2187
Szczegóły |
Tytuł |
2187 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2187 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2187 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2187 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jan Dobraczy�ski
Magdalena
Cz�� pierwsza
1
Morze ko�ysa�o �odzi�. Fale �askota�y dno, jakby kto� skroba� po deskach palcami. �agiel obwis�. Wiatr, kt�ry rankiem d�� w�stron� l�du, teraz ucich�. Nic nie rozprasza�o wisz�cego nad zatok� upa�u.
Jej ten �ar nie przeszkadza�. Wyci�gn�a si� leniwie na roz�cielonych na pok�adzie poduszkach. Jedn� d�o� pod�o�y�a pod kark. Czarne w�osy rozsypa�y si� szeroko woko�o g�owy. Mieni�y si� pieszczone blaskiem przesianym przez szkar�atn� zas�on� s�o�ca.
Bezruch ogarn�� wszystkich na pok�adzie. Trzej muzykanci od�o�yli swoje instrumenty i�pospali si� w�cieniu, rzucanym przez kabin� na rufie. �aden d�wi�k nie dochodzi� spod pok�adu, wida� wio�larze spali tak�e, wspar�szy g�owy na wios�ach. Tylko jeden sternik tkwi� na swoim stanowisku, ale i�on kiwa� si� sennie, nasun�wszy na czo�o kapelusz s�omkowy o�wielkim rondzie.
D�wign�a si� i�otworzy�a szeroko oczy. By�y du�e, czarne, jakby nakrapiane z�otem. Sen j� odszed�. Wsparta na r�kach powiod�a spojrzeniem po u�pionym pok�adzie. Wzrok jej spocz�� na le��cym obok niej m�czy�nie. By� ubrany w�tak� sam� jak ona kr�tk�, amarantow� tunik�. Spa�. Jedn� r�k� przykry� oczy, drug� mia� wyci�gni�t� w�jej stron�. Patrzy�a na muskularne wygolone g�adko rami�, na p�otwart� d�o� z�pier�cieniem na serdecznym palcu.
Zna�a dobrze to rami� i�te palce, szczup�e, ale mocne, nawyk�e do trzymania wodzy i�miecza. Wydawa�y si� wcieleniem si�y. A�jednak ta sama d�o� potrafi�a by� zdumiewaj�co delikatna. Nie si�a, ale w�a�nie ta mi�kko�� zwyci�y�a jej sprzeciwy, kaza�a zapomnie�, �e zosta�a zdobyta.
Oderwa�a wzrok od d�oni, kt�ra dotyka�a jej biodra, znowu patrzy�a woko�o siebie. Przed ni� tafla morza, uj�ta w�p�okr�g ziemi, porusza�a si� lekko. Schodz�ce ku zachodowi s�o�ce �wieci�o w�stron� l�du, wydobywa�o wszystkie jego barwy: ciemn� ziele� drzew, p�ow� � skalnych zboczy, czer� g�az�w przybrze�nych, mglisty b��kit g�r. Jeden ze szczyt�w wznosi� si� bli�ej morza. Zielone zbocze poros�e by�o bujn� ro�linno�ci�. Nad szczytem unosi� si� leciutki pi�ropusz dymu.
U st�p g�ry rozrzucone by�y w�r�d zieleni skupiska bia�ych dom�w. Ku zatoce sp�ywa�y potoki. Z�daleka wygl�da�y jak srebrne �a�cuszki, pogubione w�trawie.
Gdy odwr�ci�a g�ow� w�przeciwn� stron�, widzia�a pod blask s�o�ca skrz�c� si� powierzchni� morza. Wyspa stercza�a z�wody niby wbity w�dno pot�ny s�up. Robi�a wra�enie niedost�pnej ska�y.
Kiedy� j� op�yn�li. Od strony morza nabra�a teraz kszta�tu kl�cz�cego wielb��da: dwa wierzcho�ki przedziela�a zielona prze��cz niby po�o�one mi�dzy garbami siod�o. �rodkiem prze��czy, mi�dzy podpieraj�cymi winnice murkami, bieg�a w�g�r� zakosami droga. Z�daleka dostrzec mo�na by�o, �e zdobi� j� bia�e pos�gi.
Ale ledwo zbli�yli si� do portu, wyp�yn�a im naprzeciw ��d�. Na jej pok�adzie wznosi�a si� wie�yczka z�d�ug� belk� zako�czon� hakiem � gro�ne urz�dzenie, kt�re zadecydowa�o przed p� wiekiem o�zwyci�stwie pod Akcjum. ��d� p�dzona wios�ami podp�yn�a blisko, jej dow�dca, we wci�ni�tym na oczy he�mie, oznajmi� przez tub� grzecznie, ale s�u�bi�cie:
� Z�rozkazu cezara nikt nie wzywany nie ma prawa ani podp�ywa� do wyspy, ani l�dowa�. � Dorzuci� mniej s�u�bi�cie. � Pole�, panie, sternikowi zawr�ci�. Cezar nie lubi nieoczekiwanych odwiedzin. Mam rozkaz zatopi� ka�dy statek, kt�ry mimo zakazu zbli�y si� do wyspy.
Odp�yn�li �piesznie. Na l�dzie powtarzane by�y opowie�ci o�okrutnych zabawach, jakie mia� podobno wyprawia� na wyspie cezar wraz z�m�odym Gajusem Kaligul�, kt�rego trzyma� przy sobie. Z�tymi zabawami wi�zano wypadki tajemniczego znikania w�okolicy ch�opc�w i�dziewcz�t. Nigdy ju� wi�cej nie pop�yn�li w�tamt� stron�.
Wsta�a wolno. Post�pi�a kilka krok�w depcz�c roz�cielony dywan bosymi stopami o�pomalowanych krwi�cie paznokciach. Nie odrywa�a wzroku od p�kr�gu l�du, jaki mia�a przed sob�. Inaczej wygl�da� tutejszy �wiat ni� jej ziemia ojczysta. Gleba tutaj rodzi�a lekko i�przynosi�a obfite plony. Niezliczone statki handlowe dowozi�y towary i�bogactwa nie tylko z�pobrze�a morza, okre�lanego dumnym mianem mare nostrum, ale r�wnie� to wszystko, co poprzez porty egipskie �ci�gane by�o do Italii z�odleg�ych i�tajemniczych ziem Wschodu. Le��c na drodze p�yn�cego strumienia bogactw, miasta tutejsze sta�y si� prawdziw� krain� dobrobytu, rozkoszy i�u�ycia. Gdy j� Lucjusz tutaj przywi�z�, trudno jej by�o uwierzy�, �e taki �wiat mo�e istnie�. Sp�dzili jaki� czas w�Rzymie. Ale stolica by�a pe�na gwaru, ha�asu, spor�w i�intryg. �ycie w�Rzymie m�czy�o. Tutaj mo�na si� by�o bawi� bez zm�czenia i�przesytu. Ludzie p�awili si� w�morzu lub w�ciep�ych �r�d�ach, jedli coraz bardziej wymy�lnie, pili, przesiadywali w�termach, w�cyrkach i�na stadionach, rozkoszowali si� widowiskami teatralnymi, ale przede wszystkim szukali zadowolenia w�coraz nowszych, coraz bardziej wyrafinowanych rozkoszach erotycznych. Pod opiek� w�adczyni miasta, Wenus, kwit�a g�oszona przez wygnanego poet� podniecaj�ca ars amandi. To, co on opisa� swym lekkim rylcem � tutaj dzia�o si� naprawd�.
Czy� w�r�d takiego �ycia mo�na by�o pami�ta� o�trudno�ciach gospodarczych, jakie dotyka�y cierpi�cych na narastaj�cy brak r�k roboczych w�a�cicieli maj�tk�w? Na k�opoty powodowane przez wzrastaj�cy w�liczb� z�roku na rok plebs? Na walki polityczne? Ludzie zapominali tutaj o�wszystkim, poza poszukiwaniem nowych rozrywek i�rozkoszy. �yli niby w�Raju w�tej niepoj�tej krainie, o�jakiej � pami�ta�a � czytywano, gdy by�a dziewczynk�.
Pos�ysza�a za sob� g�os m�czyzny. Lucjusz obudzi� si� tak�e.
� Ju� nie �pisz, carissima? To dobrze � ziewn��. � Trzeba nam ju� wraca�. S�o�ce si� zni�y�o.
� Wybierasz si� dzi� do Poppeusz�w?
� Tak. Musz� do nich i��. Ojciec chce tego.
� Wi�c wracajmy.
Lucjusz klasn�� rozkazuj�co. Na kla�ni�cie wynurzy� si� z�cienia, rzucanego przez kabin�, starszy s�u�by, wyzwoleniec Rufus.
� Obud� wszystkich � rozkaza� Lucjusz � niech statek p�ynie do portu. Ka� gra� muzykantom. I�niech podadz� nam wina i�owoc�w.
Na pok�adzie powsta� ruch. Wio�larze chwycili wios�a i�zagrabili nimi wod�. Sternik uderzy� w�ma�y b�benek, kt�rym nadawa� wios�uj�cym rytm. Muzykanci uj�li instrumenty. Zagrali wschodni� pustynn� melodi�. Wiedzieli, �e ona j� lubi.
