15895

Szczegóły
Tytuł 15895
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15895 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15895 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15895 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

MICHAEL PALMER RECEPTA COREYA Z angielskiego prze�o�y�a ZOFIA ZINSERLING Tytu� orygina�u: THE COREY PRESCRIPTION Copyright � Michael Palmer 2001 Copyright � for the Polish edition by Wydawnictwo Albatros A. Kurylowicz 2003 Copyright � for the Polish translation by Zofia Zinserling 2003 Redakcja: Hanna Machlejd-Mo�cicka Konsultacja medyczna: Krystian Hermanowski Ilustracja na ok�adce: Jacek Kopalski Projekt graficzny ok�adki: Andrzej Kury�owicz ISBN 83-7359-043-9 Dystrybucja: Firma Ksi�garska Jacek Olesiejuk Kolejowa 15/17, 01-217 Warszawa tel./fax: (22)-631-4832, (22)-632-9155 e-mail: [email protected] www.olesiejuk.pl Wydawnictwo L & L/Dzia� Handlowy Ko�ciuszki 38/3, 80-445 Gda�sk tel.: (58)-520-3557, fax: (58)-344-1338 Sprzeda� wysy�kowa: merlin.com.pl/Dzial Obs�ugi Klienta Gara�owa 7, 02-651 Warszawa tel.: (22)-607-7993, (22)-607-7996, fax: (22)-607-7992 e-mail: [email protected] www.merlin.pl WYDAWNICTWO ALBATROS ANDRZEJ KURY�OWICZ fax: (22)-842-9867 adres dla korespondencji: skr. poczt. 55, 02-792 Warszawa 78 Warszawa 2003. Wydanie I Sk�ad: Laguna Druk: Abedik S.A., Pozna� PROLOG Lipiec 1946 Ramirez odchrz�kn�� z zadowoleniem i jednym haustem wychyli� -swoj� szkock�. Ju� mia� sobie nala�, po raz czwarty tego wieczoru, kiedy �Rosa T." wzlecia�a na wysokiej fali i niezgrabnie przechyli�a si� na lew� burt�. Dzi�ki refleksowi, nabytemu z biegiem lat sp�dzonych na morzu, zr�cznie dopasowa� k�t nachylenia butelki i nape�ni� kubek, nie uroniwszy ani kropli. Mia� po sze��dziesi�tce, lecz g�sta siwa broda i du�y brzuch, w po��czeniu z ciemn�, ogorza�� cer� utrudnia�y okre�lenie jego wieku. Wszyscy znajomi pami�tali b�d� wyobra�ali sobie Tomasa Ramireza wy��cznie w roli kapitana �Rosy T.". Frachtowiec, pierwotnie zaprojektowany i u�ywany do transportu banan�w, za jego czas�w przewi�z� wiele ciekawszych �adunk�w. Przed wojn� Ramirez latami przemyca� na nim kokain� i marihuan� do Stan�w Zjednoczonych i Kanady, a do rozmaitych port�w po�udniowoameryka�skich wraca� z nie-oclonymi wyrobami przemys�owymi i alkoholem. Wkr�tce potem, gdy nasili�y si� dzia�ania wojenne na Atlantyku, Ramirez zrozumia�, �e jego specjalno�� wymaga pieni�dzy i ochrony zar�wno ze strony aliant�w, jak Niemc�w. Pod bander� panamsk� �Rosa T." dostarcza�a bro� z Niemiec par- tyzantom w Ameryce �rodkowej i Po�udniowej, kilkakrotnie za� pod bander� niemieck�, w czarterze u Amerykan�w, przewo/i�a �biznesmen�w" na wybrze�a Norwegii. W sumie od roku 1941 do 1945 kapitan i frachtowiec odbyli ponad trzydzie�ci rejs�w transatlantyckich, a podczas paru ostatnich za wysok� op�at� przewie�li niemieckich przyw�dc�w wojskowych i politycznych do port�w w Brazylii i Argentynie. Ramirez w pe�ni zas�u�y� sobie na mi�dzynarodowe uznanie jako cz�owiek, kt�ry dobrze wykonuje swoj� prace i nie pyta o �adunek, je�li dostaje ��dan� sum�. Przez wiele powojennych miesi�cy jednak czarter�w brakowa�o i nic nie zarabia�. Musia� zwolni� prawie ca�� dziewi�cioosobow� za�og�, dwukrotnie za� podj�� si� legalnego, lecz �le p�atnego przewozu. Raptem, pewnego skwarnego dnia w Panamie, wszystko si� odmieni�o. Ramirez zn�w sta� si� wyp�acalny, skompletowa� za�og� i wywi�zywa� si� z czarteru tak lukratywnego, �e doch�d mia� mu wystarczy� na wiele miesi�cy. T� odmian� losu zawdzi�cza� cz�owiekowi, kt�ry le�a� pod pok�adem na w�skiej koi w najwi�kszej z trzech ma�ych kajut. Za�oga zna�a tylko jego imi�, Nick, on sam za� prawie ca�y tydzie� rejsu sp�dzi� w swojej kabinie, sk�d wychodzi� raz dziennie, aby zje�� skromny po�udniowy posi�ek i wypi� troch� czerwonego wina z Ramirezem. Wszyscy na pok�adzie mylnie s�dzili, �e pasa�era przyku�a do koi morska choroba. W istocie Nicholas Ferlazzo prawie szesna�cie godzin na dob� po�wi�ca� studiowaniu i uczeniu si� na pami�� tre�ci papier�w, dokument�w i ksi��ek, otrzymanych od m�czyzn, kt�rzy spotkali si� z nim w Panamie, a przedtem zorganizowali jego podr� na p�noc frachtowcem Ramireza. Kapitan spogl�da� w�a�nie na butelk� i zastanawia� si�, czy nie wypi� pi�tej whisky, kiedy jego zast�pca i jedyny sta�y cz�onek za�ogi zastuka� do drzwi, po czym wetkn�� do kabiny twarz pokryt� siwym zarostem. � Nawi�zali�my kontakt radiowy, panie kapitanie. Zgodnie z planem. Najdalej za godzin�... � Jaka jest nasza pozycja? � przerwa� mu Ramirez. � Oko�o sze��dziesi�ciu mil na p�noc od latarni w Eastport, stan Maine. Na kursie 280 stopni. � Zaraz b�d� na mostku. Co z pogod�? � Jest troch� mg�y, ale powinni�my si� z nimi sczepi�, je�li wiedz�, co robi�. � Jak dot�d wiedzieli � stwierdzi� Ramirez. Wiadomo�� o zbli�aj�cym si� spotkaniu Ferlazzo przyj�� bez wi�kszych emocji, od�o�y� tylko mapy, kt�re w�a�nie przegl�da�, wyci�gn�� si� na wznak i wpatrzy� w g�adk�, szar� metalow� �cian�. Mia� niewiele ponad metr osiemdziesi�t wzrostu i dziewi�tna�cie lat, lecz zapuszczana od trzech miesi�cy broda troch� go postarza�a. W�a�ciwie niczym si� nie wyr�nia�. To znaczy niczym z wyj�tkiem oczu. Ciemne, niemal metalicznie br�zowe, spogl�da�y spod grubych brwi i przymkni�tych powiek tak przenikliwie, �e tylko nieliczni potrafili d�u�ej w nie patrze�. Mia� tydzie�, kiedy znaleziono go w starannie zszytych powijakach z tkaniny flagowej pod bram� ma�ego sycylijskiego klasztoru nieopodal Syrakuz, jakie� osiemdziesi�t kilometr�w na po�udnie od Etny. Trafi� do pobliskiego sieroci�ca, prowadzonego przez zakonnice z tego zgromadzenia, i spo�r�d trzy-dzie�ciorga pi�ciorga dzieci niczym si� nie wyr�nia� do uko�czenia trzeciego roku �ycia, kiedy to siostry znalaz�y go, siedz�cego na uboczu i na g�os czytaj�cego bajki. Ze zdumieniem stwierdzi�y, �e wcale nie umie czyta�, tylko powtarza z pami�ci to, co raz us�ysza�. W wieku pi�ciu lat p�ynnie m�wi� po w�osku i po �acinie, a zaczyna� si� uczy� francuskiego. Raz poznane fakty znacznie lepiej zapami�tywa�, ni� rozumia�, cho� i to przychodzi�o mu z wyj�tkow� �atwo�ci�. Pog�oska o tym zadziwiaj�cym dziecku obieg�a okoliczne wsie, a pod koniec roku 1931 z po�o�onej za g�rami pobliskiej Ragusy