1906
Szczegóły |
Tytuł |
1906 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1906 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1906 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1906 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ISAAC BASHEVIS SINGER
G�UPI GIMPEL
Od t�umaczki:
Rabin Ben-Zion Gold (pochodz�cy z Radomia), dyrektor Harvard Hillel, zaprosi� Isa-aca Bashevisa Singera na odczyt do Hairardu. Po wyk�adzie wyrazi�am zachwyt dla opowiadania Singera G�upi Gimpel, kt�re przeczyta�am w t�umaczeniu na angielski, dokonanym przez Saula Bellowa. W tym czasie jeszcze ani autor, ani t�umacz nie byli noblistami.
Rabin Gold zaproponowa� mi przek�ad na j�zyk polski, a Singer po otrzymaniu mojego tekstu napisa� do Golda list zamieszczony poni�ej w polskim t�umaczeniu. Tak wi�c G�upi Gimpel jest jedynym autoryzowanym przek�adem znakomitego opowiadania.
Halina
Nelken Cambridge, ma] 1967 r.
Isaac Bashevis Singer do Rabina Ben-Ziona Golda w Cambridge
Drogi Przyjacielu Rabinie Ben-Zion Gold,
Pragn� przeprosi�, �e tak dtugo zwleka�em z odpowiedzi�, ale wszystko dobre, co si� dobrze ko�czy.
T�umaczenie jest cudowne! Czyta si�, jakby bylo oryginalnie napisane po polsku. Dopiero teraz widz�, jak podobne s� idiomy �ydowskie i polskie. Pani Halinie Nelken i Panu nale�y si� podzi�kowanie i prawdziwe uznanie (tu nast�puj� uwagi dotycz�ce poszczeg�lnych st�w. Pan Singer proponuje niekt�re wyra�enie zast�pcze, �wiadcz�ce o jego gl�-bokiej znajomo�ci niuans�w j�zyka polskiego).
Na razie nie odsylam oryginatu (t�umaczenia). Oczekuj�c Pana odpowiedzi �l� raz jeszcze podzi�kowanie za mistrzowski przektad. Mo�e uda si� Wam gdzie� to wydrukowa�? Daje Wam moje pe�ne autorskie zezwolenie.
Serdeczne pozdrowienia dla Pani Nelken i najlepsze pozdrowienia dla Pana kochanej �ony i dzieci,
Wasz oddany, Isaac Bashevis Singer
No tak, ja jestem g�upi Gimpel. Wprawdzie nie uwa�am siebie za g�upca. Wr�cz przeciwnie. Ale tak mnie ju� ludzie przezwali. Dali mi ten przydomek, kiedy jeszcze by�em w chederze. A w og�le to mia�em a� siedem przezwisk: osio�, s�omiany �eb, cia-pa, niedorajda, gapa i g�upi. To ostatnie ju� zosta�o.
Na czym polega�a moja g�upota? Po prostu, �atwo by�o mnie nabra�. Powiedzieli: "Gimpel, wiesz, �ona rabina rodzi dziecko". Wi�c ja nie poszed�em do chederu. No i okaza�o si�, �e to by�a bujda. A sk�d ja mog�em wiedzie�? �e nie mia�a wcale du�ego brzucha! Nigdy nie patrzy�em na jej brzuch. Czy to jest g�upota? �obuzy chichotali z rado�ci i podskakuj�c od�piewali mi A kryszma leynam i zamiast rodzynek, jakie daj�, gdy kobieta le�y w po�ogu, na-pchali mi do r�ki kozie bobki.
Wida� po mnie, �e ja nie by�em s�abeusz. Jak kogo waln��em, to m�g� zobaczy� Krak�w. Ale nie jestem bitnik z natury. My�l� sobie "a niech tam!", wiec to wykorzystuj�. , Raz wraca�em z chederu i s�ysz� szczekanie psa. Nie boj� si� ps�w, ale po co z nimi zaczyna�? Akurat jaki� mo�e by� w�ciek�y i jak ugryzie, to �aden Tatar ci nie pomo�e. Zwia�em. Rozgl�dam si� p�niej, a tu ca�y rynek pok�ada si� ze �miechu. To nie by� �aden pies, tylko Wolf-Lejb, z�odziej. Niby sk�d mog�em wiedzie�, �e to on? Wy� ca�kiem jak suka.
Kiedy psotnicy i spryciarze z naszego miasteczka wykryli, jak �atwo by�o mnie nabra�, ka�dy z nich pr�bowa� szcz�cia. "Gimpel, car przyje�d�a do Frampola; Gimpel, w Turbinie ksi�yc z nieba zlecia�!; Gimpel, ma�a Hodel znalaz�a skarb za �a�ni�". A ja, niby Golem, ka�demu dawa�em wiar�. Po pierwsze -jak pisz� w Ksi�dze M�dro�ci Ojc�w, wszystko jest mo�liwe, zapomnia�em tylko w jaki spos�b. Po drugie - co robi�, skoro ca�e miasto uwzi�o si� na cz�owieka. Je�li kiedykolwiek odwa�y�em si� powiedzie�: "E, bujasz!", zaraz zaczyna� si� k�opot, wszyscy byli oburzeni do �ywego: "Jak to, nie wierzysz nam? My�lisz, �e ca�y Frampol Warnie?". Co mia�em robi�? Wierzy�em i niech si� te b�azny ciesz�.
