16125
Szczegóły |
Tytuł |
16125 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
16125 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 16125 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
16125 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
LEKSYKON PRZYRODNICZY
Josef Reichhoif
TERENY WILGOTNE
Przekład Barbara Ostrowska
Świat Książki
Koncepcja serii: Gunter Steinbach
Tytut oryginału: Steinbachs Naturfuhrer: Feuchtgebiete
© Mosaik Verlag GmbH, Monachium 1988
© polskiego wydania Bertelsmann Media, Warszawa 1998
Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kodowanie w urządzeniach przetwarza-
nia danych, odtwarzanie elektroniczne, fotomechaniczne lub w jakiejkolwiek innej formie
w telewizji, radio oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych - również częś-
ciowe - tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw autorskich.
Przekład z języka niemieckiego:
Barbara Ostrowska
Konsultanci:
dr Andrzej Kołodziejczyk
dr Andrzej Kowalczewski
Redaktor serii:
Elżbieta Gomulińska i Beata Lewandowska-Kaftan
Redaktor tomu Tereny wilgotne
Magdalena Hildebrand
Opracowanie graficzne książki:
według oryginału niemieckiego
I
Skład i łamanie: PHOTOTEXT Warszawa
Printed in Germany
ISBN 83-7129-656-8
Nr 1856
Spis treści
6 Wstęp
8 1. Nie ma życia bez wody
8 H20 - związek prosty
15 Termiczne uwarstwienie wody
18 Tlen i dwutlenek węgla
20 Substancje odżywcze i substan-
cje szkodliwe
27 Zbiorniki wodne jako ekosystemy
36 Obieg wody
42 2. Wody stojące
42 Jeziora
50 Życie w strefie wód otwartych
56 Stawy naturalne i sztuczne
63 „Znikające wody"
70 Formy życiowe zwierząt w drob-
nych zbiornikach wodnych
88 Powierzchnia wody jako śro-
dowisko życia
93 Rośliny wodne i przybrzeżne
105 Słone jeziora śródlądowe
108 3. Wody płynące
108 Źródła i ich typy
114 Od potoku górskiego do wielkiej
rzeki
127 Dynamika wód płynących
130 4. Wody gruntowe
133 Wody jaskiniowe
135 5. Z wody na ląd
135 Zalądowienie jezior
142 Torfowiska wysokie i niskie
152 6. Nadrzeczne lasy łęgowe
152 Rzeka i łęg - zawsze razem
158 Dynamika łęgów
175 Bóbr i sarna w lesie łęgowym
180 7. Człowiek a tereny podmokłe
180 Osuszanie torfowisk i podmok-
łych łąk
184 Regulacja wód płynących
191 Obciążenie aktywnością rekre-
acyjną
195 8. Czy można naprawić zło?
195 Budownictwo wodne bliskie na-
turze
198 Zbiorniki retencyjne i jeziora za-
porowe
208 Małe akweny metodą „zrób to
sam"!
211 9. Flora i fauna terenów wilgot-
nych
222 Autorzy ilustracji
Wstęp
Określenia „tereny podmokłe" Autor
niniejszego tomu używa w szerokim
znaczeniu, obejmując nim środowi-
ska życia na lądzie stałym, których
najbardziej charakterystyczną cechą
jest obecność wody: torfowiska, źród-
ła, śródlądowe wody płynące i stoją-
ce. W Europie Środkowej są to środo-
wiska słodkowodne. Ponieważ jednak
w naszej serii uwzględniamy również
warunki panujące w całej Europie,
a nawet wykraczamy poza jej granice
jeśli może to ułatwić zrozumienie za-
leżności ekologicznych, omówione
zostały tu także najważniejsze cechy
jezior słonych.
Kto spodziewa się po tej książce tylko
typologii i fachowego opisu obszarów
podmokłych oraz śródlądowych wód
płynących i stojących, ten zostanie
lekturą mile rozczarowany. Autor
spełnia bowiem te zrozumiałe oczeki-
wania w sposób niekiedy bardzo za-
skakujący: opisuje organizmy żywe,
które każdy z nas zna (albo przynaj-
mniej tak mu się wydaje), przedsta-
wiając dokładnie ich biologiczne
i chemiczno-fizyczne związki ze
środowiskiem. Bo to właśnie organiz-
my żywe często wywierają decydują-
cy wpływ zarówno na powstawanie,
jak i dalszy rozwój siedlisk wodnych.
Na przykład torfowisko wysokie, jego
szczególne warunki środowiskowe
i sukcesję możemy zrozumieć tylko
wtedy, gdy poznamy właściwości
i możliwości mchów torfowców. Już
samo zalądowienie jezior, często po-
przedzające powstawanie torfowisk
wysokich, jest w dużej mierze
dziełem organizmów żywych - tak ro-
ślin, jak i zwierząt.
A gdy pod koniec książki Autor kreśli
plastyczny obraz jezior powstałych na
skutek spiętrzania rzek i objaśnia, jak
buduje się zapory wyniszczające wsze-
lkie życie, a jak takie, które spełniają
wymogi ochrony środowiska, to nawet
dla czytelnika nie obciążonego dotych-
czas nadmiarem wiedzy fachowej staje
się oczywiste, że znajomość powiązań
ekologicznych i uwzględnianie tej wie-
dzy w projektach wielkich przedsię-
wzięć technicznych decyduje nie tylko
o paru z pozoru mało ważnych spra-
wach z dziedziny ochrony przyrody,
lecz w dużej mierze także o naszej
przyszłości. Erozja i powodzie to spra-
wy istotne. Ich przyczyn, a ściślej mó-
wiąc przyczyn ich obecnych niszczycie-
lskich skutków dla gospodarki, szukać
należy nie tylko w tak zwanej „sile
wyższej", lecz także w bezprzykład-
nym lekceważeniu przyrody przez jed-
nostki i społeczeństwa na przestrzeni
ostatnich stu lat.
Profesor Reichholf w sposób wyważo-
ny i zrozumiały przedstawia nie tylko
zależności biologiczne, lecz także
ekologiczno-polityczne.
Już 20 czy 30 lat temu, gdy urzę-
dy odpowiedzialne za budownictwo
wodne często rozwijały działalność
w niewłaściwym kierunku, praktycy
i naukowcy, znający z obserwacji, ba-
dań i doświadczeń te zależności,
ostrzegali przed skutkami wybitnie
jednostronnej gospodarki wodnej,
6
i vm
z którymi dziś się borykamy. Nad nie-
wygodny zdrowy rozsądek urzędy
przedkładały jednak iluzje ekono-
miczne, czego rezultaty obecnie chęt-
nie by uznano za niemożliwe do od-
wrócenia z powodów obiektywnych.
Czy się opamiętaliśmy, czy opamięta-
ły się instytucje? W budownictwie wo-
dnym i leśnictwie nabieramy z wolna
rozsądku. W urzędach zajmujących
się scalaniem gruntów i innych ofic-
jalnych instytucjach, a także w usta-
wodawstwie dotyczącym ochrony
przyrody coraz szerzej dochodzą do
głosu poglądy bardziej racjonalne
pod względem ekologicznym. Jednak
państwo i opinia publiczna stają się
mądre raczej po szkodzie niż dzięki
zrozumieniu niektórych znanych od
dawna zależności ekologicznych.
