166
Szczegóły |
Tytuł |
166 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
166 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 166 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
166 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
tytu�: "Opowie�ci tatrza�skich kurier�w"
autor: alfons filar
Adaptacja na podstawie ksi��ki wydanej przez
ksi��ka i wiedza
warszawa 1977
Ksi��k� t� dedykuj� swoim synom, Wies�awowi i Jerzemu
Od autora
W ksi��ce, kt�r� oddaj� do r�k Czytelnika, chcia�bym przedstawi� cz�stk� historii tatrza�skiego szlaku z lat okupacji hitlerowskiej, przypomnie� ludzi tego szlaku, zakopia�skich narciarzy i przewodnik�w, kt�rzy podj�li si� trudnych i niebezpiecznych zada� kurier�w. Dzi�ki nim zosta�a utworzona i funkcjonowa�a niemal regularnie sie� przerzut�w os�b cywilnych i wojskowych z Polski na W�gry i dalej, do formuj�cych si� armii polskich na Zachodzie. Ruch ten odbywa� si� zreszt� i w drug� stron�, mianowicie przechodzili do kraju emisariusze, oficerowie, instruktorzy i inne osoby dla wzmocnienia walki podziemnej w Polsce. Kurierzy utrzymywali te� ��czno�� mi�dzy ruchem oporu w Polsce a polskimi o�rodkami emigracyjnymi za granic�, przenosili rozmaite materia�y konspiracyjne: pras� podziemn�, ulotki, bro�, materia�y wybuchowe, pieni�dze. Wielu z nich zgin�o na polach bitewnych; wielu zosta�o aresztowanych przez gestapo i bestialsko zamordowanych lub wywiezionych do oboz�w koncentracyjnych, gdzie r�wnie� czeka�a ich �mier�. Intencj� moj� jako autora tej pracy jest ocali� od zapomnienia to, co da si� jeszcze w obecnej chwili odtworzy�, co pozosta�o w pami�ci z tamtych lat walki z hitlerowskim naje�d�c�. Pragn� na podstawie ustnych relacji ludzi, kt�rzy pe�nili kuriersk� s�u�b�, zapozna� Czytelnika z autentycznymi ich prze�yciami. Nie ma wi�c w tej ksi��ce fikcji literackiej, wszystkie osoby, fakty i zdarzenia s� prawdziwe i mo�liwie najwierniej pokazane. W szkicu wst�pnym, zatytu�owanym "Droga przez Tatry", przedstawiam w najog�lniejszym zarysie tatrza�ski szlak przerzut�w przez granic� i jego wykorzystywanie przed wojn� przez komunistyczn� i niekomunistyczn� opozycj� antysanacyjn�, a podczas wojny i okupacji - przez podziemny ruch oporu. Dalsze rozdzia�y zawieraj� opowie�� o losach poszczeg�lnych kurier�w. Osobom, kt�re udzieli�y mi szczeg�owych danych o sobie i swej pracy kurierskiej, oraz wszystkim, kt�rzy w jakiej� mierze przyczynili si� do utrwalenia pami�ci o bohaterskich ludziach Podhala, sk�adam serdeczne podzi�kowanie. Ich relacje s� g��wnym tworzywem tej ksi��ki. Dane historyczne oraz dotycz�ce baz wywiadowczo-przerzutowych opracowa�em na podstawie materia��w archiwalnych, korzystaj�c ze zbior�w MSW i innych �r�de�. Zakopane, wrzesie� 1968 r.
