15703

Szczegóły
Tytuł 15703
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15703 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15703 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15703 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Wszyscy ci, kt�rzy spodziewaj� si� biografii �Budki Suflera" - zawiod� si�. Ci, kt�rzy oczekuj � skr�conych dziej�w mojego �ycia, b�d� zadowoleni. Dzi�kuj� za zainteresowanie i przepraszam za niedoskona�o�ci. Krzysztof Cugowski RADIO LUBLIN �tADIO LUBLIN 89,9 99,6 102,2 102,5 103,1 103,2 103,4 FM 1 Copyright by Sanitgaz > Copyright by Cezary Mr�z Wydanie I Wydawca Sanitgaz Sp. z o.o. ul. Turystyczna 44 K 20-207 Lublin tel. (81) 745-15-63 fax (81)745-15-65 Sk�ad i �amanie Design 2000 Korekta Barbara Caban ISBN 83-918556-0-0 Gdy kilkana�cie miesi�cy temu um�wi�em si� z Krzysztofem, aby zaproponowa� mu wsp�ln� prac� nad t� ksi��k�, tak naprawd� nie wierzy�em, �e si� zgodzi. Wszak trzy lata wcze�niej odm�wi�. Tym razem spyta� tylko, czy to ju� pora na podsumowanie? Nie tyle na podsumowanie, co na po��czenie ze sob� w jedn� ca�o�� historycznych fakt�w i pr�b� ich analizy - odpar�em. Po chwili - cz�owiek, kt�ry blisko trzydzie�ci lat temu og�lnopolsk� karier� Sufler�w rozpocz�� wbrew p�niejszym wydarzeniom s�owami �Znowu w �yciu mi nie wysz�o" - przysta� na propozycj�. Wiele godzin wsp�lnych rozm�w i analiz zaowocowa�o materia�em utrwalaj�cym drog� na firmament lubelskiego wokalisty, wykonawcy odpornego na zmian� muzycznych m�d, cz�owieka, kt�ry wraz ze swoimi kolegami z zespo�u jako pierwszy, i jak na razie jedyny w naszym kraju, sprzeda� jedn� p�yt� w niewyobra�alnym jak na polskie warunki nak�adzie miliona egzemplarzy, artysty, bez kt�rego trudno by�oby wyobrazi� sobie polsk� scen� muzyczn�. �- � ---�-� Cezary Mr�z � Krzysztof Cugowski i Cezary Mr�z dzi�kuj�: Ewie Smolarczyk, Annie Klewi�skiej, Zenkowi Embingerowi, Darkowi Tureckiemu i Markowi Wyrostkowi W�odzimierz, Piotr, Eleonora W�odzimierz Wo�y�ski, jeden z najstarszych ruskich grod�w, swoimi korzeniami si�ga dziesi�tego wieku. Trudno w nim o stabilizacj� narodowo�ciow�, bo losy historii nie oszcz�dza�y go od samego pocz�tku. W 998 roku zyska� status stolicy ksi�stwa w�odzimiersko-wo�y�-skiego, niespe�na czterysta lat p�niej znalaz� si� w granicach Ksi�stwa Litewskiego, a na mocy ustale� Unii Lubelskiej jego historia splot�a si� na kolejnych kilka wiek�w z polskimi dziejami - rozkwitem, zaborami i wreszcie niepodleg�o�ci� dwudziestolecia mi�dzywojennego. Tu w�a�nie na pocz�tku lat trzydziestych ubieg�ego stulecia, w mie�cie symbiozy polsko-ukrai�sko-�ydowskiej, poznali si� rodzice Krzysztofa Cugowskiego. Ona, Eleonora Ruszczyk, urodzona w 1913 roku we W�odzimierzu, by�a c�rk� w�a�ciciela zak�adu produkuj�cego powozy. �To tak jakby dzi� dziadek by� w�a�cicielem fabryki na �eraniu" -�artuje Krzysztof. Gdy epok� powoz�w na dobre zast�powa� zacz�a motoryzacj a, Marcin Ruszczyk my�la� o przekszta�ceniu zak�adu i przystosowaniu go do obs�ugi samochod�w. Niestety, nie zd��y� zrealizowa� tego pomys�u. Zmar� w 1925 roku, nie do�ywszy nawet 40 lat. Jego �mier� by�a pok�osiem wojny rosyjsko-japo�skiej, na kt�r� zreszt� ...nie dotar�. �To bardzo ciekawa historia - wspomina Krzysztof. - W 1905 roku dziadek zosta� zmobilizowany do armii carskiej. Nie by�o �art�w, bo w�wczas do wojska sz�o si� na par� lat, a na walki z Japo�czykami to ju� nikt nie mia� ochot Rodzina pr�bowa�a wi�c uchroni� go przed wyjazdem r front. Jedyn� szans� na demobilizacj� by�o wykazan problem�w zdrowotnych. Dziadek by� jednak okazei zdrowia. Rodzina znalaz�a jednak spos�b na uchronie� dziadka od wyjazdu na front - musia� on wypi� prepar powoduj�cy zak��cenia pracy serca. Zgodnie z oczekiw; niami zosta� zdemobilizowany, ale specyfik, kt�ry otrzymc spowodowa� ci�kie i, niestety, trwa�e uszkodzenie serca �mier� Marcina by�a jednocze�nie pocz�tkiem ko�< rodzinnego biznesu. Jego �ona - Michalina - poch�onie wychowywaniem tr�jki dzieci -pomimo pr�b pomocy; strony najstarszego, 19-letniego syna Mariana - nie by w stanie dopilnowa� zak�adu. Brakowa�o czasu, ale tak i umiej�tno�ci. On, Piotr Cugowski, urodzony w 1903 roku w Koi skich pod Pi�czowem na Kielecczy�nie, by� synem Jar Kazimierza-naczelnika miejscowej poczty. Do szko�y poi stawowej ucz�szcza� jeszcze za czas�w carskich. �aul w szkole �redniej przerwa�, bo w 1920 roku jako ochotn zg�osi� si� do walki z bolszewikami. Po zdemobilizowan w 1921 roku rozpocz�� prac� w nadle�nictwie na Kielei czy�nie. Kontynuowa� jednak nauk� i zda� matur�. Nast�] nie przeni�s� si� do Warszawy, aby rozpocz�� stud ekonomiczne. Nie uko�czy� ich jednak. Opu�ci� stoik i swoje dalsze losy zwi�za� z W�odzimierzem Wo�y�skir W�odzimierz, Piotr, Eleonora Pracowa� w S�dzie Grodzkim, a na pocz�tku lat trzydziestych pozna� Eleonor�. Wsp�lne �ycie rozpocz�li we wrze�niu 1934 roku. Nie omija�y ich k�opoty m�odych ma��e�stw, szczeg�lnie te finansowe. Meble i wszystkie potrzebne do �ycia przedmioty zakupione na raty sp�acali przez kilka lat. Gdy ju� wszystko sp�acili ...wybuch�a wojna. Wspomnienia pa�stwa Cugowskich z tego okresu mo�na podsumowa� stwierdzeniem - okropne miejsce, koszmarny czas. Najtragiczniejsze chwile mia�y miejsce w momencie wej�cia bolszewik�w na te tereny, 17 wrze�nia 1939 roku. �We W�odzimierzu, zamieszkiwanym przez przedstawicieli trzech narodowo�ci, najwi�cej by�o Ukrai�c�w, nieco mniej Polak�w i �yd�w. Wszyscy �yli w symbiozie, a problemy narodowo�ciowe praktycznie nie istnia�y. We wrze�niu okaza�o si� jednak, �e niekt�rzy s�siedzi moich rodzic�w byli konfidentami NKWD. Przygotowane przez nich pe�ne listy oficer�w, policjant�w, pracownik�w stra�y granicznej i wy�szych urz�dnik�w umo�liwi�y bolszewikom sprawne aresztowania i wyw�zk� na Syberi�" - relacjonuje prze�ycia rodzic�w z tego okresu Krzysztof. P�niej zacz�y si� problemy ukrai�sko-polskie. By�a to w zasadzie wojna Ukrai�c�w z Polakami. Pomimo tego Cugowscy repatriowali si� dopiero w 1946 roku. Tak jak wszyscy s�dzili, �e zaproponowany uk�ad granic pozbawiaj�cy Polsk� teren�w po wschodniej stronie Bugu jest tylkc chwilowy. Ulegli mitowi, �e wkrocz� Amerykanie i wschodnia granica wr�ci na swoje dawne miejsce. Czekali a� dc momentu otrzymania od sowieckich w�adz ultimatum: podpisanie