2408
Szczegóły |
Tytuł |
2408 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2408 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2408 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2408 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Og Mandino
Spos�b na lepsze �ycie
Wydawnictwo MEDIUM
Og Mandino nale�y do grona najpopularniejszych wsp�czesnych
pisarzy ameryka�skich. Jest autorem pi�tnastu ksi��ek zaliczanych
do nurtu tzw. literatury inspiracyjnej. S� to ksi��ki o ludzkiej
godno�ci, o warto�ciach, kt�re wyznaczaj� sens �ycia, o przyja�ni
i mi�o�ci, o sposobach osi�gania zamierzonych cel�w. Zosta�y
przet�umaczone na dwadzie�cia j�zyk�w, a ich ��czny nak�ad
przekroczy� 25 milion�w egzemplarzy.
Og Mandino po raz pierwszy opisuje tu swoj� histori�, kiedy w
wieku trzydziestu pi�ciu lat, b�d�c �yciowym bankrutem i wrakiem
cz�owieka, omal nie pope�ni� samob�jstwa. A jednak wydoby� si� z
dna, by w ci�gu dziesi�ciu lat sta� si� kochaj�cym ojcem rodziny,
zdoby� s�aw� i bogactwo. Jest to prawdziwa historia zwyci�stwa nad
losem. Og Mandino odni�s� je, stosuj�c w �yciu pewne zasady,
kt�rymi teraz dzieli si� z czytelnikami. Oto siedemna�cie "zasad
�ycia", kt�rych proste, trafne, przepojone m�dro�ci� wskazania
pomog� ka�demu urzeczywistni� marzenia i odnale�� szcz�cie.
Dwojgu wyj�tkowym wnucz�tom,
Danielle i Ryanowi
... oraz ich rodzicom,
Carole i Danie
Cz�� pierwsza
Lekcje z przesz�o�ci
Tego przynajmniej, nauczy�o mnie moje do�wiadczenie, �e je�li kto�
ufnie zmierza w kierunku wytyczonym przez w�asne marzenia i
usilnie stara si� wie�� �ycie, jakie sobie wyobrazi�, osi�gnie
sukces nieoczekiwanie, w szarej godzinie codzienno�ci.
THOREAU, Walden
Wyb�r! Kluczem do wszystkiego jest wyb�r.
Masz r�ne mo�liwo�ci. Nie musisz i�� przez �ycie pogr��ony w
mrokach pora�ki, ignorancji, smutku, ub�stwa, wstydu i u�alania
si� nad sob�!
Istnieje spos�b na lepsze �ycie!
MANDINO, "Wyb�r"
Rozdzia� pierwszy
Opr�cz mnie by� w zak�adzie fryzjerskim Dona Junea w Scottsdale
jeszcze jeden klient. Chc�c nie chc�c, cz�owiek ten s�ysza�, jak
oznajmi�em Donowi, �e podj��em ostateczn� decyzj� i jestem got�w
rozpocz�� prac� nad kolejn� ksi��k�. Zamierza�em w niej przede
wszystkim wykorzysta� g��wne w�tki odczyt�w, kt�re od lat
wyg�aszam w czasie zjazd�w i na zebraniach przer�nych firm i
stowarzysze�.
W ca�ej mojej tw�rczo�ci i w wyk�adach, kt�re stanowi� dorobek
wielu lat pracy, zawsze wyja�niam, �e niepodwa�alne zasady
odnoszenia sukces�w towarzysz� nam od tysi�cy lat, podobnie jak
prawa natury, na przyk�ad grawitacja. I zawsze pozostaj�
niezmienne. Te odwieczne zasady dzia�aj� na nasz� korzy�� - lub
niekorzy�� - bez wzgl�du na to, jak staramy si� prze�y� nasze
�ycie.
Na nieszcz�cie, �yjemy w czasach, w kt�rych tempo przemian zdaje
si� przekracza� pr�dko�� �wiat�a. Wszyscy szukamy natychmiastowych
odpowiedzi na nurtuj�ce nas pytania... rozwi�za�, kt�re nie
wymagaj� wysi�ku... szybkich dzia�a�... bezp�atnych obiad�w...
ruchomych schod�w, wiod�cych do sukcesu. To daremne poszukiwanie
kamienia filozoficznego, kt�ry w jaki� magiczny spos�b m�g�by
przemieni� trud codziennego �ycia w skrzynie pe�ne z�ota, uczyni�o
nas �lepymi na stare, zawsze skuteczne zasady. I cho� s� one tak
blisko, tu� przed naszymi oczyma, nie potrafimy ich ju�
dostrzec... Dlatego zacz�li�my je nazywa� "sekretami". Jakie� to
smutne.
Zak�ada�em, �e w nowej ksi��ce przedstawi� oraz wyja�ni� mechanizm
dzia�ania odwiecznych prawd, kt�re moi czytelnicy mogliby
zastosowa�, aby odmieni� swoje �ycie. Dobrze si� sta�o, �e ju� na
pocz�tku zar�wno moi wydawcy z Bantam Books, jak i ja sam,
doszli�my do wniosku, �e tytu� "Najwi�ksze sekrety sukcesu", kt�ry
stanowi� has�o prowadzonych przeze mnie wyk�ad�w, nie b�dzie
odpowiedni dla tej ksi��ki. Ale jaki ma by�? Przez kilka mozolnych
tygodni wysuwali�my r�ne propozycje, niestety, bez powodzenia.
Dla wi�kszo�ci autor�w brak tytu�u nie stanowi istotnej przeszkody
w rozpocz�ciu pisania. Posuwaj� si� z prac� naprz�d, przekonani,
�e zanim uko�cz� swoje dzie�o, za rok albo p�niej, oni sami lub
ich wydawcy wpadn� na w�a�ciwy trop i wymy�l� co� interesuj�cego.
W moim przypadku jest inaczej. Zanim przyst�pi� do pracy, zawsze
musz� mie� tytu�, wok� kt�rego, niczym wok� sztandaru,
gromadzi�yby si� moje my�li i odczucia, nie tylko w chwilach
sp�dzanych przy maszynie do pisania, ale i w�wczas, gdy jestem z
dala od niej.
Pocz�wszy od Najwi�kszego kupca �wiata, czyli od 1967 roku,
zawsze, nim wystuka�em na maszynie pierwsze zdanie ka�dej z
trzynastu moich ksi��ek, zna�em ju� jej tytu�. Taki system pracy
sprawi�, �e moje ksi��ki sprzedano w nak�adzie ponad dwudziestu
milion�w egzemplarzy i przet�umaczono na osiemna�cie j�zyk�w. Nie
zamierza�em wi�c zmienia� mojej metody. I w�a�nie wtedy, jak wiele
razy przedtem w �yciu, los, �ut szcz�cia, zbieg okoliczno�ci, B�g
(mo�esz to nazywa�, jak chcesz) da� mi odczu� swoj� obecno�� i
rozwi�za� m�j problem.
Kiedy �w klient zap�aci� za strzy�enie, podszed� z wahaniem do
krzes�a, na kt�rym siedzia�em, gdy Joan robi�a mi manicure, i
rzek�:
- Panie Mandino, moim zdaniem pa�skie ksi��ki s� wspania�e. Jestem
dentyst�. Dla moich koleg�w po fachu prowadz� kursy na temat
poczucia w�asnej warto�ci. W naszej grupie zawodowej wyst�puje -
nie bardzo wiadomo dlaczego - jeden z najwy�szych wska�nik�w
samob�jstw w kraju. Przekazuj�c s�uchaczom wiedz� dotycz�c�
pewnych zasad �ycia, opieram si� na wielu pa�skich ksi��kach.
Nieznajomy skierowa� si� ju� do wyj�cia, gdy zdo�a�em wymamrota�
kilka s��w podzi�kowania. Zatrzyma� si� jeszcze w drzwiach i
odwracaj�c si� ku mnie, powiedzia�:
- Spo�r�d wszystkich pa�skich ksi��ek najbardziej ceni� Wyb�r.
U�miechn��em si� szeroko i skin�wszy g�ow�, odpar�em:
- Du�o w niej Oga Mandino.
- Tak te� my�la�em. Czy by�by pan sk�onny rozwa�y� pewn� sugesti�
jednego z pa�skich wielbicieli, mo�e nazbyt �mia�ego?
- Jasne!
