Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 16476 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
CZES�AW MI�OSZ
Jasno�ci promieniste i inne wiersze
Pierwodruki (1984-2005)
?????
WARSZAWA - PARY�
rqK XXIII
Zeszyty Literackie � kwartalnik
Zesp�l: Stanis�aw Bara�czak, Ewa Bie�kowska, I Josif Brodski I. Wojciech
Karpi�ski, Petr Kral, Ewa Kuryluk, Roberto Salvadori, Tomas Venclova, Adam
Zagajewski
Redaktor naczelny: Barbara Toru�czyk. Sekretarz redakcji: Marek Zaga�czyk
Administracja, sprzeda� i prenumerata: Jolanta Lesi�ska
Korekta: Jadwiga Gla�ewska, Jolanta Karbowska
Projekt ok�adki:[7an Lebensteinl. Opracowanie graficzne: Andrzej Majewski
Wydawca: Fundacja Zeszyt�w Literackich
Adres redakcji: ul. Foksal 16, p. 422, 00-372 Warszawa, tel./fax: (+48)
022.826.38.22 www.zeszytyliterackie.pl e-mail:
[email protected]
Wp�aty na Fundusz Zeszyt�w Literackich
Zrealizowano ze s'rodk�w Ministra Kultury
Warunki prenumeraty w kraju
Prenumerata roczna 2006, 4 zeszyty (nry 93-96)
Odbiorcy
indywidualni ...................................................................
............... 32 z�
Dla student�w polonistyki, uczni�w, nauczycieli j�zyka polskiego
oraz bibliotek szk� podstawowych i s'rednich �
� cena zni�ona (wymagane po�wiadczenie) ........................................
28 z�
Pozosta�e biblioteki i
instytucje.....................................................................
36 z�
W ka�dej chwili i od ka�dego numeru mo�na zaprenumerowa� �ZL" !!!
Zam�wienia: e-mail:
[email protected] lub www.zeszytyliterackie.pl
lub tel./fax (+48) 022.826.38.22
Wp�at na prenumerat� mo�na dokonywa� przez ca�y rok:
Kart� kredytow�: tel. (+48) 022.826.38.22 lub e-mailem:
[email protected]
� nale�y poda� szczeg�y zam�wienia, dok�adny adres przesy�ki, numer karty
i dat� jej wa�no�ci
Na poczcie i w banku na konto:
Fundacja Zeszyt�w Literackich Kredyt Bank SA. 411500 1126 1211 2005 1919 0000
Warunki prenumeraty za granic�, patrz trzecia strona ok�adki
Nowo�ci ksi��kowe
Adam Michnik, W�ciek�o�� i
wstyd................................................................38 z�
Zbigniew Herbert / Stanis�aw Bara�czak,
Korespondencja...........................20 z�
Marek Zaga�czyk, Droga do
Sieny ................................................................20 z�
ZESZYTEM Jan Nowak-Jeziora�ski. G�os wolnej Europy otworzyli�my now� seri�.
Autorzy: Karpi�ski, Kisielewski, Michnik, Nowak-Jeziora�ski, Toru�czyk....... 15
zl
Realizacja zam�wie� za zaliczeniem pocztowym Pozosta�e propozycje patrz s. 144.
Oferta specjalna: s. 148
SPIS RZECZY
CZES�AW MI�OSZ, Pierwodruki zebrane. Wiersze z �am�w �ZL" (1984-2005):
WIERSZE, NOTY, EPIGRAFY [NIEOBJ�TA ZIEMIA]
Z �Ogrodu Ziemskich Rozkoszy"
Ziemia .........................................................................
.............. 7
Jeszcze
ziemia...........................................................................
7
Po
wygnaniu .......................................................................
............ 8
Epigraf (I wyrusza! i
ogl�da...) ...................................................... 9
Annalena .......................................................................
.................. 10
[* * *]: (Od m�odos'ci stara�em si�...), (Jaka b�dzie poezja
w przysz�o�ci...), (Mi�o�� �ycia, pasja �ycia...) ........................ 11
[*#*]: (Bezustanne d��enie umys�u...), (�ycie cywilizacji by�o dla mnie jak
sen...), (Frans Post, jego brazylijskie
pejza�e...), (Strach mojej wczesnej m�odo�ci...) ....................... 12
Przygotowanie ..................................................................
.............. 13
Epigraf: �wiat i
sprawiedliwo�� ..................................................... 14
[KRONIKI]
Portret z
kotem...........................................................................
..... 15
Le
Transsiberien...................................................................
........... 16
Trwoga-
sen(1918).......................................................................
... 18
Rok
1945............................................................................
............. 19
BRYCZK� O ZMIERZCHU [KRONIKI]
(Monarchowie wybrali wysp�...), (M�wi mi wtedy...)................... 20
(Ka�nober�e jak to
przet�umaczy�?...)............................................. 21
(S�awa Fridtj�fa
Nansena...) ........................................................... 22
(Poznaj� ich. Stoj� na
pok�adzie...) ................................................ 23
(Orkiestra stroi�a
instrumenty...) ..................................................... 24
(...ale skar�yli si�...), (Wodzowie ludzko�ci, szlachetni...)............. 25
(�La Gazette du Bon Ton"...), (Zacz�to smakowa�...) ................... 26
(Jecha� bryczk� o zmierzchu...), (Cel sztukmistrza...), (Z r�nych
kraj�w...)......................................................................
.............. 27
[KRONIKI]
(O bezgraniczny, o niewyczerpany...).............................................
29
Maria Magdalena i
ja...................................................................... 30
W
s�oju ..........................................................................
.................. 31
Sezon...........................................................................
.................... 32
To
jedno ..........................................................................
................ 33
Moce ...........................................................................
.................... 34
Ale
ksi��ki ........................................................................
.............. 35
[DALSZE OKOLICE]
Wiecz�r ........................................................................
................... 36
Dante ..........................................................................
..................... 37
Sens ...........................................................................
...................... 38
Stwarzanie
�wiata .........................................................................
.. 39
W Yale
? I.
Rozmowa ........................................................................
....... 41
II. Pan de
Balzac .......................................................................
42
III.
Turner..........................................................................
........ 43
IV.
Constable ......................................................................
....... 43
V.
Corot ..........................................................................
........... 44
Na
pla�y ..........................................................................
................ 45
Wcielony .......................................................................
.................. 47
Oset,
pokrzywa .......................................................................
........ 48
Nowy
kraj ...........................................................................
............ 49
Nast�pca........................................................................
.................. 50
Adam i
Ewa ............................................................................
........ 51
Czytaj�c �Notatnik" Anny Kamie�skiej.........................................
52
One.............................................................................
..................... 53
A
jednak .........................................................................
................. 54
Beinecke
Library.........................................................................
.... 55
Przybytek ......................................................................
.................. 56
Trwa�o��........................................................................
.................. 57
Zgoda ..........................................................................
.................... 58
Dwa wiersze
Rozmowa z
Jeanne.................................................................... 59
Wiersz na koniec
stulecia.......................................................... 60
[NA BRZEGU RZEKI]
Do
dajmoniona......................................................................
.......... 63
Litwa, po pi��dziesi�ciu dw�ch latach
Bogini .........................................................................
............... 65
Dw�r............................................................................
.............. 65
Pewna
okolica ......................................................................
.... 66
To
lubi�...........................................................................
........... 67
Kto?............................................................................
................ 67
Miasto
m�odo�ci ........................................................................
68
��ka............................................................................
............... 68
Cia�o...........................................................................
