zanim...
Poczu�, jak wpija si� paznokciami w jego cia�o. Nie pr�bowa� jej powstrzyma�...
ROZDZIA� IX
Rourke sta� obok swojego Harleya. Poni�ej, w p�ytkiej dolinie znajdowa�a si� spalona farma. Zauwa�y� bia�e ogrodzenie - corral wygl�da� na �wie�o pomalowany. Jego biel kontrastowa�a z czerni� wypalonych resztek dw�ch budynk�w. Ko�o zgliszcz co� si� rusza�o. Dr�a�y mu r�ce, gdy wyci�ga� z chlebaka lornetk� i �ci�ga� os�ony z obiektyw�w.
Farma le�a�a ko�o Mt. Eagle. By�a tu chyba kiedy� stadnina koni. Przy zje�dzie z asfaltowej szosy na poln� drog� le�a�a cz�ciowo zamazana, prze�amana na p� tablica. Informowa�a ona, �e jest to "Szale�stwo Cunninghama" oraz �e przyjaciele s� mile widziani.
Lustrowa� teren farmy. Obie budowle by�y doszcz�tnie wypalone, �lady wyra�nie wskazywa�y na podpalenie. "Pewnie jaki� zab��kany gang motocyklist�w" - pomy�la�. Podni�s� lornetk� do oczu.
- Nie ruszaj si�!
Rourke zamar�. Ktokolwiek to by� - by� niez�y. Trzymaj�c lornetk� na poziomie oczu, przesun�� nieznacznie praw� r�k�, by palcami lewej si�gn�� pod r�kaw lotnieczej kurtki. Mia� tam ukryty ma�y rewolwer Freedom Arms 22 Magnum, kt�ry zabra� kiedy� martwemu bandycie z motocyklowego gangu. By� przymocowany po wewn�trznej stronie przegubu r�ki, luf� w d�. Licz�cy cztery komory b�benek mia� tylko jeden nab�j, a iglica spoczywa�a na pustej komorze.
- Musisz by� chyba Indianinem, �eby podej�� mnie w ten spos�b - powiedzia� Rourke, nie odrywaj�c lornetki od oczu. Nagle zobaczy� kobiet� spaceruj�c� obok bia�ego ogrodzenia.
- Nazywano mnie cz�sto czarnuchem, ale nikt nigdy nie nazwa� mnie Indianinem, kole�.
- Tam w dole jest kobieta. M�oda kobieta, obok corralu. Jak si� nazywa?
Poczu� gwa�towny ruch za sob�.
- Pytam tylko o jej imi�!
Poczu� luf� pistoletu na szyi. Zrobi� praw� nog� drobny krok do ty�u i opieraj�c si� na niej, podni�s� lew� i wyprostowa� w wykopie. Us�ysza� gard�owy okrzyk, gdy obcas jego buta trafi� napastnika. Obr�ci� si� i chwyci� praw� r�k� luf� pistoletu Ruger Mini-14, po czym kopn�� j� lew� nog�, gdy tamten pr�bowa� rzuci� si� do przodu. Z obrotu uderzy� nog� w podbrzusze napastnika. Poprawi� szybkim ciosem pi�ci i m�czyzna znalaz� si� na ziemi. Rourke skoczy� mu na plecy i przy�o�y� mu do prawego ucha luf� magnum. Le��cy nie pr�bowa� si� rusza�.
- Le� spokojnie! Jeste� sam?
- Odpierdol si�!
Docisn�� go kolanami do ziemi i zwi�kszaj�c nacisk lufy na ucho Murzyna, powiedzia�:
- By�aby to dla ciebie wielka strata, gdyby� zmusi� mnie do strza�u. Wiesz, my�l�, �e jeste�my po tej samej stronie. A teraz szybko! Nazwisko tej kobiety przy corralu!
- Dlaczego u diab�a tak ci na tym zale�y?
- Bo mo�e ona jest moj� �on�!
