15665

Szczegóły
Tytuł 15665
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15665 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15665 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15665 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Lewis Perdue C�rka Boga Philip Wilson Tytu� orygina�u: Daughter of God Copyright � 2000 by Lewis Perdue Copyright � na polskie wydanie Philip Wilson 2006 All rights reserved. Wszelkie prawa zastrze�one. �adna cz�� ani ca�o�� nie mo�e by� reprodukowana bez wcze�niejszej zgody Wydawcy. T�umaczenie: Cezary Murawski Projekt ok�adki: WPW, Wordl ofStock Redakcja: Urszula Przasnek Korekta: Ma�gorzata Po�nik Redakcja techniczna: Aleksandra Napi�rkowska CIP - Biblioteka Narodowa Perdue, Lewis C�rka Boga / Lewis Perdue ; [t�. Cezary Murawski]. - Warszawa : Philip Wilson, cop. 2006 ISBN 83-7236-206-8 Philip Wilson ul. Gagarina 28A, 00-754 Warszawa tel.: 0 22 840-39-10, dzia� handlowy 0 22 632-58-45 e-mail: [email protected] http://www.philipwilson.pl Sk�ad i �amanie: Ma�gorzata Brzezi�ska Druk i oprawa: ZG ABEDIK S.A., Pozna� Dla Katherine i Williama Memu synowi i mojej c�rce, bez pomocy kt�rych ksi��ka ta zosta�aby uko�czona wcze�niej, ale �ycie by�oby bez por�wnania bardziej puste. Z ka�dym mijaj�cym dniem nie przestaj� si� dziwi�, jak wasza mi�o�� poszerza granice mego serca, a w waszych oczach odkrywam niezwyk�e cuda tego �wiata, kt�rych wcze�niej nie dostrzega�em. Dla Megan Mojej �onie, przyjaci�ce i duchowej partnerce. Jestem latawcem, ona sznurkiem, do kt�rego jestem przywi�zany. �adne z nas nie poszybuje w g�r� bez drugiego. Nasze zej�cie si� nie by�o dzie�em przypadku. Podzi�kowania Bogu, naszemu Stw�rcy Jego si�a, jego inspiracja wymykaj� si� wszelkim s�owom. Autor wyra�a wdzi�czno�� Redaktor Natalii Aponte, �kt�ra pomog�a mi spojrze� na t� ksi��k� innymi oczami, a w tw�rczo�ci i w poszukiwaniach wiary umo�liwi�a mi dotarcie do tak oddalonych krain, kt�rych istnienia nie podejrzewa�em". Taka wszechstronna redakcja - to szcz�liwy los dla ka�dego autora. Agentowi literackiemu Nataszy Kern, �kt�ra nigdy nie traci�a wiary we mnie i w moje ksi��ki. Nigdy nie mia�em takiego bezlitosnego i takiego wytrwa�ego anio�a str�a". Kathleen Caldwell z �Readers Books" z Sonomy, kt�rej precyzyjne oko wychwyci�o wiele z tego, czego ja nie dostrzeg�em. �Wielkie dzi�ki. Ciesz� si�, �e ksi��ka Ci si� podoba�a". Naucz nas liczy� dni nasze, Aby�my osi�gn�li m�dro�� serca. Psalm 90,12 z Biblii Tysi�clecia (W antycznej grece sophia znaczy m�dro��) Rozdzia� 1 Z oe Ridgeway poczu�a te wo� ju� w chwili, gdy przekroczy�a pr�g imponuj�cej szwajcarskiej rezydencji. Usi�owa�a przekona� siebie, �e to tylko sprawa wyobra�ni, ale nawet dawno zaginione p��tno Rembrandta, zawieszone jakby od niechcenia w holu, nie potrafi�o zag�uszy� my�li, �e mieszka tu �mier�. - Herr Max z niecierpliwo�ci� czeka na pani� - oficjalnie oznajmi� po angielsku, cho� z dziwnym akcentem, wysoki m�czyzna, k�aniaj�c si� przed ni� sztywno w pasie. - Prosz� i�� za mn�. Mijali eleganckie, wysokie pokoje o bia�ych �cianach obwieszonych arcydzie�ami. Zoe domy�li�a si�, �e ten muskularny, szeroki w barach m�czyzna nie by� wy��cznie kamerdynerem, bo kiedy pochyli� si�, by podnie�� z pod�ogi jaki� papierek, przez frak odcisn�y si� paski kabury na rami�. By�a w ko�cu �on� faceta, kt�ry nosi� kiedy� bro� i nauczy�a si� niemal bezb��dnie to rozpoznawa�. Pod��aj�c za ochroniarzem, za wszelk� cen� stara�a si� ukry� podniecenie. Jako historyk sztuki i marszand przywyk�a do tego, �e przez jej r�ce przechodzi�y bezcenne skarby sztuki z ca�ego �wiata, w ko�cu arcydzie�a by�y niemal jej chlebem powszednim. A jednak, gdy rozpoznawa�a obrazy wielkich mistrz�w, zawieszone bez �adu i sk�adu jeden obok drugiego w salonie, przez kt�ry w�a�nie przechodzili, t tru- 9 dem powstrzymywa�a si� przed okazaniem podziwu. Na jednej ze �cian dostrzeg�a wisz�ce nad poz�acanym klawesynem p��tno Tintoretta, zaginione w pierwszych latach II wojny �wiatowej. Obok Chagall, rzekomo strawiony przez p�omienie podczas nazistowskiej kampanii skierowanej przeciwko sztuce dekandenckiej. Przy d�wi�kach radosnej symfonii na smyczki napawa�a oczy widokiem kolejnych, wprawiaj�cych w os�upienie dzie�. W pewnej chwili ochroniarz da� gestem znak, �eby zaczeka�a. W drugim ko�cu pokoju dostrzeg�a Willego Maxa siedz�cego bezw�adnie w w�zku inwalidzkim stylizowanym na Bauhaus; sprawia� wra�enie raczej umar�ego ni� �ywego. Kamerdyner podszed� do w�zka, pochyli� si� i co� szepn��. Willi Max usiad� prosto, o�ywiony nagle niczym marionetka pobudzona do �ycia. - Witam w moim domu - odezwa� si� ciep�ym, zadziwia j�co mocnym g�osem. Ochroniarz popycha� w�zek w kierunku Zoe. Zobaczy�a starca o pomarszczonej twarzy, kt�rego oczy emanowa�y zimnym, b��kitnym blaskiem lodowca o�wietlonego promieniami s�o�ca. Wyci�ga� przed siebie rozdygotan� r�k�. - Ogromnie si� ciesz�, �e zdo�a�a pani przyjecha� w tak kr�tkim czasie od mojego zaproszenia. Zoe u�cisn�a jego d�o�; by�a sucha, lekka i wiotka, jak gdyby �ycie ju� j� opu�ci�o. - To dla mnie zaszczyt - wyzna�a szczerze. Twarz Maxa pozosta�a nieruchoma, ale w oczach pojawi� si� b�ysk aprobaty. - Niech pani przestanie! Zosta�o mi niewiele czasu, a do zrobienia jest du�o. Na jego znak ochroniarz obr�ci� w�zek i skierowa� go w kierunku rega�u z ksi��kami. Zoe ruszy�a za nimi. M�czyzna odsun�� na bok segment rega�u i ukaza�y si� ukryte drzwi. Przykl�kn�� przed klawiatur� systemu alarmowego, umieszczon� na wysoko�ci w�zka inwalidzkiego, i na moment zatrzyma� si�, jakby powtarza� zapami�tan� sekwencj� 10 cyfr. Kiedy wystukiwa� kod, mi�kkie tony wype�ni�y pok�j. Zoe poczu�a, �e jej d�onie zrobi�y si� wilgotne z wra�enia. Rozczapierzy�a palce i, staraj�c si�, by wygl�da�o to na bezwiedny ruch, wytar�a je o d�ug�, szar�, plisowan� sp�dnic�. Rozejrza�a si� dooko�a, a muzyka brzmi�ca w jej g�owie zmienia�a si�, kiedy przechodzi�a do kolejnych p��cien. Stara�a si� zapisa� w pami�ci to, co zobaczy�a do tej pory; na tym etapie nie mog�a jeszcze sporz�dza� notatek. Max zdawa� sobie w pe�ni spraw�, jakie wra�enie wywiera na ludziach jego kolekcja dzie� sztuki, dlatego