Jakże inaczej wytłumaczyć fakt, że
przeciwko obumieraniu lasów czy po-
HM
większaniu się dziury ozonowej, by
wymienić tylko dwa z wielu przykła-
dów, do dziś nie podjęto kroków
uznanych przez naukę za konieczne
dla zapobieżenia szkodom, które mo-
żna przewidzieć?
Życzę tej książce jak największej rze-
szy czytelników, aby przy poparciu
dobrze poinformowanej opinii pub-
licznej sprawa utrzymania i odtwo-
rzenia naszych obszarów podmok-
łych została skierowana na właściwe
tory.-Kto z otwartymi oczami i odrobi-
ną wiedzy przejdzie się brzegiem
morza, rzeki czy podnóżem gór, ten
wszędzie znajdzie namacalne do-
wody na to, że nie mamy już czasu do
stracenia. Ludzie, zwierzęta i rośliny
płacą za jednokierunkowe działania
technokratów utratą podstawowych
warunków do życia.
Gunter Steinbach
7
1. Nie ma życia bez
H20
- prosty związek
Każdy organizm żywy zawiera w so-
bie wodę i każdy potrzebuje jej do
życia. Meduzy i inne zwierzęta wodne
składają się w ponad 90, a w skraj-
nych wypadkach nawet w 98,2%
z wody. Ryby, na przykład liny, mają
jej w sobie 80%, a żaba wodna
- 77%. Także u ludzi woda stanowi
60% masy ciała. Prawie wszystkie
zwierzęta w ponad połowie składają
się z wody; nawet drewno zawiera jej
zwykle 50%. Tylko suche nasiona sta-
nowią wyjątek, gdyż zawierają zaled-
wie 13-14% wody. Bez wody nie mo-
głaby przebiegać większość proce-
sów życiowych, jest ona bowiem za-
wsze potrzebna jako rozpuszczalnik
i środek transportu. Bez przesady
można więc stwierdzić, że bez wody
żadna forma życia nie byłaby możli-
wa, a nawet bez wody przypuszczal-
nie nigdy by nie doszło do rozwoju
życia w takiej postaci, w jakiej je
znamy.
Co takiego ma w sobie ta ciecz, że
jest tak niezbędna do życia? Dlacze-
go odgrywa tak podstawową rolę
w całej gospodarce przyrody? Bez
wody nie mogłyby funkcjonować
bowiem nie tylko organizmy, lecz
i cała reszta przyrody. Woda musi
więc być płynem bardzo szczególne-
go rodzaju!
Z chemicznego punktu widzenia
woda należy do związków bardzo
prostych: dwa atomy wodoru łączą
Cząsteczka wody (model)
się z jednym atomem tlenu. Woda
powstaje więc wtedy, gdy „spala się"
wodór - dokładnie tak samo, jak po-
wstaje dwutlenek węgla, gdy spala
się węgiel. Dziwne, że dwutlenek wę-
gla, mający ciężar atomowy niemal
dwa razy większy od wody, jest nie-
widocznym, bezwonnym gazem, który
dopiero pod wpływem wysokiego ciś-
nienia można zamienić w ciecz, pod-
czas gdy woda ma postać cieczy
w temperaturach uważanych za nor-
malne dla człowieka. Połączenie wo-
doru, najlżejszego z istniejących pier-
wiastków, z tlenem, daje więc nader
niezwykłą substancję, która pod wie-
loma względami zachowuje się niety-
powo. Nadzwyczajne znaczenie wody
dla życia wiąże się z jej właściwoś-
ciami.
Jak wiele innych związków chemicz-
nych o prostej budowie, woda wystę-
puje w trzech postaciach (mówiąc ję-
zykiem chemiczno-fizycznym: sta-
nach skupienia) - stałym jako lód,
płynnym jako woda i gazowym jako
para wodna. Nie byłoby w tym nic
szczególnego, gdyby przechodzenie
od stanu stałego w ciekły i od ciek-
łego w gazowy nie odbywało się
w ściśle określonych temperaturach,
Wyparowana woda ulega kondensacji nad rzeką i zamienia się w mgłę.
W temperaturze powyżej 100°C woda występuje tylko w postaci pary
które nam posłużyły za podstawowe
wartości do wyznaczenia skali tempe-
ratury. W temperaturze 0°C lód
i śnieg topnieją i przechodzą w wodę,
a przy 100°C woda wrze (na wysoko-
ści poziomu morza, ściśle mówiąc!)
i przechodzi w parę wodną. Zostało
to ustalone w 1745 roku na podstawie
badań szwedzkiego astronoma An-
dersa Celsiusa i do dziś stanowi przy-
jętą niemal na całym świecie podsta-
wę pomiarów temperatury (w Amery-
ce Północnej często dokonuje się po-
miarów jeszcze w innej skali: Fahren-
heita).
Tych 100°C między punktem top-
nienia a punktem wrzenia wody okre-
śla w zasadzie granice, w obrębie
których możliwe jest aktywne życie.
Między niewyobrażalnym zimnem ko-
smosu wynoszącym 273°C a miliona-
mi stopni ciepła powierzchni gwiazd
owych 100°C stanowi tylko drobny
wycinek, którego z kolei mniej niż
połowa, a mianowicie zakres od 0°C
do prawie 45:C, może być w pełni
wykorzystana do życia przez więk-
szość organizmów.
Tylko niektórym organizmom wyjąt-
kowo udało się, dzięki szczególnej
adaptacji, rozszerzyć nieco zakres to-
lerowanej temperatury. Należą do
nich pewne bakterie żyjące w go-
rących źródłach oraz niektóre ryby
Życie zależy od wody w stanie ciekłym i od białka, jest więc możliwe w skali
temperatury od O do 100°C, tylko w dolnej jej połowie
w lodowatych morzach Antarktyki,
którym zmagazynowane we krwi sub-
stancje przeciwdziałające zamarza-
niu (glikoproteidy) pozwalają znieść
bez szkody temperaturę jeszcze kilku
stopni poniżej zera. Aktywność życio-
wa pozostałych organizmów żywych
ustaje, jeśli temperatura ich ciała
spadnie poniżej zera. Wiele z nich
zamarzłoby, gdyby nie znalazły
schronienia przed zimnem.
Te nieznaczne odchylenia nie
oznaczają jednak faktycznego rozsze-
rzenia granic, w których życie jest
możliwe. Właściwości wody nie do-
puszczają żadnych istotnych zmian.
Zamarza ona w temperaturze 0CC lub
- jeśli zawiera rozpuszczone sole czy
inne substancje - trochę niższej. Tych
kilka stopni poniżej zera, w których
roztwór soli pozostaje jeszcze w sta-
nie płynnym, niczego w zasadzie nie
zmienia. I odwrotnie - wraz ze wzros-
tem temperatury tak wzrasta szyb-
kość parowania wody, że temperatury
powyżej 50:C są już dla wielu organi-
zmów żywych bardzo niebezpieczne.
Wrażliwe białka zaczynają się ścinać
już w temperaturze około 43:C. Pozo-
staje więc tylko wspomniany 45-stop-
niowy zakres temperatury, w którym
może istnieć życie.
Na czym to jednak polega, do-
tychczas jeszcze nie wyjaśniliśmy:
m
-Ni „.