- To ty jeste� tym doktorem?
Odsun�� od ucha m�czyzny luf� rewolweru. Wsta�. Zablokowa� kciukiem iglic�. Jego r�ce za bardzo si� trz�s�y, by im w pe�ni ufa�.
- Ona nazywa si�... - czarny przerwa� na chwil�, posy�aj�c Johnowi spojrzenie pe�ne gniewu, ale i zaskoczenia - Sarah Rourke.
John Rourke nagle uspokoi� si�, przesta�y mu si� trz��� r�ce. Zwolni� ostro�nie iglic� magnum i prze�o�y� je do lewej r�ki. A wi�c znalaz� j�! Praw� r�k� uczyni� znak krzy�a.
ROZDZIA� X
Czarny bojownik Ruchu Oporu mia� na imi� Tom. John bezceremonialnie wypytywa� go o swoj� �on� i dzieci. Us�ysza�, �e Annie jest najmilsz� istot� na �wiecie, a Michael pomimo swojego wieku jest ju� prawie m�czyzn�. Sarah natomiast - twardym wojownikiem i anio�em mi�osierdzia, kt�ry podtrzymywa� partyzant�w na duchu od straty Davida Balfry.
Rourke nic mu nie powiedzia� o �mierci Billa Mullinera. Poszed� na farm�. Id�c pomy�la�, �e gdyby Murzyn by� sowieckim �o�nierzem, m�g�by go z �atwo�ci� zabi�. Z przera�eniem stwierdzi�, �e opu�ci�a go wszelka czujno��, a jego my�li b��dz� gdzie� daleko... Nigdy na co� takiego sobie nie pozwala�. Kr�tka chwila rozkojarzenia w tym �wiecie mog�a by� ostatni� w �yciu.
Widzia� sylwetk� Sarah i b��kitno-bia�� chustk� na w�osach. Mia�a tak�e b��kitn� koszul�. Wygl�da�a z daleka tak jak zawsze, gdy pracowa�a w swojej pracowni czy zajmowa�a si� domem.
By� coraz bli�ej.
Nagle zauwa�y� ma�e dziecko obok le��cego przy drzewie cz�owieka. To by�a Annie! Przypomina�a wygl�dem matk�.
A gdzie jest Michael?
Szed� dalej, coraz mocniej przygryzaj�c cienkie cygaro tkwi�ce w k�ciku jego ust. Wyci�gn�� zapalniczk� i przypali� je, os�aniaj�c p�omie� od wiatru.
CAR-15 ko�ysa� si� przewieszony przez jego plecy, a wojskowy chlebak obija� mu prawy bok, gdy szed� wielkimi krokami w swoich ci�kich butach. Futera� lornetki porusza� si� niespokojnie na pasku, uderzaj�c w wystaj�c� z kabury r�koje�� Pythona. Metalizowany rewolwer Lawman, kaliber 7.56 mm, kt�rym John zabi� przyw�dc� bandy motocyklist�w w czasie pierwszego spotkania z tymi degeneratami, by� wsuni�ty z ty�u zapas spodni. Wspomnienie lotu przez Stany i p�niej l�dowania na pustyni w okolicy Albuquerque pojawi�o si� znowu. Cudem unikn�� wtedy �mierci.
Po lewej stronie, r�wnie� za pasem Levis�w, znajdowa� si� czarny chromowany n� Sting IA. John u�wiadomi� sobie, �e w og�le nie czuje ci�aru swoich Detonics'�w, ukrytych w kaburach pod pachami.
Czu� za to ci�ar chlebaka, w kt�rym spoczywa�y zapasowe pociski do CAR-15. Na pasku od spodni mia� jeszcze sze�� �adownic, kt�re zawiera�y magazynki do Detonics'�w. �adownice dosta� w prezencie od dow�dcy �odzi podwodnej, Gundersena.
