16900

Szczegóły
Tytuł 16900
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

16900 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 16900 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

16900 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Wiktor OSIATYŃSKI w kręgu mitu amerykańskiego Wiktor Osiatyński (ur. 1945) podczas studiów na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego specjalizował się w zakresie historii doktryn politycznych i prawnych. W 1967 r. otrzymał nagrodę Rektora UW za pracę magisterską poświęconą koncepcjom politycznym J. F. Kennedy'ego. Od kilku lat pisuje artykuły z różnych dziedzin nauk społecznych, m. in. na łamach „Miesięcznika Literackiego", „Współczesności", „Kultury" i „Polityki". Większość z nich dotyczyła dziejów myśli społeczno-politycznej, zwłaszcza amerykańskiej. Dotychczasowe dociekania na ten temat autor zebrał w niniejszej książce, która przedstawia źródła i przemiany amerykańskiej r.xitoIogii społeczno-politycznej od pierwszej połowy XIX w. po lata ostatnie. OSIATYŃSKI W KRĘGU MITU AMERYKAŃSKIEGO Wiktor OSIATYŃSKI w kręgu mitu amerykańskiego PAŃSTWOWY INSTYTUT WYDAWNICZY Okładkę i kartę tytułową projektował MACIEJ URBANIEC 27922 .Akc. ? n PRINTED IN POLAND Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1971 r. Wydanie pierwsze Nakład 5000 + 290. Ark. wyd. 15,5. Ark. druk. 22 Papier ra/gł. ki. III 70 g z form. 74 X 90/32 Oddano do składania 27 lutego 1971 r. Podpisano do druku w lipcu 1971 r. Druk ukończono w październiku 1971 r. Drukarnia Wydawnicza Kraków Nr zam. 577/71 M-018-1080 pena zł 25.— - " Rodzicom poświęcam \ V \ WSTĘP \ Przed pięćdziesięciu z górą laty, w 1917 ?., najzupełniej przeciętny obywatel amerykański, nikomu nie znany urzędnik Izby Reprezentantów William Tyler Page napisał następujące słowa: „Wierzę w Stany Zjednoczone Ameryki jako rząd ludu poprzez lud i dla ludu, w których władza wywodzi się z woli rządzonych; wierzę w demokrację w republice; wierzę w suwerenny naród, składający się z suwerennych stanów; w doskonałą unię — jedną i niepodzielną — założoną w oparciu o te zasady wolności, równości, sprawiedliwości i humanitaryzmu, za które patrioci amerykańscy poświęcali swoje życie i dobytek. Wierzę zatem, że moim obowiązkiem wobec kraju jest kochać go, udzielać wszelkiego poparcia jego Konstytucji, przestrzegać jego praw, szanować flagę oraz bronić go przed wszelkimi wrogami." \ Słowa te weszły do historii jako wyznanie wiary Amerykanów (Americans' Creed). Powstało ono niedługo po zakończeniu ważnego okresu historii niepodległych Stanów Zjednoczonych, gdy różne grupy etniczne połączyły się we względnie jednolity naród, żyjący na określonym i zamkniętym terytorium, zaczynający odgrywać coraz ważniejszą rolę na arenie międzynarodowej oraz złączony wspólnymi instytucjami społeczno--politycznymi i wspólną ideologią. Wyznanie wiary odzwierciedlało tę dominującą ideologię: powszechną wiarę w doskonałość amerykańskiego systemu społecznego i instytucji politycznych. Wiara ta 7 powstawała i utrwalała się w pierwszym okresie historii USA, a potem odgrywała olbrzymią rolę w dalszym rozwoju kraju. W nowożytnych społeczeństwach powszechnie uznawane idee, dotyczące hierarchii wartości społecznych, władzy, instytucji politycznych i całego życia społecznego, zdają się spełniać podobną funkcję co mitologia w społeczeństwach dawniejszych. Są one czynnikiem integracji społecznej, a przez to jednym z gwarantów trwałości społeczeństwa, choć czasem, gdy stają się zbyt sztywne, mogą utrudniać postęp. Każde społeczeństwo potrzebuje ideologicznych czynników integracji. Czynniki takie kształtują się w procesie historycznego rozwoju, a ponieważ proces ten przebiegał różnymi drogami, mitologia społeczno-polityczna każdego kraju — mimo licznych podobieństw — ma swoisty i odrębny charakter, którego źródeł można doszukać się właśnie w historii. W niniejszej książce zajmiemy się niektórymi źródłami, przemianami i konsekwencjami mitu amerykańskiego — zbioru przekonań Amerykanów na temat ich własnego społeczeństwa. W rozważaniach tych będziemy się opierać w głównej mierze na — przeważnie niezbyt powszechnie u nas znanej ?— amerykańskiej literaturze historycznej, społecznej i politycznej, gdyż w niej właśnie najgłębiej odzwierciedla się istota mitu amerykańskiego, jego swoistość i odrębność. Wyodrębnienie w książce części zatytułowanych „Tradycje" i „Współczesność" w żadnym wypadku nie ma sztywnego charakteru. Każde społeczeństwo jest silnie osadzone w historii, a społeczeństwo amerykańskie, mimo że jest młode, a raczej właśnie dlatego że jest młode, wydaje się osadzone w swej historii jeszcze mocniej niż inne. W dziejach Stanów Zjednoczonych można znaleźć wiele problemów wciąż jeszcze nurtujących społeczeństwo amerykańskie. Wydaje się nawet, że bez znajomości historii USA nie sposób w ogóle współczesnej Ameryki zrozumieć. Dlatego też i w ostatniej części pojawią się rozważania historyczne, zwłasz- 8 cza wówczas gdy będą one służyły wyjaśnieniu współczesności amerykańskiej. Książka ta nie pretenduje do rangi pełnego i systematycznego wykładu z dziedziny amerykańskiej mitologii społeczno-politycznej. Poruszane w niej sprawy raczej krążą wokół tej problematyki. Niektóre, czasem nawet niezwykle istotne kwestie — jak na przykład wpływ i znaczenie religii czy też rola okresu kolonialnego lub wojny domowej w kształtowaniu mitu amerykańskiego oraz wiele innych — zostaną tu potraktowane jedynie marginesowo, głównie ze względu na konieczność pogłębienia studiów nad tymi problemami. Wszystkie zaś konstrukcje przedstawione w tej pracy mają charakter spekulatywny o tyle, o ile nie były poddane bezpośredniej konfrontacji z rzeczywistością amerykańską. Jest to zarazem główną przyczyną