przyjecha� je zobaczy� Dominico Ferlazzo. Z miejsca wyrazi� ch�� zaadoptowania ch�opca i jego propozycja, poparta du�ym datkiem na sierociniec, zosta�a przyj�ta. Na decyzj� si�str nie mia�o wp�ywu to, �e nowy ojciec, najbogatszy padrone w Ragusie, par� lat wcze�niej wr�ci� z Ameryki, gdzie rzekomo popad� w tarapaty; dla nich liczy�o si� to, �e by� cz�owiekiem pobo�nym i wielkim dobroczy�c� Ko�cio�a. M�ody Nicholas Ferlazzo nie sko�czy� jeszcze szesnastu lat, a ju� pod kierunkiem specjalnych nauczycieli opanowa� osiem j�zyk�w i m�wi� nimi bez akcentu. Z pomoc� innych instruktor�w rozwin�� swoje wyj�tkowe umiej�tno�ci sportowe, pozna� histori� W�och i Ameryki, sta� si� wyborowym strzelcem i zg��bi� inne dziedziny wiedzy. Starszy Ferlazzo sp�dza� niezliczone godziny z synem, kt�ry przyjmowa� i odwzajemnia� ojcowsk� mi�o�� z t� sam� �arliwo�ci�, z jak� po�wi�ca� si� studiom. Nicholas mia� prawie pi�tna�cie lat, kiedy pierwszy raz przespa� si� z kobiet�, ho�� dwudziestodziewi�cioletni� pomoc� kuchenn�. Wkr�tce po uko�czeniu szesnastu lat zabi� pierwszego cz�owieka. Zrobi� to na pro�b� ojca, kt�ry podczas jednego z ich cz�stych spacer�w po br�zowych, kamienistych wzg�rzach wok� Ragusy powiedzia�: � Wiesz, Nicholas, �e bardzo ci� kocham i �e jeste� dla mnie najwa�niejszy na �wiecie. � I ty tak�e jeste� ca�ym moim �wiatem, ojcze � odpar� m�odzieniec. � Chcia�em to us�ysze�, synu... Wiesz, Nicholas, �e kiedy przed laty wyje�d�a�em z Ameryki, byli tu ludzie, kt�rzy chcieli mi wyrz�dzi� wielk� krzywd�. Teraz ju� nie ma znaczenia, dlaczego pragn�li mnie zabi�, ale mimo up�ywu lat wci�� tego pragn�. Ostatnio dosz�y mnie s�uchy, �e do Palermo przyjecha� niejaki Amadeo Secchi, a co wi�cej, �e zamierza mnie zamordowa�. Lat mi przybywa i nie czuj� si� na si�ach sam przed nim obroni�. 10 � Opowiedz mi o tym cz�owieku, ojcze, to go znajd� i zabij� dla ciebie. � Stanie si� tak, bo musi. Mam w willi informacje na jego temat. Ale nikt nie mo�e ci� zobaczy� ani w jakikolwiek spos�b powi�za� z jego �mierci�. � Rozumiem, ojcze � odrzek� Nicholas. Trzy dni p�niej na pustej ulicy Palermo nieznany sprawca zabi� Amadea Secchiego jednym strza�em w g�ow�. W ci�gu nast�pnych dw�ch lat Dominico Ferlazzo trzykrotnie ponawia� takie ��dania i trzem jego wrogom zadano �mier� w spos�b r�wnie oszcz�dny i niepozostawiaj�cy �lad�w. M�ody Nicholas nie poczuwa� si� do winy ani nie mia� wyrzut�w sumienia z powodu tych zab�jstw, bo jego wychowaniem moralnym kierowa� wy��cznie ojciec. Tymczasem coraz wi�kszy nacisk k�adziono na uczenie Nicholasa przedmiot�w zwi�zanych z �yciem w Ameryce. Szybko dowiedzia� si� od swoich preceptor�w wszystkiego, co im by�o wiadomo o ameryka�skim rz�dzie, historii spo�ecznej i historii kultury, gospodarce, a nawet idiomach. Wojna nie przerwa�a edukacji Nicholasa, mia�a zreszt� niewielki wp�yw na jego rodzin�, a je�li ju� o to chodzi, na wi�kszo�� mieszka�c�w Ragusy. W lutym 1946 roku po raz pierwszy dowiedzia� si�, co zaplanowa� i przygotowa� dla niego ojciec. Starszy Ferlazzo poruszy� ten temat podczas kolejnej przechadzki po zapylonych, poro�ni�tych krzewami wzg�rzach. By� jak zawsze w rozmowie z synem bezpo�redni i szczery. � Lekarze w Palermo � powiedzia�, obejmuj�c ch�opca ramieniem � poinformowali mnie, �e odrasta mi guz �o��dka. Zaproponowali kolejn� operacj�, ale nie ma prawie �adnej nadziei na usuni�cie ca�ego. Postanowi�em nie poddawa� si� zabiegowi, a ich zdaniem to kwestia najwy�ej paru miesi�cy. � Czy to pewne, ojcze? S� przecie� inni lekarze, do kt�rych mogliby�my si� zwr�ci�. Mo�e w Rzymie... 11 � Nie, synu � przerwa� Dominico � to pewne. Wiem o tym od kilku tygodni i ju� zacz��em zabezpiecza� ci przysz�o��. Twoja matka pojedzie na p�noc, gdzie zamieszka u swojej rodziny, willa zostanie sprzedana. Dla mnie wa�ne jest teraz tylko to, �eby� m�g� kontynuowa� studia. Potem Nicholas nigdy ju� nie by� tak bliski �ez. � Oczywi�cie nie przerw� nauki, ojcze. Ale willa... � To nie jest miejsce dla ciebie, Nicholas. Ju� wiele lat temu postanowi�em urz�dzi� ci� gdzie indziej, a teraz, po wojnie, zn�w otwieraj� si� przed tob� liczne mo�liwo�ci w Ameryce. Skontaktowa�em si� z twoim stryjem Peterem w Bostonie. Zgodzi� si� zapewni� ci start w nowym �yciu. Jego zdaniem mo�esz si� dosta� na jaki� ameryka�ski uniwersytet, zna te� bezdzietne ma��e�stwo, kt�re ch�tnie zaopiekuje si� tob� jak w�asnym synem. Wiem, �e to przera�aj�ca perspektywa, musisz mi jednak obieca� realizacj� tych plan�w. � Zrobi� wszystko, o co mnie poprosisz, ojcze. Wiesz, �e zawsze tak by�o. � Dobrze. Masz wyjecha� latem. Peter prosi�, aby� mu odda� wa�n� przys�ug� w zamian za to, �e zatroszczy si� o twoj� przysz�o��. Par� razy pomog�e� mi... no... rozprawi� si� z tymi, kt�rzy chcieli mnie skrzywdzi�, a teraz tw�j stryj pragn��by, aby� wyeliminowa� jego wroga. To m�j jedyny brat i byli�my sobie bardzo bliscy, kiedy mieszka�em w Ameryce. Jego wrog�w nale�y traktowa� tak jak moich. Po wykonaniu dla niego tej roboty b�dziesz m�g� dalej si� kszta�ci� i prowadzi� nowe �ycie. Do tego czasu musisz bardziej przyk�ada� si� do studiowania zagadnie� ameryka�skich i pom�c mi w zlikwidowaniu willi. W ci�gu nast�pnych miesi�cy stan zdrowia starszego Ferlazza szybko si� pogarsza�. Na pocz�tku kwietnia chory zmar� w obecno�ci syna. M�ody Nicholas niczym nie zdradza� swych uczu�, tylko po pogrzebie godzinami w�drowa� po wzg�rzach, gdzie kiedy� spacerowa� z ojcem. W czerwcu Peter Ferlazzo przys�a� 12 mu wiadomo�� wraz z instrukcj�, �e ma spakowa� najniezb�d-niejsze rzeczy i wsi��� w Palermo na frachtowiec, odp�ywaj�cy do Panamy w Ameryce �rodkowej. Po przybyciu na miejsce odbior� go przyjaciele i za�atwi� mu przejazd do Stan�w Zjednoczonych. Bez p�aczu i prawie bez obaw Nicholas Ferlazzo opu�ci� po pi�tnastu latach dom i uda� si� do Palermo. To Ramirez pierwszy dostrzeg� �wiat�a podp�ywaj�cej �odzi. Ze �wawo�ci�, jakiej trudno by�oby oczekiwa� po cz�owieku tak zwalistym, pogna� na dzi�b �Rosy T." i wys�a� um�wiony sygna�. Z chwil� gdy odpowiedzia�y mu b�yski, poleci� swemu zast�pcy zawiadomi� Nicka. � We� to. � Ramirez poda� oficerowi kr�tki rewolwer. � Nie wypuszczaj go z kabiny, dop�ki nie dam ci sygna�u, �e nam zap�acili. Potem p�yniemy do Bostonu. Jest tam, jak s�ysz�, wiele