16421
Szczegóły |
Tytuł |
16421 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
16421 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 16421 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
16421 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Halina Auderska
POCZWARKI WIELKIEJ PARADY
Pami�tnik maturzystki
ISBN 83-85560-09-2
26 sierpnia
Koniec lata. Pojutrze wyje�d�am do Warszawy i wr�c� do G�rki dopiero na �wi�ta
Bo�ego Narodzenia. Jak szybko min�y wakacje! Wydaje mi si�, �e przyjecha�am tu
dopiero wczoraj, no, powiedzmy przedwczoraj. Wprawdzie nie mia�am tego roku
towarzystwa, bo ciocia z Nun� siedzia�y w Krynicy sze�� tygodni zamiast dw�ch,
ale nacieszy�am si� wsi�. Micha� m�wi, �e by�am tego lata wyj�tkowo weso�a. Mo�e
dlatego, �e nie patrzy�y na mnie surowe oczy ciotki i ironiczne Nuny? Sp�dzi�am
cudowne lato z wujem Marcinem i Micha�em. Byli dla mnie bardzo wyrozumiali i
dobrzy. Wujaszek zabra� mnie dzi� na spacer i poczciwie stara� si� wybada�, czy
my�l� o przysz�o�ci i jak j� sobie wyobra�am. Stara� si� przekona� mnie o swej
mi�o�ci, o przyja�ni jak� maj� dla mnie jego dzieci, a wszystko po to, abym
zapomnia�a, jak bardzo mnie nie lubi ciocia Hanka. Kochany wujaszek! Wierz�, �e
jest do mnie bardzo przywi�zany, �e chcia�by by� najlepszym z opiekun�w.
Natomiast ciocia... Nie mog� nie wiedzie�, �e ma mi wszystko za z�e.
Powiedzia�am wujkowi, �e by�am w G�rce zawsze bardzo szcz�liwa, i uwa�am go za
najdoskonalszego z ludzi. A czy my�l� o przysz�o�ci? M�j Bo�e! Mam tyle plan�w,
tyle projekt�w. Chcia�abym kszta�ci� si� dalej a jednocze�nie zarabia�. Wiem, �e
po maturze nie b�d� mog�a wr�ci� do G�rki na sta�e. Gdyby nawet ciocia nie
wspomina�a o tym, nie chcia�abym sta� si� ci�arem dla wujaszka. Musz� pracowa�
i chc�. Wracam do szko�y z olbrzymim zapasem dobrych postanowie� i lekkim
strachem przed zako�czeniem roku � matur�.
5
28 sierpnia
Jad� dzi� wieczorem. By�am w�a�nie zaj�ta po po�udniu pakowaniem waliz, kiedy
kto� wszed� nie pukaj�c. Podnios�am g�ow�. Oczywi�cie Nuna. Musz� przyzna�, �e
po powrocie z Krynicy wygl�da �adniej ni� kiedykolwiek. Usiad�a niedbale na
brze�ku sto�u.
� Ju� si� pakujesz? Zabierasz jakie� wieczorowe sukienki? Roze�mia�am si�. �
Sk�d�e znowu? Nigdzie nie bywam i nie bawi�
si� wcale. Musz� pracowa�.
Nuna str�ci�a popi� z papierosa na ziemi�. � Prawda. Wci�� zapominam, �e jeste�
jeszcze na pensji. Ale i tak zazdroszcz� ci wyjazdu.
� Dlaczego? Mo�esz przez ca�y rok by� w G�rce. Tu tak �licznie zim�.
Skrzywi�a si� pogardliwie. � Nudy. I to straszne. Dosy� mia�am jednej zimy na
wsi. Tego roku chc� si� troch� bawi�, bywa�.
� O to chyba �atwo. Ciocia...
Przerwa�a mi. � Mama chce ze mn� wyjecha� na par� miesi�cy do Warszawy, ale nie
wiem, co na to powie ojciec. Taki jest zadomowiony w G�rce, zgnu�nia�y.
� Nie mo�na zostawia� wuja samego. Musi mie� opiek�.
Nuna wyrzuci�a papierosa przez okno i przygl�da�a si� chwil� swym smuk�ym palcom.
� Nno... jest przecie� Micha�. Nareszcie sko�czy� swoj� agronomi� i posiedzi
chyba w domu. Do�� si� bawi� w Warszawie.
Ze zdenerwowania wyjmowa�am i wk�ada�am wci�� mundurek do walizy. � Z Micha�a
�aden opiekun. Ca�y dzie� b�dzie poza domem. Wujaszek potrzebuje serca i ciep�a.
� Nie masz si� co unosi�. Jest gosposia. Zna wszystkie przyzwyczajenia ojca.
Mo�na jej zaufa�.
� Ach, Nuna, jak mo�esz! Czy to jest to samo? Gosposia i wy? Zeskoczy�a ze
stolika. � Nudzisz mnie. My�la�am, �e poprzesz m�j
projekt i powiesz ojcu par� s��w. Ale ostatecznie dam sobie sama rad�. Nie dzi�,
to jutro.
W�o�y�am mundurek na dobre do walizy i zatrzasn�am wieko. � Nie chc� si�
wtr�ca�, lecz s�dz�, �e nie powinna� tego nawet chcie�. Wujaszek tak was kocha i
potrzebuje! Dopiero co wr�ci�a� z Krynicy.
Wzruszy�a ramionami. � Dziura! Nie pozna�am nikogo ciekawego.
6
Je�li tak dalej p�jdzie, b�d� musia�a uciec z domu. Nie wytrzymam tu d�u�ej...
Przerwa�am jej gwa�townie: � Jak mo�esz tak m�wi�! Chyba
wiesz...
Zrobi�a zdecydowany ruch r�k�. � Prosz� ci�, tylko bez kaza�. Zrobi�, co zechc�.
Nie b�d� tak cnotliwie nudna, bo to jest nie do wytrzymania. Wi�c nie powiesz
nic ojcu?
� Nie mog�. Nie powinnam.
� No, to nie. Nie b�d� ci przeszkadza�. �a�uj�, �e wspomnia�am
o tym.
Chcia�am powiedzie� co� jeszcze, ale zanim zdoby�am si� na odwag�, odsun�a
waliz� i wysz�a swoim tanecznym krokiem, kt�rego nie znosz�.
By�o mi �le i smutno. Nie poznaj� mojej ukochanej, troch� despotycznej Nuny
sprzed lat. To jaka� z�a, obca dziewczyna. Jak to dobrze, �e Micha� nie jest do
niej podobny. Jak to dobrze, �e wr�ci� do G�rki na zawsze.
Wieczorem
Dopiero co wr�ci�am ze spaceru. Zrzuc� za chwil� moje bia�e, p��cienne trepki,
symbol letniej swobody i po raz ostatni spojrz� przez okno na usypiaj�cy park.
Siedz�c przy biurku widz� ciemny, tajemniczy g�szcz spl�tanych ga��zi i
rozgwie�d�ony szmat nieba. Gwiazdy s� dzisiaj b��kitne i zielone, a noc pachnie
r�ami, kwitn�cymi przed gankiem. Z trudem odrywam wzrok od okna i patrz� na
ziej�ce otwartymi paszczami walizy.
W pokoju panuje wielki nie�ad. Na ��ku pi�trzy si� stos prze�licznie
wyprasowanej bielizny. Gdzie ja to zmieszcz�? Walizy s� pe�ne
po brzegi.
Ostatni raz otwieram dzienniczek przed opuszczeniem G�rki. Kto powiedzia� przed
chwil� to samo: �ostatni raz"? A, prawda! Micha�! M�wi�, �e b�dzie mu brakowa�o
naszych spacer�w i gaw�d w pokoju wujaszka. Pr�bowa�am si� �mia�. � Wr�c�,
Michale! B�dziesz mia� szcz�cie zobaczenia mnie za cztery miesi�ce...
7
- Uwa�asz, �e to nied�ugo? Mo�e w mie�cie, przy pracy, minie ci czas pr�dzej ni�
mnie na wsi. Ale b�d� pisywa� do ciebie.
� Naturalnie. Jak zawsze, jak dotychczas.
Przyjrza� mi si� uwa�nie. � Tak boisz si� zmian? Przywi�za�a� si� do moich
lakonicznych sprawozda�?
Zmiesza� mnie ton jego g�osu. � Nie rozumiem. Przecie� wiesz, jak lubi� twoje
listy. Postaram si� zaraz odpisywa�.
� Postarasz si�? Wola�bym, �eby�... Ale co tam! Naturalnie, zrobisz jak zechcesz.
Wyda�o mi si�, �e jest nienaturalnie sztywny i osch�y. � Gniewasz si� o co�,
Michale?
Wzruszy� ramionami. � Czy m�g�bym si� na ciebie gniewa�? �eby� tylko wr�ci�a do
nas i chcia�a tu zosta�. Z innymi rzeczami dam sobie rad�. Sk�d masz to k�eczko?
� Patrzy� na moj� r�k� ozdobion� bransoletk� z matowego z�ota.
