15793

Szczegóły
Tytuł 15793
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15793 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15793 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15793 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ANATOL AZOLSKI KOM�RKA PHILIP WILSON Tytu� orygina�u: K???? i KLUB INTERESUJ�CEJ PROZY � copyright AHaTOJiHH A30JII>CKHH � copyright na to wydanie Philip Wilson, Warszawa 2003 Wydanie pierwsze T�umaczenie: Henryka Broniatowska Redakcja: Danuta Zab�ocka Korekta: Barbara Wi�niewska Redakcja techniczna: Aleksandra Napi�rkowska Projekt ok�adki: Aleksandra Gligorijevi� CIP-Biblioteka Narodowa Azowskij, Anatolij Aleksewicz Kom�rka / Anatol Azolski; [tl. Henryka Broniatowska] . - Warszawa : Philip Wilson, 2003. - (Klub Interesuj�cej Prozy) ISBN 83-7236-120-7 Philip Wilson 01-067 Warszawa, ul. Piaskowa 6/10, tel. 636-77-79, 636-79-26, e-mail: [email protected] Sk�ad i �amanie: Jacek �widerski Druk: GRAFMAR Sp. z o.o., Kolbuszowa Dolna, ul. Wiejska 43 Rozdzia� pierwszy Wytrawny z�odziej otworzy� paznokciem zamek i znalaz� si� w mieszkaniu nie wr�cym wi�kszej zdobyczy; jak we wszystkich domach Piotrogrodu by�o tu ch�odno i g�odno, listopadowy deszcz sp�ywa� po m�tnych szybach, zalewa� parapety; nieomylny instynkt wskaza� mu szaf�, gdzie znalaz� bogaty �up. Damskie botki i pantofle, bielizna, ubrania pow�drowa�y do worka, wcisn�� tam tak�e fili�anki, �y�eczki i nieprzyjemnie podzwaniaj�ce narz�dzia o wyra�nie lekarskim przeznaczeniu � rozmaite no�yczki, pi�ki, szczypce, m�oteczki (podarunek Wojenno-Rewolucyj-nej Rady dla dzielnego chirurga L.G. Barinowa). Ich brz�k obudzi� �pi�ce w ��eczku niemowl�, kt�re zakwili�o i j�o si� wierci�, a kiedy z�odziej dorzuci� do swego �upu tak�e ko�derk�, wytrz�sn�wszy zawini�te w ni� kwil�ce stworzenie p�ci m�skiej, przera�liwy wrzask wype�ni� ca�e, opuszczane w po�piechu, mieszkanie. Wypchany �upem worek, kt�ry utkn�� w drzwiach, przeszkodzi� w ucieczce i trzeba by�o zmyka� przez okno. Wystawiony na wiatr i ch��d malec rozdar� si� jak stary i z�odziejaszek po�a�owa�, �e wszystko tn�ce i k�uj�ce ma zapakowane i nie mo�e d�gn�� krzykacza. Przydusi� go wi�c (jak si� okaza�o podczas rozprawy s�dowej), po czym wyskoczy� z pierwszego pi�tra na d�, gdzie zosta� schwytany, 6 o ma�o go nie rozszarpano, a dziecko uznano za martwe. Matka, kt�ra przybieg�a z p�aczem, pad�a na zsinia�e cia�ko, po czym wsun�a je pod bluzk� w ciep�� niczym �onow� ciemno�� mi�dzy piersiami � malec o�y�, narodzi� si� powt�rnie, a w�a�ciwie po raz trzeci, albowiem cudem tylko unikn�� cebrzyka, do kt�rego wrzuca si� wyskrobane p�ody; matka mog�a zaufa� usuni�cie ci��y tylko ojcu, a jego w�a�nie pilnie wys�ano na front do walki z Denikinem. Dlatego Wania Ba-rinow, kiedy dor�s�, ani w sierpniu, ani w listopadzie nie obchodzi� dnia swoich urodzin, nawet wspominania o nim unika�, p�niej tyle razy umiera�, o�ywa� i zmartwychwstawa�, �e daty ca�kiem mu si� popl�ta�y � �y� przecie� pod r�nymi nazwiskami i zawsze mia� pod r�k� dodatkowy paszport, na pytanie kiedy si� urodzi�, odpowiada� z nerwowym u�mieszkiem: �w dwudziestym wieku". Nawiasem m�wi�c, ochrzczono go w cerkiewce przy Wielkiej Samsoniewskiej, jak po staremu nazywano prospekt im. Karola Marksa; matka uleg�a b�aganiom nieateistycznych krewnych i zanios�a dziecko do miejsca kultu, zburzonego wkr�tce przez bezbo�nik�w. Natomiast dom rodzinny Iwana nie m�g� si� nie osta�, budowano go na najbli�sze wieki i nie dotkn�y go ani �mia�e plany przebudowy miasta, ani dekrety nowo ustanowionej w�adzy, mieszkanie za� niez�omnie opiera�o si� dokwaterowa-niom; w ka�dej komisji, nawet rewolucyjnej, zasiadaj� kobiety, a rewolucyjny chirurg Leonid Grigoriewicz Barinow ka�d� umia� wyprowadzi� w pole, potrafi� oczarowa� wszystkich bez wyj�tku, w tym r�wnie� swoje studentki, kt�re uczy� kraja� trupy w Wojskowej Akademii Medycznej. Matka Iwana, Jekatierina Igna-tiewna, pochodzi�a z rodziny zupe�nie pozbawionej sk�onno�ci do niszczenia, burzenia czy r�ni�cia czego- 7 kolwiek, ale ch�opiec si� w ni� nie wrodzi�, wcze�nie zacz�� wyci�ga� r�czki do obrusa, �eby go �ci�gn�� ze sto�u, do tapet, �eby je zedrze�, a niejeden raz zdarza�o mu si� wczepia� mlecznymi z�bkami w nogawk� spodni ojca, zabawki, kt�re przynosili go�cie, sprawdza� na wytrzyma�o��, t�uk�c nimi o �cian�, a gdy zacz�� ju� raczkowa� po mieszkaniu, nauczy� si� precyzyjnie rozk�ada� je na cz�ci. Ksi��ki, co nale�a�oby szczeg�lnie podkre�li�, rwa� na strz�py, dlatego ojciec umie�ci� p�ki na ksi��ki tak wysoko, �e Iwan nie m�g� do nich dosi�gn�� nawet gdy mia� dziesi�� lat i ju� zacz�� odczuwa� g��d wiedzy i ju� bra� g�r� w b�jkach ze starszymi od siebie ch�opakami. Rodzice nie wiedzieli, jak sobie poradzi� z chuliganem i z rado�ci� �pieszyli do drzwi, kiedy przychodzi� daleki krewny ojca � pio-trogrodzki robotnik � Pantelej. Powr�ci� w�a�nie z guberni saratowskiej, dok�d wys�ano go, by zorganizowa� ko�choz, kt�ry od razu si� rozlecia�, gdy pozwol-no ch�opom zabra� swoje krasule z kolektywnego stada; piotrogrodzki robotnik nie m�g� si� pogodzi� z tym kr�tkim okresem pob�a�ania i powr�ci� do domu ��dny zemsty. Na znak protestu, w tajemnicy przed rodzicami Iwana, wy�adowywa� swoj� nienawi�� do prywatnej w�asno�ci oraz pogard� dla nowych porz�dk�w na po�ladkach ch�opca. Wania zaciska� z�by i pokornie podstawia� swoj� nieszcz�sn� pup� pod wzniesiony pasek; ch�opca zacz�� w jaki� spos�b wci�ga� proceder bicia i ani ojciec, ani matka nigdy si� nie dowiedzieli, �e Pantelej co tydzie� t�ucze ich syna. Wania milcza�, uczy� si� znosi� b�l, zdumiony, �e z rado�ci� bije si� z r�wie�nikami, nie odczuwaj�c b�lu po ich uderzeniach, nie m�g� si� przy tym nadziwi�, dlaczego zwyk�y klaps mamy sprawia cierpienie ca�emu cia�u. B�le s� r�ne � doszed� do wniosku Wania � i naj�atwiej 8 znosi si� obra�enia i ciosy w b�jkach z wrogami, takimi jak on ch�opakami z s�siedniego podw�rka. Zacz�� podsyca� w sobie nienawi�� do Panteleja: poj�czawszy ob�udnie, zapina� spodnie i najspokojniej szed� do drugiego pokoju odrabia� lekcje, zapominaj�c o dopiero co przeprowadzonym seansie pedagogicznym, kt�ry, rzecz jasna, nie ucieszy�by rodzic�w; ci zreszt� mieli swoje b�le i rado�ci. W tym czasie ojca wylano ju� z akademii �za niew�a�ciw� prac� z kobiecym stanem osobowym", o czym niejednokrotnie przypomina�a ze �miechem matka, podczas kr�tkotrwa�ych burzliwych sprzeczek. Nim jeszcze dor�s�, Iwan domy�li� si�, �e matka te� nie jest bez grzechu w stosunkach z �m�skim stanem osobowym". Spo�r�d wszystkich kobiet Leningradu matka wyr�nia�a si� urod� i wieczn� m�odo�ci�; kiedy wychodzi�a ze sklepu, m�czy�ni si� przed ni� rozst�powali. S�owo �akademia" przylgn�o jako� do rodziny, ojciec wprawdzie odszed� z Wojskowej Akademii Medycznej, ale matka zacz�a pracowa� jako bibliotekarka w Artyleryjskiej, oficerowie, kt�rzy studiowali (wszyscy w ostrogach, z koalicyjkami) hurmem odprowadzali j� do domu, na co nie odwa�a�y si� studentki instytutu, w kt�rym wyk�ada� teraz ojciec. Nawet na zebrania rodzicielskie w szkole chodzi�a z akademickimi zalotnikami. Kiedy� wr�ci�a pe�na oburzenia: �Nasz syn zostanie aktorem!" �ju� od progu oznajmi�a ojcu, na co ten, pochrz�kuj�c, zmru�y� z zadowoleniem oczy. Syn stroi� miny do nauczycieli, oblewa� si� atramentem, spyta� dyrektora, do jakiej opozycji nale�y � do prawej czy lewej, kierownika nauczania zbi� z tropu pytaniem, czy ten w�a�ciwie post�puje z �on�. Matka, c�rka kupca z Penzy, wyros�a w pogardzie dla wszelkiej prowincjonalnej b�azenady, dla ko- 9 mediant�w, ojciec natomiast cz�sto nuci� arie. Niezadowolenie matki dosz�o do uszu Panteleja, pasek coraz cz�ciej by� w robocie, hula� po le��cym na tapczanie ch�opcu, sprawiaj�c, �e ten �mia�o rzuca� si� na krzywdzicieli, nawet gdy by�o ich wielu. Pantelej naderwa� si� zapewne, ale nie zdo�a� przytrze� ch�opcu rog�w; przed ka�d� egzekucj� za�ywa� szklaneczk�, albo i dwie, rozpi� si� i zmar� o trzy lata wcze�niej, nim w Smolnym zosta� zabity jego dow�dca, dobroczy�ca i bo�yszcze � Kir�w. Iwana pozostawiono wreszcie w spokoju, uzbrojony w ksi��k� kucharsk� sam sobie gotowa� obiad, nie ufaj�c matce, kt�ra wi�cej czasu sp�dza�a przed lustrem ni� przy kuchni. Przepisy kulinarne obejmowa�y tak�e receptury kucharzy wojskowych; ksi��ka, przyniesiona przez matk� z Akademii Artylerii, pachnia�a m�czyznami, odzianymi w dobrze dopasowane mundury, dziarsko krocz�cymi po trotuarze ze stukiem obcas�w i brz�kiem ostr�g. By�y te� inne ksi��ki: s�uchacze Akademii starali si� przywi�za� do siebie ch�opca jak pieska i jedna z tych ksi��ek � pod tytu�em �Algebra" � tak zadziwi�a Iwana, �e zapomnia� o podw�rku, o kinie, godzinami przesiadywa� w domu, wpatrzony w �cian�, przyt�oczony niezwyk�ym odkryciem � okaza�o si� nagle, �e ludzie i przedmioty, zjawiska i wydarzenia, b�le i rado�ci mog� by� u�miercone, unicestwione i przeistaczaj� si� w co� nieokre�lonego, oznaczonego literami alfabetu �aci�skiego: czy w klasie by�o 7 czy 12 ka�amarzy, wszystkie one zamyka�y si� w symbolu �a", w kt�rym mo�na zmie�ci� dowoln� liczb� ka�amarzy, kr�w na ko�chozowym polu, tramwaj�w na ulicy � taka chciwa, wszystko wsysaj�ca w siebie literka, koniecznie w parze z inn�, tak �e na przyk�ad owce (�a") i dr�b (�b") razem sk�ada�y si� na inwentarz, 10 w kt�rym nie by�o ju� gdakania, pi�r, beczenia, sier�ci, kosmatych n�g i trzepocz�cych skrzyde�, lecz wszystko zwalone na kup� pod symbolem �c". Zgodnie z za�o�eniami zadania, wszystkie trzy symbole by�y wyra�one tak�e w pieni�dzach: w rublach i kopiejkach; za te ruble i kopiejki mo�na by�o wszystko kupi� w sklepie, je�li na dodatek mia�o si� kartki, co wydawa�o si� ju� ca�kiem niepoj�te i Wania nieprzytomnie patrzy� w �cian�, z l�kiem podnosi� si� i skrada� do okna, widzia� sklep z pieczywem, zamkni�ty z powodu remontu, ludzi dok�d� spiesz�cych... Czy� oni naprawd� istniej�?... Symbole bieg�y obok symboli! I r�ka dotyka�a parapetu, wyczuwa�a jego twardo�� i g�adko��, oczy widzia�y zastyg�� bia�� farb� i przez wiele jeszcze dni oczy, uszy i r�ce Iwana bada�y przedmioty, ch�on�� zapachy mieszkania, wonie podw�rza, palce dotyka�y p�aszczyzn i wynios�o�ci, a� pewnego dnia gor�ce d�onie Wani trafi�y na kuliste naro�l� � na piersi Nata-szki z s�siedniej klatki schodowej i �ar sp�yn�� w d�, ku nogom, ca�e cia�o wype�ni� upajaj�cy b�l, od kt�rego trzeba si� by�o uwolni�, ratunkiem by�a sama Nata-szka i �w nieustaj�cy b�l; nie m�g� ju� odj�� r�k od tych wypuk�o�ci, jego w�ch nagle si� wyostrzy�, Iwan, kt�ry przylgn�� do Nataszki od ty�u i wdycha� kuchenny zapach jej w�os�w, zapragn�� wcisn�� si� w dziewczyn�, wej�� w ni�, zespoli� si� w jedno. Opr�cz dw�ch p�kul �ci�ni�tych d�o�mi, wyczuwa� tak�e po��wki kr�g�ej pupy, Nataszka pochyli�a si� raptem i pup� odepchn�a Iwana, wypuk�o�ci oczywi�cie wymkn�y si� z jego d�oni, dziewczyna, wymachuj�c torb�, posz�a do sklepu, a ch�opiec, p�on�cy wstydem, pozosta� w zimnej samotno�ci podestu klatki schodowej i znienawidzi� Nataszk�. Kiedy wyr�s� i pozna� kobiety, te wszystkie, kt�re pozwala�y m�czyznom uwolni� si� 11 od dzieci�cego wstydu i dzieci�cego b�lu, zacz�� nazywa� �nataszkami", niepomny na to, �e dziewczyna obudzi�a w nim pal�ce zainteresowanie wielk� tajemnic� kulisto�ci wszystkiego, co �yje. Zagadka popchn�a go kiedy� ku stoj�cej na biurku lampie, r�ka wsun�a si� pod aba�ur, jak pod sukni� i sparzy�a si� o gor�c� �ar�wk�, d�o� g�aska�a ciep�e szk�o, ale to ciep�o i kr�g�o�� nie dawa�y cia�u doznania owej rozkosznej m�ki b�lu, nie wprawia�y w upojenie i nie m�g� zrozumie�, co by�o rado�ci� i zadowoleniem, a co b�lem, jedzenie przecie� tak�e sprawia�o rado��, syto�� jest zawsze przyjemniejsza od g�odu, a� pewnego razu tak bardzo zapragn�� zazna� przenikliwego b�lu, �e uciek� z lekcji, uczepi� si� tramwaju, przejecha� na drugi brzeg Newy, zakrad� si� do Parku Letniego, gdzie pod jesiennym deszczem mok�y majestatyczne pos�gi kobiet, zdo�a� dosi�gn�� do kulistych wypuk�o�ci, ale nie odczu� niczego, absolutnie niczego, tylko ich twardo��. Pomy�la� wtedy o matce, o kulisto�ciach, kt�re sk�adaj� si� na �ywe, ciep�e, pulsuj�ce krwi� ludzkie cia�o; w niedzielny poranek (ojciec mia� dy�ur w szpitalu) Wania, wstrzymuj�c oddech, zbli�y� si� do �pi�cej matki i odchyli� r�g ko�dry � g��bokie wyci�cie w nocnej koszuli pozwala�o dojrze� r�owe piersi, r�ka dotkn�a tej bli�szej, ale nie odczu�a ani gor�ca, ani rozkoszy b�lu, druga pier� okaza�a si� tak samo nieczu�a, jak szklana �ar�wka, czy wi�kszy od piersi aba�ur. Ogarn�a