pi�knych kobiet, kt�re ch�tnie pomog� nam wyda� zarobione pieni�dze. Oficer sta� na posterunku pod drzwiami, a tymczasem Ferlazzo starannie pakowa� do torby marynarskiej wszystkie przestudiowane materia�y i skromn� garderob�. Z tej samej torby wyci�gn�� tekturowe pude�ko o rozmiarach mniej wi�cej dwadzie�cia na dwadzie�cia centymetr�w i wysoko�ci dziesi�ciu centymetr�w. Otworzy� je, po��czy� dwa druciki i po na�o�eniu pokrywki wepchn�� g��boko w r�g koi. Wyg�adziwszy cienki materac, czeka� na znak. Przy lekkim ko�ysaniu P�nocnego Atlantyku Ferlazzo bra� torb� marynarsk� i z�azi� po sznurowej drabince na pok�ad niewielkiej �odzi wycieczkowej, zacumowanej do frachtowca. Kapitan Ramirez, po parokrotnym przeliczeniu otrzymanych pi��dziesi�ciu tysi�cy dolar�w, sta� na mostku, kiedy ��d� odcumowa�a i skierowa�a si� na p�nocny wsch�d. Na jej pok�adzie, ju� w odleg�o�ci mo�e p� mili od frachtowca, Ferlazzo spotka� si� oko w oko ze swymi nowymi towarzyszami. 13 � Naprawd� zap�acili�cie mu pi��dziesi�t tysi�cy dolar�w za dostarczenie mnie tutaj? � zapyta� niedowierzaj�co. Jego gospodarz, dystyngowany m�czyzna w tweedowym ubraniu i szerokim krawacie, odpowiedzia� z u�miechem: � W banknotach, kt�rych nikt nigdy nie pr�bowa�by wyda�. W tym momencie nocne niebo rozja�ni� b�ysk z po�udniowego zachodu. Trzy sekundy p�niej do uszu zebranych na pok�adzie �odzi wycieczkowej dolecia� st�umiony huk. W odleg�o�ci niespe�na mili �Rosa T." buchn�a p�omieniem i prze�ama�a si� na p�. Zaton�a po pi�ciu minutach. Nicholas Ferlazzo zatrzyma� si� przy barze, aby nala� sobie szklaneczk� chianti, zanim wyci�gnie si� na mi�kkiej sk�rzanej kanapie i zn�w pogr��y w lekturze. CZʌ� I Kwiecie� 1978 ...Reasumuj�c, ta 56-letnia Portugalka zg�osi�a si� w gabinecie z b�lem prawego ramienia, spowodowanym, jak wykaza�o badanie, zapaleniem mi�nia tr�jg�owego. Na pocz�tek zaleca si� unieruchomienie i aspiryn�. Ci�nienie krwi wynosi 210/115, a obie siatk�wki wskazuj� na d�ugotrwale nadci�nienie. Niestety nie zdo�a�em przekona� pacjentki o potrzebie ponownego badania i leczenia. Planuje si� nawi�zanie kontaktu z jej synem, kt�ry m�wi po angielsku, i z jego pomoc� podjad� dalszych krok�w w sprawie uregulowania ci�nienia. Ko�cz� dyktowa�... L.T.C. Dzi�kuj�. Luk� Corey wy��czy� dyktafon, zamkn�� oczy i, odchylony do ty�u, pociera� garb nosa. Promie� przedwieczornego s�o�ca pad� na r�g jego biurka, migotliw� smug� po�o�y� si� na wzorzystej tapecie gabinetu. Coreya zaprz�ta�a my�l o dwudziestu dw�ch osobach, kt�rych problemami zdrowotnymi zajmowa� si� tego dnia. Przez dziesi�� minut rozkoszowa� si� cisz�, w czym przeszkadza� mu tylko b�l w dolnej cz�ci kr�gos�upa. Ostatnio te cholerne plecy zaczyna�y mu dokucza� chyba z ka�dym dniem wcze�niej. � Mam trzydzie�ci sze�� lat i po�ow� �ycia za sob� � mrukn�� pod nosem. Wsta�, przeci�gn�� si� i rozejrza� po gabinecie, troch� zagraconym, lecz emanuj�cym mi�e ciep�o. Od czterech lat zajmowa� ten naro�ny pok�j w sze��dziesi�cioletnim domu, podobnym do innych budynk�w na przyl�dku Cod. Na umeblowanie gabinetu sk�ada�o si� szerokie, stare d�bowe biurko, bardzo mi�kka niebieska kozetka i si�gaj�cy sufitu rega�, wype�niony podr�cznikami, notatnikami i nieoprawionymi czasopismami. Niskie be�owe krzes�o sta�o na ukos do krzes�a za biurkiem, dzi�ki czemu Luk� nie musia� robi� tego, czego bardzo nie lubi� � rozmawia� z pacjentem siedz�cym po 17 drugiej stronie biurka. Na wprost pojedynczego okna z o�mioma szybkami wisia�y na �cianie cztery certyfikaty w czarnych ramkach. Te wypisane ozdobnymi literami dokumenty stwierdza�y, �e gabinet nale�y do Lewisa Tylera Coreya III, kt�ry uko�czy� college w Harvardzie w 1963 roku, a szko�� medyczn� na Uniwersytecie Missisipi w 1967. Dwa pozosta�e certyfikaty po�wiadcza�y prawo doktora Coreya do praktyki lekarskiej w stanie Massachusetts i cz�onkostwo Ameryka�skiego Zrzeszenia Lekarzy Rodzinnych. W lewej dolnej szufladzie biurka le�a� pi�ty dokument, w oryginalnej kopercie i nieoprawiony, pochwa�a prezydenta Stan�w Zjednoczonych z lipca 1970 roku. Na kopercie, w p�askim czarnym pude�eczku, spoczywa� medal ze srebrn� gwiazd� i purpurowym sercem. Parominutow� cisz� przerwa�y trzaski i d�ugotrwa�e buczenie le��cego na biurku pagera. Buczenie ucich�o, po czym rozleg� si� nosowy, niemal bezp�ciowy g�os szpitalnej telefonistki: � Doktor Corey proszony jest o telefon na oddzia� nag�ych przypadk�w. Doktor Corey, oddzia� nag�ych przypadk�w, prosz�. Tu K T Y 817, koniec. Luk� stan�� przy oknie i popatrzy� na rudzika, zapami�tale skacz�cego po trawniku. Nast�pnie z westchnieniem rezygnacji podszed� do biurka, wy��czy� pager i podni�s� s�uchawk�. � Tato, czy mog� sko�czy�? �wicz� ju� prawie od godziny i jestem zm�czony. � Mo�esz sko�czy�, Luk�, jak zagrasz prawid�owo. Ponad tydzie� pracujesz nad t� sam� fug� i wci�� pope�niasz te same b��dy. No, a jak tu zosta� gwiazd� fortepianowego recitalu pani Hartman, je�li si� nie opanuje prostej fugi Bacha? � Ale, tatku, ja po prostu nie mog�. 18 � Luk�, wiesz, �e twoja matka i ja nie chcemy s�ucha�, jak m�wisz �nie mog�". Wi�c zr�b sobie jednominutow� przerw�, a potem spr�bujemy od pocz�tku. � Tak jest. Janet Dibbs by�a prze�o�on� piel�gniarek na oddziale nag�ych przypadk�w szpitala w Strathmore i w�asna praca nape�nia�a j� uzasadnion� dum�. Poniewa� Strathmore le�a�o na przyl�dku Cod, normalna liczba jego mieszka�c�w, wynosz�ca dziesi�� tysi�cy, w sezonie letnim wzrasta�a niemal dziesi�ciokrotnie. Na oddziale nag�ych przypadk�w proporcjonalnie wzrasta�a liczba pacjent�w, co rokrocznie poci�ga�o za sob� trudno�ci z personelem, kt�re panna Dibbs zawsze potrafi�a przezwyci�y�. Je�li mia�a jak�� wad�, to t�, �e lubi�a podkre�la�, jak bardzo troszczy si� o chorych. Trzydziestojednoletnia i niezam�na Janet by�a oddana swej pracy, swemu szpitalowi i swoim podopiecznym. G��bokim szacunkiem, granicz�cym z mi�o�ci�, darzy�a �dobrych doktor�w" � m�drych i wsp�czuj�cych lekarzy � nie mia�a natomiast lito�ci dla �konowa��w", kt�rzy odb�bniali robot� albo g�o�no wyrokowali o �yciu i �mierci na podstawie nik�ych objaw�w klinicznych i kt�rym brakowa�o odwagi, by poprosi� o pomoc. Kilka razy Janet otwarcie zakwestionowa�a zalecenia �konowa��w" w obecno�ci innych cz�onk�w