1560
Szczegóły |
Tytuł |
1560 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1560 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1560 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1560 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Stefan Jaroci�ski
MOZART
Polskie Wydawnictwo Muzyczne
II
Obwolut� projektolua� Andrzej D a r o ID s k i
^iemu
Witoldowi Lutoslaws^ .,
�ia^-h�
t� pierwsz� swoj� hy
dedykuje
WST�P
Wielkie postacie historyczne zawsze budzi�y i budzi� b�d�
powszechne zainteresowanie. Z perspektywy wiek�w widzi si�
w nich jakby spr�one si�y historii, wskazuj�ce na kierunek
d��e� danej epoki. Znajomo��, jak� z nimi zawieramy, pozwala
nam uchwyci� sens przemian, kt�rych by�y uczestnikami
i sprawcami zarazem. To prawda, �e �w dziedzinie sztuki �
jak m�wi Plechanow � geniusz daje najlepszy wyraz domi-
nuj�cym upodobaniom estetycznym danego spo�ecze�stwa lub
danej klasy spo�ecznej" 1, ale niemniej prawd� jest, �e rola jego
nie ogranicza si� bynajmniej do kontemplacji i zapisu tego,
co niesie rzeczywisto��. By�by w�wczas jedynie wprawionym
w ruch artystycznym mechanizmem, rejestruj�cym typowe wy-
darzenia swego stulecia, gdy tymczasem jest on �ywym cz�o-
wiekiem bior�cym udzia� w ich kszta�towaniu.
Tak wi�c studia nad �yciem i dzie�em wielkich indywidu-
alno�ci tw�rczych s� dla badacza podw�jnie ciekawe: z jednej
strony mog� pog��bi� jego wiedz� o danej epoce, z drugiej �
ukaza� we w�a�ciwym �wietle rol�, jak� te wyj�tkowe postacie
odegra�y w og�lnym rozwoju sztuki i kultury.
Jednak�e postawa badacza, a zatem i jego metody zale��
od stanu, w jakim si� znajduje ta ga��� nauki, kt�rej jest
przedstawicielem, oraz od potrzeb spo�ecze�stwa, w kt�rym
�yje. To nie tyle historyk narzuca swemu spo�ecze�stwu mniej
lub wi�cej prawdziwy obraz danej epoki czy jej bohater�w,
ile w gruncie rzeczy ono jemu podpowiada, jaki ma by� ten
wizerunek. Nauka nie rozwija si� r�wnomiernie, lecz ulega
przer�nym wahaniom � to post�puje naprz�d, to zatrzymuje
si� w miejscu, a nawet znane s� nam okresy w jej dziejach,
�e si� cofa.
Jest rzecz� jasn�, �e wszystkie te wahania odbijaj� si� na
wynikach bada� historyka i �e odbi� si� one musia�y r�wnie�
na muzykografii i dokumentacji mozartowskiej. Jakkolwiek
1 G. Plechanow: Przyczynek do zagadnienia rozwoju moni-
stycznego pojmowania dziej�w. Warszawa 1949; s. 200.
by si� j� jednak ocenia�o w ca�o�ci, pozostanie w niej szereg
pozycji niezwykle cennych, nad kt�rymi chcieliby�my zatrzy-
ma� nieco uwagi naszego czytelnika.
Zacznijmy od �r�de�'.
Korespondencja Mozarta i jego rodziny, og�aszana kilka-
krotnie w wieku XIX w wyci�gach lub niekompletnych zbio-
rach, doczeka�a si� ju� w bli�szych nam czasach pe�nego wy-
dania, dokonanego przez L. Schiedermaira (Monachium-Lipsk
1913-14), opartego, tam gdzie mo�na by�o, na �cis�ym por�w-
naniu z zachowanymi w Mozarteum2 orygina�ami; korespon-
dencja ojca Mozarta z c�rk� wydana zosta�a przez O. E. Deu-
tscha i B. Paumgartnera (Salzburg-Lipsk 1936); wreszcie
najnowsze (1962-63), przedsi�wzi�te przez W. A. Bauera
i O. E. Deutscha, 4-tomowe wydanie obejmuje ca�� korespon-
dencj� i wszelkie zapiski Mozarta.
Katalog dzie� sporz�dzony przez geologa niemieckiego, L. von
Koechla (Lipsk 1862), uchodzi� przez d�ugi czas za najpe�niejszy
i najdok�adniejszy chronologicznie spis kompozycji Mozarta,
dop�ki nowsze badania, oparte na analizie utwor�w i na
innych danych, dokonane przede wszystkim przez Francuz�w,
Th. de Wyzew� i G. de Saint-Foix, nie wykaza�y szeregu nie-
�cis�o�ci; nowe (trzecie), zrewidowane i poprawione przez
A. Einsteina wydanie tego katalogu z roku 1937, jest podstawo-
w� prac� pomocnicz� przy wszelkich studiach o Mozarcie.
Czwarte wydanie (Lipsk 1958) przynios�o ca�y szereg nowych,
nie znanych dot�d pozycji.
Pierwsze pe�ne i krytyczne, jak na owe czasy, wydanie
670 dzie� Mozarta w 24 seriach opublikowa�a firma Breitkopf
i Hartel w Lipsku w latach 1876-86, przy czym ostatnia z tych
serii, �Supplement", mia�a obj�� r�wnie� ewentualne dalsze
uzupe�nienia. Drugie pe�ne wydanie w 10 seriach, zawieraj�ce
34 grupy utwor�w, przedsi�wzi�te zosta�o w roku 1955 przez
Barenreiter Verlag, Kassel-Basel.
Ze �r�de� dotycz�cych g��wnie �ycia Mozarta wskaza� mo�-
na m. in.: kr�tki szkic F. v. Schlichtegrolla w Nekrolog auf
das Jahr 1791 (adaptowany na francuski przez Stendhala w ro-
ku 1814, wszed� p�niej do jego V�es de Haydn, de Mozart et
1 Bli�sze dane na temat wymienionych tu prac zawiera wy-
kaz bibliograficzny na s. 192.
2 Mozarteum � muzeum w Salzburgu, mieszcz�ce si� w do-
mu urodzenia Mozarta.
de Metastase, Pary� 1831); F. Niemetschka: Leben des K. K.
Kapellmeisters W. G. Mozart (Praga 1798); r�nej war-
to�ci dokumentarnej anegdoty i artyku�y o Mozarcie, jakie
og�asza� F. Rochlitz w �Allgemeine Musikalische Zeitung",
1797-1802; listy M. Grimma (w jego Correspondance litte-
raire � z 1X111763, 13X111764, 15 VII 1766, 27X111773) od-
nosz�ce si� do pobytu Mozarta w Pary�u; wspomnienia
J. N. Stiepanka o pobycie Mozarta w Pradze � w przedmowie
do czeskiego przek�adu Don Juana; wreszcie r�wnie� nie ca�-
kiem wiarygodne wspomnienia o Mozarcie L. da Pontego w je-
go Memoirs (Nowy Jork 1823; wznowione 1929 i ostatnio w je�.
niemieckim Berlin 1970 Henschel).
Z obszerniejszych opracowa� biograficznych wymieni� trze-
ba wed�ug kolejno�ci ich ukazywania si�: niezbyt pewn� jako
�r�d�o Mozarts Biographie G. N. von Nissena, sporz�dzon�
przez drugiego m�a Konstancji Mozart i przy jej wsp�udziale
(1828); pe�n� subtelnych, lecz do�� subiektywnych uwag i ana-
liz 3-tomow� biografi� pi�ra rosyjskiego dyplomaty A. D. U�y-
byszewa, og�oszon� w j�zyku francuskim pt. Nouvelle biographie
de Mozart w Moskwie w roku 1843; wreszcie udokumentowan�,
wielk� 4-tomow� biografi� napisan� (1856-59) przez filologa
niemieckiego O. Jahna, kt�rej V wydanie, krytycznie przero-
bione przez H. Aberta, stanowi niezb�dne studium o Mozarcie
dla ka�dego, kto si� zajmuje jego �yciem i dzie�em; nowe,
VII z kolei wydanie tej adaptacji ukaza�o si� w roku 1955/56
w Lipsku. Nie mniej wa�na i jako �r�d�o informacji nieodzo-
wna jest dokumentarna biografia O. E. Deutscha (Kassel 1961).
Z nowszych monografii i studi�w o Mozarcie na szczeg�ln�
uwag� � poza wspomnian� wy�ej (Jahn-Abert) � zas�uguj�:
analityczna 5-tomowa praca Th. de Wyzewy i G. de Saint-Foix
(Pary� 1911-45), sumienna i przynosz�ca wiele nowych wy-
nik�w bada� monografia L. Schiedermaira (Monachium 1922
i 1948), g��boka i pi�kna ksi��ka A. Einsteina, kt�ra w swej
ostatecznej wersji (Zurych 1953) doczeka�a si� licznych prze-
k�ad�w (jej polskie wydanie przygotowuje PWM), oraz naj-
nowsze, rzetelne studia H. Dennerleina (Lipsk 1951) i A. Hyatt-
-Kinga (Oxford 1955), jak r�wnie� godny uwagi zbi�r cen-
nych artyku��w o muzyce Mozarta, pi�ra wybitnych specjali-
st�w angielskich, pod redakcj� H. C. Robbinsa-Landona
i D. Mitchella � The Mozart Companion (Londyn 1956).