niepokoju, z jakim oddaję tę książkę w ręce Czytelników. Warszawa grudzień 1970. W. O. CZĘSC I TRADYCJE Rozdział I FUNDAMENTY WIARY Wierzyli w postęp. Przez to pojęcie rozumieli coraz doskonalsze wykorzystywanie bogactw naturalnych w celu zaspokojenia swych potrzeb. W skali ogólnospołecznej postęp ten wyrażał się w najbardziej widocznym kształcie w rozwoju produkcji dóbr; w skali indywidualnej — we iwzroście zamożności obywateli. Wierzyli więc, że całyjpostęp jspołeczny można sprowadzić do-postępu technologicznego, że świat, w którym będzie więcej coraz doskonalszych dóbr, z natury rzeczy będzie światem lepszym. Nie mieli wątpliwości, że wszystko, co stoi na przeszkodzie rozwojowi produkcji i wzrostowi bogactwa, powinno zostać usunięte lub przynajmniej poważnie ograniczone. Z tej perspektywy spoglądali na całą organizację społeczeństwa, system wartości oraz norm moralnych i obyczajowych. Wierzyli, że siłą napędową postępu jest konkurencja, wyzwalająca z. ludzi energię, inicjatywę i przedsiębiorczość. Byli przekonani, że z dążenia do realizacji własnych, indywidualnych interesów nieuchronnie muszą wynikać pozytywne rezultaty ogólnospołeczne. Z wiarą w skuteczność konkurencji szedł więc w parze indywidualizm, w samej jednostce upatrujący źródła jej sukcesów lub niepowodzeń. Warunkiem dopuszczenia do konkurencji, a przez to także motorem postępu była wolność. Zaczynała się ona od wolności osobistej, oćbodrzucenia więzów narzuconych jednostce przez silniejszych, więzów 13 ustalających stałe i niezmienne miejsce człowieka w społeczeństwie. Prowadziła poprzez wolność polityczną, oznaczającą brak dowolnie stosowanego przymusu ze strony silniejszych grup społecznych oraz państwa, aż do wolności ekonomicznej, którą było prawo swobodnego zawłaszczania dóbr i bogactw przez przedsiębiorczą jednostkę. Drugim warunkiem skutecznej konkurencji była równość. Decydowała ona o dopuszczeniu do współzawodnictwa, nie mogła jednak z góry przesądzać jego wyników. Różnice materialne miały być nagrodą za różne zasługi, toteż przyjęli koncepcję równości konkurencyjnej (competitive eąuality). Sprowadzała się ona do równych szans na starcie. Równe szanse to nie tylko wolność osobista, lecz także równe prawa polityczne dla wszystkich. Te przejawiały się w dwóch sferach: równego udziału wszystkich w stanowieniu prawa, czyli w podejmowaniu decyzji dotyczących wszystkich, oraz równego stopnia ochrony prawnej i równych praw dla wszystkich, czyli braku trwałych, prawem określonych przywilejów i dyskryminacji poszczególnych jednostek lub grup. Taka równość miała sprzyjać wolności, natomiast pełna równość ekonomiczna mogłaby naruszać wolność i stawać na przeszkodzie postępowi — toteż do postulatów pełnego egalitaryzmu ekonomicznego odnosili się od początku niechętnie. Wierzyli w doskonałość instytucji społeczno-politycznych, które umożliwiały konkurencję ekonomiczną, nie uznawały trwałych przywilejów i gwarantowały równość polityczną, a przede wszystkim nie naruszały wolności. Świadomi doświadczeń europejskich największą groźbę dla wolności upatrywali we władzy państwowej; toteż z zadowoleniem spoglądali na rozdział władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej, które miały iwzajemnie się równoważyć, oraz na podział władzy między rządami stanowymi a rządem federalnym. Ten 14 drugi miał powstrzymywać pierwsze w sytuacjach, gdyby naruszały one indywidualne prawa jednostek. Żaden rząd nie miał więc być mózgiem lub sercem organizmu społecznego, lecz obrońcą praw obywatelskich, spośród których najważniejszymi prawami były życie, wolność i dążenie do szczęścia, przy czym w praktyce szczęście utożsamiano z bogactwem. Źródłem i granicą władzy publicznej była zgoda rządzonych, wyrażająca się w woli większości, która to większość wybierała członków organów państwowych, a władza tych organów ponadto była ograniczona czasowo. Cały zaś system miał chronić jedne grupy przed potęgą innych, dając wszystkim równy udział we władzy i nie dopuszczając do dominacji jakichkolwiek interesów partykularnych. f Wszystkie te ideały wolności, równości, indywidualizmu, przedsiębiorczości konkurencyjnej oraz postępu ekonomicznego zawarli w pojęciu, które stało się kluczem do mentalności tego narodu, w pojęciu „demokracji". Ameryka stała się dla nich, i nie tylko dla nich, uosobieniem demokracji, a demokracja ?— symbolem doskonałości. Mimo braku hierarchicznych tradycji feudalnych demokracja nie od razu zatriumfowała za oceanem. W koloniach prądy demokratyczne ścierały się z teokratycznymi próbami zaprowadzenia hierarchicznych i arystokratycznych porządków. Antydemokratyczny charakter miały też rządy gubernatorów brytyjskich i właścicieli kolonii. Dopiero wojna o niepodległość pozbawiła ich twładzy, ziemi i majątków, ustanawiając w 'miejsce kolonii niezależne stany, które miały się rządzić demokratycznymi zasadami. Deklaracja Niepodległości z 1776 r. z naturalnej równości wszystkich ludzi wyprowadzała nienaruszalne prawa do życia, wolności oraz dążenia do szczęścia. Demokratyczny charakter .miało także rozszerzenie zakresu czynnego prawa wyborczego po wojnie o niepodległość, cho- 15 ciąż utrzymano jeszcze majątkowy cenzus wyborczy .J?iexwsze dziesięć pop-rawek do Konstytucji nazywane Kartą Praw (Bill of Rights), gwaj^nlujle-wolnośćjsłowaj zgromadzeń, sumienia i drukii oraz równość wobec prawa i ustanawiając sądy przysięgłych, było dalszym krokiem na drodzeTću demokracji. Jednakże praktyka polityczna Stanów Zjednoczonych w pierwszym ćwierćwieczu po zdobyciu niepodległości w dalszym ciągu odbiegała od rzeczywistej demokracji. Dominujące wpływy polityczne miała koalicja bogatych kupców i bankierów z Północy oraz plantatorów z Południa skupionych w obozie tzw. „federalistów". Sprzeciwiali