� Nie pami�tasz? Dosta�am j� kiedy� od ciebie na imieniny. Pierwsze imieniny,
kt�re sp�dzi�am u was. By�am wtedy w �a�obie i nie nosi�am jej przez d�ugi czas.
Le�a�a w kasetce w biurku, a� do dzi�.
Przygl�da� si� uwa�nie z�otemu k�ku. Milcza�. Zrobi�o mi si� przykro. � Ale jak
widzisz, przypomnia�am sobie o jej istnieniu. Zabieram j� do Warszawy.
� Ach, tak? Ciesz� si�, �e nie zostawiasz jej tutaj. Mog�aby�, co prawda,
zabra� i mnie. Bardzo tu b�dzie smutno bez ciebie.
Roze�mia�am si� mimo woli. Ubawi�a mnie my�l o ci�kiej, barczystej postaci
Micha�a na tle szkolnych mur�w. � Och, Michale! Pomy�l tylko, co bym zrobi�a z
tob� na pensji. Nie wolno nam przywozi� pazi�w.
� Nie mia�em zamiaru nim zosta�. Nie lubi� podrz�dnych stanowisk, nawet w twoim
orszaku.
Ju� si� u�miecha� po swojemu: pogodnie, dobrodusznie. Odetchn�am. Lubi� go
rozumie�. Przyzwyczai�am si� do tego. Powiedzia�am weselej: � To k�eczko b�dzie
mi przypomina�o ciebie, Michale. Ale co ja ci dam? Zapomnisz!
Spojrza� na mnie nagle i zrobi� ruch, jakby chcia� przybli�y� si� o krok, lecz
nie ruszy� si� z miejsca. Powiedzia� szorstko: � Mo�esz si� tym nie przejmowa�.
Jako� dam sobie rad�. Pami�� mia�em zawsze dobr�.
8
Czym go urazi�am? Co mu si� sta�o? Nie mam czasu rozwa�y� tego spokojnie. Ju�
dziesi�ta. Trzeba zamkn�� walizy, zej�� na d� i po�egna� si� z wujostwem. Nuna
i Micha� odwo�� mnie na stacj�.
29 sierpnia, Warszawa
Przyjecha�am dzisiaj przed po�udniem. Panna Anna spotka�a mnie na schodach i
pad�a w moje obj�cia. � Ju� jeste�! Bardzo si� ciesz�. Doskonale wygl�dasz!
Panna Anna wygl�da r�wnie� dobrze. Opali�a si� na czerwono i schud�a tak dalece,
�e wygl�da jak niewysoki walec. Jest to du�y post�p, je�li si� we�mie pod uwag�,
�e poprzednio przedstawia�a z powodzeniem bilardow� kul�. Powita�a mnie tak,
jakby t�skni�a za mn� przez ca�e lato: � Wszystkie ju� s�, opr�cz Maryjki i Basi.
Sp�ni�a� si� troch� i dziewcz�ta s� ju� rozlokowane. Mieszkasz z Nin�.
O ma�o nie wypu�ci�am z r�k walizki. � Z Nin�? To ju� postanowione?
Panna Anna roze�mia�a si� i obejmuj�c mnie ramieniem, zrobi�a domy�ln� min�. Nie
znosz�, kiedy udaje istot� wszechwiedz�c�.
� Wiedzia�am, �e nie b�dziesz zadowolona, ale nie mo�na by�o nic zrobi�. Tylko
ona nie mia�a pary. Reszta, to stare przyjaci�ki.
� A Rena?
� No, g�owa do g�ry! Rena chcia�a by� z Maryjk�. Siedz� w jednej �awce ju� od
pi�ciu lat. A ty jeste� u nas dopiero trzeci rok...
Przechyla�a g�ow� i u�miecha�a si� do mnie bardzo poczciwie, ale by�am nieczu�a
na ten zdr�j �ask.
Mieszka� z Nin�! Spodziewa�am si� tego, lecz w g��bi serca liczy�am na jak��
mi�� niespodziank�. Oczywi�cie, nie mog� rozbija� dawnych, wypr�bowanych
zwi�zk�w przyja�ni, ale mieszkanie w jednym pokoju z Nin� jest ponad moje si�y.
Nie znosz� jej organicznie. To nie jest dobra dziewczyna. Nie znam wi�kszej od
niej egoistki i mniej szczerego cz�owieka. Dosta�y�my z ni� pok�j numer dwa na
pierwszym pi�trze obok S�onia i Inki. Numer trzeci na drugim pi�trze ma Rena, a
numer czwarty zajmuj� Basia z Krysi�. Przypuszczam, �e panna Anna umie�ci�a
Krysi� obok Reny, aby zapobiec licznym kataklizmom. Krystyna,
9
najwi�kszy urwis i kpiarz szko�y, stanowi�aby razem ze S�oniem co� w rodzaju
mieszanki piorunuj�cej.
Z�o�y�am walizy i paczki w numerze drugim i rozejrza�am si� uwa�nie. Ciesz� si�
ogromnie, �e maturzystki maj� prawo do osobnych pokoik�w. M�j jest ma�y, prawie
kwadratowy. Pr�cz ��ek mie�ci si� w nim szafa, biurko i par� krzese�. Jest
weso�y i jasny, ale bardzo pusty. Trzeba go b�dzie koniecznie ozdobi�. ��ko z
lewej strony by�o ju� zas�ane, wi�c to jest legowisko mego wroga. Wroga? Czy nie
za mocno? Nie lubi� jej tylko.
Uczesa�am si�, zmieni�am bluzk� i wypad�am na korytarz. W pokoju Inki i S�onia
panowa� nie�ad nie do opisania. Obie walizy sta�y po�rodku pokoju, a obok
kl�cza�y dziewcz�ta, ogl�daj�c fotografie. Pierwszy zobaczy� mnie S�o�.
� Halo! Ala! Jak si� masz? �wietnie wygl�dasz! Kiedy przyjecha�a�?
� Pozw�lcie mi odetchn��. Inka, nie �ciskaj mnie tak, masz si�� goryla. Zn�w ci
w�osy uros�y?
Inka potrz�sn�a warkoczami i roze�mia�a si� ha�a�liwie. � Co noc centymetr.
Wspaniale, prawda?
� Nie szkodzi ci to na m�zg? � spyta�am podejrzliwie.
Tu wtr�ci� si� S�o�. � Jeszcze jak! M�wi, �e nie przerabia�y�my w zesz�ym roku
zada� ze stereometrii, a w�a�nie nad nimi m�czy�a si� najwi�cej. M�wi� ci, co
noc jej m�zg kurczy si� o centymetr sze�cienny.
Inka odsun�a si� przezornie od S�onia i powiedzia�a zuchwale. � To chyba tylko
zim�, kiedy przebywam z tob�. Za to latem bujnie rosn�. M�j m�zg tak�e.
By�o to stwierdzenie tak absurdalne, �e musia�am si� roze�mia�. Inka spojrza�a
na mnie niepewnie, ale natychmiast roze�mia�a si� tak�e. W tej chwili S�o� wsta�
nagle i le��ce na jej kolanach fotografie posypa�y si� na pod�og�. Schyli�am si�
po nie. � Kto to fotografowa�? Doskona�e zdj�cia.
Inka pomaga�a mi zbiera� fotografie. � To S�o�. By� latem nad morzem. Popatrz,
jak si� przed ni� rozst�puj� fale.
Na zdj�ciu S�o� wygl�da� jak Statua Wolno�ci w Nowym Jorku. Wobec jej olbrzymiej
postaci zajmuj�cej pierwszy plan, wzburzone morze wydawa�o si� malutkie i
zupe�nie niegro�ne.
� S�uchaj, S�o�! Powinna� by�a zamordowa� tego fotografa. Przecie� to krymina�!
Masz tu jeszcze grubsze nogi i d�u�szy nos ni� w rzeczywisto�ci. G�rujesz nad
okolic�.
S�o� pokiwa� g�ow� i westchn�� �a�o�nie. � Ha! Trudno! Kocha�am go.
S�o� kocha si� niemal co miesi�c w kim innym. Umiera w�wczas z t�sknoty, usycha
z rozpaczy i ma ju� chyba zupe�nie zeschni�te serce. Jak dot�d, wszystkie
mi�o�ci by�y nie odwzajemnione i nieszcz�liwe. Spyta�am wi�c ciekawie: � Kt�
to by�? Interesowa� si� tob�?
� W�a�ciwie tak. Ale czy mo�na by� pewn�? Bardzo lubi� chodzi� ze mn� na spacery
i robi� zdj�cia moim aparatem.
� Du�o masz swoich podobizn? Poka�!
� We� wszystkie fotografie. Lecz przewa�nie s� to zdj�cia morza. Mnie
sfotografowa� tylko raz. M�wi�, �e lepiej specjalizowa� si� w �adnych widokach.
� Uprzejmy m�odzieniec. C� ty na to?
� Ja? No nic. Nie pami�tam przecie� wszystkich naszych rozm�w. Ale by� bardzo
mi�y. Mo�esz sprawdzi�. Krysia potwierdzi.
� A gdzie jest Krystyna? By�a z tob� nad morzem?
� Ca�y czas. W tej chwili jest u siebie na g�rze. Numer czwarty.
