Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1705 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Barry Gifford
DZIKO�� SERCA
Prze�o�y� Krzysztof Fordo�ski
DOM WYDAWNICZY REBIS POZNA� 1999
Tytu� orygina�u Wild at Heart
Copyright (c) 1990 by Barry Gifford All rights reserved
Copyright (c) for the Polish edition by REBIS Publishing House Ltd., Pozna� 1999
Redaktor Ma�gorzata Chwa�ek
Opracowanie graficzne serii i projekt ok�adki Lucyna Talejko-Kwiatkowska
Fotografia na ok�adce Piotr Chojnacki
Wydanie I (w nowym t�umaczeniu)
ISBN 83-7120-742-5
Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o.
ul. �migrodzka 41/49, 60-171 Pozna�
tel. 867-47-08,867-81-40; fax 867-37-74
e-mail:
[email protected]
www.rebis.com.pl
Fotosk�ad: Z.P. Akapit, Pozna�, ul Czernichowska 50B, tel. 879-38-88
Druk: ABEDIK - Pozna�
Ksi��k� t� dedykuj� pami�ci Charlesa Willeforda
"Potrzebny ci facet, z kt�rym mog�aby� p�j�� do piek�a". Tuesday Weid
BABSKIE GADANIE
LULA I JEJ PRZYJACIӣKA Beany Thorn siedzia�y przy stoliku w Raindrop Club i popijaj�c col� z rumem, przygl�da�y si� i przys�uchiwa�y bia�ej kapeli bluesowej The Bleach Boys. Kapela przesz�a g�adko od Dust My Broom Elmore'a Jamesa do Me and the Devil Roberta Johnsona, kiedy Beany parskn�a nagle.
- Nie cierpi� tego wokalisty.
- Nie jest wcale taki z�y - stwierdzi�a Lula. - Przynajmniej nie fa�szuje.
- Nie o to chodzi, po prostu jest okropny. Faceci z brodami i brzuszyskami od piwa stanowczo nie s� w moim typie. Lula zachichota�a.
- Widz� przecie� wyra�nie, �e sama jeste� szczuplutka jak nie u�ywana, niewoskowana �y�ka do czyszczenia z�b�w i nie wiem, jak mo�esz go krytykowa�.
- Dobra, dobra, tylko je�li twierdzi, �e ca�e to sad�o sp�ywa mu o p�nocy do fiuta, na pewno k�amie.
Lula i Beany wybuchn�y �miechem, a potem poci�gn�y po �yku ze swoich szklaneczek.
- S�ysza�am, �e Sailor wychodzi nied�ugo z pud�a - rzuci�a Beany. - Zamierzasz si� z nim spotka�?
Lula skin�a g�ow�, a potem skruszy�a z�bami i po�kn�a kostk� lodu.
- B�d� na niego czeka�a przy bramie - odpar�a.
- Gdybym tak bardzo nie nienawidzi�a m�czyzn - powiedzia�a Beany - z ca�ego serca �yczy�abym ci szcz�cia.
- Nie wszyscy m�owie s� doskonali. A Elmo pewnie nie zrobi�by bachora tej paniusi, gdyby� wcze�niej sama nie wykopa�a go z domu.
Beany nawija�a na palec blond loczek nad czo�em.
9
- Powinnam by�a mu odstrzeli� jaja z trzydziestki �semki, nie inaczej.
The Bleach Boys przerzucili si� na mambo w stylu profesora Longhaira, a Beany przywo�a�a kelnerk�.
- Przynie� nam jeszcze dwie cole z podw�jnym rumem, dobrze? - powiedzia�a. - Kurcz�, Lula, sp�jrz tylko, jak ta ma�a kr�ci zadkiem.
- M�wisz o kelnerce?
- Owszem. Za�o�� si�, �e gdybym mia�a taki ty�eczek, Elmo nie wtyka�by swojego ptaka w ka�d� dziurk� na naszym brzegu Tangipahoi.
- Nie mo�esz by� tego taka pewna - odpar�a Lula. W oczach Beany zakr�ci�y si� �zy.
- Chyba tak - przyzna�a. - Ale zrezygnowa�abym z wielu rzeczy, mo�e nawet z valium, �eby tylko za�atwi� sobie lepszy ty�ek, wiesz.
DZIKO�� SERCA
SAILOR I LULA le�eli na ��ku w hotelu Cape Fear, ws�uchuj�c si� w skrzypienie obracaj�cego si� pod sufitem wentylatora. Z okna rozci�ga� si� widok na rzek� wpadaj�c� do Atlantyku; mogli st�d obserwowa� �odzie rybackie p�yn�ce w�skim kana�em. Czerwiec dobiega� ko�ca, ale �agodny wiatr sprawia�, �e - jak lubi�a to okre�la� Lula - by�o im "ca�kiem komfortowo".
Matka Luli, Marietta Pace Fortune, zakaza�a c�rce spotyka� si� z Sailorem Ripleyem, ale Lula nie mia�a najmniejszego zamiaru stosowa� si� do tego polecenia. Dosz�a do wniosku, �e Sailor sp�aci� d�ug wobec spo�ecze�stwa, je�li w og�le mo�na by�o o czym� takim m�wi�. Nijak nie potrafi�a poj��, jak odsiadk� za zabicie cz�owieka, kt�ry pr�bowa� ciebie zabi�, mo�na uwa�a� za sp�at� d�ugu wobec spo�ecze�stwa.
Spo�ecze�stwo, jakie by tam by�o, zdaniem Luli z ca�� pewno�ci� nie straci�o zbyt wiele na eliminacji Boba Raya Lemona. Wed�ug Luli, Sailor zar�wno na kr�tk�, jak i na d�u�sz� met� spe�ni� wobec spo�ecze�stwa dobry uczynek, za kt�ry zas�ugiwa� na wi�ksz� nagrod� ni� dwa lata w obozie pracy Pee Dee River za zab�jstwo drugiego stopnia. Na przyk�ad na op�acon� w ca�o�ci kilkutygodniow� wycieczk� do Nowego Orleanu czy na Hilton Head dla siebie i osoby towarzysz�cej, oczywi�cie Luli. Hotel najwy�szej klasy i samoch�d do dyspozycji, jaki� szykowny nowiutki kabriolet, na przyk�ad chrysler lebaron. To by�oby w�a�ciwe rozwi�zanie. A biedny Sailor musia� oczyszcza� pobocza z krzak�w, uwa�a� na w�e i przez dwa lata je�� niezdrowe sma�one �arcie. Zosta� ukarany tylko dlatego, �e mia� o w�os lepszy refleks ni� ten kutas Bob Ray Lemon. Ten �wiat naprawd� ma nier�wno pod sufitem, stwierdzi�a Lula. W ka�dym razie, Sailor wyszed� z kicia i wci��
11
ca�owa� najlepiej na �wiecie, poza tym Marietta Pace Fortun� nigdy o niczym si� nie dowie, wi�c �adnej sprawy nie b�dzie, prawda?
- Tak a propos dowiadywania si� - odezwa�a si� Lula do Sailora - pisa�am ci mo�e o tym, �e znalaz�am na strychu w szufladzie biurka listy mojego dziadka?
Sailor wspar� si� na �okciu.
- A propos czego? - zapyta�. - A odpowied� brzmi: nie. Lula cmokn�a dwa razy.
- Wydawa�o mi si�, �e o tym m�wili�my, ale pewnie tylko tak mi si� wydawa�o. Czasami tak ju� mi si� robi. Pomy�l� sobie co�, a potem wydaje mi si�, �e powiedzia�am to na g�os.
- Naprawd� t�skni�em za twoim sposobem my�lenia, kiedy siedzia�em w Pee Dee, kochanie - powiedzia� Sailor. - Za ca�� reszt� oczywi�cie te�. To, co dzieje si� w twojej g��wce, musi by� prywatn� tajemnic� Pana Boga. Ale chcia�a� mi opowiedzie� o jakich� listach.
Lula usadowi�a si� na ��ku, pod�o�y�a sobie pod plecy poduszk�. D�ugie czarne w�osy, kt�re zazwyczaj nosi�a zwi�zane w kok i zawini�te jak ogon wy�cigowego konia, by�y teraz rozrzucone na b��kitnej poduszce jak skrzyd�a kruka. Jej wielkie szare oczy zawsze fascynowa�y Sailora. Kiedy karczowa� krzaki rosn�ce na poboczach, my�la� zawsze w�a�nie o oczach Luli, p�ywa� w nich jak w wielkich, ch�odnych szarych jeziorach z malutkimi fio�kowymi wysepkami na �rodku. To one pozwoli�y mu pozosta� przy zdrowych zmys�ach.
- Wiele zastanawia�am si� nad moim dziadkiem. Nad tym, dlaczego w�a�ciwie mama nigdy nawet nie wspomnia�a o swoim tacie? Wiedzia�am tylko, �e przed �mierci� mieszka� ze swoj� mam�.
- M�j tato te� przed �mierci� mieszka� ze swoj� mam� -powiedzia� Sailor. - M�wi�em ci o tym? Lula potrz�sn�a g�ow�.
