2163
Szczegóły |
Tytuł |
2163 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2163 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2163 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2163 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Lucjan Wolanowski
Ani diabe�, ani g��bina
Dzieje odkry� Australii,
opowiedziane ludziom,
kt�rym si� bardzo spieszy
Tom
Ca�o�� w tomach
Polski Zwi�zek Niewidomych
Zak�ad Wydawnictw i Nagra�
Warszawa 1990
T�oczono w nak�adzie 20 egz.
pismem punktowym dla niewidomych
w drukarni PZN,
Warszawa, ul. Konwiktorska 9
Pap. kart. 140 g kl. III_B�1
Przedruk z wydawnictwa
"Nasza Ksi�garnia",
Warszawa 1987
Pisa� J. Podstawka
Korekty dokona�a
Janina Andrzejewska
i D. Jagie��o
Dziwni w�drowcy! Jakie�
historie szlachetne@ czytamy w
waszych oczach, g��bokich jak
morza?@ Otw�rzcie nam pami�ci
waszej skrzynie �wietne,@
klejnoty z gwiazd utkane i z
niebios przestworza.@ Chcemy
p�yn�� zasiad�szy fantazji
okr�ty!@ Wi�c, aby rozweseli�
nasze straszne nudy,@
przenie�cie na nasz duch, jak
p��tno rozci�gni�ty -@ waszych
wspomnie� obrazy z ich
wszystkiemi cudy!@ M�wcie,
co�cie widzieli!@
Charles Baudelaire
"Kwiaty grzechu"
("Fleurs du mal").
Przek�ad Antoniego Lange,
Warszawa 1894
Odkry� rozkosz cudowna
Min_min, czyli ogniska
obozowisk ludzi, kt�rzy ju�
dawno odeszli, s� symbolem tej
opowie�ci. Jak wyobra�ano sobie
"l�d w dole globusa" i jak
sposobiono si� do jego poznania.
L�d Gonneville.a. Jak ludzie
szukali cennych przypraw a
znale�li... Australi�.
Nikt nie m�g� nigdy przybli�y�
si� do ognistej kuli, kt�ra noc�
unosi si� nad pustyni�. Zw� j�
min_min. Okre�lenie to jest
zaczerpni�te ze s�ownictwa
tubylc�w australijskich.
Opowie�ci o tym zjawisku
przekazuj� ju� pierwsze relacje
podr�nik�w, kt�rzy w�drowali
przez bezkresne przestrzenie
Australii. B��dny ogie� by�
postrachem pramieszka�c�w ziemi
australijskiej. Przybyli zza
siedmiu m�rz Europejczycy
zastanawiaj� si�, czy to aby nie
gaz ziemny, kt�ry - po
samozapaleniu - wydobywa si� na
powierzchni� pustyni.
W dzie� p�omie� jest
niewidoczny. Noc� wida� to
zjawisko doskonale. S� ludzie,
kt�rzy wiele lat po�wi�cili
rozwi�zaniu tej zagadki. P�on�cy
metan - powiadaj� uczeni. Nic
tam znowu nadzwyczajnego. Pewnie
tak jest, jak m�wi�. Jednak�e
mnie zafrapowa�o wyja�nienie
mniej naukowe. Legenda m�wi, �e
to p�on� ogniska w obozowiskach
w�drowc�w, kt�rzy ju� dawno nie
�yj�. �e grzej� si� przy nich
ci, kt�rzy przegrali bitw� z
przestrzeni�, s�o�cem i brakiem
wody. Przemawia to bardziej do
wyobra�ni ni� prozaiczny gaz
ziemny, dostrze�ony przez m�drca
szkie�ko i oko.
Min_min b�dzie dla mnie god�em
tej opowie�ci. Przez kilka lat
mia�em przed sob� w wyobra�ni
ogniska, rozpalane na brzegach
wielkiego l�du przez �eglarzy,
kt�rzy dawno temu suszyli przy
nich swe szaty, piekli
podp�omyki, czasem ryby.
Cieszyli si� ziemi�, kt�ra nie
ko�ysze si� pod stop� cz�owieka,
zm�czeni miesi�cami, a nawet
latami ogl�dania rozko�ysanego
horyzontu. Pe�ni niepokoju
nads�uchiwali odg�os�w nocy,
zwierz�t, kt�rych nie znali,
ludzi, kt�rych si� l�kali.
Kim byli owi �eglarze? �owcami
og�rk�w morskich - przybyszami z
wysp Indonezji; Chi�czykami,
szukaj�cymi tajemnicy
d�ugowieczno�ci, odkrywcami z
Europy. Oto Holendrzy: Willem
Jansz, Dirck Hartog i Pieter
Dirkszoon, Frederik de Houtman i
Jan Carstenz, Pieter Nuyts i
Fran~cois Tjissen czy Fran~cois
Pelsaert, Abel Janszoon Tasman.
Szukali bogatych ziem, marzy� im
si� handel tym, co mia�a wtedy
do zaofiarowania Europa. Krzy�
wie�li z sob� ze wschodu
Ferdynand Magellan, Alvaro de
Mendana, Pedro Fernandes de
Quiros czy Luis V~aez de Torres.
Im� John Brooke rozbi� si� tu na
swym statku "Trial". James Cook
wbi� brytyjsk� flag� na wysepce
w przedsionku wielkiego
kontynentu, bowiem w dalekim
Londynie zastanawiano si�, czy
do korony da si� wprawi� jeszcze
jedn� per��. Francuzi jakby si�
nieco sp�nili, ale Marion du
Fresne i Antoine_Raymond_Joseph
de Bruny d.Entrecasteaux,
Nicolas Baudin tak�e zostawili
swe �lady na mapie wielkiego
l�du.
D�uga by�aby lista odkrywc�w.
Zawsze niepe�na. W mokrym grobie
u wybrze�y Australii spoczywaj�
statki, kt�re nigdy nie wr�ci�y
w rodzinne strony. Daremnie
czeka�y na swych m��w, syn�w
czy braci jasnow�ose dziewcz�ta
w portach Flandrii i Portugalii.
Nie doczekali si� powrotu wielu
swych statk�w odwa�ni kupcy z
miast brytyjskich. By�y te�
tajne wyprawy, o kt�rych pami��
zagin�a, kiedy przepadli ich
uczestnicy.
Nie potrafi� wi�c opowiedzie�
o wszystkich odkrywcach i
odkryciach. O niekt�rych bowiem
wie si� niewiele, prawie nic. O
innych pozosta�y relacje tak
obszerne i rzeczowe, �e nie
starczy�oby mi �ycia, aby odda�
Czytelnikowi pe�n� opowie��.
Trzeba by�o wybiera�.