Nadesz�y dwie niewolnice. Jedna m�oda, jasnow�osa, imieniem Eola, zosta�a przywieziona przez Lucjusza z�Macedonii. Nios�a p�aski kosz nape�niony winogronami. Za ni� sz�a druga, starsza, z�dzbanem wina i�z kubkami. Nazywa�a si� Niza. Ojciec Lucjusza przywi�z� j� jako dziewczynk� z�Galii. Da� j� Lucjuszowi, a�on ofiarowa� jej. Niza sta�a si� dla niej nieodst�pn� towarzyszk� i�powiernic�.
Eoli nie lubi�a. Niewolnica by�a �adna. Wiedzia�a, �e Lucjusz korzysta od czasu do czasu z�jej wdzi�k�w. Nie by�o w�tym nic niezwyk�ego � a�jednak z�przyjemno�ci� kaza�a dziewczynie na�o�y� sobie na stopy z�ocone sanda�ki. Pami�ta�a, �e tak jeszcze niedawno nie by�o mi�dzy nimi r�nicy: obie by�y niewolnicami.
Znowu wyci�gn�a si� na poduszkach i�trzymaj�c nad sob� ki�� dorodnych winogron si�ga�a po nie wargami. Zachowa�a ten gest z�dzieci�stwa. Bywa�o wtedy nieraz, �e le��c leniwie na trawie po�yka�a w�taki spos�b s�odkie grona. K�tem oka widzia�a, �e o�par� krok�w od niej krz�ta si� pracowicie siostra. R�ni�y si� bardzo od siebie. Marta od najwcze�niejszych lat by�a wzorem porz�dku i�pracowito�ci. Rw�c winogrona nie odrywa�a si� ani na chwil� od pracy. Rzuca�a gniewnym spojrzeniem w�stron� pr�nuj�cej siostry. Kilka razy pr�bowa�a j� zgani�, zagrozi�, �e si� poskar�y bratu. Ale ona wzrusza�a tylko ramionami, s�ysz�c te pogr�ki. Brat nie wdawa� si� w�takie sprawy, a�polece� Marty nie mia�a zamiaru spe�nia�.
R�wno poruszaj�ce si� wios�a popycha�y szybko lekki stateczek. Kierowali si� prosto na g�r�, nad kt�rej szczytem unosi� si� bia�y dymek. U�jej st�p w�uj�ciu rzeczki le�a� ma�y port. Wida� go by�o coraz lepiej, w�miar� jak si� zbli�ali do l�du.
W porcie czeka�a na nich lektyka. Do miasta trzeba by�o i�� drog� wy�o�on� p�ytami.
Le��c w�lektyce obok Lucjusza opar�a g�ow� na jego ramieniu.
� Gdy p�jdziesz do Poppeusz�w, chcia�abym tak�e wyj�� � powiedzia�a.
� Dok�d?
� Pragn� zajrze� do sklepu Marusa. S�ysza�am, �e ma nowe wiersze Filodema.
Za�mia� si�.
� Lubisz wiersze tego poety?
� Lubi�.
� Czy dlatego, �e przypominaj� ci twoj� ziemi� rodzinn�?
� Troch�. Filodem urodzi� si� w�Gadarze za Jordanem. Tamt�dy chodz� �ydzi z�Galilei do Judei, aby unikn�� zetkni�cia z�Samarytanami.
� Je�li tam si� urodzi�, to jednak od dawna mieszka w�Herculanum. Na pewno w�jego wierszach znale�� mo�na �lady pochodzenia. Czemu chcesz ich szuka�? Oni wyrzekli si� ciebie, wyp�dzili ci�, przekl�li...
Bez s�owa skin�a opuszczon� g�ow�.
� Tu jeste� woln� kobiet� � ci�gn�� dalej � mo�esz czyta� wiersze, chodzi� do term, ogl�da� munera, bra� udzia� w�misteriach i�pochodach ku czci Wielkiej Macierzy... Wydaje mi si�, �e to lubisz? A�przede wszystkim mo�esz kocha� bez ogl�dania si� na zgod� ojca czy brata...
Znowu skin�a g�ow� w�milczeniu. To, co m�wi�, by�o prawd�. Tam, w�r�d swoich by�aby niewolnic� ojca, m�a, brata. Musia�aby rodzi� dzieci, zajmowa� si� nimi i�pracowa� � od �witu a� do nocy. By�aby ciemna i�g�upia. Niewola da�a jej wi�cej swobody, ni� jej mia�a jako wolna.
2
Willa Gajusa Klaudiusza Prokulusa le�a�a w�dzielnicy, w�kt�rej znajdowa�y si� najpi�kniejsze insule miasta. By�y to domy bogaczy pompeja�skich, dostojnik�w rzymskich, kt�rzy tu zje�d�ali dla odetchni�cia od �ycia politycznego, obfituj�cego w�intrygi i�spory. Wszystkie odznacza�y si� przepychem, elegancj� i�dobrym smakiem.
Prokulusowie wywodzili si� z�bocznej linii Klaudiusz�w. Gajus Prokulus jako centurion legionu wojowa� pod wodz� Germanika z�Germanami, a�potem pod Tyberiuszem w�Armenii. O�swoim pokrewie�stwie z�rodem cesarskim nie wspomina� nigdy. � Pami�ta� o�tym, jak znikn�li, nie wiadomo przez kogo sprz�tni�ci � Agrypa Postumus, Julia, sam Germanik, a�wreszcie rodzony syn cesarza, Druzus. Zanim jednak Gajus, syt zdobytych na wojnie zaszczyt�w, wycofa� si� do swej willi w�Pompejach, wszed� w�kontakt z�wszechw�adnym prefektem pretorian�w, Sejanem. Sejan okaza� Gajusowi sympati� i��yczliwo��, czym zachwycony � maj�c na oku przysz�o�� swoich dzieci: Lucjusza i�Klaudii, wydanej niedawno za m�� � pozwoli� sobie rozwie�� si� wobec niego o�przynale�no�ci do panuj�cego rodu. Sejan s�ucha� s��w Gajusa uwa�nie, zapewni�, �e b�dzie pami�ta� zar�wno o�m�u Klaudii, jak i�nale�nym stanowisku dla Lucjusza, kt�ry odbywa� w�a�nie s�u�b� wojskow� w�dwunastym legionie stacjonuj�cym w�Syrii, nosz�cym wspania�y tytu� Fulminata.
Obietnice Sejana zach�ci�y Gajusza Prokulusa do zaj�cia si� karier� syna. Poppeuszowie � r�d wielkich bogaczy pompeja�skich � posiada� wp�ywy w�Rzymie, w�senacie i�na dworze cesarskim. C�rka Poppeusza, Waleria, nie by�a na pewno dziewczyn� pi�kn�, stanowi�a jednak znakomit� parti�. Bogate ma��e�stwo oraz opieka najpot�niejszego cz�owieka w�cesarstwie mog�y zapewni� Lucjuszowi � jak s�dzi� Gajus � znakomit� przysz�o��. Niewolnica, kt�r� m�ody trybun przywi�z� ze Wschodu, wyzwoli� i�uczyni� sw� kochank�, nie odgrywa�a w�tych obliczeniach �adnej roli. W�Pompejach ka�dy m�� miewa� obok �ony kochanki � i�tylko to si� liczy�o, aby nie wydawa� na nie zbyt wiele pieni�dzy.
Po powrocie do willi oboje wzi�li k�piel. Ojciec z�synem �wi�tecznie ubrani wyruszyli zaraz potem do Poppeusz�w.
Gdy lektyka nios�ca ich opu�ci�a dom, przywo�a�a Niz�. Kaza�a przynie�� dwa ciemne p�aszcze z�kapturami. Wyda�a tak�e polecenie, aby towarzyszy� im niewolnik imieniem Karpus, pot�ny wzrostem i�znany z�wielkiej si�y. Karpus trzyma� w�jednej r�ce kij, w�drugiej latark�. Chocia� w�mie�cie panowa� spok�j i�nie s�ycha� by�o o�napadach na przechodni�w � zw�aszcza �e stacjonuj�ca w�Neapolis kohorta pretoria�ska pilnowa�a porz�dku na ca�ym wybrze�u ze wzgl�du na blisk� obecno�� cesarza � Lucjusz domaga� si�, aby zawsze w�swych w�dr�wkach po mie�cie, zw�aszcza wieczornych, towarzyszy� jej niewolnik.
Mimo zmierzchu miasto by�o ci�gle jeszcze pe�ne �ycia. Sklepy i�stragany pozostawa�y otwarte do p�na. Blask kagank�w przyci�ga� klient�w. Tak�e winiarnie pe�ne by�y pij�cych. Obok otwartych drzwi jednej z�tawern jaki� pijany drab na�ladowa� bezwstydnie stoj�cy w�pobli�u pos�g spitego Herculesa. Zobaczywszy dwie owini�te p�aszczami postacie kobiece ruszy� ku nim niepewnym krokiem, be�kocz�c jakie� zach�caj�ce s�owa. Ale Karpus wysun�� si� naprz�d i�jednym uderzeniem kija zwali� pijaka na ziemi�.