wyrazi� �yczenie, �eby obejrza�a arcydzie�a, zapominaj�c na moment, kim jest z zawodu. Nie po raz pierwszy klient usi�owa� tak w�a�nie wp�ywa� na jej oszacowania i, jak zwykle, by�a przygotowana na tak� ewentualno��. Kiedy ochroniarz wybiera� cyfry na klawiaturze, a Max spogl�da� w inn� stron�, wsun�a d�o� za po�� marynarki i upewni�a si�, �e miniaturowy magnetofon wci�� jest w��czony. Zoe zawsze kocha�a sztuk�, a pocz�tkowa pasja przeistoczy�a si� z czasem w profesj�. Mimo satysfakcji, jak� dawa�o jej �ycie sp�dzane w�r�d najpi�kniejszych obiekt�w i historycznych dzie�, nigdy jednak nie przesta�a marzy� o odkryciu zakopanego skarbu: wydobyciu nieznanych dot�d bezcennych dzie� sztuki, kt�rych warto�ci nie da�oby si� oszacowa�. Tymczasem to skarb j� odkry�. Nieca�e czterdzie�ci osiem godzin temu Willi Max zatelefonowa� do niej, prosz�c o wybaczenie, kiedy poinformowa�a go, �e w Los Angeles jest akurat �rodek nocy, z czego zreszt� najwyra�niej zdawa� sobie spraw�, i bez najmniejszego �ladu emocji w g�osie powiedzia�: - Umieram. Pozosta�o mi niewiele czasu; i musia�em zadzwoni�, zanim si� rozmy�l� albo... Nie dopowiedzia� tego, co by�o oczywiste. Zoe nigdy nie s�ysza�a o Willim Maksie i ju� mia�a od�o�y� s�uchawk�, przekonana, �e kto� stroi sobie �arty przez telefon, lecz jego nienaganna angielszczyzna z wyra�nym niemieckim akcentem oraz niebudz�ca w�tpliwo�ci szcze- 11 ro�� sprawi�y, �e nadal s�ucha�a, chocia� oczy same jej si� zamyka�y. - Chcia�bym osobi�cie za�atwi� sprawy zwi�zane z pozo stawian� przeze mnie spu�cizn� - oznajmi� Max. Spu�cizn�. Nie kolekcj�. Zoe przypomnia�a sobie teraz jego s�owa i w ko�cu zacz�a pojmowa� ich prawdziwy sens. Tamtej nocy, gdy Max zaoferowa� jej stawk� dziesi�ciokrotnie wi�ksz� od jej normalnego honorarium, je�li tylko rzuci wszystko i przyleci do Zurychu, sen w jednej chwili si� ulotni�. - Dosz�y mnie s�uchy, �e jest pani najlepszym historykiem sztuki i brokerem na �wiecie - ci�gn�� Max. - I uczciwym... Uczciwym. Pragn�, by moj� kolekcj� potraktowano w spos�b uczciwy... w aspekcie moralnym. Na d�u�sz� chwil� zaleg�a cisza. Zoe zastanawia�a si� nawet, czy m�czyznajeszcze tam jest, ale wtedy us�ysza�a w s�uchawce spazmy kaszlu. - Czyta�em wszystkie pani opublikowane prace - odezwa� si� znowu - nawet ksi��ki... Zn�w przerwa� mu kaszel, tym razem na kr�tko. - I wszelkie artyku�y po�wi�cone pani osobie... jestem przekonany, �e rozumie pani. Zrozumienie jest bowiem nie zb�dne. I jak gdyby wyczuwaj�c wci�� jeszcze tl�c� si� w niej niech��, Max przeci�gn�� j� ostatecznie na swoj� stron� informacj�, �e got�w jest zap�aci� tak�e znacz�c� sum� jej m�owi za konsultacj�, z uwagi na fakt, i� w jego kolekcji znajdowa�y si� r�wnie� eksponaty wymagaj�ce ekspertyzy badacza bieg�ego w tematyce religijnych manuskrypt�w oraz relikwiarzy. Ta dziedzina nie by�a jej mocn� stron�, o czym Max wyra�nie wiedzia�, dlatego Zoe cz�sto pracowa�a razem z m�em, Sethem Ridgewayem, profesorem filozofii i religioznawstwa na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles. Seth specjalizowa� si� w okresie szczeg�lnie intensywnego rozwoju religii, czyli w latach od 500 roku p.n.e. do 700 roku n.e. 12 Jej zadum� przerwa� d�ugi, niski d�wi�k wy��czanego systemu alarmowego. Zoe obserwowa�a, jak ochroniarz otwiera drzwi. Max wydawa� si� niezwykle o�ywiony, z wielkim wysi�kiem niemal wyprostowa� si� na w�zku. - Damy przodem, moja droga - odezwa� si� szarmancko. Zoe spojrza�a na ochroniarza, kt�ry zaprosi� j� do �rodka lekkim uk�onem i skinieniem g�owy. Pomieszczenie by�o bardzo wysokie, jakie� dwana�cie metr�w. �ciany pomalowano na kolor z�amanej bieli, co mia�o u�atwi� skupienie uwagi na znajduj�cych si� tu eksponatach. Ka�de z widzianych przez ni� pomieszcze� w rezydencji przypomina�o po��czenie galerii muzealnej i magazynu -znajdowa�o si� w nich tyle dzie� sztuki, �e nie mo�na by�o skoncentrowa� si� na nich w pe�ni. Kiedy zacz�a przygl�da� si� z bliska dzie�om zgromadzonym w tej sali, poczu�a, jakjej cia�o przebiegaj� elektryzuj�ce dreszcze. Mia�a oto przed sob� legendarne p��tno Vermeera, kt�re opisywa� w swoich listach, ale kt�rego nikt nigdy nie widzia�. I zn�w us�ysza�a muzyk�, niebia�skie wprost brzmienie instrument�w smyczkowych, wobec kt�rych znikn�y ostatnie przeb�yski akademickiego obiektywizmu. Jej dusza otworzy�a si� na pi�kno sztuki i pi�kno muzyki rodz�cej si� gdzie� w jej wn�trzu. Podesz�a do p��tna i pozwoli�a, by przem�wi�y do niej niepowtarzalne �wiat�ocienie. Niewiarygodna g��bia i perspektywa zaprasza�y do wkroczenia w g��b sceny. Oderwa�a wzrok od Vermeera i spojrza�a na gablot�, w kt�rej le�a� kodeks Leonarda; je�li pami�� jej nie myli�a, nie by�o go w�r�d dokument�w dot�d opisanych czy znanych. Obr�ci�a si� powoli, a jej wzrok kierowa� si� na kolejne obiekty: nieznane dzie�o van Gogha, obraz Picassa uznany za zniszczony oraz egzemplarz Tory ze �wi�tyni Kr�la Salomona. Zoe obesz�a dooko�a ogromn� sal� przekonana, �e �ni na jawie. Bibliofilskie bia�e kruki zape�nia�y rega�y z ksi��kami; bezcenne manuskrypty i zwoje z czas�w staro�ytnych z trudem mie�ci�y si� w szklanej gablocie. Teksty religijne odnale- 13 zion� w grotach i ruinach przez grasuj�cych pod os�on� nocy Beduin�w, kt�rzy odsprzedawali je potem na czarnym rynku, i to setki lat przed odkryciem zwoi znad Morza Martwego. Ka�dy z tych eksponat�w m�g�by stanowi� najwi�ksz� atrakcj� niejednego muzeum. A wszystkie razem? Poczu�a zawr�t g�owy. Stan�a przed Maxem. W jego twarzy dostrzeg�a zadowolenie wynikaj�ce z podziwu, jaki zgromadzone przez niego dzie�a sztuki wzbudzi�y w znawczyni s�yn�cej w �wiecie z tego, �e nie�atwo j� czym� zadziwi�. - Nie bardzo wiem, co powiedzie�. - Zoe szuka�a odpowiednich s��w. Czu�a, �e piek� j� policzki i za wszelk� cen� stara�a si� odzyska� panowanie nad sob�. - Jestem przekonany, �e s�owa najcz�ciej nie oddaj� uczu� - skomentowa� Max. Spogl�da� do g�ry i wyra�nie nie by� w stanie opanowa� dr�enia g�owy. Chc�c mu ul�y�, Zoe Ridgeway usiad�a na stoj�cej w pobli�u sofie w stylu Mi�sa van der Rohe; wci�� nie mog�a przywykn�� do bogactwa zebranych tu skarb�w. Max skinieniem g�owy oddali� ochroniarza, kt�ry wychodz�c, zamkn�� za sob� drzwi zabezpieczone szyfrem. - Rozumie ju� chyba pani, �e nie jest to kolekcja, lecz dziedzictwo. - Max wyrzuca� z siebie s�owa kr�tkimi partia mi, w przerwach mi�dzy nieregularnymi oddechami. - Pra gn�, �eby to pani dopomog�a mi odpokutowa� za nie. Zoe spojrza�a pytaj�co. Max zamkn�� oczy na d�u�sz� chwil�, potem kontynuowa�. - Przed ponad p� wiekiem s�u�y�em jako �o�nierz w armii Trzeciej Rzeszy, w Wehrmachcie. By�em jednym z tysi�cy zmuszonych do s�u�by w austriackich g�rach, na po�udnie od Monachium, w regionie s�yn�cym z licznych kopalni soli. Hitler spl�drowa� wielkie europejskie galerie sztuki i w kopalniach w�a�nie ukry� zrabowane dzie�a. By�em �wiadkiem wielu budz�cych groz� zdarze�, a szczeg�lnie jedno z nich sta�o si� dla mnie sekretem trudnym do zniesienia. 