16341
Szczegóły |
Tytuł |
16341 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
16341 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 16341 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
16341 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Anna bogdanowa
Wyspa Bia�ego S�onia
Rozbili�my si� przy Wyspie
Bia�ego S�onia. O jej malowniczej
nazwie dowiedzieli�my si� zresz-
t� dopiero w pewien czas po roz-
biciu. Od kilku dni w�drowali�my
po R�owym Oceanie na pr�no
szukaj�c mo�liwo�ci l�dowania, tak �e teraz ucieszyli�my si� ogrom-
nie, �e przynajmniej uda�o nam si� rozbi�. By�o to po prostu dlatego,
�e woda zmy�a nam z pok�adu wszystkie przyrz�dy nawigacyjne i ca��
reszt� naszego dobytku. Zmy�a i nas r�wnie�, ale my umieli�my p�y-
wa�, a Ocean wkr�tce znacznie si� uspokoi�.
Teraz byli�my rozbici, to znaczy nasza tratwa wbi�a si� pomi�dzy
raty, a my mieli�my na �okciach i kolanach kilka niewielkich zadra-
pa�. Siedzieli�my okrakiem na ska�ach i byli�my ogromnie zadowo-
leni.
- Halo - powiedzia� m�j przyjaciel - S�o�ce zachodzi.
- To znaczy, �e powinni�my zle�� z tych cholernych ska� - powie-
dzia�em.
- Mam nadziej�, �e nie ma tu rekin�w - rzek� Franciszek patrz�c
odwa�nie w g��b wody, kt�ra dzieli�a nas od wyspy. Nic nie wskazy-
wa�o na razie, �e jest to Wyspa Bia�ego S�onia. Wygl�da�o na to, �e
s� tam wzg�rza i las i kilka palm na wybrze�u. Pop�yn�li�my crawlem
na wy�cigi i m�j przyjaciel oczywi�cie zwyci�y�. Ale gdy stan�li�my
na brzegu okaza�o si�, �e wyspa w rzeczywisto�ci wygl�da tak jak wy-
gl�daj� wyspy na �artach rysunkowych o rozbitkach. By�a pusta a na
brzegu ros�y dwie palmy. Jedyn� rzecz�, kt�ra r�ni�a j� od rysun-
k�w, by�a ogromna ska�a stercz�ca u jej drugiego ko�ca. Ja i m�j
przyjaciel popatrzyli�my na siebie ze smutkiem.
- Dlaczego nie rozbili�my si� gdzie indziej? - zapyta� Franciszek.
- O Bo�e - powiedzia�em.
S�o�ce zasz�o. Wpad�o po prostu w Ocean, tak jak to robi�o si�
z nim ka�dego wieczoru. Mieli�my przynajmniej dwie palmy, pod kt�-
rymi mogli�my siedzie� opieraj�c si� plecami o ich szorstkie pnie.
Zrobi�o si� zupe�nie ciemno.
*
Anna Bogdanowa Wyspy
- Wcale ci� nie widz� - zawo�a� do mnie Franciszek z g��bokiej
ciemno�ci. - Czy nie m�g�by� przesadzi� twoj� palm� troch� bli�ej
mojego miejsca?
- Zupe�nie nie umiem obchodzi� si� z palmami - powiedzia�em
z �alem.
- Wi�c chod� tutaj bez niej.
Wobec tego poszed�em pod jego palm� i usiad�em z drugiej strony
jej pnia.
W tym momencie pojawi� si� ksi�yc. Wyp�yn�� nagle zza ska�y
w ��dce z bia�ego blasku. Teraz zobaczyli�my ska�� i przypomnieli�my
sobie o niej.
- Mo�e za ni� co� jest - powiedzia� Franciszek patrz�c na mnie
niespokojnie.
- Mo�e tam jest sklep z w�dlin� i jajkami na twardo - odrzek�em
pe�en nadziei.
Zerwali�my si� na r�wne nogi i pobiegli�my w stron� ska�y. Nagle
zatrzymali�my si� r�wnocze�nie i popatrzyli�my na siebie z niepoko-
jem. Us�yszeli�my chrz�st krok�w. Obejrza�em si�, palma na kt�r�
mo�na by si� wdrapa� zosta�a daleko. Stali�my wi�c nieruchomo,
a kroki zbli�a�y si� coraz bardziej.