- Na pewno nie - rzuci�a. - Dlaczego?
- By� bez grosza, jak zwykle - wyja�ni� Sailor. - Moja mama umar�a wcze�niej na raka p�uc.
- Jakie papierosy pali�a? - spyta�a Lula.
- Camele. Tak samo jak ja.
Lula przewr�ci�a wielkimi szarymi oczami.
12
- Moja mama pali teraz marlboro - oznajmi�a. - Kiedy� pali�a koole. Podkrada�am je od sz�stej klasy. A kiedy by�am ju� do�� du�a, �eby sama kupowa� sobie papierosy, te� kupowa�am koole. Teraz przerzuci�am si� na more'y, pewnie zauwa�y�e�? S� d�u�sze.
- Kiedy tato szuka� roboty, przejecha�a go ci�ar�wka z �u�lem na Dixie Guano Road ko�o Siedemdziesi�tej Czwartej Ulicy - powiedzia� Sailor. - Gliniarze stwierdzili, �e by� nachlany... tato, nie ten kierowca... ale tak sobie my�l�, �e chcieli po prostu zamkn�� szybko spraw�. Mia�em wtedy czterna�cie lat.
- Jezu, Sailor, tak mi przykro, kochanie. Nie mia�am o niczym poj�cia.
- Nie ma sprawy. I tak niecz�sto go ogl�da�em. Zawsze brakowa�o mi opieki rodzicielskiej- Obro�ca z urz�du tak w�a�nie powiedzia� w czasie rozprawy o zwolnienie warunkowe.
- Ale wracaj�c do sprawy - rzek�a Lula - okaza�o si�, �e tato mojej mamy zwin�� pieni�dze z banku, gdzie pracowa�. Z�apali go. Zrobi� to, �eby pom�c swojemu bratu, kt�ry chorowa� na gru�lic�, by� wrakiem cz�owieka i nie m�g� pracowa�. Dziadek dosta� cztery lata w Statesville, a jego brat umar�. Pisa� do babci listy prawie codziennie, pisa�, jak bardzo j� kocha. Ale ona rozwiod�a si� z nim, kiedy siedzia� w wi�zieniu, i nigdy z nikim o nim nie rozmawia�a. Nie cierpia�a nawet jego imienia. Ale zatrzyma�a wszystkie jego listy! Uwierzy�by�? Przeczyta�am je, m�wi� ci, on naprawd� musia� j� kocha�. Na pewno za�ama� si�, kiedy nie stan�a w jego obronie. Ale kiedy pani Pace podejmie decyzj�, nie da si� ju� tego zmieni�.
Sailor zapali� camela i poda� go Luli. Wzi�a, go, zaci�gn�a si� g��boko, wydmuchn�a dym i raz jeszcze przewr�ci�a oczami.
- Ja stan�abym w twojej obronie, Sailor - powiedzia�a -gdyby� zdefraudowa� pieni�dze z banku.
- Do diab�a, orzeszku - odpar� Sailor - by�a� przy mnie, kiedy za�atwi�em Boba Raya Lemona. Nie mo�na prosi� o wi�cej.
Lula przyci�gn�a do siebie Sailora i poca�owa�a go delikatnie w usta.
- Poci�gasz mnie, Sailor, naprawd� mnie bierzesz -powiedzia�a - Doprowadzasz mnie do ob��du.
13
Sailor poci�gn�� prze�cierad�o, ods�aniaj�c piersi Luli.
- Ty te� doskonale do mnie pasujesz.
- Przypominasz mi mojego tat�, wiesz? - odezwa�a si� Lula. -Mama m�wi�a mi, �e lubi� chude kobitki z troszk� przydu�y-mi piersiami. Mia� d�ugi nos, tak jak ty. Opowiada�am ci kiedy�, jak umar�?
- Nie, s�odka, nic takiego nie pami�tam.
- Zatru� si� o�owiem, czyszcz�c bez maski dom ze starej farby. Mama powiedzia�a potem, �e m�zg rozsypa� mu si� na kawa�eczki. Zacz�o si� od tego, �e zacz�� o wszystkim zapomina�. Zrobi� si� bardzo gwa�towny. W ko�cu w �rodku nocy obla� si� ca�y naft� i zapali� zapa�k�. Prawie uda�o mu si� spali� ca�y dom razem ze mn� i mam�, bo spa�y�my na g�rze. Uciek�y�my w ostatniej chwili. To by�o rok przed naszym poznaniem.
Sailor wyj�� papierosa z d�oni Luli i od�o�y� go do popielniczki stoj�cej obok ��ka. Po�o�y� d�onie na jej drobnych, �adnie umi�nionych ramionach i zacz�� je pie�ci�.
- Jak dorobi�a� si� takich mocnych ramion? - zapyta�.
- Pewnie od p�ywania - odpar�a Lula. - Ju� jako dziecko kocha�am p�ywa�.
Przyci�gn�� j� i poca�owa� w szyj�.
- Masz tak� �liczn� d�ug� szyj�, jak �ab�d� - powiedzia�.
- Babcia Pace mia�a d�ug�, g�adk�, bia�� szyj� - przypomnia�a sobie. - By�a tak bia�a, �e wygl�da�a jak pos�g. Za bardzo kocham s�o�ce, by mie� tak bia�� sk�r�.
Sailor i Lula kochali si�, a potem, kiedy Sailor zasn��, Lula stan�a ko�o okna i zapali�a jednego z jego cameli, wpatruj�c si� w uj�cie rzeki Cape Fear. Troch� to straszne, sta� tak na samym kra�cu wielkiej wody. Spojrza�a w stron� Sailora, kt�ry wyci�gn�� si� na plecach. Dziwne, �e taki ch�opak jak Sailor nie ma �adnych tatua�y, pomy�la�a. Tacy faceci maj� ich zwykle ca�e mn�stwo. Sailor zachrapa� i przewr�ci� si� na bok, ods�aniaj�c przed Lul� d�ugie w�skie plecy i p�aski ty�ek. Zaci�gn�a si� raz jeszcze i wyrzuci�a papierosa przez okno do rzeki.
WUJEK POOCH
- PI�� LAT TEMU - odezwa�a si� Lula - kiedy mia�am pi�tna�cie lat, mama powiedzia�a mi, �e kiedy zaczn� my�le� o seksie, powinnam z ni� porozmawia�, zanim cokolwiek zrobi�.
- Ale�, kochanie - wtr�ci� Sailor. - Wydawa�o mi si�, �e m�wi�a�, �e wujek Pooch zgwa�ci� ci�, kiedy mia�a� trzyna�cie lat.
Lula skin�a g�ow�. Sta�a w �azience pokoju w hotelu Cape Fear, bawi�c si� w�osami przed lustrem. Sailor przygl�da� jej si� przez drzwi, le��c na ��ku.
- To prawda - przyzna�a. - Wujek Pooch nie by� tak naprawd� moim wujkiem. To znaczy, nie by� moim krewniakiem. By�... wsp�lnikiem taty? A mama z ca�� pewno�ci� nigdy si� nie dowiedzia�a, co sta�o si� mi�dzy nami. Naprawd� nazywa� si� jako� tak europejsko, co� jak Pucinski. Ale wszyscy nazywali go Pooch. Zachodzi� czasem do nas, kiedy nie by�o taty. Zawsze my�la�am, �e smali cholewki do mamy, wi�c kiedy pewnego wieczoru dobra� si� do mnie, by�am naprawd� nie�le zaskoczona.
- Jak do tego dosz�o, orzeszku? - zapyta� Sailor. - Wyci�gn�� swoj� ropuch� i pu�ci� j� na �owy?
Lula sczesa�a w�osy na bok i zmarszczy�a czo�o. Wyj�a z paczki le��cej na umywalce papierosa i zapali�a go; trzyma�a w ustach, dalej bawi�c si� w�osami.
- Czasami jeste� strasznie wulgarny, wiesz, Sailor? - powiedzia�a.
- Nic nie rozumiem, kiedy do mnie m�wisz z more'em w ustach - odpar� Sailor.
Lula zaci�gn�a si� g��boko i od�o�y�a papierosa na kraw�d� umywalki.
15
- Powiedzia�am, �e czasami jeste� strasznie wulgarny. Ale chyba nic mnie to nie obchodzi.
- Przepraszam, s�oneczko - powiedzia� Sailor. - No, opowiedz mi, co w�a�ciwie zrobi� stary Pooch.
- No tak, mama posz�a do Pracowitej Pszcz�ki, �eby sobie ufarbowa� w�osy. A ja zosta�am w domu sama. Wujek Pooch wszed� do �rodka przez taras, wiesz? Kiedy robi�am sobie w�a�nie kanapk� z galaretk� i bananem. Pami�tam, �e mia�am nakr�cone w�osy, bo wieczorem wybiera�am si� z Vicky i Cherry Ann, siostrami DeSoto, na koncert Van Halen do Coliseum w Charlotte. Wujek Pooch na pewno wiedzia�, �e jestem w domu zupe�nie sama, bo od razu do mnie podszed� i po�o�y� mi d�onie na ty�eczku i potem opar� mnie o blat sto�u.