� Wiem, id� do niej. Bardzo mi si� podoba� ten tw�j fotograf. Krysi� zasta�am u
Reny. Siedzia�y na pustym ��ku Maryjki i tak�e
ogl�da�y fotografie. Rena wygl�da lepiej ni� zwykle; czesze si� w �semk� i
bardzo jej z tym do twarzy. Krysi oczy b�yszcz� jeszcze mocniej ni� zesz�ego
roku i jest opalona na kolor mlecznej czekolady.
� Tyszowiecka! Ala! Kiedy przyjecha�a�?
� Przed chwil�. Przysz�am zobaczy�, gdzie mieszkacie. Kryska, wygl�dasz jak
Murzynka!
� Prawda? Panna Anna zgorszy�a si� moj� opalenizn�.
� Zadowolona jeste� z lata?
� Ogromnie. P�awi�am si� ca�ymi dniami w morzu, tarza�am w piasku i s�o�cu.
M�wi� ci, jed� na przysz�y rok na Hel!
� A gdzie Basia i Maryjka? Sp�ni� si�?
� Basia ju� jest w Warszawie, ale za�atwia z matk� jakie� sprawunki, Maryjka
przyjedzie pewnie wieczorem. A ty mieszkasz z Nin�?
Westchn�am. � W�a�nie. Jaka szkoda, �e nie z kt�r�� z was!
10
11
Krysia pokiwa�a g�ow� i powiedzia�a sentencjonalnie: � Dziecko drogie, masz
okazj� doskonalenia si�. Korzystaj z niej. Miej m�stwo w sercu!
W tej chwili g�o�no, natr�tnie zad�wi�cza� dzwonek. Krysia drgn�a. � Co to?
� Obiad. Odzwyczai�a� si� ju� od dzwonk�w?
� Przyzwyczaj� si� pr�dko. Chod�cie, jestem g�odna jak wilk!
Na dole, w sali jadalnej przywita�a nas prze�o�ona. Jej wysoka, chuda posta�
wyda�a mi si� niezwykle wyd�u�ona. W�ska, blada twarz w obramowaniu kruczych
w�os�w by�a pogodna i wypocz�ta. Zm�wi�y�my pacierz stoj�c, potem jak zwyk�a
Wielka Parada wysz�a z sali. Na obiad by� ros� i siekane kotlety. Wszystko
wr�ci�o do dawnego trybu. Ju� zapomnia�am o tym, �e wczoraj jeszcze by�am na wsi.
Jestem numerem trzydziestym drugim, pok�j numer dwa, pierwsze pi�tro.
30 sierpnia
Dzi� przyjecha�a Maryjka. Jak zwykle nies�ychanie wytworna i opanowana. W
ciemnej sukni z bia�� krez� wok� szyi wygl�da jak ksi�niczka z obrazka.
Obejrza�a nas krytycznym okiem prawdziwej malarki i wyg�osi�a moc cennych i
trafnych uwag. Krysia m�wi, �e je�li nawet Maryjka nie ma zadatk�w na wielk�
malark�, ma niew�tpliwie odpowiedni j�zyk. Wszystko co brzydkie skrytykuje
bezlito�nie. Ca�e szcz�cie, �e robi to tylko z �yczliwo�ci, a nie przez
z�o�liwo��. Za to, je�li co� jej si� podoba, potrafi chwali� bez ko�ca i umiaru,
z prawdziwym entuzjazmem.
Przyjecha�a te� Basia. Wyp�owia�a jeszcze bardziej na s�o�cu i wygl�da zupe�nie
jak r�owop�owe prosi�. Biedna Ba�ka! Jednym z najwi�kszych jej zmartwie� jest
w�a�nie ten nies�ychany kolor w�os�w, brwi i rz�s. Asystowa�y�my umy�lnie przy
wypakowywaniu przez ni� walizki, �eby si� troch� po�mia�. Barbara przywioz�a
ca�� paczk� zi� do zabieg�w kosmetycznych, kilkana�cie s�oik�w ma�ci i moc
perfum. Pr�cz tych przedmiot�w, sporo miejsca zajmowa�y fotografie filmowych
pi�kno�ci i barwne numery �Kina".
Obejrza�y�my je z ciekawo�ci�, ale bez entuzjazmu, jakiego ��da�a Basia, marz�ca
o karierze filmowej gwiazdy.
� Patrzcie, co za twarz! Kryska, nie r�b takiej g�upiej miny. To jest gwiazda
pierwszej wielko�ci! A te oczy! To jest cudowna i niebezpieczna kobieta. Podobno
dziewi�� razy dziennie zmienia toalety! Chcia�abym by� do niej podobna...
Krysia cofn�a si� o krok i zacz�a spogl�da� kolejno na podobizn� gwiazdy i na
twarz Ba�ki. Basia stropi�a si�. � Dlaczego tak patrzysz? O co chodzi?
� Bo widzisz, z�otko, jeste� naprawd� do niej podobna. Bardzo. Ten sam b��dny
wyraz oczu, ta sama podejrzanie ma�a g�owa.
� Ciel�.
� O! Czy�by? Nie cieszysz si� podobie�stwem? S�uchaj, Maryjko, masz malarskie
oko, powiedz, czy ja k�ami�?
Maryjka wzi�a �Kino" i przyjrza�a si� uwa�nie fotografii. � Phi, wiesz, po
odpowiednim spreparowaniu mog�aby� j� przypomina�. Inaczej nie. Chocia�...
Rzeczywi�cie, co� jest w wyrazie oczu...
Basia by�a w�ciek�a. � Oddaj mi to zaraz. Nie jestem ciekawa twoich spostrze�e�.
� Dlaczego si� gniewasz? Nie rozumiem. Chcia�a� przecie� by� do niej podobna?
� Ju� nie chc�. Dajcie mi �wi�ty spok�j. Nie mog� si� nawet rozpakowa� spokojnie!
� Chod�cie, dziewcz�ta. Pi�kna Barbara jest przem�czona podr�. Pozw�lcie jej
odpocz��.
Mign�y mi jeszcze przez szpar� jasne w�osy Krystyny i p�owa g�owa przysz�ej
gwiazdy filmowej, po czym drzwi zatrzasn�y si� z hukiem. Rozgniewana pi�kno��
pozby�a si� brutalnie ciekawego t�umu reporter�w.
31 sierpnia
Jeste�my ju� wszystkie w komplecie. W internacie, jest sporo dziewcz�t ze wsi i
wiele sierot oraz p�sierot nie maj�cych w domu odpowiedniej opieki. Dzi�
w�a�nie zosta�y przyj�te dwie siostry Kalin�wny, kt�rych rodzice zgin�li tego
lata w wypadku samochodowym. Wielka Parada obieca�a opiekowa� si� nimi a� do
chwili, gdy ich stryj b�dzie m�g� zabra� je do siebie. Dzi� tak�e przyjecha�a
Hanka �apianka.
Kiedy wesz�am do pokoju Basi, dziewcz�ta pochyla�y si� w�a�nie
12
13
nad cudownymi wycinankami. Hanka jest c�rk� gospodarza z okolic �owicza i s�ynie
z talentu zdobniczego. Nawet Maryjka przyznaje, �e jej wycinanki i wzory na
kilimy s� niezwykle pi�kne. Podziwia�am w�a�nie najnowsze prace, kiedy Basia
wpad�szy do swego pokoju i przywitawszy si� z Hank�, zacz�a wo�a� przenikliwym,
dono�nym g�osem: � Co za koloryt! I jaka �wie�o��!
� �wie�o��? Co ty pleciesz, Ba�ka? Kto si� tak wyra�a o rysunkach?
� Ale� ja m�wi� o policzkach Hanki, nie o jej rysunkach! Popatrzcie, jakie
aksamitne! Co zrobi�a�, �eby tak wygl�da�?
Hanka b�ysn�a w u�miechu wspania�ymi z�bami. � Owszem. Pracowa�am ca�ymi dniami
w polu. Bo widzicie, ja nie zmarnowa�am lata. To tylko wy, miejskie pr�niaki
wylegiwa�y�cie si� ca�ymi dniami na pla�y, czy te� na trawnikach. Ja wola�am
pomaga� swoim. I oto cnota nagrodzona. Basia m�wi, �e wygl�dam jak r�a!
Barbara obrazi�a si�. � No, nie przesadzaj! I nie r�b zbyt kwiecistych por�wna�!
Wed�ug mnie wakacje s� po to, aby wypocz��. A wypoczywa si� najlepiej,
pr�nuj�c...
Hanka obj�a j� serdecznie wp�.
� W takim razie ty wypoczywasz ca�e �ycie. Bo przecie� zawsze pr�nujesz...
Basia mia�a ochot� odparowa� cios, lecz zabrak�o jej dowcipu. A zreszt� w tym
towarzystwie lepiej by�o nie protestowa�. Wiemy wszystkie, �e Hanka ma racj�...
1 wrze�nia
Mia�y�my dzi� pierwsz� lekcj� z Pim� i zacz�y�my optyk�. To jest ciekawy dzia�.