14 Atak kaszlu zn�w szarpn�� s�abowitym cia�em starego cz�owieka i natychmiast pojawi� si� ochroniarz. Max wzi�� g��boki oddech i machni�ciem r�ki kaza� mu si� oddali�. - Kiedy dotarli tam alianci, ja i wielu moich towarzyszy uciekli�my, zabieraj�c ze sob� tyle dzie�, z�otych monet, manuskrypt�w i relikwiarzy, ile tylko byli�my w stanie unie��. Ruszy�em w stron� Zurychu i dzi�ki pomocy wielu ludzi, kt�rzy dotarli tam przede mn�, rozpocz��em nowe �ycie. Odsprzeda�em cz�� przywiezionych dzie� sztuki, ale uzyskane w ten spos�b pieni�dze, przeznaczy�em na odkupienie kolejnych dzie� i warto�ciowych eksponat�w od tych, kt�rzy przybyli tu po mnie. - By�y to ci�kie czasy - kontynuowa� opowie�� Max. - Rynek by� zalany towarem, got�wki jak na lekarstwo, najwa�niejsze by�o przetrwa�. Zbiory, kt�re widzi pani przed sob�, zosta�y kupione za �miesznie ma�e pieni�dze dla kogo� takiego jak ja, kto na dodatek by� przygotowany na wykorzystanie ka�dej nadarzaj�cej si� sposobno�ci. Zachowywa�em, co mog�em, i pozbywa�em si� tego, co trzeba, �eby zdoby� �rodki na przetrwanie... oraz na zdobywanie dalszych dzie�. Max rozejrza� si� po galerii, a wjego oczach pojawi�y si� �zy. - Widzi pani, musia�em tak robi�. Zakocha�em si� w sztu ce. To sztuka zawsze mnie posiada�a, nigdy na odwr�t. Zoe przytakn�a, czu�a, jak jaka� niepowstrzymana si�a ci�gnie j� ku wspania�o�ciom zebranym w tej sali. Kolejny raz g��boki kaszel szarpn�� torsem starca. - To grzech, i jestem tego �wiadom, �e wszystko to od tak dawna znajduje si� w moim posiadaniu i bardzo pragn�, �e by pomog�a mi pani odpokutowa�. Zoe spojrza�a zdumiona. - Wi�kszo�� tych dziel sztuki pochodzi z grabie�y. Chc�, �e by zwr�ci�a je pani prawowitym w�a�cicielom lub ich potom kom. Zrobi�em ju� stosowny przelew na konto w Zurychu... Przez chwil� szuka� czego� pod kocem narzuconym na nogi, wreszcie wyci�gn�� kopert� i poda� Zoe. Wpatrywa�a si� w ni� z rezerw�. 15 - Konto jest na nazwisko pani oraz pani m�a; ka�de z was mo�e z niego korzysta�. Na koncie znajduje si� kwota kilkakrotnie wy�sza, ni� wynios�aby zwyczajowa prowizja od sprzeda�y zebranych tu dzie� sztuki. Zn�w zakr�ci�o jej si� w g�owie. Musia�a to by� kwota rz�du dziesi�tk�w milion�w dolar�w. -Je�li nie zdo�a pani odnale�� prawowitych w�a�cicieli, wtedy moim �yczeniem jest, �eby osobi�cie podj�a pani decyzj�, do kt�rego pa�stwowego muzeum powinny trafi� te dzie�a sztuki jako darowizna. W moim testamencie przewidzia�em te� odr�bn� prowizj�, kt�ra pokryje wszelkie koszty zwi�zane z tym przedsi�wzi�ciem. Zoe otworzy�a usta, ale nie zdo�a�a wydusi� nawet jednego s�owa. Max pokr�ci� przecz�co g�ow�. - Nie - o�wiadczy�. - Niech pani przemy�li propozycj�. Prosz� si� z ni� przespa�, porozmawia� z m�em. Musz� bowiem doda�, �e ze zleceniem wi��e si� jeszcze trudniejszy do ud�wigni�cia balast odpowiedzialno�ci, kt�ry chcia�bym z�o�y� na wasze barki; wi�kszy, wa�niejszy i trudniejszy do podo�ania ni� to, co wi��e si� ze wszystkimi zebranymi tu dzie�ami sztuki. Chodzi o pewien sekret z czas�w staro�ytnych, o religijn� prawd�, o wiedz�, kt�ra mo�e zmieni� ca�kowicie bieg ludzkich spraw. - S�ucham...? - Na stole obok pani... Zoe spojrza�a we wskazanym kierunku i dopiero teraz spostrzeg�a sk�rzan� akt�wk�. - Prosz� to wzi�� i przekaza� m�owi. Z tego co wiem, do brze zna staro�ytny j�zyk grecki. Zoe przytakn�a w os�upieniu. - Z pewno�ci� b�dzie chcia� to przeczyta� jak najszybciej. Ostry spazm kaszlu zn�w przerwa� s�owa Maxa. - Wy�l� r�wnie� pani poczt� kuriersk� dodatkowe mate ria�y, kt�re musz� wydoby� z lepiej strze�onego miejsca. Lepiej strze�onego ni� ta rezydencja? C� na Boga mog�o by� cenniejsze od zebranych tu skarb�w? 16 Max spojrza� na ni�. - W�a�nie teraz, w tym momencie, postanowi�em, �e wy�l� pani ten materia�. - Dlaczego? - Poniewa� dostrzegam w pani oczach prawd� - odpar�. - Kiedy dotrze do pani, prosz� to zweryfikowa�. Niech pani porozmawia z m�em. Podejmuj�c decyzj�, oboje musicie by� szczerzy. Prosz� przyjecha� do mnie jutro i przedstawi� decyzj�; potem b�dziemy mogli rozpocz�� prac�. - Rozdzia� 2 S eth Ridgeway siedzia� w hotelowym pokoju, pochylony nad manuskryptem roz�o�onym na ma�ym stoliku. Ostatnie z�ociste promienie s�o�ca omywa�y go ciep�ymi kolorami niczym na obrazie Gaugaina. Gdy sko�czy�, spojrza� na Zoe. - Gdzie� wi�c jest reszta tego? - zapyta� niecierpliwie, zn�w pochyli� si� i ostro�nie do�o�y� do pliku kartek ostatni� stron�. Seth mia� na sobie str�j sportowy - buty do biegania, kr�tkie spodenki oraz wyblak�� granatow� koszulk�, pozosta�o�� po pracy w policji. Wr�ci� w�a�nie z joggingu i dlatego na koszulce wida� by�o plamy potu. Zoe wyci�gn�a z ucha s�uchawk� kieszonkowego dyktafonu, od�o�y�a pi�ro, kt�rym spisywa�a notatki z ta�my, i spojrza�a na m�a. - Powiedzia�, �e reszt� do�le nam jutro. Na widok maluj�cego si� na jego twarzy rozczarowania, poczu�a tkliwo��. Seth przypomina� bardziej pi�ciolatka zmartwionego popsut� zabawk�, ni� czterdziestoletniego by�ego policjanta, z licznymi bliznami po ranach postrza�owych oraz z doktoratem z filozofii. W oczach �wiata uchodzi� za twardziela, dla zbir�w i gliniarzy by� legend�, cz�owiekiem, kt�ry nie ba� si� kul i zawsze doprowadza� do aresztowania oprych�w. Dodatkowo l�k przed nim budzi� fakt (przynajmniej na wydziale wychowania fizycznego Uniwersy- 18 tetu Kalifornijskiego w LA, kt�ry kiedy� nieopatrznie przyj�� na list� student�w