16989
Szczegóły |
Tytuł |
16989 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
16989 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 16989 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
16989 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Philip Pullman
TATUA� Z MOTYLEM PRZERWANY MOST
Philip Pullman (ur. 1<
ciel i wyk�adowca litera�u niejszy wsp�czesny aut i m�odzie�y, w tym s�ynnej
(Zorza p�nocna, Magie luneta) ciesz�cej si� ogr ca�ym �wiecie i sprzedane rzy.
Mieszka w Oksford; Zdobywca wielu presti�ov m.in. Smarties Prize, Car Award,
Guardian Childrea czony Orderem Imperiun Przez niekt�re kr�gi katolii dziej
niebezpieczne pi�ro d konkurent Joann� K. Rov chana wyobra�ni�. W sv dobro�,
odwag� i ciekawe cie�stwo i fanatyzm.
W tym wydaniu
Melvin Burgess
�PUN PIERWSZY SEKS
Philip Pullman
TATUA� Z MOTYLEM PRZERWANY MOST
PHILIP PULLMAN
dm t mk ??
Z angielskiego prze�o�y� JACEK MANICKI
�??
WARSZAWA 2006
Tytu� orygina�u: THE BUTTERFLY TATTOO
Copyright � Philip Pullman 1992, 1998 Ali rights reserved
Copyright � for the Polish edition by Wydawnictwo Albatros A. Kury�owicz 2006
Copyright � for the Polish translation by Jacek Manicki 2006
Redakcja: Barbara Nowak
Ilustracja na ok�adce: Jacek Kopalski
Projekt graficzny ok�adki: Andrzej Kury�owicz
ISBN-13: 978-83-7359-359-6 ISBN-10: 83-7359-359-4
Dystrybucja
Firma Ksi�garska Jacek Olesiejuk
Kolejowa 15/17, 01-217 Warszawa
t/f. (22)-631-4832, (22)-535-0557/0560
www.olesiejuk.pl
?\?
Sprzeda� wysy�kowa - ksi�garnie internetowe
www.merlin.pl
www.ksiazki.wp.pl
www.empik.com
WYDAWNICTWO ALBATROS
ANDRZEJ KURY�OWICZ
Wiktorii Wiede�skiej 7/24, 02-954 Warszawa
Wydanie I
Sk�ad: Laguna
Druk: OpolGraf S.A., Opole
1?
????
? ?
pierwsza
Rozdzia� pierwszy
Chris Marshall pozna� dziewczyn�, kt�ra przez niego mia�a potem zgin��, w pewien
ciep�y wiecz�r na pocz�tku czerwca, na letnim balu wydawanym przez jeden z oks-
fordzkich college'�w. Dyplomanci � niebawem ju� bankierzy, prawnicy, doradcy
finansowi � mieli swoj� zielon� noc. Za bilety na tego rodzaju imprezy gotowi
byli p�aci� po sto, a nawet wi�cej funt�w, oczekuj�c w zamian dobrej zabawy,
komitety organizacyjne za� wychodzi�y ze sk�ry, �eby tym oczekiwaniom sprosta�:
parkiety taneczne pod markizami, bufety z szampanem, nowo powsta�e, b�d�ce
obecnie na fali zespo�y muzyczne i s�ynne, obros�e legend� stare kapele, a tak�e
kabarety alternatywne � kr�tko m�wi�c, rozrywka na najwy�szym mo�liwym poziomie.
Tereny tego konkretnego college'u rozci�ga�y si� nad jeziorem. W programie by�
pokaz ogni sztucznych, wyst�p kabaretu-cyrku pod markiz�, do ta�ca za� mia�a
przygrywa�, z p�ywaj�cej platformy, orkiestra w stylu lat
7
dwudziestych; zapowiada�o si� spektakularne wydarzenie maj�ce da� dyplomantom
przedsmak bogactwa i splendoru, czyli wspania�o�ci, kt�re � w tych czasach i w
tym kraju � s� im pisane.
Chris Marshall nie by� dyplomantem. Mia� siedemna�cie lat, jeszcze jeden rok
szko�y �redniej do zaliczenia, a ta fucha stanowi�a co� w rodzaju wakacyjnej
pracy, cho� wakacje dopiero mia�y si� zacz��. Pracowa� dorywczo w Oksfordzkim
Zapleczu Rozrywki, firmie, kt�rej w�a�cicielem by� niejaki Barry Miller. Barry
wiedzia�, �e Chris odk�ada na markowy rower, wi�c zatrudni� go na ten wiecz�r za
dwadzie�cia pi�� funt�w, cho� w zasadzie nikogo do pomocy nie potrzebowa�. Chris
wzi��by t� cha�tur� nawet za darmo. W domu si� dusi�. Z matk� i jej nowym
kochankiem nie m�g� znale�� wsp�lnego j�zyka i w og�le czu� si� spychany na
margines. Atmosfera nigdy dot�d nie by�a tam a� tak zag�szczona.
I w ten spos�b, w pewien ciep�y czerwcowy wiecz�r Chris, zamiast dusi� si� w
zag�szczonej atmosferze rodzinnego domu, instalowa� w pocie czo�a aparatur�
o�wietleniow� dla kabaretu-cyrku, rozwijaj�c kable, mocuj�c je ta�m� izolacyjn�
do stojak�w, biegaj�c po rusztowaniach i reguluj�c k�ty ustawienia reflektor�w
punktowych, pod��czaj�c kable do pulpitu re�yserskiego, wymieniaj�c przepalone
bezpieczniki, naprawiaj�c obrotow� tarcz� barwnych filtr�w, kt�ra si� zaci�a, i
przygotowuj�c fleszownice do wytwarzania rozb�ysk�w zielonego ognia, podczas gdy
Barry Miller t�umaczy� co� usilnie dyrektorowi kabaretu.
8
Barry, dobroduszny, energiczny, szczup�y blondyn po trzydziestce, by�
kr�tkowidzem i mia� niewinny odruch zaciskania co chwila powiek, a potem
otwierania szeroko oczu. W ko�cu stremowany, jak to przed wyst�pem, dyrektor
poszed� za kulisy, a Barry odwr�ci� si�, �eby sprawdzi�, co tymczasem zwojowa�
Chris.
� No jak? � spyta�. � Podsypa�e� prochu? O�e� ty! Ile� go tu nawali�. W
powietrze chcesz nas wysadzi�?
Chris odsypa� �y�eczk� nadmiar prochu z fleszownic. By�y to talerze z
ogniotrwa�ej gliny. Po ich dnie, mi�dzy dwoma zaciskami, bieg� drucik topikowy.
Na ten drucik sypa�o si� troch� prochu � zielonego, czerwonego albo bia�ego. Po
w��czeniu pr�du drucik si� przepala� i eksplozja prochu dawa�a silny rozb�ysk.
Chris nie mia� jeszcze do czynienia z tym wynalazkiem i nie wiedzia�, ile prochu
trzeba podsypa�.
� Mamy scenariusz? � zapyta�.
� Nie. Szef powiedzia�, �e b�dzie mi dawa� znaki g�ow� zza kulis. Ja na to, �e
mo�emy mu zainstalowa� lampk� sygnalizacyjn�. Podrapa� si� w g�ow�, b�kn��, �e
si� zastanowi, i widocznie zapomnia�. Ta ha�astra to �adni profesjonali�ci, ja
ci to m�wi�. Jedna wielka prowizorka. Nie chce im si� nawet wypr�bowa�
sygnalizacji �wietlnej. Cholera, �eby tak wszystko olewa�?!
Kabaret wchodzi� na scen� p� godziny po p�nocy. Wcze�niej pod markiz� mia�
gra� zesp� jazzowy, a potem produkowa� si� komik, kt�ry mia� kiedy� sw�j
program w telewizji, ale zdj�to mu go z anteny. Chris czego� tu nie rozumia�.
� My�la�em, �e na bal przychodzi si� ta�czy� �
9
powiedzia� do Barry'ego. � A tu istne weso�e miasteczko. Tylko elektrycznych
samochodzik�w jeszcze brakuje.
� To jest my�l, Chris! Obs�ugiwa�em ju� dziesi�tki takich imprez. Ta jest mo�e
troch� za ambitna, ale mnie si� podoba. S�uchaj, do wp� do pierwszej nie
b�dziesz mi potrzebny. Wiesz co, id� si� przej��. Wmieszaj si� w t�um. Zobacz,
jak si� bawi przysz�o�� narodu.
� Nie jestem odpowiednio ubrany � mrukn�� Chris, ale poszed� za rad� Barry'ego.
Snu� si� bez celu, zafascynowany gromkimi g�osami m�odych m�czyzn, go�ymi
ramionami m�odych kobiet w balowych kreacjach i niezaprzeczalnym pi�knem teren�w
college'u w letnim zmierzchu, oczarowany migotliwym blaskiem pochodni
pozatykanych w muraw�, po�wiat� rozsiewan� przez zawieszone w�r�d drzew lampiony
i pierwszymi taktami muzyki nap�ywaj�cej znad wody.