Pima nie zmieni�a si� zupe�nie przez lato. Jest tak samo cicha, zgaszona i
niepozorna. Jej monotonny, przyt�umiony g�os przypomina mi szum strumyka na
��kach gorcza�skich. Czy Pima nigdy si� nie u�miecha? Czy potrafi�aby roze�mia�
si� d�wi�cznie, g�o�no i weso�o? Czy w og�le by�a kiedy� m�oda?
14
2 wrze�nia
Jaka szkoda, �e tylko w soboty i niedziele wolno nam uczy� si� w swoich
pokoikach. Wsp�lne odrabianie lekcji po po�udniu jest m�czarni�. M�odsze
dziewcz�ta ha�asuj� niezno�nie i niem�drze dowcipkuj�- Zapisuj� dos�ownie
dopiero co us�yszany dialog. � Hanka, masz �aci�ski s�ownik?
Hanka Klowna jest bardzo s�ab� uczennic�.
� Nie, ale usi�d� przy mnie, a zast�pi� ci go w zupe�no�ci.
� O�lica.
� Nie wiesz, jak si� nazywasz po �acinie? �Asinus", z�otko i nale�ysz do drugiej
deklinacji.
I tak ci�gle. Rozmawiaj� tak g�o�no, �e nie spos�b nie s�ysze�. �e te� kto�,
wpad� na pomys� zaliczenia ich do starszyzny szkolnej. Niedo-warzone g�ski. Na
ich poziomie jest w naszej klasie chyba tylko Inka.
3 wrze�nia
Ju� odrobi�am lekcje na jutro i na chwil� siadam do dzienniczka. Dzi� by�a
pierwsza lekcja logiki i pozna�y�my Misia. B�dzie si� tak nazywa�, bo jest
wielki, niezgrabny i mruczy co� stale pod nosem. S�oniowi podoba� si� ogromnie,
bo jak m�wi Krysia, oboje s� z jednej mena�erii.
Pyta�y�my, czy to b�dzie w tym roku szkolnym mi�o�� numer jeden (si�dma od
pocz�tku roku), ale S�o� nie jest jeszcze zdecydowany. W ka�dym razie nie by� to
coup de foudre, a mi�o�� z wyrachowania lub przyzwyczajenia nie ma u nas racji
bytu. Nale�a�oby w�wczas kocha� si� koniecznie w Maternie, kt�ry cz�sto stawia
dw�je, i w Kaliskim, kt�rego widujemy co dzie�. Ale ani dla matematyki, ani dla
literatury polskiej nie warto si� umartwia�.
4 wrze�nia
Dzi� dosta�am list z G�rki od wuja Marcina. Pisze, �e bardzo mu smutno beze mnie
i �e chodzi teraz na spacery przewa�nie sam. Od cioci
15
Hanki ani s�owa. Napisz� jutro d�ugi list do wujaszka i odrobin� kr�tszy do
Micha�a.
5 wrze�nia
Dzi� Inka otrzyma�a przezwisko. Nie wiem, kto powiedzia� o niej �dziewcz�
polskie" i tak ju� zosta�o. Ta nazwa �wietnie pasuje do jej r�owej cery i
olbrzymich warkoczy. Swoj� drog�, w�osy Inki s� dziwnie nieefektowne. G�ste,
d�ugie, ale jakie� martwe, bezbarwne. Nie s� nawet ozdob� Inki, przeciwnie,
szpec� jej zbyt du�� g�ow�. Ona sama ma za z�e warkoczom, �e przeszkadzaj� jej w
pracy, poniewa� wywo�uj� cz�ste migreny. Dla osoby pracowitej i starannej, a
jednocze�nie tak beznadziejnie niezdolnej jak Inka, te warkocze s� prawdziwym
biczem bo�ym.
6 wrze�nia
Dosta�y�my bur� za fatalny porz�dek w pokoikach i niszczenie szkolnego dobytku.
Trzeba przyzna�, �e lokal S�onia i Inki wygl�da na co dzie� tak jak Rzym po
�sacco di Roma". U Reny jest znacznie lepiej, ale u mnie niezbyt uroczo. Mo�e
nasze pokoje wygl�daj� tak nieprzytul-nie i brzydko dlatego, �e nie przywozimy z
domu �adnych drobiazg�w dla ich upi�kszenia? Pok�j Reny ozdobiony kilimami
wygl�da zupe�nie inaczej ni� nasze, jako� przytulnie i po domowemu. Trzeba
b�dzie od; jutra zabra� si� do nadania naszej klitce indywidualnego pi�tna.
Panna Anna zabra�a si� do nas zbyt ostro, lecz musz� si� na og� z ni� zgodzi�.
Bo ostatecznie nikt by si� nie odwa�y� rzuci� u siebie w domu zmi�tej w kulk�
bibu�y na posadzk�, ani nie przysz�oby mu do g�owy potrz�sa� zacinaj�cym si�
wiecznym pi�rem nad dywanem. A jednak w klasie i pokoikach robimy to cz�sto i
przychodzi nam to zupe�nie �atwo. Kto wie, czy Cia�o P. nie ma racji m�wi�c, �e
nie umiemy szanowa� cudzej w�asno�ci, bo jeste�my ma�o wyrobione spo�ecznie?
Postanowi�y�my od dzi� dba� o estetyczny wygl�d naszych mieszka�. S�oniowi
po�ycza Rena sw�j prze�liczny dywanik, �eby oduczy� j� skrapiania atramentem
pod��g. W jakim stanie wr�ci to cudo do w�a�cicielki, przysz�o�� poka�e.
7 wrze�nia
Mam po kolacji woln� chwil�, wi�c siedz� u siebie. Nina le�y na ��ku, czyta
jakie� powie�cid�o i je jab�ko. Mo�e jestem wstr�tna, ale nie lubi� tej
niedba�ej pozy i lekcewa��cej miny. Nie wiem, czy w og�le mog�abym lubi� kogo�,
kto nie ma zwyczaju po umyciu wylewa� wod� z miednicy? Robi� to za Nin�
systematycznie par� razy dziennie i za ka�dym razem jestem na ni� w�ciek�a. Nie
czuj� si� na si�ach by� doskona�� w tych warunkach. Gdy patrz� na ni�, majaczy
mi zawsze przed oczami woda w miednicy albo s�ysz� chrz�st chrupanych jab�ek.
Da�abym wiele, �eby mieszka� z Ren�, lecz musz� przyzna�, �e jest im z Maryjk�
doskonale. S�dz�, �e Rena b�d�c na moim miejscu odnosi�aby si� do Niny zupe�nie
inaczej. Mo�e nawet mia�aby na ni� dobry wp�yw? Kiedy by�am ma�a, wyobra�a�am
sobie cz�sto, �e jestem idealn�, ksi��kow� panienk� z dworu, uwielbian� przez
ca�� okolic� i przemieniaj�c� najgorszych ludzi w anio�y. Mo�e dlatego, �e
przyzwyczai�am si� w my�lach by� tak�, jest mi trudno pogodzi� si� z tym, �e
Nina nie ma zamiaru zmieni� si� w anio�a. Nie uwielbia mnie te� wcale, a
�S�o�cem domu" nie nazwa�aby nawet za tuzin jab�ek. Dochodz� do wniosku, �e nie
jest �atwo urabia� ludzi wed�ug jakiego� wzoru, uszlachetnia� i ulepsza�. Trzeba
by� samemu si��, kt�ra przyci�ga �wiat�em promieniuj�cym na zewn�trz i dobroci�,
co wszystko ogarnia. A przede wszystkim trzeba by� sercem, wsp�czuj�cym i
pe�nym s�odyczy, kt�re ujarzmia i poci�ga ku sobie ludzi jak kwiat pszczo�y.
9 wrze�nia
Klasa jest podzielona na ko�a, k�ka i k�eczka. Najwi�cej dziewcz�t skupia przy
sobie Nina, og�ln� faworytk� jest Krysia. Nie mog� jako� znale�� miejsca w
�adnej z grup, tote� jak �w s�ynny kot Kiplinga chodz� w�asnymi drogami.
Dziewcz�ta odnosz� si� do mnie �yczliwie, ale bez wielkiego entuzjazmu i s�
troch� nieufne. M�wi�a mi kiedy� Wielka Parada, �e nie mo�na by� samotnikiem w
gromadzie, bo jest to postawa aspo�eczna. S�dz�, �e musia�a mnie ju� w zesz�ym
roku przejrze� na wylot. Teraz widz�, jak trudno �y� w gromadzie nie znaj�c jej
i nie rozumiej.ac^Musz� nauczy� si� wsp�y� z klas�, cho� wiem, �e
l-Poczwark/g ?-?\? ^?
17
16
nie przyjdzie to �atwo. Pomo�e mi �wiadomo��, �e nie mo�na �y� obok ludzi i nie
sta� si� egoist�. Nieraz zdaj� sobie spraw� z tego, �e patrz�c krytycznie na
klas�, patrz� jakby z g�ry, jakby z lotu ptaka, na brz�cz�cy weso�o w s�o�cu r�j
owad�w. Ile razy z�api� si� na tym, postanawiam wyrzec si� pychy, lecz jestem
wci�� jeszcze ci�ko chora; nie nauczy�am si� by� dobr� pracownic� ula, a ju�
krytykowa� umiem jak najstarszy z trutni�w...