- Ot�, w Wyborze pa�ski bohater porzuca prac� w wielkiej firmie i
pisze ksi��k� nosz�c� wspania�y tytu�, kt�ra p�niej staje si�
absolutnym bestsellerem. Chcia�bym, �eby pan powa�nie pomy�la� o
napisaniu ksi��ki, kt�rej tytu� brzmia�by tak samo. Mo�e zastanowi
si� pan, czy nie nada� tego tytu�u ksi��ce, o kt�rej rozmawia� pan
z Donem. M�g�by pan w�wczas wykorzysta� zasady i wskazania, kt�re
pa�ski bohater przekazuje ludziom pragn�cym prze�y� �ycie w
pe�niejszy spos�b. Po��czy�by je pan ze wszystkimi innymi
odwiecznymi zasadami oraz sekretami osi�gania sukcesu, kt�re od
lat opisuje pan w ksi��kach i przedstawia na odczytach. Je�li pan
tak post�pi, z pewno�ci� stworzy pan dzie�o wyj�tkowe, kt�re
pomo�e milionom ludzi uwolni� si� z wi�zienia beznadziejnej
har�wki i nieszcz�cia. Niech dzie�o to b�dzie proste, aby�my
mogli jego tre�� bez trudu zrozumie�, a potem zastosowa� w �yciu.
Taka wsp�czesna "Ksi�ga �ycia".
Gdy znik� w jasnych promieniach s�o�ca Arizony, z pewno�ci�
my�lami by�em ju� daleko od fotela fryzjerskiego. Nie mog�em si�
doczeka�, kiedy Don sko�czy strzy�enie i przycinanie. Jestem
przekonany, �e gdy p�dzi�em wzd�u� Scottsdale Road, kilkakrotnie
przekroczy�em dozwolon� pr�dko��. Gna�em do domu, aby
zatelefonowa� do mojego redaktora z wydawnictwa Bantam Books,
Michelle Rapkin.
- Kolejny tytu�? - spyta�a na powitanie.
- Ot� to, droga pani. Teraz jestem ju� got�w rozpocz�� prac�.
- No, s�ucham uwa�nie - rzek�a z o�ywieniem.
- Zamierzam zapo�yczy� fikcyjny tytu�, kt�ry zosta� nadany
fikcyjnej ksi��ce przez fikcyjnego bohatera, wymy�lonego przez Oga
Mandino...
-... kt�ry z kolei wcale nie jest postaci� fikcyjn�! - wykrzykn�a
Michelle.
Wzi��em g��boki oddech.
- Moja ksi��ka b�dzie mie� tytu� Spos�b na lepsze �ycie.
Michelle zatelefonowa�a do mnie jeszcze tego samego dnia, p�nym
popo�udniem. Dyrekcja wydawnictwa Bantam Books jednog�o�nie
zaakceptowa�a m�j pomys�!
A �w nieznajomy, kt�ry zagadn�� mnie w zak�adzie fryzjerskim,
podsuwaj�c mi tytu� ksi��ki, kt�r� trzymasz teraz w d�oniach - czy
to zrz�dzenie losu, zbieg okoliczno�ci, �ut szcz�cia...?
P�jd�my dalej. Ka�dego roku wydawane jest oko�o pi��dziesi�ciu
pi�ciu tysi�cy ksi��ek, a w ksi�garni, w kt�rej kupi�e� Spos�b na
lepsze �ycie, mog�y si� znajdowa� tysi�ce r�nych tytu��w, zar�wno
w twardej, jak i w mi�kkiej oprawie. Mimo to, spo�r�d wszystkich
pozycji kt�re m�g�by� teraz czyta�, wybra�e� w�a�nie t� ksi��k�.
Zrz�dzenie losu, zbieg okoliczno�ci, �ut szcz�cia...? Nie s�dz�.
Jestem przekonany, �e wielokrotnie w ci�gu naszego �ycia B�g rzuca
nam przer�ne wyzwania: wspania�e szanse, pozornie niemo�liwe do
pokonania przeszkody albo straszliwe tragedie. A dzia�anie, kt�re
podejmujemy w tych okoliczno�ciach - lub kt�rego nie zdo�amy
podj�� - decyduje o kszta�cie naszej przysz�o�ci. Tak jakby�my
rozgrywali osobliw� parti� szach�w z niebiosami... Z
przeznaczeniem, kt�rego nigdy nie b�dziemy pewni.
Czy moje spotkanie z tym m�czyzn� to tylko przypadek? Nie wierz�.
Jak napisa� przed laty m�dry angielski poeta, Samuel Taylor
Coleridge: "Przypadek to tylko pseudonim, nadawany przez Boga tym
szczeg�lnym zdarzeniom, do kt�rych on sam nie chce si� otwarcie
przyzna�".
Ty i ja, zetkn�li�my si� z jakiego� wyj�tkowego powodu.
Wykorzystajmy to spotkanie jak najlepiej.
Rozdzia� drugi
Skoro ustalili�my, �e przez pewien czas b�dziemy razem, proponuj�,
aby miejscem naszych spotka� by� m�j gabinet. Moje dzieciaki
nazywaj� ten pok�j "fabryk� s��w taty". Usi�d� przy biurku, tu,
gdzie zawsze siedz�, gdy jestem w gabinecie. W czasie swoich wizyt
b�dziesz m�g� si� odpr�y� w starym fotelu, stoj�cym naprzeciwko
biurka.
G��wnie ja b�d� m�wi�. Ty s�uchaj. Zgoda?
Czy pami�tasz s�owa napomnienia, kt�re Henry David Thoreau
wypowiedzia� we wspania�ym klasycznym dziele Walden? Napisa�, �e
je�li stworzone przez nas zamki znajduj� si� w powietrzu, nie
oznacza to, �e nasza praca posz�a na marne; przecie� w�a�nie tam
jest ich w�a�ciwe miejsce. Potem jednak zaleci�, by�my zacz�li
budowa� pod nimi fundamenty.
Udost�pni� ci wspania�e narz�dzia, kt�re b�dziesz m�g� wykorzysta�
nie tylko do wzniesienia zamk�w, ale r�wnie� do zbudowania pod
nimi niewzruszonych fundament�w. Ju� wkr�tce dowiesz si�, jak
zamieni� swe marzenia w rzeczywisto��. Lecz... musisz s�ucha� z
otwartym umys�em i sercem. A potem przygotuj si� do dzia�ania.
Wszystkie "sekrety" powodzenia niewiele znacz�, dop�ki nie
wprowadzi si� ich w �ycie. O naszej warto�ci stanowi� czyny, a nie
intencje, cho�by najbardziej szlachetne.
Gdy przed laty je�dzi�em po kraju, promuj�c jedn� z moich ksi��ek,
wzi��em udzia� w pewnym programie telewizyjnym. Zdarzy�o si� to w
Houston. Gdy ju� usadowi�em si� wygodnie na scenie, a oklaski
publiczno�ci umilk�y, Steve Edwards, prowadz�cy program, wzni�s�
d�o�, w kt�rej trzyma� moj� najnowsz� ksi��k�, i zapyta�:
- Og, co twoja nowa ksi��ka mo�e zrobi� dla poprawy mojego �ycia?
Pytanie by�o s�uszne. Niemniej szczero�� Stevea zupe�nie zbi�a
mnie z tropu. Cho� wcze�niej wielokrotnie w wielu miejscach
wyst�powa�em w telewizji, nigdy nikt nie zaskoczy� mnie podobnym
pytaniem. Zawaha�em si� przez chwil�, po czym zebra�em my�li i
odpar�em:
- My�l�, �e niewiele, Steve. W ko�cu tworzy j� jedynie masa
celulozowa, farba drukarska, klej i w��kno. Je�li wi�c zabierzesz
t� ksi��k� dzi� wiecz�r do domu, przeczytasz od deski do deski, a
jutro rano obudzisz si�, oczekuj�c cudownych zmian w swoim �yciu,
stracisz jedynie czas i pieni�dze.
Steve u�miechn�� si� szeroko, po czym usadowi� si� wygodniej w
fotelu, jakby si� domy�la�, jaki b�dzie ci�g dalszy. Natychmiast
zacz��em wyja�nia� Steveowi i widzom, jakie trzy warunki nale�y
spe�ni�, by m�c w pe�ni wykorzysta� warto�ci tkwi�ce w ksi��kach
motywacyjnych.
Przede wszystkim trzeba uzna�, �e niekt�re dziedziny naszego
�ycia, na przyk�ad kariera zawodowa, po�ycie ma��e�skie,
wytyczanie cel�w, sprawy finansowe, poczucie w�asnej warto�ci,
prze�ywanie szcz�cia czy wychowywanie dzieci, wymagaj� zmian na
lepsze. To nie jest chyba trudne? Nikt z nas nie posiad� boskiej
doskona�o�ci. I cho� mo�emy oszukiwa� innych, nigdy nie zdo�amy
ukry� prawdy przed samym sob�. Wiemy, w czym tkwi� nasze braki.