- Powiedzia� co�? - zapyta� Sailor.
Lula potrz�sn�a przecz�co g�ow� i zacz�a rozczesywa� spl�tane w�osy. Si�gn�a po papierosa, zaci�gn�a si� pospiesznie i wrzuci�a niedopa�ek do toalety. �ar papierosa wypali� br�zow� plam� na porcelanie umywalki. Lula poliza�a czubek palca wskazuj�cego prawej d�oni i potar�a plam�, ale nie chcia�o zej��.
- Chyba nie - powiedzia�a. - A przynajmniej nic sobie nie przypominam. - Spu�ci�a wod� i popatrzy�a, jak mor� rozpada si� na kawa�ki, kiedy zakr�ci� si� w wirze.
- Co si� sta�o p�niej? - zapyta� Sailor.
- Wsun�� mi r�k� za bluzk� od przodu.
- A ty co zrobi�a�?
-Wyla�am galaretk� na pod�og�. Pami�tam, �e pomy�la�am sobie wtedy, �e mama b�dzie na mnie z�a, jak to zobaczy. Pochyli�am si�, �eby j� wytrze�, i wujek Pooch musia� wyj�� r�k�. Pozwoli� mi wytrze� galaretk� i wyrzuci� brudn� serwetk� do �mieci, zanim posun�� si� dalej.
- Ba�a� si�? - spyta� Sailor.
- Nie wiem - odpar�a Lula. - To znaczy, to by� wujek Pooch. Zna�am go od si�dmego roku �ycia. Chyba nie potrafi�am uwierzy�, �e to si� dzieje naprawd�.
- Wi�c jak w ko�cu ci� dmuchn��? Od razu w kuchni?
-Nie, podni�s� mnie do g�ry. By� niski, ale bardzo silny. Mia� ow�osione ramiona. Nosi� w�sik w stylu Errola Flynna, kilka kr�tkich w�osk�w tu� nad g�rn� warg�. W ka�dym ra-
16
zie zani�s� mnie do sypialni s�u��cej, gdzie nikt nie mieszka�
od kilku lat, odk�d Abilene uciek�a z tym kierowc� Sally Wil-
by, Harlanem, potem pobrali si� i zamieszkali w T<xpelo. Zro-
bili�my to na starym ��ku Abilene.
- Zrobili�my to? - powt�rzy� Sailor. - Co to znaczy? Nie
zmusza� ci�?
- No, oczywi�cie, �e tak - powiedzia�a Lula. - Ale by� strasz-
nie delikatny, wiesz? To znaczy, zgwa�ci� mnie i w og�le, ale
tak sobie my�l�, �e s� r�ne rodzaje gwa�t�w. Mo�e nieko-
niecznie chcia�am, �eby to zrobi�, ale wydaje mi si�, �e kiedy
wszystko si� zacz�o, nie by�o to ju� takie okropne.
- By�o ci dobrze?
Lula od�o�y�a szczotk� i spojrza�a na Sailora. Le�a� nago,
mia� erekcj�.
- Czy moja historia tak ci� podnieci�a? - zapyta�a. - Dlate-
go chcesz jej s�ucha�?
Sailor roze�mia� si�.
- Nic na to nie mog� poradzi�, kochanie. Zrobi� to wi�cej
ni� raz?
- Nie, wszystko sta�o si� bardzo szybko. Niewiele poczu�am.
Straci�am wianek przypadkowo, kiedy mia�am dwana�cie lat.
Wyl�dowa�am pup� na wodzie, kiedy je�dzi�am na nartach
wodnych na jeziorze Lanier we Flowery Branch w Georg�.
Nie by�o wi�c wcale krwi ani nic takiego. Wujek Pooch wsta�
po prostu, wci�gn�� spodnie i wyszed�. Le�a�am na ��ku Abi-
lene, a� us�ysza�am, jak odje�d�a. To by�o najgorsze, kiedy
tak le�a�am i s�ucha�am, jak sobie jedzie.
- Co wtedy zrobi�a�?
- Chyba wr�ci�am do kuchni i sko�czy�am robi� kanapk�.
Mo�e po drodze zrobi�am jeszcze siusiu. �
- I nigdy nikomu o tym nie opowiada�a�?
- Tylko tobie - odpar�a Lula. - P�niej wujek Pooch zacho-
wywa� si� w moim towarzystwie tak samo jak wcze�niej.
I nigdy wi�cej nie pr�bowa� nic ze mn� robi�. Zawsze dosta-
wa�am od niego �adny prezent na Bo�e Narodzenie, p�aszczyk
albo co� z bi�uterii. Zgin�� w wypadku samochodowym trzy
lata p�niej podczas wakacji na Myrtle Beach. Jak na m�j
gust, nadal jest tam za du�y ruch.
Sailor wyci�gn�� ku niej d�o�.
17
- Chod� tu do mnie - powiedzia�.
Lula podesz�a i usiad�a na kraw�dzi ��ka. Erekcja Sailora zmniejszy�a si� ju� o po�ow�, wzi�a wi�c jego cz�onek w lew� r�k�.
- Nie musisz nic dla mnie robi�, kochanie - powiedzia� Sai-lor. - Nic mi nie jest.
Lula odrzuci�a w ty� w�osy.
- Niech ci� diabli porw�, Sailor - �achn�a si� - nie zawsze my�l� tylko o tobie.
Siedzia�a przez chwil� bez ruchu, a potem zala�a si� �zami. Sailor usiad� na ��ku i wzi�� j� w ramiona, i ko�ysa� bez s�owa, a� przesta�a p�aka�.
MARIETTA I JOHNNIE
- WIEDZIA�AM, �E DO TEGO DOJDZIE. Kiedy tylko ten �mie� wyszed� z Pee Dee, wiedzia�am, �e b�d� k�opoty. Ma na ni� wp�yw, kt�rego w �aden spos�b nie potrafi� poj��. Lula ma w sobie co� dzikiego, sama nie wiem, sk�d jej si� to wzi�o. Musisz ich znale��, Johnnie, i zastrzeli� tego ch�opaka. Zabij go po prostu i utop trupa na moczarach. Zlikwiduj ten problem raz na zawsze.
Johnnie Farragut u�miechn�� si� i potrz�sn�� g�ow�.
- Pos�uchaj, Marietto, wiesz, �e nie mog� zabi� Sailora.
- Dlaczego nie, do najja�niejszej cholery? Przecie� on zabi� ju� cz�owieka, mo�e nie? Tego jakiego� tam Lemona.
- I odsiedzia� za to wyrok. Jest jeszcze druga sprawa: je�li Lula jest z nim z w�asnej nieprzymuszonej woli, to znaczy �e nikt jej do niczego nie zmusza, w takim wypadku niewiele mog� zrobi�.
- Nie odzywaj si� do mnie w ten spos�b, Johnnie Farragut. Wiem, co to znaczy z w�asnej nieprzymuszonej woli, i w�a�nie dlatego chc�, �eby Sailor Ripley znikn�� raz na zawsze z powierzchni tej planety! To zwyczajny m�t, kt�ry przyklei� si� do mojej c�reczki. M�g�by� tak to za�atwi�, �eby to on zrobi� pierwszy ruch, i wtedy go zastrzeli�. To by�aby samoobrona, a z jego przesz�o�ci� nikt specjalnie by si� nie przej�� ca�� spraw�.
Johnnie nala� sobie nast�pn� szklaneczk� Johnnie walkera black label. Podsun�� butelk� Marietcie, ale ona potrz�sn�a g�ow� i nakry�a swoj� szklank� d�oni�.
- Znajd� Lul�, Marietto, je�li rzeczywi�cie jest z m�odym Ripleyem, porozmawiam z nim powa�nie, a j� spr�buj� przekona�, �eby ze mn� wr�ci�a. To wszystko, co mog� zrobi�. -Poci�gn�� d�ugi �yk whisky.
Marietta wybuchn�a p�aczem. �ka�a przez kilka sekund i urwa�a r�wnie niespodziewanie, jak zacz�a. Jej szare oczy zaszkli�y si� i zaczerwieni�y odrobin�.
19
- W takim razie wynajm� p�atnego morderc� - stwierdzi�a. - Je�li ty mi nie pomo�esz, zadzwoni� do Marcella Santosa. By� przyjacielem Clyde'a.
- Pos�uchaj, Marietto, chc� ci pom�c. Nie uno� si�. Sama nie chcesz wci�ga� w to Santosa i jego ludzi. A tak przy okazji, ty i Clyde wcale nie �yli�cie z sob� tak �wietnie, zw�aszcza pod koniec.
