15890

Szczegóły
Tytuł 15890
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15890 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15890 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15890 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Hanna Kowalewska - poetka i prozatorka, autorka dramat�w i s�uchowisk. Uko�czy�a filologi� polsk� na UMCS w Lublinie i studium scenariuszowe w PWSFTViT w �odzi. Jej powie�� Tego lata, w Zawrociu zdoby�a pierwsz� nagrod� w konkursie na powie�� polsk� organizowanym przez Zysk i S-ka Wydawnictwo oraz ��wiat Ksi��ki", staj�c si� bestsellerem 1998 roku. Przet�umaczona na j�zyk niemiecki, odnios�a sukces tak�e na tamtejszym rynku. W 2001 roku ukaza�a si� kontynuacja Kowalewska wyda�a r�wnie� tomiki wierszy Winoro�linno�� (1988) i Anna t�umaczy �wiat (1990), zbi�r opowiada� Kapelusz z zielonymi jaszczurkami (1995) oraz powie�� dla m�odzie�y Letnia akademia uczu� (2000). Ostatnia powie�� - Julita i hu�tawki zosta�a uznana za ksi��k� roku 2003 przez �Magazyn Literacki - Ksi��ki". MASKA ARLEKINA Hanna Kowalewska MASKA ARLEKINA ZYSK I S-KA WYDAWNICTWO Copyright � by Hanna Kowalewska, 2006 Ali rights reserved Redakcja Jan Grzegorczyk Projekt graficzny ok�adki Agnieszka Herman Opracowanie graficzne i techniczne Przemys�aw Kida Wydanie I ISBN 83-7506-047-X ISBN 978-83-7506-047-; Zysk i S-ka Wydawnictwo ul. Wielka 10, 61-774 Pozna� tel. (0 61) 853 27 51, 853 27 67, fax 852 63 26 Dzia� handlowy, tel./fax (0 61) 855 06 90 [email protected] www.zysk.com.pl I. GARBUS 1 Tym razem, babko, zacz�o si� mniej efektownie ni� zesz�ego lata czy cho�by na jesieni. �adnych niespodziewanych spadk�w. �adnych guzik�w ze sn�w. �adnych list�w z za�wiat�w. Telefon � i to z pretensjami! Pi�� minut rozmowy i od razu by�am w �rodku minionego, cho� jeszcze nie do ko�ca zdawa�am sobie z tego spraw�. Przesz�o��, zdawa�oby si� ju� spenetrowana do ostatniej tajemnicy, ods�oni�a jeszcze jedn� kotar�, ci�k� i poszarza��. Nie mia�am ochoty za ni� zagl�da�. Sama przecie� kiedy� pracowicie zaci�gn�am oba jej brzegi. A teraz kto� szarpn�� nimi, a� si� zapyli�o. Mrok i kurz � i to taki, co zbiera si� latami, alergiczny, d�awi�cy. Najpierw jednak zakrztusi�a si� nim Cecylia Just, matka Filipa, mego jednorocznego m�a, kt�ry ponad dziesi�� lat temu wyszed� przez okno na czwartym pi�trze akademika. Cia�o spad�o, a dusza pomaszerowa�a nie wiadomo gdzie, na pewno nie przed siebie, bo taka prostolinijna dusza �wira nigdy nie by�a. Gdzie�! Czasami my�la�am, �e daleko, a czasami, ze blisko, za fa�dk� powietrza, na drug� stron� dnia, a ju� na pewno na drug� stron� nocy, by by� w pobli�u moich sn�w 1 zjawia� si� w nich jak gdyby nigdy nic, z zagadkowym �miechem na twarzy, z g�ow� nie rozbit� o beton, z ca�ymi 5 r�koma i nogami. Egocentryczne my�lenie, kt�re jednak pozwala�o przetrwa� najgorsze miesi�ce i lata, bo czu�am, �e Fi-1 lip jest blisko, s�ysza�am jego wariacki �miech, rozmawia�am > z nim w my�lach. I by�o mi z tym dobrze. Filip pewnie w tym samym czasie popija� jaki� niebian-F ski absynt z takimi jak on i ju� nie pami�ta� o niczym co ziemskie. Albo zak�ada� teatr w jakim� zakamarku nieba, pr�buj�c tam przemyci� co� z piek�a, bo taki ju� by�, miesza� wszystko, nawet to, co z pozoru nie dawa�o si� pomiesza�. A mo�e zak�ada� teatr w piekle, usi�uj�c przemyci� co� niebia�skiego? Je�li oczywi�cie by� gdziekolwiek i cokolwiek robi�. By�am jednak pewna, �e by� � gdzie� na skraju za�wiat�w, w zupe�nie innych rejonach ni� ty, babko. Bo ty lubisz oddziela�, a nie ��czy�. �adna skundlona mieszanka nigdy by ci� nie zadowoli�a. I �aden skraj tak�e. Chyba �eby za�wiaty by�y tak tandetne i nudne jak kiedy� Peerel. Wtedy szuka�aby� niebia�skiego azylu podobnego do Zawrocia, kt�re podarowa�a� mi zesz�ego lata. 2 j Matka Filipa kontaktowa�a si� ze mn� rzadko. Co roku; w po�owie czerwca dzwoni�a, by mnie zaprosi� na urodziny; syna, kt�re obchodzi�a r�wnie uroczy�cie jak za jego �ycia. Tort ze �wieczkami, ulubione potrawy Filipa z dzieci�stwa � galaretki, ptysie, bita �mietana i tony innych s�odyczy w�asnego, nie najlepszego niestety wyrobu. Wpycha�a je w go�ci, a byli nimi wszyscy krewni, kt�rych uda�o jej si� w danym roku zaprosi�. Matka Filipa nigdy nie dostrzeg�a, �e jej syn dor�s�, wi�c nie brakowa�o te� konfetti, serpentyn i balon�w. No tak, nie by�o jubilata, ale to zdawa�o si� nikomu nie przeszkadza�. Czasami dzwoni�a te� po to, by mi powiedzie�, jak bardzo jest wstrz��ni�ta porz�dkami, kt�re robi�am na grobie Filipa. 6 ja by�am zwolenniczk� minimalizmu, na dobr� spraw� wystarczy�by mi tylko piasek czy trawa, a ona koniecznie chcia�a hodowa� na grobie syna ozdobne krzewy, kt�re nie tylko nie pasowa�y do skromnego obramowania, ale na pewno by nie przypad�y do gustu Filipa. Ostatnio jednak nie by�am na cmentarzu, wi�c zdziwi�am si�, s�ysz�c g�os troch� piskliwy, jak zawsze, gdy mojej te�ciowej nie mie�ci�o si� w g�owie to, co �mia�am zrobi�. __Nie powiedzia�a� mi! � rzuci�a na wst�pie i zamilk�a na chwil�, bym lepiej zda�a sobie spraw� z mego przest�pstwa i g��bi jej oburzenia. Nie mia�am poj�cia, o co chodzi, wi�c taktownie milcza�am, nie chc�c pogarsza� sytuacji. � Gdyby nie ksi�dz, dalej nie mia�abym o niczym poj�cia. � Tak... � rzuci�am przeci�gle, bo i co innego mog�abym zrobi� w tej sytuacji. � Jakie to do ciebie podobne! � kontynuowa�a z pot�piaj�cym za�piewem Mamu�ka. Tak nazywa� j� Filip, zdrobnieniem, kt�re doskonale oddawa�o jej s�odkostraszne usposobienie i jej s�odkostraszn� mi�o�� do jedynaka. � Nawet dok�adnie nie wiadomo, co to jest. Nie zgadzam si�! Ja te� mam prawo decydowa�, co ma by� na grobie mego jedynego syna. Jestem matk�. Matk�! S�yszysz?! � Owszem, ale... � To go zabierz! � przerwa�a mi. Uwielbia�a zreszt� przerywa�. � Anio�y s� proste. Proste! I pi�kne. Pi�kne! - Powtarza� te� uwielbia�a, bo si� jej wydawa�o, �e wtedy jej s�owa nabieraj� mocy. Teraz jednak m�wi�a tak dziwne rzeczy, �e i bez tego by�am wstrz��ni�ta. � I s� anielskie! A ten jest jaki� nieudany. Je�li to w og�le jest anio�. I jeszcze ten garb na plecach. I to oklapni�te, ci�gn�ce si� po ziemi skrzyd�o. Jedno! Jakby mu drugie nie uros�o. To okropne! S�yszysz? Okropne! - Dobrze si� czujesz? � spyta�am zaniepokojona nie na �arty. Czy�by mia�a przywidzenia? - Dobrze si� poczuj�, jak ta pokraka zniknie. Je�li tego me zrobisz, to sama go usun�. 