się oni zbyt daleko idącej demokratyzacji i dążyli do umocnienia kontrolowanej przez siebie władzy centralnej. Konserwatywni federaliści odegrali decydującą rolę w procesie przygotowywania Konstytucji Stanów Zjednoczonych z 1787 r.,"~Tctóra w porównaniu z Deklaracją""?epodległości miała dużo bardziej zachowawczy charakter. Coraz bardziej konserwatywne stawały się też rządy dwóch pierwszych prezydentów USA — George'a Washingtona i Johna Adamsa. W opozycji do federalistów powstała pod kierownictwem twórcy Deklaracji Niepodległości Tomasza Jeffersona (nie było go zresztą wśród sygnatariuszy Konstytucji) Partia Republikańsko-De-mokratyczna, reprezentująca koncepcje umiarkowanej demokracji. Partia ta uzyskała silne poparcie różnych grup społecznych, pozostających w opozycji wobec elitarnej koalicji federalistów, i odniosła zwycięstwo w wyborach prezydenckich w 1800 r. Nastąpiło dalsze rozszerzenie praw wyborczych, choć nadal nie zlikwidowano w pełni cenzusów majątkowych. Zwycięstwo republikańskich demokratów zniszczyło federalistów. W tej sytuacji elitarne grupy kapitału i plantatorzy z Południa zaczęli }« poszukiwać możliwości zdobycia wpływów w samej partii założonej przez Jeffersona. W efekcie już wokół prezydenta Jamesa Monroe (1817-^1825), a zwłaszcza Johna Quincy_ Adamsa- (1825—1829) znowu skupiały śfęT konserwatywne elementy. Jednakże właśnie wówczas w pełni zaowocowały najbardziej doniosłe posunięcia polityczne z czasów prezydentury Jeffersona. Pierwszym było zakupienie od Francji w 1803 r. Luizjany, którą to nazwą określano podówczas obszary położone na zachód od rzeki Missisipi, a drugim — ułatwienie imigracji z krajów europejskich i naturalizacji nowo przybyłych w USA. W wyniku nabycia Luizjany zachodnia granica USA przesunęła się aż do Gór Skalistych, a obszar kraju powiększył się dwukrotnie: do 4,5 min km2. Rozległe obszary czekały na zagospodarowanie i osadników. Rozpoczął się okres ekspansji na Zachód i otwartości terytorialnej społeczeństwa, za którą w ślad szła otwartość ludnościowa i społeczna. Państwo amerykańskie w dużo mniejszym stopniu przypominało „terytorialnie" zorganizowany aparat przymusu. Nie tylko na Zachodzie, ale także na Wschodzie poszczególne społeczności lokalne musiały w maksymalnym stopniu uwzględniać interesy wszystkich swoich członków. Wymagało tego samo ich istnienie, każdy bowiem, komu nie odpowiadał ustalony porządek, mógł się niejako „wypisać" z dotychczasowej społeczności i iść dalej na Zachód, aż dotarł do miejsca, w którym znalazł zadowalające warunki oraz mógł mieć wpływ na kształt i decyzje grupy, do której „przystąpił". Na pograniczu i Zachodzie powstawanie nowych społeczności do złudzenia przypominało Locke'ow-ską umowę społeczną. Demokracja, zwłaszcza lo- eiecznością, a trwałość całego pań-o wymagała z kolei godzenia inte-ólnych stanów, co zadecydowało ji władzy na szczeblu federalnym. 17 W 1828 r. masy osadników z Zachodu w połączeniu z kupcami, spekulantami ziemią, politykami i innymi ludźmi, mającymi swoje żywotne interesy właśnie na Zachodzie, zadecydowały o wyborze do Białego Domu generała Andrew Jacksona. Rozpoczął się okres pionierskiej i egalitarnej demokracji, niekiedy nazywanej wręcz „demokracją plebejską". Przyspieszono proces likwidacji majątkowych cenzusów wyborczych także w starszych stanach na Wschodzie. Jeszcze w 1824 r. w wyborach prezydenckich brało udział tylko 27% dorosłych białych mężczyzn, w 1828 r. — około 55%, a w 1840 r. już 78%. Jednocześnie poważnie wzrosła liczba obieralnych stanowisk na szczeblu stanowym i lokalnym. Demokracja polityczna stała się faktem. W następnych dziesięcioleciach zwolennicy pionierskiej demokracji musieli jeszcze tylko pokonać plantatorskie Południe, które także starało się rozszerzyć swoją potęgę na Zachód, by po wojnie domowej ideały Jeffersona i jego następcy Abrahama Lincolna rozciągnęły się na cały obszar USA. Demokracja ta znalazła wyraz w instytucjach partyjno-politycznych, które w znacznej mierze przetrwały w zewnętrznej, organizacyjnej formie aż po dzień dzisiejszy. Tę Jacksonowską egalitarną demokrację, stworzone przez nią instytucje oraz kryjące się w niej niebezpieczeństwa opisał w łatach trzydziestych XIX stulecia najbystrzejszy obserwator życia amerykańskiego, młody arystokrata francuski Alexis de Tocquevillę. Pomińmy iwięc opis, polecając lek-turę*15emofcracji w Ameryce i żywiąc zarazem nadzieję, że wydawcjTjak najszybciej udostępnią znakomite dzieło polskim czytelnikom, i zatrzymajmy się nad przedstawioną wcześniej ideologią tej demokracji. Znajoma wydaje się wizja społeczeństwa, w którym równowaga rozdzielonych władz ma zabezpie- 18 czać dobro jednostek; w którym każdy jest wolny, a wolność ta jest przede iwszystkim prawem do wzbogacania się; w którym bogactwo narodu osiąga się dzięki konkurencji jednostek; w którym pa-' nuje równość polityczna, oznaczająca przede wszystkim równe możliwości wzięcia udziału w konkurencji ekonomicznej, i w którym wreszcie formą rządów ma być demokracja, nie tylko wyrażająca wolę iwiększości, ale także godząca wzajemnie równość z wolnością, z pewną przewagą tej ostatniej. Taką wizję społeczeństwa przedstawił tw-órca liberalnej myśli społeczno-politycznej. John Locke, a po nim rozwijali ją następni liberałowie wczesnego okresu: Blackstone, Milton, Smith, Ricardo i inni. Jest to obraz społeczeństwa kapitalizmu wolnokon-kurencyjnego, w którym drobni i średni posiadacze dominują zarówno pod względem liczebności, jak i pod względem łącznej wartości posiadanego majątku nad wszystkimi innymi grupami społecznymi. Społeczeństwa, w którym nikt w zasadzie nie może wzlecieć zbyt wysoko ani zbyt nisko upaść, toteż równość ekonomiczna nie jest tu problemem zbyt ważnym. Społeczeństwa, w