Mieszka� od urodzenia w Oksfordzie, ale nie m�g�by z r�k� na sercu powiedzie�,
�e zna to miasto na wylot. College'e by�y prywatne i na ich teren wpuszczano
tylko zorganizowane wycieczki, a jemu nie u�miecha�o si� miesza� z gromadami
znudzonych ma�olat�w z W�och czy dziwuj�cymi si� wszystkiemu doros�ymi
Japo�czykami. Oksford Chrisa by� brzydszy, ha�a�liwszy, brudniej szy od tych
turystycznych atrakcji. Na ten znany mu Oksford sk�ada�y si� Jericho Tavern, w
kt�rej grywa�y dobre, nowe, niezale�ne kapele rockowe, stadion pi�karski i tor
�u�lowy, na kt�rym Chris bywa� do niedawna co tydzie�, ale potem mu si� znudzi�o
i zaj�� si� na powa�nie kolarstwem.
10
To w�a�nie, a nie ta zaczarowana kraina wy�szej klasy, by� jego Oksford. I teraz
Chris postanowi�, �e je�li kiedykolwiek p�jdzie na uniwersytet, to na pewno na
�aden w swoim rodzinnym mie�cie. Przede wszystkim nie lubi�, kiedy patrzono na
niego z g�ry, a tutaj czu� na sobie zaintrygowane spojrzenia � stare d�insy i T-
shirt, wida� od razu, �e ani go��, ani kelner.
Prawd� m�wi�c, to mogli go jeszcze bra� za cz�onka zespo�u rockowego. By� dosy�
przystojny, dobrze zbudowany i mia� d�ugie ciemnoblond w�osy. Wygl�da� na
starszego, ni� by�, a je�li twarz naprawd� zdradza charakter cz�owieka, to twarz
Chrisa zdradza�a niezale�no��, otwarto�� i odwag�. I mo�e jeszcze niewinno��.
Kiedy si� ju� zupe�nie �ciemni�o i bal trwa� w najlepsze, Chris zszed� na brzeg
jeziora. W pewnym oddaleniu, pod wielkimi ciemnymi drzewami, majaczy� niewielki
hangar na �odzie i Chris postanowi� sprawdzi�, czy nie stoi pusty. Odwr�ciwszy
si� plecami do obciachowo odzianej orkiestry na p�ywaj�cej platformie i jej
wybrylantynowanego wokalisty z megafonem, zanurzy� si� w zielony mrok pod
drzewami.
W powietrzu unosi�a si� odurzaj�ca kompozycja woni kwiat�w z college'owego
ogrodu i dziewcz�cych perfum, wyczuwa�o si� w niej r�wnie� ciep�� nutk� zapachu
zgnilizny, wydzielanego przez nadbrze�n� ro�linno��. Chris zwalnia� stopniowo
kroku i w ko�cu zatrzyma� si� przy naro�niku hangaru. Nie bardzo wiedzia�,
dlaczego si� zatrzyma�, wiedzia� tylko, �e co� go oczarowa�o.
Sta� tak i patrzy� ponad wod� na pary ko�ysz�ce si� na parkiecie z desek w rytm
Blue Moon w wykonaniu
11
orkiestry na p�ywaj�cej platformie. Z tej odleg�o�ci nie wygl�da�y tak nachalnie
wielkopa�sko � po prostu ma�e figurki przystojnych m�czyzn w czerni i bieli
oraz pi�knych dziewcz�t w kolorowych sukniach, jakby wyj�te ze staro�wieckiego
snu o elegancji i gracji.
Ciemno�ci sprawia�y, �e postacie wygl�da�y jeszcze bardziej nierealnie,
przywodzi�y na my�l niedobitki ludzko�ci, ocala�e po �mierci wszech�wiata,
istoty, kt�re zdaj� sobie spraw� z grozy sytuacji, ale mimo to ta�cz� dalej, bo
s� lud�mi, a najlepszym sposobem dodania sobie odwagi jest w tej chwili taniec.
Nad wod� p�yn�y z oddali s�owa, a Chris sta� zauroczony t� nastrojow� star�
piosenk�, saksofon zawodzi� jak pot�pieniec, pary ta�czy�y. Wiedzia�, �e
zapami�ta t� chwil� na ca�e �ycie.
Kiedy odwraca� si� od hangaru, �eby wr�ci� po w�asnych �ladach, us�ysza�
zbli�aj�ce si� szybkie kroki na �cie�ce i znieruchomia�. Kto� nadbiega�. Mi�dzy
krzakami i w zaro�lach zalega�y g�ste ciemno�ci, ale co� w nich jakby migota�o i
nagle wyros�a przed nim przera�ona dziewczyna w bia�ej balowej sukni.
Oczy mia�a rozszerzone strachem, jej delikatne ramiona dr�a�y. Obejrza�a si�
przez rami� i Chris us�ysza� tupot n�g i m�ski �miech.
� Kto� ci� goni? � spyta� cicho.
Kiwn�a g�ow�. Kr�tkie ciemne w�osy, nagie kszta�tne ramiona, te przera�one oczy
i zarys szyi w md�ej po�wiacie padaj�cej od jeziora... zakocha� si�.
� Schowaj si� za hangar � powiedzia�. � Sp�awi� ich.
12
Przemkn�a obok niego tak blisko, �e poczu� zapach jej perfum. Znik�a za w�g�em.
Chris zaj�� pozycj� po�rodku �cie�ki i spokojny, pewny siebie czeka� na
prze�ladowc�w.
Po paru sekundach nadbiegli i na jego widok zatrzymali si� jak wryci: trzej
m�odzi m�czy�ni w wieczorowych marynarkach i czarnych krawatach, jeden z
butelk� szampana w r�ku, drugi z cygarem, wszyscy trzej podpici.
� Patrz, Pier� � powiedzia� jeden. � Zmieni�a si� w ch�opaka.
� Mnie tam wszystko jedno � wybe�kota� drugi i chcia� ruszy� na Chrisa, ale
trzeci go przytrzyma�. By� jasnow�osy, przystojny i Chris domy�li� si�, �e to
Pier�.
� Co� ty, cholera, za jeden? � zapyta�.
� Nieodpowiednio ubrany � zauwa�y� ten z cygarem.
� Do jeziora z nim! � krzykn�� ten z butelk�. � Ja to za�atwi�.
� Jestem o�wietleniowcem � powiedzia� spokojnie Chris. � Sprawdzam reflektory.
� Tu nie ma �adnych reflektor�w.
� To si� zaraz oka�e.
Podpita tr�jka popatrzy�a po sobie niepewnie.
� Tak czy inaczej... � zacz�� i urwa� ten z cygarem. � Tak czy inaczej, je�li
jeste� z ekipy technicznej, to powiniene� schodzi� ludziom z oczu. Nie po to
p�aci si� sto funt�w, �eby ogl�da� szwendaj�cych si� po terenie roboli.
� Gdzie Jenny? � spyta� znienacka ten przystojny. � Przebiega�a t�dy jaka�
dziewczyna?
� Nie.
13
� ��e jak pies � warkn�� ten z szampanem. - - Na pewno przebiega�a. Musia� j�
widzie�.
� Nie ty mi b�dziesz m�wi�, co musia�em widzie�, a czego nie � powiedzia� Chris.
� Ja tu pracuj�. Nie mam czasu z wami gada�. � Got�w by� si� z nimi bi�, gdyby
zasz�a taka potrzeba. Chyba to wyczuli, bo zacz�li si� cofa�.
� Widzieli�cie gnojka, jaki czupurny? � powiedzia� ten imieniem Pier�, ten
przystojny.
� Oj, zamknij si�, Pier�, bo przykro s�ucha�. Ty, o�wietleniowiec, szukamy
dziewczyny w bia�ej sukni...
Jeden z koleg�w poci�gn�� go za r�kaw i szepn�� co� na ucho.
� Ona nie za dobrze si� czuje � podj��. � Za du�o wypi�a. Mo�e sobie co� zrobi�.
Na pewno jej nie widzia�e�?
� Na pewno. Ale s�ysza�em.
� M�wi�e�...
� M�wi�em, �e jej nie widzia�em � wpad� mu w s�owo Chris. � Ale s�ysza�em, jak
kto� t�dy przed chwil� przebiega�. T� �cie�k�, tam pobieg�. � Wskaza� kierunek
wzd�u� brzegu jeziora. � Je�li to by�a ona, to nie odnios�em wra�enia, �e jest
pijana... raczej przestraszona.
� Tak, bo widzisz, ona jest troch� nie tego... � Pier� popuka� si� w czo�o.
Jeden z jego koleg�w parskn�� st�umionym �miechem.