Na forum, w�r�d najelegantszych sklep�w, znajdowa�a si� ksi�garnia Marusa. Gdy wszed�szy do sklepu zsun�a kaptur z�g�owy, kupiec sk�oni� si� nisko, poznawszy znan� sobie klientk�.
� Witaj, pani. Czym mog� ci s�u�y�?
� Dosz�o do mnie, Marusie, �e posiadasz na sk�adzie nowe utwory Filodema.
� Mam je rzeczywi�cie. � Si�gn�� do p�ki, na kt�rej le�a�y rulony, ka�dy przewi�zany barwnym sznurkiem. � Oto jeden z�tych, kt�ry zosta� napisany pod dyktando samego poety.
� O�czym m�wi utw�r?
� Tym razem Filodem ofiarowa� swoim czytelnikom ucieszne epigramaty, opisuj�ce zabawy z�kochank�...
� I�nie ma w�nich nic z�opis�w ziemi, na kt�rej urodzi� si� poeta?
� Nie, pani. Tym razem czcigodny filozof tr�ci� struny amora.
Rzuci�a okiem na rulon, przeczyta�a kilka zda�, po czym odda�a rulon kupcowi.
� Takich wierszy nie szukam. Te epigramaty przypominaj� mi plugawe wierszyki, jakie gawied� wypisuje na murach. Szkoda, �e poeta obr�ci� zainteresowania w�inn� stron�.
� �miem powiedzie�, pani, �e jednak te weso�e wierszyki czytywane s� ch�tniej ni� westchnienia poetyckie. I�autor, i�ja zarabiamy na nich lepiej. Filodem potrzebuje pieni�dzy. Przywi�z� sobie ostatnio z�Baj�w now� kochank�... Jest m�oda jak ty, pani.
Nie odpowiedzia�a. Nawet w�mie�cie, jak Pompeje, znane by�y powszechnie mi�ostki podstarza�ego poety. Widzia�a go kiedy� podczas misterii dionizyjskich goni�cego z�rozwianym w�osem za bachantk�, kt�ra w�nami�tnym ta�cu zrzuci�a z�siebie peplum.
Marus odprowadzi� j� do drzwi sklepu.
Zrobi�o si� p�no. Po niebie, na kt�rym tu i�tam wisia�y ob�oki niby zapomniana na sznurze bielizna, toczy� si� ksi�yc. Czasami znika� zakryty, ale jego blask prze�wietla� ob�ok jak p�omie� lampy tafl� grubego szk�a. Na rozb�yszczonej tarczy wida� by�o ciemne, tajemnicze zarysy.
�wiat�a targowiska zaczyna�y gasn��. Kupcy zamykali sklepy i�stragany, s�ycha� by�o stukot ci�kich okiennic. Na pustoszej�ce ulice wychodzi�y �aciate koty, w�dzie� kryj�ce si� mi�dzy krzewami. W�mroku doszed� wrzask napadni�tej przez samca kotki, jednocze�nie rozpaczliwy i�nami�tny.
� Chod� � powiedzia�a do Nizy. � Chc� jeszcze zaj�� tutaj.
Skr�ci�y w�boczn�, kr�tk� uliczk�. Sklep, przed kt�rym si� zatrzyma�a, by� zamkni�ty. Nad wej�ciem wisia� metalowy rogal og�aszaj�cy piekarni�. Mur po obu stronach drzwi pokryty by� nieprzyzwoitymi rysunkami i�napisami. Obok wielkiego fallusa kto� wypisa� czterowiersz wykpiwaj�cy obrzezanie.
Kaza�a Karpusowi zastuka�. Musia� to zrobi� kilka razy, zanim otworzy�o si� ma�e okienko w�drzwiach i�rozleg� si� gniewny, nosowy g�os:
� Kto tam? Kto si� dobija?
� To ja � powiedzia�a zza plec�w niewolnika � chyba poznajesz mnie, Abinerze?
Ksi�yc wymota� si� z�welonu i�za�wieci� mocniej, spadaj�c wprost na jej g�ow�, z�kt�rej zsun�a kaptur.
� Co z�tego, �e poznaj�? P�na pora. O�tej porze pod moje drzwi przychodz� tylko �obuzy, kt�rzy maluj� r�ne �wi�stwa. Czego chcesz?
� Chc� zamieni� kilka s��w z�siostrzenic� twojej �ony, kt�ra do was przyjecha�a.
� Sk�d o�tym wiesz?
� Mniejsza z�tym, sk�d. Chc� z�ni� m�wi�.
� Ona nie b�dzie z�tob� rozmawia�a. Nie nale�ysz do naszych.
Ogarn�� j� nag�y gniew.
� Ostrzegam ci� � powiedzia�a ostro � je�li nie otworzysz drzwi i�nie pozwolisz mi rozmawia� z�t� dziewczyn�...
Nie uko�czy�a gro�by us�yszawszy, �e piekarz zdejmuje podpieraj�c� drzwi sztab�. Jej s�owa musia�y go przestraszy�. Wiedzia� przecie�, kim jest, i��e jedno s�owo Lucjusza do kt�rego� z�edyl�w mog�o go nawet pozbawi� prawa do mieszkania w�mie�cie. By�o wiadomo, �e Tyberiusz nie lubi �yd�w.
Drzwi otworzy�y si�, ukaza� si� w�nich brodaty m�czyzna.
� Wejd� � warkn�� � ale oni � dorzuci� w�swoim j�zyku � niech nie wchodz�.
� Nie wejd� � zgodzi�a si�. Odwr�ci�a si�, powiedzia�a do Nizy i�Karpusa: � Poczekajcie na mnie.
Niza sprzeciwi�a si�:
� Nie mo�esz i��, pani, sama.
� Nie boj� si� � zapewni�a.
Posz�a za brodatym m�czyzn�. Prowadzi� j� przez piekarni�, pe�n� zapachu rozrobionego ciasta, do ma�ej izdebki w�g��bi. Przy stole, na kt�rym pali� si� kaganek, siedzia�y dwie kobiety. Zatrzyma�a si� w�progu, powiedzia�a:
� Pok�j wam.
Nie odpowiedzia�y, patrzy�y na ni� zaskoczone. Starsza z�kobiet, �ona piekarza, musia�a j� pozna�. Niespokojnie spogl�da�a to na ni�, to na m�a, kt�ry sta� z�ponur� twarz�. Zapyta�a:
� Po co ona tu przysz�a? Czego ona chce? Dlaczego j� wpu�ci�e�?
� Co jest dlaczego? � rzuci� ze z�o�ci�. � Nie twoja sprawa pyta�. Ona chce gada� z�ni� � wskaza� ruchem brody m�od� dziewczyn�. � Kto� jej wygada�, �e ona przyjecha�a. Pewno ten g�upiec Siba. Same nieszcz�cia spadaj� przez jego parszywy j�zyk.
Zapad�o milczenie pe�ne zapiek�ego gniewu. Powiedzia�a:
� Przysz�am tu, aby j� o�co� zapyta�. Spytam i�p�jd�. To twoja siostrzenica? � zwr�ci�a si� do piekarzowej.
� Skoro wiesz, po co pytasz? � odburkn�a kobieta.
� Przyp�yn�a statkiem?
� Statkiem.
� Tw�j brat mieszka w�Betanii?
� Jest tak, jak powiedzia�a�. � Odpowied� przypomina�a warkni�cie.
� Pami�tam go. Milka by�a wtedy dziewczynk�. Teraz, widz�, wyros�a. Tw�j brat � Joel, prawda? � By� zaprzyja�niony z�moim bratem.
� Tw�j brat, s�ysza�am, to godny cz�owiek, m�dry, uczony doktor, prawdziwy Izraelita. Nie taki jak ty � sykn�a nienawistnie.
� Nie twoja sprawa! Chc�, aby ona mi powiedzia�a, co si� dzieje u�mego brata?
Dziewczyna dot�d milcza�a. Mia�a du�e, czarne oczy i�pi�kne zro�ni�te nad czo�em brwi. Na jej twarzy nie by�o zawzi�to�ci, raczej ciekawo��.
� Ja ciebie tak�e pami�tam � powiedzia�a cicho. � Posz�a� wtedy za Szymonem i�wszyscy ci� podziwiali, �e jeste� jak... jak... Debora... jak Judyta... Ale potem, gdy Szymon zgin��, m�wili na ciebie z�e s�owa. Przeklinali ciebie... M�wili, �e nie wolno ci� wpu�ci� do �adnego izraelskiego domu... �e jeste� nieczysta...
� Dobrze m�wili � powiedzia�a piekarzowa.
Zmilcza�a jej uwag�. Pyta�a:
� Od tamtego czasu min�y dwa lata. Czy m�j brat �yje?
� �yje. Ale ci�gle choruje. Twoja siostra s�u�y mu i�opiekuje si� nim.
� Widujesz ich?
