1982

Szczegóły
Tytuł 1982
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1982 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1982 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1982 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Alfred Hichcock Tajemnica w�druj�cego jaskiniowca * * * Tytu� orygina�u: The Mystery ofthe Wande�ng Cave Ma� Projekt ok�adki: Artur �obu� � copyright 1970 by Random House, Inc. � copyright for the Polish edition by Siedmior�g ISBN 83-86685-77-8 Wydawnictwo Siedmior�g ul. �wi�tnicka 7, 52-018 Wroc�aw Wroc�aw 1998 druk anex� * * * S�owo od Alfreda Hitchcocka Witajcie, mi�o�nicy tajemniczych opowie�ci! Niekt�rzy z Was znaj� Trzech Detektyw�w co najmniej tak dobrze, ja. Radz� wtedy odwr�ci� stron� i przej�� od razu do czytania opowie; Lecz je�li nale�ycie do tych, kt�rzy nie zetkn�li si� dot�d z moimi m�odymi przyjaci�mi, b�d� uszcz�liwiony, �e mog� ich Wam przedstawi�. Jupiter Jones jest przyw�dc� i zas�u�y� na sw�j tytu� Pierwszego detektywa. To m�dry ch�opiec i zapalony czytelnik, o fotograficznej niemal pami�ci i niesamowitej zdolno�ci dedukcji. Pete Crenshaw, Drugi Detektyw nie jest mo�e tak m�dry jak Jupiter, ale jest bardzo wysportowany, a poza tym pogodny i oddany w przyja�ni. Bob Andrews prowadzi dokumentacj� i analizy. To ch�opiec spokojny i mimo �e nie jest tak silny jak Pete, by� bardzo odwa�ny. Tym razem Trzej Detektywi wyje�d�aj� z rodzinnego Rocky Beach na spotkanie z kim�, kto cho� martwy od wiek�w, spaceruje noc� po pewnym miasteczku. Spotkaj� r�wnie� trzech naukowc�w, kt�rzy prowadz� dziwne i by� mo�e niebezpieczne badania... Ale nie wolno mi zdradza� ca�ej historii. Je�li jeste�cie ciekawi � a pewno jeste�cie � oto rozdzia� pierwszy. Czytajcie! Alfred Hitchcock Rozdzia� 1 Nieznajomi we mgle � Czy dobrze si� pan czuje? � odezwa� si� kobiecy g�os. Jupiter Jones zatrzyma� si�, nas�uchiwa�. Powietrze tego popo�udnia by�o ci�kie od mg�y. T�umi�a odg�osy ruchu ulicznego, dochodz�ce z nadbrze�nej szosy. Wisia�a jak kurtyna mi�dzy sk�adem z�omu Jonesa, a jego domem po drugiej stronie ulicy. Zdawa�a si� przenika� Jupe'a na wskro�. Czu� si� zzi�bni�ty i samotny, jakby by� jedy- nym cz�owiekiem na �wiecie. Kto� si� jednak odezwa� i teraz rozleg�y si� czyje� kroki. Kto� prze- chodzi� obok, tu� za bram� sk�adu. Nast�pnie da� si� s�ysze� m�ski g�os i w szarym �wietle ukaza�o si�, niczym cienie, dwoje ludzi. M�czyzna, zgi�ty wp�, szed� wolno, szuraj�c nogami. Kobieta, dziewcz�ca i szczup�a, mia�a d�ugie, jasne w�osy, opada- j�ce prosto wok� twarzy. � Tu jest �awka � powiedzia�a i poprowadzi�a m�czyzn� w stron� biura sk�adu. � Prosz� chwil� odpocz��. Powinien by� pan pozwoli� mi prowadzi� samoch�d. To by�o za du�o dla pana. Jupiter zbli�y� si� do pary. � Czy mog� pom�c? M�czyzna podni�s� r�k� do g�owy i rozejrza� si� p�przytomnie. � Szukamy... szukamy... � z�apa� m�od� kobiet� za r�k�. � Ty po- wiedz. Dowiedz si�, gdzie... gdzie my... � Harbon/iew Lane � powiedzia�a kobieta do Jupitera. � Musimy si� dosta� na Harbon/iew Lane. � Trzeba i�� dalej szos� i skr�ci� w przecznic� Sunset � odpowie- dzia� Jupiter. � Prosz� pos�ucha�, je�li pani przyjaciel jest chory, mog� wezwa� lekarza i... � Nie! � krzykn�� m�czyzna. � Nie teraz! Jeste�my sp�nieni! Jupe pochyli� si� nad nim. Twarz m�czyzny by�a szara i b�yszcza�a od potu. � Jestem zm�czony � m�wi�. � Taki zm�czony... Przycisn�� r�ce do czo�a. � G�owa mi p�ka! � w jego g�osie by�a nuta niedowierzania. � Dziwne. Nigdy przedtem nie bola�a mnie g�owa. � Prosz� mi pozwoli� wezwa� lekarza � nalega� Jupe. Nieznajomy podni�s� si� z wysi�kiem. � Za chwil� mi przejdzie, ale teraz nie mog�... nie mog�... Osun�� si� po �cianie, dysz�c ci�ko i ochryple. Nag�y skurcz wykrzywi� mu twarz. � Boli! � zawo�a�. Jupe uj�� d�o� m�czyzny, ch�odn� i wilgotn�. M�czyzna patrzy� na Jupe'a. Jego oczy by�y nieruchomo utkwione w ch�opcu. Nagle w sk�adzie zrobi�o si� bardzo cicho. M�oda kobieta pochyli�a si� nad m�czyzn�. Z jej ust wyrwa� si� j�k b�lu. Na chodniku rozleg�y si� szybkie kroki i przez bram� wesz�a ciocia Jupitera, Matylda. Zobaczy�a m�czyzn� siedz�cego na �awce i pochylon� nad nim dziewczyn�. Zobaczy�a te� kl�cz�cego przy nich Jupitera. � Co to, Jupiterze? � zapyta�a. � Co� si� sta�o? Czy wezwa� po- gotowie? � Tak � odpar� Jupiter. � Tak... ale nie s�dz�, �eby pomogli. My- �l�, �e on nie �yje! Jupe zapami�ta� tylko rozgardiasz, �wiat�a, syreny, ludzi biegaj�cych we mgle. Jasnow�osa dziewczyna p�aka�a w ramionach cioci Matyldy. Przy bramie sk�adu gromadzili si� gapie i zapad�a straszna cisza, gdy wk�adano nosze do karetki. Potem znowu zawy�y syreny. Jupe, ciocia Matylda i sie- dz�ca mi�dzy nimi blondynka jechali do szpitala. Jupiter mia� uczucie, �e porusza si� we �nie, szarym i nierealnym. Szpital by� jednak ponur� rzeczywisto�ci�. Zar�wno korytarz z przebiegaj�- cymi w r�nych kierunkach lud�mi, jak i poczekalnia pe�ne by�y dusznego dymu papierosowego. Jupe, ciocia Matylda i jasnow�osa dziewczyna sie- dzieli w niej, przerzucaj�c stare czasopisma. Po d�ugiej, bardzo d�ugiej chwili przyszed� lekarz. � Przykro mi � zwr�ci� si� do dziewczyny. � Nic nie mogli�my zro- bi�. Czasem... czasem tak jest lepiej. Czy pani jest jego krewn�? Przecz�co potrz�sn�a g�ow�. � Przykro mi, ale konieczna jest sekcja zw�ok � m�wi� lekarz. � To si� praktykuje, kiedy przy zgonie nie ma lekarza. By� to prawdopodobnie 7 wylew, p�kni�cie naczynia krwiono�nego w m�zgu. Sekcja to potwierdzi. S Czy pani wie, jak mo�emy si� skontaktowa� z jego rodzin�? Ponownie potrz�sn�a g�ow�. � Nie. Musz� zatelefonowa� do fundacji. Zacz�a szlocha�. Przysz�a piel�gniarka i wyprowadzi�a jaz poczekalni. Jupiter i ciocia Matylda nadal czekali. Po pewnym czasie dziewczyna wr�- ci�a. Telefonowa�a z pokoju piel�gniarek. � Przyjad� tu z fundacji � powiedzia�a. Jupiter zastanawia� si�, co to mo�e by� za fundacja, ale nie zapyta�. Ciocia Matylda zdecydowa�a, �e musz� si� wszyscy napi� dobrej, mocnej herbaty. Wzi�a dziewczyn� pod rami�, wyci�gn�a j� z poczekalni i po- prowadzi�a do szpitalnej kawiarni. Chwil� siedzieli w milczeniu, popijaj�c herbat�, po czym odezwa�a si� dziewczyna: � By� bardzo mi�ym cz�owiekiem � m�wi�a ze wzrokiem opuszczo- nym na szorstkie d�onie o