7 � M�wisz o grobie Filipa? � A o czyim mam m�wi�? � Ostatnio niczego tam nie zmienia�am. Trzy tygodnie' temu zapali�am jedynie kilka �wieczek. � By�a to niepraw-da, bo wyrwa�am tak�e krzak r�y, kt�ry posadzi�a Mamu�-ka, ale wola�am to przemilcze�. Zreszt� do wyrywania by�a przyzwyczajona. � Nie by�o tam w�wczas �adnej rze�by. 1 � Wiem. Pojawi�a si� trzy dni temu, gdy by�am jeszcze 1 w sanatorium! � To nie ja. Mo�e jaki� kamieniarz pomyli� groby. Pyta-; �a� s�siad�w? � Nie k�am! Nikt nie myli si� w sprawach, kt�re kosztuj� dziesi�tki, a mo�e i setki tysi�cy. To marmurowa rze�ba! Z now� tablic�, na kt�rej jest imi� i nazwisko twego m�a, a mego syna � wylicza�a Mamu�ka. � A pod dat� �mierci zamiast napisu: �B�g tak chcia�", jest: ��pij dobrze". Mog�a� przynajmniej Boga zostawi� w spokoju! Przecie� kiedy� zgo dzi�a� si� na ten napis. Przez chwil� brakowa�o mi s��w. Dot�d mia�am nadziej�, �e Cecylii co� si� popl�ta�o. W jej wieku zdarzaj� si� takie rzeczy. Wystarczy si� zamy�li� i wej�� w inn� alejk�... � Halo! Jeste� tam? Nie do��, �e postawi�a� na grobie mego syna jakiego� pokurcza, to jeszcze milczysz?! � Mamu�ka by�a na granicy apopleksji. � Milcz�, bo jestem tak samo zszokowana jak ty. A poza; tym wiesz, �e mnie nie sta� na marmurowe rze�by. � Dosta�a� przecie� spadek po babce. Sk�d wiedzia�a? Ja jej tego nie m�wi�am. � Dom i ziemi�, nie pieni�dze. Zapo�yczy�am si�, by zap�aci� podatek spadkowy. To naprawd� nie ja. � Jak to nie ty? � upiera�a si�. � Nie spad� przecie� z nieba. To jedyne logiczne wyt�umaczenie. Tylko dlaczego garbaty i taki brzydki? By�am ju� zm�czona t� rozmow�. � Spotkajmy si� na cmentarzu. Najpierw zobacz� to dziwo, a potem p�jdziemy do ksi�dza i administratora cmentarza. Mo�e oni co� wiedz�. 8 __Wi�c to naprawd� nie ty? � po raz pierwszy w jej g�osie s�ycha� by�o odrobin� w�tpliwo�ci. � W takim razie kto? Stercza�am przy grobie Filipa i patrzy�am wstrz��ni�ta na bia�ego anio�a, kt�ry sta� u wezg�owia, tam, gdzie dotychczas by� krzy� i tablica. Rzeczywi�cie mia� tylko jedno skrzyd�o, z drugiej strony by� garb i par� pierzastych wyrostk�w, jakby z niewiadomych przyczyn skrzyd�o nie uros�o. Praw� r�k� trzyma� nowy krzy�, lew� tablic� z napisem, a skrzyd�em, du�ym, rozpostartym, troch� rzeczywi�cie uszkodzonym zdawa� si� zas�ania� gr�b od p�nocnych ch�od�w i wiatr�w. By�a to pi�kna i przejmuj�ca rze�ba i musia�a kosztowa� maj�tek. Cecylia Just patrzy�a pytaj�co na mnie, a ja na ni�. W�a�nie zbli�a� si� do nas administrator. � S�ysza�em o kradzie�ach na cmentarzu, ale �eby komu� co� przyby�o nie wiadomo sk�d?! Wida� koniec �wiata blisko, jak si� takie cuda dziej�. Mnie tam si� ten garbaty nawet podoba. Nie widz� problemu � �artowa�. Ten lekki ton oburzy� Cecyli� Just. Ale mnie si� nie podoba � rzuci�a surowo. Czeka�a przy tym na to, co powiem. Mnie te� � k�ama�am, bo to by� jedyny spos�b, by ocali� anio�a. Tylko czy naprawd� chcia�am go ocali�? By� intruzem, znakiem, �e Filip by� nie tylko m�j, bezczeln�, prawie niewyobra�aln� samowol�. Dot�d dzieli�am si� Filipem i jego grobem jedynie z jego matk�, a teraz jeszcze jedna osoba zg�asza�a do niego swoje prawa. I to w taki spos�b � rze�b� �g� i kunsztown�, postawion� bez pytania, jakby chcia-aznaczy�, �e te prawa s� nie mniejsze ni� moje, a mo�e 1 Wl?ksze, je�li sta� j� na taki dar. 9 Teraz jednak ode mnie zale�a�o, co si� z t� rze�b� stanie. | Mimo pokusy, by si� z ni� rozprawi�, a tym samym i z osob�, j kt�ra j� tu umie�ci�a, nie potrafi�am tego zrobi�. Filip zas�ugiwa� na pi�kno. Nie mog�am mu go odebra�. I � Dziwny jaki�, pokraczny � m�wi�am, cho� te s�owal z trudem przeciska�y si� przez �ci�ni�te gard�o. � Zupe�ny| koszmar. Poza tym pewnie lada moment zjawi si� w�a�ciciel. �eby tylko przy demonta�u zwr�cili stary krzy�, napis i ob| ramowanie. Mamu�ka ci�gle jeszcze nie wierzy�a, �e nie mam z tyrr wszystkim nic wsp�lnego, ale zaj�a j� wizja ewentualnych strat. � No, ale jak to tak! Kto� sobie stawia, potem kto� sobie mo�e zabra�? � napiera�a na administratora. � To trzeba natychmiast wyja�ni�. A jak mi nie zwr�c� krzy�a? To kto za to zap�aci? f � Oczywi�cie, zrobi� co w mojej mocy � zapewnia�] administrator, doskonale wiedz�cy, �e Cecylia Just nie jest ot tak� sobie przeci�tn� w�a�cicielk� grobu. By�a filarem rady parafialnej, zna�a biskupa i kto wie, kogo jeszcze. Mo�e nawet samego Pana Boga. Lepiej by�o z ni� nie zadziera�. � Ju� zacz��em poszukiwania � doda� nader uprzejmi" � C�, na razie bez rezultatu. Ta odpowied� nie zadowoli�a Cecylii Just. � Zg�osz� na policj�! Wynajm� detektywa! Wyrzuc� �mietnik! � odgra�a�a si� gromkim g�osem. � Wszystko w swoim czasie � pr�bowa� j� uspokaja� administrator. � Najpierw trzeba rozejrze� si� po rodzinie. Panie nie postawi�y rze�by, ale przecie� m�g� to zrobi� kto� inny, jaka� ciotka, kt�ra si� nagle wzbogaci�a, kuzyn, bardi * przywi�zany do siostrze�ca, przyjaciel, kto�, kogo dr�czy p( czucie winy. Wszystko mo�liwe. Cecylia Just nagle zblad�a. � Leon! Mo�e to Leon... � szepn�a i a� przysiad�a na stoj�cej obok kamiennej �aweczce. 10 No tak, decyduj�c si� na chocia�by kr�tkie spotkanie z Mamu�k�, trzeba si� by�o liczy� z mo�liwo�ci� wkroczenia w obszar cudownych zdarze�, nies�ychanych opowie�ci i metafizyki. W jej �wiecie granica mi�dzy zwyk�ym a niezwyk�ym by�a bardzo p�ynna. To by� w�a�nie taki moment. Matka Filipa rozejrza�a si� niespokojnie wok� siebie i mimo i� jej wzrok wy�uska� tylko dwie starsze panie porz�dkuj�ce groby, nabra�a pewno�ci, �e gdzie� tam, w g��bi cmentarza jest jej zaginiony dawno temu m�� i mo�e przygl�da si� jej przez lornetk�, by zobaczy�, jak� ona ma w tej chwili min�. Poprawi�a sobie nawet w�osy i usi�owa�a zapanowa� nad panik� maluj�c� si� na twarzy, ale nic z tego nie wychodzi�o. Nie zamierza�am jej wyprowadza� z b��du. Zreszt� Cecylia Just nie nale�a�a do os�b, kt�re potrzebowa�y prawdy. Nawet je�li, to wola�y w�asn� prawd�, z t� obiektywn� zwykle maj�c� niewiele wsp�lnego. � Zazdroszcz� Mamu�ce � mawia� Filip. � Ona si� tak skutecznie �udzi. Czemu musia�em odziedziczy� charakter po ojcu, a nie po niej. Z�udzenia s� tak cudownie koj�ce! Wnikliwy