którym władza ekonomiczna jest rozproszona, a więc rozproszeniu musi ulegać także władza polityczna, a przecież demokracja jest w pewnym stopniu rozproszeniem władzy. W sumie jest to obraz społeczeństwa o silnej klasie średniej w pierwszym stadium konkurencji kapitalistycznej, gdy wszyscy stający do konkurencji domagają się przede wszystkim wolności zawłaszczania, która z czasem, prowadząc do koncentracji kapitału, zniszczy tę formę kapitalizmu. O tym jednak stający do współzawodnictwa jeszcze nie myślą, gdyż każdy z nich ma nadzieję, że jemu przypadnie w udziale sukces, a stopniowy wzrost zamożności zdaje się te nadzieje potwierdzać. I takie właśnie było poza Południem społeczeństwo amerykańskie <w drugim ćwierćwieczu XIX w. Ponad trzy czwarte ludności stanowili farmerzy, 19 a zdecydowana większość spośród nich uzyskała ziemie na pograniczu i na Zachodzie. Byli to farmerzy drobno i średniokapitalistyczni, wolni, pracujący na swoich własnych gospodarstwach i coraz częściej wytwarzający towary przeznaczone na rynek. Nie mieli jeszcze zbyt wielkich interesów, które musieliby realizować za pośrednictwem rządu federalnego. Pragnęli jedynie „iwolnej ziemi" i niekiedy (z czasem coraz częściej) podjęcia akcji wobec plemion indiańskich. Ich interesy ekonomiczne realizowały się w wyniku wolnej od interwencji rządu konkurencji. Obok nich, także głównie na Zachodzie, znaleźli się drobni i średni kupcy, bankierzy, spekulanci ziemią i lokalni politycy, którzy najbardziej korzystali z ekspansji na Zachód. I oni pragnęli przede wszystkim wolności, gdyż interwencja państwa mogłaby tylko zagrozić ich interesom. Oni właśnie stanowili trzon partii Jacksona i pierwsi zaczęli wznosić się wysoko, zbiwszy pokaźne majątki na Zachodzie. Drobny i średni kapitał rolny, handlowy i przemysłowy dominował w USA w połowie XIX w. ludnościowo, ekonomicznie i politycznie, a jego interesy najpełniej odzwierciedlała ideologia demokracji liberalnej. Z czasem jednak społeczeństwo uległo zmianom. W latach czterdziestych na Północnym Wschodzie zaczął coraz szybciej rozwijać się przemysł, który w przededniu wojny domowej zrównał się niemal z rolnictwem pod względem globalnej wartości produkcji, a po wojnie dość szybko uzyskał dominację ekonomiczną^ Wraz z rozwojem przemysłu nastąpiła niezwykle szybka koncentracja kapitału, powstały duże skupiska ludności w miastach, zwiększyła się liczba robotników i poważnie zmalał procent drobnych i średnich kapitalistów w całym społeczeństwie amerykańskim. Społeczeństwo się zmieniło, ale demokratyczna wiara w postęp, wolność, równość, konkurencję oraz w doskonałość amerykańskich instytucji spo- 20 łeczno-politycznych nie osłabła. Przeciwnie, uległa wzmocnieniu. Było to w decydującej mierze rezultatem drugiego posunięcia Jeffersona — ułatwienia imigracji i naturalizacji nowo przybyłych imigrantów. Od 1815 ?., ? zwłaszcza od początku lat trzydziestych zaczęły masowo przybywać zza oceanu miliony ludzi z krajów europejskich. Po części byli to emigranci polityczni i religijni, ale stanowili oni teraz, w odróżnieniu od dość znacznego odsetka uchodźców politycznych i religijnych wśród pierwszych kolonistów, niewielki procent imigrantów. W zdecydowanej większości przyjeżdżali zza oceanu ludzie biedni i głodni, uwolnieni w swych krajach macierzystych od poddaństwa, ale nie posiadający żadnych praw politycznych ani możliwości wydobycia się z niedoli. Inni, jak część imigrantów z Niemiec po 1930 r. przybyli już z pieniędzmi po to, by wzbogacić się jeszcze bardziej. Wszyscy imigranci wyrzekali się dotychczasowej ojczyzny, kultury i tradycji, a najczęściej i więzi rodzinnych oraz ryzykowali niebezpieczną wówczas podróż w nieznane. Kompensacją tych poświęceń miała być realizacja w nowej ojczyźnie tych celów i wartości, w których poszukiwaniu przybyli do Ameryki. Cele te zaś przeważnie były realizowane. Emigranci polityczni i religijni znaleźli w Ameryce demokrację i wolność polityczną oraz wolność sumienia i wyznania. Rozwijający się kapitalizm amerykański, obfitość bogactw naturalnych i płodów rolnych, rozległość terenów, które leżały przed osadnikami i wchłaniały nieograniczone — jak się zdawało — rzesze coraz to nowych imigrantów, a z czasem także rozwój przemysłu zaspokajały najistotniejsze potrzeby tych, którzy przybyli zza oceanu w poszukiwaniu chleba, pracy i pieniędzy. Uzyskiwali to wszystko w Ameryce; i jeszcze pod koniec XIX w., gdy asymilacja zaczęła być coraz trudniejsza, każde, nawet najgorsze według standardów amerykańskich warunki życia były dla 21 większości imigrantów rajem w stosunku do skrajnej nędzy, która wygnała,ich z ojczyzny. Osiągnąwszy to, czego szukali, jeszcze silniej wierzyli w Amerykę oraz w doskonałość jej systemu gospodarczego, społecznego i politycznego, dzięki któremu — jak sądzili — jedni przestali być dyskryminowaną mniejszością polityczną lub religijną i stali się pełnoprawnymi obywatelami, inni zaś nareszcie przestali być głodni. I Pochodzili z różnych narodów, mieli za sobą dziedzictwo różnych kultur, mówili różnymi językami i wyznawali różne religie. Byli do siebie podobni tylko w swojej niedoli, w tym, czego szukali za oceanem, i w tym, co tam zdobyli. Wszyscy na równi wierzyli w doskonałość demokracji amerykańskiej i wiara ta była chyba najsilniejszym czynnikiem integrującym ich w jeden naród. L" Do wszystkich spośród nich równie łatwo trafiała filozofia iwolnokonkurencyjnego kapitalizmu. Nikt silniej od nich nie wierzył, że postęp to wzrost zamożności i bogactwa, produkcji i konsumpcji. Dla nikogo formalna równość polityczna nie była tak wielką zdobyczą jak dla tych, którzy opuścili kraje 0 silnych tradycjach feudalnych, ustalających raz na zawsze miejsce jednostki w hierarchii i ograniczających jej możliwości sukcesu. Taką samą zdobyczą było dla nich dopuszczenie do indywidualistycznej konkurencji. I wreszcie, nawet gdy zaraz po przybyciu zostaiwali robotnikami, w większości pragnęli wzbogaciwszy się nieco nabyć kawałek ziemi lub założyć warsztat i zostać nie kim innym jak właśnie drobnymi lub średnimi kapitalistami. 