obgryzionych paznokciach. � Nazywa� si� Kar! Birkensteen, by� doktorem, s�awnym genetykiem. Pracowa� dla Fundacji Spicera. Dokonywa� eksperyment�w na zwierz�tach i bada� wp�yw tych eksperyment�w na inteligencj� zwierz�t i ich potomstwa. Dziewczyna pracowa�a r�wnie� w fundacji, opiekowa�a si� zwierz�tami. � S�ysza�em o Fundacji Spicera � powiedzia� Jupe. � Mie�ci si� ko�o San Diego, prawda? Skin�a g�ow�. � Znajduje si� w ma�ym miasteczku w�r�d wzg�rz, przy drodze pro- wadz�cej na pustyni�. � Miasteczko nazywa si� Citrus Grove � powiedzia� Jupe. Po raz pierwszy dziewczyna u�miechn�a si�. � Tak. To mi�o, �e o tym wiesz. Niewiele ludzi wie o Citrus Grove. Nawet je�li s�yszeli o fundacji, nie znaj� nazwy miasta. � Jupiter du�o czyta i pami�ta wi�kszo�� przeczytanych rzeczy � powiedzia�a ciocia Matylda. � Ale ja nie wiem nic o tej fundacji. Co to jest? i � To instytucja, kt�ra popiera niezale�ne poszukiwania naukowe � ' wyja�ni� Jupiter tonem profesora, kt�ry omawia ma�o znane zagadnienie. Przybiera� ten ton, ilekro� porusza� temat, kt�ry zna� dobrze. Ciocia Matylda przywyk�a ju� do tego, ale jasnow�osa dziewczyna popatrzy�a na Jupe'a z zaciekawieniem. � Abraham Spicer by� producentem plastyku � ci�gn�� Jupiter. � Jego przedsi�biorstwo produkowa�o sprz�t plastykowy: suszarki do na- czy�, pojemniki na �ywno��. Zarobi� na tym miliony. Jednak�e nigdy nie zrealizowa� swej prawdziwej ambicji: chcia� zosta� fizykiem. Dlatego pole- ci�, by po jego �mierci pieni�dze zosta�y odpowiednio zdeponowane. Do- ch�d z depozytu mia� wspomaga� fundacj�, w kt�rej naukowcy mogliby dokonywa� odkrywczych, by� mo�e rewolucyjnych bada� w swoich dzie- dzinach. � Zawsze wypowiadasz si� w ten spos�b? � zapyta�a dziewczyna. Ciocia Matylda u�miechn�a si�. � Nie zawsze, ale cz�sto, chyba nawet zbyt cz�sto. To pewnie przez to ca�e jego czytanie. � Ach, to dobrze. To znaczy, to �adnie. Chyba si� nie przedstawi�am. Nazywam si� Hess, Eleanor Hess. Ale to niewa�ne. � Oczywi�cie, �e wa�ne � zaoponowa�a ciocia Matylda. � Chcia�am powiedzie�, �e nie jestem kim�: nie jestem s�awna ani nic takiego. � To nie znaczy, �e jeste� nikim � powiedzia�a ciocia Matylda z przekonaniem. � Mi�o mi ci� pozna�, Eleanor. Jestem Matylda Jones, a to m�j bratanek Jupiter Jones. Eleanor Hess u�miechn�a si�. Potem szybko odwr�ci�a wzrok, jakby si� obawia�a pokaza� po sobie zbyt wiele. � Powiedz nam co� wi�cej o swojej pracy w tej fundacji � poprosi�a ciocia Matylda. � M�wi�a�, �e opiekujesz si� zwierz�tami. Jakie to zwie- rz�ta? � To zwierz�ta do�wiadczalne. Bia�e szczury, szympansy i ko�. � Ko�? � powt�rzy�a ciocia Matylda. � Trzymacie konia w labora- torium? � Och, nie! Blaze mieszka w stajni. Ale jest r�wnie� zwierz�cien do�wiadczalnym. Doktor Birkensteen przeprowadza� na jej matce jakie; do�wiadczenia z izotopami. To zrobi�o co� z chromosomami Blaze. Nii rozumiem tego, ale ona jest naprawd� m�dra jak na konia. Zna arytmetyka Ciocia Matylda i Jupe wytrzeszczyli oczy. � Och, nic skomplikowanego! � doda�a spiesznie Eleanor. � Je6 po�o�y si� przed ni� dwa jab�ka, a potem trzy, wie, �e to razem pi��. Uder2 pi�� razy kopytem. To... to pewnie nic wielkiego, ale konie nie mog� b\ specjalnie m�dre. Maj� nieodpowiedni kszta�t g�owy. M�dre s� szympan; doktora Birkensteena. M�wi� j�zykiem znak�w. Mog� w ten spos�b powi dzie� r�ne skomplikowane rzeczy. � A co doktor Birkensteen zamierza� zrobi� z tymi zwierz�tami po ich wyedukowaniu? � zapyta�a ciocia Matylda. � Nie s�dz�, by cokolwiek zamierza� � odpowiedzia�a Eleanor �a- godnie. � Nie chodzi�o mu o m�dre konie i m�wi�ce szympansy. Chcia� pom�c ludziom sta� si� lepszymk Trzeba zacz�� od zwierz�t. Nie by�oby przecie� s�uszne eksperymentowa� na ludzkich niemowl�tach, prawda? Ciocia Matylda wzdrygn�a si�. Eleanor spojrza�a w bok i zn�w za- mkn�a si� w swej nie�mia�o�ci. � Naprawd� nie musicie zostawa� ze mn� � powiedzia�a. � Byli�- cie wspaniali, ale teraz ju� czuj� si� dobrze. Doktor Terreano i pani Collin- wood b�d� tu wkr�tce, porozmawiaj� z lekarzem i... i... Pochyli�a g�ow� i z jej oczu znowu pop�yn�y �zy. � Nie, nie, nie trzeba � powiedzia�a ciocia Matylda cicho. � Oczy- wi�cie, �e zostaniemy. Zostali wi�c, dop�ki do kawiarni nie wszed� wysoki, ko�cisty, siwow�osy m�czyzna, kt�rego Eleanor przedstawi�a jako doktora Terreano. Towarzy- szy�a mu pulchna kobieta ko�o sze��dziesi�tki, pani Collinwood. Mia�a olbrzymie sztuczne rz�sy i nosi�a k�dzierzaw�, p�omiennorud� peruk�. Wzi�a Eleanor do samochodu, a doktor Terreano uda� si� na poszukiwanie lekarza, kt�ry zaj�� si� doktorem Birkensteenem. Ciocia Matylda kr�ci�a g�ow�, gdy zostali sami. � Dziwni ludzie! Wyobra�asz sobie, wyczynia� co� ze zwierz�tami, �eby zmieni� im potomstwo? Jak my�lisz, co robi ten go��, Terreano, kt�ry w�a�nie przyszed�? � Jakie� badania, skoro pracuje w Fundacji Spicera � odpowiedzia� Jupiter. Ciocia Matylda zmarszczy�a czo�o. � Dziwni ludzie � powt�rzy�a. � A ta ca�a fundacja? Ja bym tam nie posz�a. Jak raz ci naukowcy zaczn� w czym� grzeba� i szpera�, i zmie- nia� rzeczy dooko�a, to nie wiadomo, na czym sko�cz�. To nie jest normal- ne! Straszne rzeczy mog� si� zdarzy�! Rozdzia� 2 Niecodzienny wywiad Wieczorem ciocia Matylda opowiedzia�a wujkowi Tytusowi o naukowcu kt�ry przyszed� z mg�y do sk�adu z�omu i tu umar�. M�wi�a jednak niewieli o Fundacji Spicera i kiedy Jupiter o niej napomkn��, szybko zmieni�a tema1 Sama my�l o eksperymentach genetycznych przygn�bia�a j� i przera�a�a Ale nie dane jej by�o zapomnie� o Fundacji Spicera, gdy� przez wieli szarych i ch�odnych dni wiosennych wci�� m�wiono w telewizji o instytucji bada� naukowych. Najpierw by� to komunikat o �mierci doktora Birkensteena. Tak j�� przypuszcza� lekarz w szpitalu, Birkensteen dozna� wylewu krwi do m�zgu Kr�tko om�wiono jego prac� w dziedzinie genetyki i zako�czono doniesie nie informacj�, �e jego cia�o zostanie przewiezione do wschodniej cz�� kraju i tam pochowane. Zaledwie tydzie� p�niej Fundacja Spicera pojawi�a si� zn�w w dzienni kach, w zwi�zku z pewnym niezwyk�ym odkryciem, i dziennikarze pospie szyli do Citrus Grove. Archeolog, niejaki James Brandon, rezyduj�c' w siedzibie fundacji, odkry� ko�ci prehistorycznego osobnika w jaskini n; peryferiach miasta. � Bardzo