16720

Szczegóły
Tytuł 16720
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

16720 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 16720 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

16720 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

WIERSZE zawsze s� wolne o� POEZJA UKRAI�SKA W PRZEK�ADACH BOHDANA ZADURY I I \ WIERSZE zawsze s� wolne EMMA ANDIJEWSKA JURIJ ANDRUCHOWYCZ NATA�KA BI�OCERKIWE� ANDRIJ BONDAR JEWHEN BRUS�YNOWSKI MYKO�A CHO�ODNY WO�ODYMYR CYBULKO HRYHORIJ CZUBAJ NAZAR HONCZAR O�EKSANDR IRWANE� IWAN �UCZUK WASYL MACHNO KOSTIANTYN MOSKA�E� WIKTOR NEBORAK DMYTRO PAW�YCZKO HA�YNA PETROSANIAK MYKO�A RIABCZUK ROMAN SAD�OWSKI OSTAP S�YWYNSKI SIERHIJ �ADAN WIERSZE zawsze s� wolne POEZJA UKRAI�SKA W PRZEK�ADACH BOHDANA ZADURY Wst�p i T� ksi��k� m�g�bym nazwa� niechcianym, a w ka�dym razie nieplanowanym dzieckiem. Jeszcze �wier� wieku temu pr�dzej bym si� - to ma�o wyszukane, ale prawdziwe por�wnanie - �mierci spodziewa�, ni� tego, �e b�d� kiedy� t�umaczy� wiersze ukrai�skich poet�w. Otwieraj� t� antologi� (? - antologi� jednego t�umacza) wiersze Dmytra Paw�yczki (r. 1930), zamykaj� Ostapa S�ywynskiego (r. 1978). Jej uk�ad przypadkiem odpowiada mniej wi�cej przebiegowi mojej przygody z ukrai�sk� liryk�. Zacz�a si� od Paw�yczki - i mia� to by� tylko epizod. Ten epizod zapocz�tkowa� trwa�e znajomo�ci i - mo�e wolno mi tak powiedzie� - przyja�nie. Zalet� tej antologii jest jej wieloraka niereprezentatywno��. Myko�a Riabczuk, dla przyk�adu, kt�ry by� w 1989 roku moim przewodnikiem po absolutnie nieznanym dla mnie w�wczas �wiecie ukrai�skiej literatury i rzeczywisto�ci, bardziej jest pewnie postrzegany w swym kraju jako krytyk czy w ostatnich czasach politolog ni� poeta. Iwan �uczuk, dla przyk�adu, pisze teraz zupe�nie inne wiersze ni� te, kt�re swego czasu t�umaczy�em. A jednak mimo wszystko �w brak reprezentatywno�ci uwa�am za atut, mam nadziej�, �e nie pr�buj�c odzwierciedla� �adnej hierarchii ani �adnej hierarchii budowa�, zbi�r ten na zasadzie pars pro toto pokazuje jednak wielog�osowo�� i bogactwo wsp�czesnej poezji ukrai�skiej. Co nas poci�ga? My�l�, �e w r�wnej mierze podobie�stwa i r�nice. W odpowiednich proporcjach; co�, co jest takie samo, nie budzi zainteresowania; co�, co jest absolutnie odmienne od tego, co znamy - te� nie jest atrakcyjne. Wydaje mi si�, �e mn�stwo rzeczy dla polskiego czytelnika mo�e w poezji ukrai�skiej by� atrakcj� - prostota i m�dro�� najnowszych wierszy Dmytra Paw�yczki, nadrealizm tak specyficznie spleciony z ludowo�ci� u Hryhorija Czubaja, Kostiantyna Moska�cia, czy Wo�odymyra Cybulki, m�odzie�czo��, karnawa�owo��, witalno��, poczucie humoru Bubabist�w, hucpa i plebejsko�� Myko�y Cho�odnego, �postmodernizm" Jewhena Brus�ynowskiego, wyciszony - a jak�e wyrazisty - liryzm Ha�yny Petrosaniak. Spos�b, w jaki to, co spo�eczne, co zbiorowe, ��czy si� z do�wiadczeniem jednostki. Wydaje mi si�, �e poeci ukrai�scy s� w stanie potr�ca� takie emocjonalne struny, kt�rych dotkni�cie przez poet� polskiego sko�czy� musia�oby si� niechybnie katastrof� �mieszno�ci. Ci z Pa�stwa, kt�rzy nie wiedz� o czym my�l�, zechc� przeczyta� �Konia J�zefa Poniatowskiego" Paw�yczki albo zajrze� do wierszy O�eksandra Irwancia. Bohdan Zadura DMYTRO PAW�YCZKO *** Przyszed� kupiec z czerwonymi oczami, Na podw�rzu co� m�wi� do taty, Potem sakiewk� wyci�gn�� z groszami I za moje dzieci�stwo zap�aci�. Now� koszul� na siebie w�o�y�em I ocieraj�c w r�kaw �zy ukradkiem, Na sznurku smutne ciel� prowadzi�em Za starym kupcem do czarnej jatki. I krew �cieka�a ze s�o�ca jak z no�a Tam, gdzie za lasem ko�czy si� ju� ziemia. My�la�em, co ja, co ja powiem, Bo�e, Kiedy mnie krowa zapyta, gdzie cielak. Do chaty sznurek przynios�em, na ��ko Bez s�owa pad�em i przez sen swej matki Obecno�� czu�em, s�ysza�em, jak smutno Wzdycha, z�ot�wk� dziel�c na podatki. Jak wiatr na poddaszu potem szeptem Za dusze stworze� wszystkich si� modli�a I oczy�ci�em si�, jak gdyby we �nie W siwym szele�cie modlitw mnie obmy�a. Do dzisiaj - tylko sen sklei powieki, S�ysz� ten matki cichy nocny lament I biegn� po�r�d ojca niw dalekich, Gdzie krwi� s�oneczn� trawy pochlapane. 1965 CYMBA�Y By� u nas cymbalista, m�ody czarodziej muzykant, Skaka�y jak rozbrykane �rebi�tka palce jego r�ki -Cymba�y brzmia�y jak dzwony, dzwoni�y jak srebrna osika, Jak k�osy, kt�re bij� na widnokr�gu o b��kit. Zna�y go g�ry dalekie i znany by� po�r�d dolin: Twarz - ksi�ycowy wiecz�r, zb��kany w g�stym borze. W niedziel� siedzia� graj�c na progu swej stodo�y I ludzie szli do niego, dom omijaj�c Bo�y. 1 I Nie kocha� pop go, pi�ci� wygra�a� na ambonie: - To cz�owiek nie nasz! W ciemne zapl�tany sprawy! Gazdowie! Wy w tych strunach jak w postronkach konie! Ukorzcie si� i m�dlcie! Czart powozi wami! Mo�e i �y� w cymba�ach pomocnik zwinny, ale Tak po tych strunach skaka�, �e ludzki wzrok c� wart? Sam cymbalista o nim niejeden raz zuchwale Mawia�: - Patrzcie, jest dusza, a cia�a nie ma czart. Wypisz-wymaluj - inni m�wili - kozio�eczek, Czarnym meszkiem na g�bie przypomina trzmiela. Kt� uwierzy pogwarkom ko�o pustych beczek, Gdzie� w przedsionkach biesiad, w podw�rkach wesela? - Ja wam, kumie powiadam, on taki jak mucha! -Ja wam, kumie, powiadam, on jak komar i�cie! -Wiedzieli tylko jedno, �e to zawierucha Kominem z chmur str�ci�a dziadyg� cymbali�cie. Prosto w garnek ze wrz�tkiem wpad� diabe� lilipuci, Za ogon go wyci�gn�� grajek i och�odzi�, Powoli - nie bez kija, rzecz jasna - gra� nauczy� I grali teraz razem powiatu budz�c podziw. Cymbali�cie, m�wili, sprzyja�o w �yciu szcz�cie, Z biesem si� nie rozstawa�, to si� mu i szcz�ci�o: Na g�owie swej go nosi�, skrywszy we w�osy g�ste, By mu samemu w domu w cymba�ach si� nie cknilo. Przewierci� czart kapelusz, patrzy� na �wiat przez denko. Wsz�dzie bywali, tylko w cerkwi ani razu. �mia� si� grajek - u ludzi tu z rozumem cienko -I cymba�y na �cianie powiesi� miast obraz�w. Nie kocha� pop go, pi�ci� wygra�a� na ambonie: - To cz�owiek nie nasz! W ciemne zapl�tany sprawy! Gazdowie! Wy w tych strunach jak w postronkach konie! Ukorzcie si� i m�dlcie! Czart powozi wami! Pytano go - czemu? M�wi� - modl� si� w domu i szczerze, Wiar� w Boga podtrzyma� przecie� to