..................... 69
Zdarzenia gdzie
indziej ................................................................... 70
Ten
�wiat ..........................................................................
............... 72
O BYCIU POET� [PIESEK PRZYDRO�NY]
O byciu
poet�...........................................................................
....... 73
Helenka ........................................................................
................... 79
Religia
Helenki ........................................................................
....... 80
Kula
(Kostaryka).....................................................................
......... 81
Pelikany
(Kostaryka).....................................................................
.. 82
Yokimura........................................................................
................. 83
PIESEK PRZYDRO�NY
Piesek
przydro�ny......................................................................
..... 84
Ograniczony.....................................................................
............... 84
Oczy ...........................................................................
..................... 84
Bez
kontroli .......................................................................
............. 85
Szukanie........................................................................
.................. 85
S�d ............................................................................
...................... 85
Anima...........................................................................
................... 85
Starzy .........................................................................
..................... 86
Czy �wiadomo��
wystarcza ............................................................ 86
Na miejscu
Stw�rcy ........................................................................
86
PIESEK PRZYDRO�NY
Zacno�� ........................................................................
................... 87
85
lat ............................................................................
................... 87
Pragnienie
prawdy ..........................................................................
87
Nie ma tego
z�ego ...........................................................................
87
Zakochanie......................................................................
................ 88
Uczynki i
�aska ..........................................................................
.... 88
Ale� ...........................................................................
...................... 89
Kontrast........................................................................
................... 89
Skarga
klasyka ........................................................................
........ 89
Jaki�
los ............................................................................
.............. 89
Odwr�cona
luneta...........................................................................
89
Konewka ........................................................................
................. 89
W�drowiec ......................................................................
................ 90
Zn�w ...........................................................................
.................... 90
W owym
mie�cie ........................................................................
.... 90
Ciep�o..........................................................................
.................... 90
Nie
wiesz ..........................................................................
.............. 91
Za�mienia.......................................................................
................. 91
TEMATY DO ODST�PIENIA
Pan
Hadeusz.........................................................................
........... 92
Jeden
�ywot ..........................................................................
.......... 93
Odnaleziona
korespondencja .......................................................... 95
SNY [PIESEK PRZYDRO�NY]
(Otula�em j� kocem...), (Sosny by�y zranione...), (Koty �owi�y...)..... 97
[TO]
Daemones .......................................................................
.............. 98
Jasno�ci
promieniste .....................................................................
100
Zapomnij .......................................................................
................ 101
W
mie�cie ........................................................................
............. 102
Uczciwe opisanie samego siebie nad szklank� whisky................ 103
O! ..........................................................................
...................... 104
Nie
rozumiem .......................................................................
........ 106
Przepis.........................................................................
.................. 107
Sztukmistrz ....................................................................
............... 108
Krawat Aleksandra
Wata .............................................................. 109
To .............................................................................
..................... 110
Bieg ...........................................................................
.................... 111
[DRUGA PRZESTRZE�]
Wiek
nowy ...........................................................................
......... 112
Metamorfozy.....................................................................
............ 113
Jak by�o w
Raju ............................................................................
114
Werki ..........................................................................
................... 115
Notatnik........................................................................
.................. 116
Czeladnik
(fragment) ....................................................................
119
[WIERSZE OSOBNE]
��w ...........................................................................
................... 121
Ksi�niczka.....................................................................
.............. 122
Leonor
Fini .........................................!.................................
........ 123
OBJA�NIENIA.....................................................................
................ 125
NOTA
WYDAWCY ........................................................................
...... 133
SPIS
INCIPIT�W ......................................................................
........... 137
ZESZYTY LITERACKIE 2005, Spis zawarto�ci........................... 141
Copyright � 2005 by The Czes�aw Mi�osz Estate
Na ok�adce � Czes�aw Mi�osz, wrzesie� 1980 (fot. � Renata Gorczy�ska)
WIERSZE, NOTY, EPIGRAFY
Z �OGRODU ZIEMSKICH ROZKOSZY"
ZIEMIA
Konno na ptakach, czuj�c pod udami mi�kkie pi�ra,
Na szczyg�ach, wilgach, zimorodkach,
To zn�w przynaglaj�c do biegu lwy, jednoro�ce, leopardy,
Kt�rych sier�� ociera si� o nasz� nago��,
Okr��amy wszechobecne �yciodajne wody,
Lustra z kt�rych wynurzaj� si� g�owy m�ska i kobieca,
Albo rami�, albo pier� okr�g�a syren.
Co dzie� tutaj dzie� jagodobrania.
W poziomki wi�ksze od cz�owieka wgryzamy si� we dwoje,
Zanurzamy si� w czere�nie, ociekamy winnym sokiem,
�wi�tujemy kolor karminu
Albo z�otej czerwieni, jak cacek na choink�.
Du�o nas w tych ogrodach, ca�e rojowisko,
I tak podobnych do siebie, �e kochania si� nasze
S�odkie i nieprzystojne, jak przy zabawie w chowane.
I zamykamy si� w koronie kwiat�w
Albo w t�czuj�cych kulach przezroczystych.
A tymczasem niebo nape�nia si� mn�stwem ksi�ycowych znak�w
I przygotowuj� si� alchemiczne za�lubiny planet.
IESZCZE ZIEMIA
Niezrozumia�e s� rzeczy tej ziemi.
Pon�ta w�d. Pon�ta owoc�w.
Pon�ta dwojga piersi i d�ugich w�os�w dziewy.
W r�u, w cynobrze, w kolorze rozlewisk
Takim jak maj� tylko Zielone Jeziora pod Wilnem.
I mnogo�� nieobj�ta mrowi si�, spotyka
W za�omach drzewnej kory, w oku teleskopu
Na posp�lne w nago�ci godowanie,
Na roziskrzanie oczu, s�odki taniec
W �ywiole powietrza, l�du, morza i pieczar podziemnych,
�eby przez kr�tk� chwil� nie by�o �mierci
I czas nie rozwija� si� jak nitka z k��bka rzuconego w przepa��.
PO WYGNANIU
Ju� nie go�. Cicho. Jak mi�kko deszcz pada
Na dachy tego miasta. Jak wszystko jest
Doskona�e. Teraz, dla was dwojga budz�cych si�
W kr�lewskim �o�u pod oknem mansardy.
Dla m�czyzny i kobiety. Albo dla jednej ro�liny
Podzielonej na �e�sko�� i m�sko��, kt�re t�skni�y do siebie.
Tak, to m�j podarunek. Nad popio�ami.
Na gorzkiej, gorzkiej ziemi. Nad podziemnym
Echem wezwa� i przysi�g. Aby�cie o poranku
Byli uwa�ni: pochylenie g�owy,
R�ka z grzebieniem, dwie twarze w lustrze
S� tylko raz, na zawsze. I niekoniecznie w pami�ci.
Aby�cie byli uwa�ni na to co jest chocia� mija
I w ka�dej chwili wdzi�czni, �wi�tuj�cy wszelkie istnienie.
Ten ma�y park, zielonawe popiersia z marmuru
W �wietle per�owym, w letni drobny deszcz
Niech jak by� kiedy pchn�li�cie furtk� zostanie.
I ulica wysokich zliszajonych bram,
Kt�r� ta wasza mi�o�� nagle przemieni�a.