By�em sierot�. Dziadek mnie wychowywa�, ale ju� w�cha� ziemi�, sta� nad grobem. Oddali mnie do piekarza, no i nie pytaj, co si� tam zacz�o! Ka�da dziewczyna czy kobieta, kt�ra przychodzi�a piec blach� ciastek lub suszy� makaron, musia�a chocia� raz mnie wykiwa�. "Gimpel, w raju jest jarmark; Gimpel, rabin urodzi� ciel� w si�dmym miesi�cu; Gimpel, ponad dachem przelecia�a krowa i z�o�y�a jajka z br�zu!". Student z jeszybotu przyszed� raz kupi� bu�k� i powiada: "Gimpel, ty stoisz i skrobiesz �opat�, a tu Mesjasz si� zjawi�. Zmarli wstaj� z grob�w". "Jak to?- zapyta�em. - Nie s�ycha� d�wi�ku rog�w!", a on na to: "G�uchy jeste�?". l wszyscy zacz�li wo�a�: "My s�yszeli�my! My s�yszeli�my!". W tej chwili wesz�a Reitza, co robi�a �wiece, i wrzasn�a swoim ochryp�ym g�osem-. "Gimpel, tw�j ojciec i matka z grobu powstali i szukaj� ciebie".
Co prawda, wiedzia�em doskonale, �e to ni przypi��, ni przy�ata�, ale skoro ludzie tak m�wi�, to zarzuci�em m�j spencer i wyszed�em. Co tu mam do stracenia? A mo�e rzeczywi�cie?
Co prawda, wiedzia�em doskonale, �e to ni przypi��, ni przy�ata�, ale skoro ludzie tak m�wi�, to zarzuci�em m�j spencer i wyszed�em. Co tu mam do stracenia? A mo�e rzeczywi�cie? No, c� to by�a za kocia muzyka! Wtedy przysi�g�em sobie, �e nigdy wi�cej nie dam si� nabra�. Ale znowu si� nie uda�o. Tak mi ju� zawr�cili w g�owie, �e sam nie wiedzia�em, na jakim �wiecie jestem.
Poszed�em do rabina po rad�. Powiedzia� mi: "Jest napisane, �e lepiej by� g�upim przez ca�e �ycie, ni� z�ym przez jedn� godzin�. Nie jeste� g�upi. To oni s� g�upcy, bo kto si� wy�miewa ze swojego bli�niego, ten traci wst�p do raju".
Niemniej jednak i c�rka rabina te�, kiedy opu�ci�em s�d rabinacki, spyta�a: "Poca�owa�e� ju� �cian�?". Odpar�em: "Nie, a po co?". "Jest taki zwyczaj. Jak przychodzisz do rabina, to ca�ujesz �cian�". Niech b�dzie, zreszt� nie widzia�em w tym nic z�ego. A ona w �miech! Wielka sztuka, nabra�a Gimpla!
Chcia�em si� przenie�� do innego miasteczka, kiedy nagle wtedy ka�dy chcia� mnie swata� i tak za mn� gonili, �e ma�o nie obdarli mi po�y kapoty. Namawiali mnie i namawiali, a� mi zrobili wod� z m�zgu. M�wili, �e jest dziewic�, chocia� ju� nie by�a niewinna. Utyka�a na nog�, ale wmawiali mi, �e to tak rozmy�lnie, z kokieterii. Mia�a b�karta, a oni powiedzieli mi, �e to jej m�odszy brat. Wo�a�em: "Szkoda czasu! Nigdy si� nie o�eni� z t� kurw�!". Na to oni z oburzeniem: "Jak tak �adnie m�wisz, to we�miemy ci� do rabina i zap�acisz za to, �e oczerniasz dobre imi� �yd�wki". Widzia�em, �e nie wyjd� ca�o z ich r�k, wi�c my�l�: tam, do czorta, przecie� ja jestem m�czyzn�, a po weselu m�� jest panem i jak ona si� z tym zgadza, to co mi szkodzi? Poza tym, nie mo�na wiecznie by� kawalerem.
Poszed�em do jej lepianki skleconej na piaskach, a ta ca�a kapela ci�gn�a za mn� z wrzaskiem, jakby szczuli nied�wiedzia w pu�apk�. Kiedy jednak doszli�my do studni, zatrzymali si�. Bali si� zacz�� z Elk�. Jej buzia lata�a jak na zawiasach, a j�zyk mia�a niewyparzony. Wszed�em do izby. Od �ciany do �ciany wisia�y sznury ze schn�c� bielizn�. Pra�a, stoj�c boso przy balii. Nosi�a zniszczon� sukni� z pluszu. W�osy mia�a splecione w warkocze i upi�te wok� g�owy jak u wiejskiej dziewczyny. Para i zaduch prawie �e zapar�y mi oddech.
Oczywi�cie wiedzia�a, kim jestem. Spojrza�a na mnie i rzek�a:
"Patrzcie no, kogo ja tu widz�. Przyszed� ten je�op. Siadaj".
Opowiedzia�em jej wszystko, niczego nie ukrywaj�c. "Powiedz mi te� prawd� - m�wi� -czy ty rzeczywi�cie jeste� dziewic� i czy ten niezno�ny Jankiel to naprawd� tw�j m�odszy brat? Nie oszukuj mnie, bo jestem sierot�".