umys� �wira rzeczywi�cie nie by� podatny na z�udzenia. Mo�na go by�o wy��czy� jedynie za pomoc� sztucznych spowalniaczy. Filip zwykle wybiera� w�dk�. Pierwszy kieliszek przyt�umia� nadmiern� spostrzegawczo��, drugi blokowa� zbyt czu�e uszy, trzeci uspokaja� powonienie, przy czwartym zmys�y Filipa przypomina�y wra�liwo�ci� zmys�y wi�kszo�ci ludzi, ale nawet pi�ty kieliszek nie radzi� sobie z nadmiarem my�li. Leon Just by� mo�e mia� te same problemy. Kiedy� by� znanym aktorem, kt�ry pono� wycofa� si� z pracy zawodowej w stanie wojennym, a po kilkunastu miesi�cach znikn��. Niewiele o tym wiedzia�am � w dodatku nic pewnego. Zresz-y ^ �yciu Filipa i jego bliskich pewniki nie obowi�zywa�y, na�am przynajmniej trzy wersje tamtych wydarze�. Cecylia Just twierdzi�a, �e to W�adza zmusi�a do odej�cia 11 �-.W^^^msmmmm^^T^ z teatrujej m�a, kt�ry nigdy nie ukrywa�, co o W�adzy my-| �li. Pono� potem ta sama W�adza tyle razy go nachodzi�a i prze�ladowa�a na r�ne sposoby, a� w ko�cu nie wytrzyma� i zrobi� co� przeciwko. By nikogo nie nara�a�, nie powiedzia� o tym ani rodzinie, ani przyjacio�om. Ale W�adza wiedzia�a! Dopad�a go i zamkn�a gdzie� na zawsze albo wyrzuci�a z kraju. Mo�e nawet zamordowa�a jak ksi�dza Po-pie�uszk�. Cecylia Just nie widzia�a w takic�i por�wnaniach niczego niestosownego. �e nic nie wskazywa�o na opozycyjn� dzia�alno�� m�a? To oczywiste � przecie� musia� si� z ni� kry�. �e kry� si� tak dobrze, to �wiadczy�o jedynie| o jego konspiracyjnym i aktorskim kunszcie. Cecylia wierzy�a tak�e, �e Leon kiedy� wr�ci. Nie przekon3nva�y j� t�umaczenia, �e czasy si� zmieni�y i wszyscy polityczni wi�niowie ju� dawno s� w domach. No bo pod�o�� ludzka nie ma granic. A je�li jej Leona specjalnie zakwalifikowali do pospolitych kryminalist�w? Ju� oni mieli swoje metody, by politycznego zmieni� w bandziora. Albo wariata. Ale duszy; nie mogli przecie� zmieni�! Nie wiedzia�am tylko, czemu teraz rozgl�da si� z takim strachem. Czy tak wita si� bohatera? Wersja Filipa by�a zupe�nie inna, cho� r�wnie nieprawdopodobna. Leon Just by� wed�ug niej genialnym aktorem, kt�ry � nigdy nie przestawa� gra�, tak�e i w domu. I zawsze gra� r�w- | nie dobrze. Rola m�a Cecylii Just i ojca Filipa musia�a mu si� jednak w kt�rym� momencie mocno znudzi�. Podobnie jak rola znanego i podziwianego aktora. W tajemnicy przed wszystkimi zacz�� obmy�la� i �wiczy� jeszcze jedn� rol�. � Najtrudniej jest zagra� zwyk�ego cz�owieka � twierdzi� Filip, przytulaj�c si� do mnie w zimnym pokoju w akademiku � ale ojcu uda�o si� to znakomicie, tak bardzo, �e rozp�yn�� si� w szarym zm�czonym t�umie. To by�a kreacja jego �ycia. Tak d�ugo j� gra�, chodz�c po ulicach, �e w ko�cu sta� si� nim, tym wymy�lonym cz�owiekiem i nie by�o ju� po co wraca� do poprzedniego �ycia, w kt�rym wszyscy czekali na geniusza sceny i opozycjonist�. A mo�e zasmakowa� 12 w szaro�ci? Mo�e si� do niej przyzwyczai�? Mo�e si� za ni� schowa� i dalej chowa? Mo�e bawi go, gdy przechodzi blisko, a my nie dostrzegamy, �e to on? Jakkolwiek by�o, Leon Just wyszed� gdzie� w pierwszej po�owie lat osiemdziesi�tych z domu i nigdy nie wr�ci�. Jedna z kuzynek Filipa, lepiej ode mnie znaj�ca wszystkie babki i ciotki, kt�re razem z Justami zamieszkiwa�y dom na Zaciszu, twierdzi�a, �e Leonowi Justowi grozi�o wylanie z pracy za nadu�ywanie alkoholu. � Wujka Justa, podobnie jak Filipa, ci�gn�o do latania. Mo�e pow�drowa� wraz z buteleczk� na jaki� most, a potem pofrun�� w d�. Ale mam te� drug� wersj� � za�mia�a si�. � Gdyby� lepiej pozna�a te wszystkie wied�my, zamieszkuj�ce ich dom, to by� wiedzia�a, o czym my�l�. On je utrzymywa� ze swojej pensji i cha�turzenia. Nie zdziwi�abym si�, gdyby go same ukatrupi�y po to, by dostawa� po nim rent�. M�wi� ci, one by�y do tego zdolne! Na pewno nie zrobi�a tego Cecylia, skoro teraz rozgl�da�a si� z takim niepokojem. Ja te� rozejrza�am si� instynktownie, ale szuka�am wzrokiem kogo� innego. Wprawdzie nie mo�na by�o wykluczy�, ze to Leon Just, o ile jeszcze �y�, ozdobi� gr�b �wira garbatym anio�em, ale by�am niemal pewna, �e zrobi� to kto� mny kto�, kto dwa tygodnie temu przys�a� mi poczt�wk� z upozowanym teatralnie Arlekinem i bzdurnym pytaniem na odwrocie, zapisanym nier�wno i niewyra�nie: �Czy mnie jeszcze pami�tasz?" Po��k�a kartka z zagranicznym znacz-^lem 1 stemplem. Bez adresu zwrotnego. To zreszt� by�o bez naczenia i tak wiedzia�am, kto j� wys�a�. Nie by�o natomiast ^ e, kogo mia�am pami�ta�? Filipa, kt�rego zapewne sym- izowa� Arlekin, czy pytaj�c�? Mo�e oboje? 13 Gdybym mia�a jakiekolwiek w�tpliwo�ci, co do nadaw-czyni, rozwia�aby je druga poczt�wka, kt�ra przysz�a par�j dni p�niej. Znowu Arlekin, z r� przy ustach, melancholijnie zamy�lony, i dwie aktoreczki, ca�e w koronkach, jeds na s�odko u�miechni�ta, wdzi�cz�ca si� do Arlekina, drugi oddalona i nad�sana. Napis z ty�u r�wnie pretensjonalny je przedtem: �On nie kocha� nigdy �adnej z nas". Kolejny cj tat z popularnej w naszym dzieci�stwie piosenki. Ani s�owJ od siebie. Obrazki na kartkach te� lukrowane i bliskie kiczu Tym to by�o, babko, dziwniejsze, �e nigdy bym o sk�onno�� do kiczu nie podejrzewa�a ich nadawczynii. A jednak wygrzeba�a te dwie poczt�wki gdzie� na pchlim targu w Berlinie i, ku memu zdumieniu, przys�a�a jedn� po drugiej. Widocznie to mia�a by� taka niecodzienna zapowied� czego� zupe�nie przeciwnego � prawdziwego dzie�a sztuki, bo tym by� w�a�nie garbaty anio�! Jakby chcia�a, by zaskoczenie by�o przez to wi�ksze i bole�niejsze. A mo�e za surowo j� ocenia�am? Mo�e chcia�a mnie tymi kartkami ostrzec? By�y tak do niej niepodobne, �e powinnam by�a wiedzie�, �e co� si� za nimi kryje, przygotowa� si� jako� psychicznie. Ja jednak by�am zaj�ta czym innym � studiowaniem symptom�w choroby. Pawe�! A jak�e. Jak niewiele wystarczy, by zachorowa� na mi�o�� �jeden deszczowy poca�unek, kilka rozm�w o niczym, koncert fortepianowy, par� przytule� na powitanie i po�egnanie, obecno�� i nieobecno��. Nic wielkiego. I nagle nie ma na to rady. T�sknota rozlewa si� w �rodku jak infekcja, atakuje w zastraszaj�cym tempie ka�d� cz�stk� cia�a i duszy � niespodziewana, bolesna, domagaj�ca si� jedynego skutecznego leku, czyli dotyku kochanej osoby. Ja niestety nie mog�am go zastosowa�. Pawe� zosta� w Zawrociu, a ja by�am w Warszawie. Wiesz jednak, babko, �e to by�a najmniejsza z przeszk�d. Nie powinnam nawet my�le� o przytuleniach Paw�a. By� przecie� moim ciotecznym bratem! To nie by�y zreszt� moje jedyne problemy. Tak czy owak, u w^�am poczt�wki nieuwa�nie i wrzuci�am do szuflady. Trzeeapiony prolog. Tak bywa. Zwykle nie zauwa�amy Ztkn za to koniec jawi nam si� z ca�� okrutn� jaskrawo- La Gdy si� ma do czynienia z kim� takim jak nadawczym kartek z Arlekinem, lepiej nie przegapia� niczego. 