15883
Szczegóły |
Tytuł |
15883 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
15883 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 15883 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
15883 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jadwiga Jasny-Mazurek
Opowiadania z trzeciego pi�tra
Niby wst�p
� Mamo, czy kiedy by�a� ma�a, �y� wtedy Napoleon? - zapyta�am moj� mam� kt�rego�
dnia.
� Tak. A w wolnych chwilach, mi�dzy jedn� bitw� a drug�, koleba� mnie w ko�ysce.
Robi� to zawsze jedn� r�k�, bo drug� mia� zatkni�t� za bluz� wspania�ego munduru.
� A kt�r� r�k� ci� koleba�?
� Tego nie pami�tam, ale mo�esz sprawdzi�. Przyjrzyj si� portretowi Jego
Cesarskiej Mo�ci. T� r�k� mnie koleba�, kt�ra nie jest zatkni�ta.
� �artujesz, prawda?
5
- A ty nie? � spyta�a moja mama.
I z ni� tak jest zawsze. Gdyby inna dziewczyna zapyta�a swoj� mam�, czy kiedy
by�a ma�a, �y� Napoleon - by�by to na pewno pocz�tek d�ugiego wywodu, dlaczego
absolutnie nie mog�o tak by�. A mo�e nawet ta inna mama wpad�aby w z�o��, �e jej
c�rka uwa�a j� za a� tak star�. Albo jeszcze ta inna mama kaza�aby swojej c�rce
przeczyta� o Napoleonie wszystko, co si� tylko da.
I wszystko to nie by�oby najweselsze.
A u nas w domu jest zupe�nie inaczej.
O czym �piewaj� stonogi
- Od dzisiaj przez ca�y tydzie� b�dziemy si� bawi� w traper�w � powiedzia�a mama
przy �niadaniu.
- Nie b�d� chodzi� do szko�y?! - ucieszy� si� m�j brat.
- Traperzy przez ca�e �ycie w�druj�, wi�c i my b�dziemy chodzi� wsz�dzie tam,
gdzie trzeba.
- Czy�by zepsu� si� samoch�d? - zaniepokoi� si� tata.
- To te� mo�e si� zdarzy� - powiedzia�a mama. Nie wytrzyma�am i zapyta�am:
- Co si� sta�o?
- Ja ju� wszystko rozumiem - powiedzia� szybko tata. - Mamie rozesz�y si�
pieni�dze i czekaj� nas ci�kie czasy. B�dziemy sami zdobywa� po�ywienie,
nara�aj�c przy tym swoje �ycie.
- Tato, my dwaj b�dziemy polowa�! Na dzikie zwierz�ta! I codziennie wyprawimy
si� do lasu - zapali� si� m�j brat.
6
Mama pokiwa�a g�ow�.
- Proponuj� wam wspania�� zabaw� na ca�y tydzie�, a wy podejrzewacie mnie o
najgorsze.
Wtedy ja zapyta�am najgrzeczniej, jak potrafi�am:
- Powiedz, mamo, dlaczego b�dziemy si� bawi� w traper�w? Czy nie lepiej w Indian
albo w chowanego?
- Mo�e by� w Indian. Z zabaw� w chowanego nasze najbli�sze �ycie nie b�dzie
mia�o nic wsp�lnego, a je�li ju� - to nie my b�dziemy si� chowali - powiedzia�a
tajemniczo mama.
-A kto b�dzie si� chowa�? - m�j brat by� dociekliwy.
- Nie kto, a co. Powiem kr�tko: przez najbli�szy tydzie� nie b�dzie ciep�ej wody
- oznajmi�a mama, a my j�kn�li�my straszliwie. Bardzo nie lubimy nie mie� w
kranie ciep�ej wody i na wie�� o tym nieszcz�ciu odechcia�o si� nam wszystkiego,
a szczeg�lnie takich zabaw.
- Nie chc� by� traperem ani Indianinem! Chc� mie� ciep�� wod� - protestowa� m�j
brat.
- Co ci szkodzi � mrukn�� tata. � Traper nigdy si� nie myje.
Mama spojrza�a i na tat�, i na mojego brata. Zrozumia�am, �e to ja musz�
uratowa� sytuacj�. Powiedzia�am wi�c:
- Biedni s� traperzy, skoro maj� do mycia tylko zimn� wod�. � A wieczorem, po
kolacji, pr�bowa�am nam�wi� mam�, �eby jednak nagrza� sobie wody do mycia.
- Zrobimy pr�b� � zaproponowa�a mama. � Je�li uda nam si� umy� obie nogi w
zimnej wodzie, uznamy, �e ciep�a jest nam niepotrzebna.
7
- Dobrze. Ale zacznijmy od jednej - upiera�am si�. Kiedy wk�ada�am lew� nog� do
miski pe�nej zimnej
wody, mama zacz�a �piewa� piosenk�:
- Jedna noga, druga noga, trzecia noga...
- Co ty tam nucisz, mamo?
- To jest piosenka stonogi. Czy�bym ci nigdy nie opowiada�a, �e stonogi przy
myciu n�g �piewaj� sobie w�a�nie t� piosenk�?!
- Nigdy mi tego nie m�wi�a� - powiedzia�am, zanurzaj�c drug� nog� w zimnej
wodzie.
- To jasne. �piewaj� j� po to, by nie pomin�� przy myciu �adnej nogi. A to mo�e
si� �atwo zdarzy�, kiedy ma si� sto n�g, czy� nie?
-Nie, mamo. One �piewaj� t� piosenk� dlatego, �e myj� nogi w zimnej wodzie.
- Mo�liwe. Nigdy dot�d nie przysz�o mi to do g�owy � powiedzia�a bardzo powa�nie
mama, podaj�c mi r�cznik.
Diabe�ek
Mama zawsze robi generalne porz�dki w najmniej oczekiwanych porach. Ni st�d, ni
zow�d postanawia przekopa� ca�� szaf� i zaprowadzi� w niej zupe�nie nowy system,
kt�ry ma pozwoli� ka�demu z nas w jednej chwili znale�� to, co chce.
Przez ca�y nast�pny tydzie� ka�dy z nas zam�cza mam� pytaniami:
- Co si� sta�o z r�cznikami, zawsze le�a�y po lewej stronie?
- Gdzie s� moje skarpetki?
- Czy zamiast koszuli mam w�o�y� pi�am�?
8
- Zgin�� m�j zielony sweterek, czy nie wiesz, gdzie jest?
Potem w szafie robi si� taki ba�agan, jaki by�, wszyscy
wszystko znajduj� bez pytania i tak jest do nast�pnych
porz�dk�w. To samo dzieje si� w szafkach kuchennych,
w szufladach, na p�kach z ksi��kami i w og�le wsz�-
' dzie.
Kilka dni temu, kiedy mama sprz�ta�a pawlacz nad drzwiami w pokoju, us�ysza�am
nagle dziwny, znajomy g�os.
- Co ty tam robisz? Chod�, pobawimy si�. No chod�! Pobieg�am do pokoju. Mama
u�miecha�a si�, a na r�ce
mia�a pacynk�, naci�gni�t� jak r�kawiczk�.
- Diabe�ek! � ucieszy�am si�.
- Bawisz si� ze mn� czy nie?! - zapyta� Diabe�ek.
- No pewnie! � zawo�a�am i zacz�am zachowywa� si� tak jak wtedy, kiedy mia�am
trzy albo cztery lata.
� Schowaj si� � namawia� mnie Diabe�ek. � B�d� ci� szuka�. Licz� do dziesi�ciu
wspak.
� Po diabelsku, prawda?
� Dziesi��, dziewi��, osiem, siedem, sze��, pi��, cztery, trzy, dwa, jeden!
Szukam! � zawo�a� Diabe�ek i zacz�� mnie szuka� po swojemu. Przewraca� krzes�a,
rozrzuca� poduszki, �ci�ga� obrus.
� Gdzie jest serek?! � zawo�a� nagle dzikim g�osem. � Musz� go zje��! Musz� go
zje�� natychmiast!
Wysz�am ze swojej kryj�wki, jak wtedy, kiedy mia�am trzy albo cztery lata, a
Diabe�ek zabiera� si� do mojego twaro�ku. Nie lubi�am nigdy bia�ego sera i
dopiero teraz uprzytomni�am sobie, �e zjada�am go tylko dlatego, �e Diabe�ek
chcia� mi go wykra��.
� No, gdzie jest twaro�ek?! � z�o�ci� si� Diabe�ek na r�ce mojej mamy,
wygra�aj�c mi obiema �apami.
� Chod� tu bli�ej, Diabe�ku, powiem ci co� na ucho � poprosi�am.
Przystawi� swoje ucho jak m�g� najbli�ej i a� �apy zaciera� z ciekawo�ci, co te�
us�yszy. A ja wyszepta�am cichutko:
� Postrasz mnie, �e zjesz szpinak albo zielon� sa�at�, albo cykori�... i nie daj
si� ju� schowa� na pawlaczu.