EPIGRAF
I wyrusza! i ogl�da tocz�c� si� rzek� witalno�ci, tak majestatyczn� i tak
�wietn�. Podziwia wieczne pi�kno i zdumiewaj�c� harmoni� �ycia w stolicach,
harmoni� tak opatrzno�ciowo utrzymywan� w zgie�ku ludzkiej swobody. Kontempluje
krajobrazy wielkiego miasta, krajobrazy kamienne zbieraj�ce pieszczoty mgie� i
uderzenia s�o�ca. Cieszy si� pi�knym wygl�dem pojazd�w, dumnymi ko�mi,
ja�niej�c� czysto�ci� groom�w, zwinno�ci� lokai, pewnym siebie krokiem
faluj�cych kobiet, �adnymi dzie�mi, szcz�liwymi, �e �yj� i �e s� dobrze ubrane,
kr�tko m�wi�c �yciem wype�niaj�cym wszystko. Wystarczy �eby odrobin� zmieni�a
si� moda, kr�j, w�z�y wst��ek, �eby zamiast klamerek pojawi�y si� kokardy, �eby
rozszerzy� si� czepek i kosmyk zsun�� si� o cal ni�ej na kark, �eby pasek
przesun�� si� do g�ry i nabra�a suto�ci sp�dnica, a, wierzcie mi, jego orle oko
ju� to odgad�o. Pu�k wojska przechodzi, wysy�any by� mo�e na kra�ce �wiata,
rzucaj�c w powietrze bulwar�w porywaj�cy d�wi�k swoich fanfar, lekki jak
nadzieja; i ju� oko pana C. G. dostrzeg�o, zbada�o, zanalizowa�o bro�, postaw� i
fizjonomi� oddzia�u. Pasy, �adownice, b�yski stali, muzyka, harde spojrzenia,
ci�kie i powa�ne w�sy, wszystko to razem w niego przenika; i w ci�gu para minut
poemat, kt�ry z tego powstanie jest ju� w�a�ciwie skomponowany. I oto dusza jego
�yje z dusz� tego pu�ku, kt�ry maszeruje jak jedno zwierz�, dumny obraz rado�ci
w pos�usze�stwie!
Ale wiecz�r nadchodzi. Jest to dziwaczna i niepewna godzina kiedy opuszczaj� si�
zas�ony nieba, kiedy zapalaj� si� miasta. Uczciwi czy podli, rozs�dni czy
szaleni, ludzie m�wi� sobie: �nareszcie dzie� zako�czony!". I m�drcy i nicponie
my�l� o przyjemno�ci i ka�dy z nich biegnie na miejsce wybrane aby wychyli�
kielich zapomnienia. Pan C. G. zostanie do ostatka wsz�dzie gdzie mo�e ja�nie�
�wiat�o, rozbrzmiewa� poezja, mrowi� si� �ycie, wibrowa� muzyka; wsz�dzie tam,
gdzie nami�tno�� mo�e pozowa� dla jego oka, wsz�dzie tam, gdzie cz�owiek
naturalny i cz�owiek konwencji ukazuj� si� w ich wymy�lnej pi�kno�ci, wsz�dzie
tam, gdzie ziemia pod s�o�cem jest �wiadkiem po�piesznych uciech znieprawionego
zwierz�cia.
Charles Baudelaire, Constantin Guys, peintre de la vie modern�
9
ANNALENA
Zdarza�o mi si� niekiedy ca�owa� w lustrach odbicie mojej twarzy; poniewa�
pie�ci�y j� r�ce, usta i �zy Anna�eny, twarz moja wydawa�a mi si� bosko pi�kna i
jakby prze�wietlona niebia�sk� s�odycz�.
UAmoureuse Initiation Lubi�em twoj� aksamitn� yoni, Annalena, d�ugie podr�e w
delcie twoich n�g.
D��enie w g�r� rzeki do twego bij�cego serca przez coraz dziksze pr�dy sycone
�wiat�em chmielu i czarnych powoj�w.
I nasz� gwa�towno�� i triumfalny �miech i po�pieszne ubieranie si� w �rodku nocy
�eby i�� kamiennymi schodami g�rnego miasta.
Oddech wstrzymany z podziwu i ciszy, porowato�� zu�ytych g�az�w i portal katedry.
Za furtk� do plebanii u�amki cegie� i chwasty, w ciemno�ci dotyk szorstkich
oskarpowa� muru.
I p�niej patrzenie z mostu w d� na sady kiedy pod ksi�ycem ka�de drzewo
osobne na swoim kl�czniku, a z tajemnego wn�trza przy�mionych topoli stuka echo
wodnej turbiny.
Komu opowiadamy co zdarzy�o si� nam na ziemi, dla kogo ustawiamy wsz�dzie
wielkie lustra w nadziei �e nape�ni� si� i tak zostanie?
Zawsze niepewni czy to byli�my ja i ty, Annalena, czy kochankowie bez imion na
tabliczkach z ba�niowej emalii.
10
[* * *]
Od m�odo�ci stara�em si� uchwyci� s�owami rzeczywisto��, tak� o jakiej my�la�em
chodz�c ulicami ludzkiego miasta i nigdy to si� nie udawa�o, dlatego ka�dy m�j
wiersz uwa�am za zadatek niespe�nionego dzie�a. Wcze�nie odkry�em nieprzyleganie
j�zyka do tego, czym naprawd� jeste�my, jakie� wielkie na niby podtrzymywane
przez ksi��ki i stronice gazetowego druku. I ka�da moja pr�ba powiedzenia czego�
rzeczywistego ko�czy�a si� tak samo, zagnaniem mnie z powrotem w op�otki formy,
niby owcy odbijaj�cej si� od stada.
Jaka b�dzie poezja w przysz�o�ci, ta o kt�rej my�l�, ale kt�rej ju� nie poznam?
Wiem, �e jest mo�liwa, bo znam kr�tkie chwile kiedy ju� niemal�e tworzy�a si�
pod moim pi�rem, �eby zaraz znikn��. Rytmy cia�a � bicie serca, puls, pocenie
si�, krwawienia periodu, lepko�� spermy, pozycja przy oddawaniu moczu, ruch
kiszek, b�d� w niej zawsze obecne razem z podnios�ymi potrzebami ducha i nasza
podw�jno�� znajdzie swoj� form� bez wyrzekania si� jednej strefy albo drugiej.
Mi�o�� �ycia, pasja �ycia. Mo�e czuje si� to r�wnie� w m�odo�ci, ale inaczej i
nie u�ywa si� tych okre�le�. Trzeba dopiero pewnego, w jakim� cho�by niedu�ym
stopniu, wyswobodzenia si� z komplikacji, z przej�cia si� w�asnym losem, tak
�eby cieszy� si�, �e jest si� po prostu �ywym w�r�d �ywych.
11
[* * *]
Bezustanne d��enie umys�u do obj�cia �wiata w niesko�czonej wielo�ci jego form
przy pomocy nauki albo sztuki jest tym samym co pogo� za przedmiotem naszych
mi�osnych po��da�. Eros jest si�� poruszaj�c� zar�wno fizyk�w jak poet�w. Je�eli,
jak chc� Swedenborg i Blake, �mier� nie przerywa tego d��enia i niebo wype�nia
bezustanna dzia�alno�� umys��w odkrywczych, Eros trwa mocniej ni� �ycie i �mier�.
�ycie cywilizacji by�o dla mnie jak sen, z kt�rego na pr�no stara�em si�
przebudzi�. Czy te�, co r�wnie prawdziwe, moje �ycie by�o takim snem.