1 w tych dążeniach także byli do siebie podobni. Toteż demokracja w najszerszym, symbolicznym tego słowa znaczeniu była już nie tylko wyrazem interesów najliczniejszej grupy społecznej, lecz przyjęła właśnie mitologiczne — spajające i jednoczące całe niemal jakże zróżnicowane społeczeństwo — funkcje. Demokracja polityczna natomiast, 22 czyli „republika", która — jak pisał Marks ?— w krajach europejskich o długich tradycjach feudalnych była niczym innym jak tylko „formą polityczną przewrotu społeczeństwa burżuazyjnego", w młodym społeczeństwie amerykańskim stała się „zachowawczą formą życiową" ? Powszechność wiary demokratycznej wywarła trwałe piętno na dalszym rozwoju społeczeństwa amerykańskiego. Wiara w ekonomiczny charakter postępu doprowadziła do znanych powszechnie efektów. Produkcja i jej wzrost stanęły na szczycie hierarchii wartości społecznych, a sukces ekonomiczny jednostki stał się najwyższą wartością indywidualną, źródłem prestiżu i wyznacznikiem pozycji społecznej każdego Amerykanina. „Pieniądz jako uniwersalny standard wartości jest nam bliższy niż komukolwiek" — pisał wybitny badacz kultury amerykańskiej Clyde Kluckhohn.2 Podczas gdy w Europie wartości ekonomiczne długo konkurowały i nigdy chyba w pełni nie zwyciężyły tradycyjnych wartości etycznych, estetycznych, obyczajowych, religijnych itp., to w USA zatriumfowały one bardzo wcześnie, wpływając w decydującym stopniu na dalszy rozwój nie tylko gospodarczy, ale także społeczny i kulturalny kraju. Nic więc dziwnego, że właśnie za oceanem wykształciło się pierwsze całkowicie zmaterializowane społeczeństwo. Zwiększenie produkcji i bogactwa, a także z czasem konsumpcji zaspokajało przecież najbardziej żywotne i najważniejsze dla zdecydowanej większości Amerykanów potrzeby; inne zaś pragnienia i wartości były im podporządkowane od samego początku. 1 K. Marks, 1S ?????????'? Ludwika Bonaparte, w: K. Marks, F. Engels, Dzieła wybrane, Warszawa 1949, t. 1, s. 236. 2 ? Kluckhohn, Mirror for the Man: The Relation o/ Anthropology to Modern Life, New York 1949, s. 23. 23 Poczucie równości było jedną z najbardziej rzu-ca^ącycrnsię w oczy cech społeczeństwa amerykańskiego i najsilniej kontrastowało z pofeudalnymi podziałami społeczeństw europejskich. Szokowało ono Tocqueville'a, który łączył poczucie równości z charakterem kolonistów i emigrantów, udających się za ocean, i dowodził, że już w chwili opuszczania kraju rodzinnego emigranci w zasadzie wyzbywali się w stosunku do siebie samych poczucia wyższości i niższości. Szczęśliwi i potężni nie idą boiwiem na wygnanie, a nie ma pewniejszej gwarancji równości między ludźmi niż ubóstwo lub nieszczęście. WLjio«m?iśd_^dMał_jeżJflci^e^dll©--naj^ większe niebezpieczeństwo dla^wolności i demokracji oraz groźbę.....nowej tyranii. Różnica między" Ameryką a nawet już zdemokratyzowaną Europą w dziedzinie poczucia równości społecznej była nadal olbrzymia. Jeszcze pod koniec XIX w. baede-ker dla Europejczyków przybywających do USA ostrzegał ich, iż „od początku powinni się przyzwyczaić do nieistnienia uległości lub służalczości ze strony tych, których mogliby uważać za jednostki niższe społecznie".3 Duch równości, który w konkurencyjnym społeczeństwie sprowadzał się głównie do tego, by zróżnicowanie prestiżu i pozycji społecznych nie było określane jeszcze przed narodzeniem, by nie opierało się ono na sztucznych kryteriach hierarchizacji i nie wypływało z nierówności szans, ale odzwierciedlało zróżnicowanie talentów, pracowitości i przedsiębiorczości, prowadził do przekonania, że ci, którym się nie poiwiodło, są sami sobie winni, gdyż nie wykorzystali lub nawet nie chcieli wykorzystać równych dla wszystkich szans tkwiących w systemie wolnej konkurencji. Egalitarna mitologia tworzyła się jeszcze wówczas, gdy ci, którym się s Cyt. przez S. M. Lipseta w: A Changlng American Cha-racter? w: S. M. Lipset I L. Lowenthal (wyd.), Culture and Social Character, New York 1961, s. 143. 24 nie powiodło, stanowili zdecydowaną mniejszość społeczeństwa; ten zaś, komu udaje się osiągnąć własne cele, mniej niechętnym okiem patrzy na bez porównania nawet większe sukcesy innych. Stąd szeroki zasięg owej wiary w równość oraz łatwość, z jaką weszła ona do mitologii społeczno-politycznej. Poczuciejówności prowadziło do wiary w.bezkla-sowość społeczeństwa amerykańskiego. Wiara ta wyrażała się w przekonaniu, że wszyscy obywatele mają otwartą drogę do najwyższych stanowisk, że nie ma odrębnych i zamkniętych warstw, do których nie mieliby dostępu członkowie niższych warstw społecznych, że żadne warstwy nie mają szczególnych przywilejów, a kontakty społeczne pomiędzy warstwami nie są niczym ograniczone. W ostatecznym efekcie założenie bezklasowości głosiło, że nie istnieją żadne trwałe przeciwieństwa interesów między różnymi płynnymi warstwami społeczeństwa amerykańskiego. Istotę tej wiary w bezklasowość najpełniej ujął Stanisław Ossowski w słowach: „Równość obywatelska, która stanowi artykuł wiary amerykańskiej, polegać ma właśnie na takiej bezklasowości, a nie na zrównaniu pozycji społecznych ani dochodów: każdy obywatel posiada równe prawa i w jakimś sensie równe szanse przy ubieganiu się o niższe lub wyższe stanowiska. Zakłada się, że o nierównościach sytuacji ekonomicznej decydują osobiste kwalifikacje, a nie przynależność klasowa. Natomiast nikt nie neguje istnienia tych nierówności: wielka rozpiętość osiągnięć odpowiada postulatowi wolnej konkurencji." 