- Clyde'a zabi� o��w z farby, Johnnie, a nie Marcello. Dobrze o tym wiesz. A w ka�dym razie Marcello Santos zawsze robi� do mnie s�odkie oczy, jeszcze zanim wysz�am za Clyde'a. Mama nie �yczy�a sobie, bym si� z nim spotyka�a, wi�c zawsze trzyma�am si� na dystans. Pewnie nie powinnam by�a jej s�ucha�. Sp�jrz tylko na Lul�. Ona nigdy nie zwraca najmniejszej uwagi na to, co m�wi�.
- Czasy si� zmieni�y, Marietto.
- Ale podstawy dobrego wychowania nie. Mo�e dzisiejsze dzieciaki za bardzo wbi�y sobie do g�owy, �e �wiat mo�e w ka�dej chwili wylecie� w powietrze, ale mam wra�enie, �e ani nie maj� poj�cia, ani nic ich nie obchodzi, jak nale�y si� zachowywa�.
- Ja te� to zauwa�y�em - powiedzia� Johnnie. Poci�gn�� d�ugi �yk szkockiej, rozsiad� si� wygodnie w dawnym fotelu Clyde'a Fortune'a i przymkn�� oczy.
- Lula te� pewnie tak uwa�a - odezwa�a si� Marietta. - Ale to przede wszystkim moja wina. Wydaje mi si�, �e po �mierci Clyde'a rozpuszcza�am j� o wiele bardziej, ni� powinnam.
- Nie by�a to szczeg�lnie zaskakuj�ca reakcja, Marietto.
- Rozumiem, ale nijak nie potrafi� zrozumie� obsesji, jak� ona ma na punkcie tego mordercy. Johnnie czkn�� cicho i otworzy� oczy.
- On wcale nie jest morderc�. Musisz w ko�cu si� z tym pogodzi� - powiedzia�. - O ile wiem, Sailor mia� absolutnie czyste konto przed t� spraw�. A wtedy stara� si� tylko ochrania� Lul�. Posun�� si� tylko za daleko, to wszystko.
- Mo�e powinnam si� gdzie� wybra�, Johnnie. Pojecha� do Kairu albo Hiszpanii czy Singapuru na kt�r�� z wycieczek, kt�rych reklam�wki wysy�a mi ci�gle Diners Club. My�lisz, �e Lula chcia�aby pojecha� ze mn�?
- Uwa�am, �e najlepiej b�dzie, je�li nie b�dziesz si� zbytnio spieszy�.
20
UPA�
- KIEDY� LUBI�AM UPA�Y, Sailor, naprawd� - powiedzia�a Lula. - Teraz jednak nic mnie nie obchodzi, jak dobroczynny wp�yw maj� na moj� sk�r�. Mia�abym ochot� na ch�odny wietrzyk.
Sailor Ripley i Lula Pace Fortun� siedzieli obok siebie na le�akach na tarasie hotelu Cape Fear. Zbli�a� si� ju� wiecz�r, ale temperatura utrzymywa�a si� wci�� powy�ej trzydziestu stopni, oko�o trzeciej po po�udniu by�o prawie czterdzie�ci.
- Kto ci powiedzia�, �e upa�y robi� dobrze na sk�r�? - spyta� Sailor.
- Dowiedzia�am si� o tym z kobiecych pism, kochanie. Takich, jakie kupuje si� przy kasie w supermarkecie Winn-Dixie.
Lula mia�a na sobie jednocz�ciowy kostium k�pielowy, a Sailor za�o�y� tylko b��kitne bokserki w bia�e c�tki. Pog�adzi�a jego rami� od swojej strony, lewe.
- Masz �liczn� sk�r�, Sailor. Tak� g�adk�. Uwielbiam wprost tak przesuwa� po niej bezmy�lnie palcami, wiesz? Przywodzi mi to na my�l narciarza zje�d�aj�cego po idealnie bia�ym �niegu.
- To dlatego, �e nigdy nie wychodz� na s�o�ce - odpowiedzia� Sailor. - Nie pra�� si� jak ty.
- Och, dobrze ju� - odpar�a Lula. - Ostatnio pojawia si� mn�stwo artyku��w o tym, jak wielu ludzi, nawet dzieci, dostaje raka sk�ry. Wszystko przez to, �e warstwa ozonowa zanika. Wydaje mi si�, �e rz�d powinien co� z tym zrobi�.
- Co takiego? - spyta� Sailor.
- Oddziela nas od kosmosu i w og�le - wyja�ni�a Lula. -Pewnego ranka s�o�ce wzejdzie i wypali dziur� na wylot przez ca�� nasz� planet�, jak wielki promie� Roentgena.
Sailor roze�mia� si�.
21
- Nic takiego nigdy si� nie zdarzy, kochanie - powiedzia�. -A ju� na pewno nie za naszego �ycia.
- My�l� o przysz�o�ci, Sailor. A co, je�li b�dziemy mieli dzieci, a one te� b�d� mia�y dzieci? Twierdzisz, �e nic by ci� to nie obchodzi�o, gdyby wielka ognista kula zwali�a si� na twoje wnuki?
- Orzeszku, do tej pory b�dziemy ju� je�dzi� buickami na Ksi�yc.
Lula spojrza�a w stron� wody. S�o�ce schowa�o si� ju� zupe�nie, a reflektor, umieszczony na po�o�onej oko�o stu metr�w na po�udnie od hotelu wie�y pilot�w na rzece Cape Fear, o�wietla� kana� �eglugowy. Ani Sailor, ani Lula nie odzywali si� przez kilka minut. Na kt�rym� z s�siednich taras�w jaka� kobieta wybuchn�a dzikim szalonym �miechem. Lula zacisn�a d�o� ze wszystkich si� na ramieniu Sailora.
- Wszystko w porz�dku, kochanie? - zapyta�, rozmasowuj�c rami�.
- Chyba tak - odpar�a. - Przepraszam, �e �cisn�am ci� tak mocno, ale ten �miech mnie wystraszy�. �mia�a si� zupe�nie jak jaka� hiena, prawda?
- Nigdy w �yciu �adnej nie s�ysza�em - powiedzia� Sailor.
- No, co ty, nawet w filmie przyrodniczym?
- Dla mnie brzmia�o to tak, jak gdyby paniusia po prostu dobrze si� bawi�a.
- Ze wszystkich gwiazd filmowych naj�adniej �mia�a si� Susan Hayward - oznajmi�a Lula. - Mia�a pi�kny �miech. Bardzo gard�owy i z chrypk�. Widzia�e� kiedy� taki film, nie pami�tam tytu�u, w kt�rym gra�a kobiet� skazan� na krzes�o elektryczne albo na komor� gazow�?
- Nie - odpar� Sailor.
- Wysz�a za narkomana, kt�ry j� bi�. I zaprzyja�ni�a si� z tymi w�amywaczami, i dosz�o do zab�jstwa, i ona w zasadzie by�a niewinna, ale i tak dosta�a wyrok �mierci. No tak, w tym filmie bardzo du�o si� �mia�a.
- A� j� usma�yli. Lula skin�a g�ow�.
- No tak, ale panna Susan Hayward potrafi�a si� �mia�.
- Zg�odnia�a� ju�? - zapyta� Sailor.
- Chyba mog�abym ju� co� zje�� - odpar�a Lula. - Ale najpierw mnie poca�uj, kochanie. Tylko raz.
W PO�UDNIOWYM STYLU
LULA W�O�Y�A SWOJ� ULUBION� r�ow�, kus� nocn� koszulk� i przytuli�a si� do Sailora, kt�ry le�a� na brzuchu w samych bokserkach, ogl�daj�c w telewizji Randk� w ciemno.
- Dlaczego w�a�ciwie ogl�dasz te bzdury? - zapyta�a Lula. -Przecie� ci ludzie nie maj� w g�owach cho�by jednej sensownej my�li.
- Tak s�dzisz? - odezwa� si� Sailor, nie odrywaj�c wzroku od ekranu. - Chcesz mo�e opowiedzie� mi o sensownych my�lach, kt�re tobie przysz�y ostatnio do g�owy?
- Dlaczego od razu musisz mnie atakowa�? - zapyta�a Lula. -Chcia�am tylko powiedzie�, �e m�g�by� poczyta� jak�� ksi��k� albo co� innego. Nie cierpi� tego, jak ludzie wygl�daj� i zachowuj� si� w telewizji. Wygl�daj� jak nadmuchiwane lalki. I ta niezdrowa cera, zw�aszcza kiedy ogl�da si� ich w kolorze. W czerni i bieli ludzie wychodz� o wiele lepiej.
Sailor chrz�kn��.
- Co si� sta�o, kochanie?
- W Pee Dee nie mieli�my telewizji, kotku, wiesz? Nie staraj� si� tam jako� szczeg�lnie zapewnia� pensjonariuszom zak�adu penitencjarnego godziwej rozrywki. Trzeba, �e tak powiem, zadowala� si� tym, co si� ma.
Lula podnios�a g�ow� i poca�owa�a Sailora w policzek.
- Przepraszam, malutki - powiedzia�a. - Czasami zapominam, gdzie by�e� przez ostatnie dwa lata.
- Tylko dwadzie�cia trzy miesi�ce i osiemna�cie dni - poprawi� Sailor. - Nie trzeba wcale nic dodawa�.