diab��w praca! I na z�o�� zacz�� drwi� z nich, niewidzialnego przecher� Przy ludziach naumy�lnie traktowa� tak jak brata. Za oszewk� wlewa� sobie kieliszek okowitki, Kropelk� z dna - na struny: �No m�j diabe�ku, na�ci!" Mdla�y dziewki, parobki, wszyscy spoceni do nitki, A bies siek� kopytami, drobi�, w przysiadach ta�czy�. I graj�c tak, na paluszku wirowa� jak wrzeciono, To zastyga� na moment, to mkn�� jak na �wist bata. Kiedy niebiosa sp�dnic kr��y�y nad nim szalone, Zabawia� si� na strunach jak w cyrku akrobata. Wzrok cymbalisty ja�nia� jak zima w s�o�cu bia�a, R�ce podnosi� w g�r�, instrument kolanem trz�s� wraz. Bies rechota�, gzi� si�, w�cieka� si� w cymba�ach -Raz jeszcze, raz jedniutki, prosili, no jeszcze raz. Na ostatek jeszcze raz, Nie kochajcie, dziewki, gazd, Nie legajcie w przebi�niegach, Bo wam zimno �y� ju� nie da. Albo dosy�, albo jeszcze, Bo ju� boli popod sercem, Gin�, ludzie, nie od ch�odu, Graj�e, graj�e, tudu-rodu, Graj! Kiedy wraca� grajek z wesela lub �wi�ta innego, Na plecach bola�y struny, poobijane jak kostki, Dzieciarnia za nim bieg�a i patrz�c na niego Czartu pokazywa�y j�zyk i fig� wyrostki. Ko�ce strun niby chwo�cik by�y albo rogi, On nie zwa�a� na dzieci t�um rozzuchwalony. Pielgrzymi, co z przeciwka szli, schodzili z drogi Lub m�wili dobitnie (ka�de s�owo osobno): - Niech b�dzie pochwalony! Kto� czasem poca�owa� chcia� go na powitanie Lub sprawdzi�, co na dobre s��wko te� on powie. A on pyta�: - No, jak tam? Poca�unki dzi� na targu tanie? I kark jak byk przegina�, cofaj�c sw� g�ow�. Nie kocha� pop go, pi�ci� wygra�a� na ambonie: - To cz�owiek nie nasz! W ciemne zapl�tany sprawy! Gazdowie! Wy w tych strunach jak w postronkach konie! Ukorzcie si� i m�dlcie! Czart powozi wami! �i Noc� do niego przyszli, wyrwali z r�k cymba�y, Rzucili na pod�og� i zawo�ali: �Przy�wie�!" Na jego oczach �ez pe�nych je siekierami r�bali, W drzazgach czarta szukali, lecz nie znale�li nigdzie. Umilk� grajek na wieki, jakby milczenie �lubowa�. Przez rok - do matki nawet - z ust mu s�owo nie sfrunie. I pewnego wieczora w swej stajni si� zaryglowa� I na kr�tkiej, na siwej, na martwej powiesi� si� strunie. 1 f i I 1966 KIJ�W W MAJU Kij�w w maju na rozkwit�ych kasztanach, jak na olbrzymich spadochronach, unosi si� w niebo, p�ynie nad Ukrain�, �wieci gwiazdami sobor�w. Ksi���ta, metropolici, dru�ynnicy, kagiebi�ci, dysydenci, czerwoni niewolnicy, akademicy, deputowani, bardowie, kurwy wychodz� z mogi�, z budynk�w, z przej��, z restauracji, z metra bior� si� za r�ce - boj� si� wypa�� z lec�cego Kijowa w kosmiczn� otch�a�. Panuje mi�o��. Ale kwiat opada, rozwiewaj� si�, rw� spadochrony kasztan�w, miasto siada na swoje miejsce, zamykaj� si� budynki, restauracje, mogi�y, - najlepiej czuj� si� na ziemi. Jednak ludzie nie chwytaj� si� za r�ce, chodz�, chowaj�c oczy jedni przed drugimi, a kwiat opada, spada, miasto siada na swoje miejsce. �WIERKI Siekiera ojca tkwi w pniaku, wbita A� po sam brzusiec -�wierki zdyszane pierzchaj� w strachu, &�T� uciec. Pi�a wygina si� i napr�a, Ryba z�bata. - No, wskazuj drzewo, kt�re zr�biemy! -Powiada tata. A ja wybieram, jak po jarmarku Oczami biegam. Zda si� �adniejszy mi taki �wierczek, Kt�ry nie z brzega. - Ten najsmuklejszy! - Nie, m�j ch�opczyku, Szkoda go chyba! - No to ten �adny, w igliwiu srebrnym, Co l�ni jak ryba! - �al go! - Wi�c mo�e ten osmalony, Omsza�y spodem! - Ej nie, niebo��, zrobiliby�my Tym wielk� szkod�! - No to ten czarny, powykr�cany, W smole jak dratwa! -1 tego szkoda! Troch� podro�nie I b�dzie tratwa. - A ten, co niby �wieczka skrzywiona, Jak w parastasie? - Ej, nie! I on si� te� wyprostuje 0 swoim czasie. Tak chodzili�my mi�dzy �wierkami, �mieszni z�odzieje. - W domu si� jeszcze zastanowimy, Wr�cim w niedziel�!... Przesz�o czterdzie�ci lat. Pos�uchajcie -Szumi �ywica 1 s�o�ce �piewa niby dziewica. Wietrzyk figluje. 10 Czemu tak smutno jest mi we wszystkich Krainach �wiata? Wysokie �wierki stoj�, pytaj�: A gdzie tw�j tata? PIERWSZY RAZ Wszystko ju� by�o. W niczym nie ma nowo�ci. �y�em kiedy� na tej ziemi, zmaga�em si� z marnymi my�lami, usi�owa�em posi��� prawd�, umiera�em i teraz ju� nie wiem, po co urodzi�em si� po raz drugi, a mo�e trzeci. Tak to jest, ale bez zakwit� dzisiaj o �wicie, jak gdyby modra tunika w g��bi niebieska, oblamowana po brzegach b��kitem sp�yn�a na ziemi� z plec�w bogini. Zamar�em z podziwu, nigdy w �adnym swoim �yciu nie widzia�em takiego pi�kna, zapachu takiego nie ch�on��em, nie wyobra�a�em sobie. Zanurzy�em g�ow� w krzak bzu jak ko� - w kop� siana. Do oczu mi przylgn�y b��kitne fa�dy dziwnej szaty. Co si� sta�o? No co? Pierwszy raz zakwit� bez, przynajmniej tak mu si� wydaje, pierwszy raz go zobaczy�em i pierwszy raz sta�em si� koniem, i pierwszy raz swoje spojrzenie owin��em w b��kitny jedwab. 11 Rozplot�y si�, rozsypa�y, rozpad�y Jak warkocze wrze�niowe dni. Jeszcze k�pa� si� z tob� chcia�bym, A ju� jesie� pod oknem brzmi. Rzeka wzi�a dobre gwiazdy, kt�re Ca�e lato spada�y w g��bin�, Z ptakami na bia�ej g�rze Pr�bujemy gorzk� jarz�bin�. Mo�e by nam polecie� jak one, Za latami m�odo�ci w wir run��. Czy�by nasze skrzyd�a poz�ocone Nie umia�y ich �ladem pofrun��? Ja ci zimowe dni srebrem tkane W warkocz siwy splot� jak w�osy; Tylko gwiazdy, w szcz�ciu wyk�panej, Nie odnajd�, z morza nie przynios�. FOTOGRAFIE Na starych fotografiach, gdzie jestem taki jeszcze m�ody, . mnie nie ma. S� tam jacy� podobni do mnie ludzie, ale mnie nie ma. -..