personelu, a przynajmniej raz doniesiono na ni� zwierzchniczce piel�gniarek, gdy� poprosi�a chirurga o ocen� stanu zdrowia wyj�tkowo ci�ko chorego pacjenta, nie uzyskawszy zgody jego lekarza. Prawie od dnia swego przybycia do Strathmore Luk� sta� si� ulubie�cem Janet Dibbs. Jej uczucia zrodzi�y si� i okrzep�y podczas ratowania ich pierwszego wsp�lnego pacjenta, m�czyzny, u kt�rego nast�pi�o zatrzymanie akcji serca. Po zastosowaniu elektrowstrz�s�w rytm serca chorego prawie si� unormowa�. Luk� wydawa� odpowiednie polecenia silnym, 19 lecz opanowanym g�osem, cz�sto akcentuj�c swoje ��dania s�owem �prosz�" i otwarcie komentuj�c poprawne wykonanie zabieg�w przez piel�gniarki. Zesp�, z�o�ony z trzech piel�gniarek i dw�ch lekarzy, zacz�� pracowa� w spokojniejszym rytmie, gdy wtem Susan Carmichael wykrzykn�a: � Panie doktorze Corey, nie s�ysz� jego ci�nienia. Przed minut� by�o 90 na 60. � Prosz� zwi�kszy� dop�yw kropl�wki. � Ju� to zrobi�am. � Walt, zacznij zn�w masa�. Panno Dibbs, prosz� o wlew z dopaminy. � Tak, panie doktorze. Jakie st�enie? � S�ucham? � Dopamina, panie doktorze. Jakie ma by� st�enie? Przez par� sekund na sali panowa�a absolutna cisza, przerywana tylko odg�osami masa�u serca i aparatu tlenowego. Luk�, wpatrzony w pod�og�, podni�s� g�ow�, lekko j� przekrzywi� i powiedzia�: � Cholera, panno Dibbs, zupe�nie zg�upia�em. Czy mo�e mi pani pom�c? � My�l�, �e 800 miligram�w na 500 centymetr�w sze�ciennych soli fizjologicznej wystarczy. � Doskonale, prosz� to zmiesza� i poda�. Wytrwa�o�ci, on sobie poradzi. Po dziesi�ciu minutach ci�nienie krwi si� ustabilizowa�o. Luk� nie pr�bowa� przeprasza� za swoj� wpadk�. U�miechn�� si� tylko gorzko i zwr�ci� do Janet Dibbs przy pozosta�ych cz�onkach zespo�u: � Dzi�ki za wyratowanie z opresji. Oby tylko by�a pani przy mnie, jak mi si� co� stanie. � Oddzia� nag�ych przypadk�w, panna Dibbs. � Janet, tu Luk�. Co tam masz? � Pi��dziesi�ciopi�cioletni� kobiet�, kt�ra mia�a zapa�� 20 podczas obiadu z przyjaci�mi. Nie ma tu lekarza, a ty jeste� na li�cie nocnych dy�ur�w. � Jaki stan? � Nie reaguje, ci�nienie 230 na 130, oddech 30, a puls 120, regularny. Pewnie udar. � �renice? � W po�o�eniu �rodkowym, r�wne i reaguj�ce. � Zr�b EKG i podaj dekstran. B�d� za dwie minuty. Luk� od�o�y� s�uchawk�. Przez chwil� rozciera� sobie plecy, narzuci� cienk� br�zow� wiatr�wk� i wyszed� tylnymi drzwiami. Zazwyczaj na piechot� przebywa� te pi��set metr�w z gabinet�w lekarskich T. Kennera Putnama i Lewisa T. Coreya do wybudowanego przed pi�tnastoma laty szpitala. Tego wieczoru jednak �pieszy� si� do nag�ego przypadku, wi�c postanowi� pojecha� swoim oldsmobilem z roku 1966, kt�rego jeden z jego przyjaci� nazwa� �Kong" po tym, jak bez zadra�ni�� wyszed� ze zderzenia, kompletnie skasowawszy nowego du�ego forda. Luk� lubi� starego, masywnego oldsa, bo mie�ci� si� w nim wygodnie mimo swoich stu osiemdziesi�ciu o�miu centymetr�w wzrostu i osiemdziesi�ciu o�miu kilogram�w wagi. By� m�czyzn� przystojnym, o nieregularnych, wyrazistych rysach, z wygl�du �pocz�tkuj�cym rzezimieszkiem", jak okre�li�a go dawna sympatia. Poniewa� nie u�ywa� grzebienia, a proste, br�zowawe w�osy przeczesywa� palcami, zawsze wydawa�y si� zmierzwione, niemal sko�tunione. Z tak� prezencj� i g��boko osadzonymi, niebieskozielonymi oczami najwyra�niej budzi� instynkty macierzy�skie u kobiet we wszystkich kategoriach wiekowych. Zdawa� sobie spraw�, �e chc� mu matkowa�, lecz nie umia� Pogodzi� si� z faktem, �e niejedna uwa�a go te� za m�czyzn� Poci�gaj�cego fizycznie. Tych talent�w i pewno�ci siebie, kt�re Wykazywa� na gruncie zawodowym, brakowa�o mu w kontaktach z kobietami. 21 Drzwiczki starego oldsa po strome kierowcy jak zawsze nie chcia�y si� odblokowa�. Luk� si�gn�� do prawej tylnej kieszeni po kluczyk, przypomnia� sobie, �e nigdy nie zamyka samochodu, u�miechn�� si� do siebie, uni�s� nieco klamk� i otworzy� drzwiczki. � Co oznacza ta tr�jka z francuskiego? � Madame Smeeth mnie nie lubi. Chyba nie podoba jej si� m�j akcent. � S�uchaj, Luk�, pani Smith od dawna uczy francuskiego i je�li uwa�a, �e masz z�y akcent, to pewnie ma racj�. Czy po szkole robi�e� dodatkowe �wiczenia? � Nie. Trenowa�em koszyk�wk� i... � Daj sobie spok�j z treningiem. Wiesz doskonale, �e tegoroczne oceny b�d�po raz pierwszy brane pod uwag�. Czy mamy ci za�atwi� korepetycje z francuskiego? � Nie. To nie jest konieczne... � Nie s�dzisz, Lew, �e jeste� zbyt wymagaj�cy... � Margaret, wiem, �e z tr�jkami nie mo�na si� dosta� do college'u. � Spr�buj� si� poprawi� w nast�pnym okresie. � Dobrze, Luk�... i, Luk�... � S�ucham? � Jestem zadowolony z tych pi�tek z pozosta�ych przedmiot�w. Szpitalne oddzia�y nag�ych przypadk�w, z ich ustawiczn� krz�tanin� i sztucznym o�wietleniem, maj� jaki� ponadczasowy charakter. Ju� same tylko liczne zegary �cienne, porozwieszane w r�nych miejscach, pozwalaj� personelowi snu� domys�y, jak mog�oby by� w �wiecie zewn�trznym. Od pierwszych dni praktyki Luk� czu� si� swojsko w tym otoczeniu. Dwudziestego pierwszego kwietnia o godzinie 18.15 na oddziale nag�ych przypadk�w szpitala w Strathmore ruch by� 22 szczeg�lnie o�ywiony. Bezradne wrzaski dziecka, kt�remu w sali numer 2 zak�adano szwy, zlewa�y si� z ci�g�ymi telefonami, a od czasu do czasu dolatywa�y zdania typowe dla oddzia�u ratunkowego: �Mo�na prosi� o jak najszybsze przywo�anie CBC?", �... c�, przenie�cie kogo�, ten cz�owiek powinien by� na oddziale intensywnej opieki...", �Doktorze Clarke, pa�ska pacjentka le�y ju� w sali numer 5. Jest bard/o zdenerwowana tym d�ugim czekaniem...", �Wi�c powiedzcie jej, niech idzie do... mniejsza z tym, sam jej powiem". Luk� wszed� przez automatycznie rozsuwaj�ce si� drzwi, rozejrza� si� dooko�a i po chwili ruszy� do sali numer 6, zarezerwowanej dla najci�szych przypadk�w. Janet Dibbs regulowa�a dop�yw kropl�wki, druga piel�gniarka mierzy�a ci�nienie troch� za t�giej kruczow�osej kobiecie, kt�ra bez ruchu le�a�a na w�skim stole. Luk� obrzuci� pacjentk� przelotnym spojrzeniem, po czym lekko si� skrzywi� i podni�s� wzrok na siostr� prze�o�on�. � No wi�c? � Od mojego telefonu niewiele si� zmieni�o. Przywieziona karetk�, przyszli jednak jacy� przyjaciele czy krewni. S� w poczekalni. Ona nazywa si� Evelyn Samuels. Pi��dziesi�t siedem lat. Brak karty szpitalnej, ale Hazel z recepcji chyba j� zna i twierdzi, �e mieszka sama. Luk� szybko bada� Evelyn Samuels, co par� sekund zauwa�a� kilka r�nych rzeczy i notowa� je w pami�ci, nie przestaj�c rozmawia� z Janet Dibbs. �renice 4 milimetry, lekko reaguj�, nie ma spontanicznych ruch�w oczu ani ko�czyn. Lekkie zesztywnienie szyi. � Co z ci�nieniem? � Skoczy�o a� do 250 na 140. Ale t�tno spad�o do 80, a oddech do 15. �� Wygl�da to na krwotok albo kryzys nadci�nieniowy. Daj 300 diazoksyny. Rytm serca regularny. �adnych szmer�w. P�uca czyste. 