Teraz, po dokonaniu osobliwego remanentu niedoskona�o�ci twojego
�ycia, uzyska�e� ten stan umys�u, kt�ry umo�liwi ci w pe�ni
wykorzysta� warto�ci tkwi�ce w ksi��kach, jakie czytasz, bez
wzgl�du na to, czy napisa� je Peale, Gibran, Maltz, Hill, Stone...
czy te� Mandino. Pytasz, jak to osi�gn��? Odpowied� brzmi:
przyjmij do wiadomo�ci, �e autor mo�e chce si� z tob� podzieli�
czym� cennym, czym�, co poznawa� w ci�gu wielu lat bada�,
do�wiadcze� i obserwacji. Nie podwa�y chyba autorytetu twego
doradcy fakt, �e za referencje s�u�y mu zadowolenie milion�w
czytelnik�w jego ksi��ek.
Jeszcze jeden warunek. Zaci�nij z�by, je�li b�dzie to konieczne, i
przyznaj si� przed samym sob�, �e droga, kt�r� szed�e� w
poszukiwaniu szcz�cia, powodzenia, bogactwa, spokoju umys�u czy
innych warto�ci i d�br, zdaje si� wie�� do nik�d, podczas gdy
strony w ksi�dze twego �ycia przewracaj� si� coraz szybciej. Je�li
jeste� sk�onny przyzna�, �e taki obraz twojej egzystencji
odpowiada prawdzie, je�li tw�j spos�b na �ycie okaza� si�
nieskuteczny, zadaj sobie pewne pytanie. Co masz do stracenia,
je�li zdecydujesz si� stosowa� zasady oraz rady pochodz�ce od Oga,
dzi�ki kt�remu by� mo�e odkryjesz skuteczniejszy spos�b na lepsze
�ycie dla siebie i swoich bliskich?
Chc�, aby� si� szczerze do czego� zobowi�za�, aby� mi z ca�ego
serca obieca�, �e b�dziesz pracowa� wed�ug zasad, kt�rymi si� z
tob� podziel�. Tylko bez nieszczerych obietnic... bez fa�szywej
dumy. Pami�taj, �e �aden samotnik nie odniesie sukcesu. Wszyscy
potrzebujemy pomocy, by m�c si� rozwija�, osi�ga� swe cele czy
podnie�� si�, gdy przygniecie nas nieszcz�cie. Nigdzie,
absolutnie nigdzie nie znajdziesz cz�owieka, kt�ry wzni�s� si� na
wy�yny o w�asnych si�ach. Prosz� wi�c, pozw�l, bym ci pom�g�.
Jeste� pewnie zbyt m�ody, by pami�ta� Lillian Roth, kt�ra przed
kilkudziesi�ciu laty by�a wielk� gwiazd� estrady. W pewnym jednak
momencie zacz�a niszczy� swoj� karier�, coraz bardziej pogr��aj�c
si� w odm�tach alkoholu. Szereg lat po jej tragicznym upadku
wstrz�saj�ca historia walki Roth z na�ogiem zosta�a przedstawiona
w przejmuj�cej ksi��ce i filmie pod tytu�em Jutro b�d� p�aka�. W
rozmowach z dziennikarzami Lillian wielokrotnie wyznawa�a, �e by�a
zupe�nie bezsilna wobec swego problemu, do czasu gdy zdo�a�a
wreszcie wyszepta� dwa s�owa: "Potrzebuj� pomocy.
Wszyscy potrzebujemy pomocy! �aden samotnik nie zdo�a odnie��
zwyci�stwa. W swoich odczytach cz�sto przedstawiam s�uchaczom po
cz�ci apokryficzn�, ale zarazem wzruszaj�c� histori� Alberta i
Albrechta Durer�w, kt�r� mi przed laty opowiedzia� m�j �wi�tej
pami�ci przyjaciel i mentor, Louis Binstock, wielebny rabin z
chicagowskiej �wi�tyni Shalom.
W pi�tnastym wieku, w ma�ej wiosce nie opodal Norymbergii
mieszka�a rodzina licz�ca osiemna�cioro dzieci.
Osiemna�cioro! Aby na stole zawsze by�o jad�o dla tej gromady,
ojciec, g�owa rodziny, z zawodu z�otnik, prawie przez osiemna�cie
godzin dziennie siedzia� nad swoj� robot� oraz wykonywa� przer�ne
dodatkowe prace, kt�re udawa�o mu si� znale�� w okolicy. Mimo tej
pozornie beznadziejnej sytuacji dw�ch syn�w starego Albrechta
Durera piel�gnowa�o w sercach pewne marzenia. Obaj ch�opcy
pragn�li rozwija� sw�j talent artystyczny, ale doskonale zdawali
sobie spraw�, �e ojca nigdy nie b�dzie sta� na wys�anie ich na
studia do Norymbergii.
Po wielu d�ugich dyskusjach, kt�re prowadzili nocami, st�oczeni na
swych pos�aniach, ci dwaj ch�opcy postanowili w ko�cu zawrze�
pewn� umow�. B�d� rzuca� monet�. Ten, kt�ry przegra, podejmie
prac� w pobliskiej kopalni i b�dzie finansowo wspiera� brata,
studiuj�cego w akademii. Zwyci�zca za�, po uko�czeniu
czteroletnich studi�w, odwdzi�czy si� bratu za pomoc, przekazuj�c
mu pieni�dze uzyskane ze sprzeda�y swoich dzie� lub, je�li zajdzie
potrzeba, r�wnie� zacznie pracowa� w kopalni.
Rzucali monet� w niedzielny ranek, po wyj�ciu z ko�cio�a. Albrecht
Durer wygra� i uda� si� do Norymbergi. Albert podj�� niebezpieczn�
prac� w kopalni i przez kolejne cztery lata wspiera� finansowo
brata, kt�rego dzie�a niemal od razu wzbudzi�y sensacj�.
Kwasoryty, p�askorze�by, a tak�e obrazy olejne Albrechta by�y
znacznie lepsze od dzie� tworzonych przez wi�kszo�� jego
profesor�w i w miar� up�ywu studi�w uzyskiwa� coraz wi�ksze sumy
ze sprzeda�y swoich prac.
Kiedy m�ody artysta powr�ci� do swej wioski, rodzina Durer�w
uczci�a triumfalny przyjazd Albrechta do domu uroczystym obiadem,
spo�ywanym pod go�ym niebem. Gdy ta d�uga, pami�tna biesiada,
kt�rej towarzyszy�a muzyka, gwar i �miech, dobieg�a wreszcie
ko�ca, Albrecht podni�s� si� z honorowego miejsca przy stole, aby
wznie�� toast za zdrowie ukochanego brata i podzi�kowa� mu za lata
po�wi�cenia. Dzi�ki niemu przecie� m�g� zrealizowa� swoje ambitne
plany. Zako�czy� przemow� s�owami: "M�j umi�owany bracie, twoja
kolej. Mo�esz pojecha� do Norymbergi i spe�ni� swoje marzenie.
Teraz ja zaopiekuj� si� tob�".
Twarze wszystkich obecnych zwr�ci�y si� w stron� odleg�ego ko�ca
sto�u, gdzie siedzia� Albert. Zapanowa�o pe�ne napi�cia
oczekiwanie. Po bladej twarzy Alberta sp�ywa�y �zy. Potrz�sa�
opuszczon� g�ow� i �kaj�c, powtarza� tylko: "Nie... nie...
nie...".
W ko�cu wsta�, otar� �zy i spojrza� na ukochane twarze bliskich,
siedz�cych przy d�ugim stole, po czym podni�s� d�onie i powiedzia�
cicho: "Nie, bracie. Nie pojad� do Norymbergi. Dla mnie jest ju�
za p�no. Przyjrzyj si�... Zobacz, co cztery lata sp�dzone w
kopalni uczyni�y moim d�oniom. Ko�ci ka�dego palca by�y
przynajmniej raz zmia�d�one. Od pewnego czasu tak bardzo dokucza
mi zapalenie staw�w prawej r�ki, �e nawet nie mog� unie��
kielicha, aby odpowiedzie� na tw�j toast. Jak mo�na nanosi�
subtelne linie na pergamin czy p��tno, trzymaj�c w takich d�oniach
pi�rko albo p�dzel. Nie, bracie... dla mnie jest ju� za p�no".
Min�o ponad 450 lat. Obecnie setki mistrzowskich portret�w p�dzla
Albrechta Durera, szkice wykonane pi�rkiem lub srebrnym szpicem,
akwarele, rysunki w�glem, drzeworyty oraz miedzioryty znajduj� si�
w ka�dym wielkim muzeum �wiata. Jednak�e istnieje wielkie
prawdopodobie�stwo, �e tobie, podobnie jak wi�kszo�ci ludzi, znane
jest tylko jedno dzie�o Albrechta Durera. By� mo�e w twoim domu
lub biurze wisi na �cianie reprodukcja tego obrazu.
Pewnego dnia, chc�c z�o�y� ho�d Albertowi za wszystko, co brat
wycierpia�, Albrecht Durer z wielk� staranno�ci� wykona� rysunek
jego okaleczonych, z�o�onych d�oni, skierowanych ku niebu. Swoje
wspania�e dzie�o nazwa� po prostu R�ce. Ca�y �wiat przyj�� to
arcydzie�o z otwartym sercem i przemianowa� ten wyraz najg��bszej
mi�o�ci na modl�ce si� d�onie.