tajemnicza sprawa! � wykrzykn�� Jupe. By�o majowe popo�udnie i Jupe wraz z przyjaci�mi siedzia� w stare przyczepie kempingowej, kt�ra stanowi�a Kwater� G��wn� za�o�onej prze. nich firmy detektywistycznej. Jupe czyta� roz�o�on� na biurku gazet�. Boi Andrews porz�dkowa� kartotek�, a Pete Crenshaw czy�ci� sprz�t w ma�yn laboratorium, kt�re ch�opcy sobie urz�dzili. Pete rozejrza� si� dooko�a. � Co jest tajemnicze? � zapyta�. � Jaskiniowiec z Citrus Grove � odpowiedzia� Jupe. � Czy to na prawd� cz�owiek? Ile mo�e mie� lat? James Brandon, kt�ry go znalaz^ nazwa� go stworzeniem cz�ekokszta�tnym. To mo�e oznacza� cz�owiek. lub zwierz� cz�ekokszta�tne. A mo�e to cz�owiek pierwotny? � Brandon ma dzi� po po�udniu wyst�pi� w telewizji � odezwa� sii 11 Bob. � Moi starzy m�wili o tym przy �niadaniu. B�dzie go�ciem Boba Engela w jego audycji o pi�tej. Pete wyciera� st� w laboratorium. � Chcecie to ogl�da�? � zapyta�. � No pewnie � odpar� Jupiter. Na szafce obok biurka Jupe'a sta� ma�y, czarno-bia�y telewizor. Przy- ni�s� go wujek Tytus z jednej ze swych wypraw po towar. Na pocz�tku telewizor nie dzia�a�, ale Jupiter mia� dryg do majsterkowania i doprowadzi� aparat do u�ytku, po czym zainstalowa� go w Kwaterze G��wnej. W��czy� go teraz, ekran rozja�ni� si� i ch�opcom ukaza�a si� u�miechni�ta twarz Boba Engela, gospodarza programu. � Naszym pierwszym go�ciem dzisiaj jest doktor James Brandon � m�wi� Engel � uczony, kt�ry odkry� szcz�tki prehistorycznego cz�owieka tu u nas, w po�udniowej Kalifornii. Kamera cofn�a si� i ch�opcy zobaczyli szczup�ego m�czyzn�, o wyra- zistych rysach i kr�tko ostrzy�onych, jasnych w�osach. Obok niego siedzia� ni�szy, do�� brzuchaty m�czyzna w kowbojskiej koszuli, szerokim pasie z ozdobn� klamr� i butach na podwy�szonych obcasach. � Doktorowi Brandonowi towarzyszy Newt McAfee. Pan McAfee jest kupcem z Citrus Grove i w�a�cicielem terenu, na kt�rym odkryto jaskiniow- ca. � Racja! � powiedzia� brzuchacz. � Jestem McAfee: Mak-A-Fi, a wspak Fi-Ka-M. Dobre, co? Zapami�tajcie, bo b�dziecie teraz cz�sto s�ysze� moje nazwisko. Bob Engel zmusi� si� do u�miechu i zwr�ci� do swego pierwszego go�cia: � Doktorze Brandon, czy m�g�by pan opowiedzie� nam nieco o swoim odkryciu, na wypadek gdyby nie wszyscy telewidzowie o nim s�yszeli? Jasnow�osy m�czyzna wyprostowa� si� na krze�le. � By� to �ut szcz�cia � powiedzia�. � Tydzie� temu wybra�em si� na spacer zaraz po ustaniu deszczu. Zauwa�y�em, �e na wzg�rzu nad ��k� Newta McAfeego, dosz�o do ma�ego obsuni�cia ziemi. Stok zosta� cz�cio- wo obna�ony i ukaza� si� otw�r w zboczu. Gdy zbli�y�em si�, zobaczy�em, �e to jaskinia, i zauwa�y�em wewn�trz czaszk�. By�a niemal zagrzebana w ziemi na dnie jaskini i z pocz�tku nie wiedzia�em, co mam, i... � Nic nie masz, kole�! � przerwa� mu siedz�cy obok McAfee. � To ja mam! Brandon zignorowa� go. 12 � Wr�ci�em do domu Spicera po latark�... � l jak wr�ci� na moje pole, ju� czeka�em na niego z dubelt�wk� � wpad� mu w s�owa McAfee. � Jak tylko wleziesz na moj� ziemi�, zaraz ci� zauwa��! Brandon wzi�� g��boki oddech. Zdawa� si� z trudem opanowywa� z�o��. � Opowiedzia�em o tym, co tam zobaczy�em. Po obejrzeniu z bliska, upewni�em si�, �e to jest czaszka. � Stara! � wtr�ci� McAfee. � Le�a�a tam przez tysi�ce lat! � Opr�cz czaszki zachowa� si� prawie ca�y szkielet � kontynuowa� Brandon. � Nie mia�em jeszcze mo�liwo�ci, �eby go zbada�, ale wykazu- je podobie�stwo do bardzo starego znaleziska, odkrytego w Afryce. � l czy to jest cz�owiek? � zapyta� Engel. Brandon zmarszczy� czo�o. � Kt� mo�e powiedzie�, co w�a�ciwie czyni cz�owieka cz�owiekiem? S� tu niew�tpliwie cechy ludzkie, ale nie takie, po jakich rozpoznajemy cz�owieka wsp�czesnego. Jestem niemal pewien, �e mamy do czynienia z najstarszym z hominid�w, znalezionych dot�d w Ameryce. Brandon pochyli� si� i m�wi� dalej z o�ywieniem: � Istnieje teoria, �e ameryka�scy Indianie s� potomkami Mongo��w, my�liwych, kt�rzy przyw�drowali z Syberii na Alask� w ostatniej epoce lodowcowej. By�o to oko�o o�miu tysi�cy lat temu, kiedy wi�kszo�� w�d oceanu by�a zamarzni�ta, a poziom wody do�� niski. W cie�ninach mi�dzy Syberi� a Alask� dno oceanu zosta�o ods�oni�te i plemiona azjatyckich my�liwych mog�y po prostu przechodzi� z jednego kontyntentu na drugi w pogoni za zwierzyn�. Teoria m�wi, �e plemiona te rozpierzch�y si� na- st�pnie i osiedli�y w r�nych miejscach, cz�� za� pow�drowa�a dalej, a� po kra�ce Ameryki Po�udniowej. Jest to teoria uznana. Znajdziecie j� w wi�kszo�ci podr�cznik�w szkol- nych. Od czasu do czasu jednak kto� wyskakuje z teori� odmienn�. Jedni twierdz�, �e cz�owiek �y� na tym kontynencie na d�ugo przedtem, nim koczownicy przekroczyli ocean. Inni uwa�aj� nawet, �e wsp�czesny cz�o- wiek pochodzi naprawd� z Ameryki, a w�dr�wka odbywa�a si� w przeciw- nym kierunku, st�d do Azji i Europy. � Czy znalezisko w Citrus Grove popiera t� teori�? � zapyta� Engel. � Nie mog� w tej chwili tego powiedzie�. Jak dot�d, nie mog� nawet mie� pewno�ci co do wieku szkieletu. Ale mamy jego wi�ksz� cz�� i... � Chce pan powiedzie�, �e ja mam szkielet � wtr�ci� si� McAfee z b�yszcz�c� od potu i zadowolenia twarz�. � Nie ma co gada�, ten face- 13 cik w mojej jaskini jest cz�owiekiem jak nic. Czym innym m�g�by by�? Jak on tam by� od dw�ch albo trzech milion�w lat... � Ale�, co pan opowiada! � zawo�a� Brandon. � Sam pan powiedzia�, �e musi by� bardzo stary � upiera� si� McAfee. � Musi mie� wi�cej jak osiem, dziesi�� tysi�cy lat, tak pan m�wi�. By� pan tego ca�kiem pewien, jak go pan pierwszy raz zobaczy�. Wi�c to znaczy, �e ludzie faktycznie st�d pochodz�, z Ameryki, i facecik w mojej jaskini mo�e by� prapradziadkiem nas wszystkich. Mo�e to jego dzieciaki i wnusie przesz�y przez te cie�niny do Azji i po drodze zrobi�y ludzko��. Mo�e raj wcale nie by� tam, gdzie wszyscy my�l�? Mo�e by� w Bakersfieid albo Fresno. Ale sensacja! � Pan wyci�ga zbyt pochopne wnioski � powiedzia� spokojnie Brandon. � Kiedy b�dziemy mieli mo�no�� zbadania zna... � Nie b�dzie �adnego badania! � o�wiadczy� McAfee. Brandon rzuci� mu piorunuj�ce spojrzenie. � Ten facecik by� dot�d w mojej jaskini i tam zostanie! � krzycza� McAfee. � Nikt nie b�dzie go stamt�d wyci�ga�, kroi� i ogl�da� pod mikro- skopem. l je�li si� panu