Chris sta� jak wro�ni�ty w ziemi�. Trzej m�odzi m�czy�ni wymin�li go i poszli
dalej �cie�k�.
� Cham zbuntowany. Trzeba go by�o wrzuci� do jeziora.
14
- Za�o�� si�, �e tu nie ma �adnych reflektor�w...
� Powinni albo schodzi� ludziom z oczu, albo ubiera� si� jak s�u�ba.
� G�upia dziwka. Je�li nam ucieknie i... Reszt� konwersacji poch�on�y zaro�la
i ciemno��. Chris, nabrawszy pewno�ci, �e ju� nie wr�c�, obszed�
hangar od frontu. By� to ma�y, zbity z desek barak na najwy�ej dwie p�askodenne
�odzie, z w�skim drewnianym pomostem, kt�ry obiega� go od wewn�trz. Chris
zajrza� do �rodka. By�o tam bardzo ciemno, ale pod tyln� �cian� biela�a w mroku
jej suknia. Chyba dziewczyna siedzia�a na pomo�cie.
� Ju� w porz�dku, poszli sobie � rzuci� cicho. Nie odpowiedzia�a. Pomy�la�, �e
nie dos�ysza�a, i ruszy�
w jej kierunku. Przypomnia� sobie, jak nazwa� j� jeden z m�odych m�czyzn.
� Jenny? Tak masz na imi�?
Bez odpowiedzi. Zatrzyma� si� w po�owie bocznego odcinka pomostu i wyt�y� wzrok.
Czy�by straci�a przytomno��? Tamci m�wili, �e nie czuje si� za dobrze, �e za
du�o wypi�a. Widzia� j� tylko przez par� sekund, ale nie wygl�da�a mu na wypit�,
a kiedy obok niego przebiega�a, poczu� zapach perfum, nie alkoholu. Ale mo�e
jest chora?
Ogarn�� go niepok�j.
� Jenny? Nic ci nie jest?
Kiedy skr�ca� na odcinek pomostu biegn�cy wzd�u� tylnej �ciany hangaru,
bielej�ca posta� drgn�a i z cichym szelestem sukni zacz�a pochyla� si� powoli
ku przodowi. To by� horror. Nie mia�a g�owy. Omal nie krzykn��
15
z przera�enia, w por� si� jednak zorientowa�, �e to nie ona, �e to tylko jej
suknia. W�a�cicielki w niej nie by�o. Nie by�o jej te� w hangarze.
Sta� roztrz�siony, czekaj�c, a� uspokoi si� wal�ce jak m�otem serce, potem
podni�s� sukni� i przycisn�� sztywny materia� do twarzy, wci�gaj�c w nozdrza
zapami�tany zapach. Po chwili od�o�y� ostro�nie sukni� i rozejrza� si�.
Niepok�j go nie opuszcza�. No dobrze, nie zgin�a makabryczn� �mierci�, ale co
si� z ni� sta�o? Pier� sugerowa�, �e jest stukni�ta. Mo�e zdj�a sukni�,
ze�lizgn�a si� do wody i utopi�a?
W �adnej z �odzi na pewno jej nie by�o. Drewniane dna prze�witywa�y spod
cienkiej warstwy wody, kt�ra si� na nich zebra�a. W wodzie te� jej nie widzia�,
chyba �e le�a�a pod �odziami, oplatana w wodorosty � wtedy by jej nie zauwa�y�.
Co robi�? Wszcz�� alarm?
Tak, oczywi�cie, i to natychmiast.
Zanim jednak zd��y� przedsi�wzi�� jakiekolwiek kroki, dostrzeg� co�, co
wcze�niej usz�o jego uwagi � drzwi w tylnej �cianie hangaru. A wi�c
niekoniecznie musia�a si� utopi�.
Krok, drugi i ju� otwiera� te drzwi. Zawiasy by�y naoliwione; ani on, ani trzej
prze�ladowcy nie us�yszeliby, jak dziewczyna je otwiera i wy�lizguje si� na
zewn�trz. Sta� niezdecydowany przed hangarem po�r�d pl�taniny zaro�li i czu� si�
idiotycznie, jak podgl�daj�cy �lepiec. Je�li nie utopi�a si� w mrocznym jeziorze,
to kry�a si� teraz w tych ciemnych krzakach... bez sukni. Ale czemu
16
j� zdj�a? Bo wida� j� by�o w ciemno�ciach i szele�ci�a. To by si� zgadza�o.
Nie wiedzia�, co robi�. Wszczynaj�c alarm, m�g�by j� postawi� w kr�puj�cej
sytuacji.
� Dzi�ki � dobieg� z ciemno�ci szept.
A� podskoczy�, wal�c �okciem w kant drzwi. Da� si� s�ysze� odciele�niony chichot.
� Gdzie jeste�? � spyta�.
� Niewa�ne. Poszli?
� Tak. Chyba. Ale mog� si� tu gdzie� kr�ci�. Odprowadzi� ci�?
� Nie trzeba. Nie wracam tam.
� Nie...?
G�os mia�a niski, �agodny, a akcent z p�nocy. By� to najbardziej ekspresyjny
g�os, jaki kiedykolwiek s�ysza�.
� Czego od ciebie chcieli? � spyta� ciemno�ci.
� A jak my�lisz?
� Chyba nie... Zaraz, gdzie ty jeste�? Nie potrafi� tak rozmawia�.
� Nie�le ci idzie. Ale teraz b�dziesz musia� odej��.
� Mog� ci w czym� pom�c?
� Ju� pomog�e�.
� Ale oni mog� wr�ci�! Cisza.
� Jenny? Cisza.
� Jenny, mam na imi� Chris. Gdzie mieszkasz? Bez odpowiedzi. Cisza, jakby jej
tu nigdy nie by�o.
W oddali orkiestra gra�a kolejny kawa�ek, gdzie� w zielonych g��biach
college'owy�^eren�w �piewa� s�owik, ale
17
Jenny nie by�o ani wida�, ani s�ycha�. Czy�by wy�ni� sobie jej g�os? Nie, bo
przecie� nie wy�ni�by sobie tego akcentu z Yorkshire, za to wy�ni� odpowied�.
Ona by�a realna. Z krwi i ko�ci. I dochodzi�o � podni�s� do oczu zegarek �
dwadzie�cia po dwunastej.
� Musz� wraca� do pracy � rzuci� w przestrze�. A potem, na wp� �wiadomie, ale z
poczuciem, �e nie darowa�by sobie, gdyby nie wypowiedzia� tych s��w, doda�: �
Jenny, jeste� pi�kna. Mam nadziej�, �e jeszcze si� kiedy� spotkamy. A je�li nie,
to obiecuj�, �e nigdy ci� nie zapomn�.
Przedar� si� po omacku przez g�ste zaro�la do �cie�ki i obejrza�. Nie zobaczy�
nic, pr�cz bezkszta�tnych cieni, plam srebra, plam czerni. Mog�a by� wsz�dzie i
nigdzie; na tyle blisko, by m�g� j� poca�owa�, i tak daleko, �e nie dos�ysza�a
tego, co powiedzia�.
Tancerze na swoim kwadratowym sp�achetku �wiat�a klaskali. Orkiestra zacz�a
gra� nast�pny kawa�ek, wokalista podni�s� mikrofon do ust i po nieruchomej
wodzie pop�yn�y s�owa o ksi�ycu, k�opotach i mi�o�ci.
Rozdzia� drugi
Rodzice Chrisa byli przez rok w separacji, a miesi�c przed balem dla dyplomant�w
college'u ostatecznie si� rozwiedli. Chris prze�y� to bardziej, ni�by si�
spodziewa�, wydawa�o mu si�, �e bardziej ni� koledzy postawieni przez rodzic�w w
tej samej sytuacji; jeszcze gorsze od poczucia zdrady by�y spok�j i rzeczowo��,
z jakimi matka i ojciec teraz o tym rozmawiali, zupe�nie jakby dla �adnego z
nich rodzina nigdy nie znaczy�a zbyt wiele.
Chris zosta� z matk� w ich du�ym, wygodnym domu w p�nocnym Oksfordzie, ojciec
przeprowadzi� si� do swojej kochanki Dian�, by�ej sekretarki z pracowni
architektonicznej, kt�r� prowadzi�, mieszkaj�cej w ma�ym domku po drugiej
stronie miasta. Chris by� tam kilka razy. Za pierwszym Dian� by�a w domu i
chocia� zna� j� z firmy ojca, jako� niezr�cznie by�o mu z ni� rozmawia�, i
widzia�, �e ona te� jest skr�powana. By�a �adna, du�o m�odsza od ojca i Chris
nie potrafi� spojrze� jej w oczy, maj�c �wiadomo��, �e z jego ojcem �pi, �e
uprawia z nim
19
seks. Spojrze� w oczy ojcu te� nie potrafi�. Za drugim razem Dian� nie by�o. �Co
u Dian�?", spyta�. �O, w porz�dku, dzi�kuj�", i gaw�dzili dalej jak doro�li, tak
jakby nic si� nie zdarzy�o. Ale przez jaki� czas rozmowy nie by�y �atwe. �atwe
by�y dawniej, kiedy stanowili jeszcze rodzin�, wtedy rozmawianie nie by�o celem
samym w sobie; by�o czym� naturalnym.