14 II. DMUCHAWCE Pora dmuchawc�w, babko, druga po�owa maja, tydzie� po spotkaniu z Cecyli� Just i anio�em na warszawskim cmentarzu. Potem opowiem ci dok�adniej, co by�o dalej. Na razie to nieistotne. Jestem w Zawrociu i patrz� przez otwarte drzwi werandy na nie skoszon� ��k�. Zimny wiatr odrywa ziarenka od puszystych kul i spycha je ku mnie, jakby chcia� pokaza�, jak bardzo wszystko wok� mnie jest kruche i zmienne. Wiem to i bez niego. Ostatnie dni i tygodnie przypomnia�y mi o tym bez znieczulenia. Pawe�... No tak. Tu, w Zawrociu, mog� my�le� tylko o nim. Nie ma go przy mnie. Ani nigdzie w pobli�u. Zawrocie, przesta�o by� jego azylem, s�oneczn� kryj�wk�, w kt�rej mieszka� z fortepianem i z tob�, oddzielon� od niego zaledwie paskiem powietrza. Mo�e tak i lepiej � powtarzam nie swoje zdanie. Mo�e. Tak. I. Lepiej. Mo�e. I. Tak. Mo�e... S�owa odrywaj� si� od warg jak ziarenka, p�yn� z g��bi pokoju do drzwi werandy i ��cz� si� tu� za nimi z dmuchawco-wymi spadochronami. Szybuj� bezmy�lnie w podchmurnej przestrzeni, coraz bardziej nasi�kni�tej wilgoci�. Je�li spadnie deszcz, pora dmuchawc�w sko�czy si� bezpowrotnie. Na ��ce zostan� �yse g��wki. Ocaleje jedynie tylko kilka pucha-tych kul, kt�re postawi�am w wazonie na fortepianie. 16 Odchylasz powietrzny r�bek i patrzysz na nie, babko, z dezaprobat�. Sta�y w tym miejscu r�ne kwiaty � r�e, chryzantemy, mieczyki, lilie i delikatne frezje, bywa�y tu nawet polne bukiety przynoszone przez Maurycego, a potem przez Paw�a, ale dot�d nikt nie postawi� tu dmuchawc�w. Dzi� jeszcze s� ca�e. Ani jedno ziarenko nie �mia�o opa�� na czarn� politur�. Ale to tylko kwestia czasu. Jaki� przypadkowy przeci�g czy nieopatrzny gest przy �cieraniu kurzy i doskona�o�� kul zostanie naruszona. A� w ko�cu i tu zostan� jedynie �yse g��wki na seledynowej �ody�ce, lekko pochylone w jedn� stron� � w t�, z kt�rej �wieci�o s�o�ce. Zostanie na nich co najwy�ej kilka niedojrza�ych ziarenek i zielonkawe pejsy wok�. Przemiany � pora ��tych mleczy, pora dmuchawc�w, pora �ysych g��wek, sc�m�cych w majowe i czerwcowe wieczory, je�li oczywi�cie wcze�niej nie przejecha�a po nich kosiarka. Pawe� ju� tego w tym roku nie zobaczy. Jak to si� odby�o? Zdaje si�, �e powiedzia� matce z w�asnej woli. Inaczej nigdy by si� nie domy�li�a. Nie tego! A potem... Nie, babko, jeszcze nie jestem gotowa pisa� o Pawle. Mo�e za kwadrans czy dwa. I tak si� dowiesz. Nikomu innemu nie potrafi�abym o tym opowiedzie�, tylko tobie jednej, cho� tym razem pewnie wola�aby� o niczym nie wiedzie�, zw�aszcza o moich popl�tanych uczuciach do twego wnuka. Ale przecie� to ty zostawi�a� mi zesz�ego lata w spadku nie tylko dom i ogr�d, ale i pami�tnik z ca�� twoj� przesz�o�ci�, otwarty w dodatku na stronie, gdzie ko�czy�y si� twoje zapiski. Dalej by�y czyste kartki, a obok pi�ro, nape�nione czarnym atramentem, kt�ry nie zd��y� wyschn��. Musia�a� si� iczyc z tym, �e po nie si�gn�. I si�gn�am, ale nie po to, y zanotowa� dat� twojej �mierci i szczeg�y pogrzebu, jak 17 przypuszcza�a�, tylko po to, by ci powiedzie�, co o tobie my�l�. Wtedy to by�a przekora. Chcia�am ci� zrani� s�owem, bo nie mog�am czynem. Dzi� jest inaczej. Dobrze, babko, m�wi si� do kogo�, kto jest poza i ponad, kto z konieczno�ci musi mie� ponadczasowy dystans. Bo w�a�nie kolejny raz potrzebuj� dystansu. I zdrowego rozs�dku, kt�rego ci nigdy nie brakowa�o. I twego m�drego milczenia. I bezcielesnej, nie narzucaj�cej si� obecno�ci. No c�, przyda�oby si� w tej c�iwili te� troch� ciep�a, ale tego nie mo�esz mi da�. Si�gam wi�c po szal, kt�ry kiedy� dosta�a� od Maurycego. Otula�a� si� nim w wiosenne ranki, by wyj�� na ganek po psie miski. Wiatr te� lubi� ten szal � ciep�y i jednocze�nie lekki � ten nachalny, wiosenny wiatr, w kt�rym tyle bywa jeszcze ch�odu... Filip, m�j drugi bezcielesny towarzysz, chichocze we mnie jak zwykle w takich momentach. Owijasz w bawe�n�, dziewczyno � m�wi w dodatku, jakby nie mia� zamiaru zauwa�y� faktu, �e od jego �mierci min�o dziesi�� lat, podczas kt�rych sta�am si� dojrza�� kobiet�. � A raczej w we�n� � dodaje � bo to we�niany szal, czy� nie tak, kochanie? To prawda, owijam. Ka�dy by na moim miejscu owija�. Sama wiesz, babko, jak bardzo stara�am si� uporz�dkowa� swoje �ycie, wyja�ni�, co by�o do wyja�nienia, wyprostowa�, co by�o do wyprostowania. Wydawa�o mi si�, �e zaakcep towanie ciebie i Zawrocia, a potem odnalezienie Malinov skich, przyszywanej rodziny mego ojca, zako�czy ten pn ces. Potem mia�y by� ju� tylko banalne zapiski z �ycia teatn troch� refleksji o pogodzie, jakie� wspominki o matce, ojcz) mie czy mojej siostrze, ale niezbyt du�o, by ci� nie znudzi�. Pouk�adane �ycie Matyldy Malinowskiej-Just. Ju� bez widm z przesz�o�ci. Zwyk�e. Zanurzone w tera�niejszo�ci. Akurat! Popieprzone �ycie Matyldy Malinowskiej-Just Na to przynajmniej wygl�da. Okre�lenie niepi�kne, wiem ale zapewniam ci�, �e dobrze oddaje sytuacj�. Widmo z przesz�o�ci te� jest, cho� na razie schowane za garbatego anio�a. Ju� wiem, babko, �e si� ode mnie tak �atwo nie odczepi, �e ^^ j,j^ce � mo�e ode mnie, mo�e od siebie dawnej, mo�e oTnaszych znajomych. Nie odczepi si�, bo przesz�o�� sta�a si� jej obsesj�, a to jest, babko, nasza wsp�lna przesz�o��. A w zupehio�ci wystarczy�oby, �e nie ma tu Paw�a. Zawrocie bez niego jest przera�aj�co puste. Czuj� si� w nim gorzej, ni� wtedy, gdy wesz�am tu po raz pierwszy tu� po twojej'�mierci. Wtedy wszystko by�o obce, ale tajemnicze i poci�gaj�ce, teraz zdaje si� martwe i niepotrzebne. Ja te� czuj� si� tu zb�dna, cho� Unta, przytulaj�ca pysk do mego uda, ma zapewne inne zdanie na ten temat. No dobrze, do�� owijania. Pawe� wyjecha� do Stan�w. Na d�ugo. Mo�e nawet na bardzo d�ugo. Je�li nie na zawsze. Jak to si� odby�o? Musia� matce chyba powiedzie�. A potem zobaczy� w jej oczach