"Ja te� jestem sierot� - odparta - i kto by tylko chcia� kr�ci�, to niech mu si� koniec nosa skr�ci. Niech im si� tylko nie zdaje, �e mog� mnie nabra�. Ja chc� 50 gulden�w posagu i poza tym niech zrobi� sk�adk�. A jak nie, to mog� mnie wszyscy poca�owa�, ty ju� wiesz gdzie!" - m�wi�a tak ordynarnie. Powiedzia�em: "To przecie� narzeczona wnosi posag, a nie narzeczony". Wtedy burkn�a: "Nie targuj si� ze mn�. Albo �tak�, albo �nie� i id� sk�de� przyszed�!".
Pomy�la�em sobie, no, nigdy nie b�dzie chleba z tej m�ki. Ale nasze miasteczko nie jest biedne. Zgodzili si� na wszystko i przygotowali �lub. Zdarzy�o si�, �e w tym czasie panowa�a epidemia czerwonki. �lub odby� si� u wr�t cmentarza, obok ma�ej chatki, gdzie myj� trupy. Bractwo si� popi�o. Podczas spisywania �lubnego kontraktu us�ysza�em pytanie pobo�nego rabina: "Narzeczona jest wdow� czy rozw�dk�?", a �ona szamesa odpar�a za ni�: "I wdow�, i rozw�dk�". To by� m�j cios. Lecz c� mog�em zrobi�, uciec spod �lubnego baldachimu?
�piewano i ta�czono. Przede mn� drobi�a w ta�cu stara babulka obejmuj�c plecion� cha��. Mistrz ceremonii od�piewa� El mole mchamim dla uczczenia pami�ci rodzic�w narzeczonej. Ch�opcy z chederu rzucali "dziady" bodiak�w, jak przy po�cie w Tishe b'Av. Po kazaniu by�y .prezenty: stolnica, miska, szafa, wiadro, miot�y, chochle, inne sprz�ty domowego u�ytku. Wtem widz� dw�ch chwackich m�odzian�w nios�cych ko�ysk�. "Na co nam to?" - spyta�em. Odparli: "Niech ci� o to g�owa nie boli. Przyda si�. Wszystko w porz�dku". Zda�em sobie spraw�, �e mnie jednak oszukano. Ale swoj� drog�, co takiego straci�em? Rozmy�la�em sobie, no, zobaczymy, co z tego b�dzie. Przecie� ca�e miasto nie mo�e naraz zwariowa�.
W nocy podszed�em do ��ka mojej �ony, a ta mnie nie wpuszcza. "Jak to? To po co nas po�enili?" - powiadam. A ona: "M�j czas si� zacz��". "Przecie� wczoraj wzi�li ci� do my-kwy, czy� nie tak?". "Dzisiaj to nie jest wczoraj - orzek�a - a wczoraj me jest dzisiaj. Jak ci si� nie podoba, to si� mo�esz w�ciec". Kr�tko m�wi�c, czeka�em.
Nieca�e cztery miesi�ce p�niej by�a w po�ogu. Ca�y Frampol �mia� si� w ku�ak. Co ja mo-
e�em zrobi�? Ona cierpia�a b�l nie do zniesienia, drapa�a �ciany. "Gimpel! - krzycza�a - ko
niec ze mn�! Przebacz mi!". Dom zape�ni� si� kobietami. Gotowa�y gary wody jak do mycia
nieboszczyka. Krzyki wznosi�y si� wniebog�osy. .
Zabra�em si� do synagogi, �eby powtarza� psalmy. Niczego wi�cej me by�o potrzeba urwisom z miasteczka. Sta�em w k�cie i modli�em si�, a oni kiwali nade mn� g�owami. _ M�dl
si� m�dl! - przygadywali. - Od modlitwy jeszcze �adna kobieta me zasz�a w ci��� . Jaki�
smarkacz podetka� mi pod nos gar�� s�omy i zawo�a�: "Osio� �re siano!". Jak �yj�, on prze
cie� mia� racj�! , ...
Por�d min�� szcz�liwie i urodzi�a ch�opca. W pi�tek w synagodze wyst�pi� kantor, zastuka� w pulpit i og�osi�: "Szanowny Reb Gimpel prosi zebranych na uczt� z powodu narodzin syna" Ca�y Dom Modlitwy gruchn�� �miechem. Moja twarz stan�a w p�omieniach. Ale co moc�em zrobi�? Tak czy siak, uroczysto�� obrzezania by�a przecie� moim obowi�zkiem. Zbieg�o si� p� miasta. Nie by�o gdzie wcisn�� i szpilki. Kobiety przynios�y kr�g�y groszek gotowa�- z pieprzem, a z karczmy przys�ano beczk� piwa. Jak ka�dy, jad�em i pi�em, a wszyscy mi oratutowali P�niej odby�o si� obrzezanie i nazwa�em ch�opca po moim ojcu (mech spoczywa w pokoju). Kiedy wszyscy poszli i zosta�em sam z po�o�nic�, wytkn�a g�ow� spoza zas�ony i zawo�a�a mnie do siebie.
"Gimpel, czemu tak milczysz? Uton�� ci okr�t z kwa�nym mlekiem? . "A.00 b�d� gada�? - odpar�em. - �adnie� mnie urz�dzi�a! Gdyby moja matka tego doczeka�a, ib by umar�a po raz drugi". "Zwariowa�e�, czy co?" - rzek�a.