My�l�, �e ju� samo s�owo
"odkrycie" ��czy si� w naszej
umys�owo�ci z dostrze�eniem b�d�
poznaniem jakich� teren�w,
l�d�w, lud�w - przez
Europejczyk�w. Czy postawa taka
jest s�uszna? Czy mamy odrzuci�
wyprawy tych �eglarzy malajskich
i chi�skich, ba, mo�e nawet
jeszcze wcze�niejszych, kt�rzy
byli tam, nim pojawi�y si�
�aglowce europejskie? To, �e nie
rozg�aszali wszem i wobec o
swych odkryciach - nie jest mo�e
istotne. �wiat nie by� jeszcze
wtedy spowity sieci� ��czno�ci,
kt�ra sprawia, i� w u�amku
sekundy wie�ci przekazywane s�
na ca�y glob. Pierwsi odkrywcy
�yli w w�skim �wiatku swych
w�asnych trosk i rado�ci.
Zreszt�, gdy trafiali na bogate
�owiska - czy naprawd� zale�a�o
im na �ci�gni�ciu rywali z
dalekich stron? S� wyspy w
rejonie Oceanu Spokojnego, gdzie
s�owo "przybysz" jest
jednoznaczne ze s�owem "wr�g".
Czy wi�c nie lepiej by�o, gdy
odkrycie pozostawa�o w�asno�ci�
odkrywc�w, zainteresowanych
wy��czno�ci� eksploatacji
dojrzanych ziem?
Opisuj�c dzieje odkry�
Australii staram si� raczej
po�wi�ci� wiele uwagi ludziom,
odkrywcom. Gdybym mia�
szczeg�owo opisa� ich wyczyny,
ka�d� zatok�, ka�d� rzeczk� czy
ka�dy szczyt g�rski, jaki
dojrzeli, to w�a�ciwie do ka�dej
strony opowie�ci musia�aby by�
do��czona szczeg�owa mapa, aby
mo�na by�o sobie uzmys�owi�
znaczenie tego czy innego
odkrycia. Dlatego te� pewne
sprawy musz� celowo sp�yca�, nie
zag��bia� si� zbytnio w
szczeg�y lub te� podsumowywa�
ich znaczenie.
Dla wygody b�d� dane liczbowe
niekiedy podawa� od razu w
systemie metrycznym, aby
oszcz�dzi� Czytelnikowi
przeliczania ich z systemu
brytyjskiego. Jest bowiem
oczywiste, �e gdy Flinders
opowiada o tym, jak w otwartej
�odzi spenetrowa� sze��set mil
wybrze�a, czyli prawie tysi�c
kilometr�w, to w oryginalnych
jego zapiskach s� tylko mile
albo stopy.
Opowie�� ta wiedzie nas nie
tylko po ludnych portach
�wczesnej Europy epoki wielkich
odkry�, ale tak�e po ma�ych
wysepkach, gdzie na koralowych
rafach ko�czy�y si� tragicznie
wielkie wyprawy. B�dziemy
w�drowa� po pracowniach, gdzie
kre�lono fantastyczne mapy, i
zapuszcza� si� w boczne �cie�ki
historii.
Od niepami�tnych czas�w uczeni
w pi�mie zastanawiali si�, czy
mo�e by� jaki� zamieszkany l�d w
dole globusa. Lacxtantius, kt�ry
urodzi� si� w roku 260 przed
nasz� er�, powiada� wprost, �e
przecie� chyba nikt nie mo�e
nawet przyj�� do wiadomo�ci, �e
s� ludzie, kt�rych stopy
znajduj� si� ponad ich g�owami,
�e s� miejsca zawieszone do g�ry
nogami i �e drzewa rosn� z g�ry
do do�u, a woda spada w g�r�
zamiast w d�. �wi�ty Augustyn,
wielka posta� wczesnego
chrze�cija�stwa, potwierdza�
tego rodzaju przypuszczenia,
skoro pisa�, �e nie ma powodu
dawania pos�uchu domys�om o
ludziach istniej�cych po drugiej
stronie ziemi, kt�rych stopy s�
w pozycji przeciwstawnej do
naszych w�asnych i gdzie s�o�ce
wschodzi, kiedy u nas zachodzi.
�wi�ty Augustyn dodawa� r�wnie�,
�e Pismo �wi�te, czyli prawdziwy
przewodnik po tym, w co ludzie
powinni wierzy�, nie wspomina
nic o antypodach, i �e nie ma
�adnego historycznego �wiadectwa
o takich rejonach, a wi�c wiara
taka jest czczym wymys�em,
ca�kowicie nie do przyj�cia.
Mniej znany by� mnich Cosmas
Indicopleustes. W VI wieku
napisa� ksi��k�, w kt�rej obala�
nauk� o antypodach jako
ca�kowit� herezj� tak
teologiczn�, jak i geograficzn�.
Jego argumenty mog� nam si�
dzisiaj wydawa� �mieszne, skoro
powiada, �e w Pi�mie �wi�tym
jest mowa o deszczu, kt�ry spada
na ziemi�, a wi�c nie mo�na
dopu�ci� my�li o jakim�
odwrotnym po�o�eniu. Wy�miewa�
tych, kt�rzy dopuszczaj�
istnienie ludzi zwisaj�cych
niejako g�owami w przestrzeni.
Dodawa�, �e s� to przecie� tylko
ploteczki, kt�re przekazane
zosta�y przez poga�skich Grek�w.
S� one zwyczajnym blu�nierstwem,
poniewa� wynika�oby z nich, �e
s�owo bo�e jest tylko
zbiorowiskiem pomy�ek.
Virgilius, jeden z irlandzkich
misjonarzy, kt�rzy w VIII wieku
wys�ani zostali, aby nawraca�
Europ� �rodkow�, doszed� do
przekonania, �e antypody, czyli
w tym przypadku ziemie po�o�one
w dole globusa - jednak�e
istniej�. Prawdopodobnie
przekona�a go o tym lektura
starych ksi�g. W roku 748 mia�
on rzekomo o�wiadczy�, �e
istnieje jeszcze inny �wiat
zamieszkany te� przez ludzi. Za
t� herezj� zosta� zaatakowany
przez �wi�tego Bonifacego i
pot�piony przez papie�a. Co
wi�cej, zmuszono go do odwo�ania
swej tezy. Pocieszmy si� tylko,
�e na d�u�sz� met� pogl�dy te
nie zaszkodzi�y mu i zosta�
arcybiskupem Salzburga, a potem
go kanonizowano.