Co do matki to z pocz�tku by�a nie do �ycia. Zawsze mia�a tendencje do
dramatyzowania, do przesady i pozerstwa, ale na pewno nie by�o jej lekko, kiedy
pomy�la�a, co robi jego ojciec. Zamyka�a si� na d�ugie godziny w sypialni i
gorzko p�aka�a, wychodzi�a stamt�d sztucznie weso�a i pi�a wi�cej wina ni�
dawniej. A przyjaci�ki odwiedza�y j� cz�ciej i d�u�ej przesiadywa�y.
Chris musia� si� zmieni�. Niemal z dnia na dzie� musia� si� przeistoczy� z kogo�,
kto jest za m�ody, by pi�, pali�, a nawet przeklina�, w kogo� w rodzaju
wsp�czuj�cego brata, kt�ry w skupieniu s�ucha i udziela m�drych rad; kogo�, kto
bez skr�powania potrafi dyskutowa� o seksie i kochankach obojga p�ci. Zupe�nie
jakby oczekiwano od niego, �eby nie zale�a�o mu ani na ojcu, ani na kochaj�cej
si�, zgodnej rodzinie � �eby w ko�cu z tego wyr�s�.
Wkr�tce matka zacz�a si� spotyka� z niejakim Mikiem Fairfaxem, wyk�adowc�
uniwersyteckim i radc� miejskim, zagorza�ym libera�em, obro�c� �rodowiska
naturalnego, cz�owiekiem zatroskanym problemami Trzeciego �wiata. Spikn�a si� z
jego znajomymi, zacz�a chodzi� na zebrania i nosi� plakietki. Kt�rego� dnia
Mike Fairfax zosta� na noc i spa� z ni�. Nazajutrz zachowywali si� tak, jakby
20
nic si� nie sta�o, ale po ????'? wida� by�o, �e jest zak�opotany. Ojciec Chrisa
mia� wiele wad, ale zak�opotanym nigdy si� go nie widywa�o.
Kr�tko m�wi�c, Chris nie czu� si� w domu dobrze i kiedy zacz�y si� letnie
wakacje, stara� si� jak najwi�cej czasu sp�dza� poza nim. Pracowa� nadal
dorywczo w Oks-fordzkim Zapleczu Rozrywki Barry'ego Millera, ale przede
wszystkim szuka� Jenny.
Nie by�o dnia, �eby o niej nie my�la�. �ni�a mu si� co noc; kocha� si� z ni� w
wyobra�ni, zasypia� i budzi� si� z jej imieniem na ustach. By�a z nim bez
przerwy, a on nie mia� poj�cia, jak j� odnale��, uparcie jednak szuka�. A w
wolnych chwilach pracowa� zarobkowo.
Oksfordzkie Zaplecze Rozrywki mia�o dwa adresy. Pod jednym, niedaleko Cowley
Street, znajdowa� si� magazyn, gdzie przechowywano i naprawiano wi�kszo��
sprz�tu, pod drugim sklep po�o�ony bli�ej centrum miasta, gdzie mo�na by�o kupi�
b�d� wypo�yczy� mniejsze rekwizyty i gdzie sk�ada�o si� zam�wienia na
wypo�yczenie wi�kszych pozycji, takich jak sceny, kurtyny albo baterie
reflektor�w. Chris by� jednym z czworga zatrudnionych: Sandra pracowa�a w
sklepie, Dave i Tony w magazynie. Do obowi�zk�w tych ostatnich nale�a�o r�wnie�
dostarczanie oraz odbi�r furgonetk� wypo�yczonych materia��w. Chris pomaga� w
jednym i drugim miejscu � w magazynie wymienia� przepalone �ar�wki, �adowa�
furgonetk�, sprawdza� stan zwracanego sprz�tu, w sklepie sprzedawa� sztuczn�
krew, przybory do charakteryzacji, peruki albo wypo�ycza� rekwizyty, takie jak
rzymskie he�my i pistolety maszynowe.
21
Nie by�a to praca dorywcza w �cis�ym tego s�owa rozumieniu. Barry Miller ch�tnie
zatrudni�by Chrisa na sta�e i Chris nie mia�by nic przeciwko; podoba�o mu si�
tutaj, rozs�dek podpowiada� jednak, �e praca u Barry'ego Millera nie zapewni mu
�adnych perspektyw, wi�c traktowa� j� tylko jako tymczasow� ucieczk� od realnego
�wiata, co bynajmniej nie znaczy�o, �e nie wywi�zywa� si� sumiennie ze swoich
obowi�zk�w. Mimo wszystko dzi�ki niej spotka� Jenny.
I dzi�ki niej znowu j� spotka�. Ca�y poranek pierwszej �rody letnich wakacji
sp�dzi� w magazynie. Teraz mia� godzin� przerwy na lunch, a po po�udniu b�dzie
pracowa� pod okiem Sandry w sklepie. Jecha� na rowerze Cowley Road, mijaj�c
kolektury bukmacherskie, azjatyckie sklepiki, kioski z gazetami, siedziby
zwi�zk�w zawodowych, i nagle dostrzeg� k�tem oka Jenny wychodz�c� z supermarketu.
O ma�o nie spad� z roweru. Przesz�a kilka krok�w drug� stron� ulicy i skr�ci�a w
pierwsz� boczn� uliczk�, ale jego zmys�y, nastrojone teraz na wypatrywanie
szczup�ych dziewcz�t z kr�tkimi ciemnymi w�osami, zd��y�y j� zarejestrowa�, i
by� pewien, �e to ona.
Przepu�ci� nadje�d�aj�ce z przeciwka samochody i skr�ci� w prawo, w biegn�c� pod
g�r� uliczk� wzniesionych tarasowato budynk�w z murowanym ko�ci�kiem na rogu, w
kt�rej znik�a mu z oczu. Domniemana Jenny przechodzi�a w�a�nie przez furtk�;
smuk�a posta� z siatk� na zakupy, w zielonym T-shircie i czarnych szortach.
Chris zmieni� prze�o�enie, nacisn�� peda�y i dojecha� tam w momencie, kiedy
wsuwa�a klucz do zamka.
22
� Jenny!
Obejrza�a si�. Bezapelacyjnie! To by�a Jenny, i tak samo pi�kna w blasku dnia
jak wtedy w nocy.
� My si� znamy? � spyta�a.
� Jestem Chris. Tamten wiecz�r... na balu. Pami�tasz? Przy hangarze na �odzie.
� A... ach tak. Rzeczywi�cie!
I u�miechn�a si�, a Chrisowi serce omal nie wyskoczy�o z piersi. By�a realna,
sta�a tu przed nim.
� Mieszkasz tutaj?
� Tak. Przej�ciowo. Na dziko.
� Aha, rozumiem � b�kn�� Chris, chocia� nie rozumia�.
Otworzy�a drzwi.
� Wejdziesz?
� Co? � Nie och�on�� jeszcze. � A tak. Dzi�ki. Go�a drewniana pod�oga z desek,
plakaty poprzypinane
pluskiewkami do �cian, sw�d przypalonego tosta � zupe�ne przeciwie�stwo
podbarwionego ksi�ycow� po�wiat�, nadjeziornego romantyzmu. Chrisowi zrobi�o
si� niewyra�nie.
Wszed� za ni� do ma�ej, w�skiej kuchni. Przy stole siedzieli dwaj m�odzi
m�czy�ni i pili kaw�. Nie przypominali w niczym Piersa ani jego przyjaci�;
w�osy zwisa�y im sfilcowanymi str�kami imituj�cymi dredy�imituj�cymi, bo obaj
byli biali � i mieli na sobie brudne, poplamione t�uszczem d�insy. Jeden by�
rozebrany do pasa, drugi tatuowa� go ig�� maczan� w ka�amarzu z atramentem.
� To jest Chris � powiedzia�a Jenny. � A to Derek i Ollie. Chcesz kawy?
23
� Eee... owszem, dzi�ki.
Derek i Ollie sprawiali dosy� sympatyczne wra�enie. Derek � ten tatuowany �
wytar� sobie rami� brudn� chusteczk� i przesun�� si�, robi�c mu miejsce.
� Mo�esz mi potrzyma� lusterko? � zwr�ci� si� do Chrisa, wr�czaj�c mu lusterko
w plastikowej oprawce; chcia� sprawdzi�, jak wychodzi tatua�. A mia�a chyba z
tego wyj�� r�a, ale krwi i atramentu by�o tyle, �e Chris g�owy by nie da�.