-.. ,; � Nie ma tam mojej siwizny, zm�czenia ani smutku. I gdzie to wszystko by�o, kiedy si� fotografowa�em? Ch�opiec, kt�ry na mnie patrzy z tych zdj��, nie wie, jak do mnie przem�wi�. I zwraca si� tak delikatnie: �tato!" Me jestem twoim ojcem, c�fopcze, i ty nie jeste� moim synem. Co prawda, spotykali�my si� kiedy�, ale kiedy, gdzie i po co, nie pami�tam. 12 NA BOSAKA M�j dziadek powiedzia�: jak umr�, nie obuwajcie mnie, chc� wej�� na tamten �wiat boso. Kiedy le�a� na ��ku patrzy�em na jego stopy. By�y czarne, grube, miejscami poprzebijane. Sk�ra na palcach i pi�tach by�a ��ta, jak wosk, ale po bokach w szczelinach czernia�y smugi, nape�nione nasz� ziemi�. Kol�ce �cierniska i pokosy na tych stopach nie zostawi�y �adnego �ladu wypr�bowane miejsca - to by�y �lady gwo�dzi, jakie wbija�y si� w dziadkowe nogi. kiedy miesza� glin�, �eby ni� wysmarowa� drewniane �ciany naszej chaty i stajni.. Sk�d bra�y si� te gwo�dzie w glinie, nie wiedzia� nikt, ale by�y tam, wielkie, zardzewia�e, ostre, jak przeznaczone na ukrzy�owanie. M�j dziadek wierzy� w Boga, chcia� na tamtym �wiecie pokaza� swoje stopy, podobne do n�g Zbawiciela, i mu si� uda�o. NAPARSTEK W Pradze, w Z�otej Uliczce, w�ziutkiej, zamkni�tej, jak naparstek, kupi�em naparstek i ucieszy�em si�, jak dziecko. Moja matka, gdy by�em ma�y zgubi�a naparstek 13 i kaza�a mi go szuka� w sporyszu na podw�rzu, ale go nie znalaz�em... Pokazywa�a pok�uty opuszek palca w kt�ry zasz�a czarna ziemia i skar�y�a si� na mnie, �e nie znalaz�em naparstka. Mojej matki ju� nie ma i mnie ju� prawie nie ma, ale jest w mojej r�ce naparstek, gor�cy, pe�en ciep�a, jakby go zdj�a przed chwil� z palca moja matka. Ona nigdy nie by�a w Pradze, w Z�otej Uliczce, ale spogl�dam w okna cudzych dom�w, tak jakby zaraz mia�a si� pokaza� w jednym z nich i powiedzie�: �Nareszcie znalaz�e� m�j naparstek, a m�wi�e�, �e go nie ma!" KO� J�ZEFA PONIATOWSKIEGO Przyjecha� Leonid Kuczma do Warszawy, i orkiestra przed pa�acem prezydenckim zagra�a �Jeszcze nie umar�a Ukraina" A br�zowy rycerz Poniatowski, kt�ry dawno ju� si� zatrzyma� przed pa�acem i w �aden spos�b nie mo�e zeskoczy� z siod�a, pyta swojego br�zowego konia: - Co to za pie��? Czyj to hymn graj�? A spi�owy ko� odpowiada: �To hymn Ukrainy, panie generale!" 14 A br�zowy rycerz Poniatowski dalej pyta: �Sk�d wiesz? Nie ma s��w, s�ysza�em tylko melodi�!" A br�zowy ko� odpowiada: �Prosz� spojrze�, o tam mi�dzy ambasadorami stoi pose� Ukrainy. �redniego wzrostu, siwy. Zawsze, kiedy ko�o nas przechodzi zwraca si� do mnie zrozumia�ym j�zykiem, - przecie� wszyscy moi przodkowie byli na s�u�bie ukrai�skich Kozak�w. Koniu - m�wi - czy nie znudzi�o ci si� tak sta� tutaj. Zajrzyj kiedy� do mnie na alej� Szucha 7, a rozczesz� ci br�zow� grzyw�! I �mieje si�... I �mieje... A dzi�, gdy tylko zagrali t� pie��, zap�aka�... STRZY�YK Zawia� wiatr od Dniepru i wywia� ze mnie serce; polecia�o na Zach�d i upad�o na gromadzkie pastwisko w Stopczatowie, gdzie dzieckiem pasa�em krow�. Je�li nie wierzycie, wyjd�cie na Krusznyk, popatrzcie, jak tam w krzaku ja�owca dr�y male�ki ptaszek, strzy�yk, ko�o swego gniazda, w kt�rym zanurzy�em kiedy� d�onie... A moje serce �y� nie mo�e bez tego ptaszka, z kt�rym lata�o kiedy� na wyprz�dki. 15 EMMA ANDIJEWSKA MARTWA NATURA Z TAROTEM Na tacy - tort w kryszta�kach, chrust, Siedem placuszk�w i figa w a�urowej misie. Dzieci�cym pismem: �Mucius Scaevola" I wykaz jeszcze nie sp�aconych d�ug�w. Za tortem nie zas�ona, a organ Z �elatyny - d�ugi mi�sie� bez mocy - Drog� ozonu przez pory wymacuje, Co ju� - tylko patrze� - z nadp�kni�tych plu�. Woda w talerzu - rozci�gaj�ca si� i naga -Sztorc - ods�ania niewidzialn� ga���: Klepsydry, kt�ra, niby ciasto - z grobu, Nad stosami roz�o�onych cerat, Gdzie malachit - wi�zie� - jeszcze zesz�ego roku. Na tacy - tort - i r�ka, kt�ra - jest tarotem. MARTWA NATURA WYD�U�ONA O LAGUN� Wachlarz, ze sk�ry maska, narzutka I bukiecik - ze wst��ek - zesz�oroczny, Kt�ry wszed� w lustro i, jak narzeczony, W podwodnym, kt�ry - ca�y ple�ni� - pi�rniki Bez w�a�ciciela. Potomkowie zaszpanowali I po tej stronie szk�a pozosta� �wiat�a rzecznik, Kt�ry zgubi� - cedu�� od urzecze�. Rodzynkiem w zau�ek sypn�li - I od t�czy w gar�ci - odziomki. I kana� szcz�ki, kt�ry - koronki z�ote, I gen - latarnia morska - w�r�d ka�u�y � � ibis, Kt�ry poszturchuje porcelanowy globus, Lecz kiedy indziej - z okna - przez niemot� �lepych stuleci przestarza�y motyw. MARTWA NATURA PODRӯUJ�CA W CZASIE S�l. Butelka jak ruchomy labirynt. Rozci�ty b�k. Tynk, kt�rego od remontu Kawa�y jeszcze na grubych foliantach I on - w gorczycznych plamach - cennik. 16 i W nadbitej szklance �limakiem - korund Wszystkie odblaski roz�o�y� na elementy -I - parametry - na wszystkie punkty oporu, A� sam sobie - pod�u�ny konkurent, Przecie� �wiat�o - wszystkie k�ty jak filoksera I krtanie, kt�re czeka�y na eliksir, Z innych wymiar�w - �yk fatalny - Odblask fio�kowy i nieutulony, Gdzie obraz rzeczywisto�ci ju� w trzech czwartych spe�z�, Aby �wiat - z nico�ci - pe�z� mi�dzy dwoma sto�kami. RODZAJOWA MARTWA NATURA, KT�RA PRZECHODZI W �WIAT�O Ogon od �ledzia, rzodkiewka i agat - Z dna butelki - krowiooki i skrzydlaty. Talia kart, porzucona przez �otr�w, I dwoje plec�w w drzwiach, ca�kiem pochylonych. Jeszcze �owi�cych chmur� w biegu, Aby �ycie - jedynym monolitem, Porzucony taborecik i - dalej - lutnia I wazon - cynowy ko�acz z hydr. Dusza, co pragn�a mi�o�ci i ratunku, Le�y - zalepiona - woskiem w misie, -Pozosta� kubek z odbitym uszkiem - Agat, co niedowcieli� si� w stonog�. Sama - bez cia�a - linia r�ki, Wiecznych szybko�ci i wymiar�w rekord, Gdzie �wiat�o, jak jedyna przerwa na papierosa. MARTWA NATURA Z ODCHYLENIEM ETYCZNYM Trzy karasie, cytryna i b�ben, I kogut, zamurowany w topazie. Kuchenny n�, widelec, kawa�ek pumeksu, Gdzie oko zatrzyma�o si� pstrokate. Jak mysz, zakorkowano rubin W przejrzystej pu�apce, gdzie - nadaremnie - pozew. Linieje czas (s� szalki wczesne i p�ne). Pietruszka jasna. Pasikonik�w tabun. 17 Z tasakiem po kuchni chodzi jesie�. Wy�uskuje z niesta�ej masy Przejrzysto��, niby ciel�cy szkielet. W s�oiki - upycha s�o�ce I - na p�kach - przegl�da towar. Nie wzrok, a jezioro, oczyszczone z ha�by. MARTWA NATURA NA NOWO ZINTERPRETOWANA Nie jab�ko, a ko�a kwadratura. My�liwski r�g. My�liwski n� i wiewi�rka. Ryba i pe�en szparag�w - koszyk. W g��binach zatrzyma�y si� motory. I linia, gdzie dopiero co sk��bi� si� rozk�ad, Zwin�a si� w jasny przejrzysty p�cherzyk -Rozdarcie formy, gdzie �lepy rybak W sieciach - wieczno�� - z nietrwa�ej materii. My�liwski n�. Ba�anty i - z boku - parawan, Ta - widzialnego najcia�niejsza uprz��, I jab�ko, ozdoba tego, co min�o, Przepowiadaj�ca �ycie, kt�re zmartwychwstanie, I kwadraty, na kt�rych tr�by piecz��. I chaos, dzie�a, z kt�rej - szpunt - Fundament ducha, kt�ry - j�drem rzeczy. MARTWA NATURA METAFIZYCZNA Karafka, szklanka, gruszka i trzy morele A za nimi - p�zrujnowane budowle Lecz horyzontem - pigwa efemeryda. Jedyne serce - wszystkich rzeczy miara. Ju� nie przedmioty, a smutku chora�y, -I po �mietance smutku - ledwie - bosa - rado��. �mier� - tylko jak kombinezon przyrody, Sk�d wyrwano z mi�sem serca k�ko. W�osy d�ugie splata z �erdzi, Zmiataj�c i pami��, i po��danie. Ze �wiata tylko - ze szczeciny - chustka. 