Pewnie b�dziecie czyta� t�
ksi��k� na l�dzie i nie b�dzie
ko�ysa� si� wam grunt pod
nogami. Wspomnijcie przeto
ludzi, kt�rzy dokonali tych
odkry�, i starajcie si� spojrze�
na to niejako ich oczami, oczami
epoki. Przemawia do nas koloryt
tej opowie�ci, chocia�by przez
j�zyk zapisk�w, kt�re pozosta�y
�wiadectwem historii po tych,
kt�rzy wr�cili. Po tych, kt�rzy
nie wr�cili - pozosta�y tylko
domys�y, przepadli gdzie� w
b��kitnej nico�ci Oceanu.
Nastr�j epoki przemawia z
opowie�ci o ludziach, kt�rzy
wyruszyli w dalekie strony w
poszukiwaniu l�du, gdzie� w dole
globusa. Oto jak zaczyna swoje
wspomnienia jeden z nich:
"Dziennik albo opis sporz�dzony
przeze mnie, Abla Jansza
Tasmana, z podr�y dokonanej z
miasta Batawia (dzisiejsza
D�akarta) we wschodnich Indiach
w celu odkrycia nieznanego l�du
po�udniowego w Roku Pa�skim
1642, czternastego dnia
sierpnia. Oby B�g wszechmocny
pob�ogos�awi� tej pracy". A
ko�czy s�owami: "O �wicie uda�em
si� �odzi� do Batawii. Chwa�a
Bogu i niech Mu b�d� dzi�ki za
t� szcz�liw� wypraw�. Amen.
Napisane na statku Heemskercq
pod dat� jak wy�ej. Waszych
Dostojno�ci pos�uszny i zawsze
zobowi�zany s�uga Abel Jansz
Tasman".
Trzeba si� dobrze wczyta� w
notatki Williama Dampiera, gdy
opisuje wod� wdzieraj�c� si� na
jego uszkodzony i samotny
statek: "Zach�ca�em mych ludzi,
kt�rzy pompowali wod� bardzo
ochoczo... Oko�o jedenastej
godziny w nocy przyszed� do mnie
marynarz i powiedzia� mi, �e
przeciek stale si� zwi�ksza i �e
deski s� tak zbutwia�e, �e
rozpadaj� si� jak �mieci i �e
teraz nie da si� uratowa�
statku, poniewa� nie mo�na
dosta� si� ju� do otworu, jako
�e woda w pomieszczeniach si�ga
znacznie ponad t� szczelin�.
Reszt� nocy sp�dzili�my na
pompowaniu i czerpaniu wody.
Pracowa�em i ja sam, aby
zach�ci� mych ludzi, kt�rzy byli
bardzo pilni, ale wody ci�gle
przybywa�o i teraz my�leli�my
ju� tylko o tym, jak uratowa�
nagie �ycie".
Ile jest wreszcie ulgi w tych
dawnych zapiskach, gdy opisuj�,
jak uda�o si� �eglarzom dotrze�
do wyspy, znale�� �r�d�o �wie�ej
wody i nieopodal z�owi� ��wie,
kt�rych mi�so by�o poszukiwanym
pokarmem. Musia�a by� wielka
obfito�� ��wi, nim cz�owiek
zabra� si� do masowego ich
mordowania. Jeszcze w 1842 roku
uczony, kt�ry wyprawi� si�, aby
zbada� wyspy i wysepki u
p�nocno_wschodnich wybrze�y
Australii, zapisa� w swoich
pami�tnikach, �e ��wi by�o
tyle, i� jeden z uczestnik�w
wyprawy, gdy zabra� si� do
obserwacji nieba - musia� w nocy
rozstawia� warty, by odp�dza�y
��wie, kt�re przewraca�y mu
ekwipunek.
Jedn� z najwi�kszych zagadek
ludzko�ci jest bez w�tpienia ta,
dlaczego reszta �wiata tak d�ugo
zwleka�a z "odkryciem" l�du,
kt�ry dzisiaj nazywamy
Australi�. Przez tysi�ce lat
wielkie pa�stwa i narody
powstawa�y i rozpada�y si� w
dolinie Eufratu, w Egipcie, w
Grecji, w Rzymie, w Chinach i
Indiach. A ogromny l�d drzema� w
zapomnieniu, znany tylko
ludziom, kt�rzy tam mieszkali.
Od czasu do czasu w r�nych
zak�tkach wybrze�y
australijskich zjawia�y si� ma�e
stateczki europejskie, ale w
gruncie rzeczy nie by�o powodu
do zapuszczania si� w g��b tej
nieznanej ziemi. Nie by�o tam -
jak uwa�ano - bezcennych
skarb�w, kt�re kusi�y Hiszpan�w
do podbicia Meksyku i Peru. Nie
widziano tam �wi�ty� pe�nych
z�ota i klejnot�w. Nie by�o tam
osad, kt�re mo�na by by�o
spl�drowa�. �eglarze dostrzegali
bezkresne przestrzenie l�du
zazwyczaj bez wody, na kt�rych
mieszka�y wrogie plemiona o
obcym, odra�aj�cym sposobie
bycia i od�ywiania.
�eglarze chcieli handlowa�
b�d� rabowa�. Kiedy wyprawiali
si� w niebezpieczn� podr� na
wsch�d, n�ci�y ich korzenie,
z�oto i klejnoty Indii. Z
pierwszych wypraw, w czasie
kt�rych dojrzano to, co nazwano
Now� Holandi�, a p�niej -
Australi�, przywozili do
europejskich port�w
sprawozdania, �e nic tam godnego
uwagi nie ma, a sam teren jest
przewa�nie pozbawion� zieleni
pustyni�. Inne raporty m�wi�y:
"Nie masz tam ani kruszc�w, ani
szlachetnego drewna".
Nikt nie zdawa� sobie sprawy,
jakie bogate z�o�a z�ota i
innych minera��w le�a�y
zamkni�te w podziemnych
skarbcach wielkiego kontynentu.
Nie by�o wi�c pa�stwa, kt�re
zainteresowa�oby si� handlem z
tymi "przekl�tymi i z�owrogimi
lud�mi", kt�rzy nie mieli ani
klejnot�w, ani bogatych domostw,
ani niczego, co by�oby
interesuj�ce dla kupca czy dla
rabusia.
W ksi��ce o odkryciach
Australii wydanej w 1846 roku
kapitan statku Jego Kr�lewskiej
Mo�ci "Beagle", nazwiskiem
Stokes, wspomina o "odkry�
rozkoszy cudownej", poniewa�
gdziekolwiek tylko m�g� sobie na
to pozwoli�, schodzi� ze swojego
okr�tu i w�drrowa� w g��b l�du,
aby zobaczy� to, co by�o do
ogl�dania, i aby jego stopy
"jako pierwsze stan�y na
bogatej i �yznej ziemi". A wi�c
rado�� odkrywania. Min�o kilka
dziesi�tk�w lat i w podobny
spos�b wyra�a si� wielki
podr�nik Ernest Giles, kt�ry w
1872 roku dotar� w samo centrum
Australii. Podr�nik ten
o�wiadcza, �e u podstaw jego
wyprawy by�a "podniecaj�ca ��dza
i szalony urok", i dodaje:
"odkrywca jest odkrywc� z
zami�owania. Le�y to w jego
naturze".