� Przy tatuowaniu ostro�no�ci nigdy za wiele � wyja�ni� Derek. � Zna�em go�cia,
kt�ry mia� wytatuowane na czole litery MOT. Chodzi o to, �e Tom mu by�o na imi�
i wytatuowa� je sobie w�asnor�cznie w lusterku. Dobra, Ol, jedziemy z tym koksem.
� Pewnie nie by�o mu do �miechu, kiedy si� zorientowa� � powiedzia� Chris,
obserwuj�c Jenny zapalaj�c� gaz pod czajnikiem.
� Mowa! Takie co� mo�e cz�owiekowi popsu� humor na ca�y poranek, nie? �
przyzna� Derek. � Dosta� ma�py. Nie widzia�em jeszcze, �eby komu� tak nerwy
pu�ci�y. Ale sta�o si�. Los go naznaczy�. Z pocz�tku udawa�, �e nie s�yszy,
kiedy ludzie wo�ali na niego Mot, ale w ko�cu zbastowa�, bo inaczej nie mia�by
do kogo g�by otworzy�. Przykra sprawa.
� Wszyscy tu mieszkacie? � spyta� Chris.
� Tak. Przej�ciowo � odpar� Derek.
Wygl�da� na rozmowniejszego ni� jego kolega. By� mo�e Olliemu na w��czenie si�
do konwersacji nie pozwala�a koncentracja. Jenny p�uka�a w zlewie kubki.
� Kto jest w�a�cicielem tego domu?
24
� A diabli wiedz�.
� I nie p�acicie czynszu? Jak tu trafili�cie?
� W�amali�my si�. Dom od miesi�cy sta� pusty. Tak, czynszu nie p�acimy, ale
sprz�tamy tutaj, dokonujemy drobnych napraw i w og�le dbamy o posesj�. Pewnie
nas st�d w ko�cu wykopi�, ale takie ju� jest �ycie, c'est la vie. Jeste�my
dobroczynnymi paso�ytami. �yjemy w symbiozie z naszym gospodarzem. Korzy�� jest
obop�lna. Czysta ekologia.
� Tak, rozumiem � b�kn�� Chris. Mia� chyba przed sob� autentycznych hipis�w.
Spojrza� znowu na tatua�. � To boli?
� Da si� wytrzyma�. Jest na to spos�b; izoluje si� b�l w umy�le. Otacza si� go
szczelnym p�otem. S� ludzie, kt�rzy przeprowadzaj� operacje na samych sobie. �
No wiesz, koncentrujesz si� jak diabli, bierzesz valium i do dzie�a. Czyta�em
gdzie� o facecie, kt�ry przez par� miesi�cy studiowa�, jak si� operuje w�trob�:
przekopa� si� przez podr�czniki chirurgii, skompletowa� ca�y sprz�t,
wysterylizowa� skalpele i do roboty. D�ugie naci�cie w poprzek brzucha,
podwi�za� wszystkie naczynia krwiono�ne, sz�o jak po ma�le. Odsun�� na bok
�o��dek, �eby nie przeszkadza�, wk�ada r�k�...
� Przymknij si�, Del � mrukn�� Ollie � bo pawia zaraz puszcz�. I nie wier� si�.
� I co by�o tej w�trobie? � spyta� Chris.
� Nic, dop�ki nie zacz�� � powiedzia� Derek i roze�mia� si�.
Chris ani na chwil� nie traci� z pola widzenia Jenny:
25
wiedzia�, w kt�r� stron� patrzy, co robi. Woda si� zagotowa�a i Jenny zaparzy�a
kaw�.
� Mo�e wyjdziemy do ogr�dka? � zaproponowa�a. Wsta� bez zw�oki.
Ma�y ogr�dek na ty�ach domu by� zadbany, kwiaty na klombach wypielone i podlane,
trawnik przystrzy�ony. Jenny usiad�a na stopniu drewnianej szopy. Usiad� obok
niej i postawi� kubek z kaw� na ziemi.
� I co si� dzia�o wtedy wieczorem po moim odej�ciu? � spyta�.
� Te� si� stamt�d wynios�am. Przeskoczy�am przez ogrodzenie.
� Jak to... bez sukienki? Chyba �e wr�ci�a� po ni� do hangaru? I gdzie w og�le
si� kry�a�? Nic nie widzia�em.
� Mia�am na sobie ciemn� koszul� i d�insy. W nich przekrad�am si� na teren. Bo
nie figurowa�am na li�cie go�ci. Wesz�am na gap�.
Opowiedzia�a mu, jak to zrobi�a. Kilka dni wcze�niej wesz�a na teren college'u
jako turystka, z balow� sukni� w torbie, kt�r� schowa�a w zaro�lach nieopodal
hangaru na �odzie. W dzie� balu przelaz�a po zmroku w ciemnym ubraniu przez mur,
odnalaz�a torb�, przebra�a si� w hangarze i wmiesza�a mi�dzy go�ci.
� Przelaz�a� przez ten mur bez niczyjej pomocy? � Chris by� pod wra�eniem. �
Posz�a� sama?
� Z Derekiem ani z Olliem nie mog�am si� tam raczej pokaza�, nie uwa�asz? Za
bardzo si� wyr�niaj� z t�umu. Zreszt� lubi� dzia�a� w pojedynk�. Posz�am tam,
gdzie gra�a muzyka. Faceci prosili mnie do ta�ca, by�o mn�stwo
26
jedzenia i szampana... Kiedy mnie pytali, z kim przysz�am, udawa�am, �e zgubi�am
swojego ch�opaka. Pech chcia�, �e nadzia�am si� na Piersa.
Nie wyja�ni�a, sk�d zna�a Piersa, a Chris nie pyta�. Wychodzi�o jednak na to, �e
Pier� zorientowa� si� z miejsca, �e dosta�a si� na bal na gap�, i postanowi�
wyegzekwowa� od niej zap�at� w naturze.
� Od razu mi si� nie spodoba� � powiedzia� Chris. � Nie spodobali mi si�
wszyscy, jak tylko ich us�ysza�em.
� By�e� niesamowity � stwierdzi�a. � My�la�am, �e ci� pobij�, ale ty
fantastycznie si� z nimi rozprawi�e�.
Zarumieni� si�. Nie wiedzia�, co powiedzie�.
� E tam! � mrukn�� w ko�cu.
� Cz�owiek nie zdaje sobie nawet sprawy, �e tacy ludzi jeszcze istniej� �
podj�a. � Ale oni istniej�. Bogaci i zepsuci... naprawd� wierzy� si� nie chce;
my�l�, �e wszystko im wolno. Ten Pier� to jaki� lord. Ludzie padaj� mu do n�g,
kiedy si� o tym dowiaduj�. Gdyby mnie dopad�, nie mia�abym �adnych szans. A
potem nikt by mi nie uwierzy�.
Chris �a�owa� teraz, �e nie ukatrupi� Piersa i jego przydupas�w tam i wtedy.
� Co robisz? Studiujesz?
� Bo�e, sk�d ci to przysz�o do g�owy?! Jestem paso�ytem. Jak ci dwaj, tam �
pokaza�a ruchem g�owy na dom, w kt�rym Ollie tatuowa� aktualnie Dereka.
� Nie przesadzaj...
� Naprawd�. Popracuj� od czasu do czasu jako kelnerka. I to wszystko. Szczerze.
� I... i mieszkasz tu z...
27
Popatrzy�a na niego kpi�co, wiedzia�a, o co mu chodzi.
� Tak, z Derekiem i Olliem � powiedzia�a.
� Czy... jakby tu... czy chodzisz z Derekiem?
� Czemu pytasz?
� Bo chcia�em si� z tob� um�wi�.
� Nie widz� przeszk�d.
� Um�wisz si� ze mn�?
� Tak. Nie ma sprawy. Kiedy?
� Mo�e w pi�tek?
� Dobrze.
� Bywasz w Jericho Tavern?
� Nie. To chyba po drugiej stronie miasta, prawda? Ja znam tylko t� stron�.
� Graj� tam niez�e kapele.
Nie m�g� uwierzy� w swoje szcz�cie. S�czy� kaw�, patrzy� spod oka na jej
opalone na br�z rami�, na smuk�� d�o�, kt�r� wybiera�a kamyczki ze �cie�ki obok
swojej stopy, i znowu opuszcza�a go odwaga.
� Na mnie ju� pora � powiedzia� w ko�cu. � Musz� wraca� do pracy. Do zobaczenia
w pi�tek. Wpadn� tu po ciebie o...
� Nie, lepiej nie. Spotkajmy si� na mie�cie. Pod tym ko�cio�em na skrzy�owaniu
w centrum... jak ono si� nazywa?
� Carfax.
� O w�a�nie. O �smej.