Lód jest lżejszy od wody, pływa więc na jej powierzchni, stwarzając skuteczną
ochronę przed dalszą utratą ciepła ze zbiornika
otóż właściwa przyczyna tkwi w wo-
dzie, a ściśle mówiąc - w sposobie,
w jaki molekuły, czyli cząsteczki wo-
dy zachowują się w stosunku do sie-
bie.
Powstająca cząsteczka wody nabiera
zupełnie nowych właściwości, jakich
nie ma ani wodór, ani tlen. Jedną
z tych właściwości jest przesunięcie
ładunku elektrycznego w kierunku
atomu tlenu, który to atom niczym
w miniaturowym magnesie staje się
biegunem ujemnym, podczas gdy
dwa atomy wodoru po drugiej stronie
stają się biegunem dodatnim. Mówiąc
językiem fizyki, cząsteczka wody sta-
nowi dipol, w którym jedna strona jest
naładowana dodatnio, a druga uje-
mnie.
Podobnie jak w przypadku magne-
sów, bieguny ujemne i dodatnie
dwóch molekuł przyciągają się, wsku-
tek czego pojedyncze cząsteczki wo-
dy układają się w skomplikowany,
łańcuchowy twór. Ich połączenie
powoduje, że prosty, lekki związek
chemiczny, jakim jest woda, w tempe-
raturze między 0°C a 100:C ma po-
stać cieczy. A więc to dipolowe właś-
ciwości wody przesądziły o tym, że
związek ten stał się „eliksirem życia"
i żaden inny nie może go zastąpić.
Największe znaczenie ma tutaj fakt,
że cząsteczki wody wnikają wszędzie
11
tam, gdzie występują ujemnie lub
dodatnio naładowane inne cząste-
czki lub części większych związków
chemicznych, na przykład białek.
W ten sposób woda staje się rozpu-
szczalnikiem i środkiem transportu
dla soli, białek i cukrów, a nawet
barierą dla nierozpuszczalnych
w niej tłuszczów, W roztworze wod-
nym tłuszcze mogą się zbijać w kulki
i grudki i w tej postaci być transpor-
towane dalej, nie przyklejając się od
razu do każdej powierzchni.
Można by sądzić, że wielkie znacze-
nie wszystkich tych osobliwości
i właściwości wody dla samych or-
ganizmów żywych wcale jeszcze nie
oznacza, że woda musi odgrywać tak
zasadniczą rolę w całej gospodarce
przyrody. Organizmy żywe zawierają
przecież także inne substancje, peł-
niące bardzo szczególne funkcje,
a nie występujące w naturze w sta-
nie wolnym. Należy do nich na przy-
kład kwas adenozynotrifosforowy
(ATP) - wytwarzany w komórkach
skomplikowany związek fosforu,
dostarczający energii niezbędnej do
przebiegu procesów życiowych.
Zupełnie inaczej rzecz ma się z wo-
dą: odgrywa ona kluczową rolę w ca-
łym życiu biosfery, i to właściwie
z tych samych powodów, co w życiu
organizmów. W gospodarce przyrody
służy jako środek transportu i rozpu-
szczalnik - krąży między lądem sta-
łym a oceanami, a poprzez opady
atmosferyczne i jako wody grunto-
we decyduje o rozmiarach i prze-
biegu produkcji roślinnej na Ziemi.
Nie bez powodu woda była kolebką
życia.
Jak to się dzieje, że woda ma tak
podstawowe znaczenie dla całej
przyrody? Aby to wyjaśnić, musi-
my powrócić do dipolowych właś-
ciwości cząsteczek wody w stanie
ciekłym.
Fakt, że te właściwości wody umoż-
liwiają rozpuszczanie wielu sub-
stancji, stanowi cechę wyłącznie fi-
zyczną i nie mającą związku z pro-
cesami życiowymi jako takimi. Ozna-
cza to, że substancje rozpuszczalne
w wodzie rozpuszczają się zarówno
w organizmach żywych, jak i poza
nimi. Różne substancje cechują się
różną rozpuszczalnością, ale nawet
te wyjątkowo trudno rozpuszczalne,
jak na przykład złoto, występują
w wodach oceanów w znacznych ilo-
ściach. W wodzie morskiej jest wię-
cej złota niż we wszystkich złożach
złota na lądzie razem wziętych! Jed-
nak ze względu na jego niezwykłe
rozproszenie w oceanach gospo-
darcza eksploatacja tych zasobów
nie jest opłacalna. Zgodnie z dzi-
siejszym stanem wiedzy, w gospo-
darce przyrody takie śladowe roz-
puszczone substancje odgrywają
jedynie podrzędną rolę, chyba że
właśnie jako ważne dla życia tzw.
pierwiastki śladowe (mikroele-
menty).
Ogromne znaczenie ma inna właści-
wość wody, ściśle związana z jej di-
polową naturą: anomalia w jej
zachowaniu w temperaturze 4CC.
Wszystkie ciecze wraz ze spadkiem
temperatury stają się cięższe, nato-
miast w miarę ogrzewania - lżejsze.
Tak też zachowuje się woda - ale
tylko do 4°C. Od tej temperatu-
12
—i------,------1------r-
^JJL ok
i 4°C
i i i 8:C
i i 12°C
i -i i i 16°C 20°C
ll|
^wJ
w *
?
^^^v
4
1,0
t
0,9999 \
•
0,9998
0,9995
0,9990 0,9983
Ciężar właściwy wody w różnych temperaturach
ry, wraz z jej spadkiem, znów staje
się lżejsza. Woda rozszerza się,
a gdy w temperaturze 0°C zaczyna
przekształcać się w lód, jest prawie
o 8,5 lżejsza niż w temperaturze 4°C.
Dlaczego tak się dzieje? Otóż w tem-
peraturze 4°C cząsteczki wody osią-
gają maksymalną stabilność i gę-
stość. Wynika stąd, że woda jest
wówczas najcięższa. Wraz z dalszym
spadkiem temperatury zaczyna się
restrukturyzacja cząsteczki prowa-
dząca do powstawania kryształów lo-
du. W krysztale lodu cząsteczki wody
są od siebie nieco bardziej oddalone
niż w stanie płynnym przy tempera-
turze 4°C. To dlatego lód jest lżejszy
od wody i pływa po jej powierzchni.
Ponad powierzchnię wody wystaje
mniej niż jedna dziesiąta objętości
lodu, ale to wystarcza, żeby nie opa-
dał na dno. Lód utrzymuje się więc
na górze, podczas gdy cięższa woda,
o temperaturze 4°C, gromadzi się
w dole. Praktycznie wszystkie inne
substancje przechodząc ze stanu
ciekłego w stały stają się cięższe,
wskutek czego opadają na dno. Wo-
da zachowuje się inaczej, dlatego na
Ziemi przetrwało życie, gdy setki mi-
lionów lat temu na biegunach zaczę-
ły się tworzyć pierwsze czapy lodu.
Zamiast opadać i akumulować się na
dnie oceanów, lżejszy lód pozo-
stawał na powierzchni, zapobiegając
wychłodzeniu oceanów i zamarz-
nięciu wszystkiego, co żyje. W taki
sam sposób może przetrwać życie
w jeziorach, które zimą zamarzają.