Przer�ne by�y pobudki, dla
kt�rych ludzie wyruszali na
poszukiwanie dalekiego
kontynentu lub te� domagali si�,
aby czyniono poszukiwania. Oto
jak zwraca� si� do kr�la Filipa
III hiszpa�skiego dr Juan Luis
Arias: "Najja�niejszy Panie! Oto
jest memoria� doktora Juana
Luisa Ariasa, kt�ry rozumiej�c
ogromne korzy�ci, jakie mie�
b�dzie s�u�ba Waszej Kr�lewskiej
Mo�ci w rozpowszechnieniu
ko�cio�a katolickiego i
wspomo�eniu naszej �wi�tej wiary
oraz nawr�ceniu ludzi na
po�udniowym l�dzie, co jest
zasadniczym zobowi�zaniem,
jakiego podj�a si� Wasza
Kr�lewska Mo�� i Korona,
najpowa�niej b�aga, aby Jego
Kr�lewska Mo�� zechcia�a zwr�ci�
uwag� na to, co tu jest
przedstawione. Angielscy i
holenderscy heretycy, kt�rych
szatan jednoczy w tym�e celu
wszelkimi sposobami, jakie ma w
swej mocy, najbardziej
przebiegle prowadz�
poszukiwania, odkycia i
kolonizowanie tej wielkiej
cz�ci �wiata na Oceanie
Spokojnym, zasiewaj� tam
najbardziej zjadliwe trucizny
ich apostazji i to z najbardziej
pilnym po�piechem, aby uzyska�
pierwsze�stwo przed nami, kt�rzy
chcemy przedstawienia �wiat�a
Pisma �wi�tego".
Na kanwie dramatycznej
opowie�ci o dziejach odkry�
poci�gaj� mnie zawsze kolorowe
punkciki czy mo�e - by wyrazi�
si� precyzyjniej - smakowite
przyprawy, oddaj�ce prawdziwy
klimat danej epoki. Od czasu do
czasu b�d� si� wi�c stara� zej��
z szerokiego go�ci�ca, aby na
bocznej �cie�ce odnale�� i
przekaza� Czytelnikowi to, co
mo�e nie jest naj�ci�lej
zwi�zane z g��wnym nurtem naszej
relacji, ale co - mym zdaniem -
jest chyba bardziej przydatne do
zrozumienia epoki i jej reali�w,
ni� uczone argumenty i przypisy.
Je�eli zadrasn�� szpilk�
�eglarza w jego paradnym stroju,
to poka�e si� krew, albowiem
byli to ludzie �miertelni jak my
wszyscy, ze wszystkimi k�opotami
i rado�ciami. A ile� jest
cz�owiecze�stwa w pami�tnikach
�ony jednego z pierwszych
gubernator�w Australii, kt�ra na
po��k�ych ju� teraz kartkach
zanotowa�a swe westchnienie:
"Excelencja nie ma czasu ani dla
Boga, ani dla mnie".
Kiedy si� �ledzi losy
poniekt�rych odkrywc�w, nasuwa
si� my�l o don Kichocie, kt�remu
si� wydaje, �e ma na ko�cu swej
w��czni jaki� kontynent czy
wysp�, a jest to tylko gar��
wodorost�w. Ta ksi��ka ma
pokazywa�, w jaki spos�b l�d,
kt�ry sobie kto� tam wymarzy�,
zosta� wymazany z mapy na rzecz
prawdziwego kontynentu w dole
globusa. Ma by� opowie�ci� o
odkrywcach Australii, ich �yciu
i przygodach. O �eglarzach,
kt�rym nie by� straszny ani
diabe�, ani g��bina.
Prosz� o wyrozumia�o��, gdy
opowie�� b�dzie si� czasem
porusza� jak konik szachowy.
B�dziemy wybiega� naprz�d,
skaka� w bok, je�li co� si�
ciekawego tam trafi do opisania.
Zgoda?
Odleg�y i rozleg�y Ocean
Spokojny strzeg� zazdro�nie
swoich tajemnic, a� po XVIII
wiek. Balboa odkry� go dla
Hiszpanii, Magellan -
Portugalczyk - pierwszy przeby�
jego ogromne przestrzenie,
toruj�c drog� pi�knym galeonom,
kt�re zapewnia�y ��czno��
Ameryki �rodkowej z Filipinami.
Holendrzy usadowoli si� w
Indiach Wschodnich. Stamt�d
wysy�ali �eglarzy ku Nowej
Holandii. Powoli zaczynali
szkicowa� "nowy" kontynent na
bia�ych mapach epoki.
Brytyjczycy zjawiali si� tylko
sporadycznie. P�niej dopiero,
�wiadomi jakby korzy�ci, kt�re
na nich czeka�y - zacz�li
wysy�a� kupc�w, misjonarzy i
badaczy.
Francuzi natkn�li si� na
tajemniczy l�d w XVI wieku. I
byli przej�ci tym odkryciem, gdy
nadesz�a ich kolej wyj�cia na
Morze Po�udnia. P�niej, gdy ich
ambicje narodowe zosta�y
pobudzone rywalizacj� z Wielk�
Brytani�, szukali s�awy w
najbardziej odleg�ych zak�tkach
Oceanu Spokojnego, na
najdalszych i najmniej znanych
brzegach.
Badania Pacyfiku nie s� wi�c
dzie�em jednego cz�owieka czy
jednego narodu. Sta�y si� one
spraw� Europy. Powiada profesor
John Dunmore z Uniwersytetu
Palmerston North na Nowej
Zelandii: "Tyle by�o tam do
odkrycia: pocz�wszy od
archipelag�w - wysepek bardzo
oddalonych od wybrze�y l�du, a�
do male�kich atoli, rozrzuconych
na wielkich przestrzeniach w�d
tropikalnych. Od zamkni�tego
�wiata Japonii, a� po tajemnice
Polinezji".
Ludzie zastanawiali si�, czy
�wiat mo�e rozci�ga� si� poza
granice, kt�re narzuci�a im
filozofia �redniowiecza. Czy
naprawd� mo�na by�o spodziewa�
si�, �e s� jakie� istoty ludzkie
�yj�ce po drugiej stronie
�wiata? Kartografowie
upraszczali sobie prac� -
nanosili na mapy l�dy czy wyspy,
nie przejmuj�c si� zbytnio
rozmiarami i po�o�eniem ich w
stosunku do innych. Je�eli co�
si� nie zgadza�o, to
przypasowywali tak, aby w ko�cu
znalaz�o dla siebie miejsce lub
- rezygnowali w og�le z
umieszczenia na mapie.