Droga przez Tatry
Stara to droga. Korzystali z niej od wiek�w r�ni ludzie - zbiegli ch�opi pa�szczy�niani, banici; przez Wysokie Tatry chodzili zb�jnicy. Korzystali w�a�nie z niej, bo by�a to droga ludzi silnych, bez trwogi. Oni tutaj, w�r�d skalistych turni, urwisk, czuli si� bezpieczni. Nie by�y w stanie wytropi� tylko im znanych �cie�ek i przej�� �adne stra�e, tu ko�czy�y si� wszelkie po�cigi za zbiegami. Oczywi�cie droga przez Tatry dost�pna by�a jedynie dla tych, kt�rzy je znali, z�yli si� z nimi, byli za pan brat z surow� tatrza�sk� przyrod�. O nich to w�a�nie do dzi� lud Skalnego Podhala �piewa pie�ni, baje legendy, oni daczekali si� s�awy bohater�w ludowych. Droga przez Tatry, chocia� min�y czasy Janosik�w, pozosta�a d�ugo szlakiem walki. Na pewno z�o�y�y si� na to w jakim� stopniu warunki historyczne naszego kraju. D�uga niewola i zwi�zane z tym prze�ladowania wszelkich ruch�w wyzwole�czych kierowa�y tu ��cznik�w utrzymuj�cych wi� mi�dzy dzia�aczami w kraju i za granic�, emisariuszy, kt�rzy przez Tatry przedzierali si� do innych kraj�w z r�nymi zadaniami albo kt�rzy t�dy szli z emigracji do kraju. Nale�y tu wspomnie�, �e m.in. dr Tytus Cha�ubi�ski, lekarz medycyny i dzia�acz spo�eczny, jeden z pionier�w taternictwa, kt�ry odkry� warto�ci klimatyczne i turystyczne Zakopanego, wracaj�c z W�gier w roku 1849, gdzie bra� udzia� w powstaniu Lajosa Kossutha, w�a�nie do Zakopanego dotar� szlakami przez Tatry. W miar� jak post�powa�y wydarzenia historyczne, na Podhale �ci�gali przer�ni ludzie, kt�rych drogi wiod�y p�niej przez doliny tatrza�skie, turnie i wierchy. Dzika przyroda tatrza�ska stwarza�a im warunki do nielegalnego przekraczania granicy. W j�zyku potocznym nazywa�o si� to przej�ciem przez "zielon� granic�" - chocia� tak naprawd� to nie by�a ona wcale zielona. Ta droga ze wzgl�du na g�ry okazywa�a si� - jak Czytelnik przekona si� p�niej - w�a�nie najbezpieczniejsza do przekroczenia granicy. Po odzyskaniu przez Polsk� niepodleg�o�ci g�rskie szlaki graniczne pozosta�y nadal drog� przerzutu ludzi, kt�rzy musieli ze wzgl�du na swe przekonania polityczne uchodzi� z kraju. Tatrza�skimi szlakami przenoszono poczt�, kt�rej nie mo�na by�o przes�a� drog� legaln�. Dokonywali tego kurierzy, ludzie z g�r. 28 wrze�nia 1933 r. Stanis�aw Krzeptowski z Zakopanego przeprowadza nielegalnie przez granic� polsko-s�owack� w Tatrach Wincentego Witosa, trzykrotnego premiera Polski do przewrotu majowego w 1926 r., znanego dzia�acza ludowego. Zmuszony by� on emigrowa� do Czechos�owacji przed prze�ladowaniami przez re�im sanacyjny. Ciekawa jest historia tatrza�skich szlak�w kurierskich z lat 1928-1938. W�wczas to Komunistyczna Partia Polski dzia�a�a w podziemiu, systematyczn� wi�c ��czno�� z innymi partiami komunistycznymi utrzymywano przez kurier�w, kt�rzy przekraczali granic� nielegalnie w Tatrach, udaj�c si� do S�owacji, a st�d dalej - do Moskwy, Berlina, Pragi. T� te� drog� szli z Polski dzia�acze komunistyczni, kt�rzy udawali si� za granic� na narady, zjazdy partyjne. Z Polski emigrowali t�dy r�wnie� do Czechos�owacji dzia�acze lewicowi w obawie przed