Frans Post, jego brazylijskie pejza�e malowane oko�o r. 1650. Jak u wszystkich
pejza�yst�w holenderskich wzrusza mnie kontrast pomi�dzy ziemi� i grupk� ludzi,
dawno umar�ych, tutaj brazylijskich Indian, kt�rzy znikli i jako istnienia
poszczeg�lne i jako plemi�. Solidarno�� z malutkimi postaciami w kt�rych przez
chwil� trwaj�, do ogl�dania przez lup�, nasze nadzieje i nasze k�opoty.
Strach mojej wczesnej m�odo�ci, �e wydoro�lej� to znaczy strac� zapa� do
zajmowania si� sprawami umys�u. Ale przekroczy�em siedemdziesi�tk� �yj�c
bezustann� ciekawo�ci�, pasj�, d��eniem.
12
PRZYGOTOWANIE
Jeszcze jeden rok przygotowania.
Ju� jutro zasi�d� do pracy nad wielkim dzie�em
W kt�rym moje stulecie zjawi si� jak by�o.
S�o�ce b�dzie w nim wschodzi� nad prawymi i nieprawymi,
Wiosny i jesienie nast�powa� b�d� niemylnie po sobie,
Drozd b�dzie budowa� w mokrym g�szczu gniazdo wylepione glin�
I swojej lisiej natury uczy� si� b�d� lisy.
I tylko tyle. Na dodatek: armie
Biegn�ce po zamarz�ych r�wninach, wykrzykuj�ce przekle�stwo
Myriado-g�osym ch�rem; lufa czo�gu
Olbrzymiej�ca na rogu ulicy; wjazd o zmierzchu
Mi�dzy wie�e stra�nicze i druty obozu.
Nie, to nie b�dzie jutro. Za pi��, dziesi�� lat.
Ci�gle za du�o my�l� o zaj�ciach matek
I o tym, czym jest cz�owiek zrodzony z kobiety.
Zwija si� w k��bek i os�ania g�ow�
Kopany ci�kimi butami; pali si� jasnym p�omieniem
Biegn�c; buldo�er go zgarnia do glinianego do�u.
Jej dziecko. Z misiem w obj�ciach. W rozkoszy pocz�te.
Nie nauczy�em si� jeszcze m�wi� jak trzeba, spokojnie. A gniew i lito�� szkodz�
r�wnowadze stylu.
EPIGRAF: �WIAT I SPRAWIEDLIWO��
Czy S�dzia ca�ej ziemi nie post�pi sprawiedliwie?
Genezis 18,25
Rabbi Levi powiedzia�:
Je�eli �wiat jest tym czego szukasz, nie mo�e by� sprawiedliwo�ci.
Je�eli sprawiedliwo�� jest tym czego szukasz, nie mo�e by� �wiata.
Czemu chwytasz sznur za oba ko�ce
szukaj�c i �wiata i sprawiedliwo�ci?
Pu�� jeden koniec,
bo twoja zawzi�to�� doprowadzi �wiat do zguby.
Hammer on the Rock, a Short Midrash Reader
14
PORTRET Z KOTEM
Ma�a dziewczynka ogl�da ksi��k� z wizerunkiem kota,
Kt�ry nosi kryz� puchat� i ma zielone ubranko.
Jej usta, bardzo czerwone, s� p�otwarte w mi�ym zapatrzeniu.
Dzieje si� to w 1910 albo 1912, obraz nie ma daty.
Namalowa�a go Marjorie C. Murphy, Amerykanka,
Urodzona w 1888, tak jak moja matka, mniej wi�cej.
Patrz� na obraz w miasteczku Grinnell, w stanie Iowa,
Pod koniec stulecia. Ten kot ze swoj� kryz�
Gdzie jest? A dziewczynka? Czy spotka�em j� kiedy�,
Jedn� z ur�owanych mumii stukaj�cych lask�?
Ale twarz: perkato�� noska, okr�g�o�� policzka,
Tak wzrusza mnie, zupe�nie jak twarz, kt�r� w �rodku nocy
Budz�c si�, widzia�em na poduszce obok.
Kota nie ma, jest w ksi��ce, ksi��ka, na obrazie.
Dziewczynki nie ma, cho� jest tutaj, przede mn�,
Nie utracona nigdy. Prawdziwe nasze spotkanie
W strefach dzieci�stwa: podziw zwany mi�o��,
My�lenie o dotkni�ciu, kot w aksamicie.
1985
LE TRANSSIBERIEN
Kolej� Transsyberyjsk� jecha�em do Krasnojarska Z niani� Litwink�, z mamusi�,
dwuletni kosmopolita, Uczestnik przyobiecanej europejskiej ery. Tatu� polowa� na
marale w Saja�skich G�rach. Ela i Nina biega�y po pla�y w Biarritz.
Tak, to dzia�o si� w 1913 roku. Wtedy ubieg�e sto lat podawano za wst�p jedynie
do prawdziwie europejskiej a nawet kosmopolitycznej epoki. Francuskie romanse w
��tych ok�adkach by�y czytane nad Dunajem i Wis��, Dnieprem i Wo�g�. �niwiarki
McCormick chodzi�y po polach Ukrainy. Ledwo Oscar Wilde sta� si� dla
pokwitaj�cych estet�w najwi�kszym nazwiskiem, ju� m�odzi buntownicy znale�li
zwiastuna wyzwolonych mas w Walcie Whitmanie, a paryska bohema uczy�a si�
zagadkowej duszy s�owia�skiej z Ballets russes i powie�ci Dostojewskiego. Coraz
to kt�ry� wyrafinowany poeta z Wiednia pielgrzymowa� do Moskwy, �wi�tego miasta,
�eby tam s�ucha� d�wi�ku dzwon�w. Towarzystwo wielu kraj�w spotyka�o si� latem u
w�d w Marienbadzie albo na Lazurowym Brzegu, rodziny wysy�a�y swoich suchotnik�w
do sanatori�w w Davos. Poeci zacz�li s�awi� mi�dzynarodowe ekspresy i jeden z
nich napisa� poemat Prose du Transsiberien. Tote�, stawiaj�c w Petersburgu nog�
na stopniu pierwszego zobaczonego samochodu b�yszcz�cego czarnym lakierem, a
nast�pnie przekraczaj�c Ural, by�em w harmonii z duchem wieku. Wtedy to m�ody
in�ynier Aleksander Mi�osz, absolwent Politechniki Ryskiej, polowa� w tajdze na
zboczach g�r Saja�skich, tam gdzie rzeka Jenisiej w swoim g�rnym biegu wydr��y�a
w�w�z p�yn�c na p�noc, ku r�wninom i Oceanowi Lodowatemu. By�a to pora
rykowiska syberyjskich jeleni zwanych tam maralami i pot�ne echa nios�y si�
odbite od le�nych stok�w, na kt�rych cytrynowo��te brzozy urozmaica�y tu i
�wdzie ciemn� ziele� cedr�w. M�ody cz�owiek by� lekki, przesadza� bez trudu
mchem pokryte g�azy i wdycha� z rozkosz� ch�odne powietrze jesieni. Prawie
to�samy z nim teraz, czuj� spr�ysto�� skradania si�, podrzut r�ki i pewno�� w
chwili strza�u, �e si� nie chybi�o. I mo�e uniwersalno�� naszych dozna�, tak
du�a dlatego, �e jeste�my cz�stk� tego samego ludzkiego rodu, wystarcza, �ebym
przez chwil� by� pi�tnastoletni� El�, wtedy kiedy biegnie na spotkanie
wzbieraj�cej, szumi�cej fali Atlantyku? Albo kiedy stoi nago przed lustrem,
rozplata czarny warkocz, �liczna, �wiadoma tego, �e jest �liczna, dotyka
brunatnych tarcz na piersiach i przez kr�tko doznaje ol�nienia, kt�re wy��cza j�
ze wszystkiego, czego j� nauczono: dygni��, uk�on�w, marynarskich ko�nierzy,
halek, zachowa� si� przy stole, guwernantek, wagon�w sypialnych, pan�w z
zaczesanymi w szpic w�sami, kobiet w gorsetach i tiurniurach, o kt�rych m�wi si�:
damy albo: kokoty, katechizmu, li-
16
sty grzech�w przed spowiedzi�, lekcji muzyki, francuskich s��wek, udawanej
naiwno�ci, grzeczno�ci wobec s�u�by, wiedzy o swoim posagu. Ol�nienie: to wcale
nie tak, bo naprawd� zupe�nie inaczej. Nie trzeba nikomu o tym m�wi�, tylko
sobie. Jak dobrze jest siebie dotyka� i nie wierzy� im nic a nic, i wsz�dzie, w
s�o�cu, w ob�okach nad morzem, w szumie przyp�ywu, we w�asnym ciele, czu� to
samo inne.