W roku 1459 jeden z ostatnich
obro�c�w dawnej techniki
rysowania map - Fra Mauro -
kiedy mu si� nie zmie�ci�y
�wie�o odkryte wyspy Wschodu,
napisa� sobie spokojnie w
komentarzu pod map�: "Na morzu
Wschodnim jest du�o wysp
wielkich i dobrze znanych,
kt�rych nie zaznaczy�em na
mapie, poniewa� nie by�o ju�
miejsca".
Zetkni�cie z islamem
spowodowa�o, �e nagle
rozszerzy�y si� horyzonty ludzi
zamkni�tych w filozofii
scholastycznej. Wyprawy krzy�owe
czy handel z muzu�manami
rozbudzi�y wyobra�ni� ludzi
Zachodu, w umys�ach kt�rych nie
mie�ci�y si� nawet bogactwa
kraj�w Wschodu. Australia by� to
sen i marzenie pe�ne z�ota.
Marzenie o przedziwnych rasach,
o narodach, kt�re nale�a�o
pozyska� dla Chrystusa, sen o
podbojach i bogactwie. Tam
znalaz�y w wyobra�ni sw�j
mityczny wyraz pospo�u Eldorado
i Utopia. Od dawna geografowie
uwa�ali, �e jaki� legendarny l�d
po�udniowy rozci�ga si� od
tropik�w a� do Antarktydy i od
zachodnich kra�c�w Oceanu
Indyjskiego przez ca�� niemal
szeroko�� burzliwych w�d Oceanu
Spokojnego. Tam to, na tym
wyimaginowanym l�dzie
australijskim, miano odnale��
narody, bogactwa i towary w
r�norodno�ci, o kt�rej marzy�
nie mog�a Europa.
Wspomniany ju� profesor John
Dunmore zauwa�a, �e "skoro
cz�owieka zafascynuje jaka�
prawda, szybko znajduje
argumenty, �eby j� w sobie
umocni�".
Gdy jeszcze nie tak dawno
kontynent po�udniowy nie by�
brany pod uwag� na serio, a sam�
nawet my�l o nim traktowano jak
herezj�, nagle nast�pi� zwrot.
Zacz�to uwa�a�, �e l�d musi si�
tam znajdowa�, �e istnieje
wprost nieodzowna konieczno��
jego tam usytuowania dla
utrzymania r�wnowagi �wiata.
Nauka potrzebowa�a bowiem l�du
po�udniowego, �eby wyja�ni�
kulisto�� ziemi. Zacz�to g��boko
wierzy� w istnienie "antypod�w",
a to dla uzyskania przeciwwagi
ogromnych l�d�w Eurazji i
Afryki. Wyobra�ano sobie, �e bez
owego l�du po�udniowego kula
ziemska po prostu fikn�aby
kozio�ka. Zacz�to wi�c jak gdyby
przymierza� do tej teorii
relacje r�nych podr�nik�w
w�druj�cych po morzach �wiata.
Wydawa� si� bowiem mog�o, �e
przecie� kt�ry� z nich kiedy�
musia� natrafi� na �w tajemniczy
po�udniowy l�d. Do wymy�lonej
teorii pasowa�a najbardziej
opowie�� pewnego �eglarza
francuskiego z pocz�tk�w XVI
wieku. Opowie�� t� upi�ksza�y
pewne dopiski, kt�re j�
uwiarygodnia�y, mimo to nie
mo�na jej by�o uzna� za
ca�kowicie godn� zaufania. O ile
rezultaty tej wyprawy nie by�y
dora�nie widoczne, to przez XVII
i XVIII wiek o�ywia�a ona umys�y
Francuz�w i niew�tpliwie sta�a u
kolebki wypraw, kt�re mia�y
wykry� tajemniczy l�d.
Mamy 24 czerwca 1503 roku.
Statek "L.Espoir" opuszcza port
Honfleur w Normandii. Na
pok�adzie jest sze��dziesi�ciu
�mia�k�w, oficer�w, marynarzy i
awanturnik�w. Dow�dc� jest Binot
Paulmeyer z rodziny Buschet de
Gonneville. W po�owie lipca
dop�yn�li do Wysp Kanaryjskich,
a w ko�cu miesi�ca dotarli do
Zielonego Przyl�dka, gdzie
przebywali przez dziesi�� dni.
P�niej, jak si� wydaje,
skierowali si� na po�udniowy
zach�d przebywaj�c r�wnik na
pocz�tku wrze�nia. W listopadzie
wpadli w gwa�towne sztormy,
kt�re wp�yn�y na zmian� trasy.
5 stycznia 1504 dotarli do
miejsca, kt�re z braku dok�adnej
nazwy b�dziemy nazywa� L�dem
Gonneville.a. Tam mieszka�cy
przyj�li ich go�cinnie, za�oga
sp�dzi�a p� roku naprawiaj�c
statek, a tak�e gromadz�c
�ywno�� na rejs powrotny. W
po�owie lipca ruszono w drog� do
domu, przy czym do��czy� si� do
wyprawy syn miejscowego wodza
imieniem Essomeric oraz inny
jeszcze "Indianin" imieniem
Namoa, prawdopodobnie s�uga
owego Essomerica. Nast�pny l�d
ogl�dano dopiero po trzech
miesi�cach. Szukano towar�w,
kt�re mog�yby stanowi� �adunek
do zawiezienia do Francji, �eby
zwr�ci�y si� wydatki poniesione
przez armatora.
L�d Gonneville.a nie by�
atrakcyjny pod wzgl�dem
handlowym. Fakt ten jako� uszed�
uwagi geograf�w, kt�rzy potem
namawiaj�c do ekspedycji w
kierunku l�du po�udniowego
powtarzali stale, �e jest na nim
mn�stwo bogactw czekaj�cych na
odwa�nego �eglarza.
U schy�ku roku 1504 "L.Espoir"
ko�ysze si� u wybrze�y Ameryki
Po�udniowej. W lutym 1505
�eglarze francuscy zbli�aj� si�
do Europy. Ale tu� przy domu,
w�a�ciwie na wodach w
przedsionku Francji, zostaj�
zaatakowani przez angielskiego
pirata i trac� statek.
Ostatecznie z sze��dziesi�ciu
ludzi, kt�rzy wyruszyli w drog�,
powr�ci�o trzydziestu sze�ciu.