- Kiedy ci� nie by�o - ci�gn�a Lula - mama upar�a si�, �eby urz�dzi� przyj�cie na cze�� Armistead�w, jej znajomych z Missisipi. Przyjechali, �eby odwie�� c�rk� Drusill� do colle-ge'u. Przyszli te� Sue i Bobby Breckenridge, i mama Bobby'e-
23
go, Alma. Alma ma ju� chyba z osiemdziesi�t sze�� albo siedem lat. Siedzia�a w fotelu w k�cie i nie rusza�a si�, i nie odezwa�a cho�by s�owem. Na pewno jest g�ucha, bo ani razu nie zareagowa�a na nic, co m�wiono przez ca�y wiecz�r. S�uchasz mnie, Sailor?
-Nauczy�em si� robi� kilka rzeczy naraz, orzeszku, przecie� wiesz.
- Tak tylko sprawdzam, �eby wiedzie�, �e nie gadam po pr�nicy. No tak, Eddie Armistead jest ju� stary jak mr�wko-jad. Prowadzi sklep w Oksfordzie, gdzie si� urodzi� i wychowa�. A mama ma wszystkie ksi��ki Williama Faulknera, tego pisarza, wiesz? Pau� Newman gra� kiedy� w filmie opartym na jednej z nich. I Lee Remick, kiedy jeszcze by�a taka m�oda i �liczna. Teraz, oczywi�cie, jest stara i �liczna. Wi�c mama pojecha�a zobaczy� dom Faulknera w Oksfordzie, bo teraz chyba jest tam muzeum, i w ko�cu spotka�a Armistead�w.
-A jego �ona? - zapyta� Sailor.
- Pani Armistead? - spyta�a Lula. - No tak, ona niewiele m�wi�a. Elvie, chyba tak ma na imi�... Mr�wkojad gada� za wszystkich. Opowiada�, �e kiedy by� ch�opcem, pan Bili - tak nazywa� Williama Faulknera - skrzycza� go za to, �e przebieg� przez klomb z tulipanami na jego plantacji. Rowan Oak, chyba tak si� nazywa�a. Pono� powiedzia� mu wtedy: "Powiniene� biega� dooko�a klombu, Eddie". "Tak jest, panie Billu", odpowiedzia� Mr�wkojad, a potem jeszcze raz przebieg� przez klomb z tulipanami Williama Faulknera. Nie wiedzie� czemu moja mama uzna�a, �e by�o to bardzo zabawne. W ka�dym razie chcia�am opowiedzie� ci o tej kolacji, Sailor. To by�o po prostu najlepsze. M�wi�am ju� o Drusilli? Tej c�rce? Wygl�da�a tak, jak gdyby mo�na j� by�o wypi� przez s�omk�. Kiedy mama nak�ada�a jej na talerz - a do tej chwili nie odezwa�a si� ani s�owem, jak stara Alma Breckenridge, przez calutki wiecz�r - poprosi�a, �eby ziemniaki nie dotkn�y mi�sa. Bobby i ja spojrzeli�my tylko po sobie i wybuchn�li�my �miechem. "Co powiedzia�a�?", zapyta� Drusill�. "Nie mog�abym ich je��, gdyby si� styka�y", powiedzia�a. Nie wydaje ci si�, �e to najdziwniejsza rzecz, jak� w �yciu s�ysza�e�?
- S�ysza�em ju� dziwniejsze rzeczy - powiedzia� Sailor. - Ale rzeczywi�cie niez�y z niej numer.
24
Lula cmokn�a.
- A wiesz, co by�o potem? Kiedy Armisteadowie ju� sobie pojechali? Bobby powiedzia�, �e Drusilla by�a pierwsz� �licznotk� z Missisipi, jak� w �yciu widzia�.
W Randce w ciemno �adna blondyneczka w kr�tkiej bia�ej sukience sta�a i chichocz�c, przytula�a si� do wysokiego przystojnego ch�opaka z ca�� burz� ciemnych w�os�w.
- Co si� sta�o? - spyta�a Lula.
- Tych dwoje pojedzie na randk� na Hawaje - powiedzia� Sailor. - Panienka wybra�a go z trzech facet�w.
- A ci odrzuceni co� dostaj�?
- Darmowe talony do Kentucky Fried Chicken.
- To chyba nieuczciwe - zauwa�y�a Lula.
- Do diab�a, a kto powiedzia�, �e Randka w ciemno ma si� czym� r�ni� od prawdziwego �ycia? - spyta� Sailor. - Ch�opaki dostan� przynajmniej co� do jedzenia.
RӯNICA
- SAMA NIE WIEM, CO powinni�my zrobi� z mam�. Lula siedzia�a na kraw�dzi wanny, pal�c more'a, podczas gdy Sailor goli� si� przy umywalce.
- A co mo�esz zrobi�? - zapyta�. - Jest twoj� mam� od dwudziestu lat z groszami. Wiesz dobrze, �e w tym wieku ju� si� nie zmieni.
Lula przygl�da�a si� ty�owi g�owy Sailora, podziwiaj�c jego kr�cone br�zowe w�osy.
- Kochanie? - odezwa�a si�. - Widz�, �e ta wi�zienna fryzura zaczyna ju� odrasta�. B�d� mia�a za co ci� �apa�, kiedy si� b�dziemy kocha�.
Sailor roze�mia� si�.
- Kiedy mia�em dwana�cie lat, mieszka�a ko�o mnie dziewczynka, Bunny Sweet, kt�ra by�a ode mnie starsza o jakie� dwa, trzy lata. Bunny kocha�a tak� jedn� piosenk�, Laleczk� Buddy'ego Knoxa, przez ca�y czas j� nuci�a, zw�aszcza ten kawa�ek, kiedy Buddy �piewa "przeczesz palcami moje wosy". W�a�nie tak, "wosy", nie w�osy. Pewnego dnia Bunny i jej dwie kumpelki przysz�y do mnie i zapyta�y, czy mog� przeczesa� palcami moje wosy, tak jak w piosence. Podoba�y im si�, bo by�y d�ugie i kr�cone. To by�y z�e dziewczyny. W��czy�y si� z miejscowymi �obuziakami, starszymi od nich. By�y naprawd� seksowne, wiesz? Dobra, m�wi� wi�c, do roboty. Otoczy�y mnie i Bunny wsun�a swoje d�ugie purpurowe paznokcie w moje w�osy, podobnie jak jej kumpelki.
- I co wtedy powiedzia�y?
- Co� w rodzaju "Och, kurcz�, jakie mi�kkie!" Pami�tam plamy od tytoniu na ich palcach, pachnia�y Florida Water i papierosami. My�la�em o ich d�oniach, o tym, �e wali�y konia swoim ch�opakom i wsadza�y sobie palce w cipki. Nie mog�em
26
usta� w miejscu. Kiedy sko�czy�y, obw�cha�y sobie palce, zatar�y d�onie, a potem wytar�y w sp�dniczki. Naprawd� mnie tym podnieci�y.
- Nigdy wi�cej nic podobnego z nimi nie robi�e�? - spyta�a Lula. Strz�sn�a popi� z papierosa do wanny.
- Nie, z tymi dziewczynami ju� nigdy - odpar� Sailor. - Ale niewiele p�niej poszed�em z koleg� na prywatk� do domu jakiej� dziewczyny, kt�rej nie zna�em. Zacz�li�my gra� w butelk� i w ko�cu wyl�dowa�em w bocznym pokoju z wygl�daj�c� na bardzo porz�dn� �liczn� blondyneczk� w sukience w niebiesk� kratk�. Mieli�my tylko poca�owa� si� raz i zaraz wraca�, ale nie tak to posz�o. Mia�a bardzo czerwone, b�yszcz�ce usta i zabrali�my si� do dzie�a powa�nie, bez po�piechu i z j�zyczkami.
Lula wybuchn�a �miechem.
- Naprawd� niez�e zabawy dla dwunastolatk�w - zauwa�y�a.
- I na dodatek niespodzianka - powiedzia� Sailor. - Przynajmniej dla mnie. Tym bardziej �e by�a to taka porz�dna dziewczynka, kt�rej nigdy wcze�niej na oczy nie widzia�em. Po jakich� trzech, czterech minutach us�yszeli�my pozosta�e dzieciaki, kt�re tupa�y, krzycza�y i gwizda�y w s�siednim pokoju. I ja, i ta dziewczynka byli�my strasznie podnieceni, wiesz? I jak m�wi�em, zdrowo zaskoczeni. "Chyba powinni�my ju� wraca�", m�wi do mnie. Siedzieli�my w jakim� magazynku, wsz�dzie wok� sta�y meble, w s�abym czerwonym �wietle jej oczy i usta wydawa�y si� ogromne. Po�o�y�a d�o� na mojej g�owie i bardzo, bardzo powoli przesun�a palcami po moich w�osach. Spr�bowa�em poca�owa� j� jeszcze raz, ale uchyli�a si� i wybieg�a z pokoju. Us�ysza�em, jak dzieciaki krzycz� i tupi� jeszcze g�o�niej, kiedy wr�ci�a. Pami�tam, �e pr�bowa�em zetrze� jej szmink� wierzchem d�oni, ale da�em sobie spok�j i postanowi�em j� zostawi�. A potem poszed�em za ni�.