1985
17
TRWOGA-SEN (1918)
Orsza z�a stacja. W Orszy poci�g mo�e sta� i dob�. Wi�c mo�e to w Orszy zgubi�em
si�, sze�cioletni, I poci�g repatriant�w rusza�, zostawiaj�c mnie
Na zawsze. Jakbym poj��, �e b�d� kim innym,
Poet� innego j�zyka, z innym losem.
Jakbym zgadywa� sw�j koniec u brzeg�w Ko�ymy,
Tam gdzie dno morza jest bia�e od ludzkich czaszek.
I wielka trwoga wtedy mnie nawiedzi�a,
Ta, kt�ra mia�a by� matk� wszystkich moich trw�g.
Triepiet ma�ogo piered bolszim. Przed Imperium.
Kt�re idzie i idzie na zach�d, zbrojne w �uki, arkany, pepesze,
Podje�d�aj�c powozk�, grzmoc�c kuczera po plecach,
Albo jeepem, w papachach, z kartotek� zdobytych krain.
A ja nic tylko uciekam, od stu, trzystu lat
Po lodzie i wp�aw, w dzie�, w nocy, byle dalej,
Zostawiaj�c nad rodzinn� rzek� pancerz dziurawy i kufer z nadaniami kr�la,
Za Dniepr, potem za Niemen, za Bug, za Wis��.
A� przybywam do miasta wysokich dom�w i d�ugich ulic I trwoga mnie dr�czy, bo
gdzie mnie, wies'niakowi, do nich, Bo udaj� tylko, �e rozumiem o czym tak bystro
traktuj� I staram si� ukry� przed nimi m�j wstyd, moj� przegran�.
Kto mnie tutaj nakarmi, kiedy id� o chmurnym �wicie Z drobn� monet� w kieszeni,
na jedn� kaw�, nie wi�cej? Uchod�ca z pa�stw urojonych, komu tu b�d� potrzebny?
�ciany kamienne, �ciany oboj�tne, �ciany przera�liwe.
Porz�dek nie mojego ale ich rozumu.
Teraz ju� zg�d� si�, nie wierzgaj. Nie uciekniesz dalej.
1985
18
ROK 1945
� Ty, ostatni poeto polski!: pijany, �ciska� mnie Kolega z Awangardy, w d�ugim
wojskowym szynelu, Kt�ry wojn� prze�y� na wschodzie i tam zrozumia�.
Nie m�g� go tego nauczy� Guillaume Apollinaire Ani programy kubist�w i jarmark
paryskich ulic. Na iluzje najlepszy jest g��d, cierpliwo�� i pos�usze�stwo.
Wyobra�ali sobie. A szed� dwudziesty wiek.
S�owa w ich pi�knych stolicach te same od Wiosny Lud�w.
Ale nie oni odgadli, co b�d� odt�d znaczy�y.
Na stepie, owijaj�c krwawi�ce nogi onuc�, Przenikn�� daremn� pych� g�rnie
my�l�cych pokole�. Jak okiem si�gn�� p�aska, nieodkupiona, ziemia.
Nad wszelkim plemieniem i ludem stanowi�a si� szara cisza. Po dzwonach
barokowych ko�cio��w. Po r�ce na karabeli. Po dysputach o wolnej woli i racjach
parlament�w.
Mruga�em oczami, �mieszny i buntowny,
Sam jeden z Jezus Maryj� przeciw niezbitej mocy,
Potomny akt�w strzelistych i rze�b z�oconych i cud�w.
I wiedzia�em, �e m�wi� b�d� mow� pokonanych, Nie bardziej trwa�� ni� resztki,
domowe zwyczaje, Swiecid�a i raz do roku pocieszne kol�dy.
1985
BRYCZK� O ZMIERZCHU
* , * *
Monarchowie wybrali wysp� na wi�zienie dla Napoleona, podzielili mi�dzy siebie
kraje i ustanowili sw�j porz�dek, obiecuj�c wzajemn� zbrojn� pomoc przeciwko
spiskowcom i buntownikom. Wydobywano rud� i w�giel kamienny, budowano drogi i
mosty, �elazne koleje po��czy�y stolice. Lokomotywy buchaj�ce par�,
przebiegaj�ce lasy z rykiem i �oskotem by�y przedmiotem boja�ni i uwielbienia,
jak te� kot�y, klapy, ko�a, transmisyjne pasy w halach maszyn. Lampa naftowa ze
szklanym zielonym aba�urem zast�powa� zacz�a �wiece i �uczywo, wielkomiejsk�
ulic� szed� wieczorem cz�owiek z d�ug� metalow� tyk� i zapala� gaz w latarniach.
Zaciekli marzyciele nawo�ywali ludy, aby powsta�y przeciwko pod�ej tyranii
mo�nych dzier��cych w�adz� i wszelkie bogactwo. Nast�powa� rok kiedy walczono na
barykadach ale zaraz echo cich�o i dalej trwa� wiek imperi�w na kontynencie od
Atlantyku do Oceanu Spokojnego. Co zimy tysi�ce pracowni na poddaszu albo w
suterynie przygotowywa�o suknie balowe upi-nane przed lustrem przez krawcow�,
kt�ra kl�czy ze szpilkami w ustach. Uwierzono w Post�p i odkryto, �e cz�owiek od
ma�py pochodzi. Coraz bardziej rozwija�y si� nieznane przodkom uczucia
humanitarne, coraz wy�ej sta�a o�wiata wypleniaj�ca przes�dy i zabobony, w
salach bibliotecznych zaja�nia�a elektryczno��, zak�adano kabel podmorski dla
rozm�w mi�dzy l�dami, prawo i niezawis�e s�dy chroni�y obywateli, ziemia
zmierza�a do zwyci�stwa parlament�w i powszechnego pokoju.
* , * *
M�wi mi wtedy jak ka�da ma na imi�, kiedy wchodz� jedna po drugiej, te kt�re
bywaj� tu stale: Lucienne, s�odka i wytworna, przesuwaj�ca si� jak cie�, bez
s�owa; urocza Alice, z niezmiennym u�miechem na ustach; du�a Yolande, w
kapeluszu zawadiacko siedz�cym na bakier, jedna z tych, co zdobi� nasz Inter-
Bamboche Club; Andree, godna, �ciska wam d�o�, nie nalegaj�c; fruuu... burza
szumi�cych sp�dnic, okrzyki sp�oszonego ptaka... to ukazuje si� Jeanne w
kapeluszu zdobnym w jedno czerwone pi�ro. Wprowadza zupe�ny zam�t przechodz�c
przez sal� kawiarni i znika w klatce schodowej prowadz�cej na pierwsze pi�tro.