to wszystko, na co powinien by� przygotowany, ale chyba nie by�. Gdybanie. Nic nie wiem. Natomiast domy�lam si�, co by�o p�niej � potok �ez i s��w, pro�by, a mo�e nawet b�agania. Kilka nerwowych dni. I namawianie bez ko�ca. By� z matk� sam na sam, bez cho�by jednego mojego dobrego s�owa, ale nie uleg�, dlatego ciotka do mnie zadzwoni�a. � On musi wyjecha�. Nie zatrzymuj go. Tylko wam si� wydaje! To nic wa�nego. Nie mo�e by� inaczej. Jest przecie� twoim ciotecznym bratem. S�yszysz! By�a� pod r�k�, gdy rozstawa� si� z Ann�. A wcze�niej jeszcze �mier� babki 1 ta historia z Zawrociem. W takich okoliczno�ciach cz�owiek czepia si� wszystkiego jak rzep psiego ogona. Ale nawet je�li jest inaczej, to co z oczu, to i z serca! B�dziecie si� p�niej z tego �mia�! Zobaczysz! Tyle bana��w naraz. A� trudno by�o uwierzy�, �e to w�a�nie twoja c�rka, babko, wyrecytowa�a je jednym tchem przez telefon. W dodatku do osoby, kt�r� kocha� jej syn � oboj�t- 19 nie, czym by�o to uczucie. Mo�e intuicja podpowiedzia�a jej, �e bana�em naj�atwiej zniszczy� mi�o��? Tak wi�c by�am wed�ug ciotici psim ogonem. A PawJ rzepem, Ict�ry przyczepi� si� do niego, bo musia� si� do czel go� przyczepi�. Taki ju� by� � niesamodzielny, przyczeplil wy � przynajmniej zdaniem jego matki. Najpierw AnnaJ a teraz ja. Kolejne psie ogony. Czy i jemu to powiedzia�a? Mo�e nie tak bmtalnie jak mnie, ale na pewno czu�a si� w obowi�zku mu to u�wiadomi�. Oczywi�cie dla jego dobra! Wszystkie kochaj�ce Paw�a kobiety zawsze wiedzia�y, co jest dla niego dobre. A ja, czemu nie wiedzia�am? � Nie musz� tam lecie� � powiedzia� przez telefon dzie� p�niej. � Wszystko zale�y od ciebie. Przyjed�. Albo ja przyjad� do Warszawy. Porozmawiamy. � Nie � zaoponowa�am stanowczo, ale zaraz doda�am wbrew postanowieniu: � W ka�dym razie nie teraz. Milcza� d�ugo, czekaj�c, �e mo�e co� jeszcze powiem. � Nie? � spyta� w ko�cu, jakby nie dos�ysza�. � Nie... W ka�dym razie nie teraz... � powt�rzy�. Potem znowu zamilk�, jakby si� zastanawia� nad prawdziwym sensem tych s��w. W ko�cu zdo�a� si� jako� opanowa�. � Dobrze. Pojad�. Ale wr�c�... � Znowu czeka� na moje s�owa. � Zawrocie zostaw pod opiek� J�wiaka. Jak znajd� czas, to si� nim zajm�. � Oczywi�cie �jego g�os by� coraz cichszy i smutniejszy. � Matylda... Nie chcia�am wiedzie�, co ma mi do powiedzenia. Ba�am si�, �e doda jakie� s�owa, z kt�rymi potem nie b�dzie wiadomo, co zrobi�. Czu�am, �e jest w tej chwili do tego zdolny. � Mo�e kt�re� z m�odych J�wiak�w zechce tam zamieszka�? Wola�abym, �eby dom nie sta� pusty. Zreszt� sama do nich zadzwoni� � m�wi�am po�piesznie. � Jeste� pewna? � spyta�. � No tak, mam numer. To w ko�cu moje sprawy. Nie ma powodu, by� ty si� nimi zajmowa�. 20 ____ Nie o to pytam. Wiesz dobrze. No wi�c? __Jak b�dzie lepiej. Chyba... � doda�am, znowu wbrew wcze�niejszemu postanowieniu. __Chyba... � powt�rzy� i w telefonie kolejny raz zapad�a dhiga cisza. � Chcia�bym, �eby� przynajmniej przysz�a na lotnisko. __Oczywi�cie � rzuci�am. � Je�li tylko b�d� mog�a. Zesp� zosta� zaproszony na go�cinne wyst�py do Moskwy i Petersburga. Mog� by� zaj�ta. � K�ama�am, wiedz�c, co b�dzie, gdy Pawe� przytuli mnie na lotnisku. Czu�am, �e nie mieliby�my si�y, by si� od siebie oderwa�. Wyobra�a�am sobie, jak ciotka Irena �apie nas za ubrania i pr�buje rozdzieli�, a niewidzialny klej nie chce pu�ci�. No tak, Pawe� te� wiedzia�, jak by si� to sko�czy�o � razem machaliby�my z tarasu ciotce, wchodz�cej do samolotu. � W ka�dym razie b�d� czeka� � powiedzia� w ko�cu, przestaj�c walczy�. Tydzie� p�niej zadzwoni� jeszcze z lotniska, tu� przed startem. Nie odebra�am telefonu. S�ucha�am tylko, jak m�wi do automatycznej sekretarki: � Halo? Matylda! To przekl�te urz�dzenie! Szkoda, �e ci� nie ma. Chcia�em ci� us�ysze�. I po�egna�... Tak jest chyba rzeczywi�cie lepiej... M�wi� o podr�y... Chc�, �eby�my oboje byli pewni... Nie wiem, kiedy wr�c�. Powinna� by�, babko, ze mnie zadowolona. Okazuje si�, �e mam prawie tak siln� wol� jak ty. Kto by si� spodziewa�. W ka�dym razie ja si� nie spodziewa�am. Nie wiem, jak to prze�y� Pawe�, ale ja nie najlepiej. A jednak by�am przekonana, �e ta podr� naprawd� mu pos�u�y. Zw�aszcza, je�li b�dzie dostatecznie dhiga. Nie �piesz si�, braciszku � m�wi�am do niego w my�lach. � Czas zrobi swoje. B�dzie do-rze. Zobaczysz! Potem b�dziemy si� �mia� z tego, co nam si� zacz�o roi�. Twoja matka ma racj�! A tam, za oceanem, b�dziesz m�g� w dodatku udowodni� jej i sobie, �e nie jeste� zwyk�ym rzepem, jak si� jej wydaje, i nie musisz szuka� �adngo psiego ogona czy czego� podobnego. W Ameryce 21 niejedno mo�e si� zdarzy�. Rozprostujesz si�, odetchniesz szerzej. Ju� by� czas najwy�szy opu�ci� Zawrocie i babk� Aleksandr�. I tak�e mnie. I wszystko inne, co ci� dot�d p�ta�o. B�dzie dobrze. Musi by� dobrze, braciszku! G�upi monolog w oknie. Niby do Paw�a, a w rzeczywisto�ci w zimn� pustk� nieba, w kt�rym znikn�� samolot. A w �rodku, gdzie� w okolicy �o��dka, dziwny gniot, nie do nazwania, rozrastaj�cy si� z minuty na minut�. Pawe� z podobnym o�owianym gniotem siedzia� wci�ni�ty w fotel i pewnie nie mia� nawet si�y, by patrze� na pod�wietlone n; r�owo i per�owo climury. B�dzie dobrze � m�wi� teraz, w Zawrociu, siedz�c na sto�ku przy fortepianie i �ciskaj�c po kolei puchate g��wki drauc�iawc�w. B�dzie dobrze. Musi by�. Wola�abym, babko, nie pisa� teraz wi�cej o Pawle. Ale trzeba sko�czy� ten temat. Tak b�dzie lepiej. Sko�czy� i nie wraca�. Przynajmniej na razie. W�a�ciwie niewiele zosta�o do dodania � tylko to, �e Pawe� ju� tu nie wr�ci. W ka�dym razie nie jako sta�y mieszkaniec i gospodarz. Gdy dzwoni� z lotniska, jeszcze o tyin j nie wiedzia�am. Teraz, po obejrzeniu Zawrocia, jestem tego j pewna. Jad�c tu, ba�am si�, �e jego rzeczy b�d� mi o nim 1 przypomina�. Myli�am si�. P�ki w pokoju, kt�ry zajmo- i wa�, s� puste. Nie zostawi� niczego, �aden nale��cy do niego ; przedmiot nie zosta� w �azience czy kuc�ini, jakby wyje�d�a� nie na par� miesi�cy, ale na zawsze. Zadba� w dodatku, by J�wiakowa usun�a wszystkie �lady jego pobytu tutaj. I tak si� sta�o � wywietrzy�a po�ciel, wci�gn�a do odkurzacza j ciemne w�osy, drobiny sk�ry i to wszystko, co odrywa si� od cz�owieka i zmienia w �mieci. Wessa�a te� rozw��czony w powietrzu zapac�i, star�a �lady palc�w z wieka fortepianu 22 i mebli, wypastowa�a pod�ogi. Zasta�am w Zawrociu jedynie chemiczn� �wie�o�� po��czon� z woni� kwitn�cego maja. Nawet Unta z trudem odnajduje w niej fantomy tak drogich jej zapach�w, kt�re z niezrozumia�ego powodu znik�y bezpowrotnie. Jest w tym co� dziwnego, babko. Jakby Pawe� chcia� mi zwr�ci� Zawrocie ostatecznie, bez cienia w�tpliwo�ci, �e jest tylko moje � dzi� i ju� na zawsze. Jakie to do niego podobne. Powinnam wiedzie�, �e tak w�a�nie post�pi. I tylko na klawiszach zosta�y �lady jego palc�w, ale przykrywa je opuszczona klapa. Dmucham na le��ce na fortepianie ziarenka i pozwalam im opa�� na klap� klawiatury. Nie zakie�kuj� tutaj, nie ma na to szans, ani d�wi�kiem, ani ro�link�, ani niczym innym. Za godzin� lub dwie, gdy znudzi mi si� ich widok na czarnej politurze, znikn� we wn�trzu odkurzacza. Historia ja�owych ziarenek, z kt�rych nic nie mo�e wyrosn��. Historia ja�owej mi�o�ci, z kt�rej nic nie mo�e si� narodzi�. III. MOTYWY 1 Cecylia Just po kilku dniach trwo�liwego czekania na Leona, kt�rego zapowiedzi� mia�o by� zjawienie si� rze�by, zacz�a pow�tpiewa� w s�uszno�� swojej koncepcji. Raz by�a obra�ona na Justa, �e zadba� tylko o syna, wystawi� mu taki drogi pomnik, a o niej, w�asnej �lubnej �onie, nie pomy�la�, drugi raz wszystko wydawa�o jej si� bzdur�, by�a nawet pewna, �e to ja podszepn�am jej imi� m�a, by w ten spos�b odsun�� podejrzenia od siebie i ocali� kamiennego �crzywul-ca. Mia�a jeszcze par� innych koncepcji, zmienia�a zdanie co kilka dni i niestety czu�a si� w obowi�zku mnie o tym informowa�. Wiedzia�am, �e najbardziej boli j� to, �e kto� odwa�y� si� postawi� rze�b� bez pytania jej o zgod�. Tego Cecylia Just nie by�a w stanie prze�y�, zw�aszcza �e uwielbia�a nie dawa� zgody. Nie! Nie! Nie! To by w�a�nie us�ysza�a osoba, chc�ca co� zmieni� na grobie Filipa, ktokolwiek by to by� � Leon, jaki� przyjaciel Filipa, autorka kartek z Arlekinem czyja. Nie! No ale tajemniczy fundator nie da� si� Mamu�ce wypowiedzie�. Rzecz nie do przebaczenia! Chodzi�a na gr�b codziennie, by sprawdzi�, czy anio� nie znikn��, i codziennie mia�a ochot� waln�� go m�otkiem gdzie� mi�dzy kamienne oczy, rozwali�, pozby� si� tej samowoli, tego jawnego lek-24 cewa�enia, kpiny z jej praw, zjej matczynej mi�o�ci, a tak�e z iej gustu czy raczej z jego braku. Pi�kno nie przem�wi�o. Nie przysz�o te� przyzwyczajenie. Czas niczego nie zaleczy�. Uraza j�trzy�a si� jak zabrudzona rana. Ciekawe, �e ani razu nie przysz�a jej na my�l prawdziwa sprawczyni udr�ki, cho� mia�a o niej tyle samo informacji co ja. Wiedzia�a, �e ma m�a rze�biarza, �e kocha�a Filipa nie mniej ni� ona sama czy ja. Tamta jednak by�a poza wszelkimi podejrzeniami � przynajmniej dla Cecylii Just. Nie wyprowadza�am jej z b��du. Cho� wielokrotnie mia�am na to ochot�. Mog�abym za jednym zamachem pozby� si� anio�a i jednocze�nie zniszczy� komityw� mi�dzy matk� Filipa a jego dawn� kochank�. Pokusa by�a naprawd� silna. Bo ja te� je�dzi�am na cmentarz i patrzy�am na rze�b� � wprawdzie nie codziennie, jak Mamu�ka, ale jednak. I ilekro� si� tam znalaz�am, mia�am nieodparte wra�enie, �e ten gr�b ju� do mnie nie nale�y. Czu�am si� tam jak intruz, kt�ry zatrzyma� si� na chwil� przy cudzej mogile i udaje, �e to jego. Stawia�am �wieczk�, usi�owa�am co� do �wira powiedzie�, ale �adne sensowne zdanie nie chcia�o mi przej�� przez gard�o. Wi�c skupia�am si� na wyskubywaniu nieistniej�cych paproch�w z ozdobnej trawki, kt�ra ros�a kiedy� w rogu mogi�y, a teraz znalaz�a si� niedaleko tablicy. By�a to jedyna ro�lina, kt�ra przetrwa�a ostatnie zmiany. Czemu Olga zostawi�a w�a�nie j�? A mo�e to nie ona? Mo�e by� to pomys� tych, kt�rzy zjej polecenia stawiali rze�b�? Tak czy owak, ocala�a jedynie ta zielona k�pka. Nawet piasek by� nowy, nie z�ocisty jak przedtem, ale niemal bia�y, w odcieniu doskonale harmonizuj�cym z barw� marmuru. anio�a o tak, to Olga! To ona podarowa�a Filipowi garbatego przynajmniej wszystko na to wskazywa�o. Dziew- 25 czyna Filipa. Najlepsza przyjaci�ka, jak� mia�. To z ni� by} najd�u�ej � ca�e cztery lata. To ona siedzia�a obok niego gdy po raz pierwszy zobaczy�am go na schodach akademika w masce Arlekina namalowanej na twarzy. I to ona odda�a mi go potem bez walki, ostrzegaj�c jedynie, �e Filip to prawdziwy �wir, kt�ry �mier� kocha du�o bardziej ni� kolejne kobiety. Tylko si� wtedy u�miechn�am, pewna, �e mnie to nie dotyczy. M�j Filip przecie� nie by� taki. Tyle by�o w nim �ycia i tyle mi�o�ci. Jaka �mier�? Jakie �wirowanie? Mo�e kiedy�, przy innych, ale nie przy mnie. Nie przy mnie! � Idiotka � mrukn�a wtedy pod nosem Olga, a potem zdusi�a irytacj� i wyg�osi�a jeszcze kilka podobnych ostrze�e� i rad, tak�e i t�, bym nie zostawia�a Filipa na zbyt d�ugo, bo on nie potrafi by� sam. S�ucha�am nieuwa�nie i nie zamierza�am z nich korzysta�. A ona nigdy ich nie powt�rzy�a. Trzyma�a si� zreszt� z daleka ode mnie i Filipa. No w�a�nie! Olga, jak� zna�am kiedy�, mimo urazy do mnie, nie postawi�aby bez pytania rze�by na grobie �wira. I nie przys�a�aby tych kiczowatych kartek z prowokacyjnymi bazgro�ami na odwrocie. W og�le by mi niczego nie przys�a�a. Tamta Olga! Ta dzisiejsza mia�a jednak najwyra�niej inne obyczaje, co potwierdzi�y wkr�tce jej telefony. Dwa razy trafia�a na a matyczn� sekretark�, za trzecim razem podnios�am s�uch k�. Spodziewa�am si� g�stych t�umacze�, Olga jednak zamierza�a za nic przeprasza�. Wprost przeciwnie. Od raiU zacz�a atak. � Nareszcie jeste�! A mo�e by�a� przez ca�y czas w domu, tylko nie mia�a� ochoty ze mn� pogada�? � pyta�a z ironi� cho� ta ironia rozp�ywa�a si� w troch� przyd�ugich pauzach. Najwyra�niej by�a pijana. � A ja nie mog�am si� doczeka�, kiedy ci w ko�cu powiem to, co powinna� wiedzie� od dawna. My�lisz, �e pojecha�a� wtedy na ob�z j�zykowy w nagrod�? Pojecha�a�, bo tak si� komu� spodoba�o. � O czym ty m�wisz? � A o tym! O �mierci �wira! O planie wykonanym w stu 26 rocentach. Koronkowa robota, co? Tylko nie udawaj, �e si� tego nie domy�la�a�. � Czego do diab�a? � �e to nie przypadek. Oni potrafili to robi�. � Jacy oni? __Oni! Zawsze s� jacy� oni. Nie wiesz o tym? No jasne, lepiej nie wiedzie�. Wygodniej. Ale teraz ju� koniec gry w �wi�t� naiwno��. Koniec! S�yszysz? � S�ysz�, �e