Gdy nast�pnym razem natrafisz na kopi� tego wzruszaj�cego dzie�a,
przyjrzyj mu si� dok�adnie. Niech zawsze ci przypomina, je�li
wci�� b�dziesz tego potrzebowa�, �e nikt nigdy nie odnosi
zwyci�stw samotnie.
I ty, rzecz jasna, nie musisz pr�bowa� osi�gn�� sukcesu sam.
Oboj�tnie, czy twoja wiara jest wielka, czy te� znikoma, zawsze
pozostanie ci para modl�cych si� d�oni. Ilekro� sprawy przybior�
z�y obr�t, musisz jedynie z�o�y� r�ce, wznie�� oczy w g�r� i
powiedzie�: "Potrzebuj� pomocy". Osobi�cie zrobi�em tak w �yciu co
najmniej tysi�c razy. A rezultaty? Mo�esz by� zaskoczony, gdy si�
przekonasz, jak szybko nadchodzi pomoc, je�li o ni� prosisz.
Rozdzia� trzeci
A teraz, zanim spoczniesz wygodnie w tym starym fotelu, pozw�l,
bym szybko oprowadzi� ci� po pokoju, w kt�rym sp�dzam tak wiele
czasu. Chc�, aby� si� czu� w moim towarzystwie zupe�nie swobodnie,
a s�dz�, �e naj�atwiej osi�gniesz ten nastr�j, je�li zaprosz� ci�
na przechadzk� w�r�d licznych ksi��ek, pami�tek, fotografii oraz
innych przedmiot�w stanowi�cych cz�stk� mojej przesz�o�ci. Jest
ich tu bardzo wiele. Mam nadziej�, �e gdy je zobaczysz oraz ich
dotkniesz, zaczniesz traktowa� mnie jak swego starego, wiernego
przyjaciela. �atwiej ci wtedy b�dzie przyj�� moje my�li i pogl�dy.
Uwa�aj, gdzie st�pasz. Oto sterty nowych ksi��ek, kt�re zamierzam
przeczyta� w ci�gu kilku najbli�szych miesi�cy, a tu� obok, na
dywanie, le�y kilka maszynopis�w, kt�re przys�ali mi autorzy,
zar�wno przyjaciele, jak i obcy ludzie, z pro�b� o recenzje. Nie
wyobra�am sobie, �e bym m�g� im odm�wi�. Je�li si� zapomn�, mog�
po ca�ych dniach �l�cze� nad tymi maszynopisami, pisz�c pochlebne
opinie na ok�adki ksi��ek.
Widzisz plik odbitek szczotkowych na wierzchu tej sterty?
Przys�ano mi je ostatnio. To korekta ksi��ki pod tytu�em
Bezstronny s�d, napisanej przez mego starego przyjaciela Jima
Tunneya, s�dziego Narodowej Ligi Futbolu. W�a�nie wys�a�em wydawcy
moj� recenzj�. Niewielu ludziom, w tym nawet bliskim przyjacio�om,
pozwalam wej�� do mego gabinetu. Tak, ty jeste� kim� wyj�tkowym.
Przed kilku laty jednak, podczas jakiego� przyj�cia, tu� obok
miejsca, w kt�rym si� teraz znajdujesz, stan�� Jim, z dziwnym
wyrazem twarzy wpatruj�c si� w moje biurko i maszyn� do pisania.
Zak�opotany, zapyta�em wreszcie:
- Jim, czy co� si� sta�o?
Cz�owiek, kt�ry jako jedyny w historii trzykrotnie s�dziowa� na
mistrzostwach Super Bowl, kiedy to presja odpowiedzialno�ci i
napi�cie psychiczne si�gaj� zenitu, kr�ci� teraz przecz�co g�ow� i
u�miecha� si� nie�mia�o.
- Wszystko w porz�dku, Og - odpar� cicho, niemal�e szeptem. - Gdy
stoj� w tym niezwyk�ym pokoju, gdzie rodz� si� wszystkie wspania�e
postacie z twych ksi��ek, czuj�, jak ogarniaj� mnie pot�ne
wibracje. Tak! Pewnego dnia... pewnego dnia i ja napisz� ksi��k�!
Jim nigdy nie porzuci� swego marzenia. Min�o troch� czasu, a�
wreszcie nasta� dzie�, o kt�rym wtedy m�wi� - oto korekta ksi��ki,
kt�ra z pewno�ci� stanie si� bestsellerem.
Jak widzisz, �ciany, �aluzje, zas�ony, dywan oraz tapicerka w tym
pokoju, mieszcz�cym si� w po�udniowo-zachodnim naro�niku domu,
maj� barw� br�zow�, brunatn� i czarn�. Kiedy moja �ona Bette,
pomaga�a mi dobra� odpowiednie kolory, powiedzia�a, �e nie ma
znaczenia, co wybierzemy do tego pokoju. Dobrze wiedzia�a, �e
wkr�tce ka�dy skrawek wolnej powierzchni zajm� przer�ne pami�tki.
Jak widzisz, mia�a racj�.
M�j tak zwany "gabinet", o wymiarach 12 na 19 st�p, znajduje si�
tu� obok kuchni i spi�arni. Ilekro� zaczynam odczuwa� ciasnot�,
przypominam sobie, �e ca�a powierzchnia domu, kt�ry m�j ulubiony
autor, Thoreau, wybudowa� sobie nie opodal Walden Pond, wynosi�a
10 na 15 st�p. Mimo to Thoreau nigdy si� nie skar�y� na brak
przestrzeni.
�ciana po lewej stronie od drzwi to miejsce, gdzie znajduje upust
moja s�abo�� do chwalenia si�. Jako �e nawet sprz�taczka trzyma
si� z dala od tego pokoju (na w�asne �yczenie), moja che�pliwo��,
widoczna tutaj, nie wzbudza we mnie za�enowania. Przeciwnie, ca�y
ten zbi�r napawa mnie wielk� dum�. Oto Z�oty Medal Napoleona
Hilla, przyznany mi w 1983 roku za osi�gni�cia literackie. Obok
wisi pi�kna tabliczka pami�tkowa, ofiarowana mi w rok p�niej,
kiedy to jako trzynasta z kolei osoba wszed�em do grona m�wc�w z
International Speakers Hall of Fame. Dalej widzisz du�y obraz
wykonany przez Bette technik� kola�u. Tworzy go ponad czterdzie�ci
rodzinnych fotografii, po��czonych tak, by powsta�a zachwycaj�ca
mozaika minionych lat. Dzie�o to wisia�o w moim biurze w Chicago,
kiedy kierowa�em pismem "Absolutny Sukces".
Przenie� wzrok dalej, a z pewno�ci� rozpoznasz wi�kszo�� postaci
na oprawionych w ramki zdj�ciach, Na ka�dej fotografii znajduje
si� autograf z dedykacj� dla mnie; Jimmy Stewart, Norman Vincent
Peale, Michael Jackson, Joey Bishop, Frank Gifford, Rudy Vallee,
Art Linkletter, Chuck Percy, Robert Cummings, Harland Sanders, Ed
Sullivan, W. Clement Stone oraz Napoleon Hill. Niez�y zbi�r,
prawda?
T� ok�adk� wydania "Saturday Evening Post" z 1919 roku, kt�ra
przedstawia golfist�, opuszczaj�cego pole gry z kijami na
ramieniu, dosta�em od mojego najstarszego syna, Dany. P�niej
znajduj� si� oprawione certyfikaty, �wiadcz�ce o mojej obecno�ci w
Whos Who in America oraz Whos Who in the World, jak r�wnie� o
cz�onkostwie w Stowarzyszeniu Zdumiewaj�cych Ludzi, o w��czeniu
moich danych do katalog�w Biblioteki Zasob�w Ludzkich przy
Stowarzyszeniu Bada� Tradycji Ameryka�skiej oraz o przyznaniu mi
przez Rad� Narodowego Stowarzyszenia M�wc�w nagrody Award of
Excellence, najwy�szego wyr�nienia przyznawanego przez t�
organizacj� za zas�ugi na polu retoryki.