23 � Pani Olsen, poprosz� o oftalmoskop. � Ju�, panie doktorze. T�tno na t�tnicach udowych wyczuwalne, odruch Babi�skiego obustronnie dodatni. � Prosz� oftalmoskop, panie doktorze. � Dzi�ki. Poprosz� o m�oteczek do badania odruch�w i sprawdzenie, czemu Janet tak si� guzdrze z diazoksyn�. �adnych odruch�w. Teraz szyja wydaje si� troch� sztywniej sza. T�tno naszyjnych wyczuwalne. Na dnie oka �adnych wylew�w, mo�e troch� zamazane kraw�dzie tarczy nerwu wzrokowego. Naczynia siatk�wki zw�one, ale prawie w normie. � Diazoksyna podana, panie doktorze. � Dobrze, zdaje si�, �e to krwotok. Prosz� mi poda� p�litrow� butelk� mannitolu i sprawdzi�, czy Lowenstein dy�uruje pod telefonem. S� ju� oznaki wzrastaj�cego ci�nienia �r�d-czaszkowego. � Mam wezwa� neurologa? � Tylko pod warunkiem, �e b�dzie to Lowenstein. Tamci dwaj nie byli najlepsi. Och, Janet, powiedz te� jej bliskim, �e stan jest ci�ki. Popro�, niech zaczekaj�. Wyjd� do nich, jak tylko b�d� m�g�. Luk� wyprostowa� si� nad sto�em i skrzywi�, bo po raz pierwszy od przyj�cia na oddzia� zda� sobie spraw� z dokuczliwego b�lu w plecach. By�a teraz 18.45, a zanosi�o si� na d�ug� noc. Trzeba jeszcze zrobi� wieczorny obch�d. � Prosz�, przynios�am mannitol. Doktor Lowenstein jest na zebraniu. � Wej�cie Janet wyrwa�o Luk�'a z kr�tkiej zadumy. � Nie podawaj go, dop�ki nie zobaczymy, co si� dzieje z ci�nieniem. W miar� mo�no�ci sprawdzaj je co jedn�, dwie minuty. Chc� porozmawia� z jej rodzin�. Och, i prosz� o tack� z cienkimi ig�ami. Chyba spr�bujemy pobra� p�yn rdzeniowy, aby sprawdzi�, czy nie ma krwotoku. Trzy osoby, dw�ch m�czyzn i kobieta, podnios�y si� na 24 widok Luk�'a i z g��bi zat�oczonej poczekalni przesz�y za nim do separatki na ko�cu oddzia�u. M�czy�ni mieli powa�ne, zatroskane miny. Kobieta p�aka�a. � Nazywam si� doktor Corey. Czy kto� z pa�stwa jest spokrewniony z pani� Samuels? � zapyta� Luk� i raptem przypomnia� sobie, �e na palcu pacjentki nie zauwa�y� obr�czki. � Nie, jeste�my tylko przyjaci�mi. Byli�my na obiedzie u Evelyn, kiedy dosta�a zapa�ci. � Odpowiada� jeden z m�czyzn, w wieku �jak domy�la� si� Luk� � od pi��dziesi�ciu pi�ciu do sze��dziesi�ciu lat, siwiej�cy, w niebieskiej sportowej marynarce, bez krawata. � Czy mo�e mi pan powiedzie�, co si� w�a�ciwie sta�o? � To by�o niewiarygodnie nag�e � odpar� m�czyzna. � Wygl�da�a doskonale i chyba �wietnie si� czu�a, gdy wtem z�apa�a si� za g�ow�, pochyli�a do przodu i run�a na pod�og�. Ani na chwil� nie przesta�a oddycha�, puls mia�a raczej normalny, wi�c wezwa�em pogotowie. � Czy by� to atak? Wie pan, czy za�ywa�a jakie� lekarstwa? � Nic mi o tym nie wiadomo, a przyja�nimy si� od paru lat � odezwa� si� drugi m�czyzna, z wygl�du czterdziestopi�cioletni, zadbany, wypiel�gnowany, w jasno��tym swetrze i muszce. � Mog�aby to wiedzie� jej c�rka. Ma c�rk�. Wiesz, gdzie mieszka jej c�rka, Lii? � Jak ona si� czuje, panie doktorze? � Kobieta imieniem Lii mia�a zapewne czterdziestk�, lecz wygl�da�a o dziesi�� lat starzej. By�a bardzo wymalowana. � Naszym zdaniem mia�a udar; najprawdopodobniej jaki� krwotok. Robimy wszystko, co si� da, ale w tej chwili nie wygl�da to dobrze. � Jej c�rka Karen pracuje w opiece spo�ecznej w Nowym Jorku. Nie wiem, gdzie mieszka, ale Evelyn wci�� o niej m�wi. Przynios�am torebk� Evelyn. Mo�e w portfelu znajdziemy adres Karen. 25 Luk� bra� w�a�nie portfel do r�ki, kiedy Janet Dibbs wetkn�a g�ow� do pokoju. � Panie doktorze, czy mo�e pan przyj�� natychmiast? Odda� portfel kobiecie. � Prosz�, niech pani poszuka czego� o jej c�rce. Wr�c�, jak tylko b�d� m�g�. Janet m�wi�a bez przerwy, id�c z nim szybko do sali numer 6. � Lewa �renica powi�kszy�a si�, jest du�o wi�ksza od prawej, ci�nienie spad�o do stu dwudziestu, t�tno zaledwie pi��dziesi�t i oddech te� zwolniony. � Pod��cz mannitol i przetaczaj mo�liwie szybko. Musimy podj�� pr�b� zmniejszenia obrz�ku m�zgu. Po za�o�eniu kropl�wki prosz� o podanie jej dwunastu miligram�w deksame-thasonu i za�o�enie cewnika. A je�li to katoliczka, Janet, wezwij ksi�dza. Luk� przejrza� wyniki bada� Evelyn Samuels i utwierdzi� si� w przekonaniu, �e ci�nienie �r�dczaszkowe ro�nie do�� szybko. Poniewa� nie da�o si� zrobi� wiele wi�cej, pozosta�a mu tylko nadzieja, �e zalecone przez niego �rodki zahamuj� proces. Przez dwie minuty sta� i wpatrywa� si� w kobiet�, kt�ra ca�kowicie zaprz�ta�a jego my�li i poch�ania�a energi�. Zaledwie godzin� wcze�niej nawet jej nie zna�. S�dz�c na pierwszy rzut oka, w m�odo�ci musia�a by� �liczna. Mimo nadwagi twarz mia�a do�� szczup�� i delikatn�, co podkre�la�y czarne w�osy, przyci�te do ramion. Spod plastikowej maski tlenowej przebija�a cienka kreska r�owawej szminki, a w ka�dym uchu tkwi� kolczyk z per��. Poza tym pacjentka nie mia�a �adnej bi�uterii. Dopiero w tym momencie Luk� zauwa�y� jej lewy nadgarstek i zastanowi� si�, ile razy, b�d�c lekarzem, przeoczy� jaki� wa�ny znak szczeg�lny, w rodzaju zniekszta�conej ko�czyny, bo skupia� ^i� na tym, co w danej chwili dolega�o choremu. Kobieta 26 mia�a przegub r�ki owini�ty plastrem-przylepcem szeroko�ci oko�o czterech centymetr�w. Luk� ju� zamierza� go zerwa�, gdy Janet wnios�a na tacy cewnik i zabra�a si� do roboty. � Kobieta w separatce znalaz�a chyba jakie� informacje o c�rce tej pani � powiedzia�a. � P�jd� tam, je�li masz ochot�. Ja dopilnuj� tu wszystkiego. Luk� obrzuci� spojrzeniem plaster na r�ce, postanowi� go zdj�� przy pierwszej okazji i przeszed� do separatki, gdzie kobieta imieniem Lii, ju� z suchymi oczami i poprawionym makija�em, trzyma�a wystrz�piony kartonik. � Jest � powiedzia�a. � �W razie wypadku prosz� zawiadomi� pann� Karen Samuels, 888 West 57th Street, Nowy Jork, 1-212-877-4982". Kiedy Luk� bra� kartk�, jeden z m�czyzn zapyta�: � Jak ona si� czuje? � Niedobrze. Wci�� jest nieprzytomna, ale robimy wszystko, co w naszej mocy. � My�li pan, �e na co� by�my si� tu przydali? � Je�li chc� pa�stwo zaczeka�, prosz� bardzo, ale w takich przypadkach trudno cokolwiek przewidzie�. Mog� te� pa�stwo zostawi� sw�j numer telefonu. Zadzwoni�, jak tylko nast�pi zmiana. � Dzi�kujemy, panie doktorze, tak b�dzie najlepiej. � Jeste� zaj�ty, Luk�? Czy mog� wej��? Chcia�abym chwilk� z tob� porozmawia�. � Oczywi�cie, mamo, w�a�nie ko�cz� t� cholern� chemi�. Jeszcze cztery miesi�ce i b�dzie po wszystkim. Przynajmniej po szkole �redniej. � Luk�, wiesz, �e ciebie i Elizabeth kocham nad wszystko na �wiecie. � Naturalnie wiem o tym, mamo, i my te� ci� kochamy was oboje. � Ostatnio prawie nie rozmawiam z ojcem. 