Lula wrzuci�a more'a do toalety.
- Wiesz, nigdy jeszcze nie m�wi�am ci o pewnej sprawie, Sailor. Kiedy mia�am prawie szesna�cie lat, zasz�am w ci���.
Sailor op�uka� i wytar� r�cznikiem twarz. Odwr�ci� si� i opar� o umywalk�.
- Powiedzia�a� mamie? - zapyta�.
27
Lula skin�a g�ow�.
- Za�atwi�a mi aborcj� w Miami u pewnego starego �yda lekarza, kt�ry mia� najbardziej ow�osiony nos i uszy, jakie kiedykolwiek widzia�am. Zaj�� si� mn� w pokoju hotelowym przy pla�y i kiedy jecha�y�my wind� na d�, omal nie zemdla�am, i p�aka�am z zamkni�tymi ustami. Mama powiedzia�a: "Mam nadziej�, �e jeste� mi wdzi�czna za to, �e wyda�am sze��set dolar�w, nie licz�c koszt�w podr�y tu i z powrotem, na doktora Goldmana. Jest najlepszym specjalist� od aborcji na Po�udniu".
- Powiedzia�a�, kt�ry ch�opak ci to zrobi�?
- To by� m�j kuzyn. D�li. Jego rodzina odwiedza�a nas w czasie wakacji.
- Co si� z nim sta�o?
- Och, nic. Nigdy nie powiedzia�am mamie, �e to D�li. Po prostu stanowczo odm�wi�am powiedzenia jej, kto jest ojcem. Dellowi te� nie powiedzia�am. Do tej pory zd��y� ju� wr�ci� do domu, do Chattanoogi, uzna�am, �e nie ma to �adnego sensu. Przydarzy�o mu si� co� strasznego. Sze�� miesi�cy temu.
- Co takiego, orzeszku?
- D�li znikn��. Najpierw zacz�� dziwnie si� zachowywa�. Podchodzi� co pi�tna�cie minut do r�nych ludzi i pyta�, jak si� czuj�. Mia� odloty i zachowywa� si� dziwnie.
- Jak? - zapyta� Sailor.
- Na przyk�ad mama opowiada�a mi, �e ciotka Rootie, mama Delia, znalaz�a go kiedy� w �rodku nocy, by� kompletnie ubrany i przygotowywa� sobie w kuchni kanapki. Ciocia Rootie zapyta�a go, co robi, a D�li powiedzia�, �e przygotowuje sobie drugie �niadanie i idzie do pracy. Jest spawaczem. Kaza�a mu wraca� do ��ka. To potem zacz�� opowiada� o pogodzie. �e deszcze kontrolowane s� przez obcych, kt�rzy mieszkaj� na Ziemi, ale zostali wys�ani z innej planety jako szpiedzy. I o tym, �e �ledz� go wsz�dzie faceci, kt�rzy nosz� czarne sk�rzane r�kawiczki, bo maj� metalowe d�onie.
- Pewnie to ci deszczowi ch�opcy z kosmosu - zauwa�y� Sailor.
- To wcale nie jest zabawne - powiedzia�a Lula. - W grudniu, przed Bo�ym Narodzeniem, D�li znikn�� i ciocia naj�a prywatnego detektywa, �eby go znalaz�. Nie by�o go niemal
28
przez miesi�c, a� nagle pewnego ranka przyszed� do domu. Powiedzia�, �e jecha� do pracy i nagle znalaz� si� w Sarasocie na Florydzie na prze�licznej pla�y, wi�c postanowi� zatrzyma� si� tam na troch�. Ten prywatny detektyw kosztowa� cioci� ponad tysi�c dolar�w. A po pewnym czasie D�li znowu gdzie� znikn�� i nikt wi�cej go nie widzia�.
- Jako� nie wydaje mi si�, �eby by� wariatem - orzek� Sailor. - Pewnie potrzebowa� tylko zmiany.
- Jeszcze co� ci powiem o Dellu.
- Co takiego?
- Kiedy mia� siedemna�cie lat, zacz�� �ysie�.
- I co z tego?
- Teraz ma dwadzie�cia cztery lata. Rok wi�cej od ciebie. I jest prawie �ysy.
- Gorsze rzeczy mog� si� cz�owiekowi przytrafi�, skarbie - powiedzia� Sailor.
- Tak, chyba tak - przyzna�a Lula. - Ale mie� albo nie mie� w�os�w to jednak r�nica.
BRZOSKWINKA Z DIXIELANDU
SAILOR I LULA siedzieli przy naro�nym stoliku przy oknie kawiarni Niezapominajka. Lula pi�a mro�on� herbat� z potr�jnym cukrem, a Sailor piwo high life prosto z butelki. Zam�wili sma�one ostrygi i sa�atk� z kapusty i rozkoszowali si� widokiem. W g�rze wisia� skrawek ksi�yca wygl�daj�cy jak obci�ty paznokie�, niebo by�o ciemnoszare z pasmami czerwieni i ��ci, a w dole czarny ocean le�a� p�asko na grzbiecie.
- Ta woda przypomina mi wann� Buddy'ego Favre'a - powiedzia� Sailor.
- Dlaczego? - spyta�a Lula.
- Buddy Favre, facet, kt�ry polowa� z moim ojcem na kaczki, k�pa� si� codziennie wieczorem. Buddy by� przysadzistym go�ciem z w�sami, kozi� br�dk� i sko�nymi oczami, wi�c wygl�da� troch� jak diabe�, ale porz�dny by� z niego facet. By� mechanikiem samochodowym, zajmowa� si� ci�ar�wkami, wielkimi osiemnastoko�owcami, i strasznie si� przy tym brudzi�. Wi�c wieczorem, kiedy wraca� do domu, lubi� si� moczy� w wannie pe�nej Twenty Mule Team Borax, a� woda robi�a si� szaroczarna, taka jak ocean dzisiaj wieczorem. M�j tato wpada� do Buddy'ego i siada� na krze�le w �azience, popijaj�c har-pera, kiedy Buddy si� k�pa�. Czasami zabiera� mnie z sob�. Buddy pali� co wiecz�r skr�ta i cz�stowa� nim tat�, ale on wola� swoj� whisky. Buddy twierdzi�, �e mary�ka pochodzi z Panamy i �e pewnego dnia sam tam wyl�duje.
- I uda�o mu si�?
-Nie wiem, skarbie. Straci�em z nim kontakt po �mierci taty, ale Buddy by� stanowczym facetem, wi�c tak sobie my�l�, �e w ko�cu tam dotrze, je�li jeszcze go tam nie ma.
-Gdzie po raz pierwszy si� kocha�e�, Sailor? Pami�tasz? Sailor poci�gn�� d�ugi �yk high life'a.
30
- Oczywi�cie, �e tak. Mia�em wtedy pi�tna�cie lat i z Bob-bym Tebbettsem i Gene'em Toy'em, moim przyjacielem, p�krwi Chi�czykiem, opowiada�em ci o nim, pojechali�my pac-kardem caribbean rocznik 55 Bobby'ego do Ciudad Juarez, �eby znale�� jak�� panienk�. Bobby by� tam ju� wcze�niej, kiedy odwiedza� rodzin� w El Paso, pojecha� wtedy z kuzynami do Juarez i po raz pierwszy zakisili og�ry. Pewnego wieczoru Gene Toy i ja wyci�gn�li�my Bobby'ego na zwierzenia i od razu postanowili�my pojecha� do Meksyku.
- Strasznie daleka droga - powiedzia�a Lula - a wszystko po to tylko, �eby sobie pobzyka�.
- Mieli�my wtedy zaledwie... niech si� zastanowi�... ja mia�em pi�tna�cie, Tebbetts siedemna�cie i p�, a Gene Toy szesna�cie lat. Wtedy po raz pierwszy posmakowa�em seksu. W takim wieku ma si� mn�stwo energii.
- Moim zdaniem wci�� masz mn�stwo energii, kochanie. Kiedy po raz pierwszy kocha�e� si� z dziewczyn�, kt�ra nie by�a prostytutk�?
- Jakie� dwa, trzy miesi�ce po Juarez - powiedzia� Sailor. -Pojecha�em w odwiedziny do kuzyna, Juniora Traina, do Savannah, i poszli�my do jakich� jego kumpli, kt�rych rodzice wyjechali. Pami�tam, �e dzieciaki k�pa�y si� w domowym basenie, a niekt�re sta�y na podw�rku albo w kuchni i pi�y piwo. Podesz�a do mnie dziewczyna, by�a wysoka, wy�sza ode mnie, mia�a naprawd� kremow� sk�r� i bardzo interesuj�ce znami� w kszta�cie gwiazdy na nosie.
- Du�e?