Pies w domu
Kt�rego� dnia m�j brat zapragn�� mie� psa. I to koniecznie wilczura, czyli � jak
m�wi m�j tata � owczarka alzackiego. Mama od razu si� nie zgodzi�a.
� B�d� w ci�g�ym niebezpiecze�stwie, czuj�c na sobie bezustannie jego z�owrogie
spojrzenie. A poza tym taki
10
pies jest za du�y. Ju� to widz� - m�wi�a - jak daj� mu ko��, pozwalam mu j�
gry�� w kuchni, a on k�adzie si� z t� ko�ci� i ca�a kuchnia wype�nia si� jego
cielskiem. Nie mog�abym nic ugotowa�. Nie! Stanowczo si� sprzeciwiam! Nie mog�
przecie� nara�a� ca�ej naszej rodziny na �mier� g�odow� tylko dlatego, �e jaki�
pies gryzie ko�� w kuchni � zako�czy�a sw�j wyw�d i wysz�a gotowa� obiad.
M�j brat, widz�c, �e sam nic nie wsk�ra, pozwoli� mi mie� tego psa, kt�rego
jeszcze nie mieli�my, na sp�k� z nim.
� Jak si� razem uprzemy, to pozwol� nam mie� psa � powiedzia�.
Nast�pnego dnia do psiej sp�ki przy��czy� si� tata.
� Czy on nie mo�e gry�� tej ko�ci w przedpokoju albo na balkonie? � zapyta�.
� No w�a�nie! � wykrzykn�li�my jednocze�nie, ja i m�j brat.
� Mo�e j� gry��, gdzie zechce, byle to nie by� wilczur czy inny pies w tym
rodzaju � odpowiedzia�a mama.
To ju� by�o co�. Teraz wiedzieli�my, �e w naszym domu b�dzie pies.
� Czy chcesz, aby nasz pies by� malutki, powiedzmy, taki jak kot? � zapyta� m�j
brat.
� Tego by jeszcze brakowa�o � oburzy�a si� mama. � Pies powinien by� psi.
� Jak to: psi? � nie rozumia�am, co to znaczy. � Chyba ka�dy pies jest psi.
� Sk�d�e! - odrzek�a mama. - Kiedy sta�am si� uczennic� pierwszej klasy, m�j
tata podarowa� mi psa.
� Tobie to by�o dobrze � wyrwa�o si� mojemu bratu.
11
� By� to ma�y kundelek � m�wi�a dalej mama.
� Wprawdzie potem podr�s�, ale tylko troszk�. Zawsze by� niewielki. I pewnie
dlatego traktowa�am go nie jak psa, ale jak lalk�. Ubiera�am
w sukienki i kapelusze. Zmusza�am do chodzenia na dw�ch �apach. Uczy�am m�wi�.
My�am mu z�by i uszy. Znosi� to wszystko bardzo dzielnie. Ale teraz my�l�, �e
by�am dla niego niedobra i gdyby by� wi�kszy, to nie pozwoli�by robi� z siebie
kuk�y. Gdyby by� wi�kszy, by�by bardziej psi.
- A mo�e on lubi� by� lalk�? � pomy�la�am g�o�no.
- Na pewno nie lubi�! - o�wiadczy� m�j brat. -1 z tego wniosek, �e nasz pies
powinien by� du�y, najlepiej wilczur � doda�.
- Znowu zaczynasz! - krzykn�a mama. � Ju� raz m�wi�am, �e nie czu�abym si�
bezpiecznie z tak� besti� w domu, no i to z�owrogie spojrzenie. Okropne! Tyle
jest innych du�ych, wspania�ych ps�w. Wiem nawet, gdzie taki jeden jest do
kupienia. Teraz jest malutki, ale wyro�nie na ogromnego, kud�atego teriera.
Macie poj�cie, jaki b�dzie pi�kny?!
Popatrzyli�my na siebie, chc�c sprawdzi�, czy na pewno us�yszeli�my to, co
us�yszeli�my. Okaza�o si�, �e na pewno.
Jeszcze tego samego dnia mieli�my w domu cudowne szczeni�. To by�a ona.
Be�owobr�zowa, z grubymi �apami, podci�tym ogonkiem i cudownym weso�ym
spojrzeniem. Sika�a to tu, to tam i nikogo to nie z�o�ci�o, taka by�a pi�kna.
- S�ysza�am kiedy� m�dre zdanie - powiedzia�a mama. - Rasa psa ma znaczenie
tylko w pierwszej chwili.
- Nie zamieni�bym go, to znaczy jej, na �adnego innego psa - stwierdzi� m�j brat
z przekonaniem.
Wycieczka do dziury
By�y to zupe�nie inne wakacje ni� zwykle. Pakowali�my si� w deszczu,
wyje�d�ali�my w deszcz, a nad jeziorem te� pada�o.
- Jutro musi by� pogoda � o�wiadczy�a stanowczo mama.
I wyobra�cie sobie... Pod wiecz�r deszczowe chmury pop�yn�y za las, a w nocy
ogl�dali�my gwiazdy. Tata, jak zwykle, zabra� ze sob� lunet� i atlas nieba.
Bardzo lubi� wiedzie�, jak kt�ra gwiazda czy planeta ma na imi�. Ale jeszcze
ciekawsze s� gwiazdozbiory: tajemnicze, kropkowane rysunki na niebie. Dop�ki nie
potrafi�am ich nazwa�, nie wiedzia�am nawet, �e istniej�. Nie rozr�nia�am ich
w�r�d tylu gwiazd. To tak jakby chodzi� po mie�cie i nie wiedzie�, �e s� w nim
parki, place, ulice... i �e maj� swoje nazwy. A moim zdaniem niebo jest
ciekawsze od miasta. Jest jak bajka, kiedy widzi si� na nim Oriona, Perseusza,
Koron� P�nocy... I jeszcze ci�gle si� zmienia. Co innego wida� na niebie zim�,
co innego w lecie.
13
Patrzyli�my zach�annie na niebo, �eby oswoi� si� z gwiazdozbiorami, kt�re
mieli�my obserwowa� co wiecz�r, co noc, przez ca�e wakacje. M�j brat
specjalizowa� si� w obserwowaniu satelit�w. Ja te� lubi�am je ogl�da�. Wygl�da�y
jak gwiazdy, tyle tylko, �e w�druj�ce. Pojawia�y si� i znika�y. D�ugo nie mog�am
uwierzy�, �e pochodz� z Ziemi, �e zbudowali je ludzie.
� I gdzie jest ta pogoda, kt�r� zapowiedzia�a� wczoraj? � zapyta� z samego rana
tata, nads�uchuj�c b�bnienia deszczu o namiot.
� Drobna pomy�ka. Pi�kna pogoda jest teraz nad morzem. My na razie b�dziemy si�
cieszy� deszczem � odpowiedzia�a beztrosko mama.
I poszli�my na grzyby. By�o ich mn�stwo. Uwielbiam zbiera� grzyby, zw�aszcza
kiedy s�. Wtedy wst�puje we mnie duch konkurencji. Nie wiem dlaczego, ale musz�
by� najlepsza � zawsze chc� nazbiera� najwi�cej.
� To jest m�j rejon! � wrzeszcz� na ca�e gard�o, nie dopuszczaj�c nikogo do
miejsca, kt�re sobie upatrzy�am. Potem pyszni� si� przed wszystkimi, �e
znalaz�am najwi�cej grzyb�w, a kiedy zdarzy mi si�, �e jest ich mniej - m�wi�,
�e moje s� za to bez robak�w, bo z�e wyrzuca�am od razu. Ale najbardziej le�ne
w�dr�wki lubi nasz pies. Ju� na samo �las" u�miecha si�. A w lesie?... Buszuje,
nurkuje w chaszcze, tarza si� po mchu, czo�ga w paprociach, kopie dziury pod
drzewami... w�szy, tropi, goni... tylko od czasu do czasu wyziera z g�stwiny i
sprawdza, gdzie jeste�my. Z psem zbieranie grzyb�w jest jeszcze przyjemniejsze.
Po kilku dniach deszczu, a nocach pogodnych mieli�my ju� wszystkie ubrania mokre
albo wilgotne, wszys-
14
tkie ksi��ki przywiezione ze sob� przeczytane, s�oiki wype�nione marynowanymi
grzybami, baterie w radiu zupe�nie wyczerpane. Nie wiedzieli�my, co ze sob�
robi�, a i w niebo te� ju� nam si� patrze� nie chcia�o.
� Nic tu po nas � zdenerwowa� si� tata. � Zwijamy si� i wracamy. Lubi� deszcz,
ale za oknem. Dosy� mam tego czekania na pogod�.
� Kto jeszcze si� poddaje? � zapyta�a mama.
� Nie wiedzia�em, �e to mokni�cie jest walk� � powiedzia� tata z kpin� w g�osie.
� Wszystko jedno, czym jest, a czym nie jest. Nie nale�y opuszcza� tego
wspania�ego miejsca, kt�re chwilowo jest troch� mokre i zachmurzone.