Cieplejsza, ale cięższa woda zostaje
zamknięta pod pokrywą lodową. Im
grubsza staje się ta pokrywa, tym
lepiej zapobiega wychłodzeniu głę-
bszych warstw. Lodowe pancerze
grubości 30-50 cm skutecznie chro-
nią nawet przed ekstremalną tem-
peraturą 30 C. Już kilka metrów ni-
żej masy wody pozostają stosunko-
13
Dzięki swojej dipolowej naturze cząsteczki wody układają się w osobliwą
ażurową siatkę
wo ciepłe. W podobny sposób na lą-
dzie śnieg chroni przed zbyt głę-
bokim przemrożeniem gleby. Powie-
trze zamknięte między kryształami lo-
du izoluje nawet lepiej niż zwarta
warstwa lodu tej samej grubości.
Woda spełnia funkcje ochronne je-
dnak nie tylko u dołu skali temperatur
znośnych dla życia, lecz także w jej
górnym krańcu. W zbyt wysokich
temperaturach, gdy zachodzi nie-
bezpieczeństwo śmierci z powodu
przegrzania, parowanie wody po-
woduje intensywną utratę ciepła,
a więc chłodzenie. Wielu organizmom
żywym, w tym także ludziom, potrzeb-
ne jest to chłodzenie do pozbycia się
nadmiaru ciepła. U ludzi nazywamy
je poceniem, a u roślin - transpiracją.
Jedno i drugie polega na oddawaniu
wody, przy czym w wyniku parowania
następuje utrata ciepła.
Termiczne uwarstwienie
wody
Anomalia w zachowaniu wody w tem-
peraturze 4°C ma jeszcze inne istotne
konsekwencje. Dzięki niej w każdym
większym akwenie powstaje dość sta-
bilna stratyfikacja wody z wyraźnym
podziałem na warstwę górną i dolną.
W umiarkowanych i zimnych strefach
klimatycznych dolną warstwę wód
stojących stanowi zawsze woda o tem-
peraturze 4CC. W tropikach woda
w głębinach jezior może być cieplej-
sza, ponieważ jednak omawianie
cech wód tropikalnych wykracza poza
ramy tej książki, zajmiemy się warun-
kami panującymi na naszych sze-
rokościach geograficznych.
U nas w okresie letnim nad zimną
wodą głębinową utrzymuje się woda
cieplejsza, natomiast w okresie zimy
- zimniejsza, ponieważ jest lżejsza
od tej głębinowej. Zatem zimą, po
wytworzeniu się lodu, normalny układ
temperatury ulega odwróceniu: od
powierzchni w głąb temperatura
wzrasta, aż osiągnie 4°C. Latem nato-
miast obniża się od 20-25°C na po-
wierzchni do 4°C w głębi. Czyżby
więc wszystko, co się dzieje
w wodach, działo się tylko w górnej
ich warstwie, tak zwanym epilim-
nionie?
Na szczęście nie, ponieważ miałoby
to nader niekorzystne skutki dla gos-
podarki zbiornika wodnego. Dwa razy
w roku powierzchniowa warstwa wo-
dy osiąga bowiem tę samą tempera-
turę, jaką ma strefa głębinowa: jesie-
nią, kiedy ogrzana woda na powierz-
chni oziębia się do 4CC, oraz wiosną,
gdy topnieje lód i wzrasta temperatu-
ra powierzchniowych warstw wody.
Właśnie w tych okresach dzieją się
rzeczy arcyważne dla procesów
biologicznych w zbiornikach wod-
nych. Wystarczy chwilowe działanie
wiatru, aby masy wody całkowicie lub
prawie całkowicie się wymieszały.
Nie występują bowiem wówczas róż-
nice gęstości, które stawiłyby opór
w mieszaniu wody. Jeśli misa jezior-
na nie ma zbyt niekorzystnej struktu-
ry (nie jest za wąska, ani za głęboka),
cała masa wody ulega wymieszaniu.
Jest to zjawisko tak zwanej pełnej
cyrkulacji wiosennej lub jesiennej.
Wody głębinowe, czyli hypolimnion,
mieszają się z warstwą powierzch-
niową - epilimnionem, zanim wraz ze
spadkiem lub wzrostem temperatury
wytworzy się nowe, stabilne uwarst-
wienie, zwane stagnacją letnią lub
zimową. Niewielka różnica (gęstości)
pociąga więc za sobą wielkie skutki.
W okresie stagnacji letniej i zimowej
obie warstwy wody oddziela bowiem
od siebie stosunkowo wąska, często
zaledwie kilkumetrowa warstwa
skoku termicznego (metalimnion, ter-
moklima). Nazywamy ją warstwą sko-
ku termicznego, ponieważ charak-
teryzuje się ona dość gwałtownym
spadkiem temperatury wody wraz ze
wzrostem gębokości.
W epilimnionie, czyli warstwie górnej,
wiatr i falowanie (a w naszych cza-
sach także pojazdy wodne) powodują
mniej lub bardziej dokładne przemie-
szanie wody, tak że do głębokości
kilku metrów temperatura wody mało
się zmienia. Dopiero w metalimnionie
zaczyna gwałtownie spadać i zatrzy-
muje się na 4°C w strefie głębinowej.
To rzeczywiście zadziwiające, że nie-
znaczne różnice gęstości mogą
powodować aż takie skutki. Jeśli weź-
miemy na przykład dokładnie odmie-
rzony litr wody o temperaturze 4°C, to
będzie on ważył 1 kilogram. W tem-
peraturze 20°C litr wody waży
998,3 g, a więc tylko o 1,7 g mniej niż
w warunkach największej gęstości,
ale różnica ta wystarcza do powsta-
nia stref w jeziorze i wymieszania
całej masy wody podczas cyrkulacji.
Uwarstwienie termiczne oddziela
w jeziorze „produkującą" warstwę
górną od „konsumującej" warstwy
dolnej. Noszą one nazwę stref trofo-
genicznej w której wytwarzane są
substancje pokarmowe i trofolitycznej
w której są rozkładane.
Zrozumiemy, jak to się ze sobą wią-
że, jeśli uwzględnimy prawo powsze-
chnego ciążenia (grawitacji), zgodnie
z którym wszystko, co jest cięższe od
wody, musi opadać na dno, a także
rozpuszczony w wodzie tlen. Organiz-
Letnie uwarstwienie wody w jeziorze
my żywe, które nie mogą się po-
ruszać, oraz organizmy obumarłe
nieuchronnie opadają na dno. Opada-
niu nieruchomych roślin, pływających
po powierzchni lub unoszących się
w toni, przeciwdziałają zamknięte
w ich komórkach kropelki tłuszczu lub
pęcherzyki powietrza. Natomiast
organizmy poruszające się wydatkują
energię, aby się przeciwstawić sile
ciążenia. Mają też powód, żeby to
robić: światło, które stanowi siłę na-
pędową wszystkich procesów ży-
ciowych, dociera bowiem w odpowie-
dnich ilościach tylko do przypowierz-
chniowej warstwy wody. Wraz ze
wzrostem głębokości jego natężenie
szybko spada, nawet jeśli woda jest
przejrzysta. W mętnych wodach częs-
to tylko bardzo cienka warstwa
powierzchniowa jest wystarczająco
dobrze naświetlona, aby umożliwić
rozwój glonów i wyższych roślin wod-
nych. Organizmy żywe muszą się
więc starać dotrzeć do prześwietlonej
warstwy powierzchniowej, pokonując
epiiimnion
- warstwa
powierzchniowa
metalimnion
- warstwa skoku
termicznego
hypolimnion
- warstwa głębinowa
20°C
4C
1fi
strefa
eufotyczna
Spadek natężenia światła w miarę wzrostu głębokości wody
siłę ciążenia. Dla ryb i innych dużych
zwierząt wodnych nie stanowi to pro-
blemu. Nierzadko jednak muszą sal-
wować się ucieczką przed wrogami
w mroczne głębiny. Trudniej jest na-
tomiast wielkiej rzeszy małych i naj-
Zimowe uwarstwienie wody w jeziorze
mniejszych organizmów, które mogą
się poruszać tylko biernie (o ile
w ogóle), są więc zdane na prądy
wodne i wiry. Jeśli opadną poniżej
warstwy metalimnionu, nie ma dla
nich ratunku, ponieważ tam nie
brak
warstwy
metalimnionu
hypolimnion
17
występują już prądy, które mogłyby
je wynieść z powrotem ku powierz-
chni. Większość takich organizmów
żyjących w jeziorach ma skompliko-
wane urządzenia, chroniące przed
niebezpieczeństwem opadania na
dno. Obumarłe organizmy i ich
szczątki, opadają w głąb nieustan-
nym „deszczem". Nie miałoby to
szczególnego znaczenia, gdyby nie
zawierały one substancji pokarmo-
wych potrzebnych do rozwoju roślin,
przede wszystkim dla mikroskopijnie
małych glonów. Produkcja roślinna
w prześwietlonej warstwie powie-
rzchniowej zależy od ilości substan-
cji pokarmowych. Zanim jednak do-
kładniej omówimy rolę tych substan-
cji, koniecznie musimy się przyj-
rzeć innemu pierwiastkowi, od które-
go zależy życie w wodzie - tle-
nowi.