27 � To przez ten przekl�ty college, mamo. Tata nie potrafi chyba zrozumie�, �e... � Wiem, co si� dzieje. Luk�, tw�j ojciec i ja jeste�my ma��e�stwem od ponad dwudziestu lat. Ja najlepiej wiem, jaki potraf i by� zawzi�ty i uparty. Od dnia twych narodzin chce dla ciebie tylko tego, co uwa�a za najlepsze... � Tak, mamo, ale to, co on uwa�a za najlepsze, niekoniecznie jest... � Zaczekaj, Luk�. Pozw�l mi sko�czy�. Chc� tylko, aby� zrozumia�, �e on kocha ci� tak samo jak ja. Oczywi�cie poczu� si� dotkni�ty, kiedy nie skorzysta�e� z mo�liwo�ci wcze�niejszego rozpocz�cia studi�w na Harvardzie. To jego uczelnia. Po prostu zak�ada�, �e... � Na tym polega trudno��. Zawsze zak�ada, nie pytaj�c mnie o zdanie. Czasami przy�apuj� si� na tym, �e nie robi� czego�, na co mam ochot�, tylko dlatego, �e on na to nalega. � I to dotyczy r�wnie� college'u? � No... tak czasem my�l�. �- Wi�c co zamierzasz? � Chyba od pocz�tku planowa�em, �e pr�dzej czy p�niej przyjm� propozycj� z Harvardu. � Jak m�wi�am, tw�j ojciec jest uparty. Dobranoc, Luk�. � Zrobi� to tylko dlatego, �e ja chc� tam studiowa�. Dobranoc, mamo. Po powrocie do sali numer 6 Luk� spojrza� najpierw na Evelyn Samuels, kt�ra leciutko porusza�a praw� r�k� i obiema nogami, potem na Janet, wpatrzon� w niego z u�miechem i podziwem. � �renice zmala�y i troch� reaguj� na �wiat�o � oznajmi�a. � Ruchy zacz�y si� jakie� dwie minuty temu. Jeszcze jedno cudowne wyleczenie? 28 � W�tpi�. � Luk� zn�w ogl�da� przez oftalmoskop siateczk� t�tnic i �y� na dnie oka Evelyn Samuels. � Spr�bujmy pobra� troch� p�ynu rdzeniowego, a p�niej postaram si� z�apa� jej c�rk� w Nowym Jorku. Teraz prosz� o pomoc. We dwoje ostro�nie przewr�cili pacjentk� na lewy bok. Piel�gniarka jednym ramieniem przyci�ga�a kolana Evelyn, drugim szyj�, aby wygi�� jej plecy i u�atwi� dost�p do przestrzeni mi�dzy kr�gami. Luk� przetar� sk�r� i wstrzykn�� ma�� ilo�� nowokainy, na wypadek gdyby pacjentka poczu�a b�l. Nast�pnie zmierzy� po�o�enie dw�ch przylegaj�cych do siebie kr�g�w, g�adko wbi� cienk� ig�� i u�miechn�� si� pod nosem, kiedy poczu� pierwsze, a nast�pnie drugie ciche pstrykni�cie. Krople p�ynu rdzeniowego sp�ywa�y szybciej ni� zwykle, blado-czerwone, a nie krystalicznie czyste, jak powinny. Kiedy dziesi�� skapn�o do ma�ej szklanej prob�wki, Luk� wyci�gn�� ig��. � Zabieram to do laboratorium � powiedzia�. � Wygl�da kiepsko. � Na oddziale intensywnej opieki nie ma wolnych ��ek, Luk�. Mo�emy j� tu jeszcze jaki� czas zatrzyma�? � Pewnie, dozuj mannitol mniej wi�cej po dwie�cie centymetr�w sze�ciennych na godzin�. Spr�buj� dodzwoni� si� do jej c�rki, potem zrobi� wieczorny obch�d, je�li mi si� uda. � Zam�wi� ci jak�� kolacj�? � Nie, dzi�ki. Przegryz� co� na jednym z pi�ter. Poza tym � doda� z u�miechem � nie chc� je�� kolacji przed lunchem. Dopiero na drugim pi�trze, czekaj�c w pokoju lekarskim na po��czenie z Nowym Jorkiem, przypomnia� sobie o plastrze na nadgarstku. � Przykro mi, ale Karen wyjecha�a na weekend. M�wi jej wsp�lokatorka Jackie. Czy mam co� przekaza�? � Jackie, tu doktor Lewis Corey z przyl�dka Cod. Dzwoni�, bo matk� Karen przywieziono do tutejszego szpitala. Podejrzewam rozleg�y zawa�. 29 � O m�j Bo�e. Czy ona, to znaczy, czy b�dzie... � Nie wiem. Mo�e mi powiesz, jak m�g�bym si� skontaktowa� z Karen? � Nie, nie mam poj�cia. Jest na jakiej� farmie w Connecti-cut. Nie znam nawet nazwisk jej przyjaci�, z kt�rymi pojecha�a. � Pos�uchaj. Mo�e jutro spr�bujesz zadzwoni� do niej do pracy i spyta�, czy nie wiedz�, gdzie jest. Powiedz jej, �eby przyjecha�a na przyl�dek Cod albo zatelefonowa�a do doktora Lewisa Coreya, numer kierunkowy 617, potem 526-2990. � Panie doktorze, widzia�am pani� Samuels tylko raz, ale by�a dla mnie naprawd� mi�a. Czy m�g�by pan zadzwoni� p�niej i powiedzie� mi, jak ona si� czuje? � Oczywi�cie, Jackie. A ty si� postaraj odnale�� Karen, dobrze? � Postaram si�. Do widzenia panu. � Do widzenia. Nie wszyscy lekarze robi� w szpitalu obch�d wieczorny, tak jak poranny. Cz�sto nie jest to w�a�ciwie konieczne albo mo�liwe. Luk� przywyk� do wieczornych obchod�w podczas praktyki w Szpitalu Miejskim w Bostonie. Lubi� traktowa� obchody poranne roboczo, wieczorne za� towarzysko: przystawa� i upewnia� si�, czy pacjenci s� przygotowani na noc, odpowiada� na ewentualne pytania ich b�d� ich krewnych. Kiedy rozpocz�� samodzieln� praktyk� i zosta� wsp�lnikiem czcigodnego Kena Putnama, co wiecz�r robi� obch�d w szpitalu. Z biegiem lat jednak rosn�ca liczba pacjent�w i zwi�zany z tym nawa� pracy zmusi�y go do ograniczenia si� do dw�ch obchod�w tygodniowo albo do weekendowych dy�ur�w �pod telefonem", pe�nionych za siebie, wsp�lnika i jeszcze jednego lekarza og�lnego. Do dziewi�tej zd��y� zobaczy� dziesi�ciu pacjent�w i pozosta�o mu jeszcze czterech, kiedy poproszono go o telefon na oddzia� nag�ych przypadk�w. Janet, kt�ra podnios�a s�uchawk�, nie kry�a entuzjazmu. 