wydaje, �e kolejki do Disneylandu s� d�ugie, niech pan tylko poczeka, to pan zobaczy, ile ludzi stanie w kolejce, �eby spojrze� na prawdziwego jaskiniowca! � Zamierza pan wystawi� znalezisko na pokaz?! � zawo�a� Bran- don. � Ale� nie wolno panu tego robi�! Nie jeste�my pewni wieku ko�ci ani... � Ko�ci s� wystarczaj�co stare � powiedzia� McAfee. � To po- cz�tek cywilizacji, ot, co tu mamy, i ka�dego to zainteresuje! � Ty nieokrzesany ignorancie! � krzykn�� Brandon. � Nie masz poj�cia, o czym m�wisz! � M�wi� o tym, co mo�e by� pierwszym cz�owiekiem � McAfee pa- trzy� wprost w kamer�. � Dlatego przysz�e m na t� audycj�. Chc�, �eby ludzie wiedzieli, �e wszystko przygotuj� raz-dwa i otworz� moj� jaski- ni� dla zwiedzaj�cych. B�dzie jak w tych innych wspania�ych miejscach w Kalifornii i... � Ty debilu! � wrzasn�� Brandon i zerwa� si� z krzes�a. Nast�pi�o szybkie zbli�enie, tak �e kamera obj�a jedynie Boba Engela. S�ycha� by�o krzyki i odg�osy b�jki niewidocznej na ekranie. Bob Engel powiedzia� spiesznie: � Na tym ko�czymy t� ekscytuj�c� cz�� naszego programu. Nasz czas si� sko�czy�, Bogu dzi�ki. Nie odchod�cie od telewizor�w. Firma 14 �Niekurz" ma dla was wa�n� wiadomo�� o swym produkcie do czyszczenia mebli, a nast�pnie powr�cimy... Pete wy��czy� telewizor. � Uff! Rzecz wymkn�a si� spod kontroli. Brandon wygl�da�, jakby zamierza� znokautowa� faceta. � Mnie r�wnie� si� nie podoba� ten McAfee � powiedzia� Jupe. � Je�li nie pozwoli Brandonowi zabra� ko�ci... � Czy mo�e to zrobi�? � wtr�ci� Bob. � Chyba tak, skoro jaskinia jest na terenie jego posiad�o�ci. Co za irytuj�ca sytuacja dla archeologa: znale�� co� tak pasjonuj�cego i nie m�c tego zbada�! Prawdopodobnie mi�dzy nimi dwoma od dawna panowa�a niezgoda, skoro McAfee pobieg� po bro�, jak tylko zobaczy� Brandona ko�o jaskini. Fatalna sytuacja! Z Brandona te� z�o�nik. W takim wypadku mo�e nawet doj�� do... do... � Rozlewu krwi? � zapyta� Pete. � Tak. Tak to si� mo�e sko�czy�. Rozlewem krwi! Rozdzia� 3 Nieoczekiwane spotkanie Po pierwszym burzliwym wywiadzie James Brandon nie pojawi� si� wi�cej w telewizji. Natomiast Newta McAfeego by�o pe�no w rozmaitych audycjach i gdy wiosna przesz�a w lato, dawa� wywiady ka�demu reporte- rowi, kt�ry tylko zdo�a� spokojnie go s�ucha�. Do po�owy lipca wi�kszo�� mieszka�c�w po�udniowej Kalifornii wiedzia�a o jego jaskini i jego jaski- niowcu. Nast�pnie zacz�y si� ukazywa� reklamy. Jaskinia mia�a zosta� otwarta dla publiczno�ci w po�owie sierpnia. Akurat w por�, w ostatnim tygodniu lipca Jupiter zgada� si� ze swoim s�siadem Lesem Wolfem. Wolf mia� firm� instaluj�c� piece kuchenne i maszyny do mycia naczy� w restauracjach i hotelach. Mieszka� w du�ym, drewnianym domu na ulicy, przy kt�rej znajdowa� si� sk�ad z�omu Jonesa. Tego lipcowego dnia Jupe przeje�d�a� na rowerze obok domu Wolfa, gdy zobaczy� s�siada, kt�ry stara� si� wywabi� kota spod �ywop�otu. Jupe zatrzyma� si�, �eby mu pom�c. Podszed� z jednej strony do �ywop�otu i tupn�� nog�, a ma�y kotek czmychn�� w drug� stron�, prosto w r�ce pana Wolta. � No, nareszcie � pan Wolf u�miechn�� si� do Jupe'a. � Dzi�ki, ch�opcze. �ona by mi nigdy nie wybaczy�a, gdyby kot uciek� i co� mu si� sta�o. Odszed� z kotkiem w ramionach w stron� domu, ale zatrzyma� si� nagle. � S�uchaj � zwr�ci� si� do Jupitera � znasz to ma�e miasto, gdzie znaleziono jaskiniowca? W tym tygodniu zak�adam w tamtejszej restauracji now� kuchni�. Twoja ciocia m�wi�a mojej �onie, �e �ledzisz w prasie histo- ri� tego jaskiniowca. � No pewnie! � o�ywi� si� Jupe. � Jaskiniowiec b�dzie wystawio- ny na pokaz w t� sobot�. Czy jedzie pan do Citrus Grove ci�ar�wk�? Mo�e przyda�by si� panu pomocnik? � Jeste� za m�ody i nie mog� ci� zatrudni�. Ale je�li nie masz nic przeciwko temu, �eby jecha� z �adunkiem na platformie ci�ar�wki... 16 � Oczywi�cie, �e nie! � powiedzia� szybko Jupe. � Czy moi prz jaciele, Bob i Pete, mog� te� pojecha�? � Pewnie. Tylko musicie, ch�opcy, znale�� sobie jakie� miejsc gdzie si� zatrzymacie. Ta praca zajmie mi oko�o trzech dni i w�a�cicie restauracji mnie przenocuj�. Maj� jeszcze pok�j dla Hala, ale dla ni koc wi�cej. � Nie szkodzi. Mo�emy zabra� �piwory i nocowa� pod go�ym nil bem. Jupe pospieszy� do domu, �eby zatelefonowa� do przyjaci� i uzyskc zgod� wujostwa na wypraw�. W pi�tek rano, gdy ci�ar�wka Lesa Woli wyje�d�a�a z Rocky Beach, na platformie siedzieli Jupe, Pete i Bob. Przez prawie dwie godziny pan Wolf jecha� na po�udnie, po czyi skr�ci� z g��wnej szosy na wsch�d, w stron� wzg�rz. Droga wi�a si( spada�a w d�, to zn�w pi�a si� w g�r�. Po obu jej stronach rozpo�ciera^ si� gaje pomara�czowe, pola, drzewa i rozleg�e ��ki, na kt�rych pas�o si byd�o. Po up�ywie p� godziny ci�ar�wka zwolni�a, wje�d�aj�c do miast o nazwie Centerdale, a potem jecha�a zn�w w�r�d drzew, gaj�w i pastwis� Wreszcie pojawi�a si� tablica: �Wje�d�acie do Citrus Grove. Bezwzgl�dni przestrzegajcie ograniczenia szybko�ci". Citrus Grove nie by�o wiele wi�ksze od wsi. Ch�opcy zobaczyli supei market, dwie stacje benzynowe i malutki motel o nazwie �Wi�zy". Min� miejski basen k�pielowy i opuszczon� stacj� kolejow�, brudn� i odpychaj� ca. W centrum miasteczka ulica obrze�ona by�a z jednej strony ma�yr parkiem, z drugiej rz�dem w�skich budynk�w. Mie�ci� si� tam bank, sklei z narz�dziami, apteka i biblioteka publiczna. Mimo �e miasto by�o tak ma�e wsz�dzie kot�owa�y si� t�umy ludzi. Na motelu miga� neon, g�osz�cy, �< �Brak pokoi", a przed kawiarni� �Pr�niak" sta�a kolejka czekaj�cych n; wolny stolik. � Ca�y ten rozg�os nadany jaskiniowcowi rzeczywi�cie przyci�gn�� ti t�umy turyst�w � powiedzia� Bob. Jupe roze�mia� si� na widok obl�onego stoiska z hamburgerami, ofe ruj�cego kotlety z dinozaura. � Jaskiniowiec nadaje wszystkiemu ton � powiedzia�. Les Wolf skr�ci� w boczn� ulic� i zatrzyma� si�. Wychyli� si� z szoferk i zawo�a� do ch�opc�w: � Restauracja �Szcz�liwy my�liwy" znajduje si� oko�o dwu kilome tr�w dalej na tej ulicy. Telefonowa�em wczoraj do w�a�ciciela, powiedzia� mi 2 � Tajemnica.. 