Tlen
i dwutlenek węgla
W wodzie są rozpuszczone nie tylko
substancje stałe, jak sole mineralne
potrzebne do rozwoju roślin, lecz tak-
że gazy. Dwa najważniejsze z nich to
tlen oraz niezbędny do fotosyntezy
dwutlenek węgla. Podczas gdy tlen
jest tylko obecny w roztworze i nie
wiąże się z wodą, dwutlenek węgla
wchodzi z nią w reakcję, w wyniku
której powstaje kwas węglowy. Woda
może zawierać duże ilości kwasu wę-
glowego (np. gazowane wody minera-
lne). Zachodzącą reakcję można
w uproszczeniu przedstawić następu-
jąco:
CO, +HO -* HCO,
2 2 2 3
dwutlenek + woda daje kwas
węgla węglowy
H+ HC03
rozpada jon wodoru +jon wodoro-
się na węglanowy
Ponieważ jednocześnie zachodzi tak-
że reakcja odwrotna, rośliny mogą
czerpać niezbędny do fotosyntezy wę-
giel zarówno z rozpuszczonego wodo-
rowęglanu, jak i z rozpuszczonego
dwutlenku węgla. Woda uczestniczy
w tym procesie jako środek transportu
i rozpuszczalnik. Rośliny wodne mogą
pobierać niezbędny do życia węgiel
całą powierzchnią. W przeciwieństwie
do roślin lądowych nie potrzebują
specjalnych otworów do oddychania,
ponieważ przyswajanie dwutlenku wę-
gla nie łączy się w ich przypadku
z utratą wody przez parowanie. Ilość
dwutlenku węgla wyjątkowo rzadko
bywa czynnikiem ograniczającym roz-
wój roślin w jeziorze.
Problem stanowi dla nich światło.
Jest go dostatecznie dużo tylko w po-
wierzchniowych warstwach wody.
Z tego powodu rośliny nie mogą ko-
rzystać z bogatszych zasobów pokar-
mowych, jakie znajdują się na więk-
szych głębokościach. Zwierzęta
i część drobnoustrojów mają całkiem
inny kłopot. Ich występowanie i akty-
wność zależą bowiem od dostępności
tlenu. Rozpuszcza się on w wodzie
znacznie trudniej niż dwutlenek węg-
la. W dodatku ilość tlenu potrzebna
do pełnego nasycenia wyraźnie male-
je wraz ze wzrostem temperatury.
W zimnej wodzie rozpuszcza się zna-
cznie więcej tlenu niż w ciepłej. Na
Zimna woda w strumieniach górskich zawiera bardzo dużo tlenu
przykład woda o temperaturze 4°C
może rozpuścić około 14 mg tlenu na
litr, natomiast w temperaturze 20°C
- najwyżej 9 mg. A wzrostowi tempe-
ratury towarzyszy dalszy spadek iloś-
ci rozpuszczonego tlenu.
Ciepła warstwa powierzchniowa wody
wykazuje więc znacznie mniejszą zdo-
lność rozpuszczania tlenu niż zimne
wody strefy głębinowej. Jednak glony
licznie występujące w tych dobrze na-
słonecznionych wodach zapewniają
tam dzięki swojej fotosyntezie dosko-
nałe warunki tlenowe.
Jeśli weźmiemy teraz pod uwagę
uwarstwienie wody uwarunkowane
jej anomalią, krąg się zamknie.
W okresie letnim, czyli „produkcyj-
nej" części roku warstwa skoku ter-
micznego oddziela zimne wody głębi-
nowe od ciepłych wód powierzchnio-
wych. To kilkumiesięczne rozdzie-
lenie powoduje, że substancje organi-
czne nieustannie opadają przez war-
stwę skoku termicznego na dno,
a więc strefa trofogeniczna je traci.
Transport powrotny substancji pokar-
mowych może dojść do skutku dopie-
ro podczas cyrkulacji jesiennej i wio-
sennej. W konsekwencji uwarstwienia
wody procesy produkcji są oddzielo-
ne od procesów rozkładu, dokonu-
jących się głównie w strefie głębino-
wej, zwłaszcza w wodach przyden-
nych. Bakterie, grzyby i bezkręgowce
denne żyjące w powierzchniowych
warstwach osadów rozkładają mate-
rię organiczną na nieorganiczne ele-
menty wyjściowe, czyli „sole odży-
wcze". Potrzebny do tego tlen ulega
zużyciu, jego koncentracja w wodach
przydennych obniża się. Wiosną cyr-
kulacja wody wynosi z powrotem do
góry substancje pokarmowe, które
mogą zostać wykorzystane w kolej-
nym cyklu produkcji, wody przydenne
mieszając się z powierzchniowymi na-
sycają się tlenem.
Rośliny zielone również uwalniają
tlen, niecały więc tlen potrzebny w wo-
dzie musi być wprowadzany z powie-
trza. Trwałoby to za długo, zwłaszcza
dla gwałtownie przebiegających pro-
cesów rozkładu. Termiczne uwarst-
wienie wody, światło, substancje
pokarmowe i tlen współdziałają więc
w pewnym systemie, w którego funkc-
jonowaniu występują znacznie więk-
sze ograniczenia niż na lądzie. Wyka-
że to bliższe omówienie roli substancji
pokarmowych.
Substancje odżywcze
i substancje szkodliwe
Jeśli wyprodukowane latem w jeziorze
substancje organiczne ulegałyby zimą
rozkładowi, czyli ponownej minerali-
zacji, to w czasie wiosennej cyrkulacji
powracałaby do powierzchniowej war-
stwy wody taka sama ilość substancji
pokarmowych, jaka została skonsumo-
wana. Zachowana zostałaby równo-
waga między produkcją a rozkładem,
a gospodarka tlenowa nie stanowiłaby
problemu. Powstanie warstwy skoko-
wej powodowałoby tylko rozdzielenie
procesów produkcji i rozkładu w prze-
strzeni i czasie i nic ponadto. Jezioro,
znajdujące się w takim idealnym sta-
nie, nie zmieniałoby się w sposób is-
totny - nie „starzałoby" się, a jego
produkcja biologiczna pozostałaby na
stałym poziomie.