� Dobrze. To do pi�tku. Dzi�ki za kaw�.
� Pa, pa, Chris. Posz�o jak po ma�le.
Reszta tygodnia up�yn�a mu jak we �nie. W pi�tek by�
28
ju� tak podniecony, �e nawet matka sama �yj�ca w mgie�ce zauroczenia Mikiem
Fairfaxem, co� zauwa�y�a.
� Na mi�o�� bosk�, przyprowad� t� dziewczyn� do domu � powiedzia�a.
� Jak� dziewczyn�?
� No t�, z kt�r� masz randk�. Nie stroi�by� si� tak dla Carla i Jacko. Matki
nie oszukasz.
Mia� nadziej�, �e to nieprawda. Nie powiedzia� nikomu o Jenny, nawet Barry'emu
Millerowi, jedynemu cz�owiekowi, kt�remu by�by jeszcze sk�onny si� zwierzy�.
By� pi�kny, ciep�y wiecz�r i nie poszli do Jericho Tavern, lecz do University
Park, usiedli tam nad rzek� i gaw�dzili.
Powiedzia�a mu, �e uciek�a z domu w Yorkshire (nie powiedzia�a dlaczego) i
pojecha�a najpierw do Londynu, gdzie nikogo nie zna�a. Nocowa�a na dworcach i w
parkach, dop�ki nie spotka�a dziewczyny imieniem Tansy, takiej jak ona
uciekinierki, tyle �e z dobrego domu. Zaprzyja�ni�y si�. Przyjecha�a z Tansy do
Oksfordu i przez ni� pozna�a Piersa.
� To by�o na jakiej� zabawie, nie pami�tam ju� gdzie... w kt�rym� z college'�w.
Z pocz�tku mi si� podoba�. To by� dla mnie inny �wiat. Pierwszy raz co� takiego
widzia�am; wcze�niej do g�owy by mi nie przysz�o, �e ludzie naprawd� mog� tak
�y�. Szampan, forsy jak lodu... nigdy bym nie uwierzy�a. A Pier� by� do tego
lordem. P�cznia�am z dumy, �e chodz� z lordem. Ale potem przekona�am si�, jacy
oni s� naprawd�.
Jenny nie mia�a poj�cia, �e Tansy zaopatruje Piersa w narkotyki. Kiedy Tansy
aresztowano, Jenny znowu
29
znalaz�a si� na ulicy i tu�a�a po noclegowniach dla bezdomnych. Wola�a to ni�
��ko Piersa.
Po jakim� czasie pozna�a Dereka i Olliego i wprowadzi�a si� do nich. Podkre�li�a,
�e s� jej przyjaci�mi, nie kochankami; naprawd�.
Chris wiedzia�, �e nie m�wi mu ca�ej prawdy. �e jej historia musi by� bardziej
z�o�ona, a ona sama wcale nie jest taka naiwna, na jak� pr�buje pozowa�. Ale nie
powiedzia� jej tego w oczy; od prawdy wa�niejsze by�o, �e w og�le mu o sobie
m�wi�a.
Nigdy jeszcze nie spotka� takiej dziewczyny. Niewinna twarz, zaniepokojona
bezbronno��, kt�r� widzia� w jej oczach tamtej nocy nad jeziorem, drobna budowa
cia�a, szczup�e ramiona, smuk�e d�onie, wszystko to wyzwala�o w nim instynkt
opieku�czy. Przy niej mia� �wiadomo�� swojej postury, muskulatury, a tak�e
swojej nieporadno�ci.
A jednocze�nie tembr jej g�osu i spos�b wys�awiania zdawa�y si� przeczy�
niewinno�ci. Robi�a na nim wra�enie u�wiadomionej, ale nie do ko�ca, znaj�cej
�ycie, ale niecynicznej, zgry�liwej, ale mimo to sympatycznej. Kr�tko m�wi�c,
by�a o wiele bardziej dojrza�a, ni�by si� mog�o wydawa�. Lecz przy ca�ym swoim
do�wiadczeniu �yciowym mia�a ogromne luki w wiedzy og�lnej. Zupe�nie jakby nigdy
nie chodzi�a do szko�y, jakby od urodzenia b��ka�a si� samopas i nie da�a
schwyta�.
� Nie my�la�a� o studiach? � spyta�. � Program tych dw�ch klas, kt�rych brakuje
ci do zaliczenia szko�y �redniej, mog�aby� przerobi� na zaocznych kursach i
drog� na uniwersytet mia�aby� otwart�.
� Tak? A na co mi uniwersytet?
30
� Bo jeste� inteligentna. A maj�c dyplom, mog�aby� znale�� sobie naprawd� dobr�
prac�. Poza tym poszerzanie horyzont�w daje satysfakcj�. Mog�aby� zosta�
cz�onkiem parlamentu i uchwala� prawa ustawiaj�ce do szeregu ludzi takich jak
Pier�.
� Pier� to nie problem. I mog� ci wymieni� sto powod�w, dla kt�rych nie
chcia�abym zasiada� w parlamencie. Ludzie tacy jak ty maj� to do siebie, �e nie
potrafi� wybaczy� ludziom takim jak ja, �e nie s� tacy jak oni.
� Tacy jak ja?
� Ludzie z �adnych dom�w, na ciep�ych posadkach, z dyplomami w kieszeni i tak
dalej. To nie m�j �wiat, Chris, ja jestem inna. I rzecz nie w pochodzeniu
spo�ecznym, je�li tak sobie pomy�la�e�.
� Nie pomy�la�em!
� Ale my�la�e�, �e ja tak my�l�.
� S�ucham?
� Rozszyfruj to sobie. Rozszyfrowa� i powiedzia�:
� Nie, wcale tak nie my�la�em. Nie rozumiem, dlaczego to nie mia�by by� tw�j
�wiat. Skoro potrafisz uk�ada� takie s�owne szarady, to jeste� w nim ju�
bardziej ode mnie. Ten �wiat do nikogo nie nale�y. A je�li jeste� zdolna, to
szkoda by by�o...
Nic nie odpowiedzia�a i poczu� si� skarcony. Po chwili podj�li rozmow�, ale ju�
na lu�niejsze tematy, �miej�c si� i przekomarzaj�c. Kiedy zacz�o si� �ciemnia�,
wstali i ruszyli w�sk� alejk� pod baldachimem ciemnych drzew ku bramie parku,
�eby zd��y� przed jej zamkni�ciem.
31
Wyszli na ulic� St Giles, bardzo szerok�, z wysokimi, majestatycznymi domami i
wzniesionymi z kamienia budynkami college'u po obu stronach.
Pod drzewami, przed wielkimi klasycystycznymi gmachami Ashmolean Musem parkowa�a
ma�a, zapyzia�a furgonetka z kebabami. Chris kupi� dwa pikantne kebaby,
rozsiedli si� na schodach muzeum i jedli je salmonelli na pohybel; mi�o�� jest
odporna na zatrucia pokarmowe. Co Jenny my�la�a o nim, Chris nie potrafi� oceni�,
podejrzewa�, �e po prostu go lubi, natomiast on by� zakochany, zauroczony,
pijany mi�o�ci�. Wszystko wok� wydawa�o mu si� idealne, tajemnicze, cudowne: od
pi�knego aromatu frezji, kt�rymi pachnia�a, poprzez bia�� wst��k�, kt�r� mia�a
przewi�zane w�osy, do br�zowej sk�ry jej drobnych, bosych st�p. Jego zmys�y
op�ywa�y mi�o�ci�; odda�by za ni� �ycie.
Co za� do Jenny... to nie powiedzia�a mu, dlaczego uciek�a z domu, bo si�
wstydzi�a. Nad ca�ym jej poprzednim �yciem zalega� cie� wstydu i poczucia winy,
a przecie� nie by�o dnia, �eby nie wraca�a pami�ci� do przesz�o�ci i nie
pr�bowa�a doszukiwa� si� w niej ja�niejszych stron. Niestety bezowocnie.
Od urodzenia mieszka�a z rodzicami w ma�ym miasteczku w Yorkshire. Ojciec by�
magazynierem, matka kuchark� w szkole. Kiedy Jenny mia�a sze�� lat, firm� ojca,
jak wiele innych na pocz�tku lat osiemdziesi�tych, zlikwidowano, i nie m�g�
znale�� innej pracy.
Nied�ugo potem lokalne w�adze o�wiatowe zmieni�y
32
system �ywienia w szko�ach. Zamiast zatrudnia� w�asne kucharki, og�osi�y
przetarg na t� us�ug�, zapraszaj�c do niego zewn�trzne firmy prywatne. Wiele
kobiet, w�r�d nich matka Jenny, straci�o prac�, i chocia� cz�ci z nich uda�o
si� zatrudni� u prywatnego cateringowca, kt�ry zdoby� kontrakt, to wi�kszo�� nie
mia�a tego szcz�cia. Matka Jenny by�a w�r�d tych ostatnich.