17 �e pole kempingowe ko�o miasta jest pe�ne. Radzi�, �eby p�j�� do Newta McAfeego, do szarego drewnianego domu na ko�cu ulicy G��wnej. On znajduje ludziom miejsca noclegowe. � Chyba nie ten facet z telewizji! � wykrzykn�� Pete. � Obawiam si�, �e ten � powiedzia� Jupe. Ch�opcy wygramolili si� z ci�ar�wki. � Skontaktujcie si� ze mn� w poniedzia�ek w �Szcz�liwym my�li- wym" � powiedzia� Wolf i odjecha�. Dom Newta McAfeego prezentowa� si� na pierwszy rzut oka wcale sympatycznie. Od frontu mia� szeroki ganek i ma�y trawnik. Lecz gdy ch�op- cy podeszli bli�ej, zobaczyli, �e dom pilnie wymaga odmalowania, a firanki w oknach s� szare i obwis�e. W niekt�rych okiennicach brakowa�o listew, trawnik by� zaro�ni�ty chwastami. � Wygl�da n�dznie � stwierdzi� Bob. � My�la�em, �e McAfee ma sklep i prowadzi handel samochodami. � Mo�e w takim ma�ym mie�cie to nie zapewnia dostatku � powie- dzia� Jupe. Do bariery ganku umocowana by�a tabliczka. Informowa�a szukaj�cych noclegu, �e winni przej�� na ty� budynku. Ch�opcy pos�usznie obeszli dom i tam ukaza�a im si� ��ka, ci�gn�ca si� od drogi a� po las. Blisko domu sta�a szopa, poszarza�a ze staro�ci. Po drugiej stronie domu, przeciwleg�ej do miasta, ��ka rozpo�ciera�a si� dalej wzd�u� drogi, a� po pobliskie wzg�rza. Wpar�y w zbocze sta� starannie wykonany, nowy budynek. Zbudowany by� z sekwojowego drzewa, elegancki i nowoczesny, pozbawiony okien. Nad dwuskrzyd�owymi drzwiami widnia� napis: �Wej�cie do pieczary jaskiniow- ca". � Ho-ho! Facet naprawd� rozkr�ca interes � powiedzia� Pete. � �yczycie sobie czego�? � rozleg� si� za nimi cichy g�os. Odwr�cili si�, a Jupe zobaczy� jasne w�osy i blad� twarz. Stan�� mu w pami�ci ponury, mglisty dzie� w Rocky Beach i cz�owiek, kt�ry przyszed� z mg�y, by umrze�. � Och, to ty! � powiedzia�a Eleanor Hess. � Cze��! � Jupiter wyci�gn�� r�k� i Eleanor u�cisn�a j�. � Ja... ach... ja zamierza�am napisa� do twojej cioci. Byli�cie tacy mili. Ale pomy�la�am, �e mo�e nie powinnam was niepokoi�. � Ciesz� si�, �e mogli�my ci si� okaza� pomocni � powiedzia� Jupe i przedstawi� Boba i Pete'a. Eleanor przywita�a si� z nimi, a w tym samym momencie otworzy�y si� 18 tylne drzwi domu i wyjrza�a z nich pulchna kobieta z kr�tkimi, k�dzierzawy- mi w�osami. � Ellie, czego chc� ci ch�opcy?! � zawo�a�a niegrzecznie, jakby oni nie mogli jej s�ysze�. � Ciociu Thalio, to jest Jupiter Jones � odpowiedzia�a rumieni�c si� Eleanor. � M�wi�am ci o nim. On i jego ciocia pomogli mi, kiedy doktor Birkensteen zachorowa� w Rocky Beach. A to jest Pete Crenshaw i Bob Andrews. Przyjaciele Jupitera. Chyba przyjechali zobaczy� jaskiniowca. Czy mo�emy ich jako� ulokowa�, ciociu? Cz�owiek, kt�ry uczestniczy� w programach telewizyjnych, pojawi� si� nagle w drzwiach. Eleanor ponownie przedstawi�a ch�opc�w i Jupe a� rozdziawi� usta, gdy sobie u�wiadomi�, �e ciocia Thalia jest �on� McAfeego, co oznacza, �e Newt jest wujkiem Eleanor! � Wi�c to ty jeste� ch�opcem, kt�ry by� tak mi�y dla Ellie � powiedzia� Newt. � Z przyjemno�ci� was ulokujemy. W domu nie ma miejsca dla wszystkich trzech, ale mo�ecie si� roz�o�y� z waszymi �piworami na strysz- ku w szopie i korzysta� z wyg�dki za szop�. Z boku jest kran i mo�ecie si� tam my�. Ma�e oczka McAfeego zw�zi�y si�. � No, nie policz� wam du�o. Tylko dziesi�� dolar�w za nocleg dla wszystkich trzech. � Wujku! � krzykn�a Eleanor Hess. � No, no, moja panno! � McAfee rzuci� jej ostrzegawcze spojrzenie i Eleanor odwr�ci�a wzrok. � Nigdzie nie dostaniecie miejsca za dziesi�� dolar�w. Bob wyci�gn�� r�k� w stron� drzew za ��k�. � Mo�emy sobie po prostu znale�� polan� w lesie. � Jest du�e zagro�enie po�arowe w tym roku. Nie wolno biwakowa� w lesie � powiedzia� McAfee. Jupe wyj�� portfel i poda� McAfeemu banknot dziesi�ciodolarowy. � Prosz�. To za dzisiejsz� noc. � W porz�dku � McAfee schowa� pieni�dze do kieszeni. � Ellie, poka� ch�opcom, gdzie jest kran. � Uwa�ajcie no tam tylko � ostrzeg�a ich Thalia McAfee. � Nie ba�aga�cie i nie podpalcie czego. � Nie palicie, co? � doda� McAfee. � Nie palimy � odpowiedzia� Pete ponuro. � S�uchaj, Jupe, po co niepokoi� pa�stwa? Czy nie lepiej p�j�� do tego ma�ego parku i... 19 � Nie ma biwakowania w parku � wtr�ci� McAfee. � Poza tym jest tam automatyczny system do spryskiwania trawnik�w i w��cza si� zawsze o p�nocy. McAfee chichocz�c szed� ku domowi, a Eleanor, czerwona ze wstydu, skierowa�a si� w stron� szopy. � Przepraszam � powiedzia�a do ch�opc�w. � S�uchajcie, je�li zo- staniecie d�u�ej, nie p�a�cie mu wi�cej. Mam troch� pieni�dzy, za�atwi� to z nim. � Nie trzeba, wszystko w porz�dku, nie przejmuj si� � u�miechn�� si�Jupe. � Nienawidz� takiego post�powania � m�wi�a Eleanor z gorycz�. � Nigdy w takich wypadkach nie mam prawa si� odezwa�, bo... no, bo on i ciocia Thalia opiekuj� si� mn� od �smego roku �ycia. Moi rodzice zgin�li w wypadku samochodowym. Ka�dy z ch�opc�w pomy�la� sobie po cichu, �e niezbyt dobra ta opieka. Eleanor by�a bardzo chuda i robi�a wra�enie spracowanej i zabie- dzonej. � Ciocia Thalia jest siostr� mojej mamy � ci�gn�a Eleanor. � Gdyby mnie nie przygarn�a, musia�abym p�j�� do sieroci�ca. Otworzy�a drzwi i ch�opcy weszli za ni� do mrocznej, pe�nej kurzu szopy. Sta� tam l�ni�cy, nowy pikap i du�y czterodrzwiowy samoch�d z ob- fitymi chromowaniami. Dalej zobaczyli stert� r�nego �miecia � stosy po��k�ych gazet i starych karton�w. Na stole warsztatowym wala�y si� rdzewiej�ce narz�dzia. W g��bi drabina prowadzi�a na stryszek. Ch�opcy wspi�li si� po niej na ciemne i duszne poddasze. Okno pokrywa�a gruba warstwa kurzu i paj�- czyn. Kiedy Jupe je otworzy�, nap�yn�� ch��d i �wie�e powietrze. � Czy przynie�� wam r�czniki? � zawo�a�a Eleanor z do�u. � Dzi�ki! Wszystko z sob� przywie�li�my! � odkrzykn�� Pete. Sta�a nadal u st�p drabiny i wreszcie zapyta�a: � Id� nied�ugo do fundacji, czy chcieliby�cie p�j�� zobaczy� zwierz�- ta? By�a to po prostu najciekawsza rzecz, jak� mog�a zaproponowa�. Jupe wychyli� si� znad kraw�dzi stryszku. � Czy znasz archeologa, kt�ry znalaz� ko�ci? � zapyta�. � Doktora Brandona? No pewnie. Chcesz go pozna�? Je�li go zasta- niemy, mog� ci� przedstawi�, � Chcia�em go pozna�, odk�d us�ysza�em o tym znalezisku. Ciekaw 20 jestem, czy ma ju� jak�� teori� co do wieku ko�ci? Czy wie, sk�d si� wzi�y w jaskini? Eleanor skrzywi�a si�. � Wszyscy si� tak ekscytuj� tym jaskiniowcem. A on jest taki wstr�tny. Musia� wygl�da� jak goryl, tylko by� o wiele, wiele mniejszy. Nagle w jej twarzy pojawi�o