� A masz jaki� inny pomys�? � zapyta� tata.
� W�a�nie chcia�am wam zaproponowa� wycieczk� do miasta.
� Do tej dziury, pe�nej mokn�cych wczasowicz�w?
� Do tej dziury � potwierdzi�a mama.
� Co wy na to? � tata zwr�ci� si� do nas, do mnie i do mojego brata.
� Mo�emy pojecha� do dziury � zgodzili�my si� jednocze�nie.
� Wiedzia�am, �e mog� na was liczy�! � ucieszy�a si� mama.
W dziurze by�o nam wspaniale. Kupili�my sobie kilka takich ksi��ek, kt�rych
nadaremnie szukali�my w naszym mie�cie. Zaopatrzyli�my si� w baterie do radia,
s�odycze i inne wspania�o�ci. Zjedli�my obiad przy stole � to niby zwyczajne, a
jednak bardzo cieszy po kilku dniach jadania na pie�ku. Popatrzyli�my na ludzi,
kt�rzy si� �piesz�... i kiedy wr�cili�my na nasz� po-
15
lane nad jeziorem, wyda�a nam si� taka cicha, pi�kna i przytulna.
� S�o�ce! S�o�ce! Uszczypnijcie mnie! � zawo�a�a mama, bo w�a�nie s�o�ce
niemrawo wyjrza�o zza chmur.
� Wygrali�cie � tata pogodzi� si� z my�l� o sp�dzeniu reszty wakacji nad
jeziorem.
Pocz�tek dnia
Tylko mama i pies lubi� wcze�nie rano wstawa�. Mama wprawdzie wypiera si� tego,
twierdzi, �e gdyby mog�a, to wylegiwa�aby si� ca�ymi dniami. Ja jednak my�l�, �e
m�wi tak tylko po to, �eby nam nie by�o przykro � bo my jeste�my strasznie �li
na to ranne wstawanie. Chocia� ja ostatnio nawet polubi�am pobudki.
Otwieram jedno oko i widz�, �e mama si� gimnastykuje. Zamykam oko i niby �pi�.
Wiem, �e za chwil� mama podejdzie do mojego ��ka i zapyta:
� Czym b�dziesz dzisiaj?
Le�� cichutko i obmy�lam odpowied�.
� Czym dzisiaj b�dziesz? � pyta mama.
� Zaj�cem � odpowiadam.
� Szkoda. Pies przed chwil� o�wiadczy� mi, �e tylko z tob� p�jdzie na pierwszy
spacer. Jak b�dziesz zaj�cem, to ci� pogoni. Wiesz, jaki on jest.
� Przed nim b�d� udawa�a, �e jestem sob�.
� Mam nadziej�, �e w to uwierzy � m�wi mama i wychodzi do kuchni. Robi dla mnie
i dla psa �niadanie, a ja si� myj�, ubieram, �ciel� ��ko...
- Nie lubi� sa�aty! - protestuj� przy �niadaniu.
16
- Przede mn� nie udawaj, �e jeste� sob�. Wiem, �e� zaj�c. A zaj�ce przepadaj� za
sa�at�. Zjedz dwa listki, reszt� dostaniesz na obiad � m�wi mama, a ja zjadam
�niadanie z rzodkiewkami i sa�at�.
Potem wychodz� z psem i spaceruj�c planuj�, �e jutro rano powiem mamie, �e
jestem ma�pk�. Ciekawe, czy dostan� banany na �niadanie. Ale nast�pnego dnia,
kiedy ju� wiadomo, �e jestem ma�pk�, a na �niadanie jest: jajko, mleko, bu�ka
oraz oczywi�cie rzodkiewki i sa�ata... mama m�wi:
� Czy�by� nie wiedzia�a, �e ma�py jedz� wszystko? A wiesz dlaczego? Z ciekawo�ci.
One si� niewiarygodnie wszystkim interesuj�.
� S�ysza�am, �e s� te� bardzo z�o�liwe � odpowiadam. -1 mog� na z�o�� nie zje��
sa�aty.
� To zupe�nie niemo�liwe. Ka�da ma�pa jada sa�at�
ze wzgl�du na jej kolor. One przepadaj� za zieleni�. Mieszkaj�, jak wiesz, w
koronach drzew.
I znowu zjadam sa�at�, kt�rej nie cierpi�. A spaceruj�c, jak co rano, z psem,
obiecuj� sobie, �e jutro nie b�d� �adnym zwierz�tkiem � b�d� klownem.
� �wietnie! � cieszy si� mama, kiedy jej to rano przy budzeniu oznajmiam. �
Wreszcie b�dziesz si� gimnastykowa�, klown musi by� bardzo zwinny.
� Przede wszystkim jako klown ubior� si� bardzo �miesznie i pomaluj� twarz �
planuj� g�o�no.
� Oczywi�cie � mama na to. � Ale dopiero przed wyst�pem. I pomy�l o �artach,
kt�rymi zabawisz nas dzi� wieczorem.
My�l� o �artach jedz�c �niadanie, obmy�lam sw�j popis klowna spaceruj�c z psem.
Po spacerze bior� drugie �niadanie i biegn� do szko�y.
Na du�ej przerwie czeka mnie niespodzianka. Wyjmuj� �niadanie, opr�cz bu�ki jest
jajko, a na nim napis: �rozbij je po blefusku".
� Co to znaczy rozbi� jajko po blefusku? � pytam wszystkich. Nikt nie wie.
Po powrocie do domu (wracam zawsze pierwsza i czeka na mnie tylko pies) znajduj�
na stole ksi��k� �Podr�e Guliwera", obok le�y kartka od mamy: �Je�li jeszcze
nie wiesz, jak rozbi� jajko po blefusku, przeczytaj t� ksi��k�. Przedtem jednak
odgrzej zup� i zjedz j�, a potem wyprowad� psa na spacer. Mama".
Wyprowadzi�am psa, zjad�am odgrzan� uprzednio zup� i zabra�am si� do czytania.
No i doczyta�am si�.
�Za dawnych czas�w, jak wszyscy pami�taj�, by� zwyczaj obierania jajek na mi�kko
od grubszego ko�ca. Niestety, dziadek mi�o�ciwie panuj�cego cesarza, gdy by�
jeszcze dzieckiem i jad� pewnego razu �niadanie, skaleczy�
18
sobie palec przy obieraniu jajka z grubszej strony. W�wczas jego ojciec wyda�
surowe zarz�dzenie, aby odt�d wszyscy obierali jajka od cie�szego ko�ca. Lud by�
bardzo oburzony t� ustaw� i dzisiaj nasze dzieci ucz� si� na lekcjach historii o
sze�ciu wojnach domowych, kt�re z tego powodu wybuch�y w kraju. Jeden cesarz
utraci� w tych wojnach �ycie, a drugi koron�. Do naszych spor�w krajowych
mieszali si� zawsze kr�lowie Blefusku, pomagali buntownikom na wszystkie sposoby
i przyj�li u siebie wielu zbieg�w lilipuckich. Co najmniej jedena�cie tysi�cy
ludzi wola�o umrze� w obronie Grubych Ko�c�w, ni� podda� si� nowemu prawu i
obiera� jajka od ko�ca cie�szego. (...) Kr�lowie Blefusku oskar�ali nas cz�sto,
i� nie stosujemy si� do przykaza�, kt�re da� nam Wielki Prorok Lugstrog i kt�re
wszyscy nasi ksi�a powtarzaj� nieustannie we wszystkich ko�cio�ach. Ale Wielki
Prorok pisze w �wi�tej Ksi�dze takie s�owa: �Wszyscy pobo�ni ludzie maj�
zaczyna� obieranie jaj od ko�ca wygodniejszego�. Moim zdaniem wcale z tego nie
wynika, �e gruby koniec jest wygodniejszy, jak chc� Kr�lowie Blefusku".*
Odt�d rozbijam jajka po blefusku, a potem je zjadam � po swojemu.
Bajki
W naszym domu zawsze by� zwyczaj bajkowania przed spaniem. By�y bajki czytane,
by�y z p�yt... Ja najbardziej lubi�am te opowiadane, zmy�lane na poczeka-
* Jonathan Swift �Podr�e Guliwera" w opracowaniu Jacka Boche�skiego i Mariana
Brandysa, NK, Warszawa 1981.
19
niu, do kt�rych i ja mog�am czasem co� dorzuci�, wymy�li�. A� wreszcie dosz�o do
tego, �e to ja opowiada�am mojej mamie bajk� na dobranoc.
� Mamo, um�wmy si�, �e dzisiaj jestem bardzo ma�a i ty mi opowiesz bajk� �
powiedzia�am kt�rego� wieczoru.
� A jaki teraz mamy miesi�c? � zapyta�a mama ni st�d, ni zow�d.
� Maj. Tylko nie m�w mi, �e w maju nie mog� by� malutka.
� Nie powiem. Pomy�la�am sobie tylko, �e w maju powinno si� opowiada� bajki o
owcach.