11 wrze�nia
Wczoraj wieczorem by�y�my w teatrze na �Zem�cie". W roli Wac�awa wyst�pi� jaki�
artysta z Krakowa, kt�rego widzia�y�my po raz pierwszy. Zakocha�y si� w nim
prawie wszystkie, ale �najszaleniej" Basia i Maryjka. Maryjka orzek�a, �e jest
cudownie pi�kny i po�le mu incognito kwiaty; ca�� wi�zank� p�sowych r�. Basia
telefonowa�a ju� co najmniej do stu os�b i wreszcie zdoby�a jego adres. Zdaje
si�, �e obie rywalki co� knuj�. Maryjka prosi�a mnie, �ebym posz�a z ni� do
kwiaciarni, poniewa� Rena jest przezi�biona i od dw�ch dni le�y. Par� dni temu
odm�wi�abym jej na pewno, bo uwa�am pomys� posy�ania kwiat�w za nieudany, lecz
od wczoraj bior� udzia� w �yciu gromady. Trudno, s�owo si� rzek�o. Rzucam si� w
wir z zamkni�tymi oczami i musz� spr�bowa� wszystkiego: zar�wno rzeczy
bezsensownych, a wi�c g�upich sztubackich poczyna�, jak i wyt�onego tw�rczego
bytowania w zorganizowanej grapie. Kto wie, czy nie w ten spos�b uchwyc� rytm
spo�ecznego �ycia?
12 wrze�nia
Posz�y�my z Maryjka do kwiaciarni a� na Nowy �wiat, gdy� w�a�ciciel sklepu na
naszej ulicy zna nas wszystkie z widzenia. Maryjka wybra�a �liczne pachn�ce r�e
na d�ugich �odygach, prawdziwe cuda natury. Sprzedawca, jaki� weso�y gadatliwy
staruszek, przygl�da� si� nam bardzo natarczywie, wi�c Maryjka pisa�a adres ju�
troch� nerwowo. Lecz ten szatan w postaci ogrodnika, ta esencja z�o�liwo�ci,
obejrzawszy kopert� zacz�� si� wypytywa�: � Pewnie z okazji imienin takie pi�kne
kwiateczki. A.jakiego� to �wi�tego mamy dzisiaj?
18
Zacz�am si� robi� czerwona. Maryjka zar�owi�a si� tak�e, ale zdo�a�a
wykrztusi�: � Nie... to rocznica �lubu.
Spojrza�am na ni� bezmy�lnie i t�po. Dziad pokiwa� g�ow�. � Pewnie kuzyn
panienki. Znam dobrze pani� prze�o�on� i wiem, �e nie pozwoli�aby obcym panom
posy�a� kwiat�w. He, he...!
�mia� si� z�o�liwie, przygl�daj�c si� naszym szkolnym znaczkom. By�am w�ciek�a,
a jednocze�nie wstydzi�am si� spojrze� mu w oczy. Maryjka zdoby�a si� na odwag�.
� Te kwiaty s� dla mojego wuja. Prosz� odes�a� jak najpr�dzej. Do widzenia panu.
� Moje uszanowanie panienkom. Zaraz ode�l� wujaszkowi dobrodziejowi. Za godzin�
ju� tam b�d�.
Wysz�y�my z kwiaciarni z�e na niego, na nasz g�upi pomys� i na pi�k-nolicego
aktora, z powodu kt�rego musia�y�my zostawi� ci�ki grosz tej �mii. Ale okaza�o
si�, �e to nie by� ostatni akt owej tragifarsy. Chwil� po nas do tego� sklepu
z�e licho przygna�o Krysi� i Ba�k�. Podobno wybra�y wi�zank� r�owych go�dzik�w
i nic z�ego nie podejrzewaj�c, wypisa�y dok�adnie nazwisko i adres ukochanego.
Lecz ten gad nie wypu�ci� ich tak pr�dko ze sklepu. U�miechaj�c si� przymilnie,
s�odko gaworzy�: � Prze�liczne kwiateczki, prawda? Wyj�tkowo pi�kna wi�zaneczka.
Got�w jestem nawet sprzeda� j� panienkom taniej, bo znam dobrze prze�o�on�
dobrodziejk�...
Krysia przytomna jak zawsze, podj�a r�kawic�. � B�dziemy bardzo panu wdzi�czne.
-� To pewnie imieniny kuzynka?
Zdenerwowana indagacj� i wyprowadzona z r�wnowagi jego ironicznym u�mieszkiem
Krysia uci�a kr�tko: � Nie, pogrzeb.
Pyton pokiwa� wsp�czuj�co g�ow�. � Umar�? Biedaczek! M�j Bo�e! W sam� rocznic�
�lubu! Wprost wierzy� si� nie chce.
Krysia stropi�a si�. � Jak to? Co pan m�wi?
Wtedy dopiero ten p�az pokaza� dziewcz�tom bilecik Maryjki i jej bukiet.
Wsp�czu� przy tym Krysi z powodu nieszcz�cia, jakie j� spotka�o i pociesza�
dobrotliwie: � Ja rozumiem doskonale, co to za cios! Biedna panieneczka! A co do
kwiatk�w, mo�e wybraliby�my mniej weso�e? Mam du�y wyb�r wiank�w, kt�re zupe�nie
nie rdzewiej� na deszczu. Zaraz poka�� co� odpowiedniego dla drogich zw�ok...
Pokazywa� im jakie� metalowe wie�ce i zn�ca� si� nad adoratorkami Wac�awa tak
d�ugo, �e Krysia dosta�a napadu z�o�ci i wylecia�a ze sklepu
19
na ulic� w obawie przed zdemolowaniem wn�trza. Ba�ka, sprawczyni nieszcz�cia,
musia�a uregulowa� rachunek i przyj�� przywi�d�� r�� dla swojej �nieszcz�liwej
przyjaci�ki".
Opowiadaj�c nam to wszystko, Krysia nie przestawa�a obdarza� si�
najefektowniejszymi epitetami ze swego repertuaru. � Oto do czego prowadzi
bliska i za�y�a znajomo�� z Barbar�. Zachowa�am si� jak bez-m�zgi chart! Jak
zwyrodnia�y kretyn!
� Kryska! � j�cza�a �zawo Basia. � M�wi� ci...
� Nic nie m�w! Tobie w og�le nale�a�oby zabroni� m�wi� i zachwyca� si�
czymkolwiek. Robisz to zawsze w nieodpowiedni spos�b...
� Przecie� zgodzi�a� si� p�j�� ze mn�...
� Bo mam szlachetne i �yczliwe serce. Przypuszczam, �e tego nie masz mi za z�e...
Dosz�y�my ostatecznie do wniosku, �e ten pomys� by� rzeczywi�cie bardzo
niefortunny, a ogrodnik-�mija nie jest godzien miana cz�owieka.
14 wrze�nia
Dzi� sko�czy�y�my prac� nad ozdabianiem wszystkich pokoik�w. Chodzi�y�my ogl�da�
je komisyjnie, �eby oceni�, kt�ry jest naj�adniejszy, najbardziej �domowy".
Ostatecznie, nic nie uradzi�y�my. Wszystkie s� przeobra�one, wy�wie�one i mi�e,
wszystkie zach�caj� do d�u�szego pobytu. Basia z Krysi� sporz�dzi�y nawet aba�ur
z celofanu na nocn� lampk�. Dosta�y�my pozwolenie urz�dzania w sobotnie wieczory
zebra� towarzyskich po kolei w ka�dym z pokoik�w. Pierwsze przyj�cie urz�dzaj�
Maryjka z Ren�.
15 wrze�nia
Dzi� by� dziwny dzie�, nie widzia�am Wielkiej Parady. Jest podobno chora i nie
opuszcza swego pokoju. Oczywi�cie, wszystko sz�o zwyk�ym trybem, lecz
odczuwa�y�my wyra�nie jaki� brak. Dzie� wl�k� si� niezno�nie. Dom wydawa� si�
opuszczony, bezbarwny, smutny. Czu�o si�, �e cierpi nad tym, �e nie jest sob�,
�e zabrak�o mu tre�ci wewn�trznej jak
20
cia�u. ? � duszy. Czemu dopiero teraz przysz�o mi na my�l, �e Wielka Parada jest
dusz� tego domu?
16 wrze�nia
Wczoraj by�a wielka awantura. Siedzia�y�my po po�udniu w bibliotece i
teoretycznie czyta�y�my jak�� rozpraw�. M�wi�, teoretycznie, bo w rzeczywisto�ci
dziewcz�ta rozprawia�y na tematy nie maj�ce nic wsp�lnego z wiedz� �cis��. W
�cianie mi�dzy bibliotek� a kancelari� jest ma�e okienko do podawania ksi��ek i
traf chcia�, �e nie by�o w nim szyby. Prawdopodobnie kto� j� zbi� poprzednio i
zapomniano wprawi� now�. Oczywi�cie nie wiedzia�y�my o tym i rozgada�y�my si� w
najlepsze. Na nieszcz�cie, dysput� nasz� na temat �czy nasze opiekunki i
nauczycielki zna�y w �yciu mi�o��", zainteresowa�a si� czytaj�ca w kancelarii
panna Irena, wychowawczyni m�odszych dziewczynek. Dziewcz�ta nie oszcz�dzi�y i
jej, a Krysia wyrazi�a opini�, �e kobiety rodz�ce si� z takimi twarzami
nale�a�oby bezwzgl�dnie t�pi� �rodkiem owadob�jczym. Maryjka �arliwie popar�a
ten projekt.