W�r�d ca�ego szeregu opracowa� biograficznych o mniej-
szym znaczeniu �r�d�owym ni� poprzednie, sumienno�ci� wy-
r�niaj� si�: w j�zyku niemieckim�prace R. Haasa, B. Paum-
gartnera i E. Schenka, w j�zyku francuskim � J. i B. Mas-
sin. Literacki raczej charakter maj� dywagacje H. Gheona,
biografie A. Schuriga, H. de Curzona, A. Kolb i M. Briona
oraz kr�ciutki szkic R. Rollanda o Mozarcie w zbiorze Musi-
ciens d'autrefois (Z pierwszych wiek�w opery. T�um. J. Koz�ow-
ski. Krak�w 1971).
W ci�gu 160 lat od �mierci kompozytora nagromadzi�y si�
tak olbrzymie ilo�ci �yciorys�w, studi�w i rozpraw, artyku��w
i przyczynk�w, �e samo ich wyliczenie zaj�oby spory tom.
Ka�da generacja wnosi�a co� nowego do naszej wiedzy o Mo-
zarcie, ka�da bowiem inaczej patrzy�a na jego muzyk�, czego
innego w niej szuka�a.
Autor, przyst�puj�c do pisania swej ksi��eczki, czu� praw-
dziwe za�enowanie, kiedy zastanawia� si� nad tym, co powie
swoim czytelnikom o Mozarcie, skoro tylu badaczy czyni�o to
ju� znacznie lepiej i bardziej wyczerpuj�co, ni�by go by�o na
to sta�. A przy tym kto raz chocia� znalaz� si� pod dzia�a-
niem muzyki Mozarta, wie najlepiej, �e nie�atwa to rzecz spoj-
rze� na ni� ch�odnym okiem. Wszystko wydaje si� tu doskona�e
i pi�kne, a wszelkie s�owa � niepotrzebne. Zaczarowany ogr�d,
kt�ry odejmuje mow� temu, kto si� w nim znalaz�. Nic wi�c
dziwnego, �e czytelnik znajdzie w tym szkicu mo�e za ma�o
krytycznych uwag, za du�o nieporadnych oznak uwielbienia.
Autor w swoim w miar� zwi�z�ym i mo�liwie popularnym
zarysie �ycia i tw�rczo�ci Mozarta pr�bowa� da� nieco inne
uj�cie przedmiotu, ni� je znajdowa� w dotychczasowej muzy-
kografii, bardziej, jak mu si� wydawa�o, zgodne z duchem
naszych czas�w. I to tylko poczytuje sobie za osobisty wk�ad.
We wszystkim innym, zw�aszcza co si� tyczy szczeg��w fakto-
graficznych, czerpa� obficie z ca�ej dost�pnej mu literatury
o Mozarcie, wymienionej zar�wno w niniejszej przedmowie,
jak i w wykazie zamieszczonym na ko�cu ksi��ki.
10
W�DR�WKA PO S�AW�
Rodzice �cudownego dziecka" - Salzburg - Pierwsze po-
dr�e i sukcesy - Pary� roku 1763 - W�dr�wki ci�g dal-
szy - Rekolekcje salzburskie - Wiede�skie intrygi - Nowa-
torstwo Glucka i symfonik�w wiede�skich - W�ochy po
raz pierwszy - Druga podr� w�oska - Trzecia podr�
i �kryzys romantyczny" - Cztery lata w Salzburgu - Wy-
pad do Wiednia - Styl sgalant� - Ostatnia wielka pod-
r� - Do�wiadczenia mannheimskie - Alojza Weber - Pary�
roku 1778 - Przymusowy powr�t-Ostatnie lata w Salz-
burgu
Wolfgang Amadeusz Mozart urodzi� si� 27 stycznia
roku 1756 w Salzburgu jako si�dme z kolei dziecko
Leopolda Mozarta i Anny Marii z domu Pertl. Pi�-
cioro pierwszych dzieci zmar�o niemal tu� po urodze-
niu. Sz�stym by�a Marianna, zwana Nannerl. O 5 lat
starsza od Wolfganga, prze�y�a go o lat 38.
Leopold Mozart pochodzi� z rodziny rzemie�lniczej,
osiad�ej z dawien dawna w Augsburgu. Jego ojciec
by� introligatorem; w�r�d dalszych przodk�w znaj-
dujemy i majstr�w murarskich. Anna Maria Pertl
wywodzi�a si� z mieszczan salzburskich, zwi�zanych
r�nymi funkcjami z dworem tamtejszego ksi�cia.
Kiedy si� pobrali w roku 1747, Anna mia�a prawie
27 lat, Leopold by� od niej tylko o p�tora roku starszy
i pe�ni� od trzech lat s�u�b� w kapeli dworskiej, zrazu
jako czwarty skrzypek, po roku r�wnie� jako kore-
petytor (�Violinunterricht") przy ch�rze ch�opi�cym.
Jego kariera, uzale�niona � jak wszystkich muzy-
k�w w�wczas � od �aski lub nie�aski ksi�cia, by�a
powolnym wspinaniem si� szczebel po szczeblu ku
11
g�rze: od kamerdynera u hr. Thurn und Taxis poprzez
�kompozytora dworu" (�Hofkomponist") w Salzburgu
do stanowiska wicekapelmistrza, czyli zast�pcy g��w-
nego dyrektora muzycznego kapeli ksi���cej, nigdy
wszak�e wy�ej � mimo 44 lat s�u�by w jednym
miejscu. Wychowanek liceum jezuickiego w Augsbur-
gu, a potem przez 2 lata student filozofii na uniwer-
sytecie w Salzburgu, poczu� Leopold wtedy powo�anie
do muzyki, zaniecha� bowiem dalszych studi�w, by
obra� niewdzi�czn� karier� artysty � pedagoga.
By� oczytany, umia� smakowa� w poezji i romansach
Wielanda. Podziwia� w nich, bardziej mo�e ni� ele-
gancj� i dowcip, zmys�ow� wyobra�ni� wielkiego pi-
sarza niemieckiego; wiadomo te�, �e przelewaj�ce
si� obfito�ci� kszta�t�w cielesnych p��tna Rubensa
przek�ada� nad inne. Jako kompozytor posiada� wcale
niez�e rzemios�o, jako muzyk by� doskona�ym peda-
gogiem. Czeg� trzeba wi�cej, aby uczyni� syna mi-
strzem, je�li ten tylko oka�e talent.
A w�a�nie rych�o okaza�o si�, �e uzdolnienia Wolf-
ganga przekraczaj� zwyk�� miar�. �Wolfgang mia� 3
lata, gdy ojciec zacz�� uczy� na klawesynie swoj� 7-
-letni� c�rk� � opowiada siostra Mozarta w swych
wspomnieniach, spisanych ju� po jego �mierci. � Od
razu te� objawi� sw�j niezwyk�y talent. Cz�sto w ci�-
gu ca�ych godzin bawi� si� szukaniem tercji na klawe-
synie, przys�uchuj�c si� z naiwn� uciech� przyjemnej
harmonii, ilekro� j� znajdowa�. W czwartym roku �y-
cia ojciec zacz�� go uczy� na klawesynie, ot tak, jakby
dla zabawy, paru menuet�w � innych kawa�k�w; na-
uka niewiele kosztowa�a trudu zar�wno ojca, jak syna,
bo ten nauczy� si� ca�ego utworu w godzin�, a me-
nueta w p�, i to tak, �e m�g� gra� oba bez b��du,
w tempie i nadzwyczaj czysto. Robi� takie post�py, �e
ju� w pi�tym roku �ycia komponowa� ma�e utwory,
12
kt�re gra� ojcu na klawesynie, ten za� przepisywa� je
na papier." 1
Do tego samego okresu �ycia odnosi si� opowiada-
nie jednego z muzyk�w kapeli salzburskiej, trompe-
cisty Schachtnera, przypominaj�cego siostrze Wolfgan-
ga ju� po wielu latach, jak to jej brat komponowa�
koncert klawesynowy:
�Pewnego dnia... przyszed�em do was w towarzy-
stwie waszego ojca, gdy spostrzegli�my, �e ma�y Wolf-
gang (mia� w�wczas 4 lata) poch�oni�ty jest zapisy-
waniem czego�.
� Co ty tam robisz? � zagadn�� go ojciec.
� Koncert na klawesyn � odrzek� Wolfgang. �
Ko�cz� w�a�nie pierwsz� cz��!
� Poka�!
� Ale ja go jeszcze nie sko�czy�em! � broni� si�
malec.