� Dlaczego w�a�nie o owcach?
� Bo gdy ty sobie tu le�ysz, a ja siedz� obok ciebie, owce pas� si� na halach.
Trawa jest teraz soczysta i �wie�a, jest jej wsz�dzie pe�no, nie musz� jej
szuka�; a ile w niej kwiat�w...
� Dobrze. Opowiedz mi o owcach � zgodzi�am si�.
� �Bee, bee, bee"... � rozlega�o si� od rana na Hali Niskiej � zacz�a swoj�
bajk� mama. � S�ycha� te� by�o muzyk� dzwoneczk�w przywi�zanych do szyi co
dwunastej owcy. S�o�ce �wieci�o rado�nie. Spore we�niane stado pas�o si�
grzecznie, pysk przy pysku, a wielki, kud�aty, bia�y pies �azi� niby leniwie
dooko�a, pilnuj�c, �eby stado by�o stadem.
Stary baca pyka� fajk� i patrzy� przed siebie. Wydawa�o si�, �e nie obchodzi go
nic z tego, co dzieje si� dooko�a: ani owce, ani pies, ani d�wi�cz�ce
dzwoneczki... a jednak by�o zupe�nie inaczej. Baca, patrz�c hen, na turnie i
wierchy, s�ucha� tego: bee, bee, bee.
�Cosik mi si� widzi � powiedzia� w pewnej chwili sam
20
do siebie, a mo�e do psa. � Widzi mi si�, �e trza nom i�� dalej".
�Ju� najwy�szy czas" � odezwa�a si� czarna owca p�g�bkiem. Bo jak ci wiadomo, w
ka�dym stadzie jest cho�by jedna czarna owca.
�Ty nie pyskuj!" � upomnia� j� baca.
�Ju� si� nawet odezwa� nie mo�na?" � szuka�a dalej zaczepki.
�Ano, nie mo�na. I ma by� cicho" � powiedzia� baca.
Czarna owca co� tam jeszcze mrucza�a, skubi�c traw�, ale baca ju� nie zwraca� na
ni� uwagi. Zacz�� si� zbiera� do drogi. Pies od razu zrozumia�, o co chodzi.
Obieg� stado kilka razy dooko�a, a potem usiad� i czeka� na rozkazy bacy.
�Ha�, piesku, no ruszaj!" � w ko�cu pad�a komenda.
I ruszyli. We�niane stado pos�usznie w�drowa�o tam, dok�d zagania� je pies. Baca
szed� przodem. Szli, szli, a� dotarli do bardzo dziwnego miejsca. By� to w�w�z,
a mo�e przesmyk � w�skie przej�cie mi�dzy g�rami prowadz�ce na jeszcze bardziej
zielon� ��k�.
Przesmyk by� tak w�ski, �e mie�ci�a si� w nim tylko jedna owca, i to z trudem.
Pocz�tkowo nie bardzo chcia�y si� przeciska�, �adna nie chcia�a i�� pierwsza...
ale w ko�cu posz�y kolejno, jedna za drug�: bia�a, bia�a, bia�a...
� A czarna? � zapyta�am mam�.
� Jeszcze nie. Ona by�a gdzie� w �rodku stada. Sto owiec przed ni� i tyle samo
za ni� sta�o w kolejce, �eby si� przecisn��. A mo�e mniej. Spr�buj je policzy�.
� To b�dzie strasznie d�ugo trwa�o � zauwa�y�am.
� Tak. A� za�niesz.
22
� Ju� wiem. To z tej bajki wzi�� si� zwyczaj liczenia baran�w przed snem, �eby
szybciej zasn��. To strasznie nudne � marudzi�am.
� Ale skuteczne. One si� przeciskaj� przez przesmyk, a ty sobie le�ysz i liczysz.
Jedna, druga, trzecia, czwarta, pi�ta...
Doliczy�am do sze��dziesi�ciu, mama zasn�a przy pi��dziesi�tej drugiej owcy.
Podarunki
� Jakie �wi�ta s� lepsze, Wielkanoc czy Gwiazdka? � zada�am pytanie, na kt�re
sama nigdy nie potrafi�am odpowiedzie�.
� To zale�y � mama, wida�, nie by�a zdecydowana.
� Od czego?
� Od pory roku. My�l�, �e w zimie lepsza jest Gwiazdka, a na wiosn� � Wielkanoc.
� Tak te� mi si� zdawa�o � powiedzia�am i posz�am do swojego pokoju, aby
doko�czy� prezent dla babci.
Bo by�a w naszej rodzinie niepisana umowa, �e na wszelkie domowe �wi�ta, jak
Imieniny, Urodziny, Gwiazdka, Wielkanoc, doro�li, czyli mama, tata i dziadkowie,
prezenty kupuj�, za� dzieci, czyli ja i m�j brat, robi� je same.
� Tobie to dobrze � m�wi�am mamie przed ka�d� uroczysto�ci�, na kt�r�
przygotowywa�am prezenty ca�ymi popo�udniami i wieczorami. � Tobie to dobrze.
Idziesz do sklepu, kupujesz, co chcesz, i ju� masz prezent. A ja g�owi� si�,
wymy�lam, potem zbieram materia�y, z kt�rych mo�na zrobi� to, co wymy�li�am. I
robi�,
23
robi�, robi�... aha, i jeszcze pakuj� to, co sama zrobi�am. A ty, mamo, kupujesz
prezent ju� opakowany. Te� bym tak chcia�a.
Mama popatrzy�a na mnie uwa�nie i powiedzia�a:
� I tak te� b�dzie. Kiedy ju� doro�niesz, b�dziesz pra-. cowa�, zarabia�, te�
p�jdziesz do sklepu i kupisz prezenty. To b�dzie wspania�e! Wyobra� sobie �
wchodzisz do sklepu i widzisz: cukierki, m�ka, s�l, cukier, czekolady, d�emy,
sery...
� Mamo! Przecie� nie kupujesz prezent�w w sklepie spo�ywczym � oburzy�am si�.
� Nie? Rzeczywi�cie � roze�mia�a si� mama i m�wi�a dalej: � Wchodz� wi�c sobie
do sklepu odzie�owego, patrz�... a tam spodnie, bluzki, koszule, krawaty...
� Krawaty dla taty! I ju� masz prezent! � zawo�a�am.
� Nigdy nie kupuj� krawat�w, bo si� na tym nie znam. W tym sklepie kupuj�
najwy�ej co� dla ciebie albo dla babci. Potem d�ugo prosz� sprzedawczyni�, �eby
zechcia�a zapakowa� mi to �adnie z osobna. Id� dalej, prosto do ksi�garni...
� W ksi�garni kupujesz prezent dla mnie! � domy�lam si�.
� I dla ciebie, i dla synka, i dla taty, i dla babci, i dla dziadka. Ob�adowana
ksi��kami id� dalej z przekonaniem, �e koniecznie musz� kupi� co� jeszcze.
Wchodz� do sklepu muzycznego...
� A w nim kupujesz prezent dla mojego brata i dla taty � przypominam sobie.
� Tak. Wychodz� ze sklepu. W jednej r�ce trzymam prezenty odzie�owe, w drugiej
ksi��ki, w trzeciej p�yty i nuty, czwart� r�k� ocieram pot z czo�a...
24
� A co robisz pi�t� i sz�st� r�k�, m�j ty chrz�szczy-ku? � pytam mam�.
� To proste. Przeliczam pieni�dze, kt�re mi jeszcze zosta�y.
� I ile ich masz?
� Szkoda liczy�, i tak nie wystarczy mi na to wszystko, co chcia�abym dla was
kupi� - odpowiada mama.
� Wracasz do domu, prawda?
� Tak, i to jak najkr�tsz� drog�, ca�y czas rozmy�laj�c, jak tu wej�� do
mieszkania niezauwa�enie. Skradam si� cichcem po schodach, pi�t� r�k� otwieram
drzwi...
� A sz�st� oganiasz si� przed psem, kt�ry wita si� z tob�, jak zwykle, bardzo
wylewnie, przewracaj�c ci� razem z wszystkimi pakunkami ju� w progu...
� No w�a�nie. M�wi�am, �e ten pies jest za du�y, ale nikt mnie nie chcia�
s�ucha�.
� Mamusiu, a co chcia�aby� dosta� ode mnie na �wi�ta? � zapyta�am.
� Czapk� niewidk�, c�reczko. Mo�e by� zielona z czarnym. Zrobisz tak� dla mnie?
Wakacje
Nasze wakacje by�y zawsze niespodziank�. Nigdy moi rodzice nie planowali ich
zbyt dok�adnie. Po prostu kiedy nadchodzi�a pora wakacji, siadali�my wszyscy nad
map� Polski, zamykali�my oczy i ka�dy z nas k�ad� palec na mapie, gdzie popadnie.