Jednak�e spo�r�d nagr�d i wyr�nie� wisz�cych na tej �cianie
najwa�niejszy i najdro�szy dla mnie jest oprawiony rysunek z
do��czonym listem wykonany przez mojego m�odszego syna Matta,
przed pi�tnastu laty, gdy by� w drugiej klasie, w ramach zadania
domowego. Jak widzisz, widniej� tu s�owa: M�J TATA, napisane
wielkimi literami na szarym kartonie, a poni�ej znajduje si�
rysunek przedstawiaj�cy m�czyzn� w czapce do baseballu, z wielk�
r�kawic� oraz kijem baseballowym u nogi. M�czyzna umieszczony
jest na piedestale z napisem: Nagroda dla Najwspanialszego Ojca
przyznana panu Mandino przez jego syna. Po prawej stronie znajduje
si� list nast�puj�cej tre�ci:
Napisane przez Matta Mandino
Najwspanialszy ojciec
Nagrod� t� otrzymuje on za to, �e bawi� si� ze mn� pi�k�, kiedy
m�j brat nie chcia�. Jest w ca�kiem niez�ej formie jak na
pi��dziesi�ciolatka. Kiedy� przeszed� przez p�ot wysoko�ci sze�ciu
st�p, �eby zagra� ze mn� na boisku w baseball. �ci�gn�� te� z
dachu pi�k� baseballow�. Pewnego razu pr�bowa�em pu�ci� m�j
latawiec wysoko w powietrze, ale nie da�em rady. Kiedy on
przyszed� do domu, pu�ci� latawiec tak wysoko, �e a� sznurek
zapl�ta� si� na drucie telefonicznym. Moim zdaniem m�j tata jest
najwspanialszy.
Matt
Mi�dzy rysunkiem a listem przyklejona jest wst�ga z napisem:
Nagroda za celuj�ce wyniki w nauce, kt�r� Matt otrzyma� od swego
nauczyciela. Kiedy ch�opiec przyni�s� j� do domu i pokaza� mi,
poczu�em, �e rozpiera mnie duma. U�cisn��em go i chyba nawet �zy
pojawi�y mi si� w oczach. Matt by� poruszony moj� reakcj�.
Na niskiej biblioteczce, stoj�cej pod tymi wszystkimi zdj�ciami i
nagrodami, tkwi ponad trzydzie�ci lat �ycia, uwi�zionych w
pude�kach pe�nych fotografii, slajd�w i album�w. Jest tam tak�e
kilka aparat�w fotograficznych. Na pod�odze le�y jeszcze jedna
sterta - to oprawione dyplomy uznania oraz listy pochwalne, jakie
otrzyma�em od r�nych organizacji, z kt�rymi si� zetkn��em. Jak
widzisz, na �adnej �cianie nie ma ju� dla nich miejsca, ale jako�
trudno mi je st�d usun��.
Ta biblioteczka z trzema p�kami, kt�ra stoi niemal w rogu pokoju,
wype�niona jest ksi��kami opisuj�cymi �ycie Jezusa. Pozycje te
stanowi� jedynie sk�p� cz�� wszystkich dzie�, jakie przeczyta�em
w ci�gu dziesi�ciu lat poszukiwa�, kt�rych ostatecznym
uwie�czeniem sta�a si� moja ksi��ka The Christ Commission. Spo�r�d
wszystkich ksi��ek, kt�re napisa�em, ta wymaga�a najwi�cej pracy.
Zawsze b�d� czu� wdzi�czno�� dla United Press International za
s�owa pochwa�y: "Niezwykle �wie�e i oryginalne spojrzenie na ducha
chrze�cija�stwa, jedna z najlepszych ksi��ek o podobnej tematyce
napisanych w ci�gu wielu lat".
Te dwie szafki na dokumenty, kt�re stoj� w rogu zawiera�y kiedy�
mi�dzy innymi maszynopisy wszystkich moich ksi��ek. Wreszcie
jednak zrobi�em porz�dek i wynios�em je na strych. Na d�ugim,
niskim stole przy oknie, na po�udniowej �cianie stoi teraz
kartonowe pud�o, kt�re wkr�tce trafi do gara�u. Zawiera ono
wycinki z gazet oraz artyku�y o mnie, a poza tym globus, kt�ry tak
wspaniale wygl�da, kiedy si� go pod�wietla; dwa ma�e pejza�e
namalowane technik� olejn�, prezent od przyjaci�; nie otwarta
jeszcze p�yta d�ugograj�ca I Can Hear It Now/The Sixties, gdzie
narratorem jest Walter Cronkite; kilka powi�kszonych fotografii,
kt�re przedstawiaj� Matta i jego tat� na polu golfowym; kolorowe
zdj�cie mojego brata, Silvio, w mundurze, z dedykacj�: Dla Oga,
mojego ulubionego dow�dcy; du�e wydanie Biblii oraz kilka kaset
magnetofonowych nades�anych przez moich koleg�w, m�wc�w, do oceny.
Na �cianie obok okna, wisi fotografia z 1943 roku przedstawiaj�ca
mnie i moj� za�og� B-24, przed rozpocz�ciem ci�kiej pr�by ognia,
na kt�r� z�o�y�o si� trzydzie�ci lot�w bojowych nad Niemcami;
dyplom awansu na porucznika; tr�jwymiarowa reprodukcja Modl�cych
si� d�oni; srebrna rze�ba w kszta�cie zwoju pergaminu, kt�r�
wypada�oby wyczy�ci�, z dedykacj� od cz�onk�w Sales and Executive
Club of Guadalajara; fotografia z oryginalnym podpisem Charlesa
Lindbergha, mojego pierwszego idola, pozuj�cego obok swego
samolotu, "The Spirit of St. Louis"; oraz oprawiony pergamin z
wykaligrafowanym tekstem Modlitwy kupca, pochodz�cym z mojej
ksi��ki Najwi�kszy kupiec �wiata.
Nie, przy pisaniu nie korzystam z komputera. Na maszynie do
pisania firmy IBM, rocznik 1965, kt�ra stoi na biurku, napisa�em
wszystkie moje trzyna�cie ksi��ek, chocia� pierwszy szkic
Najwi�kszego kupca �wiata w 1966 roku wykona�em na przeno�nej
Olivetti, kt�r� mam nadal. P�niej dopiero uda�o nam si�
zaoszcz�dzi� do�� pieni�dzy, aby zakupi� t� u�ywan� maszyn� do
pisania Selectric.
Na moim biurku le�y nie oprawiona reprodukcja obrazu Jezusa p�dzla
Ralpha Palleta Colemana. Jest to podarunek, kt�ry przed pi�tnastu
laty otrzyma�em od kapelana ze szpitala Scottsdale Memorial
Hospital. Zwr�� uwag� na szczeg�lne uj�cie postaci Jezusa, kt�ry
wspiera ramiona na stole, sk�adaj�c przy tym d�onie, jakby
klaska�; niczym prezes zarz�du podczas narady, przywo�uj�cy
zebranych do porz�dku. Pisz� nocami, cz�sto zaczynam o dwudziestej
drugiej, a ko�cz� o �wicie. Od lat, gdy ko�cz� prac�, przyk�adam
delikatnie d�o� do twarzy Jezusa i m�wi� szeptem "Dobranoc,
Szefie". Zaraz potem gasz� �wiat�o...
Nad biurkiem wisi te� rz�d przymocowanych do �ciany ta�m� klej�c�
fotografii Matta i Dany, gdy jako m�odzi ch�opcy mocuj� si� przed
obiektywem; jest tu te� zdj�cie polaroidowe przedstawiaj�ce Dan�,
jego urocz� �on�, Carole, oraz ich dwoje dzieci, Danielle i Ryana,
za kt�rymi przepadam. Jest tutaj tak�e cudownie wygrawerowana,
kolorowa imitacja meksyka�skiego peso, kt�rego nomina� stanowi
dzi� jedn� sto dwa tysi�ce pi��setn� cz�� dolara; dalej list z
podzi�kowaniem dla mamy i taty, od Matta, kiedy to opu�ci� dom i
przeni�s� si� do akademika przy Arizona State University; oraz
kr�tki list napisany przez Bette, kt�ry pewnego ranka zauwa�y�em
oparty o maszyn� do pisania, maj�c za sob� kilka dni i nocy
uporczywej, wyt�onej, a mimo to ja�owej pracy nad jedn� z moich
ksi��ek. Oczywi�cie, �e mo�esz go przeczyta�. Uzgodni�em to
wcze�niej z Bette.
18 stycznia 1980 roku
Cze��!
Kocham ci�!
Nie poddawaj si� zniech�ceniu. Wczoraj "On" na sw�j spos�b dawa�
ci do zrozumienia, �e chce, aby� spr�bowa� to zrobi� inaczej.
Uspok�j si�. On zaopatrzy Ci� w map� z bardzo wyra�nie zaznaczon�
tras�. Nie jeste� Jego jedynym problemem.
Zachowaj wiar�... a On wkr�tce do Ciebie powr�ci.
Nigdy dot�d nas nie zawi�d�... nie zaczynaj wi�c teraz w Niego
w�tpi�.
�ycz� Ci wspania�ego dnia.
Twoja Betsie
Maj�c takie wsparcie, trudno jest ponie�� pora�k�.