� Tak, cz�sto. Codziennie.
� Wspominali co� o�mnie?
� Nie, nic, nigdy.
� M�wi�a� im, �e jedziesz do Italii?
� M�wi�am.
� I�nie by�o mowy o�tym, �e mo�esz si� spotka� ze mn�?
� Nie. Oni nie wiedz�, gdzie jeste�. I�nie chc� wiedzie�. S�ysza�am, jak Marta nieraz m�wi�a: �Nie mam siostry�.
Oddycha�a szybko i�ci�ko jak kto�, kto zbyt d�ugo trzyma� g�ow� pod wod�. Milczenie przerwa� Abiner. Rzuci� niecierpliwie:
� Ju� p�no. Ona ci powiedzia�a wszystko, co wie. Id� sobie.
� Jeszcze chwila. Powiedz � zwr�ci�a si� na nowo do Milki. � Co si� dzieje w�kraju, w�Jerozolimie?
� Nie wiem, czego si� chcesz dowiedzie�. �wi�tynia ju� prawie ze wszystkim wyko�czona. Na �wi�ta przybywaj� do niej wielkie t�umy pielgrzym�w...
� A�w Judei? Czy jest spok�j?
� Nikt teraz z�Rzymianami nie walczy. Podobno kryje si� w�g�rach resztka ludzi Szymona, ale oni tylko napadaj� na kupc�w... Za to ca�e t�umy chodz� teraz nad Jordan do proroka...
� Do proroka? Co to za prorok?
� Nazywa si� Jan syn Zachariasza. �y� przez lata na pustyni. Teraz przyszed� nad rzek�. Upomina ludzi, aby nie grzeszyli. Wzywa, aby si� obmywali w�wodzie na znak odrzucenia od siebie wszelkiego z�a. Bo on m�wi, �e po nim przyjdzie inny prorok, wi�kszy ni� on...
� Kiedy ma przyj��?
� Jan m�wi, �e nied�ugo, �e ju� jest. By�am nad Jordanem i�s�ysza�am, jak wo�a�, �e gdy tamten przyjdzie, b�dzie chrzci� ludzi ogniem.
� I�do Jana idzie wielu?
� Id� wszyscy. Nawet z�odzieje, poborcy, dziewczyny uliczne...
� Po co?
� On ich chrzci, wzywa, by pokutowali...
Powiedzia�a zamy�lona, jakby sama do siebie...
� Szymon nie kaza� pokutowa�. Walczy�...
Urwa�a i�zamilk�a. Zrobi�a si� cisza. Z�k�ta rozleg� si� z�y g�os piekarza:
� Ju� p�no... Id� ju�.
� Id� � odrzek�a. � Pok�j wam.
Nikt jej nie odpowiedzia�. Abiner poszed� przodem z�kagankiem w�r�ku. Znowu przeszli przez ciep��, dysz�c� zapachem chleba piekarni�. M�czyzna odsun�� sztab�. Przed domem, w�blasku ksi�yca stali Niza i�Karpus. Mijaj�c pr�g powt�rzy�a:
� Pok�j wam.
Ale us�ysza�a tylko odg�os spluni�cia. Drzwi zamkn�y si� za ni�, szcz�kn�a zasuwana sztaba.
Odruchowo za�mia�a si�. Gniewnie i�gorzko. Mia�a dziwne uczucie, �e ten �miech zabrzmia� tak, jakby nie by� jej �miechem. Troch� tak, jak zwyk� �mia� si� Melito.
3
Cubiculum by�o ma�e, pogr��one w�ciemno�ciach. Okno zamyka�y ci�kie okiennice. Przychodzi�o si� tu tylko, aby spa�. Le��cy obok Lucjusz pogr��ony by� w�g��bokim �nie. Jego nagie cia�o pachnia�o olejkami, jakimi si� skropi� id�c do Poppeusz�w, jego oddech � wypitym winem.
� Ona nie warta ciebie � m�wi� po powrocie pochylony nad ni�. � Ma�a, chuderlawa... Musi mie� obwis�e piersi... Ale rozumiesz...?
� Rozumiem... � jej palce zaciska�y si� na barkach m�czyzny.
Potem zasn��, ale ona spa� nie mog�a. My�li wci�� wraca�y do gniewnej rozmowy u�piekarza. Gdy Szymon zawo�a� na ni�, wiedzia�a, �e wzywa do walki. I�walczyli�my � my�la�a. Wierzy�a, �e trzeba by�o walczy�. Nie uleg�a bez walki. Jej palce pow�drowa�y pod lew� pier� i�odnalaz�y blizn�, miejsce, w�kt�re pchn�a si� no�em. Nieporadnie i�zbyt s�abo. Wyrwano jej n�, zanim zdo�a�a uderzy� po raz drugi. �Zbyt �adna jeste�, moja ma�a � powiedzia� Lucjusz. � Nie pozwol� ci odebra� sobie �ycia. Chc� ci� mie�.� Przywo�a� znaj�cego si� na opatrywaniu ran �o�nierza, aby zaj�� si� jej ran�. Gdy j� odprowadzano do namiotu Lucjusza, widzia�a jak inne dziewcz�ta gwa�cone by�y przez �o�nierzy na ��ce, na oczach ich ojc�w, braci, kochank�w.
Oddzia� Szymona zosta� zaskoczony i�rozbity. On sam zgin�� jako jeden z�pierwszych. Resztka powsta�c�w wpad�a w�zastawion� pu�apk�. Na schwytanych m�czyzn czeka�y krzy�e, ustawione wzd�u� drogi. Namiestnik chcia�, aby taka �mier� odstraszy�a �yd�w od nowych bunt�w. Przy oddziale zwyci�zcy znale�li gromad� m�odych dziewcz�t. Oddano je �o�nierzom.
Ten tak�e, kt�ry j� odprowadza� do namiotu, patrzy� na ni� �akomie, nie �mia� jednak tkn�� branki swego wodza. Zwi�za� jej r�ce i�nogi i�zostawi� le��c� na ziemi. Le�a�a os�abiona utrat� krwi � ale bardziej jeszcze przybita poczuciem doznanej kl�ski.
Posz�a za Szymonem nie dlatego, �e porwa� j� jako m�czyzna. Tamto przysz�o potem, gdy ju� prowadzili �ycie walcz�cego oddzia�u. Kiedy spotka�a go, zdoby� j� s�owami. M�wi� o�ha�bi�cej niewoli, w�jakiej znajduje si� Izrael, o�wielkiej jego przesz�o�ci, o�obietnicach Najwy�szego, o�namaszczonym wodzu-mesjaszu, kt�ry przyjdzie, aby porwa� ca�y nar�d do zwyci�skiej walki, o�wielkim triumfie nad nieczystymi. M�wi� gor�co, z�zapa�em, a�ona s�ucha�a go � i�da�a si� porwa� jego s�owom. Tak cz�sto marzy�a i�oto pod jego s�owami marzenia zacz�y przybiera� widzialny kszta�t. W�ich domu tylko Marta �y�a �yciem codziennych, ludzkich spraw. Ona i�ich brat ogarni�ci byli marzeniami. Tylko �e �azarz odnajdywa� swoje marzenia w�rulonach natchnionych ksi�g � i�to mu wystarcza�o. Dla niej marzenia musia�y przybra� wygl�d postaci ludzkiej.
Szymon z�gromad� zwolennik�w wyruszy� w�g�ry judzkie. W�okolicach Masady rozgromi� oddzia� wojsk pomocniczych, kt�re wys�a� za powsta�cami prokurator. Syt triumfu zjawia� si� w�miasteczkach w�pobli�u Jerozolimy, by �ci�ga� nowych rekrut�w do swego oddzia�u. Ochotnik�w nie brak�o. W�Jerozolimie znajdowa�y si� wielkie rzesze robotnik�w �ci�gni�tych z�ca�ego kraju do budowy �wi�tyni. Ale praca by�a ju� na uko�czeniu, wi�c ludzie nie wiedzieli, co maj� ze sob� robi�. Wraca� do wiosek, z�kt�rych przyszli, nie chcieli. �yli nadziej� na jakie� nieoczekiwane rozwi�zanie. S�owa Szymona i�wysy�anych przez niego ludzi trafia�y do nich �atwo. Ma�y oddzia� ur�s� do kilkuset.
Szymon wezwa� tak�e dziewcz�ta, uwa�aj�c, �e mog� by� przydatne w��yciu obozowym, a�tak�e do kontakt�w z�ludno�ci� osiad��. By�a pierwsza, kt�ra si� do oddzia�u zg�osi�a.
Brat i�siostra usi�owali j� zatrzyma�. �azarz � cho� tak�e marzyciel � nie wierzy� Szymonowi. To prawda � m�wi� � �e �wi�te ksi�gi zapowiadaj� przybycie Pomaza�ca, kt�ry dokona wielkiej przemiany w�losie Izraela. Czy jednak b�dzie to wojownik ludzki, czy te� przyjdzie na czele szereg�w anielskich? � co do tego badacze ksi�g nie byli zgodni. Ludzi, jak Szymon, pojawia�o si� ju� kilku. Wzywali do walki, lecz �aden nie osi�gn�� zwyci�stwa. Gin�li wraz ze swymi zwolennikami. Od czasu Machabeusz�w nar�d wykrwawia� si� wiele razy. Jak mo�na walczy� z�Rzymem, kt�ry panuje nad ca�ym �wiatem?