A poniewa� wszyscy lubili�my jeziora, wybierali�my spod palc�w takie miejsca,
kt�re by�y najbli�ej nich. Kt�rego� roku m�j
25
palec, zupe�nie zreszt� przypadkowo, wskaza� jezioro o bardzo pi�knej nazwie -
Wilczkowo. Zachwycili�my si� t� nazw�.
- Wyruszamy pojutrze - oznajmi� tata.
- Dlaczego dopiero pojutrze? Nie mog� tak d�ugo czeka�. Jestem bardzo ciekawa,
jak to Wilczkowo wygl�da. Nigdy tam nie by�am. Jedziemy jutro - mama by�a
niecierpliwa.
Od razu zacz�li�my przygotowania.
Tata razem z moim bratem na �rodku pokoju sprawdzali materace, czy nie s�
dziurawe, czy �ledzie s� w komplecie,
czy linki nie pozrywane oraz czy lampa i latarki �wiec� jak nale�y.
Ja i mama zaj�y�my si� kuchni�. Zrobi�y�my zakupy: cukier, s�l, m�ka, ry�,
makaron, mleko w proszku, mi�d, d�emy, ��ty ser...
Do wieczora sma�y�y�my mi�so, wk�ada�y�my je do s�oik�w i to by�y nasze konserwy.
Dom pachnia� jak przed najwspanialsz� uczt�.
Rano specjalista od pakowania, czyli tata, w�o�y� wszystko do naszego male�kiego
samochodu tak zmy�lnie, �e by�o w nim jeszcze miejsce i dla psa.
Samochodzik zdawa� si� by� dumny z tego, �e wiezie tyle rzeczy, i wygl�da� tak,
jakby chcia� nam powiedzie�: �Wiem, �e wymagacie ode mnie za wiele, ale nie
martwcie si�". I spe�ni� nasze oczekiwania.
Byli�my ju� bardzo blisko jeziora Wilczkowo, tak przynajmniej wynika�o z mapy.
Tata siedzia� za kierownic�, a mama pilot � obok.
� Zaraz b�dzie skrzy�owanie, skr�cisz w prawo � komenderowa�a.
� Zgadza si�. Jest skrzy�owanie. Skr�cam na Fis-taszki � informowa� tata.
� Takiej miejscowo�ci nie ma. Jed� dalej.
� Mo�e si� pomyli�a�? Sprawd� jeszcze raz � tata nie dowierza�.
� A wiesz, �e masz racj� � przyzna�a mama ze spokojem. � Ca�y czas patrz� na
zupe�nie inny fragment mapy. Zawracamy.
� Co?! � krzykn�� tata, kt�ry zawsze jest zdenerwowany za kierownic�.
� Jest tak, jak my�la�e�. Pomyli�am si�.
27
I kiedy tata zacz�� przymierza� si� do zawracania, mama powiedzia�a:
� Na �artach si� ju� nie znasz czy co? Jed� dalej tak, jak m�wi�, i nie podwa�aj
s�uszno�ci moich komend. Uwa�aj, za zakr�tem b�dzie skrzy�owanie, wjed� w drog�
na ��todzi�b.
� Tak jest!
Skr�cili�my. Po chwili asfaltowa droga zmieni�a si� w kocie �by, dalej by�a
�wir�wka, a w ko�cu zacz�� si� las. To, czym teraz jechali�my, trudno by�oby
nazwa� drog�. By�y tam wyboje, mn�stwo ka�u�, kt�re wype�nia�y spore wyrwy w
ziemi. �adnych drogowskaz�w, cho� droga mia�a mn�stwo odga��zie� i krzy��wek. I
wtedy tata ustali� nasze po�o�enie wzgl�dem s�o�ca.
� Kieruj�c si� na p�nocny zach�d, wyjedziemy prosto na jezioro � o�wiadczy�
dumnie.
Trwa�o to jednak dosy� d�ugo i chocia� rodzice przez ca�y czas dowcipkowali z
naszej sytuacji, wyczuwa�am co� w rodzaju grozy, a mo�e to by� tylko niepok�j o
to, �e zab��dzimy. Po prostu ba�am si�, �e ju� nigdy nie wyjedziemy z tego lasu.
Tylko pies mia� coraz weselsz� min�, ale on tak bardzo lubi las, �e oboj�tne mu
by�o, czy znamy drog�, czy nie. Pogr��ona w strachu, nawet nie zauwa�y�am, �e
przez las prze�wituje co� migotliwego i niebieskiego.
� Nareszcie! � zawo�a�a mama.
� Niezupe�nie. Musimy znale�� polan� � tata trze�wo oceni� sytuacj�.
� Dlaczego nigdy nie rozbijemy namiotu w lesie? � zapyta� m�j brat.
- Rzeczywi�cie! �e te� nam to nigdy nie przysz�o do
28
g�owy � zdziwi�a si� mama. � Rozbijemy namiot w lesie! Nie trzeba b�dzie nosi�
drzewa na ognisko, po prostu codziennie podpalimy jedno z tych obok namiotu. Pod
koniec wakacji zrobi si� z naszego obozowiska co� w rodzaju polany, �eby nie
powiedzie� � pogorzeliska.
� Co� ty! - oburzy� si� m�j brat. - Ognisko w lesie?!
� A jak? Czy mo�esz sobie wyobrazi� wieczory pod namiotem bez ogniska? � mama
nie ust�powa�a.
Nikt nie potrafi� wyobrazi� sobie wieczoru pod namiotem bez ogniska. A tymczasem
samochodzik posuwa� si� powolutku wzd�u� jeziora i za chwil� zobaczyli�my to, na
co ka�de z nas tak czeka�o.
Polana! By�a niewielka, za to jezioro... rozci�ga�o si� hen. To by�o to!
Wybiegli�my z samochodu i ka�dy zaj�� si� czym innym. Rodzice zastanawiali si�,
w kt�rym miejscu ustawi� namiot. M�j brat sprawdza�, czy jezioro jest g��bokie
zaraz przy brzegu, czy dopiero troch� dalej. Ja pobieg�am do lasu, �eby zobaczy�,
czy rosn� ju� grzyby. Tylko pies nie m�g� si� zdecydowa�, czy woli si� k�pa�,
czy w�szy� po lesie, biega� wi�c od wody do lasu i z powrotem najszybciej jak
potrafi�.
� Zbi�rka! � zawo�a�a mama. - Ch�opcy rozk�adaj� namiot, dziewczyny kuchni�,
pies niech nie przeszkadza!
- rozkaza�a i wzi�li�my si� wszyscy do pracy.
� Wam to teraz dobrze � zacz�a opowiada� mama.
� Kiedy ja by�am w waszym wieku, nawet nie wiedzia�am, �e istniej� namioty, a
moi rodzice nigdy nie wyje�d�ali na urlop... Ustawcie tak namiot, �eby z kuchni
by� widok na jezioro.
29
� B�dzie wia�o - ostrzeg� tata.
� To ustawcie tak, �eby nam nie wia�o i �ebym gotuj�c mog�a patrze� na jezioro.
O czym to ja m�wi�am? Aha! �e moi rodzice nie wyje�d�ali na urlop. Mama
zajmowa�a si� domem i lato sp�dza�a, robi�c zapasy na zim�. Wekowa�a kompoty,
sma�y�a konfitury, robi�a marynaty... Za� m�j tata w czasie urlopu robi� to, na
co nie mia� czasu przez ca�y rok. Budowa� altan� w ogr�dku, przekopywa� grz�dki
i tam, gdzie zwykle ros�y buraczki, nagle pojawia� si� klomb z cyniami; sadzi�
�ywop�ot, strzyg� �ywop�ot...
� S�l, cukier, herbat� i kaw� ustaw przy butli z gazem, musz� je mie� stale pod
r�k� � powiedzia�a mama do mnie. � A wy pompujcie materace i w og�le
przygotujcie wszystko do spania. Zaraz spadnie rosa - pogoni�a tat� i brata,
kt�rzy po ustawieniu namiotu zasiedli do s�uchania opowie�ci.
� To ty, mamo, nigdzie nie wyje�d�a�a� na wakacje? � zapyta�am.
� Wyje�d�a�am razem z bratem na kolonie, a z rodzicami je�dzili�my wy��cznie do
babci, do wujk�w i cio�. Czasem by�o to niezwykle ciekawe, bo ciotki i wujkowie
te� mieli dzieci. Podczas gdy nasi rodzice siedzieli przy stole, rozmawiali,
jedli i rozmawiali i rozmawiali i jedli... my wyczyniali�my najdziksze swawole.
� Na przyk�ad co? Co robili�cie? � zapyta� m�j brat, kt�ry zawsze chcia�
wszystko wiedzie� bardzo dok�adnie.
� B�d� cierpliwy. �piwory roz�� na materacach i przygotuj przybory do mycia �
rozkaza�a mama i opowiada�a dalej:
30
- Najbardziej lubi�am je�dzi� do mojego wujka kolejarza. Mia� dw�ch syn�w,
kt�rzy ci�gle bili si� ze sob� o to, �e jeden na drugiego m�wi�: �Ty ciapcio
ciapcio-wata!". Ale nie dlatego lubi�am ich odwiedza�. Wujek mieszka� tu� przy
starej parowozowni. Ot� w tej parowozowni sta�o kilka starych lokomotyw. Sta�y
tam sobie zapomniane, wygas�e i dost�pne naszym zabawom.