aresztowaniem, kt�re cz�sto im grozi�o ze strony sanacji. Nale�y te� przypomnie�, �e nielegalnie przez Tatry przesz�o wielu ochotnik�w z Polski, kt�rzy udawali si� do Hiszpanii w 1936 r. na pomoc ludowi hiszpa�skiemu walcz�cemu w obronie rewolucji. Wreszcie w latach mi�dzywojennych przerzucano z Czechos�owacji nielegalnymi �cie�kami w Tatrach tzw. bibu�� komunistyczn� - materia�y propagandowo-informacyjne dla Komunistycznej Partii Polski i dla Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. W dzia�alno�ci tej du�� rol� odegrali komuni�ci czechos�owaccy. Ich praca by�a o tyle �atwiejsza, �e Komunistyczna Partia Czechos�owacji dzia�a�a w tym czasie legalnie. W Zakopanem zorganizowano punkty kontaktowe zwane "przyjazd�wkami". Dla przerzut�w bibu�y komunistycznej organizowano tzw. skrzynki przerzutowe. Na terenie Zakopanego by�y dwa takie punkty. Jeden mie�ci� si� przy ulicy Nowotarskiej w willi "�wietlana". Punkt ten podlega� bezpo�rednio Komitetowi Centralnemu KPP. Jedna z dzia�aczek KPP - Zofia Mi�oszewska - tak wspomina o tamtych dniach (Relacja przekazana ustnie autorowi): - Od 1928 r. przy ulicy Nowotarskiej w naszej willi o nazwie "�wietlana" towarzysze z Komitetu Centralnego KPP zorganizowali tzw. przyjazd�wk� dla r�nych dzia�aczy KPP, kt�rzy przybywali do nas z ca�ego kraju z odpowiednim has�em. Nast�pnie przeprowadzano ich przez Tatry na teren S�owacji. Byli to towarzysze, kt�rym grozi�o w Polsce aresztowanie, albo te� dzia�acze ze szczebli kierowniczych, kt�rzy szli za granic� w r�nych sprawach partyjnych. Nie wszystkich nazwiska zna�am - ze wzgl�d�w konspiracyjnych by�o to bezpieczniejsze. Z tych, kt�rzy przeszli przez nasz punkt, a znani mi byli z nazwisk, wymieni� kilku: Tadeusz �arski, jak pami�tam, kilka razy w roku szed� nielegalnie przez granic� w Tatrach, udaj�c si� do Czechos�owacji, a st�d do Moskwy na r�ne narady. Justyn Jaszu�ski w 1936 r. w drodze do Hiszpanii dotar� do naszego punktu i st�d przez kuriera zosta� przeprowadzony szlakiem przerzutowym do S�owacji. Julian Leszczy�ski - "Le�ski", i Purman po ucieczce z wi�zienia nacyjnego zostali skierowani do nas, gdzie zorganizowali�my im przej�cie nielegalne granicy polsko-s�owackiej. Szli przez Liliowe, Cich� Dolin� do S�owacji. Zofii Doroszowej, dzia�aczce KPZU, po wyj�ciu z wi�zienia w latach trzydziestych grozi�o ponowne aresztowanie i musia�a ucieka� z kraju. By�a moj� przyjaci�k� i po przybyciu do Zakopanego uda�a si� wprost do mnie. Po kilku dniach sama przeprowadzi�am j� przez Tatry na teren S�owacji, a st�d uda�a si� do Pragi, by nast�pnie ju� legalnie, przy pomocy komunist�w czechos�owackich wyjecha� do Moskwy. Niezale�nie od przyjazd�wek w willi naszej mie�ci�a si� skrzynka przerzutowa materia��w propagandowych z Czechos�owacji. Przez nasz punkt przechodzi�y przewa�nie materia�y przeznaczone dla KPZU. Przesy�ki odpowiednio pakowane odbierali kurierzy w Popradzie w S�owacji, z punktu kontaktowego od kolejarzy. Z kurier�w, kt�rzy chodzili przez Tatry, zna�am i zapami�ta�am takie nazwiska: Jan Blicharski, Jan Still, J�zef �wi�tkowski, J�zef Kapeniak i Wojciech Szober. Jak