Inaczej m�wi�a Marta: M�czy�ni maj� swoje sprawy m�skie � pracuj� lub walcz�. Kobiety s� stworzone do czego innego: maj� pilnowa� domu, rodzi� i�wychowywa� dzieci, s�u�y� m�owi. Twoje �ycie � m�wi�a � winno by� przygotowaniem do s�u�enia. Dziewczyny nie id� mi�dzy m�czyzn. Z�tego mo�e by� tylko nieszcz�cie.
Zamkn�a uszy na te t�umaczenia, nie pos�ucha�a zakaz�w. Nic jej nie mog�o powstrzyma�. Z�ca�ym zapa�em w��czy�a si� w��ycie oddzia�u powsta�c�w. Gotowa�a jedzenie, pra�a bielizn�, piel�gnowa�a rannych, chodzi�a na zwiady, wype�nia�a polecenia Szymona. Widzia�a w�nim wodza-pomaza�ca. Ka�de jego s�owo by�o dla niej rozkazem. Gdy pewnej nocy za��da�, aby mu si� odda�a � uczyni�a to bez sprzeciwu. Nie umia�a by� niepos�uszna, chocia� zaskoczy�o j� jego ��danie. Widocznie, my�la�a, tak by� musia�o. Szymon by� w�swych ��daniach brutalny. Powinno to by�o jej pochlebia�, �e w�a�nie j� sobie wybra�, kiedy jednak rol� wodza-pomaza�ca zamieni� na rol� kochanka, oczekiwa�a od niego uczu�. Tych jednak nie zazna�a. Wtedy zacz�a sobie powtarza�, �e wielkie dzie�o, kt�remu s�u�� oboje, wymaga ofiar. Powtarza�a to sobie a� do chwili, gdy przekona�a si�, �e nie jest jedyn� spo�r�d dziewcz�t, od kt�rych Szymon ��da� uleg�o�ci...
A w�a�nie w�tym czasie dosz�o do starcia z�Rzymianami. Nie byli to tym razem �o�nierze legii pomocniczych, niezbyt dobrze wyszkoleni i�nie skorzy do nara�ania si� w�walce. Nieoczekiwanie pojawili si� �o�nierze legii Fulminata. W�mig rozgromili oddzia� Szymona. Widzia�a, jak Szymon pad� w�pierwszym starciu. Ten, kt�rego mia�a za pomaza�ca, pad� przebity kr�tkim rzymskim mieczem. Pr�bowano ratowa� si� ucieczk�. Poci�gni�ta przez inne dziewcz�ta bieg�a �kaj�c. Ogarni�ci panik� dopadli ukrytego w�r�d ska� obozu. Ale tam ju� tak�e byli Rzymianie. Kilku najsilniejszym m�czyznom uda�o si� przedrze� i�uciec. Reszta mia�a do wyboru: zgin�� w�beznadziejnej walce lub z�o�y� bro�. Ale nawet z�o�enie broni nie ocali�o ich od �mierci.
Le��c zwi�zana w�namiocie dow�dcy Rzymian nie mia�a w�tpliwo�ci, co j� czeka.
Czy mog�a przypuszcza�, �e stanie si� co� zgo�a nieoczekiwanego? �e w�ramionach swego zdobywcy znajdzie to, czego nie znalaz�a u�Szymona. Twardy zwyci�zca nie potraktowa� jej jak �upu wojennego. Spodoba�a mu si�. Brutalno�� ust�pi�a w�nim delikatno�ci. Musia�a przyzna�, �e okaza� jej czu�o��, jakiej dot�d nie zazna�a. Szymon uczyni� j� swoj� niewolnic�. A�cz�owiek, kt�rego sta�a si� niewolnic� � traktowa� j� jak kochank�.
Lucjusz nie pozwoli�, aby j� wi�zano, gdy wychodzi� z�namiotu. Ona za� nie pr�bowa�a uciec. To prawda, �e nie by�oby to �atwe. Namiot wodza sta� zawsze zwr�cony wej�ciem w�stron� obozu. Rzymianie, pozostawiwszy cia�a buntownik�w na krzy�ach, przenie�li si� w�inne miejsce. Po trzech dniach odpoczynku manipu� wyruszy� na p�noc do miejsca, w�kt�rym obozowa� legion. Jak si� dowiedzia�a, �o�nierze zostali przys�ani przez legata Syrii na pro�b� prokuratora Judei, aby rozprawili si� z�buntownikami, kt�rym nie potrafili da� rady �o�nierze kohorty wojsk pomocniczych. Wr�cili po wype�nieniu zadania.
Natomiast Lucjusz, odes�awszy �o�nierzy z�kilkoma tylko legionistami, skierowa� si� ku Jerozolimie. Wieziono j� wozem zaprz�gni�tym w�mu�a, zabranym ch�opom. Wci�� by�a s�aba po utracie krwi. Przy wozie z�obu stron jechali �o�nierze. Stara�a si� nie my�le� o�tym, �e s� to ci sami, kt�rzy ukrzy�owali towarzyszy Szymona i�gwa�cili jej towarzyszki. Teraz u�miechali si� do niej i�byli gotowi spe�ni� ka�d� jej pro�b�.
Nie wiedzia�a, co to oznacza, �e zbli�aj� si� do Jerozolimy. Podczas kr�tkiego postoju, gdy siedzia�a na le��cym pniu posilaj�c si�, Lucjusz zbli�y� si� do niej. Usiad�szy obok, powiedzia�:
� Jedziemy, Magdaleno, do Jerozolimy. Chc� odwiedzi� prokuratora Judei. Jego �ona jest moj� siostr�. Nie widzieli�my si� od kilku lat...
Wi�c Klaudia Prokula by�a siostr� Lucjusza? Widzia�a kiedy� w�poczcie przeje�d�aj�cego przez miasto prokuratora, jego �on�, wysok�, przystojn� kobiet� o�dobrej, ale smutnej twarzy. Przypomina�a sobie r�wnie�, co s�ysza�a, �e Klaudia nawi�za�a znajomo�� z�niekt�rymi cz�onkami Sanhedrynu i�ucz�szcza na zebrania Prozelit�w Bramy.
Blisko�� Magdaleny obudzi�a czu�o�� m�czyzny. Ogarn�� j� ramieniem. To ci�g�e okazywanie uczu� nie mog�o pozostawi� j� oboj�tn�.
� Jeste� s�odka, dziewczyno � powiedzia�. Nigdy nie przypuszcza�em, �e spotkam kogo� takiego jak ty. Nie oddam ci� nikomu. B�dziesz moj�. Kocham ci�. Ale i�ty, czuj� to, pragniesz mnie...
To by�a prawda, chocia� wzbrania�a si� do tego przyzna�. Czu�a si� winna s�abo�ci, jaka j� ogarnia�a, gdy si� do niej zbli�a�.
� Zabior� ci� � m�wi� dalej. � Pojedziesz ze mn�. Najpierw do Syrii, a�potem do Italii. Sko�czy� si� czas mojej s�u�by. Wracam do swoich... Masz tu kogo� bliskiego? � zapyta�.
� Brata i�siostr�.
� Aby ci pokaza�, jak bardzo mi jeste� droga, pozwol� ci ich zobaczy�. Ale b�dziesz musia�a przyrzec, �e nie uciekniesz.
Pomy�la�a, �e je�li nie ma do ko�ca �ycia czu� wstydu, i� �yje z�cz�owiekiem, kt�ry zabi� Szymona i�ukrzy�owa� jego zwolennik�w � musi spr�bowa� ucieczki.
4
Prokurator Judei by� cz�owiekiem trzydziestoparoletnim. Pochodzi� z�Galii. Brak znajomo�ci i�maj�tku uniemo�liwia�y mu przez d�u�szy czas otrzymanie jakiego� powa�niejszego i�korzystnego stanowiska. Ma��e�stwo z�Klaudi� Prokul� pozwoli�o na spotkanie z�pot�nym Sejanem. Niech��, jak� Poncjusz okazywa� wobec �yd�w � pami�tny trudno�ci, jakie sprawiali mu lichwiarze �ydowscy, u�kt�rych by� w�m�odo�ci zad�u�ony � zwr�ci� uwag� prefekta. Nied�ugo potem Pi�at otrzyma� propozycj� obj�cia stanowiska prokuratora Judei.