Jednak w przyrodzie stan idealnej rów-
nowagi występuje nader rzadko. Jak
jest więc reguła? Czy w ogóle można
określić konkretne stany żyzności wód?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, z któ-
rym wiążą się bardzo ważne dla czło-
wieka problemy jakości wody, przypa-
trzmy się jeszcze nieco dokładniej
konsumpcji czy też przetwarzaniu sub-
stancji pokarmowych.
Podstawę tego procesu stanowi
produkcja roślin zielonych. W jaki spo-
sób dochodzi ona do skutku?
Na pierwszy rzut oka wydaje się to
bardzo proste: rośliny przyswajają
dwutlenek węgla i wodę. Za pomocą
energii słonecznej, którą „wychwy-
tują" ciałkami zieleni (ściśle - chloro-
filem), przetwarzają obie te bardzo
proste substancje na wysokowartoś-
ciowe związki organiczne (węglowo-
dany, czyli cukry).
W procesie wytwarzania cukrów uwal-
nia się tlen, który - w reakcji odwrot-
nej - może być wykorzystany przez
wszystkie pozostałe organizmy żywe,
o ile oddychają tlenem, do „spalania"
bardzo energetycznego materiału
organicznego w sposób kontrolowany.
Stąd czerpią one energię życiową.
Fotosynteza - bo tak nazywa się u roś-
lin proces produkcji węglowodanów
- jest więc jednym z podstawowych
procesów życiowych; drugi stanowi
oddychanie. W zamierzchłej prze-
szłości, po milionach lat ewolucji, obie
te reakcje chemiczne stały się podsta-
20
Wytwarzanie tlenu przez glony można poznać po obecności pęcherzyków gazu
wą istnienia wyższych form życia na
Ziemi. To dzięki fotosyntezie wolny
tlen znalazł się w ogóle w atmosfe-
rze. W dziejach Ziemi fotosynteza
przez długi czas musiała znacznie
przeważać nad oddychaniem; w koń-
cu bilans został wyrównany i zapano-
wała globalna równowaga między
produkcją a rozkładem.
Zawartość tlenu w atmosferze ustaliła
się na poziomie 20,9, a dwutlenku wę-
gla- na 0,03: rośliny, zwierzęta i drob-
noustroje stworzyły system, w
którym się nawzajem uzupełniają i któ-
ry sam się utrzymuje przy życiu. Pod-
stawowy proces życiowy przedstawia
się więc następująco: fotosynteza ->
6C02 + 6H20C6H1206 + 6O2
oddychanie
W jeziorze ten podstawowy proces
przebiega dokładnie tak samo, jak
w biocenozach lądowych. Ale skoro,
jak już podkreślaliśmy, dwutlenku
węgla jest w jeziorach pod dostat-
kiem, to właściwie dlaczego w zamie-
rzchłych dziejach Ziemi, bo ponad
400 milionów lat temu, rośliny opuś-
ciły wodę i zaczęły zdobywać ląd?
Odpowiedź jest bardzo prosta i doty-
czy także obecnego rozwoju roślin
wodnych w strefie wody otwartej je-
zior czy mórz: za mało substancji po-
karmowych!
Podstawowe „równanie życia" nie
przedstawia nic innego, jak tylko wy-
twarzanie i zużywanie „paliwa" w ce-
lu utrzymania aktywności życiowej.
Cukry proste i ich pochodne, jak skro-
21
bia i celuloza, są wprawdzie wartoś-
ciowymi energetycznie substancjami,
ale nie zawierają dwóch innych pod-
stawowych surowców, jeszcze bar-
dziej potrzebnych do życia: związków
azotu (wchodzących w skład białek,
aminokwasów i kwasów nukleino-
wych) oraz fosforu (nośnika energii
w procesach przemiany materii w ko-
mórkach żywych). Równanie nie obej-
muje także magnezu, wapnia, żelaza,
sodu i pozostałych ważnych materia-
łów budulcowych potrzebnych komór-
kom żywym. Bez wystarczającej iloś-
ci tych substancji nawet najbardziej
efektywna fotosynteza nie na wiele
się zda.
Badania zbiorników wodnych wy-
kazują przede wszystkim niedobór
związków fosforu i azotu. Stały się
więc one czynnikiem limitującym
produkcję czyli wzrost roślin. Wody
mają rośliny aż nadto, dwutlenku wę-
gla też najczęściej nie brakuje, nato-
miast elementem krytycznym są sub-
stancje, z którymi wiąże się synteza
białka: azot i fosfor, a ściśle mówiąc
- jony amonowe, azotanowe i azoty-
nowe (to w wypadku azotu), oraz fos-
forany. Sam fosfor jest silną truciz-
ną, ale w postaci fosforanów - sub-
stancją niezbędną do życia.
Podczas rozkładu materii organi-
cznej w strefie głębinowej jeziora te
składniki pokarmowe roślin są uwal-
niane. Warstwa skoku termicznego
„więzi" je jednak w głębinie ubogiej
w światło lub całkiem go pozbawio-
nej, dopóki nie rozpocznie się
proces cyrkulacji. Dopiero wtedy mo-
gą wrócić - w zależności od siły
i rozmiarów mieszania wód - na po-
22
> Jeziora górskie są z natury zimne
i ubogie w substancje biogenne
wierznię, by uczestniczyć w następ-
nym cyklu produkcji. Ponieważ zwią-
zki azotu są z reguły łatwiej dostęp-
ne niż fosforany, fosfor staje się zwy-
kle czynnikiem limitującym wielkość
produkcji.
Teraz możemy dokonać podziału
zbiorników wodnych w zależności od
ich żyzności (stopnia trofii). Jeśli
rozkład w strefie głębinowej doró-
wnuje produkcji letniej, tzn. może ją
bez trudu ponownie zmineralizować,
akwen jest ubogi w substancje poka-
rmowe. Stan ten określa się jako oli-
gotroficzny. Woda w takim zbiorniku
jest dobrej, czy nawet doskonałej ja-
kości, gdyż nie może się w nim na-
gromadzić rozkładająca się materia
organiczna. Braki tlenu nie występu-
ją. Ponieważ tlen uczestniczy w roz-
kładzie substancji organicznych, ze
związków azotu (białek) nie może
powstać amoniak, a z siarki
wchodzącej również w skład białek
- siarkowodór (gaz gnilny, o nieprzy-
jemnym zapachu zepsutych jaj). Sia-
rkowodór jest trucizną, która za-
grażałaby wielu gatunkom żyjącym
w wodzie i wodach dennych. Gdy
wchodzi w reakcję z żelazem, po-
wstaje czarny siarczek żelazawy
(FeS), typowy dla tak zwanych
mułów gnilnych (sapropel), wska-
zujący na brak tlenu. Najogólniej
mówiąc, w bilansie procesy redukcji
(rozkładu) R przeważają nad produk-
> Ciepłe jezioro na niżu, bogate
w składniki odżywcze i roślinność
cją, czyli PĘR. Taki jest stan wód
ubogich w składniki pokarmowe,
a bogatych w tlen. Jeśli jest odwrot-
nie, to P4R. Oznacza to, że rozkład
nie nadąża za produkcją, wskutek
czego w strefie głębinowej nie-
uchronnie dochodzi do akumulacji
substancji organicznych i wyczer-
pania tlenu.