"No, sama powiedz, jak mo�na tak o�mieszy� m�czyzn�?" - zawo�a�em. "Co ci si� sta�o? Co ci przysz�o do g�owy?" - zapyta�a. Widzia�em, �e musz� m�wi� otwarcie i po prostu. "My�lisz, �e tak si� post�puje z sierot�? Urodzi�a� b�karta". "Wybij sobie z g�owy te bzdury. Dziecko jest twoje" - odpar�a. "Jak mo�e by� moje? - sprzecza�em si� - urodzone w siedemna�cie tygodni po weselu! . Opowiedzia�a mi historyjk�, �e on jest wcze�niak, si�demka. "Czy aby nie pi�tka?" - spyta�em Zacz�a mi t�umaczy�, �e mia�a babk� i ta babka nosi�a akurat tak samo, pi�� miesi�cy, a ona Elka, wrodzi�a si� w t� babk� jak dwie krople wody. Zaklina�a si� na wszystkie �wi�to�ci, �e gdyby tak m�wi� z�odziej na jarmarku, to bym mu te� uwierzy�. Po prawdzie, ja jej me wierzy�em, ale gdy omawia�em to nast�pnego dnia z me�amedem, on przyzna�, �e to samo zdarzy�o si� Adamowi i Ewie. Poszli do ��ka we dw�jk�, a wstali w czw�rk�.
"No - powiada - ka�da kobieta na �wiecie jest prawnuczk� matki Ewy. A w czym Elka gor
sza od Ewy?". . ,
Czy tak, czy siak, zagadali mnie na amen. A z drugiej strony - kto tak naprawd� wie / M�
wi� przecie� nawet, �e pan Jezus w og�le nie mia� ojca.
Przebola�em ten cios. Pokocha�em to dziecko szalenie i on kocha� nie tak�e. Jak tylko mnie ujrza�, ju� macha� ma�ymi �apkami i chcia�, �ebym go wzi�� na r�ce, a gdy zanosi� si� od p�aczu, tylko ja mog�em go uspokoi�. Kupi�em mu ko�ciane k�eczko na z�bki i ma��, z�otem szyt� jarmu�k�. W pi�tek czy �wi�tek ci�gle mi go kto� uroczy� i lecia�em, �eby ten urok odczyni� Pracowa�em jak w�. Gdy dziecko w domu, to wydatki rosn�. Co tu k�ama�, ja j�, Elk�, te� nie przesta�em lubi� z tego powodu. Piekli�a si� na mnie i przeklina�a i ja jej tez zalaz�em za sk�r�. Jak� to ona mia�a moc! Tylko spojrzy na ciebie tym swoim oczkiem, to juzes zdr�-
twia�. A ta jej mowa! Zia�a smo�� i siark�, a jednak - wyca�owa� ka�de s�owo! Ona ci w�azi pod si�dme �ebro, �e le�ysz na przypiecku z rozdrapanymi ranami - a jeszcze ci ma�o!
Wieczorami przynosi�em jej chleb, cha�� i w�asnor�cznie upieczone bu�eczki z makiem. Krad�em dla niej i �ci�ga�em wszystko, co by�o pod r�k�: makaron, rodzynki, migda�y, ciasto. Niech mi b�dzie darowane, �e otwiera�em garnki z czuleniem na sobot� i wyjmowa�em skrawki mi�sa, kurze �apy albo g�owy, nieco flaczk�w, kawa�ki budyniu - co tylko da�o si� szybko �ci�gn��. Ona jad�a i stawa�a si� t�usta i �adniutka.
Przez ca�y tydzie� musia�em sypia� w piekarni z dala od domu. W pi�tek wieczorem, gdy przychodzi�em na noc, zawsze mia�a inne wym�wki. Zgaga jej dokucza�a albo k�ucie w boku, albo czkawka czy b�l g�owy. Wiadomo, jakie kobiety maj� wykr�ty. W dodatku jej ma�y brat, ten b�kart, dorasta�. Bi� mnie, ale jak chcia�em mu odda�, ona zwyk�a otwiera� usteczka i przeklina� tak pot�nie, a� mi oko zielenia�o. Dziesi�� razy dziennie grozi�a mi rozwodem. Inny m�czyzna na moim miejscu dawno wzi��by nogi za pas i uciek�, gdzie pieprz ro�nie. Aleja, tak z natury, przemilczam. Co poradzisz? Pan B�g da� plecy, �eby� na nich d�wiga� ci�ary.
Pewnej nocy w piekarni zdarzy� si� wypadek: piec eksplodowa� i omal nie wybuch� po�ar. Nie by�o nic innego do roboty jak p�j�� do domu, wi�c poszed�em do domu. Niech i ja, my�l� sobie, zakosztuj� przyjemno�ci spania w ��ku tak�e i w �rodku tygodnia. Nie chcia�em budzi� �pi�cego drobiazgu i na palcach w�lizgn��em si� do izby. Wszed�szy, zdawa�o mi si�, �e s�ysz� chrapanie jakoby dw�ch ludzi, jedno wzgl�dnie delikatne chrapanie i drugie niczym zarzynanego wolu. O, to mi si� od razu nie podoba�o. Podszed�em do ��ka i pociemnia�o mi w oczach. Obok E�ki le�a� m�czyzna. Inny na moim miejscu wszcz��by gwa�t i wrzask, �eby zerwa� na nogi ca�e miasteczko, ale ja pomy�la�em sobie, po co mi budzi� i straszy� dziecko? W czym ten biedny wr�belek zawini�?