4 Źródła słabej świadomości klasowej Amerykanów tkwiły w tych samych czynnikach, które zrodziły i utrwalały całą amerykańską mitologię społeczno- ' S. Ossowski, Struktilra klasowa w społecznej świadomości, Łódź 1957, S. 97. / 25 -polityczną — w długotrwałej ekspansji na Zachód, która roztapiała konflikty społeczne; w obfitości bogactw oraz gwałtownym rozwoju przemysłu, które zaspokajały potrzeby większości społeczeństwa; w niejednolitości etnicznej klasy robotniczej, która przesądzała o tym, że konflikty między różnymi etnicznymi grupami robotników były silniejsze od ich wspólnej świadomości klasowej, i wreszcie w rzeczywiście dużo szerszych niż gdzie indziej możliwościach awansu społecznego, znajdujących wyraz w przypadkach robienia zawrotnych karier przez ludzi o bardzo niskim starcie. Decydujące jednak znaczenie w procesie powstawania i utrzymywania się demokratycznego optymizmu Amerykanów w stosunku do struktury społecznej własnego kraju miało zjawisko nazwane przez Stanisława Ossowskiego „tłem kontrastowym". Pierwszym elementem tego tła była wspomniana już różnica między otwartością społeczeństwa amerykańskiego a europejskimi reliktami feudalizmu — dziedziczną przynależnością do stanów, ekskluzywnym charakterem arystokracji itd. Drugim czynnikiem podtrzymującym wiarę w bezklasowość był absolutny podział kastowy na dwie rasy — białą, charakteryzującą się rzeczywiście znacznym stopniem ruchliwości społecznej i możliwości awansu, oraz czarną, w trwały sposób pozostającą na dnie hierarchii społecznej i nie mającą żadnych możliwości awansu do klas średnich. Na tym tle różnice klasowe w ramach białej większości ulegały znacznemu zatarciu. Dzięki temu także trudniej było dostrzegać elitarne instytucje czy też wpływ odziedziczonego majątku na pozycję społeczną obywateli. „To podwójne tło — kasta murzyńska i stare kraje Europy — pozwalało dobremu Amerykaninowi patrzeć na układ stosunków w łonie białego społeczeństwa Stanów Zjednoczonych jako na strukturę harmonijną, dynamiczną i bezklasową. Harmonijną ze względu na brak antagonizmów klasowych i ten- 26 dencji polaryzacyjnych tudzież ze względu na liczebność i prestiż warstw średnich; dynamiczną ze względu na stopień ruchliwości (mobility) jednostek po szczeblach pozycji społecznych." 5 Po dzień dzisiejszy większość nawet tych Amerykanów, którzy uznają istnienie klas w Siwoim społeczeństwie, poszukuje wyróżników pozycji klasowej w dochodzie i bogactwie, a nie w zajmowanym przez jednostkę miejscu w społecznym podziale pracy. Pojęcie klasy sprowadza się zatem do stopnia udziału w dystrybucji produktu społecznego, a nie do udziału w procesie produkcji, co zresztą jest zgodne z całym systemem wartości i sposobem myślenia, w którym pieniądz jest głównym wyznacznikiem prestiżu i statusu społecznego. Egalitaryzm bezpośrednio wiązał się z intensywną konkurencją i z indywidualizmem. W sytuacji, w której miejsce jednostki w społeczeństwie nie było określane przez sztywny system sztucznych kryteriów, każdy Amerykanin musiał je sobie zdobyć sam. Konieczność zdobywania pożądanego miejsca w społeczeństwie wiązała się z niepewnością własnego statusu społecznego. Ludzie na ogół nigdy nie są zbyt pewni niedawno zdobytej pozycji. W społeczeństwie amerykańskim, w którym majątek, a wraz z nim odpowiednie miejsce w hierarchii prestiżu społecznego przeważnie były zdobyte bardzo niedawno, niepewność statusu była silniejsza niż gdzie indziej. Stąd też wywodzi się cechujące Amarykanów dążenie do zakładania ekskluzywnych klubów towarzyskich, dodawanie do nazwisk tytułów zawodowych i podkreślanie innych wyznaczników pozycji społecznej. Tylko pozornie owo poszukiwanie znaków wyróżniających pozostawało w sprzeczności z demokratyczną i egalitarną wiarą; w rzeczywistości było ono jej bezpośrednią konsekwencją. Tam bowiem, gdzie podziały 5 Tamże, s. 99—100. 27 społeczne i świadomość klasowa są głębokie, miejsce jednostki w hierarchii społecznej jest rozpoznawane z łatwością i nikt na ogół nie ma co do niego wątpliwości. W Ameryce natomiast trzeba było swoje miejsce w społeczeństwie podkreślać i zaznaczać niejako sztucznie, gdyż w innym przypadku mogłoby ono być niewidoczne. Najprostszą i najbardziej widoczną metodą podkreślania własnego statusu było i nadal pozostaje — zgodnie z całą zmaterializowaną hierarchią wartości — ostentacyjne podkreślanie własnego bogactwa. I tak np. po dziś dzień Teksas, kraina największej liczby nuworyszów, znany jest z dość prostackiego obnoszenia się z nowo zdobytymi fortunami. Przedsiębiorca naftowy o milionowych dochodach, nie nosząc najbardziej kosztownych ubrań, nie jeżdżąc robionymi na specjalne zamówienie samochodami, nie budując najbardziej wystawnych domów czy wreszcie nie zakładając fundacji, nie mógłby się w niczym odróżniać od średniaka, którym był niedawno on sam lub jego ojciec. {"Niepewność własnego statusu społecznego skłaniała więc awansujących w hierarchii społecznej Amerykanów do podkreślania Siwoich indywidualnych osiągnięć. Z drugiej jednak strony ta sama niepewność skłaniała pozostałych Amerykanów do konformizmu. O ile Europejczycy na ogół nie czuli się zagrożeni, gdy podtrzymywali tradycje poprzednich pokoleń, o tyle przeciętni Amerykanie nie czuli się pewnie, dopóki nie mieli modnych ubrań, mebli, samochodów itp. Niemożliwość podążania za zmieniającą się modą groziła bowiem niebezpieczeństwem utraty poprzednio uzyskanego prestiżu w oczach innych, a trudno o większą wrażliwość na opinię sąsiadów niż w demokratycznym i egalitarnym społeczeństwie. Dążenie do „równania ku klasom średnim", a następnie do wybicia się spośród tych klas bez wątpienia było istotnym czynnikiem rozwoju, 28 zwłaszcza ekonomicznego, Stanów Zjednoczonych, przede wszystkim w okresie