� Jak mo�na si� bawi� lokomotyw�, kt�ra nie je�dzi? � zdziwi� si� m�j brat.
� Ja bym si� bawi�a w maszynist� � powiedzia�am.
� My�my bawili si� po prostu w chowanego � wyzna�a mama.
� W lokomotywie?! W chowanego?! � brat roze�mia� si� zdziwiony.
� Uhm... zabawa by�a pasjonuj�ca. Kryli�my si� w kot�ach, w kominie, w
w�glarkach, w zbiornikach na wod�, w paleniskach... do dzi� pami�tam budow�
parowozu.
� Ja bym si� tam inaczej bawi�. Jeszcze nie wiem jak, ale inaczej � przechwala�
si� m�j brat.
� A ja wymy�li�am dla ciebie zabaw�, na teraz � powiedzia�a mama. � Niestety,
te� w chowanego.
� Teraz?! Jestem g�odny � zaprotestowa�.
� W�a�nie. Kolacja gotowa, ale nie zjemy jej, dop�ki nie znajdziesz pie�k�w. Na
pewno gdzie� tu s� � zapewni�a go.
� Ale gdzie one s�?
� Poszukaj. Potrzebne s� cztery ma�e i jeden du�y.
� Czyja te� mog� si� bawi�, ju� wszystko zrobi�am? � zapyta�am.
� W�a�ciwie to wszyscy mo�emy si� pobawi� w chowanego � zgodzi�a si� mama.
31
I zacz�o si�. Przeszukali�my krzaki wok� polany, miejsce obok miejsca.
� Znalaz�em! � zawo�a� tata i wyni�s� z krzak�w �aw� z deski na dw�ch pie�kach.
� Nie mog� go ruszy�. Pomocy! � wzywa�am innych, bo znalaz�am ogromny pie�,
kt�ry m�g� nam s�u�y�
jako st�.
I tak po chwili mieli�my komplet �mebli". Wygodnie jak w domu zasiedli�my do
kolacji. By�o nawet miejsce dla le�niczego, gdyby przypadkiem do nas zawita�.
G��wna rola
� Mamo, mamo! Nasza klasa robi przedstawienie i ja b�d� gra�a g��wn� rol�! �
krzycza�am ju� od progu.
� Gratuluj� ci � ucieszy�a si� mama.
� Nie masz poj�cia, jaka jestem szcz�liwa. Zaraz zaczn� si� uczy� roli. Mam
bardzo du�o tekstu... � nie mog�am przesta� m�wi�.
� Czy b�d� zmuszona uszy� ci kostium?
� Jeszcze nie wiem. Pani nic.na ten temat nie m�wi�a. Wiem tylko, �e b�d� pch��,
pch�� Szachrajk�. To jest
bardzo �mieszne...
� B�dziesz pch�� Szachrajk�?! To wspania�a rola! �
powiedzia�a mama.
� Czy ty gra�a� kiedy� w teatrze? � zapyta�am.
� I tak, i nie. Masz oczywi�cie na my�li teatrzyk szkolny, prawda?
� Opowiedz o swojej roli � poprosi�am, bo by�am bardzo ciekawa, a mama nigdy na
ten temat nic nie opowiada�a.
32
� To nie by�a prawdziwa rola, to by� tak zwany ogon. Gra�am kawk� w wierszu
Tuwima wed�ug starej bajki rosyjskiej o rzepce.
� Dlaczego nie dosta�a� g��wnej roli? � By�o mi przykro za mam�.
� W tej bajce nie by�o g��wnej roli Najwa�niejszy by� narrator, a narratorem
by�a nasza pani od polskiego. I tak czu�am si� dumna, bo wi�cej ni� po�owa klasy
nie dosta�a �adnej roli.
� W naszej klasie te� nie wszyscy dostali role � che�pi�am si�.
� Moja mama � mama opowiada�a dalej � by�a bardzo dumna z roli, jak� dosta�am, i
jeszcze tego samego dnia zaprojektowa�a dla mnie pi�kny kostium kawki. Potem go
szy�a wieczorami przez ca�y tydzie�. Kostium by� nadzwyczajny. Czarna peleryna,
kt�ra mog�a udawa� skrzyd�a. Czarna czapeczka i dzi�b, przymocowany do jedwabnej
po�czochy, kt�r� naci�gn�� mia�am na g�ow�. Jedwabna po�czocha! Nie masz poj�cia,
co to wtedy znaczy�o. Wtedy panie nie nosi�y elastycznych rajstop ani nylonowych
po�czoch, a te jedwabne by�y bardzo drogie. Moja mama mia�a ich tylko trzy pary.
Przymierza�am je czasem po kryjomu.
Opowiadania z trzeciego pi�tra
� To by� na pewno najpi�kniejszy kostium � powiedzia�am.
� Oczywi�cie. By�am tego pewna, nawet nie widz�c kostium�w moich kole�anek i
koleg�w. Wszyscy chwalili�my si� nimi przed sob�. Nie mog�am si� doczeka� dnia
przedstawienia. Codziennie mieli�my pr�by po lekcjach, ale bez kostium�w, naszej
pani wystarcza�a informacja, �e s� gotowe.
� I co, i co? � niecierpliwi�am si�.
� I nadszed� wreszcie �w dzie�. Przedstawienie mia�o si� odby� na du�ej przerwie.
Wszystkie klasy, nawet te najstarsze, mia�y nas ogl�da�. Ach! Jeszcze ci nie
opowiedzia�am, jak odbywa�a si� moja codzienna droga do szko�y � zmieni�a temat
mama.
� Kiedy� mi m�wi�a�, �e tw�j brat odprowadza� ci� do szko�y i �e bardzo si� tego
wstydzi�, �e chodzi z tak� smarkul�, i kaza� ci i�� za sob�, w pewnej odleg�o�ci
�
przypomnia�am.
� No w�a�nie. A tego dnia, kiedy mia�o si� odby� nasze przedstawienie, pozwoli�
mi i�� obok siebie. I wyobra� sobie, ni�s� m�j kostium kawki jak co� niezwykle
cennego. Ni�s� go przez ca�� drog� do szko�y, a by�o to dosy� daleko �
opowiada�a mama.
� To bardzo �mieszne, prawda?
� Teraz to jest �mieszne, ale wtedy byli�my strasznie powa�ni. Pami�tam do dzi�,
jak niemi�osiernie wlok�y si� te trzy lekcje przed du�� przerw�. Wreszcie
zadzwoni� dzwonek. Szybko przebrali�my si� w kostiumy. M�j by� najpi�kniejszy,
do dzi� jestem o tym przekonana. Potem poszli�my cichutko za kulisy.
34
Nie wiem, czy ci m�wi�am, �e w naszej szkole by�a prawdziwa scena, z kurtyn�,
kulisami, deskami...
Koledzy ze wszystkich klas ju� czekali w sali, s�ycha� by�o charakterystyczny
szmerek widowni, szmerek poprzedzaj�cy przedstawienie, jak w prawdziwym teatrze.
I zacz�o si�. Aktorzy, czyli my, nic nie m�wili�my, tylko odgrywali�my
pantomimicznie, gestami i ruchami ca�ego cia�a, to, co nasza pani, jako narrator,
recytowa�a. Na scen� wychodzili kolejno: dziadek, rzepka, babcia, wnuczek,
szczeniaczek Mruczek, kot Kicia, kurka z podw�rka, g�ska, bociek... Serce bi�o
mi coraz mocniej, ju� nied�ugo ja mia�am wyj�� na scen�, nas�uchiwa�am s��w
narratora:
�... Skaka�a drog� zielona �abka, Z�apa�a bo�ka - rzadka to gratka! �abka za
bo�ka, Bociek za g�sk�, G�ska za kurk�..."
�Jeszcze nie, jeszcze nie" - powtarza�am sobie.
�...Kurka za Kici�, Kicia za Mruczka, Mruczek za wnuczka..."
�Ju�, ju� nied�ugo" - m�wi�am do siebie i czu�am, �e mam wypieki, bardzo by�am
zdenerwowana.
�...Wnuczekza babci�, Babcia za dziadka, Dziadek za rzepk�..."
35
�Ju�!" - pami�tam, �e krzykn�am i w�a�nie mia�am wyj�� na scen�, kiedy
us�ysza�am:
�...Tak si� zawzi�li Tak si� nad�li, �e nagle rzepk� Trrrachl � wyci�gn�li! A�
wstyd powiedzie�, Co by�o dalej! Wszyscy na siebie Poupadali..."
Po chwili rozleg�y si� brawa. Wszyscy �miali si� i klaskali i nikt nie zauwa�y�,
�e nasza pani zapomnia�a wyrecytowa�:
�...A na przyczepk� Kawka za �abk�, Bo na t� rzepk� Te� mia�a chrapk�".