Tak, wiem, w koszu z napisem "korespondencja" stoj�cym przy lewym
rogu mego biurka, le�y sterta list�w. Tak jest zawsze. Tygodniowo
otrzymuj� ponad sto list�w od ludzi, kt�rzy przeczytali kt�r�� z
moich ksi��ek. Na ka�dy odpisuj� sam, cho�by kilka kr�tkich zda�
podzi�kowania za mi�e s�owa. Zawsze by�em zdania, �e je�li kto�
zadaje sobie trud, aby wys�a� do mnie list, zas�uguje na odpowied�
napisan� osobi�cie przeze mnie. Nie zlecam wi�c tego zadania
sekretarce ani nie u�ywam powielonych formu�ek. Listy, kt�re
otrzymuj�, niezmiennie sprawiaj� mi wiele rado�ci, a cz�sto
wzruszaj� mnie do �ez; czasem ludzie, umi�owani przez Boga,
wyznaj�, jak nisko upadli, zanim jedna z moich ksi��ek pojawi�a
si� w ich �yciu i pomog�a im odmieni� los. Zachowuj� ka�dy cenny
list. Jest ich pe�no w kartonowych pude�kach, w gara�u. Ca�e
mn�stwo.
Na biurku le�� r�wnie� materia�y informacyjne o moich kolejnych
odczytach... w Nowym Jorku, Seattle, Bostonie, Meksyku, Toronto,
Dallas. Ograniczam si� do dw�ch odczyt�w w ci�gu miesi�ca oraz
pr�buj� dostarcza� mojemu wydawcy now� ksi��k� co dwa lata. Reszt�
czasu dos�ownie... po�wi�cam na w�chanie r�... Poka�� ci je
p�niej, za domem ro�nie ich bardzo du�o.
Tu� przede mn�, na biurku, stoi sepiowa odbitka fotografii �lubnej
moich ukochanych rodzic�w. Jest tu te� wysoka na jedn� stop�,
ceramiczna statuetka przedstawiaj�ca ch�opca w stroju
baseballowym, z napisem: CHICKS na piersi. Wykona�a j� Bette.
"Chicks"a to nazwa pierwszego zespo�u, z kt�rym Matt wyst�powa� w
Ma�ej Lidze. Obok zauwa�y� mo�esz du�y kalendarz, Rolodex, na
kt�rym zaznaczy�em daty um�wionych spotka�, a tak�e terminy
wyk�ad�w, niekt�re ju� na przysz�y rok. Le�y te� tutaj kilka
bloczk�w papieru do pisania, lista spraw wymagaj�cych
bezzw�ocznego za�atwienia, mn�stwo szparga��w z mojej: kartoteki,
telefon z aparatem zg�oszeniowym marki Cobra oraz dwa zdj�cia; na
jednym z nich Dana prowadzi trening pi�ki no�nej z m�odzikami, na
drugim za� Matt �wiczy ze swoimi podopiecznymi, przygotowuj�cymi
si� do wyst�pu w mistrzostwach Ma�ej Ligi w 1987 roku.
Obok mojej maszyny do pisania stoi ma�y magnetofon i le�y plik
papieru maszynowego. Zu�ywam ponad cztery tysi�ce arkuszy, zanim
uko�cz� ksi��k� - m�j kosz na �mieci opr�niam wielokrotnie. W
zasi�gu r�ki mam tak�e s�owniki: Websters New Collegiate
Dictionary oraz Rogets Thesaurus. Kiedy pisz�, �cian� zachodni�
mam za plecami. Pod jedynym oknem, kt�re si� na niej znajduje,
stoi jeszcze jedna biblioteczka wype�niona ksi��kami, do kt�rych
cz�sto zagl�dam w trakcie pisania. Znajdziesz w�r�d nich A Manual
of Style, wydany przez University of Chicago, Great Treasury of
Western Thought Adlera i Van Dorena, The New Dictionary of
Thoughts, The Elements of Style pi�ra Strunka i Whitea oraz The
Timetables of History. Na pod�odze le�y kilka ksi��ek
telefonicznych i moje dwie teczki. Gdy pracuj� nad now� ksi��k�,
gdziekolwiek jad�, zawsze towarzyszy mi ta wi�ksza.
W rogu, po mojej lewej stronie, stoi stary, nadmiernie wypchany
fotel, kt�ry przez wiele lat bywa� zaj�ty, gdy ja siedzia�em nad
maszyn� do pisania. Miejsce to zajmowa� w�wczas Slippers, m�j
ukochany baset, kt�remu zadedykowa�em ksi��k� Powr�t Hafida.
Wci�� bardzo mi go brakuje, mimo �e od jego �mierci min�y prawie
dwa lata. Tak, ta stara ko��, kt�r� widzisz na fotelu, nale�a�a do
niego.
Ca�� p�nocn� �cian� zakrywa biblioteczka z pi�cioma rz�dami
ksi��ek. Ich tematyka obejmuje wszystko, co mo�liwe; od religii po
zagadnienia motywacji, od problematyki dotycz�cej inwestowania po
sprawy zdrowia psychicznego. Na szczycie biblioteczki znajduje si�
istne sk�adowisko przedmiot�w, kt�re wiele dla mnie znacz�.
Gromadzi�em je przez lata. Poka�� ci teraz kilka z nich.
Oto egzemplarz pierwszego numeru "Absolutnego Sukcesu", kt�ry
zredagowa�em w 1965 roku, a obok widzisz nie oprawiony obraz
olejny, wykonany przez wi�nia, kt�ry tak w�a�nie wyobra�a� sobie
Szymona Pottera, szmaciarza z mojej ksi��ki Najwi�kszy cud �wiata
. Ta para male�kich trampek nale�a�a kiedy� do Dany; le��ce za�
obok sk�rzane sanda�ki nosi� Matt, gdy mia� cztery lata. A oto
zdj�cie, kt�re zrobiono mi w pewnej ksi�garni w Fairhope, w
Alabamie; podpisuj� swoje ksi��ki, a w tym czasie fryzjer obcina
mi w�osy. Jest tu te� m�j stary paszport, wyblak�a odznaka
bombardiera - "srebrne skrzyd�a", karta wst�pu z 1984 roku na
osobliwe zawody o nazwie Skins Game, zorganizowane przez Desert
Highlands Country Club; mleczny z�b Matta, kt�ry "pewna dobra
wr�ka" zamieni�a na �wier�dolar�wk�; odznaki z niezliczonych
zjazd�w, na kt�rych przemawia�em; odpi�owany uchwyt kija
baseballowego Ma�ej Ligi; kolorowe zdj�cie uroczego parku w
Guatemala City, gdzie kilka lat temu przemawia�em do niezliczonych
t�um�w; pe�en uczucia list od m�odej wielbicielki mojej
tw�rczo�ci, kt�ra zmar�a na bia�aczk�; zaproszenie na przyj�cie z
okazji osiemdziesi�tych urodzin W. Clementa Stonea; fotografia
przedstawiaj�ca pi�kn� zakonnic� kochaj�c� �wiat, siostr� Mari�
Bernardo, jak obejmuje mnie w ksi�garni w Manili, gdzie
podpisywa�em moje ksi��ki; kilka ma�ych wyda� Biblii; plastikowe
pelargonie, wci�� przysy�ane mi przez czytelnik�w wzruszonych
ksi��k� Najwi�kszy cud �wiata; tablica rejestracyjna z Michigan,
na kt�rej widnieje napis: SUKCES; kartki z �yczeniami od moich
ch�opc�w, podarowane mi z okazji Dnia Ojca; plakietka
upami�tniaj�ca dziesi�ty festiwal Glenna Millera w Clarinda, w
stanie Iowa; proklamacja burmistrza miasta Lima w Ohio
ustanawiaj�ca 27lipca 1981 roku Dniem Oga Mandino; stary
stereoskop; dwie zu�yte ta�my, wyj�te z maszyny do pisania, na
kt�rej napisa�em moje pierwsze jedena�cie ksi��ek; album z
zasuszonymi kwiatami, pochodz�cymi z Ziemi �wi�tej i z
fotografiami mojej rodziny. Powy�ej na ca�ej �cianie, a� do
sufitu, wisz� pami�tkowe tabliczki, trofea, dyplomy uznania, w�r�d
kt�rych znajduje si� nagroda National Quality za wspania�e wyniki
w sprzeda�y ubezpiecze� na �ycie, pochodz�ca z (Bo�e, dopom�!)
1954 roku.
Naprzeciwko fotela, na kt�rym b�dziesz siedzia�, znajduje si�
st�, gdzie le�� sterty ksi��ek i kaset wideo oraz szpule film�w
Super-8, na kt�rych przez ostatnie dwadzie�cia lat rejestruj�
mn�stwo obraz�w i kt�re z wolna przystosowuj� do systemu wideo.
Trudno mi jedynie si� przem�c, aby powycina� z tych film�w nieco
przyd�ugie fragmenty, jako �e zosta�y tutaj utrwalone drogie mi
wspomnienia. Nie chc�, by sko�czy�y sw�j �ywot w koszu na �mieci.