Trzeba doda� jeszcze Essomerica,
drugi "Indianin" zgin�� podczas
podr�y. Przepad�y notatki
prowadzone na statku, przepad�y
r�wnie� podarunki od mieszka�c�w
L�du Gonneville.a, kt�re
pomog�yby mo�e ustali�, z
jakiego kraju czy przynajmniej z
jakich stron zosta�y
przywiezione. Poniewa� by� cie�
nadziei, �e Anglicy zap�ac�
odszkodowanie, Gonneville z�o�y�
pod przysi�g� odpowiednie
o�wiadczenie przed w�adzami
morskimi. I jest to w�a�ciwie
jedyna relacja o ca�ym przedsi�-
wzi�ciu. Autoryzowana kopia tego
dokumentu przechowywana jest
jeszcze w bibliotece w Pary�u.
Panowie kupcy nie chcieli ju�
s�ysze� o organizowaniu ponownej
wyprawy, skoro ta pierwsza
uderzy�a ich tak mocno po
kieszeni. Kartografowie, gdy
dowiedzieli si� o ekspedycji,
nanie�li L�d Gonneville.a na
mapy.
Sama podr� posz�a w�a�ciwie w
zapomnienie a� po XVII wiek.
Trzeba jednak doda�, �e �w
Essomeric osiedli� si� we
Francji i za�o�y� tam rodzin�.
Jego potomek z�o�y� formaln�
propozycj� urz�dzenia wyprawy
misyjnej i pomys� ten zyska�
poparcie dostojnik�w
ko�cielnych. Na niewiele si� to
zda�o, ale opinia publiczna
przypomnia�a sobie o ca�ej
ekspedycji. Trudno�� zasadnicza
polega�a na tym, �e jedyny
dokument_relacja z podr�y nie
podawa� �adnych konkretnych
wskaz�wek, kt�re pomog�yby w
odnalezieniu L�du Gonneville.a.
Nie by�o ani d�ugo�ci, ani
szeroko�ci geograficznej.
Misjonarze nie wiedzieli wi�c,
dok�d mieliby wyruszy�, aby
nawr�ci� na chrze�cija�stwo lud,
z kt�rego wywodzi� si� nowy
projektodawca ekspedycji.
Domys�y sz�y w r�nych
kierunkach, zawsze na p�kul�
po�udniow�.
Wielcy podr�nicy francuscy
zacz�li uporczywie szuka� L�du
Gonneville.a. S�ynny badacz
Kerguelen wr�ci� do Francji w
przekonaniu, �e wyprawa
dotyczy�a Madagaskaru. Inny
badacz lokalizowa� tajemniczy
l�d gdzie� ko�o Nowej Zelandii.
Jeszcze inny uwa�a�, �e mie�ci�
si� on wzd�u� wybrze�y Afryki
Zachodniej. Skoro jednak
Gonneville tak niefortunnie
�eglowa� po Atlantyku
Po�udniowym, to wielu zadawa�o
sobie pytanie, czy w og�le
op�yn�� Przyl�dek Dobrej
Nadziei. Dopiero w 1847 roku
uczony francuski przeprowadzi�
dok�adn� analiz� dokument�w i
okaza�o si�, �e L�d Gonneville.a
by� gdzie� u wybrze�y Ameryki
Po�udniowej.
Tak czy inaczej przez dwa i
p� wieku Francuzi byli
zafrapowani tajemniczym krajem i
zale�a�o im nie tylko na badaniu
nie znanych jeszcze teren�w, ale
na odzyskaniu dla Francji
straconego kontynentu, kt�ry
nale�a� si� jej z tytu�u
pierwsze�stwa. Rozumowali, �e
skoro nieznany l�d jest tak
ogromny, to jego bogactwa te�
nie maj� granic. Wielkie umys�y
epoki fascynowa�a my�l
odnalezienia go. Kto wie, mo�e
ros�y tam poszukiwane przyprawy?
Dlaczego w�a�nie przyprawy?
Kiedy Vasco da Gama przyby� w
1498 roku do Kalkuty na
po�udniowo_zachodnim wybrze�u
Indii, wys�a� cz�owieka na
brzeg, aby rozejrza� si� w
sytuacji. Wys�annika powitano na
wybrze�u: "Oby szatan ci�
zabra�! A c� ci� tu sprowadza?"
A on odpowiedzia�: "Zjawili�my
si�, aby szuka� chrze�cijan i
korzeni". I to by�a si�a
nap�dowa odkry� owych czas�w.
Nie min�o dwadzie�cia pi��
lat, a narody Europy zacz�y
uskar�a� si� na portugalski
monopol handlu korzeniami mniej
wi�cej tak, jak wcze�niej
u�alali si� na monopol Wenecji.
W roku 1523 zanotowano w
Norymberdze, �e ogromne ilo�ci
korzeni dostaj� si� do Niemiec
poprzez Lizbon�. A "kr�l
Portugalii maj�c kontrol� nad
korzeniami ustanawia dowolnie
ceny, poniewa� jak by nie by�y
kosztowne i tak Niemcy je
kupi�". P�niej monopol
portugalski zosta� nadwer�ony
przez Holendr�w. Z kolei w roku
1599 Anglicy tak si� oburzyli na
podwy�k� cen przypraw na rynkach
londy�skich, �e osiemdziesi�ciu
zacnych kupc�w z Londynu
za�o�y�o Wschodnio_Indyjsk�
Kompani�, k�ad�c tym samym - jak
twierdz� historycy - podwaliny
pod Imperium Brytyjskie. Wkr�tce
potem Francja, Dania i Austria
stara�y si� o znalezienie
punkt�w oparcia w Azji,
Hiszpania dotar�a do Indii
Wschodnich poprzez Ocean
Spokojny.
Sprawa panowania nad
terytoriami, kt�rych nie by�o
jeszcze nawet na mapach, zosta�a
ostatecznie rozwi�zana przez
papie�a Aleksandra VI w 1494
roku. Jak Czytelnicy moi
niezawodnie wiedz�, bulla
papie�a Aleksandra VI podzieli�a
�wiat mi�dzy Hiszpan�w i
Portugalczyk�w. Jednak�e kre�l�c
lini� demarkacyjn� przyj�to, �e
ziemia jest p�aska, co
teoretycznie u�atwi�o podzia�; w
praktyce sprawa okaza�a si�
oczywi�cie du�o bardziej
skomplikowana i trzeba by�o
ustali�, kt�re z tych pa�stw ma
prawo do handlu z bogatymi
Wyspami Korzennymi.
Zacz�y si� d�ugie i
skomplikowane dociekania,
poniewa� w�adcy Hiszpanii i
Portugalii wyznaczyli
"kosmograf�w i pilot�w, kt�rzy
mieli rozstrzygn�� sp�r".
Hiszpanie sporz�dzili globus, na
kt�rym linia papieska si�ga�a a�
po Pacyfik, ale Portugalczycy
nie chcieli przyj�� takiej
decyzji, kt�ra godzi�a w ich
interesy. Na tle gorzkich spor�w
dosz�o do zabawnego incydentu.