Sta�am za kulisami i p�aka�am. Przedstawienie si� sko�czy�o, a ja sta�am i
p�aka�am, coraz rzewniej, coraz g�o�niej. Nie mog�am si� uspokoi�. I dzi�b mi
zam�k� od �ez, i nie mia�am jak wytrze� nosa, bo na g�ow� mia�am naci�gni�t�
jedwabn� po�czoch� mojej mamy. Musia�am wygl�da� bardzo �a�o�nie i zabawnie
jednocze�nie. Tak my�l� teraz - zako�czy�a swoj� opowie�� mama.
� Mamusiu, dlaczego mi opowiedzia�a� t� smutn� historyjk� w�a�nie dzisiaj? �
zapyta�am.
36
- Bez �adnego powodu, po prostu przypomnia�o mi si� to zdarzenie.
� Czy my�lisz, �e i mnie mo�e spotka� co� podobnego? � dopytywa�am si�.
� W �adnym przypadku. Nie mo�e si� zdarzy�, aby pomini�to g��wn� rol� w
przedstawieniu, ale mo�e si� zdarzy�, �e rola jest nieudana, ale to ju� zale�y
tylko od ciebie.
� A uszyjesz mi kostium?
� Uszyj�.
Kara automatyczna
Najpierw us�ysza�am delikatne stukanie w p��tno namiotu drobniutkich kropelek,
jednej, a potem drugiej i jeszcze, i jeszcze... bieg�y, jakby je kto� goni�,
pr�dzej i pr�dzej. Otworzy�am oczy.
� �pij! Pada � szepn�a mama.
� Musz� wyj�� � mrukn�am.
� Ja te� musz�, a �pi�.
� To mo�e wyjdziemy razem � odezwa� si� tata. Tata cz�sto si� odzywa, kiedy
my�l�, �e jeszcze �pi.
� Na mnie nie liczcie. B�d� spa�, dop�ki nie przestanie pada� � mrucza� m�j brat
niewyra�nie.
� Chcia�abym teraz by� bardzo ma�a, w pieluszce -rozmarzy�am si�.
� To by�o �ycie! Szkoda, �e tego nie pami�tam � powiedzia� brat, nie otworzywszy
nawet oczu.
� Ale ja pami�tam! - przypomnia�a mama.
� Ja te�. Do dzi� mam przed oczami te olbrzymie stosy pieluch � dorzuci� tata.
37
� To ja ju� lepiej wyjd� � zdecydowa�am si�. I zacz�am zbiera� si� do wyj�cia.
A po mnie wyszli wszyscy.
Poranny spacer po lesie w pi�amach i p�aszczach deszczowych jest bardzo zabawny.
Ka�dy st�pa najostro�-niej jak potrafi, �eby nie str�ci� kropli z drzew, tylko
pies gania, jak gdyby nigdy nic, potr�caj�c krzaki i co mniejsze drzewka, jakby
padaj�cego deszczu by�o mu jeszcze za ma�o.
Po tej wyprawie wr�cili�my wszyscy mokrzy i rze�cy, o dalszym spaniu nie by�o
mowy. Deszcz g�stnia�.
� Ciekawe, co te� b�dziemy robi� po �niadaniu? � m�j brat zastanawia� si� g�o�no.
� To co zwykle. Zagramy w marynarza � odpowiedzia�a mu mama.
� Ja nie gram! Znowu na mnie wypadnie zmywanie! � zbuntowa� si�.
� Tym lepiej. Skoro jeste� taki pewny, �e na ciebie wypadnie, to mo�esz zmywa�
od razu � poradzi�a mama.
� Mamo, a kiedy on ju� pozmywa, to co b�dziemy robi�? � zapyta�am.
� Mamo! Ona si� ze mnie wy�miewa! Powiedz jej � skar�y� brat.
� Raz, dwa, trzy! Marynarz! � mama zapobieg�a wisz�cej na w�osku k��tni.
Wszyscy odruchowo podnie�li�my w g�r� po jednej r�ce. Mama wystawi�a jeden palec,
tata trzy, m�j brat pi��, a ja dwa.
� Licz� od psa w prawo � o�wiadczy�a mama. � Jeden, dwa, trzy, cztery, pi��,
sze��, siedem, osiem, dziewi��, dziesi��, jedena�cie!
38
� Juhu! � m�j brat zawy� zwyci�sko.
� To niesprawiedliwe! � wyrwa�o mi si�. � Zawsze wypada�o na niego. Dlaczego
w�a�nie dzisiaj, w taki deszcz, ja mam zmywa�!
� Zaraz ci to wyt�umacz�. To jest tak zwana kara automatyczna. Zjawisko
wyst�puj�ce dosy� cz�sto, ale nie a� tak, by ka�dy m�g� to zauwa�y� � mama
t�umaczy�a cierpliwie.
� Za co? Za co kara? Przecie� nic z�ego nie zrobi�am � broni�am si�.
� To nie jest zwyk�a kara. To jest kara automatyczna. Szydzi�a� z brata, �e na
niego zawsze wypada zmywanie, no i od razu wypad�o na ciebie. Samo tak si�
zrobi�o. Automatycznie.
� Rozumiem � powiedzia�am i wysz�am z namiotu na deszcz zmywa� po �niadaniu.
Od tego dnia uwa�niej obserwowa�am to, co si� dzieje dooko�a. Bada�am przyczyny
r�nych zdarze� i przypadk�w. Koniecznie chcia�am wy�ledzi� zjawisko kary
automatycznej. I szybko przyzna�am racj� mojej mamie. Kara automatyczna naprawd�
istnieje. Jeszcze tego samego dnia zdarzy� si� wypadek potwierdzaj�cy t� tez�.
A by�o to tak.
M�j brat z�apa� �ab� i jak zwykle zacz�� mnie t� �ab� straszy�. Ucieka�am przed
nim. Nie dlatego, �ebym si� ba�a, bo nie boj� si� ani paj�k�w, ani �ab, ani
zaskro�-c�w, ani �adnych innych stworze�, cho�by nawet myszy. Ucieka�am tak
sobie. A m�j brat goni� mnie po ca�ej polanie i wrzeszcza�:
- Wrzuc� ci j� za ko�nierz! Posadz� ci j� na g�owie!
40
Ona jest zimna! Ta �aba ma cztery nogi! Zobacz, jak nimi rusza!
Nagle po�lizn�� si� i ju� le�a�. W ka�u�y. W�a�nie w tej jednej jedynej ka�u�y,
jaka by�a na polanie.
� Kara automatyczna! Kara automatyczna! - wo�a�am, kulaj�c si� ze �miechu.
Kara automatyczna, jak si� wiele razy przekona�am, jest wspania�ym �rodkiem na
r�ne g�upie zachowania.
Kt�rego� popo�udnia wracali�my z tat� z zakup�w. Na schodach wywi�za�a si�
dyskusja na temat plan�w na wiecz�r.
� Co dzisiaj jest w telewizji? - zapyta� m�j brat.
� Wszystko jedno. I tak nie b�dziecie ogl�da�. Jest ju� za p�no - orzek� tata.
� To niesprawiedliwe! Doro�li zawsze mog� ogl�da� telewizj�, kiedy tylko chc�, a
my nie! � m�j brat protestowa�, a ja go popar�am.
� A w�a�nie, �e b�d� ogl�da�! � zawo�a�am i tupn�am nog�, to znaczy chcia�am
tupn��, ale moja stopa trafi�a w nic i... spad�am ze schod�w.
Cerowanie
Przed kt�rymi� �wi�tami wymy�li�am dla mamy prezent praktyczny. Postanowi�am
zrobi� szyde�kiem ozdobne chwytki do garnk�w. Mama cz�sto si� parzy�a gotuj�c,
by�am wi�c niezmiernie dumna, �e dzi�ki mnie nigdy wi�cej nie b�dzie m ia�a
b�bli na palcach.
Robi�am ten prezent, jak wszystkie inne, w tajemnicy. Nikomu nie by�o wolno
wej�� do mojego pokoju. Tylko
41
m�j brat mia� prawo wst�pu, bo on, podobnie jak ja, przygotowywa� prezenty w
ukryciu.
Chwytki zrobi�am bardzo szybko, w dwa popo�udnia. By�y okr�g�e, bardzo kolorowe
i gdyby nie ich grubo��, mo�na by s�dzi�, �e to serwetki. Jedno tylko mnie
niepokoi�o, ot� chwytki mia�y dziur� w samym �rodku.
Nie potrafi�am tak zacz�� rob�tki szyde�kiem, �eby nie powstawa�a dziura. �eby
mama nie sparzy�a si� przez t� dziur�, zacerowa�am j�.