Wygl�da na to, �e b�dziemy mie� poka�n� wideotek� rodzinn�.
Wszystkie te filmy le�� na du�ej, pi�knej szachownicy z polami
wyrze�bionymi w drewnie. Szachownica stanowi blat sto�u. Ca�� t�
mistern� robot� wykona� Matt, gdy rozpocz�� nauk� w szkole
�redniej. My�l�, �e to dzie�o powinno sta� w bardziej godnym
miejscu ni� m�j gabinet.
Po lewej stronie, nie opodal drzwi, wisi jeszcze kilka
pami�tkowych medali oraz oprawione kopie mojego artyku�u
po�egnalnego, kt�ry zamie�ci�em w "Absolutnym Sukcesie", kiedy to
w 1976 roku, w wieku pi��dziesi�ciu dw�ch lat, o�wiadczy�em, �e
przechodz� na emerytur�, by po prostu �y� "bez zbytniego
przem�czania si�. Bardzo zabawne! Od tamtej pory wyg�osi�em ponad
czterysta wyk�ad�w w czternastu krajach, napisa�em osiem ksi��ek i
kompletnie zu�y�em dwa zestawy kij�w golfowych.
Widzisz to oprawione zdj�cie polaroidowe obok drzwi? Zajmuje ono
bardzo szczeg�lne miejsce na �cianie... i w moim sercu. Przed
kilku laty otrzyma�em list od zrozpaczonej matki m�odego ch�opca,
kt�remu pozosta�o wtedy jeszcze kilka miesi�cy �ycia. Umiera� na
raka m�zgu. Ch�opak sko�czy� w�a�nie czyta� ksi��k� Dar gwiazdy
Akabar, kt�r� napisa�em wraz z Buddym Kayeem, i zapyta� matk�, czy
mog�aby mu kupi� wi�cej egzemplarzy. Chcia� je podarowa� swym
dwunastu najlepszym kumplom, "aby zawsze o nim pami�tali".
Nieszcz�liwa kobieta zapyta�a wi�c mnie w li�cie czy... gdyby mi
przys�a�a te ksi��ki, zechcia�bym je zadedykowa� dwunastu
przyjacio�om jej syna? A potem, przed wr�czeniem ich kumplom,
Dougy te� by si� podpisa�.
Odpowiedzia�em natychmiast. Potrzebne mi by�y jedynie imiona
ch�opak�w, o reszt� postanowi�em zadba� sam. Drobny podarunek dla
niezwykle dzielnego ch�opca.
Tym, kt�rzy nie czytali ksi��ki Dar gwiazdy Akabar, przytocz� w
skr�cie jej tre��. Oto m�ody, kaleki ch�opak, mieszkaj�cy przed
laty w Laponii, w czasie d�ugich miesi�cy, kiedy to Ziemi� spowija
mrok, buduje du�y, czerwony latawiec. Wypuszcza go wysoko w niebo,
aby �ci�gn�� na Ziemi� gwiazd�, kt�rej �wiat�o rozja�ni�oby mrok
panuj�cy w jego wiosce. Odnosi sukces... a gwiazda, o nazwie
Akabar, prowadzi z ch�opcem rozmowy; uczy go, jak nale�y �y�. A
potem, gdy wiosn� na niebie zn�w pojawia si� s�o�ce, Akabar wraca
na niebiosa.
Dougy, �wie�, Bo�e, nad jego dusz�, zdo�a� w cudowny spos�b
prze�y� prawie dwa lata wi�cej, ni� si� spodziewano. I wtedy,
pewnego dnia otrzyma�em list, kt�rego nadej�cia l�ka�em si� od
dawna. Do listu do��czone by�o w�a�nie to zdj�cie polaroidowe.
Widnieje na nim ma�a p�yta nagrobkowa. Zobacz, obok niej wznosi
si� kilka st�p ponad grobem skr�cony ciemny drut. Do jego ko�ca
przymocowany jest czerwony latawiec... Czerwony latawiec
obejmuj�cy gwiazd�!
I tak dotarli�my do p��ciennego obrazka, wisz�cego tu� pod
wy��cznikiem �wiat�a. Otrzyma�em go przed laty od Bette. Zapisane
na nim s�owa wci�� robi� na mnie wra�enie: "Bo�e, obdarz mnie
cierpliwo�ci�... tak bardzo jej teraz potrzebuj�!".
Czy ju� si� rozgo�ci�e�?
�wietnie. Usi�d� wi�c, �ci�gnij buty i oprzyj si� wygodnie.
Spr�buj� ci pom�c...
Rozdzia� czwarty
Spr�buj teraz wyobrazi� sobie nast�puj�c� scen�. Deszczowe, szare,
ponure przedpo�udnie w odludnej i niebezpiecznej dzielnicy
Cleveland. Termometr wskazuje niewiele ponad zero stopni. Po
opadach �niegu nast�pi�a s�ota. Mn�stwo �mieci, kt�re walaj� si�
po ulicach i w rynsztokach. Nie ko�cz�ce si� rz�dy obskurnych
bar�w, sexshop�w oraz spelunek, w kt�rych serwuje si�
hamburgery... Ulice sprawiaj� wra�enie zupe�nie wyludnionych. Nic
tutaj nie wskazuje, �e ju� tylko cztery tygodnie pozosta�y do
�wi�t Bo�ego Narodzenia.
Nagle jaki� ruch... Znak �ycia. Oparty o p�kni�t� szyb� wystawow�
lombardu, usi�uj�c schroni� si� przed deszczem, stoi samotny,
opuszczony cz�owiek. Podarta koszula z drelichu nie zapewni
wychudzonemu cia�u ochrony przed zimnem i wilgoci�. Spl�tane w�osy
opadaj� temu nieszcz�nikowi na ramiona. Oczy ma przekrwione od
taniego wina, kt�re ju� wypi� od rana. W �o��dku ssie o z g�odu.
Zaro�ni�ta twarz od kilku minut przyciska si� do brudnej szyby.
Nagle, jaki� przedmiot le��cy na zakurzonej p�ce lombardu
przykuwa uwag� w��cz�gi. Pistolet... ma�y pistolet z przyczepion�
metk�: dwadzie�cia dziewi�� dolar�w.
M�czyzna wydaje j�k, wk�ada posiniaczon� praw� d�o� do kieszeni
uwalanych ziemi� spodni i wyci�ga trzy przemoczone
dziesi�ciodolarowe banknoty - to ca�y jego maj�tek. I wo�a:
"Znalaz�em rozwi�zanie wszystkich moich problem�w! Kupi� ten
pistolet i kilka kul. Wezm� je ze sob� do tej nory, gdzie
mieszkam, za�aduj� bro�, przystawi� do skroni... i poci�gn� za
spust! I ju� nigdy... nigdy wi�cej nie b�d� musia� si� styka� z
tym ohydnym bankrutem �yciowym, patrz�cym na mnie z lustra!".
Cz�owiek ten rzeczywi�cie by� bankrutem �yciowym. W ci�gu kilku
zaledwie lat zdo�a� utraci� wszystko, co w jego �yciu
przedstawia�o jak�kolwiek warto��: kochaj�c� �on�, pi�kn� c�rk�,
�adny dom, �wietn� posad�, a tak�e ca�� sw� dum�, wiar�, ufno�� i
poczucie w�asnej warto�ci. Pr�bowa�, tak jak wielu innych,
uczestniczy� w grze zwanej �yciem, nie zadaj�c sobie przy tym
trudu, aby pozna� jej regu�y. I teraz mia� drogo zap�aci� za swoj�
niewiedz�. Tego ponurego ranka sta� w strugach deszczu, gotowy
odebra� sobie �ycie.
Ta �a�osna istota ludzka, szykuj�ca si� do przekre�lenia swej
przysz�o�ci na zawsze, wybra�a rozwi�zanie, kt�re trudno nazwa�
niezwyk�ym. Obawiam si�, niestety, �e ten scenariusz powtarza si�
setki razy ka�dego dnia w tym pi�knym kraju, gdy ludzie trac�
ostatni� nadziej� na jutro, kt�re niegdy� zdawa�o si� obiecywa�
tak wiele. A tysi�ce innych, kt�rzy wprawdzie nie odbieraj� sobie
�ycia w dos�ownym sensie, ca�kowicie si� poddaj�.
Opuszczaj� samych siebie. Pozwalaj�, by wszystkie ich marzenia
rozp�yn�y si� w mroku. Przestaj� podejmowa� pr�by i tylko
egzystuj�, co Thoreau nazwa� "�yciem w cichej desperacji". S� ju�
martwi, bo chocia� maj� dwadzie�cia pi��, trzydzie�ci,
czterdzie�ci czy nawet pi��dziesi�t lat, porzucili marzenia...
Martwi, cho� na ich pogrzebie zbieramy si� dopiero, gdy maj�
siedemdziesi�t par� lat.