18 Rozmyto rzeczywisto��, pod nog� - grz�sko. W jaguarowych przed�witach furman Niewidzialnego w�ze� rozwi�za�. MARTWA NATURA W JEDNOP�ASZCZYZNOWO-HISTORYCZNYM ROZCI�CIU Pokrojony w kromki bia�y chleb. Pigwa i wino w szklance niedopite. W meandrach dzbanek. �a�cuch od roweru, jakim - Dawid, co Goliata - w �eb. Czerwie� stoczy�a przedwczesny �lub. Rozkradli skarb potomkowie konopni. Jak si� przedestyluje to, co dot�d - tajemnie, I w rowek - niedoskona�e i z�e. W nowe hybrydy - �wiat�o, przestrze�, wody, Jedyne serce, jeszcze jaskiniowy �wiadek, Kt�ry rurk� mia� - w ogie� - natychmiast, Nitki z k��bka - za wiatrem - elegijne. Nie kraw�d� sto�u, a odleg�e zbocze. Cztery strony �wiata i osad. DOMOWE WN�TRZE, ROZCI�TE NA DWIE NIER�WNE PO�OWY Spr�yn� - z przedmiot�w - zabawkarz -I - z szuflady, jak j�zyk, czerwone pole Po pod�odze - na skos - a� do wiader. Cylindry �cian. Z wodnistych sk�r. Jak wachlarz z naostrzonych siekier, Kt�ry toruje �atwo przydro�ny r�w, Znak r�wno�ci, kt�ry wieczno�� - i wiadra, Paluszki czasu. Bia�a karpa wiru. Wype�niaj� si� tre�ci� spr�yny. Ca�y byt zmie�ci� si� w jednej pi�ci -Proces przechodnich inkubacji, �lepe i nieme pozostawiaj�c na boku, Jak piramidy radosne i smutne, �mier�-zabawkarz ju� drzwi w palcach mnie. 19 BUKIET W PODW�JNYM ROZCI�CIU Z linii, sto�k�w i elips - bukiet, -Kwiatostan, jak zapalony papieros. Nie j�dro - dzwon, kt�ry - ko�a zgorzknia�e. I t�cza na pieluszce, jak moskit. Ma�e przela�o si� w wi�kszy kadr. W warstwach, zalanych przez lustra - hurkot -P�aszczyzny inne, jak zapadliny w g�rach. -Zmieni� si� oka i istnienia k�t. Z mu�u - tr�bami - wyci�gni�te po lustrze, -W istnienie - wej�cie, kt�re - pylnik�w palestr�, �eby z kom�rek, kt�rym - liczba zbrzyd�a, Nowego wcielenia r�owe prze�cierad�a, Gdzie ju� - na przej�ciach - pangolin -Najniewypowiedzia�szego - �r�dgzymsowy �an. KUCHENNA MARTWA NATURA Z PIWONIAMI Trzy przepi�rki, dwa leszcze i kap�on I piwonie w dzbanku, kt�ry - mi�dzy nimi. Owal wygi�li i - precz - jak arkusz, - niemoc, �e w naczyniach w�oskowatych - gazowe siedlisko. Piero�ek jak smarki z nosa, Lecz z boku, gdzie - przechodnie zjawisko, -P�czek marchwi - w pi�� strumieni mi�dzy g�azami, Uszczelniony w kwadratach i rombach p�yn, Co jeszcze dot�d form� pierwotn� kombinuje I - niby w st�pie, - po jednym - banknoty. -Ka�dy listek - i bieguny i r�wnik, I k�t, pod kt�rym rozkwit�y piwonie, I ryba, kt�ra powoli na mik�. - Miedza, gdzie tylko po jednej stronie �lady I gdzie �wiat, jak piana w kuflu, osiada. 20 MYKO�A CHO�ODNY WIERSZ DO KT�REGO TYTY�U NIE WYMY�LISZ Na szybkim ta�moci�gu odda�a� mi si� w bia�y dzie� w sobot�. I wytrzeszczy� na nas ga�y Donbas ca�y, Donbas ca�y, wstrzymawszy robot�. Donieck, 1964 DATA Jedna tylko data w pami�ci mi zosta�a - ten dzie�, gdy po raz pierwszy �o�nierzowi da�a�. Ptyskiw, 1969 G�RA KRZY�OWA Na g�rze Krzy�owej Turczynk� zobaczy�em i poczu�em, jak gdzie� w �rodku budzi si� lew. Soczysta czere�nia d�o� jej zakrwawi�a i kora si� od�upa�a ze wstydliwych drzew. Do Turka si� wprosi� i w go�cin� lecie�, bryndzy kupi�, fasoli str�czek i og�rka. Nie zobacz� c�rki, przy toa�cie trzecim t� konspiracj� niechaj wybaczy mi c�rka. Ona kocha meduzy, ja si� w Lorce kocham. R�nimy si� wzrostem i r�nych bog�w mamy. Lecz natychmiast znika dw�ch istot dysproporcja, gdy do r�k r�ce, a nogi do n�g przyk�adamy. Na jej mi�o�� otworz� si� jak okno, wpuszcz� j� i powiej� nad nami wiatry m�ode. Bo�e, podaruj noc, ja w Niej si� rozpuszcz�, jak kryszta� cukru topi si� w gor�cej wodzie. Bo u Ksi�cia �ycia - jeste�my tylko warstewk� lakieru, zblakniemy i zga�niemy jak wieczorne zorze. Innowiercy mnie pochowaj�, jak Turka pogrzebi�, na g�rze Krzy�owej, na g�rze Krzy�owej. Ja�ta, willa Richelieu, 5. 6. 93 21 DO�WIADCZENIE Chodz� nasze wiersze po Londynie i Pradze. W Kijowie nas ju� zapisali mi�dzy wrogi. Po�wi�ciliby i wierszom szczeg�ln� uwag�, gdyby�my nie mieli bodaj po p�l nogi. Nagle jasno�� nad tob� wybucha niespodzianie - i ozonu zapach rozlewa si� a�! Lecz redaktor powie: �Niedobrze to pachnie..." Konsultant go wesprze: �Do�wiadczenia brak..." Ile by� nie siedzia� nad wersami z rana i tak us�yszysz: �Ty nam nie rodzina". Bo grosza nie warta twa praca wytrwa�a, gdy w lochu jednego dnia nie przep�dzi�e�. Chcesz, by krytycy twe wiersze chwalili, to owi� si� jak�� star� p�acht� i krzycz z trybuny: �Gdzie�my si� zbudzili?" I wo�aj g�o�no: �Idziemy dzi� na dno!" Nie m�w: �solone w muzyce os�y". G�owy nad pie�ni� nie �am o Wenecji. Dbaj by z�amali ci szcz�k� na wiecu, by ci� lekarze do historii wnie�li. Gdy do stolicy idziesz ze swej wioski - sta� w progu, �eby jeszcze raz rozwa�y�, czy masz w portfelu potrzebne wonno�ci i czy tw�j baga� ile trzeba wa�y?... Oster 19.12. 92 ' RUCH DO PRZODU Z kioskiem skradzionego �yta nie jeden raz, narodzie, dr�a�e�. W�odzimierz, �azar i Nikita wszyscy �yczyli ci wspaniale. Do przodu nie�li ci� nogami bo ruch do przodu wszak przyrzekli. Jako wrogowie umierali, co do Kanady nie uciekli. Kto nie by� w krymskiej za� niewoli, ten by� w ko�chozie... Co ja m�wi�? W spodenkach jakby na stadionie, ju� biegam w k�ko lato si�dme. I nikt nie gwi�d�e ju�, nie s�ysz�, 22 by czyja� r�ka brawo bi�a. I sam ju� nie wiem, dok�d jeszcze mnie poprowadzi wy�sza si�a? �mier� chodzi po poleskich ��kach. Chodzi po biurach urz�dnik�w wielu. Gdy nie�� ich b�dziemy nogami do przodu, drzwi szerzej otw�rz, przyjacielu! �PIEWAK, PRZYPISANY DO �ONY �ycie wisi na poruszonym kawa�ku drutu, nast�pisz - i, mo�e, niebo runie Petro Perebyjni� Ci�gn� gaz w czarnobylskiej �onie. M�wi�, d�ugo jeszcze b�d� ci�gn��. Wraz z post�pem, tak jak bizony, my kopyta te� mamy wyci�gn��. �mier� g�odowa nie grozi nam tutaj, karcze jeszcze nie przygniot�y wszystkich. Bo nam tu od nieczystego ducha przysy�aj� stale prowiant czysty. Za ��tymi mg�ami, gdy si� s�czy �wit, po Dnieprze p�yn� flisacy. Kto wie, mo�e to nasi obro�cy transportuj� do �ony swe chaty? Zwyci�ywszy w figlach z jedyn�, samogonu czerpakiem nabieram. Jako cz�owiek si� urodzi�em, jako �o�nierz, niestety, umieram. B�d� �piewa� w ch�rze z owadami w sadzie, w kt�rym kwiat ju� opad� z drzew. Niech towarzysz gdzie� tam za szachami uroczysty m�j us�yszy �piew. M�wi�, do mnie on te� na wideo si� u�miechn�� po pa�sku odziany. Nic to: z Rzymu tak�e Owidiusza w�a�ciciele niewolnik�w wygnali. Jednak jego przepisanej �ady mimo wszystko rzeka nie zmieli�a, kapral wygna nas ze stolicy, lecz z pami�ci nie zdo�a nas wygna�. �cich�y gromy ponad stolicami. Konstatuje nar�d: oto oni. A gdzie tamci, ze z�otymi naszywkami, 23 kt�rzy o nas napisali tomy? ... Opu�cili zagajnik nadbrze�ny i nikogo ten gaz ju� nie wzrusza. I uleci w �wiaty niezale�ne niezale�na �piewaka dusza. Oster, 23.12.92 NA BARYKADY! Jam w niewoli, mila, jam w niewoli. Gdzie� na Ingul twoje oczy wabi�. Ju� za Morze Czarne mi w d�onie Nie wlepi partia wagar�w. Dmuchany materac - to barykady, Gdzie nie ma klasowego tarcia. W tobie nast�pnej dekady Odszukam punkt oparcia. Odb�dziemy w obj�ciach narad�. Racjonalne ziarno w tym jest. Ty nad kilem obejmiesz w�adz�, Ja z nadziej� chwyc� za ster. Jakie szcz�cie w�r�d dni powszednich Tak we dwoje w obj�ciach p�yn��. Zapytajcie kabinowych zb��ka�c�w, Po co oni na tym �wiecie �yj�? Nie biegn� zatwierdza� planu? Co po planach mi i programach, Gdy w twym szcz�ciu jestem zakochany, Niby Petro Masocha w stu gramach. Na Kinburni, droga, na Kinburni Poczn� w tobie co� bardzo wielkiego. Bo�e, jacy� ci ojcowie durni, �e na zmian� nocn� si� spiesz�! Pod czerwon� flag� maszeruje, Kto od dawna ma ju� oko na nas. A mnie do czego innego prowokuje Bez niebieski za domem, kochana. 24 r Ja na twojej, kochana, watrze Sp�on� bardziej ni�eli w po�odze. W teatrze na lody popatrz�. - Chcesz? No jasne - ty mi odpowiedz. 05.06.95 �YCIE W BAGNIE ALBO IMPERATOR W KUJALNIKU Znowu id�, Swiet�ano, na borowin�, Jak wieprz sobie w borowinie polez�. To w ka�dym razie ciekawsze, Ni� na �uku Kurskim gdzie� le�e�. Sam imperator z tych ka�u� Korzysta�, przekazy s� o tym. Jak jego nadworny pisarz Po�ciel� sobie w b�ocie. Podolaka niesie walizy, Przybywaj� �uha�skie pany, Wsz�dzie le�� obywatele W borowinie, niby kabany. Nie wierz� ju� astronomowi, �e istniej� �wiaty bez chor�b. W bagnie zbawiennym polecia� Rolnik stary na studentk� m�od�. By pos�ucha� lumpowskiej nuty Po co jecha� a� do Nadymu? Niejedn� dla ca�ej roty Za m�odu sprowadzi�em. Teraz piel�gniarek s�ucha� musz�. Och, te siostry. Te siostry i mi�d. Ogrzewa borowina dusz� Jak popatrz� za siebie i wprz�d. Marksowi i marksistowskiej nauce wdzi�czny, Po gromnicy im wielkiej funduj�, Bo przysz�o�� spo�ecznemu zwierz�ciu Analiza moczu tu dyktuje. 25 Lekarz dziwne wywodzi oracje, 0 bogatym bia�ku gada ci�gle, M�wili�my kiedy� o bogactwie, Obrywaj�c listki z ga��zek... Na manciulki p�jd� z cudzoziemk�, Zapomniawszy matki przestrogi. Oblej� si� zimn� wod�: Ona dobrze na nerwy robi. Przemyj� wod� ka�d� kiesze�. Och, mie� owe po�udniowe s�o�ca! Z Nieczerd� si� przejd� po Odessie 1 w Karpaty wpadn� do Sku�ca. To poeta, lecz tak�e orator, Ulubieniec wierchowie�skich r�. Opowie, jak to pewien imperator Do kujalnickich je�dzi� w�d. 25.07.95 - .. '.. - , OSTER, SPACER PO BAZARZE Spodnie przypi�wszy na szelkach na bazar sobie ruszam. Sprzedaje p�ucka i �eberka niekiepska z Kozar dupa. Zadowolony ze szkapy zagl�da pod ogon Cygan. Na bazarze wraz z diakiem wy�szego sensu przybywa. Facet harmoni� trzyma, parszywe jakie� ma basy. Ciotka diakowi �amie na p� p�to kie�basy. M�ody kramarczyk bos� obuwa nog� na desce. S�ycha� krzyk - Sze�� ton mazutu! Kto we�mie, spuszcz� jeszcze! 26 Kobiety jak pod sznurek do d�ugiej kolejki si� garn�. Jaja najlepszego gatunku rozdaje ch�op za darmo. A ja mam �on� i dzieci, wszystkom od ZeteS - eReR dosta�. B�d� z �on� si� cieszy�, �e Naser bohaterem zosta�. SK�ADANIE IKRY Z nieba ciep�em wion�o na �wiat, Rado�� zmian wsz�dzie to rodzi. Ch�op barczysty w ruskiej siermi�dze Z desk� w d�oni po rzece chodzi. Kropla rosy Wielkanoc odbija, Kogut gamy durowej pr�buje. I �wi�tecznie p�onie wzrok Rusina Gdy si� w bystr� wod� wpatruje. Prze�egna� lew� nog� Niemal niczyje te strumienie. P�yn� samce pod pr�d Na tar�o, gnane pragnieniem. �M�sko�� swoj� potwierdzam w tej wodzie" Cieszy si� szczera rybia dusza. Cho� rybiego plemienia po�owie Ju� si� z matni wydosta� nie uda. W pianie �ycie rodzi si� nowe, Lecz wci�� ryby po staremu my�l�. Nie bra�yby desk� po g�owie, Gdyby kiedy� straci�y naiwno��. Wsiadam do kolejki, gdzie w najlepsze Graj� w karty nieuki i spece. Jeszcze chwila - i nie ma potoku, Ani Rusina z desk� w r�ce. Go�ubyne, 27.04.95 27 MARZENIA NA NOSZACH W zoo wpad�em w oko �yrafie. Siwizna, siwizna, siwizna... Pod nogami moja biografia, jak kieliszek rozlanego wina. Kiedy senno�� prze�amie m�j op�r, to mi czasem �ni si� co� takiego, �e samolot wprowadzam w korkoci�g, potem w g�r� zn�w wychodz� z niego. Do Ameryki nie polec� teraz, teraz nie ma czasu na rozjazdy. Drugi rok audycji o bogatych w telewizji s�ucham jak ka�dy. Pami�tam: leci przekaz z przekazania w KC portfeli, a ma dusza uparta, pr�niacza czeka na to w piwnicznej celi... Ile� wi�zie� odwiedzi�a matka, ile wody wypi�em s�onej. Na noszach mnie niby Czernienk� ponie�li w szeregi zwi�zkowe. Ja�ta, 4.6.93 willa Richelieu 28 HRYHORYJ CZUBAJ TEATR MARIONETEK 1 Nasza pot�na cywilizacja, kt�ra doskonale potrafi gra� w karty i ta�czy� najnowocze�niejsze ta�ce. Nasza pot�na cywilizacja, kt�ra uwa�a si� za odkarmion� intelektualnie krow�, poniewa� udaje si� jej na pierwszy rzut oka odr�ni� obrazy Picassa od p��cien Rembrandta van Rijen. Nasza pot�na cywilizacja, kt�ra jest bezgranicznie szcz�liwa z powodu automatu do sprzeda�y guzik�w, dziwacznego d�ugopisu, kt�ry w razie potrzeby mo�e otworzy� butelk�, bomby wodorowej o sile n megaton, dwudziestopi�-cioodcinkowego modnego serialu kryminalnego i �wie�ego dowcipu z serii �Radio Erewan odpowiada". Ach, ta bezgranicznie szcz�liwa cywilizacja! Kt�ra mimo wszystko nie zapomina, �e jest najwy�szym przejawem wszech�wiatowego post�pu i rusza