Wreszcie nadszed� wiecz�r rozdawania prezent�w. Nie mog�am si� doczeka�, co
powie moja mama, kiedy zobaczy chwytki. W ko�cu doczeka�am si�. Mama powoli
rozpakowywa�a moj� dla niej paczuszk�. Pr�bowa�a przez papier odgadn��, co w
niej jest. Wreszcie wyj�a je, obejrza�a i... odta�czy�a �taniec rado�ci
obdarowanego". A potem zatrzyma�a si� i przyjrza�a si� chwytkom dok�adniej.
- To ty potrafisz cerowa�? � zapyta�a.
I odt�d dziury w skarpetkach, swetrach, spodniach... ceruj� sama.
Gotowanie
Od czasu do czasu moja mama lubi gotowa�. Poznajemy ten czas po siatkach
wype�nionych zakupami, kt�re przynosi do domu.
- Zaraz si� zaczn� eksperymenty kulinarne - rozmarza si� tata. I rzeczywi�cie.
Wspania�e zapachy z kuchni wype�niaj� ca�e mieszkanie.
Wszyscy lubimy ten czas gotowania, duszenia, sma�enia i pieczenia. Potrawy
w�wczas przyrz�dzane maj� eg-
42
zotyczne nazwy i niezwyk�y smak. Kosztujemy je, naradzamy si�, co zjemy najpierw,
a co potem. Lubimy nie tylko je��. Lubimy wtedy by� w kuchni i pomaga� mamie,
uczestniczy� w tym szale�stwie. Czekamy na taki dzie�, upominamy mam�, �e ju�
czas. Ja, kiedy ju� zacz�am czyta� i pisa�, za�o�y�am sobie kajet, w kt�ry
wkleja�am co ciekawsze przepisy kulinarne, wyci�te z gazet i tygodnik�w.
Nauczy�am si� te� troch� gotowa�.
Pewnego dnia dzwonek do drzwi oderwa� mnie od sma�enia pomidor�w z cebulk�.
Przysz�a moja kole�anka z s�siedniej klatki.
� Chod� si� bawi� � zaproponowa�a.
� Nie mog�. Gotuj� zup� pomidorow� � odpowiedzia�am.
� Dla lalek? � zapyta�a kole�anka.
� Nie. Dla rodziny, na obiad.
Popatrzy�a na mnie bardzo dziwnie i wysz�a. Chyba mi nie uwierzy�a.
P�ywanie
M�j brat potrafi dopi�� swego.
Po raz pierwszy przekona�am si� o tym par� lat temu, podczas wakacji.
Koczowali�my wtedy nad jeziorem. Tu� za naszym namiotem zaczyna� si� las, kt�ry
nie mia� ko�ca. Ca�ymi dniami w�drowali�my po lesie i nigdy nie uda�o nam si�
dotrze� na drugi jego kraniec. Bardzo te� trzeba by�o uwa�a�, �eby si� nie
zgubi�. Tata nawet wyda� zakaz wychodzenia do lasu bez opieki, ale zakaz ten
dotyczy� w�a�ciwie tylko... mamy i mnie. Bo my we dwie potrafimy si� zgubi�
nawet w zagajniku.
43
By�o zimno, pochmurno, cz�sto pada�o, zdarza�y si� te� ulewy. Nikt z nas nie
ukrywa�, �e wola�by s�oneczn� pogod�. W deszcz nie by�o wios�owania ani
�eglowania, ani k�pieli, mama nie mog�a si� opala�...
A� tu pewnego dnia zab�ys�o s�o�ce. Chmury pogubi�y si� gdzie� i ju� tego lata
nie wr�ci�y nad nasze jezioro. M�j brat natychmiast wbieg� do namiotu, a kiedy z
niego wyszed� � by� ju� gotowy do k�pieli.
� Mamo! � zawo�a�. � Naucz mnie p�ywa�!
� Dzisiaj?! � przerazi�a si� mama, kt�ra w�a�nie mo�ci�a sobie miejsce do
opalania.
� Obieca�a� � przypomnia� brat.
� To prawda. Ale nie obieca�am, �e dzisiaj - mama broni�a si� s�abo.
� Powiedzia�a�, �e nauczysz mnie p�ywa�, kiedy b�dzie s�o�ce � obstawa� przy
swoim.
� Bardzo �a�uj�, �e nie doda�am jeszcze jednego warunku.
� Jakiego?
� Dobrze wiesz, jakiego.
I wtedy m�j brat pobieg� prosto do jeziora. Zanurzy� si� do pasa w wodzie i
zawo�a�:
� Woda jest bardzo ciep�a! Naprawd�!
� Niech ju� b�dzie � zrezygnowa�a mama i w�o�y�a kostium k�pielowy. - Niechybnie
umr� po tej lekcji p�ywania i ty b�dziesz temu winien � doda�a wchodz�c do wody.
Lekcja zacz�a si� od tego, �e mama sta�a w wodzie, zanurzona po pas, a m�j brat
podp�ywa� do niej strza�k�. Odbija� si� mocno nogami od dna, a potem k�ad� si�
na wodzie i tak p�yn��, nie ruszaj�c ani r�kami, ani nogami.
44
<^?&<
� �wietnie! Jeszcze raz! Teraz by�o dobrze! Cudownie!... � chwali�a go mama.
� Coraz lepiej! Znakomicie! � powtarza�a.
Ja siedzia�am na brzegu i zazdro�ci�am mojemu bratu.
� Chod� tu do nas! - zawo�a�a do mnie mama, szcz�kaj�c z�bami. Od razu zrobi�o
mi si� przyjemniej. Ale nie wesz�am do tej lodowatej wody. Przesta�am tylko
zazdro�ci�, �e mama uczy jego, a nie mnie.
Potem mama zanurzy�a si� a� po szyj�, a m�j brat dop�ywa� do niej �abk�. Nie
trwa�o to d�ugo; wr�cili do brzegu wp�aw.
� Umiem p�ywa�! Umiem p�ywa�! � krzycza� m�j brat, biegaj�c tam i z powrotem
wzd�u� brzegu. Mama, sina i dygoc�ca z zimna, pi�a �apczywie gor�c� herbat� i
coraz mocniej opatula�a si� kocami.
� Ucz mnie dalej � prosi� brat � teraz na plecach!
� Czy�by� zapomnia�, �e tw�j ojciec te� umie p�ywa�? � zapyta�a mama.
� Tata?! Tata w �yciu by nie wszed� do takiej zimnej wody!
45
� Ja wejd� � powiedzia�a mama.
� Juhuuuu!
� Ale jutro. I to jak b�dzie s�o�ce.
� Jutro?! A jak jutro nie b�dzie s�o�ca?! � biadoli� m�j brat. Ale mama by�a
nieust�pliwa. Ponarzeka� wi�c jeszcze troch�, a potem poszed� na drugi koniec
polany, gdzie od paru dni mieszkali podobni do nas mi�o�nicy wakacji w kucki.
Po kilku zaledwie minutach zobaczyli�my tat� Piotrka i mojego brata, zd��aj�cych
w stron� wody.
� Pan Sylwek nauczy mnie p�ywa�! I nurkowa�! � chwali� si� m�j brat.
I tak te� si� sta�o. Po kilku dniach umia� p�ywa� lepiej ni� mama.
Czasem chcia�abym by� taka jak on. Postanowi�, uprze� si� i dopi�� swego.
Postanawia� ju� potrafi�, tak przynajmniej twierdzi moja mama. A ja wiem, �e jak
przychodzi co do czego, to znajduj� tysi�ce powod�w, �eby tego, co postanowi�am,
nie robi� dzi�. M�wi� sobie: jutro. Albo: kt�rego� dnia.
Choinki
Zawsze najbardziej niecierpliwie czekam na co�, co szczeg�lnie lubi�.
� Popatrz, mamo. Oni ju� maj� choink�! � m�wi� co roku o tej samej porze.
� A oni jeszcze nie maj� � odpowiada mi mama, co roku tak samo.
� A my? � dopytuj�.
� B�dziemy mieli � zapewnia mama.
46
- Ale kiedy?
- Jak przyjdzie pora.
Nienawidzi�am s�owa � pora. Pora spa�, pora przyjdzie, pora to zrobi�, p�na
pora...
- Dlaczego musz� zawsze tak d�ugo czeka� na choink�? � nie daj� za wygran�.
- Dlaczego nie? Lecz je�li to dla ciebie a� takie przykre, to kupimy j� ju�
jutro. Niech sobie schnie. Zawsze my�la�am, �e lepiej, kiedy my czekamy na
choink�, a nie ona na nas � powiedzia�a mama.
- Przecie� ja czekam na choink� ca�y rok, czy to jeszcze za ma�o? - wyzna�am ze
�zami w oczach.
- Ca�y rok? Nie wiedzia�am. W takim razie musimy kupi� choink� natychmiast.
Jedziemy!
- Nie musimy nigdzie jecha�. Widzia�am, �e sprzedaj� choinki na naszym osiedlu,
za gara�ami � wyja�nia�am, wk�adaj�c kurtk� i buty.
- Jeszcze lepiej � ucieszy�a si� mama.
I posz�y�m