- My�la�em, �e to jest wyspa niezamieszka�a - szepn��em do Fran-
ciszka.
- Nie wygl�da na to, �eby tu gdzie� by�o miasto i urz�d podatkowy
- odszepn��.
Tymczasem zobaczyli�my cz�owieka, kt�ry wyszed� zza ska�y. By�
to starszy pan bez zarostu i z �ys� g�ow�. On zobaczy� nas tak�e
i przystan�� ogromnie zdziwiony. Przez chwil� przygl�dali�my si� so-
bie nawzajem. Starszy pan by� w typie Ghandiego i nosi� podobn� jak
on szat�.
- Hm - powiedzia� wreszcie - My�la�em, �e jestem jedynym miesz-
ka�cem tej wyspy.
- Rozbili�my si� dzisiaj - wyja�ni�em uprzejmie.
- Pan pozwoli - powiedzia� Franciszek.
Starszy pan w zamy�leniu uj�� si� pod brod�.
- Domy�la�em si� tego - szepn�� do siebie i wydawa�o mi si� �e
w jego g�osie by� smutek.
Stali�my w milczeniu. Staruszek podszed� ca�kiem blisko i obejrza�
nas dooko�a. Wreszcie stukn�� lask�, kt�r� trzyma� w d�oni i powie-
dzia� z o�ywieniem:
2
Wyspa Bia�ego S�onia
- Ha. No c�. Domy�la�em si� troch�, �e nie jestem jedynym cz�o-
wiekiem.
Popatrzy�em niespokojnie na Franciszka. Ale starszy pan by� bar-
dzo uprzejmy. Go�cinnie wskaza� r�k� na piasek.
- Usi�d�cie panowie. Porozmawiamy.
Usiedli�my wi�c na piasku, a on zasiad� naprzeciw nas.
- Tak - powiedzia� - Kiedy patrzy�em na Ocean i widzia�em na
horyzoncie malutkie okr�ty, podejrzewa�em wtedy, �e nie jestem je-
dynym cz�owiekiem.
- Kim pan jest? - spytali�my r�wnocze�nie. Ksi�yc po�yskiwa�
bia�o oblewaj�c �wiat�em ska�� i wierzcho�ki palm. Twarz gospodarza
tak�e b�yszcza�a w tym �wietle zdrowiem i opalenizn�.
Starszy pan powiedzia� splataj�c d�onie na piersiach:
- Jestem Pierwszym Cz�owiekiem.
Franciszek zrobi� do mnie oko. Niedostrzegalnie kopn��em go
w kostk�. Nie nale�a�o obra�a� mi�ego staruszka.
- Jak pan si� dosta� na t� wysp�? - spyta�em uprzejmie.
- B�g mnie stworzy� - powiedzia�.
Zamy�li�em si� g��boko. Czy�by�my trafili do biblijnego raju? Nie
mog�em w to uwierzy�, poniewa� m�j �o��dek dr�czony wielkim g�o-
dem nie dozna� �adnego uczucia szcz�cia z chwil� wst�pienia na t�
ziemi�.
- Ode mnie mia�a zacz�� si� historia - rzek� staruszek z dum�.
- To niezwykle ciekawe - powiedzia� Franciszek robi�c znowu oko.
- Niestety, nic si� nie zacz�o.
- Nie zjawi�a si� kobieta - powiedzia�em domy�lnie.
Spojrza� na mnie ze zdumieniem i zdaje mi si�, �e odrobin� si�
zaczerwieni�.
- Widz�, �e znacie tak�e Ksi�gi.
- Troszeczk� - powiedzia�em skromnie.
- Tak - przyzna� si� ze smutkiem - Nie zgodzi�em si� na t� pa-
skudn� operacj�. Potem ju� nie by�o o tym mowy. On od tego czasu
wcale si� do mnie nie odzywa.
Teraz ju� zrozumia�em mniej wi�cej wszystko. Mieli�my przed
sob� kogo� kto mia� by� Pierwszym Cz�owiekiem. Po jego odmowie
B�g po prostu zrobi� sobie innego Adama. O tym za kar� zapomnia�
zupe�nie.
Wci�� jeszcze mia�em nadziej� - powiedzia� Pierwszy Cz�owiek -
Ale kiedy was widz�, my�l� �e ju� chyba dawno si� zacz�o i tylko ja
nic o tym nie wiem.
3