go rozpacz, cho� �ywi� jeszcze pewne nadzieje; Wania kombinowa�, jak si� dosta� pod ko�dr� i podotyka� owalne po��wki, gdy nagle poczu� na sobie wzrok mamy, w jej oczach widzia� l�k i ciekawo��, zaprawione lekk� drwin� i wsp�czuciem. Matka naci�gn�a na siebie ko�dr� i usiad�a, Wania wszystko jej opowiedzia� � o Nataszce, o kobietach w Par- 12 ku Letnim i matka pomartwi�a si� razem z nim, przytuli�a ch�opca, powiedzia�a, �e za pomoc� algebry nie da si� zrozumie� Nataszki, tu potrzeba geometrii i stereometrii, potrzebne ksi��ki przyniesie mu z biblioteki, jest tam przecie� szefem. Tak wielka by�a jednak ��dza zg��bienia natychmiast tajemnicy, �e wywali� wszystkie ksi��ki z dolnych p�ek i pouk�ada� jedn� na drugiej, matka jednak od razu zlikwidowa�a to rusztowanie; ch�opi�ca r�ka zd��y�a tylko wyci�gn�� �Podr�cznik fizjologii patologicznej" N. N. Aniczkowa, matka za� obieca�a solennie, �e na pewno zostanie zakupiona sk�adana drabinka. Ale zanim ojciec przyni�s� j� z bazaru, przystawiony do p�ek st� pozwoli� si�gn�� po stare folia�y; na tytu�owej stronie jednego z nich by�o napisane odr�cznie: �Z ksi�gozbioru Wiel. Ksi�cia Sergieja Michaj�owicza", co bardzo ubawi�o przyjaciela domu, cz�stego go�cia, pracownika naukowego Nikitina, kt�ry poradzi� matce, �eby spali�a jednak wszystkie spisane protoko�em biblioteczne ksi��ki. Nikitin zjawia� si� zwykle z bukiecikiem kwiat�w, wr�cza� go matce, po czym ze skupion� min� wkracza� do pokoju, jak nauczyciel do klasy, jego ponury wyraz twarzy zdawa� si� zabrania� wszelkich rozm�w nie dotycz�cych lekcji; co wi�cej, obecno�� dziecka, to znaczy Iwana, uwa�a� za r�wnie niedopuszczaln� i szkodliw�, jak przebywanie pierwszaka w towarzystwie kurz�cych drugoroczniak�w. Dlatego Iwana nie dopuszczano do sto�u, wyganiano na sk�adan� drabink�, nie domy�laj�c si�, �e dzi�ki Nataszce ch�opiec mia� wyostrzony s�uch. Dziewczyna biega�a po podw�rku, szczebiocz�c jakie� g�upstwa, kt�re, je�li lufcik by� uchylony, dociera�y do drabinki; g�o�ne rozmowy Iwan puszcza� mimo uszu, chwyta� za to ledwo dos�yszalny szept, nie zastanawiaj�c si� nad nim, nie wnika- 13 j�c w jego sens, wiedzia� ju�, �e ukryte w nim s�owa same kiedy� przem�wi�, wywo�ane zapachem i barw�, kt�re wi�za�y si� z tym, co niegdy� us�ysza�. �y� z op�nieniem, to zn�w z wyprzedzeniem, s�owa dociera�y do niego z pewn� zw�ok�; dopiero w rok po zab�jstwie Kirowa odezwa�a si� w nim rozmowa zza dw�ch �cian. Nikitin z ca�� powag� przekonywa� matk� i ojca: wszystkie nieszcz�cia Rosji bior� si� z marze� o syto�ci i pogoni za pe�nym brzuchem, co doprowadza do moru, n�dzy, g�odu, a z tego sk�ada si� w�a�nie historia pa�stwa, kt�rego ludno�� nigdy nie zdo�a si� wy�ywi�, gdzie ilo�� �ywno�ci nie odpowiada liczbie g�b do wy�ywienia, i w�adze, nie mog�c zwi�kszy� jej zasob�w, musz� u�mierca� g�oduj�cych. Rewolucje, wojny, zmiany w�adc�w � upiera� si� Nikitin � to s� w�a�nie najlepsze sposoby na wy�ywienie tych, kt�rzy pozostali przy �yciu; ludzie w Rosji zawsze byli zabijani wszelkimi dozwolonymi i niedozwolonymi sposobami, albo wysy�ani do oboz�w i wi�zie� dla zmniejszenia racji �ywno�ciowych � tak zawsze by�o i b�dzie. A teraz � rozwodzi� si� Nikitin � bolszewicy przesadzili, dla czysto politycznych korzy�ci zniszczyli najbardziej produktywn� cz�� ludno�ci wiejskiej, tak zwanych ku�ak�w, do czego tak�e Pante-lej przy�o�y� r�k�, zbo�a b�dzie teraz jeszcze mniej, morzenie g�odem b�dzie ju� pa�stwow� konieczno�ci�, w najbli�szych miesi�cach, lub latach, rozpocznie si� masowe mordowanie ludno�ci miejskiej � mo�na si� spodziewa� aresztowa�, Leningrad opustoszeje � �Ja wam to m�wi� � twierdzi� � trzeba si� liczy� z tak� perspektyw�!" Zam�cza� rodzic�w tym niedorzecznym gadaniem, ale oni przyznawali mu racj�: tak, trzeba by� ostro�nym, �adnych znajomo�ci z tymi, na kt�rych 14 mo�e pa�� podejrzenie, najmniejszego powodu do tego, �eby... Wania, s�uchaj�c zgry�liwca, odpycha� od siebie wszystkie jego s�owa, z wysoko�ci drabiny spogl�da� na podw�rze, gdzie Nataszka rozwiesza�a bielizn�, zerka� tak�e na balkon, na kt�ry, w tajemnicy przed m�em, w niezapi�tym szlafroczku wychodzi�a czasem na papierosa weso�a babka; �wiat by� tak bardzo r�norodny, �e �adna ksi��ka nie mog�a go obja�ni�, ale jak�e przyjemne by�y te wszystkie pr�by zamkni�cia wszystkiego, co istnieje, w s�owie lub formule, niepoj�te, niepodleg�e rozumowi wi�zi ��czy�y �wiat z ksi��kami: Maupassant sk�ania� do zastanowienia si� nad istot� niesko�czenie ma�ych wielko�ci we wci�� zaw�aj�cej si� przestrzeni mi�dzy zerem a zbli�aj�cymi si� do niego liczbami, za to niewinne rozwa�ania Goethego o barwach t�czy popycha�y ku portierni �Czerwonego Wybor�anina", gdzie w t�umie kole�anek zjawia�a si� niedawna uczennica Raja, udaj�c zdziwienie, wzrusza�a ramionami, �egna�a si� jednak z niedomy�lnymi przyjaci�kami i prowadzi�a Iwana do siebie, gdzie ca�owali si� do nieprzytomno�ci i b�lu dzi�se�; co innego, bardziej tajemniczego ��czy�o matk� z Nikitinem, ojciec domy�la� si� co, ale milcza�, matka przecie� te� nie zwraca�a uwagi na jego cz�ste nieobecno�ci, a oboje nie mogli zrozumie�, dlaczego pracownik naukowy Nikitin sam sobie przeczy: przecie� utrzymywa� znajomo�� z podejrzanymi, chocia�by z matk�, kt�r� ju� wyrzucono z biblioteki, odkryto bowiem z przera�eniem jej kupieckie pochodzenie, nie powinien tak�e zna� ojca, kt�ry dosta� za co� jeszcze jedn� nagan�. Nikitin m�wi� o sobie, �e jest genetykiem, pracowa� w Wszechzwi�zkowym Instytucie Hodowli Ro�lin, tam zapewne otrzymywa� dane dotycz�ce liczby obywateli i �redniej ilo�ci pszenicy przypa- 15 daj�cej na jedn� zwi�zkow� g�ow�; jego prognozy zacz�y si� sprawdza�, nast�pi�y aresztowania (pi�tnastoletni Iwan od dawna ju� czytywa� gazety i s�ucha� radia przed snem), kt�rej� nocy zabrano ojca Natasz-ki, przyzna� si� do sabota�u, co, jak si� okaza�o, czynili wszyscy aresztowani, gn�bi�o to i zdumiewa�o rodzic�w, Nikitin reagowa� tylko szyderczym chichotem, twierdzi�: wszyscy przyznaj� si� do winy, wszyscy s� tacy sami, �kat torturuje kata; zabija�e� ludzi?" Kt�rego� dnia przyszed� bez kwiat�w i za��da�, by rodzice natychmiast opu�cili Leningrad, jest ju� niebezpiecznie, krzycza�, by� tak rozgor�czkowany, �e nie zauwa�y� nawet Iwana i przy nim wyrzek� uroczy�cie: �Leonidzie Grigoriewiczu, zna pan m�j prawdziwy stosunek do pa�skiej ma��onki, mo�e pan sobie wyobrazi�, jak b�d� bez niej cierpia�, mimo to b�agam, jestem got�w pa�� panu do n�g: wyjed�cie, dop�ki jeste�cie cali i wolni, zaklinam!..." W ca�ym mieszkaniu rozleg�o si�: �klinam... klinam... klinami", i to b�aganie, odbite od �cian, pulsowa�o, wibrowa�o, pop�dzaj�c rodzic�w, ju� od dawna pogodzonych z my�l�, �e trzeba b�dzie na jaki� czas, lub na zawsze, opu�ci� Leningrad, gdzie prawie wszyscy przyjaciele i znajomi � to wrogowie, ale tak bardzo nie chcia�o si� wyje�d�a�, porzuca� takiego mieszkania! Nikitin przychodzi� niemal codziennie, przyprawiaj�c rodzic�w o przera�enie nies�ychanymi informacjami; odpowiednie mieszkanie znalaz�o si� w Mohylewie, ojciec mia� tam zapewnion� prac�, matce obiecano prac� w szkole, kto�, kto chcia� uciec z Mohylewa, got�w by� zamieni� si� mieszkaniami. Rozpocz�a si� korespondencja, uzyskano potrzebne do wymiany za�wiadczenia, ale czyja� w�adcza r�ka przeszkadza�a w przenosinach, ojciec twierdzi�, �e r�ka domaga si� �ap�wki i wtedy matka podsun�a my�l: 16 w Mohylewie jest ich krewny, kt�ry wiele zawdzi�cza Leonidowi, niech wi�c postara si� pom�c, jest tam przecie� gospodarzem � sekretarzem komitetu miejskiego partii. Ojciec uleg� namowom, napisa� do Mohylewa; nie zna� domowego adresu krewnych, wys�a� list do gazety partyjnej, tam musieli przecie� zna� swoich wodz�w, nie otrzyma� jednak odpowiedzi, nast�pny list te� si� gdzie� zagubi�, ten sam los spotka� telegram i nagle ten�e krewny zjawi� si� w Leningradzie, i to nie sam, ale z ca�� rodzin�. Pewnego razu rozleg� si� ostry dzwonek, siedz�cy na drabinie Iwan oczywi�cie nawet nie drgn��, jego wyobra�ni� ju� od miesi�ca niepokoi�a tajemnicza liczba �II", dra�ni�a papierosem kobieta na balkonie; obowi�zywa�a doskona�o�� form, elipsa by�a ujmowana to jako kontynuacja ko�a, to jako jego poprzedniczka, dotar�o jednak do uszu ch�opca, �e w g�osach rodzic�w jest radosne zaskoczenie, tamci natomiast wydaj� si� czym� poirytowani, spiesz� si� i chc� niezw�ocznie wyja�ni� sytuacj�. G�osy poha�asowa�y i umilk�y, rodzice i go�cie zamkn�li si� w drugim pokoju. Iwan przewr�ci� kartk�, spojrza� w d� i zobaczy� pod drabink� chudziutkiego ch�opca, spogl�daj�cego na niego nie�mia�o; ch�opiec m�g� mie� tyle lat co i on, ale wydawa� si� ni�szy, poniewa� Iwanowi, siedz�cemu okrakiem na drabinie, takim si� wydawa�; stal pogn�biony, z zadart� g�ow�, Iwan g�rowa� nad jasnow�osym okularnikiem i od razu, na d�ugo sta�o si� jasne, kto komu ma podlega�; ch�opiec bez sprzeciwu uzna� starsze�stwo Iwana; podaj�c mu czerwone rumiane jab�ko, powiedzia�, �e zazdro�ci wszystkim leningradczykom, tak wiele tu interesuj�cych i rozmaitych rzeczy... Oznajmi�, �e ma na imi� Klim, przyjecha� z Mohylewa, Iwan jest jego kuzynem z pierwszej, a mo�e z drugiej linii, nie wie tego 17 dok�adnie, a jab�ko jest prawdziwe krymskie, bardzo smaczne, w Mohylewie te� s� rumiane i s�odkie jab�ka i wcale nie jest tam tak nudno, jakby si� mog�o wydawa�. Nast�pnie opowiedzia� o pechowym dzieci�stwie: do pi�ciu lat Klim nie m�g� chodzi� bez kul, odzyska� w�adz� w nogach dopiero po wylegiwaniu si� w b�ocie Eupatorii, lecz jego najszcz�liwsze dni to te, kiedy ku�tyka� po ulicach, cieszy� si� widokiem dom�w i ludzi, poniewa� wszystko i wszyscy s� r�ni! Tak, nic nie jest podobne do siebie nawzajem � ani ludzie, ani domy, ani miasta, dachy dom�w mog� by� drewniane, blaszane, kryte dach�wk�, s�om�, dachy maj� r�ny k�t nachylenia do ziemi, do �cian, na dachach � i to si� zdarza � ro�nie trawa. A okna � w oknach wisz� firanki r�nego koloru, z r�nych tkanin, na r�nej wysoko�ci, firanki zas�aniaj� przed wzrokiem przechodni�w wn�trza pokoj�w, lub przeciwnie, pozwalaj� widzie� pokoje, a w nich ludzi: dziewczynk�, kt�ra z nat�eniem wpatruje si� w podr�cznik i gryzie koniuszek warkoczyka, w swoich mieszkaniach ludzie zachowuj� si� inaczej ni� na ulicach � on, Klim, ju� dawno to zauwa�y�, jeszcze wtedy, gdy doku�tykawszy do jakiego� domu, przygl�da� si� ludziom, zreszt� ludzie te� s� tak r�ni, �e wydaje si� niemo�liwe, by obj�� ca�� ich r�norodno�� i r�nokolorowo�� jednym s�owem �ludzie", nie ma dw�ch jednakowych ludzi, cz�owiek od cz�owieka zawsze czym� si� r�ni, ich twarze nie s� podobne, ch�d tak�e, s� r�nie ubrani, ale, szczerze m�wi�c, im bardziej r�ni i odmienni s� ludzie, tym mocniejsze pragnienie, by zobaczy�, �e s� jednakowi i kiedy� on, Klim, odczeka� a� przejdzie przed nim ca�a kolumna czerwonoarmist�w i bardzo si� ucieszy�: wszyscy mieli jednakowe bluzy jasnozielonego koloru, takie same 18 spodnie, a zamiast pilotek czy czapek � szarozielone he�my i ka�dy �o�nierz ni�s� na ramieniu � jakby jeden i ten sam karabin z szaroniebieskim bagnetem. Tak radosny by� ten widok powt�rzenia cz�owieka w cz�owieku, tak przyjemny, a przecie� nie byli identyczni � jednakowe bluzy fa�dowa�y si� r�nie przy pasach, bagnety ko�ysa�y si�, buty mia�y r�ne rozmiary, wystarczy�o przyjrze� si� twarzom, a znika�a jednakowo��, ka�dy mia� inne wargi, policzki, podbr�dki, oczy, a (Klim konfidencjonalnie dotkn�� drabiny) jednak, co zdumiewaj�ce, cho� tak niepodobni do siebie, byli lud�mi, w�a�nie lud�mi, nikt nie m�g�by ich pomyli� z psami, wszyscy mieli dwie nogi, dwie r�ce, jeden nos, dwoje oczu, �redni wzrost sto sze��dziesi�t osiem centymetr�w i, co dziwniejsze, spotykani na ulicach inwalidzi, w�r�d nich on sam, istoty z jedn� nog�, lub r�k�, kulawe, g�uche, jednookie � wszyscy oni potwierdzali tylko, �e cz�owiek powinien mie� dwie nogi, dwie r�ce, dwoje nozdrzy i tak dalej, a otrzyma� ten zestaw od rodzic�w, r�ni si� natomiast czym innym, cho�by bracia tej dziewczynki, co gryz�a koniuszek warkocza, byli zupe�nie do siostry niepodobni, ale ca�a rodzina mia�a w sobie co� wsp�lnego, tylko jej w�a�ciwego, cho� ludzie spokrewnieni staraj� si� jako� oddali� od siebie poprzez cechy zewn�trzne i wewn�trzne � oto jakie ciekawe obserwacje przeprowadzi� on sam � Klim Paszutin; w Mohylewie tak�e dowiedzia� si� o Gregorze Mendlu, kt�ry za pomoc� grochu pr�bowa� odkry� tajemnic� jednakowej niejednakowo�ci; chwilami wydaje si�, �e Gregor Mendel w dzieci�stwie te� by� kalek� i chciwie wpatrywa� si� w tych, kt�rzy dziarsko poruszali si� na nogach, z �atwo�ci� i swobod� przemieszczali si� po ziemi... 