30 � Ockn�a si�, Luk�. Nasza pani si� ockn�a. Najpierw spyta�a o Karen, potem o lekarza. Ci�gle co� mamrocze o kluczu. � Ju� id�. � Och, Luk�, po co ma ten plaster na r�ce? � Nie wiem. Czekaj, mo�e si� dowiemy. W zadziwiaj�cym przyp�ywie energii Luk� zbieg� po schodach na oddzia� nag�ych przypadk�w, przeskakuj�c po trzy stopnie na raz. Plecy jakby przesta�y go bole�, a utykanie, zawsze troch� widoczne na r�wnych powierzchniach, przesta�o rzuca� si� w oczy, gdy z�apa� za por�cz. Teraz na oddziale panowa� o wiele wi�kszy spok�j. Luk� mija� po drodze gipsowni�, gdzie przystan�� i po�mia� si� w duchu z ortopedy Johna Nowaka, kt�ry z twarz� i ramionami upstrzonymi gipsem, nuc�c fa�szywie, wyg�adza� gips na r�ce ch�opca w dresie ligi dzieci�cej. Nowak spojrza� na drzwi i ruchem g�owy wskaza� dziewi�cioletniego pacjenta. � Zanim ten wa�ko� przejdzie do ligi m�odzie�owej, musimy go nauczy�, jak si� robi uniki przed wysokimi pi�kami � powiedzia�. � Co, Luk�? � Luk� u�miechn�� si� do kolegi, mrugn�� do pacjenta i przeszed� do sali numer 6. Janet czeka�a na niego przy drzwiach. � Jest teraz �wawsza, Luk� � zapewni�a. � Nadal nie rusza lew� r�k�. Spyta�am, dlaczego ma ten plaster, ale nie chce mi powiedzie� i nie pozwala go dotkn��. � Przys�ali ju� wynik badania p�ynu rdzeniowego? � Tak. Zaczekaj. Mam gdzie� t� kartk�. O, jest. � Z kieszeni fartucha wyci�gn�a plik papier�w. � W�o�y�am j� mi�dzy rozk�ad dy�ur�w na oddziale w przysz�ym miesi�cu a list� sprawunk�w. Cukier 50, proteiny 140, bia�e kom�rki 30, czerwonych tak du�o, �e nie da�o si� ich policzy�. Luk� s�ucha� z lekkim grymasem, ale nic nie m�wi�, dop�ki nie podszed� do Evelyn Samuels. Cho� niew�tpliwie odzyska�a przytomno��, jej wygl�d nie napawa� go optymizmem. Pr�cz 31 zwiotczenia lewego ramienia zauwa�y� wyra�ne obwi�ni�cie lewego policzka i zdecydowan� asymetri� �renic, z kt�rych prawa by�a zauwa�alnie wi�ksza od lewej. Pacjentka mia�a oddech ci�ki, p�ytki i do�� szybki, sk�r� blad�, bia�� niemal jak ciasto. Luk� pomy�la�, �e prawie na pewno nie prze�yje tego wylewu krwi do m�zgu. Skinieniem g�owy da� znak Janet, kt�ra po czterech latach wsp�pracy zrozumia�a i wysz�a cicho, zamykaj�c za sob� drzwi. Luk� przyci�gn�� sto�ek, po czym usiad� tak, aby Evelyn Samuels mog�a widzie� jego twarz. Celowo ulokowa� si� z jej prawej strony, bo wiedzia�, �e na skutek wylewu prawdopodobnie ca�e lewe pole widzenia jest zamazane. Przem�wi� powoli, g�osem nieco dono�niej szym ni� zwykle. Odpowiada�a chrypliwie i z przerwami, z trudem formu�uj�c poszczeg�lne s�owa. � Prosz� pani, jestem doktor Corey. Znajdujemy si� na oddziale nag�ych przypadk�w szpitala w Strathmore. � Doktorze... Corey. Co... co si� sta�o? � Zas�ab�a pani w domu. Chyba to by� wstrz�s... wylew. Prosz�, niech si� pani nie boi. Rozumie pani, co m�wi�? � Panie doktorze... Wstrz�s? Czy... ja... umieram? Przez wiele lat szkolenia i praktyki Luke'owi nieraz zadawano to pytanie, nigdy jednak w takiej sytuacji. Zawsze mia� czas si� wykr�ci�, a przynajmniej zyska� pewno��, jak du�o pacjent naprawd� chce wiedzie�. Mia� czas na t�umaczenie, na r�ne �mo�e" i �przypuszczalnie", wnosz�ce element nadziei. Co nie znaczy, �e robi� nadziej�, kiedy jej nie by�o. W przypadkach zaawansowanego raka cz�sto m�wi� pacjentom, �e nie da si� zrobi� nic wi�cej, jak tylko mo�liwie skutecznie u�mierza� b�l. W tej dziedzinie medycyny, a w�a�ciwie �ycia, zawsze czu� si� nieswojo. Po z g�r� dziesi�cioletniej praktyce lekarskiej wci�� jeszcze nie potrafi� rozstrzygn�� kwestii, czy w og�le ma prawo ok�amywa� pacjenta. Niekiedy to robi�. Ale tej nocy nie m�g�. � Prosz� pani, atak by� ostry � powiedzia�. � Robimy 32 wszystko, co w naszej mocy. Obecnie rokowania nie s� dobre. Pr�bowa�em si� dodzwoni� do Karen. Nie ma jej w domu. Licz�, �e odezwie si� troch� p�niej, mo�e jutro. Rozumie pani? � Rozumiem... prosz�... klucz... wszystko... to jest wszystko... prosz�... Karen... musz� odda� klucz Karen... wszystko... nikomu innemu... prosz� odda� go Karen... � Jaki klucz, prosz� pani? Gdzie jest klucz? Wymawia�a s�owa z coraz wi�kszym trudem i coraz ciszej, tote� Luk� musia� przy�o�y� ucho do jej ust. � Plaster... plaster na mojej r�ce. Pr�dko oderwa� plaster i pod nim, na wewn�trznej stronie nadgarstka, znalaz� klucz z br�zu. W�o�y� go do kieszeni, plaster wyrzuci� do �mieci. Kiedy zn�w odwr�ci� si� do pacjentki, oczy mia�a zamkni�te, oddech powolny i p�ytki. � Evelyn... s�yszysz mnie, Evelyn? � M�wi� jej niemal do ucha, trzymaj�c j� za praw� r�k�. � Evelyn, je�li mnie s�yszysz, prosz�, u�ci�nij moj� r�k�. � Wci�� oddycha�a powoli, lecz nie reagowa�a. Luk� spojrza� na zegar nad drzwiami. By�a 22.15. Janet pi�a kaw� przy stoliku piel�gniarek. Obok, przed pustym krzes�em, sta�a fili�anka dla Luk�'a, z czarn� kaw� i niewielk� ilo�ci� cukru. Luk� usiad� i wpatrzy� si� w wystyg�y ju� p�yn, jakby z niego chcia� wyczyta� odpowied�. Droga Mamo i Tato, Po tych dw�ch latach, kiedy mog�em dzwoni� albo wpada� do Was, jako� dziwnie jest pisa� a� z Maryland. Wczoraj profesor filozofii zatrzyma� mnie po wyk�adzie, aby zapyta�, czy ten doktor Lewis Corey, w�a�nie mianowany dyrektorem Krajowego Instytutu Zdrowia, to m�j ojciec. Najpierw o ma�o go nie poprawi�em i nie powiedzia�em, �e m�j ojciec jest dziekanem w szkole medycznej! Bo�e, tak wiele dokona�e�. 33 Tutaj idzie mi do�� dobrze. Ko�cowe egzaminy za tydzie�, jedyny, do kt�rego naprawd� wkuwam, to fizyka. Jest gorsza ni� kiedy� francuski! Mam dla Was z�� i dobr� wiadomo��. Najpierw ta z�a. Nie przyjad� w lecie. Projekt, w kt�rym uczestnicz� w tutejszym o�rodku m�odzie�owym, naprawd� rusza i obiecali p�aci� mi pensj�, je�li b�d� dalej pracowa� z dzieciakami w czasie wakacji. Wiem, jak bardzo chcieli�cie mie� Elizabeth i mnie w domu, ale przynajmniej ona b�dzie z Wami. Teraz dobra nowina. Zaczynam ca�kiem povm�nie my�le� o studiach medycznych i postanowi�em zrobi� przynajmniej kurs wst�pny. To znaczy, je�li zdam fizyk�! Widz�c bied� i choroby dzieciak�w w podupad�ej cz�ci �r�dmie�cia, postanowi�em, �e spr�buj� co� w tej sprawie zrobi�. Od podj�cia teraz ostatecznej decyzji powstrzymuje mnie w pierwszym rz�dzie my�l o tym, �e b�d� do mnie przyk�ada� miar� niewiarygodnych osi�gni�� mojego ojca. Jeden doktor Lewis T. Corey na �wiecie to prawie a� za du�o... co, na lito��, zrobiliby z dwoma! No, musz� si� uczy�. Przy okazji informuj�, �e chodz� z ca�kiem niezwyk�� kobiet�, Sar�Rosen. Mam nadziej�, �e kiedy�j�poznacie. Uca�owania dla Was i dla Elizabeth Luk� Po sprawdzeniu, jak si� czuje Evelyn Samuels, Janet wr�ci�a do dy�urki piel�gniarek. � Bez wi�kszych zmian � powiedzia�a. � Ci�nienie w dalszym ci�gu 100 na 60. Prawa �renica mniej wi�cej taka sama, lewa jednak wydaje si� teraz szersza. Co s�dzisz? � Nie wiem. Gdyby do rana nic si� nie zmieni�o, my�la�em o wys�aniu jej na neurochirurgi� w Bostonie. Ale chyba nie b�dziemy mieli k�opotu z podejmowaniem tej decyzji. 