Wycinek z gazety paryskiej, w: Blaise Cendrars, Inedits Secrets
20
* , *
Ka�nober�e jak przet�umaczy�? Chyba: Brzozowa G�ra.
Sp�jrz na niemieck� map� sztabow� z czasu pierwszej wojny:
To jest dolina Niewia�y, samo serce Litwy.
Kto ni� jecha�, po obu stronach widzia� bia�e dwory.
Tu oto Ka�nober�e, naprzeciwko Szetejnie.
Dom w kt�rym si� urodzi�em, wyra�nie widoczny.
Ka�nober�e nale�a�o do Sto�ypin�w,
Kt�rzy tutaj sp�dzali lato, w pi�knej prowincji Imperium.
Najbli�si s�siedzi, przez rzek�, moich dziadk�w Kunat�w.
W dzieci�stwie s�ysza�em o ��dce z ko�ami i r�czn� korb�,
Je�d�ono na podwieczorki, odwiedzano si� cz�sto,
Stolypin lubi� m�ode Kunat�wny.
Nie mia�a z tym nic do czynienia szko�a, jak� we dworze
Za�o�y�a dla ch�opskich dzieci Wercia czyli Wecia,
P�niejsza moja matka. Uczy�a czyta� i pisa�.
W jakim j�zyku? Polskim oczywi�cie,
Kt�ry by� dla niej czym dla rodowitej Bretonki francuski.
Pami�tam fotografi�: ona po�rodku,
Naoko�o lnianow�osi ch�opcy, mo�e nawet jedna czy dwie dziewczynki.
Ta szko�a, zwo�ywanie si� pod wiecz�r na majowe,
Na kt�re szli wszyscy, pa�stwo i czelad�.
Panno Mo�na, Zwierciad�o Sprawiedliwo�ci, ch�ralne M�dl si� za Nami
W zapachu bz�w, g�os ptak�w od ogrodu.
Czyli tu Dewajtis � by�a taka powie��, Rodziewicz�wny,
A tam Rz�dy. W 1909 roku
Wecia po�lubi�a studenta Politechniki Ryskiej.
W 1911 przyjecha�a do Szetej� �eby mnie urodzi�.
Tego lata Stolypin pewno nie spojrza� na moj� ko�ysk�,
Zaj�ty by� swoj� my�l�: �e Rosja na pewno zginie
Je�eli on, sam jeden, nie zdo�a jej ocali�.
Wkr�tce potem, we wrze�niu, w Kijowie pojecha� do teatru
I tam dosi�g�a go kula terrorysty.
Nikt, nawet m�j dziadek, nie odgad� co naprawd� si� sta�o.
* , *
S�awa Fridtj�fa Nansena, eksploratora, by�a tak wielka, �e sama jego obecno�� na
statku �Correct", kt�ry latem 1913 roku p�yn�� drog� p�nocn� z Norwegii do
Syberii, nadawa�a podr�y rozg�os. Nie by�a to pierwsza wyprawa wzd�u�
p�nocnych brzeg�w euroazjatyckiego kontynentu, ale norweska Kompania Syberyjska,
finansuj�c j�, mia�a nadziej�, �e b�dzie to pierwszy z corocznych rejs�w.
Kapitanem statku by� Johan Samuelsen, pilotem lodowym Hans Johansen, go��mi na
pok�adzie byli Jonas Lied, dyrektor Kompanii Syberyjskiej, Josif Grigorowicz
Loris-Mielikow, sekretarz rosyjskiego poselstwa w Christianii, przemys�owiec
Stiepan Wasilie-wicz Wostrotin i Fridtj�f Nansen. Ksi��ka Nansena o jego
syberyjskich podr�ach ukaza�a si� w angielskim przek�adzie w r. 1914. Powiada
tam:
�Przysz�e mo�liwo�ci Syberii mog� by� niemal uznane za nieograniczone; ich
rozwini�cie natrafia jednak na przeszkody, g��wnie zwi�zane z wielkimi
odleg�o�ciami. W �rodkowej Syberii droga kolej� � czy na zach�d do Ba�tyku, czy
na wsch�d do Pacyfiku �jest tak d�uga, �e nie op�aca si� przew�z g��wnych
produkt�w kraju, takich jak ziarno, drewno etc, bo koszt dostawy na rynki mo�e
�atwo r�wna� si� warto�ci towar�w".
�Gdyby da�o si� zaprowadzi� regularn� coroczn� �eglug�, pomimo lod�w, pomi�dzy
uj�ciem Jenisieju i Europ�, tak �eby w przysz�o�ci ogromna liczba produkt�w
mog�a by� wysy�ana t� najta�sz� drog�, by�oby to nies�ychanie wa�ne dla
przysz�ego rozwoju ca�ej �rodkowej Syberii. Dlatego mieszka�cy tego kraju �ywo
interesuj� si� wszystkim, co mo�e posun�� naprz�d t� spraw�. I cho� o tym nie
wiedzieli�my � w ka�dym razie kiedy chodzi o mnie � na pewno wiele oczu �ledzi�o
nasz� podr� i jej wyniki".
Fridtj�f Nansen, Through Siberia, The Land ofthe Futur�, London, MCMXIV
22
* , *
Poznaj� ich. Stoj� na pok�adzie
Statku �Correct" kiedy wp�yn�� w uj�cie Jenisieju.
Ten czarniawy, w sk�rzanej kurtce automobilisty
To Loris-Mielikow, dyplomata. Ten graby, Wostrotin,
W�a�ciciel kopalni z�ota i pose� do Dumy.
Obok szczup�y blondyn, m�j ojciec. I ko�cisty Nansen.
Fotografia wisi u nas w domu w Wilnie
Przy ulicy Podg�rna 5. Obok s�oj�w
W kt�rych hoduj� trytony. Co mo�e sta� si�
W ci�gu dziesi�ciu lat? Koniec? Pocz�tek? �wiata.
M�j ojciec, sprzed. Nie wiem po co je�dzi�
Latem 1913 roku w ponure pustkowia
Zorzy polarnej. Jakie pomieszanie
Czas�w. I miejsc. Ja tu, niespokojny,
W �rodku kalifornijskiej wiosny, bo nie uk�ada si� ca�o��.
Czego chc�? �eby by�o. Co? Czego ju� nie ma.
Nawet twoje trytony? Nawet trytony.
*
Orkiestra stroi�a instrumenty �eby wykonywa� �wi�to Wiosny.
S�yszycie te pochody piszcza�ek, �oskot b�bn�w i blach?
Dionizos nadchodzi, wraca d�ugo wygnany Dionizos,
Sko�czy�o si� panowanie Galilejczyka.
Coraz to bledszy, bezcielesny, ksi�ycowy
Rozwiewa si�, zostawiaj�c nam ciemne katedry
Z barwn� wod� witra�u i dzwonkiem na Podniesienie.
Szlachetny rabbuni, kt�ry oznajmia�, �e b�dzie �y� wiecznie
I ocali swoich przyjaci�, wzbudzaj�c ich z prochu.
Dionizos nadchodzi, b�yska oliwno-z�oty mi�dzy ruinami nieba.