si� zaniepokojenie. � Nigdy nie zbli�ajcie si� do tej jaskini, kiedy tu nikogo nie ma � ostrzeg�a. � Wujek Newt za drzwiami w kuchni trzyma na�adowan� dubelt�wk�. M�wi, �e ludzie b�d� du�o p�aci�, �eby zobaczy� jaskiniowca, a je�li kto� si� b�dzie wtr�ca�, podziurawi go na wylot. � Czy nie chodzi mu przypadkiem o tego archeologa? � zapyta� Jupe. � Tak. Ale te� o ka�dego innego, kto spr�buje ruszy� jaskiniowca. Boj� si�, �e si� co� stanie, co� naprawd� z�ego! Rozdzia� 4 Eleanor k�amie Fundacja Spicera mie�ci�a siew obszernym budynku, usytuowanym na wzg�rzu, w odleg�o�ci ponad kilometra od domu McAfeego. G�adkie, zielo- ne trawniki nie by�y chronione ogrodzeniem, sta�y tam jedynie dwa kamien- ne s�upki z osadzon� w nich furtk�. Ch�opcy poszli za Eleanor podjazdem do budynku. Eleanor otworzy�a drzwi i wesz�a bez pukania. Znale�li si� od razu w du�ym salonie. Pierwsz� osob�, kt�r� zobaczyli, by� James Brandon. Chodzi� tam i z powrotem po pokoju i gdy Eleanor przedstawi�a mu ch�opc�w, zatrzyma� si� i spojrza� na nich w�ciekle. � Przyjechali�cie tu jak do cyrku � powiedzia� oskar�aj�ce. � Zobaczy� jakiniowca? � zapyta� Pete. � Tak, po to przyjecha- li�my. � Wy i cztery miliony innych � Brandon zacz�� znowu chodzi� po pokoju. � Wszystko stratuj�. Je�li s� jeszcze jakie� szkielety na tych wzg�rzach, zniszcz� je. Gdybym mia� pistolet... � Zastrzeli�by� ich wszystkich � doko�czy� kto� spokojnym g�osem. Ch�opcy odwr�cili si�. Wysoki, sprawiaj�cy ponure wra�enie, m�czy- zna wszed� do salonu. Jupiter rozpozna� w nim od razu cz�owieka, kt�ry przyjecha� do szpitala w Rocky Beach w dniu �mierci Karla Birkensteena. By� wtedy w szarym, wytartym ubraniu. Dzi� nosi� szorty koloru khaki i ko- szulk� polo. Usiad� w fotelu ko�o kominka i zapatrzy� si� we w�asne ko�ciste kolana. � Pan pozna� ju� Jupitera Jonesa, doktorze Terreano � powiedzia�a Eleanor. Terreano zdawa� si� zdziwiony. � Doprawdy? � Pom�g� mi, kiedy znalaz�am si� w Rocky Beach z doktorem Birken- steenem � wyja�ni�a. � By� w szpitalu, pami�ta pan? � Ach tak, teraz sobie przypominam. Ciesz� si�, �e ci� zn�w widz�... tym razem w weselszych okoliczno�ciach. Terreano u�miechn�� si� i nagle wyda� si� o wiele m�odszy. 22 _ Doktor Terreano jest r�wnie� archeologiem � powiedzia�a Ele- anor. � Pisze ksi��k�. � My zawsze piszemy ksi��ki � odpar� Terreano z u�miechem. � Och tak! � wykrzykn�� Jupe. � Wiem! Pan napisa� �Odwiecz- nego wroga"! Terreano podni�s� brwi. � Czyta�e�? � Tak. Po�yczy�em j� sobie z biblioteki. Fascynuj�ca, ale i przygn�- biaj�ca ksi��ka. Je�li cz�owiek odczuwa� zawsze potrzeb� walki z drugim cz�owiekiem i je�li zawsze j� b�dzie odczuwa�... � Smutne, prawda? � wtr�ci� Terreano. � Ta agresywno�� jest wrodzona. Jest nasz� cech� charakterystyczn�, jak du�y m�zg i zdolno�� chodzenia w pozycji pionowej. � Och, brednie! � wykrzykn�� Brandon. � Cz�owiek nie dziedziczy agresywno�ci. B��dnie interpretujesz fakty. � Czy�by? � Terreano rozejrza� si� wok�. � We�, z �aski swojej, na przyk�ad Abrahama Spicera. Pragn�� dopom�c ludzko�ci. Za�o�y� t� fundacj�. A wcale nie by� taki szlachetny! By� morderc�, zapalonym my�li- wym. Wskaza� miejsce nad kominkiem. Wisia�a tam g�owa rogatego zwierz�- cia, jego martwe oczy wpatrzone by�y w okno. Na �cianie nad bibliotek� wisia�y g�owy innych zwierz�t � tygrysa, pumy i pot�nego bawo�u. Na pod�odze roz�o�one by�y sk�ry nied�wiedzie, lwie i lamparcie. � Gdy zabija si� zwierz� � m�wi� Terreano � ma si� prawo da� je do wypchania i wzi�� do domu. By�y czasy, kiedy tak samo akceptowano zmia�d�enie ko�ci zabitego wroga i wyssanie ze� szpiku. � Wcale nie masz racji! � krzykn�� Brandon. � Ilekro� o tym rozmawiamy, wpadasz w z�o��. To niemal potwierdza s�uszno�� tego, co m�wi� � powiedzia� Terreano. W tym momencie wszed� z impetem niski, �ysy m�czyzna. � Znowu dyskutujecie o szpiku kostnym? � zapyta�. � Nie chc� o tym s�ysze� przed obiadem. Eleanor przedstawi�a ch�opc�w doktorowi Elwoodowi Hofferowi. � Doktor Hoffer jest immunologiem � zwr�ci�a si� do ch�opc�w. � Ma du�o bia�ych szczur�w, kt�re s� naprawd� milutkie. Czy mog� pokaza� szczury Jupiterowi i jego kolegom? � Mo�esz, pod warunkiem, �e niczego w laboratorium nie b�d� doty- ka� � odpar� Hoffer. 23 � Na pewno niczego nie dotkn� � powiedzia�a Eleanor. Ch�opcy udali si� za ni� na korytarz, kt�ry bieg� prostopadle do fronto- wej �ciany budynku. � Przy tym korytarzu mieszcz� si� pracownie i laboratoria � obja�- nia�a. � Tu jest laboratorium doktora Hoffera. Otworzy�a najbli�sze drzwi i weszli do ma�ej umywalni. Eleanor wzi�a cztery maski chirurgiczne. � Prosz�, na��cie je � sama w�o�y�a mask� i naci�gn�a na r�ce grube, gumowe r�kawiczki. Otworzy�a nast�pne drzwi i znale�li si� w olbrzymim, zalanym s�o�cem pokoju. Pod �cianami sta�y dziesi�tki szklanych klatek, w kt�rych pod- skakiwa�y i biega�y ma�e stworzonka. � Nie podchod�cie za blisko i niczego nie dotykajcie � poprosi�a i zacz�a karmi� szczury, przesuwaj�c si� cicho od klatki do klatki. � To s� specjalne szczury. Doktor Hoffer zmniejszy� ich odporno�� na choroby, trzeba wi�c bardzo uwa�a�, �eby si� nie przezi�bi�y albo czym� nie zarazi- �y. Dlatego nosimy maski. Niekt�re w og�le nie s� w stanie walczy� z infek- cjami. � To znaczy, �e musz� umrze�, skoro nie potrafi� zwalczy� infekcji � powiedzia� Bob. � My�l�, �e tak, niekt�re tak � przyzna�a Eleanor. � Doktor Hof- fer przypuszcza jednak, �e zapadamy na pewne choroby w�a�nie dlatego, �e mamy system odporno�ciowy. Nasz system produkuje kom�rki, kt�re zjadaj� bakterie i wirusy, ale te same kom�rki mog� nam przynie�� szkod�. By� mo�e artretyzm powodowany jest oddzia�ywaniem naszego systemu obronnego, albo wrz�d �o��dka, lub nawet pewne schorzenia psychiczne. � Co� takiego! � wykrzykn�� Pete z pewnym l�kiem. � Ale kiedy nie jeste�my uodpornieni, chorujemy na osp� i... odr� i... � powiedzia� Bob. � Wiem � stwierdzi�a Eleanor. � Doktor Hoffer stara si� znale�� spos�b kontrolowania naszej odporno�ci tak, by nas zabezpiecza�a, a nie by nam szkodzi�a. � Wspaniale! � powiedzia� Jupiter. � A doktor Terreano pisze now� ksi��k�. � Doktor Brandon te� pisze ksi��k�. O osobniku zamkni�tym w szafie w jego pokoju � powiedzia�a Eleanor. � Osobniku? W szafie? � zdziwi� si� Bob. 24 _ To