wniosku o obywatelstwo Zwi�zku Radzieckiego lub natychmiastowy wyjazd do Polski z tym, co uda si� zapakowa� w kilka walizek. Na podj�cie decyzji mieli 24 godziny. Ca�a rodzina, czyli Piotr z Eleonor� i jej dwaj bracia, zdecydowa�a si� na powr�t do Polski. Najstarszy z rodziny, w�wczas 40-letni Marian pozosta� w Hrubieszowie. Wszak to tylko 20 kilometr�w od W�odzimierza, w kt�rym pozostawili mieszkania i wi�kszo�� dobytku. Mia� czeka� na aliant�w i razem z nimi jak najszybciej wraca� do W�odzimierza, dopilnowa� pozostawionego maj�tku. Piotr z Eleonor� i jej m�odszy brat Stefan osiedlili si� w Lublinie. W tych okolicach -pod ��czn�- mieszka�o kilka os�b z dalszej rodziny pani Cugowskiej. �I tak ju� to zosta�o -podsumowuj e Krzysztof wojenn� tu�aczk� swojej rodziny. - Wujek do ko�ca �ycia mieszka� w Hrubieszowie. Do�y� bardzo s�dziwego wieku, czyli 94 lat - widocznie to oczekiwanie na Amerykan�w tak dobrze mu zrobi�o. Rodzice dojechali do Lublina. Tata zajmowa� si� r�nymi pracami. Na pocz�tku by� zaopatrzeniowcem w restauracji hotelu Europa, w�wczas bardzo presti�owym lokalu. Jak to w tamtych czasach bywa�o, postanowi� pojecha� na ziemie zachodnie i spr�bowa� szcz�cia. Znalaz� tam prac� i na podstawie dokument�w repatrianckich przyznano mu poniemieck� will� w Bierutowicach, czyli dzielnicy Karpacza. Wr�ci� szcz�liwy do Lublina, aby zabra� mam� i tam si� osiedli�. Mama powiedzia�a jednak, �e nie, �e mowy nie ma. Ba�a si�, i� wr�c� Niemcy i b�d� musieli ucieka� przez ca�� Polsk�. W dalszym ci�gu liczy�a tak�e na powr�t do ukochanego W�odzimierza, a z Lublina znacznie bli�ej do� ni� z Karpacza. Ojciec by� w�ciek�y, bo to by�a pi�kna willa. Mia�em okazj� zobaczy� j� kilka lat p�niej, podczas pobytu na koloniach w tamtych okolicach". W Lublinie Cugowscy mieszkali przy ulicy ��czy�-skiej. �Nie ukrywam, �e w�wczas by�a to chyba najgorsza dzielnica naszego miasta - twierdzi Krzysztof. - W tamtych czasach ulica, przy kt�rej mieszkali�my, wybrukowana by�a tak zwanymi kocimi �bami i ko�czy�a si� przy hucie szk�a, czyli w miejscu, gdzie obecnie jest ulica Hutnicza. W ko�cowej cz�ci ulicy znajdowa� si� dom, kt�ry przed wojn� by� pa�acykiem w�a�ciciela fabryki gwo�dzi. Powojenna nacjonalizacja doprowadzi�a do przekszta�cenia gwo�dzio- Wtodzimierz, Piotr, Eleonora wni w Lubelsk� Fabryk� Wag, a znajduj�cy si� vis-a-vis niej budynek, podzielony na pojedyncze pokoje, sta� si� mieszkaniem dla kilkunastu rodzin. Rodzicom przydzielono du�y, blisko czterdziestometrowy pok�j. �yli w sparta�skich warunkach. Kuchni� zast�powa�a wydzielona specjalnym przepierzeniem cz�� pokoju, po wod� trzeba by�o chodzi� na podw�rko, a ubikacj� zast�powa� kibel z serduszkiem. Rodzice nie mogli jednak liczy� na co� lepszego, bo tata nie da� si� nam�wi� na wst�pienie do partii. By� pod tym wzgl�dem szalenie konsekwentny, gdy� bardzo wcze�nie i to na w�asnej sk�rze zorientowa� si�, czym pachnie komunizm. Jego konsekwencja przenios�a si� tak�e na mam�. Jako jeden z pierwszych przekona� si� o tym mieszkaj�cy razem z rodzicami jej m�odszy brat. Wujek Stefan uko�czy� ekonomi� w Kc tolickim Uniwersytecie Lubelskim, zacz�� pracowa� i ulej namowom wst�pienia do pa tii. Pewnego dnia wr�ci� bai dzo zadowolony z zebrani partyjnego i oznajmi� mamii �e wst�puje w szeregi korm nist�w, poniewa� ci w zamia za to obiecali mu motocyk By� m�odym, dwudziestoki kuletnim ch�opakiem, wi$ bardzo mu to imponowa�* Odpowied� mamy by�a ba dzo rzeczowa: To jak si�jv zapiszesz do tej partii St< fanku i b�dziesz mia� ju� te motocykl, to spakuj si� i ic mieszka� gdzie indziej, bo rr tu z komunist� pod jednyi dachem �y� nie chcemy". Przy ulicy ��czy�ski Cugowscy mieszkali do 1962 roku, w mi�dzyczasie 30 ma 1950 roku urodzi� si� ich jedyny syn - Krzysztof. W�odzimierz, Piotr, Eleonora Uciec st�d Finansowe k�opoty m�odego ma��e�stwa, wojenna zawierucha, niepewno�� losu w nowym miejscu w pierwszych powojennych latach sprawia�y, �e Piotr i Eleonora temat powi�kszenia rodziny odk�adali przez ca�y czas na p�niej. Wojna wszak nie by�a czasem dobrym do wychowywania dzieci - trzeba by�o pr�bowa� j�prze�y�. Po wojnie �yli nadziej� na zmiany, na powr�t do ukochanego W�odzimierza. Z miesi�ca na miesi�c nadzieje jednak mala�y. Piotr do�� cz�sto zmienia� prac�, a na d�u�ej zwi�za� si� ze swoj� posad� dopiero w Wojew�dzkiej Radzie Narodowej. Wtedy to, po uzyskaniu wzgl�dnej stabilizacji, pa�stwo Cugowscy zdecydowali si� na dziecko. By� to ju� dla nich ostatni dzwonek, Piotr zbli�a� si� ju� do pi��dziesi�tki, Eleonora by�a o 10 lat m�odsza. �Przyszed�em na �wiat w domu, nie w szpitalu - opowiada Krzysztof. - By�em dorodnym, czterokilogramowym noworodkiem. Dzieci�stwo wspominam z ogromnym sentymentem. �ycie m�odego cz�owieka w tamtych czasach i w tamtym miejscu by�o bajk�. Doko�a roz�ciela�y si� sady i pola, mieli�my mn�stwo miejsca do zabawy. Na dodatek teren wok� domu naszpikowany by� niewypa�ami. Chodzili�my wi�c z kolegami i wygrzebywali�my z ziemi relikty okresu wojennego: karabiny, naboje i niewypa�y. Te igraszki z ogniem uda�o mi si� na szcz�cie przetrwa� bez szwanku - nigdy nie by�em zraniony, niczego mi nie urwa�o. Pozosta�e moje zabawy by�y r�wnie� adekwatne To do czas�w mojej m�odo�ci. W okresie kampanii buraczanej biegali�my za wozami konnymi wy�adowanymi burakami. Ka�dy z nas uzbrojony by� w kij zako�czony gwo�dziem i tym dziwnym narz�dziem stara� si� cykn�� jakiego� buraka. Oczywi�cie wozacy walili batem naoko�o i niejednokrotnie porz�dnie obrywali�my. Kiedy� uda�o mi si� zdoby� z nara�eniem �ycia takiego buraka. Wozak mocno si� zdenerwowa�, ale nie trafi� mnie swoim batem. Wr�ci�em do domu i pochwali�em si� zdobycz�. Nie wiedzia�em, co robi si� z tym burakiem. Okaza�o si�, �e �ciera si� go na tarce, a nast�pnie piecze placki. Na moj� pro�b� mama przyrz�dzi�a taki posi�ek. To by�o obrzydlistwo i nie bardzo wiem, jak mo�na by�o co� takiego je��. W owych czasach jednak du�a grupa ludzi g�odowa�a i musia�a je�� cokolwiek, nawet takie �wi�stwa, jak placki z burak�w cukrowych. Podstawowym posi�kiem na moim podw�rku by� chleb namoczony w wodzie i posypany cukrem. Chleb z mas�em i cukrem jest dobry, natomiast z samym cukrem nigdy mi specjalnie nie smakowa�. Ludzie musieli si� jednak od�ywia� tak, a nie inaczej. Nie s� to przyk�ady og�lnej szcz�liwo�ci i dobrobytu w komunizmie, tylko zwyk�ej, totalnej biedy. Jednak pomimo problem�w materialnych i ci�kich warunk�w ludzie potrafili �y� ze sob� w zgodzie. W naszym budynku ko�chozik by� niew�ski, ale pomi�dzy mieszka�cami nie dochodzi�o do �adnych zatarg�w. Mo�e dlatego teraz niekt�rzy m�wi�, �e wtedy by�o pi�knie i cudownie si� �y�o". Uciec st�d \ Okolica, w kt�rej mieszkali Cugowscy le�y nieopodal Bystrzycy. W�wczas by�a to znacznie wi�ksza, a przede wszystkim bardziej czysta rzeka. Krzysztof chodzi� wi�c k�pa� si� wraz z kolegami nad rozlewisko nieopodal M�yna Krauzego. By� tak�e cz�stym go�ciem w ka�dej z trzech wypo�yczalni kajak�w. Najcz�ciej trafia� do tej po�o�onej najbli�ej, mieszcz�cej si� tu, gdzie dzi� znajduje si� centrum budownictwa przy ulicy Fabrycznej. Pozosta�e zlokalizowane by�y nieco dalej w d� rzeki: na wysoko�ci obecnego kompleksu sportowego Miejskiego O�rodka Sportu i Rekreacji oraz przy mo�cie na ul. Pi�sudskiego - blisko teren�w obec-nego Miejskiego Przedsi�biorstwa Wo-doci�g�w i Kanalizacji. Krzysztof uleg� modzie p�ywania kajakiem, bo w�wczas by�a to jedna z najwi�kszych letnich atrakcji Lublina. Jako dziecko niezbyt zamo�nych ludzi okresu powojennego Krzysztof nigdy nie mia� swojego roweru. Gdy ogl�daj�c rodzinne fotografie z tego okresu widz� go na rowerze, odpowiada kr�tko - �po�yczony". W tamtych czasach rower by� tak samo trudno dost�pny jak cokolwiek innego. Na dodatek Piotr jako urz�dnik nie zarabia� a� tyle, by m�c my�le� o takich luksusach dla syna. Kupi� mu jednak pi�k� - najprawdziwsz� szmaciank�. Krzysztof ugania� si� za ni� wraz z licznymi kolegami z podw�rka. �Traktowali mnie troch� jak odmie�ca, poniewa� moi rodzice byli jednymi z nielicznych wykszta�conych ludzi w tym domu - wspomina. - Pe�na przedwojenna matura by�a solidnym wykszta�ceniem. W naszym domu byli�my jedn� z nielicznych, tak zwanych inteligenckich rodzin. Rodzice pisali s�siadom podania do urz�d�w i do w�adz wi�ziennych. Wszyscy szanowali ich, a przy okazji mnie te� jako� tolerowali". Ca�odzienne i beztroskie zabawy z kolegami z podw�rka zako�czy�y si� z chwil� rozpocz�cia edukacji. Szko�a, do kt�rej Krzysztof mia� ucz�szcza� zgodnie z rejonizacj�, nosi�a numer 22. �Mie�ci�a si� w bardzo ponurej dzielnicy i nie mia�a zbyt dobrej opinii - wspomina Krzysztof. - Co prawda mama s�ysza�a wcze�niej, co si� w niej dzieje, ale gdy wr�ci�a z pierwszej wizyty - by�a przera�ona. Postanowi�a zrobi� co�, abym nie musis edukowa� si� w jej murach". Rozwi�zaniem problemu by� przeniesienie syna do szko�y muzycznej, chocia� o uzdo! nieniach Krzysztofa w tym kierunku nikt w�wczas ni wiedzia�. Niewielkie znaczenie mia�y te� rodzinne tradycja czyli muzyczne uzdolnienia Mariana - brata Eleonor Marian uko�czy� �redni� szko�� muzyczn�, gra� na pianini i skrzypcach, uczy� w ogniskach muzycznych w Hrubie szowie. Pi�knie �piewa�. Jeszcze w czasach przedwojer nych zajmowa� si� utrwalaniem ludowej muzyki, je�d� po okolicznych wsiach i zapisywa� pi� ;: senki, z kt�rych niejedna przetrwa�a dziel niemu do dzi�. Szko�a muzyczna mie�ci�a si� prz Krakowskim Przedmie�ciu 55. Aby zwie za� si� z jej murami, trzeba by�o jedna zda� egzamin. Krzysztof trafi� wi�c d pracuj�cej w niej znajomej rodzic�1 z W�odzimierza Wo�y�skiego, kt�rej z< daniem by�o sprawdzenie uzdolnie� muzj cznych przysz�ego ucznia. Wyniki pierw szych pr�b by�y na tyle obiecuj�ce, 2 dawa�y du�e nadzieje na przebrni�ci egzaminu. Tak te� si� sta�o i l wrze�ni 1957 roku Krzysztof oficjalnie zosti przyj�ty do grona uczni�w podstawowi szko�y muzycznej. �Gry na fortepianie uczy� mni profesor Chojnowski - cz�owiek z ko� pleksem artysty - wspomina Krzysztof. Podobno kiedy� bardzo dobrze zapowi; da� si� i mia� szans� zosta� wybitny] pianist�. Tak si� jednak nie sta�o i zosta w nim gorycz �yciowej pora�ki. Chyl dlatego nie by� najlepszym pedagogiem. Jednak, gdy mi dobry humor, gra� nam r�ne rzeczy i wtedy wida� by�o, by� niezwykle utalentowany. Ja wspominam go z du�y: sentymentem. Wiedzia�, �e nie mam ch�ci do nauki i a� ii bardzo mnie nie m�czy�. Odbi�o si� to oczywi�cie na mok umiej�tno�ciach, bo �wiczenie jest podstaw� w do konaleniu techniki gry na fortepianie. Bez mozolne^ �wiczenia nie ma �adnych efekt�w. Z zaj�� z fortepiar mia�em przewa�nie czw�rk�, czyli do�� przyzwoit� ocen Podobno by�em nawet utalentowanym uczniem, ale robi�e wszystko, aby na fortepianie nie gra�. Do pracy zabiera�e si� dopiero przed egzaminami ko�cz�cymi ka�de p�rocz Uciec st�d Szko��, podstawow� przebrn��em wi�c skokami, od egzaminu do egzaminu. Efektem takiego trybu nauki by�y kolosalne zaleg�o�ci, przede wszystkim techniczne. Udawa�o mi si� dobrze gra� na przyk�ad utwory Bacha, w kt�rych niepotrzebna jest osza�amiaj�ca technika. By�em specjalist� od inwencji, fug i innych nieskomplikowanych technicznie utwor�w". Wychowawczyni� klasy, do kt�rej przez siedem lat ucz�szcza� Krzysztof, by�a pani Maria Zacharczuk. We wspomnieniach uczni�w pozosta�a jako dobry, ale wymagaj�cy pedagog. Poza nauk� j�zyka polskiego, w kt�rej du�y nacisk k�ad�a na pisanie wypracowa�, swoim podopiecznym zapewnia�a tak�e inne, mniej konwencjonalne formy edukacji. �Pani Zacharczuk nauczy�a mnie przede wszystkim pisania - wspomina Krzysztof. - M�czy�a nas nagminnie coraz to nowymi wypracowaniami. Dla nas by�a to w�wczas gehenna. Jednak dzi�ki temu nie mam teraz k�opot�w z pisaniem i udaje mi si� skleci� z sensem par� zda�. Nasza wychowawczyni mia�a tak�e r�ne dziwne pomys�y na usprawnianie nas. Uczy�a nas na przyk�ad pieczenia i wyszywania. Piekli�my wi�c u niej w domu torty i ciasta z okazji r�nych uroczysto�ci, na przyk�ad imienin, czy te� Dnia Nauczyciela. Z umiej�tno�ci pieczenia tort�w niewiele mi pozosta�o. Wr�cz przeciwnie - te pr�by wzbudzi�y u mnie totaln� awersj� do gotowania i innych zaj�� kuchennych. Nie przydaje mi si� tak�e umiej�tno�� wyszywania, cho� do dzi� mam w domu serwetk� z wyszytym przeze mnie kowbojskim pistoletem". _ Kowbojski ekwipunek - uwieczniony na wspomniane serwetce - fascynowa� Krzysztofa od najm�odszych lai Marzenie o kowbojskich pistoletach by�o pok�osiem za chwytu ameryka�skimi filmami, kt�re nie�mia�o zacz�; pojawia� si� w polskich salach kinowych po 1956 roku �Trudno powiedzie�, �e chodzi�em do kina - m�wi Krzy sztof. - Obok naszego budynku mie�ci�a si� �wietlica u�ywana na co dzie� jako sto��wka dla robotnik�w z Lu be�skiej Fabryki Wag. Odbywa�y si� w niej tak�e pierwszo majowe akademie i inne komunistyczne �wi�ta. W niej te raz do roku spotyka�em Dziadka Mro��, gdy ten komuni styczny odpowiednik �wi�tego Miko�aja wr�cza� prezent} dzieciom pracownik�w Lubelskiej Fabryki Wag" Bo�onarodzeniowe �wi�to by�o dla komunist�w w tamtych czasach z�em koniecznym, wi�c wszelkie jego symbok pr�bowano zast�powa� innymi. Tak jak ekonomi� zast�powano ekonomi� socjalizmu, a demokracj� - demokracj� socjalistyczn�. �Od czasu do czasu wspomnian� sto��wk� zamieniano w prowizoryczn� sal� kinow� - kontynuuje Krzysztof. - Kr�lowa�y w niej w�wczas dzie�a sowieckie. Uczestniczy�em w niekt�rych projekcjach i do dzi� pami�tam pojedyncze sceny z filmu Sadko, czyli opowie�ci o fantastycznym dziecku ch�opa i robotnicy. W tej ekranizacji, tak jak w wi�kszo�ci radzieckich film�w, udowadniano tez� o wy�szo�ci �wi�t Wielkiej Nocy nad �wi�tami Bo�ego Narodzenia. Dopiero w wieku o�miu lat po raz pierwszy obejrza�em porz�dny film. By� to jaki� western, kt�rego Uciec st�d tytu�u dzi� ju� nie pami�tam. Wtedy rozpocz�a si� moja fascynacja Dzikim Zachodem i jego bohaterami". Jak ka�dy ucze�, Krzysztof mia� swoje ulubione przedmioty. By� typem humanisty. Z zainteresowaniem uczestniczy� w lekcjach j�zyka polskiego i historii, lubi� tak�e geografi� i przyrod�. Gdy prosz� go o samoocen� z przedmiot�w, kt�re w czasach szkolnych naprawd� go interesowa�y wystawia sobie pi�tki - w�wczas najlepsze stopnie. Bez entuzjazmu podchodzi� jednak do poznawania tajnik�w matematyki, fizyki i chemii, czyli dziedzin nauki wymagaj�cych systematyczno�ci w ich poznawaniu. �piewaniem zajmowa� si� tylko w zakresie, jaki obowi�zywa� w szkole. Ucz�szcza� na zaj�cia rytmiki i kszta�cenia s�uchu. �piewa� tak�e w szkolnym ch�rze, poniewa� przynale�no�� do niego by�a obowi�zkowa. �Nie mia�em w�wczas jakich� implikacji, a przede wszystkim serca do �piewania i z przedmiot�w muzycznych nie by�em prymusem - wspomina. - By�em natomiast etatowym recytatorem. Naopowiada�em si� tych wszystkich Elegii na �mier� Ludwika Wary�skiego oraz innych radosnych tw�rczo�ci. Mia�em to wszystko obcykane na blach� i �adowa�em t� rewolucyjn� poezj� na r�nych akademiach. Na szcz�cie ojciec tego nie widzia�, bo zapewne z trudno�ci� znosi�by te recytatorskie popisy. Moje szkolne osi�gni�cia sprawdza�a mama i by�a przera�ona, gdy pod koniec lat pi��dziesi�tych tata po raz pierwszy opowiedzia� mi o swoim uczestnictwie w wojnie z bolszewikami. Ba�a si�, �e powiem co� na ten temat w szkole i b�dziemy mieli Uciec st�d z tego powodu jakie� nieprzyjemno�ci. Ja jednak c najm�odszych lat przechodzi�em w domu odpowiedn przeszkolenie, gdy� ojciec nami�tnie s�ucha� Radia Wolr Europa i G�osu Ameryki. Siada� co wiecz�r w foteliku prc radiu i oczekiwa� na najnowsze wiadomo�ci. Mia� bard2 dobry radioodbiornik, ale trudno by�o w nim cokolwk us�ysze�, poniewa� tego typu audycje by�y regularn zag�uszane. Nigdy nie zapomn� tego warkotu, podobneg do silnika traktora i widoku ojca oczekuj�cego na dobi informacje. Dzi�ki tym wieloletnim do�wiadczenie] wiedzia�em, �e nie nale�y chwali� si� kolegom naszyn rodzinnymi tajemnicami, cho� nie wiedzia�em, o co te naprawd� w tym wszystkim chodzi". Lata szkolne, to dla Krzysztofa pocz�tek fascynac motoryzacj�. Jak sam twierdzi, wszystko zacz�o si� c motoru, kt�rym do pa�stwa Cugowskich przyje�d�ali ic przyjaciele. �Wujek Karol posiada� motocykl BMW wspomina Krzysztof. - Jak na tamte czasy by� to niesami wity wynalazek. Ten motocykl by� oczywi�cie �trofiejny czyli zdobyczny, ale dla mnie by� si�dmym cudem �wiat Gdy wujek z cioci� przyje�d�ali do nas, parkowali motocy przed wej�ciem do tego naszego pokoju, a gromada dzie z budynku przygl�da�a mu si� z niek�amanym podziwer W tamtych czasach posiadanie motocykla by�o taki osi�gni�ciem, jak dzi� latanie prywatnym samoloter Wujek, widz�c moje zafascynowanie jego motorer zabiera� mnie na przeja�d�ki. Sadza� mnie na baku i j �dzili�my. Jak ju� rozp�dzili�my si�, oddawa� mi kierownii i ja sam kierowa�em. Do dzi� pami�tam te chwile. By�e oczarowany wszystkim, co wi�za�o si� z motorami i n ukrywam, �e nawet nie�le na nich si� zna�em. Bard; chcia�em mie� sw�j motocykl". Marzenia Krzyszto o w�asnym poje�dzie spe�ni�y si� w 1963 roku. Wtedy kolosalne wyrzeczenia rodzic�w zaowocowa�y prezente - motorowerem Simson. Wielkiej rado�ci nie przy�n nawet fakt, �e by� to egzemplarz mocno zu�yty, bo na nov pa�stwa Cugowskich nie by�o w�wczas sta�. Simson w �wczesnej wersji jeszcze na du�ych ko�ach i z amort zatorami, kt�rych rol� spe�nia�y gumowe poduszki or z takimi samymi poduszkami pod siedzeniem, by� d m�odego fana motoryzacji niemal�e cudem techniki. Rok wcze�niej, czyli w 1962 roku, Cugowscy zmie� miejsce zamieszkania. W budynku przy ulicy Gra�yny 2 w nowo tworzonej dzielnicy Lubelskiej Sp�dziel Mieszkaniowej zaj�li pi��dziesi�ciometrowe mieszkanie i ostatnim, trzecim pi�trze. Po przeprowadzce z uli< ��czy�skiej dysponowali powierzchni� zaledwie o kilkana�cie metr�w kwadratowych wi�ksz�, ale mogli wreszcie �y� w przyzwoitych warunkach. Posiadali wreszcie w�asn� �azienk�, wydzielon� kuchni� i dwa pokoje, z kt�rych mniejszy oddali do dyspozycji synowi. Na takie luksusy przysz�o im czeka� w Lublinie szesna�cie lat. W mi�dzyczasie Piotr zmieni� miejsce pracy. Od ko�ca lat pi��dziesi�tych pracowa� w Centralnym Zwi�zku Sp�dzielni Budownictwa Mieszkaniowego. By� kontrolerem sp�dzielni mieszkaniowych w ca�ym wojew�dztwie lubelskim. �Lubi� t� prac�, a na emerytur� przeszed� dopiero w wieku siedemdziesi�ciu lat - wspomina Krzysztof. - Nie wyobra�a� sobie �ycia bez pracy, dlatego te� zaraz po przej�ciu na emerytur� zacz�� pracowa� na p� etatu w Lubelskiej Sp�dzielni Mieszkaniowej. Tworzy� jednoosobow� kom�rk� kontroli wewn�trznej. Pracowa� a� do 1981 roku, a gdy po og�oszeniu stanu wojennego zosta� zwolniony, bardzo to prze�y�. Zacz�� pali� papierosy, sta� si� nerwowy. My�la�em, �e umrze, bo po sze��dziesi�ciu latach pracy nie m�g� bez niej znale�� sobie miejsca w �yciu". Prac� podj�a tak�e Eleonora. W wieku pi��dziesi�ciu lat rozpocz�a swoj� karier� zawodow� w Sp�dzielni Mieszkaniowej Kolejarz. Kontynuowa�a j � tylko do chwili uzyskania �wiadcze� emerytalnych. Ani dnia d�u�ej. W tym czasie Krzysztof zbli�a� si� ju� do ko�ca edukacji na poziomie podstawowym. Jak przyznaje, lubi� szko�� i gdyby nie ten nieszcz�sny fortepian, dr�cz�cy go przez siedem lat konieczno�ci� ci�g�ych �wicze�, to okres 74 podstaw�wki wspomina�by jako sielank�. Z przyjemno�ci wspomina jednak szkolnych koleg�w. �Nasza klasa nie by] zbyt liczna, przewa�nie uczy�o si� w niej oko�o dwudziest dzieciak�w. Mia�em oczywi�cie kilku koleg�w, z kt�ryn lubi�em si� bawi� bardziej ni� z innymi. Razem z Krzysier Kuczy�skim, Jurkiem Lewczy�skim, Mi�ciem Janickin Wojtkiem Chyl�, Zbyszkiem Zienkowskim i oczywi�ci Romkiem Lipko tworzyli�my tak� paczk�, kt�ra spotyka� si� tak�e poza szko��. W tamtych czasach nasze zabaw by�y bardzo naturalne, poniewa� nie by�o zabawek Musieli�my organizowa� je sobie sami. Grali�my wie w soka, u�ywaj�c metalowej szajby i rzucaj�c pieni�dzmi Je�dzili�my z fajerk�, a ka�dy z nas mia� odpowiednii powyginany kawa�ek drutu spe�niaj�cy rol� prowadnic; i biega� z fajerk� niemi�osiernie warcz�c, udaj�c motocykl Grali�my tak�e w pi�k� no�n� i w dwa ognie, oczywi�cii pi�k� napchan� szmatami, bo o d�tce w �rodku nikt naw� jeszcze nie marzy�. Nasze zabawy uzale�nione by�y od tego kto akurat nadawa� ton towarzystwu. Gdy by� to mieszka jacy przy ulicy Ko���taja Romek Lipko lub inny kolega z< �r�dmie�cia, by�y to bardziej cywilizowane zaj�cia ni; wtedy, gdy rol� przyw�dcy spe�nia�em ja. W ka�dym razi* bawili�my si�, du�o rozmawiali�my - przewa�nie o tym gdzie mo�na znale�� lub wykopa� jakie� pistolety lut pociski - i nikt nie ogl�da� godzinami telewizji, gdy� w�wczas nie by�a ona jeszcze dla nas dost�pna. I chyba dobrze bo cho� uwa�am, �e nie mo�na stawa� w poprzek post�powi, to patrzenie bez przerwy w t� po woduj�c� kolosalne spustoszenie umys��w skrzyni�, nie jest najlepszym pomys�em. Na wagary nie chodzili�my, ale pod koniec edukacji w szkole podstawowej rozpocz�li�my przygod� z papierosami. Ja nie by�em na�ogowym palaczem, ale po papierosy si�ga�em do�� regularnie. Pali�em zazwyczaj wroc�awskie, czyli najta�sze z dost�pnych gatunk�w. Carmeny i caro by�y poza moim zasi�giem finansowym, wi�c pozwala�em sobie na nie okazjonalnie. Jeszcze wi�kszym rarytasem by�y ameryka�skie papierosy sprzedawane na sztuki w delikatesach mieszcz�cych si� nieopodal naszej szko�y. Niekiedy, gdy kt�remu� z nas uda�o si� skombinowa� jak�� got�wk�, kupowali�my sobie jednego Pali Mai�a, Lucky Strike'a lub Chesterfielda i wypalali�my go gdzie� w k�cie. Tak robi�o te� wielu doros�ych mieszka�c�w Lublina. Oni mogli jednak pali� oficjalnie, a do papierosa zamawiali sobie jeszcze zazwyczaj kaw�. Pili j� na stoj�co i delektowali si� nietuzinkowymi jak na polskie warunki papierosami. W tych samych delikatesach po raz Uciec st�d pierwszy ujrza�em na �ywo ananasa. Wcze�niej te owoce ogl�da�em tylko na zdj�ciach. By�em tak zafascynowany jego wygl�dem, i� po�wi�ci�em wszystkie swoje pieni�dze i go kupi�em. W szkolnej sto��wce po�yczy�em n�, a na du�ej przerwie urz�dzili�my sobie uczt�. To by�o jedno z wi�kszych wydarze� w moim szkolnym �yciu. Tego typu owoce by�y przecie� w�wczas w naszym kraju towarem luksusowym. Znacznie popularniejsze by�y pomara�cze i cytryny, serwowane narodowi raz do roku przy okazji �wi�t Bo�ego Narodzenia. Do ko�ca �ycia pami�ta� b�d� nag��wki z gazet w stylu - statek z cytrusami zawin�� do Gdyni, czy nasi portowcy zd��� roz�adowa� go przed �wi�tami? Takie, a nie inne warunki, w jakich wychowywali�my si�, nie przeszkodzi�y nam w wyro�ni�ciu na porz�dnych ludzi. Zbyszek Zienkowski jest wybitnym skrzypkiem. Od czasu do czasu widuj� si� z nim przy okazji jego koncert�w w Lublinie. Wojtek Chy�a osiedli� siew Warszawie i jest realizatorem d�wi�ku, ale niestety od wielu lat nie utrzymuj� z nim �adnych kontakt�w. Najcz�ciej widuj� si� oczywi�cie z Romkiem Lipko i jak si� rozstajemy, to przewa�nie na bardzo kr�tko. Z podziwem patrz� natomiast na poczynania mojej szkolnej kole�anki Maryli Szubartowskiej, prowadz�cej zesp� ta�ca country. Ostatnio widzia�em j� przy okazji Pikniku Country i ze zdumieniem obserwowa�em jej sceniczne popisy. Pi��dziesi�cioletnia Maryla ta�czy�a na scenie i wygl�da�a wspaniale. Ona jest jedn�z nielicznych kobiet, kt�rych z�b czasu nie ruszy�. M�czyzn po latach rozpoznaje si� raczej bez wi�kszych problem�w, z kobietami bywa znacznie gorzej, ale dla Maryli czas chyba si� zatrzyma�". Rok 1964 to czas na podj�cie kolejnego wyboru. W wyniku d�ugich dyskusji i rozmy�la� rodzina zadecydowa�a wsp�lnie o kontynuacji muzycznej edukacji Krzysztofa, tym razem w liceum muzycznym. Pomys� nauki w liceum og�lnokszta�c�cym nie doczeka� si� realizacji -jak si� nieco p�niej okaza�o - tylko chwilowo. Egzamin do �redniej szko�y muzycznej nie by� �adnym problemem. Wszak jego poziom musia� by� odpowiedni tak�e dla absolwent�w ognisk muzycznych, stanowi�cych w�wczas znacz�c� cz�� muzycznych licealist�w. Dla absolwent�w muzycznej podstaw�wki by� wi�c egzaminem nie do oblania. Muzyczn� nauk� na poziomie szko�y �redniej Krzysztof zako�czy� po niespe�na roku. Przez kilka miesi�cy kontynuowa� edukacj� pianisty, rozpocz�� tak�e nauk� gry na klarnecie. Jak sam twierdzi, nie mia� zielonego poj�cia o grze na tym instrumencie, pomimo tego, i� przez kilk miesi�cy zmuszany by� do �wicze�. Do nauki nie przyk�ad* si�, poniewa� mia� ju� lepsze pomys�y na sp�dzanie czasi Og�lna niech�� do edukacji po��czona z zatargami z m uczycielem od kszta�cenia s�uchu sprawi�y, �e pa�stw Cugowscy otrzymali od dyrekcji szko�y ultimatum: dobre wolnie przenios� syna do innej szko�y, b�d� zostanie o natychmiast wyrzucony. Wybrali oczywi�cie pierwsz wariant i po kilku dniach Krzysztof zameldowa� si w progach liceum og�lnokszta�c�cego im. Stanis�aw Staszica przy Alejach Rac�awickich. �W�wczas w naszyi mie�cie brylowa�y dwa og�lniaki - wspomina Krzysztof. Obowi�zywa�a zasada, �e uczniowie z uzdolnieniami c przedmiot�w �cis�ych wybierali mieszcz�c� si� przy ulic Ogrodowej szko�� imienia Jana Zamoyskiego. Humani�-szli natomiast do liceum Staszica. Rodzice nie mieli wic problemu z wyborem szko�y, bo do Zamoyskiego to ja r pewno si� nie nadawa�em. Moje zderzenie z normalny] liceum, i do tego jednym z dw�ch najlepszych w mie�ci by�o przera�aj�ce. Ju� na pierwszej lekcji matematyl zorientowa�em si�, i� moje wiadomo�ci wyniesione z teg przedmiotu ze szko�y muzycznej s� po prostu �er�w Teoretycznie muzyczna podstaw�wka powinna realizow� ten sam program co normalna szko�a, ale w niej wi�ks2 nacisk k�ad�o si� na przedmioty muzyczne. Pozosta traktowane by�y bardziej ulgowo. Z j�zykiem polski] i histori� dawa�em sobie rad�, nie�le by�o tak�e z geografi ale z matematyki by�em po prostu zerowy. Przez wi�ks/ Uciec st�d cz�� dziewi�tej klasy musia�em pobiera� korepetycje z tego przedmiotu. W edukacji pomaga� mi student matematyki i po pewnym czasie zacz��em prezentowa� si� nawet przyzwoicie. Gdy jednak zako�czy�em dokszta�canie si� i wzi��em sprawy w swoje r�ce, wszystko wr�ci�o do normy. Moja szkolna kariera leg�a w gruzach, gdy� mia�em ju� lepsze sposoby na sp�dzanie czasu. Rozpocz�� si� etap lawirowania. Praktycznie przez ca�y okres nauki w Staszicu by�em bardziej s�uchaczem muzyki rozrywkowej ni� uczniem. Ju� wtedy mia�em jasno sprecyzowane upodobania, wola�em Stones�w ni� Beatles�w, a The Spencer Davis Group ni� The Hollies. S�uchali�my wi�c z kolegami ca�ymi dniami i nocami Radia Luksemburg, bo w�wczas by�a to podstawa ca�ej zabawy - mo�e nie jedyne, ale na pewno naj�atwiej dost�pne �r�d�o tej muzyki. Radio Luksemburg nadawa�o na falach �rednich i trudno by�o cokolwiek us�ysze�, poniewa� �wczesne odbiorniki mia�y delikatnie m�wi�c, tak� sobie jako��. Aby delektowa� si� ulubion� muzyk�, trzeba by�o rozci�ga� specjalne anteny oraz ustawia� je metod� pr�b i b��d�w. Niewiarygodne problemy rekompensowane by�y jednak tym, co uda�o si� wys�ucha�. Pami�tam dzie�, gdy w Radiu Luksemburg mieli zaprezentowa� si� Niebiesko-Czarni. Mieli wyst�pi� w nocy, ale nikt nie wiedzia�, o kt�rej godzinie. Pojechali�my wi�c z Arturem Blaimem na S�awinek do Marka Bernackiego i siedzieli�my p� nocy, �eby us�ysze� kr�ciutki wywiad i piosenk� �Ej bystra woda�. By� to dla nas szok. Polski zesp� �piewa� w naszym j�zyku w uwielbianym przez wszystkich Radiu Luksemburg. To by� chyba 1966 rok. Dopiero po kilkunastu miesi�cach od tego wydarzenia doczekali�my si� nie�mia�ych pr�b grania muzyki rockowej w programie trzecim Polskiego Radia. Radiowy program pierwszy prezentowa� w tym czasie g��wnie piosenki w�oskie i francuskie oraz anglosaski, �agodny pop. Nieco p�niej do Tr�jki do��czy�a Rozg�o�nia Harcerska, nadaj�ca w tamtych czasach na falach kr�tkich. Oni mogli gra� du�o muzyki rockowej, bo tym gatunkiem muzyki na falach kr�tkich nikt si� nie przejmowa�. W tym pa�mie wszyscy szukali Radia Wolna Europa, a nie Rozg�o�ni Harcerskiej. Radiowa edukacja by�a podstaw�, ale od czasu do czasu udawa�o nam si� tak�e zdoby� ciekawe p�yty. Dost�p do nich by� szalenie utrudniony, lecz istnia�o grono ludzi otrzymuj�cych jakimi� sposobami te p�yty. Nale�a� do niego m�j kolega Artur Blaim, kt�ry dostawa� z Anglii kr��ki z interesuj�c� nas muzyk�. Niemal�e codziennie spotykali�my si� w�wczas u Artura _ w domu i wsp�lnie przes�uchiwali�my jego najnows/ zdobycze. Jego mama do�� p�no wraca�a z pracy, wi� mogli�my pozwoli� sobie na serwowanie do�� g�o�nyc d�wi�k�w, ale tak�e na nieco inne atrakcje. Popijali�rn dost�pne w�wczas gatunki tanich win, w�r�d kt�ryc brylowa�o oczywi�cie wino patykiem pisane. Kosztowa� ono wtedy 21 z�otych i dlatego najbardziej odpowiada� naszym finansowym mo�liwo�ciom. Niekiedy - w ramac luksusu - pozwalali�my sobie na eksportowane z NR] bia�e wino reasling, b�d� te� na dost�pne wtedy w sklepac czerwone wina tunezyjskie. To by�y g��wne nap�j towarzysz�ce naszym spotkaniom. Pijali�my je do� regularnie, ale w umiarkowanych ilo�ciach. Oczywi�cie korzystaj�c z tak zwanej wolnej chaty, pr�bowali�my tak� organizowa� spotkania z przedstawicielkami p�ci przeciw nej. To by�y niewiele znacz�ce epizody, kt�re po latacl wspomina� mo�na z przymru�eniem oka. Nasze podej�ci do kobiet by�o bowiem nieudolne, a wr�cz prawie korni czne. Pami�tam, jak pewnego dnia zaprosili�my przez tele fon dwie nieznajome dziewczyny. Z racji tego, i� Artur z mam� zamieszkiwali w kawalerce z aneksem kuchennym i �azienk�, postanowili�my podzieli� jedyny pok�j na dwie cz�ci. Rozci�gn�li�my pomi�dzy �cianami gruby drut, a na nim powiesili�my koc. Ten parawan ci�gle si� obsuwa� i grozi�o nam nag�e przerwanie intymnej atmosfery. Nie zwa�aj�c jednak na to, wyszli�my po zaproszone dziewczyny. Gdy je ujrzeli�my, ch�� na wsp�lne sp�dzenie czasu gwa�townie zmniejszy�a si�. Ja wr�cz nie chcia�em zapra- Uciec st�d sza� ich do domu i tu� pod blokiem, patrz�c w kierunku jego okna oraz udaj�c wielkie zdziwienie wykrzykn��em do Artura, �e mamy cholernego pecha, bo w�a�nie wr�ci�a jego mama. Fortel okaza� si� skuteczny i te niezbyt pi�kne niewiasty natychmiast postanowi�y opu�ci� nasze towarzystwo". Pozaszkolne �ycie Krzysztofa i jego koleg�w toczy�o si� wok� muzyki. Prawdziwym rarytasem dla m�odych fan�w rocka by�y koncerty. Oczywi�cie takie ��wi�teczne dni" nie zdarza�y si� do�� cz�sto, ale mniej wi�cej raz do roku jaka� �wiatowa gwiazda odwiedza�a nasz kraj. Koncertowa przygoda Krzysztofa i jego koleg�w rozpocz�a si� w 1965 roku. Na ringu warszawskiej hali Gwardii pojawili si� w�wczas Artwoods, a w ich sk�adzie dw�ch gigant�w muzyki rockowej: graj�cy na organach John Lord oraz perkusista Keith Hartley. �Jak na owe czasy by� to �wietny zesp� - wspomina Krzysztof- Grali rewelacyjnie i jak dla mnie byli jednym z najlepszych zespo��w bia�ego rhythm'n'bluesa. Szkoda tylko, �e tak szybko si� rozpadli". Rok p�niej wyprawa do Warszawy zako�czy�a si� udzia�em w koncercie The Animals, jednym z ostatnich wyst�p�w zespo�u przed zawieszeniem dzia�alno�ci i licznymi zmianami personalnymi. �Grali w�wczas w sk�adzie, kt�ry zrobi� najwi�cej dobrego dla tej kapeli - relacjonuje Krzysztof. - Z pierwszej ekipy brakowa�o tylko Alana Price'a, kt�rego par� miesi�cy wcze�niej zast�pi� Dave Rowberry. Ten koncert wywar� ogromny wp�yw na m�j muzyczny rozw�j. By�em zszokowany sposobem �piewania Ericka Burdona, bo w naszym kraju kr�lowa� w�wczas Gniatkowski, a Czerwone Gitary i Czerwono-Czarni grali �zawe piosenki, nie maj�ce nic wsp�lnego z muzyk� rockow� ani z porz�dnym wokalem". Najbarwniejsza by�a jednak wyprawa na warszawski koncert The Rolling Stones. Podr� rozpocz�a si� od wizyty... u jubilera, gdy� pa�stwo Cugowscy odm�wili przekazania synowi dwustu pi��dziesi�ciu z�otych, czyli kwoty potrzebnej na zakup biletu wst�pu do Sali Kongresowej. Srebrny komplet sa�atkowy zabrany z domowego wyposa�enia, zawieraj�cy �y�k� i widelec wyceniony zosta� u �Kalickiego" -jedynego jubilera �wczesnego Lublina - na 300 z�otych. To wystarczy�o na bilet i na pokrycie koszt�w podr�y. �Do Warszawy pojecha�em z samego rana razem z Arturem Blaimem - relacjonuje Krzysztof. - Od konik�w kupili�my trzy bilety, poniewa� p�niej mia� do nas do��czy� jeszcze Marek Bernacki. Um�wili�my si� z nim w mieszcz�cym si� przy ulicy �wi�tokrzyskiej fotoplastikonie. Jego w�a�ciciel Uciec st�d zajmowa� si� bowiem tak�e handlem p�ytami i dla nas, �ud� interesuj�cych si� czarnymi kr��kami by� to punkt zborn) Gdy znudzi�o nam si� ju� czekanie, kred� na brami napisali�my - Marek, mamy dla ciebie bilet. Marek jedna nie pojawi� si� i wolny bilet sprzedali�my godzin� przei koncertem za tysi�c z�otych. Zakupi�a go kobieta, kt�r swojemu synowi oferowa�a do wyboru udzia� w koncerci lub zakup nowych j eans�w. Poniewa� j eansy na bazarz kosztowa�y w�wczas tysi�c z�otych, wi�c ch�opa wybieraj�c spotkanie z Mickiem Jaggerem i jego kolegam za bilet oferowa� tak� sam� kwot�". Muzyka nie by�a jednak jedyn� pasj� m�odeg Krzysztofa. Jak ka�dy nastolatek zafascynowany by� tak� sportem. Z uwagi na to, �e zawsze by� niema�ym i nies�abyi ch�opakiem, pr�bowa� sprawdza� siew sportach si�owyc] W domu zgromadzi� komplet sprz�tu do wzmacnian: mi�ni. Sztanga, hantle i ci�arki pomaga�y m�odem adeptowi kulturystyki w �wiczeniach. W wieku 15 L rozpocz�� treningi lekkoatletyczne. W lubelskim Stare rzuca� kul� i dyskiem. Wielkich osi�gni�� jednak n: doczeka�, bo znu�ony ich brakiem po kilku miesi�cac rozsta� si� z lekkoatletycznym stadionem i przeni�s� si� d sali bokserskiej. Treningi sekcji bokserskiej Wojskoweg Klubu Sportowego Lublinianka odbywa�y si� w jednej z s; Garnizonowego Klubu Oficera przy ulicy �wirki i Wigur Krzysztof pojawi� si� na kilku treningach, pilnie �wiczy ale podczas pierwszego sparingu zosta� mocno poturb< wany i... poprzesta� na biernym kibicowaniu boks�w Kibicowa� tak�e speedwayowi. Na mecze LP� ucz�szcza� razem z ojcem. Kreowa� w swoich oczach idoli, z kt�rych najwa�niejszym bez w�tpienia by� lublinianin W�odzimierz Szwendrowski - w�wczas najwybitniejszy polski �u�lowiec, potrafi�cy wygrywa� ze �wiatowymi gwiazdami. Krzysztof by� zachwycony, gdy w�a�nie od Szwendrow-skiego rodzice odkupili dla niego pianino. Krzysztof jako nastolatek fascynowa� si� g��wnie tak zwanymi m�skimi zaj�ciami, jednak pod koniec nauki w szkole �redniej coraz wi�cej uwagi zacz�� po�wi�ca� kole�ankom. Liceum, do kt�rego ucz�szcza�, by�o jednak szko�� m�sk�, wi�c obiekt�w m�odzie�czych mi�o�ci musia� szuka� poza j ej murami. Gdy pytam go o jakie� szczeg�y - twierdzi, �e niewiele pami�ta z tego okresu. Rzucam wi�c has�o �magnetofon pod schodami". To pomaga nieco od�wie�y� pami��. �W mieszkaniu przy ulicy Gra�yny dysponowa�em ma�ym pomieszczeniem pod schodami -relacjonuje. - Pocz�tkowo przechowywa�em tam sw�j motorower Simson, p�niej pozby�em si� motoroweru i pomieszczenie by�o niezagospodarowane. By� rok 1969, gdy rozwijaj�ca si� znajomo�� damsko-m�ska stan�a u progu seksualnej inicjacji. Nie mieli�my gdzie tego dokona�, wi�c skorzystali�my z pomieszczenia pod schodami. Dbaj�c o chocia�by pozory nastroju znios�em na d� sw�j magnetofon. Musia�em si� troch� nam�czy�, gdy� by�o to urz�dzenie o poka�nych gabarytach i solidnym ci�arze. No i w�a�nie tam i tak si� to odby�o. Seksualna inicjacja na pud�ach tekturowych w pomieszczeniu pod schodami - to by�o szalenie romantyczne. Kole�anka, z kt�r� si� to odby�o, nie odegra�a jednak w moim dalszym �yciu wi�kszej roli". Znacznie ch�tniej ni� kole�anki z tego okresu wsj mina Krzysztof swoich szkolnych koleg�w. Rozpoczy oczywi�cie od tego, z kt�rym �yciowe losy dzieli ju� 45 l �Do liceum Staszica Romek Lipko dotar� p�tora roku mnie - opowiada. - Co prawda znalaz� si� w klasie r� noleg�ej, ale nie przeszkadza�o to nam w kontynuowa� znajomo�ci. Ze szko�y muzycznej zosta� wyrzucony prz dyrektora D�bskiego, notabene ojca znanego wszystk Krzesimira. Pan D�bski by� totalnym przeciwnikiem muzj rozrywkowej w jakiejkolwiek formie. Romek natomii wyst�powa� z zespo�em Tramp - wizyt�wk� Dor Kultury Wytw�rni Sprz�tu Komunikacyjnego w �widnil Nie grali muzyki powa�nej, wi�c gdy dyrektor zobacz ich wyst�p, a w ich gronie Romka - natychmiast usun�� ze szko�y. Pan D�bski zmieni� swoje muzyczne przekona� dopiero, gdy muzyk� rozrywkow� zacz�� zajmowa� f jego syn". Gdy pytam o pozosta�ych koleg�w, padi kolejne nazwiska. �Krzysiek Romantowski, Micha� Jec nak, Zbyszek Ho�da, Ada� Taracha, Tomek Przeciechows - ci ludzie s� obecnie naukowcami, adwokatami, wybity] lekarzami. Gdy w maju 2002 roku mia�em w telewizji TV program �Ananasy z mojej klasy�, to patrz�c na ni zorientowa�em si�, �e chyba tylko ja pozosta�em b naukowego tytu�u". Szko�a �rednia to dla Krzysztofa tak�e pocz�tek �pi wania. Wokalnie udziela� si� g��wnie podczas kolonijny konkurs�w. W szkole by� etatowym recytatorem, wi podczas wakacji dla odmiany uczestniczy� w konkursa' piosenkarskich. Pierwszy z nich wygra� w 1965 roku i j; m�wi, �piewanie nie fascynowa�o go w�wczas w szczeg( ny spos�b. Ale tak zacz�a si� jego przygoda z mikrofonei 18 Uciec sti Prompter's box Pocz�tkowo by�o ich trzech. Krzysztof Brozi, Janusz P�dzisz i on - Krzysztof Cugowski. Po raz pierwszy spotkali si� latem 1969 roku i wtedy rozpocz�li wsp�lne muzykowanie. Krzysztof by� tu� po egzaminie dojrza�o�ci. �Do zdawania matury w Staszicu nie zosta�em dopuszczony - wspomina, - Co dziwne, nie pogn�bi�a mnie matematyka, kt�rej nigdy nie kocha�em i nie umia�em, ale biologia, a w�a�ciwie jej nauczycielka. Kto� wybi� jej okno - zreszt� nale�a�o si� jej to jak nikomu innemu - a ona ubzdura�a sobie, �e to moje dzie�o. Ja nie mia�em z tym nic wsp�lnego, poniewa� nie miewa�em nawet tak ciekawych pomys��w. Pani od biologii by�a jednak pewna swoich przekona�. Obieca�a mi, �e nie dopu�ci mnie do matury i tak te� zrobi�a. Moja edukacja przed�u�y�a si� wi�c o rok. Egzamin dojrza�o�ci zdawa�em po dwunastomiesi�cznej przerwie w tak zwanym Oxfordzie, czyli szkole wieczorowej. Zda�em go bez problemu, ale niepowodzeniem zako�czy�a si� pr�ba rozpocz�cia studi�w socjologicznych w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Aby uchroni� si� przed przygod� z polskim wojskiem, chodzi�em do pomaturalnej szko�y hotelarskiej". Dzi� trudno jest ju� ustali�, jak dosz�o do pierwszego spotkania nastolatk�w i za�o�enia zespo�u, kt�ry w p�niejszym czasie sporo narozrabia� w polskim rocku. Decyzja o rozpocz�ciu wsp�lnego muzykowania by�a natychmiastowa, a na miejsce pr�b wybrane zosta� mieszkanie pa�stwa Cugowskich. Dwaj dziewi�tnastolai kowie i o dwa lata m�odszy od nich Krzysztof Brozi przt chodzili w�a�nie okres fascynacji rhythm'n'bluesem i bia�yt bluesem. Pr�bowali wi�c mierzy� si� z muzyk� John Mayalla, Cream, Free i Jimiego Hendrixa. �Krzysiek Bro; gra� na gitarze Samba - opowiada Krzysztof. - Starsi ludzi pami�taj� zapewne t� polsk� gitar�, nadaj�c� si� bardzi< na podpa�k� do pieca, ni� do grania. Krzysio mia� jedna koleg� paraj�cego si� elektronik� i razem poprzerabia przystawki, co� poprzewijali i niby to mia�o by� lepiej. Z1 koszmarn� gitar� wpina� si� do magnetofonu Tonetki odkr�canego na fuli przy w��czonym klawiszu nagrywani; W ten spos�b uzyskiwali�my efekt przesterowania gitar Z g�o�nik�w wydobywa� si� charcz�co-pierdz�cy d�wi�l kt�ry nam si� wydawa� przeuroczy. Nasz basista - �wie� upieczony absolwent Technikum Chemicznego - gra� r czeskiej Jolanie, a ja �piewa�em do mikrofonu zawieszc nego na lampie. Do dyspozycji mieli�my jeszcze wzma< niacz Luna, malutk� dziesi�ciowatow� kolumn� z dwoir g�o�nikami w kszta�cie trumienek i drugi magnetofon mar� Tonetka, s�u��cy do nagrywania tego, co potrafili�my ugra i za�piewa�. Oczywi�cie najpierw musieli�my porobi� pr�b odleg�o�ci, poniewa� Krzysiek i Janusz byli wpi�ci d jednego wzmacniacza. Bardzo cieszyli�my si� z naszy� Prompter 's box dokona�. Z perspektywy czasu mog� oceni�, �e rzeczywisto�� by�a jednak bardzo ponura, ale nam nasza tw�rczo�� strasznie si� podoba�a. Po trzech spotkaniach postanowili�my si� jako� nazwa�, bo w naszym przekonaniu nie mogli�my gra� nie maj�c nazwy. Ka�dy z nas mia� zaproponowa� co� podczas kolejnej pr�by, a najodpowiedniejsza propozycja mia�a sta� si� nazw� zespo�u. Pomys��w mieli�my wiele, ale �aden z nich nie uzyska� akceptacji ca�ej tr�jki. Nie mogli�my si� na nic zdecydowa�, wi�c postanowi�em da� szans� losowi. Zaproponowa�em, �e wezm� s�ownik polsko-angielski, otworz� go z zamkni�tymi oczami, wska�� co� palcem, a trafione has�o zostanie przyj�te za nazw� zespo�u. Tak te� zrobi�em i ku zdumieniu wszystkich odczyta�em - prompter's box. Propozycja nazwy nikogo nie zachwyci�a, ale i tak mieli�my chyba du�o szcz�cia, gdy� mogli�my trafi� na jakie� obrzydli-stwo. W pocz�tkowym okresie nazywali�my si� wi�c Prompter's Box i dopiero po pewnym czasie spolszczyli�my sw�j � nazw�. By�o to jednak nasze nieszcz�cie. Wszyscy pytali, co to jest ta Budka Suflera, c� to za nazwa. Dla wszystkich to by� jaki� idiotyzm, jaki� teatr czy co� podobnego. Na dodatek dziwi�a ich nasza muzyka, wi�c przyjmowani byli�my jak stw�r nie z tego �wiata i nie z tej epoki". Po kilku tygodniach pr�b m�odzi muzycy Prompter's Box uznali, �e do dalszego grania niezb�dny jest im perkusista. Kr�tkie poszukiwania zako�czy�y si� spotkaniem z Jackiem Griinem - studentem pierwszego roku polonistyki Uniwersytetu Marii Curie-Sk�odowskiej. Jacek nie mia� jednak perkusji, wi�c instrument musia�y zast�pi� mu ...tekturowe pude�ka po smalcu. Kilka pr�b zagra� t�uk�c pa�eczkami po przet�uszczonych pud�ach, jednak efekt brzmieniowy tych wyczyn�w nie by� zbyt zachwycaj�cy. Muzycy Prompter's Box postanowili wi�c po�yczy� perkusj�. Po jej roz�o�eniu w kilkumetrowym pokoju -nie wiedz�c czym to grozi - rozpocz�li pr�b�. Sko�czy�a si� ona wcze�niej, ni� kt�rykolwiek z nich przypuszcza� interwencj� s�siad�w i wielk� awantur�. Zrozumieli, �e na dalsz� go�cinno�� pa�stwa Cugowskich nie mog� ju� liczy� i rozpocz�li poszukiwania miejsca do �wicze�. �Chodzili�my do r�nych dom�w kultury, ale niestety - wszyscy odprawiali nas z kwitkiem - wspomina Krzysztof. -Przygarn�� nas dopiero klub Azory na ZOR Zach�d. Otrzymali�my tam do dyspozycji kompletny sprz�t, by� mo�e nie najlepszy jako�ciowo, ale nas zadowalaj�cy w zupe�no�ci. W klubie Azory by�o tak�e nag�o�nienie. Okaza�o si�, �e do dyspozycji mamy ponadto organy. Korzysta z tego, rozpocz�li�my poszukiwania kogo�, kto m�g�b) obs�ugiwa�. W ten spos�b poznali�my studiuj�ce matematyk� Witka Odorowicza i wtedy zako�czy�o kompletowanie pierwszego sk�adu prehistorycznej Bud W styczniu 1970 roku rozpocz�li�my regularne pr�l W pe�nym sk�adzie i do tego w przyzwoitych warunka mogli�my nareszcie zagra� to wszystko, co pr�bowali�i gra� u mnie w pokoju. Mogli�my wreszcie wykorzysl wszystkie nasze atuty, a nie chwal�c si� - mieli�my i niema�o. Przede wszystkim posiadali�my improwizuj�ce gitarzyst�, co by�o nowo�ci� na skal� ca�ego kraju. Kil gitarzyst�w w Polsce pr�bowa�o co� improwizowa�, i Krzysia mo�na by�o bez �adnych obaw zaliczy� do gro najlepszych. Janusz P�dzisz mo�e nie by� takim wirtuozei ale na gitarze basowej gra� naprawd� porz�dnie. Wit Odorowicz mia� z kolei du�e do�wiadczenie, poniew wcze�niej du�o grywa� w innych zespo�ach. Do jej umiej�tno�ci gry na fortepianie i organach te� nie mo�i by�o mie� �adnych zarzut�w. To wszystko sprawi�o, �e ] paru tygodniach wsp�lnych pr�b prezentowali�my si� ji naprawd� dobrze". Jedn� z imprez dla m�odych zespo��w muzyczny< Lubelszczyzny organizowanych przez Lubelski Do Kultury by�y spotkania, w kt�rych o wzgl�dy publiczno� rywalizowa�y po dwie grupy. Odbywa�y si� one w sali LD przy ulicy Pstrowskiego, a nazywano je po prostu meczan Po wyst�pie ka�dego z uczestnik�w odbywa�a si� dyskus z publiczno�ci�, a na jej podstawie typowano zwyci�zc meetingu. Podczas imprezy, kt�ra odby�a si� na pocz�t� 1970 roku los po raz kolejny zetkn�� ze sob� dw�ch szko nych koleg�w. �Zaproponowano nam rywalizacj� z ze; po�em Stowarzyszenie Cn�t Wszelakich z Milejowa, w kt< rym na gitarze basowej gra� Romek Lipko - relacjonuje i wydarzenie Krzysztof. - Wydaje mi si�, �e Romek w�wcz* tak�e �piewa�. Pami�tam doskonale, cho� by�o to 32 la! temu, i� zarzucano mi odwracanie si� t