pewnego gwiazdora koszyk�wki), �e stawia� najsurowsze oceny na ca�ym wydziale. Zoe jednak wiedzia�a, �e pod t� tward� skorup� kryje si� ch�opiec o szeroko otwartych oczach, niezaspokojonej ciekawo�ci i mi�kkim sercu zdolnym do intensywnej mi�o�ci i g��bokiej wiary. Dzi�ki mi�o�ci jej �ycie zamieni�o si� w wartki potok dni, z kt�rych ka�dy nast�pny dawa� jej wi�cej rado�ci ni� poprzedni. Jednego tylko Zoe nie potrafi�a zrozumie� - wiary Setha. Wyk�ada� religi�, zna� wszystkie k�amstwa oraz oszustwa, na jakich bazowa� ka�dy system religijny, a mimo to wierzy�. Tam, gdzie on jakim� cudem dostrzega� pow�d do trwania w wierze, ona widzia�a jedynie szalbierstwo. Nie wierzy�a, nie mog�a wierzy� w Boga. A Seth wierzy�. Tajemnicy tej w �aden spos�b nie rozja�ni�y lata sp�dzone razem. -Jut...? - nie doko�czy�, patrz�c na ni� rozczarowany. Zoe przytakn�a. Podesz�a do niego. Silny zapach potu niemal ju� zanik�, ale intensywna wo� m�sko�ci wyzwoli�a w niej seri� zmys�owych wspomnie�. Pami�ta�a smak soli zlizywanej z jego cia�a, wyra�ne linie twardych, obna�onych mi�ni. Zapragn�a zrzuci� kwiecist� sukienk� na ra-mi�czkach, pod kt�r� mia�a tylko d� od bikini, ale opanowa�a si�. - Max jest wyj�tkowo dziwnym cz�owiekiem, ale bardzo szczerym; przynajmniej takie odnios�am wra�enie. Oznajmi�, �e je�li uzna, i� naprawd� rozumiemy tre�� tego, co masz przed sob�, wtedy dostaniesz reszt�. - Dostan�? Po prostu dostan�... nie kupi�, przeczytam czy po�ycz�, tylko dostan�? Zoe ponownie przytakn�a. - Stwierdzi�, �e zgromadzone zbiory przesta�y mie� dla niego znaczenie. Pragnie odkupi� swoje winy. Seth skin�� g�ow�. - Z pewno�ci� jest to szlachetny zamiar, nawet je�li moty wem jest �mier�, jak� dostrzega, patrz�c w lustro. 19 Zoe zerkn�a na zegarek. - Co� nie tak? - zapyta�. - Chodzi o Maxa - wyja�ni�a, marszcz�c brwi. - Powiedzia�, �e co� jeszcze prze�le tu kurierem. Przesy�ka powinna ju� dotrze�. - Co�? - M�wi�am ci, �e to dziwak. Wzruszy�a ramionami. Usiad�a obok m�a, spojrza�a na kartki manuskryptu, p�niej na Setha i pokr�ci�a z niedowierzaniem g�ow�. - No i co to za tekst, profesorze? - Przede wszystkim jest w nim mowa o m�cze�stwie... - Kolejna opowie�� o wymy�lnych torturach? Okaleczanie m�czennik�w dla zabawy i zysku. Seth zn�w kiwn�� g�ow� potakuj�co. - Pierwsza cz��, czyli to - stukn�� palcem wskazuj�cym w plik kartek - ma charakter narracyjny. Druga cz��, w kt�rej posiadaniu jeszcze nie jeste�my, ma by� podobno wiern� relacj�, zapisem procesu. - Kiedy pomy�l� o tym, ile papierzysk w swoich archiwach zgromadzili Rzymianie, ogarnia mnie zdumienie. - Mo�na powiedzie�, �e to oni wynale�li biurokratyczn� papierkow� robot� - zgodzi� si� Seth. - C� wi�c jest wyj�tkowego w tym przypadku? - chcia�a zaspokoi� ciekawo�� Zoe. - S�dzi�am, �e zazwyczaj opisy m�ki bywa�y upi�kszane przez dobrych ojc�w Ko�cio�a, i to bez najmniejszego zwi�zku z historyczn� prawd�. No wiesz, skuteczna propaganda tworzona z my�l� o wyznawcach. - Zwykle tak bywa�o. Po pierwsze, nale�y zda� sobie spraw� z faktu, je�li naturalnie dokumentjest autentyczny, �e odnaleziono jeszcze jedno z zagubionych pism Euzebiusza z Cezarei, biografa cesarza Konstantyna Wielkiego. Jest to opowie�� o m�odej kobiecie, imieniem Zofia, kt�ra, tak wynika z dokumentu, �y�a w malutkiej, odleg�ej g�rskiej osadzie w pobli�u anatolijskiego miasta Smyrna. Dzisiaj miasto to nazywa si� Izmir i le�y w Turcji, ale w tamtym czasie le�a- 20 lo na obszarze, gdzie �ywio�owo rozwija�y si� pierwsze formy chrze�cija�skiego Ko�cio�a. Miejsca po�o�onego niedaleko miast lepiej znanych z Nowego Testamentu takich jak Efez czy Philadelphia... - Wiem o tym, kochanie - odezwa�a si� ciep�ym g�osem. - Nie jestem ju� twoj� studentk�. - Przepraszam. Pos�a� jej jeden z tych szybkich u�mieszk�w, jakie podbi�y jej serce, kiedy po raz pierwszy go zobaczy�a. U�mieszek, kt�ry wyzwoli� w niej pokus�, po��danie i mi�o��, a to z kolei poprowadzi�o j� przebytym szlakiem od studentki, przez kochank�, po �on�. - Dobrze. W ka�dym razie niewielka wioska w pobli�u Smyrny by�a osad� o charakterze pasterskim, miejscem postoju nomad�w. Z tego, co mog� stwierdzi� na podstawie lektury, prawdopodobnie nigdy nie liczy�a wi�cej ni� dwustu, co najwy�ej trzystu mieszka�c�w. Wymiana handlowa ze �wiatem zewn�trznym by�a raczej ograniczona - nie wzniesiono tam te� �adnej �wi�tyni, ko�cio�a, synagogi czy poga�skiego o�tarza. Po prostu niczego. Co samo w sobie ju� wydaje si� dziwne, gdy� w czasach, w kt�rych dokument powsta� - rok 325 naszej ery, zaledwie kilka miesi�cy po Soborze Nicejskim I - religia wsz�dzie by�a tematem bardzo gor�cym. Ludzie rozmawiali o sprawach religii z takim samym zapa�em, jak dzisiaj dyskutuj� o osi�gni�ciach sportowc�w czy o skandalach w Waszyngtonie. W tamtym okresie chrze�cija�stwo rozdzieli�o si� na liczne od�amy i sekty; ka�da z nich wysy�a�a w �wiat misjonarzy, kt�rzy mieli pozyskiwa� wsp�wyznawc�w. By�a to bezkompromisowa walka o uznanie za Jedyny Prawdziwy Ko�ci�. - Och, rzeczywi�cie zacz�li wcze�nie - zmarszczy�a brwi Zoe. � Wyznawaj prawdziwego boga mi�o�ci i dobroci albo rozerwiemy twoje dzieci na strz�py. Prychn�a z pogard� i usadowi�a si� w drugim ko�cu sofy, obracaj�c twarz ku niemu. Seth wzruszy� ramionami i u�miechn�� si� nie�mia�o. 21 - Mamy wi�c ma�� dziewczynk�, kt�ra dorasta w�r�d pas�cych si� owiec, nie znaj�c religii i jakiejkolwiek tradycji. A potem nagle, w kilka dni po pierwszej miesi�czce, zaczyna doznawa� wizji i s�ysze�, jak przemawia do niej B�g. - Co w zupe�no�ci wystarczy, �eby zmar�a �mierci� m�cze�sk� - skomentowa�a Zoe. Tym razem Seth zmarszczy� brwi. -Je�li b�dziesz mi przerywa�, nie powiem ani s�owa wi�cej. - Chcia� jeszcze co� doda�, ale rozmy�li� si�. Zoe popatrzy�a badawczo na m�a, w jego przenikliwe oczy. Wyraz jej twarzy z�agodnia�, lecz s�owa nadal by�y twarde jak stal. - Seth, wiesz dobrze, �e nie jestem taka jak ty, przynajmniej je�li chodzi o charakter. I wiesz r�wnie dobrze jak ja, �e zorganizowane systemy religijne nie zawieraj� w sobie pierwiastka duchowego. Religia zabija i dzieli ludzi. Przemawia j�zykiem k�amstwa i szalbierstwa, dopuszcza si� kradzie�y i po�wi�ca wiele czasu na zakamuflowanie pope�nionych przest�pstw. Po prostu rozejrzyj si� dooko�a. �ydzi i Arabowie, ortodoksyjni rabini, kt�rzy stawiaj� samych siebie w roli hebrajskich ajatollah�w, obk�adaj�c ekskomunik� innych �yd�w. Muzu�manie sunnici, morduj�cy szyit�w, katolicy i protestanci zabijaj�cy si� nawzajem. Wszyscy oni s� rasistami i seksistami niczym ci�ar�wka pe�na cz�onk�w Ku-Klux--Klanu. Je�li B�g istnieje i je�li wygl�da jak bohater z komiks�w stworzonych przez tych facet�w, to znajdujemy si� w gorszych opa�ach, ni� ktokolwiek jest w stanie sobie wyobrazi�. - Tak, c�... - mrucza� pod nosem Seth. - To bardzo stare dzieje... historia. Wsta�, podszed� bo barku i wyci�gn�� korek z butelki Chateau La Gaffeliere. Zoe postanowi�a jednak nie porzuca� tematu. - Naprawd� bardzo kocham ten pieprzony psalm o sie lance nad brzegami rzek Babilonu, kt�ry Jonie Mitchell przemieni�a w s�odk� ballad�. Wsta�a z sofy i zacz�a chodzi� po pokoju. - Tylko nikt nie pami�ta, �e na samym koiicu 22 k M tego samego psalmu s� s�owa: �Szcz�liwy, kto schwyci i rozbije o ska�� twoje dzieci"*. To by�o bestialstwo. Wr�cz ludob�jstwo. Gdybym wierzy�a w Boga, z pewno�ci� nie oddawa�abym czci takiemu, kt�ry ka�e mi mordowa� dzieci. Sedi spokojnie nala� wino do dw�ch kieliszk�w, potem podszed� do Zoe i poda� jej jeden. Gdy tylko spojrza�a w jego szczere i g��boko zatroskane oczy, uspokoi�a si�. - Tak mi przykro - wyzna�a, bior�c do r�ki kieliszek. - Da �am si� ponie�� emocjom. Nag��wki gazet by�y ostatnio tak wstrz�saj�ce... wszyscy ci zadowoleni z siebie, przekonani o w�asnej nieomylno�ci ludzie... Pozwoli�a, by ostatnia my�l zawis�a w powietrzu. Oboje zrozumieli j� w�a�ciwie. - Pok�j - rzek�. - Przynajmniej mi�dzy nami. U�miechn�a si� i unios�a kieliszek do g�ry. - Za ciebie. -1 za ciebie - odwzajemni� toast Seth i stukn�� swoim kieliszkiem w jej. Wypili po �yku wina i stali w milczeniu d�u�sz� chwil�. - Chcesz wr�ci� do manuskryptu? - zapyta� w ko�cu. - Oczywi�cie - potwierdzi�a Zoe. - Naprawd� mi przykro. Wszystkie te emocje sprawiaj�, �e �atwo trac� nad sob� pano wanie. Usiedli na sofie i Seth zacz�� przerzuca� wzrokiem stronice r�kopisu. - Pewnego dnia w tej osadzie pozbawionej jakiejkolwiek �wi�tyni - podj�� w�tek - Zofia wst�pi�a na w�z zaprz�ony w wo�y, ustawiony w centrum wioski i zacz�a prawi� kazanie. P�niej nast�pi�y cuda, cudowne uzdrowienia... Czeka� na jej reakcj�. Spojrza�a pob�a�liwie, lecz nie odezwa�a si� nawet s�owem. - Zofia zabra�a si� za wyp�dzanie demon�w, a pewnego razu, kiedy mieszka�com osady sko�czy�y si� zapasy oliwy do kagank�w... * Psalm 137, cyt. za Bibli� Tysi�clecia, przyp. t�. 23 Odstawi� kieliszek z winem na stolik, podni�s� palec wskazuj�cy, pochyli� si� nad manuskryptem i zacz�� go skrupulatnie wertowa� strona po stronie. Zoe po�o�y�a d�o� na jego udzie, wyczuwaj�c pod palcami twarde mi�nie pozbawione grama t�uszczu. Przygl�da�a si� bacznie mimice jego twarzy, gdy on tymczasem nie odrywa� wzroku od r�kopisu. - O tu - powiedzia�, wyci�gaj�c kartk� i t�umacz�c grecki tekst. - �Po czym zebrany t�um wpad� w trwog�, Zofia nakaza�a tedy tym, kt�rzy lamp strzegli, by zaczerpn�li wody i przynie�li jej. Uczyniono tak bezzw�ocznie, ona za� wznios�a mod�y nad wod� i pe�na g��bokiej wiary w Pana, nakaza�a im nala� wod� do lamp. Kiedy za� to uczynili, wbrew oczekiwaniom wszystkich, w spos�b cudowny i z boskiej mocy, natura wody przemieni�a si� w natur� oliwy". - Z tekstu wynika, �e ludzie nazywali j� �Zaddikiem", czyli �Sprawiedliwym" albo �Nauczycielem Sprawiedliwo�ci". Seth wskaza� na stronic�. - O, widzisz? Obok jej imienia jest k�ko... i tutaj. - Wska za� inne miejsce. - S�owo to oznacza zaimek osobowy �ona". Zoe przytakn�a. -I? -1 pami�tasz, jak ci powiedzia�em, �e ten manuskrypt jest jedynie wst�pnym konspektem, nie ko�cowym traktatem? Jest to ta sama historia, jak� czyta�em wcze�niej w dzie�ach Euzebiusza z Cezarei. Jednak w wersji finalnej jest to relacja o dziejach m�czennika Narcyza - zaimek osobowy przyjmuje w niej posta� �on". Ten r�kopis prezentuje chyba faktyczny stan rzeczy, zosta� jednak przeredagowany w celu zmiany p�ci opisywanej postaci. - I tu mamy wielk� niespodziank� - skomentowa�a Zoe. Patrzyli na siebie przez chwil� w milczeniu, wreszcie Seth wr�ci� do przerwanej opowie�ci. - Tak. C�, nie up�yn�o du�o czasu od chwili, gdy zacz� �a czyni� cuda, by wie�ci o niej rozesz�y si� szeroko. Euze biusz, kt�ry sta� si� biskupem krystalizuj�cego si� w�wczas 24 i uznanego ostatecznie przez cesarza Konstantyna Ko�cio�a chrze�cija�skiego, z�o�y� wizyt� w osadzie cudotw�rczym. Droga z Konstantynopola czy te� z pa�acu w mie�cie Nicome-dia nie by�a zbyt odleg�a. Zak�adam, �e sta�o si� to na owe czasy wa�kim wydarzeniem, kt�remu z uwag� przygl�da� si� sam cesarz. - Dlaczego? Wypi�a �yk wina. W wyobra�ni przywo�a�a obraz bizanty�skiej sztuki i architektury, kt�r� Seth zape�nia� postaciami z tamtej epoki. - Konstantyn mia� bzika na punkcie jedno�ci. Przyszed� na �wiat, kiedy cesarstwem rzymskim w�ada�o czterech zwalczaj�cych si� nawzajem cezar�w. Wi�kszo�� panowania sp�dzi�, tocz�c wojny i zbrojne kampanie, kt�rych celem by�o ponownie zjednoczenie imperium - uzna�, �e tylko w ten spos�b zdo�aj� przetrwa� nap�r barbarzy�c�w, kt�rzy stukali do wszystkich drzwi, oraz pokona� wewn�trznych przeciwnik�w. Kiedy w ko�cu zosta� jedynym i niekwestionowanym cesarzem, by� zdeterminowany rz�dzi� zjednoczonym pa�stwem bez wzgl�du na to, kogo musia�by po drodze usun��. - Ale Konstantyn uchodzi przecie� za pierwszego chrze�cija�skiego cesarza - zdziwi�a si� Zoe. - Sta� si� nim dopiero na �o�u �mierci - sprostowa� Seth. - Sol Invictus, B�g S�o�ca, to jemu oddawa� boski ho�d a� do ostatnich godzin �ycia. Wcze�niej wykorzystywa� chrze�cija�stwo do taktycznych rozgrywek, by�o ono dla niego sposobem na sprawowanie rz�d�w, a nie religi�. - Niezbyt to oryginalne. - Nie, ale moim zdaniem sta� si� pierwszym prawdziwym mistrzem w nadawaniu systemowi religijnemu formy, kt�ra sprzyja konsolidowaniu w�adzy pa�stwowej. Zrozumia�, �e nowej religii nie da si� wypleni�, dostrzeg� te� to, �e w ci�gu trzech stuleci chrze�cija�stwo wywiera�o destabilizuj�cy wp�yw na w�adanie