19 Iwan, pogryzaj�c jab�ko, s�ucha� tych g�upstw i z�o�ci� si�, poniewa� uprzykrzone zwierzenia smarkacza z Mohylewa zag�usza�y ledwo dos�yszalny potok s��w wypowiadanych w pokoju rodzic�w, decydowa�o si� tam co� wa�nego, co jego tak�e dotyczy�o, a ten ch�o-paczyna z Mohylewa � zaczyna�o go to ju� doprowadza� do w�ciek�o�ci � w dzieci�stwie wytrzeszcza� oczy na to, co od dawna intrygowa�o Iwana, od czasu, gdy rozgryz� sekret m�zgu, umiej�cego ��czy� w jedn�, oznaczon� symbolem, gromad�, ca�kiem r�ne rzeczy, dawno to ju� zauwa�y� � niezale�nie od tego, ile tramwaj�w r�nych linii sk�ada�o si� na poj�cie �tramwaj", odmienne od �autobusu", ka�dy wagon z kab��kiem wyst�powa� tym wyra�niej. �Jab�ko jest zgni�e..." � wycedzi� przez z�by i zeskoczy� z drabinki tak, �eby popchn�� przybysza, pogn�bi� szczeniaka, chudziutkiego i nie�mia�ego, kt�ry nie potrafi�by rzuci� kamieniem w okno i zwia� � zeskoczy�, przekona� si�, �e tak w�a�nie jest: �adna paczka nie przyjmie tego kuzyna z pierwszej czy drugiej linii, jak by� kalek�, tak i pozosta�; w tej samej chwili oba g�osy krewniak�w g�o�no zawo�a�y Klima, w kobiecym jakby pasek wzni�s� si� do lania; krewniacy, kt�rzy przyjechali tak niespodzianie, stali w przedpokoju jak obcy ludzie, odm�wili pozostania na herbacie, bez u�miechu na po�egnanie, bez �yczliwego s�owa, ojciec milcza� nachmurzony, matka u�miecha�a si� rado�nie, ale Iwan zna� przecie� jej dziwactwa, matk� zawsze podnieca�y nieprzyjemno�ci; kiedy� zgubi�a kartki na kasz� � i �mia�a si� do rozpuku. Zamkn�y si� drzwi za krewniakami, musieli przynie�� jakie� zmartwienie, bo po raz pierwszy w ich �yciu rodzinnym rodzice zawo�ali syna na narad�, a jednocze�nie Nikitin, kt�ry jakby z daleka wyczu� niebezpiecze�stwo, zapominaj�c o dzwonku, waln�� pi�ci� 20 w drzwi. Jego i syna powiadomiono o tym, �e w 1919 roku chirurg Barinow wraz ze swoim szpitalem trafi� do niewoli u bia�ych i leczy� wszystkich bez wyj�tku, i bia�ych i czerwonych, czego w �adnej ankiecie nie ukrywa�; tam na ty�ach u bia�ogwardzist�w spotka� szwagra, Jefrema Paszutina, bia�ego oficera, obecnie Jefrem Pa-szutin by� wysokim partyjnym funkcjonariuszem, rz�dzi� w Mohylewie i nie tylko nie �yczy� sobie znajomo�ci z Barinowami, ale got�w by� odda� ich w r�ce NKWD, gdyby przenie�li si� do podleg�ego jego w�adzy miasta; oszo�omiony ojciec us�ysza�, �e Paszutin by� u bia�ych jakoby na polecenie podziemnego rewkomu (�Bzdura!" � wrzasn�� Nikitin) i teraz proponuje uk�ad: Barinowowie zapomn� o krewnych w Mohylewie, nigdzie o nich nie pisn� ani nie napisz� s�owa, a on nikomu nie zamelduje, �e chirurg Barinow wyleczy� niejednego bia�ego... Matka roze�mia�a si� g�o�no, wci�� jeszcze nie mog�a przyj�� do siebie po spotkaniu z przyrodni� siostr�, kt�rej niegdy� rodzina wyrzek�a si� z jakiego� powodu; Iwan natomiast nie m�g� zapomnie� prosz�cego, pe�nego skruchy u�miechu ciotecznego brata, kt�remu dano imi� Klim dla uczczenia legendarnego komisarza ludowego Klimenta Jefremowicza Woroszy�owa � wiedzia�, okularnik z Mohylewa dobrze wiedzia�, po co przyjechali jego rodzice, dlatego b�aga� o przebaczenie. �Do Mi�ska, jed�cie do Mi�ska!" � zacz�� biega� wok� sto�u Nikitin, buduj�c ju� nowe plany �ycia dla Barino-w�w, nagle zatrzyma� si�, znieruchomia� przed Iwanem i j�� wbija� mu do g�owy: nikomu ani s�owa, trzeba by� niezwykle ostro�nym, krajem rz�dz� szale�cy o nieprzewidywalnym zachowaniu, chuligani pijani od urodzenia, normalni ludzie musz� ich omija�. �Niczego nie widzia�e�! Niczego nie s�ysza�e�! Niczego nie wiesz!" � wbija� Iwanowi do g�owy, nast�pnie Nikitin 21 pomkn�� na dworzec po bilet do Mi�ska, dok�d pojecha� tego samego wieczoru, ojciec i matka natomiast siedzieli do p�nej nocy przy stole, r�ce mieli splecione, od tego dnia od�y�a w nich dawna mi�o��, kt�ra niegdy� po��czy�a czerwonego chirurga z prowincjonaln� pann�, rodzice jakby doszli do wniosku, �e s� dotkni�ci t� sam� �mierteln� chorob� i postanowili nie zatruwa� ostatnich lat k��tniami i wyrzutami, nocnymi dy�urami ojca i kwiatami od Nikitina, co prawda ojciec zacz�� ju� pi�ty krzy�yk, ale matka, cho� troch� przywi�d�a, po dawnemu zachwyca�a m�czyzn. W pami�ci Iwana matka zawsze ��czy�a si� z bia�ymi nocami Leningradu, ona by�a �wiat�em odpychaj�cym ciemno��, a Nikitin widzia� w niej i ciemno��, i �wiat�o. Mi�sk zosta� wybrany na miejsce dobrowolnego zes�ania, poniewa� zdaniem Nikitina na Bia�orusi g��wne uderzenie NKWD nie spadnie na lekarzy i pedagog�w, czeki�ci pochwyc� bezlito�nie pisarzy i poet�w za to, �e przesadnie g�osz� chwa�� ojczystej republiki; zanim jego proroctwa si� sprawdzi�y, w Leningradzie aresztowano ca�� mi�sk� rodzin�, kt�ra zaj�a mieszkanie Barinow�w; mieszkanie, to oczywiste, musia�o ju� by� na li�cie i rodzice przyznali racj� Nikitino-wi, kt�ry wygania� ich z Leningradu; oni zaprowadzili Iwana do matematyka, wiedz�cego ju� od Nikitina o le-ningradzkim uczniu, kt�ry, niczym orzechy, rozgryza� r�wnania ka�dego stopnia, i matematyk wzi�� ch�opca pod swoj� opiek�. Leningrad s�ynie z pomnik�w zwr�conych ku przysz�o�ci, puste oczy pos�g�w spogl�daj�ce we wszystkie strony �wiata niezmiernie poszerzaj� obszar miasta nad New�; w�adcy dumn� postaw� podpieraj� niebo, d�wigaj�c na ramionach ci�ar cudzych b��d�w; ich r�ce s� modlitewnie z�o�one, 22 marzycielsko zaci�ni�te, lub uniesione w ge�cie wskazuj�cym dalsz� drog�, zaci�ni�ta pi�� demonstruje spos�b, w jaki trzeba chwyta� wroga za gard�o, albo t�uc go po g�owie. W mi�skiej szkole Iwan ju� na pierwszej pauzie rozkwasi� koledze nos, ustali� swoj� pozycj�, zaimponowa� nie�mia�ym bia�oruskim dziewczynkom, przysz�ym �nataszkom"; syn � jako student � powt�rzy� wyczyny ojca, ca�ymi tygodniami dy�uruj�c przy ��kach panienek o kr�tkich, po komsomolsku uci�tych w�osach, dop�ki mu si� to nie znudzi�o, dop�ki, nocuj�c u pewnej studentki medycyny, nie otworzy� przypadkiem podr�cznika biologii i z zapartym tchem nie przeczyta� o Gregorze Mendlu. Ten pracownik klasztornego frontu, jak nazwa�a go dowcipna studentka, �y� niemal jak pustelnik, pozycja nie pozwala�a mu zagl�da� w cudze okna i z zewn�trz podpatrywa� wewn�trzne �ycie przyzwoitych rodzin, nie maszerowali przed nim �o�nierze w