Dobrze wi�c, wr�ci�em do piekarni, wyci�gn��em si� na workach m�ki i do rana nie zmru�y�em oka. Trz�s�y mn� dreszcze jak w febrze. "Do�� tego - my�l� sobie. - By�e� os�em. Ale Gimpel nie da sobie wiecznie w kasz� dmucha�. Nawet Gimpla g�upota ma granice".
DODATEK LITERAC
Rano uda�em si� do rabina po rad�, co spowodowa�o w miasteczku nie lada tumu�t. Zaraz pos�ali po Elk�. Przysz�a, nios�c dziecko. I jak my�licie, co zrobi�a? Zaprzeczy�a temu w �ywy kamie�, zaprzeczy�a wszystkiemu od pocz�tku do ko�ca! "On straci� rozum - o�wiadczy�a -ja nic nie wiem o snach ani o przywidzeniach". Krzyczeli na ni�, ostrzegali, uderzali pi�ciami w st�, a ona swoje, to by�o fa�szywe oskar�enie - tak twierdzi�a.
Rze�nicy i handlarze ko�mi wzi�li jej stron�. Jeden m�odzian z rze�ni mrukn�� do mnie przechodz�c: "Mamy na ciebie oko, ty ju� jeste� naznaczony". Tymczasem dziecko si� zmoczy�o. To nie jest dopuszczalne w rabinackim s�dzie, gdzie znajduje si� Arka Przymierza, tote� odes�ali Elk� do domu.
Zapyta�em rabina: "Co mam pocz��?".
"Zaraz musisz si� z ni� rozwie��" - powiedzia� mi.
"A jak ona si� nie zgodzi"? - spyta�em.
"Musisz rozpocz�� rozw�d, to wszystko, co masz zrobi�" - odpar�.
"Wi�c dobrze, rebe, musz� to przemy�le�".
"Co tu jest do my�lenia? Ty nie mo�esz zosta� z ni� pod jednym dachem".
"A je�li chc� zobaczy� dziecko?" - zapyta�em jeszcze.
"Po co chcesz widzie� dziecko? - odrzek� rabin. - Zostaw t� ulicznic� i jej b�karty razem z ni�".
Werdykt, jaki wyda�, zabrania� mi nawet przekroczenia jej progu - nigdy wi�cej, dop�ki �yj�.
Nie bola�o mnie to w ci�gu dnia. Rozmy�la�em sobie, no c�, sta�o si�, raz ten wrz�d musia� p�kn��. Ale w nocy, le��c na workach, prze�ywa�em to bardzo gorzko. Ogarnia�a mnie t�sknota za ni� i za dzieckiem. Chcia�em by� na ni� z�y, ale to w�a�nie jest moim nieszcz�ciem, �e ja nie potrafi�, nie Umiem by� tak naprawd� z�y. Po pierwsze - tak oto rozmy�la�em - czasem mo�na si� potkn��. Nie mo�esz �y� bez omy�ek.
Mo�liwe, �e ten facet Jct�ry z ni� wtedy by�, zwodzi� j�, dawa� prezenty i nie wiadomo co, a kobiety zwykle maj� d�ugie w�osy i kr�tki rozum, wi�c on j� tak omota�. A w og�le, skoro ona tak temu zaprzecza, mo�e mnie si� naprawd� przywidzia�o? Zdarzaj� si� halucynacje. Widzisz jak�� figur� albo manekina czy co, ale kiedy si� zbli�ysz, nie ma nic, absolutnie nic. Wi�c je�li i z tym tak jest, to wyrz�dzam jej krzywd�. Tak my�l�c, zacz��em p�aka�. Szlocha�em tak, �e m�ka wilgotnia�a w workach, na kt�rych le�a�em.
Rano poszed�em do rabina i powiedzia�em mu, �e si� omyli�em. Rabin zapisa� to swoim g�sim pi�rem i rzek�, �e je�li tak, to on musi ca�� spraw� rozwa�y� na nowo. Zanim te rozwa�ania uko�czy, mnie ci�gle jeszcze nie wolno zbli�y� si� do mojej �ony, ale mog� jej przysy�a� chleb i pieni�dze przez pos�a�ca.
Min�o dziewi�� miesi�cy, zanim wszyscy rabini doszli do zgodnego wniosku. Listy w�drowa�y tam i z powrotem. Nie mia�em poj�cia, �e ta sprawa wymaga a� tyle wiedzy.
Tymczasem Elka urodzi�a jeszcze jedno dziecko, tym razem dziewczynk�. W sobot� poszed�em do synagogi i modli�em si� o b�ogos�awie�stwo dla niej. Wezwali mnie do czytania Tory i nazwa�em dziecko po mojej te�ciowej, oby spoczywa�a w pokoju. Pyskacze i �ajdaki z miasteczka, co przychodzili do piekarni, mieli o czym mieli� ozorami. Ca�y Frampol �y� moim wstydem. Jednak�e ja postanowi�em teraz wierzy� we wszystko, co mi m�wi�. Niby co dobrego przyjdzie jak nie wierzysz? Dzisiaj nie ufasz swojej �onie, jutro nie uwierzysz samemu Panu Bogu.