� Masz racj�, Kryska. T�pi� i to bezlito�nie! Jeszcze w wieku niemowl�cym.
� No, dobrze, ale panna Irena uchowa�a si� przy �yciu, wi�c...
� Naturalnie, �e ju� teraz za p�no. Zabieg by�by zbyt kosztowny. Lecz s�dz�, �e
mo�na by j� za to przemalowa� na jednolity, stalowy kolor...
My�l przewodnia tego przem�wienia by�a taka, �e poniewa� �ciany szkolne s� do
po�owy pomalowane na ten kolor, panna Irena wsi�k�aby niejako w otaczaj�ce j�
mury i przesta�a razi� nasze wra�liwe na pi�kno oczy. Wyobra�am sobie, co si�
dzia�o w duszy panny Ireny, s�uchaj�cej tych genialnych wywod�w. Na nieszcz�cie,
Krysi� ponios�o i skierowa�a rozmow� na Wielk� Parad�. Przypuszczam, �e panna
Irena nie interweniowa�aby wcale, gdyby rozmowa toczy�a si� tylko o niej, ale
us�yszawszy teori� Basi o z�amanym w zaraniu sercu Wielkiej Parady, wlecia�a do
biblioteki jak bomba.
� Co wy tu robicie? Co za niestosowne rozmowy! Co czytacie?
� Rozpraw� o Krasi�skim, prosz� pani. A rozmawiamy o r�nych rzeczach...
21
� Zauwa�y�am to. Kto to jest Wielka Parada?
Nie jest �atwo wymy�li� co� prawdopodobnego na poczekaniu. Bibliotek� zaleg�a
grobowa cisza. Panna Irena miota�a si� jak ryba wyj�ta z wody. � S�ucham?
Pyta�am si�, kogo o�mieli�y�cie si� tak nazwa�?
W tej chwili Krysia powiedzia�a szeptem: � Za chwil� rozsadzi j� i p�knie.
Panna Irena nie dos�ysza�a tej uwagi, lecz zobaczy�a przelotne u�miechy na
wszystkich twarzach i rozgniewa�a si� nie na �arty. � Jeste�cie niegrzeczne i
�le wychowane. Powiem o waszym zuchwalstwie komu nale�y...
Komu nale�y, to znaczy prze�o�onej internatu, pannie Annie. Przed kolacj�
zosta�y�my rzeczywi�cie wezwane do jej pokoju. Tym razem nie pytano nas o to,
kto to jest Wielka Parada i skarcono tylko bardzo ostro za zuchwa�e zachowanie
wobec osoby starszej. Zako�czenie by�o takie: � Moje dziewczynki, nie musz�
chyba m�wi�, �e je�li powt�rzy si� to jeszcze raz, zabroni� wam chodzi� do
czytelni.
By�aby to straszna kara, poniewa� korzystamy prawie co dzie� ze �wietnie
wyposa�onej biblioteki, tote� przyrzek�y�my skwapliwie popraw�. Mia�y�my ju�
wyj��, kiedy panna Anna odwr�ci�a si� nagle ku nam. � Chcia�abym jeszcze spyta�,
w jaki spos�b panna Irena us�ysza�a wasz� rozmow�? Czy okienko do kancelarii
by�o otwarte, czy te� krzycza�y�cie tak g�o�no?
Rena wysun�a si� naprz�d. � Tam, prosz� pani, nie ma szyby. Widocznie kto� j�
zbi�.
� Ach, tak? Od dawna? Kt� to zrobi�?
� Nie wiem. Nie wiedzia�y�my nawet o tym.
Panna Anna pokiwa�a g�ow�. � Nigdy nie wiecie co i jak. Mo�ecie i��.
Przeprosi�y�my pann� Iren� i zosta�y�my zaszczycone osch�ym skinieniem g�owy.
Dzi� po lekcjach zesz�y�my zn�w do biblioteki, tym razem w zamiarach powa�nych i
zasta�y�my tam jakiego� robotnika. Z min� skupion� ogl�da� trzyman� w r�ku
szklan� tafl� i wodzi� grubym palcem po kancie.
� Co to b�dzie? � zainteresowa�a si� Basia.
Szklarz podni�s� g�ow�. � Wprawiam szyb� do okienka, pa-niu�ciu.
22
Krysi zab�ys�y oczy. � Och, co za po�piech! Kt� to kaza�?
� Panna Wirecka.
Krysi� a� podrzuci�o z podziwu. � Cudowna kobieta, m�wi� wam! Ona tak�e woli,
aby nikt nie s�ysza� naszych intymnych rozm�w.
� To nas zobowi�zuje, Krysiu. Panna Anna zachowa�a si� nadzwyczajnie, ale musimy
dotrzyma� jej kroku.
� Ty zawsze moralizujesz. To nudne, Reniu�.
� Cicho b�d�, Ba�ka. Rena ma racj�. Nie b�d� ju� obgadywa� Cia�a ?., ?
przynajmniej postaram si�.
� Swoj� drog� panna Anna jest niezwyk�a.
Krysia okr�ci�a si� kilka razy wok� S�onia. � Fenomenalna istota! Chod�my do
ogr�dka, musz� sobie troch� pokrzycze� z zachwytu. A wy nie?
17 wrze�nia
Pr�nujemy teraz troch� i dziewcz�ta pisz� listy do dom�w. S�o� ko�czy ju�
trzeci� kartk�. Nie rozumiem, o czym mo�e pisa�, skoro nic si� tu nie dzieje.
Swoj� drog�, jaka ja jestem samotna! Bo przecie� ciocia Hanka si� nie liczy.
Opiekuje si� mn� tak niech�tnie i bezdusznie, �e w�a�ciwie nie czuj� wyrzut�w
sumienia, �e jej nie kocham. Jest tak osch�a i zimna, jakby nie mia�a serca.
Gdyby nie wuj Marcin i sama G�rka, nie mia�abym ochoty wyje�d�a� na wakacje z
pensji. Ale kocham wie�, a w G�rce jest cudownie. Jak dziwne jest to, �e robi�
si� zupe�nie inna poza miastem i w s�o�cu! Budzi si� we mnie beztroska i rado��,
jaka towarzyszy�a wszystkim latom mego dzieci�stwa w Suchej. I dziwna rzecz.
Ka�da zima jest dla mnie taka sama, lato � ka�de inne. Najwcze�niejsze z
zapami�tanych p�awi� si� w s�o�cu i szcz�ciu. Wtedy chodzi�am jeszcze z
rodzicami na dalekie spacery i pasjami lubi�am zbiera� maki. Te lata maj� w
mojej pami�ci kolor czerwony, p�niejsze � niebieski. Pewnie dlatego, �e
je�dzi�y�my z Mamu�k� nad morze. A te najbli�sze, sp�dzane ju� w G�rce bez nich,
po sprzedaniu Suchej, s� r�ne. Najpierw by�y czarne, a potem zielone. Mo�e
dlatego, �e trawniki i ��ki gorcza�skie maj� tak� cudown�, soczyst� ziele�? A
mo�e to kolor nadziei? Mo�e te lata, kt�re przyjd�, b�d� zn�w czerwone i z�ote?
23
18 wrze�nia
Wczorajszy wiecz�r sobotni by� czaruj�cy. Zebra�y�my si� po koJ lacji u Reny,
niby to na godzin�, ale siedzia�y�my do dziesi�tej. Panie domu cz�stowa�y nas
pierniczkami i jab�kami i stara�y si� zabiera� jak najmniej miejsca, �eby kto� z
go�ci nie musia� wyj�� na korytarz z braku miejsca. Po raz pierwszy w�a�ciwie
pomy�la�am tego wieczoru o mojej przysz�o�ci, powiedzmy �ci�lej, o mo�liwo�ci
zam��p�j�cia. Te my�li zosta�y mi jakby podsuni�te przez dziewcz�ta, kt�re nie
chcia�y wierzy�, �eL nie kocha�am si� dotychczas. Tak, jakby to by�o
najwa�niejsze w naszym | �yciu. Basia z pocz�tku nie chcia�a przyj�� tego do
wiadomo�ci, a gdy nareszcie uwierzy�a, potraktowa�a mnie wr�cz z g�ry. � Nie
rozumiem, jak mo�esz tak �y�! Nie masz swojego typu?
� Nie. Nie my�la�am o tym nigdy. Lecz upewniam ci�, �e tak �y� mo�na. Nawet
bardzo intensywnie.
Ba�ka wpatrywa�a si� we mnie zdumionymi, przera�onymi oczami. � Jak to? Nie �al
ci zmarnowanych lat?