Zaci�gn�� si� dymem z cygara. Pomy�la�, �e czas sko�czy� ze wspomnieniami. Przeczuwa�, �e przysz�o�� przyniesie wiele zmian w jego �yciu. Sylwetka Sarah Rourke by�a coraz wyra�niejsza.
ROZDZIA� XI
- Mamusiu?
Ka�da matka zareagowa�aby na to s�owo, pomy�la�a Sarah, odwracaj�c si� w stron� wychodz�cego ze schronu syna.
- Mamusiu?!
- Co si� sta�o, Michael? - u�miechn�a si�.
Naraz zobaczy�a ponad jego dzieci�c�, prost� sylwetk�, jego br�zowymi w�osami, kt�re nigdy nie dawa�y si� u�o�y�, ponad br�zowymi oczami, patrz�cymi czasem z zaciekawieniem, a czasem zamykaj�cymi si� ze znu�enia - zobaczy�a m�czyzn�. By� wysoki, a jego rozwiewane przez wiatr w�osy by�y takie same jak u jej syna. Spod prawego ramienia wystawa�a mu lufa przewieszonego przez plecy karabinu.
- Tw�j ojciec zawsze nosi� karabin w ten dziwny spos�b.. Przerwa�a wpatruj�c si� w zbli�aj�cego si� m�czyzn�.
- Michael... To tw�j ojciec... - ledwo s�ysza� szept Sarah. Michael popatrzy� na ni� ze zdziwieniem i powoli odwr�ci� si� w stron� rozbitej bramy farmy.
- Tato!!! - krzykn�� i zacz�� biec w jego stron�.
Annie odrzuci�a ksi��k�, �ci�gn�a z g�owy chustk� i rzuci�a si� przed siebie z rozwianymi w�osami. -Tatusiu!!! Sarah zamkn�a oczy.
- Jezu, spraw prosz�, by to nie by� sen - szepn�a ruszaj�c w kierunku tego wysokiego, ciemnow�osego m�czyzny w sk�rzanej kurtce.
- John!!!
ROZDZIA� XII
Sarah biegn�c wyprzedzi�a Michaela i Annie. Trzyma�a race blisko piersi. Zawsze tak biega�a, gdy pod koszulk� czy bluzk� nie mia�a stanika.
Michael ur�s� i �wietnie wygl�da�. Annie mia�a d�u�sze w�osy, a na twarzy ten cudowny u�miech, kt�rego nie potrafi�by nigdy zapomnie�.
Rourke rzuci� si� do szale�czego biegu, �ci�gaj�c z plec�w C AR-15 i trzymaj�c go za kolb�.
- John!!! - us�ysza� krzyk Sarah. - Tato!!!
Jeszcze kilka metr�w.
Biegn�c wpatrywa� si� w twarz �ony. Wysoka, polna trawa rozst�powa�a si� pod jego stopami jak morskie fale. Usta �apczywie chwyta�y powietrze. W og�le nie czu� ci�aru karabinu �ciskanego kurczowo w prawej r�ce.
- Sarah!!!
�ci�gn�a z g�owy chustk� i widzia� wyra�nie jej twarz okolon� d�ugimi, faluj�cymi na wietrze w�osami.
Chwyci� �on� w obj�cia, tul�c j� mocno do siebie. Ich usta szuka�y si� gwa�townie. Potem pochyli� g�ow�, ca�owa� j� w szyj�, ch�on�c jej zapach. Przycisn�a g�ow� do jego piersi, a on ca�owa� jej w�osy.
Popatrzy� w d�.
- Tatusiu, tatusiu... - �miej�c si� powtarza�a Annie.
John odrzuci� bro� w wysok� traw�, pad� na kolana i przytuli� dzieci do siebie. P�aka�.
ROZDZIA� XIII
Natalia by�a zupe�nie wyko�czona, ale stara�a si� nie pokazywa� tego po sobie. Paul Rubenstein te� ledwo trzyma� si� na nogach. Bardzo j� martwi�a rana Paula. Strza�a przebi�a mu rami� i straci� du�o krwi, zanim go opatrzy�a. Mia�a nadziej�, �e nie b�dzie �adnych powik�a� i rana zagoi si� szybko.
Wcisn�a �wiec�cy czerwony guzik i wesz�a za Paulem do schronu - kryj�wki Rourke'a.
- Nie trzeba zamyka� wewn�trznych drzwi - powiedzia�, opieraj�c si� ci�ko na naturalnej skale obok drzwi wej�ciowych.
W��czy� �wiat�o w wielkim pokoju.
- Witaj w domu - u�miechn�� si�.
- Paul, zmieni� ci banda�e, dobrze? S�uchaj, naprawd� poradz� sobie z za�adowaniem ci�ar�wki. To nic trudnego.
- G�wno prawda, jak mawia John.
Zauwa�y�a iskierki rozbawienia w jego oczach ukrytych za szk�ami okular�w.
- B�dziesz prowadzi�a p�ci�ar�wk� - dorzuci� po chwili. Natalia skin�a g�ow�. Wola�a nie wdawa� si� z nim w niepotrzebne dyskusje. "M�czy�ni s� pomyleni" - pomy�la�a.
Szybko przygotowali samoch�d do drogi. Mia�a nadziej�, �e jednak uda si� jej zmusi� Paula do odpoczynku. Wymy�li�a nawet, �e gdy si� zdrzemnie, unieruchomi motory, �eby nie m�g� za ni� pojecha�. Ale Paul nie zasn�� i jechali teraz razem, oddalaj�c si� powoli od schronu. Zje�d�ali z g�ry, "G�ry Rourke'a"; na mapie na pewno mia�a inn� nazw�, ale dla niej by�o to bez znaczenia. John wykupi� t� ziemi� i w�asnymi r�kami zbudowa� kryj�wk�. "Dobrze si� przygotowa�" - pomy�la�a u�miechaj�c si� do siebie. On by� zawsze przygotowany na najgorsze. Ten schron by� teraz ich domem. Wiedzia�a, �e bez wzgl�du na to, co si� stanie z Sarah i z ca�ym �wiatem, ona b�dzie z nim, je�li tylko on tego zechce. Kocha�a go.
Ci�gle by�o daleko do prototypu F-lll i ukrytych w nim zapas�w broni, amunicji i medykament�w. Droga by�a na tyle trudna, �e nawet p�ci�ar�wka z nap�dem na cztery ko�a mia�a problemy, by si� przez ni� przedosta�. Natalia martwi�a si�, czy dobrze zabezpieczyli wej�cie do schronu. Ca�kiem niepotrzebnie. System balansowy, kt�ry Rourke zainstalowa� przy w�azie, by� niezawodny. Poza tym szereg licznych wewn�trznych zabezpiecze� dawa� pewno��, �e nikt niepowo�any nie dostanie si� do �rodka.
Prowadzi�a samoch�d z wygaszonymi reflektorami. Ksi�yc dawa� wystarczaj�co du�o �wiat�a.
Zygzak b�yskawicy roz�wietli� nagle niebo pe�ne chmur, granatowych w jej blasku.
Paul spa� obok.
Ziewn�a szeroko, opuszczaj�c boczn� szyb� pomalowanego w barwy ochronne forda. Wystawi�a g�ow� przez okno, by orze�wi� si� ch�odnym powietrzem nocy.
Przypomnia� jej si� fragment wiersza ameryka�skiego poety Roberta Prosta: "...wiele mil jeszcze przede mn�, nim spokojnie usn�..." Natalia bardziej lubi�a utwory Rosjan, ale te s�owa Prosta wydawa�y si� bardzo pasowa� do obecnej sytuacji.
ROZDZIA� XIV
Nie mog�a oderwa� oczu od pistolet�w, kt�re mia� w kaburach pod pachami. Nigdy si� z nimi nie rozstawa�. Sk�ra kabur i pas�w uprz�y by�a mocno ju� przybrudzona By� przecie� tak d�ugo w podr�y, szukaj�c ich.
Michael i Annie spali. Sarah dokona�a nie lada sztuki, uk�adaj�c ich do snu. Powr�t ojca bardzo dzieci o�ywi�. W ko�cu jednak uleg�y argumentowi, �e jutro pojad� do nowego domu i �e podr� b�dzie bardzo d�uga i ciekawa.
Sama by�a zdenerwowana. Nie mog�a zdecydowa� si� na wyjazd. Rado�� z nieoczekiwanego spotkania rozp�yn�a si� w w�tpliwo�ciach. Dowiedzia�a si� od Johna o �mierci Billa.
Mary Mulliner usiad�a na kraw�dzi ma�ego stolika, przy kt�rym si� wszyscy zebrali.
Naprzeciwko Johna siedzia� z cygarem w ustach Pete Critchfield, po prawej Tom - kt�ry ju� zd��y� opowiedzie� Sarah o pierwszym spotkaniu z jej m�em - a po lewej radiotelegrafista, Curley. Sarah siedzia�a obok Johna. Popatrzy�a mu w oczy, gdy wyjmuj�c cygaro z ust i zerkaj�c w stron� Mary zacz��:
- Pani Mulliner, zanim porozmawiamy...
- Bili nie �yje, prawda? - przerwa�a mu.
Sarah spostrzeg�a, �e starej kobiecie dr�� r�ce. Mary, staraj�c si� to ukry�, zaciska�a nerwowo d�onie. Us�ysza�a ci�kie westchnienie Johna.
- Zgin�� walcz�c - rzek� wolno. - Bardzo dzielnie walcz�c. Pr�bowa� przyj�� z pomoc� partyzantom zaatakowanym przez gang motocyklist�w. Nie cierpia� d�ugo.
Zerwa�a si� z krzes�a i podesz�a do Mary, kt�ra zacz�a p�aka�. Obj�a j� ramieniem i przytuli�a do siebie. Rourke doko�czy�:
- W swoich ostatnich s�owach prosi� mnie, bym przekaza� pani, �e bardzo pani� kocha, pani Mulliner.
Sarah popatrzy�a na Johna oczami pe�nymi �ez. Ledwo mog�a oddycha� przez �ci�ni�te gard�o.
ROZDZIA� XV
Sarah uspokoi�a Mary dopiero po godzinie. J� sam� bola�o gard�o i piek�y oczy.
Wr�ci�a do sto�u, przy kt�rym rozmawiali m�czy�ni. Powietrze wok� jasno �wiec�cej �ar�wki by�o sino-szare od dymu cygar. Z dalekiego zak�tka schronu dochodzi� szum pracuj�cego generatora. Dzisiaj kto� inny pracowa� przy nim, zast�puj�c Michaela.
- Dobrze, �e wr�ci�a�, Sarah - zwr�ci� si� do niej Pete Critchfield, przyw�dca partyzant�w. - Siadaj.
John wsta� i podsun�� jej krzes�o, po czym wr�ci� na swoje miejsce.
- Pr�buj� przekona� twojego m�a do pozostania z nami. Razem by�my walczyli przeciwko komunistom. Przecie� mogliby�cie zosta� tutaj. - Pete g�o�no zakaszla�, puszczaj�c dym z cygara przez dziurki od nosa.
- John, co o tym s�dzisz? - zapyta�a nie�mia�o Sarah.
- Zabieram ciebie i dzieci tam, gdzie b�dzie bezpiecznie, do naszej kryj�wki - zacz��, patrz�c na ni� ch�odnym, pe�nym zdecydowania wzrokiem. - Zanosi si� na co� paskudnego. Dziwne rzeczy dziej� si� w atmosferze. Te ci�g�e burze i b�yskawice. To niesamowite l�nienie na horyzoncie. Musimy si� do tego przygotowa�, aby przetrwa�. Po wszystkim, je�li prze�yjemy, z pewno�ci� b�d� wsp�pracowa� z Ruchem Oporu. Sarah, nie chc� wci�ga� ciebie i dzieci do walki. Nie chc� was niepotrzebnie nara�a�.
- Nie zamierzam stawa� pomi�dzy m�czyzn� i jego kobiet�, John, ale wiesz, �e...
Rourke przeni�s� wzrok z �ony na Peta, kt�ry nagle zamilk�. Czarny Tom postanowi� mu pom�c:
- Pete my�la� o tym, �e ona jest jedn� z nas. Walczy lepiej ni� wielu z partyzant�w, na przyk�ad ja - m�wi�c to roze�mia� si�. - Bardzo dobrze pos�uguje si� broni�, tw�j syn tak�e. Ponadto, cholera, to dzielna i silna kobieta. Mamy straci� j�, ch�opca i ma�� Annie? Oni podtrzymuj� nas na duchu. Przecie� wiesz, jakie to wa�ne. Jest twoj� kobiet� i nale�y do ciebie, ale nam nikt ich nie zast�pi, rozumiesz?
Sarah popatrzy�a na Toma. Jego czarne jak w�giel oczy by�y pe�ne ciep�a. Murzyn u�miechn�� si� do niej. Odwzajemni�a mu u�miech i spojrza�a na m�a. Widzia�a tylko jego profil. W zaci�ni�tych z�bach trzyma� nie zapalone cygaro. Jego wykrzywione usta ods�ania�y ol�niewaj�co bia�e z�by. John ogoli� si� przed spotkaniem i jego twarz wygl�da�a teraz tak, jakby by�a wykuta w kamieniu. Wyobra�a�a sobie, �e tak mog�yby wygl�da� twarze bog�w.
Przem�wi� szeptem, ale jego niski g�os by� doskonale s�yszalny:
- Sarah jest moj� �on� i zabieram j� ze sob�. Wszyscy walczymy na swoje sposoby. Pr�bujemy zwalcza� komuch�w i robimy to dla Ameryki. Wierz�, �e wygramy t� walk�, a wtedy kto� b�dzie musia� si� wzi�� za odbudow� kraju. Moje dzieci dorastaj� i wkr�tce zajm� nasze miejsca, ale teraz wymagaj� matczynego ciep�a i opieki. To wszystko. Koniec dyskusji - rzuci�, mocniej przygryzaj�c cygaro.
Sarah trz�s�y si� r�ce. Toczy�a wewn�trzn� walk�. W ko�cu nie wytrzyma�a i zrywaj�c si� gwa�townie z krzes�a, krzykn�a:
- Niech ci� cholera!!!
Wybieg�a na zewn�trz.
ROZDZIA� XVI
- Bob, jak my�lisz, czy tam kto� jest?
Bob podni�s� lornetk� do oczu. Ukrad� j� w walce, po Nocy Wojny, gdy grasowali po ca�ej Georgii. By�o to w Commerce. Zabierali si� w�a�nie do opr�niania sklepu, gdy pojawi� si� ma�y grubas z karabinem. Rozwali� dwunastu kumpli Boba, zanim wreszcie uda�o si� go wyko�czy�. Bob mia� po nim drobna pami�tk� - lew� d�o� bez ma�ego palca. Grubas mu go odstrzeli�. Poza tym, dzi�ki grubasowi nowym szefem bandy zosta� w�a�ciciel z�upionego sklepu, poniewa� poprzedni boss zgin��.
Lornetka, przez kt�r� patrzy�, bez noktowizora by�a praktycznie bezu�yteczna. Widzia� tylko jakie� niewyra�ne zarysy zgliszczy po�yskuj�ce biel� ogrodzenia.