ekspansji, a potem industrializacji opartej na zasadach wolnej konkurencji. Z czasem jednak, wraz z koncentracją kapitału, rozwojem nowoczesnych korporacji oraz przemianą całego kapitalizmu amerykańskiego, silnie utrzymujący się w mitologii społecznej indywidualizm często bywał czynnikiem opóźniającym dalszy postęp i przyczyniał się do narastania trudnych problemów społecznych. Twórcy Stanów Zjednoczonych, a potem obywatele niepodległego państwa i przybywający zza oceanu imigranci na ogół znajdowali w Ameryce to, czego szukali — jedni tolerancję religijną i swobody demokratyczne, inni ucieczkę od nędzy i godziwe warunki życia, jeszcze inni szanse pomnożenia swego bogactwa. Z zadziwiającą obcokrajowców zgodnością byli przekonani o doskonałości swego systemu gospodarczego, społecznego i politycznego. Wiarę tę przekazywali na zasadzie tradycji i zdobyczy, których należy bronić, następnym pokoleniom. Te istotnie ją pielęgnowały i nawet wówczas, gdy rzeczywistość zaczęła coraz bardziej odbiegać od pierwotnego ideału, zaufanie do systemu utrzymywało się. Z czasem znalazło ono wyraz w najwyższej, ale zarazem bardzo niebezpiecznej formie. Otóż Amerykanie uwierzyli w prymat moralny zasad, na których opierał się ich system społeczno--polityczny, w uniwersalną doskonałość tego systemu ?— i z zadziwiającą łatwością uznali za swoje posłannictwo rozprzestrzenianie własnego modelu społeczeństwa najpierw na Zachód, ku wybrzeżom Pacyfiku, a potem w świat. W ten sposób zrodził się mesjanizm amerykański. Idea misji miała długie tradycje za oceanem. Sięgały one jeszcze pierwszej połowy XVIII w., gdy purytanie w Nowej Anglii zaczęli realizować swój teokratyczny eksperyment. Wiara w szczególną 29 opiekę boską była wśród nich powszechna. Oni mieli być wybrani przez Boga i wysłani za ocean, by wśród puszczy w warunkach naturalnej niemal dzikości stworzyć nowe państwo — Świętą Wspólnotę (Holy Commonwealth), której nie mogli zbudować w Europie. W nich miała przejawiać się chwała boska i oni mieli urzeczywistnić Królestwo Chrystusowe. Jeden z pierwszych pisarzy amerykańskich, purytański duchowny, Cotton Mather w swym dziele Magnolia Christi Americana opisywał przywódców Nowej Anglii jako aktorów w dramacie boskim. Bogu bowiem dziękowali purytanie za wszystko, a iwierze w swą misję dokonywaną pod stałą opieką sił nadprzyrodzonych w poważnym stopniu zawdzięczali powodzenie przedsięwzięcia realizowanego w warunkach, które mogłyby odstraszyć i zniechęcić najdzielniejszych podróżników. „Historia pierwszych dziesięcioleci Nowej Anglii jest znamiennym przykładem, wskazującym, że doktryna, według której człowiek nie działa iw myśl swego wolnego wyboru, lecz jest w głównej mierze przyjmującym z góry określoną rolę aktorem w dramacie kosmicznym, może być silniejszym bodźcem do olbrzymiego wysiłku i skuteczniejszą siłą moralną niż jakakolwiek doktryna ludzkiej wolności." 6 Misyjny charakter osadnictwa kolonialnego znajdował wyraz w różnorodnych formach. Do tej tradycji z łatwością można było nawiązać już w całkiem świeckim, politycznym sensie w niepodległych Stanach Zjednoczonych. Tomasz Jefferson w liście do Josepha Priestleya z 19 czerwca 1802 r. pisał: „Nasze obowiązki nie : ograniczają się tylko do naszego własnego społeczeństwa. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że działamy w imieniu całej ludzkości,"7 Często też 8 H. w. Schneider, The Purltan Mind: Ann Arbor 1961 s. 34—35. 7 Cyt. za S. K. Padover, Thomas Jefferson and the Foun-dations of American Freedom, Princeton 1965, s. 120—121. 30 powtarzał, że dobrodziejstwa oferowane przez de-_ mokratyczną republikę powinny zostać udostępnione innym. Sami zaś Amerykanie nie mieli na ogół wątpliwości, że ich idee i instytucje byłyby błogosławieństwem dla innych narodów, bo przecież wierzyli, że są one błogosławieństwem dla nich samych. Na tym tle zrodziła się w okresie ekspansji na Zachód idea „objawionego Przeznaczenia" (Manifest Destiny). Głosiła ona, że powierzonym przez Boga i Naturę celem Ameryki jest rozszerzenie terytorium USA aż po Pacyfik i założenie tam demokratycznych instytucji, stworzenie wolności i równości oraz społeczeństwa dobrobytu opartego na zasadach wolnej konkurencji. Tam właśnie, na Zachodzie, miał powstać nowy człowiek, całkowicie już oderwany od dawnych tradycji i związany tylko z przy-szłością, polegający na sobie i sobie wszystko zawdzięczający. Thomas Hart Benton, jeden z twórców idei „objawionego Przeznaczenia" często powtarzał w Senacie amerykańskim, że Amerykanin stanie się nowym Adamem, a Zachód będzie no- j wym Edenem. Idea „objawionego Przeznaczenia", podobnie jak i inne prawdy amerykańskiej mitologii społeczno--politycznej) zrodziła się i umacniała spontanicznie. Podobnie jednak jak cała mitologia, z czasem idea misji zaczęła spełniać bardzo określone funkcje polityczne. Trudno bowiem nie zauważyć, jak znakomicie pokrywała się ona z rzeczywistymi interesami gospodarczymi i politycznymi Stanów Zjednoczonych. Misją cywilizowania obszarów położonych na zachód od Missisipi uzasadniano nabycie Luizjany. W ten sam sposób podbudowywano tezę o konieczności przyłączenia Teksasu, a nawet — jak chcieli niektórzy — całego Meksyku do USA w latach czterdziestych XIX w. Amerykanizacja miała być dobrodziejstwem dla „niższych rasowo" i cywilizacyjnie sąsiadów. 31 Zaraz po zagospodarowaniu całej Ameryki pod koniec XIX w. mesjanizm amerykański skierował się ku innym kontynentom i towarzyszył narodzinom imperializmu gospodarczego oraz politycznego. „Cywilizowanie" i demokratyzowanie świata było najczęściej głoszonym uzasadnieniem aneksji Puerto Rico i Filipin oraz wojen z Hiszpanią i całej zamorskiej ekspansji gospodarczej i politycznej. Dużo rzadziej natomiast ujawniano publicznie rzeczywiste źródła tej ekspansji. Uczynił tak senator Albert J. Beveridge ze stanu Indiana, który w 1899 ?., wzywając do zdobycia przez USA kolonii, mówił: „Dziś nie jesteśmy już w stanie skonsumować wszystkich naszych płodów rolnych. Produkujemy więcej dóbr, niż możemy iwykorzystać. Dlatego musimy znaleźć nowe rynki zbytu, nowe lokaty dla naszego kapitału i nowe miejsca pracy dla naszej siły roboczej." 