wykopalisko. Znalaz� w Afryce ko�ci i z�o�y� je, jak uk�adank�, w ca�y szkielet. Mierzy ko�ci, fotografuje je i opisuje w swojej ksi��ce. � Chcia�by tak samo pracowa� nad znaleziskiem z jaskini, prawda? � powiedzia� Jupiter. � Tak. Ale m�j wujek na to mu nie pozwoli � Eleanor zas�pi�a si�. Sko�czy�a karmienie i wr�cili do umywalni, gdzie zdj�a mask� i r�ka- wiczki i wrzuci�a do pojemnika z pokryw�, ko�o umywalki. Ch�opcy wrzucili tam swoje maski i wszyscy wyszli na korytarz. � Teraz zobaczycie szympansy! � powiedzia�a Eleanor. Laboratorium doktora Birkensteena znajdowa�o si� na ko�cu korytarza. By�o wi�ksze od laboratorium Hoffera. Pod oknem sta�a klatka z dwoma szympansami. W klatce by�y r�wnie� zabawki i pi�ki, a tak�e ma�a tablica, na kt�rej szympansy mog�y maza� kolorow� kred�. Na widok Eleanor zacz�y pokrzykiwa� rado�nie, a wi�kszy wystawi� przez kraty �ap�. � Cze��! � zawo�a�a Eleanor. Otworzy�a klatk�, du�y szympans wy- szed� i uj�� jej r�k�. � Jak si� masz? Dobrze spa�e� tej nocy? � zapyta�a Eleanor. Szympans na chwil� zamkn�� oczy i g�owa opad�a mu na bok. Nast�p- nie wskaza� zegar na �cianie i zakre�li� palcem k�ka w powietrzu. � Spa�e� d�ugo? � spyta�a Eleanor. Szympans skaka� w g�r� i w d� i klaska�. Drugi szympans wyszed� z klatki i wdrapa� si� na jeden ze sto��w labo- ratoryjnych. � Ostro�nie! � zawo�a�a Eleanor. Zwierz� patrzy�o t�sknie na p�k� pe�n� s�oi z chemikaliami. � Nie, nie! Nie ruszaj! � Eleanor roze�mia�a si� i zwr�ci�a do ch�op- c�w: � Szympansy bardzo mi przypominaj� ma�e dzieci. Chc� si� bawi� wszystkim, co maj� w zasi�gu r�ki. Szympans odwr�ci� si� od p�ki, wzi�� ze sto�u pust� prob�wk�, zszed� na pod�og� i zacz�� toczy� prob�wk� po pokoju. Eleanor wyj�a z lod�wki owoce i mleko, a z szafki p�atki owsiane i miseczki. � One rozumiej� ludzi, prawda? � zapyta� Jupiter, gdy wsypywa�a p�atki do misek. � Tak, i mog� za pomoc� znak�w wyrazi� niekt�re skomplikowane rzeczy. Doktor Birkensteen twierdzi�, �e umiej� si� porozumiewa� r�wnie dobrze, jak dzieci w wieku przedszkolnym. Ja nie znam j�zyka znak�w, 25 wi�c nie potrafi� tego oceni�, ale wiem, �e s� zabawne, czasem wprost rozkoszne i z pewno�ci� mog� zakomunikowa� mi, czego chc�. � Co si� z nimi teraz stanie? � zapyta� Bob. Eleanor westchn�a. � Nie wiem. Cz�onkowie zarz�du fundacji maj� si� zebra� w przy- sz�ym miesi�cu. Prawdopodobnie zadecyduj�, co zrobi� ze zwierz�tami. Fundacja kupi�a je dla doktora Birkensteena. Te i wiele innych. Wi�kszo�� z nich zdech�a. Postawi�a miseczki z p�atkami i talerz z owocami na ma�ym stoliku. Szympansy wdrapa�y si� na ma�e krzes�a i zabra�y do jedzenia. Gdy sko�- czy�y, Eleanor zamkn�a je z powrotem w klatce. Oba protestowa�y, krzy- cz�c i czepiaj�c si� jej r�k. � Tak trzeba. Nied�ugo wr�c�, nie martwcie si� � m�wi�a uspokaja- j�co. Ch�opcy obserwowali j� i Jupe pomy�la�, �e po raz pierwszy Eleanor zachowuje si�, jak osoba pewna siebie, l w ka�dym razie wygl�da weselej ni� w ponurym domu McAfeego. � T�skni� za doktorem Birkensteenem � powiedzia�a. � Mnie te� go brak. By� mi�y, nawet kiedy czu� si� niedobrze. � Chorowa�? Odnios�em wra�enie, �e ten atak w Rocky Beach by� nieoczekiwany -� powiedzia� Jupe. � Tak, masz racj�. Ale ostatnio doktor Birkensteen bardzo si� zmieni�. Zapada� w sen, siedz�c na krze�le. Czasami zdarza�o si� to, gdy szympan- sy znajdowa�y si� poza klatk�, biega�y po laboratorium i niszczy�y wszystko. Pojecha�am z nim tego dnia... dnia, kiedy umar�, bo wygl�da�o na to, �e nie zdo�a odby� sam tej podr�y. � Po co pojecha� wtedy do Rocky Beach? � zapyta� Jupe. Rzuci� to pytanie od niechcenia, tylko dla podtrzymania konwersacji, ale Eleanor nagle zaczerwieni�a si�. � By�... by�... nie wiem naprawd� � odwr�ci�a wzrok i posz�a raptow- nie do drzwi. Pete i Jupe wymienili spojrzenia, gdy opu�ci�a pok�j. � O co chodzi? � zapyta� Pete cicho. � Powiedzia�e� co� niesto- sownego? Jupe zmarszczy� czo�o. � Ona k�amie. Wida�, �e k�amie. Ale dlaczego? Co stara si� ukry�? Rozdzia� 5 Wizyta u jaskiniowca Gdy Eleanor i ch�opcy wr�cili do salonu, naukowc�w ju� w nim nie by�o. Pulchna kobieta wyg�adza�a poduszki na sofie, a m�ody ciemnow�osy cz�o- wiek my� przeszklone drzwi, wiod�ce na taras i do basenu k�pielowego. � Dzie� dobry, Eleanor � odezwa�a si� kobieta. � To mi�o, �e przyprowadzi�a� przyjaci�. Jupe rozpozna� kobiet�, gdy tylko si� odezwa�a. By�a to pani Collin- wood, ta, kt�ra przyjecha�a, �eby pom�c Eleanor w dniu �mierci doktora Birkensteena. W miejsce rudej, nosi�a teraz popielatoblond peruk�, ale rz�sy mia�a tak samo czarne i d�ugie. Trzepota�a nimi skromnie, gdy Ele- anor przedstawia�a ch�opc�w. � Ach, tak, pami�tam � m�wi�a, �ciskaj�c r�k� Jupitera. � Jeste� tym mi�ym ch�opcem, kt�ry by� taki dobry dla Eleanor. Wiesz, pomy�la�am sobie, �e przypominasz mojego Charlesa. To znaczy, Charlesa Collin- wooda, mojego ostatniego m�a, i najulubie�szego. Taki �yczliwy cz�o- wiek, cho� troch� oty�y. Pani Collinwood by�a gadu�� i ch�opcy szybko zorientowali si�, �e j�zyk rozwi�za� jej si� na dobre. Nic im nie pozostawa�o, jak siedzie� cicho i da� si� zala� potokiem s��w. Pani Collinwood za� opowiada�a rado�nie o swym pierwszym m�u, kt�ry trudni� si� sprzeda�� polis ubezpieczeniowych, i o drugim � redak- torze filmowym, i o Charlesie, jej najulubie�szym m�u, kt�ry by� weteryna- rzem. � Nie, �ebym nie kocha�a wszystkich. Ka�dy z nich umar� m�odo. To takie smutne. Potem zamieszka�am tutaj jako gospodyni. Z pocz�tku na- ukowcy mnie przera�ali. Tacy powa�ni i stale zamy�leni. Ale jak si� ich ju� pozna, to wcale nie s� inni ni� zwykli ludzie. Drogi doktor Terreano ci�gle powtarza, �e ludzie s� okrutni, a sam jest taki �agodny, muchy by nie zabi�. A doktor Brandon upiera si�, �e wcale nie jeste�my �li, a jaki z niego z�o�nik! Nie powinien spotyka� si� z twoim wujkiem Newtem, Eleanor. To go tylko rozdra�nia. 27 � Wiem � powiedzia�a potulnie Eleanor. Pani Collinwood wybieg�a truchcikiem i m�ody cz�owiek, kt�ry my� okna, wrzuci� szmat� do wiadra. � Fundujesz przyjacio�om dziesi�ciodolarowy pobyt? � zapyta� Ele- anor. Zdawa� siej� irytowa�, ale przedstawi�a go ch�opcom. � To jest Frank, Frank DiStefano. Tak jak ja, pomaga tu w fundacji. M�ody cz�owiek u�miechn�� si� szeroko. � Cze��. Mi�o mi was