- Nie, mniej wi�cej wielko�ci paznokcia, wygl�da�o prawie jak tatua�.
- Wi�c to ona do ciebie podesz�a?
- Tak. - Sailor roze�mia� si�. - Zapyta�a mnie, z kim przyszed�em, a ja odpowiedzia�em, �e z nikim, tylko z Juniorem. Wtedy zapyta�a, czy chc� napi� si� piwa, i poda�a mi szklank�, kt�r� trzyma�a w r�ku. Zapyta�a mnie, czy mieszkam w Savannah, odpowiedzia�em, �e nie, jestem tylko w go�ciach u rodziny.
- Zna�a ich?
- Nie. Przyjrza�a mi si� i przesun�a j�zykiem po wargach, i po�o�y�a r�k� na moim ramieniu. Mia�a na imi� Irma.
31
- I co jej wtedy powiedzia�e�?
- Powiedzia�em, jak mam na imi�. A wtedy ona powiedzia�a co� w rodzaju: "Strasznie tu g�o�no na dole. Mo�e p�jdziemy na g�r�, tam przynajmniej b�dziemy si� mogli s�ysze� nawzajem?" Odwr�ci�a si� i poprowadzi�a mnie na g�r�. Kiedy by�a JU� prawie na ostatnim stopniu, wsun��em jej od ty�u d�o� mi�dzy nogi.
- Och, kochanie - powiedzia�a Lula. - Brzydki z ciebie ch�opiec!
Sailor roze�mia� si�.
- To samo mi wtedy powiedzia�a. Chcia�em j� poca�owa�, ale wybuchn�a �miechem i uciek�a korytarzem. Znalaz�em j� w pokoju, le�a�a ju� na ��ku. Zwariowana z niej by�a smarkula. Mia�a jasnopomara�czowe majteczki z czarnymi, takimi hiszpa�skimi koronkami na bokach. Wiesz, takie, co to nie zas�aniaj� ca�ego uda.
- Figi? - spyta�a Lula.
- Chyba tak. Przewr�ci�a si� po prostu na brzuch i wystawi�a ty�ek w g�r�. Wsun��em d�o� mi�dzy jej nogi, a ona zacisn�a na niej uda.
- Podniecasz mnie, skarbie. Co potem zrobi�a?
- Mia�a twarz wci�ni�t� w poduszk�, odwr�ci�a si� do mnie, spojrza�a przez rami� i powiedzia�a: "Nie obci�gn� ci. Nawet mnie nie pro�".
- Biedna dziewczyna - powiedzia�a Lula. - Nie wiedzia�a, co traci. Jakie mia�a w�osy?
- Takie br�zowawe, chyba blond. Ale poczekaj jeszcze, skarbie. Przewraca si� na plecy, �ci�ga te swoje pomara�czowe majteczki i rozk�ada nogi bardzo szeroko, i m�wi do mnie: "Posmakuj brzoskwinki."
- Jezu, skarbie! - krzykn�a Lula. - Dosta�e� wi�cej, ni� si� spodziewa�e�.
Kelnerka poda�a zam�wione ostrygi i kapust�.
- Chcecie mo�e jeszcze co� do picia? - spyta�a. Sailor dopi� swoje piwo i odda� butelk� kelnerce.
- Czemu nie?
RESZTA �WIATA
- WY�L� SK�D� POCZT�WK� DO MAMY - powiedzia�a Lula. - Nie chc�, �eby martwi�a si� o mnie bardziej ni� to konieczne.
- Co to dla ciebie znaczy "konieczne"? - spyta� Sailor. -Najprawdopodobniej ju� zadzwoni�a na policj�, do mojego kuratora i swojego ch�opaka, tego prywatnego detektywa... jak on si� nazywa? Jimmy Barabut albo jako� podobnie.
- Farragut. Johnnie Farragut. Chyba tak. Wiedzia�a, �e b�d� chcia�a si� z tob� spotka�, kiedy tylko ci� wypuszcz�, ale nie mam poj�cia, czy spodziewa�a si�, �e pu�cimy si� razem w drog�.
Sailor siedzia� za kierownic� nale��cego do Luli bia�ego bonneville'a kabrioletu rocznik 75. Jecha� sze��dziesi�tk� i nie opu�ci� dachu, �eby nie zwraca� niczyjej uwagi. Byli w�a�nie dwadzie�cia mil na p�noc od Hattiesburga, kierowali si� na Biloxi, gdzie zamierzali zatrzyma� si� na noc.
- To chyba znaczy, �e �amiesz warunki zwolnienia? - rzuci�a Lula.
- Nie mylisz si� - odpar� Sailor. - Z�ama�em je dwie�cie mil st�d, kiedy przekroczyli�my granic� hrabstwa Portagee.
- Jak my�lisz, Sailor, jak b�dzie w Kalifornii? M�wi�, �e tam prawie wcale nie pada.
- O ile uda nam si� tam dotrze�, prawda?
- Przejechali�my ju� bez k�opot�w przez dwa i p� stanu. Sailor roze�mia� si�.
- Przypomina mi to histori�, kt�r� us�ysza�em w Pee Dee, o pewnym facecie, kt�ry pracowa� na d�wigu na Atchafalayi. Zwi�za� si� z dziwk� w New Iberia i wsp�lnie dokonali napadu na samoch�d z fors�, zabili kierowc� i stra�nika i uciekli. Kobieta te� strzela�a. To ona wszystko wymy�li�a, wszystko
33
mu powiedzia�a, a on tylko wykona� plan przygotowany przez jej ch�opaka, kt�ry siedzia� w pierdlu w Angoli za napad z broni� w r�ku. Uciekali na p�noc do Kolorado i przejechali Arkansas, dojechali do Oklahomy, byli ju� w okolicach Enid, kiedy dopad� ich nie kto inny jak jej ch�opak z Angoli. Uciek� z pierdla, zacz�� szuka� swojej dawnej cizi i dowiedzia� si� o napadzie na furgonetk�. Pisali o tym we wszystkich gazetach, bo napad by� bardzo sprytny i odwa�ny. Domy�li� si�, �e to musia�a zrobi� ona, ze wzgl�du na spos�b, w jaki go dokonano; to on jej powiedzia�, �e najlepiej b�dzie ucieka� do Kolorado, gdzie mo�na ukry� pieni�dze w starej kopalni. Oczywi�cie nie spodziewa� si� wcale, �e mo�e spr�bowa� zrobi� to bez niego. Zaplanowa� sobie ten skok, mo�e nawet zamierza� skorzysta� z jej pomocy, kiedy wyjdzie z Angoli. W ka�dym razie dorwa� ich przed policj� i rozwali� oboje.
- �adna historyjka, kochanie - powiedzia�a Lula. - Tylko dlaczego, na Boga, przypomnia�a ci si� w�a�nie teraz?
- Oni te� przejechali przez dwa i p� stanu, zanim ich wielka wyprawa si� sko�czy�a.
- A co si� sta�o z tym uciekinierem z Angoli?
- FBI z�apa�o go w Denver i odes�a�o do Luizjany, �eby odsiedzia� do ko�ca sw�j wyrok za napad. Przypuszcza si�, �e ukry� �up z napadu na furgonetk� z fors� w kopalni w Kolorado. Cia� nigdy nie odnaleziono.
- Mo�e je te� zakopa� w kopalni - rzuci�a Lula.
- To mo�liwe. Dowiedzia�em si� o tym od faceta, kt�ry kiedy� siedzia� w Angoli. W pierdlu mo�na us�ysze� wiele historyjek, malutka, ale niewiele z nich trzyma si� kupy. W t� jedn� wierz�.
Lula zapali�a papierosa.
- To mi nie pachnie more'em - zauwa�y� Sailor.
- Bo to nie jest mor� - odpar�a Lula. - Kupi�am sobie paczk� vantage'�w, kiedy wyje�d�ali�my z Cape.
-Cuchn� ohydnie.
- Chyba tak, ale s� mniej szkodliwe.
- Nie zaczniesz chyba teraz martwi� si� o to, co dla ciebie szkodliwe, prawda, cukiereczku? To znaczy, w�a�nie przekraczasz granic� kolejnego stanu ze skazanym morderc�.
34
-Zab�jc�, kochanie, nie morderc�. Nie przesadzaj.
- W porz�dku, zab�jc�, kt�ry z�ama� warunki zwolnienia i ma w g�owie wy��cznie niemoralne plany, je�li chodzi o ciebie.
- Dzi�ki Bogu. Jeszcze mnie nie zawiod�e�, Sailor, czego nie mog� powiedzie� o ca�ej reszcie �wiata. Sailor roze�mia� si� i przyspieszy� do siedemdziesi�tki.
- Dobrze mi z tob�, orzeszku - powiedzia�.
NAD ZATOK�
- �YCIE JEST JAK PAPIER TOALETOWY, d�ugie, szare i do dupy.
- A co to za bzdury? - spyta�a Lula. Sailor roze�mia� si�.
- Przeczyta�em tylko napis na nalepce na zderzaku przed nami. Na tej furgonetce.