Przed dwudziestu pi�ciu laty Judea zosta�a prowincj� cesarsk�. Przedtem wchodzi�a w�sk�ad kr�lestwa rz�dzonego przez Heroda. Po �mierci Heroda i�po przeniesieniu jego zw�ok w�z�oconej lektyce do twierdzy Herodium, kt�r� zmar�y kr�l przeznaczy� na sw�j grobowiec, tron obj�� wyznaczony przez ojca syn, Archelaos. Ale m�ody, niedo�wiadczony w�adca wszed� od razu w�konflikt z�wp�ywow� i�pot�n� sekt� faryzeuszy. Konflikt zamieni� si� w�buntownicze wyst�pienia, w�zamieszki st�umione krwawo przez Archelaosa. Przekonany, �e znajdzie uznanie dla swej stanowczo�ci, kr�l wyjecha� do Rzymu, pragn�� bowiem otrzyma� koron� z�r�k swego protektora � cesarza. Zaledwie jednak Archelaos odp�yn�� � zamieszki wybuch�y z�now� si��. By�y tak wielkie i�gwa�towne, �e zarz�dca Syrii, Warus, poczu� si� zobowi�zany do ich st�umienia. Przybycie do Judei legionist�w nie przynios�o jednak pokoju. Przeciwnie � rozruchy zamieni�y si� w�prawdziw� wojn�, kt�ra ogarn�a ca�y kraj.
Warus ostatecznie st�umi� bunty. Pola�a si� krew, a�wiele miast, miasteczek i�wsi leg�o w�ruinie. Zrozpaczona ludno��, dotkni�ta n�dz�, wys�a�a delegacj� do Rzymu z�b�aganiem, aby cesarz zni�s� monarchi� i�sam obj�� w�adz� nad Palestyn�. Nikt nie chcia� powrotu Archelaosa. Oktawian rozstrzygn�� spraw� w�taki spos�b, �e dokona� podzia�u herodowego kr�lestwa. Archelaosowi pozostawi� Jude�, Samari� i�Idume�, za� pozosta�e prowincje odda� innym synom Heroda: Antypasowi i�Filipowi.
Archelaos wr�ci� do Jerozolimy dysz�c pragnieniem zemsty na tych, kt�rzy oskar�ali go przed cesarzem i�chcieli si� go pozby�. Jego rz�dy by�y krwawe i�okrutne. Znowu po�pieszy�y do Rzymu delegacje z�b�aganiami, aby cesarz uwolni� kraj od tyrana. Tym razem Oktawian spe�ni� pro�by �yd�w: skaza� Archelaosa na zes�anie do Galii, a�Jude� uczyni� prowincj� cesarsk�.
Pi�at, kt�ry zosta� prokuratorem przed czterema laty, mia� przed sob� trzech poprzednik�w, kt�rzy rz�dzili krajem tward� r�k�. Dzi�ki protekcji Sejana pozwolono Pi�atowi, aby wbrew istniej�cym przepisom towarzyszy�a mu �ona.
W pogodne, ciep�e popo�udnie, kiedy ju� pal�cy skwar, spadaj�cy w�po�udnie na miasto nieco przygas�, a�nad p�askimi domami Jerozolimy czu� by�o powiew zachodniego wiatru, Lucjusz i�Pi�at siedzieli na tarasie pa�acu Heroda, kt�ry namiestnik traktowa� jako sw� rezydencj� podczas przyjazd�w do Jerozolimy.
� Mia�em nadziej� � m�wi� Pi�at ko�ysz�c trzymanym w�r�ku kielichem, w�kt�rym pochrupywa�y wrzucone do wina kawa�ki lodu � �e nasz pobyt tutaj nie potrwa zbyt d�ugo. Tak mi zreszt� obiecywa� Sejan. Wie, �e nie znosz� �yd�w. M�wi�em mu o�tym wiele razy. Ale mo�e w�a�nie dlatego zmiana wci�� nie przychodzi. Zaczynam mie� ju� dosy� siedzenia tutaj. Kraj biedny, niewiele mo�na z�niego wycisn��. Ludzie brudni i�wrodzy. Gdyby nie tych par� rod�w kap�a�skich, kt�rych przedstawiciele maj� jak�� og�ad�, nie by�oby do kogo otworzy� ust. A�ci faryzeusze! Sekta zaciek�ych buntownik�w. W�ka�dej chwili gotowi popchn�� ci�b� do walki.
� Czego chc�? Przecie� sami prosili o�opiek� cesarza.
� Kiedy si� ich przyci�nie, b�d� b�agali o�lito��, ale kiedy da si� im wolno��, staj� si� bezczelni! Ale ja im przycieram rog�w. Jestem pewien, �e Sejan potrafi to oceni�. Gdy tylko obj��em w�adz�, kaza�em kohorcie, kt�ra tutaj w�mie�cie kwateruje, wmaszerowa� otwarcie, w�dzie�, ze znakami pu�kowymi. Wyobra� sobie, �e oni uwa�aj� za obraz� swej religii, gdy zobacz� znak z�wyobra�on� g�ow� ludzk� lub postaci� zwierz�c�. Moi poprzednicy ust�powali im. Polecali, aby kohorta odprawiaj�ca s�u�b� w�mie�cie, przychodzi�a bez znak�w!
� Pogodzili si� z�twoim zarz�dzeniem?
� Nie. Zebra�o si� par� setek �yd�w pod moim pa�acem w�Cezarei. Podszczuwani przez faryzeuszy par� dni koczowali przed bram�, nie przestaj�c wrzaskiem domaga� si� zabrania znak�w. Po trzech dniach kaza�em setnikowi og�osi�, �e je�eli si� natychmiast nie rozejd�, ka�� �o�nierzom uderzy� na nich. I�wiesz, jak to przyj�li? Ukl�kli i�o�wiadczyli, �e wol� straci� �ycie, ni� pozwoli� na obraz� swej religii. Musia�bym kaza� zabija�, aby si� ich pozby�.
� Ust�pi�e�?
� Co mia�em zrobi�? Sejan chce, abym ich trzyma� kr�tko, ale w�Rzymie nie �ycz� sobie rozlewu krwi. �ydzi maj� niebywa�e wp�ywy na dworze. Op�tali wiele kobiet...
� Przecie� cesarz ka�e ich wyp�dza� z�miasta.
� Co pewien czas. Ale wyp�dza si� jedynie zwyk�� ho�ot�. �ydowskich bogaczy, mim�w, lekarzy nikt nie ruszy. A�ci wyp�dzeni te� na nowo wracaj�. Gdyby nie Sejan, staliby si� znowu tacy pot�ni, jak za Cezara. Co to za �ydowska dziewczyna, kt�r� ze sob� przyprowadzi�e�?
� Znalaz�em j� w�obozie tego Szymona, kt�rego band� rozbili�my.
� Buntownica?
� W�a�ciwie tak.
� Gdyby trafi�a na mnie, kaza�bym j� ukrzy�owa�.
� Daj spok�j. Takie pi�kne cia�o. A�jaka kochanka!
� Uwa�aj. Oni umiej� dzia�a� przez kobiety. Na mnie uroda �yd�wek nie dzia�a. Pami�tam, kim s�.
� Jednak, jak s�ysza�em, pozwoli�e� Klaudii spotyka� si� z��ydowskimi nauczycielami i�bra� udzia� w�jakich� �ydowskich misteriach.
Pi�at czas jaki� k�opotliwie przebiera� palcami.
� Pozwoli�em. To prawda... Wcale tym nie jestem zachwycony. Ale widzisz, biedaczka, nie ma tu �adnych rozrywek. Straszny kraj ta Judea! Chcia�bym, aby Sejan pami�ta� o�swojej obietnicy. Mo�e go widzia�e�?
� By�em ca�y rok w�Syrii. Teraz dopiero jad� do Italii. Jak wiesz, mamy z�ojcem will� w�Pompejach. Mo�e b�d� mia� okazj� tam go zobaczy�. Cz�sto odwiedza cesarza. Wpada tak�e na odpoczynek do Baj�w. Kiedy go zobacz�, przeka�� mu pozdrowienia od ciebie.
� Nie tylko pozdrowienia. Mam dla niego kilka cennych drobiazg�w. Kiedy poleci�em odnowi� akwedukt, si�gn��em do skarbnicy tutejszej �wi�tyni. Byli strasznie oburzeni. Znowu pr�bowali tej samej gry co wtedy, w�Cezarei. Oni si� k��c� mi�dzy sob� i�kap�ani m�wi� najgorsze rzeczy o�faryzeuszach. Ale gdy wyst�puj� przeciwko mnie, id� r�ka w�r�k�. �ci�gn�li znowu olbrzymi t�um. Ale tym razem by�em m�dry. Zamiast wys�a� przeciwko nim �o�nierzy z�mieczami, kaza�em cz�ci kohorty okry� si� p�aszczami i�wzi�� ze sob� mocne kije. Sprawili �ydom takie lanie, �e od razu pouciekali. Wzi��em ze skarbca, ile chcia�em. A�tak�e kilka pi�knych klejnocik�w. B�d� si� na pewno podoba�y Sejanowi.
� Nie omieszkam mu przekaza� tw�j dar i�powiedzie�, sk�d pochodzi. Ale teraz ja chc� ci� prosi� o�pomoc.
� Jestem na twoje us�ugi.
� Moja pi�kna �yd�wka ma tu w�okolicy rodzin�. Prosi�a, aby si� mog�a z�nimi zobaczy�...