Przez czeladnika, kt�ry by� jej s�siadem, posy�a�em codziennie kukurydziany placek, pszenny chleb, czasem do�o�y�em ciasto, obwarzanki, bu�ki albo jak mi si� uda�o, budy�, kawa�ek miodownika czy �lubnej szarlotki. Czeladnik by� ch�op dobroduszny i cz�sto dok�ada� co� od siebie. Dawniej czasem mi dokucza�, szturcha� w �ebra i ci�gn�� za nos, ale odk�d bywa� go�ciem w moim domu, to sta� si� przyjacielski i uprzejmy. "Hej, ty Gimpel masz bardzo przyzwoit� �oneczk� i dw�jk� �adnych brzd�c�w. Wcale� na nie nie zas�u�y�". "A co powiesz na to, co ludzie o niej m�wi�?" - spyta�em. "Ludzie maj� d�ugie j�zyki i miel� - odpowiedzia� - niech ci� to tyle obchodzi co zesz�oroczny �nieg".
Pewnego dnia rabin pos�a� po mnie i pyta:
"Jeste� pewien, Gimpel, �e� si� pomyli�?".
"Pewien, rebe" - odpar�em.
"Ale jak to?-Przecie ty sam widzia�e�!".
"To musia� by� cie�" - powiadam.
"Jaki cie�? Czyj cie�"? - pyta.
"Belki dachu. Tak my�l�".
"No, to mo�esz wr�ci� do domu. Zawdzi�czasz to rabinowi z Janowa. On odkry� w Majmo-nidesie pewien tekst �wiadcz�cy na twoj� korzy��". Z�apa�em r�k� rabina i uca�owa�em.
Chcia�em natychmiast p�dzi� do domu. To nie drobiazg, nie widzie� �ony ni dzieci przez taki d�ugi czas. P�niej rozmy�li�em si�, uzna�em, �e lepiej teraz wr�ci� do pracy, a do domu przyj�� wieczorem. Nikomu nic nie powiedzia�em, ale w sercu czu�em rado��, jak w najwi�ksze �wi�to. Kobiety gdaka�y i dokucza�y mi jak zwykle, ale ja my�la�em, a id�cie sobie z wasz� paskudn� gadanin�! Prawda wysz�a na wierzch, jak oliwa. Majmonides m�wi, �e jest w porz�dku, to jest w porz�dku!
W nocy, skoro tylko nakry�em ciasto, �eby ros�o, wzi��em m�j przydzia� chleba i ma�y worek m�ki i wyruszy�em do domu. Ksi�yc by� w pe�ni i gwiazdy jasno migota�y. Spieszy�em naprz�d, a przede mn� kroczy� m�j d�ugi cie�. By�a zima i spad� pierwszy �nieg. Mia�em ochot� �piewa�, ale by�o ju� p�no i nie chcia�em budzi� mieszka�c�w. By�bym sobie gwizda�, tylko pami�tam, �e nie gwi�d�e si� noc�, �eby nie wywo�ywa� demon�w. Tak wi�c milcz�c szed�em pr�dko, jak tylko mog�em. Psy z ch�opskich zagr�d szczeka�y na mnie, aleja nie, my�la�em, wyszczekajcie sobie nawet z�by! C� wy jeste�cie, tylko psy, ale ja jestem cz�owiek, m�� dobrej �ony, ojciec obiecuj�cych dzieci.
Zbli�y�em si� do domu i serce zacz�o mi wali� jak u z�odzieja. Nie batem si� przecie�, a moje serce t�uk�o si� stuk! Puk! No, sta�o si�. Cichutko podnios�em klamk� i wszed�em^ ka ju� spa�a.
ka ju� spa�a.
Przystan��em i patrz� na ko�ysk�. Okiennice by�y zamkni�te i szczelinami prze�wieca� ksi�yc. Ujrza�em twarzyczk� dzieci�tka i od razu je kocha�em. Tak ju�, od pierwszej chwili m�g�bym wyca�owa� ka�d� kosteczk�.
P�niej zbli�y�em si� do ��ka. I co zobaczy�em? Elka le�y, a przy niej czeladnik. Nagle ksi�yc zgas�. Pociemnia�o mi w oczach, zatrz�s�y si� r�ce i nogi. Z�by mi szcz�ka�y. Chleb wypad� mi z r�k, moja �ona obudzi�a si� i pyta: "Kto tam, h�?". "To ja" - wymamrota�em.
"Gimpel? - ona pyta. - Sk�d si� tu wzi��e�? Wolno ci to?". "Rabin kaza�" - odpowiedzia�em, a trz�s�o mn� jak w gor�czce.
"S�uchaj no, Gimpel - rzek�a - id� do ob�rki i zobacz, czy koza w porz�dku. Zdaje mi si� �e jest chora". Zapomnia�em powiedzie�, �e mieli�my koz�.
S�ysz�c, �e jej co� dolega, wyszed�em zaraz na podw�rko. Ta koza by�a mi�ym stworzeniem. By�em do niej przywi�zany jak do cz�owieka. Niepewnym krokiem dotar�em do kom�rki i otworzy�em drzwiczki. Koza sta�a na swoich czterech nogach. Zbada�em j� wsz�dzie, ci�gn��em za rogi, obejrza�em wymiona i nie znalaz�em nic z�ego. Mo�e przejad�a si� kor�, my�l�.
"Dobranoc k�zko! -powiedzia�em - b�d� zdrowa i silna". Zwierz�tko odpowiedzia�o "mee!", jakby dzi�kuj�c za okazanie dobrej woli. Wr�ci�em. Czeladnik znikn��. "Gdzie - pytam - jest ten kawaler?". � "Jaki kawaler"? - dziwi si� moja �ona.