jeste� pijana. __G�wno prawda! Nigdy nie s�yszysz tego, co najwa�niejsze. I nigdy ci� nie ma, gdy jeste� potrzebna. Taki tw�j urok. I twoje cholerne szcz�cie. Brzd�k � i w s�uchawce zapad�a cisza, a ja zosta�am sam na sam z jej szokuj�cymi zdaniami. By�y one tym bardziej zaskakuj�ce, �e to przez okno w pokoju Olgi Filip wyszed� przed dziesi�ciu laty, najpewniej po nami�tnej nocy. Zawsze twierdzi�a, �e byli wtedy tylko we dwoje, a �wir ruszy� w za�wiaty, gdy ona bra�a prysznic. A teraz bawi�a si� w rzucanie oskar�e�. By�am wtedy na obozie j�zykowym w Anglii. Olga wykorzysta�a ten fakt. Usi�owa�am sobie w tej chwili przypomnie�, jak to by�o z wyjazdem. Nie! Olga nie mia�a racji. Owszem, miejsc by�o ma�o, ale mia�am najlepsz� �redni� na roku. Moj� kandydatur� popiera� nauczyciel prowadz�cy lektorat. Co z tym wsp�lnego mieliby mie� jacy� tam Oni? I czemu mia�oby im zale�e�, �ebym wyjecha�a? �wir wprawdzie prowadzi� studencki teatr, ale wi�cej w nim by�o metafizyki ni� polityki. Nie lubi� komuch�w, to fakt, mia� z nimi na pie�ku, ale nie a� tak, by chcieli go zabi�. Chyba nie a� tak... Czemu w takim razie Olga to powiedzia�a? Czy�by zamierza�a w ten spos�b odwr�ci� moj� uwag� od rze�by? By� ze. Chcia�a, bym zastanawia�a si� nad jej paranoiczn� bajeczk�, a nie nad tym, co zrobi� z anio�em. Sprytne! Kto by o^r P�"^y^.^^*' �e sta� j� na takie rzeczy! I w dodatku ten nie ^'^^^^^^^^^^^^^^ii- Chcia�a mnie zrani� � i to g��boko, bym og a my�le� o niczym innym. I w�a�ciwie si� jej uda�o, 27 bo mimo rozgryzienia jej intencji, nie potrafi�am powstrzy. ma� z�ych emocji. Jak ona mog�a! � my�la�am. � Gdzie si� podzia� jej dawny styl? Co, do diab�a, si� z ni� sta�o? Czemu zachowuje si�, jakby nigdy nie by�a dawn�, m�dr� Olg�^ zdystansowan� i odpowiedzialn�? Co ona sobie wyobra�a! Taka pijana! Nienawidz�ca! I to po dziesi�ciu latach! To jaki� ob��d. Absurd! I Postanowi�am zadzwoni� do Leny, kt�ra zna�a Olg� d�u �ej i lepiej ni� ja. Zrelacjonowa�am wszystkie post�pki Olgi skupiaj�c si� przede wszystkim na cmentarnej samowoli Lena jednak, o dziwo, nie podziela�a mego oburzenia. � Mo�e chce ci w ten spos�b co� wa�nego powiedzie� � us�ysza�am. � Nie s�dzisz, �e to cokolwiek szokuj�cy spos�b komunikacji? � Mo�e nie umie inaczej. � Olga? Zawsze by�a wygadana! I konkretna. Nie owija�a w bawe�n�. � No w�a�nie, to zastanawiaj�ce. Tyle wiedzia�am i bez niej. � Ona nie ma prawa stawia� na grobie Filipa czegok h-wiek. Zw�aszcza bez pytania! � upiera�am si�. � Ale postawi�a. � To chore! � niemal krzycza�am. � Nie os�dzaj jej z g�ry. S�owa Leny dotkn�y mnie. � Nie rozumiem, jak mo�esz jej broni�? Lena westchn�a. � Nie broni�. Olga jest w kiepskiej formie. Ona... Zreszt� sama si� o tym wkr�tce przekonasz. Obiecaj mi, �e mimo wszystko j� wys�uchasz. Tylko o to ci� prosz�. � W�tpi�, bym mia�a tak� okazj�. 28 _ B�dziesz. Jestem tego pewna. I to chyba niedhigo. __ Lena nie rzuca�a s��w na wiatr Znaczy�o to tyle, �e Olga w ko�cu postanowi�a przyjecha� do Polski. � Pami�tasz, �e to ona by�a przy tobie, gdy po �mierci Filipa �wiat zwali� ci si� na g�ow�? � spyta�a jeszcze. To by�a prawda. Olga przez dwa tygodnie mieszka�a ze mn�, karmi�a mnie, podawa�a uspokajaj�ce leki i pilnowa�a, bym nie wysz�a przez okno jak Filip. __Pami�tam � rzuci�am niech�tnie. � To dobrze. __Dobrze? Mam j� za to ze wszystkiego rozgrzeszy�? � Nie, nie o to chodzi. � A o co? Wydu� to z siebie w ko�cu! � O to, �eby� da�a jej szans�. � Szans�? Ale na co? Nic nie rozumiem. Dlaczego tak dziwnie m�wisz? � Szans� � powt�rzy�a. Wygl�da�o na to, �e wi�cej si� od niej nie dowiem. � Dobrze. Postaram si� � mrukn�am, staraj�c si� ukry� irytacj�. � Dzi�kuj� � g�os Leny by� dziwnie powa�ny i smutny. Po�egna�y�my si� zaraz potem � obie w nie najlepszych humorach, jaw dodatku przekonana, �e Lena po raz pierwszy w �yciu jest niesprawiedliwa. Jakby liczy�a si� tylko Olga, jej problemy, kaprysy i nastroje. Wolno jej by�o be�kota� do s�uchawki, rz�dzi� si� na cudzych grobach, wysy�a� g�upie kartki, a ja mia�am si� niczemu nie dziwi�, nie protestowa� 1 w dodatku � gdyby raczy�a si� zjawi� � zmieni� si� w �yczHwego psychoanalityka, kt�ry wys�ucha, dlaczego jej odbija i to w taki spos�b. Czy Lena nie ��da�a ode mnie a wiele. Tylko �e to by�a jej pierwsza pro�ba skierowana mnie, je�li nie liczy� oczywi�cie zamierzch�ych pr�b z czas�w studenckich o zrobienie herbaty czy po�yczenie ow, gdy chcia�a zadzwoni� do swego narzeczonego. ja wiele razy korzysta�am z jej pomocy. I nie by�y to b�ahe P awy Czy mog�am jej zatem odm�wi�? IV. SZCZEGӣY 1 Napisa�am kiedy�, babko, �e nigdy bym nie zniszczy�a mi�o�ci, cho�by nie wiem co. K�ama�am. T� postanowi�am zniszczy�. Cho� mo�e raczej zmieni� � wcisn�� w dawne ramy braterstwa i przyja�ni, u�pi�, wypleni� to, co szalone i niemo�liwe. Wyjazd Paw�a nie wydawa� mi si� dostatecz-f nym �rodkiem. Podr�e, nawet najd�u�sze, maj� to do siebie, j �e kiedy� si� ko�cz�. No tak, ju� wiesz, babko, co by�o dalej. Pochwalasz cel, j ale pewnie nie podoba ci si� metoda. Czy jednak nie najwa�- j niejsza jest jej skuteczno��? Jakub w�a�ciwie si� nie zdziwi�, �e zapraszam go do siebie. Dzie� p�niej by� u mnie i sta� przy o�mie w pokoju, gdy przynios�am kieliszek z czerwonym winem. Nie patrzy� jednak na miasto, tylko na pop�kan� farb� na okiennej ramiS' Podwa�y� paznokciem za��cony fragment i oderwa� od futryny. Potem jeszcze obejrza� go od spodu, jakby tam kry�a sif jaka� odpowied� na pytanie o niszczenie rzeczy i przemijanie. Szczeg�! W spektaklu te� interesowa� go szczeg�. Pracowa� w tym samym teatrze co ja. Re�yserowa�. Lubi� godzinami dopracowywa� sceny. A ja od jakiego� czasu lubi�am patrze� z g��bi widowni, jak to robi. Pocz�tki naszej znajomo�ci by�y 30 estety mniej przyjemne. Ju� ci o tym opowiada�am, babko, � Kostku, moim dawnym kochanku, kt�ry z zemsty naopowiada� Jakubowi k�amliwych historyjek o moim wybuja�ym temperamencie i niefrasobliwym podej�ciu do seksu. Jakub gotowy by� skonsumowa� mnie ju� w chwili poznania, by przekona� si�, ile jest w tym prawdy. Tygodnie mego ch�odu zdystansowa�y go do fantazji Kostka, cho� nie na tyle, by nie marzy� o spe�nieniu si� przynajmniej cz�ci z nich. Mia� teraz do tego okazj�. Wyj�am mu spomi�dzy palc�w kawa�ek farby, po�o�y�am na parapecie