Wspomina o nim kronikarz Sewilli
- Piotr M�czennik, cytuj�c
"pogodn� opowiastk�" o "ma�ym
ch�opczyku, kt�ry sta� ko�o
bielizny, kt�r� matka jego
akurat pra�a" nad brzegami
rzeki. Przechodzili w�a�nie
tamt�dy wys�annicy portugalscy.
Ch�opczyna zapyta�, czy to s�
w�a�nie ludzie, kt�rzy ustalaj�
podzia� �wiata. Na to dostojnicy
odpowiedzieli z godno�ci�, �e
tak. Wtedy on "podkasa� swoj�
koszulin�" ods�aniaj�c tylne
cz�ci cia�a i m�wi�c:
"podejd�cie i najlepiej swoj�
lini� nakre�lcie t�dy, w samym
�rodku". Hiszpa�ski kronikarz
dodaje, �e powiedzonko to szybko
zacz�o kursowa� po mie�cie,
gdzie wszyscy si� z niego
�mieli, "ba, nawet sami
wys�annicy, z kt�rych niekt�rzy
byli zagniewani, a niekt�rzy
podziwiali powiedzonko
rezolutnego ch�opczyka".
Rycerze, kt�rzy wracali z
wypraw krzy�owych, b�d�c pod
urokiem zawojowanych przez
siebie kraj�w, przywozili w
rodzinne strony na dalekiej
p�nocy zami�owanie do nowych
potraw. Na bazie chleba, fasoli,
solonego mi�sa i suszonej ryby
mo�na by�o bowiem przygotowa�
wy�mienite jedzenie dodaj�c
sproszkowanych migda��w czy te�
przypraw wschodnich, kt�re
�agodzi�y ostry smak solonych
produkt�w. Na pocz�tku krzy�owcy
che�pili si� znajomo�ci�
egzotycznych smak�w, podobnie
jak dzisiejsi tury�ci pami�tkami
przywiezionymi z dalekich stron.
Ale w miar� rozrastania si�
miast na zachodzie i na p�nocy
Europy, gdzie coraz wi�cej ludzi
musia�o si� zadowala� zimow�
diet� z suszonych i solonych
zapas�w, korzenne przyprawy
zacz�y spe�nia� naprawd�
istotne zadanie. Ostatecznie
Europa tak dalece si� od nich
uzale�ni�a, �e na przyk�ad
pieprz sta� si� jakby monet�
obiegow�, niczym srebro.
Po sukcesach Kolumba i Vasco
da Gamy oceany �wiata zaroi�y
si� od ma�ych stateczk�w.
�eglarze Europy zachodniej,
nawykli do przybrze�nej �eglugi,
gdzie znali ka�dy zak�tek i
wiedzieli doskonale, jak i gdzie
nale�y zawija� po konkretny
towar, teraz kierowali dzioby
swoich okr�t�w na szerokie morza
i pe�ni najlepszych nadziei
wyp�ywali w dal. �wiadomie lub
przez przypadek do wielkiego
l�du na Morzu Po�udniowym (jak
okre�lali Francuzi), czy na
Morzach Po�udniowych (jak
nazywali Brytyjczycy), docierali
poniekt�rzy. Ci, kt�rym uda�o
si� powr�ci�, przywozili kolejne
p�ytki do barwnej mozaiki. Mapy
stawa�y si� coraz dok�adniejsze,
pi�kne fantazje zamazywane by�y
przez dok�adne rysunki
kartograf�w, kt�rzy b�d� sami
uczestniczyli w wyprawach, b�d�
studiowali dzienniki pok�adowe.
Mapa dla kr�lewicza
Nowe domys�y na stare tematy.
Portugalia prowadzi "polityk�
ciszy", nie chce dzieli� si� z
nikim zdobyt� wiedz�. Jak
trz�sienie ziemi niweczy jej
archiwa. Mapa Delfina. Kilka
s��w o nazwie. Austrialia czy
Australia - r�nica jednej
litery.
Pe�en niepokoju cytuj�
autor�w, kt�rzy zastanawiaj� si�
nad tym, kiedy Australia
pojawi�a si� na mapach. Tyle
domys��w, tyle spraw w�tpliwych.
Zreszt� mapy, kt�re nie by�y
tworem fantazji - opiera�y si�
na opowie�ciach z pierwszej czy
drugiej r�ki. Kartografowie
rzadko w�drowali po �wiecie,
raczej nastawiali uszu na wie�ci
przekazywane przez �eglarzy.
Tych, kt�rzy powr�cili w
rodzinne strony. �eglarze
p�ywali daleko, w odleg�ych
portach wymieniali towary z
kupcami, kt�rzy zjawiali si� z
jeszcze dalszych stron, prawili
dziwy... Czasem by�y to bajeczki
i st�d te� owe "przyprawy",
kt�rymi szafowano przy
sporz�dzaniu map.
Kto pierwszy nani�s� wielki
l�d na map�? Wydaje si�, i�
pierwsza mapa europejska, na
kt�rej pojawia si� Australia,
wydana zosta�a w Rzymie w roku
1508. Uderzaj�ce jest na niej
podobie�stwo zarysu l�du do
linii brzegowej australijskich
Terytori�w P�nocnych,
poczynaj�c od zatoki J�zefa
Bonaparte ko�o granicy obecnego
stanu Zachodnia Australia, a� po
Zatok� Carpentaria. L�d zwany
by� wtedy Java Major i trzeba
by�o czeka� trzy stulecia, nim
Holendrzy przemianowali go na
Now� Holandi� - ale o tym za
chwil�.
Sk�d czerpa� swe dane autor
owej mapy, Johannes Ruysch? Pan
E. B. Whitehouse z Erisbane
powiada, i� "mamy mapy, ale nie
wiemy, jak powsta�y. Znani s�
autorzy, jak na przyk�ad Matteo
Ricci w Pekinie (mapa z r. 1602)
czy Cornelius Doetsz z Holandii
(mapa z r. 1582). Obaj nie
zbli�yli si� nawet do Australii.
Kto wi�c dostarczy� im szkic�w
do pracy?"
Leo Bagrow w "Dziejach
kartografii" twierdzi, �e mapa
Ruyscha opiera�a si� na innej,
sporz�dzonej przez Contariniego.
Ale ta z kolei nie pokazuje Java
Major czy Java Minor (Sumatra)
ani Candy (Sri Lanka), kt�re
mo�na ogl�da� na mapie owego
Holendra.
A mo�e pierwszym
Europejczykiem ogl�daj�cym
Australi� by� Marco Polo, kt�ry
mia� zaledwie siedemna�cie lat,
gdy l�dem dosta� si� do Chin w
1271 roku? W misji zleconej
przez Kublaj Chana w�drowa�
przez Azj� Po�udniowo_Wschodni�.