"No, kto ty my�lisz? - powiadam - ten czeladnik. Przecie�e� z nim spa�a". "A bodajby si� spe�ni� m�j sen tej nocy! - wrzasn�a moja �ona - nic innego tylko z�y duch
TERACKO-SPOLECZNY
PRZEGL�D POLSKI 11
Zaraz
ci� op�ta� i odebra� ci wzrok! Ty kud�aty �bie! Ty wstr�tne stworzenie! Ty ciel� ksi�ycowe! Ty upiorze! Wyno� mi si� st�d albo narobi� takiego wrzasku, �e tu si� zleci ca�y Frampol!". Anim si� obejrza�, jak spod pieca wyskoczy� jej brat i waln�� mnie pi�ci� w �eb. My�la�em, �e mi kark z�ama�. Czu�em, �e ze mn� co� nie w porz�dku i prosi�em:
"Nie r�b skandalu. Wi�cej nie potrzeba, tylko �eby si� roznios�o, �e przebywam z duchami. Nikt nie tknie chleba z mojego wypieku". Kr�tko m�wi�c, jako� j� uspokoi�em. "No, dobrze - powiedzia�a. - Po�� si� i �eby ci� po�ama�o!".
Nast�pnego ranka odwo�a�em czeladnika na stron�: "S�uchaj no bratku - powiadam. -I czy tak, czy siak? No i co teraz powiesz?". Patrzy na mnie, jakbym spad� z dachu. "Co ty m�wisz? Jak �yj�, ty lepiej id� do znachora albo do zielarki. Ja si� boj�, �e ci brak pi�tej klepki w g�owie, no ale niech ci� diabli, ja o tym nikomu nie powiem. B�dzie cicho, szal". I tak zosta�o. Kr�tko m�wi�c, �y�em dwadzie�cia lat z moj� �on�. Urodzi�a mi sze�cioro dzieci, cztery c�rki i dw�ch syn�w. Dzia�y si� r�ne rzeczy, ale ja nic nie widzia�em i nic nie s�ysza�em. Mia�em zaufanie i to wszystko. Ostatnio powiedzia� mi rabin: "Wiara jako taka jest dobrodziejstwem. Stoi napisane, �e dobry cz�owiek istnieje tylko przez swoj� wiar�".
Nagle moja �ona zachorowa�a. Zacz�o si� od g�upstwa, od ma�ej naro�li na piersi. Ale jej widocznie nie by�o przeznaczone �y� d�ugo. Wyda�em na ni� fortun�. Zapomnia�em powiedzie�, �e w tym czasie mia�em w�asn� piekarni� i we Frampolu by�em uwa�any co najmniej za bogacza. Codziennie przychodzi� felczer i sprowadzono ka�dego znachora z okolicy. Zdecydowali stawia� pijawki, a potem wypr�bowa� ba�ki. Wezwali nawet doktora z Lublina, ale ju� by�o za p�no. Zanim umar�a, zawo�a�a mnie do swojego ��ka i powiedzia�a: "Gimpel, przebacz mi!". "Co tu jest do wybaczenia? - rzek�em. - By�a� dobr� i wiern� �on�". "Biada mi, Gimpel! - m�wi�a. -To by�o wstr�tne, jak ja ciebie zdradza�am przez te wszystkie lata. Ja chc� i�� czysta do mojego Stw�rcy, tak wi�c musz� ci wyzna�, �e dzieci nie s� twoje". Gdyby mnie kto� r�bn�� polanem przez �eb, nie m�g�bym bardziej zg�upie�. "A czyje s�?" - pytam.
"Ja nie wiem... tylu ich by�o... Ale one nie s� twoje"... I jak tak m�wi�a, g�owa jej opad�a na bok, oczy sta�y si� szklane i sko�czy�o si� z Elk�. Na jej zbiela�ych ustach pozosta� u�miech. Zdawa�o mi si�, �e cho� by�a martwa, to m�wi�a: "Oszuka�am Gimpla... To by� sens mojego kr�tkiego �ycia"...
Raz w nocy, po okresie �a�oby drzema�em le��c na workach z m�k�, kiedy zjawi� si� sam Z�Y DUCH i m�wi do mnie: "Gimpel, czemu ty �pisz?". "A co mam robi�? Je�� piero�ki?"-.
"Ca�y �wiat ciebie oszukuje - ten powiada - to teraz ty oszukaj �wiat". "Jak ja mog� oszuka� �wiat"? - pytam go, a on na to:
"Mo�esz ka�dego dnia zebra� wiadro uryny i w nocy dola� do ciasta. Niech �r� gn�j te cwaniaki z Frampola!".
"A co b�dzie na tamtym �wiecie?" - pytam.
"Nie ma w og�le tamtego �wiata. Wm�wili ci dziecko w brzuchu. Bzdury!". "No, dobrze - powiadam. - A B�g jest?". Odpowiedzia�: "Boga te� nie ma". "No to CO jest? - spyta�em. "B�oto".
Sta� mi przed oczami z�baty, z kozi� br�dk�, rogami i ogonem. S�ysz�c takie s�owa, chcia�em go z�apa� za ogon, ale potkn��em si� na workach z m�k� i omal nie z�ama�em �ebra. No i w�a�nie wtedy naprawd� zachcia�o mi si� sika�, a tu widz�, �e rosn�ce ciasto a� si� prosi "zr�b to"! Kr�tko m�wi�c, da�em si� skusi�.