Zaczynają się wówczas procesy tak
zwanego rozkładu anaerobowego.
Jest to rozkład bez udziału tlenu,
a więc polegający na fermentacji.
Ze związków węgla, które się wtedy
rozpadają albo są rozkładane przez
wyspecjalizowane mikroorganizmy,
powstaje obok siarkowodoru także
metan (CHJ, inaczej gaz błotny,
wydobywający się z wody lub bło-
ta w postaci banieczek. W gnijącej
materii mogą się znajdować
i rozprzestrzeniać także drobno-
ustroje groźne dla zdrowia ludz-
kiego. Woda ma nieprzyjemny za-
pach i nie nadaje się do picia,
a w miarę pogarszania się tego sta-
nu przestaje się nadawać nawet do
celów przemysłowych.
W tych warunkach produkcja nie rów-
noważy się już z rozkładem. Nastąpi-
ła akumulacja substancji pokarmo-
wych. Takie wody określamy jako eu-
troficzne. Postępowanie tego procesu
grozi przejściem akwenu w stan nad-
miernego użyźnienia, czyli politrofii,
od którego praktycznie nie ma już
odwrotu.
Krytyczny stan pośredni, kiedy to pro-
dukcja i rozkład mniej więcej się rów-
noważą, określamy mianem mezotro-
fii. Wprawdzie mamy już wówczas do
czynienia z dużym nagromadzeniem
> Piana wskazuje na duże zanie-
czyszczenie detergentami, a więc
spowodowane przez człowieka.
U dołu: zrzucanie ścieków
substancji pokarmowych, ale me-
chanizmy przetwarzania biologicz-
nego funkcjonują jeszcze tak dobrze,
że dają sobie z tym radę. Jednak już
nawet niewielkie, pozornie nieistotne
zmiany w bilansie substancji poka-
rmowych mogą naruszyć chwiejną ró-
wnowagę systemu mezotroficznego
i pchnąć go ku eutrofii.
Wskazana jest więc ostrożność, ponie-
waż bardziej zaawansowany proces
eutrofizacji jest trudny do odwrócenia.
Podobnie ma się rzecz z przedostają-
cymi się do zbiornika substancjami
szkodliwymi. Na początku ledwie się
je zauważa, ponieważ w niewielkim
stężeniu łatwo są przetwarzane, a
przynajmniej takie można odnieść wra-
żenie. Wzrost obciążenia substanc-
jami szkodliwymi często nie wywołuje
jeszcze obserwowałnych zmian, jakie
są bezpośrednim skutkiem obecności
tych substancji. Częściej mają miejsce
ukryte, spowolnione procesy, które po-
tem nagle, w sposób trudny do przewi-
dzenia, nabierają przyspieszenia
i wzmagają się tak, że powodują ogro-
mne szkody. Toksyny cywilizacji, jak
ołów i kadm, osadzają się na najdrob-
niejszych cząstkach minerałów ilas-
tych w osadach dennych, woda jest
więc na pozór od nich wolna. Jednak
gdy ich koncentracja osiągnie poziom
krytyczny, wystarczy powódź czy nie-
wielka zmiana stopnia kwasowości
wody, żeby zaczęły się wydzielać
w niebezpiecznych ilościach.
Jeszcze większy problem stanowią
substancje sztucznie stworzone przez
człowieka, które bardzo trudno roz-
puszczają się w wodzie, za to bardzo
> Jezioro Alpsee w Allgau
T Klasyczna kumulacja substancji to-
ksycznych (DDT) w łańcuchach pokar-
mowych ekosystemu na przykładzie
jeziora Clear w Kalifornii
ptak nurkujący:
pierwotna
0 000 x dawka
komary, żaby:
A 2000 x dawka pierwotna
w latach
1949. 1954
i 1957 opylano
zbiorniki wodne
DDT, aby wytępić
komary. Dozowanie:
20 mg DDT na 1 litr.
Po dwóch tygodniach
stężenie DDT w wodzie było róW'
ne zeru. Ale po kilku latach...
i -*- :-:' : •¦. plankton: 250xdawka
"f": "'----_K f? ^ pierwotna
SW ^ bass słoń.: ~.
kumulacja w detrytdśie C^-\ /^^^^*-<7
w pokarmie: 10000xdawka ^2ca_^-^^
pierwotna / 12000 x dawka pierwotna
łatwo - w tłuszczu. Podobnie jak zna-
ny środek owadobójczy DDT, mają
one za zadanie przenikać przez pan-
cerz owada (trucizny kontaktowe).
Najłatwiej można osiągnąć ten cel za
pomocą substancji rozpuszczalnych
w tłuszczach. Osadzają się one na
zawierającej tłuszcz powierzchni cia-
ła i przenikają do organizmu.
Substancje te są szczególnie nie-
bezpieczne dla środowisk wodnych,
co znów ma związek z dipolowym cha-
rakterem cząsteczek wody. DDT i inne
środki tego typu są przez wodę „od-
pychane", natomiast przez powierzch-
nie zawierające tłuszcze - „przyciąga-
ne". Zachowują się więc hydrofobowo
i lipofilnie. Tłumaczy to zgubny me-
chanizm ich kumulacji w organizmach
żywych. Wiele z tych organizmów za-
bezpiecza się bowiem przed wodą za
pomocą nieprzepuszczalnej warstwy
tłuszczu. Inaczej utraciłyby cenne roz-
puszczone substancje, jony zawarte
w swoich płynach ustrojowych, które
to jony zostałyby przez wodę wypłuka-
26
ne, albo - jeśli organizmy mają powło-
ki przepuszczalne tylko dla wody,
a nie dla jonów - musiałyby niewyob-
rażalnie napęcznieć. Tak długo bo-
wiem musiałyby wchłaniać wodę, aż
stężenie soli w ich ciałach zrównałoby
się ze stężeniem soli w wodzie. Ten
proces fizyczny, związany również
z naturą cząsteczek wody, nosi nazwę
osmozy. Warstwa tłuszczu chroni
organizmy żywe przed groźnymi skut-
kami osmozy, ściąga na nie za to nie-
bezpieczeństwo kumulacji substancji
szkodliwych i toksycznych wyproduko-
wanych przez człowieka. Nawet najba-
rdziej rozcieńczone, lgną one do lipo-
filnych powierzchni, tak że organizmy
żywe stają się po prostu pułapkami
z trucizną. Poprzez łańcuchy i sieci
pokarmowe dochodzi do kumulacji
zwielokrotnionej miliony i miliardy ra-
zy. W ten sposób w organizmach ży-
wych substancje szkodliwe gromadzą
się w stężeniach niebezpiecznych dla
życia, chociaż początkowe ich ilości
w wodzie wydawały się niegroźne.