cesarstwem. Wiedzia�, �e jest to ruch religijny nieustannie rosn�cy w si��, zamiast wi�c z nim walczy�, zacz�� go wykorzystywa�. Sprawowa� kontrol� na Ko�cio�em 25 dla w�asnych cel�w i tak wp�ywa� na teologi�, �eby przynosi�a dora�ne korzy�ci polityczne. Wiele prawd i dogmat�w, kt�re dzisiaj uwa�a si� za podyktowane przez Boga, by�o efektem politycznych edykt�w wprowadzonych w �ycie si�� miecza. - Na przyk�ad? Seth zastanawia� si� przez moment. - Poci�gn�� �yk wina i obr�ci� si� do okna, spogl�daj�c na zach�d s�o�ca. W ko�cu ponownie spojrza� na Zoe. - Dajmy na to tak fundamentalna dla Ko�cio�a chrze�ci ja�skiego kwestia jak Tr�jca Przenaj�wi�tsza. Zoe zmarszczy�a brwi. - We wczesnym Ko�ciele chrze�cija�skim nie by�o zgody co do tego, czy Jezus ma by� wielbiony w takim samym stop niu jak B�g. I rzeczywi�cie, mo�na znale�� wiele dowod�w na to, �e Jezusa traktowano bez por�wnania gorzej. Lecz mniej wi�cej w 324 roku naszej ery kwestia ta sta�a si� niezwy kle istotna. Biskup Ariusz, prezbiter Aleksandrii, g�osi� w swoich kazaniach, �e Jezus Syn zosta� stworzony, sp�odzo ny przez Boga Ojca i z tego powodu jego boski status jest ni�szy. Inni hierarchowie sprzeciwili si� takiemu stawianiu sprawy, dosz�o nawet do ulicznych rozruch�w i zamieszek, wywo�anych tym teologicznym sporem oraz by� mo�e jeszcze tuzinem innych spor�w o dogmaty. Nowa doktryna rozprze strzenia�a si� z szybko�ci� b�yskawicy, wywo�uj�c w cesarstwie coraz to nowe bunty i rozlew krwi. Uliczne rozruchy i zamieszki nie by�y ulubionymi rozrywkami cesarza. Ca�e to zamieszanie wprawi�o go w zak�opotanie. Sp�r nazwa� kwesti� �w zasadzie nieistotn�" i by� bardzo zaskoczony, kiedy sk��cone strony zignorowa�y jego wezwanie do zaprzestania wa�ni. Wtedy w�a�nie zwo�ano Sob�r Nicejski I. Wsp�cze�ni teologowie utrzymuj�, �e obradom ko�cielnych m�drc�w przy�wieca� Duch �wi�ty, a poczynione wtedy postanowienia zosta�y natchnione m�dro�ci� Bo��. W rzeczywisto�ci jednak to Konstantyn zwo�a� hierarch�w i kaza� im obradowa� w drewnianej szopie. No i dysponowa� wsparciem armii zbrojnej w miecze. 26 Zapadaj�cy zmrok usuwa� stopniowo ze �wiadomo�ci Zoe tera�niejszo��, a przedstawiony przez Setha obraz rysowa� si� w jej wyobra�ni w coraz jaskrawszych konturach. Pierwsza przerwa�a cisz�. - O ile sobie przypominam, nie by� to pierwszy raz, kiedy dogmaty definiowano, maj�c przystawiony do gard�a miecz. - I nie ostatni - u�miechn�� si� Seth. - Kiedy wi�c podczas obrad biskupi zn�w zacz�li si� spiera� si� i k��ci�, Konstantyn mia� ju� tego po dziurki w nosie. Wci�� jeszcze pozostawa� poganinem i nie przyj�� chrztu, ale mimo to wyszed� przed zgromadzonych i oznajmi�, i� Jezus oraz B�g byli �jednej natury" a Syn Bo�y byl �r�wnie boski co B�g Ojciec". Doda� jeszcze, �e ten, kto nie podpisze deklaracji, i� takie by�o S�owo i Wola Boga, nie opu�ci soboru... chyba �e martwy. Nic wi�c dziwnego, �e dokumenty podpisali wszyscy dostojnicy ko�cielni, za wyj�tkiem dw�ch, kt�rych ob�o�ono ekskomunik�, za� ich pisma rozkazano spali�. - Przerwa� na chwil�. -Prawda jest wi�c taka, �e dogmat o Tr�jcy Przenaj�wi�tszej, niekwestionowany fundament chrze�cija�skiej wiary, zatwierdzony zosta� pod gro�b� u�ycia mieczy, z polecenia faceta, kt�ry nawet nie by� jeszcze wtedy wyznawc� tej religii. Wprowadzenie dogmatu nie mia�o zwi�zku z teologi�, lecz wy��cznie z ch�ci� przywr�cenia spo�ecznego spokoju. Zoe u�miechn�a si� cierpko i powoli, z niedowierzaniem pokr�ci�a g�ow�. - Zatem Sob�r Nicejski I by� dla Konstantyna okazj� do wys�uchania racji wszystkich stron i jednocze�nie wymuszenia na nich w�asnej wersji, s�u��cej okre�lonym celom. - Dok�adnie. - Hmmm - mrukn�a. Wsta�a, podesz�a do okna i spojrza�a w d� na �wiat�a okalaj�ce jezioro. - Czy pewne stare porzekad�o nie m�wi o tym, �e dw�ch rzeczy nie nale�y robi� na oczach innych: kie�basy oraz pra wa? - Obr�ci�a si�, by spojrze� mu w twarz. - Moim zdaniem nale�a�oby doda� do tego trzeci� pozycj�. Teologi�. 27 - To rzeczywi�cie niezbyt urocze - zgodzi� si� Seth, po czym wsta� i podszed� do niej. Oboje spogl�dali na jezioro. - Czasami sam si� zastanawiam - westchn�� Seth - ale do chodz� do przekonania, �e pod pow�ok� teologicznych k�amstw i ko�cielnej biurokracji wci�� pozostaje kilka okru ch�w prawdy, w kt�re warto wierzy�. -Ale jaki jest po�ytek z tych okruch�w, je�li ca�o�� pozostaje tajemnic�? - By� mo�e sednem jest w�a�nie ta tajemnica - odpar�, wzruszaj�c ramionami. - By� mo�e tajemnica musi pozosta�, poniewa� spogl�damy na to, co jest niesko�czone, oczami, kt�rych zdolno�� percepcji jest ograniczona. By� mo�e tym, czego B�g naprawd� pragnie, nie jest �lepa akceptacja dogmatu, lecz poszukiwanie, kt�re trwa ca�e �ycie... odrzucanie tego, co jest oczywistym fa�szem, i poddawanie pr�bom reszty. Z tego w�a�nie powodu manuskrypt, kt�ry otrzyma�a� od Maxa, jest tak bardzo wa�ny. Jeszcze raz ukazuje, w jaki spos�b zmanipulowano prawd�, �eby doda� boski autorytet zamiarom tych ludzi. W tym przypadku chodzi�o o zatuszowanie faktu, �e istotn� rol� w historii Ko�cio�a mog�a odegra� kobieta. Dlatego przerobili Zofi� na m�czyzn�. - No nie - przerwa�a Zoe. Przez chwil� marszczy�a czo�o, potem upi�a �yk wina i na jej twarz powr�ci� wyraz opanowania. Seth obserwowa�, jak jej oczy zmienia�y si�, odzwierciedlaj�c my�li. Kiedy odezwa�a si�, nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e jej umys� przeszed� na zdecydowanie inne pozycje. - A relacja z procesu? -Tak? -Je�li rzeczywi�cie istnieje wierny zapis, nie za� kompilacja, czy co tam Euzebiusz umie�ci� w r�kopisie, to dokument ten stanowi�by jednocze�nie potwierdzenie, �e opowie�� o Zofii jest prawdziwa. �e dokonywa�a cud�w. - Zdolno�� uzdrawiania ma naprawd� wielu ludzi. 28 - Ale czy� relacja z procesu nie b�dzie stanowi� swego rodzaju dowodu? W ko�cu nie ulega w�tpliwo�ci, �e wszelka w�adza by�a nastawiona do niej wrogo. Ale je�li ta w�adza potwierdzi�a czynione przez ni� cuda i przypadki uzdrowie�, by�by to dokument o stopniu wiarygodno�ci wy�szym ni� �r�d�a pisane, stworzone przez jej wyznawc�w. - To ca�kiem logiczne. Nie da si� r�wnie� wykluczy�, �e kilku sprytnych chrze�cija�skich rewizjonist�w mog�o stworzy� te manuskrypty i przypisa�o ich powstanie urz�dnikom s�dowym, pragn�c, by w�a�nie jako takie je postrzegano. Mimo wszystko jest to z pewno�ci� najwa�niejsza sprawa, na jak� natrafi�em w ca�ej akademickiej karierze - oznajmi� z przej�ciem. - I dlatego niemal konam z niecierpliwo�ci, dysponuj�c jedynie po�ow� tej opowie�ci. Zoe przytakn�a. - Rozumiem, jak si� czujesz. Tamten dom... dzie�a sztuki... -jej s�owa przez moment zagubi�y si� w ciemno�ciach. - Wydaje mi si�, �e wszystko, co do tej pory robi�em, co kiedykolwiek studiowa�em, by�o przygotowaniem do tej chwili - wyzna�. Zoe wymamrota�a co�, co mia�o oznacza� aprobat�. �Jestem zdania, �e B�g czasami wtr�ca si� i wystawia nas na pr�b� - kontynuowa� Seth. - My za� powinni�my zastanowi� si� przez moment, by oceni�, jaka intencja kieruje boskimi poczynaniami. O co� takiego modli�em si� przez ca�e doros�e �ycie. - Seui, przesta� - zgani�a go Zoe. -Jestem tym przyt�o czona w takim samym stopniu jak ty. R�wnie� dla mnie jest to najwa�niejsze wydarzenie w �yciu. Ale z pewno�ci� nie jest to boska interwencja. Zas�u�y�e� na to; poza tym we w�a�ci wym czasie znalaz�e� si� we w�a�ciwym miejscu. Seth odwr�ci� si� od niej i skrzy�owa� r�ce na piersiach. Zoe ci�ko westchn�a. Stali tak w ciemno�ciach przez kilka minut. Patrzymy na t� sam� scen�, pomy�la�a Zoe, spogl�daj�c na �wiat�a aut jad�cych ulicami, kt�re ci�gn�y si� wzd�u� 29 brzeg�w jeziora, ale jak to si� dzieje, �e dochodzimy do ca�kowicie sprzecznych wniosk�w? - Seth - odezwa�a si� w ko�cu. - Po prostu postrzegamy sprawy... inaczej. Seth obr�ci� si� powoli w jej stron�. Przez chwil� wpatrywa� si� w nikn�ce w ciemno�ci kontury twarzy, potem si� u�miechn��. - To nieprawda. Pochyli� si� ku niej, chc�c przytuli�, ona za� g�o�no wci�gn�a powietrze w nozdrza. - Mo�e zechcia�by� �askawie wzi�� prysznic, �ebym na prawd� mog�a by� blisko ciebie? Przesun�a d�onie po muskularnych ramionach m�a, potem zjecha�a nimi na podbrzusze, �askocz�c go delikatnie opuszkami palc�w. - To chyba ca�kiem rozs�dny pomys� - stwierdzi� Seth. Odwr�ci� si� i obj�� j�. Zoe lekko go odepchn�a. - Najpierw prysznic - odpar�a, potem cmokn�a go w policzek. - Och, cholera - st�kn��, udaj�c rozczarowanie, kiedy obraca�a go w kierunku �azienki. - Ale p�niej oczekuj� bardziej nami�tnych ca�us�w ni� to. - Mo�esz na to liczy�! - obieca�a, potem w��czy�a lamp� przy oknie. Podesz�a do biurka, wybra�a kilka dokument�w i w�o�y�a je do grubej, wy�o�onej foli� p�cherzykow� koperty. - Wrzuc� tylko te dokumenty do skrytki depozytowej w hotelowym sejfie i sprawdz�, czy nie nadesz�a przesy�ka od Maxa. Potem rzuci�a w jego kierunku pe�ne po��dania spojrzenie. - Niech pan b�dzie wtedy gotowy, prosz� pana. Seth wszed� do �azienki i pu�ci� gor�c� wod�. Us�ysza� trzask zamykanych drzwi i wszed� pod natrysk. Nie by�o w�tpliwo�ci, �e Zoe mia�a racj� w kwestii daleko posuni�tej duchowej korupcji, jaka le�a�a u podstaw zorga- 30 nizowanych system�w religijnych, my�la�, stoj�c pod strugami wody. Nie ulega�o r�wnie� w�tpliwo�ci, �e zar�wno wczesny judaizm, jak i wczesne chrze�cija�stwo postrzega�y Boga w postaci obojnaczej, obejmuj�cej pierwiastki m�ski i �e�ski. Pierwsze rozdzia�y Ksi�gi Rodzaju w jednoznaczny spos�b opisuj� obojnaczego Boga, w oczach kt�rego m�czy�ni i kobiety s� r�wni. Dopiero znacznie p�niej jaki� kreatywny hierarcha ko�cielny dopisa� w drugiej wersji opowie�� o Adamie i Ewie, w oczywisty spos�b chc�c wesprze� doktryn� o dominacji rodzaju m�skiego. Myj�c w�osy, Seth przeanalizowa� napr�dce niebudz�ce w�tpliwo�ci badania historyczne, kt�re w jednoznaczny spos�b udowodni�y, �e to, co ludzie uwa�ali za judaizm lub chrze�cija�stwo, obecnie prezentowa�o jedynie drobny u�amek religijnej r�norodno�ci, jaka istnia�a w pocz�tkowej fazie rozwoju obu religii. Jednak ko�cielni dostojnicy nadawali religijnym doktrynom kszta�t odpowiadaj�cy ich kulturze oraz politycznym potrzebom, wszystko to za� dzia�o si� przy nieustannym zapewnianiu wiernych, �e jest dok�adnie odwrotnie. �eby mechanizm ten m�g� zadzia�a�, hierarchowie dokonywali selekcji �wi�tych tekst�w i pism, odrzucaj�c te, kt�re nie nadawa�y si� do wspierania b�stwa, jakie oni sami pragn�li czci�. Zatem na stosach p�on�y teksty uznane za herezj� wy��cznie dlatego, �e nie wspiera�y ortodoksyjnych dogmat�w. Zacz�� si� namydla�, czuj�c jednocze�nie, �e zabli�nione dawno rany nadal s� jednak bolesne. Biblia chrze�cijan w roku tysi�c trzechsetnym zawiera�a wi�cej ksi�g ni� ta sama Biblia z roku tysi�c siedemsetnego, poniewa� Ko�ci� korygowa� histori�, dopasowuj�c j� do zmieniaj�cych si� dogmat�w. Czy wi�c ludzie, kt�rzy kiedy� wyznawali wiar� zgodnie z tekstem Biblii sprzed wiek�w i wierzyli w prawd� objawion� ksi�g, kt�rych nie ma we wsp�czesnej wersji Pisma �wi�tego, zostan� odp�dzeni od bram niebios? Sp�uka� mydliny, zakr�ci� wod� i si�gn�� po r�cznik. 31 Jak ktokolwiek m�g� przeoczy� fakt, �e wyb�r tekst�w, kt�re mia�y znale�� si� w Pi�mie �wi�tym, by� aktem politycznym, a poszczeg�lne wersje Biblii w du�ym stopniu pisano na nowo, �eby sta�y si� zgodne z dogmatami ulegaj�cymi zmianom w zale�no�ci od epoki? Wielu ksi�g zawartych w Torze nie m�g� napisa� Moj�esz, jak si� utrzymuje, gdy� zawieraj� odniesienia do fakt�w historycznych, kt�re mia�y miejsce ju� po jego �mierci. Podobnie jest z wieloma ksi�gami chrze�cija�skiego Nowego Testamentu, gdy� dowody na to, i� ich rzeczywistymi autorami byli ci, kt�rym je przypisuje si�, okaza�y si� bardzo sk�pe lub brakowa�o ich w og�le. Sedi wytar� si�, przeczesa� w�osy palcami. Na sercu niczym kamie� ci��y�o mu poczucie winy. Wychowany surowo niczym prezbiterianin nigdy nie by� w stanie pozby� si� obawy, �e trafi do piek�a, odwa�a� si� bowiem kwestionowa� absolutn� doskona�o�� i �wi�to�� Nowego Testamentu. Pogr��ony w przemy�leniach wszed� do pokoju, a to, co ujrza�, porazi�o go jak grom z jasnego nieba. Grecki manuskrypt znikn��. Nie by�o te� notatek Zoe i dyktafonu, torebka le�a�a na pod�odze, a jej zawarto�� by�a bez�adnie rozsypana dooko�a. No i nie by�o Zoe. Seth rzuci� si� do telefonu. Rozdzia� 3 Z ciemnej, bocznej uliczki wprost na o�lepiaj�cy skwar Piazza Venezia wyszed� wysoki, jasnow�osy Amerykanin. Bezlitosne