� Chcesz tak�, kt�ra by�a w�bandzie walcz�cych buntownik�w, pu�ci� wolno?
� Nie, wcale jej nie chc� pu�ci�. To moja niewolnica, zabior� j� ze sob�. Ale pragn� spe�ni� jej pro�b�...
� Ju� widz�, �e zaczyna tob� kr�ci� wedle swej woli. M�wi� ci jeszcze raz: uwa�aj. Sejanowi tak�e by si� to nie podoba�o, gdyby si� dowiedzia�. Chcesz j� zabra� � zabieraj. Ale je�li j� pu�cisz do swoich, albo ucieknie, albo oni j� porw� i�ukryj�, a�wtedy nie znajdziemy jej nigdy.
� Pozwol� jej i�� pod stra�� �o�nierzy. Obieca�em...
� Obieca�e� �ydowskiej niewolnicy! Dziwny z�ciebie cz�owiek, Lucjuszu. Twardy �o�nierz, a�s�uchasz pr�b schwytanej buntownicy. I�w tobie, i�w Klaudii jest jaka� mi�kko��, kt�rej nie rozumiem. Jej jako kobiecie mniej si� dziwi�. Nudzi si�. Zawsze j� ci�gn�o do jakich� misteri�w. Nie wystarcza�o jej sk�adanie zaleconych ofiar. Czego� szuka, czy za czym� t�skni. Ale to podobno dotyka ostatnio wiele kobiet. Ty jednak... Do licha, powiniene� by� twardszy.
� Nie b�dziesz mia� jednak pretensji, gdy j� puszcz�? Oczywi�cie pod stra��?
� R�b, jak chcesz. Tylko nie miej do mnie �alu, je�li stracisz dziewczyn�. Ci �ydzi maj� piekielne pomys�y. Chcia�bym ju� przesta� na nich patrze�. Mo�e mi wreszcie Sejan wyrobi jakie� inne stanowisko.
Gdy tak rozmawiali ze sob�, w�ogrodzie pa�acowym, pod szeleszcz�cymi li��mi palm, pochylone nad basenem, w�kt�rym kwit�y wodne kwiaty i�do kt�rego spada�y krople z�bij�cej po�rodku fontanny, sta�y dwie kobiety.
�ona prokuratora by�a kobiet� m�od� i�w�a�ciwie urodziw�. Jej urod� jednak pokrywa�, niby py� pi�kn� rze�b�, opar smutku. Mia�a cer� blad�, du�e podkr��one oczy, zaci�ni�te jakby bole�nie usta. Porusza�a si� wolno, melancholijnie. Nie by�o na niej prawie �adnych ozd�b. Robi�a wra�enie kogo� pogr��onego w��a�obie.
Magdalena odbija�a od niej wygl�dem. Jej �mia�a uroda by�a wci�� urod� dziewczyny, a�nie kobiety dojrza�ej. Czarne w�osy spadaj�ce na czo�o, czarne oczy pod r�wnymi �ukami brwi, usta du�e, ale kszta�tne. S�o�ce nada�o jej twarzy ton brunatny. Os�abione utrat� krwi cia�o znowu nabiera�o si�y i�gibko�ci.
� To dobrze � m�wi�a Klaudia � �e Lucjusz zabiera ciebie. Je�li potrafisz by� dla niego mi�a, on da ci tak�e wiele rado�ci. Nie b�j si� go. To cz�owiek dobry, ceni�cy mi�o�� i�przywi�zanie. Spodoba�a� mu si� bardzo. Dotychczas nie widzia�am, aby okazywa� tyle zainteresowania dziewczynie. Ju� si� ba�am, �e b�dzie, jak tylu, wola� ch�opc�w. Postanowi� ci� zabra� do Italii. Jestem przekonana, �e da ci wolno��. Raz wyzwolona, staniesz si� pani� swojego losu. Nie tak, jak kobiety tutejsze. Lucjusz ci pomo�e. On jest dobry. Jeszcze gdy by� ch�opcem, �miali si� z�niego, �e jest mi�kki jak dziewczyna...
� Jest dobry � przyzna�a. � Nie s�dzi�am, �e b�dzie taki...
� Powinna� mie� z�nim dziecko. Kobieta, gdy ma dziecko, ma zawsze dla kogo �y�. Ja nie mam dzieci. Ma�o kobiet w�Rzymie rodzi teraz dzieci. Jest mi bardzo smutno. Pewna jestem, �e gdybym mia�a dziecko i�Poncjusz by�by inny... Ju� my�la�am o�adoptowaniu. Ale on tego nie chce...
Zapad�o milczenie. Kobiety oddali�y si� od fontanny i�podesz�y do tarasu. Z�g�ry patrzy�y na miasto. Dogasaj�ce s�o�ce rzuca�o czerwony blask na p�askie dachy dom�w. Cienie wie� zamkowych le�a�y niby d�ugie palce. Po drugiej stronie Xystosu wznosi�a si� ogromna bry�a �wi�tyni. Jej dach � naje�ony z�otymi strza�ami � zdawa� si� p�on��. Za �wi�tyni� majaczy�a w�dali szarozielona g�ra Oliwna.
Z ciasnych uliczek miasta dochodzi� gwar g�os�w, nawo�ywania sprzedawc�w, �a�osny ryk jucznych os��w. U�pione w�godzinach skwaru miasto, teraz o�ywa�o na nowo, t�tni�o aktywno�ci�. Tak bardzo czu�a si� przywi�zana do tych mur�w, tak bardzo kocha�a tych rozkrzyczanych ludzi.
� Masz kogo� bliskiego tutaj? � zapyta�a Rzymianka.
� Niedaleko st�d � wyci�gni�t� r�k� wskaza�a opadaj�cy w�stron� jeziora stok g�ry Oliwnej. � Brata i�siostr�.
� Czym si� zajmuje tw�j brat?
� Och, on czyta �wi�te ksi�gi. Rozmy�la nad nimi. Uk�ada haggady.
� Przychodz� tu do mnie czasami wasi doktorzy. Opowiadaj� mi o�waszej wierze, czytaj� mi z�waszych �wi�tych ksi�g. Macie tylko jednego Boga �wi�tego i�niewidzialnego. To takie pi�kne... Nie znosz� my�li o�bogach, kt�rzy s� jak ludzie... Jak mo�na czci� Jowisza, kt�ry mia� tyle kochanek w�r�d bogi� i��miertelniczek? Waszego Boga nie obci��aj� s�abo�ci ludzkie. I�dlatego w�a�nie wydaje si� bli�szy cz�owiekowi. Bli�szy n�dzy ludzkiej. Rozumiej�cy cierpienie...
Zwr�ci�a swe pi�kne fio�kowe oczy na �wi�tyni�. Wydawa�o si�, �e na co� czeka. Magdalena patrzy�a r�wnie� w�tamt� stron�. I�Lucjusz, i�jego siostra stawali si� jej dziwnie bliscy. A�jednak by�a zdecydowana skorzysta� z�pierwszej okazji, by uciec. Musia�a uciec. Musia�a pozosta� wierna sprawie, je�li nawet Szymon nie okaza� si� tym, kim s�dzi�a, �e jest.
5
Tej nocy prawie nie spa�a. Bezsennie przewraca�a si� na pos�aniu w�ciemnym cubiculum. Lucjusz nie przyszed� do niej. Zagada� si� do p�na z�Poncjuszem.
Jutro wszystko si� sko�czy � my�la�a � wr�c� do spokojnego �ycia w�Betanii. B�d� chodzi�a w��wi�ta do �wi�tyni i�z jej podw�rca b�d� patrzy�a na ci�kie mury pa�acu Heroda. Marta b�dzie patrzy�a na mnie po swojemu � surowo, ale ja wiem, �e pod t� surowo�ci� kryje si� wielka dobro� i�troska o�m�odsz� siostr�. �azarz kiwa� si� b�dzie nad swymi ksi�gami, ale czasami spogl�da� b�dzie na ni� u�miechni�ty. To, od czego odesz�a, wr�ci do niej wzbogacone do�wiadczeniami. Wymiecie ze swego serca py� i�brud, jaki w�nim osiad�...
Nie zobaczy wi�cej Lucjusza. To, co si� sta�o od chwili, gdy okrwawiona znalaz�a si� w�jego namiocie, zniknie jak sen. Nie pojmowa�a, jak si� to wszystko mog�o sta�. Nie rozumia�a siebie, Szymon by� dla niej bolesnym rozczarowaniem. Ale jak mog�a by� tak uleg�a wobec m�czyzny, kt�ry j� zdoby� i�kaza� pomordowa� jej towarzyszy? Mo�e by�oby inaczej � my�la�a � gdyby nie uleg�a wpierw Szymonowi? Gdyby to by� tylko akt przemocy... Ale tak nie by�o. Co� uczyni�o j� bezbronn� wobec m�czyzny � i�wobec samej siebie. Co�, co sprawi�o, �e odchodzi�a z��alem.
Rano Lucjusz spa�. Nie budzi�a go. W�atrium spotka�a Klaudi�.