W swych wspomnieniach, kt�re
podyktowa� w dwadzie�cia cztery
lata po owej podr�y, Java Major
wymieniona jest kilkakrotnie.
Mo�e Ruysch uzyska� dane od
wielkiego �eglarza
portugalskiego Vasco da Gamy,
kt�ry dowodzi� flot� dwudziestu
statk�w wys�anych w roku 1502
przez kr�la Manuela? Flota
portugalska n�ka�a arabsk�
�eglug� handlow� i mog�o si�
zdarzy�, i� monsun
p�nocno_zachodni zni�s� jedn� z
karawel a� na wody
australijskie. Gdy do��czy�a do
reszty floty, dane z tej wyprawy
m�g� zabra� do Lizbony w roku
1505 inny Portugalczyk -
Albuquerque. Z Lizbony jakimi�
"przeciekami" szkice dosta�y si�
do Rzymu.
Ba, zapyta uwa�ny obserwator,
ale dlaczego Ruysch umie�ci�
p�nocne wybrze�e Australii,
Sumatr� i Sri Lank� u brzeg�w
Chin?
S� jednak trzy p�niejsze
mapy, kt�re - zdaniem historyk�w
- �wiadcz�, i� Java Major
przedstawiona przez Ruyscha mo�e
by� wizerunkiem wybrze�a
p�nocnej Australii. Oto
anonimowa mapa z 1519,
przypisywana portugalskiemu
kartografowi Jorge.owi
Reinelowi, gdzie podobny l�d
umieszczono pod P�wyspem
Malajskim. Inna jeszcze mapa w
ksi��ce L. A. Vignerasa "Zapiski
Krzysztofa Kolumba" lokuje
podobne w kszta�tach wybrze�e na
Oceanie Spokojnym, na zach�d od
Meksyku.
Nie znamy autora mapy z 1535
roku, kt�ra jest dalszym krokiem
europejskiej wiedzy na temat
Australii. Java Major i Java
Minor widniej� tam na po�udnie
od Sumatry i Borneo, szczeg�owy
rysunek odpowiada do�� wiernie
linii brzegowej p�nocnych
rejon�w Australii od Zatoki
Ansona a� po zatok� Blue Mud.
Wspomniany pan Whitehouse
komentuje, i� obie wyspy Java
pokazane s� tylko od p�nocy,
jak gdyby kartograf nie mia�
danych i nie wiedzia�, jak
daleko l�dy te si�gaj� na
po�udnie. Kto wie, mo�e Java
Minor jest przekazem �wczesnych
wiadomo�ci na temat przyl�dka
York na p�nocy Australii?
Trzeba ustawicznie przypomina�
naszym Czytelnikom, i� w�a�ciwie
a� do drugiej wyprawy kapitana
Cooka - pomiary by�y bardzo
niedoskona�e, st�d te� owe
"w�dr�wki" wysp czy l�d�w na
starych mapach.
Problem "ruchliwo�ci" wysp,
wysepek i ca�ych kontynent�w
bardzo wyra�nie unaoczniaj�
stare mapy portugalskie.
Wiadomo�ci o nich mamy,
niestety, w przewa�aj�cej mierze
z drugiej r�ki. Dzieje si� to z
winy samych Portugalczyk�w i ich
utajonej polityki.
Dla Portugalczyk�w wszystko
by�o tajne. Casa da India w
Lizbonie kry� przed okiem
ciekawych raporty i mapy zebrane
w dalekich rejsach, skrupulatnie
gromadzone po ka�dej wyprawie -
za niez�o�enie w depozyt
wszystkich dziennik�w
pok�adowych, map, szkic�w i
pami�tnik�w grozi�a kara
�mierci. Manuel prowadzi�
programowo "polityk� ciszy".
Okaza�o si� to bardziej
niebezpieczne, ni� mo�na si�
by�o spodziewa�. Podczas
straszliwego trz�sienia ziemi w
Lizbonie w 1755 roku zawali� si�
gmach Casa da India i przepad�y
wszystkie dokumenty dotycz�ce
wczesnych kontakt�w
portugalskich z Australi�. Mo�na
powiedzie�, �e by�a to zag�ada
nieomal ca�kowita. Da si� j�
tylko por�wna� z przemy�lanym i
dopracowanym do ko�ca
zniszczeniem ca�ej dokumentacji
chi�skiego admira�a Czeng Ho, o
nieca�e stulecie wcze�niej. Nie
znaczy to oczywi�cie, aby
tajemnicy nie da�o si� w jaki�
spos�b cho� troch� odkry�. Od
czasu do czasu Portugalczykom
podkradano niekt�re dokumenty, a
zw�aszcza mapy. �wiadectwem jest
cho�by podr� Holendra Houtmana,
kt�ry odkry� wyspy u wybrze�y
zachodniej Australii i nada� im
nazw� Abrolhos. Czym t�umaczy�,
�e Holender daje odkrytym wyspom
bardzo dziwne, �argonowe
w�a�ciwie, okre�lenie
portugalskie? Abrolhos jest
uproszczeniem wyra�enia "Abra
Olhos", to znaczy: "Miej oczy
otwarte! Uwa�aj!" Wyt�umaczenie
jest chyba takie, �e wyspy te
mia�y ju� wcze�niej nazwy
portugalskie na mapie, kt�r�
dysponowa� holenderski �eglarz,
i z mapy tej wzi�� nazw�
Abrolhos.
Ca�a teza dotycz�ca
portugalskich odkry� Australii
ju� oko�o roku 1520 opiera si�
na r�nych mapach, kt�re
publikowano pocz�wszy od roku
1530. Na mapach tych widnieje
l�d, kt�ry ma podobn� lini�
brzegow� do l�du
australijskiego. Od lat uczeni
zwracali na to uwag� twierdz�c,
�e zbie�no�� ta nie powinna by�
przypadkowa. W samej Australii
badania w kierunku potwierdzenia
tej tezy maj� dw�ch g��wnych
rzecznik�w, kt�rzy, co trzeba
podkre�li�, prowadz� swoje
badania niezale�nie od siebie.
Jednym jest emerytowany prawnik
Kenneth Mcintyre, drugim -
naukowiec zatrudniony przez
Ministerstwo Obrony - Ian
Mckiggan. Obaj badacze
stworzyli formu�y matematyczne,
kt�re s�u�� poprawianiu map z
XVI wieku, uwzgl�dniaj�c pewien
powszechny w owym czasie b��d
nawigacyjny. Obaj doszli do
identycznych rezultat�w. W ko�cu
zastosowano komputer, kt�remu
przekazano odpowiednie