�� To nic, poka� jednak! To musi by� co� �ad-
nego! � I bior�c od niego papier, pokazuje mi kart-
ki zape�nione nutami, kt�rych wi�kszo�� pisana by�a
na plamach atramentu wycieranych i rozmazywanych,
gdy� ma�y Wolfgang, nie maj�c do�wiadczenia, zanu-
rza� swoje pi�ro a� po dno ka�amarza, wskutek czego
powstawa� za ka�dym razem wielki kleks, kt�ry wy-
ciera� d�oni�, aby go wysuszy�, i pisa� nad nim.
Zacz�li�my si� �mia� z tej mazaniny, ale po chwili
ojciec zwr�ci� uwag� na rzecz zasadnicz� � na nuty
i spos�b komponowania. D�ugo trzyma� si� sztywno,
kontempluj�c kartk� papieru, gdy nagle spostrzeg�em
�zy � �zy zachwytu i rado�ci, sp�ywaj�ce po jego
twarzy.
' Cytuj� za Th. de Wyzew� i G. de Saint-Foix: W. A. Mo-
zart. S� vie et son oeuvre de 1'enfa'nce a la plew� maturite.
Pary� 1936, t. I; s. 2.
13
� Niech pan tylko spojrzy, panie Schachtner � zwr�-
ci� si� do mnie � jak tu jest wszystko w�a�ciwie
i prawid�owo u�o�one! Niestety, nie ma co z tym zro-
bi�, bo kawa�ek jest tak trudny, �e nikt nie by�by go
w stanie zagra�.
Us�yszawszy to, ma�y Wolfgang zawo�a�: � Ale�,
papo, przecie� to jest koncert: trzeba go dobrze po-
�wiczy�, �eby si� go nauczy� gra�! Patrz tylko, jak to
ma wygl�da�...
Zabra� si� do grania, i to by�o rzeczywi�cie akurat
w�a�nie to, o co mu � jak si� domy�lali�my � cho-
dzi�o" �.
Nie s� to �adne fantazje, poniewa� ju� z sz�stego
roku �ycia Mozarta zachowa�o si� pi�� menuet�w
i jedno allegro (KV l � KV 6)2.
Menuet F-dur KV 5
Zapewne, m�g� ojciec wpisuj�c je do kajecika c�rki
poprawi� to i owo, nie m�g� jednak podrobi� ducha
dzieci�cej prostoty i naiwno�ci. Ojciec Mozarta by�
zreszt� znakomitym pedagogiem, a przy tym wycho-
wawc�, kt�remu z pewno�ci� nie zbywa�o na umie-
j�tno�ci w post�powaniu z dzie�mi, skoro przez ca�e
�ycie Wolfgang b�dzie mu okazywa� wdzi�czno��
i przywi�zanie wprost wyj�tkowe. Pozosta�o wiele
1 Tam�e, s. 23.
2 Mozart nie opusowa� swoich utwor�w. Numeracja jego
dzie� pochodzi od Kochla, st�d: KV l, KV 2 itp., a w wydaw-
nictwach niemieckich: KV. (K6chelverzeichnis) l, K V. 2, itp.
14
anegdot zwi�zanych z okresem dzieci�stwa Mozarta,
kt�re dowodz�, �e stosunek ojca do syna by� zawsze
niezwykle serdeczny i pozbawiony wszelkiej napuszo-
nej oficjalno�ci.
Nissen � pierwszy biograf Mozarta � opowiada 1,
�e ma�y Wolfgang skomponowa� ojcu piosenk�, kt�r�
mu �piewa� co wiecz�r przed p�j�ciem spa�. Ojciec
sadza� go na podn�ku i sam �piewa� drugim g�osem.
Po sko�czeniu tej ceremonii, kt�ra musia�a si� odbywa�
codziennie, ch�opiec chwyta� ojca za czubek nosa i tak
m�wi�: �Kiedy ojciec b�dzie stary, b�d� go k�ad� pod
szk�o, �eby go chroni� od przeci�g�w, �eby go mie�
przy sobie i �eby go czci�". Albo te� �piewaj�c jeszcze,
bra� ojca za nos i potem ju� zadowolony szed� grzecz-
nie spa�. Tak trwa�o a� do dziesi�tego roku �ycia. S�o-
wa tej piosenki (nic zreszt� nie znacz�ce) brzmia�y:
�Oragana figata fa marina gamina fa".
A jednak mimo niew�tpliwych cn�t ojcowskich
i pedagogicznych, jakie posiada� Leopold, trudno nie
�ywi� do niego �alu za to, �e tak po�piesznie i z jak��
starcz� chciwo�ci� eksploatowa� wielki talent swego
syna.
Leopold od razu zorientowa� si�, �e ma przed sob�
�cudowne dziecko", ale ca�a rzecz w tym, �e podszed�
do tej sprawy z roztropno�ci� rentiera, kt�ry wy-
gra� g��wny los na loterii i obmy�la, jak ulokowa� t�
z nag�a spad�� sum�, by przynosi�a szybko �godziwe"
dochody. Ka�da lokata kryje w sobie jaki� procent
niepewno�ci, ale ta, na kt�r� zdecydowa� si� Leopold,
forsuj�c ci�g�ym woja�owaniem i wyst�pami w�t�e
si�y dziecka, mia�a wszystkie cechy ryzykanctwa. Na-
zywa� to dufnie �misj� powierzon� mu od Boga", ale
nie mo�emy mu poczyta� jej za zas�ug� z samych cho�-
1 G. N. Nissen: Mozarts Biographie. 1828.
15
by ludzkich wzgl�d�w. Czy wyobra�acie sobie podr�
w dusznej klitce, ci�gnionej przez konie po wyboistych
drogach setki, setki kilometr�w, i te noclegi w obskur-
nych zajazdach, posi�ki w cuchn�cych traktierniach...
A do tego jeszcze wyst�py publiczne, prze�amywanie
w sobie naturalnej tremy, stan ci�g�ego podniecenia
i napi�cia, gonitwy... i za czym? Za blichtrem przemija-
j�cych sukces�w? Za nadziej� zdobycia maj�tku? To tu
roztrwonione zosta�y si�y biologiczne Mozarta, tu bierze
sw�j pocz�tek to niewyt�umaczone wyczerpanie nerwo-
we i fizyczne, kt�re go zabierze ze �wiata w 35. roku
�ycia. Powie kto�: podr�e kszta�c�. Z pewno�ci�. Ale
Wolfgang m�g�by na nie poczeka� jeszcze co najmniej
dziesi�� lat.
Wr��my jednak do Salzburga, kt�ry przez ca�� m�o-
do�� Mozarta stanowi� dla� baz� wypadow�.
Miasteczko by�o po�o�one wyj�tkowo pi�knie, mi�-
dzy g�rami (Alpy Salzburskie), na obu brzegach rzeki
Salzach, dop�ywu Innu. Architektura ko�cio��w i pa-
�ac�w mia�a wyra�ne pi�tno w�oskiego baroku � ka-
tedr� na przyk�ad budowa� W�och Solari w XVII wie-
ku. Ca�e �ycie ogniskowa�o si� wok� ko�cio�a i jego
rz�dcy, w jednej osobie: arcybiskupa, legata papies-
kiego, prymasa Rzeszy i udzielnego ksi�cia ma�ego
pa�stewka ze stolic� w Salzburgu. Poddani, wy��cznie
katolicy, z czci� i uszanowaniem spogl�dali w stron�
ma�ej rezydencji ksi���cej, sk�d wychodzi�y wszystkie
dyrektywy dotycz�ce zar�wno ich spraw ziemskich,
jak niebieskich. Bigoteria, jaka ich cechowa�a, przej-
dzie po trochu i na Mozarta, co prawda nie na zawsze,
bo gdy ten wyrwie si� st�d ostatecznie, i ona zniknie
w nim bez �ladu.
Wcze�nie natomiast odkry� Mozart ciasnot� umy-
s�ow� i ob�ud� mieszka�c�w Salzburga. Wszystko go
w nich dra�ni�o, nawet ich obyczaje: �Nie mog� znie��
16
Ojciec Mozarta, Leopold
Salzburga i jego mieszka�c�w... Ich j�zyk, ich spos�b
bycia s� dla mnie wr�cz odpychaj�ce" 1. Nawet rozwi�-
z�y s�ownik list�w kilkunastoletniego Mozarta, pisa-
nych do mieszkaj�cej w Augsburgu kuzynki, Marii
Anny, sk�onni jeste�my t�umaczy� jego reakcj� na fa�-
szyw� pruderi� ma�ego miasteczka.
Gorsze jeszcze �wiadectwo wystawi� tutejszej kapeli
arcybiskupiej, z�o�onej z 33 muzyk�w, po wi�kszej
cz�ci W�och�w: �Jednym z powod�w, �e Salzburg
jest mi wstr�tny � pisze 9 lipca 1778 do ojca z Pary-
�a � to ta orkiestra dworska, tak grubosk�rna, roz-
mam�ana i zba�amucona. Uczciwy cz�owiek z dobrymi
manierami nie m�g�by wytrzyma� z tymi lud�mi. Za-
miast znajdowa� przyjemno�� w ich towarzystwie,
musia�by si� za nich wstydzi�. I dlatego, by� mo�e, nie
jest ona u nas ani lubiana, ani te� nie cieszy si� naj-
mniejszym powa�aniem". Nic te� dziwnego, �e gdzie
indziej zn�w m�wi wprost: �Salzburg nie jest miejs-
cem w�a�ciwym dla mego talentu"2.