Zbiorniki wodne jako
ekosystemy
Ze względu na wyodrębnienie z oto-
czenia, jezioro w większym stopniu
niż środowiska życia na lądzie spra-
wia wrażenie ekologicznej jedności
czy też „odrębności". Jego brzegi
wytyczają wyraźne granice. Głębo-
kość i kształt misy można dokładnie
wymierzyć, a nawet można mniej
więcej określić wiek jeziora. Do-
pływy, opadające pyły i opady atmo-
sferyczne wprowadzają do jeziora
substancje odżywcze (a także szkod-
liwe). Światło słoneczne jest pochła-
niane przez wodę i w zależności od
jej przezroczystości sięga na mniej-
szą lub większą głębokość.
Strefa prześwietlona, czyli eufotyczna
to strefa produkcji, trofogeniczna,
w odróżnieniu od strefy rozkładu, czy-
li trofolitycznej. Zawartość substancji
pokarmowych w osadach dennych
można dokładnie określić; nawet
liczebność populacji ryb, ptaków wod-
nych oraz mikroskopijnych organiz-
mów zwierzęcych (zooplanktonu) i ro-
ślinnych (fitoplanktonu) łatwiej jest
oszacować niż wielogatunkowe ze-
społy owadów i drobnych zwierząt
glebowych w lesie czy na łące. Dlate-
go też jeziora jako „modelowe ekosy-
stemy" dość często stawały się
przedmiotem badań. Na ich pod-
stawie udało się dokonać wielu istot-
nych ustaleń dotyczących krążenia
materii i przepływu energii, a także
zgromadzić cenne informacje na
temat zachowania substancji szkodli-
wych, niebezpiecznych również dla
człowieka.
Pozostaje jednak pewna zasadnicza
trudność: otóż każde jezioro jest
czymś niepowtarzalnym. Nie ma
dwóch identycznych jezior - zawsze
można stwierdzić jakieś ich osobliwo-
ści i różnice pomiędzy nimi. Wykorzy-
stując wiedzę ekologiczną przy bada-
niu konkretnego jeziora, którego
27
cechy nie zostaty jeszcze dostate-
cznie dokładnie rozpoznane, należy
więc zachować ostrożność i rozwagę.
Niemniej istnieje sporo ogólnych
cech ekologicznych, wspólnych właś-
ciwie wszystkim jeziorom i ukazu-
jących zarazem ogromną różnicę, ja-
ka zachodzi między wodami stojący-
mi a płynącymi.
Bardzo ważną cechą jest odmienność
ekologicznej struktury strefy przy-
brzeżnej i strefy otwartej wody - lito-
ralu i pelagialu. Litoral swoją struk-
turą bardziej przypomina środowiska
życia na lądzie niż w wodach otwar-
tych. Znajdują się w nim mocno zako-
rzenione rośliny przybrzeżne i wo-
dne, w określonej kolejności wkra-
czające w jezioro. Strukturę strefy
przybrzeżnej omówimy dokładniej
w rozdziale poświęconym zalądowie-
niu jezior (patrz str. 135). Tutaj
poprzestaniemy na stwierdzeniu, że
w tej strefie produkcja roślinna opiera
się na takich samych zasadach jak na
lądzie. Rosną tu duże rośliny, wytwa-
rzające nie tylko liście podwodne,
lecz także nadwodne. Korzenie moc-
no wrastają w podłoże i często służą
jako organy magazynujące wytwarza-
ną biomasę; zbiorowiska roślinne są
zwarte i mogą produkować w ciągu
roku nawet kilka kilogramów biomasy
na metr kwadratowy. Poszczególne
rośliny żyją kilka tygodni, niektóre
przez kilka miesięcy lub lat. Konsum-
pcja roślin przez zwierzęta jest nie-
wielka, z reguły wynosi kilka procent.
Nawet piżmaki czy łyski i łabędzie
rzadko zjadają w ciągu roku w sumie
więcej niż 10 biomasy roślin przy-
brzeżnych. Dzięki silnemu zakorze-
> Żerowisko i tereny lęgowe rodzi-
mych gatunków ptaków błotnych i wo-
dnych w obszarze granicznym. Ponie-
waż każdy gatunek zajmuje prze-
strzeń o określonych warunkach śro-
dowiskowych, stosunkowo dużo ga-
tunków ptaków może w tym samym
terenie znajdować dla siebie pokarm
i miejsce lęgowe
nieniu w podłożu skład gatunkowy ro-
ślinności zasiedlającej wąski obszar
pozostaje przez długi czas taki sam.
Strefa przybrzeżna często spełnia je-
szcze ważniejsze funkcje - jako teren
lęgowy ptactwa wodnego, tarlisko dla
ryb, obszar rozwoju i wylotów wielu
gatunków owadów wodnych oraz że-
rowisko rozmaitych zwierząt. Gdybyś-
my spróbowali narysować tzw. pi-
ramidę pokarmową (troficzną) lite-
rału, to na pewno jej szeroką, solidną
podstawę stanowiłyby rośliny. Udział
roślinożerców jako konsumentów
pierwszego rzędu wynosiłby zaledwie
kilka procent, a odżywiających się
nimi konsumentów drugiego rzędu,
na przykład błotniaków stawowych
polujących wśród przybrzeżnych
trzcin - już tylko kilka promili.
Zupełnie inaczej jest w pelagialu. Ro-
śliny otwartych wód to drobne glony,
występujące wprawdzie w ogromnych
ilościach, ale ze względu na swoją
mikroskopijność tworzące niewielką
biomasę. Żyją krótko, najczęściej tyl-
ko kilka dni, co najwyżej parę tygo-
dni; unoszą się swobodnie w toni wo-
dnej, nie zajmując stałych pozycji,
szybko zmienia się ich skład gatunko-
wy, nie mogą wiele zmagazynować,
ale są bardzo intensywnie konsumo-
28
wane, przy niezwykle wysokiej produ-
kcji. Stanowią pokarm niewiele od
nich większych zwierząt planktono-
wych, które z kolei są chętnie zjada-
ne przez małe ryby i duże owady
wodne. Im więksi są konsumenci, tym
większa jest średnia długość ich ży-
cia. Małe ryby służą za pożywienie
większym, na które z kolei polują ta-
kie gatunki, jak sandacz czy
szczupak, albo rybozerne ptaki wod-
ne. Łańcuchy pokarmowe rozpoczy-
nające się w otwartych wodach są
więc długie - wyraźnie dłuższe niż
w litoralu. Składają się z pięciu lub
sześciu ogniw. Strukturę troficzną pe-
lagialu można przedstawić również
w postaci odwróconej piramidy po-
karmowej: szczytowi konsumenci
(drapieżcy), jak duże ryby i ptaki wod-
ne, osiągają dużą łączną biomasę,
natomiast podstawa piramidy charak-
teryzuje się tak wysoką produkcją, że
zdąży się wielkokrotnie odnowić, za-
nim substancje przekazywane w łań-
cuchu pokarmowym osiągną ogniwa
końcowe.
Natomiast długość życia roślin
przybrzeżnych odpowiada mniej
więcej długości życia zwierząt,
którym służą za pożywienie. Tak wy-
soka wartość jaką z łatwością toleru-
je plankton roślinny, byłaby w przypa-
dku tych roślin niemożliwa bez istot-
nego umniejszenia ich biomasy,
a więc i produktywności. Zmiana za-
znacza się dopiero w strefie roślin
zanurzonych. Pod względem intensy-
wności produkcji mieszczą się one
mniej więcej pośrodku między glona-
mi planktonowymi a roślinami wynu-
rzonymi. Nie szkodzi im to, że jesie-
> Przepływ e