� Jedziesz teraz? � spyta�a �ona prokuratora.
� Tak.
� Jed�, zobacz swoich. Ale nie s�uchaj ich, gdyby ci� chcieli zatrzyma�. B�d� m�dra. Przy Lucjuszu staniesz si� woln� kobiet�. Pami�taj o�tym, co ci m�wi�am o�dziecku. Je�li b�dziesz rozs�dna, zaznasz wi�cej szcz�cia ni� my, �ony... Sta�a� si�, wida�, bardzo droga Lucjuszowi, skoro tak ci ufa. Jed� i�wracaj.
Opu�ci�a pa�ac furtk� w�wie�y Hippikus. Jeden ze s�u�by przywi�d� dla niej os�a i�pom�g� na niego wsi���. Prowadzi� zwierz� za uzd�. Dwaj przydzieleni �o�nierze post�powali z�ty�u.
Nie szli przez miasto, ale ok�ln� drog� wzd�u� mur�w obok bram Syjo�skiej i�Gnojnej, pod wznosz�cym si� gro�nie naro�nikiem muru przy zbiegu dolin Hinnon i�Cedronu. Zeszli w�d� ku s�cz�cemu si� ledwo potokowi i�przekroczywszy go przy grobowcu Zachariasza weszli na drog� biegn�c� zboczem g�ry Oliwnej. Jak dobrze zna�a ka�dy jej zakr�t. Biega�a ni� od ma�ego dziecka co par� dni do miasta. Po lewej stronie do zbocza tuli�y si� bia�e domki okolicznych wsi � po prawej otwiera�a si� mglista, olbrzymia dolina, zda si� wyszarpana a� z�samego �ona ziemi. Wzrok gubi� si� w�dali. Na dnie doliny le�a�o jezioro � gro�ne i�nieruchome. Jego brzegami by�y poszarpane ska�y. Wiatr przywiewa� od wody znan� jej dobrze ostr� wo�.
Mimo wczesnej pory na drodze pe�no by�o ludzi. Wszyscy szli w�przeciwnym ni� oni kierunku � ku miastu. Ch�opi nie�li kosze z�warzywami na targ, rzemie�lnicy zrobione przez siebie przedmioty z�drewna, sk�ry lub s�omy. W�r�d id�cych nie brak�o pielgrzym�w przybywaj�cych z�daleka. Mo�na by�o ich pozna� z�daleka po skupionej postawie i�spojrzeniu utkwionym w�odkrywaj�cym si� ich oczom kszta�cie �wi�tyni. Wielu musia�o by� Galilejczykami, wykrzykiwali s�owa zachwytu gard�owym galilejskim narzeczem. Ci�gn�li tak�e kupcy. Prowadzili os�y ob�adowane klatkami z�ptactwem, przeznaczonym na ofiary, lub p�dzili ca�e stadka ma�ych barank�w, kt�re jakby odgaduj�c sw�j los, wydawa�y �a�osne meczenie.
Wszyscy id�cy zwracali ciekawe oczy na jad�c� na o�le dziewczyn� i��o�nierzy rzymskich, kt�rzy jej towarzyszyli. Nie chcia�a by� poznana, wi�c otuli�a si� p�aszczem i�nasun�a po�� na czo�o.
Zza zakr�tu zobaczy�a wreszcie domy Betanii. Le��c na wielkim szlaku prowadz�cym do Jerycha, wie� by�a miejscem postoju podr�uj�cych. Przy drodze sta� zajazd, obok niego dom uczonego doktora, Szymona, zwanego �tr�dowatym�, gdy� jako dziecko by� dotkni�ty t� straszn� chorob�, ale po pewnym czasie wszystkie jej oznaki znikn�y. Jej dom rodzinny znajdowa� si� nieco dalej i�wy�ej na zboczu. Gdy zeszli na w�sk� drog�, kt�ra prowadzi�a w�tamt� stron�, zacz�o jej mocno bi� serce. Zbli�a� si� moment, w�kt�rym mia�a podj�� ucieczk�. U�o�y�a sobie plan w�czasie drogi. My�la�a, �e podejdzie do furtki, zako�acze. Wyjdzie do niej Marta. Rzuc� si� sobie w�obj�cia, a�potem siostra zaprowadzi j� do domu, aby mog�a powita� �azarza. �o�nierze i�s�u��cy zostan� przed wej�ciem. Natychmiast wybiegnie na drug� stron� domu. By�a tam ma�a winnica. Niewidoczna mi�dzy krzewami wymknie si� na poro�ni�te krzewami zbocze. Przez ich g�szcz prowadzi�y �cie�ki. Zna�a je tak dobrze, tyle razy przemyka�a si� tamt�dy jako dziewczynka, aby zbiera� dzikie owoce. Ci�gle biegn�c dotrze do p�nocnego stoku g�ry. Okr��ywszy miasto uda si� do wsi Anatot. Tam ma znajomych, przyjaci�. Ukryj� j�...
Zanim dotarli do zagrody �azarza, przechodzili przez ma�� ��czk�. Bawi�o si� tu kilku ch�opc�w. Na widok nadchodz�cych zatrzymali si� w�swej zabawie. Patrzyli ciekawie na ni� i�na �o�nierzy. Nagle jeden zawo�a�:
� Patrzcie! To Magdalena! Siostra �azarza!
Otoczyli jad�cych ko�em. Wo�ali jeden przez drugiego:
� Tak, to ona!
� Przekl�ta!
� Dziewka nieczystych!
Kt�ry� chwyci� za kamie� i�cisn�� nim w�os�a. Przestraszone zwierz� zacz�o bryka�. Inny kamie� trafi� j� w�czo�o tak, �e upad�a na ziemi�. �o�nierze rzucili si� na ch�opc�w. Ci jednak rozlecieli si� b�yskawicznie niby stado wr�bli. Nie stracili jednak ch�ci atakowania. Rzucali kamieniami i�w ni�, i�w �o�nierzy. �cigani uciekali, by natychmiast powr�ci� z�innej strony. Skakali, a� im pejsy lata�y ko�o policzk�w. Osio� znowu dosta� kamieniem i�rzuca� si� jak w�ciek�y. Magdalena os�ania�a g�ow� p�aszczem przed �wiszcz�cymi pociskami.
Krzyki ch�opc�w wywo�a�y ich r�wie�nik�w. Zbiega�o si� ich coraz wi�cej. Wszyscy natychmiast brali si� do rzucania kamieni. Rozz�oszczeni �o�nierze dopadli wreszcie jednego z�atakuj�cych. Bili go i�kopali, sami jednak wci�� odbierali nowe uderzenia. Do ch�opc�w zacz�li przy��cza� wybiegaj�cy z�dom�w doro�li. Obok drobnych kamieni pada�y i�wi�ksze, zdolne zbi� z�n�g cz�owieka.
�o�nierze poczuli si� zagro�eni. Si�gn�li po proce i�zacz�li odpowiada� na kamienie strza�ami. Wy�wiczeni w�tym, zmusili atakuj�cych do cofni�cia si�. Os�aniaj�c Magdalen� skierowali si� pod murek okalaj�cy dom �azarza. Opar�szy si� o�niego czuli si� bezpieczniejsi. Celnymi strza�ami z�proc trzymali atakuj�cych z�daleka. T�um ch�opc�w i�m�czyzn wy�:
� �mier� dziewce!
� �mier� nieczystej!
� Niech ginie przekl�ta!
� Zat�uc suk�!
Nie �miej�c uderzy� na �o�nierzy, wy�adowywali swoj� zawzi�to�� na pozostawionym na ��ce o�le. Walono w�niego kamieniami, a� wreszcie zwierz� zwali�o si� w�ka�u�� krwi.
Zbli�y�a si� do furtki. Usi�owa�a j� otworzy�, ale by�a zamkni�ta ci�k� belk�. Zawo�a�a:
� Marto, �azarzu! To ja! Otw�rzcie! Otw�rzcie!
Ale nikt jej furtki nie otworzy�. Spoza bramy us�ysza�a g�os brata:
� To ty, Magdaleno?
� Ja! Otw�rzcie!
� Nie mo�emy ci otworzy�. Musisz ucieka�.
� Otw�rzcie � bi�a zaci�ni�tymi w�pi�ci d�o�mi w�furtk�. � Otw�rzcie!
� Nie wolno nam otworzy�. Zosta�a� przekl�ta. Przyjd� za tob�, zabij� ci�, zabij� nas wszystkich. Uciekaj, ukryj si�. Niech ci� ukryj� ci nieczy�ci!
� Nie mo�emy ci otworzy� � us�ysza�a pe�en �ez g�os Marty. � Musisz ucieka�.
Czu�a, jak z�rozci�tego czo�a sp�ywa jej po policzku stru�ka krwi.
� Otw�rzcie � nie przestawa�a b�aga�. � Chc� do was wr�ci�. Chc� wam by� pos�uszna!
� Nie mo�emy ci otworzy� � odpowiedzia� �azarz.
� Nie mo�emy � �ka�a Marta. � Nikt ci tutaj pom�c nie mo�e. Zosta�a� przekl