W domu przez d�ugi czas �le si� dzia�o. Po roku matka Jenny znalaz�a jednak
prac�, tym razem w szpitalu jako salowa, lecz ojciec nadal pozostawa� na
bezrobociu. Ca�ymi dniami przesiadywa� w domu, pali� i gapi� si� w telewizor.
Poniewa� matka wychodzi�a do pracy wcze�nie rano, to ojciec budzi� Jenny i robi�
jej �niadanie, i to w�a�nie wtedy zacz�� j� molestowa�.
Z pocz�tku by�o to niewinne z pozoru dotykanie, a w�a�ciwie niby to przypadkowe
muskanie jej nagich ramion i n�ek. Ale to si� zmieni�o. Muskanie przesz�o z
czasem w g�askanie, a g�askanie w �ciskanie, i Jenny, kt�ra mia�a ju� wtedy
osiem lat, krew uderza�a do g�owy, kiedy do tego dochodzi�o, a potem czu�a si�
brudna i bardzo nieszcz�liwa.
P�niej zrobi�o si� jeszcze gorzej: cuchn�ce tytoniem poca�unki, r�ce w jej
majteczkach. I nie tylko. Matka, gdyby mia�a �wiadomo��, co si� �wi�ci, mo�e by
j� obroni�a, ale chodzi�a wci�� zm�czona i rozdra�niona, a zreszt� Jenny nie
wiedzia�a, jak jej to powiedzie�. Powiedzia�aby swojej wychowawczyni w szkole,
lecz rotacja kadry nauczycielskiej by�a tak du�a, �e Jenny nie mia�a czasu
pozna� �adnej z nauczycielek na tyle, �eby jej zaufa�.
33
W pi�tym roku tej gehenny, zdesperowana, zabra�a wieczorem n� z kuchni i
schowa�a go pod poduszk�. Nie bardzo wiedzia�a, co z nim zrobi, chocia� gotowa
by�a nawet zabi� ojca. Kiedy przyszed� do niej nazajutrz, d�gn�a go tym no�em w
r�k�. Rana nie by�a gro�na, ale krwi co niemiara. Na widok tej krwi zrobi�o jej
si� s�abo, on te� si� przestraszy�; kiedy jednak och�on��, uderzy� j�. Od tamtej
pory scenariusz si� zmieni�. W dalszym ci�gu j� obmacywa�, ale teraz dosz�o do
tego bicie � okrutne, bolesne razy w miejsca, gdzie si� nie uwidoczni�. Jenny
nie mia�a ju� wtedy nadziei, �e kto� jej pomo�e. Zrozumia�a te�, �e bior�c
sprawy we w�asne r�ce, mo�e co� zmieni�, ale niekoniecznie na korzy��. To by�a
pouczaj�ca lekcja.
Jaki� rok p�niej ojciec znalaz� w ko�cu prac�. Wychodzi� z domu wcze�nie rano i
nie mia� ju� tylu okazji do zostawania z c�rk� sam na sam. Przypadki
molestowania sta�y si� rzadsze, ale dla Jenny, kt�ra zdecydowa�a, �e po
uko�czeniu szesnastego roku �ycia odejdzie z domu, nie mia�o to ju� wi�kszego
znaczenia. Zwleka�a do tego czasu, bo chcia�a by� zgodnie z prawem zwolniona od
obowi�zku zamieszkiwania z rodzicami i chodzenia do szko�y.
I tak w dzie� swoich szesnastych urodzin wsta�a wcze�nie, kiedy reszta
domownik�w smacznie jeszcze spa�a, zjad�a w ma�ej kuchni swoje ostatnie
�niadanie, potem umy�a misk� i �y�k�, zarzuci�a na ramiona plecak i wysz�a.
Zostawi�a na stole karteczk�: �Cze��, mamo, odezw� si�". Pomaszerowa�a prosto na
dworzec autobusowy, wsiad�a do autobusu jad�cego na po�udnie i opu�ci�a swoje
rodzinne miasteczko na zawsze.
34
Nic, co si� od tamtej pory wydarzy�o, nie zatar�o wstydu, strachu ani nienawi�ci.
Spa�a z wieloma ch�opcami, mi�dzy innymi z Piersem, i chocia� niekt�rzy z nich
byli nawet zabawni, niekt�rzy sympatyczni, a niekt�rzy atrakcyjni, to ich oczyma
patrzy� na ni� ojciec, a kiedy zamyka�a swoje, to po to, �eby si� przed nim
schowa�. Mo�e kt�rego� dnia opowie komu�, co prze�y�a; mo�e opowie Chrisowi. Ale
jeszcze nie teraz, nie w najbli�szej przysz�o�ci.
Rozdzia� trzeci
W poniedzia�ek Barry Miller poprosi� Chrisa, �eby mu pom�g� w pewnej
ekstrarobocie. Chris my�la�, �e chodzi o kolejny bal, ale okaza�o si�, �e to co�
bardziej przyziemnego.
� Kupi�em sobie domek letniskowy � powiedzia� Barry, kiedy za�adowawszy do
furgonetki rower Chrisa, jechali przez Oksford. � No, mo�e bardziej posiad�o��.
Nad kana�em. Chc� go okablowa� i urz�dzi�, a potem wykorzystywa� jako warsztat
czy co� w tym stylu. Mo�e wstawi� ��ko, �eby by�o przytulniej.
Najpierw pojechali do Barry'ego, do Kidlington, prawie trzy mile na p�noc od
miasta, �eby zabra� z domu par� drobiazg�w. Barry mieszka� w zgrabnym ma�ym
domku na nowoczesnym osiedlu. Byli tam oko�o czwartej i �ona Barry'ego, Sue,
zaproponowa�a, �e zaparzy im herbat�.
Powiedzia�a Chrisowi, �e pracuje jako sekretarka w szkole. Ich dziesi�cioletni
synek Sean gra� przed domem w pi�k� i Barry zatrzyma� si�, podbi� pi�k� kilka
36
razy nog�, a potem strzeli�, trafiaj�c z hukiem w drzwi od gara�u, kt�re
spe�nia�y funkcj� bramki. Sue przewr�ci�a oczami. By�a �adn�, cich� blondynk� i
roztacza�a wok� siebie dziwn� aur� czaruj�cego rozs�dku, na kt�ry k�ad� si�
cie� niepokoju, tak jakby kto� z jej bliskich � mo�e syn�czu� si� ju� lepiej,
ale niedawno powa�nie chorowa� i jeszcze ca�kiem nie wydobrza�. Chris od razu
poczu� do niej sympati�. Zastanawia�o go tylko, dlaczego Barry w furgonetce,
kiedy tu jechali, prosi� go, �eby nie wspomina� Sue o tym domku letniskowym; ale
ona mia�a widocznie zaufanie do m�a i nie docieka�a, jak� prac� maj� do
wykonania.
� Od dawna mieszkasz w Oksfordzie, Chris? � spyta�a, kiedy Barry pokazywa�
Seanowi, jak omija si� z pi�k� obro�c�.
� Od urodzenia. A pa�stwo przenie�li si� tu z Londynu?
� Tak. Trzy lata temu. Zamierzali�my wyjecha� do Australii, ale moi rodzice si�
starzej�, wiesz, jak to jest... Zreszt� Barry nie narzeka. Sko�czy�e� ju� szko��?
Wygl�dasz na starszego ni�...
� Zosta�y mi jeszcze dwa lata. A potem uniwersytet. Sue, czy nie uwa�asz, �e
je�li kto� jest zdolny, to powinien i�� na uniwersytet i rozwija� sw�j talent?
� Je�li tylko ma tak� mo�liwo��, to oczywi�cie � odpar�a. � Sama robi� teraz
dyplom na uniwersytecie otwartym. To co� cudownego, najbardziej podniecaj�ca
przygoda, jak� w �yciu prze�y�am. Tylu rzeczy si� dowiaduj�... jestem na
literaturze angielskiej. Barry m�wi, �e musz� by� naprawd� zdolna, ale ja mu
powtarzam, �e
37
jest ode mnie zdolniejszy i te� powinien si� zapisa� na studia. On jednak
twierdzi, �e nie ma na to czasu.
� Jest zabiegany � powiedzia� Chris. � Firma ma mn�stwo zlece�.
� Owszem � pokiwa�a g�ow�, patrz�c na zadbany trawnik i ich szcz�liwego syna.
� Prosperuje. My�l�, �e dobrze zrobili�my, przyje�d�aj�c tutaj.