Krzyk jego, ziemskiej rozkoszy, echo niesie na chwa�� �mierci.
24
* , *
...ale skar�yli si� na brak zaj�cia, na bezczynne �ycie, jakie musieli prowadzi�.
Nie mieli nic do roboty, mogli tylko czyta�. Nie by�o dla nich tutaj �adnej
pracy. Mogliby znale�� jak�� rozrywk� przynajmniej w polowaniu, ale by�o to
wykluczone, bo zes�a�com nie wolno posiada� broni. Pozostawa�o troch� �owienia
ryb, je�eli nadarza�a si� okazja, poza tym jednak musieli jako� przepycha� lata
i zimy, a� nadejdzie koniec ich wyroku i b�d� mogli wr�ci� do �ycia i �wiata.
Fridtj�f Nansen, Through Siberia...
Wodzowie ludzko�ci, szlachetni rewolucjoni�ci Rzucaj� kamienie do wody, patrz� w
nurt Jenisieju, Graj� na gitarach, ucz� si� j�zyk�w, Czytaj� Kapita�, ziewaj�,
czekaj�. Pewni zwyci�stwa. Cz�owiek-b�g nadchodzi. Umys� jego jasny jak dwa i
dwa cztery Zostawia co niewa�ne i zmierza do celu, Kt�rym jest w�adza. Nie
kr�l�w, cezar�w. Wszystkie l�dy i morza. Jego panowanie Nad �mierteln� istot� na
ziemi i w niebie. M�ciciel i wychowawca. Tam, w swoich stolicach Zwierz�ta
ot�pia�e niech �pi�, nie wiedz�ce, Co jest przygotowane. Nie jego rzecz lito��.
Trenowa� trzeba b�dzie gnu�nych i leniwych, A� w strachu, pos�usze�stwie i
nadziei Strac� ludzk� natur� w kt�rej maj� le�e, Kt�rej nigdy nie by�o. A� larwa
z nich spadnie I wejd� na wysoko��, w b�lu przemienieni.
25
* , * *
�La Gazette du Bon Ton", Pary� 1912. �Mon cher Astolphe!", �Ma chere Agathe!" �
zaczynaj� si� listy-artykuly o modzie sezonu. Nast�puj� traktaty o wst��ce. O
r�kawiczce. O brwiach. O turbanie. O plisowanej sp�dnicy.
0 tym, co nosi si� w teatrze. Tudzie� ilustracje. ,3�d� to prawdziwe portrety
sukien, malowane i rysowane przez najsubtelniejszych artyst�w naszego czasu:
pan�w Bakst, Barbier, Maurice Boutet de Monvel, Bernard Boutet de Monvel, Pierre
Brissaud, Brunelleschi, Carlegle, Caro-Delvaille, Dresa, Drian, Abel Faivre,
Gose, Iribe, Lepape, Maggie, Ch. Martin, Andre E. Marty, etc."
Etc, najsubtelniejsi arty�ci, wszyscy teraz Etc.
Zwojami kolorowych materii owijaj�cy biodra i szyj�
Tej, kt�ra patrzy w lustro i na wp� wie, na wp� nie wie
Kim by� powinna, kim jest, do czego si� przyzna�,
Kiedy smu�ka krwi s�czy si� wzd�u� nogi
A maska z pere� os�ania pow��czyste spojrzenie
Istoty tak sekretnej jak wn�trze kwiatu,
Otwieraj�cej si� pod palm� �lubnego kontraktu
Na w�sato�� i brzuchato�� w�a�cicieli.
Sute, szumi�ce tkaniny. Na przyk�ad Abel Faivre.
Kim by�? Jak wygl�da�? Kt�ra z nich k�ad�a r�k�
Na ramieniu kiedy rysowa�? Kt�ra zamkn�a mu oczy?
1 czy sta�y wtedy w dzbanku dalie? Tulipany?
* , *
Zacz�to smakowa� Ziemskie Pokarmy. Gorset, kt�ry nie tak dawno temu zast�pi�
sznur�wk� i swoimi fiszbinami si�ga� do po�owy uda, teraz skraca� si� i oto
nastaje rok kiedy nie ma gorsetu. Wyzwolone uda mog�y ju� ta�czy� w powiewnych
chlamidach Izadory Duncan, nie�mia�o na�laduj�c nago�� korybantek. Spi�trzenia
owoc�w, jedwabne szarfy, rozdzierane zas�ony, przyj�te symbole tego, o czym si�
nie m�wi. Wprowadzano w u�ytek s�owo �zmys�y" i s�owo �chu�". Niema�o dziwili
si� oni wszyscy, ci ni�si, kt�rzy teraz mieli przyucza� si� do obyczaju lepiej
urodzonych, dowiaduj�c si�, �e najprostsze funkcje nosz� nazw� �wi�towania
s�odyczy w okrucie�stwie i okrucie�stwa w s�odyczy.
26
*
Jecha� bryczk� o zmierzchu. Mi�kkie koleiny. Droga mija gospodarstwo w dolince
nad jeziorem. Dachy przytulone do siebie, na ��ce p��tno. Sieci schn� rozpi�te,
dym idzie z komina.
Jaka cisza. Kto oni? Zbawieni? Pot�pieni? Siadaj� do wieczerzy pod palm�
�wi�tych pa�skich. A Tomasz z Akwinu nie ustaj�c pisze w swojej celi O nich,
pewnie za kar�, by� nadto anielski. Mo�e i ja za kar�. Chcia�em przed Jasno�ci�,
Przed Majestatem, sk�oni� si�, nic wi�cej. A tutaj tylko ludzie, ich zwyczaje,
domy, Bezbronna rodzina, rok na kalendarzu.
Cel sztukmistrza: by� w miar� wolnym od gwa�townych rado�ci i rozpaczy, na kt�re
mia� czas w ci�gu ubieg�ego �ycia. Rano przy �niadaniu nie my�le� o niczym, poza
tym, �e p�jdzie si� do pracowni gdzie czekaj� rozpi�te p��tna. Pracuje tam na
kilku r�wnocze�nie, zaciekawiony niespodziank�, kt�ra wy�ania si� z ruch�w
p�dzla. Wie czego szuka, do czego d��y. Jest tym ca�a rzeczywisto�� raz widziana
ale wymykaj�ca si� ci�gle, jej esencja bez nazwy, nie dotkni�ta dotychczas przez
nikogo. W�a�ciwie sprowadza si� to do odtwarzania drzew, krajobraz�w, ludzi,
zwierz�t, ale zawsze z nadziej�, �e p�dzel sam natrafi na w�a�ciwy �lad.
Jak i pi�ro. Mo�e. Jedne pr�by udaj� si� bardziej, inne mniej. Sk�d chata nad
jeziorem i razem Tomasz z Akwinu? Ten mia� powiedzie� przed �mierci�: �Wszystko
co napisa�em wydaje mi si� s�om�". Co nale�y rozumie� jako wyrzeczenie si�
olbrzymiej budowli �mudnie uk�adanej z sylo-gizm�w, dlatego �e jest ona zanadto
ludzka czyli jest mg��, nico�ci� kiedy ogl�damy si� na ni� wstecz, stoj�c w
obliczu ostatecznej rzeczy, ju� niemal przed najwy�szym tronem. Ale kto wie, czy
wolno nam wyrzeka� si� dora�nych, nietrwa�ych form w imi� absolutnego pragnienia.