34 � Czy wpad�e� na to, o jakim kluczu m�wi�a? � Tak, mam go. � Co? � W�a�nie ten klucz mia�a przylepiony plastrem do r�ki. � Klucz do czego? � Nie mam poj�cia. � Niesamowite! Chcesz powiedzie�, �e przez ca�y czas nosi�a klucz pod plastrem? � Tak s�dz�. � Zagadkowe! Co zamierzasz z nim zrobi�? � Chyba oddam go jej c�rce. Janet na chwil� odwr�ci�a oczy od Luk�'a i spojrza�a na zegar �cienny. Machinalnie odgarn�a z czo�a kosmyk br�zowych w�os�w, opar�a �okie� na ladzie, a g�ow� na r�ce. � Wychodz� za pi�tna�cie minut, Luk�. Jed� ze mn�. Zrobi� ci jaki� obiad i... Przerwa� jej z nut� irytacji w g�osie. � Janet, ju� to przerabiali�my ostatnim razem. Po prostu nie mog�. � Nic si� nie musi sta�. Zwyczajny mi�y obiadek. � Do diab�a, Janet, prosz�, nie traktuj mnie jak g�upka. Podni�s� g�os na tyle, �e jedna z piel�gniarek w drugim ko�cu oddzia�u oderwa�a wzrok od pracy. Janet m�wi�a szeptem: � Pos�uchaj, Luk�, nie chcia�am ci� zirytowa�. Ale ka�demu potrzebny jest kto� bliski, a ja nie chc�, �eby� my�la�, �e si� czego� po tobie spodziewam. Na pewno we w�a�ciwym czasie wszystko ci si� jako� u�o�y. W jego tonie by�o teraz wi�cej zm�czenia ni� irytacji. Odpowiedzia� ju� na stoj�co. � Pos�uchaj, doceniam twoje zaproszenie. Naprawd�. Mo�e nast�pnym razem. Tak czy owak, zamierzam jeszcze tu zosta� i zobaczy�, co b�d� m�g� zrobi� dla Evelyn. Z tymi s�owami odwr�ci� si� i poszed� do sali numer 6. Janet 35 patrzy�a za nim, dop�ki nie znik� jej z oczu, po czym skierowa�a si� do �wietlicy na ty�ach oddzia�u, aby przy wyj�ciu podpisa� list�. Kto to b�dzie, Luk�? � zastanawia�a si� w duchu. � Nie ty, dziecino, to pewne � odpowiedzia�a sobie na g�os. � Nie ty. Evelyn Samuels odesz�a cicho. O 1.30 Joan Porter, pe�ni�ca nocny dy�ur, obudzi�a Luk�'a, kt�ry zapad� w lekki sen na ma�ej kanapce w �wietlicy. � Panie doktorze, od dwudziestu minut nie mog� wyczu� pulsu u pani Samuels. Kiedy Luk� wstawa�, przeszy� go ostry b�l w plecach, spowodowany tkwi�cym g��boko kawa�kiem metalu. Joan Porter, fachowa, cho� niezbyt rozgarni�ta starsza piel�gniarka, zareagowa�a po matczynemu. � �le si� pan czuje? Czy co� poda�? � Nie, nic mi nie jest � odpar�. � Ta kanapka nie poprawia postawy. Mo�e jednak poprosz� o dwie aspiryny. �ykn� je, ale najpierw zajrz� do sali. Od drzwi popatrzy� na Evelyn Samuels. Le�a�a z zamkni�tymi oczami, nieruchomo, tylko co pi�tna�cie sekund jej pier� unosi�a si� w p�ytkim oddechu. Luk� usiad� przy chorej, uj�� jej d�o� obiema r�kami i opar� na nich czo�o. Po dw�ch minutach przesta�a oddycha�. Jeszcze par� minut siedzia� na sali, a nast�pnie wolno wr�ci� do Joan Porter. �ykn�� dwie aspiryny, kt�re mu poda�a. � W jakim wieku s� pani dzieci? � zapyta� markotnie. � Jedno jest w college'u, June ma szesna�cie lat, a najm�odsze prawie dziesi��. � Czy kt�re� z nich chce zosta� lekarzem? � Steven, ten w college'u. Ci�gle o tym m�wi. Dlaczego pan pyta? � Ze zwyk�ej ciekawo�ci � odpar� Luk�. � Niech pani 36 powie Stevenowi, �e zapraszam go do mojego gabinetu, jak tylko przyjedzie do domu. � Bardzo pan jest mi�y, panie doktorze. Dzi�kuj�. Na pewno b�dzie zachwycony. Och, panie doktorze? Przykro mi z powodu pani Samuels. � Taak. � Kiwn�� g�ow�. � Mnie chyba te�. Pocz�apa� do telefonu, aby zadzwoni� do Nowego Jorku. Wsp�lokatorce Karen Samuels powiedzia�, �e cia�o pani Samuels pozostanie w szpitalu, dop�ki Karen nie za�atwi formalno�ci. Zastanawia� si�, czy nie wspomnie� o kluczu, ale w ostatniej chwili si� rozmy�li�. Nast�pnie zadzwoni� do miejscowego lekarza s�dowego, kt�ry zgodzi� si� z rana zobaczy� cia�o i wystawi� akt zgonu. Po podzi�kowaniach i po�egnaniu nocnej zmiany pojecha� si� przespa�. Za pi�� i p� godziny mia� wr�ci� na poranny obch�d i przyst�pi� do ca�odziennej pracy. Pi�tna�cie minut wcze�niej ni� radio z budzikiem wyrwa�o go ze snu kilka g�o�nych grzmot�w. Przewr�ci� si� na drugi bok i popatrzy� przez okno na �cian� deszczu, znoszonego przez wiatr znad Green Lak� w stron� domu o spadzistym, si�gaj�cym niemal do ziemi dachu, gdzie od trzech lat mieszka�. Spa� w wi�kszej z dw�ch sypialni na poddaszu nad salonikiem i jadalni�, kt�re tworzy�y liter� L. Okno na wprost ��ka wychodzi�o na wsch�d, dzi�ki czemu m�g� ogl�da� malownicze wschody s�o�ca nad jeziorem. Tego pi�tkowego rana jednak wsch�d wcale nie by� malowniczy. Rytmiczny �omot ulewy nieuchronnie wprawia� Luk�'a w cie-Pfy, pogodny nastr�j. Znalaz� w radiu muzyk� kameraln�. Haydn, pomy�la�. Ogoli� si� i podda� ci�kiej pr�bie skompletowania stroju. Sara zawsze mu dokucza�a, �e dobiera paski do kratek i gryz�ce si� kolory. Metod� pr�b i b��d�w opracowa� bezpieczny system, kt�ry polega� na wieszaniu stroj�w w r�- 37 nych odcieniach br�zu z jednej strony szafy, a w odcieniach niebieskich z drugiej. Przypadkowa czerwona koszula albo zielony sweter nieodmiennie trafia�y do szafy w holu, sk�d wyci�ga� je rzadko, je�li w og�le to robi�. Widz�c potoki deszczu za oknem, Luk� u�miechn�� si� i dokona� dramatycznego wyboru rzeczy niebieskich. Ju� ubrany, podni�s� zmi�te spodnie, kt�re mia� na sobie poprzedniego dnia, i wysypa� na ��ko zawarto�� kieszeni: dwa szpitalne pi�ra, portfel, bilon, trzy r�owe kartki z wiadomo�ci�, �e kto� dzwoni�, i stary za�niedzia�y klucz. Dopiero po up�ywie p� minuty przypomnia� sobie przebieg wczorajszych wydarze� i wzi�� do r�ki klucz. � Pewnie klucz do Samuelsowskich Klejnot�w Rodzinnych � powiedzia� na g�os, cho� r�wnocze�nie zauwa�y�, �e pasuje on raczej do drzwi ni� do kasy pancernej. Podrzuca� go w g�r�, pr�bowa� z�apa� za swoimi plecami, a tymczasem zastanawia� si�, gdzie m�g�by schowa� to co�, co jego nieszcz�sna pacjentka nazwa�a �wszystkim". Ju� mia� po�o�y� klucz w tekowym puzderku na komodzie, kiedy w szafie na p�ce, pod kilkoma innymi grami, spostrzeg� kraw�d� sk�adanej jak pude�ko szachownicy. Ukradkowo zerkn�� przez rami�, otworzy� szachownic�, w�o�y� klucz mi�dzy figury i odstawi� pude�ko na p�k�. W nieprzemakalnym p�aszczu z kapturem wyruszy� do szpitala. Tego popo�udnia Janet Dibbs sp�ni�a si� do pracy o ca�e godziny. Utkn�a w swoim camaro na zalanym odcinku drogi. Susan Carmichael pobieg�a j� przywita�. � Nic ci nie jest? Nikt z nas nie pami�ta, kiedy ostatni raz tak si� sp�ni�a�. Dzwon