I to w pewnym stopniu usprawiedliwia Leopolda, �e
syna tak cz�sto obwozi, gdzie si� da, i otwiera jego oczy
na szerszy nieco �wiat.
Pierwsz� podr� � do Monachium, wiosn� 1762,
odbywali we troje, z Nannerl. Gra�a ona biegle na kla-
wesynie, a chocia� bez tego polotu co jej m�odszy
brat, mo�na j� by�o bez wstydu pokaza� ksi�ciu-ele-
ktorowi w Monachium.
Ta pierwsza, udana wida� wyprawa zach�ci�a Leo-
polda do nast�pnych. I oto na jesieni tego� roku po-
�ycza Leopold troch� pieni�dzy od Hagenauera, w�a�ci-
ciela domu, u kt�rego odnajmowa� swoje mieszkanie
^-".'"' ��
1 List do ojca z Monachium, pisana?. J IT'8.
2 List do ksi�dza Bullingera, pisafhy^z Pary�a-. T'1^788.
' -r.' �� ''...-. . � 'i' �
Mozart � 2
�V
17
na III pi�trze i z kt�rym �y� w stosunkach przyjaciel-
skich, i tym razem z ca�� rodzin� udaje si� w podr�
muzyczn� do Wiednia.
Sukces Wolfganga i jego siostry w salonach arys-
tokracji wiede�skiej, u wszechw�adnego kanclerza
Kaunitza i na dworze cesarskim w Sch�nbrunnie, by�
bezsporny. Wizyta w pa�acu trwa�a 3 godziny. Po sko�-
czonym popisie cesarz Franciszek, chc�c najwidoczniej
podr�czy� si� z Wolfgangiem, powiedzia�: �Fi! To
wcale nietrudno gra� wszystkimi palcami. Trudniej
by�oby zagra� na klawesynie przykrytym". Na to Wolf-
gang, nic nie odpowiadaj�c, zacz�� gra� jednym pal-
cem, i to z najwi�ksz� bieg�o�ci�, po czym przykry�
klawisze kawa�kiem materia�u i gra� dalej, jak gdyby
by� wy�wiczony w tego rodzaju sztuczkach 1.
Nie mniej ni� gr�, podbi� ma�y Wolfgang wszystkie
serca swym �mia�ym, rezolutnym zachowaniem. Do-
wodem tego cho�by owa urocza historyjka, kt�r� po-
daj� niekt�rzy biografowie Mozarta:
W Sch�nbrunnie najwi�ksze bodaj wra�enie wy-
war�a na nim ma�a, 7-letnia arcyksi�niczka Maria
Antonina 2. Ot� trzeba trafu, �e b�d�c w�a�nie w jej
towarzystwie, po�lizn�� si� Wolfgang na l�ni�cej po-
sadzce sali pa�acowej i rozci�gn�� jak d�ugi. Ksi�-
niczka pomog�a mu wsta�, a on, nie zdetonowany by-
najmniej, wykorzysta� od razu t� okazj�, aby jej po-
1 By�y one � jak si� zdaje � w modzie w owych czasach,
tote� Leopold nie omieszka wykorzysta� i tych umiej�tno�ci
swego syna podczas jego wyst�p�w, m. in. we Frankfurcie
i w Pary�u. Dowiadujemy si� o tym w pierwszym wypadku �
z prospektu koncertu, w drugim � z korespondencji Grimma
(wg opowiadania siostry Mozarta, przytoczonego przez Wyzew�
i St.-Foix, op. cit, s. 21).
2 P�niejsza �on^a Ludwika XVI, �ci�ta gilotyn� w czasie
rewolucji francuskiej.
18
wiedzie�: �Jest pani bardzo mi�a, o�eni� si� z pani�!"
Us�yszawszy to znajduj�ca si� w pobli�u cesarzowa
Maria Teresa zapyta�a: �Dlaczeg� to?" �Przez wdzi�-
czno�� � odpar�. � Ona jest tak dobra dla mnie" 1.
W Wiedniu jednak nabawi� si� Wolfgang szkarlaty-
ny i dopiero po 2 tygodniach m�g� zn�w wyst�pi� pu-
blicznie, aby ojcu pokry� wydatki na lekarza. Leopolda
n�ci� wyjazd na W�gry i nawet wyruszyli ju� w dro-
g�, ale pieni�dze si� ko�czy�y i trzeba by�o z Braty-
s�awy zawraca� do domu. W Salzburgu znale�li si� na
pocz�tku stycznia 1763. Nie na d�ugo.
Jeszcze podczas ich pobytu w Wiedniu dobiega�a
ko�ca d�uga, ze zmiennym szcz�ciem prowadzona woj-
na siedmioletnia, wszcz�ta przez Fryderyka Wielkiego
dok�adnie tego samego roku, kiedy urodzi� si� Mozart.
Trzeba stwierdzi�, �e tylko dzi�ki dyscyplinie �o�nie-
rza pruskiego, w�asnej energii, poparciu moralnemu
Anglii i nieskoordynowaniu si� przeciwnik�w: Austrii
z po�ow� co najmniej ksi�stw Rzeszy, Rosji, Francji
i Szwecji � zdo�a� si� �chytry rabu�" wywik�a� szcz�-
�liwie z opresji wojennych i jeszcze w dodatku zatrzy-
ma� przy sobie zagarni�ty Austrii �l�sk, a nawet
wej�� w przymierze z Katarzyn� II. Ale najwi�cej,
prawd� powiedziawszy, wygra�a na tej wojnie Anglia,
kt�ra odwracaj�c od siebie uwag� zwa�nionych na
kontynencie stron, sama tymczasem kierowana wpraw-
n� r�k� Williama Pitta, dokonywa�a kosztem Francji
wa�nych podboj�w kolonialnych.
Odg�osy tej wojny s�abym tylko echem dociera�y
do zacisznego Salzburga. Zapewne, �ruba podatkowa
musia�a wyciska� z producent�w pieni�dze na wydatki
wojenne, ale i z ni� umieli sobie poradzi�. Akcyz� od
' Powtarzam za A. Schurigiem: W. A. Mozart, w t�um.
i adaptacji francuskiej J. Prod'homme'a. Pary� 1943; s. 31.
19
artyku��w pierwszej potrzeby przerzucali po prostu
na ubo�sz� ludno�� miejsk� � kt� by si� z ni� li-
czy�? � w��czaj�c kwot� podatku do ceny chleba, mi�-
sa czy piwa. Dzi�ki temu pomys�owi g�rne warstwy
nie odczuwa�y ci�ar�w wojny i nie musia�y sarka� na
jej skutki. Wszystko zatem sz�o, przynajmniej z po-
zoru, normalnym trybem. Nie jeste�my pewni, czy
szcz�liwy �wynalazek" cofni�to, gdy pok�j zosta� za-
warty, do�� na tym, �e wszyscy odetchn�li z ulg� na
wiadomo�� o zako�czeniu wojny, a Leopold Mozart
g��biej mo�e ni� inni, poniewa� m�g� nareszcie bez
przeszk�d bra� w swe rachuby objazdowe wszystkie
co wi�ksze stolice i dwory ksi���ce Europy.
Jako� z pocz�tkiem czerwca 1763 puszcza si� Leo-
pold z ca�� rodzin� w now� .podr�, najwi�ksz� z do-
tychczasowych i p�niejszych, trwaj�c� bez ma�a dwa
i p� roku. G��wnym jej celem by�y dwory Ludwika
XV w Wersalu i Jerzego III w Londynie.
Nazajutrz po wyje�dzie nieprzewidziana napra-
wa pojazdu zatrzymuje podr�nych w Wasserburgu
w Bawarii. �Aby si� rozerwa� � pisze Leopold � we-
szli�my do ko�cio�a na ch�r, gdzie obja�ni�em Wolf-
gangowi mechanizm peda��w organowych. Wzi�� si�
od razu do pr�bowania i odsun�wszy taboret, na sto-
j�co zacz�� preludiowa�. Manipulowa� peda�ami tak
zr�cznie, jakby �wiczy� od wielu miesi�cy." W Mona-
chium zn�w dowiadujemy si�, �e gra� przed elektorem
koncert skrzypcowy z improwizowanymi kadencjami.
Oczywi�cie, musia� mu ojciec ju� poprzednio pokazy-
wa�, jak si� wydobywa ton ze skrzypiec, ale ma on
przecie� dopiero 7 lat; przecieramy wi�c oczy ze zdu-
mienia, jak on to wszystko w lot chwyta�. Organy �
dobrze, maj� gotowy ton i ca�� klawiatur� do dyspozy-
cji, ale skrzypce?... W skrzypcach wszystko trzeba wy-
pracowa� samemu, wypracowa� drog� d�ugich i �mu-
20
dnych �wicze�, trwaj�cych miesi�cami, u wielu ca�y-
mi nawet latami... Niepoj�te, co za dar mia�o to genial-
ne dziecko.