- To obrzydliwe. Podobne pogl�dy nale�y zachowywa� dla siebie. Czy dojechali�my ju� do Biloxi?
- Prawie. Tak sobie my�l�, �e powinni�my rozejrze� si� za jakim� miejscem, gdzie mogliby�my si� zatrzyma�, a potem p�j�� co� zje��.
- Masz na my�li jakie� konkretne miejsce?
- Powinni�my trzyma� si� z dala od utartych szlak�w. Nie zatrzymywa� si� w Holiday Inn, Ramadzie czy Motel Six. Je�li Johnnie Farragut ju� za nami w�szy, tam najpierw b�dzie si� za nami rozgl�da�.
Min�li tablic� z napisem BILOXI.
- A mo�e ten? - zaproponowa�a Lula. - Hotel Duch Dawnego Po�udnia.
- Wygl�da mi raczej na Upiora Dawnego Po�udnia - zauwa�y� Sailor. - Ale mo�emy spr�bowa�.
Recepcja �mierdzia�a t�uszczem ze sma�onych kurczak�w, pod ogromnym wentylatorem siedzia�o na prostych krzes�ach trzech staruszk�w, kt�rzy ogl�dali w wielkim czarno-bia�ym telewizorze talk-show Oprah Winfrey. Wszyscy trzej podnie�li wzrok, kiedy Lula i Sailor weszli do hotelu. Obok telewizora sta�a ogromna li�ciasta ro�lina doniczkowa, kt�ra wygl�da�a jak marihuana.
- Kiedy by�em ma�y - wyszepta� Sailor do Luli - m�j dziadek pokaza� mi zdj�cie swego taty zrobione na zje�dzie wete-
36
ran�w armii Konfederacji. Ci staruszkowie w k�cie przypominaj� mi w�a�nie tamto zdj�cie. Gdyby jeden czy dw�ch mia�o d�ugie bia�e brody, wygl�daliby tak jak �o�nierze z albumu dziadka. Dziadek twierdzi�, �e kiedy zrobiono to zdj�cie, prawie wszyscy weterani awansowali si� sami na genera��w.
Pok�j by� ma�y, ale tani, szesna�cie dolar�w. Tynki na �cianach i suficie pop�ka�y, a w k�cie sta� zabytkowy telewizor motorola z anten�, kt�ra wygl�da�a jak uszy kr�lika. Na stoliku do kart sta�y cztery szklanki i r�owy kamionkowy dzbanek. W drugim rogu ustawiono zniszczone br�zowe biurko, na �rodku pokoju za� sta�o ogromne �o�e z poobt�ukiwanym czarnym wezg�owiem. Lula �ci�gn�a szar� kap� barwy po-myj, rzuci�a j� na biurko i wyci�gn�a si� na ��ku.
- Nienawidz� hotelowych kap - stwierdzi�a. - Prawie nigdy si� ich nie pierze, a nie podoba mi si� my�l, �e mog�abym le�e� na czyim� brudzie.
- Sp�jrz tylko na to - powiedzia� Sailor. Lula podnios�a si� i wyjrza�a przez okno. Zauwa�y�a, �e dolna szyba by�a p�kni�ta w dw�ch miejscach.
- Na co, kochanie?
- W basenie nie ma wody. Tylko uschni�te drzewo, prawdopodobnie zwalone przez piorun.
- Ogromne. To by�o kiedy� wspania�e miejsce. Samochody przeje�d�a�y ze �wistem biegn�c� wzd�u� zatoki drog�, na kt�r� wychodzi�a fasada hotelu.
- Pe�no tu �o�nierzy - zauwa�y�a Lula.
- Chod�my co� zje��, kochanie. S�o�ce ju� zachodzi. Po kolacji Sailor i Lula poszli na spacer pla��. Pe�nia ksi�yca wybieli�a piasek i sprawi�a, �e zatoka wygl�da�a jak p�achta pomarszczonego karmazynu. Lula zdj�a buty.
- Naprawd� my�lisz, �e mama wys�a�a za nami Johnniego Farraguta? - spyta�a.
- Je�li kogo� wys�a�a, to na pewno jego.
Fala podp�yn�a ku Luli, a ta pozwoli�a jej op�uka� stopy. Przez kilka minut szli w milczeniu. Opr�cz fal �ami�cych si� o brzeg s�yszeli tylko samochody i ci�ar�wki, kt�re z buczeniem klakson�w sun�y drog�.
- My�lisz, �e nas dopadnie?
- Kto? Johnnie?
37
-Aha.
- Mo�liwe. Ale mo�e wi�cej szcz�cia mia�by, pr�buj�c znale�� Elvisa.
- Nie wierzysz, �e Elvis �yje, prawda? - spyta�a Lula. Sailor roze�mia� si�.
- Nie bardziej ni� w to, �e James Dean jest pomarszczonym, pokr�conym warzywem zamkni�tym w jakim� domu starc�w w Indianie.
- Ale musisz chyba bra� pod uwag� wszystkie te dziwne fakty. Na przyk�ad to, �e cia�o by�o ni�sze i l�ejsze od Elvisa.
- To tylko bzdury, kt�re maj� zwi�kszy� sprzeda� gazet, kochanie.
- No c�, ja bym tam nie mia�a tego za z�e Elvisowi. A je�li �yje i tylko chcia� si� ukry�?
- I �wietnie mu si� to uda�o - powiedzia� Sailor. - Ukry� si� dwa metry pod ziemi�. Nie martw si� o niego. Lula cmokn�a dwa razy.
- Kilka dni temu s�ysza�am co� okropnego w radiu - powiedzia�a. - O takim starym gitarzy�cie rockowym, mia� chyba czterdzie�ci siedem lat. Aresztowali go za to, �e upi� si� w Wirginii, a on powiesi� si� w celi. Zostawi� �on� i siedmioro dzieci. Radio stwierdzi�o, �e jego tato by� kaznodziej� zielono�wi�tkowc�w.
- Jeden facet w Pee Dee, kiedy si� dowiedzia�, �e jego kumpel z celi zosta� rozwalony przez skurczybyka, kt�rego �ona znalaz�a sobie na czas odsiadki, powiedzia�: "Nast�pne wykolejenie na linii do nieba". Nie wiem, orzeszku, co b�dzie, je�li nam zabraknie odrobiny szcz�cia.
ZWYKLI TOWARZYSZE
PIERWSZY POSI�EK w Nowym Orleanie Johnnie zawsze jada� w The Acme. Ustawi� si� w kolejce i zam�wi� ry� z fasolk� i kie�baskami oraz kanapk� z ostrygami. Kiedy zap�aci� za jedzenie, postawi� tac� na stoliku ko�o okna, podszed� do baru i zam�wi� dixie, dosta� piwo, podzi�kowa� za szklank�, zap�aci� i wr�ci� do stolika.
Johnnie zjad� po�ow� kanapki z ostrygami, zanim poci�gn�� porz�dny �yk dixie. To wci�� najs�odsze piwo na Po�udniu, pomy�la�. Zanieczyszczona rzeka nadaje mu specyficzny smak, bez w�tpienia, gdyby tylko wypi� dostatecznie du�o, cz�owiek zacz��by �wieci� w ciemno�ciach. Nie przypadkiem odcinek Missisipi od Baton Rouge do Nowego Orleanu nazywa si� Rakowym Korytarzem. Ale w upalny dzie� w Big Easy piwo smakowa�o znakomicie.
Podczas posi�ku Johnnie zastanawia� si�, dok�d mogli pojecha� Lula i Sailor, je�li nie do Nowego Orleanu. Nowy Orlean wydawa� si� najprawdopodobniejszym celem, poniewa� tutaj mogli znale�� prac�, za kt�r� p�acono by z r�ki do r�ki, i zgubi� si� w t�umie �atwiej ni� w Atlancie czy Houston. A poza tym Lula zawsze lubi�a Nowy Orlean. Wiele razy przyje�d�a�a tu z Mariett�, zatrzymywa�y si� zwykle w Royal Sonesta, kiedy matka wyrusza�a na poszukiwanie antyk�w. Oczywi�cie mogli by� w tej chwili wsz�dzie: w Nowym Jorku, Miami, a nawet w drodze do Kalifornii. W ka�dym razie Nowy Orlean wydawa� si� mo�liwo�ci� r�wnie prawdopodobn� jak wszystkie inne.
- Nie ma pan nic przeciwko temu, bym si� przysiad�?
Johnnie podni�s� wzrok i zobaczy� u�miechaj�cego si� do niego pot�nego m�czyzn� dobrze po czterdziestce, je�li nie pi��dziesi�tce, o czekoladowej karnacji, w b��kitnym kapeluszu z wywini�tym rondem.
39
- Inne stoliki - wyja�ni� m�czyzna - s� ocupados.
- Ale� oczywi�cie - powiedzia� Johnnie - prosz� siada�.
- Muchas gracias - podzi�kowa� m�czyzna, siadaj�c. Wyci�gn�� w stron� Johnniego umi�nione rami�, poda