Na szcz�cie tamten �a�osny, przegrany cz�owiek dr��cy na deszczu
na jednej z ulic Cleveland, nie kupi� pistoletu. Nie przerwa�
swego �ycia strza�em w skro� w �w straszny poranek, przed wielu
laty.
Gdyby to uczyni�, nie m�g�bym teraz dzieli� tych wspania�ych chwil
z tob�... nie m�g�bym pom�c ci zamieni� twe marzenia w
rzeczywisto��.
Rozdzia� pi�ty
Z�amane serce, tragedia, k�opoty finansowe, zaw�d mi�osny,
wypowiedzenie z pracy, rozw�d, nie przyznany awans, pora�ka, brak
wykszta�cenia, poczucie ni�szo�ci, narkotyki - oto tylko niekt�re
w��cznie bezstronnego losu, kt�re mog� ci� rani� przez dzie�,
tydzie�, miesi�c, rok.
Mo�esz jednak upora� si� z ka�dym niepowodzeniem i odmieni� na
lepsze swoj� sytuacj� �yciow�, je�li tylko zdo�asz przekona�
samego siebie, �e �ycie nigdy si� nie sk�ada�o i nie b�dzie si�
sk�ada� z kolejnych trzystu sze��dziesi�ciu pi�ciu dni s�onecznej
pogody, s�odkich lod�w, �miechu i muzyki. Jak powiedzia� Kennedy:
"�ycie nie jest sielank�. Nigdy ni� nie by�o i nie b�dzie". Nawet
ludzie, kt�rym uda�o si� odnie�� najwspanialsze sukcesy, ci
najbardziej znani i szanowani na �wiecie, musieli si� przedziera�
przez g�szcz kl�ski i beznadziei.
Dlaczego nie kupi�em tego pistoletu i nie sko�czy�em ze sob�?
Pewnie z powodu tch�rzostwa. Nawet �a�osny akt samob�jstwa wymaga
odrobiny odwagi, a ja upad�em tak nisko i znajdowa�em si� w tak
straszliwym stanie psychicznym, �e nie zdo�a�em nawet zebra� si�,
aby po�o�y� kres mojej niedoli.
Wydaje mi si� zupe�nie oczywiste - a po tych wszystkich latach
pracy pisarskiej i wyg�aszania odczyt�w nie spodziewam si� niczego
innego - �e ilekro� odbywam konferencj� prasow� lub udzielam
wywiadu w radiu czy telewizji, ci�gle, rok po roku musz�
odpowiada� na te same pytania:
"Jak zdo�a� pan tak radykalnie odmieni� swoje �ycie? Co pan
uczyni�, �e w nieca�e dziesi�� lat wydoby� si� pan z do��w i
stan�� na czele czasopisma o zasi�gu og�lnokrajowym? Gdzie taki
przegrany cz�owiek jak pan, z zaledwie �rednim wykszta�ceniem,
zdoby� m�dro�� i wiedz�, dzi�ki kt�rym napisa� tak wiele
bestseller�w? I jakie s� te pana tajemnice sukcesu (oni uparcie
nazywaj� to tajemnicami), kt�re mog�yby pom�c innym, zniech�conym
i przegranym, odmieni� �ycie?".
Udaj si� ze mn� w podr� do przesz�o�ci...
Los obdarzy� mnie dzieln� matk�, Irlandk� o twarzy pokrytej
piegami, i pracowitym ojcem, w�oskim imigrantem, kt�rego talent w
zakresie ogrodnictwa wiele razy w czasie Wielkiego Kryzysu
uchroni� rodzin� od g�odu. Matka, pomimo �e �yli�my na granicy
ub�stwa, wi�za�a ze swym pierwszym dzieckiem wielkie marzenia i
zanim jeszcze zacz��em chodzi� do szko�y, zdo�a�a mnie przekona�,
�e pewnego dnia zostan� pisarzem. "I to nie takim zwyczajnym
pisarzem - powtarza�a z naciskiem - wielkim pisarzem!".
"Kupi�em" jej marzenie. Nie mia�em nic przeciwko perspektywie
kariery pisarskiej i aby zadowoli� matk�, pisa�em nowele i
czyta�em ksi��ki dla doros�ych ju� wtedy, gdy moi r�wie�nicy
zmagali si� z czytankami o Dicku i Jane. Uparcie d��yli�my ku
urzeczywistnieniu naszego marzenia przez ca�y czas mojej nauki w
szkole, a gdy by�em w ostatniej klasie w Natick High School w
Massachusetts, z dum� pe�ni�em funkcj� redaktora dzia�u wiadomo�ci
w naszej szkolnej gazecie "The Sassamon".
Po ca�ych miesi�cach przegl�dania informator�w o college'ach,
ostatecznie zdecydowali�my z matk�, �e wydzia� dziennikarstwa na
uniwersytecie w Missouri b�dzie dla mnie najodpowiedniejszym
miejscem, i dalej snuli�my nasze plany. Na uroczysto�ci rozdania
�wiadectw uko�czenia szko�y, kt�ra odby�a si� w jedynej sali
kinowej w mie�cie, moi rodzice z dum� s�uchali, gdy przedstawiono
ich syna, kt�ry mia� przeczyta� napisany przez siebie Testament
klasy.
W dwa miesi�ce po czerwcowej uroczysto�ci, w 1949 roku, gdy matka
przygotowywa�a mi obiad w naszej ma�ej kuchni, jej serce przesta�o
bi�. Umar�a na moich oczach. To by� koniec naszego marzenia.
Zamiast do collegeu wst�pi�em do wojsk lotniczych. Zakwalifikowano
mnie do bombowc�w i ostatecznie odby�em trzydzie�ci lot�w bojowych
w 445 oddziale Jimmyego Stewarta.
Wr�ci�em z wojny w 1945 roku i bardzo szybko spostrzeg�em, �e
rynek pracy nie ma wiele do zaoferowania pilotom bombowc�w ze
�rednim wykszta�ceniem. Nie przej��em si� tym zbytnio. Uda�o mi
si� zdoby� "srebrne skrzyd�a", nie m�wi�c ju� o kilku innych
odznaczeniach, zanim osi�gn��em wiek uprawniaj�cy mnie do udzia�u
w wyborach, by�em wi�c przekonany, �e sobie poradz�.
Mimo �e zabawy w mi�ym towarzystwie, kt�rym si� oddawa�em w
Londynie, w przerwach mi�dzy lotami, "wyp�ukiwa�y" mnie z �o�du,
mia�em jeszcze ponad dziewi��set dolar�w, kiedy po odej�ciu z
lotnictwa uda�em si� do Nowego Jorku. Nie zastanawiaj�c si� d�ugo,
wynaj��em mieszkanie bez ciep�ej wody na obrze�ach Times Square.
Potem kupi�em u�ywan� przeno�n� maszyn� do pisania Smith-Corona i
troch� materia��w pi�miennych. Nie by�o za p�no, aby zrealizowa�
marzenie matki. Wierzy�em, �e zostan� pisarzem... wielkim
pisarzem.
Nie uda�o si�. Gdy ju� urz�dzi�em sobie pracowni� w kuchni pe�nej
karaluch�w i zacz��em prac�, przez kolejnych sze�� miesi�cy
odwiedzi�em przynajmniej pi��dziesi�t redakcji czasopism, kt�rych
biura znajdowa�y si� w takiej odleg�o�ci, �e mog�em dosta� si� tam
pieszo. Nigdzie jednak nie wykazano szczeg�lnego zainteresowania
moimi dzie�ami. Zostawia�em tam artyku�y, nowele, wiersze, a nawet
b�yskotliwe notki. Nigdy jednak nie zawita� u mnie listonosz z
czekiem. W ko�cu, gdy z moich oszcz�dno�ci nie pozosta�o nic, po
raz kolejny zrezygnowa�em z urzeczywistnienia naszego marzenia.
Wr�ci�em do Bostonu i zg�osi�em si� do klubu weteran�w "52-20", w
kt�rym wspomagano zdemobilizowanych �o�nierzy, wyp�acaj�c im
dwadzie�cia dolar�w tygodniowo przez okres pi��dziesi�ciu dw�ch
tygodni. Wreszcie, po wielu niemi�ych i frustruj�cych rozmowach
kwalifikacyjnych, przyj�to mnie na kurs dla agent�w
ubezpieczeniowych w pewnej wielkiej firmie, dzia�aj�cej na terenie
ca�ego kraju. "Szkolono" mnie przez cztery dni, a potem zosta�em
wys�any do nadmorskiego miasteczka Winthrop. Mia�em tam pracowa�
jako agent, wykonuj�c ma�o dzi� popularne zaj�cie, polegaj�ce na
chodzeniu po domach i inkasowaniu sk�adek ubezpieczeniowych.
Wkr�tce potem si� o�eni�em. Kupili�my stary dwurodzinny dom,
korzystaj�c z udogodnie� przys