Droga wiedzie nast�pnie do Augsburga � rodzinne-
go miasta Leopolda. Wolfgang z siostr� daj� tu dwa
koncerty. W Ludwigsburgu spotykaj� znanego kom-
pozytora neapolita�skiego, Niccola Jommellego. Dalej
jad� na Stuttgart, gdzie r�wnie� kwitnie w�oska mu-
zyka, wreszcie przybywaj� do Schwetzingen, letniej
rezydencji elektora Palatynatu. Tu ma�y Mozart s�y-
szy po raz pierwszy s�ynn�, najlepsz� w�wczas w Eu-
ropie orkiestr� mannheimsk�. Z Moguncji robi� ma-
�� wycieczk� do Heidelbergu. W tamtejszym ko�ciele
Wolfgang swoj� gr� na organach wprawia w zdumie-
nie ju� nie tylko ojca, ale i przypadkowych s�uchaczy.
Dalsze etapy: Worms, Frankfurt, Koblencja, Bonn.
Z Aix-la-Chapelle, mimo rad ksi�niczki Amalii, sio-
stry Fryderyka Wielkiego, aby zamiast do Pary�a udali
si� do Berlina, jad� do Brukseli, daj�c tam �wielki
koncert w obecno�ci ks. Karola". Wreszcie 18 listo-
pada, po pi�ciu przesz�o miesi�cach od wyjazdu z do-
mu.. staj� w Pary�u.
Pary� tych czas�w by� nie tylko stolic� gnij�cej mo-
narchii Ludwika XV i jego faworyt, markizy de Pom-
padour czy madame du Barry. By� przede wszystkim
ogniskiem nowej, pr�nej, gotuj�cej si� do zadania
�miertelnego ciosu feudalizmowi, kultury bur�uazyj-
nej, kt�ra, skupiaj�c si� tu jak w soczewce, promie-
niowa�a na ca�� Europ�.
Ju� pod koniec XVII stulecia j�zyk francuski staje
si�, podobnie jak w �redniowieczu �acina, mi�dzynaro-
dowym j�zykiem warstw o�wieconych. Tote� w po-
�owie wieku XVIII m�g� Wolter bez przesady powie-
dzie�: �Naszym j�zykiem m�wi si� w Wiedniu, Ber-
21
linie, Sztokholmie, Kopenhadze, Moskwie; jest on
j�zykiem Europy" �.
Mia�o to, rzecz prosta, i swoje cienie. �Niemcy � �a-
li� si� p�niej Herder � wm�wili w siebie, �e nale�y
czyta� tylko utwory francuskie, i koniec ko�c�w nie
rozumiej� swych w�asnych pisarzy." 2 Messiada Klop-
stocka i Minna von Barnhelm Lessinga dotar�y do
czytelnika niemieckiego dopiero w wersji francuskiej.
Nawet Goethe przez pewien czas waha� si�, w kt�rym
z dw�ch j�zyk�w pisa� swe ksi��ki.
R�wnie� moda i obyczaje, wzorowane g��wnie na
arystokracji francuskiej, wywo�ywa�y oburzenie w�r�d
trze�wiej my�l�cych pisarzy. Ju� na pocz�tku XVIII
wieku skar�y si� filozof niemiecki Christian Thoma-
sius: �Gdyby nasi przodkowie wr�cili na �wiat, nie
poznaliby nas: wyrodzili�my si�. Dzi� wszystko musi
by� u nas francuskie: ubi�r, dania, j�zyk, obyczaje,
nawet przywary" 3.
Ale wraz z j�zykiem i mod� rozlewa�a si� po Euro-
pie post�powa my�l francuska. Kiedy Mozartowie
przybyli do Pary�a, kr��y�o tu ju� osiem pierwszych
tom�w Encyklopedii � tej sumy wiedzy ludzkiej, ze-
branej skrz�tnie przez klas� mieszcza�sk� w walce
z ciemnot� i zacofaniem spo�ecznym. Znane ju� by�y
wsz�dzie powiastki filozoficzne Woltera, wymierzone
ostrzem swej satyry przeciw zabobonom i fanatyz-
mowi religijnemu, szerzonym w�r�d mas przez ducho-
wie�stwo, oraz przeciw okrucie�stwu i nadu�yciom
klasy panuj�cej. Ukaza�y si� ju� g��wne dzie�a Rous-
seau: Umowa spo�eczna, wymownie dowodz�ca, �e
w�adza w pa�stwie winna nale�e� do ludu, i Emil �
\ Cytuj� za L. Reau: L'Europe franyaise au siecle des Lu-
mieres. Pary� 1938; s. 17.
8 Tam�e, s. 45.
3 Tam�e, s. 3.
22
skazana na spalenie ksi��ka o wychowaniu cz�owieka
zgodnie z jego natur�. Diderot, g��wny inspirator
Encyklopedii, po pamfiecie na jej przeciwnik�w � ary-
stokracj� (Kuzynek mistrza Rameau), og�asza� w�a�nie
swe Salony, daj�c w nich wz�r post�powej krytyki arty-
stycznej. Wreszcie z samotni Woltera w Fernay pod
Genew� pada w roku 1763 nowy pocisk przeciwko
tyranii i uciskowi � Traktat o tolerancji.
Zwracaj�c si� wi�c do Melchiora Grimma, wsp�-
pracownika Encyklopedii, autora g�o�nej Correspon-
dance litteraire, zaprzyja�nionego z Diderotem, d'Alem-
bertem, Rousseau i in., jako do tego, kt�ry mia� by�
ich przewodnikiem i opiekunem w Pary�u, nie m�g�,
zdawa�o si�, uczyni� Leopold Mozart lepszego wyboru.
Grimm by� ol�niony Wolfgangiem, jak o tym �wiad-
czy jego Korespondencja (list z l XII 1763), w kt�rej pi-
sze o ch�opcu m. in. �...jest oi~\ zjawiskiem tak nie-
zwyk�ym, �e trudno wprost wierzy� w�asnym oczom
i uszom. Ma�o, �e dziecko to wykonuje z najwi�ksz�
precyzj� najtrudniejsze utwory r�kami, kt�re ledwie
mog� obj�� sekst�; niewiarygodne jest widzie� go, jak
gra z g�owy przez godzin� bez przerwy, jak poddaje
si� natchnieniu swego geniuszu i ca�ej fali zachwyca-
j�cych pomys��w, kt�re umie nadto wi�za� jedne z dru-
gimi ze smakiem i sk�adem. Najdoskonalszy kapel-
mistrz nie umia�by by� g��bszym ni� on w znajomo�ci
harmonii i modulacji, kt�re potrafi prowadzi� droga-
mi najmniej znanymi, lecz zawsze pewnymi... Nie w�t-
pi�, �e to dziecko przyprawi�oby mnie o zawr�t
g�owy, gdybym je cz�sto s�ucha�; prosz� mnie zrozu-
mie� � trudno jest uchroni� si� od szale�stwa, widz�c
cuda".
Tak pisa� Grimm, kiedy Wolfgang mia� lat 7. Rozs�a-
wi� te� jego imi� szeroko po Europie, poniewa� Kores-
pondencja Grimma by�a czytana i rozchwytywana wsz�-
23
dzie. Zobaczymy, �e za lat 15, kiedy Mozart znajdzie
si� powt�rnie w Pary�u, tym razem samotnie, nie star-
czy ju� Grimmowi entuzjazmu na tyle nawet, aby mu
przyj�� z pomoc� w trudnym po�o�eniu.
By�oby przesad� twierdzi�, �e post�powe idee mie-
szcza�skie dokona�y przewrotu w �wiadomo�ci Leopol-
da, a tym bardziej jego syna. Niemniej on, kt�ry jako
muzyk by� traktowany w Salzburgu na r�wni ze s�u�-
b� dworsk�, musia� by� zaskoczony pozycj� spo�eczn�,
jak� tu zajmowa�y osoby nie najlepiej ,,urodzone", ale
za to obdarzone inteligencj� i talentem. Nie pojmowa�
znaczenia procesu, jaki zachodzi� wewn�trz narodu
francuskiego, co� nieco� jednak przenikn�o do umy-
s�u Leopolda, skoro p�niej pogodzi si� on ostatecznie,
cho� nie bez opor�w, z ca�kowit� emancypacj� spo-
�eczn� swego syna.
Dla ma�ego Wolfganga natomiast wa�ne by�y nie
idee polityczne, kt�re unosi�y si� w tutejszym powie-
trzu, ani tym bardziej modne salony, w kt�rych mu-
sia� si� popisywa� swoj� gr� (np. s�awny salon literacki
Mme d'Epinay i �nies�awny" buduar markizy de Pom-
padour, czy nawet dw�r wersalski, gdzie otrzyma� z�ot�
tabakierk�, a ojciec l 200 funt�w �za wykonanie przez
jego dzieci muzyki w obecno�ci rodziny kr�lewskiej"),
lecz muzyka, kt�rej s�ucha� i kt�r� chciwie ch�on��.