� Bo Basia, Alu, uwa�a, �e tylko ten dobrze wykorzystuje czas, kto zbiera
zdj�cia gwiazd filmowych.
Basia obrazi�a si�. � Nie r�b ze mnie idiotki! Zbieram fotografie, aby
sprecyzowa� jaki jest m�j typ. To bardzo wa�ne w �yciu.
� Sza-le-nie � przeci�gn�a Krysia. � Tylko, �e to nie rozwi�zuje sprawy. Tw�j
typ mo�e nie kocha� si� w tobie. Na jego miejscu post�pi�abym tak na pewno.
� Ty mnie w og�le nie doceniasz. Jeste� arogancka i powierzchowna. Nie umiesz
dostrzec g��bi.
� Tam, gdzie jej nie ma, na pewno. Co tu gada�, Ba�ka! Jeste� mi�a, weso�a,
czasami zabawna pomimo kinomanii, ale �lizgasz si� tylko po powierzchni. Mo�esz
by� doskona�ym, weso�ym kompanem zabaw, lecz nie b�dziesz nigdy opok�, na kt�rej
mo�na budowa�.
� Kryska, b�d� ju� cicho. Robisz jej przykro��.
� My�lisz, �e nie us�yszy tego nigdy w �yciu? Sama jestem weso�a i troch�
powierzchowna, jednak wiem przynajmniej, jaki jest m�j ci�ar gatunkowy. Nie
m�wi� o swojej g��bi. W gruncie rzeczy ka�da z nas wie dobrze, jak� reprezentuje
warto��, tylko wolimy si� do tego nie przyznawa�. Takie dziewcz�ta jak Rena czy
Ala przez skromno��, Ba�ka przez g�upot�.
24
� Ale�, Krysiu... �j�kn�a Rena.
� Uf, ul�y�o mi. Lubi� czasem wygarn�� wszystko, co mam na sercu. j4o, Ba�ka,
nie b�d� w�ciek�a. W rzeczywisto�ci kocham ci� bardzo, tylko wiesz, nie znosz�,
kiedy mucha ma pretensj� do nazwy kr�lowej zwierz�t. No, daj pyska.
� Ja si� nie gniewam � powiedzia�a Basia dobrodusznie. � Sama wiem, �e jestem
niem�dra. Ale widzisz, mnie tak poci�ga �ycie, �e nie mam ju� czasu na my�lenie.
Na nic nie mam czasu!
To jest chyba najprawdziwszy z s�d�w Basi o sobie. Ta dziewczyna nie tylko nie
ma czasu na intensywne �ycie wewn�trzne, lecz nawet na prac� szkoln�, cho�
przecie� po to jest w szkole, aby si� uczy�. Jest przy tym tak p�ytka, �e nie
dostrzega r�nicy mi�dzy jednostk� warto�ciow� a niewiele wart�. To jej
szcz�cie, �e Krysia jest tylko pozornie bezmy�lna i powierzchowna, inaczej ta
przyja�� nie wysz�aby jej na dobre. Wieczorem, ju� w ��ku, my�la�am d�ugo nad
tym, o czym m�wi�y�my u Reny i po raz pierwszy w �yciu zastanawia�am si� nad tym,
w kim mog�abym si� zakocha�. Dosz�am do wniosku, �e ten kto� musia�by by� dobry
jak wujaszek, silny duchowo jak Micha� i niezawodnie m�dry jak Wielka Parada.
Kiedy ju� usypia�am, przysz�a mi do g�owy idiotyczna my�l, �e wiem czego jeszcze
�yczy�abym sobie kategorycznie: musia�by co dzie� rano po umyciu wylewa�
w�asnor�cznie wod� z miednicy.
20 wrze�nia
Wesz�am do mistrzowskiej czw�rki naszej szko�y. Wczoraj odby�a si� decyduj�ca
rozgrywka i s�dzi�am, �e S�o� mnie zwyci�y, ale ostatnie gemowe pi�ki pos�a� w
siatk�. Jest nas dobrych graczek w�a�ciwie wi�cej, lecz Halina Bratk�wna choruje
od tygodnia, a Julka Mir�wna ma skr�con� nog�. Ostatecznie czw�rk� mistrzowsk�
tworz�: Janeczka Bied�wna, Wanda Jurzy�ska z I licealnej, Myszka z naszej klasy
i ja. S�o� jedzie na mecz jako gracz zapasowy. Troch� jest markotny, ale to nie
moja wina, �e ma zwyczaj posy�a� pi�ki na aut.
25
Dzi� po obiedzie odby� si� mecz. Wyjecha�y�my z domu troch� i p�no z winy
S�onia, bo do ostatniej chwili nie m�g� znale�� dobrej pa; bia�ych skarpetek.
Obieca�am pannie Annie, kt�ra nam towarzyszy�a, �i si� nie damy, lecz mia�am
dusz� na ramieniu. Przede wszystkim chodzi�* o mistrzostwo mi�dzyszkolne, a po
drugie, mam zastrze�enia co do grj Wandy. Podsun�am jej nawet my�l, �eby ze
wzgl�du na stan zdrowi ust�pi�a miejsca S�oniowi, ale ofukn�a mnie szorstko,
Jestem r�wnie silna jak S�o�.
Do rozgrywki o mistrzostwo zakwalifikowane by�y trzy dru�yn; Bia�e, ��te i
Zielone. Zielone � to my. Najgro�niejszym przeciwnikiei by�a dru�yna Bia�ych �
reprezentacja gimnazjum pa�stwowego. Sam� starszyzna; wysokie, silne dziewcz�ta
z wy�szych klas. Nasza Janeczka� wygl�da�a przy nich jak ma�a zielona �abka
zab��kana na korcie. W d' chu modli�am si� o to, aby ona lub Wanda odda�y
rakiet� S�oniowi, lecz| Wanda zaci�a si� w uporze, a Janeczka czu�a si�
psychicznie doskonali Liczy�a widocznie na swoj� zwinno�� i dar b�yskawicznej
orientacji. Po? rz�dek by� wyznaczony z g�ry: ��te � Zielone, Bia�e � ��te,
Zielone � Bia�e. Dwukrotny zwyci�zca uzyskiwa� tytu� mistrza mi�dzyszkolnego
dwukrotnie przegrywaj�ca dru�yna otrzymywa�a trzecie miejsce
Z losowania wynika�o, �e z ��tymi mia�a gra� para: Myszka -Janeczka, z Bia�ymi:
Wanda i ja.
Pierwsze spotkanie odby�o si� mi�dzy nami a ��tymi. Mecz zacz�� si� fatalnie
dla nas. Jedna z ��tych, wysoka, bardzo szczup�a panna] o kr�tko przyci�tych
w�osach, gra�a fenomenalnie przy siatce, �cinaj�c| wszystkie pi�ki.
Myszka gra�a wyj�tkowo �le i mimo bohaterskich wysi�k�w Janeczki przegra�a seta.
Okaza�o si�, �e rachuby nieraz zawodz�. Zawsze uwa�a �am Myszk� za lepsz� od
Janeczki, a tymczasem na meczu gra�a fatalnie Wygra�y�my ostatecznie stosunkiem
6:5, co jest wynikiem marnym, je�lil si� we�mie pod uwag� s�ab� na og� form�
��tych. Mimo nieefektow-| nego zwyci�stwa nasze dziewcz�ta zosta�y uczczone
burz� oklask�w.
Mecz Bia�e-��te trwa� znacznie kr�cej. Pokonana przez nas dru�yna wystawi�a
swoj� gorsz� par� i nie mog�a sprosta� przeciwnikowi, W b�yskawicznym tempie
Bia�e wygrywa�y gem po gemie, zwyci�a�y bez �adnego wysi�ku. Wynik 6:4 na
niekorzy�� ��tych zdyskwalifikowa� je
23 wrze�nie statecznie, przesuwaj�c na trzecie miejsce. Walka o mistrzostwo
mia�a ,. r0Zegra� mi�dzy Bia�ymi a nami. Podchodz�c do mnie Janeczka trzy-
26
a}a wielki palec lewej r�ki w zaci�ni�tej pi�ci prawej. � To na twoj� [[ntencj�,
???. Trzymajcie si�. Zwyci�stwo zale�y od was.
Myszka chwyci�a mnie za rami�. � Wszystkie licz� na ciebie. Mnie [tak haniebnie
nie sz�o. Ratuj honor dru�yny!
Pokiwa�am g�ow�. � Postaram si�. My�lcie bardzo intensywnie Te� nonws�� wygranej.
A przede wszystkim �yczcie zwyci�stwa Wandzie. Od niej Iwiele zale�y!
Nie zrozumiawszy mnie, Janeczka oburzy�a si�. � Co ty m�wisz! Ona gra znacznie
gorzej od ciebie. Je�eli zwyci�ymy, to tylko dzi�ki
tobie.
A mo�e � zacz�a niepewnie Myszka � S�o� zast�pi Wand�? Jest silniejsza,
bardziej wytrzyma�a...