pozna�. Ellie, przepraszam za ostatni wiecz�r. P�k�a mi opona i zesz�o mi z tym do... no, by�o tak p�no, i� my�la�em, �e nie b�dziesz ju� czeka�. � Niewa�ne � powiedzia�a i zabra�a ch�opc�w do s�siaduj�cej z sa- lonem biblioteki, a stamt�d poprowadzi�a ich przez ma�y kwadratowy przed- sionek na dziedziniec po drugiej stronie budynku. W odleg�o�ci oko�o pi��dziesi�ciu metr�w znajdowa�a si� tam stajnia. Eleanor sz�a w jej stron�, nie odzywaj�c si�. Ale gdy znalaz�a si� ju� z Blaze, koniem-pupilkiem doktora Birkensteena, humor jej si� poprawi� i zn�w wydawa�a si� wesel- sza. Obrz�dzi�a konia, m�wi�c do niego i g�aszcz�c go, po czym z dum� pokaza�a ch�opcom, jak Blaze umie liczy�. Po�o�y�a cztery jab�ka na prze- grodzie boksu. � Ile? � spyta�a. Ko� tupn�� cztery razy kopytem. � Brawo! � powiedzia�a i nakarmi�a Blaze jab�kami. Zostawili Eleanor w stajni, zeszli ze wzg�rza i pow�drowali na obiad. T�ok w mie�cie by� jeszcze wi�kszy ni� rano. Ch�opcy nie zdecydowali si� na hamburgery z dinozaura w bufecie, ale w kawiarni �Pr�niak" na zwyk�e hamburgery czekali blisko godzin�. Potem spacerowali po mie�cie, przygl�daj�c si� t�umom i obserwuj�c przygotowania w�a�cicieli sklep�w do jutrzejszego otwarcia jaskini. W ok- nach wystawowych umieszczono rysunki kred�, przedstawiaj�ce jaski- niowca w zwierz�cej sk�rze, z maczug� w r�ce. Na jednej z wystaw jaskiniowiec ci�gn�� za w�osy rozpromienion� kobiet� jaskiniow�. Wiele sklep�w by�o udekorowanych czerwonymi, bia�ymi i niebieskimi wst�gami. W ma�ym parku, gdzie nast�pnego dnia mia�a si� odby� ceremonia otwar- cia Muzeum Jaskiniowca, kobiety rozwiesza�y na drzewach papierowe lampiony, a m�czy�ni pokrywali �wie�� farb� staro�wieck� estrad� kon- certow�. Ko�o starej stacji kolejowej zarabia� pieni�dze producent lod�w, sprzedaj�c je wprost z ci�ar�wki. 28 po pewnym czasie ch�opcy wr�cili na ��k� za domem McAfeego. Tu te� panowa�o podniecenie i krz�tanina. Wysoki, �ylasty m�czyzna w wyblak- �ym roboczym ubraniu pakowa� do furgonetki kaset� z narz�dziami, mru- cz�c do siebie: � To nie w porz�dku. Zupe�nie nie w porz�dku. Po�a�uj� tego jeszcze. poczekaj, to zobaczysz! Ch�opcy podeszli bli�ej. Zobaczyli w furgonetce wbudowane szafki, ma- le�ki piec na butan, bardzo ma�� lod�wk� i starannie zas�ane ��ko. Wygl�- da�o na to, �e cz�owiek w wyblak�ym kombinezonie mieszka� w furgonetce. Spojrza� na ch�opc�w spode �ba. � Gdyby�cie byli na jego miejscu, te� by si� wam to nie podoba�o � o�wiadczy�. W tym momencie rozleg� si� okrzyk: � Ty kretynie! To by� James Brandon. Sta� przed ma�ym budynkiem z drzewa sekwo- jowego, na zboczu wzg�rza. � Zabieraj si� st�d! � wydziera� si� Newt McAfee z progu swego muzeum, w r�ce trzyma� dubelt�wk�. Brandon cofn�� si� z zaci�ni�tymi pi�ciami. � Trzeba ci� by�o od urodzenia zamkn�� w klatce! � krzycza�. � Te ko�ci s� tak samo twoje, jak deszcz i s�o�ce. Jak �miesz ogradza� to znalezisko swoimi tykami do fasoli! � Wszed�e� do cudzej posiad�o�ci � powiedzia� McAfee. � Zabie- raj si� st�d, a je�li chcesz jeszcze obejrze� tego jaskiniowca, przyjd�, jak ka�dy inny, jutro i zap�a� pi�� dolar�w! Brandon wyda� zduszony okrzyk, zawr�ci� na pi�cie i odszed�. McAfee u�miechn�� si� szeroko. � To tylko ma�a r�nica zda� � powiedzia� do ch�opc�w. � To nie w porz�dku! � gdera� m�czyzna przy furgonetce. � Nikt ci� nie pyta o zdanie � warkn�� McAfee. � Nie twoja sprawa. Powiedzcie no, ch�opcy, chcieliby�cie uczestniczy� w nieoficjal- nej prapremierze? Zobaczycie jaskiniowca i muzeum, jakie mu zbudowa- �em. Wszed� z powrotem do ma�ego budynku, a Trzej Detektywi pod��yli za nim ochoczo. Stan�li jednak jak wryci zaraz po przekroczeniu progu. Newt McAfee udekorowa� swe muzeum olbrzymimi powi�kszeniami zdj�� ko�ci i czaszki. Mi�dzy tymi do�� przera�aj�cymi fotografiami by�y kolorowe zdj�cia bardziej atrakcyjnych i znajomych widok�w: para unosz�- 29 ca si� z ziemi w Lassen, wodospady na kraw�dzi Yosemite, fale rozbijaj�ce si� o brzeg w pobli�u Big Sur. Na sto�ach, na �rodku pomieszczenia, znajdowa�y si� modele Kalifornii w r�nych erach geologicznych. Na pierwszym lodowiec pokrywa� wi�k- szo�� stanu. Na nast�pnym lodowiec ust�pi�, pozostawiaj�c g��bokie doliny i liczne jeziora. Dalej zobaczyli model obozu india�skiego z male�kimi fi- gurkami na wp� nagich Indian, przykucni�tych wok� ognisk i przyrz�- dzaj�cych na r�ne sposoby kolby kukurydzy. By�y r�wnie� modele prehistorycznych ludzi, walcz�cych z wielkimi mamutami. � Zrobione z prawdziw� klas�, co? � powiedzia� McAfee. � Oczy- wi�cie ca�y ten kram to tylko dekoracja. Prawdziwa atrakcja jest tam. Naprzeciw wej�cia znajdowa� si� ma�y podest, do kt�rego wiod�y cztery stopnie. Za podestem by�o tylko nagie zbocze wzg�rza z otworem jaskini. W jej wn�trzu l�ni�y �wiat�a. Jupiter, Pete i Bob weszli na stopnie. Zajrzeli do jaskini i zobaczyli szcz�tki cz�owieka. Jupe zaczerpn�� g��boko powietrza, Bob zadr�a�. Czaszka jaskiniowca � niemal kompletna � by�a br�zowa i wygl�- da�a odra�aj�co. Patrzy�a pustymi oczodo�ami, g�rna szcz�ka szczerzy�a z�by w potwornym u�miechu. Dolnej brakowa�o. Z pod�o�a jaskini stercza- �o kilka �eber, a obok nich le�a�a cz�� miednicy i kilka ko�ci n�g. Blisko otworu jaskini rozrzucone by�y drobne ko�ci r�ki. Zdawa�y si� po co� si�- ga�. McAfee zainstalowa� �wiat�o w sklepieniu jaskini, a na pod�odze, ko�o czaszki, migota�o sztuczne ognisko. Za ko��mi le�a� z�o�ony koc Nawaj�w i kosz pleciony wed�ug india�skiego wzoru. Ch�opcy od pierwszej chwili poczuli si� solidarni z Brandonem. Ekspo- zycja w swej g�upocie by�a wystarczaj�co smutna. Najgorsze by�y jednak �lady st�p wok� ko�ci. Bezcenne znalezisko omal nie zosta�o stratowane przez osob�, kt�ra instalowa�a o�wietlenie i imitacj� ogniska. � Chcia�em po�o�y� par� mokasyn�w tam, gdzie powinny by� jego stopy, gdyby je mia� � m�wi� McAfee. � Wygl�da�oby, jakby je zrzuci� przed p�j�ciem spa�. Ale pomy�la�em sobie, �e mo�e by tego by�o za wiele. Bob chrz�kn��. � Pewnie nie nosili mokasyn�w w tamtych czasach... ani nic innego, co? � zapyta� McAfee. Ch�opcy nie odpowiedzieli. Odwr�cili si� i wyszli, mijaj�c po drodze 30 gablot� z b�yszcz�cymi brelokami do kluczy i ma�ymi, plastykowymi jaski- niowcami. Wystawiono je na sprzeda� wraz z koszulkami z nadrukiem: