1567

Szczegóły
Tytuł 1567
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1567 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1567 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1567 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Z. BoHUSZEwICZ�WNA RO�LINY OWADO�ERNE OPRACOWANE WED�UG KERNERA VON MARILAUN I IN. NAK�AD KSI�GARNI �W. WOJCIECHA POZNA� - WARSZAWA - WILNO - LUBLIn 1927 I. Rosiczka. Wiemy, �e zwierz�ta drapie�ne czatuj� na zdobycz, uganiaj� si� za ni�, a gdy dop�dz�, to rzucaj� si� i zabijaj� ofiar�: zwierz�ta mi�so�erne przy pomocy pazur�w i z�b�w ptaki drapie�ne przy pomocy dzioba. Gdy obezw�adni� ofiar�, w�wczas j� po�eraj�. Kiedy m�wimy o ro�li nach owado�ernych, interesuje nas przedewszystkiem pyta- nie: jak chwytaj� one sw� zdobycz? Wszak ro�lina tkwi nieruchomo w ziemi, nie mo�e wi�c na owady napada�, nie posiada te� do tego takiej broni, jak� maj� zwierz�ta. Mimo- woli powstaje przypuszczenie, �e i ro�lina mo�e pochwyci� zdobycz, je�eli ta ostatnia sama si� do niej zbli�y, ro�lina musi posiada� jakie� przystosowania, u�atwiaj�ce jej t� czynno��. Wiemy przecie�, �e niekt�re owady cz�sto odwiedzaj� kwiaty wydzielaj�ce du�o nektaru, �e kwiaty rozmaitych ro�lin posia- daj� cechy wabi�ce, (jak np. jaskraw� barw�, mocny zapach), kt�re n�c� owady. Odwiedziny skrzydlatych tych go�ci nie pozostaj� bez po�ytku dla ro�lin: wysysaj�c nektar, o��vady przenosz� py�ek z kwiatka na kwia- tek i w ten spos�b u�atwiaj� opylenie, kt�re jest niezb�dne do wytworzenia si� owoc�w i nasion. Zbadajmy, czy ro�liny owado�erne nie posiadaj� r�wnie� jakich cech wabi�cych, u�atwiaj�cych im chwytanie owad�w, a bada- nia nasze zacznijmy od rosiczki. Rosiczka okr�g�olistna (Drosera rotundifolia) ro�nie pospolicie na bagnach torfiastych w Europie, Azji i Ameryce P�nocnej. Jest to niewielka ro�linka o listkach, u�o�onych p�asko na ziemi nakszta�t r�yczki, ze �rodka kt�rej wystrzela p�d, zako�czony bia- �emi kwiatami. Przyjrzyjmy si� li�ciom ro�linki. Li�cie zwierzchu wydaj� si� czer- wonawe, gdy� s� g�sto poro�ni�te czerwonemi w�oskami. Ka�dy taki w�osek sk�ada si� z n�ki, zako�czonej okr�g�aw� g��wk� - gru- czo�kiem. W�oski te ku �rodkowi li�cia s� zielonkawe, kr�tkie i stercz� pionowo, za� bli�ej kraw�dzi li�cia s� czerwonawe i rosn� pochy�o nazewn�trz. Ca�o�� przypomina ma�� poduszeczk�, naje�on� szpilkami. Ka�dy w�osek wydziela z gruczo�ka na ko�cu prze- zroczyst� kropelk� lepkiego p�ynu; kropelki te b�yszcz� na s�o�cu niby rosa, st�d nazwa ro�liny. Owady,. w poszukiwaniu nektaru, zwabione b�yszcz�c� od kropelek powierzchni� li�ci rosiczki, siadaj� na niej, ale naty chmiast si� przyklejaj�. Owad, komar, �uczek lub� muszka, zaczyna si� rzuca�, trzepota� skrzyde�kami, usi�uj�c wydosta� si� z matni, lecz dotyka przytem innych, s�siednich gruczo�k�w, kt�re zkolei oblewaj� go lepk� ciecz�. Ciecz ta :zakleja ma�e otworki rurek do oddychania, kt�re mieszcz� si� z ka�dej strony po bokach cia�a owada, a to nieodwo�alnie poci�ga za �sob� do�� szybk� �mier�. Tymczasem w li�ciu rosiczki zachodz� ciekawe zmiany. O ile �owad usiad� na �rodku li�cia, to po pewnym czasie, kiedy ofiara przestaje si� porusza�, naj- bli�ej po�o�one w�oski zaczynaj� pochyla� si� ku niej, a� dop�ki nie dotkn� jej swemi gruczo�kami; niebawem czyni� to samo w�oski nast�pnego szeregu, nast�pnie pochy- laj� si� jeszcze dalej po�o�one w�oski, a� wreszcie wszystkie prawie dotykaj� gruczo�kami pojmanego owada. Gruczo�ki zaczynaj� �vydziela� coraz wi�cej lepkiej cieczy, kt�ra zalewa ca�kowicie ofiar�. Wszystko to trwa godzin�, czasem kilka godzin lub dtu�ei. Nie- kiedy brzegi li�cia zaginaj� si� do wewn�trz, zamykaj�c owada jakby w woreczku. O ile owad usi�dzie nie na �rodku, lecz bli�ej kraw�dzi li�cia i dotknie kilku stercz�- cych tam w�osk�w, to ju� po kilku minutach, a w niekt�rych wypadkach po niespe�na minucie w�oski zaczynaj� si� pochyla� ku �rod- kowi li�cia, posuwaj�c jednocze�nie w tamt� stron� cia�o owada. Wskutek tego najbli�ej po�o�one, a nast�pnie i coraz dalsze w�oski pochylaj� si� nie ku �r odkowi, jak pierwej, jeno w przeciwn� stron�, tam gdzie le�y cia�o owada. Zdarza si� tak�e, �e na dw�ch przeciwleg�ych kraw�dziach li�cia usi�d� owady, w�wczas cz�� w�osk�w pochyla si� ku jed- nemu, druga cz�� - ku drugiemu. - Roz- maite, w wi�kszo�ci drobne owady, to jakgdyby zdobycz rosiczki; zwabione b�yszcz�cemi na li�ciu kropelkami, lec� nao�lep, siadaj� na li�ciu i wpadaj� w zdradzieck� pu�apk�. Najpospolit- sz� zdobycz� rosiczki bywaj� male�kie muszki, ale niekiedy trafiaj� si� i wi�ksze ofiary : motylki, nawet koniki polne. W takich wy- padkach w uwi�zieniu zdobyczy bior� udzia� dwa albo i wi�cej listk�w. II. W jaki spos�b rosiczka trawi sw� zdobyCz ? W�oski rosiczki w ci�gu kilku dni pozostaj� pochylone nad cia�em owada i trzymaj� go, gruczo�ki za� wydzielaj� bardzo wiele soku , kt�ry sam przez si� ulega zmianie, mianowicie staje si� kwa�ny i ze wzgl�du na swe w�asno�ci podobny do soku, jaki jest w �o��dku Cz�owieka i u z�vierz�t. �eby zrozumie� do- brze, jakie jest dzia�anie tego soku, musimy wpierw powiedzie� s��w par� o tem, jak odbywa si� trawienie pokarmu w ciele zwie- rz�cia. Po prze�kni�ciu pokarmu dostaje si� on do �o��dka i kiszek i ulega strawieniu. Tra- wienie polega na tem, �e te substancje pokar- mowe, kt�re nie rozpuszczaj� si� w wodzie, staj� si� rozpuszczalne pod wp�ywem rozmaitych sok�w, kt�re wydziela organizm zwierz�cy. A o to w�a�nie chodzi, - gdy� pokarm tylko w stanie p�ynnym mo�e si� przes�cza� do naczy� krwiono�nych i od�y- wia� cia�o. Ju� w �o��dku pokarmy ulegaj� dzia�aniu soku �o��dkowego. Sok ten jest k w a � n y i zawiera substancj� zwan� p e p s y n �; kwas i pepsyna posiadaj� t� w�asno��, �e rozpuszczaj� cz�ciowo, czyli t r a w i � twarde, zawieraj�ce bia�ko pokarmy, jak to : jajko, ser, niekt�re jarzyny a tak�e mi�so, kt�re sk�ada si� w znacznej cz�ci z substan- cyj bia�kowych. Te substancje, po roz�o�eniu ich przez sok �o��dkowy, ulegaj� innym jeszcze przemianom, a� wko�cu w postaci p�ynu dostaj� si� do naczy� krwiono�nych i wp�ywaj� na og�lne od�ywianie organizmu. Sok �o��dkowy rozpuszcza tylko pokarmy bia�kowe, to znaczy takie, kt�re sk�adaj� si� z substancyj, zbli�onych pod wzgl�dem che- micznym do bia�ka jaja ptasiego. Nazywamy je r�wnie� a z o t o w e m i, zawieraj� one bo- wiem zawsze azot. W przeciwie�stwie do nich substancje b e z a z o t o w e, jak np. t�uszcze, krochmal nie poddaj� si� dzia�aniu soku �o��dkowego, a zostaj� strawione w kisz- kach pod wp�ywem innych wydzielanych przez organizm sok�w. Sok, kt�ry wydziela si� z gruczo�k�w rosiczki, posiada te same w�asno�ci, co sok �o��dkowy, to znaczy jest kwa�ny i zawiera pepsyn�, mo�e wi�c strawi� mi�kkie cz�ci cia�a owada, kt�re podobnie jak mi�so innych zwierz�t sk�adaj� si� �r�wnie z substancyj bia�kowych. Cz�ci te pod wp�ywem trawi�- cego soku rozpuszczaj� si� w nim, tworz�c w ten spos�b p�yn pokarmowy, kt�ry li�� wch�ania za po�rednictwem gruczo�k�w i od�y- wia nim ca�� ro�lin�. Gdy resztki soku wsi�kn� w li��, w�wczas w�oski zaczynaj� si� znowu wyprostowywa�. S� one ju� suche, gdy� ca�a lepka ciecz znik�a bez �ladu, to te� twarde, niestrawione resztki cia�a owada, cz�ci pancerza, paszczy, �apki, pazurki �atwo spadaj� z li�cia, por��vane przez wiatr. Niebawem gruczo�ki zaczynaj� znowu wydziela� kropelki lepkiei cieczy, mog� wi�c znowu przyst�pi� do zwyk�ej swojej czyn- no�ci : do chwytania zdobyczy. Tak wi�c, bez wzgl�du na brak �o��dka i kiszek, rosiczka mo�e te� "strawi�" owada. R�nica polega na tem, �e ro�lina zatrzymuje i trawi zdobycz na powierzchni li�cia, nie za� wewn�trz cia�a, jak zwierz�. Sam proces tra�vienia jednak odbywa si� tu i tam zupe�nie podobnie. Uczeni dowiedli na podstawie bardzo wielu do�wiadcze�, �e sok z gruczo�k�w ro- siczki dzia�a zupe�nie tak samo jak sok �o��d- kowy zwierz�t. Wykonywano nast�puj�ce. pr�by : k�adzono na listku rosiczki ma�e ka- wa�eczki mi�sa lub jajka ugotowanego na twardo, kawa�eczki ko�ci, paznokcia, ,kroch- malu, t�uszczu lub krople mleka i t. p. C�. si� okaza�o? Pod wp�ywem p�ynu z gruczo�k�w rosiczki rozpuszcza�y si� tylko takie substancje, kt�re, jak mi�so, bia�ko, ko�ci trawi sok �o��dkowy. Krople mleka zamie- nia�y si� w twar�g a kawa�eczki twarogu r�wnie� rozpuszcza�y si� w soku, podobnie jak rozpuszczaj� si� w soku �o��dkowym. Przeciwnie, nie rozpuszcza�y si� wcale w p�ynie kawa�eczki t�uszczu, krochmalu, paznokcia, s� to bowiem substancje bezazotowe, kt�rych nie rozpuszcza r�wnie� sok �o��dkowy. Uczeni pr�bowali dalej dawa� rosiczce nasiona rozmaitych ro�lin, py�ek kwiatowy, kawa�eczki li�ci. Ale i w tym wypadku tylko pewna cz�� substancji tych cia� ulega�a stra- wieniu. Cz�sto si� zdarza w naturze, �e wiatr przyniesie na li�cie ro�liny nasionka i py�ek: rosiczka w�wczas korzysta z tego pokarmu, podobnie jak ze z�owionych owad�w. Gdy uczeni pr�bowali dalej k�a�� na li�cie rosiczki r�ne nie nadaj�ce si� do strawienia przedmioty, jak naprz. kamyczki, kawa�eczki w�gla, szk�a, korka, w�oski niekiedy pochyla�y si� nieco, zatrzymuj�c �w przedmiot, nie trwa�o to jednak d�ugo i niebawem do�� pr�dko, w niespe�na dob� ro�linka znowu wyprosto- wywa�a swe w�oski, jakby na dow�d, �e zasz�a pomy�ka. Nadzwyczajna jest ta wra�liwo�� w�osk�w rosiczki ! Wra�liwsze s� one ni� nasze cia�o. Uczeni poddawali je nast�puj�cej pr�bie: brali malutki odcinek w�osa. tak maly, �e wa�y� zaledwie 1/80000 g r a m a i k�adli ostro�nie na gruczo�ek w�oska rosiczki. Ci�ar ten jest tak nieznaczny, �e gdyby�my go po�o�yli na ko�cu j�zyka, toby�my nie poczuli go wcale, cho� koniec j�zyka jest najwra�liwsz� cz�ci� naszego cia�a. Natomiast w�osek, na kt�rym le�a� ten ci�ar znikomy, pochyli� si� jednak; znaczy to, �e zareagowa� czyli odpowiedzia� na podniet�, kt�rej my odczu� nie mo�emy wcale. Oczywi�cie tylko d�u�sze, trwaj�ce przy- najmniej kilka sekund dotkni�cie mo�e podra�- ni� gruczo�ek. Je�eli np. dotkn�� go mocno ig�� i zaraz j� cofn��, to w�osek pozostanie nieruchomy. Krople deszczu, spadaj�ce na li�cie, nie wywo�uj� �adnego objawu ruchu ze strony w�osk�w. Ta w�a�ciwo�� w�osk�w rosiczki jest bardzo dla niej dogodna. Ro�li- ny, rosn�ce wpobli�u rosiczki, ko�ysz�c si� z wiatrem, co chwila dotykaj� jej gruczo�k�w, gdyby wi�c ka�de dotkni�cie mia�o wp�ywa� na pochylenie si� w�osk�w, to pochyla�yby si� one zupe�nie niepotrzebnie, bez �adnej dla ro�liny korzy�ci. By�oby to niepo��dane ju� chocia�by dlatego, �e b�d�c wci�� pochylone, nie mog�yby chwyta� zdobyczy. Wystarczy jednak, aby komar lub muszka usiad�y na li�ciu i grz�zn�c w lepkim p�ynie, zacz�y si� trzepota�, a w�oski natychmiast zaczynaj� chyli� si� ku �rodkowi li�cia. Wszystkie opisane wy�ej eksperymenty ka�dy z nas mo�e samodzielnie przerobi�. Po- szukajmy latem na moczarach rosiczk�, kt�r� �atwo jest pozna� po li�ciach poro�ni�tych� czerwonemi w�oskami, wykopmy j� z korze- niami i umie��my w naczyniu wy�o�onem wilgotnym mchem. Hodujmy j� troskliwie, zwil�aj�c od czasu do czasu mech wod�, kt�ra nie zawiera wapnia, a nast�pnie przy- st�pmy do przerobienia wy�ej opisanych pr�b. W Europie p�nocnej i �rodkowej opr�cz rosiczki ro�nie na bagnach inna ro�linka o pod�u�nych li�ciach u�o�onych w r�yczk�. Na ko�cu wysmuk�ej �ody�ki wida� �adny po- jedy�czy niebieski kwiatek, uzbrojony w ostrog�. Jest to t�ustosz (Pinguicula). Li�cie t�ustosza, podobnie jak li�cie rosiczki, pokryte s� gruczo�kami, do kt�rych przyklejaj� si� owady. Gdy tylko owad dotknie li�cia, zaraz brzegi li�cia zaczynaj� si� zagina� do wewn�trz, przesu- waj�c zdobycz ku �rodkowi, gdzie jest naj- wi�cej gruczo�k�w. Gruczo�ki te, jak i u ro- siczki, wydzielaj� p�yn, kt�ry rozpuszcza- i trawi cia�o owada; sok po�ywny, kt�ry st�d powstaje, wsi�ka za po�rednictwem gruczo�k�w w g��b li�cia. III. Mucho��wka. Rosolistnik. Przejd�my teraz do innych ro�lin owado- �ernych i przedewszystkiem zajmijmy si� mucho��wk� (Dionaea muscipula). Ciekawa ta ro�linka spo- tyka si� tylko wzd�u� wscho- dnich wybrze�y Ameryki P�- nocnej a ro�nie na skraju torfo- wisk. Li�cie jej u�o�one s� r�w- nie� w r�yczk� p�asko na ziemi. Z po�r�d li�ci wystrzela wy- smuk�y p�d, za- ko�czony bal- daszkiem kwia- t�w. Li�� wygl�da bardzo oryginalnie; ogonek stopniowo roz- szerza si� i przechodzi w blaszk�, kt�ra po- dzielona jest wyra�nie na dwie p�okr�g�e po��wki, zwr�cone do siebie pod pewnym k�tem. Brzeg blaszki jest uzbrojony d�ugiemi ostremi zaz�bieniami, �rodek za� zdobi sze�� d�ugich cienkich w�osk�w. G�rna strona blaszki pr�cz tego pokryta jest mn�- stwem ma�ych czerwonych brodaweczek. Brodaweczki te jednak nie wydzielaj� �adnej cieczy, to te� powierzchnia li�ci mucho��wki jest zupe�nie sucha,owadom nie grozi przeto przyklejenie si� do li�cia. Bez wzgl�du na to li�� mucho��wki jest prawdziw� pu�apk�, do- skonale przystosowan� do chwytania � zdoby- czy. Wystarczy tylko leciutko dotkn�� jednego z sze�ciu w�osk�w stercz�cych po�rodku bla- szki, a obie je� po��wki zbli�aj� si� bardzo szybko do siebie i zamykaj�, niby dwie strony roz�o�onej ksi��ki, zaz�bienia dw�ch przeciw- nych brzeg�w zahaczaj� si� wzajemnie na- kszta�t palc�w. Po��wki blaszki li�ciowej mucho��wki za- mykaj� si� tylko wtedy, gdy w�osk�w ich ' dotknie jaki� przedmiot twardy. Uderzenia spadaj�cych kropel deszczu nie wywo�uj� wcale tego zjawiska. Mamy tu do czynienia z takiem samem przystosowaniem, jak u ro- siczki : jest ono dla ro�liny bardzo dogodne, c�by to bowiem by�o, gdyby ka�da kropla deszczu wywo�ywa�a zupe�nie niepotrzebne odruchy obu po��wek blaszki ? W ystarczy jednak, aby jakikolwiek owad, siadaj�c na li�ciu, podra�ni� w�oski, a li�� zamyka si�,jak tabakierka, chwytaj�c owada w swoj� pu�apk�. Li�cie mucho��wki s�, jak widzimy, dobrze przystosowane do chwytania owad�w, chocia� w inny spos�b, ni� listki rosiczki i t�ustosza. Je�eli po�o�ymy ostro�nie na li�ciu mu- cho��wki kawa�eczek szk�a, w�gla, ziarnko piasku albo nawet jak�� substancj� pokarmow� bezazotow� (np. odrobin� skrobi, t�uszczu), ale tak, aby nie dotkn�� w�osk�w, w�wczas li�� nie odpowiada na podniet� wcale. Cz�sto si� zdarza, �e wiatr przyniesie ziarnko piasku na blaszk�, albo s�siednia ro�lina, ko�ysz�c si� z wiatrem, uderzy o w�osek, li�� wtedy zamyka obie po��wki, wkr�tce jednak, bo nie- spe�na w dob� potem, roztwiera je znowu i mo�e pe�ni� dalej sw� rol� pu�apki. Co innego obserwujemy, je�li na li�ciu usi�dzie owad, siadaj�c bowiem, owad musi dotkn�� w�osk�w; li�� wtedy szybko zamyka obie po��wki i nie pozwala owadowi uciec. O ile za� po�o�ymy ostro�nie na li�ciu kawa- �eczek mi�sa lub bia�ka - jednem s�owem pokarmu, zawieraj�cego substancje azotowe tak. aby nie zaczepi�, nie dotkn�� w�osk�w , w�wczas li�� odpowiada na podniet� i zaczyna zbli�a� swoje po��wki, ale b a r d z o w o l n o; trwa to kilka godzin, dop�ki ich nie zamknie zupe�nie. W tym wypadku ro�lina mo�e si� nie �pieszy�, wszak zdobycz nie ucieknie, po- niewa� jednak mi�so, jako pokarm bia�kowy, jest dla ro�liny po��dany i po�yteczny, przeto odpowiada ona na podniet� i zatrzymuje go sobie. Tak w pierwszym, jak i w, drugim wypadku po��wki li�cia pozostaj� zamkni�te w ci�gu 1- 2 tygodni, a czasem d�u�ej, przy- czem zbli�aj� si�, przyciskaj� do siebie coraz to mocniej i, �ciskaj�c pojmanego owada jak w kleszczach, prawdopodobnie go mia�d��. Po��wki blaszki li�cia s� tak mocno przy- ci�ni�te jedna do drugiej, �e �atwiej jest je rozerwa�, ani�eli oddzieli�. O ile si� nam uda je jednak roztworzy�, albo je�eli zrobimy w jednej z nich otw�r, to stwierdzimy, �e ' powierzchnia li�cia pokryta jest teraz bez- barwnym, kwa�nym p�ynem, kt�ry wydziela si� bardzo obficie z porastaj�cych j� czerwo- nych gruczo�k�w ("brodaweczek"). Ciecz ta ma te same w�asno�ci, co i p�yn, wydzielaj�cy si� z gruczo�k�w rosiczki, mianowicie mo�e rozpuszcza� substancje bia�kowe, czyli mo�e trawi� mi�kkie cz�ci cia�a schwytanego owada. R�nica polega na tem, �e rosiczka wydziela sok bezustanku, s�u�y on bowiem nietylko do trawienia, ale i do zwabiania owad�w, za� mucho��wka, kt�ra ma inne przystosowanie do �owienia zdobyczy, zaczyna wydziela� p�yn dopiero wtedy, gdy zajdzie potrzeba, to znaczy gdy pochwyci owada. Dotkni�cie wilgotnego cia�a, zawieraj�ce- go substancje azotowe, jak np. zgniecione cia�o owada lub kawa�eczek mi�sa, stanowi podniet� dla czerwonych gruczo�k�w mucho- ��wki, kt�re w�wczas zaczynaj� wydziela� sw�j p�yn obficie. Z pocz�tku wydzielaj� go tylko te gruczo�ki, kt�re bezpo�rednio doty- kaj� zdobyczy, nast�pnie za�, gdy sok ich zmiesza si� z rozpuszczon� substancj� cia�a owada w po�ywn� ciecz, kt�ra rozlewa si� po ca�ym li�ciu, a zawarte w nich substancje azotowe podra�ni� dalej le��ce w�oski, i one zkolei zaczynaj� wydziela� sok trawi�cy, bior�c udzia� w rozpuszczaniu cia�a owada. P�yn pokarmowy, kt�ry si� tworzy, zostaje wessany przez gruczo�ki li�cia i od�ywia ro�lin�. Gdy resztki tego p�ynu zostan� wessane, li�� roztwiera si� znowu, nie mo�e jednak natychmiast przyst�pi� do chwytania i tra- wienia zdobyczy. O ile dotkniemy teraz w�osk�w porastaj�cych blaszk�, li�� nie odpowiada na podniet� wcale; traci on na pewien czas swoj� wra�liwo�� i odzyskuje j� dopiero po kilku dniach "odpoczynku". Mucho��wka mo�e chwyta� nietylko mu- chy, lecz r�wnie� do�� du�e �uki, paj�ki i t. p. Posiada ona do tego dobre przystosowanie w postaci pu�apki z li�ci. Przejd�my teraz do ro�lin, kt�re posiadaj� prostsze nieco, ale r�wnie� niezawodne spo- soby chwytania owad�w. Na suchych g�rzystych zboczach p�wyspu Pirenejskiego mo�na spotka� ro�link� zwa- n� rosolistnikiem (Drosophyllum). Posiada ona d�ugie na jedn� czwart� metra, w�skie li�cie, kt�re wyrastaj� u nasady �odygi, zako�czonej kilkoma du�emi kwiatami. Li�cie poro�ni�te s� ma�emi czerwonemi gruczo�kami, z kt�rych ka�dy zaopatrzony jest w trzonek na podobie�stwo grzybka, pr�cz tego wida� jeszcze na powierzchni li�ci inne malutkie, zaledwie widoczne, bezbarwne gruczo�ki sie- dz�ce, gdy� pozbawione trzonka. Pierwsze wydzielaj� kropelki kwa�nej i lepkiej cieczy, kt�re b�yszcz� na li�ciach niby pere�ki albo kropelki rosy : st�d te� nazwa ro�liny - rosolistnik. Owady, uwa�aj�c je za kropelki nektaru, siadaj� na li�ciu, aby je wypi�. Ale o dziwo ! zaledwie dotkn� lepkich kropelek, gdy te ostatnie przyklejaj� si� do ich cia�a. Skrzyde�ka ofiary staj� si� lepkie, sklejaj� si� i owad, nie mog�c odlecie�, sunie dalej po li�ciu i po drodze dotyka coraz to nowych gruczo�k�w. Lepka ciecz oblewa teraz zewszechstron niebacznego awantur- nika i zasklepia jego tchawki czyli rurki do� oddychania. Nieszcz�sny owad dusi si� i pada nie�ywy na powierzchni� li�cia. Cia�o jego� dotyka teraz malutkich bezbarwnych gruczo�- k�w, te za�, cho� przed chwil� by�y nieczynne, zaczynaj� wydziela� sok kwa�ny. Znamy ju�. w�asno�ci kwa�nego soku ro�lin owado�ernych, wiemy, �e rozpuszcza on substancje bia�kowe. A sok rosolistnika dzia�a szybcej, ni� kwa�ny p�yn rosiczki i mucho��wki, to te� niebawem wszystkie mi�kkie cz�ci cia�a owada, w kt�- rych sk�ad wchodz� substancje bia�kowe, szybko zostaj� rozpuszczone i wessane. Ro�linka ta "poluje" tak skutecznie, �e cz�sto na jednym jej osobniku mo�na znale�� kilkaset schwytanych drobnych owad�w. Wie�-� niacy w Portugalji znaj� t� w�asno�� roso- listnika i cz�sto zawieszaj� t� ro�lin� w mie- szkaniu, t�pi ona bow iem dokuczliwe muchy. IV. Dzbanecznik. Kapturnica. W g�stych wilgotnych lasach po�udnio- wo-wschodniej Azji wraz z przyleg�emi wyspami, jak r�wnie� na Madagaskarze rosn� szczeg�lne ro�liny, zwane dzbanecznikami (Nepenthes). Li�cie tych ro�lin maj� osobliw� budow�: ogonek li�cia u nasady przybiera kszta�t w�skiej zielonej blaszki, kt�ra przechodzi dalej w cienk� i d�ug� ni�, ,, a przy ko�cu rozszerza si� w kszta�cie dzba- nuszka. Dzbanuszek ten iest jeszcze cz�ci� ogonka li�ciowego, blaszka za� tworzy tutaj tylko ma�e wieczko, jakby przykrywk� dzba- nuszka. Dzbanuszki te, zale�nie od gatunku dzbanecznika, bywaj� rozmaitej wielko�ci, od ma�ych, maj�cych kilka centymetr�w, do olbrzymich, kt�rych d�ugo�� dochodzi nieraz prawie �okcia. Barwy dzbanuszk�w bywaj� bardzo uroz- maicone, przewa�nie pstre, ��te, lecz u wylotu przechodz� w odcie� r�owawy, liljowy albo brunatny, przykrywki za� ozdobione s� �y�kami czerwonego i b��kitnego koloru. Zdaleka dzbanuszki podobne s� do barwnych pstrych kwiat�w. Barwy te, podobnie jak jaskrawe kwiaty, zwabiaj� owady, kt�re zlatuj� si� do nich w mniemaniu, �e s� to kielichy kwia- towe, zawieraj�ce nektar. Nie doznai� zawo- du, u wylotu dzbanuszk�w bowiem dolna ` powierzchnia wieczka wydziela s�odk� jak mi�d ciecz. To te� owady zaczynaj� j� spi- ja�, lecz najcz�ciej przyp�acaj� �yciem swoje �akomstwo. Wiele owad�w wpada do �rodka dzbanuszka, kt�ry do jednej trzeciej lub do po�owy g��boko�ci zawiera ciecz s�odk�. Jedne odrazu wpadaj� do niej i gin�, inne pr�buj� si� wyratowa�, ale niestety, powierzchnia wewn�trzna �cianki jest tak g�adka i �liska, �e owad nie mo�e wdrapa� si� po niej do g�ry, ze�lizguje si� wi�c i spada do �rodka. O ile jednak owad zdo�a wdrapa� si� a� do wylotu dzbanuszka, to i w�wczas grozi mu wielkie niebezpiecze�stwo. G�rna kraw�d� dzbanuszka naje�ona jest ostremi zaz�bieniami, kt�rych ko�ce skierowane s� ku do�owi i zatrzymuj� owada, gdy ten pragnie si� z matni wydosta�. Wi�zie� skazany wi�c jest na zag�ad�, jak wi�k- szo�� jego towarzyszy, kt�rzy zgin�li w strasz- nej pu�apce. Sk�d�e pochodzi ciecz, kt�r� zawieraj� dzbanuszki ? Powierzchnia wewn�trzna �cia- nek pokryta jest drobnemi gruczo�kami, z kt�- rych s�czy si� p�yn kwa�ny; p�yn ten posiada te same w�asno�ci, co sok �o��dkowy, trawi zatem i szybko rozpuszcza mi�kkie cz�ci cia- �a owad�w oraz inne cia�a zawieraj�ce bia�ko. Pu�apki dzbanecznika dzia�aj� bardzo sprawnie, to te� zwykle nagromadza si� wewn�trz nich bardzo wiele owad�w i ich szcz�tk�w. Pu�apki te przypominaj� nieco wilcze do�y. Otw�r takiego do�u przykrywamy chr�stem, kt�ry przysypujemy zwierzchu ziemi� i k�adziemy przyn�t�. Zwierz�, chc�c dosta� �i� do smacznego k�ska, wpada do do�u, z kt�rego ju� si� nie mo�e wydosta�. Podobnie owady, zn�cone s�odkim p�ynem, wpadaj� do dzbanuszka i ton� w zdradzieckiej cieczy. Podobne pu�apki w kszta�cie woreczk�w, nape�nionych ciecz�, posiadaj� inne ro�liny gor�cych kraj�w. Ciecz ta jednak, zale�nie od gatunku ro�liny, niezawsze posiada w�asno�ci rozpuszczaj�ce soku �ol�dkowego. Rysunek 8 przedstawia ro�lin� zwan� kapturnic� (Sarracenia), ro�nie ona w miejscach bagnistych Ameryki P�nocnej. Ogonki li�ciowe tej ro�liny, podobnie jak u dzbanecznika, przekszta�cone s� w pod�u�ne woreczki, blaszka za� tworzy wieczko, zakry- waj�ce otw�r wo- reczka. Gatunek kap- turnicy czerwonej posia da wieczko nieco pod- " niesione i krople deszczu wpadaj� do �rodka, to te� wo- reczki zawieraj� cz�- sto wod� deszczow� do po�owy swej g��boko�ci. Inne gatunki posiadaj� zwieszaj�- ce si� ku do�owi wieczko, co unie- mo�liwia przedosta- wanie si� do wo- reczk�w wody de- szczowej, to te� p�yn, znajduj�cy si� wewn�trz woreczka, pochodzi z gruczo�k�w. porastaj�cych jego �cianki wewn�trzne. Woreczki rozmaitych gatunk�w kapturni- cy bywaj� �adnie zabarwione. Dolna ich cz�� bywa zielona, g�rna za� wraz z przy- krywk� posiada u�y�kowanie czerwone na tle blado-zielonem lub bia�em. Do barwnych tych woreczk�w zdaleka zlatuj� si� owady, zwabione s�odk� ciecz�, kt�ra s�czy si� przy kraw�dzi g�rnej, owady za�, kt�re nie umiej� fruwa�, jak np. mr�wki, w�a�� zdo�u po �cian- ce zewn�trznej woreczka wzd�u� br�zdy, ci�gn�cej si� zdo�u do g�ry; w br�zdzie tej u niekt�rych gatunk�w kapturnicy gromadzi si� s�odka ciecz, kt�ra zwabia mr�wki. Tak wi�c u wylotu woreczka znajduj� sobie owady obfite przysmaki. Wystarczy jednak, aby owad zbli�y� si� nieco do wn�trza worka, a czeka go zguba. Powierzchnia wewn�trznych �cianek woreczka poro�ni�ta jest jakgdyby g�adkiemi �useczkami. z kt�rych ka�da zako�czona jest ostrzem; ostrza te skierowane s� ku do�owi. Owad ze�lizguje si� po tych g�adkich �useczkach nad�, ale wdrapa� si� napowr�t nie mo�e, gdy� zatrzy- muj� go ostrza �useczek. Zsuwaj�c si� coraz ni�ej, owad wpada wko�cu do wody. Niekiedy owady pr�buj� wylecie� z pu- �apki. Nie�atwa to sprawa, o ile bowiem wpad�y do woreczka kapturnicy zaopatrzo- nego w wieczko, to nie b�d� mog�y wylecie�. Wej�cie u g�ry, przez kt�re owad dosta� si� do �rodka, zakryte jest do po�owy wieczkiem i owad go nie dostrzega teraz. Widzi nato- miast pomi�dzy czerwonemi �y�kami sklepienia jasne smugi - t�o, kt�re b�yszcz� wewn�trz zdaleka, niby ma�e okienka. Owady, w mnie- maniu, �e s� to otwory prowadz�ce naze- ,; wn�trz. uderzaj� si� o nie, podobnie jak mu- chy o szyby okien, lecz jeden po drugim spa- daj� do wody i gin� marnie. Ciecz, w kt�rej ton� owady, nie zawiera substancyj rozpuszczajacych, to te� ofiary po paru dniach gin� w niej z g�odu albo dla braku powietrza; zw�oki ich rozk�adaj� si� i w wo- reczku kapturnicy zbiera si� wko�cu bru- natny p�yn o wstr�tnej woni, kt�ry wsi�ka poprzez �cianki worka wg��b cia�a ro�liny, od�ywiaj�c jej tkanki. Na dnie pu�apki nagromadza si� cz�sto gruba warstwa resztek zw�ok owadzich. Po- dobno ptaki korzystaj� niekiedy ze z�owionej przez ro�lin� zwierzyny : zlatuj� si� do wo- reczk�w kapturnicy i wydziobui� stamt�d owady. Ma�e zwierz�tko las�w podzwrotni- kowych, maki, nale��ce do ma�pozwierzy, wydobywa r�wnie� niekiedy i zjada ze sma- kiem zwierzyn� z�owion� przez ro�liny owa- do�erne. V. P�ywacz, aldrowanda. Z pomi�dzy naszych ro�lin krajowych p�ywacz (Utricularia) posiada r�wnie� li�cie, przystosowane do chwytania owad�w. Liczne gatunki p�ywacza pospolicie spotykaj� si� w Europie na wodach stoj�cych: w stawach, sadzawkach, ka�u�ach. S� to ro�liny wodne, pozbawione korzeni. Blaszka li�cia jest bardzo postrz�piona, kwiaty za� koloru ��tego umie- szczone s� na ko�cu �odygi, kt�ra sterczy nad powierzchni� wody. Pomi�dzy cz�stecz- kami rozstrz�pionego li�cia, a tak�e na osob- nych rozga��zieniach �odygi wida� drobne, bladozielone, prawie przezroczyste p�cherzyki. S� to tak�e pu�apki, przystosowane do chwytania owad�w. Ka�dy p�cherzyk posiada na ko�cu otworek, naje�ony d�ugiemi w�oskami i zaopatrzony w cienkie spr�yste wieczko, kt�rego wolny brzeg dotyka we- wn�trz przeciwleg�ej zgrubia�ej kraw�dzi p�- cherzyka. Drobne stworzonka wodne, uciekaj�c przed wi�kszymi wrogami, wpadaj� cz�sto do tych otwork�w. W�oski stercz�ce doko�a nich nie przepuszczaj� grubszej zwierzyny, drobna za� przedostaje si� przez nie z �atwo�ci�, uderza si� o przezroczyste wieczko, kt�re odchyla si� w g��b p�cherzyka, przepuszczaj�c zdobycz ; do �rodka, poczem zapada zpowrotem, zamy- kaj�c ofiar� w pu�apce, gdy� ta ostatnia, pr�- buj�c wydosta� si� z p�cherzyka, przyciska tylko coraz silniej wieczko do kraw�dzi otworu. W p�cherzykach swych p�ywacz groma- dzi bardzo wiele drobnej zwierzyny, cz�sto w jednym p�cherzyku mo�na znale�� kilkana- �cie lub wi�cej drobnych stworzonek. P�che- rzyk�w takich bywa na p�dzie po kilkadziesi�t, �atwo wi�c obliczy� mniej wi�cej, ile stworzonek mo�e z�owi� pojedy�czy osobnik p�ywacza. G��wn� zdoby- cz� p�ywacza bywa- j� oczliki i dafnie, malutkie, niewi�ksze od g��wki od szpilki skorupiaki, kt�rych pe�no jest w wodach stoj�cych. Pr�cz nich do p�cherzyk�w wpadaja r�wnie� lar- wy komar�w, roz- maite drobne robacz- ki, wymoczki i t. d. Poniewa� p�che- rzyki nie zawieraj� cieczy rozpuszcza j�- cej, podobnej z w�a- sno�ci swych do soku �o��dkowego, przeto z�owione stworzonka wodne �yj� jeszcze w ci�gu dni kilku, wko�cu jednak gin� z g�odu, lub z braku powietrza. Zw�oki ich rozk�adaj� si�, tworz�c po�ywny p�yn kt�ry wsi�ka do cia�a ro�liny U�atwiaj� to osobliwe brodaweczki, kt�remi pokry- te s� wewn�trzne �cianki p�- cherzyk�w. Ka�da broda- weczka sk�ada si� z n�ki i 4 promyczk�w. Te brodaweczki wci�gaj� p�yn po�ywny, kt�ry two- rzy si� z rozk�adaj�cych si� cia� owad�w. Pr�cz opisanych wy�ej jest bardzo wiele innych ga- tunk�w ro�lin owado�er- nych. Najliczniej wyst�pu- j� one w krajach mi�dzy- zwrotnikowych. U nas, pr�cz �opisanej ju� rosiczki i t�ustosza oraz p�ywacza, wymie- ni� jeszcze nale�y aldrowand� (Aldrowandia) ro�link� kt�r� spotka� mo�na w wo- �dach stoj�cych Europy �rodkowej i po�udnio- wej. Z og�lnego wygl�du przypo- mina ona nieco p�ywacza, jak ten ostatni, jest r�wnie� ro�lin� p�ywaj�c�, li�cie jej jednak przypominaj� nieco li�cie mucho��wki. Ka�dy li�� sk�ada si� z dw�ch po��wek, kt�re si� zamykaj� skoro tylko jakie� drobne stwo- rzonko wodne dotknie w�osk�w stercz�cych po�rodku li�cia. Zdobycz, jak i u p�ywacza, sk�ada si� z drobnych skorupiak�w i innych , stworzonek wodnych. T�ustosz pod wzgl�dem sposobu chwyta- nia owad�w przypomina rosiczk�, aldrowanda za� - mucho��wk�. Inne ro�liny owado�er- ne posiadaj� jeden z opisanych wy�ej sposob�w chwytania zdobyczy. W rzeczywisto�ci s� to te same sposoby, kt�re stosuje cz�owiek przy chwytaniu rozlicznej zwierzyny. Czy� pu�apki mucho��wki i aldrowandy nie przy- pominaj� pu�apek na myszy, kt�re zatrzas- kuj� si�, skoro tylko zdobycz wejdzie do �rodka, a woreczki dzbanecznika i kapturnicy, p�cherzyki p�ywacza - wilczych do��w, do kt�rych zwierz�ta wpadaj� znienacka? Lepka ciecz, kt�r� wydziela rosolistnik, naprowadza nas na my�l o ptakach branych "na lep" .przez cz�owieka. VI. Czy ro�liny owado�erne mog� �y� bez owad�w� Gdy�my si� ju� zapoznali z g��wnymi przedstawicielami ro�lin owado�ernych, nale�y si� zastanowi�, dlaczego, wobec ogromnej ilo�ci istniej�cych na kuli ziemskiej gatunk�w ro�lin tylko niekt�re gatunki �ywi� si� owa- dami. Czy pokarm mi�sny jest dla nich zu- pe�nie niezb�dny, czyli te� mog�yby sie one bez niego obej��, od�ywiaj�c si� tak jak inne ro�liny? Hoduj�c w cieplarniach mucho��wk�, ogro- �dnicy stwierdzili, �e ro�linki przykryte szkla- nym kloszem roz�vijaj� si� r�wnie dobrze, jak ro�linki nieprzykry te. �iekt�rzy uczeni na podsta�vie tego wnioskowali, �e pokarm mi�- sny vvcale nie jest dla ro�lin owado�ernych �konieczny, a nawet, �e bywa szkodliwy. Ten ostatni wniosek wypro��radzili na podstawie nastepuj�cej obser�vacji : zauwa�ono, �e poje- dy�czy li�� mucho��wki mo�e chwyta� i tra- wi� zdobycz nie cz�ciej, jak trzy razy raz po raz, poczem li�� zazwyczaj zamiera. Bywa nawet niekiedy, �e li�� mucho��wki czernieje i ginie, o ile po�o�y� na nim wi�kszy kawa�e- czek mi�sa lub sera. Stwierdzamy tu jak�� sprzeczno�� : z jed- nej strony wiemy, �e li�cie mucho��wki przy- stosowane s� do trawienia pokarmu mi�snego, z drugiej strony widzimy, �e pokarm mi�sny lub inny pokarm bia�kowy im szkodzi. Mimo- woli powstaje pytanie, czy pokarm ten jest rzeczywi�cie ro�linom owado�ernym po- trzebny ? " Zanim wyja�nimy to zagadnienie, musimy Powiedzie� s��w kilka o od�ywianiu ro�liny. Ro�liny pobieraj� pokarm z dw�ch �r�de� : z ziemi przy pomocy korzeni czerpi� wod� , wraz z rozpuszczonemi w niej solami mine- ralnemi, z po�vietrza pobieraj� przy pomocy li�ci dwutlenek w�gla, kt�ry rozbijaj� na jego cz�ci sk�adowe : tlen i w�giel, przyczem tlen wydzielaj� zpowrotem, a w�giel zatrzy- muj�, czyli przyswajaj� sobie. W�giel ten w po��czeniu z pierw�iastkami pobranemi z ziemi tworzy �vszelkie substancje, kt�re wchodz� w sk�ad cia�a ro�liny. � pomi�dzy tych substancyj w pier�vszym rz�dzie wymie- ni� nale�y substancje bia�kowe czyli azotowe to znaczy takie,�u kt�rych sk�ad, pr�cz in- nych pierwiastk�w ���chodzi azot. Sk�d�e ro- �liny pobieraj� ten, tak potrzebny im azot? Powietrze za�viera wiele azotu, ale wi�kszo�� ro�lin nie mo�e pobier a� go z powietrza i czer- pie azot z ziemi. Je�eli wi�c gleba, na kt�rej rosn� ro�liny nie zawiera azotu, to ro�lina nie b�dzie mog�a rosn�� i rozwija� si�. Dlatego to ro�liny rozwijaj� si� pomy�lnie tylko na glebie obfituj�cej w substancje azotowe, kt�- rych bardzo wiele za�viera naprzyk�ad naw�z to te� ziemia nawo�ona jest o wiele urodzaj- niejsza, wydaje lepsze plony. Okazuje si�, �e wi�kszo�� ro�lin owado- �ernych ro�nie na glebach bagnistych, na tor- fowiskach, albo, jak naprzyk�ad rosolistnik na ja�owych ska�ach : s� to gleby zawieraj�ce ma�o azotu. �rodowisko wodne, w kt�rem rozwijaj� si� �vodne ro�liny owado�erne, jest r�wnie� ubogie w azot. Dodajmy do tego t� okoliczno��, �e ro�liny te maj� zwykle s�abo rozwini�te korzenie, a zrozumiemy �acno, �e nie znajduj� one w pod�o�u dostatecznej ilo�ci azotu. Pierwiastek ten jest jednak do ich rozwoju niezb�dny. To te� ro�liny owado�erne w inny spos�b pobieraj� potrzebny im azot, mianowi- cie na podobie�st�vo zwierz�t. Zwierz�ta, jak wiadomo, od�y�viaj� si� inaczej, ni� ro�liny, gdy� pobieraj� pokarm gotowy w postaci cia� innych z�vierz�t albo te� ro�lin. Cia�a te zawieraj� ju� wszystkie, potrzebne do od�y- wiania substancje (a �vi�c i azot), zwierz� wi�c nie potrzebuje tak, jak ro�lina pobiera� ich z ziemi i z powietrza, nie posiada r�wnie� do tego potrzebnych przystosowa�. Ro�liny owa- do�erne, pobieraj�ce z ziemi niedostateczn� ilo�� azotu, zmuszone s� korzysta�, tak jak zwierz�ta, z gotowego pokarmu i czerpa� po- trzebny im azot z cia� pochwyconych owa- ; d�w. Je�eli urz�dzimy hodowl� ro�lin owado- �ernych na glebie obfituj�cej w azot, w�wczas ro�liny te nie b�d� odczuwa�y potrzeby po- karmu mi�snego i b�d� rozwija� si� dobrze bez wzgl�du na brak owad�w. Uczeni na podstawie eksperyment�w dowiedli jednak, �e pokarm ten jest dla ro�lin owado�ernych po�yteczny. Hoduj�c rosiczki, pewn� ich ilo�� pozbawiano pokarmu mi�snego, drug� za� kar- miono stale mi�sem albo drobnemi owadami- mszycami. I c� sie okaza�o? �ywione owa- �dami ro�linki rozwija�y si� o �viele lepiej, dawa�y wi�cej owoc�w i nasion, nasiona te by�y wi�ksze i ci�sze, ni� u osobnik�w pozbawio- nych pokarmu mi�snego. Takim samym � pr�- bom poddano p�ywacza i otrzymano podobne ��vyniki. Ro�liny owado�erne mog� wi�c �y� bez pokarmu mi�snego �vtedy, gdy maj� poddo- statkiem azotu w glebie, pokarm ten jednak jest naog� dla ich rozwoju bardzo po�yteczny, za� na glebach ja�owych, ubogich w azot, po- karm z�o�ony z owad�w staje si� dla tych ro�lin niezb�dny. Tu zachodzi znowu pytanie, dlaczego w takim razie li�cie mucho��wki czerniej� i zamieraj�, gdy po�o�ymy na nich wi�kszy kawa�eczek mi�sa lub sera? Prawdopodobnie dla tej samej przy czyny, dla kt�rej cz�o��viek choruje po spo�yciu nadmiernej ilo�ci jakiej� po�ywnej nawet potra�vy, - mianowicie z przejedzenia. Niewielki owad nie jest dla rosiczki lub mucho��wki zdobycz�, mog�c� jej zaszkodzi�, cia�o jego bowiem zawiera nie- wiele substancji mi�kkiej, nadaj�cej si� do strawienia, reszta s� to cz�ci twarde pan- cerza lub n�ek i skrzyde�ek, kt�rych ro�lina owado�erna stra�ui� nie mo�e. W por�wnaniu ze skromnym tym k�skiem wi�kszy kawa�ek mi�sa jest uczt� zbyt obfit�, ser za� prawdo- podobnie pokarmem niestrawnym i ci�kim, to te� szkodzi ro�linie. W stanie dzikim ro- �liny owado�erne spo�ywaj� wielk� ilo�� owa- d�w; jest to pokarm naturalny, kt�ry najbar- dziej im odpowiada. Ze �vszystkiego, co powiedzieli�my wy�ej, mo�emy wyprowadzi� �vniosek, �e spos�b od- �ywiania si� ro�lin o�vado�ernych jest bardzo podobny do od�ywiania si� z�vierz�t. Wiemy, �e pomi�dzy �wiatem z�vierz�cym a �wiatem ro�linnym jest �viele cech wsp�lnych : ro�liny, zar�wno jak zwierz�ta, oddychaj�, od�ywiaj� si�, rosn�, rozmna�aj� si�. Oddychanie na- przyk�ad, jedna z podstawowych czynno�ci, odbywa si� w jednakowy spos�b u ro�lin, jak i u zwierz�t : i tu i tam polega ona na poch�a- nianiu tlenu z powietrza i wydzielaniu dwu- tlenku w�gla. Zdawa�oby si� napoz�r, �e w dziedzinie od�ywiania, tej drugiej podsta- wowej czynno�ci istot �yj�cych, przechodzi jakgdyby granica pomi�dzy �w'iatem zwierz�- cym a ro�linnym, inaczej bowiem odbywa si� ono u z�vierz�t a inaczej u ro�lin : ro�liny po- bieraj� pokarm surowy z ziemi i z powie- trza, poczem go przerabiaj� w swem ciele, zwierz�ta za� karmi� si� tylko pokarmem gotowym. Teraz jednak, gdy�my poznali ro�liny owado�erne i ich spos�b �ywienia si�, zmuszeni jeste�my przyzna�, �e granica ta nie istnieje, stwarzaj� one bowiem �vsp�lne ogni- wo, jakgdyby pomost, ��cz�cy dwa pa�stwa i stwierdzaj�cy raz jeszcze niezbicie wsp�l- no�� zjawisk �yciowych w �wiecie organicznym, czyli w �wiecie istot �yj�cych.