Dobrze si� pewnie zapisa�y w jego pami�ci znako-
mite w tych czasach zespo�y ch�ralne w Wersalu czy
tzw. �Concerts Spirituels" � i ich repertuar z motetami
La Lande'a i jego na�ladowc�w na czele. Widzia�
1 Paryskie �Concerts Sp�rituels" (�koncerty duchowe") zo-
sta�y wprowadzone w r. 1725 przez A. D. Philidora; odbywa�y
si� one co roku; trwaj�c oko�o 24 dni, w okresie Wielkanocy
zast�powa�y nieczynn� w tym czasie Oper�. Na ich program
sk�ada�y si� opr�cz powa�nych fragment�w operowych prze-
wa�nie utwory religijne.
24
i s�ysza� prawdopodobnie wystawiane w�wczas w Pa-
ry�u i Wersalu opery Kastor i Polluks czy Guirlande
Rameau, gdzie musia� odczu� szlachetny wdzi�k i swo-
isty wyraz pi�knych ta�c�w, a mo�e i t� wspania��
r�wnowag� mi�dzy elementem wokalnym i instrumen-
talnym, kt�ra ka�e nam widzie� w Rameau wielkiego
mistrza szko�y francuskiej. Musia�y mu si� podoba�
lekkie, proste i zgrabne opery komiczne Philidora (Le
Sorc�er i Le Marec�ial) oraz Monsigny'ego (Ros� et
Colas), z kt�rych popularne arietki �piewane by�y na-
wet na przedmie�ciach Pary�a.
Dostojna i na dworskim smaku urobiona sztuka od-
chodzi�a ju� w przesz�o��. Najbli�sza przysz�o�� nale-
�a�a do innego rodzaju muzyki.
Klarowna jasno��, werwa i naturalno�� operowej
muzyki francuskiej (oczywi�cie nie ca�ej), kt�ra ma-
j�c na uwadze nowego odbi ^rc� mieszcza�skiego, d�-
�y�a do jak najdalej id�cego uproszczenia j�zyka mu-
zycznego, nie pozosta�y z pewno�ci� bez wp�ywu na
umys� Mozarta; m�odemu kompozytorowi cechy te mu-
sia�y si�� rzeczy przypa�� do gustu mimo ich po-
wierzchownego charakteru. Odkryje on to p�niej, ale
prostych �rodk�w, kt�re go tutaj uderzy�y, nie za-
niedba stosowa� w swej muzyce nigdy. Wzbogaci
niepomiernie ich zas�b i si�� oddzia�ywania, ale za-
sady samej, na kt�rej si� one opieraj� � uczyni� mu-
zyki, dost�pn� ka�demu � nie zaatakuje nigdy, na
przek�r gustom klasy panuj�cej we w�asnym spo�e-
cze�stwie i nawet za cen� dotkliwych z ni� konflikt�w
w ostatnich latach swego �ycia.
Nie mniej ni� opera interesowa� musia�a Wolfganga
�wczesna muzyka instrumentalna. I ze zdziwieniem
zapewne dowiedzia� si�, �e tak zr�czni w nowym ga-
tunku opery komicznej Francuzi niewiele maj� do
powiedzenia w innych dziedzinach muzyki. Do nie-
25
dawna generalny dzier�awca podatkowy, La Poupe-
liniere, w�asnym sumptem utrzymywa� tu znakomit�
orkiestr�, z�o�on� zreszt� przewa�nie z Niemc�w, po-
zostaj�c� pod kierownictwem Belga Gosseca, przestrze-
gaj�cego �ci�le tych recept, jakie pozostawi� mu g�o�ny
niegdy� w Pary�u mannheimczyk, Czech Jan Wac�aw
Stamic. Od czasu �mierci bogatego protektora (1762)
muzyka instrumentalna znajdowa�a si� w stanie wy-
ra�nego upadku. Jedynie klawesyni�ci, i to obcego
(mimo �wietnych tradycji rodzimych) pochodzenia �
Eckard, Honauer i przede wszystkim Schobert �
wyr�niali si� oryginalno�ci� pomys��w i �wie�o�ci� in-
wencji. I trzeba trafu, �e najsilniejsze ze wszystkich
wra�e� paryskich, nie zatarte we wspomnieniu, ale
przeciwnie, jeszcze w roku 1778 pog��bione, pozostawi-
�y w pami�ci Wolfganga w�a�nie sonaty klawesynisty
ks. Contiego � Jana Schoberta, �l�zaka osiad�ego w Pa-
ry�u � dzie�a pe�ne poetyckiego i nieomal romantycz-
nego powabu. One to natchn� Mozarta do zacierania
i u�piewniania kanciastych rytm�w menueta, do na-
sycania wi�ksz� emocjonalno�ci� adad���w, do wynaj-
dywania ekspresyjnych modulacji w rozwini�ciach te-
matu itd. Ich dzia�anie na czu�� wyobra�ni� Wolfganga
daje si� zauwa�y� ju� nawet w tych dzieci�cych sona-
tach, kt�re Leopold wraz z dwoma innymi kaza� wy-
sztychowa� w Pary�u, nie m�wi�c ju� o p�niejszych
utworach.
Sonata na skrzypce i fortepian KV 9, cz. I
t ^= ^ ^ M ^ -^ J J ^ = a=}
/'
^
^ ^ ^ t^ ^ ^J ^;
E^E t=ff=j == =^ ^J J
i^ LU ""b^ ^ -^i-i i�
w l�t l ^ .
-H�"Sr^ ^ -^ -^ ^ N ^ S^r �^�~s
^~ -,e^=-
W ko�cu kwietnia 1764, po 6-miesi�cznym pobycie
w Pary�u, wyruszaj� Mozartowie do Anglii. Podczas
15 miesi�cy, jakie przysz�o im sp�dzi� w Londynie,
Chelsea i Canterbury, Wolfgang z siostr� niejedno-
krotnie koncertowali � na samym dworze kr�lewskim
trzy razy. Jednak�e efekt finansowy tych imprez by�
raczej mizerny, tak �e Leopold porzuci� sw�j pier-
wotny zamiar podr�y do W�och, natomiast postanowi�
jecha� z rodzin� do Holandii w nadziei powi�kszenia
skromnej zawarto�ci swej sakiewki.
Przed�u�ony ponad przewidziany termin pobyt
w Anglii (po cz�ci wskutek silnego przezi�bienia Wolf-
ganga) odegra� niema�� rol� w rozwoju Mozarta. Nie
tylko dlatego, �e kompozytor styka si� tu z autentycz-
n� oper� w�osk�, a nawet bierze lekcje �piewu u so-
pranisty G. Manzuolego. Zapoznaje si�, co wa�niejsze,
z suitami i oratoriami Haendla, symfoniami Karola
Fryderyka Abela, ucznia J. S. Bacha, a nade wszystko
z italianizuj�cymi operami Jana Chrystiana Bacha,
zwanego �londy�skim Bachem".
Z tym wybitnym kompozytorem zaprzyja�ni� si� ma-
�y Mozart w Chelsea. Grywali nawet razem. Nissen
opowiada, �e Bach bra� ch�opca na kolana i zaczyna�
gra�; po kilku taktach malec przejmowa� prowadze-
nie, i tak, graj�c na przemian swoje partie, wykony-
wali na przyk�ad ca�� sonat� z nadzwyczajn� precyzj� 1.
1 Nissen: op. cit.
27
26
W tw�rczo�ci Mozarta z wp�ywem Jana Chrystiana
Bacha w zakresie opery mo�e si� mierzy� jedynie
wp�yw J�zefa Haydna w zakresie muzyki symfonicz-
nej i kameralnej. S�usznie te� zauwa�aj� francuscy
monografi�ci Mozarta, Wyzewa i Saint-Foix, �e �to
po��czenie dyskretnej wytworno�ci z czysto�ci� melo-
dyjn� i �agodno�ci�, czasem a� za mi�kk�, ale zawsze
czaruj�c�, ta sta�a troska o utrzymanie ekspresji
w granicach pi�kna � to wszystko przesz�o na Mo-
zarta wprost z oper Chrystiana Bacha; nie ma on tu
w�a�ciwie nic do dodania poza swym geniuszem, tzn.
sekretem pi�kna doskonalszego i u�yciem tego samego
j�zyka dla t�umaczenia uczu� wy�szego rz�du" 1.
Przyje�d�a Wolfgang do Anglii jeszcze jako �cu-
downe dziecko", opuszcza j� ju� jako coraz bardziej
�wiadomy swej sztuki i powo�ania m�odociany tw�rca.
Ma w swym dorobku nie tylko utwory na klawesyn,
lecz tak�e dwie symfonie, ari� z orkiestr� w stylu w�o-
skim, utw�r na ch�r 4-g�osowy i in. Zwi�kszy ten do-
robek jeszcze w Holandii, ale sam pobyt tam nie wnie-
sie ju� do� nic nowego.
Jad� przez Gandaw�, Antwerpi�, Rotterdam i teraz
zaczyna si� ca�a seria koncert�w: Haga, Amsterdam
(dwa), zn�w Haga, zn�w Amsterdam, Utrecht, Rotter-
dam. P�n� wiosn� 1766 wracaj� do Pary�a, ale tu
nie ma co robi�. Zaczyna si� lato � wszyscy wyje�-
d�aj� na wie�. W lipcu Leopold decyduje si� opu�ci�
Pary� � i wkr�tce widzimy ich w drodze do Genewy,
przez Dijon i Lyon, gdzie zatrzymuj� si� po par� ty-
godni.
W Genewie przypomina sobie Leopold, �e wzi��
jeszcze w Pary�u od Mme d'Epinay list polecaj�cy do
Woltera. Jak�e nie zobaczy� tego, kt�ry �y� niegdy�
1 Wyzewa i St.-Foix: op. cit., s. 123.
28
na poufa�ej stopie z monarchami, a teraz jest z nimi
,na bakier". Ale wielki �samotnik z Fernay" jest w�a�-
nie chory i nie zdradza najmniejszej ochoty do za-
wierania nowych znajomo�ci. Nic mu nie .m�wi na-
zwisko �Mozart". Go�cie mimo �wietnej rekomendacji
odprawieni zostaj� z kwitkiem, a w sercach ich pozo-
stanie trwa�a uraza do autora Kandyda. Jeszcze w pi�-
tna�cie lat p�niej � mo�e aby dogodzi� ojcu � m�wi�c
o Wolterze, u�yje Wolfgang w li�cie takich s��w:
�ateusz i arcy�ajdak". Post�p w muzyce nie zawsze
idzie w parze z rozwojem �wiadomo�ci politycznej i na
odwr�t.
Mozartowie obje�d�aj� ca�� Szwajcari�, nast�pnie
kieruj� si� do Niemiec: Ulm, Augsburg. W Monachium
na pocz�tku listopada zn�w przymusowy post�j. Wolf-
gang choruje, ma gor�czk�, ale po dw�ch tygodniach
czuje si� lepiej. Jeszcze jeden wyst�p publiczny, jesz-
cze jeden popis przed elektorem i oto 30 listopada 1766
staj� w Salzburgu.
Nareszcie mo�na odetchn��, uporz�dkowa� swoje
wra�enia, zabra� si� do uczciwej pracy! Wolfganga nie
trzeba do niej nap�dza�, ^am Leopold m�wi przecie�
Hagenauerowi: �Pan wie, �e moje dzieci s� przyzwy-
czajone do pracy. Gdyby nabra�y nawyku do �az�-
gostwa, ca�a moja budowa run�aby" 1. Pracy jest nie-
ma�o. Trzeba nie tylko sprosta� zam�wieniom, kt�re
sypi� si� zewsz�d � od ksi�cia-arcybiskupa i bogatych
mieszczan � trzeba tak�e przysi��� fa�d�w i nauczy�
si� pod kierunkiem ojca wszystkich zawi�ych zasad
harmonii i kontrapunktu. C� z tego, �e je Wolfgang
czuje instynktownie; musz� si� one sta� r�wnie� �wia-
domymi �rodkami kszta�towania artystycznego. Z sa-
1 List z 10 XI 1766.
29
m� intuicj� daleko si� tu nie zajdzie. Nie na darmo
por�wnywano muzyk� z architektur�: �Obie � po-
wiada Pau� Valery � musz� poddawa� inspiracj� ra-
chunkowi... obie uciekaj� si� do fizycznych efekt�w
wielko�ci i intensywno�ci, dzi�ki kt�rym mog� nie tyl-
ko zdumiewa� zmys�y i umys�, ale je nawet przygnia-
ta�". Aby umie� si� nimi pos�ugiwa�, trzeba pozna�
prawa, jakie nimi rz�dz�. Bez tego ani rusz w �wiecie
d�wi�k�w, i oto dlaczego ma�y Wolfgang sp�dza ka�d�
woln� chwil� nad nudn� �pi��" � Gradus ad Parnas-
sum Fuxa, nad kt�r� niejedno pokolenie b�dzie jeszcze
�l�cze�, by m�c wej�� do �kr�lestwa niebieskiego" mu-
zyki. Nie jest to zreszt� dla niego jak�� arcytrudn�
przeszkod�. Nie wi�ksz� w ka�dym razie ni� nauka
arytmetyki, do kt�rej przecie� tak si� w ko�cu zapali�,
�e rachuj�c, w zapami�taniu pokrywa� cyframi �ciany,
sto�y i krzes�a.
W�r�d uczonych utwor�w w�asnych i cudzych, jakie
ojciec podsuwa synowi, �eby go wtajemniczy� w wy�-
sze arkana kompozycji i �eby lekcje nie by�y zbyt
suche, natrafia Wolfgang na rzeczy wcale przyjemne.
S� to g��wnie dzie�a niedawno zmar�ego kompozytora
i �nadwornego organisty" salzburskiego, Jana Ernesta
Eberlina. Porusz� go one tak dalece, �e ilekro� zabierze
si� tego roku do pisania jakiego� oratorium, kantaty
czy nawet arii, wci�� mu b�d� przychodzi�y na my�l
utwory starego mistrza, dla kt�rego na zawsze bodaj
zachowa wdzi�czno�� za to, �e mu umili� czas nauki
i pokaza�, �e mo�na pogodzi� surowo�� zasad z potrze-
bami duszy.
W og�le trzeba powiedzie�, �e o ile pocz�tkowo
wci�� jeszcze �yje Mozart tym, co wyni�s� z Pary�a
i Londynu, o czym �wiadczy cho�by Symfonia F-dur
lub liczne przer�bki klawesynowych sonat francuskich
na koncerty klawesynowe z orkiestr� � to w miar�
30
up�ywu czasu coraz silniej zarysowuje si� w jego utwo-
rach oddzia�ywanie muzyki niemieckiej, z kt�r� obcu-
je co dzie� w �rodowisku salzburskim. Jej estetyka
nie by�a bynajmniej jednolita. Do�� wspomnie�, �e
nast�pc� Eberlina w Salzburgu zosta� Micha� Haydn,
brat s�awnego J�zefa, przedstawiciel stylu galant.
I chocia� Leopold patrzy� krzywym okiem na tego
�pijaka", kt�ry zas�ugiwa� na wzgard� u �porz�dnych"
ludzi, to jednak nie m�g� ustrzec swego syna od podziwu
dla wybornego rzemios�a, jakie Haydn ujawnia� w r�-
nego rodzaju kompozycjach.
Te r�norakie tendencje b�d� si� ci�gle wa�y�y
w wyobra�ni tw�rczej Mozarta, ci�gle b�d� zmienia�y
swoje proporcje w jego m�odzie�czych utworach �
w zale�no�ci od tego, co na nim wywiera w danym
okresie silniejsze wra�enie � dop�ki nie stopi ich osta-
tecznie w swym wn�trzu i nie nada im cech absolutnie
w�asnych.
We wrze�niu 1767 Leopold z rodzin� udaje si� do
Wiednia. Ju� na samym pocz�tku podr�y zaskakuje
Mozart�w wiadomo�� o panuj�cej epidemii ospy. Ucie-
kaj� przed ni� a� do O�omu�ca, gdzie podejmuje ich
hr. Podstatski. Ale i tu choroba dosi�ga Wolfganga.
Przechodzi jednak osp� szcz�liwie, bez wi�kszych �la-
d�w na twarzy, i wreszcie w styczniu powracaj� wszy-
scy do Wiednia. Ca�y rok 1768, kt�ry tu sp�dzi Wolf-
gang z rodzin�, chc\ nie przyniesie im spodziewanych
korzy�ci materialnych, stanowi r�wnie� do�� wa�ny etap
w �yciu Mozarta.
Przede wszystkim znalaz� on tu okazj� do napisania
dwu oper. Trzeba przyzna�, �e sam ju� pomys� zaanga-
�owania si� tw�rczych 12-letniego kompozytora do tak
trudnego zadania zakrawa� na kpiny. I je�li wierzy�
Leopoldowi, �e to cesarz J�zef II (kreowany na cesarza
31
'EUCL^repISIMOB^O O >73 O $! M i-i ^- (
-y0 g si^cgi l li^�n�^^; g-Hs ^r^ ^ ^"
s s.^ li 5^ � i� S i i^ g^ g g. ^^ g-g ^ B �
^J^^lll-l^^:'^^:^^:.^^?^
l^^.m^^^^^l^^&^^s^i�s^g
-: &^ ^ g: : ^ g i ^ ^ ^ 1^: gX 1^-:1�'-! g l j | ^ j
^ l ^ ir^pJ" ^
^ g- g SJ g M o 5 ^ ^ ^. ^ ,,.