O brzasku przy szed� czeladnik. Zagnietli�my chleb, posypali kminkiem i przygotowali do
-wfpf&d'.'?VRiKyi.iLi3$ttikTK?s7:e(R_, a ja"zosta�em siedz�c na szmatach na przypiecku. No,
my�l�, zem�ci�e� si�, Gimpel, za twoje krzywdy. Na dworze skrzy� si� mr�z, ale przy piecu
\^\�d^\Q>.^mt^xi\^\OT^^ toss�s�.
Wtem we �nie przysz�a E!ka spowita w �mierteln� koszul� i krzykn�a:
"Co� ty zrobi�, Gimpel?".
Odpar�em: "To wszystko twoja wina!" i zacz��em p�aka�.
"Ty g�upi! - zawo�a�a. - Ty g�upi! To jak Elka k�amie, znaczy si�, �e wszystko jest fa�szem? Ja nikogo bardziej nie oszuka�am ni� sam� siebie. Ja, Gimpel, za to wszystko p�ac� . Tam ci niczego nie daruj�". Spojrza�em w jej twarz. Czarna jak w�giel. Nagle si� przebudzi�em. D�ug� chwil� siedzia�em oniemia�y z przera�enia. Czu�em, �e teraz wszystko si� wa�y. Jeden fa�szywy krok i trac� Wieczny Raj. Ale B�g mi dopom�g�. Z�apa�em �o-, gat� i wygarn��em bochenki z pieca, zanios�em na podw�rko i zacz��em kopa� d� w przemarzni�tej ziemi.
Wtedy przyszed� m�j czeladnik. "Co robicie, gospodarzu?" - zapyta� i zblad� jak trup. "Wszystko w porz�dku" - m�wi� i na jego oczach zakopa�em ca�y wypiek. P�niej poszed�em do domu, wyj��em ze schowka w�ze�ek z pieni�dzmi i rozdzieli�em je pomi�dzy dzieci. "Widzia�em dzi� w nocy wasz� matk� - powiedzia�em. - Ona biedaczka ca�a sczernia�a".
By�y tak zdumione, �e nie mog�y wym�wi� s�owa.
"B�d�cie zdrowe -ja powiadam- i zapomnijcie, �e kiedy� istnia� Gimpel". W�o�y�em surdut, par� but�w, wzi��em m�j woreczek z ta�esem w jedn� r�k�, kij w drug� i poca�owa�em mezuz�.
Kiedy ludzie ujrzeli mnie na ulicy, byli bardzo zaskoczeni. "Gdzie ty idziesz?" - pytali. "W �wiat" - powiadam. I tak porzuci�em Frampol.
W�drowa�em po kraju i dobrzy ludzie mnie nie opu�cili. Mija�y lata, sta�em si� stary i siwy. S�ysza�em r�ne rzeczy, wiele k�amstw i fa�szu, ale czym d�u�ej �yj�, tym lepiej rozumiem, �e to nie by�y naprawd� k�amstwa. Co si� zdarzy jednemu, to si� przytrafi drugiemu, nie dzi�, to jutro, za rok albo za sto lat. Nieraz, kiedy s�ysza�em o jakim� zdarzeniu, my�la�em: niemo�liwe! Ale zanim up�yn�� rok albo dwa, to si� gdzie� przytrafi�o.
Id�c tak z domu do domu, jedz�c przy obcych sto�ach, cz�sto zdarza�o mi si� baja� historie ni przypi��, ni przy�ata� - o diab�ach, wilko�akach, wiatrakach, czarodziejach i nie wiem co jeszcze. Dzieci biega�y za mn� wo�aj�c: "Dziadku, opowiedz nam bajk�". Czasami m�wi� mi, o czym mam opowiada� i ja spe�niam ich pro�b�. Co mi to szkodzi? Raz jeden dzieciak powiada mi: "Dziadku, ale to ci�gle ta sama historia!". Jak �yje, ten ma�y szelma mia� racj�!
Tak te� jest ze snami. Tyle lat temu opu�ci�em Frampol, ale gdy tylko przymkn� oczy, jestem tam znowu. I jak my�licie, kogo ja widz�? Elk�. Stoi przy balii jak za naszego pierwszego spotkania, ale jej twarz ja�nieje, oczy b�yszcz� niby u �wi�tej i m�wi do mnie dziwne s�owa. Kiedy si� budz�, to znowu zapominam, ale we �nie jest mi dobrze. Ona odpowiada na moje pytania i z tego wynika, �e wszystko jest w porz�dku. Ja p�acz� i b�agam:
"We� mnie do siebie!", a ona mnie pociesza: "B�d� cierpliwy, Gimpel, ju� bli�ej jak dalej". Czasem g�adzi mnie po twarzy i ca�uje, i p�acze nade mn�. Jak si� budz�, to czuj� jej usta i s�ony smak �ez.
No pewnie, �e ten �wiat jest z�ud�, ale jest tylko o krok od prawdziwego �wiata. Przy drzwiach przytu�ku, gdzie le��, stoi deska, na kt�rej myj� trupy. �yd-grabarz ma pod r�k� szpadel. Gr�b czeka, a robaki g�odne. Ca�un le�y przygotowany u mnie w torbie. Inny �ebrak czeka na m�j siennik. Jak B�g da, kiedy przyjdzie czas, to p�jd� z rado�ci�. Co by tam nie by�o - wszystko jest prawd� bez oszustwa, bez wykr�t�w i bez kpiny. Chwa�a Bogu, tam nawet i Gimpla nie wolno oszukiwa�...
Autoryzowany przek�ad z angielskiego t�umaczenia i �ydowskiego orygina�u Haliny Nelken i Ben-Ziona Golda.