2408

Szczegóły
Tytuł 2408
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2408 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2408 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2408 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Og Mandino Spos�b na lepsze �ycie Wydawnictwo MEDIUM Og Mandino nale�y do grona najpopularniejszych wsp�czesnych pisarzy ameryka�skich. Jest autorem pi�tnastu ksi��ek zaliczanych do nurtu tzw. literatury inspiracyjnej. S� to ksi��ki o ludzkiej godno�ci, o warto�ciach, kt�re wyznaczaj� sens �ycia, o przyja�ni i mi�o�ci, o sposobach osi�gania zamierzonych cel�w. Zosta�y przet�umaczone na dwadzie�cia j�zyk�w, a ich ��czny nak�ad przekroczy� 25 milion�w egzemplarzy. Og Mandino po raz pierwszy opisuje tu swoj� histori�, kiedy w wieku trzydziestu pi�ciu lat, b�d�c �yciowym bankrutem i wrakiem cz�owieka, omal nie pope�ni� samob�jstwa. A jednak wydoby� si� z dna, by w ci�gu dziesi�ciu lat sta� si� kochaj�cym ojcem rodziny, zdoby� s�aw� i bogactwo. Jest to prawdziwa historia zwyci�stwa nad losem. Og Mandino odni�s� je, stosuj�c w �yciu pewne zasady, kt�rymi teraz dzieli si� z czytelnikami. Oto siedemna�cie "zasad �ycia", kt�rych proste, trafne, przepojone m�dro�ci� wskazania pomog� ka�demu urzeczywistni� marzenia i odnale�� szcz�cie. Dwojgu wyj�tkowym wnucz�tom, Danielle i Ryanowi ... oraz ich rodzicom, Carole i Danie Cz�� pierwsza Lekcje z przesz�o�ci Tego przynajmniej, nauczy�o mnie moje do�wiadczenie, �e je�li kto� ufnie zmierza w kierunku wytyczonym przez w�asne marzenia i usilnie stara si� wie�� �ycie, jakie sobie wyobrazi�, osi�gnie sukces nieoczekiwanie, w szarej godzinie codzienno�ci. THOREAU, Walden Wyb�r! Kluczem do wszystkiego jest wyb�r. Masz r�ne mo�liwo�ci. Nie musisz i�� przez �ycie pogr��ony w mrokach pora�ki, ignorancji, smutku, ub�stwa, wstydu i u�alania si� nad sob�! Istnieje spos�b na lepsze �ycie! MANDINO, "Wyb�r" Rozdzia� pierwszy Opr�cz mnie by� w zak�adzie fryzjerskim Dona Junea w Scottsdale jeszcze jeden klient. Chc�c nie chc�c, cz�owiek ten s�ysza�, jak oznajmi�em Donowi, �e podj��em ostateczn� decyzj� i jestem got�w rozpocz�� prac� nad kolejn� ksi��k�. Zamierza�em w niej przede wszystkim wykorzysta� g��wne w�tki odczyt�w, kt�re od lat wyg�aszam w czasie zjazd�w i na zebraniach przer�nych firm i stowarzysze�. W ca�ej mojej tw�rczo�ci i w wyk�adach, kt�re stanowi� dorobek wielu lat pracy, zawsze wyja�niam, �e niepodwa�alne zasady odnoszenia sukces�w towarzysz� nam od tysi�cy lat, podobnie jak prawa natury, na przyk�ad grawitacja. I zawsze pozostaj� niezmienne. Te odwieczne zasady dzia�aj� na nasz� korzy�� - lub niekorzy�� - bez wzgl�du na to, jak staramy si� prze�y� nasze �ycie. Na nieszcz�cie, �yjemy w czasach, w kt�rych tempo przemian zdaje si� przekracza� pr�dko�� �wiat�a. Wszyscy szukamy natychmiastowych odpowiedzi na nurtuj�ce nas pytania... rozwi�za�, kt�re nie wymagaj� wysi�ku... szybkich dzia�a�... bezp�atnych obiad�w... ruchomych schod�w, wiod�cych do sukcesu. To daremne poszukiwanie kamienia filozoficznego, kt�ry w jaki� magiczny spos�b m�g�by przemieni� trud codziennego �ycia w skrzynie pe�ne z�ota, uczyni�o nas �lepymi na stare, zawsze skuteczne zasady. I cho� s� one tak blisko, tu� przed naszymi oczyma, nie potrafimy ich ju� dostrzec... Dlatego zacz�li�my je nazywa� "sekretami". Jakie� to smutne. Zak�ada�em, �e w nowej ksi��ce przedstawi� oraz wyja�ni� mechanizm dzia�ania odwiecznych prawd, kt�re moi czytelnicy mogliby zastosowa�, aby odmieni� swoje �ycie. Dobrze si� sta�o, �e ju� na pocz�tku zar�wno moi wydawcy z Bantam Books, jak i ja sam, doszli�my do wniosku, �e tytu� "Najwi�ksze sekrety sukcesu", kt�ry stanowi� has�o prowadzonych przeze mnie wyk�ad�w, nie b�dzie odpowiedni dla tej ksi��ki. Ale jaki ma by�? Przez kilka mozolnych tygodni wysuwali�my r�ne propozycje, niestety, bez powodzenia. Dla wi�kszo�ci autor�w brak tytu�u nie stanowi istotnej przeszkody w rozpocz�ciu pisania. Posuwaj� si� z prac� naprz�d, przekonani, �e zanim uko�cz� swoje dzie�o, za rok albo p�niej, oni sami lub ich wydawcy wpadn� na w�a�ciwy trop i wymy�l� co� interesuj�cego. W moim przypadku jest inaczej. Zanim przyst�pi� do pracy, zawsze musz� mie� tytu�, wok� kt�rego, niczym wok� sztandaru, gromadzi�yby si� moje my�li i odczucia, nie tylko w chwilach sp�dzanych przy maszynie do pisania, ale i w�wczas, gdy jestem z dala od niej. Pocz�wszy od Najwi�kszego kupca �wiata, czyli od 1967 roku, zawsze, nim wystuka�em na maszynie pierwsze zdanie ka�dej z trzynastu moich ksi��ek, zna�em ju� jej tytu�. Taki system pracy sprawi�, �e moje ksi��ki sprzedano w nak�adzie ponad dwudziestu milion�w egzemplarzy i przet�umaczono na osiemna�cie j�zyk�w. Nie zamierza�em wi�c zmienia� mojej metody. I w�a�nie wtedy, jak wiele razy przedtem w �yciu, los, �ut szcz�cia, zbieg okoliczno�ci, B�g (mo�esz to nazywa�, jak chcesz) da� mi odczu� swoj� obecno�� i rozwi�za� m�j problem. Kiedy �w klient zap�aci� za strzy�enie, podszed� z wahaniem do krzes�a, na kt�rym siedzia�em, gdy Joan robi�a mi manicure, i rzek�: - Panie Mandino, moim zdaniem pa�skie ksi��ki s� wspania�e. Jestem dentyst�. Dla moich koleg�w po fachu prowadz� kursy na temat poczucia w�asnej warto�ci. W naszej grupie zawodowej wyst�puje - nie bardzo wiadomo dlaczego - jeden z najwy�szych wska�nik�w samob�jstw w kraju. Przekazuj�c s�uchaczom wiedz� dotycz�c� pewnych zasad �ycia, opieram si� na wielu pa�skich ksi��kach. Nieznajomy skierowa� si� ju� do wyj�cia, gdy zdo�a�em wymamrota� kilka s��w podzi�kowania. Zatrzyma� si� jeszcze w drzwiach i odwracaj�c si� ku mnie, powiedzia�: - Spo�r�d wszystkich pa�skich ksi��ek najbardziej ceni� Wyb�r. U�miechn��em si� szeroko i skin�wszy g�ow�, odpar�em: - Du�o w niej Oga Mandino. - Tak te� my�la�em. Czy by�by pan sk�onny rozwa�y� pewn� sugesti� jednego z pa�skich wielbicieli, mo�e nazbyt �mia�ego? - Jasne! - Ot�, w Wyborze pa�ski bohater porzuca prac� w wielkiej firmie i pisze ksi��k� nosz�c� wspania�y tytu�, kt�ra p�niej staje si� absolutnym bestsellerem. Chcia�bym, �eby pan powa�nie pomy�la� o napisaniu ksi��ki, kt�rej tytu� brzmia�by tak samo. Mo�e zastanowi si� pan, czy nie nada� tego tytu�u ksi��ce, o kt�rej rozmawia� pan z Donem. M�g�by pan w�wczas wykorzysta� zasady i wskazania, kt�re pa�ski bohater przekazuje ludziom pragn�cym prze�y� �ycie w pe�niejszy spos�b. Po��czy�by je pan ze wszystkimi innymi odwiecznymi zasadami oraz sekretami osi�gania sukcesu, kt�re od lat opisuje pan w ksi��kach i przedstawia na odczytach. Je�li pan tak post�pi, z pewno�ci� stworzy pan dzie�o wyj�tkowe, kt�re pomo�e milionom ludzi uwolni� si� z wi�zienia beznadziejnej har�wki i nieszcz�cia. Niech dzie�o to b�dzie proste, aby�my mogli jego tre�� bez trudu zrozumie�, a potem zastosowa� w �yciu. Taka wsp�czesna "Ksi�ga �ycia". Gdy znik� w jasnych promieniach s�o�ca Arizony, z pewno�ci� my�lami by�em ju� daleko od fotela fryzjerskiego. Nie mog�em si� doczeka�, kiedy Don sko�czy strzy�enie i przycinanie. Jestem przekonany, �e gdy p�dzi�em wzd�u� Scottsdale Road, kilkakrotnie przekroczy�em dozwolon� pr�dko��. Gna�em do domu, aby zatelefonowa� do mojego redaktora z wydawnictwa Bantam Books, Michelle Rapkin. - Kolejny tytu�? - spyta�a na powitanie. - Ot� to, droga pani. Teraz jestem ju� got�w rozpocz�� prac�. - No, s�ucham uwa�nie - rzek�a z o�ywieniem. - Zamierzam zapo�yczy� fikcyjny tytu�, kt�ry zosta� nadany fikcyjnej ksi��ce przez fikcyjnego bohatera, wymy�lonego przez Oga Mandino... -... kt�ry z kolei wcale nie jest postaci� fikcyjn�! - wykrzykn�a Michelle. Wzi��em g��boki oddech. - Moja ksi��ka b�dzie mie� tytu� Spos�b na lepsze �ycie. Michelle zatelefonowa�a do mnie jeszcze tego samego dnia, p�nym popo�udniem. Dyrekcja wydawnictwa Bantam Books jednog�o�nie zaakceptowa�a m�j pomys�! A �w nieznajomy, kt�ry zagadn�� mnie w zak�adzie fryzjerskim, podsuwaj�c mi tytu� ksi��ki, kt�r� trzymasz teraz w d�oniach - czy to zrz�dzenie losu, zbieg okoliczno�ci, �ut szcz�cia...? P�jd�my dalej. Ka�dego roku wydawane jest oko�o pi��dziesi�ciu pi�ciu tysi�cy ksi��ek, a w ksi�garni, w kt�rej kupi�e� Spos�b na lepsze �ycie, mog�y si� znajdowa� tysi�ce r�nych tytu��w, zar�wno w twardej, jak i w mi�kkiej oprawie. Mimo to, spo�r�d wszystkich pozycji kt�re m�g�by� teraz czyta�, wybra�e� w�a�nie t� ksi��k�. Zrz�dzenie losu, zbieg okoliczno�ci, �ut szcz�cia...? Nie s�dz�. Jestem przekonany, �e wielokrotnie w ci�gu naszego �ycia B�g rzuca nam przer�ne wyzwania: wspania�e szanse, pozornie niemo�liwe do pokonania przeszkody albo straszliwe tragedie. A dzia�anie, kt�re podejmujemy w tych okoliczno�ciach - lub kt�rego nie zdo�amy podj�� - decyduje o kszta�cie naszej przysz�o�ci. Tak jakby�my rozgrywali osobliw� parti� szach�w z niebiosami... Z przeznaczeniem, kt�rego nigdy nie b�dziemy pewni. Czy moje spotkanie z tym m�czyzn� to tylko przypadek? Nie wierz�. Jak napisa� przed laty m�dry angielski poeta, Samuel Taylor Coleridge: "Przypadek to tylko pseudonim, nadawany przez Boga tym szczeg�lnym zdarzeniom, do kt�rych on sam nie chce si� otwarcie przyzna�". Ty i ja, zetkn�li�my si� z jakiego� wyj�tkowego powodu. Wykorzystajmy to spotkanie jak najlepiej. Rozdzia� drugi Skoro ustalili�my, �e przez pewien czas b�dziemy razem, proponuj�, aby miejscem naszych spotka� by� m�j gabinet. Moje dzieciaki nazywaj� ten pok�j "fabryk� s��w taty". Usi�d� przy biurku, tu, gdzie zawsze siedz�, gdy jestem w gabinecie. W czasie swoich wizyt b�dziesz m�g� si� odpr�y� w starym fotelu, stoj�cym naprzeciwko biurka. G��wnie ja b�d� m�wi�. Ty s�uchaj. Zgoda? Czy pami�tasz s�owa napomnienia, kt�re Henry David Thoreau wypowiedzia� we wspania�ym klasycznym dziele Walden? Napisa�, �e je�li stworzone przez nas zamki znajduj� si� w powietrzu, nie oznacza to, �e nasza praca posz�a na marne; przecie� w�a�nie tam jest ich w�a�ciwe miejsce. Potem jednak zaleci�, by�my zacz�li budowa� pod nimi fundamenty. Udost�pni� ci wspania�e narz�dzia, kt�re b�dziesz m�g� wykorzysta� nie tylko do wzniesienia zamk�w, ale r�wnie� do zbudowania pod nimi niewzruszonych fundament�w. Ju� wkr�tce dowiesz si�, jak zamieni� swe marzenia w rzeczywisto��. Lecz... musisz s�ucha� z otwartym umys�em i sercem. A potem przygotuj si� do dzia�ania. Wszystkie "sekrety" powodzenia niewiele znacz�, dop�ki nie wprowadzi si� ich w �ycie. O naszej warto�ci stanowi� czyny, a nie intencje, cho�by najbardziej szlachetne. Gdy przed laty je�dzi�em po kraju, promuj�c jedn� z moich ksi��ek, wzi��em udzia� w pewnym programie telewizyjnym. Zdarzy�o si� to w Houston. Gdy ju� usadowi�em si� wygodnie na scenie, a oklaski publiczno�ci umilk�y, Steve Edwards, prowadz�cy program, wzni�s� d�o�, w kt�rej trzyma� moj� najnowsz� ksi��k�, i zapyta�: - Og, co twoja nowa ksi��ka mo�e zrobi� dla poprawy mojego �ycia? Pytanie by�o s�uszne. Niemniej szczero�� Stevea zupe�nie zbi�a mnie z tropu. Cho� wcze�niej wielokrotnie w wielu miejscach wyst�powa�em w telewizji, nigdy nikt nie zaskoczy� mnie podobnym pytaniem. Zawaha�em si� przez chwil�, po czym zebra�em my�li i odpar�em: - My�l�, �e niewiele, Steve. W ko�cu tworzy j� jedynie masa celulozowa, farba drukarska, klej i w��kno. Je�li wi�c zabierzesz t� ksi��k� dzi� wiecz�r do domu, przeczytasz od deski do deski, a jutro rano obudzisz si�, oczekuj�c cudownych zmian w swoim �yciu, stracisz jedynie czas i pieni�dze. Steve u�miechn�� si� szeroko, po czym usadowi� si� wygodniej w fotelu, jakby si� domy�la�, jaki b�dzie ci�g dalszy. Natychmiast zacz��em wyja�nia� Steveowi i widzom, jakie trzy warunki nale�y spe�ni�, by m�c w pe�ni wykorzysta� warto�ci tkwi�ce w ksi��kach motywacyjnych. Przede wszystkim trzeba uzna�, �e niekt�re dziedziny naszego �ycia, na przyk�ad kariera zawodowa, po�ycie ma��e�skie, wytyczanie cel�w, sprawy finansowe, poczucie w�asnej warto�ci, prze�ywanie szcz�cia czy wychowywanie dzieci, wymagaj� zmian na lepsze. To nie jest chyba trudne? Nikt z nas nie posiad� boskiej doskona�o�ci. I cho� mo�emy oszukiwa� innych, nigdy nie zdo�amy ukry� prawdy przed samym sob�. Wiemy, w czym tkwi� nasze braki. Teraz, po dokonaniu osobliwego remanentu niedoskona�o�ci twojego �ycia, uzyska�e� ten stan umys�u, kt�ry umo�liwi ci w pe�ni wykorzysta� warto�ci tkwi�ce w ksi��kach, jakie czytasz, bez wzgl�du na to, czy napisa� je Peale, Gibran, Maltz, Hill, Stone... czy te� Mandino. Pytasz, jak to osi�gn��? Odpowied� brzmi: przyjmij do wiadomo�ci, �e autor mo�e chce si� z tob� podzieli� czym� cennym, czym�, co poznawa� w ci�gu wielu lat bada�, do�wiadcze� i obserwacji. Nie podwa�y chyba autorytetu twego doradcy fakt, �e za referencje s�u�y mu zadowolenie milion�w czytelnik�w jego ksi��ek. Jeszcze jeden warunek. Zaci�nij z�by, je�li b�dzie to konieczne, i przyznaj si� przed samym sob�, �e droga, kt�r� szed�e� w poszukiwaniu szcz�cia, powodzenia, bogactwa, spokoju umys�u czy innych warto�ci i d�br, zdaje si� wie�� do nik�d, podczas gdy strony w ksi�dze twego �ycia przewracaj� si� coraz szybciej. Je�li jeste� sk�onny przyzna�, �e taki obraz twojej egzystencji odpowiada prawdzie, je�li tw�j spos�b na �ycie okaza� si� nieskuteczny, zadaj sobie pewne pytanie. Co masz do stracenia, je�li zdecydujesz si� stosowa� zasady oraz rady pochodz�ce od Oga, dzi�ki kt�remu by� mo�e odkryjesz skuteczniejszy spos�b na lepsze �ycie dla siebie i swoich bliskich? Chc�, aby� si� szczerze do czego� zobowi�za�, aby� mi z ca�ego serca obieca�, �e b�dziesz pracowa� wed�ug zasad, kt�rymi si� z tob� podziel�. Tylko bez nieszczerych obietnic... bez fa�szywej dumy. Pami�taj, �e �aden samotnik nie odniesie sukcesu. Wszyscy potrzebujemy pomocy, by m�c si� rozwija�, osi�ga� swe cele czy podnie�� si�, gdy przygniecie nas nieszcz�cie. Nigdzie, absolutnie nigdzie nie znajdziesz cz�owieka, kt�ry wzni�s� si� na wy�yny o w�asnych si�ach. Prosz� wi�c, pozw�l, bym ci pom�g�. Jeste� pewnie zbyt m�ody, by pami�ta� Lillian Roth, kt�ra przed kilkudziesi�ciu laty by�a wielk� gwiazd� estrady. W pewnym jednak momencie zacz�a niszczy� swoj� karier�, coraz bardziej pogr��aj�c si� w odm�tach alkoholu. Szereg lat po jej tragicznym upadku wstrz�saj�ca historia walki Roth z na�ogiem zosta�a przedstawiona w przejmuj�cej ksi��ce i filmie pod tytu�em Jutro b�d� p�aka�. W rozmowach z dziennikarzami Lillian wielokrotnie wyznawa�a, �e by�a zupe�nie bezsilna wobec swego problemu, do czasu gdy zdo�a�a wreszcie wyszepta� dwa s�owa: "Potrzebuj� pomocy. Wszyscy potrzebujemy pomocy! �aden samotnik nie zdo�a odnie�� zwyci�stwa. W swoich odczytach cz�sto przedstawiam s�uchaczom po cz�ci apokryficzn�, ale zarazem wzruszaj�c� histori� Alberta i Albrechta Durer�w, kt�r� mi przed laty opowiedzia� m�j �wi�tej pami�ci przyjaciel i mentor, Louis Binstock, wielebny rabin z chicagowskiej �wi�tyni Shalom. W pi�tnastym wieku, w ma�ej wiosce nie opodal Norymbergii mieszka�a rodzina licz�ca osiemna�cioro dzieci. Osiemna�cioro! Aby na stole zawsze by�o jad�o dla tej gromady, ojciec, g�owa rodziny, z zawodu z�otnik, prawie przez osiemna�cie godzin dziennie siedzia� nad swoj� robot� oraz wykonywa� przer�ne dodatkowe prace, kt�re udawa�o mu si� znale�� w okolicy. Mimo tej pozornie beznadziejnej sytuacji dw�ch syn�w starego Albrechta Durera piel�gnowa�o w sercach pewne marzenia. Obaj ch�opcy pragn�li rozwija� sw�j talent artystyczny, ale doskonale zdawali sobie spraw�, �e ojca nigdy nie b�dzie sta� na wys�anie ich na studia do Norymbergii. Po wielu d�ugich dyskusjach, kt�re prowadzili nocami, st�oczeni na swych pos�aniach, ci dwaj ch�opcy postanowili w ko�cu zawrze� pewn� umow�. B�d� rzuca� monet�. Ten, kt�ry przegra, podejmie prac� w pobliskiej kopalni i b�dzie finansowo wspiera� brata, studiuj�cego w akademii. Zwyci�zca za�, po uko�czeniu czteroletnich studi�w, odwdzi�czy si� bratu za pomoc, przekazuj�c mu pieni�dze uzyskane ze sprzeda�y swoich dzie� lub, je�li zajdzie potrzeba, r�wnie� zacznie pracowa� w kopalni. Rzucali monet� w niedzielny ranek, po wyj�ciu z ko�cio�a. Albrecht Durer wygra� i uda� si� do Norymbergi. Albert podj�� niebezpieczn� prac� w kopalni i przez kolejne cztery lata wspiera� finansowo brata, kt�rego dzie�a niemal od razu wzbudzi�y sensacj�. Kwasoryty, p�askorze�by, a tak�e obrazy olejne Albrechta by�y znacznie lepsze od dzie� tworzonych przez wi�kszo�� jego profesor�w i w miar� up�ywu studi�w uzyskiwa� coraz wi�ksze sumy ze sprzeda�y swoich prac. Kiedy m�ody artysta powr�ci� do swej wioski, rodzina Durer�w uczci�a triumfalny przyjazd Albrechta do domu uroczystym obiadem, spo�ywanym pod go�ym niebem. Gdy ta d�uga, pami�tna biesiada, kt�rej towarzyszy�a muzyka, gwar i �miech, dobieg�a wreszcie ko�ca, Albrecht podni�s� si� z honorowego miejsca przy stole, aby wznie�� toast za zdrowie ukochanego brata i podzi�kowa� mu za lata po�wi�cenia. Dzi�ki niemu przecie� m�g� zrealizowa� swoje ambitne plany. Zako�czy� przemow� s�owami: "M�j umi�owany bracie, twoja kolej. Mo�esz pojecha� do Norymbergi i spe�ni� swoje marzenie. Teraz ja zaopiekuj� si� tob�". Twarze wszystkich obecnych zwr�ci�y si� w stron� odleg�ego ko�ca sto�u, gdzie siedzia� Albert. Zapanowa�o pe�ne napi�cia oczekiwanie. Po bladej twarzy Alberta sp�ywa�y �zy. Potrz�sa� opuszczon� g�ow� i �kaj�c, powtarza� tylko: "Nie... nie... nie...". W ko�cu wsta�, otar� �zy i spojrza� na ukochane twarze bliskich, siedz�cych przy d�ugim stole, po czym podni�s� d�onie i powiedzia� cicho: "Nie, bracie. Nie pojad� do Norymbergi. Dla mnie jest ju� za p�no. Przyjrzyj si�... Zobacz, co cztery lata sp�dzone w kopalni uczyni�y moim d�oniom. Ko�ci ka�dego palca by�y przynajmniej raz zmia�d�one. Od pewnego czasu tak bardzo dokucza mi zapalenie staw�w prawej r�ki, �e nawet nie mog� unie�� kielicha, aby odpowiedzie� na tw�j toast. Jak mo�na nanosi� subtelne linie na pergamin czy p��tno, trzymaj�c w takich d�oniach pi�rko albo p�dzel. Nie, bracie... dla mnie jest ju� za p�no". Min�o ponad 450 lat. Obecnie setki mistrzowskich portret�w p�dzla Albrechta Durera, szkice wykonane pi�rkiem lub srebrnym szpicem, akwarele, rysunki w�glem, drzeworyty oraz miedzioryty znajduj� si� w ka�dym wielkim muzeum �wiata. Jednak�e istnieje wielkie prawdopodobie�stwo, �e tobie, podobnie jak wi�kszo�ci ludzi, znane jest tylko jedno dzie�o Albrechta Durera. By� mo�e w twoim domu lub biurze wisi na �cianie reprodukcja tego obrazu. Pewnego dnia, chc�c z�o�y� ho�d Albertowi za wszystko, co brat wycierpia�, Albrecht Durer z wielk� staranno�ci� wykona� rysunek jego okaleczonych, z�o�onych d�oni, skierowanych ku niebu. Swoje wspania�e dzie�o nazwa� po prostu R�ce. Ca�y �wiat przyj�� to arcydzie�o z otwartym sercem i przemianowa� ten wyraz najg��bszej mi�o�ci na modl�ce si� d�onie. Gdy nast�pnym razem natrafisz na kopi� tego wzruszaj�cego dzie�a, przyjrzyj mu si� dok�adnie. Niech zawsze ci przypomina, je�li wci�� b�dziesz tego potrzebowa�, �e nikt nigdy nie odnosi zwyci�stw samotnie. I ty, rzecz jasna, nie musisz pr�bowa� osi�gn�� sukcesu sam. Oboj�tnie, czy twoja wiara jest wielka, czy te� znikoma, zawsze pozostanie ci para modl�cych si� d�oni. Ilekro� sprawy przybior� z�y obr�t, musisz jedynie z�o�y� r�ce, wznie�� oczy w g�r� i powiedzie�: "Potrzebuj� pomocy". Osobi�cie zrobi�em tak w �yciu co najmniej tysi�c razy. A rezultaty? Mo�esz by� zaskoczony, gdy si� przekonasz, jak szybko nadchodzi pomoc, je�li o ni� prosisz. Rozdzia� trzeci A teraz, zanim spoczniesz wygodnie w tym starym fotelu, pozw�l, bym szybko oprowadzi� ci� po pokoju, w kt�rym sp�dzam tak wiele czasu. Chc�, aby� si� czu� w moim towarzystwie zupe�nie swobodnie, a s�dz�, �e naj�atwiej osi�gniesz ten nastr�j, je�li zaprosz� ci� na przechadzk� w�r�d licznych ksi��ek, pami�tek, fotografii oraz innych przedmiot�w stanowi�cych cz�stk� mojej przesz�o�ci. Jest ich tu bardzo wiele. Mam nadziej�, �e gdy je zobaczysz oraz ich dotkniesz, zaczniesz traktowa� mnie jak swego starego, wiernego przyjaciela. �atwiej ci wtedy b�dzie przyj�� moje my�li i pogl�dy. Uwa�aj, gdzie st�pasz. Oto sterty nowych ksi��ek, kt�re zamierzam przeczyta� w ci�gu kilku najbli�szych miesi�cy, a tu� obok, na dywanie, le�y kilka maszynopis�w, kt�re przys�ali mi autorzy, zar�wno przyjaciele, jak i obcy ludzie, z pro�b� o recenzje. Nie wyobra�am sobie, �e bym m�g� im odm�wi�. Je�li si� zapomn�, mog� po ca�ych dniach �l�cze� nad tymi maszynopisami, pisz�c pochlebne opinie na ok�adki ksi��ek. Widzisz plik odbitek szczotkowych na wierzchu tej sterty? Przys�ano mi je ostatnio. To korekta ksi��ki pod tytu�em Bezstronny s�d, napisanej przez mego starego przyjaciela Jima Tunneya, s�dziego Narodowej Ligi Futbolu. W�a�nie wys�a�em wydawcy moj� recenzj�. Niewielu ludziom, w tym nawet bliskim przyjacio�om, pozwalam wej�� do mego gabinetu. Tak, ty jeste� kim� wyj�tkowym. Przed kilku laty jednak, podczas jakiego� przyj�cia, tu� obok miejsca, w kt�rym si� teraz znajdujesz, stan�� Jim, z dziwnym wyrazem twarzy wpatruj�c si� w moje biurko i maszyn� do pisania. Zak�opotany, zapyta�em wreszcie: - Jim, czy co� si� sta�o? Cz�owiek, kt�ry jako jedyny w historii trzykrotnie s�dziowa� na mistrzostwach Super Bowl, kiedy to presja odpowiedzialno�ci i napi�cie psychiczne si�gaj� zenitu, kr�ci� teraz przecz�co g�ow� i u�miecha� si� nie�mia�o. - Wszystko w porz�dku, Og - odpar� cicho, niemal�e szeptem. - Gdy stoj� w tym niezwyk�ym pokoju, gdzie rodz� si� wszystkie wspania�e postacie z twych ksi��ek, czuj�, jak ogarniaj� mnie pot�ne wibracje. Tak! Pewnego dnia... pewnego dnia i ja napisz� ksi��k�! Jim nigdy nie porzuci� swego marzenia. Min�o troch� czasu, a� wreszcie nasta� dzie�, o kt�rym wtedy m�wi� - oto korekta ksi��ki, kt�ra z pewno�ci� stanie si� bestsellerem. Jak widzisz, �ciany, �aluzje, zas�ony, dywan oraz tapicerka w tym pokoju, mieszcz�cym si� w po�udniowo-zachodnim naro�niku domu, maj� barw� br�zow�, brunatn� i czarn�. Kiedy moja �ona Bette, pomaga�a mi dobra� odpowiednie kolory, powiedzia�a, �e nie ma znaczenia, co wybierzemy do tego pokoju. Dobrze wiedzia�a, �e wkr�tce ka�dy skrawek wolnej powierzchni zajm� przer�ne pami�tki. Jak widzisz, mia�a racj�. M�j tak zwany "gabinet", o wymiarach 12 na 19 st�p, znajduje si� tu� obok kuchni i spi�arni. Ilekro� zaczynam odczuwa� ciasnot�, przypominam sobie, �e ca�a powierzchnia domu, kt�ry m�j ulubiony autor, Thoreau, wybudowa� sobie nie opodal Walden Pond, wynosi�a 10 na 15 st�p. Mimo to Thoreau nigdy si� nie skar�y� na brak przestrzeni. �ciana po lewej stronie od drzwi to miejsce, gdzie znajduje upust moja s�abo�� do chwalenia si�. Jako �e nawet sprz�taczka trzyma si� z dala od tego pokoju (na w�asne �yczenie), moja che�pliwo��, widoczna tutaj, nie wzbudza we mnie za�enowania. Przeciwnie, ca�y ten zbi�r napawa mnie wielk� dum�. Oto Z�oty Medal Napoleona Hilla, przyznany mi w 1983 roku za osi�gni�cia literackie. Obok wisi pi�kna tabliczka pami�tkowa, ofiarowana mi w rok p�niej, kiedy to jako trzynasta z kolei osoba wszed�em do grona m�wc�w z International Speakers Hall of Fame. Dalej widzisz du�y obraz wykonany przez Bette technik� kola�u. Tworzy go ponad czterdzie�ci rodzinnych fotografii, po��czonych tak, by powsta�a zachwycaj�ca mozaika minionych lat. Dzie�o to wisia�o w moim biurze w Chicago, kiedy kierowa�em pismem "Absolutny Sukces". Przenie� wzrok dalej, a z pewno�ci� rozpoznasz wi�kszo�� postaci na oprawionych w ramki zdj�ciach, Na ka�dej fotografii znajduje si� autograf z dedykacj� dla mnie; Jimmy Stewart, Norman Vincent Peale, Michael Jackson, Joey Bishop, Frank Gifford, Rudy Vallee, Art Linkletter, Chuck Percy, Robert Cummings, Harland Sanders, Ed Sullivan, W. Clement Stone oraz Napoleon Hill. Niez�y zbi�r, prawda? T� ok�adk� wydania "Saturday Evening Post" z 1919 roku, kt�ra przedstawia golfist�, opuszczaj�cego pole gry z kijami na ramieniu, dosta�em od mojego najstarszego syna, Dany. P�niej znajduj� si� oprawione certyfikaty, �wiadcz�ce o mojej obecno�ci w Whos Who in America oraz Whos Who in the World, jak r�wnie� o cz�onkostwie w Stowarzyszeniu Zdumiewaj�cych Ludzi, o w��czeniu moich danych do katalog�w Biblioteki Zasob�w Ludzkich przy Stowarzyszeniu Bada� Tradycji Ameryka�skiej oraz o przyznaniu mi przez Rad� Narodowego Stowarzyszenia M�wc�w nagrody Award of Excellence, najwy�szego wyr�nienia przyznawanego przez t� organizacj� za zas�ugi na polu retoryki. Jednak�e spo�r�d nagr�d i wyr�nie� wisz�cych na tej �cianie najwa�niejszy i najdro�szy dla mnie jest oprawiony rysunek z do��czonym listem wykonany przez mojego m�odszego syna Matta, przed pi�tnastu laty, gdy by� w drugiej klasie, w ramach zadania domowego. Jak widzisz, widniej� tu s�owa: M�J TATA, napisane wielkimi literami na szarym kartonie, a poni�ej znajduje si� rysunek przedstawiaj�cy m�czyzn� w czapce do baseballu, z wielk� r�kawic� oraz kijem baseballowym u nogi. M�czyzna umieszczony jest na piedestale z napisem: Nagroda dla Najwspanialszego Ojca przyznana panu Mandino przez jego syna. Po prawej stronie znajduje si� list nast�puj�cej tre�ci: Napisane przez Matta Mandino Najwspanialszy ojciec Nagrod� t� otrzymuje on za to, �e bawi� si� ze mn� pi�k�, kiedy m�j brat nie chcia�. Jest w ca�kiem niez�ej formie jak na pi��dziesi�ciolatka. Kiedy� przeszed� przez p�ot wysoko�ci sze�ciu st�p, �eby zagra� ze mn� na boisku w baseball. �ci�gn�� te� z dachu pi�k� baseballow�. Pewnego razu pr�bowa�em pu�ci� m�j latawiec wysoko w powietrze, ale nie da�em rady. Kiedy on przyszed� do domu, pu�ci� latawiec tak wysoko, �e a� sznurek zapl�ta� si� na drucie telefonicznym. Moim zdaniem m�j tata jest najwspanialszy. Matt Mi�dzy rysunkiem a listem przyklejona jest wst�ga z napisem: Nagroda za celuj�ce wyniki w nauce, kt�r� Matt otrzyma� od swego nauczyciela. Kiedy ch�opiec przyni�s� j� do domu i pokaza� mi, poczu�em, �e rozpiera mnie duma. U�cisn��em go i chyba nawet �zy pojawi�y mi si� w oczach. Matt by� poruszony moj� reakcj�. Na niskiej biblioteczce, stoj�cej pod tymi wszystkimi zdj�ciami i nagrodami, tkwi ponad trzydzie�ci lat �ycia, uwi�zionych w pude�kach pe�nych fotografii, slajd�w i album�w. Jest tam tak�e kilka aparat�w fotograficznych. Na pod�odze le�y jeszcze jedna sterta - to oprawione dyplomy uznania oraz listy pochwalne, jakie otrzyma�em od r�nych organizacji, z kt�rymi si� zetkn��em. Jak widzisz, na �adnej �cianie nie ma ju� dla nich miejsca, ale jako� trudno mi je st�d usun��. Ta biblioteczka z trzema p�kami, kt�ra stoi niemal w rogu pokoju, wype�niona jest ksi��kami opisuj�cymi �ycie Jezusa. Pozycje te stanowi� jedynie sk�p� cz�� wszystkich dzie�, jakie przeczyta�em w ci�gu dziesi�ciu lat poszukiwa�, kt�rych ostatecznym uwie�czeniem sta�a si� moja ksi��ka The Christ Commission. Spo�r�d wszystkich ksi��ek, kt�re napisa�em, ta wymaga�a najwi�cej pracy. Zawsze b�d� czu� wdzi�czno�� dla United Press International za s�owa pochwa�y: "Niezwykle �wie�e i oryginalne spojrzenie na ducha chrze�cija�stwa, jedna z najlepszych ksi��ek o podobnej tematyce napisanych w ci�gu wielu lat". Te dwie szafki na dokumenty, kt�re stoj� w rogu zawiera�y kiedy� mi�dzy innymi maszynopisy wszystkich moich ksi��ek. Wreszcie jednak zrobi�em porz�dek i wynios�em je na strych. Na d�ugim, niskim stole przy oknie, na po�udniowej �cianie stoi teraz kartonowe pud�o, kt�re wkr�tce trafi do gara�u. Zawiera ono wycinki z gazet oraz artyku�y o mnie, a poza tym globus, kt�ry tak wspaniale wygl�da, kiedy si� go pod�wietla; dwa ma�e pejza�e namalowane technik� olejn�, prezent od przyjaci�; nie otwarta jeszcze p�yta d�ugograj�ca I Can Hear It Now/The Sixties, gdzie narratorem jest Walter Cronkite; kilka powi�kszonych fotografii, kt�re przedstawiaj� Matta i jego tat� na polu golfowym; kolorowe zdj�cie mojego brata, Silvio, w mundurze, z dedykacj�: Dla Oga, mojego ulubionego dow�dcy; du�e wydanie Biblii oraz kilka kaset magnetofonowych nades�anych przez moich koleg�w, m�wc�w, do oceny. Na �cianie obok okna, wisi fotografia z 1943 roku przedstawiaj�ca mnie i moj� za�og� B-24, przed rozpocz�ciem ci�kiej pr�by ognia, na kt�r� z�o�y�o si� trzydzie�ci lot�w bojowych nad Niemcami; dyplom awansu na porucznika; tr�jwymiarowa reprodukcja Modl�cych si� d�oni; srebrna rze�ba w kszta�cie zwoju pergaminu, kt�r� wypada�oby wyczy�ci�, z dedykacj� od cz�onk�w Sales and Executive Club of Guadalajara; fotografia z oryginalnym podpisem Charlesa Lindbergha, mojego pierwszego idola, pozuj�cego obok swego samolotu, "The Spirit of St. Louis"; oraz oprawiony pergamin z wykaligrafowanym tekstem Modlitwy kupca, pochodz�cym z mojej ksi��ki Najwi�kszy kupiec �wiata. Nie, przy pisaniu nie korzystam z komputera. Na maszynie do pisania firmy IBM, rocznik 1965, kt�ra stoi na biurku, napisa�em wszystkie moje trzyna�cie ksi��ek, chocia� pierwszy szkic Najwi�kszego kupca �wiata w 1966 roku wykona�em na przeno�nej Olivetti, kt�r� mam nadal. P�niej dopiero uda�o nam si� zaoszcz�dzi� do�� pieni�dzy, aby zakupi� t� u�ywan� maszyn� do pisania Selectric. Na moim biurku le�y nie oprawiona reprodukcja obrazu Jezusa p�dzla Ralpha Palleta Colemana. Jest to podarunek, kt�ry przed pi�tnastu laty otrzyma�em od kapelana ze szpitala Scottsdale Memorial Hospital. Zwr�� uwag� na szczeg�lne uj�cie postaci Jezusa, kt�ry wspiera ramiona na stole, sk�adaj�c przy tym d�onie, jakby klaska�; niczym prezes zarz�du podczas narady, przywo�uj�cy zebranych do porz�dku. Pisz� nocami, cz�sto zaczynam o dwudziestej drugiej, a ko�cz� o �wicie. Od lat, gdy ko�cz� prac�, przyk�adam delikatnie d�o� do twarzy Jezusa i m�wi� szeptem "Dobranoc, Szefie". Zaraz potem gasz� �wiat�o... Nad biurkiem wisi te� rz�d przymocowanych do �ciany ta�m� klej�c� fotografii Matta i Dany, gdy jako m�odzi ch�opcy mocuj� si� przed obiektywem; jest tu te� zdj�cie polaroidowe przedstawiaj�ce Dan�, jego urocz� �on�, Carole, oraz ich dwoje dzieci, Danielle i Ryana, za kt�rymi przepadam. Jest tutaj tak�e cudownie wygrawerowana, kolorowa imitacja meksyka�skiego peso, kt�rego nomina� stanowi dzi� jedn� sto dwa tysi�ce pi��setn� cz�� dolara; dalej list z podzi�kowaniem dla mamy i taty, od Matta, kiedy to opu�ci� dom i przeni�s� si� do akademika przy Arizona State University; oraz kr�tki list napisany przez Bette, kt�ry pewnego ranka zauwa�y�em oparty o maszyn� do pisania, maj�c za sob� kilka dni i nocy uporczywej, wyt�onej, a mimo to ja�owej pracy nad jedn� z moich ksi��ek. Oczywi�cie, �e mo�esz go przeczyta�. Uzgodni�em to wcze�niej z Bette. 18 stycznia 1980 roku Cze��! Kocham ci�! Nie poddawaj si� zniech�ceniu. Wczoraj "On" na sw�j spos�b dawa� ci do zrozumienia, �e chce, aby� spr�bowa� to zrobi� inaczej. Uspok�j si�. On zaopatrzy Ci� w map� z bardzo wyra�nie zaznaczon� tras�. Nie jeste� Jego jedynym problemem. Zachowaj wiar�... a On wkr�tce do Ciebie powr�ci. Nigdy dot�d nas nie zawi�d�... nie zaczynaj wi�c teraz w Niego w�tpi�. �ycz� Ci wspania�ego dnia. Twoja Betsie Maj�c takie wsparcie, trudno jest ponie�� pora�k�. Tak, wiem, w koszu z napisem "korespondencja" stoj�cym przy lewym rogu mego biurka, le�y sterta list�w. Tak jest zawsze. Tygodniowo otrzymuj� ponad sto list�w od ludzi, kt�rzy przeczytali kt�r�� z moich ksi��ek. Na ka�dy odpisuj� sam, cho�by kilka kr�tkich zda� podzi�kowania za mi�e s�owa. Zawsze by�em zdania, �e je�li kto� zadaje sobie trud, aby wys�a� do mnie list, zas�uguje na odpowied� napisan� osobi�cie przeze mnie. Nie zlecam wi�c tego zadania sekretarce ani nie u�ywam powielonych formu�ek. Listy, kt�re otrzymuj�, niezmiennie sprawiaj� mi wiele rado�ci, a cz�sto wzruszaj� mnie do �ez; czasem ludzie, umi�owani przez Boga, wyznaj�, jak nisko upadli, zanim jedna z moich ksi��ek pojawi�a si� w ich �yciu i pomog�a im odmieni� los. Zachowuj� ka�dy cenny list. Jest ich pe�no w kartonowych pude�kach, w gara�u. Ca�e mn�stwo. Na biurku le�� r�wnie� materia�y informacyjne o moich kolejnych odczytach... w Nowym Jorku, Seattle, Bostonie, Meksyku, Toronto, Dallas. Ograniczam si� do dw�ch odczyt�w w ci�gu miesi�ca oraz pr�buj� dostarcza� mojemu wydawcy now� ksi��k� co dwa lata. Reszt� czasu dos�ownie... po�wi�cam na w�chanie r�... Poka�� ci je p�niej, za domem ro�nie ich bardzo du�o. Tu� przede mn�, na biurku, stoi sepiowa odbitka fotografii �lubnej moich ukochanych rodzic�w. Jest tu te� wysoka na jedn� stop�, ceramiczna statuetka przedstawiaj�ca ch�opca w stroju baseballowym, z napisem: CHICKS na piersi. Wykona�a j� Bette. "Chicks"a to nazwa pierwszego zespo�u, z kt�rym Matt wyst�powa� w Ma�ej Lidze. Obok zauwa�y� mo�esz du�y kalendarz, Rolodex, na kt�rym zaznaczy�em daty um�wionych spotka�, a tak�e terminy wyk�ad�w, niekt�re ju� na przysz�y rok. Le�y te� tutaj kilka bloczk�w papieru do pisania, lista spraw wymagaj�cych bezzw�ocznego za�atwienia, mn�stwo szparga��w z mojej: kartoteki, telefon z aparatem zg�oszeniowym marki Cobra oraz dwa zdj�cia; na jednym z nich Dana prowadzi trening pi�ki no�nej z m�odzikami, na drugim za� Matt �wiczy ze swoimi podopiecznymi, przygotowuj�cymi si� do wyst�pu w mistrzostwach Ma�ej Ligi w 1987 roku. Obok mojej maszyny do pisania stoi ma�y magnetofon i le�y plik papieru maszynowego. Zu�ywam ponad cztery tysi�ce arkuszy, zanim uko�cz� ksi��k� - m�j kosz na �mieci opr�niam wielokrotnie. W zasi�gu r�ki mam tak�e s�owniki: Websters New Collegiate Dictionary oraz Rogets Thesaurus. Kiedy pisz�, �cian� zachodni� mam za plecami. Pod jedynym oknem, kt�re si� na niej znajduje, stoi jeszcze jedna biblioteczka wype�niona ksi��kami, do kt�rych cz�sto zagl�dam w trakcie pisania. Znajdziesz w�r�d nich A Manual of Style, wydany przez University of Chicago, Great Treasury of Western Thought Adlera i Van Dorena, The New Dictionary of Thoughts, The Elements of Style pi�ra Strunka i Whitea oraz The Timetables of History. Na pod�odze le�y kilka ksi��ek telefonicznych i moje dwie teczki. Gdy pracuj� nad now� ksi��k�, gdziekolwiek jad�, zawsze towarzyszy mi ta wi�ksza. W rogu, po mojej lewej stronie, stoi stary, nadmiernie wypchany fotel, kt�ry przez wiele lat bywa� zaj�ty, gdy ja siedzia�em nad maszyn� do pisania. Miejsce to zajmowa� w�wczas Slippers, m�j ukochany baset, kt�remu zadedykowa�em ksi��k� Powr�t Hafida. Wci�� bardzo mi go brakuje, mimo �e od jego �mierci min�y prawie dwa lata. Tak, ta stara ko��, kt�r� widzisz na fotelu, nale�a�a do niego. Ca�� p�nocn� �cian� zakrywa biblioteczka z pi�cioma rz�dami ksi��ek. Ich tematyka obejmuje wszystko, co mo�liwe; od religii po zagadnienia motywacji, od problematyki dotycz�cej inwestowania po sprawy zdrowia psychicznego. Na szczycie biblioteczki znajduje si� istne sk�adowisko przedmiot�w, kt�re wiele dla mnie znacz�. Gromadzi�em je przez lata. Poka�� ci teraz kilka z nich. Oto egzemplarz pierwszego numeru "Absolutnego Sukcesu", kt�ry zredagowa�em w 1965 roku, a obok widzisz nie oprawiony obraz olejny, wykonany przez wi�nia, kt�ry tak w�a�nie wyobra�a� sobie Szymona Pottera, szmaciarza z mojej ksi��ki Najwi�kszy cud �wiata . Ta para male�kich trampek nale�a�a kiedy� do Dany; le��ce za� obok sk�rzane sanda�ki nosi� Matt, gdy mia� cztery lata. A oto zdj�cie, kt�re zrobiono mi w pewnej ksi�garni w Fairhope, w Alabamie; podpisuj� swoje ksi��ki, a w tym czasie fryzjer obcina mi w�osy. Jest tu te� m�j stary paszport, wyblak�a odznaka bombardiera - "srebrne skrzyd�a", karta wst�pu z 1984 roku na osobliwe zawody o nazwie Skins Game, zorganizowane przez Desert Highlands Country Club; mleczny z�b Matta, kt�ry "pewna dobra wr�ka" zamieni�a na �wier�dolar�wk�; odznaki z niezliczonych zjazd�w, na kt�rych przemawia�em; odpi�owany uchwyt kija baseballowego Ma�ej Ligi; kolorowe zdj�cie uroczego parku w Guatemala City, gdzie kilka lat temu przemawia�em do niezliczonych t�um�w; pe�en uczucia list od m�odej wielbicielki mojej tw�rczo�ci, kt�ra zmar�a na bia�aczk�; zaproszenie na przyj�cie z okazji osiemdziesi�tych urodzin W. Clementa Stonea; fotografia przedstawiaj�ca pi�kn� zakonnic� kochaj�c� �wiat, siostr� Mari� Bernardo, jak obejmuje mnie w ksi�garni w Manili, gdzie podpisywa�em moje ksi��ki; kilka ma�ych wyda� Biblii; plastikowe pelargonie, wci�� przysy�ane mi przez czytelnik�w wzruszonych ksi��k� Najwi�kszy cud �wiata; tablica rejestracyjna z Michigan, na kt�rej widnieje napis: SUKCES; kartki z �yczeniami od moich ch�opc�w, podarowane mi z okazji Dnia Ojca; plakietka upami�tniaj�ca dziesi�ty festiwal Glenna Millera w Clarinda, w stanie Iowa; proklamacja burmistrza miasta Lima w Ohio ustanawiaj�ca 27lipca 1981 roku Dniem Oga Mandino; stary stereoskop; dwie zu�yte ta�my, wyj�te z maszyny do pisania, na kt�rej napisa�em moje pierwsze jedena�cie ksi��ek; album z zasuszonymi kwiatami, pochodz�cymi z Ziemi �wi�tej i z fotografiami mojej rodziny. Powy�ej na ca�ej �cianie, a� do sufitu, wisz� pami�tkowe tabliczki, trofea, dyplomy uznania, w�r�d kt�rych znajduje si� nagroda National Quality za wspania�e wyniki w sprzeda�y ubezpiecze� na �ycie, pochodz�ca z (Bo�e, dopom�!) 1954 roku. Naprzeciwko fotela, na kt�rym b�dziesz siedzia�, znajduje si� st�, gdzie le�� sterty ksi��ek i kaset wideo oraz szpule film�w Super-8, na kt�rych przez ostatnie dwadzie�cia lat rejestruj� mn�stwo obraz�w i kt�re z wolna przystosowuj� do systemu wideo. Trudno mi jedynie si� przem�c, aby powycina� z tych film�w nieco przyd�ugie fragmenty, jako �e zosta�y tutaj utrwalone drogie mi wspomnienia. Nie chc�, by sko�czy�y sw�j �ywot w koszu na �mieci. Wygl�da na to, �e b�dziemy mie� poka�n� wideotek� rodzinn�. Wszystkie te filmy le�� na du�ej, pi�knej szachownicy z polami wyrze�bionymi w drewnie. Szachownica stanowi blat sto�u. Ca�� t� mistern� robot� wykona� Matt, gdy rozpocz�� nauk� w szkole �redniej. My�l�, �e to dzie�o powinno sta� w bardziej godnym miejscu ni� m�j gabinet. Po lewej stronie, nie opodal drzwi, wisi jeszcze kilka pami�tkowych medali oraz oprawione kopie mojego artyku�u po�egnalnego, kt�ry zamie�ci�em w "Absolutnym Sukcesie", kiedy to w 1976 roku, w wieku pi��dziesi�ciu dw�ch lat, o�wiadczy�em, �e przechodz� na emerytur�, by po prostu �y� "bez zbytniego przem�czania si�. Bardzo zabawne! Od tamtej pory wyg�osi�em ponad czterysta wyk�ad�w w czternastu krajach, napisa�em osiem ksi��ek i kompletnie zu�y�em dwa zestawy kij�w golfowych. Widzisz to oprawione zdj�cie polaroidowe obok drzwi? Zajmuje ono bardzo szczeg�lne miejsce na �cianie... i w moim sercu. Przed kilku laty otrzyma�em list od zrozpaczonej matki m�odego ch�opca, kt�remu pozosta�o wtedy jeszcze kilka miesi�cy �ycia. Umiera� na raka m�zgu. Ch�opak sko�czy� w�a�nie czyta� ksi��k� Dar gwiazdy Akabar, kt�r� napisa�em wraz z Buddym Kayeem, i zapyta� matk�, czy mog�aby mu kupi� wi�cej egzemplarzy. Chcia� je podarowa� swym dwunastu najlepszym kumplom, "aby zawsze o nim pami�tali". Nieszcz�liwa kobieta zapyta�a wi�c mnie w li�cie czy... gdyby mi przys�a�a te ksi��ki, zechcia�bym je zadedykowa� dwunastu przyjacio�om jej syna? A potem, przed wr�czeniem ich kumplom, Dougy te� by si� podpisa�. Odpowiedzia�em natychmiast. Potrzebne mi by�y jedynie imiona ch�opak�w, o reszt� postanowi�em zadba� sam. Drobny podarunek dla niezwykle dzielnego ch�opca. Tym, kt�rzy nie czytali ksi��ki Dar gwiazdy Akabar, przytocz� w skr�cie jej tre��. Oto m�ody, kaleki ch�opak, mieszkaj�cy przed laty w Laponii, w czasie d�ugich miesi�cy, kiedy to Ziemi� spowija mrok, buduje du�y, czerwony latawiec. Wypuszcza go wysoko w niebo, aby �ci�gn�� na Ziemi� gwiazd�, kt�rej �wiat�o rozja�ni�oby mrok panuj�cy w jego wiosce. Odnosi sukces... a gwiazda, o nazwie Akabar, prowadzi z ch�opcem rozmowy; uczy go, jak nale�y �y�. A potem, gdy wiosn� na niebie zn�w pojawia si� s�o�ce, Akabar wraca na niebiosa. Dougy, �wie�, Bo�e, nad jego dusz�, zdo�a� w cudowny spos�b prze�y� prawie dwa lata wi�cej, ni� si� spodziewano. I wtedy, pewnego dnia otrzyma�em list, kt�rego nadej�cia l�ka�em si� od dawna. Do listu do��czone by�o w�a�nie to zdj�cie polaroidowe. Widnieje na nim ma�a p�yta nagrobkowa. Zobacz, obok niej wznosi si� kilka st�p ponad grobem skr�cony ciemny drut. Do jego ko�ca przymocowany jest czerwony latawiec... Czerwony latawiec obejmuj�cy gwiazd�! I tak dotarli�my do p��ciennego obrazka, wisz�cego tu� pod wy��cznikiem �wiat�a. Otrzyma�em go przed laty od Bette. Zapisane na nim s�owa wci�� robi� na mnie wra�enie: "Bo�e, obdarz mnie cierpliwo�ci�... tak bardzo jej teraz potrzebuj�!". Czy ju� si� rozgo�ci�e�? �wietnie. Usi�d� wi�c, �ci�gnij buty i oprzyj si� wygodnie. Spr�buj� ci pom�c... Rozdzia� czwarty Spr�buj teraz wyobrazi� sobie nast�puj�c� scen�. Deszczowe, szare, ponure przedpo�udnie w odludnej i niebezpiecznej dzielnicy Cleveland. Termometr wskazuje niewiele ponad zero stopni. Po opadach �niegu nast�pi�a s�ota. Mn�stwo �mieci, kt�re walaj� si� po ulicach i w rynsztokach. Nie ko�cz�ce si� rz�dy obskurnych bar�w, sexshop�w oraz spelunek, w kt�rych serwuje si� hamburgery... Ulice sprawiaj� wra�enie zupe�nie wyludnionych. Nic tutaj nie wskazuje, �e ju� tylko cztery tygodnie pozosta�y do �wi�t Bo�ego Narodzenia. Nagle jaki� ruch... Znak �ycia. Oparty o p�kni�t� szyb� wystawow� lombardu, usi�uj�c schroni� si� przed deszczem, stoi samotny, opuszczony cz�owiek. Podarta koszula z drelichu nie zapewni wychudzonemu cia�u ochrony przed zimnem i wilgoci�. Spl�tane w�osy opadaj� temu nieszcz�nikowi na ramiona. Oczy ma przekrwione od taniego wina, kt�re ju� wypi� od rana. W �o��dku ssie o z g�odu. Zaro�ni�ta twarz od kilku minut przyciska si� do brudnej szyby. Nagle, jaki� przedmiot le��cy na zakurzonej p�ce lombardu przykuwa uwag� w��cz�gi. Pistolet... ma�y pistolet z przyczepion� metk�: dwadzie�cia dziewi�� dolar�w. M�czyzna wydaje j�k, wk�ada posiniaczon� praw� d�o� do kieszeni uwalanych ziemi� spodni i wyci�ga trzy przemoczone dziesi�ciodolarowe banknoty - to ca�y jego maj�tek. I wo�a: "Znalaz�em rozwi�zanie wszystkich moich problem�w! Kupi� ten pistolet i kilka kul. Wezm� je ze sob� do tej nory, gdzie mieszkam, za�aduj� bro�, przystawi� do skroni... i poci�gn� za spust! I ju� nigdy... nigdy wi�cej nie b�d� musia� si� styka� z tym ohydnym bankrutem �yciowym, patrz�cym na mnie z lustra!". Cz�owiek ten rzeczywi�cie by� bankrutem �yciowym. W ci�gu kilku zaledwie lat zdo�a� utraci� wszystko, co w jego �yciu przedstawia�o jak�kolwiek warto��: kochaj�c� �on�, pi�kn� c�rk�, �adny dom, �wietn� posad�, a tak�e ca�� sw� dum�, wiar�, ufno�� i poczucie w�asnej warto�ci. Pr�bowa�, tak jak wielu innych, uczestniczy� w grze zwanej �yciem, nie zadaj�c sobie przy tym trudu, aby pozna� jej regu�y. I teraz mia� drogo zap�aci� za swoj� niewiedz�. Tego ponurego ranka sta� w strugach deszczu, gotowy odebra� sobie �ycie. Ta �a�osna istota ludzka, szykuj�ca si� do przekre�lenia swej przysz�o�ci na zawsze, wybra�a rozwi�zanie, kt�re trudno nazwa� niezwyk�ym. Obawiam si�, niestety, �e ten scenariusz powtarza si� setki razy ka�dego dnia w tym pi�knym kraju, gdy ludzie trac� ostatni� nadziej� na jutro, kt�re niegdy� zdawa�o si� obiecywa� tak wiele. A tysi�ce innych, kt�rzy wprawdzie nie odbieraj� sobie �ycia w dos�ownym sensie, ca�kowicie si� poddaj�. Opuszczaj� samych siebie. Pozwalaj�, by wszystkie ich marzenia rozp�yn�y si� w mroku. Przestaj� podejmowa� pr�by i tylko egzystuj�, co Thoreau nazwa� "�yciem w cichej desperacji". S� ju� martwi, bo chocia� maj� dwadzie�cia pi��, trzydzie�ci, czterdzie�ci czy nawet pi��dziesi�t lat, porzucili marzenia... Martwi, cho� na ich pogrzebie zbieramy si� dopiero, gdy maj� siedemdziesi�t par� lat. Na szcz�cie tamten �a�osny, przegrany cz�owiek dr��cy na deszczu na jednej z ulic Cleveland, nie kupi� pistoletu. Nie przerwa� swego �ycia strza�em w skro� w �w straszny poranek, przed wielu laty. Gdyby to uczyni�, nie m�g�bym teraz dzieli� tych wspania�ych chwil z tob�... nie m�g�bym pom�c ci zamieni� twe marzenia w rzeczywisto��. Rozdzia� pi�ty Z�amane serce, tragedia, k�opoty finansowe, zaw�d mi�osny, wypowiedzenie z pracy, rozw�d, nie przyznany awans, pora�ka, brak wykszta�cenia, poczucie ni�szo�ci, narkotyki - oto tylko niekt�re w��cznie bezstronnego losu, kt�re mog� ci� rani� przez dzie�, tydzie�, miesi�c, rok. Mo�esz jednak upora� si� z ka�dym niepowodzeniem i odmieni� na lepsze swoj� sytuacj� �yciow�, je�li tylko zdo�asz przekona� samego siebie, �e �ycie nigdy si� nie sk�ada�o i nie b�dzie si� sk�ada� z kolejnych trzystu sze��dziesi�ciu pi�ciu dni s�onecznej pogody, s�odkich lod�w, �miechu i muzyki. Jak powiedzia� Kennedy: "�ycie nie jest sielank�. Nigdy ni� nie by�o i nie b�dzie". Nawet ludzie, kt�rym uda�o si� odnie�� najwspanialsze sukcesy, ci najbardziej znani i szanowani na �wiecie, musieli si� przedziera� przez g�szcz kl�ski i beznadziei. Dlaczego nie kupi�em tego pistoletu i nie sko�czy�em ze sob�? Pewnie z powodu tch�rzostwa. Nawet �a�osny akt samob�jstwa wymaga odrobiny odwagi, a ja upad�em tak nisko i znajdowa�em si� w tak straszliwym stanie psychicznym, �e nie zdo�a�em nawet zebra� si�, aby po�o�y� kres mojej niedoli. Wydaje mi si� zupe�nie oczywiste - a po tych wszystkich latach pracy pisarskiej i wyg�aszania odczyt�w nie spodziewam si� niczego innego - �e ilekro� odbywam konferencj� prasow� lub udzielam wywiadu w radiu czy telewizji, ci�gle, rok po roku musz� odpowiada� na te same pytania: "Jak zdo�a� pan tak radykalnie odmieni� swoje �ycie? Co pan uczyni�, �e w nieca�e dziesi�� lat wydoby� si� pan z do��w i stan�� na czele czasopisma o zasi�gu og�lnokrajowym? Gdzie taki przegrany cz�owiek jak pan, z zaledwie �rednim wykszta�ceniem, zdoby� m�dro�� i wiedz�, dzi�ki kt�rym napisa� tak wiele bestseller�w? I jakie s� te pana tajemnice sukcesu (oni uparcie nazywaj� to tajemnicami), kt�re mog�yby pom�c innym, zniech�conym i przegranym, odmieni� �ycie?". Udaj si� ze mn� w podr� do przesz�o�ci... Los obdarzy� mnie dzieln� matk�, Irlandk� o twarzy pokrytej piegami, i pracowitym ojcem, w�oskim imigrantem, kt�rego talent w zakresie ogrodnictwa wiele razy w czasie Wielkiego Kryzysu uchroni� rodzin� od g�odu. Matka, pomimo �e �yli�my na granicy ub�stwa, wi�za�a ze swym pierwszym dzieckiem wielkie marzenia i zanim jeszcze zacz��em chodzi� do szko�y, zdo�a�a mnie przekona�, �e pewnego dnia zostan� pisarzem. "I to nie takim zwyczajnym pisarzem - powtarza�a z naciskiem - wielkim pisarzem!". "Kupi�em" jej marzenie. Nie mia�em nic przeciwko perspektywie kariery pisarskiej i aby zadowoli� matk�, pisa�em nowele i czyta�em ksi��ki dla doros�ych ju� wtedy, gdy moi r�wie�nicy zmagali si� z czytankami o Dicku i Jane. Uparcie d��yli�my ku urzeczywistnieniu naszego marzenia przez ca�y czas mojej nauki w szkole, a gdy by�em w ostatniej klasie w Natick High School w Massachusetts, z dum� pe�ni�em funkcj� redaktora dzia�u wiadomo�ci w naszej szkolnej gazecie "The Sassamon". Po ca�ych miesi�cach przegl�dania informator�w o college'ach, ostatecznie zdecydowali�my z matk�, �e wydzia� dziennikarstwa na uniwersytecie w Missouri b�dzie dla mnie najodpowiedniejszym miejscem, i dalej snuli�my nasze plany. Na uroczysto�ci rozdania �wiadectw uko�czenia szko�y, kt�ra odby�a si� w jedynej sali kinowej w mie�cie, moi rodzice z dum� s�uchali, gdy przedstawiono ich syna, kt�ry mia� przeczyta� napisany przez siebie Testament klasy. W dwa miesi�ce po czerwcowej uroczysto�ci, w 1949 roku, gdy matka przygotowywa�a mi obiad w naszej ma�ej kuchni, jej serce przesta�o bi�. Umar�a na moich oczach. To by� koniec naszego marzenia. Zamiast do collegeu wst�pi�em do wojsk lotniczych. Zakwalifikowano mnie do bombowc�w i ostatecznie odby�em trzydzie�ci lot�w bojowych w 445 oddziale Jimmyego Stewarta. Wr�ci�em z wojny w 1945 roku i bardzo szybko spostrzeg�em, �e rynek pracy nie ma wiele do zaoferowania pilotom bombowc�w ze �rednim wykszta�ceniem. Nie przej��em si� tym zbytnio. Uda�o mi si� zdoby� "srebrne skrzyd�a", nie m�wi�c ju� o kilku innych odznaczeniach, zanim osi�gn��em wiek uprawniaj�cy mnie do udzia�u w wyborach, by�em wi�c przekonany, �e sobie poradz�. Mimo �e zabawy w mi�ym towarzystwie, kt�rym si� oddawa�em w Londynie, w przerwach mi�dzy lotami, "wyp�ukiwa�y" mnie z �o�du, mia�em jeszcze ponad dziewi��set dolar�w, kiedy po odej�ciu z lotnictwa uda�em si� do Nowego Jorku. Nie zastanawiaj�c si� d�ugo, wynaj��em mieszkanie bez ciep�ej wody na obrze�ach Times Square. Potem kupi�em u�ywan� przeno�n� maszyn� do pisania Smith-Corona i troch� materia��w pi�miennych. Nie by�o za p�no, aby zrealizowa� marzenie matki. Wierzy�em, �e zostan� pisarzem... wielkim pisarzem. Nie uda�o si�. Gdy ju� urz�dzi�em sobie pracowni� w kuchni pe�nej karaluch�w i zacz��em prac�, przez kolejnych sze�� miesi�cy odwiedzi�em przynajmniej pi��dziesi�t redakcji czasopism, kt�rych biura znajdowa�y si� w takiej odleg�o�ci, �e mog�em dosta� si� tam pieszo. Nigdzie jednak nie wykazano szczeg�lnego zainteresowania moimi dzie�ami. Zostawia�em tam artyku�y, nowele, wiersze, a nawet b�yskotliwe notki. Nigdy jednak nie zawita� u mnie listonosz z czekiem. W ko�cu, gdy z moich oszcz�dno�ci nie pozosta�o nic, po raz kolejny zrezygnowa�em z urzeczywistnienia naszego marzenia. Wr�ci�em do Bostonu i zg�osi�em si� do klubu weteran�w "52-20", w kt�rym wspomagano zdemobilizowanych �o�nierzy, wyp�acaj�c im dwadzie�cia dolar�w tygodniowo przez okres pi��dziesi�ciu dw�ch tygodni. Wreszcie, po wielu niemi�ych i frustruj�cych rozmowach kwalifikacyjnych, przyj�to mnie na kurs dla agent�w ubezpieczeniowych w pewnej wielkiej firmie, dzia�aj�cej na terenie ca�ego kraju. "Szkolono" mnie przez cztery dni, a potem zosta�em wys�any do nadmorskiego miasteczka Winthrop. Mia�em tam pracowa� jako agent, wykonuj�c ma�o dzi� popularne zaj�cie, polegaj�ce na chodzeniu po domach i inkasowaniu sk�adek ubezpieczeniowych. Wkr�tce potem si� o�eni�em. Kupili�my stary dwurodzinny dom, korzystaj�c z udogodnie� przys