Chris z zachwytem obserwowa�, jak Barry i Sue na ka�dym kroku okazuj� sobie
przywi�zanie. Przekomarzali si� i �miali z siebie nawzajem, a jednocze�nie
sprawia�a im przyjemno�� fizyczna blisko��. Kiedy Barry wszed�, obj�� j� od razu,
a ona mocno do niego przywar�a. Barry kocha� tak�e syna i by�a to mi�o��
odwzajemniona. Pij�c herbat�, Chris zaobserwowa� przez okno tak� sytuacj�: Barry
dryblowa�, a Sean pr�bowa� odebra� mu pi�k� i ku zaskoczeniu obydw�ch uda�o mu
si� to. Ale Barry zr�cznie j� odzyska� i natychmiast strzeli� z p�obrotu na
bramk�. By� to mistrzowski strza�. Pi�ka z og�uszaj�cym hukiem uderzy�a w drzwi
gara�u. Lecz oddaj�c go, Barry straci� r�wnowag� i klapn�� na ty�ek. I w�a�nie
reakcja Seana na ten upadek zwr�ci�a uwag� Chrisa: �miech ch�opca i rumieniec na
buzi wyra�a�y jednocze�nie podziw dla strza�u ojca, rozbawienie komicznym
upadkiem i niepok�j, czy aby czego� sobie nie zrobi�. Chris dostrzeg� w tej
reakcji wielk� mi�o��, przyk�ad, jak powinna wygl�da� rodzina. Z takiej miny
syna mo�na by�o by� dumnym.
W drodze do chaty nad kana�em Barry opowiada� Chrisowi o Seanie:
� Dla mnie on jest kr�lem �wiata. Odziedziczy� po matce wiele dobrych cech.
Bystro�� i poj�tno��, ale
38
niestety r�wnie� dobre serce, wiesz, o co mi chodzi? Nie, nie jest mi�czakiem...
to nie tak. Lecz jest bardzo ufny z natury... i �yczliwie nastawiony do ca�ego
�wiata, muchy by nie skrzywdzi�. Martwi� si� o niego czasami.
� Dlaczego? Wygl�da� mi na szcz�liwego.
� Nie wiadomo, co go w �yciu czeka. Zna�em paru typk�w spod ciemnej gwiazdy...
widzia�em, do czego s� zdolni. Sam niejedno mam na sumieniu. Jak si� dobrze
zastanowi�, to cz�owiek nigdy nie powinien czu� si� bezpieczny.
Chris nie bardzo rozumia�, co Barry ma na my�li. Zjechali z autostrady i mijaj�c
motel, pop�dzili w kierunku wioski Wolvercote. Zaraz za przerzuconym nad kana�em
mostem skr�cili w prawo, w wyboist� drog� gruntow� biegn�c� pod drzewami.
� Nie by�em w tym zak�tku od lat � powiedzia� Chris. � Zupe�nie o nim
zapomnia�em.
� I bardzo dobrze � mrukn�� Barry. � Im mniej os�b o nim wie, tym lepiej.
� Czemu? Nielegalne kasyno gry chcesz tu otworzy� czy co?
Barry nic nie powiedzia�. Przejechali w milczeniu jakie� p� mili wzd�u� kana�u
i skr�cili na polank� przed skupiskiem zrujnowanych zabudowa� gospodarczych.
� Nie � odezwa� si� Barry. � To ma by� moja kryj�wka. Ustronne miejsce, w
kt�rym b�d� m�g� si� od czasu do czasu zaszy�.
� A co? � spyta� Chris, wysiadaj�c za nim z furgonetki. � Kto� ci depcze po
pi�tach? Znaczy, wiesz, je�li nie chcesz, to mi nie m�w, ale...
39
Barry rozejrza� si�. W ��tej koszulce polo i jasnych bawe�nianych spodniach
wygl�da� m�odo, pr�nie, zawadiacko � jak aktor graj�cy bohatera w thrillerze.
� S�uchaj, Chris � powiedzia�. � Zwierz� ci si� z czego�, dobrze? Z ciebie jest
inteligentny facet. Da-ve'owi ani Tony'emu nie mog� powiedzie�; oni maj� pstro w
g�owach. Ale komu� musz�. Sprawa ma si� tak: par� lat temu zadar�em zjedna
rodzin�, rozumiesz. Trzej bracia. Carson si� nazywali. To by�o szemrane
towarzystwo, typy spod ciemnej gwiazdy. Gorzej ni� szemrane. Mieli powi�zania z
terrorystami. Wiesz, z tymi irlandzkimi boj�wkarzami... Trzymali ze sob� sztam�
na wz�r mafii. Kodeks honorowy i takie tam. Tak czy owak przyczyni�em si� do
wsadzenia dw�ch z nich za kratki... Nic doda�, nic uj��. I musz� by� teraz
ostro�ny. Sue ani Seana raczej nie tkn�; to by nie by�o w ich stylu. Ale wiesz,
wypadki chodz� po ludziach. Dlatego kupi�em t� mink�. Nie powiesz jej?
� S��wkiem nie wspomn�.
� Tak b�dzie lepiej. Tylko by si� zdenerwowa�a. A wi�c wystarczy chatk�
okablowa�. �eby si� nadawa�a do zamieszkania. �adnych tam ekstrawagancji; ze
dwie oprawy o�wietleniowe, par� gniazdek, przeno�ne grzejniki. Jaki� dzie�
solidnej pracy: Jak ju� powiedzia�em, Dave z Tonym to plotkarze, jutro wszyscy
by o tym miejscu wiedzieli... Porz�dne ch�opaki, dobrzy pracownicy, ale...
Trzymaj.
Poda� Chrisowi zw�j grubego kabla elektrycznego, kt�ry wyj�� z furgonetki, sam
zarzuci� sobie na rami� torb� z narz�dziami, wzi�� pod pach� pud�o z osprz�tem
40
i ruszy� przodem w stron� solidnie wygl�daj�cego, ton�cego w pokrzywach
budyneczku. Wzniesiony by� z betonowych prefabrykat�w, dach mia� pokry�y blach�
falist� i na tle panuj�cej tu wsz�dzie atmosfery rujnacji robi� naprawd� niez�e
wra�enie. Barry przekr�ci� klucz w zamku i wszed�. Cementowa posadzka nie by�a
sp�kana; nie czu�o si� wilgoci. Dzia�a�a nawet jarzeni�wka przytwierdzona byle
jak do belek podtrzymuj�cych strop.
� Nie�le, co? Mury zdrowe, bez dw�ch zda�. Ociepl� toto, uszczelni� wat� szklan�
dach, wy�o�� boazeri� �ciany i mucha nie siada. Woda doprowadzona, patrz... �
Wskaza� ruchem g�owy na metalowy zlew w k�cie. � Przysz�o mi teraz do g�owy, �e
i kabin� natryskow� mo�na by zainstalowa�. Znasz si� na hydraulice? Instalacja
kibelka te� nie powinna nastr�czy� wi�kszych problem�w, nie? To by dopiero by�o.
Tak, natrysk, kibelek, kuchenka... cha�upka zyska�aby troch� na warto�ci, nie?
Mam pomys�. Domki letniskowe. Dobrze je zaprojektowa�, i bingo. Dzia�ki w
Europie s� teraz tanie jak barszcz. Trzeba tylko szybko dzia�a�. Tak, to jest
my�l...
Chrisowi podoba�a si� przedsi�biorczo�� Barry'ego. Przed chwil� napomyka� z
przygn�bieniem o mafijnej zem�cie, teraz zbija� w wyobra�ni fortun� na budowaniu
domk�w letniskowych w Europie.
Chocia� w jego projektach sporo by�o �yczeniowego my�lenia, to kiedy dochodzi�o
do konkret�w, potrafi� zdoby� si� na rzeczowo��. Wyrysowa� schemat okablowania,
z kt�rego odczytaniem Chris nie mia� �adnych k�opot�w, a wszystkie potrzebne
kable, osprz�t elektryczny i narz�dzia le�a�y ju� na cementowej posadzce.
41
� To prywatne lokum i prawd� m�wi�c, nie powinienem wpuszcza� tego w koszta
firmy. Ale wpuszcz� ze wzgl�du na podatek. P�ac� sumiennie swoje podatki. S�
go�cie, kt�rzy nie p�ac�, ale to st�panie po kruchym lodzie. Mog� up�yn�� lata,
lecz pr�dzej czy p�niej ci� dorw�. No, Chris. Poradzisz sobie?
Chris kiwn�� g�ow�.
� Mam tylko jedno pytanie w zwi�zku z tym schematem... Nie chcesz mie� kontaktu
przy samych drzwiach? G��wnego wy��cznika �wiat�a?
� No tak, wiedzia�em, �e o czym� zapomnia�em. Chc� tu zainstalowa� detektor
podczerwieni, �eby �wiat�o w domu zapala�o si� automatycznie, kiedy kto� si�
b�dzie zbli�a�. O tu, przy drzwiach od zewn�trz, z regulowanym wy��cznikiem
czasowym. Kiedy b�dziesz blisko, �wiat�o zapali si� automatycznie, powied