8 Jednakże dużo bardziej chwytliwą w samym społeczeństwie amerykańskim i częściej stosowaną metodą uzasadniania ekspansji była zawsze cywilizacyjna i demokratyzująca misja Ameryki wobec świata. Wybiegnijmy nieco naprzód i doprowadźmy do końca zarysowaną powyżej kwestię, gdyż problemy polityki zagranicznej USA nie będą w zasadzie przedmiotem naszych dalszych rozważań. Pokonanie silnych w dziewiętnastowiecznej Ameryce tendencji izolacjonistycznych nadało nowy charakter mesjanizmowi amerykańskiemu. W XIX w. jego celem była kolonizacja samej Ameryki, w stosunku natomiast do innych krajów Amerykanie uważali, że ich demokratyczny eksperyment powinien działać siłą przykładu, a nie bezpośredniego zaangażowania za granicą. Jednakże ze wzrostem potęgi i imperializmu zrodziło się przeświadczenie, że sam przykład nie wystarcza i trzeba 8 Cyt. za R. N. Current, ?. ?. Williams i F. Freidel, American History, New York 1965, s. 541. 32 działać poprzez bezpośrednią i (leadership), które należy rozpoc; ków. Prezydent Wilson posuń ?? _, n4$. ke i przywództwo Eksperyment ten rozpoczął > ^yP? narodom. ^ *la przełomie wie- gdy mówił, ze „świat musi zosk .^Ykrok naprzód, demokracji". Jeszcze dalej zas> *abezpieczony dla Roosevelt i inni, gdy uznali, że 4$ jSlin Delano giej wojny światowej na Stą4 zak(0nCzeniu dru-ma spoczywać odpowiedzialnych Ziedn0czonych łego świata. Ten „liberalny > ^tj-edość ca-swych licznych proroków, ta^ V P „ znalazł ce, który w latach czterej iafHenry R. Lu-„Stulecia Amerykańskiego" ,%*** " ? slogan Mesjanizm jako parawan ??. Century). nym społeczeństwem rzeczy- ed włas- darcze i strategiczne przyczyrA ^[(Jesy gosp0-akceptacji przez społeczeństwo>ie do początkowej wencji -w Indochinach. Trądy 4^ , %?? inter-„zrodziło wsrod Amerykanów \ ?*2???? misji penahzm» - przekonanie, że ^%tvmentalny iro-mnych narodów, co ma ^%? wyiemy lepiej od W swoim najgorszym wydani^ ,„h interesom- tego, by być nie tyle reformat,????? ono nas do konawcą własnych wyroków V, sądzia i wy-taką właśnie rolę odegraliśmy V ' . iata __ bo sał z rozgoryczeniem Arthur ? W , fflie" — pi- Nie ma jednakże nic bardafeA gchlesinger, Jr.9 zbyt daleko posunięte PocW %? jecznego niż me w Indochinach stało się olb ?. niepowodzeniem dla Amerykanów, nie tylj^J " r0zczarowa-tarno-pohtycznych, lecz przec^ ;>e względów mili-ze wykazało fałszywość załoj?^???? dlatego, przydatności systemu ????????^p0Wszechnej stkich narodów o najbardziej ?, - kulturach i tradycjach. rt . ? ^kiego dla wszy-Dziś >ąVet różnorodnych ^c coraz większa ' A. M. Schlesinger, Jr, Vietnam. w: The Crisis of Confldence. Meas *.c America, Boston 1969, s. 157. ' fe s«ons of the ???????. 3 Osiatyński 4er and Violence i" 33 1 - I! II 1 6008 X liczba Amerykanów zdaje się rozumieć, że każdy naród ma prawo sam decydować o tym, co jest dla niego przydatne, a tradycyjne ideały amerykańskie mają w najlepszym wypadku zasięg ograniczony do własnego kraju. Dopiero Wietnam stał się więc spóźnioną, ale konieczną lekcją relatywizmu dla społeczeństwa amerykańskiego przesiąkniętego tradycyjną wiarą we własną doskonałość i w regeneracyjną misję Ameryki wobec „cierpiącego rodzaju ludzkiego". Połączone w symbolicznym pojęciu „demokracji amerykańskiej" ideały postępu ekonomicznego, wolnej konkurencji, indywidualizmu, wolności i egalitaryzmu legły u podstaw amerykańskiej mitologii społeczno-politycznej. Powszechna niemal wiara w doskonałość systemu nie tylko zapewniała wyjątkową jednolitość społeczeństwa, ale także nadała tym ideałom uniwersalny w mniemaniu Amerykanów charakter. Ideały te powstały w określonym czasie i wyrażały konkretne, łatwo dające się zrekonstruować interesy społeczeństwa czy też niektórych jego grup. Pod wpływem różnorodnych czynników utrwaliły się one i wykazywały żywotność także wówczas, gdy społeczeństwo amerykańskie uległo zasadniczym zmianom. Utrzymały się, lecz zaczęły spełniać nowe funkcje. Będąc rdzeniem narodowych tradycji, były zarazem wykorzystywane przez różne grupy w różnych celach i powodowały różnorodne rezultaty. W dalszym ciągu niniejszych rozważań spróbujemy dociec, jaką rolę odgrywała tradycyjna mitologia społeczno-polityczna w rozwoju Stanów Zjednoczonych i jakim ulegała przemianom. Najpierw jednak dokładniej przyjrzyjmy się głównym czynnikom tworzącym i podtrzymującym tę mitologię — ekspansji na Zachód oraz imigracji. Rozdział II GRANICA Pojęcie granicy ma zupełnie inne znaczenie w Europie i w Ameryce. W Starym Świecie oznaczało ono najczęściej ufortyfikowaną linię pomiędzy zaludnionymi i zagospodarowanymi obszarami różnych państw; za oceanem natomiast granica oddzielała zagospodarowane tereny od zaludnionych przez Indian, lecz nie zagospodarowanych w sposób trwały obszarów łatwej do zdobycia „wolnej ziemi". Najbardziej zaś charakterystyczną cechą granicy amerykańskiej była jej płynność: stałe przesuwanie się na Zachód. Znaczenie granicy w historii amerykańskiej nie było przedmiotem studiów historyków czy pisarzy amerykańskich w XIX w. Zbyt głęboko tkwili oni sami w procesie, który wydawał im się zupełnie naturalny, by zwracać nań szczególną uwagę. Dopiero pod koniec XIX w., gdy już niemal cały obszar USA był zagospodarowany, rola granicy uwypukliła się bardziej i zaczęto prowadzić szersze studia nad tym problemem. Rozpoczął je wybitny historyk, twórca całej nowoczesnej amerykańskiej na