W m�odo�ci nie spodziewa�em si�, �e b�d� tak zafascynowany lud�mi, ich
codziennym istnieniem w czasie, dniem, rokiem, kt�ry tutaj nie wr�y nic dobrego
nad-jeziornej chacie. Nie, nie mo�na patrze� prosto w s�o�ce. Cho� zn�w nie
nale�y na�ladowa� go�ci w kr�lewskim pa�acu z przypowie�ci Baal-Szem--Towa,
kt�rzy zapomnieli dlaczego tam przyszli:
Z r�nych kraj�w, prowincji, z r�nych wiosek i miast Zostali�my zaproszeni do
pa�acu Kr�la
27
I zdumia�y nas jego sadzawki, ogrody, Ch�ry ptak�w i drzewa ka�dego rodzaju.
W�druj�c przez pokoje widzielis'my dziwy, Z�oto, srebro i per�y i drogie
kamienie, Dni i tygodni ma�o na ich ogl�danie.
Kiedy po ca�ym gmachu go�cie si� rozbiegli, Upar�em si�, szukaj�c kr�lewskiej
komnaty. I wprowadzono mnie. I nagle wszystko Rozwia�o si�. On jeden, Ja�niej�cy,
Swoj� sztuk� magiczn� u�ud� wywo�a�.
* * *
O bezgraniczny, o niewyczerpany, o niewys�owiony �wiecie form. Jak�ebym do
ciebie przychodzi� z filozofi�, je�eli jej sylogizmy obala�y si� wzajemnie i
zosta�em tak m�dry jak by�em nim zag��bi�em si� w jej tomy. Jak�e przychodzi�bym
do ciebie z moralno�ci�, je�eli znaczy�oby to, �e zapytuj� o moralno�� albo
niemoralno�� drzewa albo kamienia. Kiedy� wyobra�a�em sobie, �e w staro�ci
rozmy�lamy nad tym, co wieczne, wyniesione ponad przemijanie, ale widz�, �e jest
inaczej, �e ca�a moja uwaga jest zwr�cona ku temu, co ulotne. Na zarzut, �e nie
umiem powoli wznosi� si� ku transcendencji, odpowiadam jak klasycy Zen: ulotne i
wieczne s� by� mo�e niby dwie strony tego samego arkusza.
*
O bezgraniczny, o niewyczerpany, o niewys�owiony �wiecie form. Mia�a rozedrze�
si� zas�ona i wtedy mia�em poj�� tajemnic�. Ale jest ju� p�no i wszystko jest
otwarte albo nigdy si� nie otworzy. A ja staram si� dzie� po dniu pozby� si�
s��w, kt�rych dotychczas u�ywa�em i nazwa� co teraz my�l� i czuj� a co wymyka
si� moim dotychczasowym s�owom. I wydaje mi si� czasami, �e ca�e moje �ycie
polega�o na takim d��eniu poza wyraz, ale dlatego te� moje ksi��ki s� jedynie
�ladem ruchu naprz�d, czyli, jak dla mnie, nigdy nie s� dostatecznie nagie.
Kolejne �wiczenia stylu, przygotowuj�ce ostateczn� wersj�, kt�ra nie nast�pi.
1984
29
MARIA MAGDALENA I JA
Siedem duch�w nieczystych Marii Magdaleny Wygnanych z niej modlitw� przez
Nauczyciela Unosi si� w powietrzu lotem nietoperzy, Podczas gdy ona, z jedn�
nog� podwini�t�, Drug� zgi�t� w kolanie, siedzi zapatrzona W wielki palec jej
stopy i rzemie� sanda�u Jak gdyby po raz pierwszy dziw taki widzia�a. Jej w�os
kasztanowaty zwija si� w pier�cienie I okrywa jej plecy, silne, prawie m�skie,
K�ad�c si� na ramieniu w ciemnomodrej sukni, Pod kt�r� nago�� jej fosforyzuje.
Twarz jest ci�kawa, szyja g�os matowy, Niski, jakby ochryp�y, przygotowuj�ca.
Ale nie powie nic. Na zawsze pomi�dzy �ywio�em cielesno�ci i drugim �ywio�em,
Nadziej�, tak zostanie, a w k�cie obrazu Inicja�y malarza, kt�ry jej po��da�.
*
Przed Mari� Magdalen� bieleje w p�mroku Czaszka, �wieca dogasa. Kt�ry z jej
kochank�w Jest t� wyschni�t� ko�ci�, nie pr�buje zgadn��. Zostaje tak, rozmy�la
wiek jeden i drugi. Piasek usn�� w klepsydrze, poniewa� widzia�a I czu�a na
ramieniu dotyk Jego r�ki Wtedy kiedy o �wicie krzykn�a: �Rabboni!". A ja
zbieram sny czaszki, bo to ja ni� jestem, Gwa�towny, rozkochany, cierpi�cy w
ogrodach Pod ciemnym oknem, niepewny czy dla mnie I dla nikogo wi�cej sekret jej
rozkoszy. Upojenia, przysi�gi. Ma�o z nich pami�ta. I tylko tamta chwila trwa,
nieodwo�ana, Kiedy prawie �e by�a ju� po drugiej stronie.
1985
30
W S�OJU
Teraz ja z moj� wiedz�, szanowne trytony
Zbli�am si� do s�oja w kt�rym mieszkacie
I patrz� jak wznosicie si� pionowo ku powierzchni wody
Pokazuj�c brzuchy, kt�rych kolor
Cynobrowy, p�omienny, spokrewni� was
Z alchemiczn� salamandr� �yj�c� w ogniu.
Mo�e dlatego was upolowa�em
W sadzawce mi�dzy sosnami, kiedy p�dz� kwietniowe ob�oki
I nios�em do miasta w blaszance, dumny z trofeum.
Nie ma was od tak dawna, rozmy�lam o chwili
W kt�rej �y�y�cie nie�wiadome godzin i lat.
Zwracam si� do was, daj� wam istnienie,
Nawet imi� i tytu� w ksi�stwie gramatyki,
�eby was koniugacj� chroni� od nico�ci.
Sam pewnie w mocy pot�g, kt�re ogl�daj� mnie
I przenosz� w jak�� nad-form� gramatyczn�,
A ja czekam z nadziej�, �e porw� mnie i unios�
I trwa� b�d�, jak alchemiczna salamandra w ogniu.
1985
SEZON
W wielkiej ciszy mojego ulubionego miesi�ca Pa�dziernika (czerwie� klon�w, br�z
d�b�w, na brzozach Jeszcze tu i tam jasno��ty li��) Celebrowa�em zatrzymanie
czasu.
Rozlegle pa�stwo umar�ych zaczyna�o si� wsz�dzie:
Za zakr�tem alei, za trawnikami park�w,
Ale nie musia�em tam wchodzi�, nie wzywa�o mnie.
Motor�wki wyci�gni�te na brzeg, �cie�ki w igliwiu,
Rzeka p�yn�a w ciemno�ci, �adnych �wiate� po drugiej stronie.
Wybiera�em si� na bal duch�w i czarownik�w
Na kt�rym zjawia si� delegacja w maskach i perukach
I ta�czy nie rozpoznana w korowodzie �ywych.
1985
32
TO JEDNO
Dolina i nad ni� lasy w barwach jesieni. W�drowiec przybywa, mapa go tutaj
wiod�a A mo�e pami��. Raz, dawno, w s�o�cu, Kiedy spad� pierwszy �nieg, jad�c
t�dy Dozna� rado�ci, mocnej, bez przyczyny, Rado�ci oczu. Wszystko by�o rytmem
Przesuwaj�cych si� drzew, ptaka w locie, Poci