wrze�niowe s�o�ce dos�ownie roztapia�o plac, przez kt�ry auta wlok�y si�, tworz�c korek - istne pole lawy wype�nione samochodowymi spalinami oraz roz�arzonym metalem. M�czyzna zszed� z chodnika i ruszy� na ukos przez plac w kierunku Via del Corso. Amerykanin by� szczup�ym trzydziestoletnim m�czyzn�; mia� cer� typow� dla mieszka�ca Nowej Anglii i zbyt szybko opali� si� w rzymskim s�o�cu. Przebija� si� mi�dzy fiatami i vespami, jedn� r�k� przytrzymuj�c nowy kapelusz s�oneczny, w drugiej natomiast �ciskaj�c mocno r�czk� b�yszcz�cej, aluminiowej teczki. Na nogach mia� ozdobione fr�dzlami mokasyny z kurdybanu, ubrany by� w popelinowy garnitur koloru khaki oraz niebiesk� koszul� z oksfordzkiego p��tna z ko�nierzykiem przypinanym na dwa guziki oraz uczelniany krawat z Yale. Gdy dotar� wreszcie do kraw�nika po drugiej stronie placu, spojrza� na zegarek i zakl�� w duchu. Cholera! Po prostu nie wypada, �eby sp�ni� si� na spotkanie ze �wi�t� Inkwizycj�. By� pewien, �e z cz�owiekiem, kt�ry go wezwa�, spotka si� w murach Watykanu, a jednak nie. Mia� stawi� si� w miejscu po�o�onym pioru�sko daleko, gdzie� po drugiej stronie Tybru. 33 No i zaskoczony dowiedzia� si�, �e �wi�ta Inkwizycja nigdy nie przesta�a istnie�. Zmieni�a jedynie nazw�: w 1542 roku watyka�scy hierarchowie przemianowali j� na �wi�te Oficjum, a w 1965 roku nazw� zmieniono na Kongregacj� Doktryny Wiary. - Kongregacja Doktryny Wiary - poinformowa� go swego razu partner z firmy, cz�owiek, kt�ry kiedy� nosi� habit jezu ity � to bezdyskusyjnie najbardziej wp�ywowy organ w Kurii; dysponuje wi�ksz� w�adz� w Watykanie ni� KGB na Kremlu, nawet w szczytowym okresie sowieckiej w�adzy. Amerykanin zatrzyma� si� przy skrzy�owaniu z ma�� uliczk�, przy kt�rej brakowa�o tabliczki z nazw�. To musi by� to miejsce, pomy�la� i skr�ci� w prawo. - Por�wnanie z KGB jest w pe�ni uprawnione, zw�asz cza gdy chodzi o ciebie - wci�� brzmia�y mu w uszach s�o wa eksjezuity. - Dlatego �e dzisiaj Kongregacja Doktry ny Wiary dzia�a bardziej na mod�� s�u�by wywiadowczej ni� armii Boga i nad inne metody przedk�ada zakulisowe zniszczenie czyjego� �ycia lub kariery, nigdy nie czyni�c tego na oczach opinii publicznej. G�ow� Kongregacji Dok tryny Wiary jest zawsze urz�duj�cy papie�, ale inkwizycyj- nym aparatem zarz�dza urz�dnik nazywany po prostu pre fektem. Tytu� ten, podobnie jak i sama struktura, si�ga trzynastego stulecia; wtedy nazywano go Wielkim Inkwizy torem. Kongregacja Doktryny Wiary dysponuje w�asn� s�u�b� wywiadowcz� oraz siatk� agent�w i donosicieli, wobec kt�rej wschodnioniemieckie Stasi zarumieni�oby si� ze wstydu. Musisz o tym pami�ta�; nie wolno ci nawet na moment opuszcza� gardy. Ci ludzie w �aden spos�b nie przypominaj� Braciszka Tucka; s� bardzo niebezpieczni i nale�y ich traktowa� ze �mierteln� powag�. Zajmuj� si� gromadzeniem obci��aj�cych dowod�w, a p�niej przedstawiaj� je czteroosobowemu trybuna�owi, w sk�ad kt�rego wchodzi s�dzia przewodnicz�cy, zwany asesorem, wspomagany przez dw�ch dominikan�w oraz komisarza. 34 1 Zbli�aj�c si� do celu, m�czyzna przypomnia� sobie jeszcze, jak by�y jezuita pochyli� si� kiedy� nad stolikiem w pewnym barze i powiedzia�: - Spodcasz si� z asesorem. Jest osob� wp�ywow�, bardzo wp�ywow�. Zdaniem niekt�rych zostanie kolejnym zwierzchnikiem Ko�cio�a. R�b, co ci ka�e, a je�li nie uczynisz tego w imi� wiary, r�b to, je�li chcesz uratowa� �ycie i karier�. Amerykanin wszed� po schodach, stan�� przed drzwiami do budynku i nim nacisn�� guzik dzwonka, zwr�ci� uwag�, �e we wszystkich oknach znajdowa�y si� ozdobne - i bardzo solidne - kraty z kutego �elaza. Ze �rodka dos�ysza� odg�os szurania. Czekaj�c, przypomnia� sobie reszt� informacji podanych przez by�ego jezuit�. Wi�kszo�� spraw os�dzanych przez asesora i pozosta�ych s�dzi�w nigdy nie wychodzi poza mury Watykanu. Je�li jednak zas�ona tajemnicy zostanie lekko uchylona, opinia publiczna dowiaduje si� z regu�y o prze�ladowaniu ko�cielnych teolog�w -jak dla przyk�adu sprawa Hansa Kunga, kt�ry poda� w w�tpliwo�� doktryn� nieomylno�ci papie�a. Kiing dowodzi� mi�dzy innymi, �e doktryna o nieomylno�ci nie ma poparcia w biblijnych przes�ankach i nie istnia�a przed 1870 rokiem. Ukaranie szwajcarskiego teologa przez Kongregacj� Doktryny Wiary potwierdza�o tez�, �e - wykazuj�c lojalno�� wobec korzeni Wielkiej Inkwizycji - t�umienie prawdy jest cnot�, je�li chodzi o utrzymywanie ortodoksyjnych dogmat�w Ko�cio�a. W opublikowanym dekrecie, zatwierdzonym przez papie�a, Kongregacja Doktryny Wiary stwierdza�a jednoznacznie, �e �wolno�� aktu wiary nie usprawiedliwia religijnego odst�pstwa". W staromodnym judaszu zamontowanym w drzwiach pojawi�o si� oko. Amerykanin zmusi� usta do u�miechu. Oko szybko znikn�o. W historii Ko�cio�a katolickiego jeszcze do niedawna kwestionowanie dogmat�w, nawet w poszukiwaniu religijnej prawdy, uznawane by�o za grzech karany �mierci�. Jednym 35 z najbardziej aktywnych wydzia��w Kongregacji Doktryny Wiary by�a Papieska Komisja Biblijna, kt�rej zadaniem jest czynienie wszystkiego, co tylko niezb�dne, by chroni� przed atakami oficjalne ko�cielne dogmaty - te prawdziwe i te niekoniecznie z prawd� zgodne. Komisja ma prawo wstrzymywania publikacji, ich niszczenia, a tak�e ukrywania w Archiwum Watyka�skim dokument�w lub przedmiot�w, kt�re mog�yby rzuci� cie� w�tpliwo�ci na oficjaln� interpretacj� Pisma �wi�tego lub teologicznego nauczania. Drzwi otworzy�y si�. Amerykanin wstrzyma� dech, ujrza� bowiem przed sob� samego asesora ubranego w str�j cywilny, zamiast w purpur�, jak przysta�o kardyna�owi. Z ty�u dostrzeg� dw�ch ros�ych m�czyzn, b�d�cych, bez cienia w�tpliwo�ci, ochron� osobist�. - Dzi�kuj� za przybycie - powita� go�cia asesor, wyci�ga j�c d�o�. Kardyna� Neils Braun, by�y arcybiskup Wiednia, zwierzchnik Papieskiego Sekretariatu do Spraw Niewierz�cych oraz asesor Kongregacji Doktryny Wiary, uchodzi� za cz�owieka s�usznie budz�cego trwog�. Byl to bardzo wysoki m�czyzna o silnej budowie i niezwykle fotogenicznej twarzy, jakby wyrze�bionej, grubo ciosanej, spogl�daj�cej wprost z austriackich g�r, kt�re tak bardzo ukocha�. Cechowa�y go energiczne ruchy i fenomenalna wr�cz si�a �ylastych mi�ni; takie miewali