si�. Tak, w�a�nie si� rusza! Pieszo. Samochodem. Katafalkiem. Tramwajem. I kt�ra, ruszaj�c si�, zd��a: wpa�� do piwiarni, p�g�osem skrytykowa� za plecami swego kierownika, zrobi� awantur� �onie, rozwi�za� dwie-trzy krzy��wki... S�yszycie?! Ona si� rusza!!! S�YSZYCIE?!! Wiruje �wiat i kr��� widzenia. �mieje si� �wiat, p�acze i chichocze. Trwa spektakl bez chwili wytchnienia, Je�li si� dzieli, to na dnie i noce. Kr�ci si� �wiat. Milczy, gdy trzeba krzykn��. I niemal co dzie� prawda w k�amstwie ginie. Czy� ja mam tak�e wpa�� w nie i znikn�� Bezbole�nie, na o�lep, bezwstydnie? Wpa�� gdzie szale�stwo to jedyny pasterz I pasie pa�stwa, dusze i s�owa. Bo�e, nie pozw�l mi upa�� na zawsze, Ju� nogi w g�rze, a w d� leci g�owa. Ju� i dni moje i noce bol�ce. Bo�e, uratuj, ochro� mnie od owych Swoje fa�szywe �tak" odmieniaj�cych, I od tych, co w usta swe nabrali wody. 29 I I od tych, co za �garstwa w klasztorach zamkni�ci, I od tych, co po obu naraz stoj� stronach, I od idoli starych i od nowych �wi�tych I od pustos�owia, Bo�e, mnie zachowaj. Za�mi�a g�owy t�pe lakieromania -Pokadz� i czekaj�, co im dadz�. I dusz� ka�dy z nich jak ubranie Przeszywa modnie �pod w�adz�". Sp�jrz! Wsz�dzie wok� j�zyki Jawnie-niejawnie, striptease ta�cz�ce! I parad, maskarad, �ez widma dzikie Przez ziemi� tocz� si� bez ko�ca. I ka�dej chwili ten czas niedaleki, Kiedy to pustka na ca�y �wiat czeka. Jak mam �y�, b�d�c jeszcze cz�owiekiem, Jak mam od siebie nie ucieka�? Ju� i dni moje, i noce bol�ce! Bo�e, uratuj, ochro� mnie od owych Swoje fa�szywe �tak" odmieniaj�cych I od tych, co w usta swe nabrali wody... ... O, bo�e m�j, dok�d mi i��? Dok�d?... Gor�cego lipcowego dnia biegn� miejsk� ulic�, uciekam od siebie, uciekam od s��w strasznych, jakimi musz� o codziennej ucieczce m�wi�. A ulica ca�a - nieustaj�ca ucieczka. Bo b�dzie deszcz, bo si� chmurzy. A ta ulica - nieustaj�ca ucieczka. I wszyscy biegn�... Czy tylko przed deszczem? Jeden ucieka od siebie dzisiejszego, a drugi dogania siebie wczorajszego, i wci�� uciekaj�-przyspieszaj�... Kto� od siebie, kto� do siebie, kto� od kogo�, kto� do kogo�, kto� ani od kogo� ani do nikogo. I wszyscy razem uciekaj� przed deszczem... Tak co dzie�: w bieganinie, w ko�owrocie czasu ludzie uciekaj� od siebie i do siebie, uciekaj� do ksi��ek, do �on, do obraz�w, uciekaj� pod wod�, na niebo, pod ziemi�, uciekaj� w mi�o��, w nienawi��, do kina, w karty, w lotto, w domino, w bilard, w sa�aty, w barszcze, w kotlety i w torty, 30 w kaszkiety, w mankiety, w komody 1 szorty; od diab�a do boga, od boga do diabla, z nocy do nocy od �witu w �wit, uciekaj� w milczenie, uciekaj� w krzyk, uciekaj� w bezsenno��, w prognozy, w czekanie, w �miech uciekaj�, we �zy i wzdychanie... Uciekaj� pod gzymsy i pod pagony, pod ��ka, do schron�w, uciekaj� w prawo. Nie wiadomo, uciekasz, czy gonisz, i do kt�rych si� �wi�tych obraz�w p�j�� pomodli� i p�j�� pokaja�, kt�rym blu�ni� otwarcie lub skrycie? ... Czy tych, co nie uciekaj�, ju� nie ma? I ucieczka to �ycie? Czy ca�y sens w bez�adnej bieganinie? Czy ona wszystkiego jest g�ow�? Czy jaki� najwy�szy Paganini gra na skrzypcach �wiata exodus? I co dzie� w bieganinie, w ko�owrocie czasu ludzie uciekaj� od siebie i do siebie, uciekaj� do ksi��ek, do �on, do obraz�w, uciekaj� pod wod�, na niebo, pod ziemi�, uciekaj� do lasu, na Marsa, w mrok, w ciemno��, bo chc� by� lud�mi lub lud�mi by� nie chc�. Uciekaj� w ofiar�, w z�o��, w czyn bezrozumny. Do domu. Na Krym. Na kaw�. Do trumny. Same ucieczki. P�d pogoni i ucieczek. A potem do �wiata, od kart i od wyrzecze�, od piwa, z meczu, z trumny, z kina. Wracaj�, jakby nie widz�c co wina, wracaj� do �wiata, cho� wybacz pod nosem. A �wiat nie ma dok�d uciec. A �wiat - go�y! A �wiat - bosy! 31 I Tyrady. Dekrety. Przemowy. Donosy. Ta�ce. Rakiety. Parady. Kastety. Handlarze. Szpiedzy. Genera�owie. Esteci. Jazzbandy. Mecze. Kosmosy. Narody. Bogi. P�bogi. Zwi�zki zawodowe! Osoby. Persony. Gwiazdy filmowe. Golgoty. O�wi�cimie. Sol�wki. Dacze. Sobory. Ruble. Mozo�y. W�adcy na niebie. I na ziemi. Forsa. Trucizny. Wina. �wi�ty olej. 32 Egipskie groby i karambole. Rogi i nimby. Lochy i kraty. Idole. Plotki. Auto i armaty. Kodeksy karne. A tak�e - moralne. Nowoczesne kajdany z kartami do gry. I bezkr�goslupa pyszna elita - to wszystko dla �wiata dla jasnego �witu! Dla �wiata - tyrady! Dla �wiata - donosy! A �wiat jest - nagi! A �wiat jest - bosy! Dyktatorzy, dyktatorzy, dyktatorzy -wi�ta-hetta - wielcy poganiacze. Dyktatorzy, dyktatorzy, dyktatorzy co dzie� siebie dyktuj� �wiatu. Jeden pada, nast�pni si� rodz�! Ilu takich w nasz Dniepr popluwa! I wychwala �wiat w�adz� swoj�, i swe dobro do st�p jej podsuwa. ...Wszystko podyktowano i wszystko przefarbowano i ustalono nale�yte ceny: za sumienie i my�l - skatowano! Za s�u�alstwo - przypi�to ordery! 33 Wszystko podyktowano i wszystko przefarbowano i my�le� - prawem zabroniono! Musztrowano i wymusztrowano, 1Wrobotyh�zi zmieniono. ...A ten przekl�ty my�l�cy gatunek co do nogi najlepiej wytrzebi�! Tylu wrog�w by�o w narodzie, �e by� nar�d ca�y wrogiem siebie. A �wiat - to teatr marionetek. M�wi� z gorycz�: ten �wiat to teatr marionetek. I by� mo�e, to co najwa�niejsze - to zosta� w nim sob�, od pierwszych dni swoich i do ostatnich nie by� ani aktorem, ani suflerem, ani pacynk� na ob�udnych palcach, a tylko sob� ka�dej godziny, a tylko sob� ka�dej minuty, z twarz� otwart� twardo i�� na �mier�... Wiecie, czego si� jeszcze boj�? Od atomowych l�k�w boj� si� bardziej, boj� si�, �e kto� z innej planety napisze gdzie� w swym dzienniku: �Planet� t� nazywaj� tu Ziemi�. A zamieszkuje j� mn�stwo chodz�cych �o��dk�w - pij�cych i �uj�cych, kt�re tylko �uj�, tylko jedz�. Tylko jedz� i �uj� - i nic poza tym. Jedz� budynie, kotlety, nuty, wiersze, jedz� prawdy, jedz� ca�e narody, i jedz� jedni drugich i samych siebie..." Wiecie, czego jeszcze si� boj�? Od atomowych strach�w boj� bardziej? Boj� si� tego �jedz� i �uj�"! ... Gdy wiecz�r ziemi� ogarn�� sino�ci�, gdy gwiazdy w niebo zjecha�y na wiece, do mego domu cicho wpad� w go�ci pewien znajomy spokojny cz�owieczek. - Cze��, przyjacielu, jak tam ci si� �yje? Podobno s�awnym zosta�e� pisarzem? -... Z�o�liwy u�miech, niby ko�o krzywe Przejecha� mu po dobrotliwej twarzy. - S�ysza�em, �e si� cz�sto pchasz na ro�en w imi�, przepraszam, jakich� �prawd", a o tym jakby� zapomnia�, co m�wi przypowie��: �Szcz�liwy wtedy je, gdy ma ochot�". Co ci� obchodzi ci�ar czyich� m�k? Co ci� obchodzi zamie� duszy czyjej�? Na co ci to, co za zasi�giem r�k, i to, co jest od g�owy twojej wy�ej? 34 ... Pl�t� jeszcze d�ugo te zwodnicze s�owa, co zawisa�y szar� paj�czyn�. Kr�ci�a si� ta p�yta, co nie nowa, a� mi si� wreszcie sko�czy�a cierpliwo��. Co ci� obchodzi ci�ar czyich� m�k? Za bardzo m�drzy i dumni�cie wszyscy... I chocia� by� poza zasi�giem r�k, to mimo wszystko da�em mu po pysku! Zacz�� si� spieszy� i wyszed� nareszcie... I ju� zza drzwi, z mroku, z nocy potem z pogr�k� w glosie szepn�� do mnie jeszcze: - Szcz�liwy, kto je, kiedy ma ochot�! A noc przed nami i za nami... Idziemy. Dok�d? Wie to kto? ...Paradoksalny defilady sens i miast prawdy - p�prawd sto. �eby p�torej... Tak ich wiele tych na p� �ywych p�prawd-kalek. A �wawy rozum, cho� niewiele wie, co dnia nowe p�odzi. Stale unowocze�nia, doskonali p�prawdy te, jak limuzyny... Jedna si� nie zu�y�a wcale -a jest ju� w zamian dziesi�� innych! Wtedy os�ab�ej m�wi�: �Dosy�!" i now� wiod� w miejsce starej, umalowan� wedle mody -i spr�buj takiej nie da� wiary! ... I o co krzyk? I o co ha�as? Czego do licha wszystkim trzeba?! Bogowie nadal s� bogami, Nawet gdy na d� zejd� z nieba! Kim my jeste�my? Co si� zdarzy? Dok�d idziemy? W prz�d? Po �ladach? A co jak jutro dinozaury napotka nasza defilada? 35 -s *r*^l^�jfe8L. Wtedy wybuchnie burza przekle�stw, zw�tpienia, skruchy, �alu, z�o�ci: - Osi�gn�li�my mezozoik, miast do �wietlanej doj�� przysz�o�ci! Wtedy, gdy nasza cywilizacja spa�a i �ni�a szcz�liwe sny o aucie, kt�re jej si� nale�y, o daczy, kt�ra jej si� nale�y i o gwie�dzie, kt�ra tymczasem jej si� nie nale�y (we �nie �a�owa�a, �e nie mo�na ka�dej gwiazdy z osobna ogrodzi� parkanem i przywi�za� ko�o niej psa, �eby jej pilnowa�), wi�c wtedy, gdy ona spa�a, wyda�em na ni� wyrok. Cywilizacja nie widzia�a tego w swym szcz�liwym �nie. Dopiero rano przeczyta�a w gazecie, �e j� zniewa�am i sformu�owa�a przy okazji kilka interesuj�cych my�li: a/ �Swoj� dacz� zbudowa�em w�asnymi r�kami i za uczciwie zarobione pieni�dze" b/ �Gdzie nauczyciele mieli oczy, kiedy ten to autor chodzi� jeszcze do szko�y?" c/ �Rozumiem, �e to mo�e tak w�a�nie jest. Ale �eby ni st�d ni zow�d wobec ca�ego �wiata to ujawnia�, to trzeba by� wielkim dziwakiem albo szale�cem". A potem cywilizacja wzi�a m�j poemat i d�ugo chrz�ci�y w jej wszystko-�ernych z�biskach epitety i metafory, d�ugo obra�a�a si� i �u�a, �u�a, �u�a, p�ki nie zjad�a wszystkiego do ostatniej kropki. I posz�a, szcz�liwie pobekuj�c, zapi� go piwem. 1968 SZUKANIE WSPӣWINNEGO zobaczy� dzisiaj w swoim oku wczorajsz� �z� zobaczy� nazajutrz w swoim oku wczorajsz� �z� kolejnego dnia w swoim oku zn�w zobaczy� wczorajsz� �z� i zrozumia� �e ju� nigdy nie zdo�a jej wyp�aka� i zrozumia� �e to ju� koniec WTEDY 36 �I T oblicze wieczornej drogi ca�owa� podeszwami a� do urwiska ciszy d�ugo i w m�ce zdejmowa� z siebie ostatni� fraz� nerwowo rozpinaj�c guziki s��w d�ugo ba� si� spojrze� na swoje odbicie w nucie re a gdy popatrzy� nie ujrza� tam nikogo WTEDY wyros�o w dzwonie drzewo przera�enia WTEDY ogromne i roz�upa�o dzwon i roz�upa�o dzwonnic� drzewo przera�enia i posadzi�o sobie na barkach ca�� zgraj� gawron�w to drzewo zgina�o si� bardzo d�ugo a kiedy jednak si� zgi�o wszyscy zobaczyli JAK po spazmatycznie zastyg�ej linii toczy si� czarne jab�ko czarne jab�ko si� toczy zatrzymuje si� po�r�d pola i przybywa dusza samob�jcy na siwym koniku dymu �eby dla tego samob�jstwa znale�� wsp�winnego i staje po tamtej stronie jab�ka jej sobowt�r na zielonym glinianym koniku i opowiada mu dusza swoje przewiny a sobowt�r po tamtej stronie czarnego jab�ka wypowiada swoje usprawiedliwienia a potem m�wi duszy sobowt�r r�wnie� o swoich przewinach i s�owo w s�owo powtarza dusza te jego usprawiedliwienia a gdy sobowt�r rozgniewawszy si� zacznie si� potraja� to dusza schowa si� za n� a kiedy poczworzy si� sobowt�r to dusza schowa si� za �wieczk� 37 i schowa si� dusza za ziarenko maku kiedy podziesi�tni si� sobowt�r a przestrach wszystkich wzywa by chodzili na �lepo b��kali si� w natchnieniu mi�dzy trzema drogowskazami bo ju� pasie-popasa swojego zielonego konika po tamtej stronie jab�ka tysi�c sobowt�r�w PO TAMTEJ STRONIE JAB�KA TYSI�C SOBOWT�R�W a schowa� si� nie ma gdzie nie to nie ja nie ja mo�e to kwiat nie to nie ja konik zielony nie to nie ja TYSI�C SOBOWT�R�W a co je�li to naprawd� kwiat daleki kwiat kt�ry od trzystu ju� lat przestraszony pog�oskami o inkwizycji pali si� z trzaskiem na progu domu mo�e to on zobaczy� w nim inkwizytora i dlatego przywi�d� go do samob�jstwa to jego osiem p�atk�w jak osiem twarzy mu si� przywidzia�o to jego zapach cicho przebieg� nad brz�cz�c� tafl� okna a on zobaczy� w akwarium swojej wczorajszej �zy z�ot� rybk� kt�ra si� dusi a dooko�a nie by�o �adnej rzeki �adnego morza jeziora lub strumyka nie by�o dooko�a tylko nieporadna wyobra�nia otoczy�a siebie bezmiar naci�gn�wszy na ka�d� z o�miu twarzy otoczy�a i zatoczy�a si� zatoczy�a i upad�a i ju� nie wsta�a i nie przysz�a nie zapyta�a kt�ra godzina nie zapyta�a dlaczego otworzy�y si� drzwi nie zapyta�a gdzie pochowano rybk� na s�o�cu czy na ksi�ycu i czy nie bardzo strasznie kiedy inkwizycja 38 T kiedy nie mo�na zapomnie� twarzy i kiedy nie mo�na przypomnie� g�osu kiedy bardzo d�ugo nikt nie przychodzi a potem mimo wszystko przychodzi ona z bardzo wsp�winnym cia�em z bardzo wsp�winnymi ustami i niby to daleki wiatr wo�a sobie a echo odpowiada i nazywa j� kobiet� i niby to bliziutkiego ptaka ona sobie wo�a a echo odpowiada i nazywa j� samotno�ci� niby to samotn� kobiet� wo�a sobie I PRZYCHODZI WTEDY ON i pope�nia samob�jstwo tam gdzie zach�d jest stron� �witu tam gdzie trawa jest sen-traw� tam gdzie dzi� jest wszystkimi na �wiecie dniami znacz�cymi i zwyczajnymi tam brzeg samotno�ci nazbyt bia�y noc nazbyt mijaj�ca a droga p�ynie bez jednego plusku I DOK�DKOLWIEK BY P�J�� znaczy to rozmin�� si� rozmin�� si� z cia�em swoim rozmin�� si� z dzie�mi swoimi a potem z