sobie przypominam, przerzut bibu�y komunistycznej trwa� gdzie� do jesieni 1937 r. Musz� stwierdzi�, �e aktywnie w dzia�alno�ci, zwi�zanej z nielegalnymi przerzutami materia��w propagandowych i przeprowadzaniem ludzi szlakami tatrza�skimi, pomaga� mi cz�onek KPP, Tadeusz Oczykowski. Po tragicznej decyzji rozwi�zania Komunistycznej Partii Polski ca�a nasza dzia�alno�� zosta�a przerwana... Drugi punkt przerzutowy by� umiejscowiony w Ch�ab�wce, dzielnicy Zakopanego po�o�onej przy drodze do Morskiego Oka. Ch�ab�wka otoczona jest masywem le�nym, kt�ry ci�gnie si� a� do granicy polsko-s�owackiej, a w niekt�rych miejscach nawet daleko w g��b S�owacji. St�d te� nieprzypadkowo zlokalizowano tutaj punkt przerzutowy dla ludzi oraz skrzynk� dla bibu�y komunistycznej. Punkt ten podlega� Komitetowi Wojew�dzkiemu KPP w Krakowie, a kierowa� nim cz�onek KPP - Micha� Marek, z zawodu kelner, pracuj�cy w zakopia�skich restauracjach. Micha�a lubiano w gronie przyjaci�, by� kole�e�ski, uczciwy, zawsze weso�y, a przy tym inteligentny i sprytny. Prowadzi� odpowiedzialn� dzia�alno��, kt�ra przez re�im sanacyjny nie zosta�a ujawniona. W czasie okupacji zosta� aresztowany przez gestapo i zgin�� w obozie koncentracyjnym w O�wi�cimiu. Jednym ze wsp�pracownik�w Micha�a by� Jan G�sienica, stolarz z zawodu, mieszkaj�cy r�wnie� w Ch�ab�wce. G�sienica mia� szcz�cie i prze�y� lata okupacji niemieckiej. Obecnie mieszka nada� w Ch�ab�wce. Za dzia�alno�� w KPP zosta� odznaczony przez Rad� Pa�stwa w 1965 r. Krzy�em Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. O swojej pracy tak opowiada: - W 1931 r. pozna�em Micha�a Marka, kt�ry przyby� z Nowego S�cza i zamieszka� w Ch�ab�wce. Wo�ali�my na niego "Miszka". Po bli�szym wzajemnym poznaniu si� cz�sto prowadzili�my dyskusje na tematy polityczne. Nie kr�powa� si� mnie z wypowiedziami, ostro krytykowa� re�im sanacyjny, wskazywa� na wyzysk klasy robotniczej. Po pewnym czasie zwierzy� mi si�, �e jest cz�onkiem KPP, i chyba musia�em mu przypa�� do gustu, bo zaproponowa� r�wnie� i mnie wst�pienie do KPP, na co si� ch�tnie zgodzi�em. Wiosn� 1932 r. wtajemniczy� mnie w odpowiedzialn� prac� zwi�zan� z przerzutami bibu�y komunistycznej z Czechos�owacji dla KPP i nielegalnym przeprowadzaniem dzia�aczy komunistycznych z Polski do Czechos�owacji. Punkt przerzutowy w S�owacji znajdowa� si� w Kie�marku i cz�onkowie Komunistycznej Partii S�owacji pomagali nam w tej dzia�alno�ci. W Kie�marku by�y przygotowywane materia�y propagandowe, kurierzy, jak np. J�zef Marek (brat Micha�a), Paszko i Krajniak, zabierali je i dostarczali do skrytek przygotowywanych przeze mnie w lesie. Pocz�tkowo by�y to zwyk�e skrzynki z desek, ukryte w ziemi, ale nie zdawa�y egzaminu, bo przy opadach deszczowych przesy�ki przemaka�y. Wpad�em na pomys� i skrzynki zamieni�em na d�bowe beczki, kt�re oblewa�em smo��. To okaza�o si� lepsze. W lesie beczki by�y ukryte w odpowiednich miejscach w ziemi i odpowiednio zamaskowane. Kurierzy znali te miejsca i po przybyciu ukrywali w nich zazwyczaj wieczorem przyniesiony materia�, a nast�pnie zg�aszali si� do mnie jako tury�ci