i pozwoli�am, by upi� troch� wina. Potem naprowadzi�am jego palce na guziki mojej bluzki, te� bia�e, ale bez �lad�w zu�ycia, doskonale okr�g�e. � Wy�uskiwanie � powiedzia�, skupiony na przepychaniu guzik�w przez ciasne dziurki. � Zapomniane s�owo. Co� wi�cej ni� wybieranie, bo zwi�zany z tym jest trud. I niepewno��. Bo nigdy nie wiadomo, co z wy�uskiwania wyniknie... Wi�c lubi� m�wi� jak Kostek. Ale to by�o inne m�wienie. Nie mia�o za zadanie ukrywa� czy ubiera� nago��, jak to by�o w przypadku Kostka. Tego by�am pewna. Raczej bawi� si� s�owami. Teraz by� mo�e po to, �eby ozdobi� czyimo��, kt�r� tyle razy wykonywa� � rozpinanie guzik�w przy damskich bluzkach. By�o ich troch� w jego �yciu, guzik�w i bluzek, a tak�e suwak�w, haftek i zapinek. I tylko nowe s�owa broni�y go przed trywialn� powtarzalno�ci�. Lepiej to robi mi�osc, ale trudniej o ni� ni� o s�owa. Wi�c przyzwyczai� si� do m�wienia. Za to pyta� wyra�nie nie lubi�. Nie zapyta�, dlaczego teraz. I na jak dhigo. I co to ma by�. Mo�e zreszt� od Kostka wiedzia� si�, �e nie znosz� przepytywaczy, kt�rzy codziennie od nowa usi�uj� okre�li� aktualny stan zwi�zku. A mo�e ^owiedzia� si� tego od innego mego kochanka, Micha�a? Nie, bi T^h� �'^^^-' "^�' ^'^ha� nie lubi� opowiada� o swoich ko- J k K ""'^"^'^^^ � ni^^b mia� do powiedzenia. Stau^^". .^y^^ka� ^s^ystkie guziki, ale nie zdj�� bluzki, ez tylko rozpi��, podobnie jak suwak sp�dnicy. P�- 31 rozbieranie. P�nago��. D�onie ju� mog�y dotyka�, a oczy jeszcze nie mog�y si� syci�. Dozowa� sobie doznania. Wi�c i ja je sobie dozowa�am. Guziki jego koszuli by�y dla odmiany czarne. Pod spodem c�iude, blade cia�o z rzadkim zarostem. Zostawi�am je przykryte, lecz dost�pne. Kochali�my si� na parapecie, w niewygodzie i po�piec�iu Jakub mia� w oczacti b��kit zza szyby, a ja p�mrok pokoju. Potem w tym samym oknie, ju� otwartym, Jakub pali� papierosa, odwr�cony do mnie plecami, jeszcze w rozpi�tej koszuli i byle jak naci�gni�tych spodniach. Nie dopali�, zgasi� papierosa i przyszed� do mnie, na tapczan. Skupi� si� jak zwykle na szczeg�le � oczku, kt�re zgubi�o si� lewej po�czosze. Pow�drowa� najpierw palcem, a potem ustami tym a�urowym �ladem. Doszed� nim do szwu w przekr�conej sp�dnicy i jego skrajem zaw�drowa� a� do p�pka. Nie by� zbyt �adny, ale Jakub zwiedza� go j�zykiem, nie oczyma. Wyszed� godzin� p�niej. Zosta�am na tapczanie, nie do ko�ca porozpinana, a mo�e nie do ko�ca pozapinana, w pogniecionym ubraniu, ze zgubionym oczkiem i ledwie napocz�t� butelk� wina. By�a we mnie cisza. Tylko tyle mog�am powiedzie�. Mo�e jeszcze pustka, a w tej pustce cisza. Le�a�am, ws�uchuj�c si� w ni�. By� w niej zgrzyt tramwaju za oknem, gulgotanie w rurze, muzyka s�cz�ca si� z g�o�nik�w, wszystko utopione w szklistej szaro�ci. Ani dobrej, ani niedobrej. W Jakubie te� musia�o by� co� podobnego. Postanowili�my nie afiszowa� si� w teatrze z naszym zwi�zkiem, o ile tak mo�na by�o nazwa� dwie godziny sp�dzone razem w wiosenne popohidnie u mnie, potem jeszcze wiecz�r u Jakuba, trzy kr�tkie i po�pieszne rozmowy sam na sam na teatralnym korytarzu, jedn� dha�sz� w moim s�u�bo- 32 nokoju i par� telefon�w, z kt�rych zawsze wynika�o, � kt�re� z nas nie mia�o w�a�nie czasu albo nastroju. Jakub aiety by� przygotowaniami do premiery Dwojga i �mierci. Ja zreszt� te�. Jednak nie tylko dlatego ogranicza�am kontakty z Jakubem. Micha�, z kt�rym by�am zwi�zana przedtem, robi� do tej samej sztuki dekoracje. Nie chcia�am go niepotrzebnie ra- j^i^__i nie chcia�am psu� dobrej wsp�pracy mi�dzy swoim poprzednim kochankiem a obecnym. Tym bardziej, �e mia� to by� ostatni sezon Michia�a w teatrze. Zmiennik, dyrektor teatru, postanowi� si� go pozby�. Jakub zdawa� si� to rozumie�, cho� dra�ni� go nasz widok przy zielonym stoliku, w k�cie teatralnej kawiarni, gdzie po dawnemu pili�my z Micha�em kaw� i komentowali�my ostatnie post�pki Zmiemitika, a tak�e naszych wsp�lnych wrog�w � Mai Kim, Tuby czy Kostka. Jakub czasami si� do nas przysiada� pod pretekstem ustalenia z Micha�em jakich� szczeg��w dotycz�cych scenografii Dwojga i �mierci. Byli�my teraz jedynymi osobami, kt�re si� z Micha�em zadawa�y. Nasze trio irytowa�o co niekt�rych. � Ja bym na twoim miejscu nie przesiadywa�a z facetem, kt�rego pozbywa si� Zmiennik � rzuci�a kt�rego� dnia Tuba z udawan� trosk�. Ma�o ostatnio gra�a, wi�c cz�sto mo�na j� by�o spotka� w kawiarni. -- No bo je�li go wywala na zbity pysk, to ma co� do niego. A jak to co� przyklei si� tak�e i do ciebie? Wiesz, jak on lubi zmiany Nie darmo nosi to miano, iiy�oby szkoda, �eby� posz�a na zielon� trawk�. � Przynajmniej nie musia�abym codziennie patrze� na ^onosicieli � rzuci�am, by wiedzia�a, �e nie zapomnia�am, i� s�u�y wiernie Kostkowi, informuj�c go o wszystkim co dzieje si� w teatrze, a zw�aszcza, co si� u mnie. co pisa� zw�aszcza, co si� dzieje u mnie. Kostek pisa� scenariusz serialu, kt�rego akcja rozgrywa�a si� w�a�nie w teatrze. Ci�gle jeszcze jego ulubion� postaci�, wi�c donosy Tuby by�y na wag� z�ota. Lubi� nie tylko wiedzie� co porabiam, ale czasami tak�e pr�bowa� co� w moim �yciu ' ^ bardziej interesuj�co mu si� pisa�o. 33 Tuba nie przej�a si� moim sarkni�ciem. � � No c�, zrobisz jak zechcesz. Pami�taj, �e ci� ostrzega�am. Dyi-ektor ma do ciebie s�abo��, wi�c pewnie daruje c konszachty z Micha�em. Czy jednak daruje ci to Maja Kim' Wiesz, jak ona nie znosi twojego by�ego kochasia. Wyj�tko wo! Ajak nie daruje i szepnie w uszko Zmiennika, �e zamiast �lubnego prezentu chce twego wywalenia z teatru? Pomy�la�a� o tym? Mo�e jednak by�oby rozs�dniej zej�� jej teraz z oczu. Wzruszy�am ramionami. Tuba jak zwykle wszystko wj--olbrzymia�a. Nie wierzy�am, by Maja chcia�a mego odej�cia. Nie teraz, gdy dzi�ki mnie dosta�a rol� w Dwojgu i �mierci. Nie chcia�o mi si� te� wierzy�, �e rzeczywi�cie zamierza wyj�� za Zmiennika, o czym plotkowali wszyscy w kuluarach teatru. Mo�e Maja sama rozpuszcza�a takie wie�ci, by utrwali� swoj� pozycj� w teatrze przed premier� nowej sztuki? A mo�e to Kostek narobi� plotek, bo przecie� musia� znale�� nowe w�tki do swego scenariusza? Tak czy owak niespecjalnie mnie to wszystko obchodzi�o. Za to bardzo obchodzi�a mnie sztuka Dwoje i �mier�. Par� razy usi�owa�am zobaczy� pr�b�, ale mimo i� wsuwa�am si� do salki ostro�n