Odk�adaj�c j�, powiedzia� do stoj�cego za nim m�czyzny:
- Cholera, Lyle, mo�e tam s� jacy� wie�niacy, kt�rzy ukrywaj� si� przed takimi facetami jak my? Sowiet�w tam chyba nie ma. Ty, a mo�e to ci pieprzeni partyzanci, banda pomylonych bohater�w?
Lyle splun�� w traw�, mi�dzy czubkami swoich solidnych but�w.
- Chyba widzia�em tam jakie� �wiat�o! Tak, jakby kto� otwiera� drzwi. Patrz! Tam!
Bob popatrzy� we wskazanym mu przez Lyle'a kierunku. Obok bia�ej zagrody kto� chodzi�.
- Stra�nik, mo�e dw�ch - stwierdzi�.
- Je�li to partyzanci, to mogliby�my zdoby� troch� �ywno�ci i broni. Bierzemy ich?
Bob popatrzy� na kumpla. Mia� do dyspozycji oddzia� czterdziestu ludzi na motorach, sprawnych i dobrze uzbrojonych.
- Tak, kurwa. Jasne, �e tak - rzuci� i tak�e splun�� na ziemi�.
ROZDZIA� XVII
Sarah nie chcia�a obrazi� Johna. Przecie� ci�gle go kocha�a. Tylko dlaczego on musia� mie� zawsze racj�? Dlaczego nigdy nie liczy� si� ze zdaniem innych?
- Psiakrew - wycedzi�a przez zaci�ni�te z�by, uderzaj�c pi�ci� w drewnian� belk� ogrodzenia.
Us�ysza�a jaki� ruch za szop�. To pewnie Jack. To pora jego warty, pomy�la�a. - To tylko ja, Jack. Cisza. Po chwili odpowied�.
- W porz�dku, pani Rourke.
Spacerowa�a dooko�a ogrodzenia. Mia�a zaczesane do ty�u w�osy. Uczesa�a si� tak pierwszy raz od czasu ataku na farm� Mulliner�w. Mia�a na sobie jedyn� sp�dnic�, jak� posiada�a, oraz b��kitn� koszul� - podarunek od jednego z partyzant�w. Koszula by�a taka sama jak ta, kt�r� nosi� jej m��. By�a na ni� za du�a. R�kawy musia�a podwija� a� do �okci i pomimo, �e by�a zapi�ta na wszystkie guziki - i tak mia�a odkryt� szyj�. Poza tym wpuszczona w sp�dnic� koszula nadyma�a si� czasem jak balon. Mia�a na nogach turystyczne buty. "Wygl�dam jak klown" - pomy�la�a. Podstarza�e dziecko z ulicy. Na pasie mia�a kabur� z Trapperem. Nie mog�a od�o�y� pistoletu stroj�c si� dla m�a. W lewej kieszeni swej b��kitnej, p��ciennej sp�dnicy schowa�a zapasowy magazynek. Przypomnia�a sobie o nim, gdy spaceruj�c obok corralu wsun�a tam r�k�.
Dlaczego on zawsze musi taki by�? Ale przyszed� po ni�...
- Cholera - westchn�a ci�ko.
Popatrzy�a na niebo. Cudowna iluminacja opromienia�a chmury. Ksi�yc �wieci� tak jasno, �e mo�na by�oby czyta� przy jego �wietle.
ROZDZIA� XVIII
Michael otworzy� oczy i zobaczy� stoj�cego przy ��ku ojca. Przekr�ci� si� na drugi bok i powiedzia�:
- Cze��, tatusiu.
Rourke ukl�k� obok niego. Byli w jednym z k�t�w podziemnego bunkra, oddzielonym od reszty pomieszczenia zwyk�ym kocem, spe�niaj�cym rol� kotary. Obok materacy dzieci by� jeszcze jeden - pusty. To by�o pos�anie Sarah.
- Sza! - przy�o�y� palec do ust.- Nie obud� siostry, Michael.