jednakowych czapkach, czy he�mach, za to na grz�dkach swego warzywnika, robi�c do�wiadczenia z grochem, zw�tpi� w s�uszno�� staro�ytnego twierdzenia, �e podobne rodzi podobne, obali� przekonanie o samozapylaj�cych si� podobie�stwach, krzy�uj�c groch o czerwonych kwiatach z bia�okwiatowym, dzieci z tego ma��e�stwa okaza�y si� bia�e, natomiast jedna czwarta wnuk�w by�a czerwona, to rozczarowa�o troch� Iwana; skoro istnieje dok�adny stosunek ilo�ciowy, to prawa dziedziczno�ci � utajone � s� w pe�ni mo�liwe do wyliczenia, dadz� si� wyrazi� matematycznie, nawet je�li wzi�� pod uwag�, �e ludzie to nie rodzina motylkowych, ich w�a�ciwo�ci nie ograniczaj� si� do koloru oczu czy kszta�tu uszu. Jaki� matematyk z pewno�ci� rozwi��e to zadanie, je�li wcze�niej tej �amig��wki z r�nicami w podobie�stwie i podobie�stwach w r�no�ci nie roz- 23 szyfruje Klim Paszutin, zajmuj�cy si� w�a�nie tym problemem w Gorkim, w tamtejszej Akademii Rolniczej, gdzie zyska� rozg�os dzi�ki sukcesom w nauce. Iwan natomiast studiowa� na wydziale matematyczno-fizycznym Uniwersytetu w Mi�sku, chocia� w duchu uczciwie przyznawa�, �e nie jest stworzony dla matematyki, lecz dla czego� innego: brakowa�o mu wytrwa�o�ci, prowadz�cy go profesor cz�sto si� gniewa�. Kt�rej� nocy przyszed� Nikitin, niczym w�� w�lizn�� si� do mieszkania i szeptem oznajmi�, �e nadchodz� chyba lepsze czasy, mieszkanie na Karola Marksa jest ju� pewnie wolne od podejrze�, nikogo stamt�d nie zabieraj�, karz�cy miecz si� st�pi�, ale nie wolno pozwala� sobie na luz, Iwan musi wci�� pami�ta� o tym samym � �Nic nie widzia�em! Nic nie s�ysza�em! Nic nie wiem!" Niech imiennik bohatera wojny domowej, Klim Paszutin, gorliwie si� stara i publikuje m�dre, trzeba przyzna�, artyku�y o heterozygotowych mutacjach, a Iwan powinien siedzie� cicho, nie robi� wok� siebie szumu, mo�e og�osi� jeden artykulik o liczbach prostych i to wystarczy. Ojciec tak si� ucieszy� widokiem jedynego przyjaciela rodziny, �e trzyma� go do rana; w ciemno�ci pili w�dk�, matka nie posk�pi�a przyjacielowi r�ki, a ten wodzi� ni� po swojej twarzy, po ustach. Nikitin opu�ci� mieszkanie w kapeluszu nasuni�tym na oczy, zgarbiony, by zmieni� ch�d, nawet w rozmowie sepleni�, chc�c ca�kiem zbi� z tropu szpicli, kr��y�, nim doszed� na dworzec. �Ani kroku do Gorkiego!" � uzupe�ni� nowym punktem kodeks post�powania i znikn�� w p�mroku przed�witu; tak si� sko�czy�a w �yciu Iwana owa przedziwna noc: koc narzucony na graj�cy pa-tefon, wymowne, przejmuj�ce milczenie kochaj�cych go ludzi, on � w s�odkim p�nie i wszyscy razem skuci �a�cuchem tajemnicy, mocniej ni� pokrewie�stwem. 24 D�uga, bardzo d�uga noc � a po niej pochmurny wrze�niowy ranek 1939 roku: po��czy�y si� obie Bia�orusie, w audytoriach pojawili si� �zapadnicy", nowe troski, nowe k�opoty, nakazy Nikitina nie tyle zosta�y zapomniane, co przes�oni�y je nowe; pojawi� si� ca�y reporta� o Klimie Paszutinie, Iwan przeczyta� ten hymn pochwalny bez zainteresowania i bez zazdro�ci, wcale nie by� przej�ty, gdy we wrze�niu wezwano go jako najlepszego studenta do dziekanatu i polecono, by niezw�ocznie pojecha� do Gorkiego, natychmiast! Sprawa by�a pilna, poniewa� uniwersytet obj�� szefostwo nad katedr� matematyki akademii w Gorkim, wprowadzono tam nowy przedmiot � biometri�, odbywa�y si� ju� wyk�ady i to w ilo�ci przekraczaj�cej plan, i wszystko by�oby dobrze, ale, jak si� okaza�o, biolodzy podj�li nowy kierunek bada�, zastosowanie teorii prawdopodobie�stwa w procesach zachodz�cych mi�dzy neutralnymi mutacjami, a nie mieli literatury, trzeba by�o niezw�ocznie j� dostarczy� i znale�� miejsce na dodatkowe sze�� godzin wyk�ad�w z teorii prawdopodobie�stwa, powiedziano mu wi�c: tu jest literatura � dziesi�� paczek, rektor da samoch�d, nie dla Iwana, ale dla Niemc�w z delegacji naukowej, kt�rzy jad� do Gorkiego, Niemcami trzeba si� zaopiekowa�, to przecie� przyjaciele, pakt o nieagresji zosta� podpisany jeszcze w ubieg�ym roku, tak wi�c, �eby im si� nic nie sta�o, zrozumiano? Z�by �ywi i cali dojechali na miejsce, pe�ni wiary w zwyci�stwo socjalizmu, �eby... �G�ow� odpowiadasz za Niemc�w!" � hukn�� oficer z dwoma prostok�tami, kt�ry wszed� do dziekanatu i pokaza� Iwanowi pi��, takie samo pouczenie otrzyma� kierowca, niewprawnie kr�c�cy kierownic�, kt�ry hamowa� przed ka�d� dziur� i g�o�no zastanawia� si�, jak j� objecha� � enkawudowski kie- 25 rowca, �aden kierowca, zwyk�y pracownik operacyjny; akurat znalaz� si� pod r�k� � stara� si� nie spuszcza� z oka Niemc�w i drogi. A ci siedzieli z ty�u, jeden chudy, krzepki, ko�cisty jak pi�� czekisty, m�wi�cy dobrze po rosyjsku � mieszka� niegdy� w Rosji (�na terytorium dawnej Rosji"), drugi � dobrotliwy, o wy�upiastych oczach, po dziecinnemu ciekawy � fizyk z Heidelbergu, ko�cisty natomiast by� chemikiem i biologiem, nazywa� si� Jurgen Meisel i bardzo nie spodoba� si� Iwanowi, kt�ry wprawdzie niewiele rozumia� po niemiecku, domy�la� si� jednak, �e Meisel, odpowiadaj�c na pytania fizyka, drwi ze wszystkiego, co widzi, wytyka palcem ko�cho�nik�w na polach ziemniaczanych, z lekcewa�eniem wyra�a si� o stadach kr�w, wprawdzie wyn�dznia�ych, ale jednak bia�oruskich, swoich, kt�re dawa�y Iwanowi i mleko i mi�so, a drog� kl�� po rosyjsku w �ywy kamie�, kierowc� tak�e, pop�dza� go bezskutecznie, bo ten po trzech godzinach jazdy by� tak wyko�czony, �e nie m�g� utrzyma� kierownicy, a czas przyjazdu by� dok�adnie wyznaczony: nale�a�o przywie�� Niemc�w do Gorkiego przed zachodem s�o�ca! Szofer ch�tnie odst�pi� kierownic� Meislowi i samoch�d od razu przyspieszy�. Ale to nie szybko�� przerazi�a Iwana, ani to, �e emka o ma�o nie stoczy�a si� do rowu, lecz rzucone mimochodem s�owa Meisla: Niemiec koniecznie chcia� zobaczy� si� w Gorkim z Klimem Paszutinem, zapyta� o pewne sprawy autora artyku�u o prymatach w dziedziczno�ci! W�a�nie z tym tematem boryka� si� Niemiec na swoim berli�skim uniwersytecie, zatrzyma� si� na kr�tko w Mi�sku, a teraz dogania� niemieck� delegacj�, kt�ra wyjecha�a o dob� wcze�niej; Iwanowi stwarza�o to wyj�tkowo k�opotliw� sytuacj�, nie chcia� si� pokazywa� na oczy Klimowi, braciszek m�g� nieo- 26 patrznie rzuci� mu si� na szyj�, lekcewa��c wszelkie zasady konspiracji, dlatego nale�a�o si� sp�ni�, przyjecha� dopiero w nocy, pozby� si� podr�cznik�w i pozosta�ej literatury, odda� j� jakiemu� oblatanemu studentowi, po cichu uzgodni� z dziekanem wprowadzenie dodatkowych wyk�ad�w z teorii prawdopodobie�stwa i od razu wyjecha� z powrotem do Mi�ska, po diab�a mu potrzebny ten nadmiernie utalentowany kuzyn, kt�remu wr� wielk� przysz�o��, niech sp�ywa, byle dalej � i kiedy do miasta pozosta�o nieca�e sto kilometr�w, Iwan zdecydowanie po�o�y� r�k� na kierownicy, zatrzyma� samoch�d i oznajmi� Meislowi: niech Niemcy wezm� na siebie odpowiedzialno�� za ewentualn� awari� przy takiej je�dzie, kto prowadzi w�z � ten odpowiada, trzeba napisa� dokument, zdejmuj�cy z Rosjan wszelkie podejrzenia o umy�lne spowodowanie katastrofy, piszcie! Pogardliwie u�miechni�ty Meisel zgodzi� si� sporz�dzi� odpowiednie o�wiadczenie i podpisa� je, nie wiedzia� tylko, co w�a�ciwie ma napisa�, jak� form� nada� dokumentowi, kt�ry powinien mie� moc prawn� i Iwan ze z�o�liwym u�mieszkiem (nie wyzwoli� si� jeszcze z dziecinnej sk�onno�ci do kawa��w) zacz�� deklamowa�, a Meisel otworzy� parkera i j�� pisa�, t�umacz�c koledze tekst, dop�ki si� nie spostrzeg� i nie wrzasn�� przera�ony: �Pan mi odpowie za prowokacj�!..." Do tego drugiego, o wy�upiastych oczach, sens dotar� nieco p�niej, poczciwiec zapragn�� uciec, dok�d oczy ponios�, poniewa� �w podyktowany przez Iwana tekst mia� mniej wi�cej nast�puj�c� tre��: �Ja, Meisel Jurgen-Luiz, i ja, Schmidt Wilhelm, przebywaj�c na terytorium Bia�oruskiej Sowieckiej Socjalistycznej Republiki, przy w pe�ni zdrowych zmys�ach, postanowili�my zako�czy� �ycie samob�jstwem na znak protestu przeciwko zbrodniom dokonywanym 27 przez Adolfa Hitlera..." Gro��c Iwanowi akcj� dyplomatyczn�, Meisel podar� papier na drobne kawa�eczki, po czym Niemcy zebrawszy te kawa�ki, spalili je nad zapalniczk� i zwr�cili kierownic� szoferowi � a Iwanowi tylko o to chodzi�o � i samoch�d ponuro potoczy� si�, o�wietlaj�c wyboje i w�do�y. Meisel za� � po d�ugim milczeniu � zauwa�y� protekcjonalnie, �e Iwan powinien si� jeszcze uczy� prowokacji, gdyby trafi� do Gestapo, nie robiliby tam z nim ceregieli... I doda� uspokajaj�co: no, ju� dobrze, nikomu o tym nie opowie; poczciwiec co� tam po swojemu zamamrota� i podarowa� Iwanowi zapalniczk�. Powitano Niemc�w tak uroczy�cie, �e w tym rozgardiaszu nie mieli chyba g�owy do skarg. Iwan przekaza� ksi��ki zgodnie z poleceniem i po�o�y� si� spa� w domu akademickim, niezadowolony z siebie: nie wolno by�o straszy� Niemc�w, je�li nawet nie napisz� skargi, to kierowca si� postara. Rano tak�e gryz�y go my�li o wczorajszym wyczynie, mia� ochot� � za kar� � sprawi� sobie b�l, pogaw�dzi� z �nataszk�" na korytarzu, paniusi� z Mi�ska, chud� idiotk� z krzywymi nogami, naopowiada� jej niestworzonych rzeczy, zaprosi� na wiecz�r do klubu, �wietnie wiedz�c, �e przed wieczorem opu�ci Gorki � na za�atwienie spraw w akademii wystarczy mu godzina, najwy�ej p�torej. Kierowca-szpicel ju� si� ulotni� z zapalniczk�, kt�r� zw�dzi� Iwanowi, a ten, maj�c jeszcze sporo czasu do odej�cia poci�gu do Mi�ska, odzyska� dobry nastr�j, lecz zaraz go straci�, w gmachu uczelni zobaczy� z daleka Klima, od razu go pozna� i zimno mu si� zrobi�o; brat szed� otoczony delegacj�, rozmawia� z nimi po niemiecku � pewny siebie, wy�szy od Iwana, w bia�ym fartuchu; tak spiesz�cy si� do niego Jurgen Meisel sta� nieopodal, nie m�czy� go pytaniami, s�ucha� uwa�nie, nic nie notuj�c, wszyscy pozostali Niemcy 28 uzbroili si� w pi�ra i notesy. Nie chc�c by� zauwa�onym, Iwan cofn�� si�, skr�ci� w inny korytarz, znalaz� katedr� matematyki, om�wi� z nimi, co trzeba, znudzony d�ugo siedzia� w sto��wce, mia� ju� zamiar wyruszy� na dworzec, postanowi� jednak zobaczy� s�ynny tutejszy ogr�d botaniczny; sam go znalaz�, nikogo nie spotka�, przykucn��, przygl�daj�c si� p�kowi jakiej� ro�liny � czu� si� absolutnym profanem, poniewa� jeszcze w szkole uwa�a� botanik� za dziewczy�-sk� nauk�, dziewczynka, z kt�r� siedzia� w jednej �awce, podczas wakacji biega�a za niego w pole, zbiera�a kwiaty do zielnika. Teraz, zbli�ywszy do oczu uniesion� jedn� r�k� �odyg�, wpatrywa� si� w p�k, kt�ry nie zd��y� si� jeszcze rozwin�� w kwiat: mo�e korzenie nie wyci�gn�y z ziemi czego� potrzebnego do wzrostu, albo nie wystarczy�o ciep�a i �wiat�a; gdyby wszystkiego by�o w sam raz, w aksamitnym wn�trzu ro�liny dojrza�yby nasiona, w kt�rych wszystko ju� jest: i ta uniesiona �odyga, uginaj�ca si� pod ci�arem narz�du rozrodczego, i uk�ad korzeni, i zapach ro�liny, kt�ry powtarza si� w ca�o�ci i w szczeg�ach, ca�a przyroda to wznawiaj�ce si� powt�rzenie, wszystko co istnieje powtarza si�, i to mgnienie, co ju� min�o, a zdublowa�o poprzednie, samo zostanie wznowione w nast�pnej kopii � tak, to ten sam problem sumy niesko�czenie ma�ych wielko�ci, i genetyka, jak si� nad ni� dobrze zastanowi�, to nauka o powt�rzeniach, poszukiwanie tego elementu dziedziczno�ci, kt�ry zawiera nie tylko podobie�stwo, ale tak�e �rodowisko sprzyjaj�ce pasji reprodukcji, ten element tak�e mie�ci si� w kom�rce, w ognisku reprodukcji, gdzie tli si� co� takiego, co zachowuje w sobie przesz�o�� i, o dziwo, tak�e przysz�o��, te ogniska � to jednocze�nie gleba i nasienie, �ono i p��d... 29 Iwan wyprostowa� si� ugodzony nieprzyjemn� my�l�: przez wszystkie te lata na Bia�orusi zbiera� okruchy informacji o kom�rce, chwyta� urywki rozm�w, co� tam czyta�, przypomina� sobie nawet to, czego jakby wcale nie by�o � wiedzia� nawet, o czym obecnie dyskutuj� biolodzy, wszyscy oni s� zdumieni � jaki� to sk�adnik skupia w sobie czynniki dziedziczno�ci? Niekt�rzy w og�le odrzucaj� cielesno�� tych czynnik�w, ich materialno��, ca�kiem nieprawdopodobne wydaje si� przypuszczenie, �e z jakich� tam �a�cuch�w kwas�w lub bia�ek rodz� si�: zapa�, natchnienie, nami�tno��, b�l i rado��, my�l i gwiazdy, ksi�yc i ten ogr�d botaniczny � nie, powinna by� jaka� si�a, niematerialna substancja, musi by�, musi!... Drgn�� na d�wi�k niew�tpliwie do niego skierowanego s�owa �braciszku", strzeli� okiem w prawo i w lewo, odgaduj�c, �e za nim stoi Klim, s�owo to us�ysza� po raz pierwszy z jego ust w Leningradzie, g�os mu si� jednak zmieni�, nie tyle wydoro�la�, co sta� si� czysty, nie m�wi� ju� przez nos, widocznie zrobiono mu operacj�, usuni�to polipy, ale spojrzenie pozosta�o tak samo nie�mia�o-prosz�ce i u�miech ten sam, rodzice na pewno pouczyli Klima, nap�dzili mu strachu � �adnych kontakt�w z Barinowami. Ale oto spotkali si� i ju� po pierwszych s�owach okaza�o si�, �e przez wszystkie te lata sp�dzone z dala od siebie kontynuowali rozpocz�t� w Leningradzie rozmow� i Klim powiedzia� marz�co: jak by to by�o dobrze, gdyby mogli popracowa� razem, poniewa� tylko dw�ch, pracuj�cych wsp�lnie ludzi potrafi rozwi�za� wszelk� tajemnic� bytu, tylko dwa przyjazne, a jednocze�nie anta-gonistyczne pierwiastki, jakby m�ski i �e�ski, szalej�, zmieniaj�c p�e� w zamkni�tej kom�rce, koryguj�c si� nawzajem � tak mniej wi�cej si� wyrazi�, na co Iwan 30 burkn��: �To poszukaj sobie kobiety!" Klim nie od razu zrozumia�, o co mu chodzi, po czym rzek� markotnie, �e nie umie nawet, jak nale�y, po m�sku, pogada� z kobietami, Iwanowi przemkn�o przez my�l, czy aby chirurdzy nie okazali si� zbyt gorliwi i razem z polipami nie usun�li kuzynowi czego� jeszcze? Kr�tkie, jak szloch, spotkanie � rozmawiali zaledwie minut� lub dwie, ale to najwa�niejsze zosta�o powiedziane � ��czy�a ich teraz zawi�a przebieg�o�� Natury, nie tylko pokrewie�stwo. �Do zobaczenia", zabrzmia�o z ich ust jednocze�nie, ale ani jeden, ani drugi nie wiedzieli, kiedy nast�pi to spotkanie. Stali w odleg�o�ci stu metr�w od oran�erii, gdzie jaki� ch�opak wstawia� wybit� szyb�, w pobli�u ani �ywej duszy, co kogo mog�o obchodzi� dw�ch zwiedzaj�cych, nie warto nawet martwi� rodzic�w, ale Iwan od owej przedziwnej nocy tak ich pokocha�, �e opowiedzia� im jednak o Klimie, a oni nie powiedzieli mu ani s�owa, zmartwieni popatrzyli tylko z gorzkim wyrzutem i ubolewaniem, tak, �e sam si� zawstydzi�. Czterdziestosiedmioletni ojciec by� ju� siwy, matka wychud�a, jej b��kitne oczy p�on�y wymuszon� weso�o�ci�; ojciec odwr�ci� wzrok od syna, kt�ry zlekcewa�y� przestrogi, matka u�miechn�a si� gorzko, ale oboje mu wybaczyli; nie mo�na by�o jednak nie powiadomi� Ni-kitina i ten przyjecha� po tygodniu, zajrza� na godzink�, roz�mieszy� wszystkich swoj� dziwaczn� kozi� br�dk� i uspokoi�: rodzic�w Paszutin�w nikt nie rusza i ruszy� nie zamierza, o czym �wiadczy pewno�� siebie, z jak� Paszutin starszy zasiada na mohylewskim tronie, m�wi si� nawet, �e b�dzie przeniesiony z obwodu do b�ogos�awionego Stawropola. Nikitin rozweseli� ich, uspokoi� i wyby� do swego Instytutu Hodowli Ro�lin ogl�da� przez mikroskop pszeniczne ziarno, to 31 zaj�cie nauczy�o go i przyzwyczai�o, by okre�la� wszystkich ludzi pod k�tem ich zdolno�ci do wzrostu oraz si�y przetrwania, w�adza jednak pos�ugiwa�a si� wida� lepszymi i znacznie bardziej precyzyjnymi instrumentami � nim min�y trzy miesi�ce, Paszutin i jego ma��onka zostali aresztowani, pospiesznie og�oszeni wrogami narodu; kapry�ny los okaza� si� przychylny dla Barinow�w, Paszutin�w rozstrzelano tak szybko, �e nie zd��yli nawet otworzy� ust, ich wi�zy pokrewie�stwa nie zosta�y ujawnione, ale jad wyrzut�w sumienia zatru� Barinow�w. Solidny, powszechnie szanowany chirurg � siw� grzyw� w�os�w i osadzeniem g�owy przypominaj�cy kr�la zwierz�t � lwa, gotowego rykn�� ostrzegawczo, teraz po �mierci Paszutin�w oklap�, grzywa opad�a, zmieni�a si� w zmierzwione k�aki, a zamiast ryku s�ycha� by�o ochryp�e, niewyra�ne mamrotanie; Iwan zgadza� si� z ojcem � tak, tak, zawini�, nie powinien by� jecha�, nara�a� Klima na spotkanie, Klim zreszt� ocala� i kontynuowa� swoje studenckie i naukowe prace w akademii. Nikitin te� zapewnia�, �e nie ma �adnego zwi�zku mi�dzy ich przelotnym spotkaniem, a aresztowaniem Paszutin�w; by�ego bia�ogwardzist� zgubi� strach, pragnienie przeskoczenia z warstwy tylko nieco podejrzanych do w�skiej grupy zupe�nie czystych, ale i Nikitin straci� rezon, kiedy dowiedzia� si� o wezwaniu Iwana do bezpiecze�stwa, rodzic�w tym bardziej to przerazi�o. Ten sam cz�owiek z dwoma prostok�tami na naszywkach, posiadacz pudowej pi�ci, wrzasn�� na Iwana: �Kto ci da� prawo werbowania Niemc�w? Dlaczego nas nie uprzedzi�e�?" W tym czasie delegacja niemiecka poje�dzi�a ju� po kraju i zd��y�a szcz�liwie powr�ci� do Berlina, wszystkie dokumenty o jej �ledzeniu by�y ponumerowane i spi�te, ignorancki raport kierowcy zosta� prze- 32 czytany od g�ry do do�u i z powrotem, z przecinkami i bez nich, ka�dy kierunek doprowadza� do niezach�-caj�cych wniosk�w. Iwan, udaj�c przestraszonego, uczciwie opowiedzia�, co si� zdarzy�o w drodze do Gorkiego; kierowca z g�upoty wspomnia� w raporcie o zapalniczce, ale Iwan nie m�g� jej okaza�; wtedy to czeki�ci zdemaskowali z�odzieja, przesun�li go na ni�sze stanowisko, a rozgrzana w d�oni zapalniczka zosta�a zwr�cona Iwanowi. Cz�owiek z dwoma prostok�tami, z natury poczciwiec, poprosi� go pojednawczo, �eby nie chowa� urazy do s�u�b: prac� maj� ci�k�, wsz�dzie pe�no wrog�w, nie od razu mo�na naprawi� pomy�ki. Rodzice, dowiedziawszy si� o zapalniczce, niezmiernie si� ucieszyli, wszystko inne Iwan wola� przemilcze�; na nowy 1941 rok Nikitin przekrad� si� do Mi�ska, w kuchni, przy kieliszku, opowiedziano mu o wszystkim, rodzice ciesz�cy si� wci�� jeszcze sp�nionym miodowym miesi�cem, przy d�wi�kach patefonu siedzieli markotnie obok siebie. �Czuj� zbli�aj�ce si� nieszcz�cie..." � zap�aka� Nikitin. Z owym sprawiedliwym czekist� Iwan sp�dzi� dwa lata w partyzantce, to on go nauczy� celnie strzela�, prawid�owo zak�ada� miny, urz�dza� zasadzki, chodzi� na konspiracyjne spotkania, zachowywa� si� przy Niemcach tak, �e nie kwapili si� do sprawdzania jego dokument�w. Pewnego razu, podczas przeprawy przez rzek�, czekist� wpad� do wody i bezradnie szamota� si� w lodowatym Niemnie, zanim Iwan nie wyci�gn�� go i nie zawl�k� do ��dki. Od tej pory wojak z dwoma prostok�tami i bokserskimi pi�ciami sta� si� dla niego tylko niezdarnym p�ywakiem, szukaj�cym nogami dna; takim punktem, albo tak� p�aszczyzn� oparcia w s�u�bie by� dla czekisty podpis pod byle ja- I 33 kim dokumentem, zapalniczk� te� kaza� zwr�ci� tylko dlatego, �e jej kradzie� nie by�a przez szofera w odpowiedni spos�b formalnie zarejestrowana i w operacyj-no-�ledczych dokumentach zia�a przykra luka. Dokumenty w�a�nie doprowadzi�y czekist� do zguby, a z nim ca�y oddzia�, utrzymuj�cy si� przez ca�y rok dzi�ki zaopatrzeniu z Moskwy; przysy�ano stamt�d samolotami: umundurowanie, �ywno��, bro�, materia�y wybuchowe,