A� u�miechn�am si� do tej my�li. Drogi, kochany S�o�! Zupe�nie inaczej gra�oby
si� przy jej boku. Janeczka spostrzeg�a ten u�miech.
� Wola�aby�? No, to trzeba koniecznie i�� do lo�y juror�w. Jeszcze teraz wolno
zg�osi� zast�pstwo.
Wola�am S�onia, ale nie mog�am zrobi� �tego" Wandzie. Potrz�sn�am stanowczo
g�ow�. � Nie, nie Myszko! Tak nie mo�na. Trzeba uzyska� jej zgod�. Ostatecznie
na eliminacyjnych zawodach mia�a przewag� nad S�oniem. Mo�e si� poczu�
dotkni�ta...
� To by�o przypadkowe � gor�czkowa�a si� Janeczka. � S�o� zawsze by� od niej
lepszy.
Zawiadomi�y�my kierowniczk� dru�yny i posz�y�my szuka� Wandy. Sta�a w�r�d swych
kole�anek, s�uchaj�c ich �ycze� i rad. � A pami�taj, Wanda, nie denerwuj si�, bo
si� zaraz zm�czysz. Niech Ala troch� pobiega.
Janeczka zbli�y�a si� krokiem zdecydowanym. � S�uchaj, Wanda, chodzi o to, �e
Bia�e wystawi�y najlepsze rakiety, sam� starszyzn� szkoln�. 5este� od nich
w�tlejsza i fizycznie s�absza. Czy nie by�oby lepiej, aby zast�pi� ci� S�o�?
Jest bardzo silny i wytrzyma�y. A tu chodzi o honor szko�y, o pierwsze miejsce...
Na mizern�, pod�u�n� twarz Wandy wyp�yn�y rumie�ce. Zacz�a si� waha�, lecz w
tej chwili kt�ra� z jej kole�anek krzykn�a prowokacyjnie: � Nie ust�puj!
Zwyci�y�a� S�onia. One chc� same zgarn�� laury!
27
Wanda podnios�a nagle g�ow�. � Zostan�. Ostatecznie zwyci�y�ai S�onia. Nie
widz� powodu do zmian. � G�os mia�a rw�cy, obcy, musia� j� g��boko dotkn�� nasza
nieufno��
� No � powiedzia�a niby to weso�o Myszka � mo�e masz racj< Przede wszystkim
trzeba wygra�. A wszystko jedno kto to zrobi.
W�a�nie sko�czy�a si� przerwa. Rozgor�czkowane i pe�ne nerwi wego niepokoju
dziewcz�ta wypycha�y nas na kort
Jej szeroko otwarte oczy krzycza�y: � Wygraj! Wygraj! Serwuj�c, Wanda zacz�a
dobrze: 15:0, 30:0 dla nas
Serwuj�c, Wanda zacz�ia aoDrze: io:u, ju:u aia nas. Na placu by�a
probowa cisza. Serce bi�o mi mocno, mocno, podchodzi�o gdzie� wy-Pierwszego gema
wygra�y�my �atwo, bo zawsze wygrywam sw�j se, � ?? d�u . udekalo zn�w
do piersi 0ch> jeszcze jedna �wietnie
wis. Drugiego nie zdo�a�y�my zdoby� mimo doskona�ej gry Wand) Wszystkie pi�ki
sz�y nam nieszcz�liwie na aut. Dwa nast�pne gem przegra�y Bia�e z
niezrozumia�ych dla mnie przyczyn, bo serwowa�y dc skonale. Mo�e my�my gra�y
wyj�tkowo dobrze? W ka�dym razie ? sze szanse ogromnie wzros�y. Ale przy stanie
gem�w 3:1 dla nas, na gle zmieni�a si� sytuacja. Wanda zacz�a niemal wszystkie
pi�ki posy�a w siatk�. Jej zdenerwowanie udzieli�o si� i mnie, bo Bia�e nie
ty�ki wyr�wna�y, lecz zacz�y prowadzi�. D�ugonoga Wilczk�wna, najlepsz rakieta
Bia�ych, zjawia�a si� niemal jednocze�nie w r�nych cz�ciac kortu jak duch,
odbija�a najtrudniejsze, niemo�liwe wprost do wzi�ci pi�ki i u�miecha�a si�
ci�gle zwyci�sko, promiennie. Wprawdzie Wand opanowawszy si� gra�a zn�w nie�le,
ale zwyci�stwo chyli�o si� wyra�ni na stron� Bia�ych. Przy stanie gem�w 5:3 na
nasz� niekorzy��, zacz�an odczuwa� zawzi�ty, g�uchy gniew. Nie pozwol� Bia�ym
zwyci�y�. Ni dam si�! Och, gdyby nie Wanda! Pokaza�abym Wilczk�wnie, jak si� gr
i wygrywa! Z rozpacz� pomy�la�am o tym, �e je�eli przegram sw�j serwis Bia�e
zwyci꿹. S�o� m�wi� mi potem, �e mia�am tak skupion� i surow twarz, �e trudno
mnie by�o pozna�. Och, wiem, to nie by�o w porz�dk z punktu widzenia etyki
sportowej. Przegrywa�am brzydko, nienawidz� wsp�zawodniczek i irytuj�c si� na
w�asn� partnerk�. Wiem o tym te raz, wiedzia�am zreszt� i w�wczas, ale nie
mog�am si� przezwyci�y� Niech mnie usprawiedliwi to, �e gra�am wyj�tkowo dobrze,
nie zmarno
'atce. Naprzeciwko mnie u�miecha�a si� wdzi�cznie opalona na br�z
Wilczk�wna. Wygl�da�a jak prawdziwa sportsmenka; obraz m�odo�ci,
-i�v i p�g�dy ducha. O, gdyby przy moim boku sta�a teraz zwinna Ja-
eczka! Ale nasza ��abka" siedzia�a w narzuconym na ramiona sweterku
oza kortem i wpijaj�c palce w r�k� Myszki, wpatrywa�a si� w Wand�.
odbita pi�ka, jeszcze jedna �ci�ta tu� przy siatce. Wanda nie rusza�a si� prawie
wcale, za to ja mia�am skrzyd�a u ramion i podw�jn�, potr�jn� si�� w r�ku.
Czu�am, �e wygram tego gema i jakie� p�omienne, radosne s�owa rozrywa�y mi
gard�o. I nagle... Obie pi�ki Wandy posz�y w siatk�. Nast�pne tak�e. Odwr�ci�am
si� ku niej i nie panuj�c nad sob�, krzykn�am napastliwie: � Oszala�a�? Co
robisz?
Nie odpowiadaj�c, przesz�a na drag� stron� kortu. Mia�a zupe�nie bezkrwist�,
jakby zesztywnia�a twarz i ruchy automatu. Nast�pna pi�ka posz�a zn�w w siatk�.
Zamkn�am oczy, aby nie widzie� drugiej, nie zobaczy� jej tocz�cej si� bezsilnie
ku moim nogom, po tej stronie. Ale to by�a tylko chwila nerwowego l�ku.
Otworzy�am oczy i spojrza�am wprost w u�miechni�t� twarz Wilczk�wny. W tej
chwili pi�ka Wandy, odbiwszy si� d�wi�cznie od rakiety, pad�a po tamtej stronie
siatki. Kto� krzykn�� g�o�no, z ulg�: �Aa", a mnie nagle porwa�a szalona rado��.
Nareszcie! Tej pi�ki nie zmarnuj� na pewno i ona da nam szanse wyr�wnania!
By� to w�a�ciwie pojedynek mi�dzy mn� a Wilczk�wna. Pi�ka �miga�a nisko nad
siatk�, dawa�a nura tu� za ni�, to zn�w w d�ugim, niskim locie dotyka�a kra�c�w
kortu. Dwoi�am si�, troi�am, by�am wsz�dzie naraz, upojona rado�ci� walki i
poczuciem w�asnej si�y. Zdawa�o mi si�, �e nie mog� przegra�, �e zwyci�stwo musi
by� nasze. Ale w tej chwili pi�ka �mign�a nisko nad siatk� i upad�a o krok od
stoj�cej przy linii Wandy. Kto� krzykn��: � Nie bierz! -- Lecz Wanda porwana
rytmem walki
wa�am ani jednej pi�ki i przy huraganie oklask�w wygra�am gema. Tera� sk}a
odruchowo naprz�d. Wzi�a j� nawet, wzi�a bardzo �adnie wszystko zale�a�o od
serwisu Wandy. Zbli�y�am si� do niej i powiedzia� �am niegrzecznie: � Nie bierz
�adnych pi�ek pr�cz najdalszych i serwuj uwa�nie. Nie mo�emy przegra�.
Nie odpowiedzia�a nic, spojrza�a tylko na mnie dziwnie. Z�a za-l r�wno na swoj�
porywczo�� jak na jej milcz�c� nagan�, stan�am przJ
z bekhendu, ale jako� bezsilnie, bezdusznie. Zatoczywszy ma�y �uk pi�ka otar�a
si� o siatk� i opad�a... po naszej stronie. Ca�a rado�� zgas�a nagle. Poczu�am
si� ci�ka, zm�czona. Stan punkt�w n