- Gdzie jest mamusia?
- Na zewn�trz.
- Co si� sta�o?
- Nic, o co m�g�by� si� martwi�, synku. Zabieram ciebie, Annie i wasz� mam� do domu. I to jutro. B�dziesz mia� prawdziw� pi�k�. Jest tak wiele rzeczy, kt�re mo�na robi� w naszej kryj�wce. Mam ksi��ki, p�yty, a nawet magnetowid z filmami i programami edukacyjnymi. B�dziesz m�g� si� uczy� astronomii, biologii, fizyki i chemii. Zgromadzi�em to wszystko dla ciebie i Annie.
- A czy b�dziemy gra� w pi�k� na powietrzu? Rourke westchn��.
- Czasami tak, ale wiesz: pomys� naszego schronienia polega na tym, �e jest to sekret, taka tajemnica. Kryj�wka, rozumiesz? B�dziesz m�g� gra� z wujkiem Paulem i...
- I z Natali�?
Rourke przymkn�� oczy.
- Mama m�wi�a, �e pyta�a ci� o Rosjank�, a ty jej powiedzia�e�, �e ona nazywa si� Natalia i �e b�dzie z nami mieszka�.
- Tak. Z ni� te� b�dziesz m�g� si� bawi�. Powinni�cie si� polubi�.
- Ale tatusiu, przecie� to Rosjanie zacz�li wojn�.
- Tak, Michael, masz racj�, ale to nie Natalia sprowadzi�a na nas to nieszcz�cie. Kilka razy uratowa�a mi �ycie. Z ni� i Paulem wsz�dzie was szuka�em. Jest wspania�a. Na pewno si� zaprzyja�nicie.
- Czy Natalia wyjdzie za tego wujka, hm...jak on si� nazywa?
- Chodzi o Paula?
Ponownie przymkn�� oczy na chwil�, po czym, patrz�c na ukrytego w p�mroku syna, powiedzia�:
- Nie, nie wyjdzie.
- To dlaczego ona z nami zostaje, tatusiu? Rourke prze�kn�� �lin�.
- Natalia jest moj� i Paula przyjaci�k�. Pomaga�a mi was odszuka�. Teraz ma przez to k�opoty z KGB.
- To takie rosyjskie CIA, prawda?
- Tak, co� w tym stylu, ale niezupe�nie.
- Czy Natalia jest takim szpiegiem, jakim ty by�e� kiedy�?
- W pewnym sensie tak, ale ona porzuci�a KGB i chce by� z nami. Chce by� naszym przyjacielem i chce pomaga� nam walczy� ze z�em. To bardzo d�uga historia i na dodatek bardzo skomplikowana.
- Ale ja nie jestem �pi�cy, tatusiu. Mo�esz mi j� opowiedzie� - nalega� Michael.
- Ale ja jestem �pi�cy - Rourke u�miechn�� si� w ciemno�ci.
- Jeszcze ci to kiedy� opowiem. S�ysza�em, �e si� dobrze opiekowa�e� siostr�, i mam�. Podaj mi r�k�.
U�cisn�li sobie d�onie. U�cisk Johna by� tak mocny, �e Michael a� pisn�� z b�lu. Ojciec cicho i serdecznie roze�mia� si�.
- Wyros�e� synku na piekielnie silnego cz�owieka. Wiesz, w przysz�o�ci b�d� potrzebowa� twojej pomocy.
- Czy mama powiedzia�a ci, �e...
- �e zabi�e� tamtego faceta na farmie? Tak. Jest mi bardzo przykro, �e musia�e� zabi� cz�owieka, ale jestem z ciebie dumny, bo ochroni�e� mam� i siostr�. Pami�tasz, jak kiedy� wyg�upiali�my si� i bawili�my w strzelanego? Ale to przesz�o�� i ju� nie wr�ci. Zrobi�e� wystarczaj�co du�o, Michael. Teraz b�dziesz si� tylko u