szukaj�cy noclegu. Mieli oni swoje wypr�bowane drogi przez Tatry. Zimow� por� przybywali wprost do mnie do domu, bowiem ze wzgl�du na �lady na �niegu nie mo�na by�o sk�ada� materia��w w lesie. W tym wypadku w okresie zimy musieli�my spot�gowa� ostro�no��, by nie wpa��. Do mnie docierali ��cznicy z odpowiednim has�em i odbierali materia�. Przypominam sobie has�o, kt�re by�o u�ywane przez d�u�szy czas. Brzmia�o ono tak: "Czy mo�ecie mi zrobi� dwie pary nart?" A odzew brzmia�: "Tak, ale tylko jedn�". Pewnego razu na tle wymiany hase� powsta� nieprzyjemny incydent, kt�ry kosztowa� mnie troch� nerw�w. Przybywaj�cy ��cznik - jak si� p�niej okaza�o - przez zapomnienie przekr�ci� nieco has�o. Powiedzia�: "Czy mo�ecie zrobi� narty?" Ogarn�o mnie przera�enie. "Wsyp czy co?" - pomy�la�em. Ale by�em opanowany jak nigdy, uda�em, �e nie wiem, o co mu chodzi, i odpowiedzia�em, �e jestem stolarzem, robi� tylko meble, natomiast nart nie wykonuj�. Cz�owiek ten jako� dziwnie si� zmiesza�, przeszy� mnie wzrokiem i po pewnym zastanowieniu powiedzia�: "Przepraszam" i wyszed�. Obserwowa�em go przez chwil� i kiedy by�em pewny, �e odszed� daleko, pobieg�em do Miszki i poinformowa�em go o wszystkim. - Wspaniale to zrobi�e� - pochwali� mnie Micha�. - Tylko ostro�no�� i �cis�a konspiracja, rozwaga i opanowanie mog� by� gwarancj� bezpiecze�stwa - zako�czy� z powag�. Po kilku dniach wieczorem, gdy si� �ciemni�o, s�ysz� pukanie do drzwi i po chwili widz� w progu znajomego cz�owieka, kt�ry nie zd��ywszy nawet powiedzie�: "Dobry wiecz�r", recytuje bezb��dnie: - Czy mo�ecie mi zrobi� dwie pary nart? - Tak, ale tylko jedn� - odpowiadam szybko. Towarzysz, zadowolony, wita si� ze mn� serdecznie, przeprasza za omy�k�, jak� pope�ni� przed kilkoma dniami. - Kto nie ma w g�owie, ten ma w nogach - z u�miechem przytacza stare przys�owie i dodaje: - W konspiracji nie mo�e by� pomy�ek. Jeszcze tego wieczoru po przyniesieniu z ukrycia przesy�ki zapakowali�my j� do walizki i ��cznik niezw�ocznie uda� si� w drog� powrotn�. Dla zamaskowania naszej dzia�alno�ci wynajmowa�em stale pokoje r�nym turystom i letnikom przybywaj�cym do Zakopanego na wypoczynek. Zdarza�o si� i tak, �e w martwym sezonie, kiedy by�o trudniej o go�ci, wynajmowa�em pokoje po bardzo niskiej cenie. Chodzi�o mi tylko o to, aby by� stale ruch i aby zmyli� s�siad�w czy w og�le kogo� obserwuj�cego dom. By�o to rzeczywi�cie dobre ukrycie dla kurier�w i ��cznik�w. Dzia�alno�� nasza polega�a nie tylko na przerzucie bibu�y komunistycznej ze S�owacji do Polski, ale przeprowadzali�my r�wnie� bardzo cz�sto i ludzi. Pami�tam niestety tylko nazwisko �wika Tadeusza, kt�ry przyby� do mnie na punkt w 1936 r., kiedy udawa� si� do Hiszpanii. Nast�pnego dnia o �wicie wyruszy� on z kurierem przez Tatry do S�owacji. Jak mi by�o wiadomo, szlaki kurierskie prowadzi�y przez Rysy, Dolin� Tomanow� do Cichej Doliny albo w okolice Jurgowa i Podspad�w. Dzia�alno�� t� kontynuowali�my a� do 1938 r. Po rozwi�zaniu Komunistycznej Partii Polski punkt nasz jeszcze jaki� czas po wkroczeniu hitlerowc�w do Czech s�u�y� do przerzucania Czech�w i S�owak�w do Polski.