wszystkimi na �wiecie nocami a potem z krzy�em na w�asnej mogile a wszystko tak zwyczajnie jak mijaj� si� na ulicy nieznajomi przechodnie jak rozmija si� r�ka z bezmiarem deszczowych kropli A ZOSTA� TU to znaczy by� wsp�winn� 39 a nawet urodzi� pierwszy gest nie jest tu iluzj� a sam� wsp�win� nawet je�li tylko s�ucha� jak piasek rozmawia w d�oniach nawet szeptem je�li tylko zajrze� chlorofilowi w zielone oczy nawet bia�y motyl lilii na wodzie nawet ko�a na niebieskiej wodzie szybko mijaj�ce zielone ko�a nawet wtedy nawet wtedy kiedy nikogo nigdzie nigdy a co je�li naprawd� nagle nigdzie a co je�li naprawd� nagle nikogo a co je�li naprawd� nag�e nigdy i tylko my snujemy si� podkre�leni bardziej ni� wszystko na �wiecie przestraszeni w�asnym nieistnieniem wierzymy �e mimo wszystko kto� -wierzymy �e mimo wszystk.0 gdzie� i ivasze cia�o \ nasze dusze ZOBACZCIE to otworzy�y si� drzwi kt�re naprawd� s� to przyszed� kto� z nas i m�wi �e on widzia� dzi� rzeczy poza widzialnymi rzeczami i �e zaraz zobaczy cia�o poza naszym widzialnym cia�em i �e my bardzo dowcipnie gramy �ywych ale �ciana gra �cian� jeszcze dowcipniej ni� my - i tysi�c widzialnych tygrys�w mniej nas l�ka ni� jedna niewidzialna gwiazda cho� ona sama nam nie wystarcza daleko z przodu by do niej i�� cho� ona sama nam nie �wystarcza daleko z tylu by do me) powr�cit 40 co chwila kto� z nas biegnie upewni� si� czy jest jeszcze �ciana a wtedy ju� wszyscy razem biegniemy do swojej �ciany i gorliwie malujemy jak�kolwiek z widzialnych gwiazd i jeszcze malujemy drog� do niej ko�o wielkiego bia�ego mrowiska przez dziewi�� skrzypiec po widnokr�gu a potem dalej po �cie�ce b�yskawicy a zako�czywszy spieszymy przestrze� mi�dzy swoimi �cianami zape�ni� po brzegi budynkami traw� sob� kamieniami wod� kurami �eby tam nie osiedli� si� kto� niewidzialny kto� nie taki jak my A JU� PRZEKLE�STWO poza okolic� ust wypchni�to si�� i mocno zaci�ni�to z�by �eby on nie m�g� wr�ci� i zamkni�to w czarnym futerale strun� �eby nie wzywa�a go do domu I jego nauczonego udawa� statek wod� glin� rajskie jab�ko i sikork� jego nauczonego udawa� wszystko naraz i ka�de z osobna i uprawnionego by bada� wsp�winnego samob�jstwa kt�ry jest pod jakim� drzewem kt�ry jest przy jakich� drzwiach kt�ry jest nad jakim� okiem JEST ALE TAM DOK�D PRZYJDZIE PRZEKLE�STWO tylko bardzo d�ugie r�wnoleg�e u�mieszki tylko male�ki papierowy kwiatek tylko wielka dziecinna strzelba TAM brzegi nie biegn� na spotkanie uciekaj�cej wody i brwi nie biegn� na spotkanie uciekaj�cym oczom i droga p�ynie przez okno a� do ikony i dym nad pogorzeliskiem stoi TAM 41 TAM PRZYSZED�SZY PRZEKLE�STWO US�YSZY ty przekl�te przekle�stwo ale my nie uszy ty przekl�te drzewo ale my nie li�� ty przekl�ty statek ale my nie przysta� i nasze r�wnoleg�e u�mieszki nigdy si� nie zmieni� w srogi grymas zbyt jeste�my dobrzy i tobie pozostaje tylko upa�� martwo w poprzek naszych nie ko�cz�cych si� r�wnoleg�ych u�mieszk�w nawet je�li ty statek nawet je�li ty li�� NAWET JE�LI ON SAM przyjdzie tu to siebie tam nie zobaczy i zdziwi si� i zawoia dlaczego mnie tu nie ma przecie� pami�tam dobrze �e w�a�nie tu mia�em by� JA I WYJDZIE WTEDY Z DOMU TEGO kto� jeden bardzo dobry i jeszcze kto� od niego lepszy i jeszcze kto� taki ca�kiem najlepszy i po trzykro� na czerwonym katafalku na k�eczkach �miechu obwioz� dooko�a tego co przyszed� jego ju� takie umar�e przekle�stwo aby uwierzy� �e jego samego nie ma nigdzie ale nie uwierzy wtedy dziewi�� razy przeprowadz� dooko�a niego siwego konika dymu na kt�rym od dawna ju� nie je�dzi je�dziec jego duszy 42 ale on nie uwierzy i przyjdzie jego cia�o i b�dzie szuka� w�asnych �lad�w i b�dzie zmieszane biega� wok� domu i zechce go zrujnowa� nie znalaz�szy �adnego wspomnienia o sobie zechce z�apa� ptaka i wyskuba� mu pi�ra ale rozminie si� cia�o z domem ale rozminie si� cia�o z ptakiem i b�dzie bezsilnie p�aka� w cieniu drzewa i przejdzie obok niego p�on�ca chmura i przejdzie obok niego r�ka daj�ca kopiejk� i przejdzie obok niego r�ka bior�ca kopiejk� i przejdzie obok niego miejska rada delegat�w ludu pracuj�cego i przyci�nie wtedy cmentarz ca�� gromad� samob�jc�w zapatrzonych w co� �ywego si�d� na trawie wok� jego cia�a wok� cia�a wok� drzewa wok� domu wok� ptaka i d�ugo rozmawia� b�d� o tym �e samo tylko podgl�danie �ywego nie daje im odej�� z tego �wiata i zmartwychwsta� nie daje i zmusza by tak uporczywie snuli si� tutaj wok� cia�a wok� domu wok� drzewa wok� ptaka SI�D� NA TRAWIE i za plecami ka�dego si�dzie popi� b�d� s�ucha� jak uczy si� p�aka� woda jeszcze nie nauczona by� s�on� kto� wypowie rozwa�ne s�owa kto� rozhu�ta ziarenko maku i upu�ci je na pod�og� wszyscy przestrasz� si� jego strasznego hurkotu wszyscy powiedz� 43 to idzie tysi�c gwiazd wszyscy powiedz� to idzie tysi�c kobiet wszyscy powiedz� to idzie tysi�c kwiat�w i za plecami ka�dego si�dzie popi� ale kto� niewidzialny nagle powie CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTA� wszyscy powoli odwr�c� do ty�u g�owy ka�dy zechce za plecami zobaczy� ogie� ka�dy zechce za plecami zobaczy� popi� kto� zaproponuje przerwa� debaty ale ten niewidzialny zn�w powie CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTA� wszyscy powoli odwr�c� do tylu g�owy aby nie przestraszy� tego co za plecami wszyscy nagle us�ysz� jak na morzu czarnej topoli ��kn� zielone fale wszyscy nagle zobacz� na tym brzegu gwiazd� jakiej wcze�niej nigdy nie widzieli wszyscy zaczn� czeka� na male�ki stateczek s�owika kt�ry ma ich przewie�� na tamten brzeg ��kn� gasn� fale na morzu czarnej topoli przejrzy�cieje s�kate dno kto� niewidzialny zn�w powie CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTA�! wszyscy powoli odwr�c� si� do ty�u oto ju� zaraz zaraz maj� ujrze� za swymi plecami OGIE�! 1969 M�WI�, MILCZE� I M�WI� ZNOWU Tak d�ugo milcza�em wiesz przecie� jak ci�ko by�o mi w mroku wilgotnymi ustami napotyka� dobre s�owa kiedy dooko�a - z�e nazwy rzek (kiedy� rzek takich dobrych!) kt�re zwolni�y sw�j rytm do rytmu szpitali i chmury na ich powierzchni dzisiaj pod wiecz�r ci do�wiadczeni psychiatrzy odziani w biel korytarzem rzeki wyp�ywaj� w ciemno�� rozmawiaj�c po �acinie plu�ni�cia ryb i diagnozy zatroskane wiersze