^ -^. ^ � g, l g �N
^i-niiif:l|l ^Ilill^lit^l!^
-il-illilli-hl. i ^N5?^
�'�^!^' litli i^pitir1.
i^^^^^^SS^0 a S TO 3 t< ro "^����
^ll.^l^.lil^ ll":!ir
^^:^�^l|^^ ^i^hit ^i^?^-
^-gU-^.G^^^Ii ^s g l i 2. Ii'�
^g-^^&a-^sg-s-p^'^3 a-gs'1^"
^^^l^^illi^lS^I?' s-11 � l ^ g <? g
i-i s. �" � AS "^'-^-^-^(^'''TOort-Ra^^N '"i^
_OL n)_^. � _2 _ S^- <a_rfB _g^ o_ o � ^^.^�gt"^ afe
no�ci, tak nie m�g� te� pozosta� oboj�tny na drama-
tyczn� ekspresj� oper Glucka.
My jednak musimy zatrzyma� si� nieco nad teori�,
poniewa� daje nam ona podstaw� do okre�lenia prze-
mian, jakie w niedalekiej przysz�o�ci zajd� w muzyce
Mozarta. C� z tego, �e wyczuwa on intuicyjnie post�-
powe nurty w muzyce � my musimy uchwyci� je
�wiadomie.
Gluck wyszed� z w�oskiej opery seria, takiej jak�
m. in. uprawia� wielki jej mistrz, Hasse. Ale Gluck
uwa�a�, �e opera winna nie tylko bawi� i czarowa�,
lecz tak�e wzrusza�, ukazuj�c prawdziw� gr� uczu�
i nami�tno�ci ludzkich. Dlatego to ograniczy� rol�
�piewak�w, kt�rzy dot�d � g�os sw�j wynosz�c ponad j
wszystko � przedstawienie operowe traktowali jako
okazj� do nie znaj�cych granic smaku ani zdrowego
rozs�dku popis�w wirtuozowskich. Uwolni� si� od ich
tyranii w ten spos�b, �e znaczn� cz�� �adunku uczu-
ciowego, kt�ry oni gubili swym wirtuozostwem, prze-
ni�s� na orkiestr�. Odt�d �piew stanowi� tylko jeden
z element�w pewnej ca�o�ci harmonicznej, a wskutek |
tego soli�ci nie byli ju� w stanie zachwia� r�wnowagi l
dzie�a ani te� wynaturzy� jego ekspresji sw� niezwal-
czon� ��dz� popisu.
By�o to tylko przesuni�cie akcent�w, ale na tym
w�a�nie polega�a reforma Glucka. My�l sama nie za- ;
wiera�a nic nowego � do prawdy wyrazu uczuciowego ]
d��y�a dawna opera florencka, Monteverdi, Rameau �i
ale Gluck j� teraz pierwszy przypomnia� i urzeczy-
wistni� wsp�czesnymi �rodkami. To za�, �e ca�." po-
st�powa estetyka mieszcza�ska jego czas�w wychodzi�a
z podobnych za�o�e�, jeszcze bardziej podnosi wielko��
jego zas�ugi.
Nie od rzeczy te� b�dzie zwr�ci� tu uwag�, �e re-
forma operowa Glucka zbiega si� w czasie, a nawet
34
nieco wyprzedza te zmiany, jakie na terenie muzyki
symfonicznej wprowadzaj� kompozytorzy tzw. szko�y
wiede�skiej: Jan Baptysta Wa�hal, Leopold Hoffmann,
a zw�aszcza J�zef Haydn. Pozwala to nam s�dzi�, �e
Gluck w niema�ym stopniu si� do tego przyczyni�.
W�och Giovanni Battista Sammartini, Karol Filip
Emanuel Bach i symfonicy mannheimscy (g��wnie
Czesi) stworzyli ju� wz�r stylu orkiestrowego, odmien-
nego zar�wno od stylu wokalnego, jak i kameralnego.
Styl ich wyr�s� na gruncie kompromisu mi�dzy prze-
sadn� surowo�ci� polifonik�w P�nocy a nazbyt wy-
buja�� zmys�owo�ci� homofonik�w Po�udnia, mi�dzy
idealizmem a sensualizmem, w oparciu o melodyk�
i rytmik� ta�c�w ludowych. Im to uda�o si� dokona�
po��czenia w ramach jednego utworu element�w r�-
nych, istniej�cych ju� dot�d form: uwertury w�oskiej�,
sonaty ko�cielnej2 i innych, co przynios�o w osta-
tecznym efekcie powstanie nowej formy � symfonii.
Ta okaza�a si� niebawem najbardziej odpowiednia do
wyzyskania tej ca�ej skali mo�liwo�ci oddzia�ywania
na wra�liwo�� muzyczn� s�uchacza, jak� przedstawia�a
orkiestra.
Krok naprz�d kompozytor�w wiede�skich polega� na
silniejszym uwypukleniu w symfonii tre�ci uczuciowej,
' Uwertura w�oska, czyli neapolita�ska. Kompozytorzy szko�y
neapolita�skiej stosowali sonat� ko�cieln� jako wst�p do
swych oper; po r. 1670, przez opuszczenie pierwszej jej cz�ci
(powolnej), powsta�a forma tzw. uwertury neapolita�skiej
o trzycz�ciowym schemacie: cz�� pierwsza � Allegro, cz��
druga � Grave, cz�� trzecia � Allegro.
2 Sonata ko�cielna (sonata da chiesa) powstaje z canzony
w latach dwudziestych XVII w. Sk�ada si� zazwyczaj z czte-
rech cz�ci: pierwszej w tempie powolnym (grave), drugiej
w tempie szybkim (allegro) z zastosowaniem fugata, trzeciej
znowu w tempie powolnym (grave) i czwartej w tempie szyb-
kim (allegro).
35
tak na owe czasy intensywnej, �e a� rozszerzaj�cej
przy pomocy tzw. pracy tematycznej ramy poszcze-
g�lnych cz�ci symfonii. W ten spos�b droga do zmo-
numentalizowania formy symfonii i dramatyzacji j�-
zyka symfonicznego zosta�a otwarta.
Mozart p�jdzie jeszcze dalej w ekspresji dzi�ki temu,
�e z�agodzi mechaniczn� sztywno�� melodii instru-
mentalnej, u�piewni j�, zbli�y do melodii wokalnej.
Dopomo�e mu w tym upojenie pi�knem g�osu ludz-
kiego, jakiego zazna we W�oszech i spod czaru kt�rego
nie uwolni si� ju� nigdy.
A w�a�nie tam, i to trzykrotnie, skieruje teraz Leo-
pold swego syna w latach 1769�73. Po pierwsze po to,
aby pozna� kraj, kt�ry od wiek�w o�ywia� muzyk�
europejsk� �aci�skimi cechami swej kultury i nies�y-
chan� bujno�ci� talent�w, po wt�re � poniewa� spo-
dziewa� si�, �e tam wreszcie poznaj� si� na Wolfgangu
i licznymi zam�wieniami oper urzeczywistni� marze-
nia Leopolda o �wiatowej karierze syna.
W pierwsz�, najd�u�sz� podr� do W�och wyruszy�
Leopold z Wolfgangiem w po�owie grudnia 1769. Dro-
ga ich wiod�a przez Innsbruck, Bolzano do Werony.
Tu s�yszy Wolfgang oper� Hassego Ruggiero i poznaje
kompozytora i wybitnego skrzypka w�oskiego, Locatel-
lego. W Mantui daje koncert, na kt�rym wykonuje
m. in. Sonat� na klawesyn i skrzypce wschodz�cej
gwiazdy w�oskiej � Luigi Boccheriniego.
O tym to wyst�pie pisze jeden z w�oskich dzienni-
k�w: �16 stycznia na tygodniowym koncercie filhar-
monicznym gra� m�ody Mozart sonaty, z najpi�kniej-
szymi wariacjami (np. powtarza� jedn� sonat� w r�-
nych tonacjach) � nie m�wi�c ju� o dwu symfoniach
jego kompozycji, z kt�rych jedna rozpocz�a koncert,
druga za� go zako�czy�a. �piewa� ari�, kt�r� widzia�
36
po raz pierwszy, i to z nie znanymi sobie s�owami,
z wcale zgrabnym akompaniamentem. Dyrygent za-
proponowa� mu dwa tematy na skrzypce; natychmiast
skomponowa� z nich dwie sonaty... Jednak�e najwi�k-
szy podziw wzbudzi� tym, �e skomponowa� r�wnie�
fug� na zadany mu pro�ciutki temat, kt�ry rozwin��
z wielkim mistrzostwem harmonicznym i rozwi�za�
tak �atwo, �e wszyscy byli zachwyceni. Wykonywa� to
na klawesynie, a potem gra� jeszcze na skrzypcach
utw�r s�awnego mistrza [Boccheriniego]" 1.
W Mediolanie, gdzie zabawili d�u�ej ni� w poprzed-
nich miejscowo�ciach, bo blisko dwa miesi�ce, i gdzie
Wolfgang wyst�pi� z koncertami � jednym publicz-
nym i paroma w bardziej zamkni�tym gronie � ogl�-
da Mozart na pr�bie oper� Piccinniego Cezar w Egip-
cie, poznaje te� samego Piccinniego i wielkiego mistrza
muzyki w�oskiej, Sammartiniego, oraz szereg mniej
wa�nych osobisto�ci,